Zobacz pełną wersję : Spalona Kartka
Panna Lawenda
29.11.2008, 16:34
Tak, oto moje drugie fs. Może ostatnie nie było sukcesem, ale przynajmniej je skończyłam. Proszę o ostrą krytykę. Moje ostatnie fs było fantastyczne, jednak te będzie normalne (przynajmniej chcę, żeby tak było ;))
Tak, wiem mało zdjęć, ale jakoś tak uważam, że tyle starczy.
Miłej lekturki:
Rozdział 1.
Napad
Założyła kurtkę, czapkę, rękawiczki i wyszła ze szkoły. Na dworze było zimno i padał śnieg, choć to dopiero listopad.
-Martyś, Martyś!- zmarznięta dziewczyna odwróciła się niechętnie w stronej swojej koleżanki.
-Taak? Zmienić ci pieluszkę, napisać zadanko, nakarmić?- odparła ironicznie. Z reguły sympatyczna, ale zawsze lubiła rzucać cięte komentarze kiedy tylko miała okazję.
-Dobra... Sorry za to, że zwaliłam winę na ciebie.- powiedziała koleżanka ze spuszczoną głową.
-Daruj sobie, okey?
-Nadchodzą święta, bądź miła.- uśmiechnęła się pogodnie. Martyna wzięła kulkę śniegu i rzuciła w Ewelinę.
-Ty! No nowa kurtka... Zawsze jak dziecko- zachichotała.
-Ja muszę iść... Wiesz, pouczyć się.
-Ta, ok to do jutra?
-No do jutra jak przeżyję wywiadówkę, cześć.- dziewczyny pożegnały się i każda z nich odeszła w swoją stronę.
http://img223.imageshack.us/img223/6424/snapshot963d527ad63d9fbli4.jpg
Ewelinka jak zwykle roześmiana, a Martyna z ponurym wyrazem twarzy. Zawsze miała jakiś tam problem. Ostatnio jej kuzynka chciała sie zabić, nie było wtedy do śmiechu. Przypomniała sobie w drodze jak to dobrze było z jej chłopakiem, ale po chwili potrząsnęła głową i starała się pomysleć o milszych rzeczach. Choć trochę było trudno, poradziła sobie. Kiedy wreszcie przekroczyła piekielne bramy jej domu w drzwiach zastała matkę.
-Dwie godziny spóźnienia?!- wykrzyknęła oburzona.
-Przepraszam... Byłam jeszcze na kółku, a zresztą mówiłam ci wczoraj, że idę.- wydukała nastolatka.
-Wiesz, że ostatnio dużo pracuję, byłam zajęta.
-Tak, wiem mamo. I dlatego też nie czepiaj się tego, że się spóźniłam- powiedziała spokojnie i usiłowała wejść do domu. Jednak mama zastawiła jej drogę. Dopiero teraz ujrzała, że była ubrana w swój wizytowy ubiór i sprawiała wrażenie jakby gdzieś się spieszyła.
-Hm, wychodzisz?
-Tak, zaopiekujesz się Tomkiem?
-Jakim Tomkiem?- dziewczyna wytrzeszczyła oczy.
-Trzyletni chłopczyk, dziecko od sąsiadki. Wiem, że sobie poradzisz, pa- dała córce buziaka na pożegnanie i pobiegła na przystanek. Nastolatka weszła do domu i zastała tam płaczące dziecko. A przecież miała się uczyć. Zdjęła szalik, kurtkę, czapkę i rzuciła je na wieszak.
-Yeach, gol!-wykrzyknęła uradowana. Dopiero teraz maluch zobaczył Martynę. Wreszcie przestał płakać, za co dziewczyna dziękowała Bogu.
Nie miała podejścia do dzieci. Właściwie to ich nawet nie lubiła i w ogóle nie miała z nimi doczynienia. Wzięła chłopczyka na ręce, wygrzebała jakieś swoje stare zabawki z dzieciństwa i dała dziecku.
http://img223.imageshack.us/img223/9860/snapshot963d527ab63d93cxt5.jpg
Potem poszła do kuchni przygotować coś do jedzenia. Nie była mistrzynią w kuchni tak jak jej kochane koleżaneczki. Ta, jej koleżaneczki. Miłe, uczynne dziewczynki. Jej matka zawsze je chwaliła i dawała za przykład. Kiedyś się nawet o to pokłóciły.
-Ałć..- jękneła dziewczyna. Przez te jej rozmyślania prawie ukroiła sobie palec. Poczuła piekielne szczypanie i zaczęła szukać wody utlenionej. Oczywiście jak zwykle nie ma.
-"Nie no super"- pomyślała. Nie marudząć, przemyła palec wodą i zakleiła plastrem. Dobrze, że chociaż to było. Po chwili przypomniała sobie o Tomku. Szybko pobiegła do salonu. Uff, nic mu się nie stało. Nadal bawił się pluszakami. Dziewczyna poszła do swojego pokoju i odpaliła komputer. Weszła na naszą klasę.
-Ooo, nowa wiadomość, ciekawe od kogo.- powiedziała. Okazało się, że to od jakiegoś kolegi z jej klasy.
Hej, mamy na jutro przyjsć odświętnie ubrani.
Martyś, nie zapomnij też tego zeszytu z piosenkami, bo będzie nam potrzebny!
Trzeba będzie przywitać ludzi z innej szkoły, także wiesz. Będą jacyś anglicy...
A ty dobrze umiesz angielski, prawda? Będziesz naszym tłumaczem, ok?
Tylko nie mów, że nie! Nie przyjmuję wymówek ;P"
-Co?! Ja mam tłumaczyć? No, oczywiście wszystko spieprzę. Muszę mu powiedzieć, że nie mogę...- powiedziała i kiedy już zaczęła pisać, chłopak napisał jej na gadu.
WituŚ przesyła wiadomość
WituŚ 16:47:13
Heeej, slonce co tam, dostalas wiadomosc?
Ja 16:47:48
Tak i musze ci powiedzieć, że nie będę waszym tłumaczem. Sorx
WituŚ 16:48:15
Jaja se robisz? Musisz, jak nie ty to kto? Czaj to... Przecież nikt inny nie zna angola tak jak ty!
Ja 16:49:02
czaje to, że coś spieprze
WituŚ 16:49:36
Jak coś spieprzysz to tylko moja i wyłącznie moja wina. Nie twoja. To co zgadzasz się?
WituŚ 16:50:20
Jesteś tam?
Ja 16:50:32
Opiekuję się dzieckiem
WituŚ 16:51:08
Masz dziecko? Wow, z kim?
Ja 16:52:22
Od sąsiadki. Nie przeszkadzaj
WituŚ 16:52:49
Jak będziesz tłumaczem to pogadamy ;p
Ja 16:53:24
Hm, no dobra! Będę
WituŚ 16:53:57
Dzięki, kocham cię :* To idę, pa
http://img223.imageshack.us/img223/9619/snapshot963d527a363d98bbd3.jpg
Martyna wyłączyła komputer. Trzeba by zobaczyć jak tam obiad. Spojrzała na zegarek.
-Mama będzie za dwie godziny... I co ja mam zrobić z tym dzieckiem. Co takie coś je?- powiedziała do siebie i spojrzała na malucha. Odkąd mu dała zabawki był miłym aniołkiem. Chciała się z nim pobawić, ale wiedziała, że musi przygotować obiad. A jemu? Butelkę? No cóż, chyba tylko to miała i tylko to przychodziło jej do głowy. Wreszcie już wie czemu mama kupiła butelkę dla bobasów. Bo będzie niańczyć dzieci sąsiadek. A właściwie jej córka będzie niańczyć. Westchnęła. Poczuła się odpowiedzialna za wszystko. Mama cały dzień w pracy, a ona musiała się zajmować domem. I jeszcze dzieckiem. No cóż. Rozmyślania przerwał jej dzwonek do drzwi. Kto to mógł być. Kiedy otworzyła zobaczyła kobietę, około czterdziestki.
-Ja po synka- powiedziała. Dziewczynka szybko pobiegła po Tomka i przekazała matce.
