A, no tak, po tak traumatycznym przeżyciu też bałbym się wyjść na plażę
Sądzę, że nie naiwna czy głupia, tylko po postu młoda. Młodsza. I to wystarczy. Nierzadko robi się z pełną świadomością i rozwagą rzeczy, które z biegiem czasu uznaje się za wygłup z młodości. Tyle, że to ni przypiął ni wypiął nie pasuje na wygłup, a raczej na... jak to ująć... no... powiedzmy... przeżywaliście coś, co było zupełnie nieadekwatne do wieku. Ja mam lat 18, możesz pomyśleć, że upierdliwiec jeden, ledwie dowód osobisty powąchał, a już się za doświadczonego życiowo uważa i kazanie wygłasza, ale ja po prostu piszę co myślę. I tyle.
Na pewno ta historia była czymś ważnym mimo, że nic z niej nie wyszło, bo nie mogło. Wierz mi, nie znam osoby, która w wieku młodszym niż ja teraz jestem, znalazła partnera z prawdziwego zdarzenia, a nie "dziewczynę/chłopaka, którym można pochwalić się znajomym".
Nie znam Twojej sprawy, ale sądzę, że to nie może mieć teraz wielkiego znaczenia. Tym bardziej, że napisałaś: "nie wiem, co wtedy w nim widziałam". Było minęło, nie ma się co rozżalać, chłopa w kraju nie brakuje, zawsze sobie coś wybierzesz, jak nie ten, to inny, sam się napatoczy.
Jeśli Cię to pocieszy, ja też nie mam dziewczyny. I nie miałem. A też mogłem. Nie chciałem. Bo i po co? Miłość nastolatków to zwykła fatamorgana. Przynajmniej według mnie takie coś jest pojęciem wirtualnym, choć nie jest w sumie niczym złym. Nie należy się przejmować.
***************
A teraz zastanawiam się, czy cokolwiek z tego referatu, który właśnie utworzyłem, można zrozumieć...:/