FTS Newsletter - moje wspomnienia cz.2
Napisane 13.11.2015 21:09 przez Mroczny Pan Skromności
Nie wiem, jak to się stało, ale wpis ma za dużo znaków i musiałem go podzielić...
Tutaj link do pierwszej części:
http://forum.thesims.pl/blog.php?b=602
Z czasem doszedłem do wniosku, że jednak zasłużyłem sobie na miejsce w redakcji, a wręcz, że jestem jednym z niewielu, którzy sobie na nie tak NAPRAWDĘ zasłużyli. Zacząłem dostrzegać wady u swoich redakcyjnych kolegów i koleżanek. Zauważyłem, że wielu z nich jedynie robi swoje artykuły, ale w ogóle nie udziela się w dziale i nie pomaga w jakichś sprawach ogólnych, typu opiniowanie artykułów próbnych. Oczywiście sam udzielałem się z ogromną chęcią, wszędzie wciskając swoje trzy grosze, przez co nawet przez moment zacząłem myśleć, że nadaję się na naczelnego. Nie, nie nadawałem się. W sumie o tym, jak dobrą naczelną była Charionette, przekonałem się dopiero u schyłku naszej działalności, kiedy nawet ja, jako jeden z najbardziej zatwardziałych, dałem sobie spokój ze staraniem się, a ona nadal dzielnie walczyła o podtrzymanie przy życiu naszego "dziecka". Pamiętam, że jednym z moich ostatnich pomysłów była propozycja zorganizowania konkursu z prawdziwego zdarzenia, w którym można by było wygrać najnowsze simsy. Chciałem, żeby każdy redaktor zrzucił się po kilka-kilkanaście złotych, dzięki czemu moglibyśmy zasponsorować nagrodę główną. Nadal zresztą uważam, że był to niezły pomysł, gdyby tylko ktoś jeszcze go podchwycił i pomógł mi wszystko zorganizować.
Pod koniec mojej pracy przy Enklawie z prowadzenia wywiadów zrezygnowała Meryam, a na jej stanowisko został/a wybrany/a Juliet. Zazwyczaj staram się zachować jakąś polityczną poprawność, ale tym razem dam sobie spokój i napiszę to wprost: nigdy nie spotkałem się z gorszym redaktorem. Zaproponowałem mu/jej (wyjaśniło się to w końcu?),żebyśmy wspólnie przeprowadzili wywiad z naszą naczelną, który miał być niejako ukoronowaniem pracy Meryam. Przeprowadzała ona wywiady z redaktorami, dzięki czemu czytelnicy mogli ich lepiej poznać. Był między innymi wywiad ze mną. Ale jeśli ktoś go nie czytał, to niech tego nie robi - znając życie to naopowiadałem jakichś ładnie brzmiących pierdół mających tyle wspólnego z prawdą, co przypadek z katastrofą smoleńską. Takim już byłem szczerym człowiekiem. W każdym razie, najpierw sam zapytałem Juliet, czy pisze się na to, żebyśmy ten wywiad przeprowadzili razem, potem sam zorganizowałem rozmowę z naczelną, a na koniec sam to posklejałem do kupy i wrzuciłem na forum. Nie wiem nawet, czy w następnym numerze pojawił się jakikolwiek wywiad, ale nie chcę siać fermentu więc uznajmy, że to był jedyny incydent z nim/nią. Jedyny, ale na tyle irytujący, że zniechęciłem się do dalszej współpracy. Na szczęście ta nie potrwała długo.
Pamiętam też kilka innych redaktorskich wpadek. Jedną z nich była przyjęta wraz ze mną MeGusta, która miała fenomenalny pomysł na dział, ale kompletnie nie potrafiła tego pomysłu zrealizować. Po jednym artykule, zrównanym przez czytelników z ziemią, po MeGuście ślad zaginął. Jednak sztandarowym przykładem mojej własnej redaktorskiej głupoty są Redakcyjne Opowieści. Jeśli ktoś pamięta, to niech zapomni. Problem z RO taki, że dawały one masę zabawy i radości - ale dla nas, redaktorów. Co z tego, że wrzucaliśmy tam mnóstwo żarcików, skoro większość z nich tyczyła się naszych wewnętrznych "przygód" i po prostu nikt tego nie rozumiał. Za tę porażkę czuję się odpowiedzialny osobiście bo byłem jednym z tych, którzy forsowali zmianę Forumowych Opowieści w Redakcyjne.
