Zobacz pełną wersję : 4 serca
4 serca
Chcialem tylko dodac, ze jest to moje pierwsze fotostory, jestem ciekaw waszych opinii. milego :)
seria 1
http://img713.imageshack.us/img713/2391/poster1o.jpg
odcinek 1 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1292827&postcount=1)
odcinek 2 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1294201&postcount=11)
odcinek 3 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1297183&postcount=21)
odcinek 4 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1301201&postcount=29)
odcinek 5 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1306821&postcount=39)
seria 2
http://img713.imageshack.us/img713/9421/poster2z.jpg
odcinek 1 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1309807&postcount=46)
odcinek 2 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1315792&postcount=52)
odcinek 3 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1318852&postcount=56)
odcinek 4 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1324591&postcount=62)
odcinek 5 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1332000&postcount=72)
seria 3
http://img443.imageshack.us/img443/1469/poster3cp.jpg
odcinek 1 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1336687&postcount=77)
odcinek 2 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1340897&postcount=83)
odcinek 3 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1346452&postcount=90)
odcinek 4 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1355658&postcount=97)
odcinek 5 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1358047&postcount=109)
seria 4
http://img545.imageshack.us/img545/6821/postervz.jpg
odcinek 1 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1366174&postcount=117)
odcinek 2 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1396725&postcount=127)
odcinek 3 (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1398756&postcount=133)
odcinek 4 - ostatni (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1410748&postcount=139)
Odcinek 1
Pierwszą rzeczą którą musicie wiedzieć o Mrs Roap, jest to, że nienawidzi powitań nowych sąsiadów. Na osiedle wprowadziła się paczka czterech przyjaciół. Każde z nich przyniosło drobny upominek.
http://img251.imageshack.us/img251/2053/59970593.jpg
Alice – inteligentna, najmłodsza z grupy przyjaciół, zajmująca się polityką postanowiła podarować Mrs Roap książkę „Tajemnica zaginionej Belli”.
http://img829.imageshack.us/img829/8215/10835733.jpg
Pełna marzeń, zapału i dobrego nastawienia do otoczenia Lilly upiekła świeże gofry, aby poczęstować rodzinę Roap. Lilly pracuje jako kieszonkowiec, lecz udowadnia swoją postawą codziennie, że nie jest tym „złym”. Przepełnia ją optymizm, najczęściej to ona pomaga swoim przyjaciołom w trudnych momentach. Niestety, jest bardzo nieśmiała, martwi się trochę o swoją przyszłość.
http://img825.imageshack.us/img825/6434/22392517.jpg
Człowiek renesansu, Robert kupił srebrny wazon z najdroższymi orchideami w mieście. Niestety Robert jest największą niezdarą jaką znałem. Ceni sobie luksus, marzy o wspaniałej rodzinie i domku z białym, drewnianym płotem.
http://img411.imageshack.us/img411/6824/93904582.jpg
Wysportowany, skłonny do licznych romansów Roukey postanowił podarować modną świecę. Na co dzień Robert jest trenerem młodzieżowym, mimo i tak swojego zadowolenia z pracy chciał osiągnąć więcej i więcej.
http://img834.imageshack.us/img834/8288/23719605.jpg
Tak, Mrs Roap nie znosiła powitań, lecz te były zupełnie inne. Czuła, że pojawił się na ulicy ktoś ważny, dla niej i dla jej rodziny.
- Wspaniale wyglądasz Alice, czym się zajmujesz? – zapytała pani Roap.
- Dziękuję bardzo, staram się rozwinąć karierę polityczną tutaj. Myślę, że to miasto potrzebuje więcej miejsc do spędzenia czasu ze swoimi przyjaciółmi. Jest bardzo mało kawiarń, nie wspomnę już o dobrych butikach.
http://img594.imageshack.us/img594/9919/42747961.jpg
- No tak, masz rację. Szczerze mówiąc, ja teraz zajmuję się tylko rodziną. Zapomniałam już jak to jest być niezależną kobietą.
- Ach, piękny dom. Musi Pani …
- Jaka pani? – przerwała jej ze śmiechem Mrs Roap. – mów mi Bernarda.
- Ahah, dobrze Bernardo. Musisz kiedyś wpaść do nas, jesteś naprawdę sympatyczną osobą. – uśmiechnęła się Alice.
http://img801.imageshack.us/img801/2604/85358241.jpg
- Jej, dlaczego wy tak razem mieszkacie? – dosyć nietaktownie zadał pytanie pan Roap.- Wie pan, znamy się ze studiów, kocham ich. Chcemy otworzyć wspólnie biznes tutaj, nie mamy pieniędzy na osobne domy, choć w przyszłości na pewno się rozdzielimy. – odparła szorstko Lilly.
Oczywiście to było kłamstwo, moi przyjaciele nie chcieli otwierać żadnego biznesu.
http://img411.imageshack.us/img411/2160/92880701.jpg
- Jeny, widziałeś że Gim Gardashian powiększyła sobie do F?
- No co Ty, żartujesz chyba. Wiesz, kiepski mają telewizor, może pójdziemy już?
Tak jest zawsze, gdziekolwiek by się nie przeprowadzili, to część męska nie chce poznawać nowych sąsiadów, tymbardziej starszych od siebie bez miseczek F. Dużo dzieli ich, choć zawsze są razem. Dlaczego w wieku dwudziestukilku lat mieszkają razem? Myślę, że boją się tego dorosłego życia, więc uważali że razem będzie raźniej. Szkoda, że mimo swojego wieku, mało wiedzą o życiu. Nieraz będzie im trudno. Zapewniam was. Wizyta u nowych sąsiadów dobiegła końca, wrócili wszyscy do domu. Robert zrobił wszystkim zupę mleczną, była obrzydliwa, choć nikt mu tego nie chciał mówić
http://img841.imageshack.us/img841/2034/14723103.jpg
- Ghy, ghy- zakrztusiła się Lilly. – Dobra zupa.
- Gdzie jest Roukey? – spytała Alice.
- Siedzi przed telewizorem, mecz chyba jakiś leci.
- No to tradycyjnie. Wiecie, całkiem mili wydają mi się sąsiedzi.
- No proszę Cię! – krzyknął Robert do Alice.
- No co? Jak wy cały czas siedzieliście przed telewizorem u nich, to nie dziwcie się, że tak na was krzywo patrzyli.
- Ja nie wiem, przychodzić z powitaniem do nowych sąsiadów i zasiadać przed telewizor. –odparła Lilly.
Była godzina 23.14. Wszyscy poszli do łóżek. Wszyscy za wyjątkiem Alice i Roukey’a.
- Nowy dom, nowe życie. Wiesz, dobrze że jesteś ze mną. – powiedziała słodko Alice, po czym obydwoje zaczęli się obejmować.
http://img836.imageshack.us/img836/9229/52129648.jpg
Od trzech lat Alice i Roen zaczęli czuć coś do siebie. Chyba ta miejscowość dodała im więcej odwagi.
- Zamieszkamy kiedyś razem? W dużym domu, w samym centrum. Będzie ładnie.
- Wiesz Alice, dobrze mi jest tak jak teraz.
- Ech, okej.
W tym momencie, Alice poczuła jakby ktoś ją zranił. Była perfekcjonistką, w życiu zawodowym, w relacjach z innymi. Nie miała szczęścia tylko w miłości. Wyszła na zewnątrz pogadać z Lilly.
- Nie mam siły, wiesz, coś zapłonęło między mną a Roukey. Tylko on nie chce się w nic angażować, to trudne dla mnie.
- Już od dwóch lat między wami iskrzy. Na pewno gdy Roukey wydorośleje, zwiąże się z Tobą.
- Wiesz, on czuje teraz ogromną presje. Za wszelką cenę chce zdobyć sympatię tutejszych zawodników. Jest dobry, wierzę że mu się uda. –zamyśliła się Alice, po czym nagle dodała- A gdzie jest Robert?!
- W swoim pokoju chyba, powiedział żeby mu nie przeszkadzać.
http://img822.imageshack.us/img822/7008/77899137.jpg
- Jej, żeby mi się tylko udało. Mam nadzieję, że niedługo to wszystko się skończy. Na pewno.- głośno myślał Robert.
Nie znałem moich przyjaciół z takich stron. Z pewnością będę uważny i będę trzymać kciuki za ich sukcesy. Dobiegała północ, Alice spotkała Roukey’a w salonie. Tęsknym wzrokiem uśmiechnęła się do niego.
- Chodź tu- powiedział niskim głosem Roukey. Alice wtuliła się w niego. Czuła jak bije mu serce, a jej, samo przyspieszyło. Roukey dał zgubną szansę Alice. Tamtejszą noc spędzili razem.
http://img828.imageshack.us/img828/4089/28771212.jpg
Strasznie mało tekstu.
Ogólnie dużo dialogów, a mało opisów.
Ja jak zaczynałam pisać też miałam podobnie i nadal nie jest idealnie. To kwestia praktyki.
Życzę ci weny i może napiszę coś więcej po kolejnym odcinku.
Dobrze się zapowiada. Jest takie inne i zarazem fajne :) Będę śledzić losy owej czwórki :)
Przyczepię się do zdjęć. Kit z tym, że w TS3, chociaż nie lubię wyglądu tych ludków z plasteliny. Na ostatnim zdjęciu Alice ma ubranie codzienne a trochę wyżej piżamę, chociaż akcja dzieje się w nocy. Na plakacie ten kwiatek chyba zahaczył o leżak :D
Jak zobaczyłam twarz Roberta, zaczęłam się śmiać ; D Taki miał być efekt? :D
Ocena będzie kiedyśtam.
@down: cierpliwości ; D
dzieki wielkie, Liv- tak, taki mial byc efekt. w ogole wszystko pojdzie w komedie jak zobaczysz, mam juz napisane 5 odcinkow wiec mysle ze jeszcze nieraz sie zasmiejesz ;)
wezcie skomentujcie, bo tak wstyd dawac drugi odcinek po dwoch postach :p
Mi się akurat bardzo podoba. ;) I dobrze, że mało opisów. Po co mi wiedzieć jak kwiatki pachniały czy co było na obrazie w pokoju? Czekam na 2 rozdział i powodzenia ;).
No przeczytałam.
Fajne, tylko faktiko mało opisów :P
Czekam na next ^^
Cieszę się, że jest to FS w The Sims 3 :) Za to wielki plus dla Ciebie.
Na razie nie jest ciekawe - takie przedstawienie postaci.
Mała uwaga: gdy ktoś nowy wprowadza się, to obecni, nowi sąsiedzi dają im upominki :)
Co do tekstu, to faktycznie jest go mało. Przeważają zdjęcia... i nawet mi się to podoba, bo szybko się czyta :)
Piszesz prawie bezbłędnie:
czuje teraz ogromną presje - presję
No pierwszy odcinek dla mnei byl najtrudniejszy, wiec wybaczcie ze nudny. Z pewnoscia sie rozkreci. Skomentuje ktos jeszcze? Na drugiej stronie chce dac drugi odcinek wiec czekam na kilka komentarzy jeszcze ;p
rudzielec
24.08.2010, 22:22
No dobra, to ja wtrącę tu swoje trzy grosze.
Fajnie, że zrobiłaś zdjęcia do FS w TS3 (choć nie lubię TS3, te postacie są takie hmm... gumowate) lecz jest coś co mi się w nich nie podoba, mianowicie ostrość.
Kolory są tak nasycone, że aż "biją" po oczach (może to wina godziny i nadmiernego siedzenia przed kompem :P)
Na razie akcja się rozkręca, przedstawiłaś nam swoje postacie, więc niewiele można powiedzieć o tym co się będzie działo w następnym odcinku.
Ale masz moje słowo, że na pewno zajrzę tu, kiedy dodasz kolejny ;)
Paulasia12
25.08.2010, 22:10
Mi się podoba :)
FS takie szczere. Dobrze, że nie przymula, szybko się czyta.
I czekam na next odcineczek :P
Edit: oooo druga strona! Możesz dodać xD :D
no to dodaje :d
Odcinek 2
To było spokojne popołudnie, dom przyjaciół pachniał ciastkami waniliowymi i ogromną dawką marzeń. Lilly poznała w pracy starszego mężczyznę, Beau Andrewsa. Jeszcze z nikim jej się tak nie rozmawiało. Mimo wyglądu, dla Lilly Beau był wspaniały. Przypominał jej cichych bohaterów z bajek dla małych dziewczynek.
http://img339.imageshack.us/img339/6826/39435324.jpg
- Hahaha, a pamiętasz co mówił Hugh gdy go upomniałeś o pensję?
- No tak. Pamiętam dokładnie. – oboje zaczęli się śmiać. Wspaniale im się rozmawiało. Tak, jakby znali się od wieków.
- A to ty dzisiaj tak pierdnąłeś przy omawianiu umowy?- roześmiała się głośno Lilly.
- Tak, ale cicho. Nie mów nikomu.- odpowiedział zawstydzony Beau.
Tymczasem gdzieś w centrum Alice rozprawiała się z panią Ćwir, której nie podobały się propozycje dotyczące miasta sugerowane przez moją przyjaciółkę.
- Chyba żartuje Pani, tu nie będzie żadnej kawiarni, dosyć jest tego wszystkiego! Młodzież się rozpuści … - oburzony ton kierowała ku ciemnowłosej Alice
- Przez kilka kawiarni? – odpowiedziała pytającym sarkazmem.
- Pani mnie nie poucza! Ja wiem przez co! Mamy ładne księgarnie, po co nam jakieś kawiarnie?
http://img682.imageshack.us/img682/1157/50807757.jpg
- Wie pani, jestem w trakcie podpisywania umowy na wynajem gruntów przeznaczonych właśnie na kawiarnię, uwierzy mi pani, że to naprawdę dobra decyzja.
- A, nie chce mi się z panią gadać. – odeszła naburmuszona pani Ćwir.
Alice przygnębiona z powodu opinii pani Ćwir usiadła na ławce i zaczęła wszystko układać w swojej głowie. Zastanawiała się czy potrzebna jest jej miłość, czy nie zaślepi ona jej oczu i czy będzie w stanie osiągnąć sukces w polityce. Po chwili refleksji, wróciła do domu.
- O hej Lilly!
- Cześć! Co tam?
- Po pracy miałam niezłe starcie. Pani Ćwir, osoba bardzo ważna tutaj, w tej okolicy, obwieściła mi, że moje wszystkie propozycje są do dupy. Bez sensu. Rozumiesz?
- Jej, nie przejmuj się! Na pewno wszystko pogodzisz.
- Wątpię, bo jutro podpisuję umowę dotyczącą kawiarni, za tydzień jest spotkanie z przedstawicielami mody ślubnej, chcieliby tu także zaistnieć.
Tak. Robiły to co zawsze. Jedna się skarżyła, druga ją pocieszała. To była norma, czasem role były odwrócone.
http://img801.imageshack.us/img801/8325/52102888.jpg
- Muszę też Ci się z czegoś zwierzyć. – zawstydziła się Alice. – poznałam bardzo sympatycznego chłopaka, mieszka koło nas naprzeciwko. Powiem Ci, że coś zaczyna iskrzyć!
- A Roukey?
Alice wiedziała, że Lilly zada to pytanie, lecz nie chciała udzielać obszernej odpowiedzi.
- Roukey nie chce ślubu, nie chce wyznać nawet miłości. Nie chce do niczego się zobowiązywać. Dobrze jest nam tak jak teraz, jesteśmy przyjaciółmi i tyle.
- Ech, tak w ogóle to ja też kogoś poznałam. Dzisiaj przyjdzie do mnie o 21, jest dużo starszy ode mnie, ale to wspaniały człowiek! Naprawdę.
- Przystojny chociaż?
- No nie bardzo …
- Hahaha. Idę trochę popisać na laptopie.
- Ok, ja idę pograć w zbijaka z Robertem bo nikt inny ze mną nie chce!
Alice głośno się roześmiała.
http://img840.imageshack.us/img840/4146/99733184.jpg
- Poznałam fajnego faceta … starszy ode mnie jest, mieszka gdzieś niedaleko.
Robert nie wiedział co powiedzieć ,postanowił przemilczeć to.
- A u ciebie co tam? Ostatnio w ogóle cię nie ma w domu, co ty robisz?
Kolejna chwila milczenia. Robert postanowił odpowiedzieć.
- Rzuciłem pracę.
- Jak to?! – Lilly złapała piłkę w ręce i na chwilę poprzestali gry.
- No normalnie. Poszedłem do biura i złożyłem papiery.
- Jej, no wiem że tak! Ale czemu zrezygnowałeś.
- Nie czemu, tylko dlaczego. – Robert zachowywał humor, Lilly nie było tak do śmiechu. – Nie satysfakcjonowała mnie, nie interesuje mnie siedzenie do późna. To było takie nudne. Poszukam sobie czegoś ciekawszego.
- Ech, chodź napijemy się tequili. – powiedziała Lilly, razem poszli do środka.
Tymczasem w sypialni Alice pachniało płynem do kąpieli i unoszącą się niezręcznością. Roen leżał na łóżku.
http://img687.imageshack.us/img687/4452/44490337.jpg- Wiesz Alice, muszę Ci coś wyznać.
Alice nie zwróciła nawet uwagi, zaczytana w „Jak dojść do ludzi” gubiła swoją uwagę.
- Trudno jest mi to powiedzieć. Mam ciężki czas w życiu, Ty pewnie też. Może spróbowalibyśmy żyć razem?
Alice była zmieszana, próbowała zapomnieć o Roukey’u, na horyzoncie pojawił się ktoś inny. Lepszy.
- Nie chcę mi się angażować w coś, co okaże się później, że tylko ja będę cierpieć.
Wyszła do łazienki użyć kremu na noc.
Ten dom był wypełniony dzisiaj różnymi zapachami, u Alice i Roukeya pachniało brakiem zainteresowania, u Roberta błogą nieświadomością swoich decyzji, a u Lilly?
http://img830.imageshack.us/img830/3040/35392464.jpg
U Lilly pachniało tuńczykiem z podwieczorku …
http://img696.imageshack.us/img696/7310/36324088.jpg
I nadchodzącą miłością …
Paulasia12
26.08.2010, 00:01
Bardzo fajnie i ciekawie piszesz ;)
Trochę mało tekstu, za to dużo zdjęć :)
Całościowo to nawet ciekawie :D
Czekam na next. A kiedy ? :P
dzieki, osobiscie strasznie nie lubie jak ktos robi fotostory i pisze strasznie duzo a daje 2 czy 3 zdjecia do dwustronnicowego tekstu. czekam na komentarze i wtedy dam trzeci ;d
- A to ty dzisiaj tak pierdnąłeś przy omawianiu umowy?- roześmiała się głośno Lilly.
Weź xDD To było co najmniej niesmaczne!
- Chyba żartuje Pani
Mała litera... Piszesz FS, a nie list!
- Muszę też Ci się z czegoś zwierzyć. - zawstydziła się Alice.
J.w., bez kropek!
Lilly złapała piłkę w ręce i na chwilę poprzestali gry.
Lepiej byłoby "przestali grać".
- Jej, no wiem, że tak! Ale czemu zrezygnowałeś.
A nie "jak"?
Zamiast drugiej kropki - "?".
Miły ten odcinek, do czego się miałam przyczepić to się przyczepiłam. Fajną historię wymyśliłeś, nie jest taka sztuczna. Po prostu jakbym czytała relację z Twojej gry upiększoną opisami, dialogami itd. I to mi się bardzo podoba :) Sama kiedyś tworzyłam coś takiego, to były moje pierwsze nieopublikowane nigdzie romansidła ze zdjęciami z TS1, ale potem przyszła pora na to, ze gra służyła mi tylko do robienia zdjęć do wymyślnej przeze mnie fabuły. Teraz raczej nie potrafiłbym się przestawiać na pierwotny styl, ale miło widzieć, że Ciebie jeszcze nie zmącił styl tutejszych bestsellerów.
9/10
rudzielec
26.08.2010, 10:08
Bardzo fajnie ci to wychodzi :)
i nawet zdjęcia są ładniejsze od poprzednich (ach te nocne przesiadywanki prze kompem :D)
Było kilka błędów i powtórzeń ale wszystko wyłapała Liv.
Staraj się poprawiać tekst na bieżąco, szczególnie jeśli ktoś męczy się z poprawianiem go, czasami ciężko samemu jest wyłapać błędy, a jeśli ktoś robi to za nas to chociaż w taki sposób trzeba mu się odwdzięczyć ;)
Ogólnie mówiąc historyjka jest bardzo wciągająca, szkoda tylko, że tak mało tekstu bo mogłabym czytać i czytać, tak mi się spodobało ^^
No i najbardziej z całego odcinka urzekło mnie zakończenie, wyszło ci to tak romantycznie, że aż się uśmiechnęłam kiedy skończyłam czytać ;)
Czekam na ciąg dalszy! :)
_natalia_
26.08.2010, 15:43
Podoba mi się. Tylko szkoda że tak mało tekstu.:)
Czekam na kolejny odcinek :D
Podobnie jak Liv też zauważyłam, że jest to jakby relacja z Twojej gry.
Nie wiesz, co nastąpi - po prostu czekasz na to jaką niespodziankę sprawi Ci gra i jak się potoczą losy Twoich bohaterów :)
Calikiem fajnie. Szkoda tylko, że na razie nie ma jakiegoś głównego wątku.
Ale z tego Roberta chudzielec :D
hyh dzieki wielkie. powiem wam szczerze, ze to jest w polowie prawda. mam z gory juz przewidziane co z kazdym sie stanie, tylko bardzo rzadko ingeruje w to gra ;) dzieki za wszystkie komentarze, prosze o kolejne ;d
No fajnie, ciekawie.
Ale.. chmurki? :(
Dobra, czekam na next :P
Chryzantem Złocisty
28.08.2010, 16:36
masz extra grafikę i ciekawy styl pisania.wydaje się,że opisujesz losy swoich przyjaciół,a jednak nie narzucasz prywatnych przemyśleń i wniosków.
zaglądam tutaj w oczekiwaniu na nowy odcinek :P
czemu tak malo komentujecie?
Odcinek 3
http://img827.imageshack.us/img827/8245/24585174.jpg
- Ahah, jesteś świetna!
- Wiem, wiem. Słuchaj Xavier, ja będę już leciała, mam jeszcze do sporządzenia kilka umów na ten tydzień.- Alice pocałowała umięśnionego mężczyznę w czoło- wpadnij jutro do mnie.
- Jak się szybko uwinę z robotą to na pewno.
- Trzymam Cię za słowo! I nie zapomnij żebym Ci oddała tą książkę, którą mi polecałeś.
- Dobra, spokojna głowa. Nie zapomnę.- uśmiechnął się Xavier i przytrzymał rękę Alice na pożegnanie.
Alice wyszła z piętrowego domu i szła sama ciemną ulicą. Światła z pokoi odbijające się w oknach muskały jej twarz brzoskwiniową barwą. Powietrze było wyjątkowo ciepłe, ochładzał je mały wiatr, który co chwila rozwiewał Alice włosy. Gdy zbliżała się do swojego domu, ujrzała jak Lilly siedzi koło basenu, nie wchodziła nawet do środka tylko od razu poszła spytać co się stało.
http://img839.imageshack.us/img839/8436/11509131.jpg
- Lilly co jest?
- Nie nie, nic. Wszystko w porządku.
- Na pewno?
- Tak, spoko. Nie przejmuj się. A Ty gdzie teraz byłaś? U Xaviera pewnie? – uśmiechnęła się pod nosem rudowłosa dziewczyna.
- No tak, naprawdę jest bardzo sympatyczny. Brzydko tylko się ubiera, dzisiaj miał na szyi taką obrzydliwą pieszczochę …
- Fuuuj – od razu zareagowała Lilly
- Ale nie zmienia to faktu, że jest wspaniałym mężczyzną. – powiedziała Alice i obydwie wymieniły się ciepłymi spojrzeniami. – A jak tam Beau?
- No wiesz co, właśnie zaraz przychodzi. Muszę z nim poważnie porozmawiać.
- I dobrze! Od razu wiedziałam, że nie pasujesz do takiego pierdzącego w stołek starucha! Lilly nagle wyszła, poszła do toalety i zaczęła intensywnie myśleć. Co teraz będzie? Co z nią będzie?
Alice siedziała nadal na dworze, wchodził Roukey razem z Robertem.
- Tort idzie! – krzyknął głośno Robert.
No tak, dzisiaj były urodziny Roukiego.
- Roukey sto lat!! – krzyknęła Alice i przytuliła go po przyjacielsku.
Robert wręczył Alice trąbkę i oboje zaczęli świętować. Roukey miał pomyśleć życzenie. Pozwólcie, że go teraz nie zdradzę. Dla jego i Waszego dobra.
http://img840.imageshack.us/img840/1984/67414081.jpg
- No dmuchaj! – krzyknął Robert.
Gdy płomienie zgasły wszyscy zaczęli bić brawa i się uśmiechać. We trójkę ciepło się przytulili. Lilly krzyknęła z okna w garażu:
- Roukey! Prezent zostawiłam Ci na biurku!
Roukey poczuł się trochę urażony, nie było Lilly przy ważnej dla niego chwili, z młodego dorosłego stał się dojrzałym mężczyzną. Potraktowała go jak zwykłego znajomego, nie zważając na to, ile wspólnie lat byli przy sobie i siebie wspierali.
Tymczasem w garażu trwała gorąca dyskusja.
http://img294.imageshack.us/img294/9906/80884391.jpg
- Jak to możliwe? – spytał Beau.
- Mnie się pytasz? Jeny, nie wiem co teraz zrobimy, słuchaj. Będziesz przy mnie?
Beau w tym momencie chciał się przenieść na jakąś inną planetę, najchętniej na Marsa. Chciał zostawić wszystko. Uczucie do Lilly paliło go od środka, to nie była w tym momencie miłość. To był destrukcyjny płomień.
- Słuchaj, nie wiem. Pogadajmy o tym jutro? Dobra?
- Wy*******aj stąd!
Lilly w tym momencie trzasnęła drzwiami, nie wypowiadając żadnego przyzwoitego słowa. Pomyślała:
„No tak, wszyscy są tacy sami”. Ten wieczór mijał wyjątkowo długo. Alice spała na kanapie, upiła się tak, że nie chciało jej się dojść do własnego łóżka. Roukey zasnął na swoim łóżku w nowych spodniach od Marks & Spencer , Lilly poszła spać do łóżka w samych łzach, tylko Robert spał tak jak dotychczas. Chciał bowiem ogłosić jutro, o wstąpieniu do klubu ogrodnika. Od samego rana pielęgnował rośliny i warzywa, tak by po południu być gotowym by oficjalnie stać się częścią lokalnych pasjonatów.
http://img801.imageshack.us/img801/1769/68503019.jpg
Udało mu się, tylko jemu z wszystkich domowników. Popołudnie minęło szybko, wieczorem wszyscy wracali do domu po ciężkiej pracy. Roukey nie był w humorze. Nie chciał rozmawiać o sobie, o swojej pracy, o swoich kolegach. Wstydził się? Być może … Ale to dzisiaj inna osoba powinna się wstydzić najbardziej …
http://img409.imageshack.us/img409/2372/27343123.jpg
- Będzie wszystko dobrze … na pewno. Zobaczysz maleńki albo maleńka. Jak będziesz dziewczynką będziesz miała na imię Jane, a jak chłopcem to nie wiem. Zobaczymy, dobrze?
rudzielec
31.08.2010, 14:05
Się porobiło! Ciekawe jak to będzie dalej <myśli>
No nic, czekam na kolejny odcinek! ;)
I nie przejmuj się komentarzami, w miarę rozwoju opowiadania powinno ich przybywać, niektórzy nawet tyle nie mieli na początku! :)
Serwujesz nam zaskakujące zwroty akcji :)
Jednak jak dla mnie wszystko toczy się za szybko.
