PDA

Zobacz pełną wersję : The whisper


Nyks
24.09.2009, 19:25
Przyszłam :D
Zamiłowanie do opowiadań kryminalnych pojawiło się dawno, dawno temu. Zaiinpirowana książką Hugh Laurie, serialem "Wallander" oraz wszystkimi waszymi opowiadaniami z forum, napisałam. Będzie miał może z 5-6 odcinków. Pierwszy krótki, bo nie chcę specjalnie Was męczyć na początek.

dedykuję odcinek Pani_Snejp, bo zawsze mnie wspiera oraz niepokornej, za WCZ i Complicated :)

ODCINEK I
The end or the beggining?

Kilka sekund może zadecydować o tym, jak potoczy się twoje życie.
Siedemnastoletnia dziewczyna błądziła między półkami osiedlowego sklepu w poszukiwaniu kilku niezbędnych składników do upieczenia tortu urodzinowego dla małego braciszka, który kończył jutro cztery latka. Zajrzała do koszyka, pudełko jajek i paczka mąki leżały już czekając na skasowanie w kasie. Wyjęła z kieszeni dżinsowych rurek zmiętą kartkę, na której widniała lista zakupów.
-Proszek do pieczenia… Mleko… - Mruczała pod nosem jednocześnie z kartki przenosząc spojrzenie pięknych, wielkich ciemnoniebieskich oczu z papierka na półki. Udała się w stronę lodówek i wzięła stamtąd kostkę margaryny, a kilka metrów dalej zdobyła dwa kartony mleka i proszek do pieczenia.

http://i33.************/2hf2sn7.jpg
http://i35.************/121amb5.jpg

Stanęła w krótkim ogonku do kasy, liczącym tak naprawdę trzy osoby włącznie z nią. Postawiła koszyk pod nogami i zaczęła nucić pod nosem Fix You Coldplay’a. Gdy nadeszła jej kolej wypakowała artykuły na ladę, odliczyła potrzebną kwotę, włożyła zakupy do dwóch lnianych torebek i dziękując, wyszła.

http://i37.************/f50pvr.jpg

Gdy znalazła się na dworze, zmuszona była otulić się szczelniej cienką bluzą.
-Brrr… - Wzdrygnęła się, naciągając rękawy na zmarznięte dłonie. – Przeklęta jesień.
Ułożyła sobie rączki od toreb na obu ramionach i ruszyła przed siebie. Mijając sąsiada, mruknęła standardowe „dzień dobry” i o mało co nie wpadła na słup telegraficzny, bo odwracając głowę w jego stronę, nie zauważyła go.
-Przepraszam, która godzina? – Sarah odwróciła się do kobiety, która stuknęła ją w ramię. Miała może z sześćdziesiąt lat, siwe, gęste włosy do podbródka i szare, trochę zamglone oczy. Sprawiała wrażenie całkiem sympatycznej. Dziewczyna odsunęła rękaw bluzy i zerknęła na elektroniczny zegarek.
-Za piętnaście pierwsza. – Powiedziała, odrzucając długie, ciemnobrązowe, prawie czarne włosy do tyłu i uśmiechnęła się serdecznie. Owa kobieta podziękowała grzecznie i pożegnała ją skinieniem głowy.
Mimo, że jesień chyliła się ku końcowi, słońce nie dawało o sobie zapomnieć. Nadal świeciło pięknie i grzało przyjemnie w plecy. Ciemnowłosa wzięła głęboki wdech i podjęła przerwany marsz. Za chwilę stała już przed wejściem niedużego apartamentowca. Z pewnym trudem wygrzebała z miniaturowej torebki z ekologicznej skóry klucze i otworzyła drzwi. Weszła do środka, a następnie skierowała się do windy. Trzecie piętro to niby nie dużo, ale jednak Sarah wolała oszczędzać nogi na zajęcia z siatkówki. Trenerka była bardzo wymagająca i surowa, a na rozgrzewkę zawsze dawała im dwa tysiące metrów truchtem, po bieżni .
Dziewczyna wdusiła przycisk ze startą trójką i drzwi się zamknęły. Zaczęła podtupywać nogą i nucić kolejny kawałek swojego ulubionego zespołu. Po chwili była już na właściwym piętrze. Skierowała się do swojego mieszkania, które na nieszczęście mieściło się na samym końcu korytarza. Nagle przystanęła nasłuchując uważnie. Ktoś jakby się gdzieś spieszył, mówił coś bardzo chaotycznie, ale… Zaraz, zaraz… Przestąpiła parę kroków do przodu i wyszła zza zakrętu. Drzwi do jej mieszkania były otwarte, a w dodatku to stamtąd pochodziły dziwne odgłosy. Sarah starała się zachować zimną krew, odstawiła więc torby i jak najciszej umiała, podpełzła do drzwi.
-… jeszcze jedna! – Usłyszała rozwścieczony męski głos ze środka i o mało nie podskoczyła. Z pewnością głos ten nie należał ani do jej ojca, ani wujka. Uchyliła drzwi i zajrzała do środka. W korytarzu rozsypana była kasza jęczmienna i w paru miejscach walały się dość spore drzazgi. Wślizgnęła się do środka i przyległa do ściany.
-Gdzie, k***o, jest twoja córka, co?! – To był ten sam głos, który usłyszała na korytarzu.
-Nie mam córki. – Przełknęła ślinę słysząc przerażoną matkę. Za chwilę głośny plask i cichy, kobiecy jęk.
-Łżesz, suko! – Warknął drugi. – Gdzie ona jest?!!
Nie usłyszała odpowiedzi ze strony mamy, więc zacisnęła zęby i ostrożnie wejrzała do kuchni. To, co zobaczyła, przerosło jej najgorsze koszmary. Na podłodze, w kałuży krwi, leżał jej ojciec. Na niegdyś białej koszuli widniała okrągła, czerwona plama w okolicach mostka. Zdusiła chęć wybuchnięcia płaczem i przeniosła wzrok na matkę, która ściskała Roberta, jej malutkiego braciszka. Mama miała czerwony od uderzenia policzek i rozciętą brew, a z kącika ust leciała cienka strużka czerwonego płynu.

