![]() |
Trudno
Nie to nie. Jak sięnie podoba to ie pisze, ale akurat miałam cościekawego opowiedzieć, no ale trudno, nie dowiecie się!
|
"Sromotnie" Od. 14
Przez śmiech było słychać sromotne przeczenie Casidy i jej łomotanie pipą o mikrofon. Słysząc to Frankie i Chill zaczęły się śmiać jeszcze bardziej donośnie Frankie powiedziała: dobra dosyć tego *******enia! - Co? - zaszkowana Chill spojrzała na Frankie. - T0, że, nie mam weny żeby pisać tą historyję! - aha, noi git - powiedziała Chill |
Widzę że bardzo lubisz słowo "sromotnie" - w sumie czemu nie... :D
|
Część eee...a niewazne
Poszłam do klasy i rzuciłam książki na ławkę. - Coś Ci się nie podoba, młoda damo? - zapytała nauczycielka zerkając znad dziennika na moją osobę. - Jasne, to, że w ogóle jeszcze tu jestem - odparłam i klapnęłam na twarde krzesło. - Dobrze. Mam Ci wpisać nieobecność i pójdziesz do domu? - zapytała drwiąco. - Pani wybaczy, ale nie skorzystam z propozycji. - odpaliłam i otworzyłam podręcznik na ostatniej stronie. - Psst...nieładnie. - pouczyła mnie przyjaciółka. - Lana do tablicy! - krzyknęła piła i popatrzyłam na przestraszoną twarz przyjaciółki. Sięgnęłam głęboko do kieszeni dżinsów i wyjęłam małą poręczną komórkę. Napisałam szybko SMS-a do Mateusza. Poprosiłam o spotkanie. Wrociłam do domu spóźniona o CAŁĄ GODZINĘ. Nawet nie zdążyłam wsadzić klucza do zamka bo tamte się rozwarły na całą szerokość. - Córeczko! - krzyknęła moja mama. - Mama?Co ty tutaj robisz? - zapytałam mocno zdziwiona. - POdali mi nowy lek, leżę w łóżku, ale chciałam Ci zrobić niespodziankę. - powiedziała i zaraz usiadła zupełnie jak pchnięta nożem. Bo zadałam TO pytanie./ - Co ma oznaczać nóż w twojej szufladzie? - Grzebałaś w moich rzeczach...-szeptała oskarżycielsko -Bo potrzebowałam kasy. - odparłam luzacko i zdjęłam bluzkę. - Utyłaś. - stwierdziła. - Bo jestem w czwartym miesiącu ciąży. - walnęłam prosto z mostu i zapięłam guziki czarnej gniecionej koszuli. - *****o...ty..*****o! - wrzasnęła i zupełnie jakby odżyła. Zniknęła za drzwiami swojego pokoju. - Co tam robisz? - zapytałam po półgodzinie przestraszona długotrwałą ciszą. Za chwilkę jednak usłyszałam ostry huk i przypomniało mi się pewne zdarzenie z dzieciństwa. Z takim hukiem mogła spadać tylko...walizka. Poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. POczułam silny ból brzucha. Po chwili usłyszałam stukanie do drzwi. Przykryłam się pospiesznie kocem. Zanim zdążyła otworzyć usta wypaliłam" -Wiem, że się wyprowadzasz. Gdybym miała taką wyrodną corkę zrobiłabym to samo. - odparłam i zaczęłam się bawić frędzlami zwisającymi z pleda. - Potrzebujesz wsparcia. Kasa po ojcu dalej będzie przychodzić. Jadę do ciotki Niny. Kiedy poczuję się na siłach, by ci pomóc wrócę., Papa...- odparła. I ona to mówi tak spokojnie jakby mówiła o moim poczęciu. Wstałam kiedy usłyszałam chrzęst zamka. Poszłam do jej pokoju i skierowałam się w stronę szafki. Nóż był. I karteczka. Tym nożem zabiłam twojego ojca. Właśnie tym. Było zbyt bolesne, żeby Ci to powiedzieć. Zbyt bolesne. Poznałam prawdę. |
!!