Przyczepię się, że na początku za często powtarzasz Alice i Alice - warto było by zamieni to imię jakimś innym słowem dla urozmaicenia tekstu :)
Ah, jeszcze ja!
Ojej, ale się porobiło! :D Nie spodziewałabym się tego po Lilly, nawet nie przyszło mi to na myśl! Myślałam, że po prostu ją rzucił, aczkolwiek to co się wtedy działo, rzeczywiście na to wskazywało. Gdyby nie myśl, że za szybko się to wszystko dzieje, z pewnością moje podejrzenia byłby słuszne! Tylko jakim cudem następnego dnia było jej widać brzuszek? :O
Króciutko dzisiaj, niewiele się ogólnie dzieje. Może to nawet i dobrze - dwie minutki i byłam gotowa z odcinkiem :) Nie lubię ślęczeć nad FS przez pół godziny, a czasami niekiedy muszę :| (dlatego u mnie 95% odcinków ma 3 strony w Wordzie :P)
Pozostańmy przy 9/10
Chryzantem Złocisty
07.09.2010, 16:45
daj już nowy odcinek bo muszę coś konstruktywnie skrytykować a nie oceniam FS bo tego nie lubię!
pozdrawiam Livcię
(moją opinię na temat FS jak i krytykę autor już zna,a powtarzać się nie będę)
(ale specjalnie dla Livci przypomnę to,co napisałam wcześniej)
masz extra grafikę i ciekawy styl pisania.wydaje się,że opisujesz losy swoich przyjaciół,a jednak nie narzucasz prywatnych przemyśleń i wniosków.
zaglądam tutaj w oczekiwaniu na nowy odcinek :P
ave
Nic nie zrozumiałam, ale tak fajne, fajne.
Dawaj next :D
dlaczego nie zrozumialas? przez tekst? czy przez co?
Przeczytałam 2 raz i zrozumiałam już wszystko ^^
Odcinek 4
- No witaj Lilly!
- Masz mi coś ważnego do powiedzenia? – zapytała ze złością Lilly.
- Chyba tak …
- No słucham, słucham.
- Wiesz, wychowamy razem to dziecko. Wyprowadziłem się dzisiaj z domu. Zostawiłem IMIĘ.
- Jak to wyprowadziłeś się?!
Beau oczekiwał innej reakcji, dlaczego kobiety zwracają uwagę na pierwszą część wypowiedzi? Beau, stary dziadu, powiem Ci. Lilly zawsze tak robi. I znowu. Znowu skończyli w łóżku. Lilly, muszę Ci coś wyznać. Znałem Cię 6 lat, lecz nie spodziewałem się, że tak lubisz seks.
http://img338.imageshack.us/img338/7813/56540329.jpg
Lilly teraz miała dwa powody do wstydu, pierwszy to ten, że śpi z mężczyzną 26 lat od niej starszym, a drugi najbardziej wstydliwy dla niej, to ten, że kochają się na nowej pościeli Alice. Tymczasem Alice …
http://img163.imageshack.us/img163/9916/42534429.jpg
- Kocham Cię Xavier.
- Jeny, mówisz jak w jakiejś telenoweli.
- Dobra, nara. Słuchaj mnie, mógłbyś coś sypnąć dla miasta? Organizuję fundację dla miasta, potrzebuje trochę pieniędzy.
- Dobra, spoko. A będziesz mnie kochała?
- No będę, będę.
Tymczasem dwa domy dalej:
- Jak to się wprowadza?!
- Jej, Robert, błagam Cię …
-- Jak to?! Dlaczego?!
- Jestem z nim w ciąży …
W tym momencie Robert miał ochotę napluć Lilly w twarz. O mało co tego nie zrobił. Usiadł spokojnie na łóżku i powiedział Lilly żeby podała mu szkocką, bo to będzie długa rozmowa.
http://img707.imageshack.us/img707/6600/75662059.jpg
I była. Lilly opowiedziała wszystko Robertowi, tak jak za dawnych lat. Przyjaciel przyjacielowi. W Robercie jednak coś pękło, jak taka dobra dziewczyna jak Lilly, jest w ciąży ze starszym facetem?
http://img714.imageshack.us/img714/5482/61823009.jpg
- Na razie będziesz spać na kanapie, w poniedziałek będziemy musieli kupić meble do sypialni. Zamieszkamy w moim pokoju. Jak zarobimy to wyprowadzimy się. Musisz dołożyć się do jedzenia.
- Patrząc na wasze tusze i waszą lodówkę to chyba dużo schudnę …
Lilly uśmiechnęła się, lecz po chwili wróciła do miny sprzed dwóch minut:
- Nie żartuj sobie w takich sytuacjach! Proszę cię. Powiedz mi jak zareagowała Twoja żona?
- Nie wiem, spakowałem się i wyprowadziłem przed powrotem jej do domu.
- Jezu, ona wie że tu mieszkasz?
- Nie.
- Jej, przecież ona mieszka trzy domy dalej od naszego!
- Jakoś później jej wszystko wyjaśnię.
Dzisiaj Alice miała urządzić grilla z okazji awansu na burmistrza. Jednym z głównych dań miała być kaczka z jabłkami. Robert chwaląc się swoją uprawą, postanowił zerwać je z wyhodowanego drzewa.
http://img834.imageshack.us/img834/9530/33188073.jpg
Przepełniało go mnóstwo myśli, na pierwszym planie była Lilly. Powiem wam coś w tajemnicy. Robert od zawsze coś do niej czuł, od czasu drugiego roku studiów, gdy Lilly schudła i zdobyła tytuł Miss Roku. Teraz było mu po prostu przykro, że będzie musiał patrzeć jak Miss będzie gnić.
- Chodźcie! Rozpalam grilla! – krzyknęła Alice.
Roukey przyniósł wino. Alice nieuważnie już zapaliła grilla. Nagle wybuchł ogromny pożar. Zamieszanie, zamęt. Nikt nie wiedział co robić, dlaczego ogień się rozprzestrzenił?
http://img809.imageshack.us/img809/9193/69550376.jpg
Po alarmie przyjechała szybko straż. Strażak Max powiedział tylko:
- Ktoś musi was bardzo nie lubić, skoro polał cały grill i otoczenie benzyną …
- Jeny, niech pan szybciej gasi! Roukey stoi w płomieniach!
pensivelane
11.09.2010, 19:37
Właśnie nadrobiłam wszystkie odcinki.
Po pierwsze, nie martw się kamentarzami, nie od razu Kraków zbudowano :)
Baaaardzo mi się podoba twój styl.
Lekko się czyta, dlatego byłam wstanie nadrobić wszystko w 10 minut :D
Odcinki nie sa długie, na plus. Nie lubię czytać długich wypocin, bo aż oczy bolą.
Ogólnie czekam na następny odcinek, połamania pióra! :)
Chryzantem Złocisty
11.09.2010, 19:58
Lily lubi seks,Chryzia lubi Lily :D
weź nie zabijaj Roukey'a!szkoda go :C
A co do Beau to jakoś nie mam do niego przekonania,obawiam się że wykorzysta Lilly.
yaoi fan
11.09.2010, 20:14
Pośpiech niczemu nie służy. Radzę ci posiedzieć nad tym, przeczytać swoje opowiadanie kilkukrotnie, zawsze wtedy wychwycisz jakieś błędy, i wtedy je wstawić. Dajesz zbyt dużo zdjęć, źle się takie coś czyta. Mnie osobiście nie wyświetla się żadne :<
już widzę, tylko dwóch ostatnich nie.
_natalia_
11.09.2010, 22:15
Szkoda że taki krótki ten odcinek.Ale podoba mi się :)
Fajnie, że dużo zdjęć.
I właśnie, nie zabijaj Roukiego :D
Jakie emocjonujące zakończenie :)
Ale nie podoba mi się, że skaczesz od akcji do akcji – w tym odcinku bardzo to widać. Mało opisów (nie tylko przyrody, ale i przeżyć).
Za często też stosujesz zwrot: ’Jeny’ – trochę to takie dziecinne :D
Tak myślałam, że Robert czuje coś do Lilly :) Fajnie było by gdyby się spiknęli :)
dzieki wielkie, skomentujecie cos jeszcze? bo chcialbym dac ostatni odcinek tej serii ;d
- Kocham Cię Xavier.
- Jeny, mówisz jak w jakiejś telenoweli.
- Dobra, nara.
Ale się zreflektowała :D
Tymczasem dwa domy dalej:
Enter by się przydał, żeby oddzielić to od reszty.
-- Jak to?! Dlaczego?!
Podwójny myślnik.
Czemu w zdaniu wcześniejszym jest "Cię" zamiast "cię"? Mówiłam Ci już, że NIE piszesz listu, tylko FS!
W Robercie jednak coś pękło, jak taka dobra dziewczyna jak Lilly, jest w ciąży ze starszym facetem?
W Robercie jednak coś pękło. Jak taka dobra dziewczyna jak Lilly może być w ciąży ze starszym facetem?
Brzmi lepiej, no nie?
Szkoda mi Roberta :( I płonącego Roukiego! Mam nadzieję, że go nie uśmiercisz x(
Jakoś więcej błędów dzisiaj, czy tylko mnie się tak wydaje? Anyway, odcinek dobry. Tylko wkurzające jest, że nie stosujesz się do moich uwag. "Ci" (nie napisałam wielką literą z racji początku zdania) napisanego w ten sposób, nie znajdziesz w żadnym dialogu w żadnej książce. Wiem, że ludzie przyzwyczajeni są do takiej formy, ale trzeba się tego oduczyć. Ja sama tez mam trochę z tym problemów, ale staram się zwalczać te "błędziki".
I czemu we wcześniejszym odcinku było widać brzuszek Lilly, a teraz już nie?
8/10
rudzielec
20.09.2010, 11:13
A ja jak zwykle na końcu (wybacz jakoś nie miałam weny na czytanie mimo, że tak krótko).
Więc zabij tego Beau a nie Roukey'a (na początku źle napisałam :D Liv, dzięki za poprawę xD)
Nie przepadam za nim, jakiś mało odpowiedzialny mi się wydaje...
Sam fakt, że wyszedł sobie z domu zabierając walizy (na dodatek wyprowadził się tylko trzy domy dalej!) robi z niego nieodpowiedzialnego człowieka.
Zachowuje się jak niedojrzały gówniarz, nie wybaczę mu tego! :D
I proszę o ciąg dalszy, jak najszybciej! :P
Odcinek 5 - ostatni odcinek kończący 1 serię.
http://img529.imageshack.us/img529/2626/later8.jpg
http://img525.imageshack.us/img525/636/40372197.jpg
Poród Alexa Andrews trwał 8 godzin i 32 minuty. Przez cały ten czas Lilly McLous myślała o swojej przyszłości, nie skupiała się na dziecku. Zadawała swojej głowie tysiąc pytań. Na żadne nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. O godzinie dwudziestej pierwszej szesnaście młoda mama wróciła wraz ze swoim skarbem do domu.
http://img14.imageshack.us/img14/9772/25815777.jpg
Tej nocy Alex Andrews spał dosyć niespokojnie. Jego świeżo upieczony tatuś miał jutro urodziny. Wyjątkowe, bo aż sześćdziesiąte drugie. W pokoju Alexa gromadził się zapach nowo zakupionych pieluch i najdroższego olejku dla dzieci jaki kupiła mu ciocia Alice. Lilly tego wieczoru po raz pierwszy poczuła w sobie potrzebę bliskości. Delikatnie tuliła Alexa, dotykając jego głowę, wpatrując się w niego bawiła się w ‘jak bardzo jest podobny do Beau’. Po cichu liczyła, że jej pociecha odziedziczy charakter po matce. Cała Lilly. Następnego dnia słońce zawitało do domu przyjaciół. Pomoc domowa, znany homoseksualnej części miasta Rick zamówił tort oraz zorganizował zabawę dla Beau oraz jego gości.
http://img704.imageshack.us/img704/7108/56376644.jpg
Beau stał się emerytem, z ogromną chęcią porzucił pracę, by zająć się małym Alexem, dając Lilly możliwość rozwoju. Gdy zostały zdmuchnięte cyfry sześć i dwa Beau pomyślał dwa życzenia. Pierwsze to zapewnienie Alexowi dobrego startu w przyszłość, a drugie to przeżycie Lilly. Mam nadzieję, że to mu się nie uda. Lilly, będę trzymać za ciebie kciuki.
http://img411.imageshack.us/img411/7294/59001975.jpg
Po chwili we czwórkę zasiedli przy ogrodowym stole. Śmiejąc się i rozmawiając, wspominając pierwszy rok wspólnie spędzony. Każdy z nich miał wspaniałe nadzieje, tylko Robert miał posępną minę. Jego głowa wrzała od myśli:
„Oby szybko wykitował ten stary pierd. Przykro mi z powodu Alexa, jest bękartem. Nie mam pojęcia co teraz myśleć o Lilly, może powinna go rzucić? Zostać z Alexem i spakować walizki Beau. Przecież on nic nie osiągnął. Marna emerytura, czterdzieści kilka simdolarów dziennie. Co on może zapewnić tej rodzinie? No co?”
- Słuchajcie kotki, ja lecę do ratusza, bo dzisiaj mam sesję zdjęciową z nowonarodzonymi dziećmi. Ja jako burmistrz nie mogę się spóźnić.
- Trzymaj się złotko. –powiedziała Lilly i pomachała uprzejmie.
http://img684.imageshack.us/img684/3385/97146343.jpg
- Witaj mała! – powiedziała grubsza simka. Alice miała o niej złą opinię na samo przywitanie. Jak można się tak witać z burmistrzem?
- Yyyy, dzień dobry! Z kim ja będę pozować razem z dziećmi? – zapytała nerwowo Alice.
- Z Nickiem, to ten w fioletowym irokezie, jest bardzo twarzowy powiem ci szczerze.
Alice spojrzała w swoje prawo i zrobiło jej się nie dobrze. Czuła, że ośmieszy się w tygodniku „Mam Mamę”. Lecz wiedziała w sercu, że nikt nie zdoła zrujnować jej dzisiejszej skrytej euforii. Tak, pani Alice Stefansky miała wziąć dziś ślub. Moja Alice. Po skończonych zdjęciach Alice udała się do fryzjera, a później do domu by zakończyć przygotowania do ślubu.
http://img543.imageshack.us/img543/9195/73081202.jpg
Nie miała pojęcia, czy dobrze postępuje. Czy wychodzi za odpowiedniego człowieka, czy będzie w stanie jej zapewnić bezpieczną podróż życia.
- Alice Stefansky, czy bierzesz tego człowieka za męża?
- Tak, biorę.
W tym momencie Alice poczuła to, czego jej brakowało przed kilkoma godzinami. Pewność, że wychodzi za wspaniałego mężczyznę, który da jej ogromne szczęście.
http://img707.imageshack.us/img707/6721/56013008.jpg
yaoi fan
26.09.2010, 09:59
Coś mi tu nie pasuje, 'Poród Alexa Andrews trwał 8 godzin i 32 minuty.' to on rodził, czy Lili?
62 lata?! :O:O:O
Myślałam, że jest dużo młodszy! Na wcześniejszych zdjęciach nie wyglądał na tyle... No to mam nadzieję, że szybko Lilly zostanie samotną matka i przejmie ją Robert ;> Oby mu się nie odwidziało! Trzymam za nich kciuki :)
Zauważyłam, że zacząłeś używać nazwisk. Czyżby był to jeden z etapów wtajemniczania nas w historię przyjaciół?
A ślub Alicji mnie zaskoczył! W pierwszej chwili myślałam, że w tej sukience będzie pozować do zdjęć (tak, wiem, to dziwne). Fajnie, że pozostawiłeś nieodgadnięta tożsamość jej wybranka (gdyby to był Xavier, to nie byłoby czego do ukrycia... a może w czasie tych 8 miesięcy poznała kogoś nowego?) Tylko czy reszta przyjaciół nie była na ślubie? :O A może sprzeciwiali się temu związkowi i nie przyszli?
Ciekawie, ciekawie :) Bardzo mi się spodobał ten odcinek!
10/10
No i kim jest ten tajemniczy mężczyzna, ja się pytam :P
Wciąż uważam, że akcja dzieje się za szybko, a narrator wybiera siebie z życia bohaterów co ciekawsze momenty i je nam przedstawia.
Też się zdziwiłam, że Beau ma tyle lat :O
dzieki wielkie, wswystko sie wyjasni wkrotce :) powiem tylko, ze mam ogromna nadzieje ze zaskocze was panem mlodym i miloby mi bylo gdyby wiecej osob komentowalo fotostory , potrzebuje wiecej ocen i krytyki.
Chryzantem Złocisty
29.09.2010, 12:46
weź mi tu nie mydl oczu komentarzami,tylko rozwiąż zagadkę tajemniczego pana młodego :P
ja obstawiam,że to pewne jakiś ważniak który ma wesprzeć kasę ratusza :D
mam nadzieję,że akcja jeszcze będzie długo trwać,nie chciałabym żeby to FS szybko się skończyło :P
wybaczcie ze post pod postem ale nikt nie komentuje no to trudno :)
seria 2
http://img713.imageshack.us/img713/9421/poster2z.jpg
odcinek 1
http://img836.imageshack.us/img836/8154/65053376.jpg
Alice Stefansky była dla Xaviera kimś więcej niż zwykłą sąsiadką. Widywali się codziennie, ich uczucie rosło z każdym dniem, a konkretniej z każdą kolejną nocą spędzoną razem.
http://img706.imageshack.us/img706/3113/25712636.jpg
Jednak wtedy, dwudziestego drugiego października Alice spojrzała na pozostawiony list na biurku. Gdyby wcześniej spodziewała się, co może tam przeczytać na pewno nie spoglądałaby na biurko.
- Kto to jest Rick?! Jak mogłeś ukrywać cały czas przede mną, że masz kogoś jeszcze oprócz mnie?!
Alice wpadła w furię, była konserwatystką, nie mogła znieść tego, że jej ukochany zdradza ją … z innym mężczyzną. Xavier nie mógł pozbierać słów, co chwilę tylko przerywał Alice mówiąc, że nie wie o co chodzi, że to nie prawda, że te słowa wypisane w liście są jakąś bzdurą, że ktoś go chciał wrobić, aby nie być z Alice. Moja stanowcza przyjaciółka miała tego dosyć. Wyszła cała zawstydzona i czerwona z nerwów z progu domu Xaviera. Nigdy już tam nie wróciła.
Przez trzy wcześniejsze miesiące Roukey smucił się w szpitalu. Oparzenia dały się we znaki i musiał być pod opieką medyczną. Te 3miesiące zajęły Roukeyowi aby powiedzieć Alice, że chce spędzić z nią resztę życia. To ona przychodziła do niego codziennie, przynosiła owoce od znajomego handlarza i to ona goliła Roukeygo.
http://img443.imageshack.us/img443/323/005na.jpg
Była rozdwojona z jednej strony darzyła Xaviera ogromnym uczuciem, z drugiej po cichu kochała się w swoim przyjacielu. Tamten dzień października przeważył wszystko. Alice wróciła do domu, wróciła do objęć Roukyego.
Wzięli ślub w słoneczny dzień, obydwoje zdając sobie sprawę, że robią najlepszą rzecz w całym swoim życiu.
http://img408.imageshack.us/img408/6442/90196538.jpg
Alice nie myślała wtedy o swojej roli burmistrza w mieście, Roukey miał gdzieś swoją drużynę. Tego dnia, obydwoje myśleli tylko o sobie, o planach, o rodzinie którą z całą pewnością chcieli założyć.
http://img571.imageshack.us/img571/5962/29230234.jpg
Przez wcześniejsze siedem miesięcy wiele się zmieniło w domu moich przyjaciół.
Niektórzy myśleli o przyszłym potomstwie, inni mieli dosyć nowonarodzonego.
- Cały czas płacze, nie daje rady, nie mogę wytrzymać. Niech nie będzie podobny do mnie z charakteru. Chciałabym by był dobrym człowiekiem. Nie może być taki jak ja , nie.
Przez głowę Lilly przechodziło milion głupich myśli. Z pewnością nie była ona gotowa na wychowywanie dziecka. Nie kochała go, to ją najbardziej trapiło.
http://img696.imageshack.us/img696/77/91276542.jpg
Kotku, zobaczysz, że niedługo wszystko Ci się skomplikuje jeszcze bardziej, ale będę za ciebie trzymać kciuki Lilly.
- Słuchajcie kochani, wyprowadzamy się stąd, będziemy mieszkać dwa domy dalej, już nawet znaleźliśmy pośrednika, który wszystko już załatwił.
- Ale … ale – Lilly zaczęła się jąkać.
- Tak wiem, mogliśmy powiedzieć wcześniej, ale to była naprawdę szybka decyzja. Dobiegam już trzydziestki, Roukey już po, trzeba się jakoś ustatkować w życiu, gdy ma się tyle lat. Tak w ogóle to będziemy na pewno starali się o dziecko, trzeba w końcu ułożyć sobie to smutne życie. - uśmiechnęła się Alice.
W tym momencie ogarnęła Lilly jeszcze większa rozpacz, jej najbliższa przyjaciółka i bliski kolega wyprowadzają się ze wspólnie kupionego domu.
- Alice, ale jak to tak szybko? Dlaczego dzisiaj o tym mówicie? – wtrącił Robert.
- Ojej, przecież nie wyjeżdżamy na drugi koniec świata, będziemy się widywać codziennie, nie martwcie się, prędzej czy później każde z was pójdzie w inną drogę. Moja droga, a właściwie nasza – uśmiechnęła się do Roukyego – właśnie się zaczęła.
http://img716.imageshack.us/img716/1771/91315152.jpg
Moi przyjaciele tego dnia podzielili się na pół, jedna dwójka była szczęśliwa i w ich sercach grała radość w drugiej parze, był smutek. Robert nie mógł znieść myśli, że jedynym facetem do pogadania w domu będzie Beau, nie licząc Alex, który na nieszczęście nie umie jeszcze powiedzieć ani jednego słowa.
Późnym popołudniem z domu wyprowadziły się dwie bliskie mi osoby. Jedne się wprowadziły, drugie po raz pierwszy zawitały do domu.
http://img340.imageshack.us/img340/9707/72205011.jpg
Robert chyba znalazł szczęście, pogodził się z faktem iż Lilly ma już swoją rodzinę i woli starszych grubasów. Problemem było jednak to, że Robert wpadł w sidła miłości tutejszej lesbijce. Czy jej uczucia są prawdziwe?
http://img839.imageshack.us/img839/7480/41247003.jpg
- Wyprowadzimy się stąd, ja opuszczę ten dom, ty tamten. Dobrze?
- Z tobą wszędzie. – odpowiedziała niskim głosem powabna blondynka.
Tak, wszyscy moi przyjaciele znajdują szczęście, wszyscy oprócz jednej. Mojej najważniejszej Lilly. O kochana, nie będzie to łatwy rok dla ciebie, oj nie będzie.
http://img690.imageshack.us/img690/6485/85356971.jpg
yaoi fan
03.10.2010, 14:40
Jestem pierwsza? A no super :D Trochę pomieszane to jest, ole ok, już znamy tajemniczego pana młodego :)
Dalej duże litery w dialogach. Czy Ty wgl masz zamiar coś z tym zrobić?
Irytuje mnie to tym bardziej, że nie widzę jakiegokolwiek odzewu!
A jednak Roukey :D Nono, dobry wybór, zdaje mi się :D
Synek Lilly nie nazywał się przypadkiem Alex?
A Robert musi być z Lily! Innego zakończenia nie dopuszczam!
Ogólnie rzecz biorąc, odcinek dobry.
8/10
przepraszam bardzo, juz zmienilem :) i dziekuje za uwage :)
yaoi fan
03.10.2010, 17:14
Za to co powiem pewno zostane zjechana, ale nie podoba mi się, że wprowadzasz do FS jakąś lesbijkę. (lesbijka to kobieta, która lubi kobiety) więc dlaczego związała się z facetem:|
Nadal bardzo szybko toczy się akcja, aż trudno nadążyć :)
Ciekawe co się przydarzy Lily?
wszystko sie wyjasni , m.in. motyw tamtej dziewczyny. prosze o dalsze uwagi :)
Odcinek 2
http://img221.imageshack.us/img221/3540/79662860.jpg
- Cholera jasna, Robert jak to się wyprowadzasz?
- Lilly, rozumiesz …
- Nie, nie rozumiem. To miał być nasz wspólny dom, robicie mnie w bambuko, najpierw Alice, teraz Ty.
- To wcale nie jest tak jak myślisz. – Robertowi udało się powiedzieć te słowa spokojnym tonem.
- A jak jest? Właśnie jak jest? Powiedz mi. – Lilly nagle się rozpłakała.
Po niezręcznej chwili milczenia Robert odpowiedział:
- Lilly, musisz dorosnąć. I to szybko.
Rudowłosa kobieta poczuła pustkę. W swojej głowie i w swoim sercu, opuszczają ją właśnie najbliższe osoby, które nadawały jej życiu kolor słodkiego cukierka, dzisiaj Lilly zostaje sama.
- Będziemy się przecież widywać stara! – zaśmiał się Robert.
Lilly zdegustowana wyszła z parku, wróciła do domu, poszła do łazienki, dla niej to było najlepsze miejsce płaczu. Robert zamówił taksówkę by podwiozła go do Alice Stefansky.
http://img121.imageshack.us/img121/1293/61401722.jpg
- Robert! Byłam dziś u ginekologa i …. – krzyczała radosnym tonem Alice.
- I ?
- Jestem w ciąży!
Robert uśmiechnął się szeroko do Alice. Słysząc radosny głos, Roukey wszedł do pokoju i objął Alice radośnie całując ją przy tym w czoło.
- I uwaga! Prawdopodobnie to będą pięcioraczki!
- Co ty gadasz … - zaniepokoił się Roukey.
- Jezu. – wymamrotał Robert.
- Oj tam, będzie fajnie. Damy radę, zobaczysz. Chcę pracować do końca, myślę, że mi się to uda. Poza tym nie będziemy mieć żadnych problemów, no powiedzmy sobie szczerze. Ja zarabiam dobrze, ty również więc nie ma się o co martwić.
