Z tym, że Nathan nie wyglądał jak Nathan, tylko jak mój znajomy. Mimo to, wiedziałam na stówę, że to on.
Było kilka "scen" w tym śnie. Jedna z nich to taka: Ja oraz dwie żałosne, głupie dziewczyny. One się tylko uśmiechały, robiły głupie miny i w ogóle podlizywały się, a ja z nim normalnie gadałam. Gdy wczoraj rano przypomniało mi się, że w tej "scenie" powiedziałam do niego: "Cześć Nathan" już byłam pewna, że to on mi się przyśnił, ale wyglądał jak nie on.

Później w jeszcze innej "scenie" on wyglądał jeszcze inaczej niż przedtem, jakby inne wcielenie czy cóś. Była jakaś strzelanina (?) albo coś jeszcze innego, mało ważnego, czego nie potrafię określić, gdyż nie pamiętam.