Było też kilka perełek, o których warto pamiętać. Zdecydowanie największy podziw budziły u mnie zawsze artykuły Jina, których w większości nawet nie czytałem, bo dotyczyły budowania domów, co mnie nigdy nie interesowało i nie interesuje nadal. Mimo to uważam, że ze wszystkich redaktorów to on odwalał najlepszą robotę. Robił artykuły tematyczne, przygotowywał dość skomplikowaną, jak na nasze standardy, szatę graficzną, robił zdjęcia w grze i obrabiał je, opatrywał wszystko podpisami... To było po prostu najbardziej profesjonalne. Drugiem redaktorem, którego zawsze sobie ceniłem, był Gio, którego problemem był jednak - tak mi się przynajmniej zdaje - słomiany zapał. Miał fantastyczne pomysły, ale szybko z nich rezygnował. Niestety, nie było mi dane długo z nim popracować, bo zostałem przyjęty dopiero kiedy on zrezygnował z funkcji naczelnego, a później też długo nie zabawił w redakcji. Trzecią osoba, która zasługuje na wyróżnienie za przykładanie się do swoich artykułów jest kubuss, który tworzył przez krótki czas Nowinki Techniczne i był zdecydowanie najlepszą osobą do prowadzenia tego działu. A propos kubussa to chciałbym wrócić do tematu mojego gwiazdorzenia. Nie pamiętam, o co tak naprawdę poszło, ale miałem z nim kiedyś jaką straszliwą spinę w offtopie. Możliwe, że miało to związek z tym, że hejtowałem Dona i Morganę za ich "wirtualny seks", a on stanął w ich obronie. Prawdopodobnie w pewnym momencie zacząłem się pienić już nie wiadomo o co i w rezultacie w moich oczach nasz konflikt urósł do kosmicznych rozmiarów. To tylko świadczy o tym, jakim momentami byłem bucem, bo nawet jeśli w tej kłótni miałem częściową rację, to nie powinienem tak bardzo się spinać i próbować pohamować nadmiar emocji. Ale co było, to było. To tylko taka dygresja na marginesie.
Pomimo tego, że FTS Newsletter skończył niezbyt chlubnie, uważam, że możliwość bycia redaktorem była najlepszą rzeczą, jaka mi się kiedykolwiek przydarzyła w internecie, a w pewnym sensie również jedną z fajniejszych rzeczy w moim życiu. Za jakiś czas zamierzam sobie przypomnieć archiwalne numery i Was zachęcam do tego samego. Tymczasem to tyle na dzisiaj.
Tutaj link do pierwszej części:
http://forum.thesims.pl/blog.php?b=602
Z czasem doszedłem do wniosku, że jednak zasłużyłem sobie na miejsce w redakcji, a wręcz, że jestem jednym z niewielu, którzy sobie na nie tak NAPRAWDĘ zasłużyli. Zacząłem dostrzegać wady u swoich redakcyjnych kolegów i koleżanek. Zauważyłem, że wielu z nich jedynie robi swoje artykuły, ale w ogóle nie udziela się w dziale i nie pomaga w jakichś sprawach ogólnych, typu opiniowanie artykułów próbnych. Oczywiście sam udzielałem się z ogromną chęcią, wszędzie wciskając swoje trzy grosze, przez co nawet przez moment zacząłem myśleć, że nadaję się na naczelnego. Nie, nie nadawałem się. W sumie o tym, jak dobrą naczelną była Charionette, przekonałem się dopiero u schyłku naszej działalności, kiedy nawet ja, jako jeden z najbardziej zatwardziałych, dałem sobie spokój ze staraniem się, a ona nadal dzielnie walczyła o podtrzymanie przy życiu naszego "dziecka". Pamiętam, że jednym z moich ostatnich pomysłów była propozycja zorganizowania konkursu z prawdziwego zdarzenia, w którym można by było wygrać najnowsze simsy. Chciałem, żeby każdy redaktor zrzucił się po kilka-kilkanaście złotych, dzięki czemu moglibyśmy zasponsorować nagrodę główną. Nadal zresztą uważam, że był to niezły pomysł, gdyby tylko ktoś jeszcze go podchwycił i pomógł mi wszystko zorganizować.
Pod koniec mojej pracy przy Enklawie z prowadzenia wywiadów zrezygnowała Meryam, a na jej stanowisko został/a wybrany/a Juliet. Zazwyczaj staram się zachować jakąś polityczną poprawność, ale tym razem dam sobie spokój i napiszę to wprost: nigdy nie spotkałem się z gorszym redaktorem. Zaproponowałem mu/jej (wyjaśniło się to w końcu?),żebyśmy wspólnie przeprowadzili wywiad z naszą naczelną, który miał być niejako ukoronowaniem pracy Meryam. Przeprowadzała ona wywiady z redaktorami, dzięki czemu czytelnicy mogli ich lepiej poznać. Był między innymi wywiad ze mną. Ale jeśli ktoś go nie czytał, to niech tego nie robi - znając życie to naopowiadałem jakichś ładnie brzmiących pierdół mających tyle wspólnego z prawdą, co przypadek z katastrofą smoleńską. Takim już byłem szczerym człowiekiem. W każdym razie, najpierw sam zapytałem Juliet, czy pisze się na to, żebyśmy ten wywiad przeprowadzili razem, potem sam zorganizowałem rozmowę z naczelną, a na koniec sam to posklejałem do kupy i wrzuciłem na forum. Nie wiem nawet, czy w następnym numerze pojawił się jakikolwiek wywiad, ale nie chcę siać fermentu więc uznajmy, że to był jedyny incydent z nim/nią. Jedyny, ale na tyle irytujący, że zniechęciłem się do dalszej współpracy. Na szczęście ta nie potrwała długo.