http://i33.************/20hlchc.jpg

Dziewczyna zadrżała, uświadamiając sobie, co się zaraz zdarzy. Obaj napastnicy, bo było ich dwóch, ściskali w rękach po jednym pistolecie, wymierzonym prosto w członków jej rodziny, którzy jeszcze żyli.
-Mamo, boję się… - Pisnął cicho chłopiec, a Eveline zakryła mu usta dłonią. Tamten schował twarz w jej bluzce i pochlipywał cicho.

http://i34.************/rtp2er.jpg

-Niech on się wreszcie zamknie! – Krzyknął ten, którego głos usłyszała pierwszy i odbezpieczył broń. Był wysoki, miał może ponad metr osiemdziesiąt pięć i bardzo dobrze rozwiniętą muskulaturę. Włosów całkowity brak, pod prawym okiem miał małą, białą bliznę. Drugi był odrobinę niższy, ale trudno było to siedemnastolatce ocenić, bo stał na drugim końcu kuchni. Ten dla odmiany miał krótkie, jasne włosy do ucha, a w nim trzy, może cztery kolczyki. Oprócz tego jeszcze kolczyk w nosie i wardze, po lewej stronie.
Zdusiła w sobie krzyk, a następnie poczuła, że zimny pot zrosił jej czoło i kark.
-Albo powiesz, albo zabiję tego bachora. – Wycedził ten z kolczykami, brunetka poczuła, że tamten wcale nie żartuje. Miała ochotę krzyknąć: „Tu jestem!”, ale nie mogło jej to jakoś przejść przez gardło. A może to zdrowy rozsądek i instynkt zachowawczy jej tego zabraniało?
Eveline zapłakała cicho, ale nie odpowiedziała. Nie miała nawet pojęcia, jak Sarah jest jej w tej chwili wdzięczna, ale jednocześnie zła. Bo gdyby dowiedzieli się, że wyszła do sklepu, tata by pewnie jeszcze żył. I mama i jej brat byliby bezpieczni.
-Sama tego chciałaś. – Powiedział oschłym tonem ten z blizną i również odbezpieczył broń. Wycelował nią w wystraszonego chłopca i nacisnął spust. W tym samym czasie, drugi zrobił to samo. Dwa strzały.
Czarnowłosa wydała z siebie zduszony okrzyk, widząc, jak jej rodzicielka i Robby opadają bezwładnie na podłogę, tuż obok taty. Oczy jej się zaszkliły, a z transu wybudził ją dopiero męski głos:
-To ta gówniara! Jest w przedpokoju! – Dziewczyna natychmiast się ocknęła i z bólem serca oderwała wzrok od martwych członków jej rodziny. Obróciła się dookoła własnej osi i czym prędzej wyskoczyła przez otwarte drzwi.
-Strzelaj! – Usłyszała za sobą krzyki i szybkie kroki. Biegli, byli coraz bliżej. Nie było sensu pieprzyć się z windą, złapała poręcz i zaczęła zbiegać na dół, nie oglądając się za siebie. Usłyszała kolejny strzał, na szczęście chybiony. Drugie piętro.
-Stój, k***o! – To i wiele innych przekleństw dotarło do jej uszu. Otarła łzy z oczu, aby poprawić pole widzenia. Kroki były coraz cichsze, krzyki coraz mniej wyraźniejsze. I kiedy myślała, że zaniechali pościgu, rozległ się kolejny strzał i przeszywający ból w lewej łydce. Sarah krzyknęła, ale nie zaprzestała biegu. Jednak trochę zwolniła. Pierwsze piętro.
Rzuciła się do poręczy ostatnich schodów i zaczęła pokonywać stopnie jeden po drugim. Myślała gorączkowo, dokąd ma dalej uciekać. Musi się gdzieś ukryć. Do sklepu za daleko, jeśli wstąpiłaby do Anne, ją i jej rodziców z pewnością również by załatwili. Anne była jej rówieśniczką i najlepszą przyjaciółką. Była jedynaczką i mieszkała dwa bloki dalej. Nie, to zdecydowanie odpada. Parter.
Pchnęła drzwi , a zimne listopadowe powietrze brutalnie uderzyło ją w twarz. Poczuła na policzkach lekką mżawkę, mieszającą się z jej łzami, która złagodziła na kilka sekund ból w nodze. Biegła dalej na oślep, zostawiając za sobą nie tylko krwawe ślady, ale też dom, martwą rodzinę i dawne życie.
-Chodź tu, smarkulo! – Znowu wystrzał z pistoletu, znów chybiony. Sarah dziękowała Bogu, że rozpadało się mocniej, co ograniczało pole widzenia. Nagle, gdy biegła wzdłuż ulicy, trochę przed nią zatrzymało się czarne BMW z przyciemnianymi szybami. Żadnej uliczki, gdzie można skręcić, zawrócić też nie.
-Wsiadaj! – Usłyszała, kiedy od samochodu dzieliły ją centymetry, a drzwi od strony pasażera gwałtownie się otworzyły. Zerknęła przez ramię; dwóch morderców było może z dziesięć metrów od niej, noga cholernie krwawiła, a ból po stracie rodziców i brata powoli brał nad nią górę. Nie miała wyjścia.
Wskoczyła do samochodu i zatrzasnęła drzwiczki.

