TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims Fotostory (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=42)
-   -   Company (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=43744)

niepokorna 07.10.2008 18:04

Odp: Company
 
Weź zaciukaj tego Alberta- zaczyna działać mi na nerwy :D

Callineck 07.10.2008 18:52

Odp: Company
 
Cytat:

Napisał niepokorna (Post 872830)
czekam,aż biedny Maksio w końcu zrobi coś Albertowi ^^

A widzisz i tu się mylisz ;)
Jestem pewna, że to John go załatwi, albo Juliette :P

niepokorna 07.10.2008 18:55

Odp: Company
 
Phi ^^

Ty masz swojego faworyta, ja swojego.
A w końcu wyjdzie na to, że sam się zniszczy :D

Karcia028 07.10.2008 19:45

Odp: Company
 
Ten odcinek był bardzo fajny to chyba najlepsze fs z tych które czytałam (a czytałam nie mało) Dla formalności oczywiście 10/10
Kiedy następny odcinek?
Już czekam z utęsknieniem

scarlett 11.10.2008 18:04

Odp: Company
 

-Max – wyszeptał Thomas. Wciąż nie mógł uwierzyć, że potraktował ich w taki sposób. Jako, że czarnowłosy egzorcysta sam nie wyglądał najlepiej, Thomas nie potrafił jednoznacznie ustalić, co właściwie się stało, że doszło do obecnej sytuacji.

Wampir omiótł spojrzeniem zaszokowane miny znajdujących się w pomieszczeniu osób. Jego największą uwagę przykuła postać Carol,która mogłaby sądzić, że uda jej się go powstrzymać. Kobieta nie stanowiła żadnego zagrożenia, nie było szans, aby mogła go pokonać. Juliette i Max pozbawieni byli jakiejkolwiek broni, o facecie w okularach nie wspominając. Jeśli chodziło o Johna, Albert szczerze powątpiewał, czy ten miałby odwagę cokolwiek zrobić. A nawet jeśli, to i tak nie miał żadnych szans, tak jak reszta.
Albert dał upust swojej radości poprzez nieokiełznaną salwę śmiechu. Powoli złość za zabicie Andy’ego i porwanie Tae odchodziła w niepamięć. Skoro Andy zginął z rąk takich słabizn, nie był wart większej uwagi.

Podczas, gdy wampir zaprzątnięty był swoimi myślami, egzorcyści podjęli nieme porozumienie. Wybrawszy odpowiedni moment, Juliette i Max rzucili się na postać Alberta, skutecznie go unieruchamiając. Nie mogąc wykonać żadnego ruchu, mężczyzna przestał się śmiać i skupił się na Carol, która wycelowała swój złoty pistolet wprost w pierś wampira. Po chwili całym korytarzem wstrząsnął głuchy huk wystrzału. Z ust Alberta wydobyło się ciche westchnienie, a po lewej stronie w jego koszuli pojawiła się niewielka dziura.

W powietrzu zawisło niczym niezmącone milczenie. Na szczęście całe piętro było w tej chwili opustoszałe, więc nikt niepowołany nie zamieszał się w ten kuriozalny incydent. Albert spojrzał w dół. Kula trafiła wprost w serce, ale uścisk Juliette i Maxa ani trochę nie zelżał.
-Brawo – rzekł poważnym tonem wampir – Prawie wam się udało.
-Co? – zdziwił się Thomas. Był pewien, że Carol strzeliła wprost w serce Alberta, co oznaczało natychmiastową śmierć. On tymczasem wciąż stał na nogach i jakby tego było mało, miał się całkiem dobrze.
Chwilę po tym o twardą posadzkę odbił się mały przedmiot – metalowy nabój w efekcie narobił więcej hałasu niż faktycznego pożytku.

