Dokładnie Żeby ukryć ten fakt przed chłopcami z naszej klasy chodził z moją kumpelą (to było zanim jeszcze dowiedziałyśmy się o jego guście ) W każdym razie on nigdy nie był moim przyjacielem - to za duże słowo. Raczej kumplem.
Bo stał się jeszcze bardziej wredny niż wcześniej. Ok, wczoraj niósł mnie "na barana" połowę drogi do metra (xD) co było całkiem zabawne ale momenty kiedy się nie kłócimy zdarzają się coraz rzadziej. W sumie tylko kiedy on czegoś chce ode mnie albo ja od niego. Np. wczoraj chciał ode mnie pożyczyć 2 euro. No to nawet uklęk na ziemi i zaczął błagać ludzi o kasę (to nie był mój pomysł xD), bo ogólnie stwierdził, że zrobi wszystko co chce, bylebym tylko mu dała. No i ostatecznie Christina zadecydowała za mnie (i w to weszło też niesienie mnie na plecach), ale dzisiaj, kiedy chciałam, żeby mi oddał to nie. I już się zaczynało, że jestem głupsza od pięciu tostów, że jestem gruba, brzydka itd. Aaa, to i jeszcze wylądowałam na ziemi, kiedy pociągnął mnie za włosy. Odpowiedziałam mu tym samym co jeszcze pogorszyło sprawę no ale mniejsza o to. Ostatnio coraz bardziej działa mi na nerwy. (Przepraszam z ewentualne trudności ze zrozumieniem tekstu)
U nas jest super od angielskiego. Robi z nami fajne rzeczy, a ostatnio mieliśmy nawet spotkanie z jednym Indianinem i jego żoną. Dobra, ja muszę lecieć. Paa ;*