Zobacz pełną wersję : Ostatni Strzał
Invidia Semper
05.04.2010, 20:25
Dobra, chwila uwagi: to jest moje drugie FS i mam do zakomunikowania bardzo ważną rzecz: nie zapewniam, że je dokończę i co ile będę dodawać rozdziały. W przypadku Heltemodiga miałam jasno zarysowana, nieskomplikowaną fabułę, w dodatku tylko kilka części. Tutaj planuje się nieco dłużej rozpisać, jednak idzie mi to nieciekawie, dlatego pomyślałam, że jeżeli wstawię prolog to Wasze komentarze zmotywują mnie do pisania ;p Dlatego każdego bardzo proszę o przynajmniej dwuwyrazowy komentarz, żebym wiedziała, czy jest sens dalej pisać.
Z góry przepraszam za tak kiczowatą nazwę, ale był to tytuł roboczy, a potem się już do niego przyzwyczaiłam i nawet polubiłam xd
No to jedziemy.
http://i43.************/24fijx4.jpg
http://i39.************/1h3yx2.jpg
Majestatycznie wznoszące się drapacze chmur przesłoniły blask bijący z zachodzącego słońca. Po chwili całe miasto ogarnęłaby ciemność, jednak dzięki niezliczonym latarniom Nowy Jork nigdy nie pójdzie spać.
Mdłe światło lamp oświetlało podziemny garaż. Tu panowała cisza, co jakiś czas brutalnie raniona przez ryk silnika samochodowego. Po chwili pewne i wyraźne stukanie obcasów o betonową podłogę odbijało się echem od ścian. Sprawcą tego zjawiska był mężczyzna, około lat czterdziestu. Ubrany w nieskazitelny garnitur, ściskał w ręce skórzaną teczkę. Uśmiechał się lekko. Tak, to był dobry wieczór.
http://i40.************/mt450l.jpg
Błysnęły światła alarmu w luksusowym samochodzie. Otwierając drzwi zobaczył jego- zakapturzonego mężczyznę z długim nożem w ręce. Nie zdążył się nawet poruszyć. Padł na beton, przygwożdżony ciałem napastnika. Szamotali się przez chwilę, potargał swoją drogocenną koszulę. Czuł, że nie ma szans z tym zbirem, był o wiele silniejszy.
-Kim jesteś?- wycharczał, zakapturzony bowiem przewrócił go na plecy, trzymając za gardło.
-Twój koszmar senny- syknął, błyskając spod kaptura białym uśmiechem. Uniósł rękę i wbił nóż w potarganą koszulę. Biel zmieniła się w czerwień, a mężczyzna zaczął rżeć. Piana potoczyła mu się z ust. Napastnik przewrócił go na brzuch, aby krew nie poplamiła pobliskich samochodów. Drgając w konwulsjach nie zdołał wypowiedzieć już ani słowa. Potem znieruchomiał.
http://i40.************/200u54l.jpg
Mężczyzna w kapturze wyrwał z jego martwej dłoni teczkę, po czym wyciągnął z kieszeni białą, lnianą chusteczkę. Wytarł skrwawione ręce i skrupulatnie wyczyścił nóż. Lubił wykonywać swoją pracę w sposób czysty.
http://i44.************/25059nl.jpg
Machnę nawet bonus przed I rozdziałem
http://i40.************/11qix40.jpg
http://i42.************/vwq0c0.jpg
misterio
05.04.2010, 20:44
Dlaczego kiczowaty tytul?
Podoba mi sie styl pisania. Dobrze dobrane slowa, jak w ksiazkach ;] Chociaz z drugiej strony mam wrazenie, jakbys w niektorych momentach na sile pisala jak najladniej, zeby calosc prezentowala sie schludnie. ale mimo to, podoba mi sie. Poczekam , co bedzie sie dzialo dalej. Jesli obchodziloby Cie moje zdanie - pisz dalej :) Bede czekac ;)
Oprocz dwoch ostatnich, zdjecia sa super. Dopracowane, dobry kadr i uchwycone najwazniejsze elementy uchwycone. Bo te ostatnie sa odrobine nudne xD
Jedyne, co moim zdaniem wywoluje sprzecznosc - mezczyzna, ktory ma rzekomo 40 lat, wyglada bardzo mlodo. conajmniej na 30. To mi sie nie spodobalo, bo jest troche mylace :)
To wszystko, dziekuje za uwage.
Moim zdaniem wyszło ci bardzo dobrze. Wszystkie zdjęcia są ok, a niektóre opisy są naprawdę bardzo dobrze 'ubrane w słowa'. (Co ja mówię? Większość opisów!)
Powinnaś pisać dalej - dobrze ci idzie.
A tytuł nie jest kiczowaty.
Zainteresowało mnie ;) no i ładne zdjęcia.
Więcej się niestety nie wypowiem, nie mam weny na długi komentarz no i tekst też dość krótki. Czekam na pierwszy odcinek ;)
Mroczny Pan Skromności
06.04.2010, 06:40
Oprócz tego, że krótkie, to jest OK (sam piszę jeszcze krócej;)). Ale to tylko wprowadzenie, więc rozumiem.
Charionette
06.04.2010, 07:40
No właśnie, tytuł jest fajny ;)
Fabuła również zapowiada się ciekawie.
Więc pisz, bo będę tu zaglądać :P
Pozdrawiam
patkasti
06.04.2010, 10:42
Ja również się wypowiem co do tytułu.
Jest fajny.
Fabuła - na obecną chwilę bardzo mnie nie wciągnęła, ale będę czytać.
Czekam na pierwszy rozdział.
Otwierając drzwiczki zobaczył jego
Samochód ma drzwi :) Chyba że to luksusowa karoca z alarmem :D
Co do samego tekstu: podoba mi się, jakoś odbiegłaś trochę od stylu tego, którego dałaś nam posmakować w poprzednim FS, ale człowiek musi się rozwijać :P Akcja na razie specjalnie nie wciąga, ale przecież to dobpiero prolog, więc wybaczamy.
Zdjęcia też fajne.
pozdrawiam
dlaczego tak malo? spodziewalam sie kupy tekstu, a tu tak malo! raptem kilka zdan! dobra, zrzedze jak stara jedza, wiec przejde do pochwal...
hmm na razie niewiele wiemy. czyzby grasujacy po miescie platny morderca? albo perypetie grupy detektywow? a moze cos jeszcze innego? ten prolog jest bardzo ubogi w informacje, ale moze to dobrze, przez to kazdy pewnie z checia zajrzy tu jeszcze raz, by dowiedziec sie tego i owego ;p
tekst podoba mi sie, nie ma bledow, wszystko ladnie i pieknie i w ogole. ciekawi mnie tez jak sobie poradzisz z zupelnie innym klimatem i tematyka (dobra i tak jestem pewna, ze swietnie ;p)
co do zdjec, tez mi sie podobaja, chociaz powiem szczerze, nic specjalnego (no ale rozumiem, co odlotowego mozna umiescic w scenerii podziemnego garazu i trupa na posadzce!). uwazam jednak, ze wystarczylyby dwa zdjecia - 2 albo 3 jest zbedne, tym bardziej ze oba sa prawie takie same.
to by bylo na tyle, pisz dalej, czekamy ;)
Również według mnie jest fajne,jeżeli będziesz pisać dalej to będę czytać<obym się tylko nie pomyliłam z innymi fotostory>
Tytuł jest OK
Invidia Semper
06.04.2010, 12:34
nooo, po takiej dawce komentarzy to na pewno zacznę pisać!
ale ale po kolei:
misterio
Masz niezłe oko! Niestety, nie lubię gdy zbyt dużo simów kręci się po planie, dlatego nie robiłam specjalnie postaci na jedno zdjęcie i przerobiłam tego blondyna z drugiego zdjęcia- ot, cała tajemnica xd Ostatnie zdjęcie zrobiłam żeby zaprezentować główne postacie,chciałam żeby je było widać, a żeby nie było banalnie, następnym razem wymyślę oś ciekawszego.
Anique
Tytuł na samym początku mi się nie podobał, dlatego nie wiedziałam czy go nie wyśmiejecie, ale w takim razie jestem, hm...usatysfakcjonowania xd
Vipera
Nie przeszkadza mała wylewność uczuć, cieszę się, że Cie to zainteresowało!
chrumek
Tak, prolog jest całkowicie oderwany od reszty, ale to się wyjaśni już w pierwszym odcinku.
Nysia
Więc trzymam za słowo!;>
patkasti
Dziękuję, mam nadzieję, że jak najszybciej zawiąże cały odcinek w spójną całość.
Gio
Serio? Widzisz, ile człowiek się może nauczyć, zaraz poprawię. Tak, to opowiadanie jest zupełnie inne od Heltemodiga, dlatego boję się, czy poradzę sobie w takim stylu.
Ellie
Stara jędza;p No właśnie nie wiem jak sobie poradzę, bo zwykle pisałam baśnie(dobra, jest ich raptem 3 z Heltemodigiem, ale nvm)
Co do zdjęć, nie mogłam się zdecydować które z dwóch ostatnich dać więc dałam oba B)
Angella
Dziękuję, a jak się pomyli, to zawsze możesz wejść na pierwszą stronę.
Nie mogłam chyba śnić o takim zainteresowaniu, naprawdę jestem mile zaskoczona, dziękuję Wam! Zapraszam do dalszego komentowania innych, bo w pierwszych częściach zwykle werbuje się czytelników;p
I mam jeszcze pytanie natury technicznej: jak spakować postacie? Tak żeby po wypakowaniu były razem ze wszystkim dodatkami takimi jak fryzura, makijaż itd.? Bo nie wiem, czy nie będę musiała wyrzuć całego downloadu(gra mi się już zacina, a już nawet nie gram w trybie rodziny)
Proszę o pomoc, tutaj albo na PM;)
Trochę krótko, ale dzięki temu zachowany jest watek tajemniczości, bo nie wiemy dokładnie o co chodzi, a to na pewno zainteresuje wiele osób, by śledzić to FS.
Mnie się podoba. Zdjęcia ładne, tytuł ok. Czekam na 1 rozdział.
Bezimienna
06.04.2010, 14:58
nareszcie coś napisałaś! (czemu wcześniej tego nie zauważyłam?!)
jak ja cię kocham za to że piszesz takim stylem!
tylko takie błędziki:
ubrany w nieskazitelny garnitur,
według m,nie lepiej byłoby :w nieskazitelnie czysty garnitur
błyskając spod kaptura białym uśmiechem.
coś mi tu nie pasuje. Spod kaptura błysnęły jego białe zęby?
czekam, czekam na next, bo bardzo mmi się podoba. te opisy są takie żywe...
ale ta kałuża krwi taka "martwa" xD
PZDR~Caro
-Kim jesteś?- wycharczał, zakapturzony bowiem przewrócił go na plecy, trzymając za gardło.
-Twój koszmar senny- syknął, błyskając spod kaptura białym uśmiechem.
Biorąc pod uwagę, że jest to odpowiedź na zadane powyżej pytanie, powinno być "Twoim koszmarem sennym".
Juhu! Invidia napisała coś nowego! ^^
Mówiłam ci już kiedyś, że uwielbiam twój styl pisania? Czyta się naprawdę przyjemnie i lekko, dlatego, gdyby nie fakt, że jest to prolog, od razu przyczepiłabym się do jego długości ;)
Fabuła zapowiada się ciekawie, chociaż jak na razie, nie potrafię za bardzo stwierdzić, czy napiszesz "życiorys" przestępcy, czy coś całkiem odmiennego. A właśnie, jeden z bohaterów (tych bonusowych) bardzo przypadł mi do gustu ;) Ten ciemnowłosy pan bardzo mi kogoś przypomina ^^
I jeszcze coś:
(...) nie zapewniam, że je dokończę (...)
A ja cię zapewniam, że czytelnicy nie dadzą ci spokoju póki go nie dokończysz ;)
EDIT:
Tak żeby po wypakowaniu były razem ze wszystkim dodatkami takimi jak fryzura, makijaż itd.?
Wchodzisz w bodyshopa -> Twórz simów -> Spakuj sima do pliku.
Tyle, że ten sposób nie zawsze do końca działa, bo sama tak robiłam i niestety znikają przede wszystkim fryzury (i ubrania). Dlatego możesz też zapisać sobie fryzury, które są ci najbardziej potrzebne, tj. zmienić je na "twoje projekty". W body shopie wybierasz opcję 'Twórz nowy projekt' (czy jakoś tak) -> w zależności od tego czego potrzebujesz wybierasz genotyp/ubranie/makijaż -> znajdujesz rzecz, której potrzebujesz i tworzysz projekt.
Mam nadzieję, że zrozumiałaś cokolwiek z tej pogmatwanej instrukcji ^^
Invidia Semper
08.04.2010, 20:59
Searle
Tak, to taki chwyt marketingowy!xd
Carolina
Dziękuję Ci bardzo, co do kałuży- i tak jest najlepsza jaką udało mi się znaleźć na szybkiego;)
Sandra
No no, niezmiernie mi miło że zdobywam taką czytelniczkę!
Co do ciemnowłosego pana to mogę Ci zdradzić że to główny bohater.
Hm...instrukcja dla tak nieobeznanego w temacie człowieka mocno zagmatwana, ale spróbuje sobie poradzić!
Dziękuję Wam wszystkim za komentarze, żeby taka liczba się utrzymała przy każdym odcinku albo, jeszcze lepiej, wciąż rosła!
Zdradzę też, że odcinek gotowy od wczoraj leżakuje u mnie w folderze, muszę znaleźć jeszcze czas na zdjęcia i ruszam;>
Bezimienna
08.04.2010, 22:22
A więc to tak ! powiedziałaś tylko sandrze....:(
w rekompensacie zrób szybko zdjęcia :D
Co do ciemnowłosego pana to mogę Ci zdradzić że to główny bohater.
Nie żebym przywiązywała taką uwagę do wyglądu, ale w takim razie masz już stałą czytelniczkę :rolleyes: ;D
A co do moich pogmatwanych instrukcji, to w razie nie jasności po prostu pytaj ^^
Invidia Semper
09.04.2010, 17:13
Carolina, Sandra nie dokończyła czytać Heltemodiga, dlatego staram się ją zachęcić wszystkimi sposobami;p
Ale posłucham Cię i w tej chwili zabieram się za zdjęcia
Invidia Semper
09.04.2010, 20:23
http://i41.************/34hfea9.jpg
-Jak to nie żyje?!- krzyknął ciemnowłosy mężczyzna wstając ze skórzanego fotela.-Jak to nie żyje! Przecież mieliście go pilnować, Walker!
-Szefie, kiedy to wszystko działo się tak szybko...nie zdążyliśmy nawet dojechać, Ricolson nie dał sygnału, że wyszedł...-wyjąkał Walker. Był to wysoki, postawny mężczyzna, przypominający typowego chuligana z przedmieścia. Mimo to skulił się w sobie. Wiedział, że nadchodzą poważne kłopoty. Wiedział też, że może pożegnać się z pracą i dostatnim życiem, ale teraz nie dbał o to. Najgorsze było dla niego uczucie, że zawiódł zaufanie swojego szefa, który tyle dla niego zrobił!
http://i41.************/2vmhdw6.jpg
-Panie Diveny, telefon do pana- zza drzwi wyjrzała głowa delikatnej kobiety o smutnych oczach.
-Jestem zajęty, powiedz, że oddzwonię później- odpowiedział, nie patrząc w jej stronę. Kiedy zamknęła drzwi, znów usiadł na przeciwko Walkera i zapalił papierosa.
-Wiesz, że czekają nas teraz kłopoty?
-No- mruknął Walker patrząc tępo w ziemię.
-Jedź do domu, przywieź Clarka. Muszę z nim porozmawiać.
Walker wyszedł szybko z gabinetu. Wolał zejść mu z oczu.
-Panie Jack, telefon do pana- sekretarka o smutnych oczach znów weszła do gabinetu.
-Przecież mówiłem, oddzwonię później- zniecierpliwił się Diveny.
-To Rose.
-Oh, no tak, oczywiście, w takim razie połącz mnie z nią, Gabrielle- westchnął Jack i sięgnął po słuchawkę.- Halo?
-Tato?- usłyszał cienki głos w słuchawce.- Cześć, to ja. Możesz po mnie przyjechać o 14? Kończę dziś wcześniej, może wybralibyśmy się na mecz? Dziś grają Yankeesi!
-Wybacz, kochanie, dziś mam mnóstwo pracy, nici z tego. Ale zaraz zadzwonię do Walkera, żeby po ciebie przyjechał.
-Daj spokój tato, nie trzeba, złapię jakiegoś busa...
-Nie- przerwał jej Jack.- Nie chcę, żebyś dziś jechała autobusem....podobno był jakiś wypadek...Walker po ciebie przyjedzie.
-Dobrze, dobrze, niech przyjeżdża. Jesteś dziwny.
-W końcu po kimś to musiałaś odziedziczyć. Pa córcia, kocham cię.
-Pa tato.