Fatamorgana
24.09.2009, 19:32
Bardzo mi się podoba. :)
Ładne zdjęcia, siedemnastolatka ma takie samo imię jak ja. :) I czekam na jej zdjęcie.
Troszkę błędów, ale da się przeżyć.

Czekam na kolejne odcinki. :D

Mizia
24.09.2009, 20:23
No no zapowiada się ciekawie:) Komentuję bo wiem jakie to ważne dla autorów fs:) Na razie nie dam jednak żadnej oceny konkretnej, zobaczę co stanie się dalej - mam kilka domysłów, ciekawe czy się sprawdzą. Ogólnie jakieś tam błędy były, ale pewnie szczegółowo zabierze się za nie Liv:) Tekst przyjemnie się czytało, długość przyzwoita, tylko jakoś do gustu nie przypadły mi w ogóle zdjęcia. Takie nijakie są. Niektóre momenty aż się proszą o wstawienie tam fotki a tu nic. Po co aż 3 zdjęcia w sklepie? No i gdzie ta rozcięta brew u matki? Wiem, czepiam się:P Mogę tylko napisać że czekam z ciekawością na następne odcinki, oby z lepszymi zdjęciami. Bo zdjęcia to duża część sukcesu, a tutaj trochę zepsuły moją ocenę całości.

pensivelane
24.09.2009, 20:44
Wspaniałe ! Podoba mi się twój styl. Oczywiście będę czytała kolejne odcinki.

Bubu
24.09.2009, 23:06
Podoba mi się :D

blakistoni
25.09.2009, 11:05
Ooo,cos dla mnie <3
wspanialee,jak wszystko co napiszesz ;d
masz juz kolejna czytelniczke ^^'

bubel-96
25.09.2009, 14:13
:D
Dobra, piszę tylko że czytam i czekam na następny... I że mi się podoba baardzo.

Fatamorgana
26.09.2009, 10:10
Na jakim serwisie wstawiasz zdjęcia? :)

Liv
26.09.2009, 10:33
Na Tinypic.

Nie czytam głównie kryminałów, ale to FS przeczytałam z ciekawości (zaciekawił mnie tytuł jak i skłoniła mnie do tego ciekawość, coś Ty tam nabazgroliła :D)
Już na samym początku taka akcja i tragedia? Czyżby nowy styl zaczynania FS? :O
Fajne opisy, akcja trzyma cały czas w napięciu. Ładne fotki, bardzo dopracowane.
Nie mam pojęcia co się dalej może stać. Ten facet, podejrzewam, że pomoże jej, ale... Co potem?
Będę tu zaglądać nawet jeśli miałabym nie zostawiać komentarza ;)
10/10

Charionette
26.09.2009, 11:17
Ahhh.... Cudne fs, boskie zdjęcia :D
Czekam na next
10/10

Nyks
26.09.2009, 18:45
jak powiedziała Liv, na ************

moze nowy, moze niekoniecznie :P jakoś mnie tak natchnęło ;]
i dzięki wszystkim :D

odcinek wstawię [mam nadzieję] na początek tego tygodnia.

Fatamorgana
26.09.2009, 18:50
Canny, do mojego FS równie, użyłam tinypic, jest świetny. :) Fotosik jest zawalony przez reklamy. :/

Czekam! <3 :)

Gio
26.09.2009, 18:56
Podoba mi się ;)
Zauważyłem gdzieś jeden błąd (chyba była to zła odmiana :P) ale już zapomniałem bo tak byłem wciągnięty czytaniem :D
Jeszcze mam parę wątów:
- samochód ma drzwi a nie drzwiczki, chyba że to drawniana bryczka ale o tym nie napomnęłaś
- nie kupiła aż tylu artykułów, żeby była potrzeba ładowania ich do dwóch lnianych toreb
- po co aż 3 zdjęcia "sklepowe"- mogłaś dać zdjęcie jak idzie ulicą albo ucieka przed oprawcami jej rodziny :P

Fajny kryminalik [?] bo moim zdaniem zanosi się na jakiś thriller ;)

pozdrawiam

Słodka Ślicznotka
26.09.2009, 20:46
to było cudowne aż mnie zatkało :O mówie ci to jest CUDOWNE!!!!! czekam na następny odcinek z napięciem:D

balloon
27.09.2009, 20:21
To fotostory jest świetnie. Szkoda mi braciszka i rodziców...
Ocena 100/10

Nyks
01.10.2009, 18:34
ODCINEK II
I thought he's a hero.