Pamiętam też kilka innych redaktorskich wpadek. Jedną z nich była przyjęta wraz ze mną MeGusta, która miała fenomenalny pomysł na dział, ale kompletnie nie potrafiła tego pomysłu zrealizować. Po jednym artykule, zrównanym przez czytelników z ziemią, po MeGuście ślad zaginął. Jednak sztandarowym przykładem mojej własnej redaktorskiej głupoty są Redakcyjne Opowieści. Jeśli ktoś pamięta, to niech zapomni. Problem z RO taki, że dawały one masę zabawy i radości - ale dla nas, redaktorów. Co z tego, że wrzucaliśmy tam mnóstwo żarcików, skoro większość z nich tyczyła się naszych wewnętrznych "przygód" i po prostu nikt tego nie rozumiał. Za tę porażkę czuję się odpowiedzialny osobiście bo byłem jednym z tych, którzy forsowali zmianę Forumowych Opowieści w Redakcyjne.
Było też kilka perełek, o których warto pamiętać. Zdecydowanie największy podziw budziły u mnie zawsze artykuły Jina, których w większości nawet nie czytałem, bo dotyczyły budowania domów, co mnie nigdy nie interesowało i nie interesuje nadal. Mimo to uważam, że ze wszystkich redaktorów to on odwalał najlepszą robotę. Robił artykuły tematyczne, przygotowywał dość skomplikowaną, jak na nasze standardy, szatę graficzną, robił zdjęcia w grze i obrabiał je, opatrywał wszystko podpisami... To było po prostu najbardziej profesjonalne. Drugiem redaktorem, którego zawsze sobie ceniłem, był Gio, którego problemem był jednak - tak mi się przynajmniej zdaje - słomiany zapał. Miał fantastyczne pomysły, ale szybko z nich rezygnował. Niestety, nie było mi dane długo z nim popracować, bo zostałem przyjęty dopiero kiedy on zrezygnował z funkcji naczelnego, a później też długo nie zabawił w redakcji. Trzecią osoba, która zasługuje na wyróżnienie za przykładanie się do swoich artykułów jest kubuss, który tworzył przez krótki czas Nowinki Techniczne i był zdecydowanie najlepszą osobą do prowadzenia tego działu. A propos kubussa to chciałbym wrócić do tematu mojego gwiazdorzenia. Nie pamiętam, o co tak naprawdę poszło, ale miałem z nim kiedyś jaką straszliwą spinę w offtopie. Możliwe, że miało to związek z tym, że hejtowałem Dona i Morganę za ich "wirtualny seks", a on stanął w ich obronie. Prawdopodobnie w pewnym momencie zacząłem się pienić już nie wiadomo o co i w rezultacie w moich oczach nasz konflikt urósł do kosmicznych rozmiarów. To tylko świadczy o tym, jakim momentami byłem bucem, bo nawet jeśli w tej kłótni miałem częściową rację, to nie powinienem tak bardzo się spinać i próbować pohamować nadmiar emocji. Ale co było, to było. To tylko taka dygresja na marginesie.
Pomimo tego, że FTS Newsletter skończył niezbyt chlubnie, uważam, że możliwość bycia redaktorem była najlepszą rzeczą, jaka mi się kiedykolwiek przydarzyła w internecie, a w pewnym sensie również jedną z fajniejszych rzeczy w moim życiu. Za jakiś czas zamierzam sobie przypomnieć archiwalne numery i Was zachęcam do tego samego. Tymczasem to tyle na dzisiaj.
