PDA

Zobacz pełną wersję : Piękna i Bestia


Liv
04.07.2013, 21:53
...

- Mamo…?
Otworzyła oczy. Początkowo rozmazany obraz zaczął się wyostrzać, co pozwoliło jej dostrzec, że nad sobą ma sufit i lampę świecącą wręcz oślepiającym blaskiem.

http://s20.postimg.org/eu3299kxp/1_1.jpg

Natychmiastowo zmrużyła oczy, starając się jednocześnie podnieść głowę, ułożoną wygodnie na poduszce.
Opuszczając wzrok niemal doznała szoku – widziała, że jej prawa noga, szczelnie opakowana w gips, unosi się w powietrzu, podtrzymywana przez jakieś linki. Próba wyprostowania lewej ręki – zupełnie odruchowa – nie powiodła się, bowiem i ta była unieruchomiona, podobnie jak noga.
- Mamo!
Zniecierpliwienie w głosie młodej dziewczyny kazało jej obrócić głowę w prawą stronę. Na krześle, zgarbiona i zmartwiona siedziała jej córka.

http://s20.postimg.org/5nkrlzfp9/1_2.jpg

Spod długiej, prostej grzywki ledwo można było dostrzec jej pomalowane czarną kredką oczy, których kolor zwykła była uważać za „stalowy”. Usta, zaznaczone szminką o barwie słabego karminu, wymagały kosmetycznej poprawki. Ale młoda kobieta wydawała się mieć poważniejsze zmartwienia niż swój wygląd.

- Jak się czujesz? Boli? – poczęła zasypywać pytaniami poszkodowaną.
- Chyba dobrze, o dziwo nic mnie nie boli… - odparła starsza pani.
- O dziwo? Nafaszerowali cię środkami przeciwbólowymi, nie ma prawa cię nic boleć!
- Ah, tak – powiedziała, po czym zamilkła na chwilę. Nie pamiętała, żeby lekarze kiedykolwiek byli skłonni tak hojnie podawać tego typu lekarstwa swoim pacjentom. Znała przypadki, że wręcz ze względu na koszty odmawiali ich potrzebującym.

http://s20.postimg.org/nt2bds4l9/1_3.jpg

- Zresztą, trochę nas to kosztowało, ale nie chcieliśmy, żebyś się męczyła – słowa te przerwały jej rozmyślania. Zaskoczyło ją to. Tak naprawdę nie tyle sama wiadomość, co ton, w jakim została wypowiedziana – troszkę pretensjonalny, jakby dziewczyna została do tego zmuszona.
- Ale kochanie, nie musiałaś – rzekła jej matka. – Nacierpiałam się już tyle w swoim życiu, że jestem na to odporna – zdobyła się w tym momencie na uśmiech.

http://s20.postimg.org/4zgigs6d9/1_4.jpg

Brunetka wydała jej się w tej chwili obrażona. Jej twarz mówiła „powinnaś mi być wdzięczna, że oszczędziłam ci bólu!”.
No tak, ona miała całe życie przed sobą – samotność, bezsens egzystencji – to wszystko miało ją jeszcze spotkać. W młodości chciała jej i jej bratu tego oszczędzić – jak to kochająca matka – ale zdawała sobie równocześnie sprawę, że nie będzie w stanie cały czas jej chronić i później różnica ich doświadczeń może stać się barierą. Tak jak teraz.
- No ale dobrze, nieważne – głos dziewczyny przerwał chwilową ciszę. – Chciałaś widzieć zdjęcia. Pomyślałam, że dam ci je teraz, żebyś się tak nie nudziła. W końcu zamierzają cię tu przetrzymywać co najmniej kilka następnych dni.
Po chwili na szafce obok łóżka znalazł się stosik fotografii.
- Dzięki, kochanie. Ale, tak naprawdę… Dlaczego tutaj jestem? – wypaliła starsza pani.
- Potknęłaś się na schodach i połamałaś co nieco – odpowiedziała jej rozmówczyni, troszkę zniecierpliwiona. – Pogadaj z lekarzami, oni powiedzą ci więcej na ten temat. Muszę już lecieć, Artur czeka na dole.
- Jasne. Ucałuj mocno małą. Już za nią tęsknię.
- Pewnie. Gdybym mogła, przywiozłabym ci ją tutaj – będę ją musiała zostawiać z teściami, a wiesz, że oni nie lubią małych dzieci, a co dopiero takich dzikusów jak Ewcia. No, ale lecę! – pocałowała mamę w czoło. – Zdrowiej!
- Dzięki, pa! – na pożegnanie pomachała jej zdrową ręką. Nie mogła niczego więcej zrobić, gdyż brunetka jak z procy wypaliła w stronę drzwi.


Nie pobyła długo sama – co chwilę zjawiały się pielęgniarki, nawet lekarz zajrzał i wytłumaczył jej, co i jak. Zapowiadało się kilka nudnych dni spędzonych w tym sterylnym, jasnym pokoju z oślepiającymi lampami i własnymi myślami.
Gdy wizyty personelu dobiegły końca, miała nieograniczoną ilość czasu na nudzenie się i rozmyślanie – coś, czego nie doświadczała od dawien dawna. Jej zabiegane życie aktywnej zawodowo kobiety przed pięćdziesiątką oraz rola córki i matki pomagającej, jak tylko się dało, swoim najbliższym – ojcu i córce – nie dawały jej chwili dłuższego wytchnienia. Nuda odeszła w zapomnienie. Zawsze było coś do zrobienia, zawsze czuła się potrzebna, nigdy też nikomu nie odmawiała pomocy. Trzymało się jej przeświadczenie, że gdyby nie to, że na jej drodze życiowej los postawił tylu ludzi o wrażliwym sercu i chęci ulżenia drugiemu człowiekowi w jego cierpieniu, nie poradziłaby sobie. Miała „duchowy” dług do spłacenia, chociaż dla niej była to raczej misja, typ wolontariatu, aniżeli przymus. Cieszyło ją szczęście innych i to je najczęściej przekładała nad swoje własne. Zresztą, nie miała na co narzekać – dobrze płatna praca, w dodatku w domu, bliskość osób, które kochała – ojca - jej największego przyjaciela, córki i wnuczki, które były dla niej całym światem; ładny, zadbany mały domek na przedmieściach z własnym ogródkiem, liczne znajomości, działalność charytatywna… No i to, że w końcu ułożyła sobie życie i zamknęła w nim pewien trudny rozdział. Nie było ono idealne, zważając na to, że była sama i że jej relacje z młodszym dzieckiem były – nie czarujmy się – złe i nic nie wskazywało, żeby cokolwiek miało się w tej kwestii zmienić na lepsze.

Teraz sytuacja się zmieniła – to ona potrzebowała pomocy. W tym momencie jednak zostało jej dane wiele czasu na pozostanie sam na sam ze sobą. Zbyt wiele.
Próbowała zasnąć, jednak zważając na natężenie światła i jej brak większego zmęczenia nie było to łatwe. Do wieczora zaś miała jeszcze kilka dobrych godzin – zegar wskazywał bowiem godzinę trzynastą.
Nagle przypomniała sobie o zdjęciach pozostawionych jej przez córkę. Sięgnęła po stosik.
...

Witam po długiej przerwie ;)
Nie spodziewajcie się cudów po tym FS, mówię od razu. Chociaż nie, już samo to, że przeczytaliście to powyżej to cud xD Nie wiem, co ostatecznie z tego wyjdzie, bo dawno niczego nie napisałam. Mam nadzieję, że znajdzie się publiczność, której spodoba się opowiadanie i pojawią się komentarze. FS jest pisane na bieżąco, a to, czy doprowadzę je do końca, zależy głównie od Was ;)
To tyle tytułem wstępu. Enjoy ;)

Jeśli domyśliliście się, kim są bohaterki - tak, macie rację :D Nie poradzę, że lubię "powroty do przeszłości" :redface:

Kamis
04.07.2013, 22:21
No, no, chyba czytam Twoje pierwsze FS.
Zapowiada się ciekawie, póki co nie ma się do czego przyczepić :P Czekam na ciąg dalszy.

Bardzo ładne simki! :D

Mroczny Pan Skromności
05.07.2013, 08:08
Bu, zdjęcia mi się nie załadowały :<
To wina mojego podłego połączenia, zatem jak tylko będzie lepiej, zajrzę tu raz jeszcze :D

FS zapowiada się "Livkowo" :P
Cóż poza tym...
Właściwie niewiele więcej mogę powiedzieć.
Czekam oczywiście na kolejną część :)

Co do błędów, to zauważyłem dwa, ale nie chce mi się szukać xDD. Poza tym jest trochę powtórzeń ;)

Póki co brak ocenki, ale myślę, że utrzymasz poziom z Marzenia Jutra :D

Diana
05.07.2013, 08:47
Świetne! Widziałam zapowiedź i czekałam z niecierpliwością na FS. Warto było :)
Podoba mi się twój styl pisania, poza tym to jest pierwsze twoje FS, które czytam :D
A simki są naprawdę piękne <333
Czekam na następny odcinek... Mam nadzieję, że będzie trochę dłuższy :P

Searle
05.07.2013, 10:01
Cieszę się, że wstawiłaś kolejne FS :) Na pewno będę czytać.

Ten odcinek/prolog trochę taki nostalgiczny, bo od razu szpital i to poczucie osamotnienia.

Liczę, że w miarę często będziesz wstawiać odcinki :) Życzę weny! :)

Ja znalazłam tylko taką malusią literówkę:
[...]widziała, że jej prawa noga, szczelnie opakowana z gips

Liv
05.07.2013, 10:14
Nono, pierwszych 5 komentarzy (w tym jeden na gg xD) już jest :D
Dziękuję Wam :) I liczę, ze przy kolejnych częściach będzie taka - a nawet lepsza! - frekwencja ;)

Dzięki Searle za wyłapaną literówkę :)
No i cieszę się, że podobają się Wam bohaterki :) Ciemnowłosa dziewczyna nie jest dziełem Warsztatu tak jak jej mama, a jej ojciec ma rysy twarzy takie a nie inne, dlatego takie opinie to sama radość :D

Hm, odcinkiem ani prologiem tego nie można nazwać. Powiedzmy, że to wstęp, pierwsza część. Każda następna będzie takim "wprowadzeniem" do wydarzeń w FS :) Odcinki nie będą pisane kursywą i będą miały numerację.

Brzmi dziwnie i nietypowo, ale ja już to tak ogarnę, żeby było dobrze! :D

rudzielec
05.07.2013, 10:27
No nareszcie coś się zaczyna dziać w tym dziale!
Moje FS już się znudziło, bo przestali komentować, to może chociaż Twoje ich zainteresuje :P
Domyślam się kim są bohaterki ale nie chcę się wtopić, więc poczekam na kolejny odcinek i wtedy Ci napiszę czy zgadłam czy nie :)

Zapowiada się ciekawie, no i tytuł taki intrygujący :>
Będę zaglądać i obiecuję komentować ;)

kalafjor
05.07.2013, 11:37
Dzień dobry! :)
Do tej pory nie miałem okazji czytać Twoich opowiadań w tym dziale. Teraz zaczęłaś coś nowego więc postaram się być na bieżąco. :)
Zapowiada się ciekawie, mam tylko nadzieję, że nie zniechęcisz się za szybko. Życzę dużej ilości komentarzy i oczywiście weny!
Będę śledził i czekam na więcej. :)

Gio
05.07.2013, 15:52
Jak mógłbym sobie odpuścić, co nie? :P

A więc tak! Na początek słowa krytyki! :rolleyes: Po pierwsze tytuł - nie lubię powielania tytułów, naprawdę. Jestem pewien, że wymyśliłabyś coś lepszego niż to ;) Dalej, pomiędzy 1. a 2. obrazkiem można odnieś wrażenie bardzo dynamicznego opisu, "lewa", "prawa', i potem jeszcze w "prawo" :D W sumie nie błąd, ale tak jakoś mi się to rzuciło na oczy ;>

Ale młoda kobieta wydawała się mieć poważniejsze zmartwienia niż swój wygląd.

Czy coś może być poważniejsze od "barwy słabego karminu"? Daj Boże wiedzieć jaki to kolor :P

- Zresztą, trochę nas to kosztowało, ale nie chcieliśmy, żebyś się męczyła – słowa te przerwały jej rozmyślania. Zaskoczyło ją to. Zresztą...

Tutaj powtórzenie.

Po chwili w na szafce obok łóżka znalazł się stosik fotografii.

...życiowej los postawił tytlu ludzi o wrażliwym sercu...

Literówki.