- Hyh, wiesz, tylko piątka to nie to samo co jedynka.
- Oj daj spokój, będzie na pewno wszystko dobrze. A tak w ogóle to musisz już wychodzić, jest za dwadzieścia dziewiąta, nie możesz się spóźnić. – wręczyła Roukey’emu kanapki, odwdzięczył się pocałunkiem w policzek.
- Wiesz Alice, wyprowadzam się z Zeldą. Chciałem tak tylko się formalnie pożegnać.
- Co ty dajesz. Rozumiem, że gdzieś niedaleko będziecie mieli swoje gniazdko?
- Jasne, trzy ulice dalej od ciebie.
- No to słuchaj, czekamy na parapetówkę, mam nadzieję, że wyprawisz ją przed moim porodem. – zaśmiała się głośno Alice.
- Z pewnością – uśmiechnął się Robert – muszę jeszcze wrócić do domu wziąć ostatnie walizki no i wprowadzać się.
- Ja muszę zostać w domu, to w takim razie trzymaj się i jesteśmy pod telefonem jakby co?
- Jasne.
- Robert to już ostatnie?
- Tak, już niosę. Poczekaj chwilę na mnie kochanie, muszę porozmawiać z Lilly.
Robert poszedł do sypialni, gdzie Lilly surfowała po Internecie.
http://img185.imageshack.us/img185/6739/61968763.jpg
- Słuchaj Lilly, widzę jaka jesteś.
Lilly zwróciła twarz ku Robertowi.
- No sorry, ale jaka mam być? Myślisz, że tak chciałam żeby było? Że chcę siedzieć cały czas w domu z Beau i Alexem. Jak wy byliście, to zawsze mogłam się jakoś rozerwać, zawsze gdzieś chodziliśmy, wygłupialiśmy się. A teraz co mam? Beau i stertę pieluch.
Lilly natychmiast wyszła z sypialni nie żegnając się z Robertem. Jej cicha rozpacz zmieniała się w głośne wołanie o pomoc. Wiedziała, że jej pomoc właśnie dzisiaj odjedzie.
Trzy godziny później, dwie ulice dalej i o jedno szczęście więcej Robert wraz z Zeldą postawił pierwszy swój krok w nowym domu.
http://img258.imageshack.us/img258/551/56716260.jpg
- Jej tutaj jest tak wspaniale. – powiedziała Zelda przyłączając się do Roberta.
- Masz rację, na pewno będziemy tutaj szczęśliwi.
http://img181.imageshack.us/img181/4171/21610180.jpg
- Zelda, naprawdę zaszokowałaś mnie tym domem. Będzie na pewno nam tu dobrze.
- Haha. – zaśmiała się Zelda. – Lubię robić ci niespodzianki, to na pewno nie będzie ostatnia Robert. Teraz chodź tu do mnie, to nasza pierwsza noc w tym domu.
- Skoczę tylko po wino. – uśmiechnął się Robert.
Dwanaście minut później Zelda z moim przyjacielem kochali się jak nigdy. Dla każdej ze stron był to najlepszy seks jaki kiedykolwiek mieli w życiu.
http://img245.imageshack.us/img245/9638/29178168.jpg
- Lilly, chodź tu. – powiedział prosząco Beau.
- Nie, dziś nie mam ochoty.
- Nie masz ochoty już od trzech tygodni. Lilly, co się z tobą dzieje?
- Daj mi spokój tej nocy, dobra?
Lilly obróciła się na bok patrząc prosto na okno. Nie miała siły i ochoty patrzeć na Beau.
Wstała o piątej trzydzieści dwa.
http://img218.imageshack.us/img218/7605/29892645.jpg
Zapatrzyła się w widok budzącego się do życia miasteczka. Jak co dzień Lilly poszła biegać, lecz nigdy nie biegała od tak wczesnej godziny. Potrzebowała pomocy, szukała jej gdziekolwiek, byle nie w jej własnym już domu.
http://img837.imageshack.us/img837/1394/87147823.jpg
Śniadanie zjadł Alex sam z ojcem. Czekali na Lilly, nie wracała. Niepokój Beau przerodził się w złość i w gniew, nie rozumiał Lilly chociaż bardzo chciał. Alex odszedł do swojego pokoju, a Beau do gabinetu. Postanowił wykonać jeden, niezbędny telefon.
http://img256.imageshack.us/img256/8195/32524283.jpg
- Halo? Pan Dempsey? Witam, z tej strony Beau Andrews chciałbym aby dowiedział się pan kilku informacji o mojej żonie. Zapłacę z góry za całe śledztwo. To w takim razie do zobaczenia, zjawię się u pana we wtorek aby omówić szczegóły.
Wróciła Lilly, nawet nie krzyknęła radośnie wchodząc do drzwi „To ja, Lilly!”. Nie, ten dzień był zupełnie inny niż pozostałe. Poszła do łazienki po gorącą kąpiel i po pełen ocean łez, który wylewała.
http://img209.imageshack.us/img209/6953/10aqf.jpg
Lilly, proszę cię, nie utoń w swoim smutku.
Chryzantem Złocisty
23.10.2010, 16:37
Eeej dlaczego zostawili Lilly? :(
współczuję jej,to moja ulubiona bohaterka!
co do ciąży Alice - nie cacka się,skubana!
już myślałam,że się nie doczekam nowego odcinka :P
Nie lubię, jak Lily jest smutna, bo mnie również dopada taka deprecha (szczególnie, jak za oknem jest ponuro).
Mam nadzieję, że coś dobrego przydarzy się Lily, by uśmiech mógł znów powrócić na jej usta.
tak zdradzajac troche, to to nie bedzie dobry sezon dla Lilly. mialem teraz dac odcinek ale przeciez nie bede dawac po 2 komentarzach, prosze, napiszcie cos bo nawet trace checi na prowadzenie tego, bo miloby bylo gdyby ktos to ocenial.
nikt nie komentuje, trudno. naprawde zrozumcie ze bardzo mi zalezy na waszych opiniach, nie wiem jak kierowac to fotostory i czy w ogole je prowadzic, takze bardzo was prosze o jakakolwiek opinie! naprawde wiele to dla mnie znaczy.
Odcinek 3
Smutek jesieni wpisywał się z dnia na dzień w krew moich przyjaciół. Dziś jednak był dzień wyjątkowy, każdy z moich przyjaciół miał się spotkać u Roberta na parapetówce połączonej z wieczorem Halloween. Rankiem rudowłosa kobieta, ze zmartwieniami na twarzy i w sercu wyszła z domu. Chłodny wiatr kazał jej mrużyć oczy, wtedy Lilly myślała o sobie. O pukającej depresji do drzwi jej serca. Zastanawiała się, czy to tylko rutyna czy może już choroba atakująca psychikę. Gdy doszła do tego poziomu rozmyślań, postanowiła skończyć i myśleć o motylach, których już nie było. Gdy doszła do domu swojej przyjaciółki, uśmiechnęła się pod nosem. Podeszła do drzwi, zadzwoniła dwa razy. Dwa razy dzwoni listonosz. Motyle i smutek. Powitajcie Lilly.
- O, kochana! Witaj! – usłyszała od ciemnowłosej, rozradowanej kobiety.
Gdy Lilly weszła do domu, poczuła zapach świeżo upieczonej szarlotki. Taki kontrast, między szarą rzeczywistością Lilly, a szarlotką Alice.
http://img708.imageshack.us/img708/327/37723374.jpg
- Słuchaj Lilly, same sukcesy! W pracy mam nowe projekty, Roukey dostaje podwyżki, jego klub jest teraz w drugiej lidze, rozumiesz? Nie wiem, jakiś samochód może sobie lepszy kupimy, a widziałaś ten sklep dla młodych mam na Horizon Avenue? Właśnie się w nim zaopatruje, wypróbowałam przepis od mojej babci na szarlotkę, pewnie ją czujesz, zaraz pójdę ją ukroić. Jestem taka podekscytowana tym wieczorem u Roberta, w ogóle cieszę się, że u niego wszystko okej i pewnie u ciebie tak samo, no nie?
Po niezręcznej chwili milczenia Lilly się ocknęła.
- Tak, tak. U mnie wszystko okej.
http://img833.imageshack.us/img833/5585/63563573.jpg
Alice nagle zmieniła wyraz twarzy, znała Lilly na wylot, wiedziała, że jak mówi że wszystko okej, to wcale nie jest okej. Złapała ją za rękę i powiedziała:
- Opowiedz mi wszystko, tu i teraz.
Lilly głupio się uśmiechnęła, potem nagle jej oczy wypełniły się łzami, wyglądało to dosyć głupio. Tak, jakby Lilly wcale nie była człowiekiem, tylko popsutym robotem. Dotyk Alice był ciepły, skóra Lilly przeciwnie. Ona zawsze się uspokajała gdy ktoś dotykał jej dłoni.
- Hmm, poznałam kogoś. Kogoś lepszego od Beau, nie czuje się szczęśliwa. On jest zupełnie inny od Beau, czuję się przy nim znowu jak osiemnastolatka, kocham Alexa, lecz Beau już chyba nie. To znaczy, jest dla mnie bliski. Naprawdę. Eh nie wiem co myśleć.
- Widzę, że ta rozmowa potrzebuje chusteczek i dwóch filiżanek kawy. Pozwól, że przyniosę.
Tymczasem dwa domy dalej, syn mojej przyjaciółki był przygnębiony. Jego matka zapomniała o jego urodzinach. Jeden dzień w roku, jedyny syn. Dmuchanie tortu musiał spędzić ze swoim ojcem, rozmyślał w głowie, dlaczego nie ma mamy, gdy jest tata. I odwrotnie.
http://img155.imageshack.us/img155/3082/16035726.jpg
Po długiej rozmowie, długim spacerze i długim rachunku sumienia Lilly wróciła do domu. Zupełnie inaczej nastawiona do życia, bojowo, lecz z ogromną dawką paniki.
- Beau, jesteś?
- Tak, jestem w łazience.
Lilly niepewnie podeszła do drzwi, zapukała.
- Mogę wejść?
Czekała na odpowiedź, nigdy tego nie robiła.
- Tak, proszę.
Nie chciała łapać kontaktu wzrokowego ze swoim mężem, odkrywała swoją łazienkę na nowo zaglądając w każdy fragment, ściany, sufitu.
- Lilly, co się stało? – zapytał zaniepokojony Beau.
- Chyba wyjadę na kilka dni do ojca. Źle się tutaj czuję, także mam pytanie, czy byłbyś gotów zostać tydzień, góra dwa z Alexem? Mogłabym go wziąć, ale nie chcę żeby opuszczał szkoły i robił sobie zaległości.
Beau przerwał nagle Lilly.
- Masz kogoś? – powiedział srogim tonem.
- Co ty gadasz?
Beau wpadł w złość, ścisnął pięści i zaczął krzyczeć.
- Nigdzie nie pojedziesz, myślisz że ja nie chciałbym sobie brać urlopu od życia? Pewnie, że chciałbym, ale nie biorę, bo mam dziecko, mam obowiązki, mam ciebie.
Lilly słuchała go jak czteroletnia dziewczynka słucha ojca. Kiwała oznajmiająco głową, wyszła potem szybko do sypialni i zaczęła płakać.
Jak co roku, moi przyjaciele świętowali 31 października. Tym razem, spotkanie organizował Robert. Wieczór Halloween połączył z upragnioną parapetówką.
http://img257.imageshack.us/img257/3329/52587432.jpg
- Wspaniały masz dom, ogród i w ogóle! – powiedział Roukey do Roberta.
Wszyscy w piątkę, moi przyjaciele plus Zelda siedzieli na ławkach w ogrodzie w pięknie przystrojonej altance, pełnej dyń, pająków i miliona myśli.
- Musimy coś wam wyznać- zaczęła Zelda – jestem w ciąży!
Alice uśmiechnęła się głupio, nie przepadała za Zeldą, choć jej nie znała, nie chciała żeby w przyszłości jej dzieci chodziły do tej samej szkoły co dziecko Zeldy.
Lilly nagle wstała pociągnęła Alice za rękę.
- Wybaczcie, musimy iść przypudrować nosy.
Weszły do salonu, Lilly postanowiła zrelacjonować dzisiejszą rozmowę.
http://img138.imageshack.us/img138/4586/32109666.jpg
Alice była mocno zdegustowana Beau, miała pretensję, że Lilly dała się potraktować jak dziecko. A propos dziecka, Lilly również się go spodziewała. Lecz ona się z niego nie cieszyła, zastanawiała się przede wszystkim. Czyje ono jest. Wiedziała tylko ona o tym i Alice.
Alice wyszła do łazienki porozmawiać z Roukey’m.
http://img801.imageshack.us/img801/9183/82613728.jpg
- Słuchaj, jest sprawa. Musimy przygarnąć na chwilę Lilly do siebie.
- Na chwilę, to znaczy?
- No na jakiś tydzień.
- Jak to tydzień? – krzyknął Roukey. – przecież mamy swoje życie, nie możemy się nią opiekować. Co ona, dzieckiem jest? Dlaczego mamy w ogóle ją przygarnąć? – zapytał ironicznie.
- Ty jak zawsze nic nie wiesz.
Roukey wtedy spoliczkował Alice w twarz. Miał dosyć jej wywyższania się i określania, że on nigdy nic nie wie, że nie potrafi współodczuwać. Roukey, nie spodziewałem się tego po tobie. Alice odwróciła się do niego plecami, zaczęła płakać. Roukey próbował ratować sytuację, zaczął przepraszać, mówić, że żałuje i nie wie co go do tego posunęło. Alice tylko wyszeptała, że dobrze, nie gniewa się. Wcale nie było dobrze.
Wszyscy wrócili uśmiechnięci do ogrodu. Pod maskami stworów, starców i piratów kryli się moi prawdziwi przyjaciele.
Pod przebraniem pirata krył się Robert, mający ogromne nadzieje, na dobre ułożenie sobie życia.
http://img258.imageshack.us/img258/4454/61110916.jpg
Pod przebraniem za gwiazdkę, kryła się Lilly. Zrozpaczona i zdegradowana, przez życie.
http://img502.imageshack.us/img502/7761/34227222.jpg
Pod przebraniem za potwora, krył się rodzący potwór. Roukey, który wpadł w zbyt wielką zazdrość.
http://img338.imageshack.us/img338/2829/23074820.jpg
A pod przebraniem starca, krył się prawdziwy mędrzec. Bohater, który chce ratować świat, lecz powinien najpierw zacząć ratować siebie.
http://img207.imageshack.us/img207/6280/93951141.jpg
Chryzantem Złocisty
31.10.2010, 22:32
ale wszystkie simki zaciążasz,no no!
świetnie pokazałeś imprezę Halloweenową i maski zupełnie przeciwne do swoich właścicieli.
nie byłam do końca przekonana co do Beau,ale teraz mi go szkoda,wydaje się dojrzalszy od Lilly,która chyba jeszcze nie do końca wie czego chce w życiu.
natomiast Roukey za spoliczkowanie Alice ma już u mnie duży minus!
wszyscy są tacy szczęśliwi,smutna Lilly bardzo z nimi kontrastuje.
nie przestawaj pisać,proszę,bardzo lubię to FS i wciąż czekam na nowe odcinki.
jest takie oryginalne,inne,pokazuje po prostu simowe życie,bez żadnych internetowych dodatków czy wymyślnych intryg.
Już, już, nadrabiam.
Odc. 2
Myślę, że Robert przejedzie się na tej swojej "nowej". I szkoda mi Llilly :( Biedaczka ma w związku z tym wszystkim takie beznadzieje życie :( Ale cały czas trzymam za nich kciuki! Zresztą pewnie mąż Lilly nie pociągnie długo (uśmiercić go możesz przecież byle czym ;)) i ich drogi się nie rozejdą :D
Pięcioraczki!? :O W życiu! Mam nadzieję, że lekarze się pomylili :D
Beau chce się dowiedzieć... Ale co, jak się dowie? :O
Odc.3
Smutek jesieni wpisywał się z dnia na dzień w krew moich przyjaciół. Dziś jednak był dzień wyjątkowy, każdy z moich przyjaciół...
Powtórzenie.
Rankiem rudowłosa kobieta, ze zmartwieniami na twarzy i w sercu, wyszła z domu.
Chociaż z jednej strony rozumiem przygnębienie Lilly, ciężko mi przyjąć fakt, że oderwała się od rzeczywistości z tym wszystkim! Zapomnieć o urodzinach syna?! Lekkie przegięcie imo.
Cóż za emocjonujący fragment rozmowy Lilly i Beau! Dobre porównanie do tej dziewczynki słuchającej (nagany) ojca. Ale z drugiej strony Beau mógłby się jeszcze wysilić na tę odrobinę więcej cierpliwości, żeby rudowłosa mogła sobie to wszystko ułożyć. No ale nie każdy potrafi się na to zdobyć...
Tym razem, spotkanie organizował Robert.
Bez przecinka.
ZELDA W CIĄŻY?! I moje plany (i chyba nie tylko) legają w tym moemncie w gruzach. A może...?
- Jak to tydzień? – krzyknął Roukey. – przecież mamy swoje życie, nie możemy się nią opiekować.
- Jak to tydzień? – krzyknął Roukey – Przecież mamy swoje życie, nie możemy się nią opiekować.
I oby tak to wyglądąło już zawsze.
Roukey wtedy spoliczkował Alice w twarz.
Bez "w twarz". Można spoliczkować kogoś w rękę? ;]
Wgl ostro...
Ogólne wrażenie: nie przynudzasz, wręcz przeciwnie! Dobrze kierujesz losami swoich bohaterów, FS naprawdę fajnie się czyta. Z tym komentowaniem to często kiepsko bywa, nie tylko zresztą w przypadku Twojego FS. Są tu inne, dobre FS, które, niestety, nie cieszą się zbytnią popularnością :(
Odcinki dobrze napisane, spodobało mi się wplecenie aktualnego święta w akcję opowiadania :) Nie spotyka się tego w FS, za co duży plus!
Myślę, że 9/10 za każdy będzie w porządku ;) Obniżyłam troszkę za błędy.
Strasznie podoba mi się styl Twojego pisania (wiem, nie jestem jedyną, która to napisała :D). Fajnie się czyta tą historię, kurczę, mimo że wszystko zaczyna się psuć w życiu przyjaciół to ja czuję się strasznie pozytywnie po przeczytaniu wszystkich odcinków. Na początku denerwowało mnie troszkę to, że opisujesz hitorię wg życia simowego, a nie prawdziwego, jednak po trzecim odcinku przyzwyczaiłam się i miło się czyta. No i zdjęcia dajesz bardzo miłe dla oka, jednak można by zadbać, żeby nie było widać kryształków i tych słupków na zdjęciach :D
Czekam na kolejny odcinek z niecierpliwością!
edit: @down: toż to przenośnia jest.
yaoi fan
02.11.2010, 12:53
Jak można wziąć urlop od życia?
tak, to jest metafora. dziekuje Liv za wszystkie uwagi sa dla mnie cenne. skomentuje ktos jeszcze?
Odcinek 4
Miesiąc później
Robert wraz z Zeldą postanowili wybrać się do sąsiadującego miasteczka Twinbrook, podobno kochana mojego przyjaciela miała parę spraw do załatwienia. Na Green Street mieściła się ulubiona kawiarenka Zeldy. To tutaj się wychowywała, to tutaj znalazła prawdziwą miłość. Zaprosiła Roberta do owego miejsca wspomnień.
- Ten stolik na lewo bardzo ładnie wygląda, może usiądziemy tam? – zapytała.
- Z tobą którykolwiek będzie dla mnie świetny.
Zelda uśmiechnęła się głupio. Po niecałej minucie zdjęli płaszcze i usiedli przy wybranym przez Zeldę stoliku.
http://img684.imageshack.us/img684/3508/28278659.jpg
- Kochanie, bo jest sprawa … -zaczęła blondynka.
- Proszę cię, nie mów takim tonem, bo się martwię.
- Nie, spokojnie to nie jest nic złego. – mrugnęła znacząco okiem. –Hmm, wiesz, moja rodzina jest bardzo konserwatywna …
- No tak, przekonałem się na własnej skórze kiedy nie widzieli mnie w ostatnią niedzielę w kościele.
http://img152.imageshack.us/img152/9364/66633252.jpg
- Hm. To znaczy, wiesz, jestem teraz w ciąży i dobrze by było gdybyśmy wzięli ślub.
Robert był trochę zmieszany, nie do końca był utwierdzony w przekonaniu, że za sześć miesięcy będzie ojcem i prawdopodobnie mężem.
- Jasne, że weźmiemy. – uśmiechnął się.
- Tak, już nawet przed tobą zamówiłam firmę zajmującą się organizacją. Tylko, że przed ślubem musisz podpisać pewne papiery.
- Tak, jakie?
- A tam, takie bzdety, że cały majątek będzie zapisany na mnie. Rozumiesz, rodzina ode mnie tego wymaga. – Zelda była onieśmielona, Robert podświadomie czuł, że ona może coś kręcić.
- Nie no, okej.
- Cieszę się, że nie masz nic przeciwko.
Po wypiciu herbaty karmelowej oraz omówieniu szczegółów przyszłej ceremonii, wyszli na zewnątrz do miejskiego ogrodu. Trzymali się za ręce, wyglądali naprawdę na szczęśliwych. Robert był, Zelda chyba nie. Zbliżała się jesień do miasta, mojemu przyjacielowi wydawało się, że uczucie kwitnie, Zelda miała nadzieję, że miłość uschnie tak szybko, jak uschną liście na drzewach.
http://img580.imageshack.us/img580/4186/41929789.jpg
Tymczasem miasteczko dalej, w słonecznym Sunset Valley przyjaciółka podała rękę do drugiej.
http://img203.imageshack.us/img203/1446/23528138.jpg
- Tak słucham?
- No słuchaj, słuchaj, rudzielcu mój kochany.
- No witaj Alice, co się dzieje? – zapytała dosyć grobowo Lilly.
- A co ty taka smutna? Słuchaj, otrzymałam właśnie fotel gubernatorski i dzisiaj zaprowadzam cię do salonu piękna i te sraty pierdaty a potem idziemy do nowego klubu, podobno jest popularny. Wiesz, nasza stara paczka, ja, ty, Roukey i Robert.
- Ale …
- Nie ma żadnego ale, idziesz bez gadania. Słuchaj kotku, widzimy się za dwadzieścia minut na przecięciu Avenue i Hot Caffe.
Lilly odłożyła słuchawkę, jej humor się poprawił, zdawała sobie sprawę, że ostatnio bardzo się zaniedbała. Tłumaczyła to sobie byciem matką i żoną. Może nie przykładową, no ale zawsze. Wyszła z sypialni i udała się do salonu, Beau właśnie grał w szachy z Alexem.
- Beau, idę dzisiaj do Alice, bo mnie wyciągnęła, podobno awansowała i chce świętować.
- Dobrze, dobrze. Tylko nie rób niczego głupiego. – uśmiechnął się Beau i pomachał Lilly na pożegnanie.
http://img507.imageshack.us/img507/8239/19702877.jpg
- No! W końcu jesteś!
- Jeju, Alice jak ty pięknie wyglądasz. – zdumiała się Lilly.
- Oj tam, przestań, zaraz ty będziesz boginią. – oboje się zaśmiały i podążały za starszą Rose McHever, która była umówiona z tatuażystą.
http://img801.imageshack.us/img801/3677/82840227.jpg
Gdy Lilly weszła do środka, poczuła mocny zapach Sinel no. 5. Bała się tego salonu, kiedyś wspaniale by się odnalazła, dziś była zagubiona jak biedna mysz. Po trzydziestu dwóch minutach z salonu wyszła już nie ta Lilly, wyszła piękna kobieta, bez żadnych kompleksów. Znów się poczuła jakby miała dwadzieścia kilka lat. Beztrosko, znów młodo.
http://img249.imageshack.us/img249/5735/59137874.jpg
- Ku … ! Wyglądasz tak bosko, że to koniec ziemi! – krzyknęła radośnie Alice.
- Jej, Alice, tak ci dziękuję, że sobie tego nawet nie wyobrażasz. Kocham cię wiesz?
- Wiem doskonale, teraz mnie kochasz, zobaczymy co będziesz mówiła za pół roku jak będę ci podrzucała moje dzieciaki byś się nimi opiekowała. – zaśmiała się.
- Wtedy cię znienawidzę. – Lilly odwzajemniła miłym uśmiechem, obie z nich czuły się tak jak dawniej, darzyły siebie ogromną przyjaźnią, która przetrwa to. Czuły to. I ja to czuję teraz.
Gdy Robert wyjechał z Twinbrook by udać się na imprezę, Zelda Lada od razu sięgnęła po telefon.
http://img543.imageshack.us/img543/8703/35375751.jpg
- No witaj kotku. Już niedługo będziemy mogły spokojnie razem żyć. Wszystko idzie po moim planie.
- Spoko, słuchaj wpadnij do mnie. Kończę właśnie projekt, będę wolna za dziesięć minut. Czekam na ciebie i szybko kończę by być z tobą.
http://img529.imageshack.us/img529/3518/72123910.jpg
Klub Skorpion w Sunset Valley zbierał grono osób. Na frontowej ścianie był zarezerwowany stolik dla AliceStefansky i jej gości. Usiedli moi przyjaciele, tylko mnie tam brakowało. Po fali rozstań, wszyscy znowu byli razem. Wspólnym rozmowom nie było końca. Zaczęło się od gratulacji dla Alice za zdobycie fotela gubernatora, a kończyło się na puddingu truskawkowym.
http://img143.imageshack.us/img143/1221/82509387.jpg
Wszyscy z nich mieli jednak ślad upływającego czasu. To nie byli ci sami ludzie, co dwa lata temu. Powstało kilka różnic, ale jedno pozostało. Wspólna, odwzajemniona przyjaźń. Alice unikała spojrzeń Roukeygo, nie mogła zapomnieć mu halloweenowej nocy. W ich uczuciu coś zaczynało pękać, lecz żaden z nich nie pokazywał tego po sobie.
http://img510.imageshack.us/img510/5361/84200948.jpg
(…)
Lilly wyszła do toalety, zauważyła kogoś, kogo pragnęła zobaczyć. Ujrzała swego młodszego kochanka, mieszkającego dwa domy dalej od niej. Oboje wyszli do toalety, śmierdziało tam papierosami i ogromnym pożądaniem, rosnącym gorącem, destrukcyjnym dla Lilly. Jej ciało drżało, gdy była w jego objęciach.
http://img259.imageshack.us/img259/366/76711566.jpg
Całowali się tak namiętnie, jak nigdy dotąd. Lilly zapomniała już smak tych pocałunków, oboje z nich myśleli, że ten moment, ta chwila należy do nich. Niestety, bardziej nie mogli się mylić.
http://img8.imageshack.us/img8/9829/91240097.jpg
- Witam, mam dla pana obiecane zdjęcia. Węszyłem już nad tą sprawą, mam zdjęcia pańskiej małżonki całującej się z jakimś młodym mężczyzną. Wyśle panu zdjęcia pocztą, proszę pilnie ją odebrać rano, by nie dostały się zdjęcia w niepowołane ręce.
http://img713.imageshack.us/img713/545/36909571.jpg
- Jezu . . . Dobrze, dobrze. Do widzenia.
