Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : Władca Dusz


Vipera
19.08.2010, 23:43
No to lecimy z koksem :D
Miałam dzisiaj szczęście w poszukiwaniach, znalazłam wszystkie dodatki jakie były mi potrzebne, a więc wrzucam pierwszy odcinek.
Będę miała mega trudną robotę ze zdjęciami - biorąc pod uwagę w jakich miejscach dzieje się akcja - ale postaram się, żeby wynagrodzić niektórym Melodię Strachu, której niestety nie skończę na forum.

Od razu na wstępię chciałabym poinformować, że to FS będzie trochę innę od reszty moich wypocin. Głownie pewnie wyjdzie z tego komedia (znając mnie i mojego przyjaciela xD) ale nie braknie też rzezi i zboczeństwa :D
Także...

UWAGA! [+18]

Odcinek 1
Odcinek 2 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1293643&postcount=20)


Władca Dusz



Dźwięk szybkich, nerwowych kroków na czarnej, marmurowej posadzce zdawało się być słychać już w całym budynku. Dwóch mężczyzn odzianych w ciemne płaszcze, zeszło pośpiesznie po szerokich, krętych schodach. Wszystkie pochodnie zapłonęły oślepiającym blaskiem, jak gdyby na klaśnięcie, oświetlając im drogę. Przeszli długim korytarzem, aż do samego końca, gdzie mieściły się ogromne, drewniane wrota, o złotych klamkach wyrzeźbionych na kształt węży.
Pierwszy z mężczyzn, o przymrużonych ze złości, kocich oczach wyciągnął przed siebie ręce, na co toporne drzwi otworzyły się, z hukiem uderzając o ścianę. Zgromadzone w pomieszczeniu postaci zwróciły swoje twarze w kierunku przybyłych, żaden jednak nie przejął się brutalnością wejścia. Sytuacja była poważna, każdy doskonale zdawał sobie z tego sprawę
http://a.imageshack.us/img717/9805/snapshot3979cf6f7979de9.jpg
- Gdzie reszta? - zapytał czarnowłosy w długim, eleganckim płaszczu. W jego lekko zachrypniętym głosie, słychać było nutę irytacji. Nie czekając na odpowiedz, przeszedł na koniec sali i usiadł przy długim drewnianym stole, tak aby mieć dobrą widoczność na drzwi. Oparł ręce na ciemnym blacie i omiótł wzrokiem puste krzesła. - Widzę, że najwyższy czas zrobić porządek na najwyższych stanowiskach.
W chwili gdy skończył mówić, na marmurowej posadzce korytarza, zabrzmiały kroki kilku śpieszących się osób. Jako pierwsza do pomieszczenia weszła piękna, wysoka kobieta o długich włosach koloru smoły, spiętych w wysokiego kucyka. Na widok wstającego władcy, uśmiechnęła się pięknie prezentując śnieżnobiałe zęby o zaostrzonych kłach, a następnie z gracją kocicy podeszła do wskazanego przez mężczyznę miejsca.
- Wybacz mi spóźnienie Panie. Niestety wiadomość doszła do mnie z lekkim opóźnieniem – powiedziała, siadając na krześle po lewej stronie władcy.
- Wybaczam wam wszystkim spóźnienia od wieków, moja droga - kiedy on także zajął swoje miejsce, do sali weszło trzech mężczyzn i witając zebranych ukłonem, podążyli do stołu.- Kiedyś moja cierpliwość się skończy panowie i stracicie posadę. Nie będę marnować czasu na oczekiwanie was!
Widząc, że jeden z zebranych planuje wygłosić swoje wytłumaczenie, podniósł rękę aby go uciszyć. Kiedy w pomieszczeniu zrobiło się zupełnie cicho, odchrząknął i spojrzał znacząco na mężczyznę siedzącego po jego prawej stronie.
- Naberiusie, podaj mi zwój - powiedział wyciągając rękę przed siebie. Po chwili rozwinął lekko pożółkły zwój na drewnianym blacie i opierając się na nim rękoma, spojrzał na zebranych. - Każdy wie, dlaczego został tutaj wezwany, dlatego nie będę wdawać się w szczegóły. To co dzieje się na Ziemi, ani trochę mi się nie podoba! I oczekuję, aby w jak najszybszym czasie wszystko wróciło do normy! Nie możemy sobie pozwolić na utratę kolejnych dusz. Istoty wysłane na Ziemię, w celu powiększania naszego królestwa, nie sprawdzają się! Nie są wystarczająco dobrze przygotowane do wykonywania swojego zadania… ba! Śmiem twierdzić, że osoby przeze mnie wybrane na opiekunów poszczególnych sektorów, zatrudniły bandę idiotów i nieudaczników! Tym samym piekło zostało wystawione na pośmiewisko! Nie będę dłużej tego tolerować. Jeżeli cała ta sytuacja nie zacznie się poprawiać, zacznę wyciągać konsekwencje! – powiedział, marszcząc nerwowo brwi.
http://a.imageshack.us/img16/6831/snapshot3979cf6f1979df4.jpg
- Ależ Lucyfer, uspokój się - mruknęła długowłosa kobieta, kładąc władcy dłoń na ramieniu - Zebraliśmy się tutaj, aby wymyślić sposób rozwiązania tej nieciekawej sytuacji. Nie ma sensu się od razu denerwować.
- Nie ma sensu się denerwować?! - warknął Lucyfer mrużąc czerwone, kocie oczy - Spójrz na wskaźniki. - przesunął zwój w stronę kobiety i wskazał palcem jedną ze starannie wyrysowanych tabel - Ilość potępionych dusz zmalała prawie o połowę, w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Ponadto ilość wykonanych zadań drastycznie spadła! Nadal nie widzisz powodu do denerwowania się?
- No cóż…
- No cóż? - krzyknął władca - Tylko tyle królowa sukubów ma mi do powiedzenia, na temat tej sytuacji?!
- Wypraszam sobie! Największy przyrost dusz jest spowodowany pracą wyszkolonych przeze mnie sukubów, więc nie do mnie z pretensjami Lucyferze! - warknęła oburzona Lamia, prezentując białe kły.
- Oczywiście moja droga. Miałem jednak nadzieję, że zaskoczysz mnie jakimś wspaniałym pomysłem, jak zaradzić tej beznadziejnej sytuacji. - powiedział spokojnie wpatrując się w tabelę na zwoju - Widzę, że najgorsza sytuacja jest w sektorze czternastym. Co masz mi do powiedzenia Vin? - podniósł wzrok na długowłosego, szczupłego demona siedzącego na końcu stołu.
- Sam chciałbym wiedzieć co spowodowało śmierć tylu moich podwładnych. - powiedział demon krzyżując palce na blacie - Mamy dwa przypadki ciężkiego pobicia, jednak ofiary nie pamiętają napastnika. Jak widać trudno jest mi ocenić, dlaczego coś takiego miało w ogóle miejsce. Jednak zauważyłem, że góra się bogaci w bardzo szybkim tempie i dziwi mnie to, że akurat teraz, kiedy piekło traci.
- Uważasz, że Niebo ma coś wspólnego z atakami na demony? - zapytał zaciekawiony władca, oddając zwój Naberiusowi - Rozumiem, że nie masz na to żadnego dowodu?
http://a.imageshack.us/img69/4529/snapshot3979cf6ff979df9.jpg
- Nie Panie, niestety nie mam… to tylko moje obserwacje…
- Pozwólcie, że się wtrącę. - zaczął białowłosy demon siedzący obok Lamii - Kiedy parę dni temu zerkałem na statystyki, także zauważyłem to co Vin. Ponadto, diablik który został zamordowany w moim sektorze, znajdywał się blisko granicy anielskiej. Ja również uważam, że Niebo maczało w tym palce.
- Rozumiem. Biorąc pod uwagę, że demona nie powinien móc zabić jakiś tam byle aniołek niskiej rangi, a więc musi robić to ktoś inny. W takim wypadku musimy zacząć szkolić istoty wysyłane na Ziemię. I najlepiej zacząć od zaraz! Od jutra chcę widzieć kolejne dusze, bo inaczej będę zły… bardzo zły, czy wyraziłem się jasno? - warknął Lucyfer, nachylając się nad stołem.
- Niby jak i gdzie mamy ich szkolić? - zapytał jeden z demonów.
- To już wasz problem, a jeśli nie możecie podołać, zmienię osobę. - powiedział odgarniając niesforne fale opadające na czoło - Nawet Nirryti poradziłaby sobie z taką bandą nieudaczników, więc brać się do roboty!
W tym samym momencie rozległo się głośne pukanie, a po chwili wrota otworzyły się, a do środka weszła młoda kobieta. Ukłoniła się prezentując rząd białych zębów w pięknym uśmiechu, a następnie wyprostowała się, odrzucając długie bordowe włosy na plecy.
http://a.imageshack.us/img819/649/snapshot3979cf6fd979e0a.jpg
- Wybacz tatku, że przeszkadzam, ale chciałam oddać raport. Powiedziano mi, że Naberius jest tutaj. Ponadto muszę donieść, że przyłapałam jakąś anielską dzieweczkę na szpiegowaniu w sektorze 7 - powiedziała obchodząc stół, aby podejść do władcy. - Oto raport.
- Nirryti, czy nie robisz sobie znowu żartów? - zapytał Lucyfer spoglądając na przyniesiony zwój.
- Wiem tatusiu, że z tą pierdziawką ostatnio było przegięcie, ale nie mogłam się powstrzymać! – zachichotała - Przyniosłam kawałek materiału z anielskiego ubrania. Jak widać nie żartuję tym razem. - wyciągnęła z kieszeni kawałek świecącego nadal materiału i położyła go na stole.
- Wiedziałem, że to sprawka Nieba! - wykrzyknął Vin uderzając pięścią w blat.
- Dziękuję córko. Możesz odejść.
Diablica uśmiechnęła się triumfalnie, a następnie odwróciła i ruszyła w stronę drzwi. Kiedy zatrzasnęły się za nią ciężkie wrota, usłyszała cichy okrzyk radości.
- Mamy pięć dusz!