ło rany! troche to makabryczne :P ale superasne :D lol :) piszcie dalej ludzie! :D
|
Dawno mnie tu nie było... Czas odświeżyć moja telenowelę. Dla przypomnienia ostatni odcinek:
Cytat:
-Kate - odezwałam się, wchodząc do kuchni -Taak? -Ty przygotowujesz się do przyszłej roli matki? - spytałam podstępnie -Tak. Ty będziesz pracować, a ja zajmować się domem. -Jak widzę, wszystko sobie ułożyłaś... A myślisz, że ja zarabiam na... e.. 11 osób? -10, Edytko, nie policzyłaś Alice. -Nie wiadomo, czy to ona nie żyje - mruknęłam i ostatecznie wyszłam do mojego pokoju. Świetnie! Dziewczyny się kochają w "jakimś tandetnym aktorze", Kate chce z mojej marnej pensji wyżywić 10.. ech... tylko 10, nie, nie aż 10 z tych marnych kilku tysięcy $, ale żeby Alice żyła, żeby Mary, Ash, tu były... o właśnie... Ich leczenie ejst takie kostzowne... Edyto, nie obijaj się, przydałby się awans, jakaś wygrana na loterii, może praca magisterska? Albo... Albo cokolwiek. -Ale... Edyta... -Tak? - odparłam niechętnie przyjaciółce. -Ty przecież wykramiałaś 11 osób, dzieci, i siebie, a jest dziesięć... -Myślisz, ze nastolatki nie mają potrzeb? Że twoje dziecko, to nic? -Ale kupiłąś wyprawkę dla 10 niemowląt! -Pomagałyście mi. Idź już, zrób ten cholerny obiad, poradzę sobie. -A ile zarabiasz? -3 500$ (przyp. aut-> 12 250zł, całkiem duża pensja ;D) -Ja mam jeszcze 5 000$ z reszty... Tej wygranej i moich prac (przyp. aut. -> proszę się nie dziwić, że dolary w Polsce, ale taki pomysł miałam; 5 tys.$->17 500zł) -Będizesz miała na wyprawkę.... I wiem, że za dużo!! *** Wróciłam w południe. Cisza... Błogosławiona cisza... Już za niedługo zastanie zakłócona dzieckiem Kate... Nie zapytałam kiedy! Ech... Brzdęk klucza... Ciekawe, kto? Powiesiłam płaszcz i poszłam otworzyć. Stała jedna osoba. Jedna... Albo Maggie (śpi z Ash), albo Sarah (Alice), albo Amy (Mary). -Cześć - powiedziałam. -Cześć, mamo. -Co w szkole? -Nic. -Kochanie... -Tak! - krzyknęła... hm... chyba Amy - No, co chcesz? Jak bylo w szkole? Jakieś problemy? Ocenki? Oh, zadania nie umiesz zrobić? Tak, chcesz udawać wzorową mamusię, która przejmuje się sprawami dzieci!? Chyba za późno na to, mamo! Chyba się zdenerwowała. Ale o co? Trzeba było czytac te nudne opisy... I ja nie wytrzymałam. -Och, Amy, a ja mogąłm zarabiać na was jako dziesięcioraczkach! I ciesz sie, że masz tak cudną matkę!!! Wiesz, ile mogłaby, zarabiać? A wiesz, jakie są inne matki??? Kochanie, zastanów się, zanim coś powiesz! -Dobrze, mamo - powiedziała cicho. Ach! Trzeba było przeczytać te nudne opisy! Jutro to załatwię.... Ale gdzie jest Kate? Miała się nie ruszać z domu! CDN W następnych kilku odcinkach: -KLĘSKA WYCHOWAWCZA, m.in. KŁOPOTY ZE SZKOŁĄ -CZY TE NUDNE OPISY BYŁY TAK WAŻNE? oraz -KILKA ZNACZĄCYCH ROZMÓW |
Nagle Frankie momentalnie przestała się tarzać i śmiać.