-Jedź! – Krzyknęła, mimo, że jej wybawca kilka sekund temu nacisnął pedał gazu. Na początku wcisnęło ją w fotel, ale kiedy wyrównał prędkość do jakiś 130 kilometrów na godzinę, usadziła się w miarę wygodnie na samochodowym fotelu. Zerknęła do tyłu, przestępcy gdzieś zniknęli.

http://i37.************/fmrs3o.jpg

Pierwszy raz odwróciła głowę w lewy bok, spoglądając na kierowcę. Jak przeczuwała, był to mężczyzna w przedziale wiekowym od dwudziestu do dwudziestu siedmiu lat. Miał bardzo dobrze zarysowane kości szczęki, kilkumilimetrowy zarost i bardzo zgrabny nos. Gdy tak gapiła się na jego nos, wreszcie odchrząknął i spytał:
-Co z nogą? – Jego ton nie był wcale opiekuńczy, o nie. Był szorstki, ale była w nim nuta jakby wymuszonej uprzejmości. Sarah spojrzała w dół pierwszy raz, odkąd dostała wtedy kulkę na schodach. Cóż, nie wyglądało to zbyt dobrze. Z rany sączyła się krew i bolało. Jednak fizyczny ból ustępował temu psychicznemu, który był z milion razy silniejszy. Dziewczyna nadal miała przed oczami obraz trójki martwych ludzi leżących na podłodze w kuchni w kałuży krwi…
-W porządku. – Odpowiedziała w końcu, kłamiąc oczywiście. Zebrała włosy i przerzuciła na stronę przeciwną niż mężczyzny. Nie odpowiedział, więc nie sądziła, że stosowne będzie zacząć jakąkolwiek konwersację. Dopóki nie zobaczyła, że wyjeżdżają z miasta.
-Ej, zaraz, koleś! Dokąd ty mnie do cholery wieziesz?! – Krzyknęła nieco przerażona. On, nie odrywając wzroku od prostej i pustej drogi, odpowiedział spokojnie:
-Tam, gdzie nikt nie będzie chciał odstrzelić ci drugiej nogi. – To była niezła riposta. Sarah przygryzła wargę i odgarnęła włosy za ucho. Z braku lepszego zajęcia zaczęła rozglądać się po samochodzie w poszukiwaniu… No właśnie, czego? Chyba czegoś, co przykułoby jej uwagę. Jednak niczego takiego nie znalazła. Schowek, deska rozdzielcza, kierownica, zapalniczka, podstawki na kubki i popielniczka. Nic ciekawego. Więc zaczęła zastanawiać się nad kolejnym pytaniem, zadanym, w miarę jej możliwości, spokojnie. W końcu wzięła głęboki wdech i spojrzała na niego.
-Jesteś z policji? – Była pewna, że gdyby nie powaga sytuacji facet parsknąłby śmiechem. Teraz wystarczył tylko krótki, cyniczny chichot.
-Skąd ci to przyszło do tego pustego łba? – Dziewczyna zmarszczyła brwi, zdziwiona tym, że gość ją tak po prostu obrażał. Ale zanim zdążyła wyrazić swe oburzenie, wyjaśnił, już nie rozbawionym, a tym samym, suchym tonem:
-Nie jestem z policji. Policja potrafi tylko pieprzyć różne sprawy, tworząc konflikty, a ja je potem rozwiązuję.
-Znaczy się, kim jesteś? Detektywem? – Brnęła dalej, zirytowana tą jego wysoką samooceną. I znów ten cyniczny uśmieszek pod jego wyjątkowo zgrabnym nosem.
-Nie. Co cię to w ogóle obchodzi?
-To, że może jesteś przestępcą i wywieziesz mnie na Syberię.
-Cóż, trudno byłoby dojechać z Wielkiej Brytanii na Syberię samochodem. – Westchnął znudzonym tonem. Dziewczyna nadęła policzki i założyła ręce na piersi. Wyglądała teraz jak mały, obrażony bachor.
-No dobrze, ale wyjaśnisz mi wreszcie…
-Tak naprawdę nie chcesz wiedzieć, gdzie pracuję, bo liczy się tylko to, że cię uratowałem. – Przerwał jej ostrym tonem. – Masz w dupie, dokąd cię wiozę, bo jesteś potwornie naiwna i uwierzyłabyś mi w każde słowo. Ale tak serio, to chcesz wiedzieć, kto i dlaczego zabił twoich rodziców. Mam rację?
Milczała, zszokowana tym, co przed chwilą powiedział. Bo miał całkowitą rację. Musiała to sobie poskładać do kupy, bo powoli zaczęło ją to przerastać. Tak, facet miał rację, chciała wiedzieć, dlaczego zabito jej rodzinę. Ale wcale nie miała gdzieś tego, gdzie ją wiezie. Chociaż fakt, ufała mu, bo w tej chwili nie miała nikogo innego, komu mogłaby ufać. W końcu wymyśliła, co powiedzieć, żeby nie wyjść na ostatnią ofiarę.
-Ale i tak mi powiesz, gdzie pracujesz, bo twoje ego jest tak wielkie, że zajmuje przednie siedzenie i cały tył. – Normalnie była z siebie dumna. Rzadko jej się udawało tak odpysknąć.
-Masz rację. – To ją zupełnie zbiło z pantałyku. Spodziewała się chociaż jakiegoś małego wybuchu złości, tyciej eksplozji czy czegoś w tym rodzaju, a on po prostu przyznał jej rację. Palant. Nagle prawie odskoczyła w tył, co nie było akurat w tej chwili zbyt możliwe, gdy klapka od schowka samochodowego zaczęła powoli opadać w dół. Wstrzymała oddech czekając na rozwój wydarzeń.
-Na samym wierzchu leży legitymacja. – Powiedział oschle, a Sarah posłusznie wyciągnęła rękę w tamtą stronę. Gdy tylko zanurzyła dłoń we wnętrzu szafeczki, dwie czerwone kropki pojawiły się po jej obu stronach.
-Nastąpiło włamanie. Autodestrukcja rozpocznie się za pięć… cztery… - Dziewczyna natychmiast cofnęła rękę, słysząc mechaniczny kobiecy głos wydobywający się znikąd. Spojrzała przerażona na właściciela samochodu, ale on, jak zwykle zresztą, miał na twarzy ten sam grobowy spokój. Kiedy zaczął ruszać kciukami na kierownicy, pomyślała, że ma jakieś nerwowe triki w związku z tym, że zaraz wylecą w powietrze.
-Analiza linii papilarnych prawidłowa. Proces autodestrukcji przerwany. – Dopiero wtedy przyjrzała się uważniej jego rękom. Na kierownicy, tam gdzie zwykle znajdował się klakson, był mały, mniej więcej dziesięciocentymetrowy panel, na którym pojawiały się i znikały pojedyncze słowa i cyferki.
-Zapomniałem wyłączyć czujników ruchu. – Usłyszała jego głos i natychmiast się otrząsnęła. Bez większego zastanowienia powtórnie sięgnęła po legitymację, tym razem udało jej się ją wyciągnąć.
Z sekundy na sekundę rosnącą ciekawością otworzyła ją i o mało co nie udławiła się ze zdziwienia. Znajdowało się tam jego zdjęcie paszportowe z podpisem:

Ian Matthew Jones
Agent 007
Wywiadu Brytyjskiego

Można by rzec, że opadła jej przysłowiowa szczęka.
-Jest fałszywa. – Oznajmiła z przekonaniem i wrzuciła ją na miejsce. Ian pomanipulował kciukami przy kierownicy i klapa od schowka wróciła na miejsce.
-Skąd ten pomysł?
-Myślisz, że uwierzę w to, że jesteś drugim Bondem? Facet, masz coś ostro narąbane we łbie. – Zaczęła się poważnie niepokoić. Ktoś powybijał jej rodzinę i chciał zabić ją. Ten gość ją niby uratował, ale jest w posiadaniu, poza niezwykle zgrabnym nosem, kierownicy z panelem dotykowym i fałszywej legitymacji rodem z filmów o Jamesie Bondzie.
-Myślę, że powinnaś. – Odparł z lekką irytacją w głosie. Zdjął z głowy okulary przeciwsłoneczne i założył je na nos. Sarah kątem oka zauważyła, że jego oczy wykonują ruch, jakby coś czytał. Odwróciła się przodem do kierunku jazdy kompletnie go ignorując i zaparło jej dech w piersiach. Ze wszystkich stron otoczyły ich betonowe wieżowce i samochody osobowe. Niepostrzeżenie wjechali do miasta. Ale nie do miasta, z którego wyjechali, co ciekawsze.
-Mamy towarzystwo. – Mruknął pod nosem Ian i zdjął okulary, rzucając je na nogi dziewczyny. Nie za bardzo wiedząc, co ma robić, wzięła je ostrożnie w dwa palce u każdej z rąk i założyła. Myślała, że nic już jej nie może dziś zdziwić, ale, jak łatwo się można domyślić, myliła się. Na wewnętrznej stronie okularów przesuwały się napisy podobne do tych z paneli ku na kierownicy. Po chwili pojawił się tam też obraz pędzącego samochodu, na jej oko granatowego Audi A6.
-Ścigają nas. – Stwierdziła beznamiętnym tonem i zdjęła okulary, kładąc je sobie na udach. Nagle ogarnęło ją poczucie całkowitej beznadziejności i bezsilności. Nie miała już nikogo, ani matki, ani ojca, nawet brata. Uratował, albo porwał, jak kto woli, facet z zaburzeniami osobowości i właśnie gonią ich mordercy, którzy prawdopodobnie zabiją i ich, a przynajmniej ją. Nie wyglądało to zbyt kolorowo.
-Zapięłaś się? – Spytał bez cienia troski w głosie. Sarah kiwnęła smętnie głową. – To się lepiej czegoś złap.
Zrobiła to, co jej kazał, bo akurat było jej wszystko jedno. Po chwili jakaś straszna siła wcisnęła ją w fotel i sprawiła, że dziewczyna musiała zamknąć oczy. Czuła tylko, że pędzą z jakąś ogromną prędkością i zaraz na pewno na coś wpadną.
-Prowadziłaś kiedyś? – Usłyszała jego głos kilka centymetrów od swojego ucha, a następnie pokręciła przecząco głową. – W takim razie to będzie twój pierwszy raz.
-CO?! – Krzyknęła otwierając oczy. Ian był już rozpięty i patrząc na drogę czekał, aż i ona wypnie się z pasów. Przejeżdżali właśnie przez skrzyżowanie, oczywiście na czerwonym świetle. Przed nimi znikąd wyrósł czerwony, piętrowy autobus. Czarnowłosa zacisnęła powieki szykując się na bolesne uderzenie, ale po kilku sekundach nic nie nastąpiło. Więc otworzyła oczy i odwróciła się w stronę kierowcy. Napotkała spojrzenie, które mogłoby zabijać.
-Natychmiast usiądziesz za kierownicą, albo im cię oddam. – Warknął i osobiście odpiął jej pas. Co miała robić? Posłuchała się go i w jakiś cudowny sposób zamienili się miejscami. Złapała za kierownicę i, uważając, żeby nie nacisnąć niczego, co mogłoby włączyć proces autodestrukcji, zacisnęła na niej ręce i skręciła ostro w lewo, wracając na właściwy pas ruchu. Odetchnęła i odnalazła stopami hamulec i pedał gazu.