*

Słońce leniwie oświetlało pobojowisko. Widok był podobny do wielu innych, najzwyklejszy, ponury obraz po bitwie. Ziemia podziurawiona od wybuchów, gdzieniegdzie czołg, bądź inny zniszczony pojazd, z którego ulatywał wysoko w powietrze słup dymu. Odór śmierci, zapowiadający rozkład wielu trucheł. Gdzie wzrokiem sięgnąć, nie było widać żadnego ruchu, chyba że nie patrzyło się zwyczajnym okiem, gdyż nad polem bitwy snuła się armia zagubionych dusz. Wyblakłe, z postrzępionymi konturami sylwetki, przypominające zazwyczaj martwych porozrzucanych po całej okolicy. Nagle obok jednego, z doszczętnie zniszczonych czołgów, pojawiła się ciemna postać. Z nikąd.
Czarny niczym smoła płaszcz z kapturem zakrywającym twarz, sylwetka przywodząca na myśl mężczyznę, podobnie postrzępiona jak martwe dusze wokół. Postać wyglądała, jakby miała się rozproszyć w powietrzu przy byle mocniejszym podmuchu wiatru. Rozejrzała się dookoła, uniosła w bok rękę, w której nagle zmaterializowała się kosa. Ostrze wyglądało jakby było wykonane z czystego srebra i pozostawiało po sobie księżycową poświatę, a drzewce jeszcze ciemniejsze, nawet niż strój przybysza. Wyglądało to, jakby ktoś wyciął fragment obrazka i pozostawił w tym miejscu mroczną pustkę.
- Ahh, wspaniałe miejsce na wykonanie dniówki - powiedział do siebie kosiarz, rozglądając się za najbliżej lewitującą duszą. Podleciał do niej prawie rozmywając się w powietrzu, tknął ducha ostrzem kosy i ruszył do kolejnego. U dotkniętej zjawy nagle pojawiła się żelazna obręcz, wraz z łańcuchem przyczepionym do drzewca. Po paru chwilach za kosiarzem rozciągnęła się chmara przyczepionych łańcuchami dusz. Mroczna postać ciągnęła je za sobą w nieznanym kierunku, patrząc przed siebie w dal. Kierował je do Bram. Pozostawiając za sobą dymiący budynek - skutek wybuchu bomby - prowadził ostatnią już grupę dusz na ten dzień. Szacując w myślach, czy taka ilość, jaką dziś zebrał wystarczy do utrzymania równowagi, lewitował nad chodnikiem wśród tłumu przewijających się w obie strony ludzi.
http://a.imageshack.us/img17/4736/snapshot3979cf6f1979e40.jpg
Zatrzymał się nagle, ujrzawszy śpieszącego się mężczyznę w eleganckim garniturze z teczką w ręce. Przyjrzał się dokładnie jego duszy. Idealna - pomyślał. Podpłynął w powietrzu, goniąc za człowiekiem. Gdy był już wystarczająco blisko, wyciągnął do przodu rękę, w której trzymał kosę i ciął na wysokości klatki piersiowej mężczyzny, wprost przez serce. Ciało nagle zatrzymało się, znieruchomiało, by po chwili runąć na ziemię. Ludzie wokół zaczęli krzyczeć, popędzać się nawzajem, aby ktoś zadzwonił po karetkę. Nikt nie mógł zobaczyć sceny, która tak naprawdę działa się tuż przed nimi. Dusza mężczyzny desperacko próbowała się uwolnić od śmiercionośnego ostrza, które powoli, bez pośpiechu wydzierało ją z martwego już ciała. Wyciągnął z płaszcza małą fiolkę, w której zamierzał umieścić duszę, lecz ta nagle uleciała, wraz z nienaturalnym podmuchem wiatru. Poczuł po chwili szarpnięcie kosy, gdy schwytane wcześniej dusze, również poszybowały w tą samą stronę. Zirytowany kosiarz szarpnął kosą, skracając długość łańcuchów oraz sprowadzając dusze z powrotem do siebie i ruszył za tą, która mu uciekła sprzed nosa. Nie musiał jednak lecieć daleko. Znalazłszy się po drugiej stronie budynku, zauważył wyrwaną przed chwilą przez siebie duszę. Ulatywała cała przerażona, krzycząc i próbując złapać się czegokolwiek w kierunku małej wyrwy - niewielkiemu przejściu. W ostatniej chwili kosiarz złapał duszę i w końcu umieścił ją w fiolce. Spojrzał zdenerwowany w kierunku bramy. Zajrzał w jej głąb. Po widocznych wewnątrz płomieniach i zapachu siarki unoszącym się w powietrzu był pewien, że to brama do piekła. Ciął kosą wzdłuż wyrwy, zamykając ją.
- Ej ty! - usłyszał nagle z tyłu - Co ty wyrabiasz co?
- Masz tupet przeszkadzać nam w pracy - powiedział drugi głos, niższy i grubszy od poprzedniego.
- Hej, panie Bargoth! Proszę spojrzeć ile on ma dusz - trzeci głos, wysoki i skrzeczący. - Więcej niż byśmy zebrali dzięki bramie, przez miesiąc! Weźmy je sobie!
http://a.imageshack.us/img837/1223/snapshot3979cf6f5979e16.jpg
- Głupie rogatki! - krzyknął nagle kosiarz, zanosząc się śmiechem - Ja przeszkadzam wam w pracy? Ja? Hahahaha! - odwrócił się i poważniejąc w oka mgnieniu, przeszył mieszkańców piekła wzrokiem.
Trzy demony. Dwa, niewielkie psotne diabliki i jeden wielki moloch, którego obecność wyjaśniała pojawienie się bramy. Olbrzym przyjrzał się uważnie postrzępionej sylwetce mężczyzny. Wykrzywił usta w uśmiechu czym podkreślił wystający z dolnej szczęki wielki kieł.
- Nie śmiej się tak maluczki. Wyglądasz, jakbyś miał się rozwiać na wszystkie strony, jeśli tylko dmuchnę - po tych słowach potężnego demona, oba diabliki wybuchły drwiącym śmiechem.
- Ja im przeszkadzam w pracy. Też mi coś - kontynuował kosiarz, jakby nikt mu nie przerywał - To wy, kozie racice przeszkadzacie mi w pracy. No cóż...
Podczas, gdy demony czekały aż dokończy zdanie, mężczyzna w mgnieniu oka znalazł się tuż przed wielkim molochem. Księżycowa poświata otoczyła go półkolem od przodu. Demon spojrzał ze zdumieniem na kosiarza, a po chwili jego głowa leżała już nosem w kałuży jego własnej krwi przygnieciona jego wielkim cielskiem. Oba diabliki zastygły w bezruchu, przerażone. Mężczyzna uniósł ostrze kosy do góry, co okazało się wystarczającą motywacją do ucieczki dla pokracznych nóg diablików. Kosiarz zignorował uciekinierów, podszedł do ciała leżącego w kałuży krwi i nadział na ostrze kosy głowę demona, którą wyciągnął spod ciężaru.
- Jak śmiałeś odciąć mi głowę! - wrzasnął na niego moloch.
http://a.imageshack.us/img404/6579/snapshot3979cf6fd979e68.jpg
- Jaką głowę? Odciąłem ci tylko ciało - odpowiedział z kpiącym uśmieszkiem.
- Eee jak to? - odparł zdezorientowany demon.
- Tak to… - wyciągnął rękę w kierunku ciała demona. Po chwili z rękawa płaszcza zaczęło wydostawać się coś, co wyglądało jak czarna mgła, lecz w rzeczywistości była to chmara małych, czarnych robaków. Otoczyły one cielsko molocha, które szybko zostało całkowicie przysłonięte. Gdy tylko szarańcza zaczęła wracać do rękawa, powiew wiatru uniósł ze sobą drobny pył, wszystko co pozostało z wielkiego ciała.
- Odciąłem ciało, to głowa pozostała tylko - powiedział kpiąco, do przerażonego demona. - Powiedz swojemu panu, że to czeka wszystkich, którzy przeszkodzą mi w pracy.
Zrzucił głowę demona z kosy, którą to otworzył portal prowadzący do piekła i płazem ostrza wrzucił odcięty łeb do środka.