Słysząc głos ukochanego dziecka od razu zrobiło mu się nieco lżej na sercu. Dopóki nie przypomniał sobie co zdarzyło się dziś w nocy. Rozległo się pukanie, po czym do gabinetu wszedł Clark- mężczyzna o jasnych włosach i oczach jak niezabudki, skrzętnie ukrywanych przez bujną czuprynę i okulary.
-Cześć Jack. Nieszczęście, klęska, nazwij to jak chcesz- mówił, siadając na przeciwko niego.- Jesteśmy zgubieni.
Diveny splótł ręce i zamyślił się.
-Tak, nasza sytuacja nie wygląda zbyt ciekawie...nie wiemy nawet, czy Ricolson podpisał umowę, trzeba będzie zadzwonić do tego człowieka od towaru.
-Dzwoniłem, podpisał.
-Mówił coś jeszcze?
-Niewiele, ale z tego co się orientuje, nikt nie przyszedł do niego jeszcze z żadną propozycją. Musimy się szybko zdecydować Jack, daliśmy mu już zaliczkę, kontynuujemy tą...operację?
-Nad tym się zastanawiam. Z jednej strony, podpisaliśmy z nim umowę...
-Mówiłem, żeby nie bawić się w papierkową robotę, ale oczywiście chciałeś mieć wszystko na papierze, uczciwie...
-Z której strony uważasz handel narkotykami za uczciwy?- spytał poważnie Jack, patrząc gdzieś przed siebie.
-Z żadnej, dlatego nie rozumiem po kiego czorta kazałeś Ricolsonowi podpisywać te umowy...
-Żeby ten diler nas nie oszukał?
-Ah tak- uśmiechnął się z politowaniem Clark.- Bo oczywiście, nawet jeśli miałby taki zamiar, to ty postraszyłbyś go jakimś świstkiem.
-Teraz już go nim nie postraszę- odpowiedział spokojnie Jack.- Bo nam go ukradli. I zabili Ricolsona.
Straszna prawda zawisła nad nimi jak topór, przed ostatecznym wbiciem się w kręgosłup skazańca.
http://i42.************/jg632r.jpg
-Jedyną jasną stroną tej afery, jest to, że w dokumentach nie widnieje twój podpis...to znaczy, transakcję w ostateczności podpisywał Ricolson?- zapytał po chwili Clark.
-Jestem tam jako zleceniodawca.
Clark zaklął. Wszystko zmierza w najgorszym kierunku.
-Jak myślisz, kto to mógł być?
-Nie wiem...nie chcę wysnuwać pochopnych wniosków.- odpowiedział Jack..
-Beckettowie?
Jack uśmiechnął się. Dobrze było mieć pracownika-ba!- przyjaciela, który czyta w myślach.
-Tak sądzę. Na pewno nie byli zadowoleni, kiedy dowiedzieli o tej- bądź co bądź niesamowicie atrakcyjnej- okazji, którą sprzątnęliśmy im sprzed nosa.
-No właśnie Jack. Trafiłeś bardzo blisko sedna. Skąd Beckettowie dowiedzieli się o naszym układzie z tym dilerem? Przecież on im nie powiedział!
-Ta myśl tłucze mi w głowie odkąd dowiedziałem się, co się stało. Ale nie zapominaj, że James Beckett to wybitny gracz. Ma mnóstwo wtyczek.
-Nie na tyle, by dojść do samotnego, meksykańskiego dilera będącego pierwszy raz w Stanach!
-Sugerujesz, że mamy wśród nas zdrajcę?- spytał Jack, patrząc prosto w niebieskie oczy Clarka.
-Tak.. tak właśnie sądzę.
-Nie myśl, że nie brałem tego pod uwagę. Ale nie chcę nikogo bezpodstawnie oczerniać. Bardziej niepokoi mnie to, co oni zrobią z tym....nazwijmy to dokumentem. Zaniosą na policję?
-Oszalałeś chyba.- zaśmiał się Clark.- Wtedy wszystkie oszustwa Beckettów też ujrzałyby światło dzienne. Jestem pewien, że dojdą do naszego dilera i położą na nim łapę....
-...a my przez to stracimy majątek-dokończył Jack.
-Więc sprowadzamy się do tego, że dokument należy odzyskać. Za wszelką cenę- skwitował Clark.
-Jestem tego samego zdania, mój przyjacielu- odpowiedział Jack patrząc na popołudniowe słońce Nowego Jorku.
***
-Cześć Walker- powiedziała Rose, wchodząc do samochodu.
-Witam Rose- odpowiedział posępnie Walker.
-Coś się stało?- zapytała. Walker nie umiał ukrywać emocji, wszystkie problemy miał wypisane na swojej łobuzerskiej twarzy.
-Eh, nic takiego, jedźmy już do domu- powiedział, uśmiechając się krzywo.
http://i42.************/j08q5l.jpg
Rose wzruszyła ramionami, przeglądając się w lusterku. Poprawiła ciemnoblond włosy, spadające na twarz i spojrzała na Walkera. Coś go gryzło, tatę też- wystarczyła jedna rozmowa telefoniczna z nim, żeby się o tym przekonać. Nie lubiła takiej napiętej atmosfery.
Do Staten Island dojechali w ciszy. Dziewczyna wysiadła z samochodu patrząc na duży, śnieżnobiały dom. Dawno temu była to zaniedbana willa, jednak kiedy Alexander Diveny- dziadek Rose, zbił fortunę na sprowadzaniu tekstyliów do Ameryki odrestaurował budowlę, przekazując ją w spadku swojemu najstarszemu synowi, Jackowi.
Walker zamknął samochód i burcząc coś pod nosem odszedł w bliżej nieznanym kierunku. Rose westchnęła. To smutne, pomyślała, że do własnego domu musi przychodzić niechętnie, z obawą co zastanie w środku. Gdy otworzyła duże drzwi wejściowe, ogarnął ją chłód marmurowego holu. Wewnątrz panowała cisza, nie licząc głosu odkurzacza dobiegającego z górnych z pięter. Skierowała się w stronę kuchni. Tam, jak przypuszczała odnalazła zalążek życia. Kucharka Julia uśmiechnęła się, kiedy ją zobaczyła.
-Witam, witam panienko, co tam w szkole?- zapytała i nie czekając na odpowiedź postawiła na stole talerz z obiadem. – Proszę mi dzisiaj ładnie wszystko zjeść, jak Bóg przykazał, bo musi mieć panienka dużo siły, żeby się uczyć- dodała ze swoim śpiewnym akcentem.
-Żeby być fotomodelką też muszę mieć siły, a nie mogę mieć zbędnych kilogramów- mruknęła.
-Aaaj, po panienka to też tak się uparła na ten modeling, jakby to nie było innych, porządnych zawodów na świecie.
-No właśnie, uparłam się, niedługo mam pierwszą sesję! Nie będę już jeść- powiedziała po chwili, odsuwając od siebie prawie nietkniętą porcję.- Powiedz mi lepiej, gdzie matka?
-U siebie w sypialni- odpowiedziała obrażona Julia, sprzątając stół.
-Trzeźwa?- zapytała znudzona Rose.
http://i41.************/2jg08s7.jpg
Julia popatrzyła na dziewczynę. Wiedziała, że Rose bardzo przeżywa to, że nie ma normalnej rodziny. Na wiecznie pijaną matkę nauczyła się już nie liczyć, a ojciec- mimo, że kocha ją bardziej niż kogokolwiek na świecie- nie jest w stanie dobrze wychować nastolatki, przesiadując dnie i noce w pracy. Kiedy Rose była mała, wychowywały ją opiekunki, potem guwernantki. Gdy skończyła 14 lat zbuntowała się i nie bez oporów ze strony Jacka poszła do szkoły. Julia, która od lat już służyła w domów Divenich obstawała całym sercem za prośbą dziewczyny, dlatego Jack musiał ustąpić, ale zapisał córkę do najlepszej prywatnej szkoły w Nowym Jorku. Spotkanie rówieśników wywarło niesamowity wpływ na Rose. Ze smutnej, cichej i nieśmiałej dziewczynki wyrosła pewna siebie, ale subtelna i wciąż cicha nastolatka.
-Tego nie wiem, nie było jej dziś na dole- odpowiedziała w końcu Julia.
Rose westchnęła i wstała od stołu. Bez słowa wyszła z kuchni i udała się w stronę swojego pokoju. Na korytarzu natknęła się na Vanessę, bo tak nazywała ją w myślach. Ta kobieta nie była już dla niej matką.
http://i44.************/9uaps4.jpg
-Rose- powiedziała Vanessa, opierając się o ścianę i uśmiechając się wylewnie.- Kochanie moja, mądrą córeczka, co tam u ciebie? Taty jeszcze nie ma? Biedne dziecko, on nigdy o ciebie nie dbał, o mnie zresztą tez nigdy...
-Idź do siebie i połóż się spać- prychnęła pogardliwa Rose, mijając ją. Weszła do pokoju, rzucając się na łóżko. Jakie to dziwne, że całkiem miły dzień może zniszczyć jedno, krótkie wydarzenie- widok pijanej matki. A przecież Rose miała powody do radości. Ze sprawdzianu z XIX-wiecznej literatury rosyjskiej, do którego uczyła się cały weekend otrzymała najwyższą notę w klasie. Dostała zaproszenie na sobotnią domówkę, na której będzie chłopak, który wpadł jej w oko. A ta przeraźliwie wychudzona, spalona przez solarium kobieta potrafi położyć kres każdemu szczęściu. Im bardziej Rose o tym myślała, tym częściej pojawiały się u niej myśli, że nienawidzi własnej matki.
***
Clark opierał się o biurko Jacka, trzymając w ręku szklankę z whisky. Nie miał zadowolonej miny, wciąż powtarzał nieco napastliwym tonem:
-Myślisz, że Walker znów nie zawiedzie? To trochę nieodpowiedzialne z Twojej strony- powierzać mu tak ważne zadanie
-Powierzyłbym Jimmy’emu swoje życie- odpowiedział z właściwym tylko sobie spokojem Jack.- Ufam mu.
-Nie rozumiem tylko czemu- odparł zgryźliwie Clark.- Biorąc pod uwagę jego przeszłość...
-Co masz na myśli?- zapytał Jack, marszcząc brwi.
-Oh, pomyślmy- powiedział sarkastycznie Clark.- Walker od 12 roku życia miał nad sobą kuratora, w wieku 14 lat uciekł z domu dziecka, przepadł bez śladu w podziemiu, żeby po 10 latach dać się złapać na ulicy za zamieszki!
-Jim pobił mężczyznę, który dobierał się do jakiejś prostytutki bez jej zgody. Dla mnie jest to czyn godny podziwu.
-Urocze- mruknął Clark.- Tylko dlatego wyciągnąłeś go potem więzienia?
-Dlaczego go wyciągnąłem, to już sprawa Jimmyego i moja- odpowiedział stanowczo Jack, zapalając papierosa. Po chwili ciszy podszedł do telefonu.
-Gaby, pozwól do mnie na moment.
Nie minęło pół minuty i w drzwiach pojawiła się Gabrielle. Była to wysoka, smukła kobieta, ubrana zazwyczaj w stonowane, szare kolory. Jedynie oczy, patrzące melancholijnie spod popielatych włosów dodawały koloru całej postaci- były niespotykane, szmaragdowozielone.
http://i42.************/2po5uys.jpg
-Coś się stało?- zapytała patrząc na Jacka.
-Załatwiłaś już sprawę z tym Chińczykiem od sztucznego jedwabiu?
-Oczywiście. Przelałam pieniądze na konto, wysłał materiały wczoraj, przefaksował mi dowód nadania.
-Świetnie, to jeszcze skontaktuj się z tym facetem od bawełny z Arizony...no zapomniałem jak on się nazywa...
-Baldahowski?
-Tak, dokładnie, nigdy nie pamiętam tych nazwisk, umów mnie z nim na spotkanie, chcę podpisać z nim większą umowę.
-Oczywiście- odpowiedziała Gabrielle i zamknęła za sobą cicho drzwi.
Clark, który przez czas rozmowy przypatrywał się z uwagą sekretarce powiedział do Jacka:
-Nie za dużo obowiązków jak na jedną dziewczynę? Sekretarka, księgowa, prywatna asystentka...może się w końcu zbuntować.
-Żartujesz, nie Gaby, poza tym dostaje taką pensję, że nawet nie myśli o zmianie pracy...
Jack nie wiedział jak bardzo mylił. Kiedy Gabrielle wyszła z gabinetu Jacka westchnęła cicho, podchodząc do swojego biurka. Usiadła na fotelu i patrząc w okno wspominała swój pierwszy dzień w pracy. Na rozmowie kwalifikacyjnej spotkała się z Clarkiem, który dokładnie przepytał ją ze wszystkich przepisów prawnych, a także zadał kilka dziwnych pytań dotyczących etyki pracy. Jaka ona wtedy była szczęśliwa! Będzie pracować w Divenyx, jednej z najbardziej dochodowych firm w Nowym Jorku! Przed oczami stanął jej obraz Jacka, który niewiele zmienił się przez ostatnie 5 lat. Kiedy pierwszy raz go zobaczyła pomyślała, że to jakiś kierowca- wyjątkowo przystojny kierowca. Ubrany w dżinsy i luźną koszulę wyszedł ze swojego gabinetu akurat wtedy, gdy Gabrielle podnosiła rękę, by zapukać. Podczas gdy ona pokrywała się coraz czerwieńszym rumieńcem, on uśmiechnął się tylko i powiedział
-Ty musisz być Gabrielle Brown, tak? Wchodź, musimy ustalić kilka spraw...
Tak już zostało. Wciąż ustalali jakieś sprawy. Gaby już w pierwszych tygodniach zauważyła, że szef nie lubi otaczać się dużym gronem współpracowników i była dumna, że należy do tej elity. Sam Jack do dziś wygląda tak samo- do pracy przychodzi ubrany w dżinsy, chyba, że ma zaplanowane ważne służbowe spotkanie albo konferencję. Spokojny, zrównoważony, zawsze pyta Gabrielle o zdanie i ufa jej w każdej sprawie. No tak, pomyślała gorzko, masz wszystko czego zapragniesz, ale ty...
-...musiałaś zadurzyć się we własnym szefie- dokończyła cichym szeptem, oglądając się za siebie bojaźliwie, czy aby na pewno nikt nie usłyszał jej wyznania.
http://i40.************/2ir0pjk.jpg
***
-Gabrielle ma dostęp do naszych czarnych dokumentów?- spytał, niby od niechcenia Clark.
-Oczywiście, że nie, Gaby jest księgową Divenyxu.
-No ale mogła zauważyć, że coś jest nie tak, Beckett mógł ją przekupić i...
-Sugerujesz, że to Gaby jest zdrajcą?- zapytał Jack spokojnie, świdrując Clarka wzrokiem.
-Jack, do jasnej cholery, ja wiem, że ty ufasz każdemu- zniecierpliwił się Clark.- Posłałeś Walkera po tego kubańczyka, chociaż zawiódł przy Ricolsonie, twój wybór. Ale ktoś nas wydał i my musimy wiedzieć kto to!
-Mam dość wysłuchiwania twoich narzekań- odparł Jack, podnosząc głos. Był człowiekiem z natury spokojnym, może dlatego jego gniew wydawał się być dwukrotnie gorszym od gniewu przeciętnego człowieka.-Skoro tak bardzo nalegasz na to, aby złapać zdrajcę, czemu nie podłożysz wszystkim pluskw! Gaby, Jimy’emu, może nawet mi! Tylko w tej całej sytuacji jakoś zapominasz o sobie...-jego coraz głośniejsze słowa przerwał dźwięk telefonu. Szybko podniósł słuchawkę.
-Słucham.
Obrażony Clark mógł obserwować tęcze emocji malującą się na twarzy szefa, który kilka razy otwierał usta, by coś powiedzieć, patrząc szeroko otwartymi oczami w pustą przestrzeń.
-Przyjeżdżaj tu natychmiast- powiedział, odkładając słuchawkę, po czym popatrzył na Clarka.- Diler uciekł.
Bezimienna
09.04.2010, 20:29
czemu tak dużo? :( i czemu dzisiaj :( nie przeczytam dzisiaj bo muszę pozwolić pograć bratu :( ale jutro obiecuje że przeczytam ( odwdzieczysz sie? :) link w sygnie, jak możesz :))
Invidia Semper
09.04.2010, 21:25
długie...? Takie jak zawsze, a nawet o wiele krótsze, bo połowa to dialogi oO
co do Twojego opowiadania- wybacz, nawet nie zauważyłam, bo oczekiwałam FS;)
Podoba mi się. Mimo ,że takie długie to przeczytałam całe, bo bardzo mnie wciągnęło. Oczywiście już przepadam za postacia Rose.Ciekawi mnie jak rozwiniesz jej wątek i oczywiście całą resztę. Czekam z niecierpliwością na następne.
Bezimienna
10.04.2010, 14:45
dobra. przeczytałam. błędy formalne:
Przecież mieliście go pilnować, Walker!
pogrubiony ode mnie;
Gdy skończyła 14 lat zbuntowała i nie bez oporów ze strony Jacka poszła do szkoły.
nie pasuje mi całe zdanie. może tak:Gdy skończyła 14 lat zbuntowała się i mimo oporów ze strony Jacka poszła do szkoły.