W żadnym stopniu nieuszkodzony Albert ściągnął brwi i z taką samą złością, jak i łatwością, odepchnął od siebie parę egzorcystów. Osłabieni wcześniejszymi przeżyciami z owym wampirem uderzyli z impetem plecami o ścianę. W tym samym czasie Carol wyszła w głąb korytarza, odciągając tym samym Alberta od Thomasa. Tak jak oczekiwała, rozwścieczony wampir zapomniał na chwilę o wszystkim, podążając za nią.

John, spostrzegłszy, co się dzieje, natychmiast podbiegł do znajdujących się na posadzce Juliette i Maxa. Odetchnął z ulga, kiedy szeroko otwartymi oczami wpatrywali się w stronę, gdzie znikli Albert i z Carol.
Chłopak pomógł podnieść się z ziemi Francuzce, po czym niepewnie wyciągnął rękę w stronę Maxa. Ten tylko prychnął pogardliwie i odepchnął pomocną dłoń, wstając o własnych siłach.


-I co teraz zrobisz? – spytał spokojny już Albert, zaciągnąwszy Carol w tak zwany kozi róg.
-Jeśli myślisz, że się poddam, to jesteś w błędzie – rzekła stanowczo, naciskając spust – Cholera! – zaklęła pod nosem. Nawet jej musi się kiedyś skończyć amunicja.
Wampir przeczesał palcami włosy i spojrzał wprost w oczy kobiety. Carol z narastającą paniką zauważyła, że nie mogła odwrócić wzroku, jakby jakaś siła nakazywała jej spoglądać wprost w szkliste tęczówki Alberta. Z sekundy na sekundę coraz ciężej jej się oddychało, a każdy haust powietrza sprawiał niewyobrażalny ból i wysiłek, jakby dopiero przebiegła dziesięć mil. Kurczowo ściskając nieprzydatną już broń, opadła na kolana, całą swoją uwagę koncentrując na chwytaniu oddechu. Spojrzała przed siebie, widząc tylko nogi Alberta, oraz coraz bardziej niewyraźny świat. Obraz przed jej oczyma zaczął coraz bardziej się rozmazywać, a Carol traciła kontrolę nad swoim ciałem. Nie wypuszczając z dłoni pistoletu, bezwładnie osunęła się na podłogę.


Albert stał przez chwilę całkowicie nieruchomo, zastanawiając się, co zrobić z Carol. Nie znosił krwi egzorcystów, w smaku była niesamowicie gorzka i cierpka. Z drugiej strony, szkoda, aby się zmarnowała. Mężczyzna pochylił się nad wciąż ciepłą szyją kobiety i już miał wbić w nią swoje kły, kiedy przypomniał sobie, że nie załatwił jeszcze wszystkich spraw. Miał jeszcze kilka osób do wykończenia.


-To nie jego wina… - rzekła Juliette, usprawiedliwiając Maxa – On…
-Cicho bądź – przerwał jej egzorcysta, niedbale ścierając krew z twarzy – Mamy teraz ważniejsze kłopoty. Muszę pomóc Carol, wysłaliście ją na pewną śmierć.
W niewielkim, zagraconym gabinecie zapadła grobowa cisza. Po chwili Max obrócił się na pięcie z zamiarem opuszczenia pomieszczenia. Czując, że ktoś chwyta go za kamizelkę, gwałtownie się odwrócił.
-Nigdzie nie pójdziesz – stwierdził stanowczo Thomas – I tak na nic się nie przydasz, nie masz broni. Carol…jestem pewien, że sobie poradzi.
-Gówno prawda! – warknął Max. Jednak nie ruszył się z miejsca, czując na sobie przeszywający wzrok Juliette.
Thomas przypomniał sobie słowa Victorii. Czyżby rzeczywiście traktował egzorcystów jak przedmioty, pozwalając Carol odejść?
-Szef ma rację… - wtrąciła Juliette – Sam musisz przyznać, że niczego nie zmienimy… Musimy liczyć tylko na nią.
-Więc co? Wolicie tu po prostu stać i czekać, aż ten wampir sam tu przyjdzie? – spytał z wyrzutem Max.
-Oczywiście, że nie! – wykrzyknął Thomas, podchodząc nienaturalnie blisko stojących obok regałów.
Pozostali ze zdziwieniem obserwowali, jak szef siłuje się z jedną z biblioteczek.
-Co się tak gapicie? Lepiej by mi ktoś pomógł!
Zdezorientowany Max wraz z Thomasem przesunął niewiarygodnie ciężki regał. Gdy to zrobili, ich oczom ukazała się wyrwa w ścianie, która z zewnątrz była całkowicie niewidoczna. Otwór zakrywały kraty, a z zewnątrz była całkowicie niewidoczna.


