TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims Fotostory (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=42)
-   -   Krwawe Przeznaczenie... (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=47847)

Callineck 25.12.2008 16:18

Odp: Krwawe Przeznaczenie...
 
Word jest gupi i ma wszy - można mnie cytować ;)

Sweet.Dreams 25.12.2008 16:45

Odp: Krwawe Przeznaczenie...
 
Kolejny cudowny odcinek :)
Nie czepiam się niczego, bo po co?
To FS jest tak wciągające, że nie mam ochoty jakiś małych literówek wymieniać :D
Czekam na następny odcinek!
Także życzę weny, bo im więcej, tym lepiej :D

Libby 25.12.2008 19:50

Odp: Krwawe Przeznaczenie...
 
Fajny odcinek, choć czekałam na większą reakcję tej paniusi;). Dobrze jej Sarah przygadała:D.
Seth jak zwykle cudowny:). Roger zaczyna mnie wkurzać, bo zaczyna mi tu mieszać...
Seth i tak jej samej nie puści na spacer, choć pewnie będzie próbowała się wymknąć. Roger pewnie dla romantycznej atmosfery będzie chciał ją zabrać do lasu... Idealnie po prostu...
Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek :P.

Vipera 25.12.2008 20:57

Odp: Krwawe Przeznaczenie...
 
Libby, hmmm... kombinuj dalej :D
A co do akcji w szkole... mówiłam, że nic specjalnego.

Ajsza 25.12.2008 23:43

Odp: Krwawe Przeznaczenie...
 
Twoje FS jest po prostu... wspaniałe. Lubie klimaty z wampirami, wilkołakami i innymi ''nienormalnymi'' stworzeniami ;)
wiem że rzucił mi się jeden błąd zamiast ''jej'' jest ''je'', a tak to nic innego
Czekam na kolejny odcinek

Flash 26.12.2008 22:50

Odp: Krwawe Przeznaczenie...
 
kiedy new odcinek ? hę ? już nie mogę się doczekać :)

Vipera 26.12.2008 23:38

Odp: Krwawe Przeznaczenie...
 
Nie wiem... muszę zebrać chęci. Mooooże jutro odpalę grę...

Vipera 27.12.2008 17:14

Odp: Krwawe Przeznaczenie...
 
Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej, ale na szczęście nie zanosiło się na deszcz. Wparowałam do pokoju i pośpiesznie zdjęłam z siebie ubranie, po czym otworzyłam szeroko szafę. Kiedy tak zastanawiałam się co na siebie ubrać, usłyszałam dźwięk telefonu. Podeszłam do biurka na którym położyłam komórkę i odczytałam wiadomość. „Będę o 19” spojrzałam na zegarek i jęknęłam. Za pół godziny miał zjawić się Roger, a ja paradowałam jeszcze w samej bieliźnie. Po kilku minutach zdecydowałam się na granatowe, długie jeansy i czarny sweter. Związałam włosy, spryskałam je lekko lakierem żeby wiatr ich nie rozwiał i zeszłam do holu. Nałożyłam kozaki i włożyłam starannie nogawki do środka. W momencie kiedy zapinałam kurtkę, usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Hej- powiedziałam przekręcając klucz, do stojącego obok chłopaka.- dokąd pójdziemy?
-Gdzie tylko chcesz...- odpowiedział z uśmiechem.
Później opuściliśmy teren mojego domu i udaliśmy się chodnikiem w stronę parku miejskiego. Był piękny wieczór. Idealny na spacer. Mimo tego, że nie było jeszcze całkiem ciemno, księżyc pomagał latarniom oświetlać drogi. Ludzie zamykali sklepy, a dzieci wracały do domów. Weszliśmy do parku i przeszliśmy kamienną uliczką, rozmawiając.
-Cieszę się, że zechciałaś ze mną wyjść.- powiedział Roger, kiedy siadaliśmy na jednej z ławek, niedaleko fontanny.
-Ja też, ale przecież prócz lekcji włoskiego, to przez te dwa lata... nawet ze sobą nie rozmawialiśmy.- powiedziałam spoglądając na mieniąca się w świetle wodę.- dlaczego to się zmieniło, tak nagle?
http://img518.imageshack.us/img518/5...166279bld7.jpg
-Masz rację. Wiesz... na lekcjach wydawałaś się zawsze taka... poważna, skryta...- powiedział opierając się o ławkę.- nie myślałem, że będziesz taką ciekawą osobą.
-I kiedy ci się tak odmieniło?- zapytałam odwracając się w jego stronę.
-W ten dzień, kiedy odprowadziłem cię do domu. Strasznie wtedy padało... pamiętasz? Całą drogę tak fajnie mi się z tobą rozmawiało... później jeszcze przez telefon podczas twojej choroby.
-Pamiętam... rzeczywiście fajnie było...- rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas. Było bardzo sympatycznie i wesoło. Naprawdę miło spędzałam z nim czas, jednak zrobiło się trochę późno i zimno, a więc postanowiliśmy wracać. W połowie drogi złapał nas deszcz. Niestety żadne z nas nie było w posiadaniu parasola, więc po chwili ociekałam wodą.
-No i znowu idziemy w deszczu. Tak jak wtedy...- powiedział, zapinając się pod szyją.
-Tym razem jednak nie mamy parasola.- zauważyłam. Uśmiechnęłam się do niego, odgarniając mokre włosy za ucho. Rozejrzał się dokoła i podszedł do ogrodzenia przy jakimś mieszkaniu. Przez dziury w siatce wystawały czerwone róże. Urwał jedną i wrócił do mnie, uśmiechając się szeroko.
-Proszę.- powiedział wręczając mi kwiatka.
-Dziękuję. Skaleczyłeś się...- powiedziałam spoglądając na krople krwi spływająca po jego palcu. Wyciągnęłam z kieszeni chusteczkę i chwyciłam jego dłoń, aby zawiązać mu ranę. Przez cały czas, wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Po kończeniu opatrunku, wziął mnie za rękę i odgarnął lewą ręką, włosy z czoła.
-Jak ja mogłem wcześniej nie zauważyć tak pięknych oczu.- powiedział.- cała jesteś piękna.
Zbliżył się do mnie i przejechał mi dłonią po policzku. Doskonale czułam jego palce na mojej zziębniętej twarzy. Przechyliłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Jeszcze niedawno marzyłam o nim, a teraz jestem z nim sam na sam. Położyłam dłoń na wierzchu jego i zamknęłam oczy. Chciałam aby ten moment trwał wiecznie.
http://img518.imageshack.us/img518/9...76627d8hx9.jpg
Było mokro i wiał lodowaty wiatr, ale czułam się szczęśliwa. Przez moment nie myślałam o niczym. Po chwili poczułam jego ciepłe wargi na moich. Całował mnie przez chwilę, aż usłyszeliśmy nadchodząca burzę. Nagle deszcz zaczął padać ze zdwojoną siłą. Roger chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy pospiesznie w stronę domu.
...