MPS
Komentarzy 3
Komentarze
-
Kurczę, aż mi się miło zrobiło jak mnie tak wychwalałeś, nie spodziewałam się, dzięki
Miło się czyta takie wspominki (czas na chamską reklamę! U mnie na blogu też kiedyś się pojawił wpis o wspominkach - niekoniecznie o samym FTSN, ale ogółem o forum! Polecam, 2/10 XD), szczególnie, że sama pamiętam część tego wszystkiego i pamiętam jaką frajdę sprawiało mi to szukanie gifów xD Jeśli chodzi o Trudne Sprawy, to chyba nadszedł czas przyznać, że były ODROBINKĘ, tak troszeńkę, inspirowane Klawą Stąd pewnie to, że traktowałeś ten dział jak konkurencję Chociaż ja osobiście uważam, że niepotrzebnie, bo mimo wszystko to były dwa zupełnie różne działy z innego punktu widzenia. No ale, może to zostawię na inny czas
Podoba mi się, jak wprowadzasz wszystkich w ten świat wewnętrzny redakcji. Bo rzeczywiście, to zupełnie inaczej wyglądało od środka i sama doskonale pamiętam osoby, które sobie dosłownie olewały tę robotę, którą ja osobiście uważałam swego czasu za niezwykle zaszczytną. W związku z tym mogę powiedzieć, że rozumiem to zażenowanie i rozgoryczenie, jakie się czuło, kiedy takim osobom to uchodziło na sucho.
Ogółem chcę też powiedzieć, że bardzo miło czyta się Twoje wpisy na blogu. Hm, moim skromnym zdaniem to można je chyba uznać za dziedzictwo Klawej, bo wbrew pozorom panuje tu bardzo podobny klimat. Może tematyka jest inna i inna perspektywa, bo jednak minęło trochę czasu odkąd ostatni raz ukazała się Klawa, ale czytając wpisy mam podobne odczucia co kiedyś przy EnklawieNapisane 13.11.2015 22:45 przez Meryam -
Nie wiem czy wychwalałem, ale spoko
Było kilka takich działów traktowanych przeze mnie jako konkurencja. Trudne Sprawy wymieniłem jako ten, który był tworzony w tym samym czasie co mój. Ale przede wszystkim moją konkurencją zawsze były artykuły Chryzi, która w czasach, kiedy na forum stawiałem pierwsze kroki, wydawała się być żyjącą legendą Na początku miałem taki mały kompleks Chryzi i bałem się, że będę do niej za bardzo porównywany, przez co zwłaszcza starsi użytkownicy będą mnie negatywnie oceniać. Później zdałem sobie sprawę, że te jej artykuły wcale nie były takie wspaniałe, a wręcz zacząłem wychodzić z założenia, że moje są lepsze. Dzisiaj nie mam na ten temat zdania, może dlatego, że zapomniałem zarówno swoje jak i jej teksty. Z tego, co pamiętam, to jej artykuły były dużo bardziej osobiste. Chryzia chyba niezbyt się przejmowała opiniami, tylko pisała, co jej akurat leżało na sercu i chyba przez to ludzie tak ją lubili. Ja się nieco hamowałem przed pisaniem tak całkiem luźno i szczerze, chociaż starałem się do swoich artykułów przemycić jakieś swoje przemyślenia czy poglądy.
Po zastanowieniu to właściwie każdy dział był dla mnie trochę jak konkurencja Zależało mi na opiniach, momentami aż za bardzo. Stąd zapewne wziął się mój genialny pomysł, żeby czytelnicy wymyślili dla mnie nowy nick. Ostatecznie wyszło to bardzo fajnie, ale pierwotnym zamiarem było nie tylko zwiększenie ilości komentarzy pod numerem, ale przede wszystkim to, żeby czytelnicy spojrzeli na mnie bardziej przychylnym okiem
Temat redakcji od środka chyba nie został jeszcze przeze mnie wyczerpany, więc nie wykluczam, że kiedyś do niego powrócę. Fajnie by było, gdybym mógł sobie odświeżyć pamięć zaglądając do działu, ale nie wiadomo, czy będę miał taką możliwość kiedyś
Dzięki za miłe słowa odnośnie mojego bloga Nie wiem czy można to nazwać dziedzictwem czegokolwiek, ale fajnie, że nadal potrafię w jakiś sposób zaciekawić czytelnika Tak jak wyżej napisałem, w artykułach zawsze się hamowałem, żeby nie wychodziły zbyt osobiście, a tutaj już takich zahamowań nie mam, bo od tego jest przecież blog żeby był osobisty Ma pewnie jeszcze mniej czytelników, niż kiedyś, ale różnica jest taka, że teraz piszę już bardziej dla siebie samego, żeby jakoś rozładować emocje, które się we mnie gromadzą co jakiś czas. Dziękuję za docenienie Na Twojego bloga też zajrzę i może nawet zostawię jakiś ślad po sobie, jak będę miał natchnienie
Ciekawostka na koniec: podliczyłem sobie, ile przez te trzy lata z hakiem napisałem artykułów. Ich liczba to równe 40. Myślę, że to niezły wynik biorąc pod uwagę, że brałem udział w tworzeniu 17 z 28 numerów NewsletteraNapisane 14.11.2015 10:48 przez Mroczny Pan Skromności -
Napisane 14.11.2015 19:28 przez Diana