-Tajemne przejście? – zdziwił się John.
-Dokładnie – potwierdził Thomas – Jest połączone bezpośrednio z łazienkami na parterze.
-Parterze? Jesteśmy na czternastym piętrze…
-Ciesz się, że nie na ostatnim, wtedy jakbyśmy zeszli po tych wszystkich schodach, to nie byłoby czego po nas zbierać.
Thomas podszedł do biurka i otworzył szufladę. Chwilę w niej poszperał, po czym powrócił z błyszczącym kluczem w dłoni. Mężczyzna przekręcił go w zamku krat i uchylił je, przy wtórze przenikliwego skrzypienia nienaoliwionych zawiasów.
-No już, ruszajcie się – ponaglał, zataczając rękoma szerokie łuki.
-To zbyt oczywiste – prychnął Max – Jeśli zostawimy tą szafkę, jak stoi teraz, wampir z pewnością nas dogoni. Sami wysyłacie mu zaproszenie.
Thomas spojrzał na Maxa. Aczkolwiek niechętnie, musiał przyznać mu rację.
-Możemy spróbować od wewnątrz – zaproponował – nie musimy robić tego aż tak dokładnie, przecież…
-Widać, że nie ma pan na co dzień do czynienia z tymi cholerstwami – warknął Max – Wampiry są o wiele bardziej inteligentne niż się panu wydaje.
Juliette nawet nie zauważyła, kiedy znalazła się po drugiej stornie krat. Tuż obok niej stał Thomas.
-W końcu to ja was w to wpakowałem, nie? – stwierdził Max, obracając się plecami do swoich odbiorców.
-Wcale nie… - rzekła Juliette.
-Nie poznaję cię – zdumiał się John, zostając wepchniętym do wąskiego korytarzyka.
-Zamknijcie się wreszcie! – krzyknął rozwścieczony egzorcysta – Lepiej spieprzajcie mi z oczu, póki nie zmieniłem zdania!
Zatrzasnąwszy kraty, zasunął regał i wlepił wzrok w zasłonięte okno. Nie mając pojęcia, co ze sobą zrobić, Max wolnym krokiem podszedł do drzwi. Był wściekły na samego siebie, że zachował się właśnie w taki sposób. Kierowało nim poczucie winy, czy coś jeszcze innego? Zagryzając wargi z irytacji, wyszedł na korytarz. Za wszelką cenę musiał znaleźć Alberta. O tym, co wampir mógł zrobić z Carol, wolał nie myśleć. A może nie było jeszcze za późno?

Max przeszedł już kilkanaście metrów, kiedy w końcu natrafił na zakręt. Mężczyzna przystanął na chwilę, nasłuchując. Kiedy uznał, że do jego uszu nie dochodzi nic, poza cichym szumem lamp, postąpił kilka kroków naprzód. Niestety nie wziął pod uwagę możliwości, że czasem cisza może zwiastować coś o wiele gorszego. Znad nieruchomej sylwetki Carol podnosił się Albert. Max poczuł, jak na ten widok zawartość żołądka podchodzi mu pod samo gardło. Więc jego przewidzenia okazały się słuszne. Co gorsza, przypuszczał, że sam skończy w podobny sposób, jeśli nie uda mu się odzyskać broni.
Nie mając innego wyjścia, wziął głęboki wdech i postanowił chociaż kupić nieco czasu.