-Dziękuję... Przekażesz mamie? Tylko nie zostaw dla siebie!- wręczyła dziewczynie pieniądze i wyszła. Nie rozumiała jednego. Czemu matce, skoro ona się nim zajmowała? No, ale da jej tą kasę. Pięćdziesiąt złotych. Wow, to dużo. Ciekawe, może mama podzieli się z nią pieniędzmi? Fajnie by było. Mogłaby sobie kupić te fajne dżinsy. Nagle poczuła zapach dymu.
-O nie! Obiad!- powiedziała i pobiegła do kuchni. No tak, to już do kosza. Trudno, zrobi coś innego. Ale najpierw pójdzie oglądać TV.
http://img223.imageshack.us/img223/5453/snapshot963d527ad63d9abwe8.jpg
W telewizji nic nie leciało ciekawego. Zmęczona spoglądała jednym okiem na kreskówki. W końcu zasnęła. Obudził ją telefon.
-Halo? O cześć Anka... Dziś?... No nie wiem... Dobra, to przyjdę... Tak, cześć- to była jej przyjaciółka, Ania. Zaprosiła ją na dyskotekę do klubu. Miała zacząć się o dwudziestej. Teraz była dziewiętnasta. Jej mama zaraz powinna wrócić. Nastolatka nie myliła się, wróciła.
-Wróciłam- krzyknęła stojąc w progu.
-Fajnie... Tu masz pieniądze za opiekę nad dzieckiem, a ja zaraz wychodzę na dyskotekę. Mogę?
-Dobrze. A propos pieniędzy, masz tu 10zł. Pomogłaś mi, należy ci się- uśmiechnęła się matka. Córka podziękowała jej i zniknęła w swoim pokoju. Włączyła komputer. Anka była na online. Zaraz do niej napisała. Czas szybko jej przeleciał. Po półgodzinnej rozmowie z Anką wybrała ładne ciuchy i zrobiła fryzurę.
-To ja wychodze mamo, pa- powiedziała i przytuliła mamę na pożegnanie. Na dworze było zimno, ale dało się przeżyć. Ciepłe rękawiczki i kurtka sprawiały, że dziewczyna czuła się jak w lecie. Do klubu nie był kawał drogi, więc szybko dotarła na miejsce. Spotkała Ankę.
-Hej!
-Siemasz, Martyś. Chodż, zaszalejemy- powiedziała koleżanka i oboje zniknęły w klubie. Po kilkuminutowej zabawie, dziewczyny poznały fajnych chłopaków.
http://img223.imageshack.us/img223/9418/snapshot963d527af63d9damu3.jpg
Martyna była królową parkietu. Bawiła się doskonale. Natomiast Anka biła jej brawo, tak samo jak reszta imprezowiczów. Kiedy skończyła swój piękny taniec przysiadła się do baru i poprosiła o colę.
-Kotku, tylko się mi nie upij- powiedział wesoło poznany chłopak.
-Spokojnie, zamawiam colę- zaśmiała się.
-No i tak ma być- nastolatka był trochę zdziwiona tym, że koleś tak się boi o nią. No, ale może po prostu jest opiekuńczy? Nie przejmowała się tym.
-Martyna, proszę chodźmy stąd...- dziewczyna usłyszała głos zapłakanej Anki. Szybko opuściły klub. Skierowały się do parku.
-On chce mnie zabić...
-Co ty mówisz?! Kto cię chce zabić?
-On tam był... On...
-On czyli kto?! Anka?! Anka, słyszysz mnie?!- jej przyjaciółka zemdlała. Martyna próbowała ją ocucić, jednak nie udało jej się. Chciała zadzwonić na pogotowie, ale ktoś wyrwał jej telefon z ręki.
-Pożałujesz, ty i ona!- usłyszała i dostała w twarz. Potem poczuła ostrze w brzuchu i widziała krew. Straciła przytomność.
**********
Sorry, za długość odcinka (wiem za długi)
Myślę, że nie zasnęliście czytając :P
Proszę o szczerą krytykę
niepokorna
29.11.2008, 17:24
To tak.
Dosyć naturalne opisy, niektóre momenty mnie rozwaliły ^^
Zacznę od "+"
-Ładni bohaterowie
-Fajna długość odcinka
-Dobrane zdjęcia
-Dobra technika wykonania
-Bardzo mało powtórzeń
-Ciekawy tytuł ;)
Są plusy, są minusy:
-Dziwne wahania nastrojów Marty (?) - raz mówi, "ty idiotko, mam cię przewinąć?", a drugim razem "yeah, bingo"
-Błędy ortograficzne i interpunkcyjne - mało, ale są.
-Nie podobają mi się te przekleństwa w rozmowie na gadu, a jeżeli to jest jej chłopak i ją kocha (?) to powinien pisać Ty bądź Ci z dużej.
-Strasznie beztroska: "Mamo, wychodzę" "Dobrze, pa", a potem takie dziewczyny znajdują zamordowane, bądź w najlepszym przypadku pobite i zgwałcone :P
Ogólnie że tak powiem "ujdzie".
Ocenię po następnym odcinku ;)
Ciekawe zakończenie.
pozdrawiam
Castaway
29.11.2008, 17:38
Fs mi się spodobało.Ale.. (czy zawsze musi być 'ale' ?)
plus za:
zdjęcia
nawet ciekawą fabułę
niepokorna ma racje (jak zawsze) - ładni bohaterowie
fajny tytuł
minus za:
tu tez przyznam niepokornej rację
ta bezduszność wrr
wahania Martyny
ten język i to wobec jej chłopaka
błędy interpunkcyjne
no ale... i tak dobrze piszesz :)
(nie jestem w dobrym humorze ale dobrą ocenę postawię)
Ocena: Good (nie zastanawiałam się nad liczbową oceną)
Pozdrawiam :)
Podoba mi się:) Niezły tytuł. Mi też się nie podobają przekleństwa, ale jest świetne:)
Super, kiedy dajesz następny odcinek? 9/10 za te przekleństwa
Sweet.Dreams
01.12.2008, 16:11
Ładnie, ładnie, oby lepiej ; )
Czekam na następny odcinek
A sprawiedliwie oceniać FS jeszcze nie umiem ; D
Panna Lawenda
02.12.2008, 14:56
Dziękuję wszystkim za komentarze. Następny odcinek dam w czwartek, albo piątek.
Postaram się poprawić, dzięki za rady ;)
Invidia Semper
13.12.2008, 09:40
a mnie rażą białe kozaczki na drugim zdjęciu:D ale z tymi przekleństwami to się komponują doskonale
Black_Angel
13.12.2008, 16:39
Więc tak :p Odcinek mi się podobał, ale uważam, że nie powinna być tak szybko zmieniona akcja. Raz jest na dworzu, sekunde później z domu, potem opiekuje się dzieckiem, nagle jej je zabieraja i wraca mama ktora miala byc za 2 h :P
No cos w tym stylu xDD
Uważam, że powinnaś czymś zająć te 2 h, jakaś akcja czy coś xD
Więcej krytyki ani pochwał nie mam, bo za mało odcinków xD
Pzdr.
Fajne FS podoba mi się :) Zgadzam się z innymi - postacie są ładne :)
Plusów jest wiele więc nie będę wymieniała , a minusy są trzy :
Po pierwsze - Dziwne , że nie zna własnej sąsiadki :P
Po drugie - Martyna stwierdziła , że 50 zł to dużo , i że jeśli mama się z nią podzieli to kupi sobie nowe jeansy , a przecież nawet 50 zł by na fajne jeansy nie wystarczyło :P
Po trzecie - Jej mama dosyć łatwo przyjęła wiadomość o wyjściu na dyskotekę , no bo
mamy zawsze maja jakieś zastrzeżenia no nie ^^
Ale to są małe minusy i sorry , że się tak wgłębiłam :)
Daję 10/10 bo te minusy są takie niezbyt poważne , więc nie mają wpływu na ocenę :)
Aha , przypomniałam sobie coś - fajna jest ta tajemniczość pod koniec :) Oby tak dalej !
