![]() |
Odp: Dark Room
A ten adres(glitterfly.com) idealnie pasuje.
|
Odp: Dark Room
jakby bylo więcej zdjęć było by idealnie!Jednak nadal mi się podoba ;)Tylko ja czasami muszę mieć taka motywację(nie to że motywację przez twoją wściekłośc że nie okomentowalam twojego wszechpotężnego dziełka ;P) typu że mówie sobie cos takiego "O!Zaraz będzie obrazek ;) (trzy obrazki na fotostory to dla mnie za mało)
9/10 |
Odp: Dark Room
Szanowny autorze już "owóż bardząż" komentuję. Jak zauważyłam cenisz mnie za szczerośc, więc będę szczera. Błędy błędy i jeszcze raz błędy. Wybaczyłabym Ci je, bo cóż to jest kilka literówek i poprzekręcanych wyrazów, ale tego cholernego "ów" Ci nie wybaczę, nie umiesz odmieniac tego słowa, a nagminnie go używasz, doprowadzając mnie tym do rozdrażnienia, wręcz złości. Zwracałam Ci na to niejednokrotnie uwagę, ale Ty nie robisz nic, żeby to poprawic, jeśli nie wiesz jak odmieniac dane słowo - nie używaj go, po prostu! Nie wiem czy jestem w stanie obiektywnie ocenic odcinek, wściekłam się o to nieszczęsne "ów" i przez to straciłam całą radośc czytania. Wydaje mi się jednak, że trochę za bardzo mieszasz i gmatwasz. Fragment o robotach i tym tajemniczym pomieszczeniu moim zdaniem był najlepszy.
|
Odp: Dark Room
Witam!
Dziś chyba powinien być odcinek zachowując regularność cotygodniową... Jednak nie będzie :) Postanowiłem go trochę bardziej dopracować, przeczytać jeszcze raz po raz kolejny tym razem w pełnym skupieniu i specjalnie dla ptasiego mleczka wyeliminować wszelkie "ów". I zdradze wam pewien sekret... Postanowiłem wprowadzić do akcji nowych bohaterów i prosze zwrócić na nich uwage, bo będą oni teraz jednymi z głownych postaci :) Czekajcie! |
Odp: Dark Room
http://pl.youtube.com/watch?v=i10w9u...eature=channel
czemu ja tego nie widziałam? Ty kończ FS i bierz się za robienie reklam simplusa. |
Odp: Dark Room
Cytat:
|
Część VI
No i kolejna część. Nie może aż nie taka krótka, tylko bardzo mało sie w niej dzieje, a dziś to ostatni termin dania tego odcinka, bo jeżelibym nie dał byłby on dopiero najwcześniej w niedzielę :( Dlatego też jest dzisiaj.
Wprowadziłem do akcji nowych bohaterów- już dziś trochę ich poznacie. Może na zdjeciu ich za bardzo nie widać :/, ale to dam zdjęcia ich sylwetek, abyście sie z nimi obeznali :) Ale to później. Miłego czytania! CZĘŚĆ VI Człowiek w ciemnym garniturze usiadł na krześle z dala od całego hałasu i zabiegania, jakie towarzyszyło mu przez cały dzisiejszy dzień. Zamknął oczy, by odpoczęły od jasnego światła sąsiedniego pomieszczenia. Podekscytowanie już dawno minęło, tak, jakby z robotami miał do czynienia codziennie. Jeszcze przez ścianę dochodziły ostatnie odgłosy spawania metalowego szkieletu i łączenia go z ludzkim ciałem. Teraz jego celem było odpocząć, wyspać się po tych kilku dniach trudu. Wreszcie będzie mógł odpocząć. Odkąd zaczął prowadzić projekt spał trzy- cztery godziny dziennie i to w warunkach polowych. Marzył o dużym łóżku usłanym miękką pościelą. Lecz on nie powinien marzyć o takich rzeczach. Przecież on jest złym człowiekiem, chociaż sam przed sobą nie chciał się do tego przyznać. Złym? Przecież robi po prostu tak jak podpowiada mu serce i rozum, czyli właściwie. Nie był świadomy, że robi innym ludziom krzywdę. „To tylko lalki”- powtarzał sobie za każdym razem, gdy przyszło mu patrzeć na konającego, zalanego własną krwią- człowieka. [IMG]http://i40.