Bush
19.08.2010, 23:59
Łuhu! Ale będzie jazda!
Już mi się podoba nawet nie wiedząc o co w tym wszystkim chodzi i jaki będzie dalszy ciąg wydarzeń. :)
Masz stałą czytelniczkę, ale to było do przewidzenia, bo wszystko co piszesz jest super. ;)

rudzielec
20.08.2010, 00:00
Już czytałam kiedyś ten odcinek w dziale twórczości, bardzo mi się podoba, co też już pisałam.
Zdjęcia są świetne, Nirryti śliczna a kosiarz powala swoją mocą ;)
Oby kolega się ucieszył, że teraz będzie miał dwa razy więcej roboty bo fani będą napierać na kolejny odcinek częściej niż w dziale z opowiadaniami :D
Czekam na więcej ^^

Libby
20.08.2010, 00:06
Fajnie, że będzie tu coś Twojego autorstwa :D.
No dobra, przyznam Ci rację, Luc(jak go nazwałaś) jest przystojny.
Tekst znalam, ale przeczytałam jeszcze raz. Choć ciężko się czyta, jak jedno zdanie czyta się kilka razy(oczy mi się już kleją).
Ładne zdjęcia ;). Chyba zmiewniłaś fryzurę Nirryti :P.
Myślalam, że Kosiarz to będzie Leizar a nie simowy :P.

Vipera
20.08.2010, 00:07
Dziękuję dziewczyny :D
Ciężko będzie, ale jakoś może dam rade z tymi fotami ;)

Extranjera
20.08.2010, 08:35
No dobra, przyznam Ci rację, Luc(jak go nazwałaś) jest przystojny.
w 100% się zgadzam. No i będę ciągle zaglądać oraz czekam na następny odc ;)

Gold_Chocolate
20.08.2010, 10:23
No super.! :D:DNa prawde fajnie się to zapowiada :)

Paulasia12
20.08.2010, 10:47
Widzę, że szykuję się kolejny Hicior :D
FS wciągneło mnie, chociaż ciężko się czyta :P
Także popieram, że Lucyfer jest przystojny :) (Miałam kiedyś kota o tym imieniu xD )
Z niedoczekaniem czekam na kolejny odcinek :D :) :D

Vipera
20.08.2010, 13:12
Dzięki dzieweczki :D
Myślę, że odcinek będzie raz w tygodniu - biorąc pod uwagę tempo pisania :P
No i przeraża mnie wizja fot, tak nawiasem.
Cieszę się, że się podoba ;)

Searle
20.08.2010, 17:28
Ogromnie się cieszę, że zrobiłaś z tego FS.
Czytałam to w pracy i nie skończyłam drugiego odcinka i dlatego nie komentowałam w dziale twórczości, ale teraz z chęcią przeczytam jeszcze raz (może jakieś błędy wynajdę, bo pamiętam, że tam było parę literówek :)) Ewentualnie edytnę jak coś, ale to potem, bo teraz zabieram się za garnie w simy :)

EDIT: Kurczę, żadnych poważnych błędów <foch>

akinimo
20.08.2010, 17:52
Piekło? Lucek? Dusze? Kosiarz?
Bosko, już mi się podoba ^^
Lucek jest boski xp Córeczka też ^^ Masz sentyment do czerwonych włosów, co? ^^'

Czekam na kolejną część ^^

P.S Sorki, że komentarz jest tak krótki, ale jednocześnie piszę, ścieram kurze i instaluję simsy - sama nie wiem jakim cudem, chyba przez podzielność uwagi xp

Lira
20.08.2010, 19:24
U, jak mroczno:)
Czytałam w twórczości pisanej, ale ze zdjęciami dużo fajniej.
Bohaterowie rzecz jasna powalają nieziemskim wyglądem, piękna jest zarówno płeć męska jak i żeńska:P
Takie to realistyczne, że zaczynam się bać:P
W skrócie - jestem zachwycona.

Zastanawia mnie czy szkoliłaś się w demonologii lub w czymś podobnym:D

Vipera
20.08.2010, 19:50
Dzięki, dzięki ;)

akinimo, uwielbiam czarne włosy :D

Lira sporo czytałam na ten temat, ale nie mogę powiedzieć, że sie szkoliłam :D

ermine
21.08.2010, 12:55
Rany, jak Ty bosko piszesz. ^^ Zdjęciami się nie przejmuj. Wszystko nadrobisz tekstem. xD Zreszta narazie jest wporządku. :)
Zgadzam sie z Akinimo. Lucyfer i jego córeczka są super... Zwłaszcza Lucyfer. ;)

Czekam na next.