Albert poprawił marynarkę i z uśmiechem spojrzał na Maxa.
-Jeszcze jeden ohydny problem – rzekł, przesadnie przedłużając każdą samogłoskę – Mój wyrodny syn nie miał odwagi sam do mnie przyjść?
Egzorcysta prychnął i odpowiedział mu jeszcze szerszym uśmieszkiem.
-Żartujesz. Ta ciemna masa wzięła nogi za pas i nie wiem, gdzie go poniosło.
-Widzę, że mamy coś wspólnego – zauważył wampir.
-Teraz to mnie w****iłeś… Nie mamy ze sobą n i c wspólnego.


Zdawało się, że drewniane schody nigdy się nie skończą. Przeszli dopiero kilka pięter, a wszyscy mieli już dość. Panująca wewnątrz klatki schodowej duchota jeszcze bardziej potęgowała uczucie zmęczenia. Kilka pierwszych pięter przebyli w całkowitym milczeniu, żadne z nich nie czuło się na siłach, aby mówić o ostatnich wydarzeniach. Teraz jednak Juliette poczuła, że musi w końcu to z siebie wyrzucić.


-Źle go oceniacie – powiedziała cicho, zwracając się głownie do Thomasa.
Mężczyzna przystanął na moment i przepełniony niezrozumieniem spojrzał na twarz dziewczyny.
-To wszystko moja wina. Daliśmy się podejść Albertowi, który zagroził, że jeśli Max do pana nie zadzwoni, to mnie zabije…
John przysłuchiwał się tej rozmowie z osłupieniem. Nie wyobrażał sobie, że Max ma w sobie jakiekolwiek ludzkie odruchy.
-Nie dziw się tak – zwrócił się do niego po chwili Thomas. Sam jednak był nie mniej zaskoczony – Max I Juliette znają się od małego. W zasadzie ona była zawsze jedyną osobą, na której bezpieczeństwie mu zależało…
Następną minutę wypełniły głuche odgłosy kroków oraz przyspieszone oddechy.
-Musimy coś zrobić! – wykrzyknął John – Nie możemy ich tak zostawić!
-Ale co? Widziałeś, że Max zamknął tą pieprzoną kratę na klucz i ani drgnęła
-Zejdziemy na dół. I wrócimy. Może nie będzie jeszcze za późno…
-To nie jest dobry pomysł – wtrącił Thomas – Juliette nie ma swojej broni, a ty…
Preston spuścił wzrok i zagryzł wargi. No tak, zapomniał, że sam był nieudacznikiem i nie jest w stanie nic zdziałać. Ale nie mógł tak po prostu się odwrócić, uciec i udawać, że wszystko jest w porządku! Zwłaszcza, że czuł, że całej tej sytuacji nie jest winna ani Juliette, ani Max, tylko on sam.
-Idę z tobą – stwierdziła stanowczo Juliette, przyspieszając kroku – Nie będę uciekała przed wampirem, którego trzeba wykończyć.


Max spojrzał na leżącą tuż obok niego Carol. Próbował odwrócić wzrok, jednak nieruchoma sylwetka kobiety przyciągała go niczym magnes. Z trudem łapiąc oddech, spojrzał na Alberta. Wampir pochylił się, aby dorównać wzrostem siedzącemu na podłodze Maxowi.
-Nie mów, że to już koniec – rzekł, udając zawód – Ale mam dziś pecha… Znów musiałem trafić na obrzydliwego egzorcystę.
Albert potrząsnął głową, odrzucając swoje czarne włosy do tyłu.
-Jestem pewien, że twoi znajomi nie obrażą się, jeśli spotkam się z nimi nieco później.
-To sobie poczekasz… - szepnął Max, zaciskając dłoń na coraz bardziej zbliżającej się kostce wampira.
-O, masz jeszcze siłę mówić? – zdziwił się – Nie bój się, za chwilę dam ci spokój.