************/4l10zn.jpg[/IMG] Do czego właściwie dąży? Podobno każdy człowiek ma swoje powołanie, lecz czy właśnie czynienie zła jest jego życiowym celem? Czytał kiedyś ciekawą książkę na temat z góry ustalonego przeznaczenia. Tym bardziej umocnił się w fakcie, że po prostu tak musi być i nic na to nie poradzi. Musi być zły, nie może się już z tego wycofać. Pamiętał. Kiedyś nie był taki jak teraz. Uśmiechnięty, pogodny dwudziestolatek podrywający każdą dziewczynę z narożnika. Lecz czy chce do tego powrócić? Chyba nie, skoro nawet nie próbował „nawrócić się”. Teraz jest już za późno. Czterdziestolatek z setkami grzechów ciężkich na karku, szef grupy mafijnej. I teraz jeszcze ten szalony projekt o zawładnięciu światem. Czy to jest w ogóle realne? Samo pojęcie było abstrakcyjne, a jego wykonanie jeszcze bardziej. Kupa złomu, którą składają za ścianą, skomplikowane programy komputerowe, kupowanie akcji na giełdzie wartych miliony... Nie podoła temu, jednak dostał takie polecenie i musi je wykonać. „Siła wyższa” tak zdecydowała i tak musi być. To jest jak uzależniająca sekta, nie da się z niej wydostać, a ma nawet wpływy w rządzie. Bał się tej machiny, lecz za każdym razem uświadamiał sobie, że właśnie w niej się znajduje, że współpracuje z nią. Mógł tylko współczuć zwykłym ludziom, którzy stali się jej ofiarami. Zorganizowana Działalność Przestępcza. Nawet ładnie to brzmi, lecz nikomu się nawet nie śni jak bardzo zorganizowana… W tej samej chwili usłyszał nieprzyjemny dla uszu zgrzyt otwieranych drzwi. Odwrócił się gwałtownie w kierunku skąd nadchodził dźwięk. Było to na drugim końcu długiego korytarza. W drzwiach stanął ubrany na biało mężczyzna, który szybkim krokiem zaczął zmierzać ku siedzącemu czterdziestolatkowi. Naukowiec był wyraźnie niespokojny, czuł się dziwnie zmieszany. Sama myśl o tym, co za chwilę ma powiedzieć temu facetowi siedzącemu na ławce przyprawiała go o dreszcze. Gdy podszedł do siedzącego na „korytarzowej” ławeczce George’a ciężko przemknął ślinę nim z jego ust wydobyły się pierwsze słowa. - Spróbowaliśmy uruchomić roboty K273… - Bez zbędnych faktów- ponaglił mężczyzna spoglądając na zegarek. Bardzo spieszyło mu się do łóżka. - Jednak nie udało się. - Co to znaczy?!- George gwałtownie uniósł się i razem z naukowcem skierował się w kierunku dużej sali na końcu korytarza, gdzie budowano maszyny. - Obwody w metalowym szkielecie nie wytrzymały tak dużego obciążenia prądu. - Mogliście to przewidzieć. - Nie mogliśmy. Nie spodziewaliśmy się, że program tego informatyka wprowadzony do systemu będzie tyle tego żarł! Z dymem poszły dwa roboty, a cała aparatura działa na zasilaniu awaryjnym. George silnym, gwałtownym ruchem otworzył drzwi, które uderzyły o ścianę. W nozdrza uderzył mu silny zapach spalenizny. Jego oczom ukazały się dwa zwęglone ciała leżące na posadzce, a przy szczęśliwie ocalałym trzecim robocie krzątali się ludzie. Facet w ciemnym garniturze zbliżył się do nich. - Coście do cholery zrobili? [IMG]http://i41.************/dchnk.jpg[/IMG] - Obwody nie wytrzymały napięcia. - Nie mogliście wymienić ich na mocniejsze? - Były mocne!