TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims Fotostory (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=42)
-   -   Moonlight Falls (OD 18 LAT!) (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=66305)

Fallen 09.03.2013 23:47

Odp: Moonlight Falls by myrtek
 
Rob... jest cudny! Jak żywy! Na ostatnim zdjęciu (żółte tło) wygląda tak słodko <3 Uwielbiam jego fryzurę, uśmiech - aaaa, marzenie :3
Szkoda, że Damien nie ma pokazanej całej twarzy. Wiesz, jak bardzo go uwielbiam? :3
Fajnie byłoby czytać dwie historie. Czekam na odcinek :)

Muffshelbyna 10.03.2013 10:09

Odp: Moonlight Falls by myrtek
 
Piękni simowie, jak Ty to robisz, że wychodzą Ci tacy ładni? :D nie mogę się doczekać kolejnej części perypetii Faye i Damiena ^^

Misiaa12 10.03.2013 10:16

Odp: Moonlight Falls by myrtek
 
Omomomomomomomomommomo *,*
Jacy oni są prześliczni, jacy niezwykli!
Fajnie by było gdyby wrócili, albo jakiś wątek z nimi.
Czekam na odcinek!

Słodki Pan Ciastek 10.03.2013 10:36

Odp: Moonlight Falls by myrtek
 
Ja się troszkę opuściłem, ale tylko troszkę ;)


Kocham twoich simów i simki. Są realistyczni.

Jak zwykle czekam na next.


Dodaj coś szybko!!! proszę...

Miscellaneous 26.03.2013 22:33

Odp: Moonlight Falls by myrtek
 
Myrtku, właśnie przełożyłam pisanie mojego egzaminu dla tego działu.
Zamiast dokończyć, to ja wszystko czytałam. ♥

No...
Po prostu czekam na kolejną część.
Trzymaj tak dalej!

Libby 26.04.2013 14:03

Odp: Moonlight Falls by myrtek
 
No, Chuck Norris wylądował :D.
Co prawda wczoraj w nocy skończyłam czytać Twoje OJSG, ale dopiero teraz mam czas zabrać się za komentarz. Przygotuj się na falę konstruktywnej krytyki :D.

Jeśli chodzi o stronę techniczną, to na tle innych historyjek wypadasz naprawdę nieźle ;). Nie udało Ci się jednak uniknąć błędów. Trochę Ci się ich wkrada. Za dużo odcinków, żebym teraz pamiętała, co gdzie było, ale najbardziej utkwiły mi w pamięci dwie kwestie:

- "półtora miesiąca" a nie "półtorej"! Za to np. "półtorej porcji" :P. Dostaniesz po paluchach!
- jak można kiwać przecząco głową :D?

Tak poza tym tekst przyjemnie się czyta. Całkiem lekko piszesz i za to plus ;). Mi właśnie nie przeszkadza taka ilość tekstu. Lubię sobie poczytać :P.

Co do samych historyjek natomiast... Co do historii Alice i Roberta (tak, jego już zdążyłam poznać w pewnym sensie w opowieści Sqiery ;) )... ich losy gorzej mi się czytało. Miałam momentami wrażenie, że historia jest dość spłaszczona i jakby naiwna... Choć nie przeszkodziło mi to w dalszym przedzieraniu się przez tekst ;). Może w ramach OJSG by to uszło, ale jakoś mi tu czegoś brakowało... :P Szkoda, że musiałaś zakończyć pisanie w najciekawszym momencie. Scena finałowa, przynajmniej dla mnie, była przewidywalna. Jakoś od razu czułam, że przeciwnikiem Alice jest Rob. Możliwe, że przez stwierdzenie, że ich umiejętności są na tym samym poziomie. Poza tym skojarzyło mi się z filmem Pan i Pani Smith (tym "nowym" z Jolie i Pittem :P).
Ucieszyło mnie, że jednak dopisałaś dalszy zarys fabuły, co choć w pewnym stopniu zaspokoiło niedosyt.
Fajnie, że ta dwójka powróci. Ciekawa jestem, jakie alternatywne losy im szykujesz :P.