W ogóle najpierw bruncia była taka jakaś oschła i w ogóle niemiła. Po przebudzeniu siwci zaczęła się pytać czy ją boli, jakby chciała się upewnić, że jej wydatki nie poszły na marne, no a potem jeszcze z wyrzutem przyznała, że za to zapłaciła :| Staluje się głupio, jakby ruda była. Ale zachowanie siwci niemniej dziwne! Najpierw coś gada od rzeczy, a dopiero pod koniec pyta się, co się właściwie stało? WAT?! (nie, nie fizyka :P) Na filmach zawsze jest inaczej :D

No, a tak generalnie to spoczko fsiątko, miło coś poczytać :D Mam nadzieję, że wkrótce coś wybuchnie albo ktoś zginie! O! Albo skoro lubisz powroty do przeszłości, to może jakieś porwanie? :P

Pozdrawiam!

neville
05.07.2013, 16:03
No cześć :D

Przyznam, że tytuł nie brzmi zbyt zachęcająco, ale zajrzałem tu, bo w końcu coś się zadziało :D
Gdy zobaczyłem, że autorem tematu jest Liv od razu zacząłem czytać :D

Mam nadzieję, że z tego krótkiego, lecz ciekawego prologu powstanie interesujące FS, jak zawsze to u Ciebie występuje :D

jak Gio - wiem, że ktoś wkrótce zginie, kogoś porwą, po prostu lubisz zabijać/usuwać naszych ulubionych bohaterów xD

czekam na więcej! :)

Caesum
05.07.2013, 22:58
Błędy(błąd?) już wypisałem na gg, a więc mogę od razu przejść do rzeczy. :D

O ile nawet zgadzam się, że tytuł dość banalny, to dzięki Bogu - tekst nie! I bardzo dobrze, bo byłbym wielce rozczarowany, gdyby było inaczej. Zdjęcia bardzo w Twoim stylu, czyli jasne i przyjemne, wyraźnie preferujesz biel/beż! Tekst wprawdzie króciutki, ale wystarczający, by ujrzeć dobry, trzymający się kupy styl. Tak więc pod tym względem - nie, droga Livko, nie straciłaś talentu. Teraz jednak czekam by zobaczyć, jak jest w przypadku samej akcji. :D

Co do córki, to ciekawa sprawa - niby oschła, niby niemiła, ale przyszła i interesuje się matką. Ciekawe więc, co je poróżniło na tyle, że nawet gdy jedna z nich trafia do szpitala, nie mogą w pełni odłożyć tego na bok? Skąd się wzięła ta uraza ze strony córki?

Tak w ogóle to córka wygląda na starszą od swojej matki. Ciekawe, czy to mocny makijaż, czy zmartwienie daje taki efekt? :D

BTW - zazdroszczę ci ilości komentarzy. : (

Candle
08.07.2013, 19:28
Kochana Liv, dawno nie byłam na forum i nawet nie spodziewałam się takiej niespodzianki w postaci twojego nowego opowiadania :) . Jak zwykle świetny tekst i piękne zdjęcia. Mam już podejrzenia dotyczące postaci (a jeżeli są tymi o których myślę, to zastanawiam się, co je poróżniło :) ) :D . Czekam na pierwszy odcinek :)

Malin
13.07.2013, 20:45
Cieszę się, że dział "Fotostory" odżył. A już w ogóle cieszy mnie, że odświeżony został przez osoby tak fantastycznie piszące. Prawdę mówiąc, całkiem niedawno zastanawiałam się, dlaczego Ty nie prowadzisz tu swojego tematu... Wychodzi chyba na to, że miałam jakieś przeczucie. ;)

Co do samego odcinka, muszę przyznać, że trochę zadziwiła mnie relacja matka - córka. Wyczuwam jakiś dziwny chłód ze strony tej młodszej. Ale może to ja coś źle odbieram? Matka połamana w szpitalu, a zachowanie córki jakieś takie niefrasobliwe. Bardzo mało troski. Ciekawią mnie te zdjęcia, to, co przedstawiają. Czy będą odgrywały jakąś większą rolę? Tytuł intrygujący, podoba mi się. Mam przeczucie, że będzie tu interesująco. Tylko jedna prośba - więcej zdjęć! Uwielbiam oglądać Twoje fotki!

Nie obiecuję Liv, że będę komentować na bieżąco. Będę czytać, tego możesz być pewna. Ale ostatnimi czasy strasznie ciężko u mnie z komentowaniem, z jakąś weną do pisania. W ogóle chęci do czegokolwiek mi brak. Będę się starała skrobnąć tu zawsze co nieco, ale jak będzie, to się zobaczy. Tak, czy inaczej, z niecierpliwością czekam na kontynuację. :)

revallsay
17.07.2013, 17:55
Ciekawie się zaczyna:) Na razie nie mogę więcej powiedzieć, bo czekam, aż akcja się rozwinie.

RXezo
18.07.2013, 08:33
Mało mnie znają w tym dziale ale cóż... :P

Początek mi się spodobał, rażących błędów nie ma. Widać że oryginalny pomysł i czekam na kolejną część :>

Liv
18.07.2013, 10:22
Raduje się me serducho widząc TAKĄ ilość komentarzy <3
Dziękuję Wam, kochani :D Tak trzymajcie :D

Zapowiada się ciekawie, mam tylko nadzieję, że nie zniechęcisz się za szybko.
Póki co czuję się zachęcona :D
Jak mógłbym sobie odpuścić, co nie?
Ciebie to się, szczerze mówiąc, nie spodziewałam wcale a wcale xDD
No ale to dobrze, że "starsza" ekipa działu FS jeszcze jest tu w stanie coś zdziałać :>
Po pierwsze tytuł - nie lubię powielania tytułów, naprawdę.
A neverending dream też nie jest tytułem wymyślonym przeze mnie ;>
Czy coś może być poważniejsze od "barwy słabego karminu"? Daj Boże wiedzieć jaki to kolor
Taaak, FACECI! :p
Staluje się głupio, jakby ruda była.
Ojej xDD Jej zachowanie nie miało być jednoznaczne xD A co się za nim kryło jest po troszku wytłumaczone w kolejnej części :D
Na filmach zawsze jest inaczej
To FS jest niestandardowe :D
Mam nadzieję, że wkrótce coś wybuchnie albo ktoś zginie!
Tym razem obejdzie się bez uśmiercania bohaterów w czasie akcji głównej :D
O! Albo skoro lubisz powroty do przeszłości, to może jakieś porwanie?
Jak to dobrze, że nie umiesz czytać w moich myślach :>
No cześć :D
No hej! :D
Gdy zobaczyłem, że autorem tematu jest Liv od razu zacząłem czytać
Jestem rozpoznawalna niczym dobra marka :D:D:D:D
jak Gio - wiem, że ktoś wkrótce zginie, kogoś porwą, po prostu lubisz zabijać/usuwać naszych ulubionych bohaterów xD

Oj tam, tu coś innego będzie budować napięcie i fabułę xD
Zdjęcia bardzo w Twoim stylu, czyli jasne i przyjemne, wyraźnie preferujesz biel/beż!
Zdecydowanie beż :) Poza tym wiesz - oświetlenie w simsach... :D
Tekst wprawdzie króciutki, ale wystarczający, by ujrzeć dobry, trzymający się kupy styl.
Uff! Może coś ze mnie jeszcze będzie :D
nie, droga Livko, nie straciłaś talentu.
Hurra! :D <radocha>
Co do córki, to ciekawa sprawa - niby oschła, niby niemiła, ale przyszła i interesuje się matką.
Tak, coś niecoś na ten temat dzisiaj.
Ciekawe, czy to mocny makijaż, czy zmartwienie daje taki efekt?
Podejrzewam, że i jedno i drugie. No i może zdenerwowanie także.
Cieszę się, że dział "Fotostory" odżył.
Po to też wstawiłam to FS ;) Nie zapomniałam o swoim "talencie" ;)
Prawdę mówiąc, całkiem niedawno zastanawiałam się, dlaczego Ty nie prowadzisz tu swojego tematu...
Brak czasu i weny.
Wyczuwam jakiś dziwny chłód ze strony tej młodszej. Ale może to ja coś źle odbieram?
Nie, o to mi chodziło w kreacji córki.
Bardzo mało troski.
Powiedziałabym, że troska zagłuszona przez zmartwienia dnia codziennego, od których nawet w takiej sytuacji nie sposób uciec.
Czy będą odgrywały jakąś większą rolę?
Zawsze odgrywają, czasami wręcz będą zastępowały tekst. Są dla mnie istotnym elementem opowiadania, dlatego staram się im poświęcać dość dużo czasu.
Tylko jedna prośba - więcej zdjęć! Uwielbiam oglądać Twoje fotki!
Dziękuję :> Cieszy mnie to :) Jednak ilość zdjęć musi być proporcjonalna do ilości tekstu. Wstęp miał tylko 1,5 strony, więc nie było co szaleć ze zdjęciami.
W ogóle chęci do czegokolwiek mi brak.
OK, rozumiem i dzięki :) A z tą niechęcią... Skąd ja to znam? :(
Widać że oryginalny pomysł i czekam na kolejną część :>
Na ile to FS będzie oryginalne, przekonamy się wraz z kolejnymi częściami/odcinkami. Fakt, chcę wprowadzić coś nowego - to FS to taki eksperyment i sprawdzian dla mnie :)

...


Do ręki wzięła pierwsze zdjęcie.

http://s20.postimg.org/64g6dq531/Sims2_EP8_2013_07_14_15_35_12_39.jpg

Mała Ewelina w wózku, najwyraźniej wypatrująca powrotu babci, która miała z nią iść na spacer. Starsza pani uśmiecha się. Uwielbia towarzystwo tego małego diabełka, tak niepodobnego do swoich rodziców, z tym złośliwym błyskiem w oku, szczególnie, gdy na horyzoncie pojawiali się dziadkowie ze strony taty. Małe dzieci denerwują ich swoją ruchliwością, ciekawością, gadatliwością i, przede wszystkim, nieposłuszeństwem.
Są zupełnym przeciwieństwem babci i pradziadka ze strony mamy dziewczynki. Z początku Ewka nie rozumiała, dlaczego dziadkowie nie chcą się z nią bawić, ale gdy już pojęła to swoim dziecięcym móżdżkiem, postanowiła się zemścić. Tak przynajmniej tłumaczyła to sobie starsza pani. Opieka nad wnuczką była dla niej niczym wspomnienie dzieciństwa jej pociech. Czasami jednak pojawiał się żal, że miała ich tylko dwójkę…

Spojrzała ponownie na fotografię. Nie wiedziała, kto zdążył ją zrobić w tym krótkim czasie, gdy ona pobiegła po chrupki dla małej.
I pomyśleć, że przed wielu laty, kiedy to mama Eweliny była jeszcze takim brzdącem, najczęściej nie było nikogo, kto by mógł zrobić tego typu zdjęcie…

Drugie.

http://s20.postimg.org/ueg1rd7b1/Sims2_EP8_2013_07_14_15_36_04_02.jpg

Babcia z ukochaną i jedyną, jak dotąd, wnuczką. W swojej własnej kuchni, nim zabrała się do przygotowywania obiadu dla swoich „dziewczyn”, które wpadły na weekend z wizytą. Zresztą - siedzenie w pustym, obcym mieszkaniu nie było wcale zachęcające – nie dziwić się, że często wpadały do kolorowego, jasnego domku jej i taty, gdzie zawsze spotykały się z gościną i serdecznym przyjęciem. Mogły się czuć u siebie.
Niemal zawsze przyjeżdżały same, bowiem Arturowi wiecznie coś wypadało…

Trzecie.

http://s20.postimg.org/59p1dy7ul/Sims2_EP8_2013_07_14_15_37_11_82.jpg

Maleńka nie tylko jest jej ulubienicą – po uszy zakochany jest w niej także pradziadek. Nieraz mówił, że chciałby być młodszy, żeby „szaleć” z Ewką tak jak niegdyś z jej mamą i wujkiem.
Ale z drugiej strony w jego głosie czuć było ulgę – czasy się zmieniły, już nie musiał czuwać nad wszystkim jak niegdyś.

Czwarte.

http://s20.postimg.org/xqixyeofx/Sims2_EP8_2013_07_14_15_50_39_21.jpg

Tatiana… Nie, tak mówi na nią Artur. Ale jego teściowej się to nie podoba – brzmi tak sztywno i oficjalnie.
Taniuś, Tania Tereska… Dlaczego tak nie mogło być wiecznie? Dlaczego w pewnym momencie zrobiła się z niej Tatiana? Przecież to jeszcze dziecko! Dziecko, które „goni” dorosłość – bo mąż, bo maluch, bo praca, bo dom…
Zdjęcie nie jest smutne – wręcz przeciwnie. Widać, że i ona, i jej córeczka, świetnie się bawią. Ale za tym wszystkim kryje się coś więcej – jakaś gorycz, zawód, wewnętrzny bałagan.
Potrząsnęła głową. Nie, nie chciała o tym myśleć po raz kolejny.