- *****!! - wrzasnęła - ee... co ci jest? - NIC DO CHOLERY! - krzyknąła i nacisnęła palec, z którego popłynęła wartkim strumyczkiem krew. - cudownie - powiedziała Chill z nutka ironii współczucia - Zacięłam się tym pipszonym nożykiem! - Frankie krzyknęła biegnąc do łazienki i zanurzając palec w zimnej wodzi przypatrując się krwi rozprzestrzeniajacej się pod wodą. Po dziecieńciu minutach wyjęła z wody pomarszczony palec i wytarła go recznikiem. Gdy wróciła zastała Chill namiętnie mlaskacjącą przy piciu Psssyt'ka z umbu. Frankie usiadła obok Chill, a że miała zamknięte oczy była zbyt pochłonieta, żeby zauważyć pipe Frankie. - PIPO!!! - wrzasnęła Frankie prosto w ryj Chill. Chill natychmiast odkleiła jezyk od butelki polewając przy tym spodnie. Frankie dostrzegła w tym bardzo zabawny aspekt toteż zaczęła się śmiać, podczas gdy Chill nacierała sobie spodnie jej truskafkowymi chusteczkami. Po chwili dzwonek do drzwi rozbrzmiał w całym domu Frankie. Obie znalazły się na dole z tym że Chill potknęła się o lekko ściągniętą skarpetę [swoją]. nagle Frankie osłupiała. Przed nią ukazał się obraz... jej nieznośnej ciotki. - Och, zapomniałam ci powiedzieć, że zaprosiłam na dzisiaj ciocię na obiad! - Powiedziała Mama Frankie z szyderczym uśmiechem niosąc świeżo upieczone ciasteczka do pokoju i zostawiając Frankie w głbokim szkoku. Ocknęła się przy tym jak ciocia zaczęła otwierać usta. - To my już musimy iść, prawda Chill? - tak, tak.... oczywiście to bardzo ważne spotkanie mające wpływ na stan naszego społeczeństwa! - Wybełkotała Chill po czym musiała się zastanowić nad sensem tego co powiedziała, ale ciotka Frankie przerwała jej głęboki namysł słowami: - Ale najpierw cię ucałuję! - krzyknęła i 'ucałowała' Frankie w jej zniesmaczone policzki i skfaśniałą minę Chill. Obie śmierdzące perfumami ciotki i umazane za ciemną i ciężką pomadką udała się do łazienki Frankie zmyć to z siebie. - tego już za dużo! Zeby porządne dziewczynty takie jak my były obcałowywane przec ciocie zwałaszcza w naszym wieku to nie jest normalne! - Powiedfziała Frankie odostępniając miejsce Chill. - Tak.. z moją ciotkę jest tak samo... i wiesz co myślę? Myslę, że tzreba coś z tym zrobić! - powiedziała Chill ochlapując sobie twarz swiżutko spuszczoną wodą. zapadła Chwila cszy w której Chill myła twarz po czym Frankie powidziała z nagłym olśnienienm - Zmieniłm zdanie - CO?! . Chcesz byc... - już zaczynał Chill kiedy Frankie jak zwykle w takiej sytuajucji rozciagnęła ryj i powiedziała - Nie, nie z ciotką pipo! Tylko z wyjazdem na wycieczkę! - aha.... no to czas się pakować! - powiedziała Chill żucając się na obszerne łóżko Frankie dopadając kołdry