Czekam na następny odcinek :)
PS. Mam nadzieję , że moją ocenę też weźmiesz pod uwagę bo choć widać , że na tym
forum nie jestem specjalistką , ale co do pisania opowieści czy wierszy itp. to mam doświadczenie :)
Panna Lawenda
14.12.2008, 18:03
Martyna stwierdziła , że 50 zł to dużo , i że jeśli mama się z nią podzieli to kupi sobie nowe jeansy , a przecież nawet 50 zł by na fajne jeansy nie wystarczyło :P
Po trzecie - Jej mama dosyć łatwo przyjęła wiadomość o wyjściu na dyskotekę , no bo
mamy zawsze maja jakieś zastrzeżenia no nie ^^
No wiesz ja ostatnio kupiłam takie piękne za 20 zł :D
A to z tą matką- wiesz, matki moich niektórych koleżanek takie są. W ogóle się nie przejmują córkami, ogólnie zapracowane i ich to nie obchodzi.
Wiem, że next odcinek miał być dawno, ale cóż... Problemy z kompem i musiałam simy odinstalować. Dziś właśnie instaluje na nowo, ale nie jestem pewna czy postacie będą... Jak coś to będą trochę inne.
Następny odcinek niewiem kiedy dam.
Panna Lawenda
28.12.2008, 13:47
Post pod postem, ale nikt by się nie skapnął, że new odcinek.
No dobra nie jestem z niego zbyt zadowolona, ze zdjęć także.
Przepraszam za długi odstęp czasowy...
No cóż, zapraszam do czytania.
Rozdział 2.
Miły nieznajomy
Dziewczyna otworzyła swe ciemne oczy, jednak zaraz pożałowała tego. Słońce oślepiło ją. Przykryła oczy ręką i spróbowała się podnieś.
-Ał!- krzyknęła głośno i przeraźliwie. Nie umiała wstać. Dotknęła brzucha. Poczuła przeszywający ból. Znajdowała się w szpitalu. Obok było łóżko- puste. Czyli nie miała żadnego towarzysza. Rozglądnęła się po pomieszczeniu. Nie było w nim żadnej znajomej osoby. Żadnej żywej duszy.
-Nawet jak leżę w szpitalu, moja matka jest zbyt zajęta pracą?- powiedziała z wyrzutem. Poprawiła poduszkę i usiłowała zasnąć. Kiedy już zaczynała zasypiać usłyszała radosny, wesoły głos dziecka. Do pokoju wbiegła dziewczynka. Coś około pięciu lat.
-Cześć!- powiedziała do Martyny.
-O, hej co ty tu robisz?
-Ja? Nazywam się Mirian. Przyjechałam do szpitala z ciocią, odwiedzić babcię.
-Ach tak? To dobrze. Jak się czuję babcia? A czemu z ciocią, a nie z rodzicami?- Martyna była może zbyt ciekawska, ale taka już jej natura. Mała pięciolatka spuściła głowę. Z jej ładnej, młodej twarzyczki zniknął uśmiech.
-Ach, babcia czuję się już dobrze. A rodzice...
-Eee, wiesz co? Zbliżają się święta. Życzę ci najlepszych świąt w całym roku- powiedziała i przytuliła miłą sierotkę. Ona powiedziała nawzajem i szybko wyszła z pokoju. Nastolatka poprawiła po raz kolejny poduszkę z zamiarem kontunuowania swojego snu.
http://img367.imageshack.us/img367/2504/snapshot963d527a3662ac8aq3.jpg
-Kochanie, kochanie!- no teraz to już napewno nie uśnie. Jej matka podbiegła do łóżka.
-O, hej mamo- wydusiła, próbując uwolnić się z uścisku.
-Byłaś tydzień w śpiączce, wiesz jak się bałam?! Lekarze powiedzieli, że jeszcze jeden dzień i cię wypuszczą jeśli się obudzisz! Dziś zostaniesz tylko na obserwacji, jutro już pójdziesz do domu czy to nie wspaniałe?
-Taa... Ale udusisz mnie!- powiedziała odpychając matkę na bok. Ona ustąpiła wciąż z uśmiechem na twarzy. Do sali wszedł lekarz.
Miesiąc później, przygotowania do świąt
Kolejna bombka zagościła na choince. Ostatnia już. Święta już za kilka dni. Martyna czując ten nastrój zaczęła przystrajać swój pokój różnymi świątecznymi ozdóbkami. Przypominał bardziej symbol kiczu niż symbol świąt. Zrezygnowana usiadła przed monitorem. Spojrzała na świąteczną tapetę. Szybko zmieniła ją na sylwestrową. No właśnie, sylwester. Z kim ona go spędzi. Pomiędzy nią a Witkiem zaczęła się coraz gorzej układać i to dlatego, że nie była jakimś głupim tłumaczem. Nawet z nią zerwał... Boże ciekawe czemu akurat teraz? Jak mógł jej to zrobić przed świętami, przed sylwkiem?
"WituŚ jest dostępny"
"Taa, napisałabym mu gdyby nie zerwał..."- pomyślała i włączyła muzę. Oczywiście nie jakieś ładne, wesołe kolędy tylko jak zwykle ponure, smutne piosenki. A ona do nich śpiewała. Całkiem nieźle jej to wychodziło, ale tym razem nie zwracała na to uwagi. Liczyło się to, że jej ukochany chłopak z nią zerwał. Wyłączyła piosenkę, która jednak dźwięczała w jej uchu. Poszła pod prysznic.
Puk, puk, puk
Krople wody zlewały się ze łzami i opadały na dno wanny. Łzy, gorące, ciepłe. Ale nie ma się co martwić znajdzie innego. Jednak pocieszenie tu nic nie dawało. Ej, są święta! Ciesz się tym... Czas radości, gościnnośći, ciepła, współczucia... Prysznic wypadł jej z rąk i rozlał wodę na całą łazienkę. Dziewczyna zakręciła kran. Choć woda już nie leciała, łzy owszem.
Powoli je otarła. Twarz ją piekła.
"Nie dam się, nie dam się! Wytrzymam, ja wytrzymam..."- powiedziała przez łzy i uspokoiła się. Przeczesała włosy. Nie, on nie mógł, nie miał powódów. Nagle zadzwonił telefon.
http://img367.imageshack.us/img367/2418/snapshot963d527a3662af5rt2.jpg
-Dzień Dobry... Pani Martyna?
-Tak, przy telefonie, coś się stało?
-Pani przyjaciółka Anna, została silnie pobita... Jest bardzo w ciężkim stanie, podejrzewany, że sprawcą jest ten kto wtedy wbił pani nóż w brzuch. Proszę przyjechać na komendę.
-Tak, już jadę!- wykrzyknęła i rzuciła słuchawką. Ubrała płaszcz i już była na dworze. Wszędzie ładnie poubierane choinki... Jednak Martyna martwiła się o przyjaciółkę. Ciężko pobita, ciężko pobita. Kto by mógł tego dokonać.
-Witam, zapraszam do środka- powiedział policjant wskazując na radiowóz- Zawiozę panią na komendę. To ze mną ma pani rozmawiać, prawda?
-T-tak chyba tak.- mówiła jakby nieobecna, wsiadając do samochodu.
-Czy podejrzewa pani kto to mógł zrobić?
-Nie.
-Mamy przypuszczenia co do pani chłopaka...
-Byłego. Witka?
-Tak, właśnie jego.
-Aha.- spojrzała przez szybę.- Zaraz, przecież to nie komisariat! Gdzie pan jedzie?!- kierowca uśmiechnął się złowrogo.
-Widzisz kotku, jesteś nam potrzebna. Ten telefon to też podpucha.- powiedział z ironicznym uśmieszkiem.- Powiedz wszystko o tym s****ysynie Witku... Od kiedy nie jesteście razem? Czemu z tobą zerwał?
-A Anka, ona jest pobita? Nie wiem czemu ze mną zerwał... Napisał mi na gg, że nie chce już ze mną chodzić...
-Dziesiątego grudnia? To nie on... Moi chłopcy to zrobili. Musieliśmy się czegoś dowiedzieć. Więc nie zerwał z tobą?
-Inaczej nie. Ale ja nic nie rozumiem co z Anką?