Piąte, szóste. Fotografie ślubne Tanii.

Na pierwszym ojciec, córka i ona sama.

http://s20.postimg.org/3xbxpszst/2_kadr.jpg

Kiedy jeszcze miała długie włosy, kiedy brzuszek dziewczyny nie był widoczny, kiedy wydawało się, że wszystko się poukłada.
Kobieta spogląda na drugie zdjęcie, przedstawiające młodą parę.

http://s20.postimg.org/qkmli7pz1/1_kadr.jpg

Śliczna, młodziutka panna młoda, szczerze uśmiechnięta, radosna, pełna nadziei na lepsze jutro przy boku ukochanego. Obok niej pan młody ze swoim przyklejonym uśmiechem, pozujący do zdjęcia tak, jak życzy sobie tego fotograf, będący myślami gdzieś daleko…
„Taniuś, dziecko, i po co ci to było…?”, pyta w myślach mama dziewczyny.

Ciąża Tanii spadła na nich jak grom z jasnego nieba. Ona i Artur chodzili ze sobą zaledwie rok. Oboje mieli studia do skończenia, na założenie rodziny było stanowczo za wcześnie – mieli dopiero 22 lata. Nie wyszło. Domyśliła się, że rodzice Artura wymusili na nim oświadczyny i ślub z Tanią. Inaczej pewnie by się nie zdecydował, zresztą nie byłaby wcale zdziwiona.
No ale stało się. Wynajęli mieszkanko niedaleko domu rodzinnego chłopaka, było im ciężko, bo nie chcieli przerywać studiów. Na świat przyszła Ewelina. Przy porodzie młoda mama miała tylko ją, ojciec dziecka nie miał czasu. Jak zwykle.
Później niewiele się zmieniło. Ciągle ten sam smutek i przemęczenie w oczach dziewczyny. Sama z siebie nigdy nie powiedziała jej, że jest nieszczęśliwa w swoim życiu. Chociaż miała męża na co dzień, ładnie urządzone mieszkanie i wystarczająco dużo pieniędzy, cierpiała po cichu i samotnie, kryjąc się z tym za uśmiechem i brakiem narzekań. Czasami tylko czara goryczy się przelewała i jej zachowanie było takie, a nie inne.

Posmutniała. Ona, jej matka, była bezsilna. Dziewczyna nie chciała sobie dać pomóc, okłamywała ją i samą siebie, że wszystko jest w porządku. Oddaliła się od niej i to bolało ją najbardziej. Kiedyś miała tylko ją… Ale za to brakowało jej obecności męża - ojca dziewczyny - w domu i pieniędzy na życie. Mimo to z perspektywy czasu wydawało jej się, że miała łatwiej niż jej córka teraz.

W gruncie rzeczy życie ułożyło się dla nich niemal tak samo, tylko decyzje przez nie podjęte były zupełnie inne. I to one wszystko zmieniały.
Podobnie zresztą było z ludźmi, którzy stanęli na drogach ich życia.
Do tego również nie chciała wracać, ale tym razem nie była w stanie powstrzymać natłoku myśli.
Nigdy nie lubiła chłopaka swojej córki. Wiedziała doskonale, że dziewczyna będzie szukać kogoś podobnego do jej ojca. Artur był zupełnie innym typem człowieka, ale na zmianę decyzji było za późno. Zdaje się, że dopiero teraz Tania to zrozumiała. Pospieszyli się, zachowali się nieodpowiedzialnie…
Pozostał żal.
I tu w przypadku jej matki było odwrotnie. Bo chłopak, w którym się zakochała, dopiero po jakimś czasie udowodnił jej, że oddała swoje serce w najlepsze możliwe ręce. Jednak nim to nastąpiło…
Latem 2019 roku 21-letnia studentka z Polski, Lilka – dla najbliższych Lily, wybrała się w odwiedziny do swoich krewnych w Stanach…

...

rudzielec
18.07.2013, 11:00
Przy porodzie młoda mama miała tylko ją, ojciec dziecka nie miał czasu. Jak zwykle.
zjadłaś "nie" ;)

Jak przeczytałam ten krótki(!!!) odcinek, to od razu przypomniała mi się historia Lily i Dustina. Działo się tam, oj działo! Choć ja nie musiałam czekać na zakończenie tak niecierpliwie jak reszta czytelników :D
Łezka się w oku kręci ;)
Cóż mogę napisać, dobrze wiesz, że zgadłam kim były obie panie, zanim pojawił się odcinek :P
Mam nadzieję, że życie Tani ułoży się mimo zawirowań i dziewczyna będzie równie szczęśliwa jak kiedyś(?) jej mama. Piszę "kiedyś" bo nie wiemy co się dzieje z Dustinem :rolleyes:

Tradycyjnie, czekam na następny ;)

revallsay
18.07.2013, 11:38
Zapowiada się ciekawa historia. Nie znam wcześniejszych historii bohaterów, więc teraz czekam z niecierpliwością na kolejne części fotostory i na głębsze rozwinięcie tematu:)

Caesum
18.07.2013, 11:48
No i znów króciutko! I o czym ja teraz mam pisać? No ale w sumie przyznam, że lubię nawet taką ilość tekstu - jest odpowiednia do napisania tego, czego się chce, jest co czytać, a jednocześnie nie jest tego za dużo i spokojnie wystarcza, dla tych, którzy mają tylko chwilę na czytanie.
No ale tekst klimatyczny i przyjemny do czytania, zdjęcia znów ładne i jaśniutkie(tak, rozumiem problem świateł!).

Przyznam szczerze, że na początku pogubiłem się w imionach postaci! :redface:

Już teraz współczuję Tani - ciąża, nagły ślub, zajmowanie się dzieckiem, mimo że nie była jeszcze na to przygotowana. Kobieta traci swój najlepszy okres życia zajmując się domem, a jej mąż umywa ręce. Do tego trzymają się razem pewnie tylko ze względu na dziecko. Ironią losu jest więc, że w gruncie rzeczy historie matki i córki są podobne - widać mają talent do komplikowania życia, pytanie tylko, czy córka będzie w stanie coś z tym zrobić?

Mroczny Pan Skromności
18.07.2013, 12:42
gdy ona pobiegła po chrupki dla małej.Jupi, jestem w Twoim FS :D

Cóż ja mogę napisać :P Rozumiem, że to nadal jeszcze wstęp, dlatego moim zdaniem ilość tekstu jest wystarczająca. Ciekawy pomysł ze zdjęciami i "podpisami" (trochę jak OJSG, tylko bardziej "literackie" :P).
Coś mi się wydaje, że szykujesz nam prawdziwy powrót do przeszłości, jak to napisałaś w pierwszym poście :D
Wybacz, że mój komentarz jest trochę nieskładny, ale jakoś kompletnie nie wiem, w jakie słowa ubrać swoje myśli :D

RXezo
18.07.2013, 13:25
Na ile to FS będzie oryginalne, przekonamy się wraz z kolejnymi częściami/odcinkami. Fakt, chcę wprowadzić coś nowego - to FS to taki eksperyment i sprawdzian dla mnie
3mam kciuki byś zdała na 6. ^^
Ogólnie rozwija się ciekawa historia. Będzie jedno czy wielowątkowa? Bo w tych powiązaniach będzie się można pogubić. :D

Aż mnie bierze na fotostory... (konkurencja he he)

Liv
21.07.2013, 16:36
No, dzień dobry. Nie, dzisiaj bez odcinka ;) Po cichu liczę, że ktoś inny niż rudzia, revallsay, Szlachcic, Chrupcio, RXezo i Bartek napisze coś od siebie :>
A tym wymienionym oczywiście dziękuję za wsparcie ^^

Mam nadzieję, że życie Tani ułoży się mimo zawirowań i dziewczyna będzie równie szczęśliwa jak kiedyś(?) jej mama.
pytanie tylko, czy córka będzie w stanie coś z tym zrobić?
To może być ewentualny temat kolejnego FS xD
Piszę "kiedyś" bo nie wiemy co się dzieje z Dustinem
W zasadzie po tych dwóch odcinkach można wysnuć pewne wnioski (nikt się nie zastanowił, dlaczego to Wiktor pojawił się na zdjęciu?).
No ale może potrzymam czytelników AND3 jeszcze w niepewności :D A reszta niech się nie przejmuje tą postacią - w odpowiednim momencie wyjaśni się dokładnie, kim jest ;)
Nie znam wcześniejszych historii bohaterów
Z jednej strony to świetnie, a z drugiej - szkoda xD W wolnej chwili polecam zajrzeć do tego (http://forum.thesims.pl/showthread.php?t=58492) tematu. Relacje głównej bohaterki i jej ojca to ciekawa sprawa :D
Ciąg dalszy tego, co tu się dopiero tworzy (vel B&tB vel AND3/4) też jest, ale nie radzę szperać, bo historia straci swój urok ;)
Przyznam szczerze, że na początku pogubiłem się w imionach postaci!
Ja Ci się wcale nie dziwię :D
Do tego trzymają się razem pewnie tylko ze względu na dziecko.
Serio będę musiała o tym pomyśleć w kategorii kolejnego FS xD No ale najpierw mam do skończenia to, a wakacje mam tylko do października!
Ironią losu jest więc, że w gruncie rzeczy historie matki i córki są podobne
Podobne, ale - paradoksalnie - inne :> Tak jak inne są Lily i Tania i ich mężowie.
Jupi, jestem w Twoim FS
Lily pobiegła po Ciebie! Cóż za zaszczyt Cię spotkał :D:D:D
Rozumiem, że to nadal jeszcze wstęp
Tak.
Ciekawy pomysł ze zdjęciami i "podpisami"
Nie, to jest forma FS. Zresztą, wspominałam, że to eksperyment. Pewnych myśli nie chce mi się po prostu rozwijać, bo nie są istotne. Zresztą, to początek wprowadzenia - nie zaczęłam jeszcze pisać pierwszego "właściwego" odcinka, ale będę się trzymała "literackiego" stylu.
Wybacz, że mój komentarz jest trochę nieskładny
Wybaczam :*
Będzie jedno czy wielowątkowa?
Jednowątkowe to były tragedie antyczne, a to jest współczesne opowiadanie :D
Aż mnie bierze na fotostory... (konkurencja he he)
No ja mam (cichą) nadzieję, że na tyle ruszę sumienia tych kilku czytelników, że zrobi się ruch w dziale :P Ja też czuję się poniekąd jak początkujący pisarz, chociaż nikt (no chyba, że rudzia mnie już prześcignęła) nie napisał tu tyle, co ja xD

Diana
21.07.2013, 18:20
Dopiero teraz zorientowałam się, że jest kolejna część! ;_;
No ale lepiej późno niż wcale :D
Odcinek był fajny. Coraz więcej dowiadujemy się o bohaterach. Zdjęcia są fantastyczne *_*
Nie mam za bardzo o czym się rozpisywać... Było jak zwykle ciekawie i poprawnie :D

RXezo
25.07.2013, 10:45
Jednowątkowe to były tragedie antyczne, a to jest współczesne opowiadanie :D

No ja mam (cichą) nadzieję, że na tyle ruszę sumienia tych kilku czytelników, że zrobi się ruch w dziale :P Ja też czuję się poniekąd jak początkujący pisarz, chociaż nikt (no chyba, że rudzia mnie już prześcignęła) nie napisał tu tyle, co ja xD

Hahahah prawda :D Lubię dużo wątków , zawsze można przyczepić do czegoś uwagę.

Moje ostatnie wypociny w tym dziale mają ponad rok i nie były perfekcyjne... Ale może zrobię remake? W każdym razie chyba coś powstanie.

No i najgorsze że ciutkę ucichło. Mam nadzieję że kolejny odcinek jest w trakcie przygotowania :D

Gio
28.07.2013, 16:45
Małe dzieci denerwują ich swoją ruchliwością, ciekawością, gadatliwością i, przede wszystkim, nieposłuszeństwem.

Jak ładnie ubrałaś w słowa te wszystkie moje ciche przekleństwa, gdy moi mali kuzyni przyjeżdżają w odwiedziny :D

Przy porodzie młoda mama miała tylko ją, ojciec dziecka nie miał czasu. Jak zwykle.

