Zobacz pełną wersję : Redakcyjne Opowieści
Charionette
17.07.2014, 21:28
http://i61.************/9zytd1.png
Co to są Redakcyjne Opowieści?
Redakcyjne Opowieści to szalone, zakręcone jak słoik ogórków, poplątane bardziej niż fabuła Mody na Sukces opowiadanko pisane przez całe redaktorskie grono. Wszystko toczy się nie wiadomo gdzie i w ciągu jednego dnia. Przedstawione tu wydarzenia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, wręcz jej zaprzeczają. Znajdziecie tutaj niespodziewane zwroty akcji, romanse, gadające przedmioty i zwierzęta. Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do świata Redaktorów FTS Newsletter (Wybuchowych Granatów).
Enjoy :D
Odcinek I (http://forum.thesims.pl/showpost.php?p=1822278&postcount=2)
Pink Panther
17.07.2014, 21:31
Bardzo zgrabny wstęp.
Bardzo.
Jestem w szoku.
1/10.
Nieno. Ładnie napisane :D Można tylko dodać, że było pisane przez wszystkich redaktorów małymi fragmentami.
To można dwa tematy z taką samą nazwą założyć?!
Fajnie, ale musimy koniecznie dać tę fotkę z simami ;)
Nooo ja czekam na ten odzew forumowej widowni! ;)
Nie wiem, nad czym Wy się tu jeszcze zastanawiacie :D Wszystko, co ja już widziałam w związku z d (zamiennik greckiej literki "rho") nadaje się do publikacji poza naszym działem oraz moją i Nysi skrzynką :)
Charionette
17.07.2014, 21:44
Odcinek I
W pewnym zapomnianym miasteczku znajdowała się siedziba redaktorów, którym marzyła się międzynarodowa kariera. Dniami i nocami rozmyślali o sposobach poprawy swojego statusu. Szefowała im Charionette, pseudonim Cherrie.
Pewnego dnia zwołano nadzwyczajne posiedzenie.
- Kochani, sytuacja robi się niepokojąca - zaczęła szefowa, gdy do pokoiku wszedł jak zawsze spóźniony Pink Panther.
Był to jeden z najmłodszych redaktorów. Tak naprawdę to był studentem na praktykach, a do jego obowiązków należało robienie kawy, latanie na pocztę i pisanie artykułów szefowej, gdy ona chodziła na imprezy. Ale dzięki temu mógł u niej mieszkać, więc bardzo mu się to opłacało. Tym bardziej, że naczelna była naprawdę piękną, a przede wszystkim niezwykle bogatą kobietą. Romansu z nią zazdrościli Pinkiemu nawet najstarsi redaktorzy.
- Różowy, gdzieś ty był?! Spotkanie jest! - rzucił Everlasting, który również podkochiwał się w Charionette.
- Nie spinaj, stary. Przyniosłem wam wszystkim... Nie zgadniecie, co wam przyniosłem! - Pink Panther był bardzo szczęśliwy, że mógł zrobić współpracownikom niespodziankę.
- Sezamki z Biedry? - zapytał znudzony LaseeeczkaXD145643.
- Ale... Skąd wiedziałeś? - w głosie Różowego słychać było smutek.
- Codziennie, od dwóch miesięcy przynosisz nam sezamki i zawsze cieszysz się tak samo! - rzuciła Liv, szukając w encyklopedii znaczenia słowa "rewaloryzacja". Szukanie trudnych słów było jej ulubionym zajęciem i całe dnie spędzała z nosem w słownikach i encyklopediach.
- A nie było z makiem? - Kędziorek spojrzała na Pink Panthera niepocieszona. Po chwili zauważyła, że wszyscy się na nią gapią jak na idiotkę. - No co?
- Nie przyszło ci do głowy, że sezamki mają to do siebie, że są z sezamem? - spytała Libby, a jej wzrok był pełen politowania.
- Szczegół. - Kędzierzawa machnęła tylko ręką.
W redakcji była totalnym świeżakiem. Dopiero co ją przenieśli z Wygwizdowa, jednakże od czasu do czasu zdarzało jej się zaglądać tu wcześniej, toteż z niektórymi osobami zdążyła się już poznać. Była znana z tego, że za spaghetti mogłaby zrobić totalnie wszystko. Tak, łatwo ją było przekupić, bez dwóch zdań. Nie wspominając o tym, że zdarzało jej się czasami zrobić z siebie totalną idiotkę, jak choćby przed chwilą.
- To co my tu tak właściwie robimy? - rozejrzała się po zebranych, jak gdyby sądziła, że będą mieli powód wypisany na czołach. - Bo chyba nie przyszliśmy na sezamki?
- Przeprowadzamy rewaloryzację - oznajmiła wszem i wobec Liv, jednak nikt jej nie zrozumiał, bo była ona w posiadaniu jedynej redakcyjnej encyklopedii. A nawet jeśli znalazłaby się druga, to nikt poza nią nie umiał z encyklopedii korzystać.
- Jest na sali tłumacz? - zapytał Qwerty.
- Robimy małą rewolucję - wyjaśniła pospiesznie szefowa. - Na początku chciałabym usłyszeć wasze propozycje zmian.