-Spadaj mała, nie wiem co z nią- powiedział i zatrzymali się w lesie.- No co tak patrzysz, wysiadaj... No, wywalaj- powiedział i wypchnął dziewczynę z auta poczym ruszył z piskiem opon. Dziewczyna z lekkim szokiem podniosła się i skierowała w stronę domu. Pamiętała drogę, kilka razy jechała tu z rodzicami na piknik. Spojrzała na ranę. Czerwona krew... Czerwona jak wino, czerwona jak ogień, czerwona tak samo jak wtedy. Czyżby to on ją wtedy pobił? Upadła na kolana. Nie miała już sił iść. Było ciemno, a ona sama. W około żadnych domów, żadnej żywej duszy. Jednakże nie czuła strachu. Nienawiści także nie. Nie czuła nic, jakby była bez duszy, bez uczuć. Po chwili jednak zaniosła się ogromnym płaczem. Jej komórka zaczęła wibrować.
"Że też mi jej nie wzięli"- pomyślała. Wzięła komórkę do ręki i sprawdziła od kogo sms. No tak, od Anki.
Hej, mam coś ci do przekazania.
Siedzisz? Proszę, siądź...
Witek... Witek nie żyje, popełnił samobójstwo.
Przepraszam, że tak przez esa ci to mówię,
ale jest dość późno i wiesz.
Nie mogę wyjść, spokojnie nie martw się.
Okey, ja kończę, pa
-Spoko, nie martw się?! Nie martw się? Boże najdroższy jak ja mam się nie martwić?! Nie! To nie może być prawda. Boże, nie dlaczego mi to zrobiłeś.- powiedziała i położyla się na drodze. Zaczęła płakać bardziej niż kiedykolwiek. Straciła najważniejszą dla niej osobę. Po co ona ma żyć, no po co?! Przez zamglone źrenice dostrzegła światło w oddali.
To zbliżający się samochód. Jechał dość prędko, widać było, że prowadził jakiś młody chłopak. Ona zamknęła oczy. Ból i smutek panował w jej sercu, ale jednocześnie było bardzo spokojna. Czuła, że to ten moment, że zaraz dołączy do ukochanego. Zamknęła powieki z nastawieniem, że nigdy już ich nie otworzy. Jednak samochód zwolnił i zatrzymał się przy dziewczynie.
http://img367.imageshack.us/img367/1661/snapshot963d527a9662b07us0.jpg
Schylił się ku niej i dotknął jej ramienia. Jej ciało drżało. Bała się, jednak równocześnie wydawała się taka spokojna. Czekała na śmierć, która nie nastąpiła. Otworzyła swe ciemne oczy i wstała.
-Nic ci nie jest?- usłyszała z ust nieznajomego. Spojrzała na niego. Błękitne, lśniace oczy wpatrywały się w twarz dziewczyny.
-Nie, nic...- powiedziała wciąż patrząc na jego magiczne oczy. Podał jej ręke.
-Choć ze mną, odwiozę cię do domu.- powiedział. Jego głos był taki delikatny, opiekuńczy. Martyna zgodziła się bez wachania. Wsiadła do samochodu. On również. Spojrzał na nią z troską.
-Co się stało?- włożył kluczyki do stacyjki i odpalił silnik.
-Moje życie...
-Tak?- zapytał powoli ruszając.
-Ktoś chce zabić mojego chłopaka, podaje się za policjanta, bierze mnie do samochodu i kiedy czegoś się dowiaduje, nic mi nie wyjaśniając... wyrzuca mnie z auta. A potem dostaje esa od koleżanki, że... że... że mój chłopak popełnił samobójstwo...- powiedziała i znowu zaczęła płakać.
-No nieźle- rzekł chłopak i zatrzymał samochód przy jakimś małym domku.
-Gdzie jesteśmy?- zapytała spokojnie, jakby zapomniała co wydarzyło się przed chwilą. Przy tym chłopaku czuła się tak bezpiecznie... A przecież nawet nie wie jak ma na imię.
-To mój skromny domek.- wysiadł z auto i skierował się do drzwi samochodu od strony dziewczyny.
-Pani pozwoli- rzekł z uśmiechem, otworzył drzwi i pomógł wysiąść dziewczynie. Skierowali się w stronę drzwi. Chłopak schylił się i zaczął szukać pod wycieraczką klucza do zamka. Po nieudanym szukaniu, zobaczył czy nie ma go w kieszeniach.
-Jest!- powiedział uradowany.- A właśnie, powiedz mi coś. Jak masz na imię, piękna anielico?
-Ja? Anielica? Haha, no coś ty. Martyna się zwiem.- powiedziała a chłopak dał jej buziaka w policzek.
-Nie znamy się, ale jesteś tak słodka, że nie mogłem się powstrzymać. Miło mi, o piękna Martyno. Ja jestem Wojtek.- powiedział i po raz kolejny pocałował dziewczynę, tym razem w dłoń.Ona tylko się uśmiechnęła i weszła do środka.
Jej oczom ukazał się salon połączy z kuchnią i jadalnią. Oddzielały je duże, mocne schody. Całość sprawiała dziwne wrażenie. Młody chłopak, który mieszka w domku jak do małżeństwa w podeszłym wieku? No cóż, może taki styl mu odpowiada.
-Tu jest salon, tu kuchnia i jadalnia, na piętrze łazienka i sypialnia. Ja będe spał w salonie na kanapie, a ty w sypialni, ok? Może chcesz się odświeżyć?- spytał chłopak.
-Tak, z chęcią. Wiesz, może to raczej ja będę spać na kanapie, a ty w łóżku?
-Nie, coś ty. Nie ma mowy. Ty śpisz tam, ja tu i bez dyskusji. Masz tu czysty ręcznik, ja idę przygotować kolacje.
-Dobrze.- uśmiechnęła się pod nosem.- Czekaj!- zawołała- A rodzice?
-E, tam. Zadzwoń i powiedz, że nocujesz u koleżanki.- dziewczynie jednak ten pomysł się nie spodobał. Wolała wracać.
-Chcesz, żeby rodzice zobaczyli Cię w takim stanie? I chcesz im się z tego wszystkiego tłumaczyć? Jak tak to ok!- chłopak jakby odgadł jej myśli. No tak, miał rację. Martyna poszła po schodach na górę. Czas na prysznic.
Fotostory bardzo fajne i ciekawe. I nie odstrasza długością odcinka (nie za długie, nie za krótkie). Czekam na następny odcinek :).
Ojejku, dech zaparło mi od tego romantycznego tytułu. Poza tym uwielbiam imię Martyna, delikatne i wrażliwe, ale jakże stanowcze. Niewyobrażalnie piękne.. Całkiem ładnie napisałaś, tylko tak trochę pospolicie. Szkoda, bo ja lubię niepospolite rzeczy. Mimo wszystko spokojnie mogę stwierdzić, że to całkiem ciekawe opowiadanie..
Powiem tak: początek jest świetny, naprawdę mile mnie zaskoczyłaś. Potem nie wiedziałaś co robić ze swoimi bohaterami, więc usadziłaś ją przy kompie `i jakoś czas jej tam minął` od tego momentu opowiadanie straciło swoją moc. Przestało mnie ciekawić... Trochę za szybko działa się ostatnia scena, mogłaś coś bardziej opisać, rozłożyć bardziej na drugi odcinek, no ale na pewno podoba mi się to bardziej, niż ostatnie twoje fs x}
Twoje fotostory, muszę przyznać, przypadło mi do gustu. Mam jednakże pewne zastrzeżenia ;)
Po 1. Martyna - główna bohaterka jest jak dla mnie za mało realistyczna. W ogóle twoje postacie są nieciekawe, ponieważ są "albo białe albo czarne". ;) Mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli. Nie ma w nich cech dobrych i złych. Odnoszę wrażenie, że Martyna jest idealna. Przedstawiasz ją w samych superlatywach. Początkowo czytam (i widzę na zdjęciach), że to ładna nastolatka, później, że jest królową parkietu, by zaraz dowiedzieć się, że całkiem nieźle śpiewa. ;P Rysuje pewnie też zadowalająco. Trochę za dużo tych talentów jak na moje oko.