Bo może był zajęty utrzymaniem rodziny?????!!!! LOL

Chociaż miała męża na co dzień, ładnie urządzone mieszkanie i wystarczająco dużo pieniędzy,

Właśnie dlatego nie było go przy porodzie ;)

Podczas tego czytania od razu przypomniały mi się te Twoje wcześniejsze historie. Tania i Lily, ach, to były czasy! :)

Searle
31.07.2013, 18:54
Ciekawy pomysł ze zdjęciami i "podpisami"

Mnie również to bardzo się spodoba :)

Tak czytam ten tekst i jakaś taka nostalgia mnie dopadła i uświadomiłam sobie, że Twoje fotostory są takie smutne, pełne refleksji...

Zdjęcia śliczne - te akurat są bardzo pokrzepiające :)

Zaczynam sobie przypominać wątki z Twoich poprzednich FS. Tania i Lily - imiona kojarzę, tylko teraz muszę skminić co i jak:)

Liv
01.09.2013, 14:48
Bo może był zajęty utrzymaniem rodziny?????!!!! LOL
No zapewne! :D
Właśnie dlatego nie było go przy porodzie
A ja nadal twierdzę, że chcieć, to móc! :D
Tak czytam ten tekst i jakaś taka nostalgia mnie dopadła i uświadomiłam sobie, że Twoje fotostory są takie smutne, pełne refleksji...
Tak, to prawda - ale ta początkowa trudna refleksja i bezradność bohaterów wobec losu są po to, by pod koniec ostatecznie zatriumfowało wywalczone przez nich dobro :)
Uważam swoje dzieła raczej za banalne jako całość, bo płynie z nich zawsze to samo przesłanie, ale lubię je wzbogacać o takie przemyślenia, zwracać uwagę czytelników na pewne rzeczy, nad którymi na co dzień się zazwyczaj nie zastanawiamy. Zdaję sobie sprawę z tego, że przebrnięcie przez taki tekst może być trudne, ale nie mogłabym pisać nie dodając czegoś "od siebie" :) Staram się to wynagrodzić ciekawym rozwojem wydarzeń ;)

Dziękuje za komentarze :)
A przed Wami (w końcu!) pierwszy odcinek :D


I

Spojrzała na zegarek. Dochodziła północ – już za kilkanaście minut po tej stronie kontynentu miał się rozpocząć nowy dzień. Pierwszy, który od dłuższego czasu miała spędzić poza domem, ba, poza granicami Polski a nawet Europy. Ilekroć miała odwiedzić kuzynkę mamy i jej rodzinę mieszkającą na przedmieściach Miasta Aniołów, czuła się nieswojo i obco. Minęło wiele lat odkąd przeniosła się ze swoich rodzinnych stron do miasteczka pod Warszawą, a jej wizyty w kraju lat dziecinnych nie były aż tak częste. Nie czuła się już u siebie, przynajmniej nie z początku. Już na lotnisku wszystko wydawało się takie inne, obce, jakby od jej ostatniej wizyty minęło ze sto lat. Świat zmieniał się na jej oczach, ale nadal jakby poza jej zasięgiem. Była tu tylko gościem, dawna więź została naderwana. Teraz jej dom był gdzie indziej - tam, gdzie tata, babcia, Ania i jej dzieciaki – mali kuzyni, Sara, inni przyjaciele i znajomi, także uczelnia, od której nareszcie mogła odpocząć… I kto by pomyślał, że miasto, w którym się urodziła i które dało jej schronienie w pierwszych latach życia, kiedyś stanie się tak dalekie, że będzie się w nim czuła jak intruz! I że będzie jej smutno na myśl, że tyle się zmieniło.
Pocieszające było jednak to, że wkrótce – prawdopodobnie gdy będą już na miejscu – odczucia te odejdą w niepamięć, zastąpione nowymi – radością na widok długo niewidzianych krewnych i ciekawością zmian, jakie zaszły w ciągu tych kilku lat, a o których wspominała jej ciotka. Poza tym, już jej rodzina – ciocia Charlotte, wujek Albert i kuzyni – postara się, żeby pobyt tutaj był udany i pełen miłych wspomnień. Zresztą to, że wuj czekał na nią na lotnisku, że nie musiała stać na chłodzie w oczekiwaniu na taksówkę i że teraz zmierzali do domku na przedmieściach, gdzie czekało na nią wygodne łóżko w wyremontowanym pokoju, już było wyrazem ich troski o nią. Nie ma co się dziwić, w końcu Tania i Charlotte – córki braci Williamsów – wychowywały się razem i były ze sobą bardzo zżyte - ciotka nieraz powtarzała, że bardzo tęskni za swoją zmarłą kuzynką i że cieszy się, że mogła nawiązać kontakt z jej jedynym dzieckiem. Sama zaś była szczęśliwą żoną pracującego na etat programisty, pana Tylera, i mamą trójki dzieci – Josha, Daisy i malutkiej Vivianne.
Wielokrotnie rodzina za Stanów zapraszała Lily do siebie, ale zorganizowanie takiego wyjazdu pod każdym względem było nie lada wyzwaniem. Jeśli już się u nich zjawiała, to raz na kilka lat. Tym razem planowała zostać u nich przez dziesięć dni, gdyż jeszcze w czasie tych wakacji czekał ją wyjazd nad morze ze znajomymi i praca zarobkowa w firmie ojca.
Znajomy widok wyrwał ją z rozmyślań.

http://s20.postimg.org/a0mpo4p19/aww01.jpg

Gdy samochód zatrzymał się na podjeździe, energicznie z niego wysiadła i pognała po bagaże. Już miała otwierać bagażnik, gdy usłyszała głos wujka oznajmujący, że on się tym zajmie i że powinna się przywitać z ciotką, która na nich czeka.
Lily z uśmiechem na ustach weszła do domu.
W jasnym, przestronnym korytarzu czekała na nią wysoka kobieta o ciemniejszej karnacji, ciemnych oczach i włosach, odziana w różowy szlafrok - ciocia Charlotte.

http://s20.postimg.org/6v23xx6f1/aww02.jpg

http://s20.postimg.org/3yf2xn0l9/aww03.jpg

- Lily, kochanie, nareszcie jesteś! – widok dziewczyny bardzo ją uradował. Nim ta zdążyła cokolwiek powiedzieć, znalazła się powitalnym uścisku.
- Cześć ciociu, miło cię widzieć – powiedziała Lily, zastanawiając się nad słodkim zapachem włosów ciotki. Sama chętnie by sobie sprawiła taki szampon…
Po chwili w drzwiach, obładowany walizkami, stanął brunet z krótkimi włosami zaczesanymi wzdłuż przedziałka i kilkudniowym zarostem, ubrany w niebieską kraciastą koszulę i jeansy. Był to mąż ciotki Charlotte, wuj Albert.
- Jak widzisz, dowiozłem ją całą i zdrową – zwrócił się do kobiety w szlafroku, uśmiechając się przy tym lekko. – No, Lily – tym razem skierował swoje słowa do nowoprzybyłej – witamy w L.A.! Czuj się jak u siebie w domu!
Trudno było nie uśmiechnąć się w tym momencie. Ale ona nie potrzebowała tej zachęty – po przekroczeniu progu tego domu poczuła się spokojnie i bezpiecznie. Była u siebie.

http://s20.postimg.org/gojbaq8jh/aww06.jpg

Ściany jej pokoiku, znajdującego się na piętrze, były koloru letniego nieba. Pościel pachniała świeżością i zachęcała do spania, otwarte okna, odpowiedzialne za kojący wieczorny chłód, wychodziły na mieszany las, w którym zlokalizowany był niewielki park. Jasne, drewniane meble i podłoga w połączeniu z resztą dawały wrażenie wręcz pedantycznej czystości. Podobnie było z jasną, małą łazienką na piętrze, gdzie Lily wzięła szybki, gorący prysznic pod koniec tego męczącego dnia. Podróż za ocean i późna pora były przyczynami jej zmęczenia i to one sprawiły, że dziewczyna, ledwo przykrywszy się mięciutką kołdrą, niemal natychmiast zasnęła, zostawiając rzeczy do wypakowania, napisanie smsa do taty i rozplanowanie czasu w ciągu dnia na rano.

Około godziny dziewiątej obudziły ją szybkie kroki na schodach, można wręcz powiedzieć, że nie tyle było to zwykłe schodzenie, ile zbieganie – drewniane stopnie dudniły niemiłosiernie pod ciężarem dwóch młodych ludzi. Dziewczyna domyśliła się, że najwyraźniej nadeszła pora śniadania, a ciotka nie powiadomiła jej o tym spodziewając się, że Lily będzie chciała sobie dłużej pospać po podróży i że rodzina to również przewidzi. No cóż, jej kuzyni chyba nie wpadli na to… Albo w głodowym szaleństwie całkiem o tym zapomnieli („głodny nie jesteś sobą” – reklama).
Zaspana blondynka zabrała się więc za poranną toaletę i przebieranie. Piętnaście minut później była gotowa na spotkanie z resztą rodziny.
Ledwo pojawiła się w jadalni, uwaga wszystkich przebywających w niej skupiła się na niej.

http://s20.postimg.org/3phi7pnst/aww04.jpg

- Cześć Lily! – odezwał się nastoletni szatyn, właściciel kolorowego t-shirta i postawionych na żelu włosów. – Przepraszamy, że cię obudziliśmy. Całkiem zapomnieliśmy, że już jesteś – dodał ze skruchą. Ledwo skończył mówić, odezwała się czarnowłosa kilkulatka w pomarańczowej sukience. Jej mina była niemal identyczna jak u jej brata.
- Hej Lily… I przepraszamy a ten hałas.
- Nie ma sprawy, przynajmniej nie prześpię połowy dnia! – blondynka uśmiechnęła się wyrozumiale do dwójki łobuzów. – No i cześć wam.
Kuzyni zdawali się podzielać jej rozbawienie, jednak Lily, czując słodką, znajomą woń dochodzącą z kuchni, szybko wróciła myślami na ziemię.
- Mama zrobiła naleśniki – oznajmił kuzyn. – Powiedziała, że mamy na nią nie czekać i jeść, póki gorące.
Chwilę później cała trójka rozsiadła się przy stole, każdy z kilkoma naleśnikami na talerzu, polanymi gorącą czekoladą. Ledwo przełknęli pierwszy kęs, gdy do kuchni wparowała pewna osóbka.
Była to trzylatka w zielonej sukience, z wyglądu (i zachowania, o czym Lily przekonała się później) bardzo podobna do Josha i Daisy. Reakcja dziecka na widok złotowłosej kuzynki daleka była jednak od żywiołowości, jaką wykazało się jej rodzeństwo. Nic dziwnego, w końcu maleńka Vivianne nie znała jeszcze Lily! Na szczęście chwilę później w jadalni zjawiła się mama rodzeństwa – kuzynki zostały ze sobą zapoznane. Gdy pierwsze lody zostały przełamane, Lily okazała się być naprawdę fajna i od tamtej pory była ulubienicą dziewczynki. Nie bez przyczyny spędziły ze sobą calutki dzień!

http://s20.postimg.org/x5x4a4u65/aww05.jpg

Nie podobało się to starszej dwójce – oni też chcieli mieć swoją chwilę „sam na sam” z gościem. Lily obiecała, że w najbliższym czasie im to wynagrodzi.
Dla ciotki okazała się zaś nieopisaną pomocą. Gospodyni domowa i mama trójki młodych ludzi, „pracująca” na pełen etat (a nawet i więcej) nareszcie miała chwilę wytchnienia od monotonnych, codziennych robótek, odpowiedzialności za wszystko i… małej Vivianne, która domagała się nieustannej uwagi. Lily nie dość, że pozwoliła jej zapomnieć o istnieniu najmłodszego dziecka, to jeszcze pomogła jej przy domowych obowiązkach. Przy okazji nadrobiły ostatnie cztery lata, kiedy nie miały możliwości pogadać w cztery oczy. Kobieta wypytywała ją o studia, jej ojca (którego miała szansę widzieć zaledwie dwa albo trzy razy – pierwszy raz bodaj na ślubie jego i Tanii, ostatni – gdy przyjechał z córką do Stanów), którego ciężko jej było polubić po tym, co zrobił swojej rodzinie w przeszłości. Sama Charlotte również opowiadała – o sobie, o nowej pracy męża, dzieciach (tu nawet w obroty poszły rodzinne zdjęcia!), domu, który kupili pod hipotekę…
Co od razu rzuciło się dziewczynie w oczy, to nagła zmiana nastroju ciotki, gdy z pracy wracał wujek. Ten też zresztą wyglądał na zmartwionego i bardzo zamyślonego, co kłóciło się z ogromnym poczuciem humoru, z którego był znany.
Któregoś razu Lily idąc do łazienki na parterze, zza drzwi ich sypialni mogła usłyszeć kłótnię, która pomału ustępowała na rzecz głuchej, złowieszczej ciszy. Dziewczyna nie miała wątpliwości – w ich związku działo się coś niedobrego! Państwo Tyler pobrali się trzy lata po ślubie jej rodziców. „To pewnie kryzys, który – przy odrobinie chęci – uda im się zażegnać”, uspokajała się blondynka. Tak naprawdę nie wiedziała, jak to działa „w praktyce” – jej ojciec od śmierci mamy nie związał się na stałe z żadną kobietą; jej własne „wielkie miłości” okazywały się być dziecinne i żadna nie trwała zbyt długo. Od ponad roku była sama i nie żałowała – pod wieloma względami było jej nawet lepiej i nie zamierzała tego zmieniać przekonana, że na prawdziwą miłość przyjdzie jej poczekać jeszcze kilka lat. No tak, ale ona jest jeszcze bardzo młoda, bierze odpowiedzialność tylko za siebie - w przeciwieństwie do wujka i cioci! Martwiło ją to – nie chciała, by jej rodzina była jeszcze bardziej rozbita i żeby kuzyni mieli z tego powodu trudniej w życiu.
Tak bardzo chciała wiedzieć, o co chodzi, ale nie odważyłaby się spytać – to nie jej sprawa, ona jest tu tylko gościem.