Zapadła przejmująca cisza, przerywana raz po raz cichym chrupaniem wydobywającym się z ust LaseeeeczkiXD145643, który nie potrafił powstrzymać się przed jedzeniem sezamków z Biedry.
- Słuchajcie, bo ja mam jeszcze jedną niespodziankę... Miałem wam nie mówić, ale nie mogę wytrzymać! - wtrącił się Pink Panther.
- Co znowu?! - wrzasnął Everlasting, który nie ukrywał swojej niechęci do chłopaka.
- Spokojnie. Ostatnio dużo osób plotkuje, że robimy jakieś przekręty i różne takie... - tłumaczył Różowy. - No więc uruchomiłem swoje kontakty i załatwiłem nam dzisiaj kontrolę z fiskusa! - Pinki promieniował radością jak Czarnobyl w '86. - Będą za godzinę. Teraz udowodnimy wszystkim, że jesteśmy czyści! - chłopak zamyślił się. - Bo jesteśmy, prawda?
Szefowa rzuciła ciasteczko na talerz i szybko zaczęła przeglądać segregatory.
- Nie mamy połowy faktur! - krzyczała Charionette. - Jak mogłeś Różowy?!
- Ja... Ja chciałem dobrze - zasmucił się chłopak.
- Ech! - westchnął Everlasting. - Moim zdaniem wszyscy bierzecie się za to od złej strony.
- To znaczy? - zapytała szefowa.
- To znaczy, że aby zmienić wizerunek, potrzebujemy świeżości.
- Ja się myłem! - krzyknął LaseeeeczkaXD145643, podskakując na swoim miejscu.
- Otworzę okno - mruknął Qwerty, który akurat siedział na parapecie.
- Nie, idioci! - wrzasnął Everlasting. - Nie to miałem na myśli! Chodzi o powiew świeżości w naszym wizerunku! Musimy zmienić nazwę!
- Hm... Nie wiem... "FTS Newsletter" mi się podoba - powiedziała Charionette.
- Co? - zdziwił się Everlasting. - To to nie jest "FTS Newsteller"? Całe życie w błędzie!
- Cóż, przynajmniej teraz nasza stara nazwa będzie dla ciebie całkiem świeżutka! - zauważył LaseeeeczkaXD145643.
- Myślicie, że jeśli posklejamy faktury z wycinków gazet, to ci z fiskusa się skapną? - spytała Ktoś.
- Zależy na jakiego idiotę trafimy - odparł dżin.
- Zawsze możemy dać mu w łapę - dodała Libby. - Robimy zrzutę?
Wszyscy zaczęli grzebać po kieszeniach, wyciągając mnóstwo śmieci: rachunków, guzików, gum do żucia. A wszystko dlatego, że żal im było zainwestować w kosze na śmieci.
- Ja mam 50 groszy - powiedział Pink Panther, licząc jednogroszówki, jakie wydał mu ostatnio biletomat na PKP.
- A ja mam talon na paliwo z okresu PRL-u - powiedział LaseeeeczkaXD145643. - No co? Dostałem od babci - dodał w odpowiedzi na pytające spojrzenia zebranych.
- Paliwo drożeje, więc zachowaj ten talon na czarną godzinę - powiedziała Charionette, bo nie chciało jej się tłumaczyć, że talon jest już nieważny.
- Ale ja nie mam prawa jazdy - westchnął LaseeeeczkaXD145643.
- Pink Panther! - zawołała donośnym głosem szefowa. - Musisz użyć swojego uroku osobistego do odwrócenia uwagi ludzi z fiskusa od naszych faktur. Zrób to samo, co w sobotę wieczorem. Będą zachwyceni!
- A co zrobił w sobotę wieczorem? - zapytał LaseeeeczkaXD145643, przygryzając swój i tak już nie najlepszej jakości talon.
- Nie mogę tego wyjawić - odrzekł tajemniczo Pink Panther. - Powiem tylko, że ma to związek z tłuczkiem do ziemniaków.
W pewnej chwili drzwi otworzyły się i do budynku weszli mężczyzna i kobieta. Wyjęli jakieś legitymacje i rzucając "Kontrola z Urzędu Skarbowego" skierowali się do jednego z redaktorów. Padło na Everlastinga.
- Kto jest u państwa szefem? - zapytała kobieta, której głos brzmiał, jakby była psem.
- Ehehe. Ehehe... - chłopak był tak przerażony, że nie wiedział, co odpowiedzieć.
- Ja jestem szefem! - wrzasnął Pink Panther i podszedł bliżej kontrolerów. - Mam na imię Charionette! - w tym momencie uświadomił sobie, co powiedział i zmieszany dodał. - Emm... Lubię czasem przebrać się za mężczyznę. Szczególnie gdy przybijam gwoździe. Lepiej mi to wtedy wychodzi. A właśnie przybijałam. Zapraszam państwa do mojego gabinetu. - Różowy skierował się w kierunku pokoiku szefowej niezauważalnie kradnąc z biurka klucze.
Weszli. Gabinet Charionette był jedną z największych zagadek redakcji. Nikt nie mógł tam wchodzić, nawet jej kochanek Różowy. Na ścianach porozwieszane były plakaty z kosmitami, na półkach stały statki UFO domowej roboty, a w kąciku CB Radio przerobione na narzędzie do kontaktu z obcymi. Cały pokój był utrzymany w zielonych barwach, jednak największą uwagę przykuwał napis na suficie: "I tak was dopadniemy. Marsjanie."