2. W pierwszym odcinku umieściłaś ładnie, dużo zdjęć. W drugiem już tylko 3. Szkoda, ja bardzo lubię jak jest ich dużo (byle nie za dużo), ale spoko. Ty decydujesz ile ma ich być, każdemu nie dogodzisz. ;)
3. Słownictwo i styl pisania dosyć prosty. Zdarzają się powtórzenia, kiedy nie wiesz już jaki wyraz użyć, by zastąpić poprzedni. Widać jeszcze "młody wiek" i tą "niedoskonałość pisarską", ale tym się zupełnie nie przejmuj. Stawiam, że jesteśmy w podobnym wieku i uważam, że piszesz bardzo dobrze. ;]
4. Akcja pędzi, pędzi. Chwilami aż za bardzo. Czuję, że masz dużo do przekazania i chcesz to zrobić jak najszybciej. Takie odnoszę wrażenie. Przez to skupiasz się na rozwoju akcji zamiast opisywać sytuację. To samo z opisami emocji. Są, w dosyć wystarczającej ilości, ale nie zaszkodzi jeśli jeszcze bardziej je rozwiniesz. ;) Poza tym, nie obraź się, ale są dość banalnie. To coś w stylu: "Martyna jest miłą, sympatyczną dziewczyną." Nie lepiej to zdanie brzmiałoby tak: "Martyna jest sympatyczną dziewczyną o nietuzinkowej osobowości i pozytywnym usposobieniu." ? ;) (Zdanie przykładowe)
5. Chwilami muszę ponownie przeczytać jakiś fragment tekstu, bo ciężko mi go zrozumieć. Nie wiem, może to moja wina, może nieuważnie czytam (stawiam, że to wina mojego roztrzepania :P). Czasami jednak (najczęściej w dialogach) cały tekst mi się "kręci".
To takie "główne" zastrzeżenia. Większych błędów nie zauważam. Po dwóch odcinkach ciężko mi oceniać całe opowiadanie, które pewnie będzie wynosić powyżej (albo około) 10 rozdziałów. Na chwile obecną wystawiałabym ocenę 7/10. Czekam jednak na więcej. ;] Wiem, że stać cię na dużo. Potencjał w tobie "siedzi". Na razie piszesz poprawnie.
Pozdrawiam i oczekuję następnego odcinka ;]
Sweet.Dreams
28.12.2008, 20:18
Więc tak..
Odcinek jest dobrej długości.
Zdjęć za mało... Nie lubię dużej ilości, ale przy takiej akcji i takiej długości przynajmniej jedno więcej by się przydało.
Co do akcji, to pędzi ona straszliwie (chodzi mi tutaj o koniec tego odcinka). Domyślam się, że chodzi tu o ciekawość rozdziału. Miało się dużo dziać - żadnej nudy. Ale jednak zwolnij nieco i rozbuduj bardziej opisy :D
Dopatrzyłam się 2 błędów ortograficznych :o ;)
Zamiast "choć ze mną" powinno być: chodź
I zamiast "bez wachania" powinno być: bez wahania
(Napisałam ci to tak na przyszłość, zwykle nie wytykam błędów)
Każdemu zdarzają się też literówki, które się w tym odcinku znalazły
Ogólnie bardzo ciekawie
Naiwna ta Martyna... Ten chłopak, niby taki wspaniały, ale jednak coś mi w nim nie pasuje <podejrzewa zło>
Zauroczyła się w jego oczach? :P ; /
Cóż, czekam na następny odcinek..
niepokorna
28.12.2008, 21:51
Dziewczyna otworzyła swe ciemne oczy, jednak zaraz pożałowała tego. Słońce oślepiło ją.
Dziewczyna otworzyła swoje ciemne oczy, lecz po chwili pożałowała tego, ponieważ słońce wpadające do pokoju przez zasłony/żaluzje oślepiło ją.
Nie wiem jak Ty, ale ja jeszcze słońca w szpitalu nie widziałam…
Przykryła oczy ręką i spróbowała się podnieś.
Zasłoniła oczy dłonią i spróbowała się podnieśĆ.
-Ał!- krzyknęła głośno i przeraźliwie. Nie umiała wstać. Dotknęła brzucha. Poczuła przeszywający ból. Znajdowała się w szpitalu. Obok było łóżko- puste. Czyli nie miała żadnego towarzysza. Rozglądnęła się po pomieszczeniu. Nie było w nim żadnej znajomej osoby. Żadnej żywej duszy.
Chaos, chaos…
-Ał! – krzyknęła głosem przepełnionym bólem. Nie potrafiła w tym stanie wstać. Zauważyła, że jest podłączona do kroplówki (w końcu była w śpiączce -.-), więc musiała znajdować się szpitalu. Oprócz niej w pokoju nie było nikogo, żadnej znajomej twarzy.
Przyczepię się do zdań: „Czyli nie miała żadnego towarzysza. Rozglądnęła się po pomieszczeniu. Nie było w nim żadnej znajomej osoby. Żadnej żywej duszy.”
Niepotrzebnie dałaś ostatnie zdanie.
-Nawet jak leżę w szpitalu, moja matka jest zbyt zajęta pracą?- powiedziała z wyrzutem.
Gada sama do siebie? :D Pomyślała jak już
Poprawiła poduszkę i usiłowała zasnąć. Kiedy już zaczynała zasypiać usłyszała radosny, wesoły głos dziecka. Do pokoju wbiegła dziewczynka. Coś około pięciu lat.
Kiedy już usypiała, do jej pokoju wbiegła dziewczynka w wieku około 5 lat.
-Cześć!- powiedziała do Martyny.
-O, hej co ty tu robisz?
Zbieram maliny -.- głupie pytanie
z zamiarem kontunuowania swojego snu.
Z zamiarem kontynuowania snu.
-Kochanie, kochanie!- no teraz to już napewno nie uśnie. Jej matka podbiegła do łóżka.
y… najpierw narzeka, że matka nie ma dla niej czasu, a potem chce ją wygonić? :|
na pewno się pisze osobno
-O, hej mamo- wydusiła, próbując uwolnić się z uścisku.
-Byłaś tydzień w śpiączce, wiesz jak się bałam?! Lekarze powiedzieli, że jeszcze jeden dzień i cię wypuszczą jeśli się obudzisz! Dziś zostaniesz tylko na obserwacji, jutro już pójdziesz do domu czy to nie wspaniałe?
>< może coś ze mną nie tak, ale nic nie zrozumiałam. Jak od dźgnięcia nożem można być tydzień w śpiączce? <lol2>
„i cię wypuszczą, jeśli się obudzisz” <- tragiczneee
-Taa... Ale udusisz mnie!- powiedziała odpychając matkę na bok. Ona ustąpiła wciąż z uśmiechem na twarzy. Do sali wszedł lekarz.
Nie miała sił wstać, a odepchnęła matkę… Odeszła z uśmiechem na twarzy jak już.
Kolejna bombka zagościła na choince. Ostatnia już. Święta już za kilka dni. Martyna czując ten nastrój zaczęła przystrajać swój pokój różnymi świątecznymi ozdóbkami. Przypominał bardziej symbol kiczu niż świąt.
<- niepotrzebnie przed „Świąt” (btw z dużej litery) napisałaś symbol. Powtórzenie
Zrezygnowana usiadła przed monitorem. Spojrzała na świąteczną tapetę. Szybko zmieniła ją na sylwestrową. No właśnie, sylwester. Z kim ona go spędzi. Pomiędzy nią a Witkiem zaczęła się coraz gorzej układać i to dlatego, że nie była jakimś głupim tłumaczem. Nawet z nią zerwał... Boże ciekawe czemu akurat teraz? Jak mógł jej to zrobić przed świętami, przed sylwkiem?
Spojrzała na świąteczną tapetę, a po chwili zmieniła ją na sylwestrową. Nie wiedziała, z kim spędzi to święto. Pomiędzy nią a Witkiem zaczęłO się coraz gorzej układać, między innymi dlatego, że wtedy nie chciała tłumaczyć tekstu.
Uwierz mi, istnieją tacy, co mogą zerwać w dzień urodzin. Nie będzie miała z kim spędzić Sylwestra? To straszne…
Puk, puk, puk
Ha ha, to mnie położyło xD „kap, kap, kap” jak już.
Czas radości, gościnnośći,
Gościnności
Nie, on nie mógł, nie miał powodów.