Minęły dwa dni. W szkole atmosfera była bardzo fajna i nawet w domu zaczynałam czuć się coraz lepiej. Mama chodziła jakaś nieobecna, ale starała się jak mogła, żebym tylko została w domu. Roger co raz częściej przebywał w moim towarzystwie, co wprawiało mnie w dobry nastrój. Jednak była jedna rzecz, która nie dawała mi spokoju. Z każdym dniem coraz bardziej martwiłam się o Setha. Całymi dniami chodził jak struty, miał zły humor i starał się mnie unikać. Na lekcjach siedział na końcu ławki i trzymał się jej końca tak mocno, że aż widziałam żyły. Jego oczy były już tak ciemne... ale gdy tylko zaczynałam temat polowania, wściekał się. Pomyślałam, że na ten jeden dzień, mogłabym zostać w domu, a on w tym czasie zaspokoiłby głód. Wiedziałam jak na niego działam i było mi przykro kiedy patrzyłam jak się męczy. Z mojego powodu. Chciałam przemówić mu do rozsądku, ale niestety... mam do czynienia z bardzo trudnym przypadkiem. Rozmawiałam nawet w tej sprawie z Michaelem. On też uważał mój pomysł za dobry, ale jemu też nie udało się przekonać Setha. Wieczorem postanowiłam jeszcze raz porozmawiać z panem upartym. Następnego dnia piątek, a on robił się coraz bardziej drażliwy. Bałam się, że może nie wytrzymać przez czas lekcji. Nie mogłam do tego dopuścić! Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i usiadłam na łóżku. „Seth... chciałabym z tobą porozmawiać. Możesz do mnie przyjechać?” wysłałam wiadomość i westchnęłam głęboko. Po kilkunastu sekundach dostałam odpowiedz, o której oznajmił mi dźwięk telefonu. „Zaraz będę.” Odłożyłam komórkę na szafkę i spojrzałam w okno.
Po około dziesięciu minutach, usłyszałam pukanie do drzwi balkonowych.
http://img518.imageshack.us/img518/3...b6627ebny6.jpg
Podeszłam bliżej i otworzyłam je szeroko, wpuszczając Setha do środka.
-Domyślam się o czym chcesz porozmawiać.- powiedział zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o biurko i spojrzałam na niego z wyrzutem.- nie mam zamiaru zmieniać zdania...
-Przejechałeś, a więc wysłuchasz tego co mam do powiedzenia. Nawet jeśli ma to po tobie spłynąć...- powiedziałam stanowczo.- słuchaj... ja nie chcę, żebyś chronił mnie tym kosztem. Dobrze się maskujesz, ale ja widzę co się z tobą dzieje... widzę jak jest ci ciężko. Proszę cię...
-Nie, to ja cię proszę... dałem słowo, że będę miał cię na oku, że nie dam cię skrzywdzić wilkołakom. Jeszcze tylko jeden dzień... jutro pojadę na polowanie i w poniedziałek wszystko wróci do normy.
-Ale ja tego nie chcę!! Nie mogę patrzeć na to jak się męczysz! Czy ty wiesz jak ja się czuje, kiedy patrzę na ciebie w czasie lekcji? Kiedy wiem jak działa na ciebie zapach mojej krwi... mojej skóry...mimo to musisz to przetrzymywać. Unikasz mnie... siedzisz daleko! Seth ja... ja nie chcę tego.- mój głos załamał się. Poczułam ogarniający mnie smutek, kiedy patrzyłam na niego. Stał przy oknie i wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami...były już niczym czekolada. Ciemne, zimne... straszne! Opadłam na łóżko i zakryłam twarz dłońmi.
-Sarah... naprawdę nie jest tak źle.- powiedział po chwili, podchodząc bliżej.- Nie chcę abyś przeze mnie opuszczała szkołę. Ta cała sprawa z psami, to moja wina...
-Ty nic nie rozumiesz...- łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie chciałam płakać. Nie w tym momencie.
-Hę?
-Chcesz mnie chronić, ale nie pomyślałeś o tym, że ja mogę się ciebie bać?!- krzyknęłam spoglądając w jego zimne oczy.- Boję się tego, że jutro nie wytrzymasz... boję się o uczniów, o siebie i o ciebie! Jesteś teraz tak blisko mnie... już dawno mógłbyś się na mnie rzucić. Z trudem się powstrzymujesz...przyznaj! Działam na ciebie jak wódka na alkoholika... jutro będzie jeszcze gorzej!
-Sarah... ja nic ci nie zrobię. Umiem nad sobą panować. Boże... nie chcę żebyś się mnie bała!- kucnął przy mnie i położył mi dłonie na kolanach.
-Więc proszę cię!! Odpuść sobie ten jeden dzień i jedz rano na polowanie! Nie chcę żebyś mnie unikał i czuł się źle w moim towarzystwie. Zrób to dla mnie!- krzyknęłam przez łzy. Patrzył na mnie przez chwilę. W pewnym momencie, poczułam jego zimne dłonie na mojej twarzy. Starł mi z policzka łzy i przytulił do siebie. Czułam się dziwnie. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Mimo tego, że przytulałam już wampira... on był inny. Poczułam jego zimne ręce na moich plecach, wtedy przez całe ciało przeszedł mnie dreszcz. Serce waliło jak oszalałe, ale czułam się bezpiecznie.