- odparł Jack, podnoszą głos.
podnosząc
Moja ocena:
Powoli sie rozkręca. Podoba mi się motyw takiej patologicznej rodziny, aczkolwiek sama po cześci taką mam (ojciec pije:()
Rose od razu przypadła mi do gustu, bo ma odwagę powiedzieć prosto w twarz swojej matce to, co powinna.
Nie zadowala mnie trzecia fotka, bo szyba samochodu wszystko psuje. Podoba mi sie jak piszesz, taki lekki styl coraz bardziej w dzisiejszych czasach popularny. Problemy nastolatków, patologiczne rodziny, narkotyki i dilerzy. Lubię to. Jeśli chcesz wiedzieć, to masz stałą czytelniczkę na wieki wieków amen :D
PZDR~Caro
Edit: a zapomniałabym: 9,8/10
Sherlock
10.04.2010, 15:59
Prolog:
Wydaje się bardzo ciekawy, moim zdaniem ;) Na razie nie przeczytałem jeszcze odcinka, ale zrobię to na pewno :) Już niebawem, może nawet jutro, ew. pojutrze.
Hm, co jeszcze? Zaciekawiło mnie, ale nie ukrywam, że mogło być lepiej :P
Spodziewaj się kolejnego komentarza w najbliższych dniach!
kopara na ziemiii
takkk, invis, chyba czytasz mi w myslach, wiesz? wlasciwie od dawna rozmyslam o wlasnie takim fs, grupa ludzi w wypasionej firmie, jakies przekrety, narkotyki, zabojstwa i w ogole achh, genialnie to rozegralas. nawet nie probuj nie konczyc, mowie ci juz teraz :D
akcja bardzo mi sie podoba, jest ciekawie i intrygujaco. ladnie napisane. zdjecia - miodzio. jesli chodzi o bohaterow, juz wrecz ubostwiam Clarka i w ogole zamawiam sobie przywilej bycia jego fanka <3
czekam na wiecejj
Nom, robi się ciekawiej. Sytuacja zaczyna się wyjaśniać.
Podoba mi się wątek Rose (czy jej ojciec nie wygląda za młodo?)
Bardzo świetne zdjęcia. Mnie właśnie podoba się te zdjęcie w samochodzie - Walker ma super minę :D
Większych błędów nie zauważałam, a jeśli nawet, to poprawiła je Carolina :)
(...) przepadł bez śladu w podziemiu, żeby po 10 latach(...)
No to naprawdę go podziwiam. Mało kto potrafi przeżyć 10 lat w podziemiach NY.
Tak ogólnie to powinnaś sprawdzać tekst po skończeniu pisania (albo dać go komuś do sprawdzenia), bo brakuje wielu interpunkcji i końcówek.
A Rose wydaje mi się trochę... dziwna. Wygląda tak nierealnie na 4 zdjęciu. Jakby jej włosy i jej twarz stanowiły coś zupełnie odrębnego.
I zastanawia mnie jeszcze czym zajmuje się firma Divenyx. Patrząc na plakaty w biurze Jack'a powiedziałabym, że architekturą, a z dialogu między nim, a Gaby wydaje się, że raczej handlem tkanin. A do tego jeszcze narkotyki.... Hm, wiem, że teraz pewnie nic mi nie powiesz, ale to dobrze. Będzie ciekawiej ;)
Wiem, że może komentarz nie jest bardzo wyczerpujący, ale chwilowo nie mam czasu pisać dalej. Mimo wszystko wstawiam go już teraz, bo nie chcę by stało się tak jak w przypadku twojego drugiego FS ;)
Ps.
Jack ma ładną gitarę w gabinecie.
Invidia Semper
11.04.2010, 19:42
Titellè
Dziękuję, cóż,w takim razie będę musiała skracać następne odcinki, ale ten jest naprawdę krótszy od przeciętnego odcinka Heltemodiga.
Carolina
Cóż, widzę, że Rose zwróciła na siebie uwagę- owszem, ona również pokaże, na co ją stać, ale to wszystko w swoim czasie;>
Sherlock
W takim razie cieszę się, że mimo wszystko Ci się podoba.
Ellie
Bardzo podbudowałaś mnie tym komentarzem!xd Ale sympatią do Clarka zbiłaś mnie nieco z tropu oO Zawsze musisz być jakaś taka dziwaczna! Postaram się o jakieś ciekawe ujęcie na następny raz;p
Searle
Ciężko jest stworzyć faceta przed 40, żeby nie wyglądał jak starzec, załóżmy, że on się powoli starzeje;p Co do zdjęcia w samochodzie- długo czekałam, żeby uchwycić ten moment.
Sanda
Kochana, ja po każdym akapicie czytam całość, potem jeszcze conajmniej 3 razy, ale wiadomo, że jak ktoś zna tekst prawie na pamięć, ciężko wyłapać literówki, nie jesteś bardziej zła niż ja sama na siebie, postaram się, zwłaszcza, ze coś mi się w wordem dzieje, nie wyłapuje wszystkich błędów.
Użyłam słowa 'podziemie' jako określenie 'wyjętego spod prawa', jeżeli o to Ci chodzi, a wiadomo, że niektórzy ludzie żyją w ten sposób przez całe życie, także nie widzę w tym nic zaskakującego;)
Co do biura Jacka- jeżeli znajdziesz mi jakieś obrazy przedstawiające sposób wyrobu bawełny to zmienię i jeszcze wspomnę o Tobie w FS!;P
Rose..tak, ona będzie dziwną postacią. Postaram się o ujęcia twarzy, co jest trudne, bo mi od nadmiaru dodatków grafika pada. Co do gitary- znalazłam niechcący w folderze i nie mogłam się powstrzymać.
Divenyx jest firmą handlującą tekstyliami, gwoli ścisłośći:)
Dziękuję Wam za komentarze, ale ubi sunt? Gdzie są wszyscy, którzy się zapoiadali przy prologu?:<
No tak, powinnam była sama o tym pomyśleć, bo mam mniej więcej to samo. Nie mogę pisać w wordzie, bo jest niemiecki i praktycznie wszystko co napiszę podkreśla mi na czerwono, a sama czytam swoje FS i też często ciężko mi wyłapać błędy. Dlatego poprawiam je zawsze na forum - tj. wklejam w odpowiedzi i wtedy patrzę, czy firefox podkreślił coś oprócz imion. No ale nieważne, nie o tym chciałam napisać:
Co do biura Jacka- jeżeli znajdziesz mi jakieś obrazy przedstawiające sposób wyrobu bawełny to zmienię i jeszcze wspomnę o Tobie w FS!;P
No to mam motywację ;) Zobaczysz, że znajdę ;P
Invidia Semper
16.04.2010, 18:25
Sandra, to masz weekend, może trochę więcej wolnego czasu xd
Reszta może też przeczyta I odcinek, bo te 6 komentarzy wygląda nieco mizernie w porównaniu do 12 z prologu:<
Halo! Co to niby ma być? Gdzie pozostałe 6 komentarzy?!
Ja rozumiem, że większość czytelników cierpi na brak czasu, ale jeśli się nie postaracie to Fotostory zniknie równie szybko jak się pojawiło. Musicie wiedzieć, że mamy tutaj do czynienia z częstym przypadkiem niedosytu opinii, których autorzy opowiadań potrzebują, jak powietrza. Choć problem tkwi również w fakcie, że wiele osób komentuje prolog "tak na zachętę" i na tym się kończy. Dlatego prosiłabym cichych czytelników o ujawnienie się i nie chowanie "po kątach" ;).
A tak serio - wiem, że wiele osób woli nie pisać komentarzy, bo czy sensowne jest pisanie samego "Super! 10/10"? Ale pamiętajcie, że zawsze możecie napisać co lub/i dlaczego najbardziej wam się podobało. Albo też co lubicie w danym bohaterze. Są w dodatku zdjęcia, którym też warto poświęcić trochę uwagi. No i zawsze można się skupić na wyłapywaniu ewentualnych błędów ;)
Dlatego proszę was o komentarze, bo w przeciwnym razie Invidia zamknie temat i nie przeczytacie o mnie, w kolejnym odcinku "Ostatniego strzału" :P (<- egoistka ;))
Wiem, to było bardzo przekonywujące ;D
Mroczny Pan Skromności
19.04.2010, 06:01
10 oczywiście! Jak dla mnie trochę długie, ale poza tym jest nieźle. Bardzo fajnie piszesz, wybrałaś ciekawy temat, na zdjęciach jest dużo szczegółów, co sprawia, że wszystko wygląda jeszcze bardziej realnie. Z niecierpliwością czekam na następny odcinek!
Invidia Semper
23.04.2010, 18:31
Ta, następny odcinek jest już napisany, specjalnie dla Sandry, krótszy, mam nadzieję, że będzie się cieszył większym zainteresowaniem.
chrumek szczerze powiedziawszy, ze zdjęciami już teraz mam problem(grafika), ale staram się jak mogę, żeby to ni było widoczne;p
Ech, a już myślałam, że nowy odcinek :)
Co do zdjęć to radziłabym zrobić print screen, wkleić do jakiegoś programu graficznego i zmniejszyć do odpowiedniej wielkości. Inaczej ciężko będzie o dobrą grafikę.
Mroczny Pan Skromności
23.04.2010, 18:54
No to jak go masz, to wstaw, bo nie tylko Sandra się niecierpliwi ;)! Cieszę się, że krótszy, bo nie lubię czytać takich długich (czytaj: za dużo tekstu i ni wytknę wszystkich błędów :))
pozdr. chrumek
Invidia Semper
23.04.2010, 20:24
Ech, a już myślałam, że nowy odcinek :)
Co do zdjęć to radziłabym zrobić print screen, wkleić do jakiegoś programu graficznego i zmniejszyć do odpowiedniej wielkości. Inaczej ciężko będzie o dobrą grafikę.
xDxD
Wybacz, nie mogłam się powstrzymać, ale nie pierwszy raz robię zdjęcia, także- małą bo małą- ale jaką taką wprawę mam;)
chrumek- tekst sprawia wrażenie obszernego, ale to sprawa dialogów- zajmują połowę miejsca
co do odcinka, powinien pojawić się w tym tygodniu, muszę się pomęczyć ze zdjęciami
Jestem cichym obserwatorem tego forum, ale nie mogłam oprzeć się aby nie skomentować Twojego nowego FS . Od razu mi się spodobał i nie wiem czy to możliwe że jeszcze bardziej niż ostatni; mam nadzieję, że będzie bardzo dużo odcinków, podziwiam u Ciebie lekkość pisania . Bardzo podobają mi się postacie, ich charaktery. Nie mogę doczekać się następnego odcinka. Ocena:10/10 :)
Charionette
24.04.2010, 08:00
Inviś jedyne co mogę powiedzieć to, to że to FS jest jedno z najlepszych jakie na tym forum czytałam. To jest dopiero 1 rozdział, a ja już zatopiłam się w tym po uszy :D
10/10
Przeczytałam w końcu cały prolog i pierwszy odcinek. Mam już pierwsze spostrzeżenia.
Tekst czyta się ciężko. Jest długi, przytłaczają go miliardy wyrażeń. Dzieje się sporo. Poznajemy nazwiska, zalążki prawdziwej akcji, fabuły, związków i relacji. Jak dla mnie za mało tu charakterów, ale tego mogłam się spodziewać już po prologu.
Bohaterzy są różni. Niektórzy nijacy, inni ciepli i tacy "z przeszłością". Polubiłam Walkera. Wydaje mi się, że ma dobre serce i potrafi zadbać o kobietę, a to cenię. Niechęcią pałam do Rose. Jest dosyć młoda: z umysłem pełnym przeczuć weterana wojennego, życiową radością 70-latki, trochę więcej niż przeciętnym bagażem doświadczeń, skłonnością do przesadzania.
Mam nadzieję, że wpleciesz więcej Walkera i może matki Rose. Albo zaskoczysz nas jakimś ciekawym wątkiem relacji damsko-męskich typu Walker+Julia, Walker+matka Rose?
Będę śledzić, bo mimo wszystko coś tam twojego mnie przyciąga tutaj i zatrzymuje na dobre.
Plus/minus z mojej strony. I z góry przepraszam za takie rozkładanie tekstu. Za często błędne spostrzeżenia, ale to już mój urok, niestety.
Invidia Semper
24.04.2010, 13:32
Analiza
oo widzę, że kolejny czytelnik Heltemodiga! dziękuję za komentarz;> Co do ilości odcinków... nie wiem, nie mam pojęcia ile ich będzie, ma rozpisany plan, ale wciąż go ubarwiam rożnymi epizodami.
Nysia
Stwierdzenie, że już się wciągnęłaś to miód na moje uszy, będe mogła Cię zamęczać prośbą o komentarz;p
Wacia
Bardzo dobrze, że krytykujesz, jeżeli jest co krytykować(a u mnie jest tego bardzo dużo) to należy to robić, bez zbędnych formalności. Pierwszy odcinek, wciągnięcie czytelnika do świata przedstawionego, zdawałam sobie sprawę, że dużo tutaj nowych postaci, że będzie to pewną przeszkodą dla czytającego, ale liczyłam po cichu na Waszą wytrwałość;) Co do bohaterów- mam nadzieję, że jeszcze Cię zaskoczą;p
Prawdopodobnie dodam II odcinek dzisiaj, chociaż nie obiecuję, trochę dziwne, że czytelników przybywa 2 tygodnie po wydaniu, ale ja się z tego bardzo, bardzo, cieszę;p
Invidia Semper
25.04.2010, 13:43
http://i40.************/29gh4rb.jpg
Rose siedziała przy stole, beznamiętnie wertując podręcznik do historii. Jej oczy powoli się zamykały i byłaby usnęła, gdyby nie telefon. Wzdrygnęła się, nie wiedząc co się dzieje. Po chwili, na zabałaganionym biurku odnalazła słuchawkę.
-Halo?
-Cześć skarbie, spałaś?- zapytał Jack.
-Co...nie- odpowiedziała nieprzytomnie, drapiąc się po głowie.
-No to dobrze, córcia, skup się: czy Jimmy przyjechał do domu?
-Nie widziałam go po tym, jak przywiózł mnie ze szkoły- powiedziała, wstając i podchodząc do okna.- Ale samochodu nie ma.
-Cholera, no nic, muszę, kończyć. Będę późno, pa.
-Pa- mruknęła Rose, odkładając słuchawkę na stolik, obrzucając podręcznik posępnym spojrzeniem.
http://i41.************/6tlkpe.jpg
***
-Oczywiście, oczywiście- pieklił się Clark, chodząc od kąta do kąta. Jack siedział spokojnie na fotelu, myślami będąc gdzieś daleko.
-Co jest takiego oczywistego?- zapytał zamyślony. Udawanie zainteresowania potokiem słów Clarka miał opanowane do perfekcji.
-Jak to co? Walker znów nawalił! Nie dość, że zgubił dilera to jeszcze teraz przepadł bez śladu! Oczywiście, jeżeli nie było to zamierzone. Jack, a nie mówiłem, a nie mówiłem? Walker nie jest bystry, bez problemu można go przekonać do swoich racji i pewnie James Beckett właśnie tak zrobił. Niech ja tylko dorwę tego Walkera to mu...
-Nic mu nie zrobisz- przerwał Jack, patrząc na niego z politowaniem.-Jim jest o wiele silniejszy od ciebie i ma złoty medal wagi ciężkiej juniorów naszego stanu.
-No tak, właśnie o tym mówię! Zwołałeś sobie takiego osiłka bez mózgu, to teraz cierp!
-Spróbuję do niego zadzwonić jeszcze raz- odpowiedział, przykładając słuchawkę do ucha. Na próżno- wciąż zgłaszała się poczta.
-Uciekł diler, uciekł Walker- powiedział złośliwie Clark.- Ciekawe, kto będzie następny.
http://i43.************/1zcnygn.jpg
***
Zachodzące słońce odbijało się od szklanego budynku firmy Divenyx. Lśniący czarny samochód zatrzymał się przed wejściem do gmachu wieżowca.
Gabrielle segregowała dokumenty. Była już dawno po pracy, ale wolała uporządkować dzisiejsze sprawy. Zresztą, powrót do pustego mieszkania nie napawał ją przyjaznym uczuciem. Grzebiąc w stertach papierów, przeklinała pod nosem. Przecież była porządną osobą, wręcz pedantką. Jak mogła zgubić wizytówkę Baldahowskiego?
-Cześć, Gaby. Jest Jack?- usłyszała, klęcząc pod biurkiem. W jednej chwili podniosła głowa, wyglądając zza krawędzi stołu.
-Eee, cześć Jimmy- odpowiedziała zdezorientowana.- Tak, siedzi w gabinecie razem z Clarkiem.
