![]() |
Odp: Company
Jak zwykle powiem:
Super!!!Super!!! i jeszcze raz super!!! Powaliła mnie w szczególność ostatnia scenka z Johnem i Juliette Czekam na następne odcinki UZALEŻNIONA |
Odp: Company
Przedostatni?? !! To się dziewczyno bierz za kontynuację albo coś innego!!:P
|
Odp: Company
Przedostatni!!!!!!??????(wcześniej tego nie zauważyłam bo byłam zbyt zajęta odcinkiem)
I co ja teraz ze sobą zrobię Załamałam się po prostu Zgadzam się 100% z Masakrą |
Odp: Company
Przed Wami pierwsza część ostatniego odcinka. Informuję, że jest dość dużo zdjęć^^
Świeże letnie powietrze łagodnie poruszało firankami, które unosiły się w rytm podmuchów wiatru. Przez otwarte okno do pomieszczenia przedzierały się poranne promienie słońca. No, może nie do końca poranne. Juliette ospale otworzyła oczy i niechętnie spojrzała na zegarek. Dochodziła dwunasta. Wiedziała, że powinna była już dawno wstać, jednak kilka minut w tą czy w tamtą nie zrobi żadnej różnicy. Ostatnie miesiące minęły tak szybko, a zmieniło się tak wiele. Nie myśląc już o niczym więcej, korzystała z chwili błogiego nicnierobienia, badając przy tym strukturę sufitu. Zdawało się, że zaledwie kilka sekund później obie wskazówki budzika znalazły się na małej dwunastce. Pora wstawać… † John z ukosa wpatrywał się w nieruchomą twarz matki. Przez niego i jego upór, nieomal nie zginęła. Ile by dał, żeby cofnąć czas i nie zostawić jej, niczym ostatni kretyn, w jednym domu z Albertem. Tylko dzięki niewyobrażalnemu szczęściu w ogóle żyła. Lekarzom z Firmy udało się wyrwać jego matkę z objęć śmierci, jednak do dziś pozostawała w stanie głębokiej śpiączki. Przychodził tu tak często, na ile pozwalał mu absurdalnie przeładowany rozkład dnia czy tygodnia. Nie był pewien, czy jego obecność tutaj cokolwiek zmienia, ale poczucie winy było zbyt wielkie, aby mógł odwrócić się plecami i wciąż myślać o czymś zupełnie innym. Doktor Flame nie był facetem, który owijał w bawełnę. Powiedział wprost – nie wiadomo, czy kobieta kiedykolwiek się obudzi. A jeśli tak, jaki będzie stan jej ciała i umysłu. Pomyśleć, że John sam zgotował taki los własnej rodzicielce… Szczęk otwieranych drzwi wyrwał blondyna z zadumy. Odwrócił się i ujrzał Juliette, która właśnie zamykała za sobą drzwi. -Jeszcze tu siedzisz? – spytała, krzyżując ręce na piersi. -Skąd wiedziałaś, że tu jestem? -Nietrudno się domyśleć, skoro przesiadujesz tu każdą wolną chwilę… -Przyszłaś mi robić wyrzuty? -Nie. Uciekłeś bladym świtem tak wcześnie, że pewnie nie pamiętasz… -To była dziewiąta. O czym? – zdziwił się, podchodząc do dziewczyny. -Mieliśmy iść do Thomasa… Pół godziny temu. John jęknął z rozpaczą. Oparł dłonie na biodrach Juliette, a ciężką głowę na jej ramionach. Przy okazji rzucił okiem na swoją prawą rękę. Niegdyś dałby wiele za możliwość prawdziwej współpracy z Firmą, a teraz miał tego wszystkiego dość. † Henry wyglądał, jakby zamarł w połowie ruchu. Niczym zahipnotyzowany wpatrywał się w monitor, poruszając jedynie gałkami ocznymi, śledząc kolejne wersy. Niemal podskoczył, gdy usłyszał za sobą znajomy głos. -Co tu robisz? Błyskawicznie zminimalizował przeglądaną stronę internetową, jednak na pasku zadań widniał niewdzięczny napis „Forum dla s…”. Miał tylko nadzieję, że Victoria nic nie zauważyła. Pospiesznie wyłączył przeglądarkę i zerwał się z krzesła. Nie mógł mieć pretensji, że kobieta pojawiła się znikąd – zajął jej miejsce pracy. -Wybacz mi, już sobie idę… - rzekł, wymijając ją w wąskim przejściu. -Poczekaj chwilę… - zawołała, lekko się czerwieniąc. Henry zatrzymał się wpół kroku i pytająco spojrzał na sekretarkę. -Tak się zastanawiałam… Ostatnio jesteś cały czas taki przybity… Pomyślałam, czy może nie chciałbyś… -No? -Może poszlibyśmy gdzieś razem dziś wieczorem? -Wiesz, nie chcę ci robić jakiś nadziei, bo… -Rozumiem – przerwała ostro – Nic nie mów, chyba muszę się przyzwyczaić do ciągłych