- Droga komisjo kontrolna... Ja wiem, że nie powinnam tego robić, ale pokazuję tę sztuczkę każdemu i również wy musicie ją zobaczyć. Inaczej porwie was UFO.
- Jesteśmy w pracy... - zaczął mówić urzędnik z fiskusa, ale Pink Panther przerwał mu.
- Cichutko, cichutko! To zajmie tylko chwilkę. Nauczyłam się tego niedawno. Proszę państwa, czy ktoś z was próbował kiedyś czyścić monitor tłuczkiem do ziemniaków?
- Słucham?! - w tym samym czasie wykrzyknęli urzędnicy. - To jakieś żarty?!
Tymczasem pozostali rzucili się w stronę kuchni, gdzie już czekały przygotowane, wypucowane szklanki do podsłuchiwania przez ściany. Jedynie Charionette (prawdziwa) została, dzięki czemu mogła wygodnie usadowić się na najlepszym miejscu, czyli pod dziurką od klucza. Szefowa Granatów miała bardzo przydatną umiejętność czytania z ruchu warg, toteż szklanka nie była jej potrzebna.
Warto zaznaczyć, że umiejętności tej Charionette nauczyła się z książki "1001 sposobów na kontakt z obcymi". Również z niej zaczerpnęła wiele innych przydatnych uzdolnień, jak na przykład rapowanie w rytm disco polo.
O umiejętnościach Najbardziej Wybuchowej można by napisać całą książkę. Zna język wielorybów, umie wybierać wodę dziurawą łyżeczką, a także śpiewać "Hallelujah" od tyłu. W tej chwili jednak patrzyła jedynie jak członkowie jej zespołu walczą ze sobą o najlepsze miejscówki.
- A mówiłam, że trzeba było zainstalować tam podsłuch - syknęła Kędziorek, wpychając się między Qwerty'ego a Liv. - Szklanki to już przeżytek!
- Ale wciąż skuteczny - zauważył Everlasting, który usadowił się tuż obok Charionette.
- Spróbuj mnie dotknąć, a naślę na ciebie Libby z gwoździarką - zagroziła.
- Do usług! - zasalutowała wyżej wspomniana. Jej gwoździarka zawsze była pod ręką gotowa do użycia.
- Słyszycie coś? - spytał Qwerty.
- Słyszelibyśmy, jakbyście tyle nie jazgotali - warknęła Kędziorek. Fakt, że nie dostała sezamków z makiem sprawił, że stała się trochę nerwowa.
- To niesamowite, jak on to robi! - Charionette zaczęła głośno czytać z ruchu warg, o dziwo, proszonych gości.
- Co ten żółtodziób wyprawia? - zdumiał się LaseeeeczkaXD145643.
- Może kazali mu zdjąć jego przebranie mężczyzny? - wtrąciła Kędziorek.
- Nawet my nigdy go bez niego nie widzieliśmy - zauważyła Libby. - Z pewnymi wyjątkami - dodała, zerkając na Charionette i chrząkając znacząco.
- Wracajcie na miejsca, wychodzą! - krzyknęła szeptem szefowa. Krzyczenie szeptem było kolejną z jej arcyprzydatnych umiejętności. Używała jej niemal równie często, co zdolności dłubana sobie w nosie najmniejszym palcem u nogi.
Wszyscy, niczym stado bydła, rzucili się na swoje miejsca. Powstało małe zamieszanie, w wyniku którego LaseeeeczkaXD145643 skończył na kolanach Charionette a Libby na stole, w dość dwuznacznej pozie. Kędziorek skorzystała z okazji i dorwała się do kilku pozostałych sezamków, upojnie chrupiąc je w kącie i grożąc Everlastingowi podkradzioną swojej koleżance gwoździarką za każdym razem, kiedy chciał jej zabrać jednego.
Drzwi otworzyły się powoli.
W nich stanął Różowy Panter cały umalowany na zielono. To nie była farba, a po prostu zielone ubarwienie. Człowiek z fiskusa stał się łysy, mimo iż jeszcze kilka minut temu miał bardzo pokaźne rude afro.
- Pinki! - Wrzasnął Everplasting Everlasting.
- Dlaczego?! - spytała Ktoś, mając usta wypchane cytrynami, które znalazła w kuchni i cały czas podjadała. Ktoś bardzo lubiła wiśnie i cytryny.
- To wszystko przeze mnie! - wrzasnęła ze łzami w oczach Charionette. - To przez ten pokój! To dlatego nie pozwalam tam nikomu wchodzić! Myślicie, że wszystkie moje niezwykłe moce mam z tej durnowatej książki kupionej na straganie? Pinki! - krzyknąwszy, rzuciła się mu na szyję.
- A pan jak się nazywa? - zapytała, jak gdyby nigdy nic, bez jakiegokolwiek wzruszenia na twarzy LaseeeeczkaXD145643.
Libby czym prędzej usiadła na stole w miarę normalnej pozycji i wyrwała Kędziorkowi swoją gwoździarkę.
- Łapy przy sobie - rzuciła groźnie.
Kędziorek spojrzała na nią z wyrzutem. Czym teraz będzie grozić Everlastingowi?