Chryzantem Złocisty
13.11.2010, 18:01
eej nieeee,dlaczego Lilly dała się skusić na namiętności w toalecie?!
Zelda niech spada na bambus,Robert nie może być takim naiwniakiem!
Alice wygląda ślicznie,wszyscy wyglądają fajnie,widzę że pozmieniałeś nieco ich "image" :P
Mam nadzieję,że Robert nie weźmie ślubu z Zeldą!I co z Roukey'em?
Ale zaniedbałam to FS ( i nie tylko to). Już nadrabiam:
Na razie tylko odc. 3:
Lily zaczyna mnie denerwować, bo widać, że ma dość męża i syna. Mogła zawczasu przemyśleć swoje życie, a nie pchać się w małżeństwo ze starym gościem i jeszcze w ciąże zachodzić.
A propos tych ciąż: ale się narobiło, chyba bardzo lubisz dzieci :D
Alice to prawdziwa przyjaciółka, wysłucha, pocieszy pomoże. Polubiłam ją.
Uderzyły mnie po oczach dwa powtórzenia:
Lilly głupio się uśmiechnęła, potem nagle jej oczy wypełniły się łzami, wyglądało to dosyć głupio.
Kogoś lepszego od Beau, nie czuje się szczęśliwa. On jest zupełnie inny od Beau, czuję się przy nim znowu jak osiemnastolatka,
i jeszcze:
Pod przebraniem za potwora, krył się rodzący potwór.
Przebrany za potwora
lub
Pod przebraniem potwora.
dziekuje bardzo. licze wlasnie na uwagi na temat jezyka, bo sa wazne dla mnie. nie wypowiadam sie na temat fabuly bo nic nie chce zdradzac :p jestem tylko ciekaw co przypuszczacie, wiec prosze piszcie wszystko co myslicie :)
dam wam takiego bonusika, zdjecie probne promujace 3 serie. jeszcze jeden odcinek i ruszamy z nowa seria. i zblizamy sie do konca historii :)
http://img526.imageshack.us/img526/7805/pospt.jpg
Chryzantem Złocisty
13.11.2010, 18:25
ja chcę żeby Lilly była z Robertem,pasują do siebie!
tylko niech wcześniej zmądrzeje,i dorośnie trochę :P
chcesz to kończyć?nieee :C
hyh, pomysle pomysle :d no raczej wypada konczyc, nie cieszy sie to fotostory zbytnia popularnoscia.
Nie jest istotne, że nie cieszy się jakąś powalającą popularnością, ale że ma swoich wiernych fanów (pozdro dla Chryzi:D).
Przeczytałam ostatni odcinek i już komentuję:
Zelda mi śmierdzi, jak widać, to jakaś lesbijka chcąca odebrać Robertowi majątek. Oby szybko się zorientował chłopak o co tak naprawdę chodzi.
Będzie afera z Lily, ale może nawet lepiej, widać, że z tym gościem jest szczęśliwa. Niech zostawi męża, weźmie dziecko i idzie do swojego kochana:)
Coś Ci się pokręciło, bo te wydarzenia mają miejsce miesiąc później, czyli miesiąc po 31 października, a piszesz, że zbliża się jesień. Toż to już zima idzie :)
I znów powtórzenie:
Kończę właśnie projekt, będę wolna za dziesięć minut. Czekam na ciebie i szybko kończę by być z tobą.
troszkę powtórzeń widziałam, ale tak to nie mam większych zastrzeżeń.
hm, Zelda jest głupia, Beau jest głupi - niech zostaną parą! :D ogólnie bardzo fajny odcinek, dużo się działo, ale jest to do ogarnięcia.
Chryzantem Złocisty
14.11.2010, 15:12
napisze Ci to po raz kolejny - jak dla mnie możesz nie kończyć tego FS w ogóle!
uwielbiam je czytać,jest takie naturalnie simowe,przez co jest prawdziwą perełką na tym forum.
i trochę kojarzy mi się z moim FS :D
Searle,też Cie pozdrawiam :D
jeny dziekuje wam bardzo bardzo. wiele dla mnie to znaczy :d i z gory przepraszam,ale troche trzeba bedzie poczekac za ostatnim odcinkiem tego sezonu, bo duzo rzeczy jest zaplanowanych ;p
Odcinek 5
28 listopada 2010 roku, o godzinie 6:32 zmarł Beau Andrews. Nikt nie spodziewał się, że jego śmierć na tle innych sytuacji wyda się komiczna. Lecz aby poznać przyczynę jego śmierci, muszę wam opowiedzieć co działo się dzień wcześniej.
- O, cześć Beau.
- Lilly, powiedz mi coś szczerze.
- Tak?
- Czy jest coś o czym chciałabyś mi powiedzieć? – zapytał zmarnowanym głosem.
Wtedy Lilly odwróciła twarz ku niemu, nie poznawała jego rysów, nie mogła odnaleźć swojej miłości do niego.
http://img88.imageshack.us/img88/2122/15503350.jpg
- Nie, raczej nie. A co się stało? – zapytała półgłosem.
Nastąpiła chwila milczenia, Beau odchrząknął, powiedział, że nic, że martwi się tylko o nią dlatego pyta. Lilly odetchnęła z ulgą. O godzinie 6:30 następnego dnia, Beau udał się szybko do skrzynki aby otrzymać umowione wcześniej zdjęcia. Nie przypuszczał, że te zdjęcia będą jego ostatnimi obrazami zapamiętanymi na tym świecie.
http://img401.imageshack.us/img401/6783/15042655.jpg
Po zerknięciu na trzy zdjęcia, Beau poczuł w sercu kłucie, ten ból był nie do zniesienia. Serce krwawiło, a jego ciało razem z nim. Sunset Valley budziło się do życia, Beau po cichu umierał. Nie spodziewał się, że dostanie zawału serca w momencie, który chciałby zapomnieć. Umierał tylko z jednym uczuciem, czystą nienawiścią do swojej żony, chęcią naplucia jej w twarz. Nie przychodziło mu nic innego do głowy, ani Alex, ani była żona, ani kwiaty w ogrodzie, które tak kochał. Umierał sam, przed swoim domem.
http://img502.imageshack.us/img502/7460/48703617.jpg
Przewrócił się na swoje ukochane hortensje, o które dbał jak mało kto. Godzinę później ciało zauważyła Lilly, wołająca Beau na śniadanie. Była wystraszona, zanim zadzwoniła do wszystkich bliskich aby poinformować o śmierci, wzięła trzy niechciane zdjęcia.
http://img189.imageshack.us/img189/2304/30791098.jpg
Jako pierwszy telefon odebrał Robert. Był tak samo zaskoczony jak Lilly, nie wiedział co powiedzieć, powiedział tylko, że przyjedzie do Lilly najszybciej jak się da. Alice nie odbierała, rudowłosa przyjaciółka czuła teraz ogromnąwięź z Robertem, to on tylko do niej przyjechał. Dwa dni po, w kościele św. Jana odbył się pogrzeb. Przybyli tylko najbliżsi. Lilly była pogrążona w rozpaczy, straciła kogoś, z kim dzieliła życie, ma syna, który zawsze będzie przypomniał o straconej osobie.
http://img101.imageshack.us/img101/4148/77199518.jpg
Właśnie rodzina Andrews weszła ostatnia do kościoła. Było w nim chłodno, pusto i głucho. Słychać tylko było ciche szlochania i szpilki od Manolo Blahnika Lilly.
http://img443.imageshack.us/img443/9955/97772606.jpg
Alex wszedł na końcu, był cały zapłakany, nie wyobrażał sobie życia tylko i wyłącznie z matką. Lilly natomiast skrywała się pod czarnymi okularami, ot tak, żeby nie było widać jak płacze.
http://img697.imageshack.us/img697/3618/97331311.jpg
Przechodziła obok przyjaciół, których kochała, którzy dzisiaj ją opuszczą. Nie spodziewała się, że życie jest tak przewrotne. Alice i Robert usiedli cicho w ławce, starali się nie patrzeć na cierpienie Lilly i Alexa. Udawało im się to wyśmienicie, myśleli tylko o tym, kiedy skończy się pogrzeb, bo byli umówieni u ginekologa na wizytę kontrolną. Najwierniejszy przyjaciel siedział na końcu, Robert wraz z Zeldą w smutku łaczyli się zLilly. Dwie ławki do przodu, siedziała rodzina Beau. Była żona i córka, które unikały kontaktu z Lilly.
http://img202.imageshack.us/img202/9693/13717786.jpg
Za uśmiechniętymi, włoskimi twarzami kryło się przekonanie, że śmierć spowodowana jest przez Lilly. W czasie komunii świętej, Veronica podeszła do Lilly.
- Wiem, że to wszystko przez ciebie. – szepnęła jej do ucha.
- Co?
- Już nie udawaj.
Tony głosów stopniowo się podgłaszały. W kościele nastąpił szum.
- Co ty mówisz? –zapytała Lilly.
- Myślisz, że nie wiem? To przez ciebie mój ojciec nie żyje. Zamiast niego w tej trumnie powinnaś leżeć ty!
- Kobieto, co ty do mnie mówisz. – mówiła zmieszana Lilly.
Veronica klasnęła dwa razy w dłonie, aby zwrócić wszystkich uwagę w kościele.
- Uwaga, chciałabym coś ogłosić. Ta oto kobieta – wskazała ręką na Lilly- zabiłamojego kochanego ojca, ona jest *****ą! Zdradzała go z każdym, oprócz tego, że puszcza się na około, to w ogóle nie opiekuje się swoim dzieckiem.
Wszyscy patrzyli w stronę Lilly. Wybuchła ona głośnym płaczem.
- Jak możesz tak mówić?!
http://img94.imageshack.us/img94/9939/70717815.jpg
- Rujnujesz mi życie! Mam w dupie to, że jesteś córką Beau, nigdy go nie zdradziłam! Nie opowiadaj bzdur! Nienawidzę cię, życzę ci abyś podziełiła los swojego ojca!
W tym momencie Lilly spoliczkowała Veronicę i napluła jej w twarz. Była cała rozwścieczona, zaczeła głośno krzyczeć, wyzywać rodzinę Beau. Nikt nie wiedział co się dzieje. Wszyscy z żalem przyglądali się Lilly, dla nich była już skończona, a w szczególności dla Alice Stefansky, która próbowała ratować. Po aferze w kościele, Alice wykonała jeden telefon.
http://img194.imageshack.us/img194/9094/41565298.jpg
Przez cztery minuty wahała się, czy na pewno w ten sposób pomóc Lilly. Stwierdziła, że nie ma innego wyjścia.
- Dobrywieczór, dzwonię w sprawie mojej przyjaciółki, potrzebuje ona leczenia psychiatrycznego, opłacę cały pobyt w jej szpitalu, proszę przyjechać do Sunset Valley, resztę pana pokieruje.
Wieczorem około godziny dziewiętnastej przybyła opieka do domu Lilly. Dwóch mężczyzn zobaczyło siedzącą na podłodze i płaczącą kobietę, w pokoju obok Alex płakał, bał się. Podnieśli ją i kazali iść przed siebie do samochodu stojącego niedaleko jej domu.
http://img693.imageshack.us/img693/7182/57755149.jpg
Szła po ciemku, nic nie widząc. Jasne gwiazdy mroczyły się jej w oczach. Opuszczała swój dom, swoje dziecko, swoich przyjaciół.
http://img526.imageshack.us/img526/3268/78333224.jpg
Cicho płakała, potrzebowała pomocy, miała nadzieję, że znajdzie ją. Nie miała pojęcia kto przysłał do jej domu opiekę ze szpitala psychiatrycznego. Szła nie wiedząc co się dzieje, zupełnie. Żegnała się z kwiatami, ze swoich dachem, z milionem gwiazd i z trzema przyjaciółmi, na których zawsze mogła polegać. W każdym oknie było widać wyglądających sąsiadów, żegnali się z Lilly. Było im strasznie żal.
http://img571.imageshack.us/img571/7042/88850896.jpg
Inni, wyszli na zewnątrz aby zobaczyć jak jedna z najbliższych osób odchodzi. Nie byli pewni, czy są na tyle odpowiedzialni by decydować o jej losach. Tak, Sunset Valley był mniejszy o całą rodzinę Andrews.
Chryzantem Złocisty
05.12.2010, 21:45
ooo boże :O
ale się narobiło!Beau nie żyje...pewnie pękło mu serce...
i ten incydent na pogrzebie...nie sądziłam,że Lilly pozwoli sobie na takie zachowanie,ale dała się sprowokować :(
z jednej strony jestem wściekła na Alice,bo pobyt w psychiatryku ZAWSZE kończy się nieodwracalną zmianą w psychice człowieka...
ale może nic innego nie pomoże Lilly...
i co z jej synkiem?kto się nim zaopiekuje?pewnie rodzina Beau...
Robert powinien zająć się Lilką,powinni być razem.
zaszokowałeś mnie strasznie tym odcinkiem.wmurował mnie w krzesło.
PS - postacie wyglądają na coraz starsze i zmęczone życiem.to celowy zabieg?
poza tym,zauważyłam ciuszki skonwertowane z dwójki,też je mam w grze ;)
tak to celowy zabieg. chcialbym aby bylo widac postep czasu :)
No, porobiło się, porobiło i to nieźle. Cała akcja wydaje mi się trochę dziwna, tak jakbyś nie miał już co robić ze swoimi bohaterami, ale zobaczymy co tam dalej będzie z biedną Lily. Mam wrażenie jakbyś pisał ten odcinek troszkę na 'odwal się', taki niedopracowany był, wcześniejsze czytało się o wiele, wiele lepiej ; >
Przepraszam za spóźnienie, ale z biegiem lat coraz trudniej mi się zabrać za przeczytanie czegokolwiek :(
Kiedyś komentowałam kilka FS zaraz po pojawieniu się odcinka, teraz czytam kilka i jeszcze tak nawalam :(
Robert wraz z Zeldą postanowili wybrać się do sąsiadującego miasteczka Twinbrook, podobno kochana mojego przyjaciela miała parę spraw do załatwienia.
Ukochana ;]
Kocham cię wiesz?
Kocham cię, wiesz?
Nom, jakieś odprężenie! :) Fajnie, niech sobie odpoczną (a Lily chyba najbardziej) :)
Ciekawe, co zrobi Beau...
Ogólnie podobało mi się :D
28 listopada 2010 roku, o godzinie 6:32 zmarł Beau Andrews.
Moja reakcja: oooooooooooooooo <zdziwienie, niedowierzanie>
Wiesz, nie przepadałam za nim, ale teraz po porstu mi go szkoda :(
Akcja w kościele była mega! Aż im się dziwię, serio! :O
- Dobrywieczór,
Oddzielnie. Jak ona mogła?! Na miejscu Lilly potraktowałabym to jako... zdradę.
TO JEST MOCNE!
Jeden z najlepszych odcinków! Jestem pod ogromnym wrażeniem! Świetny opis sceny śmierci Beau, tak samo moment opuszczania SV przez Lilly. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego! I moje pytanie: co z Alexem? Kto się nim zajmie? Nie ma ani mamy ani taty :( Szkoda mi tego dziecka!
Świetne zdjęcia tak w ogóle :) Oddają klimat odcinka.
Myślę, że za oba mocne 10/10. Dobra robota!
troche przykro ze tak malo komentarzy, no ale daje.
SERIA 3
odcinek 1
Gdzieś na wschód od Sunset Valley umieszczony był ośrodek zamknięty dla osób z problemami psychicznymi. Dziesięć minut przed dwudziestą trzecią kolejny pokój został zapełniony. Jego nową właścicielką była Lilly Anrews, rudowłosa kobieta z dzieckiem, z problemami, wdowa, moja przyjaciółka. Tak żal było mi na nią patrzeć z góry, widziałem, że wypełniała ją czysta pustka, poczucie jakiejś winy. Cały pokój był śnieżno biały za wyjątkiem pościeli w szarą, szkocką kratę.
http://img577.imageshack.us/img577/3497/61103703.jpg
- Proszę, to twój pokój. – powiedział sanitariusz.
Lilly nie podziękowała, usiadła tylko przy trzech wysokich oknach wpatrzona w wysoki, murowany płot. Sanituariusz wpatrywał się w zagubioną Lilly:
- Doktor zaraz przyjdzie , aby przedstawić się pani.
- Dobrze, dziękuję. – odpowiedziała nie odwracając wzroku od płotu.
Po dwóch minutach wpadła Alice.
- Lilly! Wszystko wporządku?
Nic nie odpowiedziała.
- Halo, słyszysz mnie? – Alice wpadła w paranoję, podniosła ton glosu, jakby mówiła do kogoś z drugiego pokoju.
Lilly odwróciła lekko głowę.
- Alice, słuchaj mnie. – zaczęła spokojnie.- Jak może być wszystko wporządku? Nie wiem kto mnie w to wpakował, pewnie rodzina Beau. Naprawdę jest mi strasznie ciężko, potrzebuję psychologa, nie psychiatry. Wyobrażasz sobie co teraz będzie z Alexem? On jest sam! Rozumiesz? A ja będę musiała tu siedzieć dopóki grupa jakichś ludzi nie stwierdzą, że jestem całkowicie normalną osobą!
Alice milczała. W ogóle nie przemyślała wcześniej sprawy Alexa. Wahała się czy powiedzieć prawdę Lilly o tym, że to ona wykonała telefon do szpitala używając swojego stanowiska burmistrza. Po chwili powiedziała:
- Słuchaj, zrobię wszystko co w mojej mocy, aby rodzina Beau nie otrzymała praw do Alexa.
http://img560.imageshack.us/img560/1472/85045988.jpg
Lilly nie była na tyle skupiona by usłyszeć słowa Alice.
- Co to jest za przyjaźń Alice? Masz mnie w dupie tak prawdę mówiąc. Jesteś burmistrzem powinnaś mnie stąd wyciągnąć.
- Ale Lilly, to jest dla ciebie potrzebne.
Lilly zaczęła się głośno śmiać.
- Jak masz takie rzeczy gadać, to proszę cię, wyjdź.
Alice z opuszczoną twarzą wyszła z pokoju, minęła wchodzącego Roberta.
- Alice? – zapytał.
Nic nie odpowiedziała, wybiegła ze szpitala zdając sobie sprawę, że zaczyna niszczyć najwspaialszą rzecz w jej życiu- ogromną przyjaźń.
Gdy wszedł Robert do pokoju, nic nie powiedział. Stanął zamyślony.
http://img683.imageshack.us/img683/1679/22717826.jpg
- Jezu,Lilly. – podszedł do niej i ukucnął przed nią.- Kiepsko wyglądasz, musisz jak najszybciej wyjść stąd, słuchać terapeutów i iść na mój ślub. – chciał zażartować, ale nikt się nie zaśmiał.
Lilly gdy słyszała głos Roberta była bardziej spokojna.
- Jedynie ty mi zostałeś. – chwyciła go za rękę.
Do pokoju nagle wszedł doktor wraz z siostrą Lilly, Macy. Wysoki, siwawy człowiek podszedł do Lilly.
- Nazywam się Dr Malcom, jestem twoim głównym terapeutą, twoja siostra przyszła ze mną, widzę też, że masz gościa – spojrzał na Roberta, który zaczął rozmawiać z Macy- przyjdę do ciebie jeszcze dzisiaj sprawdzić jak się czujesz. Dobrze?
- Tak. Dziękuję. – odpowiedziała.
http://img697.imageshack.us/img697/2607/96601846.jpg
Robert pożegnał się, czekała na niego w samochodzie Zelda, która spieszyła się by zdążyć jeszcze zrobić zakupy. W pokoju została sama Lilly z Macy. Jej siostra jest młodsza o cztery lata, jest na ostatnim roku studiów prawniczych i ma wszystko co minęło już Lilly: piękno, szczęście, pieniądze i możliwość zdobywania mężczyzn.
- Lilly! Co ty wyprawiasz?! Wyobrażasz sobie co sobie rodzina pomyśli, gdy się dowie, że jesteś w wariatkowie?!
http://img706.imageshack.us/img706/7563/23131647.jpg
Lilly wiedziała, że się zaczeło. Nie mogła ona uwierzyć, że jest siostrą Macy, moja przyjaciółka w życiu nie powiedziałaby takich słów swojej siostrze.
http://img96.imageshack.us/img96/3176/16848387.jpg
- Macy, jestem ci wdzięczna, że przyszlaś mnie odwiedzić i mnie ochrzanić, ale teraz naprawdę nie czuję się za dobrze, wieć byłoby miło gdybyś już wyszła.
http://img821.imageshack.us/img821/3375/23427460.jpg
- Jak chcesz Lilly,wiedz tylko, że naprawdę się martwię o ciebie i nie mam ciebie w dupie i wezmę cię na święta i byłoby mi miło gdybyś wcześniej chociaż dzwoniła do mnie, bo wyobraź sobie że nie tylko ty masz problemy. Cześć. – wyszła.
Lilly westchnęła głośno. Stwierdziła, że powinna się położyć.
Tymczasem dwanaście ulic, w domu państwa McKnee rozbrzmiewał głos płaczących dzieci. Tak, Alice urodziła czwórkę przepięknych szkrabów, wkóńcu miała szansę spełniać się jako matka. W żółtym pokoju przebywały trzy dziewczynki, pokój dalej był przeznaczony dla chłopca, Patricka.
http://img530.imageshack.us/img530/5047/38506602.jpg
http://img703.imageshack.us/img703/9990/63342387.jpg
Gdy dzieci już zasnęły Alice poprosiła Roukego o rozmowę. Wyszli do sypialni, w domu było ciepło i przytulnie, czarna noc była oddzielona pasmami przyjemnego światła w domu.
- Słuchaj Roukey, byłam dziś u Lilly, miewa się strasznie. Ja również. Czuję się temu wszystkiemu winna, chyba nie powinnam ją tam wysyłać.
http://img522.imageshack.us/img522/5255/11aqy.jpg
- Alice, skarbie. Nie masz sobie nic do zarzucenia, przecież to jest po to, by jej pomóc. Nic złego jej się tam nie przytrafi. Wiesz, że obojgu nam zależy na jej szczęściu. Po prostu załamała się po śmierci Beau, kochała go chyba mocno.
- Tak, ale wyobraź sobie, co czuje przez Alexa. Teraz on jest z rodziną Beau, Lilly strasznie się boi, że oni otrzymają prawa do wychowywania go. Może przez ten czas powinniśmy my go wziąć?
http://img529.imageshack.us/img529/5714/34929246.jpg
- Chyba zwariowałaś! Mamy czworo dzieci które potrzebują non stopowej opieki, a ty mi mówisz o kolejnym?
- Ale to dla dobra Lilly.
- Dobrze kochanie, ale zrozum że to będzie niezdrowe dla nas.
Przerwał rozmowę dzwonek do drzwi.
- Poczekaj tu Roukey, ja otworzę.
Alice podeszła ostrożnie do drzwi, otworzyła.
- Kto tam?
- Witaj Alice. To ja, Xavier.
http://img42.imageshack.us/img42/7690/41647951.jpg
Alice zrobiło się gorąco na sercu.
http://img651.imageshack.us/img651/7972/71991037.jpg
- Oczywiście, że pamiętam. Co chcesz ode mnie?
Chryzantem Złocisty
22.12.2010, 21:43
no ładnie,Alice teraz ruszyły wyrzuty sumienia?
chyba już trochę za późno!
biedna Lilly.musi się czuć strasznie oszukana i samotna.
i jeszcze ten Robert wyskoczył ze swoim ślubem jak Filip z konopi.
a Xaviera nie pamiętam :| ale już czuję,że namiesza w jakże idealnym życiu Alice.i dobrze!
@down - Achaaaa.no to bardzo fajnie :>
Xavier to kochanek Alice, w 4 odcinku pierwszej serii spali ze soba :d
- Ale Lilly, to jest dla ciebie potrzebne.
- Ale Lily, ty potrzebujesz tego.
Alice z opuszczoną twarzą wyszła z pokoju
raczej ze spuszczoną głową.
Tymczasem dwanaście ulic, w domu państwa McKnee rozbrzmiewał głos płaczących dzieci.
Tymczasem dwanaście ulic stąd, w domu państwa McKnee słychać było głos płaczących dzieci.
Tyle ode mnie na temat błędów.
Co do treści, hmm ten odcinek średnio mnie zaciekawił, chociaż zainteresował mnie wątek z Xavierem :D Po za tym mam nadzieję, że Lilly wyjdzie szybciutko z zakładu i wyrwie Roberta ze szponów lesby-Zeldy ;)
A mi się dzisiaj nie chciało wypisywać błędów. Dzięki, Lorcia! ;)
Haha, Alice ma wyrzuty sumienia, dobrze jej tak! Skoro już pojawiła się Macy, to może ona by się zajęła Alexem? A Xavier jest interesującym kolesiem. Ale czy Alice przy 4 dzieci (!!!) znajdzie dla niego czas? Wątpliwe. Chyba, że zostawi Rouky`ego z dzieciakami, czego absolutnie sobie nie wyobrażam. Zbyt drastyczne imo :P
Przypomniałeś mi o ślubie Roberta i Zeldy. Uh, nie mogą być małżeństwem! Ale coś czuję, że pójdzie po mojej myśli ;) Wgl Alice wygląda na strasznie wychudzoną :| Po porodzie to aż dziwne... Wracając jeszcze do Macy: na miejsc Lily wymierzyłabym jej porządnego policzka. Łaskę jej robi, no popatrzcie państwo! Spada z księżyca i myśli, że jest nie wiadomo kim! Hahahaha...
A takie okna w SZPITALU PSYCHIATRYCZNYM bardzo mi nie pasują...
9/10, bo błędy były ;]
Komentarz do ostatniego odcinka 2 serii:
Zaskakujący odcinek, nie spodziewałam się zupełnie, że uśmiercisz Beau, ale to może lepiej, bo w sumie tylko przeszkadzał Lily.
Niezła afera w kościele, nie ma co :)
A Alice, hm... od razu posłała najlepszą przyjaciółkę do psychiatryka, a nawet nie było wspomniane, że z nią rozmawiała i nie poznała prawdy ze strony Lily, tylko od razu uznała, że przyjaciółka potrzebuje fachowej pomocy.
A może po prostu przydałaby jej się szczera rozmowa z Alice?
Było trochę błędów, głównie pisownia bez spacji i małe literówki.
odcinek 2
UWAGA! W tym odcinku pojawiają się sceny erotyczne, jeśli nie chcesz go czytać, wyjdź z tego tematu.
