Heh. Hej ^^
Wczoraj właśnie wróciłam z trzytygodniowej wycieczki krajoznawczej po Chinach.
Teraz jestem znowu w Harbinie. W sumie w Harbinie Chińczycy mnie tak nie wnerwiają.
Dość męczące to było, gdyż jedziesz pociągiem parę godzin, potem do hostelu, zwiedzasz parę dni i kolejny.
Przez 3 tygodnie byłam w: Szanghaju -> Hangzhou - Suzhou -> Nanjing -> Qufu -> Luoyang -> Xi'An -> Pingyao -> Pekin i Harbin.
Tyle sesji miałam. Babcie się mną w sumie najbardziej jarały. Podeszła raz do mnie jakaś młoda Chinka i się pyta czy zrobiłabym sobie zdjęcie z jej mamą, bo bardzo by chciała, bo wyglądam jak sławna supermodelka. A ja takie wtf... Ale ok, bo tu sobie zdjęcia robią, przyzwyczaiłam się. Ale ta babka mnie łapie pod ramię, a potem mnie trzyma za dłoń i czułam się zmolestowana :C
A niedługo wakacje mi się kończą i 3 marca nauka chińskiego dalsza. Najgorzej, że pozapominałam chińskie znaczki (umiem je przeczytać, ale jakbym miała napisać to niet).
A co tam u Ciebie? Jak życie?