i bawiąc się z RC. Po niedługim czasie Frankie do niej dołaczyła. Już dostawały orgazmu, kiedy ktoś, a konkretnie Casidy załomotała ponownie do pipy Frankie. - Czego znowu chcesz? ! - Oh! J.. Wiedziałam, że jesteście zboczone, ale.. - Co? - powiedziała Frankie nie słysząc wyraźnie słów Casidy, bo Chill właśnie wydawała z sibie te gwałcące odgłosy. A ich rozmowa skończyła się na gwałceniu mikrofonu przez Chill. Po niedługiej chwili mama wrzasnęła, że mają zejśc i zjeść grzecznie z cocia obiad i natychmiast sie uspokoić. - Obijajac się pipami zeszły na dół i usadły przy nowym stole Frankie. Po odpowiadaniu na pytania cioci tak jakby sobie tego rzyczyła poszły na dwór. Po obejściu i zgwałceniu patu miejsc Chill musiała iść do domu. Frankie wróiła i... poszła spać, bo było już cholernie późno. -------------------------------------------------------------- Rano po zjedzeniu sromotnycg tołstów[lub tostów mówiąc potocznie] Frankie usłyszała w słuchawce zakłopotany i zapłakany głos Chill: -FRANKIE!! Pomóż mi, proszę! - Ale co? - Muszę coś zrobić z ciałem! - Chill, powiedz, że żartujesz! - Nie, Frankie, proszę przyjdź! - Frankie szybko szła do domu Chill mając nadzieję, że Chill zaraz roześmiana otworzy jej drzwi i powie, że to był żart, ale... tak sie nie stało. Zonaczyła zapłakane policzki Chill. - Gdzie rodzice? - powiedziała roztrzęsiona Frankie zdejmując bluze. - Nie ma ich! - powiedziała już spokojniejsza Chill. - A więc co się stało? - Frankie, naprawdę się boję! - Chill rzuciała się na szyję Frankie. - Wiem, że zabiłam w obronie własnej, bo... nieiwem czego chciał ode mnie ten człowiek, ale chciał mi coś zrobić, niewiem co, bo go zastrzeliłam, ale miał broń! - dodała szybko. - Jeżeli zabiłaś go w obronie własnej to nie ma o co robić gwałtu! - Ale Frankie, wiesz, że mi nie uwierzą! - Dobra... no to pomyslmy co zrobić z ciałem... - zastanawiała się Frankie. - Hmm... nie utopimy... moe spalimy? - Palić? Ale gdzie to ****y nendzy?! - No, ale nie zadzwonię teraz na policję! - No to pięknie! Mamy teraz trupa na głowie! Gratulacje! - Jak go utopiy, to ciało wypłynie, to logiczne... - Skąd miałaś broń? - B... no...ee.. - Chill wyraźnie niewiedziała co odpowiedzieć - Dobra, nieważne.. lepiej pomyślmy co z tym mam,y zrobić. - MOżemy go jeszcze zrzucić. - Dobra, darujmy to sobie, lepiej chodź do mnie i udawaj, że o niczym niewiesz, bo... rodziców nie było w domu, a ty nocowałaś u mnie! - powiedziała Frankiie. - Dobra, nie chce już tu dłużej być! - powiedziała Chill szybko biegnąc o domu Frankie. CDN |
Cytat:
Bardzo ciekawa i interesująca opowieść:):) Czekam na ciąg dalszy :) |
Czy ja moge się dołączyć do pisania?