Jej zdziwienie nie było spowodowane samą osobą Walkera, którego widywała przecież codziennie. Jimmy miał towarzystwo- drobnego, niepozornego mężczyznę, którego trzymał za kark jak szczeniaka. Nie zwracając uwagi na zdumione spojrzenie Gaby, znikł za drzwiami gabinetu Jacka. Ostatecznie on też miał powody do zdziwienia- niecodziennie widuje się przecież sekretarki na klęczkach pod stołem, z ręką w koszu na śmieci.
http://i42.************/2dcamtd.jpg
-Jim!- krzyknął Jack, wstając.-Gdzieś ty się podziewał!
-Co to za jeden?- zapytał w tej samej chwili Clark.
-Wiesz szefie, tu i tam- odpowiedział Jimmy, ignorując Clarka.- To jest niejaki Jose Tellez, nasz diler- dodał, popychając go i usadawiając na krześle.
Jose usiadł bez większych oporów, najwyraźniej przerażony. Błądził wzrokiem po ścianach, dygocąc jak w febrze. Jack usiadł naprzeciwko niego, przyglądając się mężczyźnie z ciekawością.
-Gdzie go znalazłeś?- zapytał Walkera.
-W pobliskim motelu. Nie było trudno, ale trochę czasu zajęło mi przeszukanie wszystkich kwater. Próbował uciekać, ale niezbyt długo.
-Czemu nie odbierałeś telefonu?- zapytał oskarżycielsko Clark.
-Bo nie chciałem wsłuchiwać się w twój piskliwy głosik- warknął Jimmy, patrząc na niego spod byka.- Poza tym, telefon mi się wyładował.
-Miałeś przyjechać od razu do firmy, a nie błąkać się po mieście!
-Na złe nam to nie wyszło- przerwał kłótnie Jack.- Jose- zaczął. Diler skulił się patrząc na niego wielkimi oczami.- Dlaczego uciekłeś? Przestraszyłeś się? Ktoś cię przekupił?
Mężczyzna jęknął, trzęsąc się jeszcze bardziej, jednak nic nie odpowiedział.
http://i43.************/16sbrp.jpg
-Przestraszyłeś go tak, że zaniemówił?!- krzyknął oburzony Clark, patrząc oskarżycielsko na Walkera, który wzruszył ramionami.
-On nie rozumie po angielsku- burknął.
-To czemu nie mówisz tak od razu!- zniecierpliwił się Jack, pytając po hiszpańsku:
-Jose, dlaczego uciekałeś przed nami?
-Umowa została zerwana- odpowiedział mężczyzna, patrząc na niego z przerażeniem. – Tak powiedział mi ten facet od was z firmy.
-Jaki facet?- spytał Jack, przyglądając się dilerowi uważnie.
-No ten, co to był u mnie w nocy, zaraz po tym jak spisaliśmy umowę- powiedział szybko Jose. – Przyszedł i powiedział, że to jest nieaktualne. Kazał mi się gdzieś schować, bo ktoś chce mnie zabić.
-Kto miałby cię zabijać?- zapytał zdumiony Jack.
-Ja nie wiem, jestem tylko prostym mechanikiem, pierwszy raz przemycam narkotyki, bo przyjaciel mi powiedział, że tylko w ten sposób zarobię na życie- mówił diler błagalnie.- U nas bieda, a ja mam żonę, urodził mi się syn, jestem im potrzebny- gdy to mówił, łzy potoczyły się mu po policzkach. Nie był w stanie powiedzieć nic więcej.
-Dobrze, już dobrze, uspokój się- powiedział Jack.- Nie zabijemy cię, teraz odpowiedz mi na jeszcze jedno pytanie: ta umowa, którą podpisał z tobą Ricolson. Co się z nią stało?
-Która? Ta?- zapytał Jose, wyciągając spod kurtki pomięte kartki.
Nagle wszyscy podskoczyli na swoich miejscach. To Clark, zobaczywszy umowę, westchnął głośno i głęboko, przypominając tym samym o swojej obecności.
-Kamień z serca- uśmiechnął się Jack.- Ale powiedz mi jeszcze, czego chciał ten człowiek, który zerwał umowę?
Jose znów zaczął się trząść, patrząc z przerażeniem na Jacka.
-On...on- wyjąkał.-On kupił ode mnie cały towar. Szybko i bez żadnych formalności, obiecał, że załatwi mi bezpieczny powrót do Meksyku, jutro mieliśmy wyruszyć.
-Jak wyglądał ten człowiek?- zapytał Jack.
-Taki wysoki, siwy, ale z czarną brodą.
Jack wymienił z Clarkiem spojrzenia. Czarna broda była charakterystyczna dla rodu Beckettów.
-No dobrze, teraz posłuchaj mnie Jose- powiedział Jack, nachylając się nad biurkiem.- Nie gniewam się, że sprzedałeś im mój towar. Ostatecznie, będzie nas to dużo kosztowało, ale mamy umowę, którą zaraz zniszczymy. To było najważniejsze.
Jose popatrzył na Jacka i łzy napłynęły mu do oczu.
-No przestań, zachowuj się jak mężczyzna- powiedział Jack.- Masz żonę, tak?
-Mam- odpowiedział diler zaniepokojony.
-I synka?
-Marco, tak, on....on ma dopiero 3 miesiące!
-Dlatego zacząłeś handel narkotykami?
-U nas na niczym innym się nie dorobi-mruknął posępnie Jose.
-Nie wrócisz do Meksyku. Sprowadzimy twoją rodzinę tutaj- odpowiedział mu Jack, nie zwracając uwagi na zdumione spojrzenie Clarka i Walkera.- Twoja żona pracuje?
-Teraz wychowuje Marco, wcześniej pracowała jako fryzjerka.
-Świetnie, jak Marco podrośnie załatwimy jej pracę. Będziecie mieszkać tu, w Nowym Jorku.
-Jak to?- zdumiał się Jose.- Nikt nam nie przyzna obywatelstwa!
-Sprawy urzędowe zostaw mnie.- powiedział spokojnie Jack. –Ty będziesz pracował dla mnie. Jesteś z Meksyku, pewnie masz dużo kontaktów?
-Prawie każdy mój znajomy jest dilerem.- odpowiedział szybko Jose.
-Dlatego będziesz dla nas bardzo przydatny. Żądam od ciebie tylko jednego: bezwzględnego posłuszeństwa i i lojalności. Bez tego możesz pakować manatki i próbować przecisnąć się przez granicę.
Jose przestał dbać o pozory. Wstał z krzesła i szlochając, zaczął całować ręce Jacka.
- Gracias- płakał.- Gracias señor!
Clark, który przysłuchiwał się rozmowie z coraz większym zdumieniem, popatrzył na Jacka, wyrywającego ręce i powiedział:
-Geniusz.
***
Blade światło żarówki oświetlało równo poukładane dokumenty. Gabrielle szukała kluczy, gdy usłyszała za sobą kobiecy głos.
-Przepraszam, czy zastałam jeszcze pana Diveny’ego?
http://i43.************/1zwgpdz.jpg
Gaby odwróciła się i zobaczyła wysoką, młodą kobietę. Miała idealnie ułożone, czarne włosy i perfekcyjny makijaż. Nagle całe pomieszczenie wypełniło się zapachem jej korzennych perfum.
-Tak, ale zaraz wychodzi do domu. A kim pani jest?
-Sandra Müller. Jestem przedstawicielką firmy, z którą pan Diveny ma podpisać duży kontrakt na zakup batystu.
-Ah, tak przypominam sobie. Tylko, czy pani nie miała się umówić na spotkanie?- zapytała podejrzliwie Gaby.
-Tak, miałam, ale stwierdziliśmy, że im wcześniej pokażemy panu Diveny’emu naszą ofertę tym lepiej, poza tym, przejeżdżałam przypadkiem obok- odpowiedziała swobodnie, ukazując śnieżnobiałe zęby w pełnej krasie.
Gabrielle, patrząc na wymuskaną kobietę, nie dała nabrać się na ten ‘przypadkowy przejazd’. Zanim jednak zdążyła wyrazić swoje wątpliwości, z gabinetu wyszedł Jack.
-Gaby, mówię ci, co za dzień- westchnął, nie zauważając stojącej w drzwiach Sandry.- Odesłałem już Jimiego i przejrzałem te zestawienia. Myślę, że nie powinno być kłopotu...
-Witam, panie Diveny- przerwała mu Sandra, wyłaniając się z cienia.
-Dzień dobry...ja panią znam?- spytał patrząc na nią zdziwiony.
-Nie, nie- zaśmiała się perliście Sandra.- Przysłano mnie z firmy, która zajmuje się importem batystu...
-Ah, tak, tak pamiętam- uśmiechnął się Jack.- Ale takie rzeczy załatwia się z Gaby, ona wpisze panią do mojego terminarza spotkań.
-Cóż, w takim razie zostawię panu naszą ofertę- odpowiedziała Sandra, kładąc teczkę na biurko Gabrielle, ukazując przy tym swój obfity biust.
–Chciałabym jednak pomówić o tym z panem teraz.
-Naprawdę panią przepraszam, śpieszę się do domu.
-W takim razie, niech mi pan pozwoli mówić w drodze na parking- odpowiedziała Sandra, patrząc wymownie w oczy Jacka.
Gaby zamknęła biuro, słysząc kokieteryjny śmiech Sandry. Ta kobieta na pewno zrobiła duże wrażenie na Jacku, więc lepiej będzie, jeśli przypilnuje szefa. Oczarowany może przecież palnąć niepotrzebne, biznesowe głupstwo...
Jednak jej przewidywania okazały się błędne. Podziemny parking wypełniał uwodzicielski głos Sandry, ale Jack nie dał się nabrać na jej proste gierki. Odpowiadał uprzejmie i ironiczne, powodując, że kobieta, nieprzyzwyczajona do ignorowania swoich wdzięków, robiła co mogła by skupić jego uwagę na sobie.
http://i40.************/2vafvvl.jpg
-To może wybiera się pan na bal biznesmena?- zapytała, opierając się o jego samochód.
-Tego jeszcze nie wiem- zaśmiał się Jack.- Gaby, czy ja wybieram się na bal biznesmena?
-Nie myśleliśmy jeszcze o tym, zaproszenie przyszło dzisiaj- odpowiedziała sekretarka.
-No widzi pani- westchnął Jack.- Wszystko jest w rękach tej kobiety. Więc niech pani umówi się z Gabrielle, ona postara się, bym o pani nie zapomniał. O batyście również, oczywiście- dodał z lekkim ukłonem i wsiadł do samochodu.
Sandra, oszołomiona patrzyła jak Jack odjeżdża. Gaby spojrzała na nią pytająco, ale ta trzasnęła drzwiami własnego samochodu, zostawiając Gabrielle samą, z triumfującym uśmiechem na twarzy.
Mroczny Pan Skromności
25.04.2010, 14:24
Kolejny fajny odcinek. Spodobała mi się treść, zdjęcia fajne (tylko na pierwszym otwarta gazeta leży częściowo na książce, a częściowo pod). Co tu dużo mówić, 10/10.
pozdr. chrumek
Jack, a nie mówiłem, a nie mówiłem?
Clark jest prześmieszny. Czytając jego wypowiedzi naprawdę ciężko się nie śmiać.
-Gdzie go znalazłeś?- zapytał Walkera.
Kropka ;)
-Bo nie chciałem wsłuchiwać się w twój piskliwy głosik- warknął Jimmy, patrząc na niego spod byka.
Spod byka? Pierwszy raz spotykam się z tym określeniem. Może lepiej byłoby spode łba, albo wilkiem?
-Jak to?- zdumiał się Jose.- Nikt nam nie przyzna obywatelstwa!
Pytajnik ode mnie.
-Sprawy urzędowe zostaw mi.- powiedział spokojnie Jack.
Mnie.
-Prawie każdy mój znajomy jest dilerem.- odpowiedział szybko Jose.
Niepotrzebna kropka.
-Na prawdę panią przepraszam, śpieszę się do domu.
Naprawdę.
Więc niech pani umówi się z Gabrielle, ona postara się, bym o pani i nie zapomniał.
Bez "i".
Zdjęcia chyba trochę ci nie wyszły. Przynajmniej dla mnie wszystkie postacie wyglądają na nich wyjątkowo dziwnie, szczególnie Clark. Albo przesuwa szafkę, albo stoi w jakimś nieeleganckim rozkroku. Gaby na przedostatnim zdjęciu też jakoś dziwnie się wypięła. A obrazy na ścianach w biurze Jack'a na razie bez zmian ;P.
Generalnie przydałaby ci się beta (tzw. korektor). Samemu zazwyczaj ciężko jest wyłapać drobne błędy jak interpunkcje itp. Co do długości tekstu, jako mol książkowy z długim stażem powiedziałabym, że jest to za krótkie. Ale podejrzewam, że dla większości osób to właśnie idealna długość, więc nie krytykuję.
No i mamy Sandrę ;D Gest genialna, typowa, przekonana o swojej doskonałości kobieta. Mam tylko nadzieję, że nie jest odzwierciedleniem mojego charakteru i nie postrzegasz mnie tak w rzeczywistości?
To wprawdzie tylko drugi odcinek, ale już lubię Gaby. Póki co jest moją faworytką (tak, przebiła nawet tego ciemnowłosego pana ;)). Swoją drogą Jack jest urodzonym dyplomatą. Zawsze wie jak się zachować i nawet gdy coś nie idzie po jego myśli zachowuje spokój. A nawet nachalna Sandra nie usłyszała od niego "Nie" prosto w oczy. Jak trafnie zauważył Clark - geniusz ;)
Fajny odcinek. Dla mnie nie był za krótki. No i jak lubię dialogi więc chwalę, że było ich dużo :)
Przestraszyłam się na początku, że Walter jest jakimś zdrajcą, a bardzo go lubię mimo, iż jest: 'osiłkiem bez mózgu' :)
No i faktycznie ten Clarka na zdjęciach to bawi się w jakiegoś modela lub ma problemy z kręgosłupem, że takie dziwne pozycje przybiera :D
Mam tylko małe zastrzeżenie: dlaczego nie dodałaś zdjęcia Jose? Chciałbym wiedzieć, jak wygląda, szczególnie, że został tak dobrze potraktowany przez Jack'a (jaki ten Jack dobroduszny :))
Błędy:
-Cholera, no nic, muszę, kończyć będę późno, pa
-Cholera, no nic, muszę kończyć. Będę późno. Pa!
Nie zabijemy cię, teraz odpowiedz mi na jeszcze jedno pytanie
Nie zabijemy cię. Teraz odpowiedz mi na jeszcze jedno pytanie
-Tego jeszcze nie wiem- zaśmiał się Jack.- Gaby, czy ja wybieram się na bal biznesmena?
-Nie myśleliśmy jeszcze o tym, zaproszenie przyszło dzisiaj.- odpowiedziała sekretarka.
Pierwsza kropka dodana, druga niepotrzebna.
+ jeszcze pogubione przecinki.
Polubiłam Jacka za te jego dobre serca względem Jose :) i Gaby wydaje mi się mnie wyniosła w porównaniu do poprzedniego odcinka - bardzo fajnie, że pilnuje szefa przed Sandrą, która do gustu mi nie przypadła :)
Invidia Semper
26.04.2010, 18:55
chrumek
co tu dużo mówić- dziękuję;]
Sandra
Spod byka? Pierwszy raz spotykam się z tym określeniem. Może lepiej byłoby spode łba, albo wilkiem?
Tak, tak, jest taki frazeologizm. Co do zdjęć- ostatnimi czasy najprawdopodobniej jakiś wadliwy dodatek(albo za dużo dodatków) rozwalił mi grafikę i zdjęcia robię na szybko, dlatego i tak są niezłe jak na te warunki;p Co do tego rozkroku- powiem szczerze, że teraz to zauważyłam i zaczęłam się śmiać xd
A obrazy na ścianach w biurze Jack'a na razie bez zmian ;P.
Od razu byś wszystko chciała, przecież Sandra pod koniec odcinka przyniosła te obrazki;p
Ja też nie przepadam za odcinkiem 'poszedł sobie chłopek roztropek do sklepu po mleko i przyszedł', ale jeśli to zachęci czytelników, to jestem gotowa oczywiście ulec.
Mam tylko nadzieję, że nie jest odzwierciedleniem mojego charakteru i nie postrzegasz mnie tak w rzeczywistości?
Ależ skąd, odziedziczyła po Tobie tylko imię, względnie urodę.
Searle
Mam tylko małe zastrzeżenie: dlaczego nie dodałaś zdjęcia Jose? Chciałbym wiedzieć, jak wygląda, szczególnie, że został tak dobrze potraktowany przez Jack'a (jaki ten Jack dobroduszny :))
Z tej prostej przyczyny, że nie mam miejsca w domu simowym;p
Przestraszyłam się na początku, że Walter jest jakimś zdrajcą, a bardzo go lubię mimo, iż jest: 'osiłkiem bez mózgu' :)
No co Ty, Walker jest moim ulubieńcem, nie mogłabym sobie tego zrobić!