- jeden z naukowców uniósł się głosem, jednak zaraz pożałował tego co zrobił widząc rozgniewane oczy szefa- Przepraszam. Obwody były bardzo wytrzymałe. W zupełności wytrzymałyby obciążenie prądu tego całego pomieszczenia. To wina tego programu, który nam pan podał. Jesteśmy zgodni, że pana informatyk zrobił to umyślnie, a nawet może specjalnie. Program potrzebuje niewiarygodnie wielkiej mocy do działania, której nie jesteśmy wstanie zapewnić. Dlatego też po włączeniu nie wyregulowaliśmy dopuszczalnego poboru mocy i roboty zassały go tyle, że się przegrzały. George starał poukładać sobie to wszystko w głowie. Czy to wszystko ma oznaczać, że tyle dni starań spełzły na niczym? Nie. To nie może być prawda. Przecież na pewno da się to jakoś naprawić, a po za tym jeden robot został jeszcze w całości. - Da się je odbudować, naprawić? - Potrwa to co najmniej kilka dni. Wymiana wszystkich kabli i spalonych części. - Rozumiem. Proszę jednak zrobić to jak najszybciej. Jest to sprawa nie cierpiąca zwłoki. - Szefie! Niektórzy z nas nie śpią już od trzech dni… - Gówno mnie to obchodzi- tak. Jest bezlitosny, zły. „To tylko lalki”- Pracować dalej. To wasza wina! Wyszedł na korytarz i z powrotem usiadł na tej samej ławce, gdzie siedział jeszcze przed chwilą. „Niech to szlag!”- był zły na siebie i na innych. Co teraz powie całej organizacji? Powierzono mu to zadanie, ponieważ był jednym z najbardziej zaufanych ludzi w całej firmie. A on ich tak zawiódł… Pewnie go zabiją i to nie tylko w sensie przenośnym tego słowa. Musi szybko coś wymyślić. Szybko. W dodatku to wszystko przez tego głupiego informatyka Medival’a! Przecież nie wiedział o co chodzi. Kazał mu tylko napisać program według wzoru. Nie mógł wiedzieć do czego to wszystko ma służyć. Mimo wszystko zrobił mu na złość. Wprowadził coś, co teraz jest powodem jego zguby. Nie wybaczy mu! Wstał i udał się schodami na dół. „Zabiję tego cholernego informatyka! Zabiję!” ۞ Las był cichy i wilgotny po ostatniej ulewie jaka nawiedziła obrzeża Nowego Jorku. Mimo, iż księżyc jasno świecił na rozgwieżdżonym niebie nie przesłonięty ni jedna chmurą, korony drzew były zbyt rozłożyste by przepuścić choć trochę światła. W całej okolicy panował nieprzyjemny nastrój, który przyprawiał dwójkę wędrujących przez nią ludzi o dreszcze. Od czasu do czasu dało się słyszeć odgłosy leśnych zwierząt, a zrywające się co jakiś czas mocniejsze powiewy wiatru poruszały setkami liśćmi, z których zaczynała lać się woda pozostała na liściach. Obydwoje trzymali w rękach latarki. Okrągłe pasy światła skakały z krzaka na krzak szukając razem z ich właścicielami odpowiedniej drogi. - Zimno mi- Alex z wyrzutem usiadł pod drzewem odrzucając swój ciężki plecak parę metrów dalej, po czym wyciągnął z kieszeni „4Bita”- ulubiony baton, swego czasu hit sezonu pochodzący z zachodniej Europy. - Wstawaj! Jeszcze nie pora na odpoczynek! I trzeba było się ubrać!- Mary skarciła go gniewnym głosem. Podeszła do niego i ułamała kawałek batona. Czekolada dodała jej trochę siły, a nawet otuchy. Z nową motywacją rozejrzała się dookoła. Nic nie zobaczyła prócz wszechobecnej ciemności, która nie ustępowała nawet światłu latarki. - Wyłączmy latarki. Musimy oszczędzać baterie, odkąd zapasowe zgubiłeś gdzieś w tamtym błocie- kobieta z wyrzutem w głosie usiadła obok brata ciężką dysząc ze zmęczenia. Odgarnęła opadające jej na czoło włosy i sięgnęła po butelkę z wodą. - Sama kazałaś mi iść przodem. [IMG]http://i43.