Ja również.
Na początku czytałem to z przyjemnością, ale z lekkim napięciem, że Katniss się nie uda przekonać Snow'a. Jak się okazało potem, nie przekonała, więc było mi smutno, ale jak ogłosili, że w kolejnych igrzyskach będą walczyli zwycięscy, to aż mi się słabo zrobiło...
Ale jak już tam trafili, było lepiej, cieszyłem się, że Katniss zawarła sojusz z Finnickiem. Potem jak dołączyła ta z siódemki (?) to myślałem, że siebie na wzajem pozabijają. Jak się dowiedzieli, że arena to tarcza zegara, to aż zaniemówiłem. Jak wpadli na plan z błyskawicą, to buło tylko takie

Jak ta z siódemki "napadła" na Katniss i wyrwała jej to z ręki, to myślałem, że ją zabije. Jak ona mogła to zrobić...
Potem było tylko jedno, wielkie WTF ?? Tyle się działo, że ostatni rozdział czytałem chyba z 3 razy, żeby do mnie to wszystko dotarło.