Violet
21.08.2010, 16:21
jak pierwszy raz to przeczytałam to się zaczęłam bać a czytałam to o 3 w nocy http://forum.thesims.pl/images/smilies/redface.gifOgólnie strasznie mi się zdjęcia podobają

Vipera
22.08.2010, 13:19
Bać? O rany, a co tam jest do bania się?:D

ermine, dzieki :D ale połowe pisał kumpel :P

Kamis
22.08.2010, 13:57
Nie muszę chyba mówić, że masz nową fankę ?
Super. może i lekko straachoowe, aczkolwiek fajne ^^
Czekam na next :redface:

ermine
22.08.2010, 18:24
Vipero, no to pogratuluj kumplowi również. ;) Zdolniachy. ^^

Kiedyś też próbowałam coś tam bazgrać, aczkolwiek biorąc pod uwagę fakt, że jestem kosmicznym beztalenciem (:D), nic dziwnego, że mi trochę nie wyszło. :D

W każdym razie Wy piszcie dalej.
Jak najwięcej! :)

Vipera
22.08.2010, 20:27
Kamis, cieszy mnie to niezmiernie ;)

ermine, pewnie przesadzasz. A co do kolegi, to on sam sobie przeczyta :D

Vipera
24.08.2010, 17:50
Od razu na wstępie chciałabym przeprosić za to, że nie wszystkie zdjęcia zgadzają się całkowicie z opisem.



Szczupły, wysoki mężczyzna odziany w czarny, rozpięty płaszcz zszedł po długich schodach ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy. Znowu pojawił się problem, jakby piekło nie miało już ich wystarczająco dużo. Nawet nie rozwiązali jednego, a już mnożą się kolejne. Jakoś czarno widział przyszłość podziemi, jeśli szybko czegoś nie wymyślą.
Westchnął głośno otwierając wielkie, drewniane wrota, aby wyjść na zewnątrz. Poza murami zamku jak zwykle panowała ciemność, którą rozjaśniały jedynie pochodnie i lawa spływająca wąskimi studzienkami w stronę miasta. Można się domyślić, że była tam dość wysoka temperatura, jednak wszystkie stworzenia zamieszkujące podziemia, były już do niej przyzwyczajone. Żaden ze śmiertelników nie zdołałby przeżyć tam nawet paru godzin.
Przed schodami prowadzącymi do wejścia, stał młody demon o niskim wzroście i ogniście rudych, kręconych włosach. Jego żółte, kocie oczy błyszczały wręcz z radości, kiedy napotkał wzrok zdenerwowanego Naberiusa.
http://a.imageshack.us/img707/2654/snapshot3979cf6fd98010f.jpg
- Co się stało? - zapytał mężczyzna poważnym tonem.
- Trupa znalazłem - odpowiedział chłopak prezentując białe kły w szerokim uśmiechu.
- Trupa? - zdziwił się czarnowłosy. - Kogo? Gdzie on jest?
- Właściwie to niepełny trup… sama głowa. Jeśli się nie mylę, należała ona do piekielnego zbieracza dusz. Jak on miał… - zamyślił się drapiąc sobie ramie. - Bargoth?
- Co takiego?! - krzyknął Naberius. - Kto to zrobił? Gdzie ta głowa?
- Niedaleko Martwego lasu… od strony wschodniej bramy.
- Pójdź do więzienia i przyprowadź do mnie dwóch strażników. Jak najszybciej - rozkazał mężczyzna odwracając się w stronę drzwi. - Zapłacę ci po powrocie.
- Tak jest Panie.
Z tyłu dobiegł go trzask zamykanych wrót, kiedy pośpiesznie wspinał się po schodach. Poruszał się z taką szybkością, że nie jeden biegacz olimpijski mógłby mu pozazdrościć. Wszedł do jednego z pomieszczeń na drugim piętrze i usiadł za dużym, rzeźbionym biurkiem. Wyciągnął z szuflady pożółkły zwój i rozwinął go na blacie, marszcząc brwi. Kiedy tylko dotknął go palcem, od razu pojawiły się na nim różnego rodzaju tabele. Zerknął na jedną z nich drapiąc się po brodzie.
W tabeli wypisane były imiona wszystkich istot wychodzących z miasta przez główną bramę. Były to najczęściej te, które udawały się na Ziemię aby wykonać przydzielone zadania. Straż składająca się z trzech silnych diablików spisywała osoby opuszczające teren królestwa, a te od razu były widoczne na zwoju.
- A więc zbieracz dusz zabrał ze sobą dwóch strażników z więzienia… - mruknął pod nosem zwijając zwój i wkładając go powrotem do szuflady. Po chwili wstał i szybkim krokiem podszedł do okna. Przez chwilę wpatrywał się w ognistą lawę spływającą studzienkami między domami, aż w końcu zamknął oczy i skupił myśli na swoim posłańcu.
- Idź do głównej bramy i przekaż strażnikom, że jak tylko pojawią się diabliki, które towarzyszyły zbieraczowi dusz, mają się u mnie zjawić. Natychmiast!
- Oczywiście Panie - odpowiedział posłaniec.