************/158bmte.jpg[/IMG] - Ale nikt nie kazał ci się przewracać o wystający korzeń! - Dosyć tego…- Alex uratował się słuszną radą.- Jesteśmy tu w TAJNEJ misji. Zapanowała cisza przerywana chrupaniem batona i ciężkimi łykami wody. Dlaczego się w to wszystko wpakowali? Tak, wykonują dane im polecenie, jednak nie musieli się na nie zgadzać. Czy nie mogą żyć tak jak inni- normalnie? To, że ich matka i ojciec należeli do tej pieprzonej organizacji wcale nie świadczy, że oni teraz muszą paplać się po kolana w błocie! Wiedzą, że robią dobrze, jednak nie potrafią się do tego przekonać. Walczą przeciw złu, czynią dobro. Jednak czy ONI tego chcą? Czy właśnie dlatego muszą rezygnować ze spokojnego życia w jakiejś małej mieścinie? Nie. Powinni się cieszyć. Przecież oni są „wybrańcami”, jednak czy to słowo naprawdę oznacza to, co przez nie każdy rozumie? Czy to tylko ta bohaterska walka w imię dobra, życia, młodości…? - Wstawaj już!- Mary najwyraźniej już zregenerowała siły żwawo podnosząc się z ziemi i omiatając dłonią spodnie z grudek czarnego żwiru- Mamy wykonać zadanie jeszcze przed świtem. Alex z niechęcią uniósł się z ziemi. Był cały obolały, wydawało mu się, że przez chwilę nawet zasnął siedząc spokojnie pod drzewem. Mimo wszystko w ogóle nie przybyło mu energii- wręcz przeciwnie- rozleniwił się jeszcze bardziej. - Dalej, idziemy! Jeszcze tylko parę….- kobieta „zacięła” się. Sama nie wiedziała co mówi. Nie wie tak naprawdę ile jej jeszcze pozostało drogi i czy zdążą przed świtem. - Kilometrów? Jeszcze parę kilometrów?! - Nie. Nie to chciałam powiedzieć. Na pewno przed nami już mniej niż przeszliśmy. Gdybyśmy mieli mapę to byśmy wiedzieli! - A gdzie masz mapę?! - Utopiła się razem z bateriami w tym bagnie! Mężczyzna- z małym poczuciem winy- nękany obelgami siostry nachylił się i wziął do ręki plecak, który nadal był mokry od potu. Z niemałym wysiłkiem narzucił na plecy torbę po czym włączył latarkę, której światło skierował na otaczające ich zarośla. Przez chwilę zdawało mu się, że jej światło zostało przez coś odbite, jednak musiało to być złudzenie. Mimowolnie instynkt kazał mu pójść w tamtą stronę. Po kilku krokach poczuł, że ścieżka opada niżej pomiędzy gęstymi gałęziami drzew, a pohukiwanie sów ginie pomiędzy gęstymi krzewami. Co kilka chwil oglądał się za siebie, by nie stracić z oczu Mary, której światło z latarki błądziło po okolicznych drzewach. Promień ponownie odbił się o coś metalicznym połyskiem. Teraz było to zdecydowanie bliżej niż wcześniej. - Mary! Chodź tutaj! Znalazłem coś!- zawołał stłumionym krzykiem. Kobieta posłusznie skierowała się w jego stronę i wkrótce była już przy nim. - Znalazłeś coś? [IMG]http://i43.************/1dzkbd.jpg[/IMG] - Tu coś jest. Jakby metalowe drzwi- wyciągnął latarkę przed siebie i ruszył do przodu szukając dłonią oczekiwanego przedmiotu. Wreszcie jego ręka natknęła się na zimny metal, który po wydaniu powielonego przez echo leśne odgłosu, okazał się drzwiami w skale. - Myślisz, że to już tu?