Chciałam zaznaczyć, że ledwo zywa, ale to nic

Jeszcze pikam...
Hm w skrócie że byłam w jakiejś dziwnej szkole razem z moją przyjaciółką, do której podwalał się jakiś dziwny stary facet i ona się zwsze za mną chowała i ja ją musiałam bronić przed nim, to mu kazałam się od niej odczepić na 2 tygodnie a on sie rozplakał i wyznał mi miłość do niej i uciekł. I jednocześnie byłam sobą i jakimś facetem w jednejkj skórze

No i poszłam sobie do swojej szafki i zobaczyłam, że była otwarta i ktoś mnie okradł. Szczególnie buty. Przez kilka dni cały czas mi kradli co nowe buty tam włożyłam. Tylko jakieś coś zostawało, a ja nie wiedziałąm, co to jest. No i w końcu pewnego dnia się okazało że w tej szkole moja siostra ma w środku lata próbę do jasełek i wrz z tatą miałam iśc tam i jej towarzyszyć. Była ta próba w jakiejś sali co wyglądała jak sala z przedszkola pod Gdańskiem gdzie moja ciotka jest dyrektorką... No i siedziałam tam i obudziłą się moja facetowa strona, rozglądałam się dookoła i coś było podejrzane,ale słuchałe/am ten próby aż do końca. Potem robiłam jakis slalom z nienanym przzeciwniekiem pomiędzy szafkami i on uciekł, nie zdoławszy mnie zabić. Poszłam do swojej szafki, jako facet i zauważyłam, że ktoś ukradł mi z niejj moje conversy w babskie wzory (bylam facetem

) i się jeszcze bardziej wściekłam. I wyjęłam z szafki to coś, co się okazało pistoletem (niee, nikt go nie ukradł) i zaczęłam wyprowadzać z zagrożonego terenu tatusia i siostrę. Zeszliśmy po klatce schodowej, która była klatką schodową starego mieszkania mojej babci i na zewnątrz wyściubiłam nos i się okazało, że czekał tam na mnie snajper który chciał mnie zastrzelić. TO zabroniłam im wychodzić i zadzwonił budzikk