http://i36.************/2z9cvpd.jpg

-A dokąd ty się, do cholery, wybierasz? – Krzyknęła widząc, jak Jones bardzo zręcznie przemieszcza się na tył samochodu.
-Uratować ci dupę, ślicznotko. Więc zamknij się łaskawie i patrz na drogę. – Posłuchała go, bo po raz kolejny miał rację. Spróbowała skupić się na wyprzedzaniu kolejnych samochodów, żeby, po pierwsze, nie zrobić nikomu krzywdy, a po drugie nie dać się złapać. Dość trudno było połączyć te dwie rzeczy w jedną.
-Gdzie mam jechać? – Spytała zdezorientowanym tonem.
-Załóż okulary. – Polecił jej, a raczej rozkazał. Coś błysnęło w lusterku i na chwilę skierowała tam wzrok. Rewolwer. Niemal pisnęła z przerażenia, ale włożyła okulary. Przed nią pojawiła się mapa. Jechała zgodnie z nią, jednocześnie patrząc na jezdnię i wymijając inne samochody. Nie potrafiła prowadzić, taka była prawda. Parę razy otarła się już o inne, pozostawiając mniejsze lub większe ryski i wgniecenia, załatwiła prawe lusterko i lewe przednie światło.
-Jak Boga kocham, MI6 nie da mi kolejnego auta. – Wywarczał, gdy lewe lusterko odleciało, urwane przez drzewko rosnące przy drodze. Zaraz usłyszała strzały, jeden po drugim. Niemal ją sparaliżowały, bo kojarzyły się tylko z jednym. Nie wiedziała, które wymierzone były w nich, a które wymierzał Ian. I można by powiedzieć, że niespecjalnie ją to obchodziło. Strach sparaliżował ją od stóp do głów, a oczy powtórnie zaszły jej łzami.
-Co robisz, idiotko?! – Usłyszała rozwścieczony głos dobiegający z tyłu. – Zabijesz nas!!
Nie ruszyła się, jechała prosto, a inne samochody w miarę możliwości w trosce o swoje życie zjeżdżały na chodnik. Nagle coś uderzyło tuż obok niej i spadło na siedzenie obok. Nie wiedziała co to, bo wolała się skupić na tym, co nastąpiło po chwili.
-Autopilot włączony. – Oznajmił mechaniczny damski głos i od tej pory samochód sam wymijał maszyny przed sobą.
-AUTOPILOT?! – Wydarła się z oburzeniem. – Jaja sobie ze mnie robisz, czy jak?!
Nie dostała odpowiedzi, musiała zadowolić się dziurą w przedniej szybie spowodowaną zapewne nabojem, który ledwo minął się z jej głową.
-Schyl się! – Usłyszała rozkaz i posłusznie go wykonała. Kilka następnych strzałów sprawiło, że przednia szyba poszła w niepamięć. Powoli podniosła się do siedzącej pozycji wytrzepując spomiędzy włosów odłamki szkła. Poczuła piekący ból w policzku i dotknęła go opuszkami lewej ręki. Kiedy odjęła ją od twarzy palce były zakrwawione.
-No to na miss już mnie nie przyjmą. – Mruknęła pod nosem, co, aż dziw, wywołało u niej uśmiech. Właśnie wyjechali zza zakrętu i Sarah zerknęła na panel na kierownicy. Czerwona lampka oznaczająca cel migała, tak w przybliżeniu, ze dwieście metrów od nich. Dziewczyna uniosła głowę do góry, odgarniając poplątane brązowe kosmyki z twarzy i spojrzała na wielki, masywny budynek, który wydawał się owym celem być.
-Eee… Ian? – Zaczęła trochę zdezorientowanym tonem. Odwróciła się do tyłu, jej wybawca akurat wystawał połową korpusu za okno, wymierzając kolejne strzały.
-Jestem odrobinę zajęty! – Odkrzyknął jej zirytowanym tonem. „Gówno z niego, nie profesjonalista.” – Przemknęło jej przez myśl. Z każdą sekundą coraz bardziej zbliżali się do owego dziwnego budynku, a prędkość z każdą setną sekundy rosła. W dodatku pruli prosto w ścianę.
-Pozostało pięćdziesiąt metrów do osiągnięcia celu. – Poinformował ją robot, co zwiększyło jej przerażenie. Przełknęła głośno ślinę i zacisnęła powieki w obawie, ze zaraz przywalą w ścianę z aktualną prędkością dwustu czterdziestu kilometrów na godzinę.
-Trzydzieści, dwadzieścia, dziesięć… dziewięć… - Nie wyrabiała z ciekawości i otworzyła oczy akurat w momencie, gdzie wjeżdżali do czegoś, co miało być chyba olbrzymim garażem. Nie wiedziała, skąd wzięły się drzwi, czy brama. Oczy miała czerwone od łez, a policzki w podobnym odcieniu i do tego spuchnięte. Ważne, że byli bezpieczni.

