Ojej, przepraszam, że nie odpisałam, byłam przekonana, że już odpisałam, ech, skleroza. Albo roztrzepanie, albo jedno i drugie!
Ferie grudniowe już nawet nie pamiętam jak spędziłam (choć to być może nie skutek ulotnej pamięci, bardziej faktu, że moje życie od zdania matury jest bardzo leniwe, toteż wszystko zlewa mi się w jedno

)
Ale przyznam, że siedząc przy oknie podczas tych wszystkich fajerwerków (a jakie piękne w tym roku! O wiele bogatsze i bardziej barwne niż w zeszłym, w zeszłym były takie liche, teraz wszyscy naprawdę się postarali, było co oglądać!) dopadł mnie strasznie refleksyjny nastrój. Zdałam sobie sprawę, że tkwię w tym życiu, lekko je marnując a tu już kolejny rok zaczyna pędzić... Cóż, może wydać się to głupie, ale jednak to właśnie poczułam. Taki wręcz smutek.