Po chwili dało się słyszeć huk. Wszyscy spojrzeli w tym samym kierunku. To Everlasting spadł z krzesła, zaśmiewając się z Kędziorka.
- Stało się coś dziwnego - wymamrotał Pink Panther i wypuścił powietrze z płuc. Gaz z jego wnętrzności okazał się być równie zielony, co on sam. Na szczęście po zaczerpnięciu tchu jego skóra powoli zaczęła powracać do naturalnej barwy.
- Właśnie widzę - mruknął Qwerty, drapiąc się po głowie. - Skoro swoich "mocy" nie czerpiesz z tej książki, to skąd? - zwrócił się do Charionette, która wypuściła swojego kochasia z objęć, gdy tylko ten zrobił wydech.
- Z całego zestawu książek - przyznała niechętnie. - Jest on ukryty w mojej kwaterze w miejscu, którego nikt nigdy miał nie odkryć!
- Do rzeczy - odezwał się wychodzący z szoku LaseeeeczkaXD145643.
- To było tak - wtrącił się do opowieści człowiek z fiskusa. - Charionette opowiadała nam o czyszczeniu monitora tłuczkiem do ziemniaków. Następnie pokazywała, jak to się robi. Trochę to trwało, a moja partnerka, której jak widzicie tutaj nie ma, ma bardzo słabe nogi. Zbyt długie stanie i patrzenie na monitor szybko ją zmęczyło i biedaczka musiała oprzeć się o ścianę.
- Ta ściana zawiera w sobie tajne... To znaczy, do niedawna tajne, przejście! - dokończyła prawdziwa Charionette. - To tam ukrywałam moje książki oraz ogromny model UFO w kształcie Wielkiego Ptaka z Ulicy Sezamkowej.
- Hej, gdzie są moje sezamki? - zapytał nagle Pink Panther, któremu wróciła naturalna barwa.
- To nieistotne - burknął LaseeeeczkaXD145643. - Co się stało, kiedy baba z fis... To znaczy, szanowna pani... Koleżanka tego pana, uruchomiła tajne przejście?
- Prawdopodobnie znalazła się po drugiej stronie - wyjaśniła szefowa.
- Zatem pomódlmy się za jej duszę! - zaproponował Everlasting.
- Miałam na myśli drugą stronę tajemnego przejścia!
- A dlaczego Pink... Charionette była cała zielona? - dopytywał Qwerty.
- W tym pomieszczeniu strasznie cuchnęło! - odparł Pink Panther.
- Tak, aż wypadły mi moje piękne włosy! - dodał facet z fiskusa i zaczął płakać.
- Dość tego! - zawołała szefowa. - Panie z fiskusa! To ja jestem Charionette!
Komentujcie, oceniajcie, dzielcie się swoimi wrażeniami :D
Gold_Chocolate
17.07.2014, 22:38
Po pierwsze : świetny pomysł, zawsze fajnie czyta się historie z bohaterami, których się kojarzy. :D
Wiadomo, że napisane jest świetnie, ale nie sądziłam, że aż tak mnie to rozbawi. Macie świetne poczucie humoru i ono tryska z każdego słowa.
Jak przeczytałam gwoździarka to się wzruszyłam, pozdrawiam tutaj Libby <3
Fabuła sama w sobie też jest fajna, na pewno będę śledzić dalsze części. :D
Świetne!!
Uwielbiam coś takiego! Kiedyś na innym forum miałam okazję pisać coś podobnego z koleżanką, takie coś zawsze wychodzi śmiesznie. Niektóre momenty są rozwalające!
- Sezamki z Biedry? - zapytał znudzony LaseeeczkaXD145643.
Nie ma co się śmiać z sezamów, są pycha:D
Była znana z tego, że za spaghetti mogłaby zrobić totalnie wszystko.
Hahahaha coś o tym wiem! Mam tak samo:D
Nie wspominając o tym, że zdarzało jej się czasami zrobić z siebie totalną idiotkę, jak choćby przed chwilą.
Oj tam, nawet największym Mózgom zdarzają się wpadki:D
- No więc uruchomiłem swoje kontakty i załatwiłem nam dzisiaj kontrolę z fiskusa!
Takiego dobrego, troskliwego pracownika to ze świecą szukać!
- Zawsze możemy dać mu w łapę - dodała Libby. - Robimy zrzutę?
Jedyna rozsądna, myśląca polskimi kategoriami :D
Opowiadanie świetne (wiem powtarzam się), no uwielbiam coś takiego! Mam wielką nadzieję, że będzie kontynuowane w dość regularnych odstępach czasu:P Będziecie pisać tylko o redakcyjnym gronie czy jest szansa że znajdzie się kiedyś jakiś wątek z innymi userami? Oczywiście dużo dialogów a mało opisów, ale to jest tutaj świetne.
No i oczywiście muszę dodać że w ogóle nie nudne, czytało się z przyjemnością i aż się buzia cieszyła:D Nie znam Was wszystkich więc nie wiem jacy jesteście i czy prezentowane przez Was cechy są prawdziwe, ale jeśli tak to fajny sposób żeby Was trochę poznać lepiej:D Bardzo się cieszę że chciało Wam się stworzyć coś takiego, mi czytało się z przyjemnością i już czekam na następną część!