rozczarowań… Ciekawe, co jest we mnie tak beznadziejnego, że nikt mnie nie chce. -Nie o to mi chodzi, naprawdę – usprawiedliwiał się niezdarnie. -A niby o co? -Uważam, że jesteś wspaniałą kobietą… No i w tym problem. -Nie rozumiem. -No… W tym, że jesteś kobietą. Oczy Victorii rozszerzyły się ze zdziwienia. Kryjąc zaszokowanie, nagle zainteresowała się czubkami swoich butów. Westchnęła i ostentacyjnie wypuściła powietrze. -Nie… Naprawdę mam nieziemskiego pecha! Najpierw musiałam trafić na typa, który jest ciągle zajęty, a teraz na geja! -Mówisz o Maksie? Ten facet nie jest dla nas… Victoria nie zdołała powstrzymać śmiechu i zakrywając dłonią usta ostentacyjnie usiadła na krześle. Odwróciła się do komputera i udawała, że jest zajęta. Henry postanowił, że będzie najlepiej, jeśli jak najszybciej się oddali. Egzorcysta wyszedł na korytarz i tak pochłonął się przeglądaniem czegoś w swojej komórce, że nie zauważył nadchodzącej z naprzeciwka kobiety. Zgodnie z prawami logiki, poskutkowało to czołowym zderzeniem. -Przeprasz… - rzekł pospiesznie. Przerwał, gdy zobaczył, na kogo wpadł. Przenikliwe, zielone oczy bacznie przyglądały się całej osobie Henry’ego. Kobieta poprawiła bluzkę, jeszcze bardziej powiększając i tak niemały dekolt. -Szukałam pana – rzekła głosem, z którego aż emanowała pewność siebie – Elena Kelly. Henry potrząsnął wyciągniętą dłonią kobiety i przedstawił się, chociaż pewnie niepotrzebnie. -Czym sobie zasłużyłem na pani zainteresowanie? -Wystarczy Lena. Szef nic nie mówił? Będziemy razem pracować. -Razem? – zdziwił się. Od czasu śmierci Carol przypadł mu w udziale Max… Czemu Thomas tak nagle zmienił mu partnera? -Coś nie pasuje? -Nie, nic. -Jak myślisz, warto zacząć naszą współpracę od lepszego poznania siebie nawzajem? Możesz przyjść do mnie na kawę, powiedzmy o ósmej… -Kawa o ósmej? -Więc przygotuję coś mocniejszego – uśmiechnęła się i odeszła bez słowa. † Minął jakiś czas, kiedy w końcu dotarli do głównego biura Firmy. Wydawało się być dziwnie opustoszałe, a zazwyczaj przewijały się tu dziesiątki ludzi. Spotkali po drodze jedynie Henry’ego z jakąś kobietą, w której Juliette rozpoznała pożądaną przez niemal całą męską część Firmy egzorcystkę, zwaną w pewnych kręgach Oszałamiającą Szatynką. Wewnątrz również nie było tłoku – tylko jedno stanowisko było zajęte przez piszącą coś na komputerze Victorię. Oddalona o kilkanaście metrów szklana ściana również nie skrywała za sobą zaginionego tłumu. Wręcz przeciwnie – gabinet Thomasa zdawał się być równie opustoszały. Wszyscy zrobili sobie wakacje w jednym czasie? Juliette zamieniła kilka słów z sekretarką, jednak nie dowiedzieli się niczego ciekawego. John ze zdziwieniem zauważył, że kobieta była dla nich dziś wyjątkowo nieprzychylnie nastawiona. Nie chcąc doczekać żadnej kłótni, ruszyli dalej. Z zewnątrz wyglądało tak, jak i było – biuro świeciło pustkami. Musiało stać się coś dziwnego. Potwierdzał to również panujący tu niezwykły porządek. Chwilę potem zauważyli kolejną osobliwą rzecz – zza oparcia stojącej na środku pomieszczenia kanapy wystawały czyjeś nogi… Czyżby Thomas uciął sobie krótką drzemkę? Osoba wylegująca się na tapczanie najwyraźniej zauważyła, że ktoś nadchodzi, ponieważ jakiś mężczyzna podniósł się i usiadł. Wydawał się być znajomy, w dodatku tylko jedna osoba lubiła tak się wykładać w gabinecie Thomasa, oprócz samego panującego. Podeszli do kanapy i ujrzawszy kto to taki, od razu rozpoznali względnego nieznajomego. Zarówno Juliette jak i John wybuchli głośnym, nieokiełznanym śmiechem. W następnej chwili stało się coś jeszcze bardziej kuriozalnego – Max, bo był to Max, uśmiechnął się. Być może było to tylko przewidzenie. Krótkowłosy egzorcysta błyskawicznie powrócił do normalnego, skwaszonego wyrazu twarzy. -Nasz Johnny i Julia już się pośmieli… - rzekł sucho, wygodnie zakładając nogę na nogę. -Jaki ty dziś dowcipny… - skwitowała