http://i35.************/ane8ad.jpg

***


-Mógłbyś powtórzyć? – Spytała, kuśtykając w stronę windy i jednocześnie usiłując go dogonić. Ciągle coś mamrotał pod nosem, jakby z kimś rozmawiał, ale w pobliżu nie było nikogo. Wdusił przycisk na panelu obok drzwi windy i oparł się o ścianę obok. Popatrzył z pobłażaniem w oczach na wlekącą za sobą zranioną nogę Sarah, ale nawet nie ruszył się z miejsca, żeby jej pomóc. Kiedy wreszcie podpełzła pod drzwi, winda akurat otworzyła się, śpiewnym głosem oznajmiając:
-Poziom minus trzy. Parking.
Wredny cham oczywiście nie przepuścił jej przed siebie, tylko wsiadł pierwszy. Stanęła jak wryta, ale on tylko rzucił jej zniecierpliwione spojrzenie, więc bez słowa weszła. Drzwi, pobłyskując metalicznie, zasunęły się w końcu i winda ruszyła.

http://i35.************/10gk4yv.jpg

Sarah oparła się o ścianę dysząc z wycieńczenia i bólu. Adrenalina powoli opadała, więc zraniona noga coraz bardziej dawała się we znaki. Dziewczyna otarła pot z czoła i odkaszlnęła, wyczekując na jakiekolwiek, chociażby najdrobniejsze wyjaśnienia, których się jednak nie doczekała.
-Poziom czwarty. Oddział szpitalny. – Zostali poinformowani, po czym wyszli z windy, nadal milcząc. Piętro, na którym się znaleźli, wcale nie przypominało szpitala, jak spodziewała się ciemnowłosa.

http://i35.************/2n82a0k.jpg

Szli długim korytarzem o beżowych ścianach, przypominających poranną kawę z mlekiem, którą Sarah pijała codziennie z mamą. Na wykafelkowanej podłodze leżał długi, ciemnobrązowy dywan w jaśniejsze wzory, ciągnący się aż do końca owego pomieszczenia. Co kilka metrów w obu ścianach zdało się dojrzeć wnęki z drzwiami tego samego koloru, co dywan i srebrnymi, matowymi klamkami, a obok nich po jednym krześle z mocno wysłużonym, granatowym obiciem z każdej strony. Nie wisiały na nich żadne informacje, czyje to biura.
W końcu, po długiej i przeraźliwie męczącej chwili milczenia i nieustannego marszu doszli na sam koniec korytarza. Drzwi te, zamiast klamki miały podobny panel co na kierownicy w samochodzie. Ian stuknął w niego parę razy i usłyszała świst, towarzyszący często otwieraniu śluzy. Prychnęła, gdy znów odepchnął ją delikatnie do tyłu, dając znak, że wejdzie pierwszy. A wtedy otworzyły się drzwi i dziewczyna z otwartą buzią wrosła w podłogę.

http://i36.************/9gewky.jpg



Proszem :D

Fatamorgana
01.10.2009, 18:52
O jaaa. :D Super, że dodałaś nowy odcinek. :) 10/10. Czekam na kolejny z OGROMNĄ niecierpliwością! :):):) :D

Liv
01.10.2009, 19:26
Taa, nie ma to jak przerwać w najciekawszym momencie ;]
Czytając opis pościgu jedną z pierwszych rzeczy jakie przyszły mi na myśl był NFS :D(i kto by pomyślał, że ta gra przyda mi się do czegoś innego aniżeli tylko i wyłącznie do grania? ;))
W odcinku wszystko jak w tych profesjonalnych opowiadaniach zawodowych pisarzy. Chyba opisałaś wszystko co w danej sytuacji dało się opisać ;] (hehe- wychodzi na to, że jesteś lepsza ode mnie :D) Błędów brak, a zdjęcia też niczego sobie.
Jeślibym miała określić odcinek kilkoma przymiotnikami, znalazłyby się wśród nich: intrygujący, naładowany emocjami, zaskakujący.
10/10
Nie będę tego pisać przy każdym odcinku, bo po co się powtarzać?