Max skupił swoją całą uwagę na kawałku podłogi tuż obok swojej stopy. Jedyne, co osiągnął w przeciągu ostatnich kilkunastu minut, to trochę czasu, a nie mógł się już nawet poruszyć. Był wściekły na samego siebie, ale bez miecza nie był w stanie niczego wskórać, chociażby nawet stanął na uszach. Uśmiechnął się w duchu na myśl Johna stającego naprzeciw swojego ojca. Jego wesołość niestety nie trwała zbyt długo. Albert wziął głęboki wdech i wbił kły w pulsującą tętnicę na szyi Maxa. Egzorcysta poczuł nagłe ukłucie, które wzbudziło w nim niepohamowane obrzydzenie.


Znał już to uczucie, kilka miesięcy temu miał wątpliwą przyjemność zostania ugryzionym przez innego wampira. Tym razem było znacznie gorzej. Chciał odepchnąć od siebie wampira, jednak jego ciało stało się ciężkie niczym ołów. Poddawszy się, całkiem stracił poczucie czasu. Minęło pięć minut, dziesięć czy dwie godziny? Kiedy sądził, że to już nigdy się nie skończy, Albert gwałtownie się odsunął. Pozbawiony oparcia Max osunął się na ziemię, a ostatnim, co zobaczył zanim zamknęły się jego oczy, była nieruchoma twarz Carol.

Albert podniósł się na nogi i otarł rękawem okrwawione usta.
-Nie wiedziałam, że lubisz ich krew – rzekła zielonowłosa dziewczyna, która pojawiła się tak nagle, jakby wyrosła spod ziemi.
-Nie mogłem się powstrzymać…
Mężczyzna podszedł do córki i uśmiechnął się.
-Długo się będziesz tam ukrywać, mała?
Tuż za plecami Emmy stała Tae, kurczowo ściskając bluzkę siostry. Dziewczyna chwyciła siostrę za kimono i lekko popchnęła w stronę ojca. Dzieckiem targały dwie sprzeczne myśli. Z jednej strony, cieszyła się na widok ojca, jednocześnie bojąc się go.
-Trójka z nich chciała wywieźć stąd małą helikopterem – odezwała się Emma, przerywając ciszę – Gdybym w porę ich nie zatrzymała, mielibyśmy problem. Ale nie ma o czym mówić, szybko się z nimi uporałam.
-Tego się po tobie spodziewałem – pochwalił ją i kucnął tuż przy młodszej córce.
Tae wpatrywała się w twarz ojca, nie będąc pewna, czy ma w nim wroga, czy przyjaciela. Nie wiedziała za bardzo, co się właściwie wokół niej dzieje, ale widok dwóch nieruchomych ludzi leżących na podłodze wykraczał poza wyobrażenia ośmiolatki.
-Wybaczysz mi, że nie potrafiłem cię ochronić przed tymi ludźmi? – spytał Albert spokojnym głosem, kładąc dłoń na małym ramieniu córki – Obiecuję ci, że już nigdy nie zobaczysz tych złych ludzi.


Dziewczynka spojrzała na niego ufnym wzrokiem. Jakby mogła nie uwierzyć w te słowa? Przecież był jej tatą. Z oczu Tae popłynęły łzy, a dziewczynka rzuciła się na szyję ojca. Albert objął ją, ciesząc się, że nie była na tyle łatwowierna, aby trwać przy przekonaniach, które zapewne Thomas próbował wpakować jej do głowy.

Po upływie kilku minut Tae odkleiła się od ojca i wtuliła się w ubranie siostry, aby nie patrzeć na egzorcystów. Albert odwrócił się i upuścił srebrną bransoletkę tuż przy głowie Maxa.
-Trzymaj, może kiedyś ci się jeszcze przyda – zaśmiał się cicho i prowadząc najmłodsza córkę za rękę, podążył w głąb opustoszałego korytarza.