Juliette, rozglądając się dookoła – Czemu jest tu tak pusto? -Mi to nie przeszkadza. O ile lepiej było, póki on się tu nie zjawił… - na myśli miał oczywiście Johna, który w ogóle nie zdziwił się na takie powitanie. -A ty niby co tu robisz? – spytał blondyn. -Czekam – odparł krótko. Zza drewnianych drzwi wydobyła się niespodziewana salwa krzyków wesołości. Nowo przybyła dwójka odruchowo odwróciła się w ich stronę. John nie miał pojęcia, co się za nimi mogło znajdować. -Co tam jest? -Graciarnia Thomasa – odpowiedziała Juliette, otwierając owe drzwi. John czym prędzej podszedł do dziewczyny i stojąc za jej plecami, zajrzał do środka. Szanowany i poważny naczelnik Firmy śmiał się jeszcze głośniej, niż dwójka towarzyszących mu dzieci. Tae i czarnoskóry chłopiec, którego tożsamości John nie potrafił sobie przypomnieć, jednak był pewien, że skądś go kojarzy, kręcili się w kółko na przyrządzie żywcem wykradzionym z placu zabaw. |
Odp: Company
W spóźnionym nieco prezencie urodzinowym dla autorki mój 500 post przeznaczam :*
O matko, coś ty narobiła :D Maksio jaki fajny się zrobił.... ;) Tego małego też kojarzę... To Rudo, synek Mei :) Ale Henry... :O Cytat:
- ...mógł odwrócić się plecami i myśleć o czymś innym - nie wiadomo - znikąd - znak zapytania na koncu ;) - biuro świeciło pustkami, albo w biurze były pustki - wariacje Worda :| - zajrzał Ale Henry... :| |
Odp: Company
Niedobre, nie powiedziały, że dziś będzie odcinek, o mało co bym przegapiła!!
Henry gejem???? jak mogłaś nam to zrobić, a zwłaszcza Callineck???? Jestem w szoku, totalnym, wydawało mi się, że coś łączyło go z Carol. Jestem oszołomiona. Takie rzeczy się dzieją. Juliette już pogodzona z wampirzą naturą Johna, a Maksio?? słodziak się zrobił :D tylko Thomas jaki był, taki pozostał, zero seksapilu. Ale mam jeden żal, zamiast jakiegoś męskiego ciacha to Ty wprowadziłaś kolejną babę, ehh konkurencja teraz będzie zaciekła :D Poszalałaś widzę ostro po krawędzi :D Edit: Ja głupia nie poznałam. Gdybym nie była wrednym podglądaczem B) to bym się nie skapnęła. Zwracam honor z tą babą :P :D |
Odp: Company
Cytat:
|
Odp: Company
Cóż, może po prostu wypada blado przy swoich podopiecznych, nic nie poradzę no, taki jakiś, nie mogę się przekonać, może jakbyś go rozebrała z tego garnituru ;)
Edit: a jeszcze zapomniałam dodać, że to zdjęcie z Juliette i Johnem trzymającymi się za ręce było urocze :) |
Odp: Company
Wypada mi się nie do końca zgodzić z przedmówczynią w kwestii kompletnego braku seksapilu w osobie Alanka...
1) Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że mężczyźni piastujący wysokie stanowiska w pracy uznawani są za niezwykle seksownych, pomimo braku ku temu stwierdzeniu obiektywnych przesłanek. 2) Victoria jest już dość mocno zdesperowana... :P Ale John i Juliette <33 |
Odp: Company
Normalnie... aż nie wiem co napisać.
Piszę ten komentarz 3 minutę i zmieniam jego treść :O Zaraz... oni się uśmiali, bo Max ściął włosy? No dobra, zostawmy to. Henry gejem? Mam nadzieję, że jakoś z tego wybrniesz, bo będziesz miała kłopoty w postaci Callineck dyszącej Ci nad karkiem, byś coś zmieniła. Nie wiedziałam, że lubisz nosić takie dekolty Call I wiesz co? Jesteś niesprawiedliwa. OS się pojawiła, a Nieznajoma nie :( No cóż, mam nadzieję, że nowy odcinek dodasz niedługo ^^ Trzymam kciuki za wyzdrowienie matki Johna i za tą dwójkę :) Co prawda, Victoria jest mocno zdesperowana, ale Henry skutecznie ją zgasił :D Jeżeli nie wykasował historii, Viki i tak się dowie, gdzie on tam szperał. ^^ I nie zgadzam się z Ptasim mleczkiem. Każdy jest seksowny na swój własny, nieodgadniony sposób. Co do odcinka - zdjęcia świetnie, co do treści nie mogę się przyczepić. Wszystko pięknie ładnie itd. 100/10 ;) <8 minut pisze ten komentarz> |
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 23:08. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023