No dobra, jestem naprzykrzająca się, ale bez komentarzy naprawdę nie mam ani motywacji ani chęci, ani sensu do pisania(chyba, że to o to Wam chodzi, bym zamilkła- ale wtedy też napiszcie!) więc...:rolleyes:
nareszcie przeczytalam!
bardzo mi sie podoba, no w sumie nie wiem co wiecej powiedziec :{ swietnie jest, ciekawe czy rozwiniesz jakos watek z sandra...
co do zdjec, hahahaha, tez rozbroily mnie te pozy clarka XD ale ogolnie sa ladne, jak zawsze.
wiem, ze malo wyczerpujacy komentarz, ale serio nie mam pomyslu na wiecej.
Invidia Semper
03.05.2010, 18:24
Ellie Tak, postać Sandry miała się jeszcze pokazać;)
Jednak z powodu oszałamiającego zainteresowania tym tematem prawdopodobnie się nie pokaże. Nie zrozumcie mnie źle, ale naprawdę staram się jak mogę, żeby zaciekawić tym tematem, dostaję białej gorączki przy zdjęciach, skracam odcinki itd. a z 11 zapowiedzianych czytelników widzę 4, przez co jest mi trochę przykro.
O rozdziale III na razie nie myślę, zresztą nie widzę sensu.
bezsenna, nie zrażaj się.
Pisz dla tych wiernych czytelników, staraj się jakoś bardziej zainteresować swoim FS, a na pewno po jakimś czasie ujawnią się inni i będą wstawiać komentarze.
Bezimienna
04.05.2010, 13:46
Inviś, wypluj te słowa!
ja niezrażenie oczekuję następnego odcinka i po prostu NIE POZWOLĘ ci tego zakonczyć ;) Masz moje słowo że już niedługo przybędzie ci czytelników :D
a odcinek bardzo bardzo mi się podoba, i większych błędów nie zauważyłam :)
więc wiedz że jaśli teraz to zakończysz to zyskasz wroga :D
PZDR~Caro
Dokładnie, poza tym chyba lepiej jest mieć więcej 'porządnych' czytelników, niż dużą liczbę takich, którzy piszą tylko "Super odcinek. 10/10", czasami w ogóle go nie czytając ;)
ogolnie podoba mi sie jak zawsze, bede wpadac! wiem, ze powinnam napisac cos konstuktywnego, ale po prostu fajnie piszesz i fabula tez wydaje sie ciekawa i nie mam sie do czego przyczepic;p
Invidia Semper
15.05.2010, 17:06
przepraszam, że nie odpisywałam, tak jakoś nie miałam siły na to;p
Searle, Sandra może i macie racje, ale mimo wszystko kiedy zaczynając pisać mam w głowie myśl, że znów będzie to samo, odechciewa się wszystkiego
Carolina
heh, jak tylko mi przyjdzie wena to obiecuję, że zacznę kontynuować,chociaż tych czytelników i tak nie przybyło xd
centa
no to jak się nie masz o czego przyczepić to konstruktywnie podziękuje :D
Mroczny Pan Skromności
15.05.2010, 17:30
Nie martw się, ja wstawiłem Zemstę po trzech komentarzach, a Twoje opowiadanie ma więcej czytelników :)
Mam nadzieję, że wena Cię nie opuści iże szybko w tym temacie pojawi się nowy odcinek :D
pozdr. chrupek
Invidia Semper
02.06.2010, 15:16
http://i48.************/2mergud.jpg
Vanessa dopiła swojego drinka, ostatniego tego wieczoru. Jack zapewne wróci późno, a ona była zbyt zmęczona, żeby robić mu kolejną awanturę. Cóż, pomyślała, tym razem mu się upiecze...
Może jednak nie? Zamykając oczy usłyszała szmer opon na żwirowym podjeździe. Wstała i chwiejąc się podeszła do okna. Z samochodu wysiedli Jimmy i Jack. No, to teraz będzie musiał się wytłumaczyć, dlaczego znowu wraca w środku nocy.
-Kompletnie nie dba o swoją żonę- powiedziała nieprzytomnym głosem. Wyszła na korytarz, nasłuchując. Po chwili doszły do niej przytłumione głosy Jacka i Jimmy’ego.
-Jutro pojedziesz do konsulatu i dowiesz się jaka jest jego sytuacja, zadzwonisz do naszych wtyczek, niech pozmieniają trochę w papierach, żeby u odgórnej komisji było czysto...
-Jack?- zapytała Vanessa, stając u szczytu schodów. Była kompletnie pijana.- Znowu wracasz tak późno! Czy ciebie już nie obchodzi rodzina? Zapominasz o wszystkim, o mnie, o tym, że masz dom, ja siedzę tu sama...
-Vanesso, połóż się spać, masz za sobą ciężki dzień- odpowiedział odruchowo Jack. Nie chciał, żeby Rose obudziły wrzaski pijanej matki.
-Tak, teraz nie pozostaje mi nic innego. Nawet nie mogę z tobą porozmawiać, bo nigdy cię nie ma w domu- skrzeczała Vanessa. Jack skinął w milczeniu na Jima, który wziął kobietę pod rękę i powiedział swoi niskim głosem:
-Te nerwy pani nic nie dadzą, proszę wracać do łóżka.
http://i48.************/2wofzes.jpg
Vanessa, nie stawiała większych oporów. Pozwoliła odprowadzić się do swojej sypialni, gdzie, zamroczona alkoholem, zasnęła na stojąco.
-Śpi?- zapytał Jack parę minut później w kuchni.
-Śpi- odpowiedział Jim, szukając w lodówce czegoś do jedzenia.-Szefie, nie uważasz, że trzeba ją posłać na jakiś odwyk, czy...no nie wiem co...- mruknął zakłopotany.
-Jim, nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym to zrobić- westchnął Jack, targając włosy.- Ale spróbuj jej to zaproponować, zobaczysz, jaka będzie reakcja. No nic, idę spać, jestem padnięty. Dobranoc. Widzimy się juto. Nie zapomnij zamknąć drzwi, kiedy będziesz wychodził.
-Dobranoc szefie- powiedział Jimmy, patrząc z zatroskaniem na wychodzącego Jacka.
Godzina 6:30. Ostry dźwięk budzika wypełnij małą, przytulną sypialnię. Gabrielle nakryła głowę poduszką, ręką szukając sprawcy całego zamieszania. Po chwili jednak uniosła się na łokciach, zaczynając swoje rytualne, poranne przeciąganie. Skierowała się w stronę łazienki, wciąż z zamkniętymi oczami. Otworzyła je dopiero, gdy pierwsze strumienie chłodnej wody opłukały jej ciało. Radio umieszczone pod prysznicem wywrzaskiwało skoczną melodię, kiedy Gaby myła włosy i goliła nogi. Trzęsąc się z zimna, wyszła z kabiny i owinęła się ręcznikiem. Przyglądając się sobie w lustrze, suszyła włosy.
-Znowu wyglądasz tak samo- mruknęła sama do siebie, wyłączając suszarkę.
Wchodząc do garderoby, mimowolnie otworzyła dużą szafę, pełną kolorowych ubrań, idealnie poukładanych. Wyciągnęła kobiecą, purpurową sukienkę, przykładając ją do piersi. Nie, to nie jest ubranie do pracy, zresztą- pomyślała- wyglądałabym jak klaun. Otworzyła drugą szafę, w której czerń mieszała się z szarością i bielą. Ściągnęła z wieszaka elegancką, ciemną sukienkę i wróciła do sypialni.
Kiedy wyciskała sok ze świeżej pomarańczy, zadzwonił telefon.
-Halo?
-Cześć skarbie, to ja. Co robisz w ten weekend?
-Oh, cześć Cindy, nie poznałam cię. W weekend? Nie wiem, pewnie siedzę w domu, a co?
-W domu, co się stało, że nie w pracy? No to nie wybieraj się nigdzie, w sobotę rano ruszamy w wir zakupów. Zaczynają się wyprzedaże!
-No dobrze, to w sobotę rano, może o 9?
-Świetne, będę czekać u siebie. Pa, siostra!
http://i45.************/2nltm6b.jpg
-Pa, pa- mruknęła Gaby. Znów pojedzie z Cindy do centrum handlowego, kupi mnóstwo cudownych ciuchów, których nigdy nie założy, bo brakuje jej do tego śmiałości. Kiedy Cindy śmiała się, że nie jest w stanie zrobić nic szalonego, Gabrielle poszła do salonu tatuażu, gdzie ozdobiła swoje plecy olbrzymimi skrzydłami, co zamknęło Cindy usta. Na moment. Patrząc z perspektywy czasu, było to głupie posunięcie. Ale skrzydła są piękne i wciąż je uwielbia. Szkoda tylko, że nie ma ich komu pokazać...
O godzinie 9 w firmie Divenyx wrzało jak w ulu. Najwidoczniej w dziale logistycznym praktykantka zgubiła ściśle tajny plan przewozu wysokojakościowego jedwabiu do Kanady. Szef wydziału dostał białej gorączki, a dziewczyna wpadła w histerię. Pracownicy miotając się na wszystkie strony, próbowali uspokoić kierownika i praktykantkę, jednocześnie szukając zaginionego planu.
W skrzydle północnym panował błogi spokój. Gabrielle otworzyła okno, wpuszczając miejskie powietrze do gabinetu Jacka. Korzystając z jego nieobecności, poukładała trochę dokumentów na jego biurku. Wyciągnęła z teczki Sandry plany hodowli bawełny, a ponieważ były całkiem ładne, zawiesiła je na ścianie, ściągając stare plany budynku Divenyxu. Po chwili jej wzrok padł na małą kartkę zapisaną pismem Jacka. Wbrew swoim odwiecznym zasadom, postanowiła wreszcie zrobić coś ‘szalonego’ i zerknęła na papier. Niewiele z tego zrozumiała. Jakieś nazwiska, większość zdań była zapisana w języku hiszpańskim. Za wyjątkiem jednego, ostatniego:
dil. her. 14.06, 2 am, na granicy Tijuana. Clark.
Co mógł oznaczać skrót dil. her? No i Tijuana? Nie przeprowadzają tam żadnych transakcji, Gaby zna je wszystkie na pamięć. Nie miała jednak czasu się nad tym zastanowić, bo usłyszała na korytarzu kroki. Szybko podskoczyła do okna, udając, że mocuje się z klamką. Po chwili do gabinetu wszedł Jack. Gabrielle nie umiała kłamać, więc na jego widok oblała się purpurą. Było jej wstyd za tę chwilę słabości.
http://i45.************/2elfeqb.jpg
-Cześć Gaby, klamka się znowu zacięła?- zapytał Jack, podchodząc do niej.
-A nie, nie...- wymamrotała Gaby, spuszczając głowę.- Już w porządku. Zawiesiłam panu te projekty od pani Müller.
-Świetnie, świetnie, Gaby, zrobiłabyś mi mocnej kawy? Jeszcze się do końca nie obudziłem, a zaraz muszę lecieć do logistyki zrobić awanturę. Szkoda, że nie ma Clarka, on się znacznie lepiej do tego nadaje.
-A gdzie jest Clark?- spytała niewinnie Gaby.
-Sprawy rodzinne, pojechał do siostry, czy coś takiego- odpowiedział szybko Jack.- Gaby, co z moją kawką?
Gabrielle wyszła z gabinetu, zastanawiając się nad tym wszystkim. Jeśli ona nie umie kłamać, to Jack tym bardziej- przecież Clark ma tylko dwóch braci!
Południowe słońce oświetliło jasną twarz blondyna, siedzącego w kawiarni pod parasolką, wpatrującego się w bezmiar błękitnego oceanu. Po chwili najwidoczniej zwrócił swoje myśli w stronę bardziej przyziemnych spraw, ponieważ odwrócił głowę od Pacyfiku i zaczął lustrować wzrokiem przechodniów, szczególnie kobiety, ubrane w kuse stroje kąpielowe. Męski odruch bezwarunkowy. Na jego bladej twarzy pojawił się ironiczny uśmiech. Przymknął oczy, jakby jego jedynym zmartwieniem było kończące się piwo. Sprawiał wrażenie zrelaksowanego, przechodzące kobiety posyłały mu zadziorne spojrzenia i tajemnicze uśmiechy. Po chwili spojrzał na zegarek, odłożył pustą butelkę i udał się w nikomu nieznanym kierunku.
http://i49.************/wv4hm1.jpg
W głębi miasta hulała miejska bryza. W pustym tunelu pod przejazdem kolejowym panowała cisza, przerywana szmerem plastikowej torby porwanej przez wiatr. Blondyn podszedł do obskurnego graffiti, rozglądając się wokoło. Na jego twarzy wciąż panował błogi spokój, wręcz przesadna pewność siebie. Najwyraźniej ignorował obecność czarnej ciężarówki, ukrytej za grubą kolumną. Po chwili usłyszał kroki odbijające się echem od brudnych ścian. Zbliżał się do niego opalony Latynos w okularach przeciwsłonecznych. W ręku trzymał płócienną torbę. Blondyn przyglądał się mu w milczeniu. Mężczyzna podszedł do niego i zapytał:
-Diveny?
Clark skinął głową w milczeniu, patrząc na Latynosa z oczekiwaniem. Nie była to jego pierwsza akcja, więc miał prawo być znużony, jednak tylko on wiedział, że to wszystko gra. Każdy jego mięsień był nerwowo napięty. Nie lubił spotkań sam na sam, kiedy po każdej ze stron czekało co najmniej 20 karabinów. Wyczuwał instynktownie, że tak jest i w tym przypadku. Zniecierpliwiony zapytał po hiszpańsku:
-Masz dla mnie towar?
Latynos wyciągnął z torby białą reklamówkę. Clark popatrzył podejrzliwie.
-To wszystko?
-Wszystko, 9 kg, zgodnie z umową.
Clark wyciągnął o wiele mniejszą paczuszkę i pokazał ją mężczyźnie. Ten popatrzył na niego hardo i powiedział:
-Cena się zmieniła.
-Słucham?- zapytał uprzejmie Clark, sądząc, że źle zrozumiał.
-Cena się zmieniła- odpowiedział Latynos.- O 20%
-Chyba sobie żartujesz- zaśmiał się Clark.- Od wczoraj? Szybki jesteś, ale nic z tego kolego.
To były ułamki sekundy. Latynos wykonał gwałtowny ruch w kierunku pasa, jednak Clark był szybszy, być może bardziej doświadczony. Chwycił obie ręce dilera, wykręcając je do tyłu, uderzając jego twarzą o ścianę. Wyciągnął z kieszeni mały pistolet, przykładając go do głowy Latynosa. Nagle do tunelu wjechał z piskiem opon duży samochód, z którego wysiadło około 10 mężczyzn, bardzo podobnych do dilera. W tej samej chwili czarna ciężarówka wyłoniła się z zza kolumny wyrzucając po kolei białych osiłków z bronią w rękach. Jedna i druga strona celowała do siebie, a Clark z dilerem stali dokładnie pośrodku. Latynosi zdawali sobie jednak sprawę z tego, że sił Diveny’ego jest znacznie więcej, więc w przypadku starcia nie mają szans. Zaczęli się powoli wycofywać.
Clark przycisnął mocniej głowę dilera do ściany.
-To już nie było zgodne z umową, co- warknął.- Na następny raz pamiętaj, że z Diveny’ami umów się dotrzymuję. Będziesz pamiętał czy mam przestrzelić ci łeb?
-Będę- wycharczał wściekły mężczyzna.
Clark wyciągnął z jego kieszeni broń oraz wyrwał reklamówkę z ręki, rzucając jednocześnie paczkę z pieniędzmi na ziemię. Spokojnie podszedł do ciężarówki i wsiadając, zasalutował elegancko Latynosom, którzy stali, wciąż na celowniku ludzi Clarka. Odjechali prędko, a czarna ciężarówka razem z Clarkiem skierowała się wśród ulicznego pyłu i zgiełku w stronę lotniska.
http://i45.************/xer4mg.jpg
I jeszcze mini-bonus ;p
http://i47.************/2mnk80i.jpg
http://i46.************/k2bfbr.jpg
http://i48.************/2v2f8yu.jpg
Mroczny Pan Skromności
02.06.2010, 16:20
Miałem kilka błędów, ale napadła mnie niezrównoważona psychicznie istota, zwana kuzynką :P. No, cóż, średnio mi się podoba, ale rozumiem, że akcja rozkręci się powoli. Za bonus +1, więc razem będzie 8,5/10
Z samochodu wysiadł Jimmy i Jack.
Wysiedli.
Mężczyzna podszedł do niego i zapylał:
Zapytał.
Ogólnie opisując Gabrielle cały czas powtarzałaś tylko "Gaby". No ok, nie cały czas ale przy wymianie dialogów z Jackiem ;P
A tak ogólnie to wzrosła moja antypatia do Vanessy. Już bym się nie czepiała, gdyby, stojąc w tym oknie, powiedziała: "Kompletnie nie dba o swoją rodzinę". Ale nie, on nie dba o swoją egoistyczną żonę, której córka jest całkowicie obojętna. Chociaż widzę, że Jack miałby ochotę kłócić się z nią w tej kwestii, ale nie robi tego ze względu na córkę. No właśnie, szkoda, że w tym odcinku nie pojawiła się Rose.