Lilly Andrews tegoroczne święta spędziła w swoim rodzinnym domu. Do szpitala przyjechała po nią siostra Macy, moja przyjaciółka bez zawahania wyszła ze swojego szarego pokoju, pożegnała się z personelem i życzyła wesołych świąt, jak to zawsze jest w zwyczaju. Po prawie godzinnej jeździe samochodem Macy, ujrzały swój dom rodzinny. Był zupełnie inny, od tego co ma dzisiaj Lilly. Jakoś pachniało dzieciństwem; gdy weszły pachniało również gorącym barszczem i makowcem, który czekał już na stole w kuchni.
http://img228.imageshack.us/img228/1226/74371460.jpg
- Spójrzcie kogo wam przywiozłam. – powiedziała uradowana Macy.
Wszyscy nagle odwrócili wzrok, rodzice oraz najbardziej utęskniona osoba przez Lilly – jej syn.
http://img189.imageshack.us/img189/8275/51148837.jpg
Lilly uważnie rozglądała się po domu, z każdym spojrzeniem zdawała sobie sprawę, jak dawno jej tutaj nie było. Uśmiechnęła się miło do wszystkich, tylko na to było ją stać. Po chwili poszła uściskać się z rodzicami i ze swoim synem. Czuła, że te święta będą piękne dla niej.
http://img257.imageshack.us/img257/5980/68807363.jpg
Przyglądała uważnie się Alexowi, tak desperacko szukała w nim swoich cech.
- Jej, Lilly. Jak dobrze, że jesteś tutaj z nami. Ojciec specjalnie zrobił dla ciebie te makiełki, które tak lubiłaś. Zmieniłaś się strasznie przez ten czas dziecko. Idę po obrus, powoli chyba już możemy zaczynać.
Lilly odwzajemniła uśmiechem troskę matki. Przy stole panowała krępująca cisza, nikt nie wiedział o czym rozmawiać, bo z pewnością nie będzie dobrym tematem pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Po chwili do stołu dosiadła się Macy, która szła po prezenty. Usiadła obok Lilly.
http://img690.imageshack.us/img690/4374/97567912.jpg
Dzisiaj tak dobitnie zauważyłem, jakie one są do siebie podobne. Niestety, widać po Lilly odcisk upływającego czasu i ciężar codziennych problemów. Wigilia okazała się wspaniała, dobrze było tutaj przyjechać i poczuć na nowo zapachy, o których się nie pamięta. Tak miło było oderwać się trochę od rzeczywistości, przystopować na moment. Tymczasem w Sunset Valley kolacje nie były tak sympatyczne jak u Lilly.
http://img152.imageshack.us/img152/516/66906140.jpg
- Co ty sobie wyobrażasz?! – krzyczał Roukey.
- Nie przyszedłem do ciebie, jest Alice?
- Przepraszam bardzo, ale mamy wigilię, nie przychodzi się w takich momentach.
- Koleś, mówiłem ci, że nie przyszedłem do ciebie! – podniósł ton Xavier.
Alice słuchała tej kłotni pokój dalej. Nie chciała się wdawać w niezręczną dyskusję. Bała się straszliwie swoich brudów z przeszłości.
http://img834.imageshack.us/img834/7250/40733586.jpg
Obejmowała na swoim ramieniu Amber, która do bólu przypominała Roukego. Alice zastanawiała się, czy czasem w jej „szczęśliwe” życie, nie wdarła się szara rutyna. Nie czuła pożądania do Roukyego, najchętniej chciałaby wyjechać stąd, wziąć dzieci ze sobą i zrobić pauzę. Alice postanowiła dzisiaj przemóc się i spróbować kochać się z mężem tak namiętnie, jak dwa lata temu.
- Alice jakiś koleś był do ciebie.
- Musimy teraz o tym rozmawiać? – Alice zrzuciła z siebie ubranie, jej ciało było piękne, praktycznie nietknięte przez upływający czas.
Roukey uśmiechnął się pod nosem i rzucił ją na łóżko. Czuł jej drżące ciało przy każdym pocałunku. Alice odgrywała swoją rolę jak stara aktorka, czuła, że nie pożada go tak jak kiedyś, ale starała się tego nieokazywać. Podczas gdy Roukey pieścił jej ciało, ona myślała o Xavierze i śpiących już dzieciach.
http://img88.imageshack.us/img88/480/31869107.jpg
Roukey położył się na niej, zaczął ją gorąco całować. Alice poczuła jego oddanie, pożądanie. Wiedziała, że Roukey od dawna szukał dawnej Alice. Myślał, że ją znalazł, lecz nagle …
- Roukey, przepraszam. Nie mogę dzisiaj. – Alice odsunęła się i zakryła się kołdrą.
- Co? – wybuchnął śmiechem.
- Nie mogę, po prostu nie mogę.
- O ku*rwa, ty mnie zdradzasz!
http://img64.imageshack.us/img64/1672/94454779.jpg
Alice zaczął plątać się język.
- No chyba jesteś chory! – powiedzała przestraszona.
- Kłamiesz! Roukey uderzył Alice w twarz, po raz kolejny od czasu imprezy u Roberta. Alice wybuchnęła płaczem, skuliła się jak bezbronny piesek na łóżku. Płakała na tyle głośno, że wzięła poduszkę i zakryła nią usta, tak, żeby dzieci się nie obudziły.
- Co ty wyprawiasz Alice? Brzydzę się ciebie! – krzyknął Roukey, ubrał się i wyszedł z domu.
Alice wciąż płakała. Sama.
Wracając do milszego miejsca, Lilly wraz z Macy wyszły na zewnątrz oglądać lodowe rzeźby, jak to było w zwyczaju rodzinnego miasta Lilly.Właśnie tam, na rynku zdarzyła się rzecz magiczna. Dwie siostry odnalazły w sobie kolejny wspólny pierwiastek, więź łączącą ją bardziej od więzi przyjacielskiej, o czym mogła przekonać się Lilly.
http://img26.imageshack.us/img26/59/23998429.jpg
Lilly poczuła ogromne wsparcie swojej siostry, wiedziała, jaka jest z charakteru, ale dowiedziała się również, że mocno ją kocha i zawsze będzie przy niej, gdy będzie tego chciała.
Tymczasem w domu Roberta przy zmywaniu naczyń, Zelda doprowadziła do niepokoju.
- Słuchaj Robert, ostatnio moja koleżanka Monique skarżyła się.
- Hm, a o co chodzi? – zapytał Robert wyglądając spod sofy.
- Wiesz, ona pracuje na stadionie, gra w siatkówkę w drużynie, tam gdzie Roukey … - Robert zaczął słuchać uważniej. – i mówiła mi, że Roukey dobiera się do niej, ma tego dość i chce gdzieś to zgłosić. I widzisz, nie wiem jak to będzie. Przecież oni na naszym ślubie się spotkają, a nie chce by wyszło niezręcznie.
http://img816.imageshack.us/img816/8824/72922861.jpg
Robert miał w tym momencie różne myśli. Był między swoimi przyjaciółmi, czy powiedzieć Alice o tym, czy zawrzeć męską tajemnicę. Jedno jest oczywiste, pewnej osobie nie wyjdzie to na dobre.
------------------------
dodalem poster 3 serii:
http://img443.imageshack.us/img443/1469/poster3cp.jpg
i mam nadzieje, ze bedzie to najpikantniejsza seria
i wpadlem na wspanialy pomysl usmiercenia jednej osoby, wiec w tej serii ona ostatni raz wystepuje wiec sie przygladajcie bo juz wiecje nie bedzie ;p
Chryzantem Złocisty
31.12.2010, 13:59
Jak zabijesz Lilkę to ja Ciebie zabiję -.-
możesz zabić Roukyego,nie lubię go.
co on sobie pomyślał?!bo Alice nie ma ochoty się z nim kochać,to od razu go zdradza?
co za palant.
i cieszę się,że Lilly zaznała trochę spokoju na wigilię.okazało się,że przyjaciele przyjaciółmi,ale na rodzinę zawsze może liczyć.i ma całkiem ładną siostrę :P
na posterku Lilka jest prześliczna,weź ją wreszcie zeswataj z Robertem.
no wlasnie sie zastanawiam czy ich nie zeswatac, ale czy to nie bedzie takie tanie? ;p ze wszyscy razem i jest happy.
Odcinek przeczytałam jeszcze wczoraj, ale dopiero dzisiaj mam czas komentować. No cóż, podoba mi się. Coraz lepiej piszesz, chociaż robisz błędy, które kłują w oczy (niestety dzisiaj nie jestem w stanie ich wypisać, bo mi się po prostu nie chce :D). Żal mi Lilly i coraz bardziej irytuje mnie Roukey w sumie fajnie by było jakby Alice się z nim rozstała i była z Xavierem B)
Był zupełnie inny, od tego co ma dzisiaj Lilly.
Jak mam rozumiec to zdanie?
Bez przecinka.
Brzydzę się ciebie!
Tobą.
O kurde, ale się porobiło! :O Lily wyszła tymczasowo na prostą, ale za to zaczęło się u rodziców czworaczków. Nieciekawie...
Moim zdaniem albo Lily albo Roukey pożegnają się z nami ;] Chociaż ja bym ich obu jeszcze zostawiła. Btw, wyrzuca Alice zdradę, a sam nie jest lepszy?! Czyżby się zapomniał?
Ojoj, robi się gorąco...
9/10
Już komentuję 1 odcinek 2 serii:
Odcinek taki sobie, głównie przedstawia beznadziejną sytuację Lily.
Macy jest śliczna. Mam nadzieję, że na dłużej zagości w FS'ie :)
Strasznie nie pasuje mi to, że w jednej chwili Alice jest u Lily, w drugiej rodzi w sekundę aż czwórkę dzieci, a w trzeciej te dzieci są już duże. A gdzie pobyt w szpitalu?
I masa błędów:
A ja będę musiała tu siedzieć dopóki grupa jakichś ludzi nie stwierdzą, - grupa (...) nie stwierdzi...
podszedł do niej i ukucnął przed nią - kucnął
Lilly wiedziała, że się zaczeło. - zaczęło
nie czuję się za dobrze, wieć byłoby miło gdybyś już wyszła. - więc
wkóńcu miała szansę spełniać się jako matka - w końcu
Master of Disaster
07.01.2011, 19:58
No proszę, znalazło się FS w trójce, które mam ochotę czytać...
Lily mizernie coś wygląda... ale cóż, w sumie nie jestem specjalnie zdziwiona. Czytając jeden z poprzednich odcinków byłam wkurzona na Alice - zamiast pogadać z przyjaciółką, z miejsca wysyła ją do psychiatryka. Owszem, Lilka niepotrzebnie dała się sprowokować córce Beau, choć ta zachowała się po prostu po chamsku. Ale żeby tak od razu... Teraz jednak trochę mi żal Alice, mam za to ochotę nakopać (za przeproszeniem) Roukey'owi. Podły cham z niego i tyle. Zgadzam się z Chryz, uśmierć tego drania :D
Seria 3 - odcinek 3
Późnym wieczorem Roukey był gościem zamkniętej imprezy „Ludzie sportu”. Po godzinie dwudziestej trzeciej każdy zrzucił drogie kreacje od Versace, szpilki Manolo Blahnika oraz garnitury Chanel. Kilka osób wróciło do swoich domów, apartamentowców zazwyczaj, jak to było w zwyczaju bogatych sportowców, niektórzy jednak zostali na pogawędki w jacuzzi. Niektórzy, to znaczyło między innymi Roukey McKnee. Wszyscy się świetnie bawili,do czasu gdy nie było czuć testosteronu i ogromnej głupoty mojego przyjaciela.
http://img17.imageshack.us/img17/5622/10186398.jpg
- Słuchaj Roukey, mam tego dosyć! Przestań mnie dotykać, bo oskarżę cię! – powiedziała spokojnym, niskim głosem Martha.
- Kotku, po co te nerwy?
- Mógłbyś tak do mnie nie mówić?! Zrozum, że jestem z kimś związana, a nawet gdybym była wolna, to nie byłabym zainteresowana tobą.
- Ojoj. – Roukey przejechał ręką po jej policzku.
- Przestań! – krzyknęła na tyle głośno, że wszyscy odwrócili się w kierunku Marthy, zauważył też to chłopak Marthy, którego Roukey się nie spodziewał.
Niebieskowłosy, lekko otyły mężczyzna podszedł do Marthy, objął ją ramieniem i zapytał się Roukeygo, czy ten ma jakiś problem.
http://img405.imageshack.us/img405/4694/55790392.jpg
Mój przyjaciel spojrzał z zza brwi, odburknął pyskatym tonem:
- Spier*alaj koleś.
Nagle chłopak Marthy przybliżył się do Roukiego, zmierzył go wzrokiem i powiedzial mu prosto w oczy:
- Uważaj sobie, bo może być z tobą nieciekawie i prawdopodobnie będzie. Miej na oku swoją dupę, żebyś jeszcze rano mógł się obudzić.
Wtedy mój przyjaciel wyszedł z imprezy, czuł prawdziwy niepokój o siebie, o swoje zachowanie. Ale to był prawdziwy Roukey, całkowicie nieobliczalny, nieznający granic.
Dwie godziny wcześniej Alice wraz z Robertem spotkali się razem u Lilly w szpitalu. Po długich rozmowach, żalach, żartach wyszli na korytarz, aby porozmawiać o pewnej rzeczy, która ubiegła im uwadze. Oboje wiedzieli o co chodzi.
- Robert, Lilly była w ciąży … - zaczęła.
- Tak tak, pamiętam. Teraz ani śladu po zaokrąglonym brzuszku. Co się może dziać? – zapytał zaniepokojonym głosem Robert.
http://img508.imageshack.us/img508/9473/94373746.jpg
- Myślę, że na pewno z nią nie możemy o tym rozmawiać.
- To chyba oczywiste, martwię się, że ci <pielęgniarze i doktorzy z szpitala> podali jej coś, co spowodowało że teraz tego dziecka nie ma …
Nastąpiła chwila ciszy.
- Czyli myślisz o tym co ja?
http://img267.imageshack.us/img267/8862/57461421.jpg
- Alice, spójrzmy prawdzie w oczy …
Rozmowę przerwała pielęgniarka, oznajmująca, że minął czas wizyt. Moi przyjaciele wyszli z tego smutnego budynku z jeszcze smutniejszym sercem.
Robert wrócił do Zeldy, która czekała na niego leżąc na kanapie i oglądając najnowszy odcinek „Marzenia Jutra”, którego scenariusz opierał się na bestsellerowej powieści pisarki ukrywającej się pod pseudonimem literackim Liv. Zelda usłyszała kroki, które zmierzały w stronę salonu. Ujrzała Roberta w drzwiach, zauważyła jego niepokojącą minę.
- Co się dzieje? – zapytała.
- Ech, szkoda gadać.
- Chodź tu do mnie. – oznajmiła.
Robert usiadł na kanapie, Zelda wyraźnie flirtowała z nim wzrokiem, nie przejmowała się jego, a raczej jego przyjaciółki problemami. Jej spojrzenie mówiło „tak bardzo mi na tobie zależy”.
http://img221.imageshack.us/img221/741/37415731.jpg
Robert był zdziwiony zachowaniem swojej przyszłej żony. Znał ją raczej z chłodnej strony swego serca. Mój przyjaciel został uwiedziony jej zmysłowością. Położył się na jej kolanach i zaczęli się namiętnie całować. Po dwudziestu dwóch minutach przeszli do sypialni. Wtedy to Robert liczył na więcej, a to Zelda go odtrąciła.
http://img153.imageshack.us/img153/8562/61801909.jpg
- Ej, co się dzieje? –zapytał Robert.
Zelda była zmieszana, powiedziała tylko, że się źle czuje i nie ma ochoty na seks. Robert pokornie przyjął jej zdanie. Tak jak szybko się do niej dostosował, tak szybko zasnął. W przeciwieństwie do Zeldy, która nie mogła zmrużyć oka tej nocy.
Następnego ranka, życie na Sunset Valley powoli się budziło do życia. Budziły się przede wszystkim jeden typ uczuć: „obawa”. Tak, to ona destrukcyjnie działała na moich przyjaciół. Tak strasznie mi szkoda, że jeden z nich odejdzie z tego miasteczka w przeciągu miesiąca i spotka się ze mną tutaj, w niebie.
Alice tego wieczoru, musiała zostać dłużej w urzędzie. Jako burmistrz podpisywała ważne umowy z inwestorami, by osiągnąć maksymalny rozwój miasta. Wysłała więc Roukiego, by odwiedził Lilly w szpitalu. Wszedł niepewnym krokiem, już z drzwi frontowych było czuć nieprzyjemny zapach tego miejsca. Wszedł powoli do pokoju Lilly Andrews, tak dawno nie widział swojej przyjaciółki, a może już stracił z nią tą magiczną więź?
- Cześć Lilly, to ja Roukey. – powiedział niepewnie.
Lilly odwróciła się w jego stronę. Wpadła w szał.
http://img834.imageshack.us/img834/5972/79557918.jpg
- Ty zasrany murzynie! Myślisz, że nie wiem jak masz na imię, że musisz mi się przedstawiać? Ty też myślisz, że jestem ześwirowana? Tak? – zaczęła krzyczeć.
Roukey wpadł w panikę, nie poznał Lilly, poznał chorą psychicznie kobietę. Zawołał natychmiast pielęgniarkę.
- Przepraszamy, ale ona reaguje tak na leki. – poinformowała. – jeśli będzie agresywna proszę nacisnąć ten przycisk. – dała Roukiemu szare pudłko z dużym czerwonym guzikiem.
- Jesteś chora.
http://img267.imageshack.us/img267/1943/16199388.jpg
- Co ty opowiadasz? – krzyknęła Lilly.
- Rozwalasz moje małżeństwo, Alice cały czas u ciebie przesiaduje, rujnujesz nam życie! Zrozum, że nie tylko ty masz problemy rozumiesz?! – Roukey wpadł w szał, zupełnie niespodziewany. –słyszałem co naopowiadałaś Alice o mnie, uważaj na słowa, naprawdę.
http://img692.imageshack.us/img692/9089/12690352.jpg
Lilly z politowaniem patrzyła na niego. Czuła ogromny żal do niego. Po minucie przerwy, podeszła do niego i oznajmiła.
- Wynoś się stąd.
http://img834.imageshack.us/img834/114/95779239.jpg
- Lilly, ja chcę ci pomóc. Chcę porozmawiać. – powiedział z ironią.
- Wynoś się stąd! – krzyknęła.
Roukey wcisnął czerwony guzik, nad jej łóżkiem zapaliło się światło, już było słychać kroki pielęgniarzy. Przynieśli kaftan bezpieczeństwa, Lilly zaczęła się strasznie szarpać. Założyli wkońcu go, Roukey patrzył na to wszystko, jakby był ponad. Jakby ta sytuacja, bo zupełnie nie dotyczała. Lilly krzyczała tylko na całe piętro „Zabiję cię tak szybko, jak stąd wyjdę!”. I tym razem Roukey opuścił szpital, a jego serce wylewało się od otaczającej go rzeczywistości. Idąc ulicą zauważył Xaviera, on również krzyczał coś do niego. Roukey podszedł bliżej, w sumie niepotrzebnie. Dostał ogromną dawkę obelg od Xaviera, za niewierność wobec Alice.
http://img213.imageshack.us/img213/1750/76620232.jpg
- Wiem o wszystkim ty żigolaku! Kojarzysz Marthę? Wyobraź sobie, że to moja dobra znajoma, pożałujesz tego, że w ogóle z nią zacząłeś. Zacząłeś również z połową tego miasta. A, i w domu czeka na ciebie niespodzianka.
Roukey zaczął biec, wszedł szybko do domu, zamknął drzwi na dwa spusty. Wszedł do kuchni, zauważył rozpłakaną Alice. Spytał jej się szybko, co się stało, odpowiedziała tylko, że wie o wszystkim. Próbował się tłumaczyć, Alice pokazała mu rękę, dając mu znak, że nie chce jej się słuchać jego idiotycznych wymówek, że ma tego dosyć.
http://img262.imageshack.us/img262/2138/68469221.jpg
Wyszła z kuchni, odkładając obrączkę małżeńską na stół, tam gdzie zawsze siedzi Roukey.
- To koniec, Roukey.
Moja przyjaciółka płakała cicho, tak cicho ja szybko zburzyło jej się życie. Już nie widziała sensu, postanowiła więc coś zakończyć.
Chryzantem Złocisty
09.01.2011, 20:26
CHCESZ ZABIĆ ALICE?!
nawet...się....nie....waż!
w rozmowie Alice z Robertem jest błąd - to Lilly była w ciąży,nie Alice :P
Roukey jest już zupełnie innym człowiekiem,niż na początku.Jak mógł podrywać inną kobietę,i to jeszcze przy ludziach?
a potem wyżył się na Lilce.
nie wiem co napisać,bardzo smutny ten odcinek :(
wygląda,jakby wszystko miało już się popsuć...
Niebieskowłosy, lekko otyły mężczyzna podszedł do Marthy, objął ją ramieniem i zapytał się Roukeygo, czy ten ma jakiś problem.
JP na 100%! xD
- Robert, Alice była w ciąży … - zaczęła.
A nie Lilly?
Robert wrócił do Zeldy, która czekała na niego leżąc na kanapie i oglądając najnowszy odcinek „Marzenia Jutra”, którego scenariusz opierał się na bestsellerowej powieści pisarki Liv.
DZIĘKI! :D To było naprawdę miłe :)
<ah, żeby to jeszcze był bestseller, w dodatku wydany...>
Tylko zmień proszę zmień to "pisarki Liv" (bo tu by się przydało prawdziwe imię i nazwisko, a to niech pozostanie tajemnicą ;)) na "pisarki ukrywającej się pod pseudonimem literackim Liv".
Zrozum, że nie tylko ty masz problemy rozumiesz?!
Powtórzenie.
ALICE?! :O:O
Z tego FS pomału horror się robi! :O A może planujesz wykończyć ich wszystkich? Mam nadzieję, że nie...
Kurczę, smutno mnie nastroił ten odcinek. Nie widzę dla nich żadnego ratunku :( Albo ich jakimś cudownym sposobem wyciągniesz z dołków, albo pójdziesz na całość i będą mieli porządnie zrujnowane życie. Coś mi się zdaje, że wybierzesz to drugie :(
9,5/10
dziekuje bardzo za oceny, prawde mowiac, nie wiem jeszcze kogo usmierce :d bledy poprawione, co do bledow w dialogach, staralem sie czesto po prostu robic je specjalnie, bo przeciez gdy mowimy, to raczej nie pamietamy o bledach jezykowych ;d
Chatoyant
09.01.2011, 22:22
Wlasnie przeczytalam wszystkie odcinki :), b. fajne FS, zauwazylam tylko (szczegolnie we wczesniejszych odcinkach) czeste powtorzenia, no i male bledy 'techniczne', np w 1 odc. 3 serii piszesz "Gdy dzieci już zasnęły Alice poprosiła Roukego o rozmowę. Wyszli do sypialni,[...]czarna noc była oddzielona pasmami przyjemnego światła w domu", a gdy Alice wychodzi do Xaviera na fotce jest jasno ;d, czasem tez troche dziwne wydaja mi sie teksty i reakcje bohaterow..
Poza tym mam nadzieje, ze zaczniesz pisac troche dluzsze odcinki, bo naprawde warto rozwinac kilka watkow (co sie stalo z kochankiem Lilly, tym z toalety :D, co z jej synem, kochanka Zeldy itd.?!), troche szkoda tez , ze ominales kilka rzeczy, m.in. z czego utrzymuje sie Robert (na poczatku rzucil prace, potem hodowal roslinki, a teraz?), skoro ta cala Zelda chce zgarnac jego majatek to musi niezle zarabiac... moze mi to gdzies umknelo, ale wydaje mi sie, ze nigdzie nie jest o tym wspomniane. Tak samo jesli chodzi o prace Lilly, ktora na poczatku byla kieszonkowcem...
Btw. cieszy mnie, ze w koncu postac 'zasranego murzyna' ( : DDD ) zaczela sie pojawiac czesciej, bo naprawde baaaardzo go malo.. ;d Historia ciekawa, tylko miejscami troche chaotycznie napisana, za to zdjecia z kazdym odcinkiem coraz lepsze <3 Pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia na ciag dalszy :)
Fajny serial. Przeczytanie całości (od pierwszego odcinka 1 serii) zajęło mi jakieś 40 minut. Zdjęcia też fajne ;) Mam nadzieję, że nie zabijesz jednak Alice. A tak właściwie to co się stało z tym dzieckiem Lilly (czy jak tam jej było)?
Czekam na kolejne odcinki.
P.S.
Zachęcam do przeczytania mojego serialu ,,Sztuka zaufania". Czekam na komentarze :))
muffindance
30.01.2011, 11:29
- Ty zasrany murzynie!
hahaha, leze i kwicze. EPIC :P
tylko plis, nie usmiercaj Alice!!!!! To moja ulubiona postac ;pp
a ja tam podsumuje tak: UWIELBIAM TO I CZEKAM NA WIECEJ<3
ode mnie masz 1000/10 XD
Przepraszam, że tak długo ;p
Odcinek 4
Rita Herlin znana była miastowym jako najlepsza pani architekt wnętrz. Jej aranżacje zachwycały nie tylko świeżością, ale ogromną kreatywnością, wrodzonym talentem. Zeldzie Mae, Rita była znana jako partnerka życiowa. To z nią tak naprawdę chciała dzielić życie. Czerwonowłosa kobieta miała twarde serce. Z każdej swojej transakcji wyciskała najlepsze soki.
http://img201.imageshack.us/img201/81/60331283.jpg
- Umawialiśmy się na 4400$ …
- No a nie opuściłaby pani chociaż trzech stówek?
- Mowy nie ma …
Zawsze była przekonana świetności swojej pracy. W każdy projekt wkładała swoje serce.
http://img833.imageshack.us/img833/6826/16638617.jpg
Nie było jej żal wyciskać pieniądze od klientów. Nie kierowała nią żadna kobieca delikatność, Rita była typem kobiety w spodniach, zamierzała więc żyć z Zeldą – dziedziczką fortuny zdobytej przez rodzinę Mae.
Ogień w kominku się palił,okna były pozasłaniane. Zelda postanowiła przywitać swojego przyszłego męża nie tylko kubkiem mrożonej kawy, ale swoim gorącym ciałem z bielizną od Victoria Simscret.
Robert wszedł do salonu, nie mógł się nadziwić widokiem Zeldy, nigdy nie widział jej w tak seksownej bieliźnie.
-Mam dla ciebie niespodziankę. – powiedziała seksownym głosem.
http://img153.imageshack.us/img153/9622/89667906.jpg
- Już jutro mamy ślub … - kontynuowała – a więc kochajmy się ostatni raz jako niemąż i jako nieżona. – uśmiechnęła się.