Charionette
17.07.2014, 23:07
Mam wielką nadzieję, że będzie kontynuowane w dość regularnych odstępach czasu
Tak planujemy :D
Będziecie pisać tylko o redakcyjnym gronie czy jest szansa że znajdzie się kiedyś jakiś wątek z innymi userami?
Pozostajemy raczej w gronie redaktorskim, inne postacie to będzie naprawdę rzadkość :)
Nie znam Was wszystkich więc nie wiem jacy jesteście i czy prezentowane przez Was cechy są prawdziwe, ale jeśli tak to fajny sposób żeby Was trochę poznać lepiej
To opowiadanie to totalne oderwanie od rzeczywistości. Ja w realnym świecie nie znam języka wielorybów, nie umiem wybierać wody dziurawą łyżeczką, a także śpiewać "Hallelujah" od tyłu :D
Dziękujemy za komentarze, jest nam niezwykle miło :love:
Mroczny Pan Skromności
18.07.2014, 06:47
Cherrie oczywiście kłamie, tylko nie lubi się przechwalać swoimi umiejętnościami :)
Przeczytałem to po raz 145643 i dalej nie wyrabiam ze śmiechu :P Ciekawe, czy ktoś pokusi się o małą analizę, żeby zgadnąć kto pisał jaki fragment :D
Opowiadanie jest już dosyć długie, także póki co nie obawiajcie się jego zakończenia. Jesteśmy sporo do przodu z pisaniem (dlatego też występuję tu jako LaseeeeczkaXD145643). Dzięki osobom wyżej za opinie i liczę na więcej ;P
LepkiePaluszki23
18.07.2014, 10:25
Do tej pory śmieję się z tego opowiadania. XD
Sezamki z Biedry rządzą! Sam tekst łatwo się czyta. Nie brakuje watków humorystycznych. Jednym słowem...
CZEKAM NA WIĘCEJ :D
Malfurion
18.07.2014, 19:37
Hahaha :D
Fajnie, ze kontynuujecie kacik Rudej. Co prawda w nieco innej formie, ale podoba mi sie :P
Faktycznie, jest troche zbyt duzo dialogow, w porownaniu do opisow ofc. Teraz fajnie sie to czytalo, ale na dluzsza mete, moze taka budowa tekstu meczyc. No ale... pomysl swietny i humoru pelno :D Z reszta, fajnie przeczytac takie opowiadanko przed premiera FVS ;P Czekam na kolejny odcinek ;)
chyba już było cos w podobnym stylu na forum, właśnie w Forumowej Gazetce?:>
ale fajnie sie czyta, czekam na ciąg dalszy: )
La Tortura
18.07.2014, 20:02
szczerze? moglibyście się postarać, żeby to opowiadanie różniło się chociaż trochę od opowiadania, które pisała Ruda. sama nie wiem, może po prostu humor Rudej bardziej trafiał w mój gust, ale tu jest po prostu sucho. xd ale nie zniechęcajcie się!
Mroczny Pan Skromności
18.07.2014, 20:35
Ale ono nie ma nic wspólnego z opowiadaniem Rudej... To nie jest kontynuacja jej działu, tylko zupełnie nowy projekt ;)) I moim zdaniem różni się diametralnie od Forumowych Opowieści (które btw. jeśli się nie mylę, miały 1, słownie: jeden, odcinek) :) Właściwie to ja tu widzę więcej różnic niż podobieństw, ale może to dlatego, że patrzę na to jako jeden z autorów :D Jeszcze przypomnę, że oryginalne gazetkowe opowiadanie pisała bezsenna dawno dawno temu, zanim jeszcze ja zostałem redaktorem :)
orko, ano jest sucho, takie mamy poczucie humoru i cóż poradzić :P
Don, forma jest faktycznie dość nietypowa ze względu na nasz sposób pisania :D Na obecnym etapie tworzenia ja już do niej przywykłem i nawet ogarniam w miarę, o co chodzi w danym momencie... Ale tak w ogóle to nie radzę się tu doszukiwać logiki, bo można ogłupieć :D
Tenebris
18.07.2014, 21:08
Właśnie też mi się wydawało, że coś podobnego było kiedyś na forum, ale pomysł fajniutki i przezabawny :). Miło się to czyta.
Rumanzovia
20.07.2014, 09:24
Jestem mile zaskoczona, że coś takiego powstało. Myślę, że będzie się fajnie czytało. To opowiadanko jest takie luźne, można się odprężyć i pośmiać przy tym. :)
Charionette
20.09.2014, 18:15
ODCINEK II
Pan z fiskusa spojrzał na nią sceptycznie.
- Mam nadzieję, że mi pani zaraz nie powie, że jest mężczyzną przebranym za kobietę.
- Dobra, nie powiem, skoro pan nie chce tego słyszeć.
Libby spojrzała ze zdumieniem na pana z urzędu.
- To jakiś prorok? Skąd wiedział, że Charionette tego nie powie? Niesamowite - dodała głosem pełnym zachwytu.
- Może to kosmita - podsunęła Kędziorek. - Szefowo, wykorzystaj swój dar przekonywania i przekonaj pana do odwrotu.
- Gdzie są moje sezamki?! - zawył Pink Panther, który wciąż nie mógł się pogodzić z ich stratą.