Moonlight Falls... Gdzie nowy odcinek ja się pytam?! To po pierwsze :P. Kiedyś tę ostatnią część już czytałam, bo natknęłam się na nią, jak sprawdzałam dział... Myślałam, że od tamtej pory wstawiłaś coś nowego... Zawiodłam się :(...
Tę historię czytało mi się dużo łatwiej. Początek kojarzył mi się co prawda z paroma filmami, ale nie przeszkadzało mi to. Spodobały mi się Twoje opisy ;).
W jednym poście napisałaś, że przepraszasz za brak zdjęcia z Louisem i mrówkami... Nie wiem, czy to przez moje roztargnienie, ale nie kojarzyłam wtedy żadnego fragmentu z mrówkami :P.
Faye jest całkiem ciekawą osóbką ;). Podoba mi się charakterek Damiena :P. Generalnie jestem za tym, żeby byli razem, choć wiem, że mieszkanie pod jednym dachem z takim przerośniętym futrzakiem do prostych nie należy :P. Żałuję, że Faye poznała sekret swojego lubego w taki a nie inny sposób... Na szczęście jakoś to sobie ułożyli ;). Teraz tylko muszą odkręcić to, co nasza gwiazda nawygadywała :P. Biedny... tak mu opinię zszargała. :P
Ciekawe, czy Louis jeszcze kiedyś wróci ;).

Dodatkowo tworzysz naprawdę ładne simy. Jak na trójkę to duży sukces :). http://i1301.photobucket.com/albums/...ps7b4eef77.jpg - Damien ma piękny profil :). To był chyba pierwszy sim z TS3, którego uznałam za przystojnego, gdy pierwszy raz tu wpadłam.
No i duże brawa za zdjęcia :). Pięknie Ci wychodzą :).
Jednak co do ostatnich... Coś Ty zrobiła Robertowi?! Jakiś taki niepodobny do siebie...

Podsumowując: podobało mi się i czekam na więcej ;). Także pisz, rozwijaj się a będzie pięknie ;).
Powinnaś się kiedyś pokusić o FS :P.

Mam tylko nadzieję, że napisałam o wszystkim, o czym chciałam... Najwyżej jak mi się coś przypomni, to dopiszę ;).

PS. Mam nadzieję, że przebrnęłaś jakoś przez ten komentarz :D.

E: Zapomniałam! Masz plusa za rugby! Nie wiem co prawda, czy to czasem nie standardowa gra w TS3, ale i tak zapunktowałaś ;). No i na jednej focie w stroju do gry Damien wygląda jakoś tak... wątło :P.

Zielona Herbata 26.04.2013 20:00

Odp: Moonlight Falls by myrtek
 
O boziu ! Rob eros, jaki on seksi, hormony podskoczyły mi na jego widok ! :D <333

Oboje są tak śliczni po przemianie, że uwierzyć nie mogę ! *-* Rob przypomina mi Pattinsona (dobrze piszę ? xd) >D Nie mogę przestać na niego patrzeć, po prostu nadal jest moim Bogiem Seksu ! *,..,* Co do tych głównych postaci, Damien na zdjęciu wygląda jak zombie. :D A co do Alice - Lara Croft ! <333333

Dawaj tu następny odcinek, czy część, bo ciekawość wzrosła o 200% ! xD *-*

Myrtek 08.07.2013 17:52

Odp: Moonlight Falls by myrtek
 
Dziękuję Wam serdecznie za wszystkie komentarze i że wciąż ze mną jesteście...

Tak... już lipiec, a odcinka nie było kilka bitych miesięcy.
Wiem, opuściłam się. Zaniedbałam temat, czytelników jak i samo forum.
Może to głupie tłumaczenie, ale miałam bardzo przystojne powody, żeby nie pisać MF :D

Tak czy owak, zamierzam się nieco poprawić.
Nie obiecuję, że odcinki będą pojawiać się regularnie jak na początku, ale też postaram się nie znikać na długo. Ok? ;)
Mam nadzieję, że przez ten czas nie utraciłam fanów oraz nie zapomnieliście o mojej skromnej historyjce. ^^

Dobrze, więc bez zbędnego owijania w bawełnę, macie przedostatni odcinek pierwszego sezonu:
(Miałam wenę na tekst, ale jeśli zaś chodzi o zdjęcia... wypadły słabo, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie)



http://i.imgur.com/MGMPk.png

Odcinek 8 "Northtown"


