Dużo tego było. Cały czas byliśmy w terenie, nawet spaliśmy w szłasach, które zbudowaliśmy.Robiliśmy maskowanie, stworzyliśmy destylatornię, rozpalaliśmy ogniska różnego rodzaju, graliśmy w paintballa i jaeździliśmy na quadach.Cały czas była musztra, nie mogliśmy noramalnie chodzić, musieliśmy maszerować, robili naloty na pokoje,dostaliśmy umundurowanie. Były gry w terenie, czołganie się w pokrzywach i inne zwariowane rzeczy.Ale chyba kary były najlepsze.
Źle stoisz na baczność? 50 kółek na rondzie (biegiem oczywiście), przeklnąłeś - 60, zrobiłeś sobie imprezę w pokoju po finale mistrzostw- biegasz 4 km za quadem w środku nocy z wieloma przerwami na pompki, czołganie się, wyścigi kaczuch, przysiady, a potem jeszcze do tego biegi na rondzie. Nazywali nas potem parszywą 14

Ale zmęczyliśmy się jak nigdy w życiu. Na tym obozie nauczyłam się robić pompki, bo musiałam codziennie za karę robić chyba z 50. Tak samo kółek na rondzie, tyle, że ich było dziennie przynajmniej z 70, ale seriami