Sandy
01.10.2009, 20:03
Kocham to - opowiadania pełne akcji :)
Na początku powtórzyłaś dwa razy, że odgarnęła włosy za ucho. To było trochę nielogiczne. Poza tym na 4 zdjęciu Sarah ma draśnięcie na policzku, a na trzecim tego brakuje.
A wtedy otworzyły się drzwi i dziewczyna z otwartą buzią wrosła w podłogę.
Ja tam bym zamieniła słowa 'z otwartą buzią' na 'z otwartymi ustami', bo to ładniej brzmi :)

Ale za te drobne błędy cudną rekompensatę dostałam w ogromnej ilości ciętych ripost, akcji, napięcia... no i te momenty o nosie agenta - powalające XD

10/10
Tak jak w przypadku Liv prawdopodobnie nie będę tego pisała po kolejnych częściach, chyba, że ta ocena się obniży (w co szczerze wątpię)

bubel-96
02.10.2009, 16:45
Weź, już jesteś martwa. Odstrzelam Cię za kończenie w takim momencie.
Paf paf!
No, a tak na serio, to chyba pisać nie muszę, co?
Czekam na następny :]

Fatamorgana
02.10.2009, 16:57
Daj następny!! Bo umrę z ciekawości, co ram dalej będzie. :D Mam nadzieję na jakiś wątek miłosny między nimi. ^^

Nyks
02.10.2009, 17:45
Zapewniam, ze nie jest to przerwane w momencie wartym mojego życia :P
To ja sobie życzę... 6 komentarzy :) Od 6 różnych autorów, żeby nie było ;p
i dizękuję tym, co już skomentowali ^^


Liv edit: Kolejna pisarka idąca w moje ślady? :O

bubel-96
02.10.2009, 18:37
Weź Ty, niedługo rozszerzysz plagę multikont :D
haha, ja nic nie mówię..

Gio
02.10.2009, 18:40
Długaśny fajowy rozdział :D Naprawdę interesujące- jaki emocjonujący pościg :D
10/10

pozdrawiam

ps. gratuluję wyobraźni, chociażby za ten super samochód Iana :D

Casslin
02.10.2009, 19:11
Bardzo mi się podoba . czekam na kolejny odcinek.

bubel-96
07.10.2009, 16:41
Weźta komentujcie, bo jak skończy HP FF to się za to weźmie!

Nyks
07.10.2009, 16:45
<siedzi cicho, bo już skończyła HP FF> :D

Lissaa
07.10.2009, 18:38
Najs, podoba mi się =d

Nyks
07.10.2009, 18:51
muszę powiedzieć niestety, ze najbliższy odcinek pod koniec weekendu, lub w poniedziałek. psykro, ale mam kupę do nauczenia na pamięć i zero czasu :<

pensivelane
07.10.2009, 18:54
O matko. Ian jest boski : D
Tak jak twoje FS zresztą :P
10/10

edit: Jak zrobiłaś zaczerwienione oczy?

Nyks
07.10.2009, 19:11
Jak zrobiłaś zaczerwienione oczy?

magia Photoshop'a :D

bubel-96
09.10.2009, 22:02
muszę powiedzieć niestety, ze najbliższy odcinek pod koniec weekendu, lub w poniedziałek. psykro, ale mam kupę do nauczenia na pamięć i zero czasu :<
Wybaczamy.

balloon
10.10.2009, 11:33
Może być nawet pod koniec miesiące, twoje FS zawsze będzie miało u mnie 100/10.

bubel-96
10.10.2009, 17:41
No baa...
<znaaki,chyba>

Słodka Ślicznotka
15.10.2009, 18:40
czy ja sie licze w tych 6 komentach?
tak tylko pytam bo sie doczekac nie moge :D
no wiec dawaj odcinek bo czekamy i czekam ;p

tallje
15.10.2009, 19:34
Ufff, nareszcie przeczytałam i mogę dodać koma. Wszystko boskie.I zdjęcia i fabuła. Uwielbiam kryminały:D

niepokorna
15.10.2009, 22:04
jak moglas?! dalas mi dedykacje, z tego co wiem, to kryminal, a ja o niczym nie wiem?!
Chanelka, nieladnie!!

<bierze sie do czytania>

to tak. bardzo mi sie podoba :)
ladny jezyk, fajna akcja, gburowaty przystojniak, nastolatka..
mam jedno zastrzezenie - jakos malo przezywa smierc calej swojej rodziny.
jakos malo emocji w tym jest.
podoba mi sie poscig.
i pytanie - czego oni chca od glownej bohaterki? (pardon zapomnialam jej imienia)
Ian mi sie podoba ;] taki troche... samowaty jest? :D nie wiem, takie wrazenie odnioslam :) jak najbardziej pozytywnie.
zaskoczylam mnie tymi wszystkimi *******kami technologicznymi :D
nastepnym razem jak bede przekraczac prog pokoju mojgo brata pomysle, czy nie czeka mnie smierc :dd

reasumujac - wiecej emocji ale i tak jest za je biscieee ;]

pozdrawiam ;**

Nyks
04.12.2009, 10:56
no to powiem wam szczerze, przesr***, bo komputer zabawil sie w teletubisia i powiedział papa.
tresc przekopiowalam na dysk D, ale z postaciami będzie kiepsko :<

caalam
04.12.2009, 11:55
no to powiem wam szczerze, przesr***, bo komputer zabawil sie w teletubisia i powiedział papa.
tresc przekopiowalam na dysk D, ale z postaciami będzie kiepsko :<

co ?! *zmartwienie* głupie komputery -____-''

bubel-96
04.12.2009, 16:08
A ma czerwoną torebkę?
Dobra, idę stąd, ale czeeekam :)