Kolejne dni jej pobytu były bardzo do siebie podobne – zabawa z kuzynkami, rozmowy z kuzynem, pomoc cioci w prowadzeniu domu, odwiedzanie miejsc, gdzie spędziła dzieciństwo – sierocińców, szkoły, miejskich skwerków, kościołów, przy czym wizytę na grobie jej mamy i dziadków odłożyła na sam koniec.
Trzeciego dnia po powrocie do domu zastała w jadalni okropny widok.

Ciotka płakała, kryjąc twarz w dłoniach i opierając łokcie o blat stołu, a wujek stał odwrócony twarzą do ściany, nerwowo pocierając czoło w wyrazie zniecierpliwienia i bezradności.

http://s20.postimg.org/ftwrop0ot/aww07.jpg

Serce dziewczyny zabiło mocniej. Wszystko wskazywało na to, że jej najgorsze obawy się sprawdziły – nie doszło między nimi do zgody i jej najbliższych czeka rozwód. Chciała skręcić w stronę schodów – wiedziała, że nic tu po niej i że czas spakować walizki…
- Lily, możesz tu podejść? – zapytała nagle słabym, zapłakanym głosem pani Tyler. Dziewczyna stanęła jak wryta, po czym nieśmiało weszła do jadalni.
- Co prawda jesteś naszym gościem – zaczął wuj Albert, podnosząc wzrok i odwracając się w jej stronę. – Ale to dla nas trudne i uznaliśmy, że również powinnaś wiedzieć… Decyzję, co dalej, będziesz musiała podjąć sama.
- Rozwodzicie się, prawda? – zapytała wprost.
W ciągu sekundy w jej oczach pojawiły się łzy. Dopiero wtedy, gdy prawda miała wyjść na jaw, zrozumiała, co to będzie oznaczać dla niej i jej bliskich. Dopiero wtedy poczuła, jak bardzo przywiązana jest do tych ludzi. Jak ważna jest dla niej rodzina…

Mroczny Pan Skromności
01.09.2013, 16:58
- Lily, możesz tu podjeść? – zapytała nagle słabym, zapłakanym głosem pani Tyler.
- Dziękuję, już jadłam - odpowiedziała.

W końcu doczekaliśmy się pierwszego odcinka :D Szkoda, że nie był długi i po przeczytaniu czuję, że chciałbym już następny :P Może to taka taktyka, żeby czytelników przyciągnąć :D

Cóż ja mogę dodać... Było, jak zawsze, wspaniale i nie mam nic do dodania. Błędów nie wyłapałem (prócz tego na początku). Zdjęcia bardzo mi się podobały (zdałem sobie sprawę, że nieczęsto widuję dwa zdjęcia pod rząd w FS xD), tekst jeszcze bardziej :)
Nie chce mi się już rozpisywać, zatem zakończę liczbą: 10 na wiadomo ile ;)

redmoon
01.09.2013, 16:59
Uuuu, pierwszy odcinek, super. Byków nie znalazłem. Ale nie skupiam się na szukaniu błedów więc na 100% coś przeoczyłem.
Trochę poubiłem się w dzrzewie geanalogicznym - nie ogarniam skąd wzięła się Lily O_o
Ogólnie odcinek bardzo fajny i na +.

@up - 10 na -16847926 ! Dobra to tak w kwestii żartu XD

E : aaa, Lily to ta "staruszka" z pierwszego posta (słowo staruszka jest cudzysłowie bo na zdjęciach Lily wcale nie wygląda staro)

Diana
01.09.2013, 17:07
Odcinek bardzo fajny, jak zwykle :P
Masz ślicznych simów :)
Ich dom też jest świetny :3
Błędów nie znalazłam. Czekam na kolejną cześć :)

revallsay
02.09.2013, 07:58
Super odcinek! Na początku nie wiedziałam o co chodzi, skąd nagle Ameryka i kim jest bohaterka. A tu masz! Retrospekcja! Bardzo ciekawy pomysł na fotostory. Wielki szacunek za kropki w 'L.A.' - widzę, że wzorcowo trzymasz się reguł ortograficznych w j.polskim oraz j.angielskim :) Nie mogę doczekać się na drugi odcinek i mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać:)

BTW, T-shirt Josha jest przeuroczy!

Caesum
02.09.2013, 11:36
Takie tam czepianie się ode mnie na dzień dobry:
Wielokrotnie rodzina za Stanów zapraszała Lily do siebie
Pewnie chodziło o rodzinę ze Stanów? :D

czekała na nią wysoka kobieta o ciemniejszej karnacji, ciemnych oczach i włosach
Może tu czepiam się na siłę, ale brzmi mi to na takie masło maślane. Którejś ciemności bym się pozbył.

Piętnaście minut później była gotowa na spotkanie z resztą rodziny.
Ledwo pojawiła się w jadalni, uwaga wszystkich przebywających w niej skupiła się na niej.
Moim zdaniem niepotrzebne. Jest to raczej oczywiste, że chodzi o jadalnię i osób tam się znajdujących, tymczasem ten dodatek brzmi, jakby byli nie w jadalni, a w Lily.

- Hej Lily… I przepraszamy a ten hałas.
Za ten hałas. ;)

nareszcie miała chwilę wytchnienia od monotonnych, codziennych robótek`
To na samym końcu.

Było również kilka zdań, w których ni stąd ni zowąd przeszłaś z czasu przeszłego na teraźniejszy, ale nie wiem czy to nie było zamierzone, więc je ominąłem.

Widzę, że teraz u ciebie pojawił się jakiś Williams. :D I nawet masz swoją ciotkę Charlotte!

Ciągle rozkręcasz akcję, ale za to zgrabnie wplotłaś przebłyski problemów rodziny jeszcze zanim walnęłaś prosto z mostu co się dzieje. To się chwali, bo czytelnik może najpierw zastanowić się, co dokładnie to oznacza(choć sądzę, że wszyscy przewidzieliśmy co się stanie). :D Przyznam szczerze, że przy natłoku imion i nazwisk, jakie wprowadzasz, potrafię się czasem pogubić - miałem tak z tym i poprzednim odcinkiem. Moim zdaniem dobrze by było, jakbyś poświęciła nowym postaciom trochę więcej czasu.

Zdjęcia są ładne i takie twoje. :D A pokój Lily cudowny. <3

Czekam na następny odcinek! Już chcę wiedzieć, co będzie dalej. :D

Volturia
07.09.2013, 00:21
Hm.
Mowiac szczerze pierwsze dwa teksty wymeczyly mnie. okreslilam je w glowie jako bezglosne 'blablabla', czytając 1 odcinek widziałam już inna historie- retrospekcja? z jakiegoś powodu ciężko do tego dojść xo.
Wiecej imion nie można było wpleść? :P pogubiłam się na dobre.
Mimo ze czuje się jak na zjeździe rodzinnym, po długim czasie ( gdy narodzilo się oklo siedmioro dzieci w rodzinie, pojawilo 5 nowych mezow/zon), zaintrygowalo mnie czym zawinił ojciec Lily (?). Mimo ze tekst przypomina sitcom, czuje ze się jakos rozkręci ciekawiej i czekam na to. Opowiesc już jest dość nietypowa jak mi się zdaje :D

naughty_girl
10.09.2013, 12:36
Na początku nie wiedziałam o co chodzi,ale teraz powoli zaczynam wszystko rozumieć.Historia jak na razie zapowiada się interesująco z pewnością będę ją dalej czytać.Nie czytałam Twoich wcześniejszych FS,z racji tego,że jestem na forum od dzisiaj,ale postaram się to zrobić C: Pozdrawiam i weny życzę.

revallsay
13.09.2013, 16:09
a kiedy możemy się spodziewać kolejnej części?

Liv
13.09.2013, 18:11
Szkoda, że nie był długi i po przeczytaniu czuję, że chciałbym już następny
O to mi chodziło :D
(zdałem sobie sprawę, że nieczęsto widuję dwa zdjęcia pod rząd w FS xD)
Nie umiałam się zdecydować, które zdjęcie powinnam wstawić xD
Wielki szacunek za kropki w 'L.A.' - widzę, że wzorcowo trzymasz się reguł ortograficznych w j.polskim oraz j.angielskim
Ojej, dziękuję :D Nie bez powodu jestem forumowym profesorem Miodkiem :)
BTW, T-shirt Josha jest przeuroczy!
Miło czytać, dzięki ^^
Pewnie chodziło o rodzinę ze Stanów?
Niezaprzeczalnie o to właśnie chodziło! :D
Może tu czepiam się na siłę, ale brzmi mi to na takie masło maślane. Którejś ciemności bym się pozbył.
Eeee tam, ciemność jest fajna :>
Moim zdaniem niepotrzebne.
Moim też. Mogę się wytłumaczyć tym, że wywaliłam fragment z tego zdania, ale mogłam je w sumie jeszcze bardziej skrócić, żeby jakoś przyzwoicie wyglądało :P
Było również kilka zdań, w których ni stąd ni zowąd przeszłaś z czasu przeszłego na teraźniejszy
Zamierzone.
Widzę, że teraz u ciebie pojawił się jakiś Williams.
Dwie panny o nazwisku Williams pojawiły się już w moim pierwszym FS xD
Moim zdaniem dobrze by było, jakbyś poświęciła nowym postaciom trochę więcej czasu.
To by oznaczało więcej opisów, a ja i opisy za soba nie przepadamy :D
A pokój Lily cudowny. <3
Dziękuję :>
Mowiac szczerze pierwsze dwa teksty wymeczyly mnie. okreslilam je w glowie jako bezglosne 'blablabla'
Gdybym chciała, mogłabym zacząć od razu od odcinka. Ale problem w tym, że to wprowadzenie napisałam PO COŚ. I moim celem nie było zanudzenie czytelnika, zresztą, nie lubię nudy :) Szkoda, że nie doceniłaś tego! Taki zabieg to "nowość" u mnie, cieszę się, że ją wprowadziłam i że generalnie została przyjęta pozytywnie ;)
zaintrygowalo mnie czym zawinił ojciec Lily (?)
A "Szansę" pani czytała? ;)
a kiedy możemy się spodziewać kolejnej części?
Mam nadzieję, że w najbliższym czasie! ; D

Wszystkim Wam bardzo dziękuję za komentarze! :D

Gio
14.09.2013, 10:57
Nie sądzisz, że trochę niegrzecznie ze strony ciotki Charlotte, że czekała na Lily w szlafroku? :P I w dodatku z jakimś słodkim zapachem włosów :D

Zaspana blondynka zabrała się więc za poranną toaletę i przebieranie. Piętnaście minut później była gotowa na spotkanie z resztą rodziny.

Jesteś pewna, że ona jest kobietą? :D

Kuzyni zdawali się podzielać jej rozbawienie, jednak Lily, czując słodką, znajomą woń dochodzącą z kuchni, szybko wróciła myślami na ziemię.