Tak, Zelda była świetną aktorką, nie pozwalała Robertowi na jakiekolwiek przypuszczenia do tego, że po ślubie i urodzeniu dziecka go zostawi, bez żadnych perspektyw na przyszłość. Miała na sobie czerwoną bieliznę, a w ręku trzymała kieliszek świeżokupionego szampana. Robert uśmiechnął się od ucha do ucha, od jakiegoś czasu próbował uprawiać seks z Zeldą, lecz jego wysiłki spełzały na niczym.
http://img37.imageshack.us/img37/359/39279807.jpg
Po kilku minutach pieszczot, Zelda pocałowała mojego przyjaciela tak nieśmiale, jakby znali się od tygodnia. Wzięła go za rękę, poczuła wtedy ogromny chłód, który przypominał jej o odchodzącej zimie w Sunset Valley. Oboje udali się do sypialni, szli przez drewniane schody, wykonane specjalnie na ich zamówienie.Na łóżku leżały porozrzucane płatki róż, a wokół rozprzestrzeniał się zapach Mademoiselle. Zelda powoli zdejmowała ubrania ze swojego narzeczonego, był on tak nabuzowany, że momentami trząsł się z ekscytacji. Blondynka zdjęla górę swojej bielizny, jej piersi były tak piękne, jak można tylko sobie wyobrażać. Robert zaczął całować ją po całym ciele, co jakiś czas w ramach zaakceptowania jego pieszczot, Zelda pojękiwała cicho. Podczas zabawy dwojga kochanków u góry w sypialnii, na dole pojawił się nieproszony gość.
http://img585.imageshack.us/img585/1388/27212439.jpg
Tak, oto dom przyszłych małżonków zostanie obrabowany. Ktoś naprawdę musiał ich nie lubić, lub był zły za bieg wydarzeń. Złodziej po cichu otworzył drzwi, spojrzał jeszcze na zewnątrz, by upewnić się, że nikt go nie widzi.
http://img121.imageshack.us/img121/3092/71098908.jpg
Po siedmiu minutach rabunku, złodziej uciekł nie zostawiając po soie żadnych śladów. Zupełnie jak w filmie, został niezauważony przez nikogo. Odjechał swoim samochodem bez pośpiechu, tak jakby prosił o czyjąś uwagę, niestety prosił na marne.
Jest pewna rzecz, którą musicie wiedzieć. Doktor Malcom ze szpitala psychiatrycznego w Sunset Valley, nie był tylko doktorem. Cechowała go bezinteresowna dobroć, troska, chęć niesienia pomocy swoim pacjentom. Z każdym ze swoich podopiecznych miał dobry kontakt. Tak też było z moją przyjaciółką, Lilly Andrews. To on codziennie do niej zaglądał, pytając jak się
http://img823.imageshack.us/img823/7011/70021189.jpg
Lilly po raz kolejny czuła, że spotkała kogoś ważnego w swoim życiu, to samo uczucie ogarniało ją gdy spotykała się ze swoim mężem Beau. Moja przyjaciółka czuła, że musi coś zrobić, by nie pozwolić odejść temu człowiekowi ze swojego życia. To była jej ostatnia noc w szpitalu, Czekały ją już tylko przyjemne rzeczy, symboliczna fizyczna metamorfoza u stylisty, zabukowana na dwunastą oraz ślub jej najlepszego przyjaciela.
- Panie doktorze … - zaczęła.
- Tak? – zapytał niskim głosem doktor Malcom.
http://img528.imageshack.us/img528/554/37244228.jpg
Pochylił się nad uchem Lilly, poczuła wtedy wodę kolońską i przyspieszone swoje bicie serca.
- Bo . . . chciałam tylko pana zapytać, czy moglibyśmy pójść na jakąś kawę czy coś, po moim wyjściu? – zapytała nieśmiale.
Malcom uśmiechnął się.
- Oczywiście że tak. – powiedział to, jakby rozmawiał z malutką dziewczynką.
Lilly bez pohamowania skradła mu pocałunek. Czuła się wtedy, jakby znowu miała piętnaście lat.
http://img573.imageshack.us/img573/4914/51853969.jpg
http://img822.imageshack.us/img822/5044/14510610.jpg
Doktor Malcom szybko oderwał uścisk Lilly.
- Co ty robisz? – zapytał lekko oburzony.
- Ja . . . – zaczęła się plątać – bardzo przepraszam. Tak wyszło. – uśmiechnęła się znacząco. – Ale na kawę jesteśmy umówieni?
- Tak. – odwazjemnił uśmiechem.
W rodzinie Alice i Roukego wrzało. Wszystko zaczęło się od telefonu niewinnej blondynki, która opowiedziała całą prawdę o mężu Alice, jak on traktuje dziewczyny w drużynie.
http://img573.imageshack.us/img573/3302/28997698.jpg
Ten jeden telefon, ta jedna rozmowa i tysiące zapewnień innych dziewczyn przekonało Alice o porzuceniu swojego męża. Po jego powrocie nastapiła kłotnia, którą zaczęliście czytać w poprzednim odcinku. Alice odłożyła pierścionek i oznajmiła Roukiemu o jego sytuacji.
http://img33.imageshack.us/img33/5610/46489803.jpg
- Nie chcę żyć w takim związku! Nie mogę sobie na to pozwolić! Jestem burmistrzem, nie mogę pozwolić sobie na to, żeby mój mąż wykorzystywał Bogu ducha winne dziewczyny. Jesteś potworem. Jutro rano składam pozew o rozwód . . .
- Ale ..
- To co, że jest ślub Zeldy i Roberta jutro. Mam to gdzieś. Wykończę cię finansowo, jesteś potworem. Nie myśl o tym, że zapomniałam o biciu mnie. Wszystko wykorzystam. Jestem burmistrzem, mam ogromne plecy w tym mieście, więc lepiej naprawdę wyjedź z tego miasta.
Roukey spojrzał na nią błagalnym wzrokiem.
http://img52.imageshack.us/img52/5723/23475591.jpg
- Słuchaj mnie, jeśli tylko miasto się dowie o tym, co ty robisz, stracisz od razu pracę i reputację. Ja do tego doprowadzę, jak mogłam żyć w kłamstwie? – zaczęła krzyczeć. – cały czas mnie oszukiwałeś, całe życie. Mamy dzieci Roukey! Co ty do cholery zrobiłeś?! – z jej oczu popłynęły łzy.
Alice zauważyła, że rozmowie przygląda się mała Mildred. Szybko założyła na siebie płaszcz.
http://img718.imageshack.us/img718/7430/39830954.jpg
http://img593.imageshack.us/img593/8016/20829548.jpg
Weszła do pokoju dzieciaków, ubrała każde z osobna, kierowała się w stronę drzwi. Otworzyła drzwi garażowe, wyjechała swoim drogim samochodem. Uciekła, uciekła od tego cholernego życia w kłamstwie. Mój przyjaciel Roukey został sam. W pustym domu, czekał na zbawienie, wiedział, że nie ma sensu tutaj żyć.
http://img511.imageshack.us/img511/5897/67356268.jpg
Tak, dzisiejszą Roukey spędził sam. Może nie dosłownie, bo w jego głowie towarzyszyło mu tysiące problemów.
http://img541.imageshack.us/img541/9003/77784808.jpg
Nazajutrz Lilly w ramach ostatniego dnia swojej terapii udała się do stylisty razem ze swoją najlepszą przyjaciółką Alice, która tego dnia wyjątkowo milczała.
http://img834.imageshack.us/img834/9251/49697707.jpg
Po trzech godzinach stylizacji przez najsłynniejszego geja – stylistę w mieście, Lilly znów poczuła się silna. Lou skrócił jej włosy, oraz dobrał jej najlepsze ubrania. Na stopach mojej przyjaciółki, znów zawitał ukochany przez nią projektant Manolo Blahnik.
http://img691.imageshack.us/img691/8980/27217285.jpg
W lustrze Alice widziała silną kobietę, taką jaką ona chciałaby dziś być. Lilly znów poczuła,że jest kobietą, nie ważne że zdzieckiem, dziś w lustrze stoi silna kobieta, gotowa zasmakować życia, tak jak siedem lat temu, gdy zaczynała się ta historia.
Alice ciągle żyje! Hip hip hurra! :D Mam nadzieję, że odwidziało Ci się uśmiercenie jej!
A może teraz, gdy Zelda chce opuścić Roberta, oni Lily zostaną parą? :> Mnie by się takie rozwiązanie bardzo spodobało! :D Btw,rabunek takim momencie... xDD Poza tym, skąd złodziej mógł wiedzieć, żer ten moment jest dobry? To mi pachnie jakimś podstępem...
Co się zaś tyczy Alice i Roukey'ego: to może oni też po jakimś czasie wrócą do siebie? W końcu dzieci i tak dalej...
A Lily i doktorkowi nie daję szans!
Hm, odcinek fajny :) Błędy były,na szczęście takie drobniutkie ;)
10/10
muffindance
02.02.2011, 20:02
Kurde, z tej Zeldy to niezly cwaniak... Zaraz wychodzi za maz a chce byc z inna kobieta Oo... BTW, mieli mega pecha z tym zlodziejem, dzien przed slubem ich odpicowal, szacun ;p Chociaz mam wrazenie ze to zostalo ukartowane, zeby nie doszlo do tego slubu....
Podoba mi sie metamorfoza Lilly i jej nowy romas z doktorkiem, ktory mam nadzieje na pewno bedzie dosc dlugi. Sadze, ze Lil poczula do niego respekt i podziekowanie, a moze to platoniczna milosc? XD Takie uwielbienie za te pomoc kiedy byla w dolku. ;) a przede wszystkim - LILLY ZYJE!! : D
Co do Alice i Roukego: od poczatku wiedzialam, ze to sie zle skonczy ;/ (oni po prostu nie pasuja do siebie). Tylko szkoda mi tych dzieciaczkow, nawet nie wiedza co sie dzieja... No i Alice zle postapila! To jej kochany mezus powinienem sie wynies, przeciez maja czworke dzieci, ktore chca spac w swoich lozeczkach. Powinna mu pokaza gdzie raki zimuja.
Warto bylo tyle czekac...
jak zwykle 10000/10 !! >D
Chryzantem Złocisty
02.02.2011, 20:18
a ja sądzę,że Roukey nie może być taki zły.przecież w końcu musi go ruszyć sumienie.
ale obawiam się,że kiedy poznamy jego lepszą stronę,to po chwili i tak umrze :P
Lily musi być z Robertem,wszyscy im kibicujemy i dobrze o tym wiesz!
Zelda niech ginie razem ze swoją kochaneczką,są siebie warte :((
(w końcu zmieniłeś Lilce ciuchy,i dobrze,w tej koszulce wyglądała strasznie :D niech odkryje swoją kobiecość,bo rude są seksowne :> )
myślałam,że już nie doczekam nowego odcinka,ale jest.uwielbiam Twoje FS :)
dzieki wielkie za oceny, dobrze kombinujecie, macie dobre przypuszczenia co sie stanie :D a nie chce dawac Roberta do Lilki bo wydaje mi sie ze to bedzie zbyt nierealne jak na rzeczywistosc :d
finalowy odcinek juz w piatek!
muffindance
02.02.2011, 23:08
finalowy odcinek juz w piatek!
o matko, kiedy to zlecialo! ale czekam na final i na rozwiazanie wszystkim spraw : DDD
tzn finalowy 3 serii, bo zamierzam jeszcze czwarta zrobic ;p
muffindance
02.02.2011, 23:18
haha, wystraszylam sie ze to juz koniec fs XDDD
ale czekam ;)
ech przepraszam, ale nie dam rady z odcinkiem na jutro. tzn jest napisany, ale nie podoba mi sie jak go napisalem i jak potoczylem losy, wiec jest on do poprawki. mysle ze bedzie tak na pondz - wtorek. a tymczasem mam dla was plakat do 4 serii, scena z nadchodzacego odcinka:
http://img545.imageshack.us/img545/6821/postervz.jpg
i prosze, czekam na dalsze opinie :)
Chryzantem Złocisty
03.02.2011, 21:56
Zelda i Robert?!
czyżby zamierzała mu powiedzieć prawdę i jednak nie wychodzić za mąż?
Fotostory świetne bardzo mi przypadło do gustu jest to moje ulubione fotostory 10/10
muffindance
04.02.2011, 18:41
czy to Zelda i Robert??
moze w koncu przyzna sie i do slubu nie dojdzie!?
kurde, narobiles mi smaka tym plakatem! XD
i ostatni odcinek trzeciej serii, przepraszam ze tak nieskromnie mowie, ale dla mnie jest to zarowno najwazniejszy jak i najpiekniejszy odcinek, jaki kiedykolwiek napisalem. milej lektury.
polecam bardzo puszczenie sobie tego utworu arvo parta, jest swietnym tlem dla tego odcinka: http://www.youtube.com/watch?v=QtFPdBUl7XQ
Odcinek 5
Nad Sunset Valley zawitał kolejny poranek, dla jednego z moich przyjaciół, był to ostatni dzień w życiu. W domu państwa Mae roznosiło się mnóstwo zapachów. Zaczynając od naleśników z truskawkami, które były podane na śniadanie, poprzez cichy strach i niepewność ogarniające Zeldę. Od jakiegoś czasu toczyła ze sobą walkę, Robert miał być tylko obiektem, dzięki któremu uda jej się odziedziczyć majątek, spełniając warunki rodziców – wyjść za mąż i urodzić dziecko. Po urodzeniu dziecka, Robert miał zniknąć z jej życia. Zelda jednak nie potrafiła traktować go czysto przedmiotowo, był dla niej kimś więcej, zaczęła naprawdę się w nim zakochiwać. Gdy zeszła tego ranka po schodach na dół, aby spojrzeć na zamówione wcześniej obrączki od najdroższego jubilera w mieście, wpadła w gniew. Nie było czerwonego pudełeczka, tam gdzie zawsze stało.
http://img209.imageshack.us/img209/2346/37542187.jpg
- Robert … - krzyknęła do góry, aby mógł ją usłyszeć z sypialni.
Mój przyjaciel szybko zbiegł po schodach zaniepokojony krzykiem swojej przyszłej – dzisiejszej żony.
- Co się stalo? – zapytał przez półzakmnięte oczy.
- Gdzie schowałeś obrączki? – zapytała.
- Nie zabierałem nic, zobacz na stoliku, tam gdzie leżą. – odpowiedział.
- Nie ma ich do cholery! – krzyknęła.
- Jak to nie ma? – jego ton był budzący się.
Zelda od razu sięgnęła po telefon, wyszła do łazienki by Robert nie słyszał tej rozmowy. Odkręciła kran, tak że spływająca woda zagłuszała dźwięk telefonu. Po dwudziestu sekundach zaczęła się wyczekiwana rozmowa.
http://img534.imageshack.us/img534/8566/17687471.jpg
- Rita! – krzyknęła ze złością.
- Co tam panno młodo? Tak to się mówi? – zapytała śmiejącym się tonem Rita, dziewczyna Zeldy.
- To twoja sprawa?
- A co się stało?
- To ty zabrałaś nasze obrączki? Przecież ty miałaś je dzisiaj od nas wziąć jako druhna!
- Co ty opowiadasz? – zaśmiała się.
W tej chwili nastąpiła chwila milczenia. Zelda doskonale wiedziała, że Rita kłamie.
- Oj no dobrze. – powiedziała czerwonowłosa kobieta. – to ja się do was wczoraj włamałam …
- Co? – przerwała jej Zelda.- włamałaś się?!
Rita milczała, wybuchła złością.
http://img11.imageshack.us/img11/2731/67984588.jpg
- Przepraszam bardzo, ale nie mogłam patrzeć jak się lisisz do tego dupka!
- Nie mów tak o nim … - zaprotestowała Zelda.
- Jak możesz mi to robić?! Jesteśmy ze sobą od dwóch lat, miałaś tylko za niego wyjść i urodzić to dziecko i tyle. Nie musisz się z nim bzykać!
- Przestań! – wrzasnęła Zelda.
- Nie wyobrażam sobie jak można być z kimś, ale sypiać za plecami z kimś innym. Byłam u was, bo chciałam was odwiedzić, jak zobaczyłam jak ty w samej bieliźnie całujesz Roberta a potem idziecie na górę pierd*lić się, to postanowiłam cię ukarać! Zachowujesz się jak *****a, wiesz?!
Zelda głośno zapłakała.
- Nie przychodź dzisiaj, nie chcę cię już znać. Jak po dwóch latach możesz nazwać mnie *****ą? – zapytała przełykając ślinę od czasu do czasu.
http://img511.imageshack.us/img511/7137/13832960.jpg
Gdy usłyszała słowotok Rity, od razu się rozłączyła. Przysiadła przy toalecie i zaczęła głośno płakać, cieknąca woda nie była w stanie zagłuszyć jej łez, tylko rosnąca prawdziwa miłość do Roberta była w stanie uspokoić smutny deszcz.
O godzinie jedenastej do serca spokojnego miasta wróciła Lilly Andrews. Przyjechała samochodem wraz z doktorem Malcomem.
http://img62.imageshack.us/img62/1865/65745859.jpg
Gdy jechała ulicą w stronę swojego domu, w jej głowie pojawiła się chwila przebyłysku, to co było kiedyś, to jak wyglądała, to jak co było dawniej.
http://img823.imageshack.us/img823/1708/82197692.jpg
Na zewnątrz domu czekał jej syn- nastolatek. Gdy tylko Lilly go ujrzała, rozpłakała się. Zdała sobie sprawę ile czasu jej uciekło przez palce, nie zdążyła zauważyć jak czas szybko płynie i jak jej syn dorasta.
http://img690.imageshack.us/img690/1345/25242624.jpg
Uściskała mocno Alexa, po chwili przyglądania się sobie weszli razem z doktorem Malcomem do środka.
- Hmm, ale ładnie tu posprzątałeś! – powiedziała zachwycona Lilly, była zdziwiona swoimi słowami, powiedziała to jak prawdziwa matka.
Podeszła do kuchni, przygotowywała kawę dla doktora Malcoma.
- Napije się pan z nami? Prawda? – zapytala z uśmiechem.
http://img607.imageshack.us/img607/6413/38860638.jpg
- Oczywiście. – odparł siadając na jednym ze stołków.
Po minucie rozmowy w domu Lilly zapach zaparzonej kawy rozprzestrzeniał się powoli.
- Dzisiaj ważny dzień … - zaczęła Lilly spoglądając na Alexa. – Mój przyjaciel dzisiaj się żeni, w sumie najbliższy mojemu sercu.- powiedziała marząco Lilly, wciąż czuła do Roberta jakiś sentyment, to on dał jej przedsmak prawdziwej miłości, doskonale pamiętała, jak mieszkał razem z nią, jak zarywali noce ucząc się w wynajętym mieszkaniu podczas studiów oraz jak wspólnie starali się rozwiązywać wszystkie problemy. Dzisiaj, była w domu tylko ze swoim synem i obcym mężczyzną.
Gdy tylko Alice się obudziła w obskurnym hotelu ‘Różyczka’, poszła do łazienki wziąć szybki prysznic. Wszystkie dzieci spały na jednym wielkim łóżku, sąsiadującym ze starym telewizorem i pojemnikiem na gazety. Tak, właśnie dzisiaj Alice Stefansky zamierzała zanieść papiery rozwodowe do sądu. Z jedenj strony była strasznie zdeterminowana do podjęcia tego kroku, lecz z drugiej panicznie bała się konsekwencji – zostania starą i samotną panią burmistrz. To nie dla niej był typ rozbitej rodziny, jednak jestem przekonany, że świetnie by sobie poradziła, ona niestety nie miała takiej pewności jak ja. Po około dziesięciominutowym prysznicu, zadzwoniła po opiekunkę do dzieci. O trzynastej zjawiła się Mary, miła dwudziestoletnia kobieta, która została z dziećmi Alice podczas nieobecności mojej przyjaciółki. Najpierw podjechała do sądu zanieść papiery rozwodowe. Weszła z typowo nicniemówiącą miną.
- Cześć Annie. – przywitała się ze swoją znajomą, jako burmistrz często odwiedzała sąd.
- O witaj Alice, co się dzieje? – zapytała uśmiechając się skromnie.
- Biorę rozwód. –w tym momencie Alice wybuchła płaczem.
Annie była zmieszana, powiedziała tylko smutnie:
- Idę zrobić kawę. – podeszła do stolika i zagotowała wodę. Usiadła obok Alice, przytuliła ją mocno, czuła jak na jej ramionach spadają łzy pani burmistrz, po której nikt się nie spodziewał takich uczuć.
W tym momencie Alice przywołała w swojej głowie dawną siebie, to jak kiedyś była blisko z Lilly, to że kiedyś Lilly była poduszką, w którą się wypłakiwała. Rachowała wszystko co straciła, ten cały szpital, to wysłanie Lilly na terapię i opuszczenie jej w trudnym momencie spowodowało to, że dziś nie są tak blisko jak były kiedyś.
Po godzinnej terapi, Alice miała zawieźć papiery Roukiemu, by je podpisał. Podeszła lękliwie do drzwi, zadzwoniła trzy razy.
http://img233.imageshack.us/img233/1139/73882650.jpg
Ku jej oczom okazał jej się mężczyzna- jej mąż, tylko dziś patrzyła na niego jakby w ogóle go nie znała, jakby widziała gopo raz pierwszy.
- Tutaj masz pozew o rozwód, oznaczyłam, że rozwód jest tylko twoją winą … - powiedziała spokojnie patrząc się na podłogę.
- Jak to moją winą? – Roukey wyszedł na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi.
- Słucham? – zapytała ze stoickim spokojem, leki uspokajające zaczęły działać.
- To ty chcesz się rozwodzić!
- Mam ciebie dosyć naprawdę- spojrzała mu prosto w oczy. – jesteś już taki zabrudzony tymi zdradami. Ale nie, wiesz co, wybaczyłabym ci zdradę, ale nie mogę wybaczyć ci kłamstwa, przez taki długi czas jak mogłeś mnie okłamywać …
http://img121.imageshack.us/img121/2401/73621957.jpg
- Przestań. – zastopował ją Roukey kładąc rękę na jej ramieniu, by ją uspokoić.
- Zostaw mnie! – wrzasnęła, w tym momencie Rita, która właśnie przechodziła obok ich domu zatrzymała się. Postanowiła śledzić rozmowę.
- Jesteś ch*jem wiesz?! Biłeś mnie! Wszystko w sądzie będzie, wyprowadzaj się jak najszybciej mały gnojku. – Alice rzucała wyzwiskami na prawo i lewo, po skończonym monologu uderzyła go w twarz.
Roukey przez chwilę milczał, potem szybko szarpnął Alice za rękę i przywlókł ją do domu.
Dzwony zabiły, ziemia zadrżała, w kościele św. Mary Sims pachniało storczykami, a na zewnątrz wystawiony był czerwony dywan. Tak, o godzinie siedemnastej zaczynała się ceremonia ślubna jedenj z najbogatszych simek w mieście. Zelda Mae wychodziła za mąż, nie zabrakło fotoreporterów, którzy mieli zlecenie na kilka zdjęć do miastowej gazety.
http://img137.imageshack.us/img137/5051/72554725.jpg
Gdy panna młoda szykowała się w specjalnym pokoju umieszczonym przy kościele, poczuła niepewność, właśnie teraz miała zacząć nowy etap życia, zaczynając oszustwem. Wzięła szybko do ręki telefon, zadzwoniła do Roberta który właśnie jechał, aby jak najszybciej przyszedł do niej. Dwie minuty później mój przyjaciel zjawił się u niej. Wtedy złamał się jeden z postanowień ślubnych, pan młody zobaczył wcześniej panią młodą niż miało to być przy ołtarzu. Gdy Zelda tylko ujrzała Roberta, rozpłakała się i szybko podbiegła go przytulić.
- Muszę ci coś powiedzieć. – i zaczęła wszystko wyjaśniać.
http://img810.imageshack.us/img810/4468/44454580.jpg
- Zelda, czy bierzesz za męża tego oto mężczyznę? – zapytał ksiądz.
- Tak, biorę. – uśmiechnęła się i nałożyła obrączkę na jego palec.
- Robercie, czy bierzesz za żonę tą oto kobietę?
- Tak, biorę. – odpowiedział Robert, wkładając obrączkę i po chwili romantycznie całując Zeldę.
http://img8.imageshack.us/img8/1543/82801927.jpg
Dzwony znów zabiły, tak oto mój przyjaciel został mężem. Po wyjściu z kościoła, na Alice czekała dramatyczna wiadomość. Na zewnątrz już się ściemniało, gdy tylko moja przyjaciółka wyszła, złapała ją miejscowa pani detektyw.
http://img51.imageshack.us/img51/210/91115825.jpg
- Witam, nazywam się Oprah i muszę panią zatrzymać.
- Przepraszam, co? – zapytała zdziwiona.
- Jest pani podejrzana o zabójstwo pani męża. Proszę z nami jechać na miejsce zbrodni, mamy świadka który wskazał panią, jako podejrzaną. Po za tym znaleźliśmy pozew o rozwód, to wszystko tłumaczy. Proszę z nami jechać.
http://img171.imageshack.us/img171/1108/17960241.jpg
Alice nie wiedziała co się dzieje, poszła za Ophrą, odjechały na sygnale. Wszyscy zgromadzeni goście na ślubie zauważyli jak pani burmistrz jest skuwana w kajdanki, wtedy do boju wkroczyli fotoreporterzy. Lilly, Robert odwrócili wzrok, po raz pierwszy widzieli jak policja zabiera ich przyjaciółkę. Gdy Alice podjechała pod swój dom, zauważyła dwie karetki, dwa pojazdy policyjne oraz masę osób wszystko sprawdzających. Gdy moja przyjaciółka szła w stronę łazienki, poczuła coś niesamowitego. Czuła Roukego. Ostatnie pożegnanie, czuła jego ramię, tak jakby słyszała w uchu „Żegnaj Alice”, a w tych dwóch słowach było tyle miłości, tyle opiekuńczości, że nigdy nie doznała takiego uczucia.
http://img4.imageshack.us/img4/3633/39372863.jpg
Detektyw zaprowadziła zakutą Alice do łazienki, wtedy ujrzała makabryczny widok. Jej mąż zasztyletowany we wannie.
http://img808.imageshack.us/img808/5797/18311740.jpg
- Ma pani prawo do milczenia …. Zabieramy panią na komisariat, wszystkie ślady wskazują między innymi na panią, jutro od rana zaczynamy dochodzenie, w tym czasie musi pani przebywać w areszcie.