*

Ciemnowłosy władca pochylił się nad blatem dużego stołu, pochłonięty czytaniem rozłożonych zwojów. Studiując wykresy oraz tabele, szukał jakiegoś dobrego rozwiązania związanego z utratą dusz. Jak najszybciej piekło musiało uporać się z tym problemem, aby mogło normalnie funkcjonować. Podrapał się po szyi marszcząc brwi, a następnie opadł na krzesło i westchnął gniewnie. Tyle czasu spędził w bibliotece, a nadal nie miał żadnego sensownego pomysłu, co zrobić w tej paskudnej sytuacji. Może powinien wysłać na Ziemię demony aby rozeznały się w terenie? Jeśli jest tak jak twierdzi Vin i Niebo ma coś wspólnego z morderstwami ludności podziemia, nie mógł tego tak zostawić. Bóg powinien za to słono zapłacić i tak też się stanie, jeśli wersja arcydemona się potwierdzi.
http://a.imageshack.us/img831/9082/snapshot3979cf6fb98011f.jpg
Z przemyśleń wyrwało go przeciągnięte, znudzone westchnienie z końca pomieszczenia. Wyprostował się niczym struna w harfie i spojrzał w kierunku dużego, niebieskiego fotela stojącego przed kominkiem. Nie było tam widać nic, prócz szczupłych nóg zwisających przez oparcie na łokcie. Całkowicie o niej zapomniał. O dziwo tego dnia zachowywała się nadzwyczaj spokojnie, aż miał ochotę zapytać, czy czasem coś się nie stało. Gdyby nie to, że jest nieśmiertelna, pomyślałby, że może zachorowała.
- Jakieś święto dziś? - zapytał po chwili opierając łokcie na stole - Czyżbym zapomniał o twoich urodzinach? A może o czymś innym?
- Nie - odpowiedziała krótko nie odrywając wzroku od ognia, który właśnie zmienił kolor na intensywny błękit.
- To więc co się stało, że jesteś taka spokojna?
- Jestem znudzona ojcze - mruknęła nadal bawiąc się płomieniami, które tym razem zmieniły kolor na wściekłą zieleń - To zamczysko jest jak klub emerytowanych nudziarzy.
- Co proszę? – zapytał ze zdziwieniem Lucyfer, wpatrując się w kolorowy ogień- Przestań się bawić ogniem.
- Żadne urządzenie elektroniczne, które przyniosłam z Ziemi tutaj nie działa… - pożaliła się dziewczyna. - Przeprowadzę się na górę, bo tu można umrzeć z nudów!
- Nie marnuj czasu na marudzenie, tylko zajmij się zbieraniem dusz!- warknął władca zabierając się do przeglądania kolejnego zwoju.
http://a.imageshack.us/img715/1058/snapshot3979cf6ff980131.jpg
- O nie tatku! Dzisiaj mam wolne. Znajdź sobie innego naiwniaka - przeciągnęła się na fotelu, a następnie wstała poprawiając długie, czerwone włosy opadające na plecy- Idę się zabawić. Znalazłam całkiem fajny klub w Rzymie. Może przy okazji zgorszę jakąś niewinną duszyczkę- zachichotała ruszając w stronę wyjścia. Kiedy wyciągnęła rękę do klamki, drzwi otworzyły się gwałtownie i do pomieszczenia wszedł przystojny demon o włosach białych, niczym skrzydła anioła.
- Witaj piękna - ukłonił się nie spuszczając z niej wzroku.
- Witaj - odpowiedziała uśmiechając się krzywo - Przepraszam, ale wychodzę.
- Szkoda. Tak rzadko się widujemy - mruknął podchodząc bliżej. Kiedy dotknął jej włosów, zauważyła dziwny błysk w jego kocich oczach - Mam nadzieję, że następnym razem będę mógł dłużej podziwiać twoją urodę Nirryti.
- Nadzieja matką głupich drogi Ammit’cie - mruknęła otwierając drzwi - Do zobaczenia…
- Oczywiście.
Białowłosy poprawił kołnierz bordowego płaszcza i ruszył w stronę zawalonego zwojami stołu.
- Co cie do mnie sprowadza? - zapytał Lucyfer opierając się wygodnie na krześle.
- Przynoszę złe wiadomości Panie - odpowiedział kłaniając się z szacunkiem.
- Co się stało? - zapytał władca, ręką wskazując wolne siedzenie.
http://a.imageshack.us/img825/7715/snapshot3979cf6f7980140.jpg
- Zamordowano zbieracza dusz. Naberius wraz z dwoma strażnikami udali się w miejsce, gdzie znaleziono trupa - Ammit usiadł na wskazanym miejscu- Myślę, że powinniśmy tą sprawę przedyskutować w radzie. Najlepiej byłoby zorganizować kolejne zebranie Panie.
- Wiemy kto to zrobił?! - zapytał gniewnie wstając od stołu - To już przechodzi wszelkie granice!
- Niestety nie. Musimy czekać na powrót diablików, którzy towarzyszyli zbieraczowi.
- W takim razie z zebraniem poczekam do ich powrotu. Inaczej nie ma sensu zwoływać demonów - powiedział Lucyfer podchodząc do okna. Odsłonił ciężką, czarną zasłonę i spojrzał na zewnątrz - Bargoth nie mógł zostać zabity przez zwykłego anioła, był silnym demonem… zatem musiał to być ktoś wyższy rangą.
- On był idiotą Panie - białowłosy nachylił się nad stołem i spojrzał na leżące zwoje - Może i był silny, ale nie potrafił myśleć. Prowokował awantury, wszczynał bójki… w końcu dostał za swoje. Błazen.
- Teraz to nie ważne. Natomiast ważne jest to, że ktoś wybija moich ludzi! - warknął Lucyfer uderzając pięścią w ścianę z taką siłą, że aż posypał się tynk. - Niech tylko się dowiem, a biada temu kto mąci w moim królestwie!