Powodów
Wszędzie ładnie poubierane choinki... Jednak Martyna martwiła się o przyjaciółkę. Ciężko pobita, ciężko pobita. Kto by mógł tego dokonać.
Haa, choinki mają naprawdę wiele wspólnego z pobiciem xD
Po pytaniu stawiamy znak zapytania.
Pamiętała drogę, kilka razy jechała tu z rodzicami na piknik. Spojrzała na ranę. Czerwona krew... Czerwona jak wino, czerwona jak ogień, czerwona tak samo jak wtedy.
Jeżeli miała kurtkę, to trochę musiało potrwać, zanim krew „przebiła się” przez nią.
powiedziała i położyla się na drodze. Zaczęła płakać bardziej niż kiedykolwiek. Straciła najważniejszą dla niej osobę. Po co ona ma żyć, no po co?! Przez zamglone źrenice dostrzegła światło w oddali.
Haa <umiera ze śmiechu> nie ma co, fajną ma koleżankę… mówić o śmierci przez sms’a :D
Pees… najważniejsza jest rodzina.
położyła
Błękitne, lśniace oczy wpatrywały się w twarz dziewczyny.
Lśniące
-Nie, nic...- powiedziała wciąż patrząc na jego magiczne oczy. Podał jej ręke.
-Choć ze mną, odwiozę cię do domu.- powiedział. Jego głos był taki delikatny, opiekuńczy. Martyna zgodziła się bez wachania. Wsiadła do samochodu. On również. Spojrzał na nią z troską.
Łoomg, tragiczne. waHania. Najpierw mówi, że ją odwiezie do domu, a potem…
-To mój skromny domek.- wysiadł z auto i skierował się do drzwi samochodu od strony dziewczyny.
Ląduje u niego w domu xD
-Ja? Anielica? Haha, no coś ty. Martyna się zwiem.- powiedziała a chłopak dał jej buziaka w policzek.
Zwę, albo mam na imię. Jak nie umiesz używać niektórych słów – proste, nie używaj ich.
Ach, buziak <3 ile ona ma lat, hę? 16 czy 15? <nie pamięta>
Jej oczom ukazał się salon połączy z kuchnią i jadalnią.
e… łączony, albo połączony?
Ja będe spał w salonie na kanapie, a ty w sypialni, ok?
Będę.
Omg, mój chyba najdłuższy komentarz.
Szczerze? Lipa, lipa, a za tym jeszcze jedna lipa.
Jak nie umiesz – nie pisz.
Nawet nie wiem, po co się rozpisuję, skoro i tak masz bana -.-
DI, jednak zdecydowałam się przeczytać, i nie żałuję.
Muszę powiedzieć, że całkiem fajna akcja ;) Tylko w jakoś tak wszystko przypomina mi FS Klii, ale tam bohaterka straciła właściwie wszystkich najbliższych (nie tylko chłopaka). I nazywała się Marta...
Sam styl- niby w porządku, ale nie mogę jeszcze powiedzieć, że świetny- czegoś mi brakuje, jakby "kropki nad i".
I muszę powiedzieć, że jest znacznie lepsze od poprzedniego. Nie dość że "normalne", jak to sama określiłaś, to jeszcze bardziej wciągające. Czy realistyczne... Która dziewczyna po pierwszym spotkaniu od razu daje się całować, chociażby w policzek? Wydaje mi się, że Martyna to taki raczej twardy typ, ale w tym odcinku pokazuje inną stronę.
Bardzo ładne zdjęcia. I pytanko: na zdjęciu, w którym jest pokazana Martyna w swoim pokoju, jest taka biała kanapa. Mogłabyś mi podać stronę, z której ją masz?
9,5/10
Invidia Semper
29.12.2008, 12:03
no no akcja się rozwija:D czekam na dalsze odcinki:)
Martusiak
30.12.2008, 10:14
Szczerze? Za szybko. Początek jest spoko, ale dalej... za szybko po prostu.
No i... ot tak wsiadła do samochodu obcego mężczyzny? Może i miał "opiekuńczy głos", ale... bohaterka w takim razie jest nieodpowiedzialna. Zapewne dobrze wiedziała, co mogło się wydarzyć. Mogłoby być to samo, co z tym poprzednim mężczyzną.
Nie zadzwoniła, no tak.... W końcu chłopak ją do tego nakłaniał.... A rodzice się martwią o swoją córeczkę...
Ogólnie nie jest źle, ale... może być dużo lepiej.
Panna Lawenda
15.01.2009, 14:23
Liv- ona jest z sims2sisters.
Następny odcinek powinien być w następnym tygodniu, ale (no właśnie, czy zawsze musi być jakieś ale?) postacie będą troszkę inne <wiwat mój komputer!>.
Dziękuję za komentarze i rady.
No fakt, akcja trochę za bardzo biegnie, ale w następnym odcinku postaram się ją trochę "zwolnić" ;)
Pozdrawiam,
Di
BlackDevil
15.01.2009, 15:29
Fs fajne, postacie fajne...
I właśnie tutaj z Olcią13 się zgadzam z tymi minusami
Fajny, tajemniczy koniec ;)
Czekam na dalszy ciąg, a jak na razie 9,5/10
Prosty styl pisania, wszystko dzieje się o wiele za szybko. Są niedociągnięcia i powtórzenia, opisy nie zachwycają. Mimo to wciągnęło mnie.
Mam jednak kilka uwag (prawdopodobnie się powtórzę, ale co mi tam):
- mała rola matki (odniosłam wrażenie, że dziewczyna mieszka sama)
- nierealistyczne zachowanie dziecka (nie znam takiego co by mogło usiedzieć na miejscu)
- nie opisałaś tego, jak "jej chłopak" z nią zerwał
- dlaczego bandyta wypuścił ją tak po prostu? żeby od razu poszła na policję? Dlaczego jej nie dobił albo nie uprowadził?
- skąd miała pewność, że esemesa dostała od Eweliny, a nie od bandyty? Aaa...to dlatego nie zabrali jej komórki xD (przepraszam, dopiero teraz się zorientowałam)
- dlaczego w rozpaczy po śmierci chłopaka uśmiechała się do nieznajomego?
Ocena: 9/10, mimo wszystkiego, co napisałam, zaintrygowało mnie
Panna Lawenda
15.01.2009, 18:46
@up: Wiem właśnie, mówiłam, że akcja trochę naciągana.
Dlaczego bandyta ją wypuścił? Może dlatego, że był pewny, że ona nie pójdzie na policję? Ale to w następnych odcinkach.
Martyna jest osobą dosyć naiwną <skad my to znamy?> i dlatego mu zaufała. No i była w szoku po tym co się stało.
Jej matka była jedną z tych zapracowanych osób, które niezbyt obchodził los swojego dziecka <uwierz, znam takie osoby>
I jeszcze co do Liv- właściwie nie zwróciłam na to uwagi, że jest trochę podobne do fs Klii, ale to czysty przypadek. Imię Martyna, gdyż niestety ja tak mam na imię, a że nie jestem osobą kreatywną, bohaterka jest nazwana moim imieniem i trochę na mnie wzorowana. Fakt, że straciła chłopaka, ale to jedyna śmierć w tym opowiadaniu.
Antal- wprawdzie Martyna wydaje się takim ideałem, ale z pewnością w następnych odcinkach poznacie też jej wady ;)
Cóż jeszcze mogę powiedzieć. Może uda mi się jeszcze wklepać w tym tygodniu odcinek, bo simy działają jak nigdy <zebym nie zapeszyla> no i ogólnie mam dużo chęci, czasu i weny przedewszystkim. Także spodziewajcie się odcinka w niedzielę.
Tak, z matką się muszę zgodzić, tylko, że nie aż w takim stopniu, ale nie czepiam się :)
Tak, była w szoku. Tak, zaufała mu. Tego się nie czepiałam. Tylko mam wrażenie, że po takim dramatycznym wydarzeniu jak śmierć chłopaka nie byłaby w stanie w miarę normalnie rozmawiać z nieznajomym, mówiąc mu, że jej chłopak popełnił samobójstwo. Powinna raczej cicho podzękować i ryczeć przez całą drogę, nie będąc w stanie trzeźwo myśleć, ale to tylko moje spostrzeżenie.