- Pies zjadł - rzekł LaseeeeczkaXD145643.
- Nie jestem psem! - wściekła się Kędziorek i rzuciła w niego reklamówką z okruszkami, która nawet do niego nie doleciała i wylądowała na głowie Everlastinga.
Everlasting nie wydarł się na cały budynek, jak to miał w zwyczaju, lecz spojrzał na Kędziorkową mrużąc oczy, wyciągnął długopis i swój legendarny notesik, z którym nigdy się nie rozstawał.
- Kolejna osoba na czarnej liście... - wyszeptał do siebie.
Tymczasem sytuacja robiła się napięta.
Qwerty siedzący obok Ktosia wreszcie postanowił zdobyć się na odwagę. Przybliżył się do Ktosicy i z drżeniem w głosie zapytał, patrząc w jej czarne oczy:
- Mogę jedną cytrynę?
- Nie - odrzekła sucho, dziwnie patrząc się na Qwerty'ego. Nadal zajadała się swoim przysmakiem.
A gość z fiskusa robił się coraz bardziej poirytowany.
- W moim notesiku nie ma już miejsca! - dramatycznym tonem rzekł Everlasting. Jego uwagę po chwili przykuł wyprowadzony z równowagi fiskus, do którego powiedział: A co się pan tak gapi? Panie, rusz pan cztery litery i pomóż pan!
- Mam tego dosyć! - wrzasnął nagle kontroler z urzędu. - To są jakieś żarty! Ta redakcja nie ma prawa istnieć! Redaktor naczelna jest transwestytą, w swoim gabinecie trzyma ukryty statek UFO, a redaktorzy zajadają się cebulą i sezamkami z makiem! A żeby jeszcze tego było mało, moja współpracowniczka gdzieś znika! Pokażcie mi dokumenty i faktury albo ja już się postaram, żeby zamknęli wam tę pseudo-redakcję jeszcze w tym tygodniu! - denerwował się.
Charionette spojrzała na mężczyznę z politowaniem, podeszła do redaktorów i, obejmując przyjacielsko Ktosia, rzekła:
- Wiesz, co z nim zrobić?
- Ależ oczywiście. - uśmiechnęła się Ktoś.
Po niespełna trzech minutach urzędnik z fiskusa siedział związany na fotelu szefowej. Wokół niego stali wszyscy redaktorzy uśmiechnięci od ucha do ucha. Pink Panther trzymał w ręce swój tłuczek do ziemniaków, Ktoś miała pełno cytryn, Everlasting swojego kota, Charionette figurkę kosmity z wytrzeszczem oczu, Qwerty starą klawiaturę, Kędziorek żółwia, Libby swoją ukochaną gwoździarkę, Dżin jakąś lampę ze strychu, a Liv słownik arabsko-polski. Potajemnie uczyła się arabskiego, gdyż chciała zrobić współpracownikom niespodziankę i pewnego dnia napisać w tym języku artykuł.
- Gotowi? - zapytała pełna entuzjazmu Charionette.
- Tak! - odkrzyknęli chórkiem redaktorzy.
W tym momencie wszyscy rzucili się z trzymanymi przedmiotami na biednego urzędnika z fiskusa.
Gdy już uporali się z urzędasem, niewiele z niego zostało. Jego schludny surdut podarty był na drobne kawałki, na jednym bucie widać było ślad szczęki próbującej odgryźć kawałek małego palca u nogi, a okulary były przekrzywione i popękane. Gdy w dostatecznym stopniu oprzytomniał, patrzył on na redaktorów z mieszaniną szału i przerażenia w oczach, po czym jedyną sprawną nogą przedostał się do drzwi tak szybko, jak tylko umiał. Pospiesznie opuścił pokój wydając z siebie odgłos brzmiący podobnie do słowa "wariatkowo".
- Może i przemoc nie jest rozwiązaniem problemów, ale zawsze daje oczekiwane efekty - rzuciła rozbawiona Ktosica.
- No dobra, koniec posiedzenia. Do łóżek - zarządziła szefowa.
- Masz klucze? - zapytał Pink Panther, puszczając oczko w jej stronę.
- Jak zawsze są pod wycier... W mojej tajnej kryjówce. No już, idzie!
Pośpiech Charionette był jak najbardziej uzasadniony. Tylko ona pamiętała, że do redakcji weszło dwoje ludzi z fiskusa - zaś opuścił ją tylko jeden. Szefowa zamknęła się w swojej kwaterze, zasłoniła wszystkie okna zielonymi roletami i podeszła do ściany z ukrytym przejściem.
Popchnęła ją delikatnie i weszła do sekretnego pokoju. Rozejrzała się, jednak nie zauważyła żadnych oznak cudzej obecności.
- O co tu chodzi? - szepnęła.
Okrążyła model ptaka, sprawdziła pod stołem, za fotelem, nawet powyciągała wszystkie książki z regałów, bo a nuż ten tajny pokój miałby ukryte wejście do kolejnego pokoju? W końcu poprzedni naczelny redaktor mógł jej nie zdradzić wszystkich tajemnic tego budynku. Nagle wpadła na pomysł. Zwinęła leżący na podłodze dywan i zaczęła przyglądać się posadzce. W jednym miejscu zamiast kafelek było okrągłe wejście niczym do studzienki kanalizacyjnej. Odsunęła pokrywkę i postanowiła zejść na dół. Nagle usłyszała trzask i szmer. To pokrywa wróciła na swoje miejsce, podejrzewała, że dywan również.
