Zacznę od końca: (nie)dziękuję

Zgodnie z moimi podejrzeniami, w drugim tygodniu wszystko się normuje. Bieżącej roboty mam trochę, ale czas na chill też jest na szczęście

(JESZCZE! jest) Załatwiliśmy dwa przepisy z wykładów, a to już coś

Plan zajęć nadal do bani i będzie tylko gorzej. Jak przyjdzie do pisania sprawozdań będzie płacz i zgrzytanie zębów, ale pomyślę o tym później

Zaczynam poznawać ludzi z mojego roku (tych, których nie znam) i są równie zagubieni jak ja, co jest pocieszające

Na początku roku wszystko jest ciekawe, ale jak przyjdzie co do czego, to pewnie będziesz przeklinać tę pracę semestralną. I co, będziesz indywidualnie nauczana?
