No więc kiedy kot już zasnął (a był z tym nie lada problem), to brat wsadził go do plecaka i tam sobie przeleżakował cały lot, a właściwie to prawie cały, bo pod koniec się obudził i zaczął miauczeć. XD Ale jakoś im się udało, no i w końcu znalazł się w moim domu!

Był bardzo kochany, ale nie lubił pieszczot, no chyba, że się miało coś do jedzenia. Szkoda tylko, że mieszkam w bloku, bo trochę się nam w tamtym czasie roztył. (W Irlandii większość czasu spędzał na dworzu, miał tam swój teren, więc mimo, że dużo jadł, to i tak większość tego spalił).Po jakoś 2 latach sielanki okazało się, że ma kamienie nerkowe. Myśleliśmy, że będzie wszystko okej, pojechaliśmy z nim do weterynarza, który powiedział, aby przyjechać z nim następnego dnia.