*

Nirryti wyszła z portalu w wąskiej, zacienionej uliczce Rzymu. Zamknęła go i poprawiając czarny, obcisły top bez ramiączek, odwróciła się ze złośliwym uśmieszkiem wymalowanym na jej opalonej twarzy. Rozmyślając, w którym klubie tym razem potępić dusze przystojnych Włochów, ruszyła w stronę ruchliwej ulicy.
W połowie drogi zatrzymała się gwałtownie. Zmarszczyła brwi i przymrużonymi oczami spojrzała na jeden z budynków, pomiędzy którymi stała. Gdzieś niedaleko znajdywała się istota o magicznej mocy, jednak słabszej, od jej własnej. Biorąc pod uwagę, że czuła ja bardzo wyraźnie, musiała pochodzić z odległości nie dalszej, niż ulica naprzeciwko.
Skrzyżowała ręce na piersi i uśmiechnęła się szeroko.
- Wyłaź - syknęła po chwili.
http://a.imageshack.us/img682/8335/snapshot3979cf6f7980153.jpg
Usłyszała cichy chichot, a zaraz potem zza budynku wyłoniła się postać dziewczyny, o długich blond włosach opadających na jasny sweterek. Diablica skrzywiła się, jednak postanowiła nie komentować tego koszmarnego widoku. Od samego patrzenia na te babcine ubrania, bolały ją oczy.
Dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie, a następnie odrzuciła lśniące włosy na plecy tak, jakby spodziewała się za to oklasków i setek fleszy. Nirryti prychnęła z pogardą, podpierając ręce na biodrach.
- Toż to straszne! Jak bóg pozwala na to, żeby takie małe, żałosne coś plątało się pod nogami i psuło innym nastrój? - powiedziała diablica teatralnym głosem. - Powiedz no mała. Której, biednej babci tym razem ukradłaś podomkę?
- Haha! Jak zwykle jesteś bardzo zabawna - odpowiedziała dziewczyna, prezentując białe zęby w promiennym uśmiechu. - Co, zaliczyłaś już całe piekło i szukasz kolejnych frajerów? Dzi.wko…
http://a.imageshack.us/img830/6754/snapshot3979cf6f198015d.jpg
- Zazdrość cię zżera? Z resztą nie dziwię ci się. Po tylu latach zabawiania się wibratorem przy zdjęciach modeli z gazety, też by mnie zżarła.
- Zdz.ira! - warknęła anielica, gotując się ze złości.
- Nirryti jestem, miło mi - powiedziała diablica, a na jej twarzy wykwitł sarkastyczny uśmiech. - Masz zamiar ze mną walczyć? Jeśli tak to streszczaj się, bo się śpieszę.
- Niedoceniasz mnie ty piekielna pokrako - powiedziała spokojnie blondynka, doprowadzając się do porządku. - Wymażę ci ten obleśny uśmiech z tej ślicznej buźki, kiedy w końcu twój staruszek straci wszystkie dusze. Jak na razie jestem do przodu.
- Uważaj, żebym ja sobie zaraz nie pograła w golfa twoimi kośćmi - syknęła Nirryti, wbijając w anielice mordercze spojrzenie. - Zjeżdżaj stąd cnotko, zanim stracę cierpliwość… i powiedz temu grubasowi u góry, żeby zaczął zakładać nowe zamki w bramie, bo jak dorwę mu się do gardła, to nawet Kosiarz mu nie pomoże.

***

Wychylił się ponad burtą spróchniałej łódki. Wyjął z kieszeni małą fiolkę, której zawartość ostrożnie wylał do śmierdzącej, oleistej wody jeziora. Srebrny płyn powoli rozlewał się po powierzchni aby nagle, gdy tylko ostatnia kropla opadła, zanurzyć się i zniknąć w otchłani. Kosiarz usiadł w szalupie i zaczął wiosłować w stronę brzegu. Spróchniałe drewno leniwie sunęło w stronę lądu. Nagłe uderzenie i zatrzymanie było jedyną oznaką dotarcia na twardy grunt, który w okalających ciemnościach było bardzo ciężko rozróżnić. Mężczyzna wyciągnął łódź na brzeg aby nie odpłynęła na środek jeziora po czym odwrócił się do niej plecami i ruszył przed siebie. Nie zaszedł daleko kiedy nagle zauważył błąkającą się postrzępioną duszę.
- Kolejna zawędrowała – powiedział w ciemność i skierował się w stronę białawej postaci na tle czerni. Wyciągnął rękę i włożył ją wewnątrz ducha, który zaczął być zasysany od środka na dłoń kosiarza. - Chodź ucierpiona.
Wielkie wrota fortecy otwarły się przed nim z głośnym skrzypnięciem. Wszedł pewnym krokiem do środka. Drzwi z niebywałą prędkością zatrzasnęły się za nim. Jego uwagę przykuł wazon z orchideami o kolorze świeżej krwi stojący przy ścianie kilka metrów w głąb korytarza. Podszedł i chwycił jeden kwiat w rękę. Przyłożył wolną dłoń do płatków. Po chwili mały, jasny strumień światła zaczął się przelewać w stronę kwiatka.
- Witaj Panie z powrotem - usłyszał za swoimi plecami.
- Ach, tak. Racja. Witaj Igorze - odpowiedział kosiarz, nie odwracając się i nie przerywając czynności.