http://img254.imageshack.us/img254/4...76627fcij5.jpg
Dlaczego? Przecież mógłby mnie zabić w każdej chwili, bez najmniejszego wysiłku. Dlaczego zawsze, niezależnie od sytuacji, czułam się z nim dobrze. Z jakiego powodu nie czułam strachu?
-Przepraszam...- powiedział cicho.-Przez cały ten czas chciałem dla ciebie dobrze, nie zwracając uwagi na twoje uczucia. Wiem, że jest ci trudno, bo jestem wampirem... ale proszę cię. Zaufaj mi Choćby nie wiem co... nie zrobię ci krzywdy. Nigdy.- odsunął się ode mnie i chwycił za rękę.- pojadę jutro z samego rana, ale obiecaj mi, że przez ten czas nie wystawisz nosa poza granicę naszego obszaru. Dobrze?
-Będę siedzieć w domu. Obiecuję.- powiedziałam, uśmiechając się lekko.- dziękuję.
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, a kiedy mama wróciła z pracy, Seth wyszedł przez balkon.
Rzuciłam się na łóżko i wbiłam wzrok w sufit z uśmiechem na twarzy. Byłam z siebie strasznie zadowolona. Nie sądziłam, że uda mi się namówić Setha. Może gdyby nie puściły mi nerwy, to nie udałoby mi się to. Nie chciałam się rozpłakać, ale nie mogłam tego powstrzymać. Czułam się źle...wręcz bardzo źle. Teraz jednak było dobrze i mogłam odetchnąć z ulgą. Jeszcze tego samego wieczora zadzwoniła Wiktoria. Chciała skorzystać z okazji, że nie idę do szkoły i zabrać mnie do siebie. Miałam pomóc jej z nowymi projektami ciuchów. Nie ukrywam, że podobał mi się ten pomysł. Przynajmniej nie będę musiała wegetować cały dzień w domu i zadręczać się jakimiś bezsensownymi myślami. Po skończonej rozmowie, odłożyłam telefon na szafkę i postanowiłam pójść spać.
...
Obudziłam się około dziewiątej rano. Ziewając głośno podeszłam do okna i odsłoniłam je, wpuszczając do pomieszczenia nieco światła. Później przewiesiłam sobie ręcznik przez ramie i ruszyłam do łazienki. Przechodząc przez przedpokój, usłyszałam jeszcze dźwięk zamykanych drzwi. Prawdopodobnie mama wyszła do pracy. Tym lepiej... miałam cały dom do swojej dyspozycji.
http://img518.imageshack.us/img518/9...16628b3zk9.jpg
Wzięłam szybki prysznic, po czym wysuszyłam i rozczesałam włosy i zeszłam do kuchni. Zjadłam dwie grzanki z dżemem, wypiłam sok i przeczytałam gazetę poranną. Zapowiadał się fajny dzień. Przed jedenastą miała przyjechać Wiki, a więc w pośpiechu ubrałam się i zeszłam do holu. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie. Od czerwca bardzo się zmieniłam. Nie wyglądałam już jak chodzący salceson i dopiero teraz mogłam stwierdzić, że rzeczywiście jestem podobna do siostry. Moja twarz wyszczuplała, dzięki czemu oczy wydawały się być trochę większe i uwydatnione kości policzkowe. Zmieniłam też fryzurę i ogólnie skróciłam włosy, chociaż nadal były długie. Z tego wszystkiego, najbardziej byłam jednak dumna z figury. Dzięki tym wszystkim ćwiczeniom moje ciało stało się szczupłe i ładnie umięśnione. Pożegnałam się ze zbędnymi fałdkami i cellulitem. W tym ciele czułam się o niebo lepiej.
Punktualnie o 11 pod dom podjechał srebrny mercedes. Zamknęłam dom i ruszyłam w stronę samochodu z szerokim uśmiechem.
...
-No więc... pokaż te twoje dzieła.- powiedziałam siadając na dywanie w pokoju Wiki.
-Po prawej na biurku leży teczka. Przejrzyj ją, a ja przyniosę ubrania, które wczoraj skończyłam.- odpowiedziała, znikając w garderobie. Rozejrzałam się dokoła i chwyciłam wskazaną teczkę. Otworzyłam ją i wyciągnęłam zawartość, rozkładając na kanapie. Na każdej z kartce widniała jedna postać, z tego co zauważyłam, kobieta. Sukienki które miały na sobie, były wszystkie śliczne. Najbardziej spodobała mi się długa, czarna, wiązana na szyi. Była obcisła na piersiach i pod spodem związana długim pasem z tego samego materiału w kolorze śliwki, który sięgał z tyłu do ziemi. Cała reszta sukienki była szeroka i o długości pasa. Kiedy zabierałam się za następny projekt, z garderoby wyszła Wiki ze stertą ubrań przewieszonych przez ramię.