- Boże . . . –Alice złapała się za brzuch i zaczęła głośno płakać, gdy wychodziła ze swojego domu, w którym było mnóstwo osób, czekało na nią tysiące fotografów, którzy upamiętniali chwilę, gdy pani burmistrz zostaje odprowadzana przez policjantów. Tak, w ten oto radosny dzień Roukey dołączył do mojego grona.
http://img225.imageshack.us/img225/4167/20961615.jpg
Chryzantem Złocisty
06.02.2011, 21:09
:O
holyshit
ale co,ale jak,ale?
nie wierzę :O
daj mi chwilę muszę się ogarnąć
no,więc,cóż.zacząłeś tak ładnie,pięknie,a potem już coraz bardziej się rozpędziłeś.
mam nadzieję,że Zelda i Robert będą jednak szczęśliwym małżeństwem... (chociaż i tak on ma być z Lilką).
nagle okazuje się,że Lilly jest jedyną normalną w tym wszystkim.
nie wierzę,że Alice zabiła Rouky'ego.nie zrobiłaby tego.pewnie Rita maczała w tym palce...
muffindance
06.02.2011, 22:35
O. MOJ. BOZE.
nie wierze w to co widze!!! jestem w glebokim szoku, i jeszcze ta muzyka tak wprawila mnie w nastroj.
jestem pewna, ze to ta Rita. NA TYSIAC PROCENT. pewnie wkurzyla sie na Zelde, pozniej uslyszala ta klotnie i zabila biednego Roukyego, zeby oni tylko ten dzien slubu wspominali z jego smiercia.
a Zeldzie i Robertowi zycze szczescia, ona dobrze postapila zostawiajac ta Rite ;/
no i niby Lilly byla zamknieta w zakladzie, a teraz okazuje sie, ze to ona miala jako jedyna zdrowy rozsadek :(
dziekuje za opinie,ale od razu wam mowie, ze rita nie zrobila tego : d
muffindance
07.02.2011, 12:04
moze sam sie zabil?? :P
ale jak nie Rita to ja nie wiem kto to zrobil XD
:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O
Człowieku, w pewnym momencie zaczęłam płakać! To, co się tu stało, jest po prostu wielkim nieporozumieniem!
Też podejrzewałam Ritę... A może Rouky'ego zabił ten koleś od tej laski, z którą zdradzał Alice? W końcu groził mu zemstą...
No dobra, Zelda powiedziała Robertowi coś niecoś... Już myślałam, że do ślubu nie dojdzie, a tu taka niespodzianka! Ciekawe, co się tam mogło wydarzyć... I, przede wszystkim, czy znacząco wpłynie to na kształt 4. serii.
Smutno, ZA smutno dzisiaj :(
10/10
I błąd brati:
Jej mąż zasztyletowany we wannie.
W wannie.
Master of Disaster
07.02.2011, 19:39
Kurczę, nie wiem, co napisać... odcinek był bardzo ciekawy, czekam tylko, co będzie dalej. Zastanawia mnie, jakie dowody mają przeciwko Alice?
Swoją drogą, nie podoba mi się nagłówek w gazecie. "Zatrzymana za morderstwo"? Pasowałoby raczej "podejrzana o morderstwo". Z drugiej strony, może to celowy zabieg. Ciekawe, kto faktycznie zabił Rouky'ego.
10/10, jeśli chodzi o treść.
Na drugim zdjęciu Zelda wygląda, jakby miała ciemnoszare włosy :D
dziekuje bardzo za komentarze, prosze o dalsze :) naprawde zalezy mi na waszych opiniach, aby robic coraz lepsze odcinki i wymyslac coraz ciekawsze watki
seria 4 - ostatnia
odcinek 1
Pierwszą rzeczą, którą musie wiedzieć o mojej przyjaciółce Alice, to to, że w życiu nie potrafiłaby zabić człowieka, tym bardziej osobę, którą darzyła ogromną miłością. Pomimo mojemu zapewnieniu, społeczeństwo w Sunset Valley twierdziło inaczej. Bez żadnych dowodów, Alice Stefansky była wyobcowana wśród mieszkańców. Dziś doskonale się o tym przekona. Po wieczornej sesji przesłuchań i godzinnych seansach pełnych łez, Alice jako przykładowy obywatel, poszła do pracy.
http://img511.imageshack.us/img511/6487/96862059.jpg
Czarna sukienka powiewała lekko na wietrze. Alice była zdziwiona, pod urzędem nie było żadnego samochodu, nikt nie przechodził obok ani nikt nie wchodził. Zupełnie, jakby ten budynek nie istniał. Alice była zagubiona, nie wiedziała co się dzieje, nie znała powodu nieprzyjścia swoich pracowników. Postanowiła więc zadzwonić do swojej sekretarki. Nerwowo wybrała numer, po siedmiu sekundach Louise odezwała się.
http://img52.imageshack.us/img52/2176/64557692.jpg
- Louise, co się dzieje?! – krzyknęła zaniepokojona Alice.
- Cześć Alice ... – odpowiedziała śpiącym głosem.
- Słuchaj mnie, dlaczego nikogo nie ma w urzędzie? Co się dzieje się pytam?
- Alice, zobacz co się dzieje w gazetach, przed urzędem stała demonstracja z wielkimi napisami „Nie chcemy burmistrza – mordercy”.
- Co do cholery? – zapytała Alice.
- Mówię ci jakie są fakty, ludzie dlatego nie przychodzą do urzędu, nie chcą z tobą pracować.
- Poczekaj, do cholery... – przerwała zaniepokojona Alice. – Albo wiesz co, nic. Nie będę z tobą o tym rozmawiać.
Włożyła telefon do swojej torebki, zaczęła płakać.Opuścili ją ludzie, którzy uważali ją za autorytet. Przeszła po schodach, tak, że jej szpilki od Manolo Blahnika dawały znać o sobie. Postanowiła usiąść na ławce, tuż koło fontanny, aby pozbierać swoje myśli. Gdy przebiegała przez ulicę, o mało co nie potrącił ją nadjeżdżający gruchot.
http://img259.imageshack.us/img259/7073/90637441.jpg
Gdy już przebiegła na drugą stronę ulicy, zauważyła znajomą kobietę, czekającą na coś. Alice postanowiła się przysiąść. Była to Martha, kobieta wykorzystywana przez Roukiego.
- Moje kondolencje. – powiedziała spokojnym głosem do mojej przyjaciółki.
Oczy Alice znów napełniły się łzami, od razu do głowy przyszedł jej Roukey.
- A czemu nie jesteś w pracy? –zapytała Martha.
Alice skierowała swój wzrok w stronę pustego urzędu.
- Nikt nie przyszedł, nikt nie chce ze mną pracować. Wszyscy myślą, że to ja zabiłam go. Tylko dlatego, że złożyłam w ten sam dzień pozew o rozwód. Płakać mi się chce. Tracę wszystko.
http://img690.imageshack.us/img690/9691/45311448.jpg
Martha złapała Alice za rękę, w celu uspokojenia jej. Alice w tym momencie poczuła coś niesamowitego, miała przeczucie, że dotyka ją dłoń osoby, splamionej krwią. Czuła to po prostu. Zmrużyła oczy.
http://img41.imageshack.us/img41/976/18550479.jpg
- Gdzie ty byłaś w tym czasie gdy Roukey został zamordowany?! – naskoczyła na nią.
- Słucham? – pytała z niedowierzaniem zadanego pytania Martha.
- Pytam ci się!
- Na ślubie byłam.
- A wcześniej? – Alice wpadła w furię, zupełnie niezrozumiale.
http://img690.imageshack.us/img690/5342/35935386.jpg
- Przestań zadawać mi takie pytania!Jesteś chora, chcesz udowodnić, że to ty jesteś niewinna! Wszyscy wiedzą, że to ty go zabiłaś. Tak ty, zabiłaś własnego męża. – Martha podniosła głos. Po chwili odeszła, zostawiając zdenerwowaną Alice.
W tym samym czasie w domu Lilly Andrews, rozprzestrzeniała się pozytywna energia. W świeżo wyremontowanym salonie matka usiadła z synem. Tak jak kiedyś. Lilly nie mogła spuścić wzroku ze swojego przystojnego syna. Tylko on jej pozostał. Jak skarb.
http://img696.imageshack.us/img696/6381/11993147.jpg
Zaczęła wypytywać go o szkołę, o znajomych; w końcu go poznawała. Nie widziała w nim nic z jej męża Beau, w oczach Alexa widziała młodą siebie. Pełną energii, wigoru, wesołą dziewczynę smakującą życie.
- Wiesz co Alex, zastanawiam się czy nie sprzedać tego domu i nie wyprowadzić się gdzieś do mniejszego.
- To dobry pomysł, zmniejszyły by się wydatki.
Podziwiała w nim rozsądność, zupełnie nieadekwatną do jego wieku.
- Pomyślimy jeszcze. – uśmiechnęła się i uściskała bardzo mocno swojego syna.
Wtedy zadzwonił telefon, Lilly usunęła się z miłego uścisku i odebrała niechcącym tonem.
-Słucham?
http://img33.imageshack.us/img33/9098/84812121.jpg
- Cześć Lilka, możemy się spotkać?
W domu świeżo-upieczonych małżonków wrzało. Temperatura osiągała 1246 stopni, Zelda była w końcu szczęśliwa. Czuła się jak prawdziwa kobieta przy boku Roberta.
http://img41.imageshack.us/img41/7417/53454255.jpg
Postanowili sobie urządzić dwuosobowe Beach Party, oboje wskoczyli w stroje kąpielowe i rozkoszowali się chwilą popijając od czasu do czasu Cosmpolitan'a. W basenie zaczęli wspominać rozmowę przed ślubem, której wam teraz nie ujawnię. Gdy Zelda zamierzała rozpalić ognisko, Robert musiał otworzyć drzwi, ktoś nieubłagalnie dobijał się do nich. Nie był to nikt inny, tylko miastowa pani detektyw, która zbierała informację i dowody na temat śmierci Roukiego.
http://img192.imageshack.us/img192/7017/36762349.jpg
Zelda podsłuchiwała to, co mówił Robert, bała się jednego, że przyjaciela jej męża zamordowała Rita, tylko po to, by źle upamiętnić ich ślub. W końcu nie było jej na ślubie, nikt nie wiedział co ona robi w tym czasie.
O godzinie piętnastej, spotkały się moje przyjaciółki na wspólną rozmowę. Alice żaliła się Lilly, tak jak za dawnych czasów, role się zmieniły. Teraz to Lilly wydawała osądy.
http://img338.imageshack.us/img338/9609/72572025.jpg
- Alice, wierzę że to nie ty go zabiłaś. Nie masz czego się bać.
Alice wybuchła głośnym płaczem.
- Wiesz, że ludzie piszą petycję o to, by moja kadencja się szybciej skończyła?
Lilly zamilkła.
- Wszyscy myślą, że jestem morderczynią!
Po tych słowach Lilly przełamała się, przytuliła Alice, poczuła na ramieniu jak robi się mokro,od jej łez.
Alice poczuła ulgę, miała wsparcie w swojej przyjaciółce.
- Pójdę po whisky. – powiedziała próbując się uśmiechać.
http://img138.imageshack.us/img138/5958/90663462.jpg
Lilly była rozdwojona, z jednej strony czuła współczucie w stosunku do Alice, wiedziała, że ona tego nie zrobiła, z drugiej jednak strony miała do niej żal za to, że gdy ona straciła męża, to wysłała ją do szpitala psychiatrycznego.
Wieczorem, Lilly czuła się jak w siódmym niebie. Po romantycznej kolacji, jej doktor odprowadził ją do domu. Oprócz bukietu czerwonych róż, dał jej coś ważniejszego.
http://img841.imageshack.us/img841/2254/95519182.jpg
Gorący pocałunek, który rozgrzał Lilly diametralnie.
http://img96.imageshack.us/img96/9540/75219668.jpg
Ale chwileczkę, czy nie zauważacie, że historia zatacza koło?
Chryzantem Złocisty
24.02.2011, 16:15
no,chyba zatacza...
tylko czemu Alice jest teraz w największej - że tak powiem - dupie?zawsze ona była tą najmądrzejszą,zaradną i radziła sobie w każdej sytuacji.
a teraz nagle okazało się,że jest sama.no,może nie do końca,ale nie ma osoby,która by ją naprawdę wsparła.
nie wiem kto zabił Rouky'ego,ale na pewno nie Alice!
rozumiem że Robert z Zeldą się dogadali i będą żyli długo i szczęśliwie?
seria 4 - ostatnia
chyba sobie żartujesz.nie możesz tego zrobić :(
4 serca - 4 serie ;p
i tak to fotostory czyta 5 osob mimo tego ze juz 16 odcinkow minelo i liczba czytajacych sie nie zwieksza ;p
nie wiem wlasnie co zrobie z Robertem i Zelda ;d moze jakas niespodzianka na koniec, zobczymy ;d
Chryzantem Złocisty
24.02.2011, 16:21
a moje opowiadanie czyta może 6 osób,i nie zamierzam przestać go pisać :P
nie mogłabym tego zrobić Livce,która jest wierną fanką.
Livka edit: :*
a Ty chcesz mi coś takiego zrobić?zastanów się jeszcze nad tym.
muffindance
24.02.2011, 17:05
omg, nareszcie :D czytalam z zapartym tchem. jak moglam sie nie domyslic, ze podejrzana moze byc jeszcze ta Martha czy jak jej tam!? umknelo to mojej uwadze, ale mnie oswieciles ;p
hmm... faktycznie wszystko zaczyna sie powtarzac jesli chodzi o Lilly, cos czuje ze tym razem dobrze trafila :D
biedna Alice, od samego poczatku bylam pewna, ze to nie ona.
Robertowi i Zeldzie zycze szczescia, naprawde cudnie razem wygladaja<3 :D
dzieki wielkie a to nawiazanie z kolem historii mialo byc do tego odcinka: http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1294201&postcount=11 , dwa ostatnie zdjecia sa takie same ;p prosze o dalsze komentarze :)
muffindance
25.02.2011, 15:11
no tak, te ujecia za duzo mi mowili :P XDDD
szkoda ze chcesz skonczyc na tej serii, bo to fs jest naprawde dobre. :)
Pomimo mojemu zapewnieniu, społeczeństwo w Sunset Valley twierdziło inaczej.
Ej, tak sobie myślę - oni nie darzyli swojej burmistrzowej zaufaniem...
No i myślałam dobrze, tylko że wyprzedziłam myśleniem kilka linijek to tej ;)
Alice w tym momencie poczuła coś niesamowitego, miała przeczucie, że dotyka ją dłoń osoby, splamionej krwią. Czuła to po prostu.
WIEDZIAŁAM! :D:D:D:D:D:D:D
Kolejny dowód na to, że ranga Oko Saurona powinna należeć do mnie? ;>
No właśnie, te ostatnie zdjęcia wydawały mi się być znajome :D Ale czy rzeczywiście się powtarza mam trochę wątpliwości. No ale rozwiniesz akcję ostatniej części i zobaczymy...
Jak zwykle odcinek fajny :) Wszystko zdaje się zmierzać ku happy endowi i mam nadzieję, że takowy faktycznie dla nas przygotujesz.
Strasznie dużo zdjęć dzisiaj! Na taką ilość tekstu mogłeś kilka odpuścić ; D A Martha zawsze jest tak samo ubrana, wypadałoby ją przebrać, nie sądzisz?
10/10
No... Nareszcie znalazłam czas, aby przeczytać wszystko. Lubisz psuć życie simów, co nie? ;) Heh. FS fajne. Dużo zdjęć ;) Szkoda mi tylko Alice. Mam nadzieję, że jednak nie trafi do więzienia. Co do Zeldy i Roberta... Mam nadzieję, że jednak im wyjdzie :)
Czekam na kolejny odcinek :)
W końcu nadrobiłam wszystko :) Wybacz, że to tak długo trwało.
Zdecydowanie zmieniłeś swój styl od pierwszego odcinka, teraz wprowadziłeś dużo wulgaryzmów i wątków erotycznych - nie za bardzo mi się to podoba.
Zrobiłeś z tego tragedię. Strasznie dużo tu smutku i zmartwień.
Mimo wszystko to jest nawet ok, bo wiadomo, że w życiu nie zawsze jest kolorowo.
Cieszy mnie wyjście na prosta i metamorfoza Lily. Mam nadzieję, że będzie z Malcolmem. Alex zdecydowanie za szybko dorósł, ale dobrze, że jest rozsądny.
Robert jest wspaniały. Wybaczył narzeczonej taką podłość. Oby się tylko na tym nie sparzył.
Szkoda mi Roukego - mimo wszystko. Nie zasłużył sobie na śmierć. Zabiła go oczywiście Martha. szkoda, ze teraz Alice musi cierpieć z tego powodu, ale na pewni wszystko niedługo się wyjaśni.
Robert wrócił do Zeldy, która czekała na niego leżąc na kanapie i oglądając najnowszy odcinek „Marzenia Jutra”, którego scenariusz opierał się na bestsellerowej powieści pisarki ukrywającej się pod pseudonimem literackim Liv. Cóż za kryptoreklama :)
tak tak wiem, dawno nie bylo tutaj nic pisane. mialem juz rzucic to fs, niedokonczyc historii, ale cos we mnie drzemie, ze nie moge zostawic tego fs nierozwiazanego, tymbardziej ze postawy tych niby simow sa mi bliskie, bo tak naprawde pod cechami charakterow kryja sie moi przyjaciele. ale napisze wiecej w finalnym odcinku, tymczasem:
odcinek 2
Minęły aż trzy tygodnie na rozwiązanie lokalnej tajemnicy o misternej śmierci mojego przyjaciela. Podejrzanych było wielu. Między innymi moja najdroższa przyjaciółka Alice, która straciła nie tylko ukochaną osobę, straciła również swoją posadę, zrezygnowała z niej, na rzecz miłej atmosfery w urzędzie, której ostatnio brakowało. No tak, mało kto chciałby pracować z zabójczynią. Jednak pieniądze, które zdobyła w ciągu ostatnich czterech lat pozwoliły jej na chwilowe nicnierobienie. Zamierzała bowiem wyprowadzić się ze słonecznej dzielnicy Sunset Valley, wyprowadzić się w ogole z tego miasta. Miała cudowny plan na reaktywowanie przeszłości, mieszkania przyjaciół pod wspólnym dachem. Dlatego też udała się do Lily, która w tym czasie zajęta była gotowaniem obiadu dla Alexa.
http://img638.imageshack.us/img638/6699/73112646.jpg
- O, witaj Alice. Co tam? –zapytała uśmiechnięta Lily stojąc w drzwiach.
- Hej kochanie, wszystko w porządku. Jesteś zajęta?
- Wiesz co, wejdź, robię obiad, nic takiego. – otworzyła drzwi szeroko zapraszając Alice do środka.
Czarnowłosa przyjaciółka usiadła na brzegu stołka podpatrując ukratkiem, co przyrządza Lily. Alice stawiała na coś z pomarańczami. Tak, to była kaczka w pomarańczach.
- I co mi powiesz ciekawego? – zapytała się Lilly spoglądając od czasu do czasu na Alice.
http://img196.imageshack.us/img196/9576/42494422.jpg
- Wiesz, chciałabym się stąd wyprowadzić.
Lily momentalnie się obróciła na pięcie i spojrzała niedowierzającym wzrokiem. Usiadła obok ciemnowłosej, lekko zaniedbanej kobiety.
- Jak to? – zapytała zdziwiona.
Alice podrapała się po czole i zaczęła mówić.
-Straciłam wszystko, co miałam. Wystawiłam już dom na sprzedaż i myślę o przeprowadzce...
Lily położyła ręke na jej ramieniu, przybrała minę rozumiejącej matki.
http://img854.imageshack.us/img854/2259/97315603.jpg
- I tak sobie pomyślałam, bo nie wiem ... (tutaj Alice chciała wtrącić o bezrobociu Lily i ogólnym jej nicnierobieniu, lecz się powstrzymała), może chciałabyś zamieszkać ze mną? Gdzieś zdala?
Lily przetarła mocno oczy. Była zaszokowana tą propozycją.
- Jej, ale mam tutaj Alexa, chciałabym aby tutaj ukończył szkołę, ja szukam aktualnie pracy, mimo co jeszcze zostało mi trochę po Beau...
- Ok, rozumiem. – powiedziała smutnym tonem Alice.
Po chwili ciszy Lily zapytała znów radosnym tonem.
- Może kawy?
Rudowłosa przyjaciółka nie zdążyła się obrócić, jak Alice zamykała już za sobą drzwi.
http://img508.imageshack.us/img508/3000/24172599.jpg
W domu Roberta i Zeldy atmosfera była gorsza. To był dzień, w którym przyszedł czas na pierwszą, poważną, małżeńską awanturę.
- Mówiłam ci o wszystkim! – krzyczała Zelda.
- Boże, zadawałaś się z chorą osobą! Jak w ogóle mogłaś? – pytał Robert trzymając ręce ku niebu.
http://img705.imageshack.us/img705/9815/50448008.jpg
- Robert, mówiłam ci o tym. Nie przypuszczałam, że ona mogła dopuścić się czegoś takiego. Dostatnie za to nauczkę, nie przejmuj się.
Robert spojrzał momentalnie w oczy Zeldy, płakał.
- Dostanie nauczkę? Zabrała mi jedynego przyjaciela. Ja dziękuję za takie coś.
Zelda załamała ręce, nie przypuszczała, że Robert może tak dotkliwie odczuć brak bliskiej mu osoby.
http://img34.imageshack.us/img34/5897/47033799.jpg
Wieczorem Lily zaprosiła swojego doktora na romantyczną kolację we dwoje. Alex poszedł do kolegi na maraton gier wyścigowych więc Lily nie miała się o co martwić. Po podaniu kurczaka w miodzie rudowłosa słodkim głosem zapytała:
- Masz ochotę na deser?
Malcolm wymownie na nią spojrzał.
- Pójdę tylko na chwilę do łazienki wymienić wodę kwiatom.
http://img706.imageshack.us/img706/6531/40770311.jpg
Po czterech minutach Lily weszła do salonu w samej bieliźnie, upiętych włosach i szpilkach od Manolo Blahnika. Malcolm zmierzył ją wzrokiem. Lily przeszła obok stołu zabierając brudne naczynia i schylając się po nie tak seksownie, jak robią to w fancuskich, starych, erotycznych filmach.
http://img854.imageshack.us/img854/1293/19708610.jpg
Przez wielkie szyby salonu z całkowitą pewnością można było ją zobaczyć z sąsiednich domów. Nie przejmowała się. Znowu chciała się poczuć piekielnie seksowną, wyzwoloną kobietą, bez względu na wiek. Zostawiając talerze na stole, Lily usiadła na kolanach doktorowi. Poczuła, że strasznie ją pragnął. Zaczęli się gorąco całować. Lily co chwilę głośno dyszała, gorąco przeszywało ją od środka. Czuła się wspaniale, Malcolm zaczął się rozbierać. Za eleganckim garniturem kryło się ciało Adonisa- wspaniale zbudowane. Lily dawno nie widziała czegoś tak równie pięknego ... i zarazem młodszego od niej zarazem. Jej ręce krążyły po ciele młodszego doktora. Tego wieczoru Lily była kobietą fatalną, czuła się tak. Oboje zaczęli kochać się na stole.
http://img607.imageshack.us/img607/6642/30130347.jpg
Och tak, Lily nie miała tak cudownego czasu od tysiąclecia. Wkońcu doktor Malcolm nie tylko jej pomógł mentalnie, ale rozpalił w niej ogromną namiętność.
O godzinie dziewiętnastej sześć Alice zdążyła zapakować całe swoje życie w sześć pudeł i cztery walizki. Pod domem czekały na nią dwa busy, jeden by zabrać wszystkie rzeczy, a drugi by zabrać jej całą gromadkę dzieci. Opuszczała to miasto wieczorem, zupełnie tak, jak odchodzą przestępcy, w ciemności i w ciszy. I w ogromnym lęku o nadchodzące jutro.
http://img197.imageshack.us/img197/593/89858969.jpg
Cześć sing, dawno Cię nie było! ;p
Zdążyłam ja (ale pewnie nie tylko) pozapominać, co tu się działo...
- Ok, rozumiem. – powiedziała smutnym tonem Alice.
Po chwili ciszy Lily zapytała znów radosnym tonem.
Zgadnij :P
Mogłeś oddzielić enterem albo dwoma zdjęcie Zeldy i Roberta, bo się strasznie zlewa z resztą, a imo wymaga wydzielenia.
Poczuła, że strasznie ją pragnął.
Jej?
Z każdym kolejnym odcinkiem FS staje się coraz lepsze! :) Zresztą jeśli to wszystko a może nawet większość napisane było wcześniej przez życie, to może powinnam rzec "tym bardziej lepsze"?
Nie mam wątpliwości, że dłuższe przerwy od pisania dobrze robią (o czym przekonałam się na własnej skórze), ale jednak wolałabym, żeby trwały one góra miesiąc :)
Mam nadzieję, że na 3 odc. nie będziemy musieli tyle czekać ;]
10/10
Chryzantem Złocisty
07.05.2011, 07:19
wreszcie jakiś odcinek :o
skoro Robert wie,że to ta kochanka od Zeldy zabiła Rouky'ego,to czemu tego nie powie?
Lily sobie pewnie ułoży życie...Robert teoretycznie też.a Alice się wyłamała - i nikt z jej dwójki dawnych przyjaciół nie podążył za nią.
mam nadzieję,że to się nie rozpadnie całkowicie,no ale nie wiem,w jakich okolicznościach Alice miałaby się jeszcze pojawić w Sunset Valley.
Zgadnij :P
no wiem, tony tony :d
dziekuje wam moje najwierniejsze, stale, dwie czytelniczki za opinie i poprosze o wiecej :)
Sabrina:)
08.05.2011, 08:34
A ja sie musze niestety przyczepic do tego odcinka. Poczytalam Twoje fotostory, prawie wszystkie odcinki, dopiero niedawno. Nawet mi sie spodobalo. Ale tutaj akcja dzieje sie troche za szybko, mam wrazenie ze wszystko jest napisane na "odwal sie". Podstawowym bledem jest to ze jest za malo tekstu i za duzo zdjec. Ja tego troche nie lubie. Coz, niestety bywalo lepiej u Ciebie. Ale bede zagladac, jak znajde czas.
W końcu jest odcinek, ale szkoda, że krótki.
Współczuję Alice, ale z drugiej strony miałam ją za silniejszą kobietę.
Podobnie jak Chryzia nie rozumiem dlaczego Robert nie oczyścił imienia Alice.
Dlaczego Lily na zdjęciach z Alice ma krótką, postrzępiona fryzurę?
A Lily to niema co z czasem robić, tylko przy garach siedzi? Na obiad Alexowi zrobiła kaczkę w pomarańczach (a przecież mogła zwykłe frytki usmażyć), a zaraz potem kurczaka w miodzie.