- Nowa dusza, Panie?
- Tak. Kolejny pechowiec, który zawędrował na tą stronę.
- Biedna istota.
- Kolacja?
- Właśnie jest wnoszona na stół, Panie.
- Doskonale. Ach skończone. Witaj moja mała duszyczko - powiedział mężczyzna do orchidei.
- Gdzie…? Co…? Jak…? Kim jesteś… kim… jestem - odpowiedział kwiat.
- Zbłądzoną duszą, którą umieściłem w orchidei. Hmm po głosie poznaję, że kiedyś byłaś kobietą. - uśmiechnął się- Nie martw się, tu nic ci nie grozi, moja mała Vero.
- Vero? Ale ja nie…oh…to znaczy…a…a…a…kim jesteś?
- Tym który cię uratował, oraz twoim panem od tej chwili.
- Oh! Jestem… jestem… za …zaszczycona …Panie.
Ruszył trzymając orchideę w dłoni w kierunku sali jadalnej. Tuż za nim szedł w milczeniu Igor starając się nadążyć za długimi krokami swego Pana. Jedyny sługa w cytadeli nie był istotą imponującą. Niewysoki, starszy mężczyzna z krótkimi nogami oraz przydługawymi rękoma. Szyje miał wysuniętą do przodu co dodatkowo podkreślało jego garb. Twarz bez jakichkolwiek ekspresji, nigdy nie wyrażała żadnych emocji czy nawet nie wskazywała na zdolność do myślenia danego osobnika.
http://a.imageshack.us/img828/3014/snapshot3979cf6f7980175.jpg
Minęli po drodze kilka innych ponurych korytarzy, nim doszli do drewnianych drzwi prowadzących do sali jadalnej, które na gest kosiarza otwarły się wpuszczając ich do środka.
- O! Masakrator wrócił do zamku. A to co? Nowy mieszkaniec? No no niezła ślicznotka - odezwało się mydło stojące na stole obok świecznika.
- Hitli, kiedy ty się w końcu nauczysz dobrych manier? Witaj Panie z powrotem. Kolacja już czeka. Igorze zapal mnie jeśli łaska. Nie możemy przecież pozwolić na posiłek w takich ciemnościach - odparła stojąca na środku stołu mocno wypalona już świeczka.
Kosiarz bez słowa usiadł przy stole delikatnie kładąc duszę zamkniętą w orchidei na stole. Igor zapalił świeczkę i stanął naprzeciwko swojego pana za stołem. Ogień rozjaśnił pomieszczenie tylko na tyle aby lepiej było widać potrawy. Towarzyszyły temu krótkie pojękiwania „gorąco” i „parzy”. Mydło Hitli zaaferowane nową duszą zajęło się wprowadzaniem jej do nowej egzystencji. Zmyślając większą część opowiadanych przez siebie historyjek. Kosiarz puszczał mimo uszu wymysły mydła, a świeczka prostowała większe kłamstwa. W połowie posiłku mężczyzna dał znak Igorowi aby ten rozpoczął zdawanie raportu z dnia. Sługa posłusznie rozpoczął od zwyczajowego skrótowego opisu frontu między Hitlim, a niektórymi mieszkańcami cytadeli, przeprowadzone dusze przez wysłanych na ziemie pomocników i inne bieżące sprawy mniej lub bardziej istotne.
- W sprawie poszukiwań… - rozpoczął kolejny wątek Igor.
- Znaleźli ją? - przerwał mu kosiarz zrywając się z krzesła i wylewając zawartość talerza z zupą wprost na Hitliego.
- Ej uważaj. Ajj parzy…aaa pienie się. Cholera, prawie bym się rozpuścił przez ciebie - narzekało mydło na co mężczyzna nie zwrócił żadnej uwagi wyczekując niecierpliwie odpowiedzi od swojego sługi.
- …sprawie poszukiwań nadal brak jakichkolwiek postępów- dokończył stary sługus.
- Igorze! - władca zamku uderzył mocno pięścią w stół co wywołało kolejne okrzyki przerażenia na temat wypienienia się.-Ile razy mam ci powtarzać abyś mnie poinformował dopiero jak coś znajdą?- dokończył zrezygnowanym głosem- Idę się położyć. Zajmijcie się Verą.
- Panie, a można by tak jeszcze zmienić mnie? Wosk już prawie się skończył i wkrótce się wypalę - odezwała się świeca.
Kosiarz machnął ręką czym zgasił płomień i bez słowa ruszył w stronę schodów znajdujących się po drugiej stronie pomieszczenia. Skarcony Igor w ciszy wykonał ukłon odprowadzając swojego pana po czym ruszył w stronę leżącej na stole orchidei w pobliżu której nadal pieniące się mydło odgrażało się na jakąś uwagę świecy.
- A wypal się ty durny woskostanie - krzyczał Hitli.
- Przykro mi Igorze, ale chyba nie uda mi się nauczyć manier tej chodzącej, różowej ironii losu -powiedziała świeca całkowicie ignorując obelgi i groźby rzucane w jej kierunku po czym dodała do orchidei. - Nie zwracaj uwagi na tego neandertala moja droga Vero. On tu jest trzymany dla żartu co zresztą widać doskonale.
Lokaj ignorując bez słowa całą scenę wziął ostrożnie świeżo zamkniętą w roślinie duszę i wyszedł wraz z nią korytarzem, którym tu przyszli.