Ja za to nie zauważam podobieństwa do mojego fs. Jest wiele wspólnych cech, ale styl pisania i akcja toczą się inaczej i nie mam wątpliwości, że moje fs nie miało nawet najmniejszego wpływu na Twoje ;)
Panna Lawenda
31.01.2009, 16:15
Dziś mi się udało włączyć simy. No wszystko super, pomyślałam, że wreszcie dokończe fs <no ta, bo tresc mam, ale bez zdjec> i zrobie fotki.
Niestety radosc nie trwala dlugo, bo komputerek szybko sie zawiesil i nie zdarzylam zrobic wszystkich zdjec. Musicie sie zadowolic tym co jest...
I w ogole odcinek krotki. Ale postaram sie nastepny dac szybciej.
Wiecej zdjec wkleje jak simsy wreszcie mi sie wlacza. A teraz prosze nastepny odcinek. Ogolnie nie jestem z niego zbytnio zadowolona, chyba znow namieszalam no, ale:
Rozdział 3.
Ojciec- Moderca
Odprężająca chwila dzięki, której zupełnie zapominamy o kłopotach. Jakby mieliśmy inny rodzaj amnezji polegający na tym, że pamiętamy tylko to co dobre. Relaksująca kąpiel w wannie pełnej piany i ciepłe krople na skórze to właśnie rodzaj takiej dobrej amnezji, ukojenia. A przynajmniej dla tej dziewczyny. Jednak kiedy znika ostatnia kropla wody po odkręceniu korka równocześnie wracają i nasze problemy. Martyna, dziewczyna, która straciła bliską jej osobę zawsze uwielbiała marzyć. Dziś rozmyślała o tym jak to było jej dobrze ze swoim chłopakiem. Odrzuciła włosy do tyłu i wygramoliła się z wanny. Okryła się ręcznikiem i wytarła niedbale brązowe kosmyki. Przesunęła ręką po półce. Żadnego balsamu do ciała? Przewróciła oczami.
"Ach ci dzisiejsi faceci... W ogóle nie dbają o swój wygląd"- powiedziała i zaśmiała się radośnie. Nawet nie wiedziała co w tym takiego zabawnego. Świadoma tego, że nie ma z czego drwić zaczęła chichotać jeszcze głośniej. Do łazienki wpadł zdezorientowany chłopak.
-Hej, ty! Zajęte jest!- rzekła śmiejąc się dalej i zakrywając ręcznikiem aż po szyję.
-Ups, przepraszam- powiedział wycofując się i zamykając za sobą drzwi. Kiedy Martyna zdołała powstrzymać atak śmiechu, wyszła z łazienki.
http://img401.imageshack.us/img401/7880/snapshot963d527a3690722lo9.jpg
-Masz jakąś piżamę, albo coś w tym stylu?- zapytała nieśmiało.
-Hm... Czekaj, dam ci jakąś starą koszulę.- odpowiedział i skierował się do potężnej szafy na końcu salonu. Po chwili już wędrował w stronę dziewczyny z dość dużym, szarym, dresowym swetrem.
-Może być królowo?- spytał ironicznie, wręczył jej wieszak wraz z ubraniem i poszedł patrzeć na telewizor. Nastolatkę trochę to zdenerwowało. Zaczęła mieć wyrzuty sumienia z powodu tego, że tu zostaje.
"Może on jest jednym z tych co szukali Witka? No, bo czemu przejeżdżał tak najmniej uczęszczaną drogą?"-myśli zaprzątały jej głowę. Nie, nie na pewno się myli. Jak zwykle wyolbrzymia. Wprawdzie była trochę naiwna, ale po zdarzeniu z tym "policjantem" zaczęła nie ufać obcym ludziom. Skierowała się powoli do sypialni, aby zadzwonić do rodziców.
-Mamo? Dziś śpię u koleżanki. Będę jutro nad ranem. Dobrze? Tak, tak nie będziemy siedzieć to późna... Mamo, ja mam już prawie siedemnaście lat i naprawdę nie musisz się o mnie martwić. Cześć!- powiedziała i wyłączyła telefon. Usiadła na rogu łóżka z ponurą miną. Nigdy nie czuła się tak potwornie. Wychowywała się w szczęśliwej rodzinie, nikt nigdy jej nie umarł. Może to dlatego, że nie miała kontaktów z rodziną? Ojciec był w konflikcie z babcią już od ponad ośmiu lat, a matka nie miała rodziny, była z domu dziecka.
-Kiedyś mnie to musiało czekać...- powiedziała po cichu- Przecież musiał kiedyś umrzeć, ale boże... Czemu akurat teraz?!- rozpłakała się i przykryła kołdrą.
http://img401.imageshack.us/img401/9310/snapshot963d527a9690751vi3.jpg
Chciała zasnąć, zapomnieć. Jednak to nie było takie proste.
-Boże, co ci się stało?- do pokoju wszedł Wojtek. Dziewczyna otworzyła oczy. Był już ranek. Promienia słońca oślepiały twarz Martyny i sprawiały, że jej buźka wyglądała na wesołą, co oczywiście było nie zgodne z prawdą.
-Eee, no nic?- odparła zdziwiona dziewczyna dotykając policzka. No tak, teraz już wie o co mu chodziło. Jej skóra była cała mokra jak i również poduszka.
-Przepraszam... Ja...- powiedziała zakłopotana. Chłopak machnął ręką i wyszedł z pokoju.
"Nie był taki... No oczywiście! Boże przecież ja go nie znam! Co ja zrobiłam!"- wybiegła z pokoju. Wojtek właśnie wychodził z domu, nawet nie zauważył dziewczyny. Ona pośpiesznie ubrała się, wzięła swoje rzeczy i wyszła z domu. Kiedy doszła już do swojej posiadłości, zauważyła matkę czekającą w progu.
-Nie było Cię u żadnej koleżanki...
-Przepraszam mamo, nie wiem czemu się czepiasz, ale ty nigdy się tym nie interesowałaś i nie znasz numerów telefonów moich koleżanek, ty przecież nawet nie wiesz z kim ja się kumpluje!
-Od dziś masz mi mówić gdzie i kiedy idziesz, zrozumiano?!- krzyknęła jak dotąd zapracowana i obojętna matka.
http://img401.imageshack.us/img401/544/snapshot963d527a96907b0sm7.jpg
-Chciałam ci przypomnieć, że za niedługo kończę siedemnastkę, więc nie jestem dzieckiem! Idź zajmij się swoimi sprawami! Albo raczej swoimi kochankami! Myślisz, że nie wiem czemu się rozwiodłaś z ojcem?! Przez tego całego Patryka, no nie?!- wkurzona nastolatka zamknęła za sobą drzwi swojego pokoju. Za tydzień kończy siedemnaście lat, a jak na razie w jej życiu nie zdarzyło się nic szczęśliwego...
"Niech przynajmniej impreza będzie fajna... Czy w życiu wszystko ma efekt uboczny?"
* * *
-Słuchaj! Ona tu na pewno jest... Przecież tu była, ufała mi!
-Widać nie postarałeś się.
-Nie, ja na prawdę się starałem, tylko potem nerwy mi wysiadły i wiesz...
-Wiem jedno. Nie jesteś mi już potrzebny.
-Ale szefie!
-Masz jeden dzień. Inaczej cię zabiję...
* * *
-Jaki mi się dziś dziwny sen śnił...
-Taak? Opowiadaj.- sobotnie popołudnie. Anka i Martyna, dwie najlepsze przyjaciółki, które mogłyby dostać oskara za największe podtrzymywanie siebie nawzajem na duchu, przechadzały się po ośnieżonych ulicach ich małego miasteczka. Zalodzone klamki u drzwi przy wszystkich domach oraz te kolorowe i jakże wesołe światełka połyskujące na tych zielonych, iglastych drzewkach. Zbliżały się święta. W tym mieście widać to było od razu. I choć zaledwie kilka dni do świąt, ulice i centra handlowe były puste. Czyżby w tym roku ludzie nie chcieli się obdarowywać prezentami? A może przestali obchodzić tradycję świąt bożego narodzenia? Dwie nastolatki, zupełnie inne niż cały świat wokół podążały smutnymi ulicami i rozmawiały. O czym? O całym życiu, a właściwie życiu jednej z nich, o tym co się stało.