I denerwują mnie te ciągłe wzmianki o szpilkach od Manolo (jest wiele innych projektantów ;)).
odcinek 3 - przedostatni :)
Jest pewna rzecz, którą musicie wiedzieć. Otóż niepozorna Lily Andrews z dnia na dzień zmieniała się w kobiecego wampa. Wpływ doktora Malcolma robił swoje, może nie tylko jego wpływ, ale jeszcze coś innego, co powodowało u mojej przyjaciółki szybsze bicie serca. Co jak co, ale Malcolm był perfekcyjnym kochankiem w łóżku. Doskanale rozumiała się z nim Lily, to dzięki niemu moja przyjaciółka odżyła. W każdym słowa tego znaczeniu. Rudowłosa kobieta zamierzała dziś zaskoczyć swojego kochanka w pracy. W tym celu wcześniej udała się do sklepu, do którego nigdy nie chodziła, po zakup ubrania pani sprzątającej, otóż miała to być taka niespodzianka. Musicie wiedzieć jeszcze jedno, doktor Malcolm był strasznym sępem, dlatego „wypożyczał” sprzątaczkę swojej ukochanej, aby tamta posprzątała mu biuro, oczywiście to było w godzinach pracy u Lily. Gdy moja przyjaciółka była gotowa do wyjechania z domu, zadzwonił nagle dzwonek do drzwi. Seksownym ruchem skierowała się w kierunku drzwi. Ku jej zdziwieniu, ukazała się jej własna sprzątaczka, mocno zdezorientowana niecodziennym widokiem swojej pani.
http://imageshack.us/m/706/909/41381670.jpg
- O, pani Andrews.
- Witaj Kasandro. – powiedziała speszona – Wiem, że dziwnie wyglądam, ale to nieważne. Dzisiaj przecież miałaś wolne? Tak?
Lily zmierzyła ją wzrokiem, zazdrościła jej dwudziestosześcioletniego ciała i tak pięknej talii. W porównaniu z nią, Lily wyglądała wręcz śmiesznie w przymałym kostiumie.
http://imageshack.us/m/821/7567/68257102.jpg
- Tak, tak. Ale chciałam oświadczyć – mówiła z ukraińskim akcentem – że wyjeżdzam na dłuższy czas, od jutra, więc chciałam dzisiaj ostatni raz posprzątać u pani i u pani ... – zastanawiała się przez chwilę. – u pani przyjaciela, więc no tak. Jestem dzisiaj.
Lily wzięła ją na bok. Zaczęła mówić ściszonym tonem:
- Słuchaj, posprzątaj dzisiaj u mnie tylko, a ja pójdę do mojego przyjaciela i zrobię mu niespodziankę.
Lily już kierowała się w stronę swojego samochodu, a wtedy Kasandra krzyknęła głośno:
- Ale wybrała pani trochę za mały kostium, mam większe w samochodzie, chce pani?
Podsłyszał to przechodzący pan Dawson, który był ogromnie zdziwiony wyglądem Lily. Zażenowana moja przyjaciółka udała, że nie słyszy słów sprzątaczki i wsiadła pośpiesznie do samochodu.
W ciągu czternastu minut Lily zdążyła dojechać do szpitala, w którym spędzała pewien okres w swoim życiu. Dziś, nie miała już złych wspomnień z tym miejscem, miała tylko cel- jak najszybciej wparować do pokoju swojego doktora. Weszła bez pukania, opuściła lekko kostium tak, że prawie wyskakiwały jej piersi spod przyciasnego ubrania. Obcasami stukała lekko o podłogę. Oczywiście był to Manolo Blahnik. Szukała wzrokiem Malcolma, siedział przy komputerze i nawet nie był zainteresowany tym, kto właśnie wszedł do jego gabinetu.
http://imageshack.us/m/863/1269/22705386.jpg
Strój Lilly seksownie przyciskał jej ciało. Rzuciła spojrzenie w kierunku Malcolma, zapatrzonego w ekran komputera i pośpiesznie coś piszącego. Moja przyjaciółka zachrząknęła głośno, ale spokojnie. Malcolm odwrócił się natychmiast.
http://imageshack.us/m/38/8002/95043676.jpg
- Co ty tutaj robisz? – zapytał z lekkim przerażeniem w głosie.
- Przyszłam wyczyścić wszystkie rury. – powiedziała dwuznacznie.
Ręką przejechała po swojej pupie i zaczęła zdejmować swoje szpilki. Po chwili Lily wzięła dłoń swojego kochanka i zaczęła przeszukiwać swoje ciało. Jego ręce drżały z podniecenia.
http://imageshack.us/m/7/1616/48079504.jpg
Lily płonęła w środku ogromną namiętnością, pasją. Sprawiało jej to przyjemność, rozkosznie się uśmiechała i pomrukiwała.
Tymczasem dla pewnej osoby to południe, było pierwszym na drodze do spodziewanego spokoju i szczęścia. Alice Stefansky kupiła dom odległy o 20 kilometrów od dawnego Sunset Valley. Tutaj, nikt jej nie znał. Nie wybiegała myślami daleko w przyszłość, bała się, że nie jest i prawdopodobnie nie będzie tak kolorowo, jak było u niej kiedyś.
http://imageshack.us/m/59/462/73702751.jpg
Po zaparzeniu kawy wyszła na zewnątrz, aby przyjrzeć się nowemu miejscu z nowego punktu widzenia. Powiedzmy sobie prawdę- z punktu kobiety straconej. Alice patrząc na krzewy, trawę i słońce wspominała dawne czasy, jak była burmistrzem, jak była szanowana, jak miała mnóstwo pięniadzy, jak miała Roukiego, jak otaczali ją przyjaciele. Dziś była sama, z czwórką dzieci w pokoju obok. Co chwilę słychać było przejeżdzające samochody ulicę dalej. Alice nie miała tutaj sąsiadów, bylo to opuszczone miejsce, dlatego też za kupno tego domu dała groszę w stosnku do jego wartości.
Chwilę później Alice usłyszała płacz jednego z dzieci, szybko wróciła myślami na ziemię. Wróciła do domu.
http://imageshack.us/m/822/1158/75935153.jpg
Patrząc na płaczące dziecko, uświadomiła sobie, że dzieci to wszystko co dzisiaj ma, będzie żyła dla nich, dla ich szczęścia.
Tymczasem w domu Roberta i Zeldy zawitał gość. Mój przyjaciel leniwie zszedł po schodach otworzyć drzwi. Przez wizjer ujrzał Ritę, jego serce zaczynało coraz mocniej bić, coraz głośniej dzwonił dzwonek. Po chwili postanowił otworzyć.
- Hej. – powiedziała nieśmiało Rita.
Robert nic nie odpowiedział, stwierdził, że milczenie będzie najlepsze w takiej sytuacji.
- Mogę wejść? Chciałam ci coś powiedzieć.
- Jeśli to konieczne ... – odpowiedział lakonicznie i pozwolił Ricie wejść do środka, Zelda była na zakupach więc Robert nie musiał się martwić o reakcje swojej żony.
Gdy kobieta z typowo męską posturą weszła do środka, Robert wybuchł. Zupełnie niespodziewanie, tak jakby dostał co najmniej jakiegoś ataku od wewnątrz.
http://imageshack.us/m/263/7649/28626371.jpg
- To wszystko przez ciebie! Co ty chcesz mi wyjaśniać? Wszyscy to wiedzą, że ty to zrobiłaś. Jeszcze śmiesz przychodzić tutaj i co? Prosić o przebaczenie? Popieprzyło cię kobieto, zacznij najpierw siebie leczyć, a potem wychodź do ludzi. Zdajesz sobie w ogóle sprawę z tego co zrobiłaś?
Ricie w końcu udało się wykorzystać moment ciszy.
- No właśnie, ja tego nie zrobiłam. Mam świadków, więc nie będę miała żadnych problemów. Niestety słyszałam od pewnej osoby, która wie, kto to zrobił ...
http://imageshack.us/m/534/7481/77304690.jpg
- Że co?! – wykrzyknął zniecierpliwiony Robert.
- Że twoja przyjaciółka może mieć kłopoty, ludzie z urzędu nie wypowiadają się pochlebnie na jej temat. Możesz sam sprawdzić. Chce ci tylko to powiedzieć, żebyś wiedział, a nie podejrzewał niewinne osoby. Jakoś alibi Alice nie jest zbyt słuszne.
Robert zaczął wszystko przemyślać, to mogłoby być możliwe, że Alice zamordowała swojego męża. Pożegnał się natychmiast z Ritą i wykonał telefon do przyjaciółki. Niestety, ten nie odpowiadał, zostawiła go razem ze swoim domem i swoją przeszłością. Robert postanowił zawiadomić policję.
Wieczorem, po szukaniu numeru do Alice Stefansky komisariat policji w Sunset Valley w końcu dodzwonił się do niej.
- Pani Alice Stefansky?
- Tak słucham?
http://imageshack.us/m/641/2413/31151297.jpg
- Musi pani stawić się na komisariat w celu złożenia dodatkowych zeznań.
Alice przeraziła się lekko. Odparła po chwili:
- To przyjadę jutro z samego rana ...
- Wolałbym dzisiaj ...
O tak, ta noc z pewnością nie była spokojna dla mojej dwójki przyjaciół, lecz trzecia osoba spała jak najspokojniej i miała wspaniały sen. Widziała siebie w takiej oto sytuacji:
http://imageshack.us/m/706/5350/79200646.jpg
I wiedziała jedno, że postara się aby ten sen stał się rzeczywistością.
mam kilka pytan
1) ktora z postaci jest Ci najblizsza?
2) ktory odcinek / serie najbardziej lubisz?
3) czy akcja dzieje sie tak jak czytelniku planowales, czy zupelnie odbiega?
Chryzantem Złocisty
15.05.2011, 13:01
1. Lily!
2. najbardziej lubię odcinek z przyjęciem w ogrodzie - każda postać kryła się pod jakąś maską...
3. trochę tak,trochę nie.
czyżby Malcolm zdradzał Lily z pokojówką? :O takie odniosłam wrażenie...
Alice nie zabiła Rouky'ego,nie wierzę tej Ricie ani trochę.
nie, malcolm nie zdradza jej. a skad takie wrazenie? :d
Teraz to już zamieszałeś, bo w końcu nie wiem, kto zabił Roukego (nic nie jest już takie oczywiste).
Robert już dawno powinien zakablować policji na Ritę i niech gliniarze dojdą, kto jest prawdziwym mordercą.
A Lily to normalnie nie poznaję. Jeszcze niedawno była wrakiem człowieka a teraz?
1. Robert.
2. Pierwsza seria bardzo mi się podobała, bo jeszcze nie była tak pokręcona jak późniejsze :)
3. Inaczej to sobie wyobrażałam.
muffindance
27.05.2011, 10:06
troche ci pospamuje :D
lal, nie moge uwiezyc, ze nastepny odcinek to bedzie juz koniec : o tak przyjemnie sie czytalo, ze moglabym tak w kolko, w kolko.. ;D
kiedy zobaczylam te sprzataczke, to pomyslalam, iz doktor zdradza Lily. :P Co do Lily, to podoba mi sie nowa, 'lepsza' wersja. W takiej jej do twarzy : D
No i bardzo bym chciala, zeby wreszcie usadzili Rite, bo watpie zeby Alice stala za zabojstwem Roukiego..
Ostania fotka jest swietna! :)
1. Wydaje mi sie, ze to bedzie Robert
2. Najbardziej spodobala mi sie druga seria, a najwieksze wrazenie wywarl na mnie odcinek z zabojstwem Roukiego :>
3. Mialam to inaczej ulozone w glowie, ale twoja koncepcja wydaje sie bardziej logiczna i przyjemniejsza :)
1. Alice :)
2. Odcinek 5 z serii II
3. Hah, żebym ja jeszcze planowała przebieg tego FS! :O
Nie no, w niektórych momentach zaskakiwałeś i często moje pomysły nie pokrywały się z Twoimi :)
Odcinek przeczytałam baaaaaaaaardzo dawno temu, ale zawsze wypadło mi coś, że nie mogłam skomentować/zapomniałam. Przepraszam :(
JAK TO NIE RITA?! No w końcu jak nie ona to kto? Bo chyba osoby zamieszane w romans Roukey'ego skreśliliśmy z listy podejrzanych o ile dobrze pamiętam.
Ślub Lily i doktora? :) Heh, powodzenia :D
Wszystko wyjaśni się w jednym odcinku? Poza tym każda seria ma ich po 5.
No nic, czekam :)
9/10
dziękuję wszystkim, którzy przebrnęli ze mną przez tą opowieść, najbardziej chciałbym uściskać Chryzantema_Złocistego oraz Liv za regularne komentowanie i udzielanie mi niezbędnych wskazówek. dziękuje wam bardzo. zastanawiałem się jak zakończyć historię, która zawsze będzie trwała, może tutaj tylko w simsach tak wydaje się dość śmieszna i nieprawdopodobna, ale życzę tobie czytelniku- abyś znalazł w życiu takie osoby, na które będziesz mogł/a polegać, zawsze, bez względu na mijający czas. nie ma przyjaźni bez tajemnic, chyba wszyscy o tym wiemy, nie istnieje po prostu coś takiego, ale należy pamiętać, że każde bariery można pokonywać, a o wiele łatwiej jest pokonywać bariery i przeżyć fajnie życie z wspaniałymi przyjaciółmi u boku, których serce będzie bić w tym samym tempie co wasze.
techniczna uwaga- prosze poczekac chwile az zaladuja sie wszystkie zdjecia w tym gify, bo one troche duzo waza dlatego moze byc problem.
Odcinek 4 - ostatni.
Musicie wiedzieć jedno, Lilly Andrews nigdy nie chciała wychodzić ponownie za mąż. Lecz misternie słodki plan, zrodzony w jej głowie był doskonale przemyślany. Zaczynając od srebrnych kolczyków z Apratu,
http://img26.imageshack.us/img26/9311/001tih.jpg
poprzez ręcznie wykonywany welon przywieziony z Maroka,
http://img856.imageshack.us/img856/747/002uu.jpg
aż po ... seksowną bieliznę z wyższej półki kupioną w Vicky’s Secret w Riverview.
http://img585.imageshack.us/img585/8958/003xn.jpg
Tak, Lilly Andrews nie zamierzała nigdy więcej stawać na ślubnym kobiercu, bała się obietnicy na całe życie i nadchodzących z tym obowiązków. Lecz nie bała się jednego, oddania się mężczyźnie swojego życia. Lilly delikatnie weszła do sypialni stukając nowym Manolo Blahnikiem. Malcolm zmierzył ją wzrokiem. Przez chwilę łączyła ich pusta cisza, po chwili doktor zaczął:
- Jak ty pięknie wyglądasz. – uśmiechnął się znacząco.
- Podoba ci się? – zapytała seksownym głosem, po czym położyła się na łóżku, wyglądała naprawdę pięknie. Jak prawdziwa pani młoda, może już nie taka młoda, ale na pewno czuła się wyjątkowo i seksownie.
Malcolm objął ją swoimi silnymi ramionami. Lilly czuła pod swoimi plecami męską, zimną dłoń.
http://img62.imageshack.us/img62/5417/004yib.jpg
Oboje wymienili się spojrzeniami. Lilly zawiesiła ręce na szyi Malcolma cicho dysząc z podniecenia.Jej paznokcie lekko wbijały się w plecy doktora, który zaczął ją całować po uchu szepcząc co jakiś czas gorące słowa. Lilly czuła się wspaniale, w końcu ma mężczyznę, który dba o nią, a seks z nim to największa przyjemność i nagroda dnia. Po siedemnastu minutach pieszczot i zakończeniu preludium do sprawy głównej, Malcolm położył się na Lilly. Moja przyjaciółka czuła jego bicie serca, byli tak blisko siebie.
http://img27.imageshack.us/img27/2207/005ywk.jpg
Bielizna Lilly migotała w świetle ich sypialnii. Jej ciało płonęło, a po chwili przeszywała ją dziwna mroźność. Lubiła to uczucie, tak jak chwile spędzone z Malcolmem, który był wspaniałym doktorem i mężczyzną dla Lilly, nie tylko uleczył się w szpitalu, ale dzień w dzień łechtał jej ego, aby stała się prawdziwą, seksowną, pewną siebie kobietą.
Muszę wam coś wyznać, Alice Stefansky nigdy nie byłaby w stanie nikogo skrzywdzić. Dziś, po kilkunastu tygodniach życia w strachu była ostateczna rozprawa, sąd skazał Marthę za zabójstwo z premedytacją. Tak, wśród mieszkańców Sunset Valley żyła morderczyni, która była odpowiedzialna za zbrodnię mojego przyjaciela.
http://img684.imageshack.us/img684/8454/007gro.jpg
Na szczęście dzisiaj, żegnała się ze swoją miłością po raz ostatni.
http://img824.imageshack.us/img824/128/006tc.jpg
http://img32.imageshack.us/img32/7735/timeoku.jpg
Wszyscy spotkaliśmy się w modnym, nowo wybudowanym lokalu przy głównej ulicy Sunset Valley. Ja, Adam Langred spokojnie czekałem, aż ujrzę moich przyjaciół po kilkunastu latach rozłąki.
http://img860.imageshack.us/img860/459/66768859.jpg
Pierwsza przyszła do mnie Alice, którą pamiętałem jeszcze jako niewypaloną modnisię. To ona na uniwersytecie paradowała w złotym kombinezonie w cekiny z dumną miną i końcówkami włosów zrobionymi w loki.
http://i51.************/x28g2s.gif
Tak, ona była typowym dzieckiem kwiatów, kochałem ją jak siostrę. Na początku nie grzeszyła inteligencją, lecz fotel burmistrza musiała za coś dostać. Dziś ujrzałem ją jako szczęśliwą matkę i nadal piękną kobietę.
http://img202.imageshack.us/img202/2087/79094456.jpg
Po jedenastu minutach przyszła osoba, na którą czekałem najbardziej. Była to Lilly Andrews, dojrzała kobieta, lecz znacznie widać było na niej odciśniętą stopę czasu, przyszła dziś pięknie ubrana, w szarą sukienkę od Chanel i buty od Loboutina. Zwykle uśmiechnięta, rozpromieniona Lilly dziś była wyjątkowo spokojna i nieco zmartwiona. Zupełnie inny obraz jej pozostał mi w pamięci.
http://i55.************/z51ew.gif
Ostatni pojawił się Robert, zdecydowanie wyprzystojniał.
http://img10.imageshack.us/img10/8172/81976074.jpg
Dziś jest właścicielem biblioteki i synem sześcioletniej Apple. Widać było podekscytowanie z powodu spotkania po latach. Darzyłem go największą sympatią. On również zmienił się nie do poznania, z uniwersyteckiego geeka zmienił się w przystojnego, starszego mężczyznę, lecz z dawnym młodzieńczym wigorem i nastawieniem do życia.
http://i55.************/2vc9g5t.gif
Każdy w około czuł atmosferę jeszcze jednej osoby. Osoby, która od nas tragicznie odeszła. Mówię tu o Roukim, który na studiach przerażał mnie swoimi poglądami anarchistycznymi.
http://i55.************/avlaqa.gif
Po chwili przyglądania się sobie nawzajem, zaczęliśmy rozmawiać. Wspominać dobre czasy i żartować ze spraw, które nas dotyczą. Każdy z nas siedział w ekskluzywnym klubie puszczając smakowe bańki, kto by pomyślał, że za kilkanaście lat będziemy tutaj, w tym miejscu, nadal w takim samym towarzystwie, jak kiedyś graliśmy w bilarda w akademiku.
http://img713.imageshack.us/img713/879/25432788.jpg
http://img40.imageshack.us/img40/5097/07ai.jpg
Niedługo potem Lilly wyszła z Robertem na parkiet. Każde z nich próbowało tańczyć tak jak kiedyś, lecz niestety fizyczność nie pozwalała na takie wygibasy.
http://img29.imageshack.us/img29/8899/14570209.jpg
Każdy z nich czuł się lekko spięty, wśród ciemnego klubu i kolorowych świateł. Lilly zaczęła po cichu płakać, dzięki Bogu powstrzymała się w czasie, zdążyła polecieć jej tylko jedna łza, łza tęsknoty, za tym, czego nigdy nie spróbowała, a mogło jej zasmakować na całe życie. Z utęsknieniem spojrzała na Roberta.
http://img215.imageshack.us/img215/995/37402268.jpg
Po przetańczeniu piosenki, wrócili wszyscy do stołu, bo pojawił się tort dla jubilatki. Wszyscy podnieśli w górę kieliszki. Każdy spojrzał wewnątrz w swoje życie i w ogromną przyjaźń, która przeszła wiele, lecz nadal istnieje i oddycha. Dopóki jesteśmy tutaj, będziemy razem. Bez względu na wszystko. Jubilatka wzniosła toast.
http://img41.imageshack.us/img41/4254/11159801.jpg
- Za następne pięćdziesiąt. – uśmiechnęła się Lilly z świadomością dojrzałej kobiety.
Każde z nas się zaśmiało i w ogromnym szczęściu wypiliśmy kieliszek szampana. Tak jak kiedyś, w cztery serca.
koniec
rudzielec
30.06.2011, 23:42
No i się popłakałam :( :( :(
To moje drugie FS, które przeczytałam od deski do deski i drugie, które przy finałowym odcinku, wywołało u mnie łzy.
(pierwszym była "Szansa" Liv, której w sumie jestem mega wdzięczna za to FS, bo gdyby nie ono, to nigdy nie napisałabym swojego, które również już w sumie dobiega końca)
Normalnie, nadrobiłam te kilka odcinków, do których ciężko mi się było zabrać i przeczytałam wszystko z zapartym tchem do samego końca...
Mam nadzieję, że ujrzę tu jeszcze jakieś Twoje dzieło i, że będzie trzymało za serce podczas czytania tak samo to.
Ciężko mi się pogodzić, że to już koniec :(
Na prawdę trafiłeś w mój najczulszy punkt :(
Cieszę się, że sprawa morderstwa Roukiego, została wyjaśniona, byłam pewna, że to ta dziwna panna...
Szkoda, że Lilly nie zeszła się z Robertem, swoją drogą, nie wróżyłam niczego dobrego jego związkowi z Zeldą (tej blondyny nigdy nie polubiłam :x)
No nie, teraz będę przeżywać, że to koniec :(
Nie umiem wymyślić nic sensownego w takiej smutnej chwili.
nie ma przyjaźni bez tajemnic, chyba wszyscy o tym wiemy, nie istnieje po prostu coś takiego, ale należy pamiętać, że każde bariery można pokonywać, a o wiele łatwiej jest pokonywać bariery i przeżyć fajnie życie z wspaniałymi przyjaciółmi u boku, których serce będzie bić w tym samym tempie co wasze.
to prawda przenajświętsza ze wszystkich.
dziękuję ci za tą wspaniałą opowieść :) <chlip, chlip>
Chryzantem Złocisty
01.07.2011, 08:59
<ociera łezkę wzruszenia>
22-letnią dziewuchę do łez doprowadziłeś,a idź ty :(
nie wierzę,że to już koniec.przecież jeszcze tyle przygód przed nimi...
uwielbiam twoje FS i wierzę szczerze,że jeszcze do niego wrócisz.jeśli nie jako "4 serca",to jako inne.
przez chwilę pomyślałam,że Lily i Robert się choć trochę zbliżą - niewinny pocałunek,o którym pewnie każde z nich w głębi duszy marzyło.ale jednak nie.
idę porozmyślać.
No i jak zwykle czytam FS kiedy już skończone jest. Ogólnie mi się strasznie podoba. Darzyłam sympatią wszystkich bohaterów (oprócz tego nieszczęsnego Roukiego), zwłaszcza Alice. Początkowo świetna przyjaciółka, przykładowa żona, a potem się posypała :(
Świetne FS i żałuje, że wcześniej go nie przeczytałam i nie komentowałam, bo jestem jego prawdziwą fanką! ^^
Świetne są te animacje z "metamorfozami" bohaterów. Robert wyglądał nieziemsko w młodości! Cudownie poprostu! Te wąsiki ;P
A męża Alice polubiłam szczerze mówiąc dopiero po jego śmierci. Po tym całym "Żegnaj Alice" i jak go zobaczyłam z tymi długimi włosami. Jak by miał je na początku FS na pewno bym go polubiła :D
Szacun dla ciebie, za te FS.
najbardziej chciałbym uściskać Chryzantema_Złocistego oraz Liv za regularne komentowanie i udzielanie mi niezbędnych wskazówek.
Polecam się na przyszłość :D
O, jednak Martha! Dobrze jej tak! :D
Dziś jest właścicielem biblioteki i synem sześcioletniej Apple.
<zastanawia się, jak to jest możliwe... xDD>
Szczerzę mówiąc myślałam, że narrator zmarł, skoro był wszechwiedzący...
Nie wiem jakimi słowami określić zakończenie.
Bo przymiotniki "boskie, świetne, cudowne" nie oddają tego, co myślę.
Napiszę, że jestem pod wrażeniem, bo to prawda. Nawet nie przyszło mi na myśl, że tak to się skończy. Naprawdę nietuzinkowe zakończenie FS - świetnie przemyślane. Ostatnie zdania to jak świeżutkie ciastko z kremem dla czytelnika! :D Dałam Ci już spokój od błędów - raz chyba sobie mogę pozwolić :)
Podziwiam, że dotrwałeś - to mało komu się udaje :)
Brawo, brawo, brawo! Możesz być z siebie dumny, bo dowaliłeś kawał dobrej pisarskiej i fotograficznej roboty :)
10/10 za ostatnią część losów przyjaciół, za całość 9/10, bo jednak takie oceny przeważały w moich postach :)
Życzę powodzenia przy kolejnych dziełach :)
Master of Disaster
01.07.2011, 15:25
No, nie powiem, dość oryginalne zakończenie, na dodatek ze świetnymi zdjęciami. Cóż mogę dodać do tego, co napisali moi poprzednicy... A, zastanawia mnie co z Alexem, a także tym doktorem, drugim mężem Lily - bo rozumiem, że Robert (podoba mi się to imię, nawiasem mówiąc) ułożył sobie życie z Zeldą i jest z nią szczęśliwy. I jak Alice radzi sobie z czwórką dzieci - na dodatek wszystkie w jednym wieku, rany... Może przydałoby się coś w rodzaju epilogu? No, ale to zależy od Ciebie, a FS mi się naprawdę podobało.
EDIT: Aha, wiedziałam, że to nie Alice zabiła Rouky'ego. Po prostu byłam przekonana :D
muffindance
02.07.2011, 16:04
No, no... Spodziewalam sie szokujacego i wywierajacego wrazenie zakonczenia, ale pokazales o wiele wiecej :) Az ciezko uwierzyc, ze to juz jest koniec - a byl na prawde niesamowity, nawet troche wzbudzil do refleksji. Masz 'smykalke' do pisania, no i tak jak napisala Masters Of Diaster, liczylabym na epilog, ale z drugiej strony... Zakonczenie jest swietne i nie wymaga niczego iwecej :)
Licze, ze podzielisz sie z nami jeszcze swoja tworczoscia w postaci nastepnego FS.
Cztery serca nareszcie w komplecie, jak dobrze, ze w wspanialym zakonczeniu :)
Wzruszające zakończenie. Takie sentymentalne i skłaniające ku refleksji.
Bardzo podoba mi się pomysł spotkania narratora (którego w końcu możemy poznać) z bohaterami opowieści.
Wspaniałe metamorfozy postaci.
Brawa dla Ciebie!
Epilogu, tak jak dziewczyny wyżej proponowały, nie rób. Niech zakończenie pozostanie otwarte - każdy będzie mógł sobie dopisać odpowiadającą mu historię :)
vBulletin® v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.