Cóż, strasznie szkoda mi Gaby. Wiem jak to jest być nieśmiałkiem. A te skrzydełka ma naprawdę ładne ^^ Zastanawia mnie jeszcze, czy ostatnie zdjęcie bonusu to jakaś zapowiedź, czy zrobiłaś je tylko tak dla zabawy? (Powiedz, że to zapowiedź, powiedz, że to zapowiedź, powiedz, że to zapowiedź ;D)
A, no i zauważyłam, że Jack zyskał nowe plany na ścianie ^^. Próbowałam jeszcze coś znaleźć, ale naprawdę nie ma nic co pasowałoby do tematu. Jedyne co udało mi się jeszcze znaleźć to jakieś plany architektoniczne, ale poza tym nic :/ Może jak mnie najdzie ochota to poszperam jeszcze na azjatyckich stronach (z nadzieją, że nie przejrzałam jeszcze wszystkich ;))
Dodam jeszcze że... strasznie krótki był ten odcinek! Czytam, czytam, wkręcam się coraz bardziej, a tu nagle... koniec?! Jeśli tym razem każesz mi tak długo czekać na kolejny to już naprawdę nie będzie fair.
Ps.
Na ostatnim bonusowym zdjęciu krzesło wchodzi w stół (taki jeden mało istotny fakt ;))
Sherlock
02.06.2010, 22:42
O, Boże.
Byłem przekonany, że zostawiłem tu komentarz...
A tu proszę. Skleroza.
Jednak przejdźmy do rzeczy:
Muszę ci powiedzieć, że bardzo spodobało mi się to FS ^^
Ogólnie, coraz więcej ich czytam.
Ale nie ważne.
Chcę powiedzieć, że to mi się naprawdę podoba.
No i w zasadzie tyle, bo błędów szukał teraz nie będę ;P
I tak moi poprzednicy ci je wyłapali.
Mam nadzieję, że następne komentarze będę zamieszczał systematycznie.
No, to już wszystko.
Czekam, oczywiście, na kolejny rozdział =)
EDIT: Jezu, jak ten komentarz wyszedł :/ Jeśliby zostawić samo "bardzo mi się podoba", nie straciłby na znaczeniu... Ale niech już tak będzie :|
scena z clarkiem jest po prostu bezkonkurencyjna, inne przy niej wypadly blado B) nie, no, wszystko super, bardzo mi sie podobalo, tylko troche za krotko :{ no ale tak, mialam zacytowac kilka fajnych fragmentow, mianowicie
zaczął lustrować wzrokiem przechodniów, szczególnie kobiety, ubrane w kuse stroje kąpielowe. Męski odruch bezwarunkowy.
moj ulubiony fragment! meski odruch bezwarunkowy :D
Chwycił obie ręce dilera, wykręcając je do tyłu, uderzając jego twarzą o ścianę.
nie mam pojecia, jak to moglo wygladac, ale na pewno bylo bardzo widowiskowe! (i bolesne)
dobra, dodam jeszce,gaby chyba tez zacznie nalezec do moich ulubionych postaci, po tym odcinku polubilam ja. (a te skrzydla - sliczne. btw doda ma takie same chyba? XD)
no jeszcze cie pochwale za zdjecia, szczegolnie ostatnie clarka i dwa ostatnie z bonusu<3
zgazam sie z sandra, daj nastepny szyyybciej!
Invidia Semper
04.06.2010, 20:46
chrupek tak, faktyczna akcja dopiero się zacznie..;>
Sandra Jack mówi do Gabrielle zdrobniale, zresztą, mi też bardziej się podoba skrót Gaby xd
Zastanawia mnie jeszcze, czy ostatnie zdjęcie bonusu to jakaś zapowiedź, czy zrobiłaś je tylko tak dla zabawy? (Powiedz, że to zapowiedź, powiedz, że to zapowiedź, powiedz, że to zapowiedź ;D)
heh, chciałam wypróbować nową pozę, a Gaby ładniej się komponowała z Jackiem niż Vanessa, ot tajemnica xd
Ps.
Na ostatnim bonusowym zdjęciu krzesło wchodzi w stół (taki jeden mało istotny fakt ;))
Jaki stół?:D
Sherlock spokojnie, świat się nie zawali, ale miło mi, że Ci się podoba ;]
Ellie wolałabym obyć się bez takich porównań xD w tajemnicy dodam, że ten skin ma jeszcze róże na brzuchu, czego wcześniej nie zauważyłam i muszę je ukrywać...w dalszych scenach.
Wiem, że nie mam wprawy w opisywaniu akcji, ale to było coś w stylu W11 ;p
hm...może ktoś jeszcze, klawiatura nie gryzie, uwierzcie mi;p
Bezimienna
04.06.2010, 21:08
kuurde, upominaj się czasem bo nie mialam pojecia że jest nowy odcinek :D
tiaaa... i co ja mam kurde powiedzieć?! że jest super?! za mało xD
mi po prostu brak słów. arghhh.
<milczy> boskie.
Cieszę się, że kontynuujesz FS :) Trzymaj tak dalej, bo naprawdę nas tym uszczęśliwiasz :)
Nie wiedziałam, że Gaby jest tak spokojna. Niech nie boi się ubierać bardziej wyzywających ciuchów do pracy (swoją drogą chciałabym mieć tyle ciuchów, co ona :D )
Przesadziła z tym rzucającym się w oczy tatuażem :P Mogła mniej szaleć i walnąć coś sobie na kostce :)
Clark ma zbyt pomarańczowe te policzki na zdjęciach. Nie robiłabym z niego matrioszki (tej laleczki z rumieńcami :) )
Patrząc z perspektywy czasu, było to głupie posuniecie.
posunięcie
Zbliżał się do niego opalony Latynos w okularach przeciwsłonecznych..
Dwie kropki na końcu.
No i faktycznie nieco mało tego tekstu.
Invidia Semper
15.06.2010, 07:59
Bezimienna
dobrze, na następny raz upomnę się, chociaż nie mam pojęcia kiedy to będzie;)
Searle
Wszystkie postacie się powoli rozkręcają i ewoluują, jeszcze Was mogą zaskoczyć xd
dziękuję, cieszę się bardzo, że jednak ktoś czyta moje wypociny;p
fajne jak zwykle, ale clarkowi cos sie za latwo udalo;p
Ha! Wreszcie nadrobiłam zaległości.
Podoba mi się ;) Coś nowego, miła odmiana.
Niestety nie mam dzisiaj weny na komentarze, więc nie napiszę nic więcej.
Czekam na next ;)
fajne jak zwykle, ale clarkowi cos sie za latwo udalo;p
haha bo on jest jak supermAn B)
@down: a wypchaj sie sianem, zepsulas mi wypowiedz :[
superman co najwyzej;p
nooo to kiedy odcineczek?<zaciera raczki>
Invidia Semper
20.06.2010, 19:36
no właśnie chyba nieprędko bo to mój ostatni tydzień w domu, zaczyna się przedwylotowe szaleństwo i wątpię, żebym coś wtedy napisała:<
centa- clark to taki superman z idealnym manicurem xd
Vipera, bardzo się cieszę, że jednak nie opuściłaś tego FS, w ogóle to stwierdziłam, że i tak będę pisać, bo gdzieś się muszę szkolić, a pisanie historyjek do z życia wzięte jest raczem mało opłacalnym biznesem:D
no nie, to skandal, bede musiala sie zatem uczyc.
Kinkarus
22.06.2010, 19:10
Ha! Wszystko przeczytałam i bardzo mi się podoba. Masz fajne fotki w tym FS. Profesjonalnie poradził sobie Clark z tymi Latynosami :P
Invidia Semper
26.06.2010, 23:24
centa wybacz mi!
Kinkarus wielkie dzięki, to miłp]o słyszeć, że ktoś przeczytał wszystkie odcinki i jeszcze mu się podobało xd
Póki co ogłaszam miesięczną przerwę, może będzie to czas, kiedy ktoś- tak Kinkarus- przeczyta całość, albo nadrobi zaległości?;)
Charionette
28.06.2010, 08:35
Ja oryginalna nie będę i powiem jedynie: bosko...
Zadziwiasz mnie swoim stylem pisarskim, można to czytać i czytać :P
10/10
Już od dawna planowałam zabranie się za Twoje dzieła, ale do tej pory moje plany pełzły na niczym... W końcu jednak przeczytałam całość(choć najpierw chciałam się zabrać za Heltemodiga... Na niego też przyjdzie czas ;))
Trzeba przyznać, że bardzo ładnie piszesz :). Dbasz o szczegóły i opisy i to mi się podoba ;). Człowiek czuje się w środku tych wydarzeń :).
Firma zajmująca się tekstyliami to całkiem niezła przykrywka :P. Zastanawiam się, czym tak naprawdę konkretnie się zajmują.
Ta cała Vanessa jest wkurzająca... :/
Co do bonusu też mam nadzieję, że to zapowiedź. Jackowi dużo lepiej byłoby z Gaby ;).
Ciekawe... Jimmy mieszka z Jackiem?
Ładne zdjęcia :).
Czekam na ciąg dalszy, choć widzę, że sobie trochę poczekam... :P
Invidia Semper
05.08.2010, 22:50
Nysia, dziękuję Ci bardzo, ale ja jeszcze nie mam żadnego, a już tym bardziej swojego stylu pisarskiego xd ale dobrze, że możesz to czytać;p
Libby no, no, jestem szczęśliwa, że zwerbowałam taką czytelniczkę! Heltemodiga już zamknięto, pewnie w czasie porządków.
Co do tekstyliów, to właśnie tym się zajmują, a o lewych interesach dowiemy się w dalszych odcinkach xd Jimmy mieszka w domu dla służby, jako ochroniarz Jacka, o czym też będzie wspomniane w następnym odcinku;)
Nie wiem, czy uda mi się przebić przez ten natłok FS, pewnie nie, ale na wszelki wypadek zapowiadam, że odcinek niebawem- mam zdjęcia, muszę poprawić i przepisać na komputer tekst, mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście:)
Libby no, no, jestem szczęśliwa, że zwerbowałam taką czytelniczkę! Heltemodiga już zamknięto, pewnie w czasie porządków.
Zadziowiasz mnie. Milo mi, że mój komentarz tyle dla Ciebie znaczył.
Zamknięcie mi nie przeszkadza. Komentarz mogę Ci napisać w profilu.
O tym FS pamiętam. Nawet chciałam się ostatnio upomnieć o odcinek :P.
Kiedy wreszcie będzie nowy odcinek?? Rzadko wchodzę na forum, ale zawsze gdy wejdę, sprawdzam czy jest nowy odcinek, a tu długo nic . Kiedy będzie??
Invidia Semper
20.08.2010, 18:23
Już jest, czekał na przepisanie od tygodni. Wybaczcie mi, ale przez ostatnie miesiące dosłownie siedziałam na walizkach, dopiero teraz mogłam spokojnie usiąść w domu i dopracować szczegóły. Mam nadzieję, że przez tą przerwę nie zapomnieliście o mnie i że nie będę musiała zaniechać tego projektu z powodu braku zainteresowania, liczę na Was;)
http://i34.************/jkix09.jpg
Jack dopił kawę, przeglądając dokumenty nadesłane przez Gabrielle. Przecierając oczy ze zdumieniem stwierdził, że jest już szósta. Chciał być dzisiaj wcześniej w domu. Nie dlatego, że Vanessa sobie tego życzyła, o nie- jej żądania dawno przestały go interesować. Obiecał Rose, że będzie około siódmej, więc znając uliczne korki Nowego Yorku, musiał się pośpieszyć.
http://i35.************/2jcx62x.jpg
Wychodząc z gabinetu zobaczył Gaby pochyloną nad papierami.
-Gaby, co ty tu jeszcze robisz?- zapytał zdumiony.
-Och, nic takiego. Chciałam jeszcze raz przejrzeć umowę z Harley&Davis. Wciąż zastanawiam się, czy 35% to zadowalająca dla nas część...
-Wątpię, czy utargujemy cos więcej- przerwał Jack.
-Może uda nam się podbić do 40, Harley&Davis to nieduża firma, w porównaniu do Divenyxu...
-40% byłoby dla nich kompletnie nieopłacalne. Mogliby zacząć szukać innego wspólnika, a nam zależy na wejściu w rynek kanadyjski- zauważył Jack.
-Pewnie ma pan racje, ja się jednak nie znam na biznesie- uśmiechnęła się Gaby.
-Całkiem nieźle sobie radzisz, poza tym- ciągnął Jack.- Ile razy prosiłem cię, żebyś zwracała się do mnie po imieniu?
-Wiele razy, ale ja wciąż uważam, że jest to oznaka braku szacunku dla przełożonego- zarumieniła się Gabrielle.
-Gaby, daj spokój, chyba nie jestem aż tak straszny?- zaśmiał się Jack.- W takim razie potraktuj to jako polecenie służbowe, zrozumiano?
-Tak jest szefie!
-O nie, teraz brzmisz jak Jimmy. A co to?- Jack wskazał na złotą kopertę leżącą na biurku sekretarki.
-To zaproszenie na Bal Biznesmana, o którym wspominała pani Muller. Na następną sobotę.
-Szybko- mruknął, czytając elegancką kartkę.- Z osobą towarzyszącą? Czyli z kim?
- Nie jestem pewna, ale uważam, że powinien pa...powinieneś wziąć żonę- powiedziała Gaby nie patrząc na swoje szefa.
-Chyba żartujesz.
Gabrielle spojrzała na Jacka. Rzadko mówił o Vanessie, zwykle opowiadał o Rose, z którą zresztą Gaby miała bardzo dobry kontakt. Często pomagała jej odrabiać zadania z matematyki, poza tym obie uwielbiały melodramaty. Nie starała się zastępować dziewczynie matki, chciała być jej dobrą przyjaciółką. Współczuła Rose i Jackowi wiecznej walki z pijaną Vanessą.
http://i34.************/2a6340j.jpg
- Już wiem! Ty pójdziesz ze mną!- okrzyk Jacka wyrwał Gaby z niewesołych przemyśleń.
-Ja? Niby jako kto?- Gabrielle poczuła, że w pokoju robi się bardzo gorąco.
-Jako asystentka biznesowa. Każdy taką ma. Ty będziesz mi podpowiadać jak mają na imię ci nadęci faceci w smokingach, nigdy nie mogę zapamiętać nazwisk kolegów z branży.
-Nie, to nie jest dobry pomysł. Co ludzie powiedzą...
-Co mnie obchodzą ludzie, Gaby- Jack popatrzył jej prosto w oczy.- Za bardzo się przejmujesz tym światem. Wyluzuj- uśmiechnął się łobuzersko- W następną sobotę wbijaj się w elegancką kieckę. Idziemy na bal!
Gaby patrzyła oszołomiona, jak Jack wychodzi z biura. Ona? Z nim?!
-Aha, jeszcze jedno- odwrócił się Jack.- Dopilnuj, żeby ta wiadomość nie dotarła do Clarka. On ma czasem za długi język.
***
Duży, czarny SUV podjechał pod białą willę Divenych. Jack wysiadł, a jego ciemne włosy natychmiast potargał wiatr.
Kiedy tylko wszedł do domu, usłyszał krzyki. Zmarszczył czoło. Jest tylko jedna osoba, która wszczyna awantury w tym domu. A skoro on jest tutaj, to Vanessa musiała kłócić się z...
-I nie dziwę się, że tata ciągle siedzi w pracy! Z tobą się nie da żyć pod jednym dachem!- krzyknęła Rose ze łzami w oczach.
-Milcz! Jak śmiesz tak mówić do własnej matki! Tyle mi z tego pozostało! Taka wdzięczność! Gdybym miała wybór, nigdy bym cię nie urodziła!
Rose wpatrywała się w matkę szeroko otwartymi oczami. Po chwili odwróciła się na pięcie i wybiegła z pokoju.
-Vanesso- powiedział cicho Jack.
Kobieta spojrzała za siebie. Przez ułamek sekundy na jej twarzy malowało się przerażenie, po czym z żałosną miną podeszła do Jacka, chcąc objąć go w pasie.
-Widzisz kochanie, nie wiem jak mam z nią rozmawiać. Nasza córka dorasta...
-Vanesso- powtórzył Jack, odsuwając ją od siebie.- Zejdź mi z oczu.
http://i34.************/50rwiq.jpg
Vanessa zagryzła wargi. Wiedziała, że Jack usłyszał coś, czego nie powinien. Udała się do swojej sypialni, w planach mając zimną butelkę martini na ukojenie nerwów.
Z pokoju Rose nie wydobywały się żadne dźwięki. Jack zapukał cicho. Nie usłyszał odpowiedzi, mimo to uchylił delikatnie drzwi.
Rose leżała na łóżku, wertując kolorowy magazyn. Wyglądała normalnie, choć oczy wciąż miała zaczerwienione.
-Mogę?- zapytał Jack, siadając obok niej.
-Jasne- odpowiedziała, odkładając gazetę.