A więc: W SimCity mieszkała simka - Angela Horse. Była bezrobotna, nie miała męża ani dzieci. Wyróżniała się jednak urodą i charakterem anioła. Była ładniejsza niż wszystkie modelki SimCity razem wzięte. Pewnego razu przeczytała ogłoszenie w gazecie "Masz piekną twarz i figurę?Spędzasz czas na śpiewaniu swoim zwierzakom?Skończ z tym!Jak najszybciej podpisz kontrakt z Agentem!". Angela posłuchała gazety. Następnego dnia była w dzielnicy showbiznesu. Początki były trudne...Najpierw scena karaoe, potem reklamówki...Ale od początku kariery z ukrycia obserwował ją...Bardzo przystojny blondyn z niebieskimi oczami. Kiedy Angela dostała się na wybieg nie opanował się i krzyczał "Angela, Angela, AN-GE-LA!!!" bez przerwy. Bohaterka widocznie wpadła mu w oko. Pewnego wieczoru gdy właśnie czekała na swoją limuzynę fan zaczepił ją. Okazało się, że nazywa się Tim. Tak zagadał Angelę, że jej kierowca musiał wyjść z samochodu i 'obudzić ją'. Nastepnego dnia Tim przyszedł do domu Angeli. Wręczył jej bukiet przepięknych róż i pocałował w policzek. Powiedział jej, że bardzo mu się podoba. Angela i Tim zostali przyjaciółmi. Po miesiącu chłopak bardzo zaskoczył naszą Gwiazdę i...oświadczył się jej. Angela zgodziła się. Wzięli ślub na który zaprosili wszystkich przyjaciół i całą rodzinę. Angela była bardzo szczęsliwa bo w głębi serca też Tim podobał się jej. Ciąg Dalszy Nastąpi - prosze oceńcie |
Gdy tylko doszły do domu Chill pobiegła na górę. Frankie wbiegła razem za nią.
I nagle Chill zaczła tarzać się po podłodze... ze smiechu. - *****, CO CIE TAK BAWI?! - P... P... P...PRI...PRIMA APRI...LIS..... - Frankie była w tak potężnym szoku, że przez 5min. nie mogła zdecydować się co ze sobą zrobić. - pepo... - powiedziała i usiadła na fotelu.... - CZY ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ, ŻE JA PRAWIE NIE DOSTAŁAM ZAWAŁU PRZEZ CIEBIE??!! - Frankie była czerwona z wściekłości. - Jak mogłam przegapić 1kwietnia?! - nie wiem... no to może zjemy ten pyszny dżem? - ah tak, proszę poczęstuj się! - powiedziała Frankie podając Chill pusty słój po dżemie pomarańczowym - Oh, jakaś ty chojna! - Chill zrobiła słodką minkę i odstawiła słoik. Chill w przypływie rozradowania zaczęła śpiewa 'Maj Pips, maj pips, maj pips, not maj pips!'. - Niesmaczny ten piernik! - powiedziała Chill ze skfaszona miną - Buahahaha .... - Frankie roześmiała się rychle po czym spotkała się z matką - Oh, może pójdziecie do sklepu po ciasto? - Ciasto, po co cisto, mamy piernik! - powiedzaiała Frankie wyrywając piernik z ust Chill i wachlując przed oczami mamy - Nie... nie skusze się! Potrzebujemy ciasta! - Po co? - Muszę coś podać Annie! - powiedziała stanowczo mama zostawiając na stoliku 5$. - Musimy iść ... - Tak... możesz zjeść ten piernik, nie smakuje mi! - Chill wyszła z domu za Frankie i odetchnęła ciepłym powietrzem. - NIe mówiłaś, że masz rolki! - Chill podbiegła do rolek Frankie niedbale rzuconych pod ścianą - owszem, a teraz chodź! - poczekaj - powiedziała Chill rozpinając zapięcia - chyba nie chcesz jechać na... tych rolkach? - oczywiście, że to zrobie - xp. I do sklepy spożywczego Chill wywalała się co 20m. -Poproszę cisto! - powiedziała Frankie stojąc za wąska drewnianą ladą. Chill wjechała łapiąc się za szafkę ze słojami, z trudem unikając totalnego ich rozbicia. - Jakie ciasto, słonko? - powiedziała pulchna ekspedientka w fartuchu - eee.... piaskowe! - Makowiec! - krzyknęła z tyłu Chill wyjmujac kartkę z życzeniem mamy Frankie. - Proszę! - Pulchna sprzedawczyni szeroko się uśmiechnęła i podała ciepłą papierową torbę z ciastem. Frankie wyszła pociągając za sobą Chill. CDN |
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 23:37. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023