Czyżby to włosy ciotki Charlotte? :O

jej własne „wielkie miłości” okazywały się być dziecinne i żadna nie trwała zbyt długo

O kurczę, Lily to moja bratnia dusza! :D

Oh gash, jaki cliffhanger ! Czy oni naprawdę myślą o rozwodzie? A może jednak to coś innego? W końcu nikt Lily nie odpowiedział, ale słodkowonna ciotka się popłakała.... :|
Czekam na next :D

Liv
19.09.2013, 18:36
Słówko do Dżona:
Nie sądzisz, że trochę niegrzecznie ze strony ciotki Charlotte, że czekała na Lily w szlafroku?
Nie sądzę :) Zresztą, Lily była wśród swoich :)
Jesteś pewna, że ona jest kobietą?
Ona tylko schodziła na śniadanie xDD
O kurczę, Lily to moja bratnia dusza!
... jak również milionów innych nastolatków :P
Dzięki! :)

Słówko do wszystkich:
Cześć kochani, tak się przejęłam tym, że mam już 3999 postów i postanowiłam, że następny będzie wyjątkowy! Więc dlaczegóż by nie odcinek FS? :D Zebrałam się w sobie i powstał w ciągu 3-4 godzin wczorajszego wieczoru. Zdjęcia i spora korekta to dzieło dnia dzisiejszego :)

A więc przed Wami mój 4000. post! :D
Wg licznika to 4001. ale ja mu nie wierzę! =D

...

II

Widać było, że zaskoczyła ich nagła reakcja dziewczyny. Charlotte i Albert spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Chwilę później ich wzrok spoczął na krewniaczce, która spoglądała na nich z niedowierzaniem i strachem w oczach.
- Nie, nie rozwodzimy się – zaprzeczył mężczyzna.
"Kamień z serca!", pomyślała Lily i uśmiechnęła się. Wydawało jej się, że minęło najgorsze. Uczucie ulgi jednak zniknęło równie szybko, jak się pojawiło…
- Straciłem pracę – wypowiadając te słowa, mężczyzna ponownie spuścił głowę. Dziewczynie wydawało się, że teraz i on się rozpłacze. Przez dłuższą chwilę nie podnosił wzroku, nie wspominając o odzywaniu się. Resztę musiała więc dopowiedzieć jego żona.
- Jak wiesz, Lily, praca Alberta była naszym jedynym źródłem utrzymania…
Nie musiała mówić nic więcej, gdyż córka jej kuzynki pamiętała ich rozmowę sprzed kilku dni i zdawała sobie doskonale sprawę, że bardzo potrzeba im w tym momencie pieniędzy – musieli spłacić dom, no i mieć coś na życie… Do tej pory pensja wuja pokrywała wszystkie te wydatki i wydawało się, że ich sytuacja finansowa jest dość stabilna – stałe zatrudnienie i pewne, niemałe pieniądze z wypłat. Niestety, los postanowił spłatać im figla.

Teraz i Lily spuściła wzrok.

http://s20.postimg.org/s65vhov99/200.jpg

Było jej przykro i znów poczuła się dziwnie nieswojo. W tym samym momencie zdała sobie również sprawę z niezręczności sytuacji, w jakiej się znalazła i tego, że nie kompletnie nie wie, jak się zachować. Zapewne powinna coś powiedzieć, ale żadne sensowne słowa pocieszenia nie przychodziły jej wtedy do głowy. Zresztą małżonkowie, całkowicie pochłonięci swoim problemem, zdawali się nie zwracać już na nią uwagi. Zakłopotana, po cichu skierowała się w stronę swojego pokoju.

Podchodząc do okna w celu jego zamknięcia (zbierało się na burzę) niemal potknęła się o walizkę.
„Decyzję, co dalej, będziesz musiała podjąć sama”… W tym momencie słowa usłyszane przed kilkoma minutami kazały jej się zastanowić, co dalej zrobić z tym fartem. Teoretycznie już wkrótce miała wyjechać, więc jej pobyt nie obciążałby ich aż tak bardzo, a z drugiej strony czuła, że nie może tego tak zostawić. Wujek w jeden dzień nie znajdzie nowej pracy, a koszta utrzymania rodziny przez ten czas też muszą być pokryte z czegoś.
Tak naprawdę sama mogłaby się rozejrzeć za dodatkowym źródłem pieniędzy, ale nie wiedziała, czy dopisze jej szczęście i znajdzie je dość szybko, tym bardziej, że nie miała przy sobie właściwie żadnych dokumentów. Nie mogła się też pochwalić bogatym doświadczeniem zawodowym, a jej średnie wykształcenie uzyskane w Polsce… Czy miało ono jakiekolwiek znaczenie za oceanem?
Ogarnęło ją rozgoryczenie. Kompletnie nie wiedziała, jak powinna się zachować w tej sytuacji. Zdrowy rozsądek podpowiadał, żeby zaczęła się pakować i zarezerwowała najszybszy możliwy lot do Polski. Sumienie jednak w tym samym momencie wyrzucało jej, że zostawia swoją rodzinę w potrzebie i że jest to wobec nich nie w porządku. Może w tej trudnej chwili najbardziej liczą na jej pomoc? Dziewczyna wiedziała, że to mało prawdopodobne – znała w końcu ciocię i wujka – ale w zasadzie wypadałoby im się jakoś odwdzięczyć za gościnę i zainteresowanie. Poza tym, kto jak kto, ale na wsparcie swoich bliskich mogła zawsze liczyć i nigdy jej nie zawiedli. Teraz nadeszła jej kolej – to ona musiała stanąć na wysokości zadania, pokazać, że jej na nich zależy. Że brak pieniędzy nie musi doprowadzić do rozłąki jej rodziny.
Im dłużej nad tym myślała, tym silniej czuła, że musi zaryzykować – skoro im zabrakło szczęścia, to może w tej chwili właśnie jej dopisze? Zdawała sobie sprawę, że nawet jeśli coś zarobi, to nie będzie to duża kwota, ale musiała spróbować, dać im nadzieję, pokazać, że nie są w tej walce osamotnieni i skazani na przegraną.

Ze swojego pokoju wyszła wysoko podniesioną głową i jednym marzeniem do spełnienia więcej.

Chociaż niebo było mocno zachmurzone, obyło się bez błyskawic i grzmotów. W zamian za to ulewny deszcz padał niemal do późnego popołudnia. Za zgodą kuzyna, który po szkole został na treningu koszykówki, pożyczyła sobie na parę godzin laptopa.

http://s20.postimg.org/xi40umk71/201.jpg

Na początku szybko sprawdziła „niusy” na kilku stronach, które miała w zwyczaju najpierw przeglądać, po czym rozpoczęła poszukiwania możliwości zatrudnienia. Przeglądnęła wiele ofert, ale w każdej coś budziło jej podejrzenia. Najczęściej jednak proponowane wynagrodzenie wydawało jej się zbyt niskie w stosunku do godzin pracy czy jej charakteru. Zrezygnowana, wyłączyła komputer i odniosła go na miejsce.

Spodziewała się, że znalezienie „idealnej” pracy nie będzie łatwe, ale mimo to czuła się przygnębiona. Panująca aura, widziana przez szyby mokre od zewnątrz od deszczu, tylko pogarszała jej i tak niezbyt dobry nastrój. Musiała próbować do skutku – wszak życiowa „ulewa” też się kiedyś skończy – jednak wtedy wydawało jej się, że nie doczeka się swojej szansy. Jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że takie myślenie jest jeszcze bardziej dołujące.
Dla zabicia czasu próbowała czytać książkę, zamknięta przed światem, ze swoim smutkiem w czterech ścianach pokoiku na piętrze. Niestety, na próbach się kończyło – nie mogła na niczym innym skupić myśli.

Deszcz w końcu przestał padać i niebo stopniowo się rozjaśniało, ukazując swe spokojniejsze i bardziej przyjazne oblicze. Gdy niemal oślepiające promienie słoneczne przebiły się przez szybę i padły prosto na jej twarz, zapragnęła wyjść na dwór, by móc pooddychać czystym, świeższym niż zwykle powietrzem.

Ubrana w luźniejsze, mniej "eleganckie" rzeczy, udała się przez las, znajdujący się na tyłach domu, do parku.
Ten tego dnia i o tej porze świecił pustkami.

http://s20.postimg.org/j06tmmsvx/202.jpg

Na placu zabaw nie huśtały się ani nie biegały dzieci, od strony ławek nie dochodziły rozmowy, a po brukowanych dróżkach nikt nie biegał w celu polepszenia kondycji czy dotlenienia się. Nawet bezpańskie (i nie tylko) psy i koty jakby zapadły się pod ziemię!
Miejsce to w takim wydaniu wydawało się być zupełnie inne niż to, które do tej pory miała okazję poznać. Ale w tym momencie ten brak życia, spokój i wyraźnie słyszalny śpiew ptaków wcale jej nie przeszkadzały.
Miała ochotę usiąść na którejś z niedawno odmalowanych ławek, jednak musiała się powstrzymać – słońce nie zdążyło jeszcze ich wysuszyć i bliskie spotkanie spodni z deskami mogłoby się skończyć plamą i uczuciem dyskomfortu. A czy Lily potrzeba było wtedy tego typu bodźców? Zapewniam Was, że nie.
W zasadzie chciała tylko, żeby coś oderwało jej myśli od sytuacji panującej w domu. Soczyście zielona, mokra trawa, płatki kwiatów, na których ciągle było widać drobne kropelki, kałuże na ścieżkach, szumiące drzewa i trzepot skrzydeł ponad nią świetnie się sprawdziły w tej roli. Cieszyła się, że tu przyszła, chociaż to nadal nie rozwiązywało jej problemu.
A przynajmniej tak jej się wydawało.

Powędrowała dalej w głąb lasu. W pewnym momencie jednak zaczął do niej dochodzić szum jadących samochodów. Chwilę później stała już na chodniku przy skrzyżowaniu dwóch nieznanych jej ulic.
Naprzeciw niej stały niewysokie kamieniczki, na których parterach wystawy sklepów zachęcały do ich odwiedzenia. Po lewej stronie zaś dostrzegła przytulnie wyglądającą kawiarnię ze stolikami i krzesłami na świeżym powietrzu, osłoniętych jednak przed deszczem i ostrym słońcem markizami. Wtedy odezwał się jej żołądek – nic dziwnego, wszak od kilku godzin nic nie miała w ustach! Niestety - nie wzięła ze sobą portfela. To jednak nie zniechęciło jej, żeby przyjrzeć się temu miejscu z bliska.

Stojąc kilka metrów przed otwartymi drzwiami mogła słyszeć żywiołową, jazzową muzykę dochodzącą z wnętrza lokalu. Kelnerki krzątały się między stolikami, donosząc jedzenie i napoje gościom, którzy mimo niezbyt zachęcającej do wyjścia pogody postanowili udać się „na kawę”. Ze swojego punktu obserwacyjnego nie była w stanie jednak dostrzec, kim byli ci ludzie oraz ilu ich dokładnie było. Obiecała sobie, że kiedyś z pewnością to sprawdzi – że sama będzie jedną z nich.

W pewnym momencie obróciła głowę w lewo i zdziwiła się. Skąd w tym miejscu, do licha, wzięła się tablica informacyjna?! Mogła przysiąc, że wcześniej jej tam nie było!
Zdziwiona, podeszła bliżej, żeby się przyjrzeć temu odkryciu i dla zabicia czasu poczytać, co się dzieje w okolicy.
A działo się sporo, trzeba przyznać. Ale to nie lokalne wydarzenia tak naprawdę przyciągnęły na dłużej jej uwagę.
Przynajmniej kilka razy prześledziła wzrokiem plakat reklamujący pewien klub blisko centrum. W zasadzie nie powinno jej to interesować – i tak nie miała z kim się tam wybrać – mimo to wydawało jej się, że skądś zna to miejsce, przynajmniej z nazwy.
Nie mając lepszego pomysłu, wyciągnęła z kieszeni telefon i po chwili reklama w formie pliku graficznego była zapisana na karcie pamięci urządzenia.

Wróciła do domu dość późno i po solidnej kolacji postanowiła jeszcze raz usiąść przed komputerem. Kuzyn, zapewniony, że potrwa to tylko chwilę, ulotnił się z pokoju, zostawiając dziewczynę sam na sam z tajemniczym „Superstarem”.
Chociaż zdjęcia i informacje zamieszczone na stronie internetowej klubu nadal nie dawały jej zielonego pojęcia, co to za miejsce, tak widniejąca tam informacja, że zatrudnią sprzątaczkę za przyzwoite pieniądze była tym, co mogła śmiało nazwać szczęściem.

Tego wieczoru Josh już nie mógł sprawdzić, czy śliczna koleżanka jego przyjaciela poznana podczas treningu przyjęła jego zaproszenie do znajomych na facebooku.

Gio
19.09.2013, 19:01
... jak również miliona innych nastolatków

No wiesz co.... ja i Lily jesteśmy wyjątkowi :D

I jakby co, to ten komentarz jest pisany na bieżąco:

Widać było, że zaskoczyła ich nagła reakcja dziewczyny.