Jack nie wiedział od czego zacząć. Nie przychodziło mu na myśl nic, co mogłoby pocieszyć jego córkę. Nie mógł powiedzieć, że Vanessa kłamała, by doprowadzić Rose do łez. Że tak naprawdę nie żałuje tego, że ma córkę. Nie był tego pewien.
http://i37.************/ejvgqu.jpg
-Nie przejmuj się tym, co mówi Vanessa- mruknął w końcu kulawo
Rose prychnęła cicho. Kilka razy próbowała coś powiedzieć, ale z jej ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Pokręciła tylko głową i przytuliła się mocno do Jacka.
-Bądź co bądź, ona jest twoją matką...
-Nie- powiedziała Rose bezbarwnym głosem.- Vanessa mnie tylko urodziła. Może jest moją rodzicielką, ale ja nigdy nie miałam prawdziwej matki.
Jack poczuł dreszcz na plecach. Zaskoczyły go słowa córki, wypowiedziane z tak obojętną determinacją i uporem.
-Nie mogę nakazać ci kochać twojej.. rodzicielki.
-Tato- powiedziała Rose, odwracając się do Jacka.- A ty? Ty ją kochasz? Twoją żonę? Tylko odpowiedz szczerze.
W pokoju zapanował cisza. Jack nie wiedział co odpowiedzieć. Nie kochał Vanessy, uświadomił to sobie już dawno temu. Ale nie chciał pogarszać sytuacji. Nie chciał też okłamywać swojego jedynego dziecka. Więc milczał.
Rose uśmiechnęła się ponuro.
-No widzisz. Dla mnie i dla ciebie lepiej byłoby, gdyby ta kboieta znikła z naszego życia. Raz na zawsze.
http://i35.************/2i71esz.jpg
***
Jimmy otworzył zimne piwo w kuchni. Vanessa już spała- w przeciwnym razie byłoby to zachowanie niedopuszczalne. Usłyszał szybkie kroki i w drzwiach pojawił się Clark.
-Co ty tu robisz?- zapytał zaskoczony.
-Mieszkam tu- odpowiedział zwięźle Jim.
-Dowcipne- uśmiechnął się złośliwie Clark- Myślałem, że mieszkasz kilkanaście metrów dalej, w pokojach dla służby. Co tu robisz o tak późnej porze?
-Vanessa- mruknął Jimmy.
-Co znowu?- westchnął Clark.
http://i35.************/ap6w4l.jpg
Zabawne było to, że pod pozorną niechęcią i rywalizacją obaj panowie świetnie się rozumieli. Zachowywali się jak przyrodni bracia- z pozoru nie tolerujący swojego towarzystwa, w rzeczywistości gotowi oddać za siebie życie.
-Pokłóciła się z Rose. Mocno. Jack się wkurzył. Nie słyszałem, żeby to szef krzyczał na Vaenessę. A dziś krzyczał.- opowiedział w swoim lakonicznym stylu Jim.
-Żartujesz- powiedział Clark, otwierając swoje piwo i siadając na przeciwko.- Co mówił?
-Że tym razem Vanessa będzie musiała przejść cały odwyk, że nie nadaje się na matkę i że ma jej już dość- wyrecytował Jimmy. Było jasne, że trzymał tę historię w głowie specjalnie dla Clarka.
-To, że nie nadaje się na matkę, wszyscy doskonale wiemy- Clark zmrużył oczy i poczochrał włosy.- Ale też nie miała dużego wyboru. Ani ona, ani Jack.
Jim w milczeniu pokiwał głową. Obaj doskonale znali ponurą historię małżeństwa Divenych.
http://i36.************/jij6s2.jpg
-Dlaczego szef się z nią nie rozwiedzie?- zapytał.- Szkoda chłopa.
-Vanessa za dużo wie o Divenyxie, o czarnych interesach Jacka też. Sama kiedyś prowadziła negocjacje z Kubańczykami, zna hiszpański nawet lepiej od Jacka. Teraz już się tym nie interesuję, byleby miała za co pić, ale to wciąż ryzyko. Gdyby tak się dowiedziała o narko...- Clark wciągnął powietrze i zamilkł.
-Co?!
-Nic.-odpowiedział Clark, wstając szybko.
-O nie, teraz mi wszystko powiesz- Jimmy położył rękę na ramieniu Clarka i posadził go z powrotem na krześle.
-Odwal się przygłupie- warknął Clark, odpychając Jimmy’ego.- Mieliśmy taki mały numer, kokaina z Meksyku, całkiem niezła kasa z tego leci.-powiedział zrezygnowanym tonem.
-Przecież my się zajmujemy kubańskim przemytem! No i nie narkotyków, oszalałeś idioto?
-Wiem tępolu, ale człowiek musi się rozwijać. Jadę do domu, dobranoc.
Jim patrzył za wychodzącym Clarkiem. Nie podobała się mu ta rewelacja. Może i nie znał się na biznesie, ale dzieciństwo i młodość na ulicach Nowego Yorku wyrobiły w nim całkiem niezłą intuicje. Intuicję, która teraz podpowiadała mu, że nadchodzą kłopoty.
no co prawda zdjecia mi nie dzialaja, ale przeczytalam, bo nie moglam sie powstrzymac. noo, fajnie, ze gaby pojdzie z jackiem <3
hm ciekawe, co sie stanie z vanessa <mysli> mam nawet koncepcje, haha, ale nic nie powiem.
szkoda, ze nie widze zdjec, mam nadzieje, ze zaczna jakos dzialac i je poogladam!
Invidia Semper
20.08.2010, 22:48
przesłałam zdjęcia na inny serwer, powinny działać, u mnie się wyświetlały, także proszę napiszcie czy są czy nie ma:)
Ale Clark wpadł z tymi narkotykami :) mam nadzieję, że Jimmy jakoś zadziała w tej sprawie,
Co do Vanessy, to totalnie wkurza mnie ta baba.
Coś mi się wydaje, że będzie co nieco między Gabi a jej szefem :D
-Może ua nam się podbić - uda
to nie duża firma, - nieduża
Ty będziesz mi podpowiadać jak mają na imię są ci nadęci faceci w smokingach, bez 'się'
yaoi fan
21.08.2010, 10:58
fabuła bardzo cieka i wciągająca. Jack i Gabrielle będą razem? Tak o się mi na oczy rzuca, ze muszę spytać. Tylko mam jedno pytanie.
"Chwycił obie ręce dilera, wykręcając je do tyłu, uderzając jego twarzą o ścianę. Wyciągnął z kieszeni mały pistolet, przykładając go do głowy Latynosa." Jak chwycił obie ręce, to ja rozumiem że dwiema rękami, bo jedną to trochę trudno ;] A broń wyciągną którą? Chyba Clark nie ma jakiejś trzeciej niewidzialnej dłoni :D?
oo, juz widze zdjecia :) ladne, jak zwykle, ale za malo w nich clarka, hahahah
_natalia_
23.08.2010, 14:21
Bardzo mi się podoba :) mam nadzieje że kolejny odcinek pojawi się szybko:P
Invidia Semper
24.08.2010, 14:13
Ellie co się stanie z Vanessą to już moja słodka tajemnica, ale ja już wiem!xd Co do zdjęć Clarka, nie miałam siły już się bawić ;>
Searle dziękuję, na Ciebie zawsze mogę liczyć, jeżeli chodzi o błędy i literówki:P
yaoi fan Jack i Gaby? Hm, póki nie planuję takich zwrotów akcji, ale to zależy od nastroju;)
"Chwycił obie ręce dilera, wykręcając je do tyłu, uderzając jego twarzą o ścianę. Wyciągnął z kieszeni mały pistolet, przykładając go do głowy Latynosa." Jak chwycił obie ręce, to ja rozumiem że dwiema rękami, bo jedną to trochę trudno ;] A broń wyciągną którą? Chyba Clark nie ma jakiejś trzeciej niewidzialnej dłoni :D?
No tak, wykręcił ręce obiema rękami<masło maślane>, ale trzymać ręce jedną ręka nie jest trudno, zwłaszcza jeśli napastnik przygważdża ofiarę ciałem do ściany, no a wtedy ma się jedną rękę wolna ;> nie wiem czy to zrozumiałe, chyba nie, no ale nie umiem tego wytłumaczyć xd
_natalia_Dziękuję Ci bardzo, co do kolejnego odcinka to jeszcze nie myślałam o tym, skupiam się teraz na krótkich, 3stronicowych opowiadaniach, może je też kiedyś tu wstawię
Może ktoś jeszcze się wypowie i skomentuję?;)
No wreszcie! :)
Nie wiem co za kłopoty nadchodzą, ale już się z nich cieszę ;P Kłopoty oznaczają więcej akcji, a tej nigdy za mało ;) Wspominałam już, że nie znoszę Vanessy? Pewnie tak ^^ Dlatego zawsze zastanawiało mnie jak to się stało, że Jack się w niej zakochał... Albo dlaczego nie zdecydował się na rozwód. Teraz trochę już wyjaśniłaś sprawę, a nawet jeszcze bardziej mnie zainteresowałaś wzmianką o ponurym małżeństwie Divenych... Czyżby Rose była wpadką? A może zostali zmuszeni...? Hm... nieważne, nie będę snuć teorii bo i tak nie mi nie powiesz jeśli któraś z nich okaże się właściwa ;)
Nie wiem, czy zrobiłaś jakieś błędy, bo kompletnie nie zwracałam na nie uwagi. Nawet jeśli to pewnie nie było ich też zbyt wiele, bo przyjemnie się czytało. I nie wiem jak skłonić cię do wstawienia kolejnego odcinka w krótszym odstępie czasowym niż 2 i pół miesiąca... Liczę na to, że zlitujesz się nad biedną czytelniczką ;)
Invidia Semper
10.09.2010, 18:16
Aż wstyd, że Ci odpisuję dopiero teraz, no i masz rację, też chciałabym wstawić coś szybko, ale ostatnio skupiłam się na czymś nieco bardziej ambitniejszym, a i na to nie mam zbyt wiele czasu;)
Co do Divenych, będzie się to powoli wyjaśniało;p a kłopoty nadchodzą, oj nadchodzą xd
yaoi fan
10.09.2010, 18:29
[No tak, wykręcił ręce obiema rękami<masło maślane>, ale trzymać ręce jedną ręka nie jest trudno, zwłaszcza jeśli napastnik przygważdża ofiarę ciałem do ściany, no a wtedy ma się jedną rękę wolna ;> nie wiem czy to zrozumiałe, chyba nie, no ale nie umiem tego wytłumaczyć xd]
Rozumiem, rozumiem ;) Ale jednak mogłaś to od razu w FS napisać, widać uciekło :)
"Chwycił obie ręce dilera, wykręcając je do tyłu, uderzając jego twarzą o ścianę. Gdy napastnik był obezwładniony wyciągnął z kieszeni mały pistolet, przykładając go do głowy Latynosa."
Lepiej brzmi, prawda?
Wybacz. Jak dodałaś odcinek, to byłam na wakacjach a potem go nie zauważyłam...
Odcinek bardzo mi się podobał :). Jak i Gaby pójdą razem. Wiedziałam, że tak będzie :). Jej marzenia się spełnią :).
Ciekawa jestem historii Divenych, czemu Jack się zakochał w Vanessie. Trochę się wyjaśniło, czemu jeszcze się nie rozwiedli. Facet musi mieć anielską cierpliwość...
Wciąż się zastanawiam, czym dokładnie zajmuje się Divenyx ;).
Mam nadzieję, że tym razem szybciej dodasz odcinek :).
Bardzo fajny odcinek 10/10 . Wreszcie coś nowego o Gaby&Jack. Nie moge doczekać sie nowego odcinka. ;d
Invidia Semper
06.02.2011, 20:32
Jedyne co mogę powiedzieć to, że przepraszam za tak długi czas przerwy, mam nadzieję że ktoś o mnie pamięta;)
http://i1094.photobucket.com/albums/i447/nevrolka/OS/logo.jpg?t=1297023736
http://i1094.photobucket.com/albums/i447/nevrolka/OS/rozdzialv.jpg?t=1297023902
Dźwięk elektronicznego budzika wypełnił zagraconą sypialnię. Pełno było w niej rzeczy na pozór bezwartościowych: plakatów z kina, starych czasopism o modzie, fotografii przedstawiających rozbrykanych nastolatków. Jedno ze zdjęć nie pasowało do młodzieżowego szaleństwa. Był na nim czarnowłosy, przystojny mężczyzna podający małej dziewczynce pluszowego słonia, większego od niej samej. W oddali widać było łysego, śniadego chłopaka o wyglądzie chuligana. Zdjęcie sprzed wielu lat. Teraz słoń stoi na najwyższej półce, oglądając dorastającą dziewczynkę bez zmrużenia swojego paciorkowego oka.
Rose wygrzebała się spod kołdry, przecierając oczy. Zasnęła o świcie. Myślała, że przez tyle lat nauczy się żyć z problemami rodzinnymi. Niestety, przeceniła swoje możliwości. Spojrzała na starą fotografię. Takie dzieciństwo pamięta. Tata, gotowy na jej życzenie ściągnąć gwiazdkę z nieba, burkliwy Jim, niegdyś budzący w niej strach, pompatyczny Clark, który zawsze umiał doprowadzić ją do łez śmiechu. Dziadków Divenych pamięta jak przez mgłę, zginęli w wypadku, gdy miała 6 lat, a rodzice Vanessy ostatni raz dali się wyciągnąć ze swojego domu na Florydzie, gdy Rose przyjmowała chrzest. Matkę, prawdziwą mamę, pamięta jeszcze gorzej. Miała kilka zdjęć, przedstawiających uśmiechniętych rodziców z małym dzieckiem na kolanach, ale to wszystko.
http://i1094.photobucket.com/albums/i447/nevrolka/OS/os42.jpg?t=1297023735
Rose straciła mamę, kiedy Vanessa popadła w nałóg pijaństwa. Potem były kolejne awantury, odwyki, krótkotrwały spokój. Teraz nie ma już nawet odwyków, które nie przynosiły rezultatów. Dlatego dziś jej rodzina składa się z wciąż kochającego taty, wciąż burkliwego Jima i jeszcze bardziej pompatycznego Clarka. I tak jest dobrze.
Do wyjścia z domu pozostało jej jeszcze parę minut. Szybko sprawdziła pocztę. Agencja powinna jej już dawno odpisać. Rose powoli traciła nadzieję, że jej kandydatura zostanie przyjęta, przeklinała siebie w duchu. Co jej strzeliło do głowy, żeby zostać modelką? Pomysł wyszedł od jej nauczycielki sztuki. Dla Rose był do absurdalny pomysł, który przerodził się w ciche marzenie. Dla Amy, jej najlepszej przyjaciółki był to osiągalny cel, dlatego motywowała Rose jak tylko mogła. No i w końcu jej się to udało. Teraz należy tylko czekać na odpowiedź agencji, która jednak wciąż nie nadchodziła...
Głośny śmiech dziewczyny rozbrzmiał w cichym domu. Jack był już w pracy, Vanessa jeszcze spała. Tylko Jim, czekający na Rose w holu, zmarszczył czoło, zwłaszcza gdy dziewczyna z uśmiechem na ustach zbiegła po schodach.
-Cześć Jim!
-Cześć Rose, co ci tak wesoło?
-Elite Models przyjęli moje podanie, za 2 tygodnie mam pierwszą sesję!- odpowiedziała dziewczyna z niegasnącym uśmiechem na ustach.
-To wspaniale, Rose, przybij piątkę za sukces!- zaśmiał się Jimmy i po chwili oboje skakali jak małe dzieci.
To była rodzina Rose, bez której nie wyobrażała sobie życia.
http://i1094.photobucket.com/albums/i447/nevrolka/OS/os41.jpg?t=1297023899
***
-Jose mówił, że jego szwagier może spotkać się z nami tam gdzie ostatnio, niby wzmocnili ochronę granic, ale przekupienie jakiegoś policjanta to nie problem...
-Coraz mniej mi się podobają te narkotyki- westchnął Jack, zapalając papierosa.
-Wymiękasz?- zapytał Clark, mrużąc ironicznie oczy.
-Uwierz mi, chciałbym...
-Czołem!- krzyknął Jim, przerywając rozmowę.
-A tobie co tak wesoło?- burknął Clark.
-Bo znów widzę twoją skwaszoną mordę, a co innego- odpowiedział Jimmy.- Przyjęli Rose do agencji. Za 2 tygodnie ma pierwszą sesję!
-To wspaniale- uśmiechnął się Jack, Był dumny z córki, zwłaszcza, że nie pomagał jej w tym osiągnięciu swoimi kontaktami. Zabroniła mu tego, chciała działać samodzielnie. Od dziecka taka była, a on nigdy jej nie zabraniał postawić na swoim.
Clark skrzywił się.
-Nic dobrego z tego modelingu nie wyjdzie. Jack, dlaczego pozwoliłeś jej robić z siebie klauna, Rose jest zbyt inteligenta jak na...modelkę.
-Sama tego chciała. Poza tym, sprawia jej to radość. Dobrze, że ma jakieś zainteresowania, które odciągają ją od problemów.
-Ale dlaczego akurat modeling!