-I co myślisz?- zapytała siadając obok mnie.
-Wszystko świetne, ale ta jest po prostu przepiękna.- odpowiedziałam z zachwytem wskazując na jedną z prac.
-Tak... całą noc myślałam nad materiałem, ale nadal nie mogę się zdecydować. Wybrałam trzy... jeden w delikatnie wyszyte, szare kwiaty, jeden gładki no i ostatni... coś w tym stylu.- powiedziała pokazując mi przyniesioną bluzkę.- który będzie najbardziej pasować?
-Chyba ten gładki. Wydaje mi się, że będzie wyglądał najlepiej.
-No więc gładki!- powiedziała z uśmiechem.
-Świetnie.- mruknęłam- powiedz... Michael pojechał z Sethem?
-Tak. On ma najczęściej zapotrzebowanie na krew, gdyż jest najmłodszy z nas. Właściwie to... cieszę się, że jednak brat zmienił zdanie. Zrobił się taki nieprzyjemny... gdyby nie ty, to pewnie dzisiaj w szkole mógłby nie zapanować nad sobą. Na dodatek wyszło słońce...- poprawiła włosy i spojrzała za okno.- Tyle czasu próbowaliśmy z Michaelem namówić go na polowanie, ale on jest taki uparty. Szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że tobie się uda... a jednak. Seth naprawę musi cię lubić.
http://img254.imageshack.us/img254/4...56628fezt2.jpg
Spuściłam wzrok i spojrzałam na swoje dłonie. Czy Wiki miała rację? Może to nie chodzi o to, że mnie lubi... może po prostu doszło do niego, że może mnie zaatakować.
-Wiesz... martwiłam się wczoraj o ciebie.- powiedziała poważnie, odwracając się w moją stronę.- Zapewne nie wiesz, że słońce działa negatywnie na wampiry.
-Negatywnie.. tzn?
-Promienie słoneczne powodują, że szybciej odczuwamy głód. Dlatego gdyby Seth poszedł dzisiaj do szkoły...bałam się, że zrobi ci krzywdę. Zapach twojej krwi działa na niego inaczej niż innych. Tylko on z nas wszystkich tak bardzo to odczuwa. Gdybyście siedzieli razem... nawet nie chcę o tym myśleć! Michael byłby zrozpaczony, a Seth... nie wybaczyłby sobie tego do końca życia. Bardzo się do ciebie przywiązał. Uczęszczał już do kilku szkół... na studia, ale jeszcze nigdy nie widziałam, żeby tak zżył się z kimś.- mówiła pakując szkice do teczki.
-A mnie się wydaje, że on po prostu wziął całą winę na siebie... chodzi mi o tą sprawę z wilkołakami... teraz...
-Nie Sarah... mylisz się. Znam dobrze mojego brata i jestem pewna, że zależy mu na tobie. Ty też go lubisz, prawda?
-T-tak oczywiście!- odpowiedziałam pośpiesznie.- Wszystkich was lubię...cieszę się, że mogłam was poznać.
-My ciebie też, ale Seth to inna historia. Myślisz, że on chroni cię tylko dlatego, że ma wyrzuty sumienia?- podeszła do okna i spojrzała w niebo.- on jest od ciebie uzależniony... działasz na niego jak narkotyk. Nie mówię tylko o twojej krwi czy zapachu skóry, chociaż to też odgrywa dużą rolę.... rozumiesz do czego zmierzam?
Nie odpowiedziałam. Wpatrywałam się w dywan z wytrzeszczonymi oczami i nie wiedziałam co powiedzieć. Przez cały ten czas wmawiałam sobie, że nie mogę zakochać się w wampirze, a teraz dowiaduję się, że Seth czuje do mnie coś więcej niż przyjaźń? On jest zawsze taki... wesoły i dobry. Gdy jesteśmy razem czuję się świetnie i tak bezpiecznie. Kiedy poprzedniego dnia przytulił mnie...nigdy nie zapomnę tego uczucia. Tego przyjemnego chłodu bijącego od jego idealnego ciała. On jest ideałem pod każdym względem. Każda kobieta marzy o takim mężczyźnie, i ja też czuję, że lubię go bardziej niż przyjaciela ale... boję się.

Callineck 27.12.2008 17:54

Odp: Krwawe Przeznaczenie...
 
Ten odcinek świetny :)
Bardzo mi się podoba to jak opisujesz uczucie rozwijające się między Sarah i Sethem.
I widać, że Sarah zaprzyjaźniła się już z Wiktorią, co równiez mnie cieszy.
Tylko ten Roger... ja go naprawdę nie lubię! ;)

He he i Seth znowu jest ubrany w tą zabójczą bluzę :D

Vipera 27.12.2008 18:06

Odp: Krwawe Przeznaczenie...
 
Wiem, wiem ale zawsze znajdzie się jeden taki, co musi nabruździć.
A ta buza... właśnie mnie też się podoba, jest taka zielona!
Jeszcze tylko pięć odcinków do końca;)


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 10:30.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023