A czego się spodziewali? Że powie: "a nie, spoko, w sumie to co mnie to obchodzi, że się rozwodzicie"?

- Nie, nie rozwodzimy się – zaprzeczył mężczyzna.

Oł maj gosz, SZOK I NIEDOWIERZANIE, jak mogłaś mi to zrobić?!?!?!?!?!? :D

Sprawiłaś, że wyglądałem dokładnie tak:
http://www.reactiongifs.com/wp-content/uploads/2013/09/albundy_shock.gif

:D

Uczucie ulgi jednak zniknęło równie szybko, jak się pojawiło…

- Zamierzamy cię zabić i sprzedać organy na czarnym rynku. - odpowiedziała ciotka z uśmiechem na twarzy. No cóż... lepsze to niż rozwód!

- Straciłem pracę – wypowiadając te słowa, mężczyzna ponownie spuścił głowę.

Ha! No i wszystko układa się w całość. Brakuje kasy, więc trzeba sprzedać czyjeś organy! Pewnie w pierwszej kolejności pójdą nerki, na to zawsze jest dużo chętnych :)

Z tą Lily to faktycznie głupia sytuacja. Jest w gościach a tu taki news. No głupio, głupio, zobaczymy co zrobi... :D

Ze swojego pokoju wyszła wysoko podniesioną głową i jednym marzeniem do spełnienia więcej.

Oddać nerkę. Albo chociaż płuco! Albo może nogę? W sumie z jedną też da się żyć... nie! Lily w tej chwili już wiedziała co odda! Nos! Żeby nigdy więcej nie poczuć słodkiego zapachu ciotki w szlafroku!

chociaż niebo było mocno zachmurzone, obyło się bez błyskawic i grzmotów. W zamian za to ulewny deszcz padał niemal do późnego popołudnia. Za zgodą kuzyna, który po szkole został na treningu koszykówki, pożyczyła sobie na parę godzin laptopa.

i przejrzała wszystkie czarne rynki. No no - mruczała - za takiego nosa to całkiem niezłą kasę idzie zgarnąć. Wystarczy na ratę za dom i....

Na początku sprawdziła „niusy” na „fejsie” i kilku innych stronach, po czym rozpoczęła poszukiwania możliwości zatrudnienia.

Ahahhha, już widać jak się martwi!

"Kurczę, wujek stracił pracę. O BOŻEEEEEEEE...!!!!! GRAŻYNA WSTAWIŁA ZDJĘCIE Z RYSZARDEM. O NIEEE JAKA WIELKA DUPA...... ale i tak polubię" :P

I jeszcze dodała nową wiadomość "WUJEK ZZA OCEANU SSIE"

Miała ochotę usiąść na którejś z niedawno odmalowanych ławek, jednak musiała się powstrzymać – słońce nie zdążyło jeszcze ich wysuszyć i bliskie spotkanie spodni z drewnianymi deskami mogłoby się skończyć plamą i uczuciem dyskomfortu.

Niech się nie martwi, przecież deszcz bardzo dobrze spłukał wszystką farbę :)

mogłoby się skończyć plamą i uczuciem dyskomfortu.

OMG, jak z reklamy podpasek :D

Naprzeciw niej stały niewysokie kamieniczki, na których parterach wystawy sklepów zachęcały do ich odwiedzenia. Po lewej stronie zaś dostrzegła przytulnie wyglądającą kawiarnię ze stolikami i krzesłami na świeżym powietrzu, osłoniętych jednak przed deszczem i ostrym słońcem markizami. Wtedy odezwał się jej żołądek – nic dziwnego, wszak od kilku godzin nic nie miała w ustach! Niestety - nie wzięła ze sobą portfela. To jednak nie zniechęciło jej, żeby przyjrzeć się temu miejscu z bliska.

Niech zgadnę! Akurat potrzebują tam kelnerki albo kogoś kto będzie jechał dzień i noc na szmacie!

A jednak nie! Ale byłem blisko! Pewnie będzie jechała na szmacie. No i wyjaśnił się ten Twój plakacik, Lily trzymającej mikrofon. Czyś byś zrobiła nam tu FS o wschodzącej gwieździe?!

No i zaintrygowało mnie ostatnie zdanie. Może odcięli im prąd, a może już był martwy... :|

Caesum
20.09.2013, 13:48
Nie musiała mówić nic więcej, gdyż córka jej kuzynki doskonale pamiętała ich rozmowę sprzed kilku dni i zdawała sobie doskonale sprawę
Powtórzenie.
Ten tego dnia i o tej porze świecił pustkami.
Ten tego i ten teges, tam dam tam taram. :D

Najpierw zacznę od pogratulowania 4,000(4,001) posta! :P

Mam mieszane uczucia. Zdziwiło mnie, jak bardzo praktycznie Lily podeszła do sytuacji. :| Chwila słabości, po czym nagle podjęta decyzja i cały smutek poszedł do kosza. Ba, jak Gio zauważył, w jej liście to-do facebook miał wyższy priorytet niż znalezienie pracy. Zabrakło mi jakichś większych emocji, Lily moim zdaniem wręcz zbagatelizowała sprawę. Brakowało też napięcia, właściwie miałem wrażenie, że zostało całkowicie wyładowane w momencie szukania czegoś przez internet, potem była już sielanka.

Kiedyś wspominałaś, że nie przepadasz za opisami. A moim zdaniem, gdyby lekko je poprawić, byłyby bardzo dobre. Wspominałaś również, że jak możesz starasz się upraszczać zdania, jednak znalazłem kilka miejsc, które spokojnie działałyby bez kilku słów, ba, byłyby znacznie czytelniejsze!

No to takie są moje pierwsze wrażenia odnośnie odcinka. Zdjęcia są oczywiście śliczne, bardzo jasne i takie w twoim stylu. :D

Mroczny Pan Skromności
20.09.2013, 14:23
Poza tym, kto jak kto, ale na wsparcie swoich bliskich mogła zawsze liczyć i nigdy jej nie zawiedli.
W tym zdaniu ja widzę trzy różne zdania :P
spotkanie spodni z drewnianymi deskami
To dość oczywiste, że deski są drewniane :D

Aż mi trochę przykro, że już wiem, co się stanie (chyba, że mnie jakoś zaskoczysz! :D). Mimo to, czytało mi się bardzo fajnie. Ta Twoja poprawność językowa to mjut dla moich oczuf :)
Lily na fejsie siedzi i narzeka, że w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z jej wykształceniem, a tu wystarczyło wyjść z domu i bach - praca się znalazła :D
Trochę niezręczna sytuacja... W sumie to sam nie wiem, jakbym się zachował :P Pewnie nie byłbym na tyle zdesperowany, żeby szukać pracy xD
To chyba tyle. Wybacz mi ogólny chaos, w tej chwili nie funkcjonuję najlepiej xD

Volturia
25.09.2013, 13:44
Zdecydowanie akurat ta część mnie zajęła - tajemniczy klub, a bardziej tajemnicze wspomnienia. Czekam na nowosci :)

Ze swojego pokoju wyszła wysoko podniesioną głową i jednym marzeniem do spełnienia więcej.
Maksyma! Ukradne to kiedys ( ma na mysli druga czesc zdania ;) ) prawie jak 'zamknij oczy, ale nie umieraj(...)' itp :P

A czy Lily potrzeba było wtedy tego typu bodźców? Zapewniam Was, że nie. generalnie cala ta wypowiedz mi sie spodobala, ale wyobrazilam sobie ton narratora przy ostatnim zdaniu ha! :3


Tego wieczoru Josh już nie mógł sprawdzić, czy śliczna koleżanka jego przyjaciela poznana podczas treningu przyjęła jego zaproszenie do znajomych na facebooku.
huehue, fejsbuk xD

revallsay
25.09.2013, 15:22
Niestety, ten odcinek nie skradł mojego serca. Przypuszczałam, że wujostwo głównej bohaterki się nie rozwiedzie - za bardzo oczywiste. Za każdym razem chciałabym napisać dużo o odcinku, ale teraz tego nie zrobię, ponieważ po prostu nie mam co napisać :( Mam nadzieję, że kolejne części bardziej przypadną mi do gustu - poprzednie były naprawdę dobre. I nadal jestem dumna za L.A. :P

Diana
25.09.2013, 17:43
Hm, trochę gubię się w fabule :P
Ten odcinek był moim zdaniem ciekawszy niż poprzedni. Powiedziałabym, że wszystko było ciekawiej opisane. :D
Zdjęcia są przepiękne! <3

Searle
03.10.2013, 19:40
Odcinek 1:

Ten odcinek, to na początku taki sielankowy, radosny, a pod koniec znowu smutny. Ale mi się wydaje, że chyba nie o rozwód chodzi.

Pokój Lily jest prześliczny. Ciotka Chartlotte i wujek Albert mają dobry gust :)

Nie podobają mi się te Twoje wtrącenia w nawiasach - niby są spójną częścią teksu, a jednak od niego odrywają i źle to się czyta, przynajmniej mi. Nie podobało mi się szczególnie to wtrącenie o reklamie.

Zdjęcia bardzo mi się podobają, ale Daisy wcale nie ma pomarańczowej sukienki, tylko beżową :)

Nim ta zdążyła cokolwiek powiedzieć, znalazła się powitalnym uścisku. - zjadłaś 'w'.

Ledwo pojawiła się w jadalni, uwaga wszystkich przebywających w niej skupiła się na niej. - to zdanie decydowanie musisz poprawić, bo po prostu nie ma sensu.

Liv
24.06.2014, 16:40
Kopę lat!
Dżon, cieszę się, że moje FS wywołuje u Ciebie takie emocje! :D Sugeruję napisanie parodii tego! xD
A teraz przypomnij sobie swoje komentarze sprzed 5 lat xDD

Zdziwiło mnie, jak bardzo praktycznie Lily podeszła do sytuacji.
Kto powiedział, że Lily jest głupią blondynką? :P
Aż mi trochę przykro, że już wiem, co się stanie (chyba, że mnie jakoś zaskoczysz! :D)
Sporo nowości będzie :D
Przypuszczałam, że wujostwo głównej bohaterki się nie rozwiedzie - za bardzo oczywiste.
Może kiedyś uda mi się Ciebie (i nie tylko Ciebie!) zaskoczyć nieprzewidywalną fabułą :D
Nie podobają mi się te Twoje wtrącenia w nawiasach - niby są spójną częścią teksu, a jednak od niego odrywają i źle to się czyta, przynajmniej mi.
Będę o tym pamiętać.
Zdjęcia bardzo mi się podobają, ale Daisy wcale nie ma pomarańczowej sukienki, tylko beżową :)
Zapomniałam to zmienić po zrobieniu zdjęć... Staram się siebie pilnować, ale niestety, nie zawsze wychodzi.

Dziękuję Wam za taką ilość komentarzy! :) Czuję się bardzo doceniona ^^
Jako iż pierwszy rok studiów mam już za sobą i zostały mi tylko 2 (czerwcowo-lipcowe) egzaminy, mocno postanawiam się poprawić i wrócić do pisania! :]
Zresztą prędzej czy później skończę to FS ;) Mam tyyyle fajnych pomysłów na fabułę... Szkoda, żeby się zmarnowały :D
No i tak sobie postanowiłam zaczynając je rok temu. Mam nadzieję, pojawią się przynajmniej trzy komentarze pod tą częścią...


...