-Jej decyzja, skoro ty nie potrafiłeś zainteresować jej szachami czy ekonomią...- zaczął Jack, wiedząc, że spowoduje małą burzę.
-To nie moja wina, to Walker wciąż się z niej śmiał, więc straciła zainteresowanie! Gdyby nie on, miałbyś w niej godnego zastępce na stołek Divenyxu!- bulwersował się Clark, podczas gdy Jim i Jack usiłując zachować powagę, trzęśli się ze śmiechu.
-Ty za to nie pozwoliłeś mi jej wziąć na ring, żeby się trochę poruszała, jesteśmy kwita, sama znalazła sobie zajęcie- odpowiedział Jim.
-Na ring, od razu zabierz ją na walki gangów- warknął Clark.
-Dobrze, dobrze, panowie, spokojnie. Cieszę się, że los Rose jest wam tak bliski- łagodził dyskusję Jack.- Agencję Elite Models dokładnie wybadała Gaby. Stwierdziła, że jest bezpieczna, a ja jej ufam. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja. Clark, zasuwaj do marketingu po te projekty, a ty Jim rozejrzyj się po Bushwick za mieszkaniem dla Jose. No już, zjeżdżajcie, mam jeszcze mnóstwo roboty.
http://i1094.photobucket.com/albums/i447/nevrolka/OS/os44.jpg?t=1297024070
***
Gaby nie mogła skupić się na rozliczeniach. Cyferki wciąż płatały jej figle, pojawiając się i znikając w najmniej odpowiednim momencie. Przyczyna tego niecodziennego roztargnienia była jasna- jutrzejszy Bal Biznesmena. Sukienka gotowa, fryzjer, kosmetyczka zamówione. Trema? Jest, oczywiście, podobnie jak przerażenie przed tak oficjalnym wystąpieniem. Gabrielle wciąż zastanawiała się, wymyślała tysiąc absurdalnych historii, była przygotowana niemalże na każdą z możliwych sytuacji, jaka może ich spotkać w trakcie balu. A co będzie, jeżeli ktoś zapyta Jacka o żonę, a co jeśli Gaby potknie się i złamie obcas, a co jeśli...
-Sekretarka Brown?
Jakiś głos wyrwał Gaby z zadumy. Nikt nigdy nie nazwał jej 'sekretarką Brown'. Spojrzała na drzwi i ze zdumieniem stwierdziła, że stoi w nich Vanessa Diveny. Nigdy jej nie widziała, została zatrudniona w firmie już po odejściu Vanessy z zarządu, jednak wielokrotnie widziała ją na starych zdjęciach Rose.
-Taak, a pani do szefa?
-Nie przychodziłabym tu w innym celu, jest w gabinecie tak?- nie czekając na odpowiedź podeszła do drzwi. Po chwili odwróciła się jednak i lustrując Gaby wzrokiem, z krzywym uśmieszkiem powiedziała:
-Czasem martwiłam się, że Jack spędza tyle czasu w pracy przez zbyt atrakcyjną sekretarkę. Jakże ci dziękuję, że rozwiałaś moje obawy!- zaśmiawszy się krótko, weszła do gabinetu bez pukania, pozostawiając Gaby wciśniętą w fotel.
-Vanessa?-Jack, ze zdumienia zaciągając się zbyt mocno papierosem.
-Tak to ja kochanie, przyszłam ci coś pokazać- uśmiechnęła się niewinnie, wyciągając z toreb dwie sukienki.- Jak myślisz: ta czy ta?
-Dlaczego pytasz mnie o zdanie w sprawie sukienek? Wybierasz się gdzieś?- zapytał powoli Jack.
-No oczywiście, chyba nie zapomniałeś o Balu Biznesmena- odpowiedziała zdziwiona Vanessa.
-Nie...to znaczy...skąd ty o nim wiesz?- zająknął się Jack, nie mogąc zebrać myśli.
-Usłyszałam o nim od pewnej kobiety, która była u fryzjera. Jej mąż to gruba ryba, ale skoro zaprosili jego, oczywistym było, że ciebie też. Zapomniałeś, to do ciebie podobne. Jak to dobrze, że masz tak przewidującą żonę- Vanessa wciąż mówiła, a Jack wciąż zastanawiał się nad stanem jej trzeźwości.- Więc co o tym myślisz: złota czy prosta, czarna?
-Ja...nie znam się na tym- odpowiedział zrozpaczony Jack.
http://i1094.photobucket.com/albums/i447/nevrolka/OS/os39.jpg?t=1297024165
-Oj kochanie, jak zwykle niezdecydowany...no nic, uciekam na manicure, oddałam twój najlepszy garnitur do pralni, niech Jim odbierze go za 3 godziny. Buziaki mój drogi, zobaczymy się wieczorem- wyszła, pozostawiając Jacka w całkowitej konsternacji.
Po chwili osłupienia wybiegł z gabinetu.
-Gaby, mamy kłopoty- i streścił jej po krótce rozmowę z żoną.
Gabrielle nie dała poznać po sobie, że Vanessa wbiła jej szpilę prosto w serce. Była zbyt skupiona na zemście.
-Cóż- uśmiechnęła się niepewnie, nie wiedziała bowiem, jak na jej plan zareaguje Jack.- Wydaję mi się, że mam pewien pomysł...
***
-Nigdy bym nie pomyślał, że alkoholizm mojej żony wykorzystam jako broń- powiedział Jack, kiedy wspinali po lśniących schodach eleganckiego budynku.- Ale przyznaję, pomysł naprawdę udany, skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
-Mój ojciec był alkoholikiem, przed weselem siostry też upiłyśmy go do nieprzytomności- westchnęła Gaby.
-Przepraszam, to znaczy...nigdy nie mówiłaś...
-W porządku, to nie są miłe wspomnienia. Umarł 4 lata temu i uwierz mi Jack, bez niego jest o wiele lepiej.
Jack popatrzył na nią kątem oka. Wyglądała zupełnie inaczej w śliwkowej sukience, bez naręcza dokumentów.
Pokazali zaproszenia i weszli do głównej sali, gustownie ustrojonej, pełnej nadętych biznesmenów i ich wymuskanych żon bądź asystentek.
-Och, i o to nasz główny gość, pan Diveny- dobiegł ich kobiecy głos. Kiedy odwrócili się, zobaczyli Sandrę zmierzającą w stronę Jacka z nieznanym mężczyzną. Na widok Sandry jak i jej sukienki, Gaby miała ochotę schować się pod najbliższy stół zastawiony kawiorem.
-Panie Jack, to jest pan Memerson, główny dostawca batystu na całym wschodnim wybrzeżu, panie Memerson, to pan Diveny, ale chyba nie muszę go przedstawiać...żywa legenda- uśmiechnęła się kokieteryjnie do Jacka, który również się uśmiechnął, jak zauważyła Gaby.
http://i1094.photobucket.com/albums/i447/nevrolka/OS/os43.jpg?t=1297024257
W podobnym klimacie mijał wieczór. Jack rozmawiał o interesach, polityce i gospodarce. Sandra cały czas tkwiła u jego boku. Gabrielle w końcu zaczęła zastanawiać się, kto jest czyją 'asystentką'. Po kilku godzinach, które dla Gaby wydawały się być wiecznością, Jack powiedział:
-Gaby, czas się zbierać, nie uważasz?
-Jak sobie życzysz- odpowiedziała przez zaciśnięte zęby i odeszła, by pożegnać się ze swoimi poprzednimi rozmówcami.
W samochodzie siedziała nie mówiąc nic. Wiedziała, że nie ma o co się obrażać. Poza tym nawet tego nie potrafiła. Jednak nie miała ochoty na rozmowę.
-Nawet nie wiesz, ile ciekawych rzeczy się dowiedziałem- mówił Jack kierując samochodem.- Na przykład nie miałem pojęcia, że Baldahowsky zbankrutował. Powinienem bardziej interesować się życiem śmietanki towarzyskiej Nowego Jorku.
-Spodobało ci się to- odpowiedziała Gabrielle patrząc w okno.
Jack spojrzał na nią z ukosa.
-Tego nie powiedziałem. Nie lubię garniturów i sztucznego splendoru Gaby, przecież wiesz. Myślałem raczej o wpuszczeniu Clarka na salony.
-To mu się spodoba- zaśmiała się Gaby, już w lepszym nastroju.
Resztę jazdy spędzili w normalnej atmosferze, rozmawiając i żartując z nowobogackiego stylu życia niektórych biznesmenów. Kiedy dojechali pod blok Gabrielli, Jack powiedział:
-Dziękuje ci za ten wieczór. Można powiedzieć, że uratowałaś moje życie, a na pewno karierę.
-Nie ma za co- uśmiechnęła się Gaby- przy okazji, jutro nie będzie mnie w firmie, jadę do siostry, a w domu mam zestawienia za ten miesiąc. Trzeba je wysłać do jutra, więc musisz sobie z tym poradzić...Dam ci szybko te dokumenty i pojedziesz, dobrze?- zapytała. Czuła się niezręcznie, zapraszając Jacka do domu. Nie chciała, żeby pomyślał, że go uwodzi. Na samą myśl o takiej opcji Gabrielle chciała wybuchnąć nerwowym śmiechem. Uwodzić, flirtować...ona?!
-Jasne, nie ma problemu- odpowiedział swobodnie Jack, wysiadając z samochodu.
Idąc do mieszkania, Gaby myślała poddenerwowana, czy panuje tam idealny porządek. Przed wyjściem zostawiła niedopitą filiżankę kawy na stole, ale poza tym...Nie chciała, by Jack pomyślał, że jej pedantyczność przejawia się tylko w pracy.
-Przytulnie tu- powiedział Jack, wchodząc po raz pierwszy w życiu do królestwa Gabrielle.
-Dziękuję- zarumieniła się Gaby.- Już poszukam tych zestawień, wczoraj je schowałam, żeby Cindy przez przypadek czegoś z nim nie zrobiła...
Po chwili- nikt nie wiedział jak to się stało: fatum, przeznaczenie? Gaby niosąc cały stos dokumentów, potknęła się o róg dywanu, który musiał się podwinąć jeszcze przed jej wyjściem. Papiery rozsypały się po całej kuchni.
-Cudownie- mruknęła. Dlaczego zawsze musi zrobić z siebie idiotkę, niezdarę?- Wybacz Jack, chyba jestem już nieprzytomna- zaśmiała się nerwowo, schylając się by pozbierać dokumenty. Jack chciał zrobić to samo i w jednej chwili niemal zderzyli się czołami. Nie odskoczyli jednak od siebie. Stali w bezruchu, jakby próbując dostrzec w sobie nawzajem duszę, ukrytą za oczami. Nie wiedziała co było dalej, kto rozpoczął ten, zdawałoby się kończący się wieczór. Następną rzeczą jaką zapamiętała były opiekuńcze ręce Jacka, obejmujące ją w tali, jego zapach, stanowiący pociągającą mieszankę eleganckich perfum i papierosów, miękkie usta na swojej szyi. Jack z całego wieczoru wyniósł wspomnienie delikatnej skóry Gaby, jej miękkich włosów i szczupłych ramion, oplatających mu szyję. A potem oboje przenieśli się do wspólnego, miłosnego nieba.
http://i1094.photobucket.com/albums/i447/nevrolka/OS/os40.jpg?t=1297024338
Mówiłam, że będę czytać :P.
Komentarz byłby wcześniej, ale domownicy nie dali mi w spokoju poczytać...
Podobało mi się. Nadal ładnie piszesz. Lubię Twoje opisy ;).
Vanessa jest bezczelna i należało jej się po tym, jak potraktowała Gaby. Swoją drogą Gabrielle miała na nią niezły sposób. Blondyna następnego dnia nie będzie mogła się czepiać, że nie poszła na przyjęcie, bo przecież sama się upiła. Choć podejrzewam, że i tak będzie wylewać swoje żale. W ogóle co ją wzięło na odgrywanie idealnej żony? Nagle jej się przyjęć zachciało?
Cieszę się, że ruszyłaś wątek Jacka i Gaby ;). Fajnie, że Rose się udało. Hmmm, wypad na ring z Jimem nie był takim złym pomysłem. Przynajmniej by się dziewczyna bronić umiała :P.
Piękne zdjęcia. Szczególnie to pierwsze, z albumu :).
Było trochę błędów i literówek, ale przymknę na to oko ;).
Mam nadzieję, że nie zrobisz sobie znów tak długiej przerwy :P.
Myślała, że przez tyle nauczy się żyć z problemami rodzinnymi.
Przez tyle czego? Lat? Czasu?
Teraz nie ma już nawet odwyków, które nie przynosiłyby rezultatów.
Chyba miałaś na myśli: "Teraz nie ma już nawet odwyków, które przynosiłyby rezultaty."?
-Bo znów widzę twoją skwaszoną mordę, a co innego.- odpowiedział Jimmy.
Bez kropki. Tak dla pewności odeślę cię tutaj:
http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1344443&postcount=112
-To wspaniale- uśmiechnął się Jack, Był dumny z córki, (...).
A tu za to powinna być kropka, a nie przecinek ;)
(...), a ty Jim rozejrzyj się po Bushwick za mieszkaniem dlaa Jose.
O jedno "a" za dużo ;)
Buziaki mój drogi, zobaczymy się wieczór- wyszła, pozostawiając Jacka w całkowitej konsternacji.
Wieczorem.
Myślałem raczej w wypuszczeniu Clarka na salony.
O wpuszczeniu.
Idąc do mieszkania, Gaby myślała poddenerwowana, czy w panuje tam idealny porządek.
Masz jakąś sympatię do tej literki? ;D
Taaaak! Nareszcie! Pół roku przerwy to definitywnie za długo. Mam nadzieję, że kolejny odcinek pojawi się w krótszym odstępie czasowym? :)
Współczuję Rose. Chyba naprawdę byłoby jej łatwiej gdyby Vanessa zniknęła z jej życia. Ostatecznie i tak i tak nie ma już matki, a w ten sposób przynajmniej nie byłoby już awantur. Ale ostatecznie ma wspaniałego ojca i jakby dwóch starszych braci. No i przyjaciółkę w Gaby.
No właśnie - Gaby jest moim zdaniem dużo ładniejsza od Vanessy i cieszę się, że Gaby, mimo braku wiary w siebie, udało się zemścić na blondynie. Chociaż tak jak Libby, zastanawiam się skąd u Vanessy to nagłe zainteresowanie mężem i firmą?
Jeszcze tak odnośnie Jimmy'ego i Clarka - oni mnie powalają. Osobno może nie są tak zabawni, ale razem jak sobie czasem próbują po ambicji pojechać to naprawdę można się uśmiać ;D
A Sandra chyba robi sobie zbyt duże nadzieje. Jack już raz jakby ją spławił, a ona dalej zabiega o jego względy. No, a teraz biorąc pod uwagę, że Jack zainteresował się Gaby, to już w ogóle nie ma szans ;D Spodobało mi się to potknięcie przeznaczenia. ;)
Zdjęcia są świetne. Podoba mi się to z Sandrą i samochodem w tle. Sztuka nowoczesna bywa czasami interesująca ;)
Przypomniało mi się teraz, że Vanessa mówiła, że oddała garnitur do czyszczalni. Raczej nie ma takiego słowa :P. Lepiej by brzmiało "do czyszczenia" lub po prostu "do pralni" ;).
Kłótnia Jima i Clarka- świetna, na ich humor zawsze można liczyć:P
Wiem, że w założeniu powinno być inaczej, ale nie lubię Gaby.
Taka cichutka, potulna myszka, która podkochuje się w szefie i przy pierwszej lepszej okazji wskakuje mu do łóżka. Ble. Tzn. prawdę mówiąc to było jej łóżko, ale to chyba bez różnicy... No i żeby wrobić Vanessę, tak jakby upicie jej nie było niczym złym. No poczucia przyzwoitości żadnej! A Jack? Jak mu źle z żoną (w co nie wątpię i się nie dziwię) to niech się rozwiedzie, a nie kochanek sobie szuka!
To by było na tyle mojego zbulwersowania zachowaniem bohaterów:)
Teraz do rzeczy: bardzo podoba mi się Twój styl, opisy itp., naprawdę miło się czyta (no, może gdyby nie te wszystkie literówki).
Czekam na dalszy ciąg historii amoralnych bohaterów.
Cieszę się, że nie porzuciłaś tego FS :)
Vanessie coś się stało i wszyscy podejrzewają ja o jakiś niecne zamiary, a może ona po prostu chce się zmienić? Ale tego, że nazwała Gaby brzydką to nie wybaczę, chociaż pewnie chciała podrasować swoje poczucie wartości :)
Za szybko jednak dzieje się akcja, w której głównymi bohaterami jest Gaby i Jack. Życzę im jak najlepiej, ale myślałam, że to będzie zwieńczeniem tego FS.
który zawsze umiał doprowadzić ją do łez śmiechu do łez śmiechu?
Dla Rose był do absurdalny pomysł to
-Vanessa?-Jack, ze zdumienia zaciągając się zbyt mocno papierosem. co ze zdumienia?
vBulletin® v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.