rudzielec
24.08.2010, 21:17
Leizarrrrrrrrrrrrrrr..... :D z akcentem na r :D
Scena z Anielicą powala ^^
No i ta gdzie jest gadające mydło, świeca i parę innych przedmiotów też :P

Czekam na więcej, a mianowicie na dalszy ciąg gdzie ta Anielica przybyła do Kosiarza :>
strasznie mi się podobał ten odcinek, a skoro dałaś +18 to możesz go trochę... podkręcić? :D

@down: wierzę ci wierzę, pamiętam jak mi mówiłaś o tej scenie i na to również czekam z niecierpliwością ;)

Vipera
24.08.2010, 21:21
rudzielcu, +18 nie jest tutaj bez powodu. Moj kochany przyjaciel machnął taką scenę mordu, że aż miałam odruch wymiotny (oczywiscie jak sobie wyobraziłam to wszystko) no a ja tez szykuję małe co nieco.
Początek jest spokojny, ale obiecuję, że sie rozkręci.

Searle
26.08.2010, 19:59
To jest właśnie ten odcinek, którego wtedy w dziale z opowiadaniami nie dokończyłam, ale teraz nadrabiam i to jeszcze ze zdjęciami :)

Anielica nie powinna być większą świętoszką i nie znać takich brzydkich słów jak: zdzira i *****a? :)

Niewysoki, starszy mężczyzna z krótkimi nogami oraz przydługawymi rękoma. Szyje miał wysuniętą do przodu co dodatkowo podkreślało jego garb. Twarz bez jakichkolwiek ekspresji, nigdy nie wyrażała żadnych emocji czy nawet nie wskazywała na zdolność do myślenia danego osobnika.
Opis należy chyba do większości lokajów i sług jakichś mrocznych osobistości :)

Gadające mydło i świeczka nasuwają mi skojarzenia z Alicją w krainie czarów :D

wkładając go powrotem do szuflady z powrotem

- Co cie do mnie sprowadza? - cię

wbijając w anielice mordercze spojrzenie. - anielicę

Szyje miał wysuniętą - szyję

wysłanych na ziemie pomocników - ziemię

rudzielec
26.08.2010, 22:43
Searle komentarz do tego FS jest zbędny bo Vipera już nie udziela się na forum :(
odeszła i raczej nie wróci, więc dobrze by było zamknąć temat jeśli mogę prosić, bo ona raczej tego nie zrobi...

Liv edit: zamknięte.