III

Całą resztę wieczoru Lily spędziła na sporządzaniu swojego pierwszego, prawdziwego curriculum vitae. Gdy skończyła i naniosła ostateczne poprawki przed wydrukowaniem, jej „autocharakterystyka” - wykonana z wielkim oddaniem i największą starannością - po przeczytaniu wydała się taka zwyczajna i w gruncie rzeczy… Pusta.
Chociaż posada sprzątaczki nie wymagała specjalnych umiejętności, doświadczenia czy wykształcenia, Lily zastanawiała się, czy za kilka lat, gdy będzie szukać stałej pracy, jej CV będzie się prezentowało chociaż odrobinę lepiej. Uważała się za całkowicie przeciętną dziewczynę – nie miała jakichś oryginalnych zainteresowań, nie studiowała na kierunku technicznym ani medycznym, nie była szczególnie w niczym uzdolniona, jej rodzina i przyjaciele byli zwykłymi ludźmi – nawet mało który z nich posiadał tytuł naukowy magistra; jej wielkim i niepodważalnym atutem była uroda, ale to nie ona miała być dla niej źródłem zawodowego spełnienia w przeciwieństwie do wiedzy i konkretnych umiejętności. Tych jednak póki co nie posiadała – nie miała sobą nic do zaoferowania.
Doszła do wniosku, nie po raz pierwszy zresztą, że trzeba coś z tym zrobić i wyleczyć się z kompleksów. Miała dopiero dwadzieścia jeden lat i jeszcze spory kawałek młodości, żeby wyrobić sobie dodatkowe atuty nim wejdzie w tą „prawdziwą” dorosłość.
Na dobry początek miała więc zjawić się u wejścia klubu i osobiście złożyć papiery u szefa, taki bowiem był ustalony przebieg procesu rekrutacyjnego. Kolejny dzień zapowiadał się interesująco…

Droga do klubu okazała się być bardzo prosta i samo dojście zajęło jej ok. 10 minut. Pod jednym z tych wysokich, ekskluzywnych biurowców znajdował się cel jej podróży – niezbyt duży, ale dobrze zapowiadający się klub o ciekawej nazwie „Superstar”. Schodząc po starych, betonowych stopniach prowadzących do wejścia czuła, że wszystko będzie dobrze.
Im bardziej się do niego zbliżała, tym lepiej mogła słyszeć rytmiczne uderzania w bębny i talerze. Z opisu na stronie wiedziała, że w niektóre dnia tygodnia DJa zastępuje zespół, a w zasadzie skromnie trio składające się z wokalistki, gitarzysty i perkusisty. Czyżby zaraz miała poznać jednego z jego członków?
Wnętrze klubu urządzone było przytulnie, nowocześnie i skromnie. Było tu trochę drewna, surowej cegły i betonu na ścianach, dominowały zaś odcienie czerni, bieli i czerwieni. Po prawej stronie – zaraz przy wejściu - znajdowała się szatnia, a na wprost – po zejściu po schodkach – można było zamówić drinka. Na niższym poziomie znajdowała się również sala z miejscami do siedzenia i parkietem. Gdy zaś po minięciu szatni skręciło się w prawo, można było trafić do toalety i oglądać salę z „góry”. Z tego miejsca była też dość dobrze widoczna scena. Wejście do drugiej sali – tam, gdzie odbywały się imprezy prowadzone przez DJa - znajdowało się po lewej stronie od wejścia.
Ale głośne uderzanie dochodziło ze strony sceny. Postanowiła podejść bliżej i przyjrzeć się muzykowi.

http://s20.postimg.org/45vmbm799/3_1.jpg

Widok dziewczyny musiał go zaskoczyć, gdyż nagle jego ręce zawisły bez ruchu w powietrzu, co spowodowało nagłe urwanie się melodii. Szybko jednak zreflektował się i posłał blondynce przyjazny uśmiech, który natychmiast został odwzajemniony. Gdy chłopak zbliżał się do krawędzi sceny, zauważyła, że jest w jej wieku, ma rozwichrzone włosy koloru orzecha włoskiego, jest od niej trochę wyższy, dobrze zbudowany i potrafi się fajnie ubrać. Ciacho…
Chwilę później stał już naprzeciw niej. Chciał coś powiedzieć, ale w tym momencie ich spojrzenia się spotkały.

http://s20.postimg.org/n4prw1265/3_5.jpg

Patrzył na nią przyjaźnie spod gęstych, ciemnych brwi oczami, których tęczówka miała barwę mchu. Ale w jego spojrzeniu oprócz sympatii i zaciekawienia przebijało się jeszcze coś innego, coś, co sprawiło, że w tym momencie jej serce zabiło mocniej…
- Ty pewnie w sprawie pracy? – zapytał chłopak, zauważając wystającą z jej torebki białą teczkę.
- Tak... Gdzie znajdę szefa?
- Pozwól, że cię do niego zaprowadzę – uśmiechnął się przyjaźnie, a chwilę później prowadził ją w stronę zaplecza, do którego wejście od strony sali głównej znajdowało się przy samej scenie.
Idąc w stronę gabinetu właściciela klubu, uważne lustrowała wnętrza, w których na moment przyszło jej się znaleźć. Były one – podobnie jak miejsce zabawy – urządzone gustownie, ale z mniejszym przepychem i przy niższym udziale kosztów. Widać jednak było, że są zadbane i czyste.
I pomyśleć, że to ona wkrótce miała sprawić, że ich stan „wizualny” się nie zmieni!

Na końcu trzymetrowego korytarza czekały na nich otwarte na oścież czarne, drewniane drzwi. Stojąc u ich progu, Lily była pod wrażeniem schludnego, aczkolwiek trochę nieuporządkowanego gabinetu pana MacKenzie’go.
Sam właściciel wydał jej się zaś prawdziwym człowiekiem sukcesu – jego wygląd był nienaganny, chociaż oszczędził sobie zbytniej elegancji ze względu na nasilający się upał. Sprawiał wrażenie człowieka wymagającego, ale nie miała pojęcia, czy będzie dla niej miły czy nie – pod jego maską zmartwienia mogło się kryć dosłownie wszystko.
- Można? – zapytała dziewczyna nieśmiało, zatrzymując się u progu gabinetu.
- Proszę – odparł mężczyzna grubym głosem, nie odrywając wzroku od ekranu laptopa.
- Powodzenia – szepnął jej nieznajomy, po czym udał się w stronę zaplecza.
Lily nerwowo zrobiła krok w przód.

http://s20.postimg.org/6r5scvm0t/3_3.jpg

- Dzi…Dzień doooo...bry, ja w sprawie pracy – wyjąkała. Doskonale zdawała sobie w tym momencie sprawę z tego, że takie zachowanie nie wpłynie dobrze na decyzję co do jej ewentualnego zatrudnienia. Co gorsza, takie myślenie przyprawiało ją o jeszcze większy stres.
Nagle jednak szef podniósł wzrok i uśmiech wstąpił na jego twarz.
- Z nieba mi spadłaś! – krzyknął entuzjastycznie. – Już myślałem, że zapas młodych, pięknych głosów w tej dzielnicy się wyczerpał!
- Słu…Słucham? – dziewczyna nie kryła zdziwienia. – Ja w sprawie pracy, ale jako sprzątaczki…
- Co ty nie powiesz! – krzyknął z dezaprobatą. – Niestety, tak się składa, że wokalistka jest mi w tym momencie bardziej potrzebna niż sprzątaczka.
O nie, już po mnie, pomyślała, a cień smutku przysłonił jej twarz.

http://s20.postimg.org/orae3iou5/3_4.jpg

- Umiesz śpiewać? – zapytał ją nagle, przerywając kilkusekundową ciszę.
- Kilka lat temu chodziłam na warsztaty wokalne i śpiewałam przez cały mój high school w chórze szkolnym, ale to wszystko tak amatorsko...
- Więc można założyć, że coś tam umiesz – podsumował. – Możesz mi to pokazać?
Jego spojrzenie powędrowało na przeźroczystą koszulkę z zapisaną kartką papieru w środku, którą blondynka trzymała w ręce niemal od początku tej rozmowy.
Dziewczyna nieśmiało podała mu CV.
- Siadaj – zwrócił się do niej, po czym zaczął lustrować tekst.
Z perspektywy wygodnego fotela ustawionego pod ścianą obserwowała tego człowieka i próbowała odgadnąć, co myśli na temat zawartości podanej mu przed chwilą kartki. Było to jednak bardzo trudne – poza skupieniem nie widziała nic.
Kilka sekund później została jednak poproszona o przeczytanie swojego imienia i nazwiska. Przy okazji dodała, że jej imię w skrócie to Lily, ale to brzmienie wyrazu Muchomorek nie dawało właścicielowi spokoju…
Gdy on próbował sobie coś przypomnieć, ona powtórnie traciła nadzieję. Dopiero wtedy zrozumiała, że gościowi na niej zależało, ale wiecznie było coś nie tak – a to brak doświadczenia, a to trudne do wymówienia nazwisko Polki…
Po chwili ciszy jednak znowu zaszeleścił papier. Trwało to wszystko bardzo krótko.
Kiedy właściciel klubu „formalnie” zapoznał się z kandydatką, włożył jej życiorys do szuflady biurka i spojrzał na nią wymownie.
- Jeśli chcesz tę pracę, to jutro o 12 jest przesłuchanie – oświadczył, po czym podał jej plik zszytych ze sobą kartek. Ich zawartość stanowiły nuty oraz teksty piosenek.
Lily pokiwała głową, ale nic nie odpowiedziała. Już miała się pożegnać, gdy jej rozmówca rzucił szybko:
- W CV brakuje twojego zdjęcia.
Dziewczyna stanęła jak wyryta – dobrze, że nie widział jej twarzy w tym momencie… Odwróciła się i nagle natrafiła na jego wzrok.
- Powinnam je załączyć? – zapytała.
- Nie, ale byłoby to bardzo mile widziane – odpowiedział pan MacKenzie. – A wręcz wskazane w twoim przypadku.
Poczuła, że jej gruczoły potowe nagle wymorzyły pracę i że jej twarz pali rumieniec wstydu i zażenowania. Mimo to udało jej się odszukać w portfelu swoje własne zdjęcie.
Podała je szefowi.
- Dziękuję – odparł. – To wszystko.
Dziewczyna rzuciła tylko pospieszne „do widzenia”, po czym najszybszym możliwym krokiem opuściła to miejsce.
Na szczęście przystojny perkusista gdzieś zniknął – dobrze, że nie widział jej w takim stanie!

Przez całą drogę powrotną zastanawiała się, czy powinna się zjawić na tej próbie. Z jednej strony miała za sobą ogromną kompromitację w gabinecie i dziwne zachowanie jej niedoszłego pracodawcy, z drugiej zaś – to mogła być jej jedyna szansa, nie tylko na przyzwoity zarobek. Lubiła śpiewać, a przecież najlepsza sytuacja to taka, w której płacą ci za twój talent, a przynajmniej za coś, co lubisz robić…
Rzuciła okiem na teksty piosenek. Uśmiechnęła się – to nie powinno być takie trudne.

Mroczny Pan Skromności
02.07.2014, 12:43
Jak będziesz robić takie odstępy, to zanim skończysz już będzie ten 2019 rok, w którym to dzieje się akcja :D
Wiele się nie wydarzyło. Pamiętam ten moment w Powrocie do przeszłości i wydaje mi się, że wtedy ktoś jeszcze miał swój debiut, ale może mi się pomyliło :D Cóż takiego szefowi przypominało to nazwisko... No nie mam pojęcia! :P
no jasne, że pamiętam xD

Widziałem chyba dwie literówki, ale zapomniałem je skopiować i już nie chce mi się szukać.

Ogólnie jest fajnie, ale wstawiaj częściej odcinki, zwłaszcza w wakacje :>

Caesum
15.09.2014, 22:19
Tylko jeden komentarz? :huh: No ale w sumie, jeśli wszyscy mają taką prędkość przy pisaniu odpowiedzi jak ja, to wcale się nie dziwię.

A skoro o tym mowa, kiedy ja ci obiecałem ten komentarz? Miesiąc temu? Dwa miesiące temu? No to dzisiaj udowadniam, że nie jestem niesłowny, tylko trochę powolny, zapominalski no i oczywiście leniwy!
Zajrzałem tutaj sam nie wiem jakim cudem, bowiem mam wrażenie, że miałem wejść na forum związanym z moddingiem Tomb Raidera. Widać moja wrodzona niechęć do tworzenia moich projektów doprowadziła do tego, że bezwiednie wszedłem na forum the sims i zajrzałem do tak często niegdyś odwiedzanego przeze mnie działu. No ale nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre, bo w końcu udało mi się przeczytać ostatni odcinek twojego fotostory!

Odcinek króciutki, aż się zdziwiłem. Mimo to rozumiem cię doskonale, mnie też kusi by pisać coraz krótsze odcinki swojego fotostory(chociaż w obecnej sytuacji pisanie to za dużo powiedziane).
Zauważyłem, że stosunkowo często dajesz niektóre słowa w cudzysłowiu. Pewnie chciałaś dzięki temu nadać bardziej lekki ton opisom, ale w rzeczywistości tracą wtedy na płynności, jakbyś się wahała. Poza tym jednak wszystko jest bez zarzutu.

Odnośnie samej akcji, faktycznie niewiele się stało, ale można to zrozumieć zważywszy na to, że to wciąż dopiero początek. Ciekawe jest to, jak bardzo zdesperowany musiał być szef, skoro chciał ot tak z miejsca ją zatrudnić jako wokalistkę. :D

Mała uwaga:
nagle jego ręce zawisły bez ruchu w powietrzu, co spowodowało nagłe urwanie się melodii
nagle, nagłe. Poza tym to taka trochę oczywistość, nie? :P

Oczywiście bardzo mi się podobało i czekam na następny odcinek. :D