- Mary ogarnęła wzrokiem wejście. Wszystko tak samo jak tłumaczył im Olivier. Drzwi ukryte w skale i przesłonięte od niepowołanych oczu gęstymi zaroślami. Tak. Wszystko się zgadzało. - Tak. To tu. Tylko jak tam wejść? - Już się nie martw- kobieta wyjęła z kieszeni kartę i włożyła do czytnika znajdującego się w pobliżu drzwi. Urządzenie poprosiło o wpisanie kodu. Po rozwinięciu złożonej na osiem kawałków kartki Mary szybkimi ruchami palców umiejscowiła kod na wyświetlaczu. Po sygnale dźwiękowym czytnik „oddał” kartę jej właścicielce, a drzwi otwarły się na oścież zapraszając ich do środka. - Skąd to masz?- Alex z niedowierzaniem spojrzał na urządzenie i otwarte drzwi. - Olivier mnie uprzedził- powiedziała szczycąc się tą chwilą. Coraz rzadziej ma przewagę nad bratem. Teraz jej się udało i była z tego dumna. Nie o wszystkim musi wiedzieć.-Szybciej, wchodzimy! Za kilka sekund się zamkną. Weszli do środka i gdyby nie dwa nikłe światła w końcu długiego korytarza po wyłączeniu latarek „dla oszczędzania baterii” pochłonęłaby ich całkowita ciemność. Drzwi po cichu zamknęły się tuż za nimi. - Co robimy?- Alex mimo, że nic nie wiedział, chciał wszystko wiedzieć. Odkąd rodzice umarli- a raczej się pozabijali- zawsze Mary była górą i zawsze wszyscy ją uznawali za mądrzejszą. Czy rzeczywiście tak było? Może tak- przeważnie to ona miała rację, jednak gdy już nie miała, nikt o tym nie mówił. Czuł się poniżany, wyśmiewany, stał w cieniu jego rodzonej siostry, jednak nie potrafił jej nienawidzić. Dalej ją kochał tak samo jak kochał ją 10 lat temu, gdy jako 14-latkowie trafili do domu dziecka. - Mamy iść do końca korytarza, później w lewo schodami na dół. Po przejściu paru kroków w prawo natrafimy na drzwi. Za nimi powinno być pomieszczenie, gdzie znajdują się cele- rodzona siostra pokazywała palcem kolejne kroki ich wędrówki. - Znasz to wszystko na pamięć? - Przygotowałam się w przeciwieństwie do ciebie… - Idźmy już. Mamy mało czasu, a kto wie, kto jeszcze może nam przeszkodzić…- przestroga była słuszna, gdyż w ich polu widzenia pojawił się człowiek ubrany w ciemny garnitur. Skierował się w dokładnie tym samym kierunku, w którym oni mieli podążyć. To był George- szef Tamtych. - I co teraz?- rodzeństwo schowało się w rogu, gdzie nie docierało światło z lamp, jedynie ich białka oczu odbijały nieco światła. - Albo czekamy, albo idziemy- Mary ruszyła się z miejsca- Idziemy. |
Odp: Dark Room
ah ah...
EDIT: Cytat:
|
Odp: Dark Room
No, ten odcinek okropnie Ci się udał ;)
Znaczy, że mnie się podobał :) Znalazłam parę literówek, ale wybaczę. A co do szczegółów, których MUSZĘ się uczepić: imiona rodzeństwa, Max i Kate, skojarzyłam z "Company"- tam były dokładnie dwa te same... A Olivier to tak celowo, czy raczej tak jakoś samo przyszło Ci na myśl? ;] Z czystym sumieniem: 10/10 |
Odp: Dark Room
Cytat:
Tak, tylko nie byli oni rodzeństwem, chyba, że w Company byli, to przez przypadek (a raczej moją krótkotrwałą pamięć) zrobiłem plagiat lub KTOŚ mi źle podał... Wiem, trochę sie kojażą jednak zorietnowalem sie dopiero po napisaniu odcinka. Doszedłem jednak do wniosku, że są to imiona uniwersalne i nie w jednym FS już sie pojawiły :) Ale jakby komuś zawadzalo i miałbym wywołać jakiś "skandal imienny" to mogę zmienić :P |
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 02:26. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023