-----------------------------------------------------------------------------

http://img03.picoodle.com/img/img03/...tm_dff257c.png
Imię: Henry
Nazwisko: Hauer
Wiek: 29
Wzrost: 175
Znaki szczególne: Tatuaż na lewym ramieniu
Pochodzenie: Holandia

Callineck 11.10.2008 18:13

Odp: Company
 
Ha, wiedziałam :D
Już sprawdzam błędy :P

Cytat:

Napisał scarlett (Post 874703)
zszokowane miny znajdujących się w pomieszczeniu osób.
Carol, która zdawała się być jedyną, która mogła sądzić, że uda jej się go powstrzymać.
ukazała się ukryta wyrwa w ścianie. Otwór zakrywały kraty, a z zewnątrz była całkowicie niewidoczna.
żadne Juliette nich nie czuło się na siłach,
przepełniony niezrozumieniem na twarz dziewczyny.

- zaszokowane twarze
- Carol wyglądającą jakby mogła go powstrzymać
- wyrwa w ścianie, która z zewnątrz była całkowicie niewidoczna. Otwór zakrywały...
- Juliette :|
- przepełnioną niezrozumieniem

No proszę, Johnowi znowu nie wyszło :( Biedny chłopak, jego ego leży i kwiczy ;)
Co ten Albert zrobił Maksiowi? Zaczyna mnie irytować, pomimo swojej niezaprzeczalnej urody :P
Akcja pędzi do przodu, teraz to dopiero nie będę się mogła doczekać następnego odcinka :D
Nie muszę dodawać jak bardzo mnie intryguje podły plan Alberta.
No i oczywiście czekam az John w końcu cos zrobi. Na pewno będzie to spektakularna akcja :)
I czy mi się wydaje, czy węszę romans w powietrzu? ;)

A ten Henry... ciasteczko :D

scarlett 11.10.2008 19:01

Odp: Company
 
Cytat:

Napisał Callineck (Post 874724)
- Juliette :|

Hah, co za głupi błąd^^ Nie wiem czemu, ale moj word ma jakieś szaleństwa i czasem zamiast jakiegos wyrazu wstawia coś innego o.0

ptasie mleczko 11.10.2008 19:35

Odp: Company
 
Cóż za odcinek to jest właśnie to, co lubię najbardziej - zapomniałam że czytam opowieść a nie oglądam jakiś film i znów o mało nie rozbiłam sobie nosa o monitor. świetny. aż nie wiem co dalej pisać. mam tylko nadzieję, że nie zabiłaś Maksa on musi przeżyć szkoda mi Carol, kurczę tak jakoś czułam do niej sympatię. no i zakończyłaś w takim miejscu, że ja nie wiem jak ja przetrwam oczekiwanie na następny odcinek.

Libby 12.10.2008 13:05

Odp: Company
 
Świetny odcinek! Co Albert zrobił Maxowi?! Tylko nie mów, że go zabił! Nawet o tym nie myśl! Max musi żyć!:P
Szkoda mi też Carol.
John, no cóż. Ma dobre intencje i chciałby wiele, ale jak na razie jego moc się nie ujawniła. Czekam aż to nastąpi i pomści Maxa.
Nie doczekam się kolejnego odcinka!

Liv 12.10.2008 14:11

Odp: Company
 
Nieee... Nie zrobisz nam tego! Max nie umrze! John go uratuje. Wierzę w niego!
Tylko czekam na ten moment.
Nie mogę do siebie dopuścić myśli, że może się stać inaczej, jak podejrzewam. Przecież chyba nasz pół- wampir nie będzie do końca życia ciamajdą!
No cóż, czekam aż nadejdzie ten moment.
Ale kiedy? To wiesz tylko Ty ;)
Nie zawiedź mnie!

EDIT: Rozwaliły mnie zdjęcia w śmiesznych screenach :D


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 07:47.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023