- Samozwijający się dywan, czego to poprzedni naczelny nie wymyślił - pokręciła głową ze zdziwieniem, a nawet z lekkim podziwem.
Schodziła po drabinie dobry kwadrans i nagle znalazła się na w jakimś podziemnym tunelu. Ruszyła jedyną dostępną drogą. Na ścianach paliły się pochodnie rodem ze średniowiecza i oświetlały one karykaturalne portrety wszystkich redaktorów, którzy niegdyś pracowali i tych, którzy wciąż pracują w redakcji. Jeden portret szczególnie przyciągnął jej uwagę.
- Co to ma być? Ja nie mam takiego nosa!
Tymczasem na górze redaktorzy postanowili zabawić się bez Cherrie, nad czym szczególnie ubolewał Pink Panther. Wszyscy rozsiedli się w pokoju wspólnym. LaseeeczkaXD145643 zabawiał wszystkich swoimi popisowymi numerami z dziedziny laseczkologii. Potrafił nie tylko wygiąć się na kształt laski, ale nawet stworzyć taką z balona! Kędziorek przyniosła i włączyła film, który niedawno wszedł do kin. Ktoś upijał się wiśniowym soczkiem przyniesionym przez Ktosicę. Wprost uwielbiała wyżywać się na tych wiśniach poprzez wyciskanie ich. Everpl... Everlasting głaskał swojego ukochanego, rudego kota, który nie za bardzo za nim przepadał, gdyż ciągle uciekał mu za sofę. Pinki stwierdził jednak, że dosyć długo nie ma Charionette.
- Ej, słuchajcie... - zaczął chłopak. - Co się stało z Cherrie? Ciągle siedzi w swoim gabinecie?
- Sorki stary, ale mam to gdzieś. To twoja laska. - warknął Everlasting.
- Tylko nie laska! - zbulwersował się LaseeeeczkaXD145643.
- من اليوم أنا القط. - odparła Liv i wróciła do nauki arabskiego.
- Słuchajcie, faktycznie długo jej już nie ma. - wtrąciła się Kędziorek. - Musimy jej poszukać.
- No chyba żartujesz! - zaśmiał się Qwerty. - Dopiero zaczął się film, zresztą mamy jeszcze 3 kartony soku!
- W takim razie pójdę z Różowym sama.
Kędziorek i Pink Panther skierowali się na klatkę schodową i nagle usłyszeli przeraźliwy krzyk Charionette dobiegający z piwnicy, z której również wyfrunęły gołębie w maskach gazowych. nagle dogoniła ich Ktoś.
- Pssst! - zawołała. Trzymała coś pod płaszczem. - Pinki! ja tylko... Trzymaj - wręczyła mu tajemnicze coś. To nie był jej soczek wiśniowy.
- Czy to...
- Tak - odparła szybko.
- NAPRAWDĘ?! Nie wierzę! jak?! - Pink Panther był zachwycony.
- Nie pytaj o nic - odrzekła tajemniczym głosem.
- Ktosiu! jak udało ci się zdobyć biosoczek?!
- Nieważne... - odparła Ktoś i szybkim krokiem skierowała się ku piwnicy. - Idziecie? - zawołała za współpracownikami.
Kędziorek i Pink Panther pobiegli za koleżanką. Drzwi do piwnicy przeraziły ich nie na żarty - były całe wysmarowane zieloną, klejącą mazią. Na ścianie widniał napis: "Charionette została porwana. Wy będziecie następni."
W pewnej chwili zgasło światło. Ktoś wydała przeraźliwy wrzask i rzuciła się na szyję Różowemu. Nagle ktoś złapał Kędziorka za ramię. Dziewczyna omal nie zemdlała ze strachu.
- Buu! - dało się usłyszeć głos Cherrie. - Ale was nastraszyłam, co? - zaśmiała się szefowa i zapaliła światło. - Chodźcie, coś wam pokażę.
Redaktor naczelna zaprowadziła Kędziorka, Ktosia i Różowego do pokoiku, który znalazła na końcu tego długiego tunelu. Gdy weszli do środka, na fotelu siedziała kontrolerka z fiskusa i popijała gorące cappuccino.
- Poznajcie się. - powiedziała Cherrie. - Kontrolerka to moja przyjaciółka ze szkolnej ławki, Bjork. Bjork, oto Kędziorek, Ktoś i mój kochany Pink Panther... Emm, to znaczy student na praktykach.
- Miło mi was poznać. - uśmiechnęła się przyjacielsko Bjork i wyciągnęła rękę do nowych znajomych.
Jednak redaktorzy nie mogli pojąć, co pod redakcją robi pokój cały utrzymany w kolorystyce flagi Jamajki.
- D-dobry - wyjąkała Kędziorek. Parę minut temu prawie zeszła na zawał i wciąż jeszcze nie doszła do siebie.
Kiedy Bjork wyciągnęła rękę przed siebie, cała trójka nagle poczuła nieodpartą chęć, by uklęknąć i pocałować sygnet na jej dłoni, co też zaraz uczynili.
