Paka

Haha, jakie to słit
Ej, ale to rzeczywiście dziwny zbieg okoliczności, że po 4 minutach odpisałeś
Umówmy się na chinola po 30 stycznia jakoś

Paczuś 3

>

Paczusio, Szczęśliwego Nowego Roku! :*

szczesliwego nowego roku, cholerny vladzie!

Nie ma presji ^^
Możesz odpisać kiedy chcesz

Cztery Żywioły ;p

Nie odpiszę Ci na pw, bo nie chce mi się usuwać wiadomości xd
A już jekyll wie, więc spoko ^_^

A, bo jak nieletni to powinni mieć jakąś opiekę niby.
I skoro was nie było, to raczej poszedł szukać xd
No, czasami tak robią, że tylko przód otwierają :\
Ahaha, teraz się skapnęłam jakimi smyczami xD
Tak się zastanawiałam, bo mi się przypomniał "Świat wg. Ludwiczka" gdzie jego młodszego brata na smyczy musiał trzymać dla dzieci, hahah

Ja tęsknie za czasami, kiedy podawano podczas lotu śniadania, obiady i kolacje. Teraz już tak nie ma. Najwyżej dadzą ci jakąś kanapkę, gorący kubek czy batoniki i inne pierdółki oraz coś do picia, ale WSZYSTKO kosztuje. I to zazwyczaj sporo.
Kiedyś po prostu się prosiło stewardessy by podała picie, a na żarcie się czekało razem ze wszystkimi. Zawsze mi smakowało jedzenie w samolocie. Uwielbiałam je.
Teraz to kij, wszyscy to materialiści i tylko na pieniądzach im zależy :\

Jaki dmuchany zamek?

Nie, nie był.
Szczerze mówiąc myślałam, że to kac, a nie udar (bo tak ktoś mi powiedział), ale to był udar D:
No, na pewno byłaby przerażona xD
A ten facet to nie wiedział gdzie was odprowadza?
I w ogóle czemu was odprowadzał? o_o
Nie no, przecież do samolotu można wchodzić dwoma wejściami. Przednimi i tylnymi.
Ja teraz miałam właśnie miejsca na samiutkim pocżątku (1A i 1B ) - w końcu nogi mi się mieściły!
Jakieś wesołe miasteczko znowu jest koło mnie. Chyba się przejdę później.

Ok, napiszę

No, ja też mniej więcej tak samo.
Bo dzień przed wyjazdem poszłam poszaleć na mieście i wróciłam o 7 (bałam się, że się nie dostanę do pokoju hotelowego, bo nie miałam klucza, a nie wiedziałam czy obudzę mamę). Dziwne to było, bo jako jedyna nie miałam ochoty nigdzie wyjść, a wróciłam najpóźniej.
Spałam dwie godziny, bo miałam udar i nie mogłam zasnąć. Byłam tak zmęczona :\
Nie chciałam marnować dnia, więc albo nad morze albo basen, więc nie spałam tłumacząc, że wyśpię się o 23:10 w samolocie.
A wiesz jaki wałek? Samolot niby wylot o 23:10, biuro zawiozło nas na lotnisko już przed 21, a się okazuje, że lot opóźniony.
Słuchaj, była pierwsza godzina już, a się okazało, że z Warszawy nie doleciał jeszcze -.-
Czekałam padnięta na lotnisku na samolot przez 6 godzin, bo odlot miałam o 4:55.
No, tyle jeszcze na samolot nie zdarzyło mi się czekać.
I zamiast być u siebie o 6, byłam o 12.
Ale ogólnie spoko było ^^

Nie, Dżekylowi miałam pocztówkę wysłać i stwierdziłam, że po pocztówce dowie się gdzie wyjechałam.
Ale jeszcze pocztówki nie dostał, a ja już wróciłam, więc jeszcze mu nie powiem xD

Co u Ciebie?