-No mów... Ja cię słucham, co ci się śniło?
-Śnił mi się jakiś chłopak i taki łysy typ... On miał przetrzymywać jakąś dziewczynę, ale ona mu zwiała i ten typ chciał go za to zabić... Dziwny sen, nawet nie znałam tych ludzi.
-Aha.- przytaknęła Martyna. Skierowała się do potężnych drzwi domu przyjaciółki. Jakieś wyryte znaki... Ciekawe co one mają znaczyć? Hm, może po prostu architekt tak chciał, może też miał jakieś problemy... Nie umiał się nikomu wyżalić, więc wszystko co miał w sercu, wyrył na drzwiach. Tu coś co przypomina ogień... Ogniska miłość? A tam jakby kropla wody, czyżby zgasiła płomień miłości?
-Hej, dziewczyno! Ty dziś w innym świecie czy jak?- wyrwała ją z zamyślenia Anka.
-Jakbyś nie zauważył to ja od śmierci Witka cały czas jestem w innym świecie. W jego świecie- z pięknych, zielonych oczu popłynęły kropelki słonych łez. Gorące, ocieplały jej twarz.
-Przepraszam. Ale przecież widzę, że to nie o niego tylko chodzi. Prawda?
-Taak. Chodzi o to... W sumie, nie chce o tym gadać.
-Wiesz, facet z tego snu był całkiem przystojny. Ha, nawet znałam jego imię. Wojtek.
-Co?!- krzyknęła głośno nastolatka opuszczając swój własny świat i zaczynając myśleć racjonalnie.
-Eee, znasz takiego?
-Tak! To przecież ten facet, który mi pomógł w ten wieczór kiedy Witek umarł... Myślisz, że to o nim miałaś sen? Na pewno! Pewnie był w zmowie z tym typkiem... Może do oni doprowadzili do śmierci mojego chłopaka?
-Przesadzasz. Policja mówi, że to pewnie z problemów miłosnych, albo z powodu złych ocen. Zresztą ten sen to tylko przypadek!
-W życiu nic nie dzieje się przypadkiem!- rzekła i zbiegła ze schodów domu państwa Milans. Choć na chodniku było ślisko, gdyż kałuże z wczorajszego deszczu zamarzły, ona nie przejmowała się tym i przemierzała szybko dróżkę w swoich kilku centymetrowych kozakach. Na dworze co prawda bardzo chłodno, ale dziewczyna zdjęła czapkę i szal, schowała do torby i szła dalej. Było jej ciepło, wręcz gorąco. Nie wiedziała co myśleć, czyżby była w niebezpieczeństwie? Wie jedno. Od dziś musi przestać być taka naiwna i dobroduszna jak kiedyś. Musi bardziej na siebie uważać... Musi...
-Muszę się dowiedzieć czy Wojtek maczał w tym palce! Jeśli to jego wina to obiecuję, gorzko za to zapłaci. Nikt nie będzie mi odbierał życia! Nikt!- wykrzyknęła to tak głośno, że nawet przechodnie, którzy byli kilkanaście metrów dalej, usłyszeli jej krzyki. Ona nie kulturalnie pokazała im środkowy palec i pobiegła do domu. Nie mogła pozwolić na to, by ta sprawa została niewyjaśniona.
* * *
-Dzięki za tą bajeczkę. Masz tu swoje i spadaj.
-Eee... Stówka? Umawialiśmy się inaczej!
-Coś nie pasuje panienko?
-Owszem! Chcę więcej, albo jej to powiem, rozumiesz?!
-A chcesz skończyć jak twój kolega? Piśnij słówko, a stanie się to co na dyskotece...
-Taak? Wie pan co? Nie nadaje się pan na ojca.
-I właśnie dlatego nigdy nie będę mieć dzieci.
-Więc będzie musiał mnie pan zabić. A tylko ja mam dobry kontakt z tą dziewczyną... Jestem w ciąży!
BONUS: Sesja zdjęciowa Martyny i jej matki:
http://img401.imageshack.us/img401/3161/snapshot963d527ad6907a5nu6.jpg
http://img401.imageshack.us/img401/3820/snapshot963d527a96907a8dg8.jpg
http://img401.imageshack.us/img401/5100/snapshot963d527ab6907a0mt6.jpg
http://img401.imageshack.us/img401/1109/snapshot963d527a16907afsg9.jpg
A tu z pierwszego odcinka:
http://img525.imageshack.us/img525/422/snapshot963d527ad63d93fkd5.jpg
I scena wycięta z drugiego odcinka <drugi odcinek pisałam trzy razy, bo za kazdym razem cos mi sie nie podobalo>:
http://img525.imageshack.us/img525/5884/snapshot963d527a56417e5sg2.jpg
Dzięki za uwagę, pozdrawiam wszystkich czytelników serdecznie i jeszcze raz przepraszam za tak małą ilość zdjęć.
Wiesz, co oprócz licznych błędów najbardziej rzuciło mi się w oczy? Styl. Okropnie podobny do "by Liv". Nie sądzę, żebyś "kopiowała", ale naprawdę mnie to zdziwiło... To przypadek, prawda? Jeśli się wzorujesz na mnie, powiedz. Bo ciekawa jestem ;).
Ale się cieszę, bo ja w sumie dość fajnie piszę...
Jak już wspominałam, odcinek NASZPIKOWANY błędami. Głównie literówki. Fabuła ciekawa, ale mogłaś nie zdradzać w takim stopniu tego "proroczego snu". I czy Ty tez masz zamiar zrobić z tego kryminał? :O (mam nadzieję, że nie)
Heh, jak to fajnie napisać, że ciąg dalszy nie jest do przewidzenia ;]. Chociaż nie sądzę, by ją dopadli...
Wszystko OK, ale muszę Ci obniżyć za te błędy :(
9/10
Cóż... odcinek zdaje mi się, że przeczytałem na innym forum? Nie, może nie..., ale w każdym bądź razie podoba mi się.
Moim skromnym zdaniem- trochę masz podobny styl pisania do Liv, jednak tylko trochę. Twój jest bardziej bezpośredni, dlatego czytelnik ma do czynienia niemal z obcowaniem z główną bohaterką.
Czasami używasz fajnych słów, zwrotów...
Ogólnie dobrze, a nawet bardzo.
Odcinek trochę krótki, a liczba zdjęć odpowiednia.
Więc... niech będzie 6.9/10.
Pozdrawiam!:)
Panna Lawenda
01.02.2009, 10:14
Dzięki za komentarze. Co do błędów- fakt było ich sporo. Dziś poprawiłam kilka, jeśli jeszcze jakieś są to prosiłabym o wyróżnienie.
Nie, nie wzorowałam się na twoim stylu, to raczej przypadek.
Giovanni- na innym forum również jest to fs, jestem tam zalogowana jako Dyskotekowa Imprezowiczka, jednakże tam jest tylko wklejony pierwszy odcinek jak na razie.
Jeszcze raz dziękuję za komentarze, ale... Czemu tak mało ;)?
Fajne FS, spodobało mi się:)...
Czekam na kolejny odcinek:D...
Bardzo mi się podoba, tylko że tak jakoś nie umiesz za dobrze opisywać uczuć. Źle mi się to czyta, w końcu umarł jej chłopak a ona jakoś się tym nie przejmuję.
I znów odnoszę wrażenie, że wszystko dzieje się za szybko. Poprawiłaś się trochę, zaciekawiło mnie. Opisów było trochę więcej, ale nie było tak naprawdę niczego, co by zaintrygowało, wniosło trochę akcji. Dziwi mnie, że tak dosłownie potraktowała sen koleżanki. Zachowanie matki było trochę nierealistyczne: nie spytała się, gdzie była córka, chociaż wiedziała, że nie u koleżanki. Styl pisania rzeczywiście trochę podobny do Liv, ale o wiele prostszy i bardziej bezpośedni.
Ocena: nadal 9/10
Sweet.Dreams
04.02.2009, 19:48
"Nie kulturalnie" pisze się razem :)
Taki szczególik.
Czekam na dalsze części :D
Pozdrawiam
vBulletin® v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.