- Do jakiej szkoły wyście chodziły? - spytała Ktoś, która nigdy wcześniej nie całowała cudzych sygnetów. Swoje to co innego, ale cudze? - Wyższa Szkoła Kontrolowania Umysłów?
- Mnie po prostu spodobał się sygnet i chciałem go zobaczyć z bliska - odparł Różowy.
- No, ja też - przytaknęła Kędziorek. - Słyszysz w głowie jakieś głosy?
- Tak, mówią mi, żebym cię walnęła w łeb. Może przestaniesz gadać głupoty.
- Chciałam dobrze - Kędzia podniosła ręce w geście niewinności.
- Bjork, dlaczego się tu skryłaś? - spytał Pink Panther, ignorując sprzeczkę dziewczyn. - I ty Cherrie też. Tęskniłem... Znaczy się... My wszyscy tęskniliśmy.
- Ah, w sumie to nie wiem. - odparła Bjork z uśmiechem. - Zabłądziłam w tym tunelu, patrzę: drzwi. No to wchodzę. I tutaj znalazła mnie Cherrie.
- A potem sobie troszkę pogadałyśmy - dodała Charionette. - Czyż tu nie jest uroczo?
- Jest, bardzo... Dlaczego to miejsce to kolorystycznie flaga Jamajki? - zapytała Kędziorek.
- Nie wiem, ale czy to ważne? - rzuciła naczelna. - W tej redakcji jest jeszcze mnóstwo takich miejsc, nawet ja nie wiem o wszystkich.
- Nas to jednak ciekawi. - powiedziała Ktoś. - To nie jest normalne, żeby malować pokoje w piwnicy w ten sposób. - dodała.
- Wiem! Poprzedni redaktor naczelny na pewno będzie wiedział! To pewnie jego dzieło! - krzyknął Pink Panther.
- Cherrie, masz może do niego kontakt? - zapytała Kędziorek pełna nadziei.
- To nie jest takie proste... - Charionette wyraźnie się zmieszała, usiadła na fotel i zaczęła szlochać po cichu. - Wy nic nie rozumiecie... - dodała po chwili.
- Czego nie rozumiemy? - spytał Pink Panther.
- Bo on... On... Wyjechał do Ekwadoru i założył tam hodowlę lam! - odparła ze smutkiem. - Nie mam z nim w ogóle kontaktu.
- Lam? - skrzywiła się Ktoś. - Nie mógł zostać tutaj i krów pasać?
- A co ty masz do lam? - spytała z ciekawością Kędziorek. - Masz na nie uczulenie?
- Nie radziłabym o tym komukolwiek wspominać - mruknęła Ktosiowa, rzucając jej ostrzegawcze spojrzenie.
- Także ten... Widzicie sami, że nie mogę się z nim skontaktować - wtrąciła szefowa.
- Chyba że uruchomię moją tajną siatkę wywiadowczą - uśmiechnęła się Bjork, jakby od niechcenia machając im dłonią z sygnetem przed oczami. - Nie ma rzeczy niemożliwych, moi drodzy.
- Masz własną siatkę wywiadowczą?! - zainteresował się Pink Panther. - Woow! Zawsze o tym marzyłem! Opowiedz mi o tym! - powiedział i usiadł na oparciu fotela Bjork.
- Daj spokój, Różowy. Kto ma w tych czasach prywatne siatki wywiadowcze? - Ktoś próbowała przemówić chłopakowi do rozsądku.
- Ja mam - powiedziała Bjork z pełną powagą. - Poczekajcie chwilkę - dodała i wyszła z pokoju.
Po kilku minutach wróciła i z radością w głosie oznajmiła zgromadzonym:
- Wasz były naczelny będzie tutaj jutro rano. Przygotujcie mu rosół z lamy, bo podróż pewnie go wykończy. Wygłodniali redaktorzy nie są przyjemni...
- Skąd my teraz weźmiemy lamę?! - zaniepokoiła się Kędziorek.
- Spokojnie, mam pewien pomysł! - odpowiedziała Cherrie. - LaseeeeczkaXD145643 chwalił się kiedyś, że ma znajomego, który ma brata, którego wujek ma szwagra, który dwa lata temu poznał w Ameryce człowieka, którego brat hoduje lamy w Chicago.
- Aaa, krewetka! - wykrzyknęła Ktoś. - To prawda, on hoduje lamy w Chicago.
- Znasz go? - zdziwili się pozostali.
- Skądże. LaseeeeczkaXD145643 opowiadał o tym bracie kolegi szwagra wujka brata jego znajomego na randc... Znaczy, w pracy - rzekła Ktoś.
- Masz do niego jakiś kontakt? - zainteresował się Pink Panther.
- Nie, ale LaseeeeczkaXD145643 pewnie ma. Chodźmy do niego! - powiedziała radośnie Ktoś i pobiegła w stronę drzwi, a Cherrie, Bjork i Różowy za nią.
Pink Panther
17.10.2014, 16:58
Serio nikogo nie interesuje RO? :/ Trochę szkoda, bo później robi się jeszcze ciekawiej, a już na początku nie mamy komentarzy :c
vBulletin® v3.8.4, Copyright ©2000-2025, Jelsoft Enterprises Ltd.