- Northtown - powiedział krótko, odchylając głowę ku niebu.
Podwinęłam nogi i spojrzałam na jego profil.
- Chcesz mnie zabrać do Northtown?
Obrócił się w moją stronę, unosząc jedną brew.
- Co w tym złego? Jesteś przecież już dużą dziewczynką. - Spojrzał ukradkiem na moją talię i dekolt. Szkiełka w jego okularach nie były wystarczająco ciemne, żebym nie zauważyła gdzie wędruje jego wzrok.
- Nie wiem jak zareaguje na to...
- Babcia? - dokończył za mnie.
Skinęłam głową. Usiadł prosto, patrząc przed siebie.
- Przekonujesz mnie do złego - zauważyłam.
Posłał mi ironiczny uśmieszek i podał butelkę wody. Wzięłam kilka łyków, po czym oddałam właścicielowi.
- Faye, to tylko jeden wieczór. - Jego głos wyraźnie złagodniał i przybrał rodzicielski ton. Czułam się, jakby mój świętej pamięci ojciec po raz kolejny tłumaczył mi zadanie z matematyki. - Bardzo zależy mi na tym, by spędzić z tobą czas. No wiesz, zabawić się.
Zdjął okulary i w końcu mogłam spojrzeć w jego bezdenne oczy.
Chciałam być po prostu fair wobec wszystkich - babci, Damiena, a także samej siebie. Niestety, jeśli miałam stanąć po stronie jednego, musiałam obdarować kłamstwem kogoś innego, a tego nie cierpiałam. Z drugiej strony zaś, byłam na tyle dorosła, by móc pozwolić sobie na chwilę beztroski, szczególnie w czasie, w którym powalała mnie ilość rewelacji. Śmierć rodziców, nowa szkoła czy chłopak będący potworem z niskobudżetowych filmów klasy B. Moja przesadna moralność czasem mnie dobijała.
- O której po mnie przyjedziesz? - spytałam jednocześnie rozkazując.
Odsłonił swoje białe zęby i poderwał się z miejsca, ciągnąc mnie za rękę.




Jechaliśmy w upale w jego przedpotopowym wozie barwy zgniłozielonej. Wszystkie szyby były opuszczone z powodu panującego gorąca. Wiatr rozwiewał mi już ostatnie trzymające się kosmyki włosów, a słońce przebijające się od czasu do czasu przez liście przydrożnych drzew, ogrzewało mi skórę twarzy. Damien z dziecinną łatwością prowadził samochód jedną ręką, drugą mając splecioną z moją. Aktualnie radio było zepsute, więc jedyną muzyką był głośno huczący wiatr. Nie rozmawialiśmy, tylko oboje patrzyliśmy na dziurawą jezdnię.
- Niedługo pełnia - powiedział ni stąd ni zowąd.
Pozwoliłam sobie zerknąć na niego, lecz on, niewzruszony zaczął tłumaczyć.
- Dokładnie za dwa dni. Dlatego tak mi zależy, byśmy gdzieś razem pojechali.
- Przecież to tylko jedna noc. - Zmarszczyłam czoło.
- Tak, ale tym razem napotkaliśmy małe problemy, które będzie trzeba rozwiązać...
- Jakie problemy? - wtrąciłam się.
Poczułam, jak auto się zatrzymuje. Dopiero teraz zauważyłam, że byliśmy już na miejscu. Zabrał mój plecak z tylnego siedzenia i wysiadł.
- Jakie problemy? - powtórzyłam głośniej, trzaskając drzwiczkami.
Zatrzymał się na ganku i położył delikatnie torbę przy drzwiach.
- Nie mogę ci powiedzieć.
Otworzyłam delikatnie usta ze zdziwienia.
- Myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic - zarzuciłam.
Złapał mnie za przedramiona i pochylił się nade mną tak, bym patrzyła mu prosto w oczy.
- Faye, zaufaj mi, dobrze? Proszę, zaufaj.
Wyczuwałam w jego głosie desperacje. Wierzyłam mu. Skoro nie chciał mi tego wyjawić, musiała to być najwyraźniej ich "wilcza" sprawa, niedostępna dla zwykłych cywilów. Wysiliłam się na uśmiech.
Ucałował mnie delikatnie w czoło i odchodząc rzucił:
- Bądź gotowa przed dziewiątą, do cywilizacji jest kawałek.



- Nigdzie nie pojedziesz - odparła ze stoickim spokojem babcia, biorąc kolejny łyk herbaty z jej ulubionej porcelanowej filiżanki.
- Dlaczego? - Byłam oburzona byciem traktowaną jak dziecko.
Uniosła znudzony wzrok znad gazety i ściągnęła okulary do czytania.
- Moja droga wnuczko, jesteś stanowczo za młoda na szlajanie się po nocnych klubach z chłopakiem, którego praktycznie nie znam.
- To kiedy twoim zdaniem będę wystarczająco dojrzała na taki wyjazd? Przecież jestem pełnoletnia! - jęknęłam rozzłoszczona.
Wzięła głęboki wdech i odłożyła wszystko, co wcześniej trzymała w ręce.
- Jedziecie tylko wy, że sami?
- Tak - ściszyłam głos, mając nadzieję, że babcia powoli się przekonuje.
- To tym bardziej cię nie puszczę. - Wzruszyła ramionami.
- Babciu!
Uniosła się tak, by być nade mną.
- Nie wypuszczę cię z domu z tak nieodpowiedzialnym szczeniakiem!
Również podniosłam się z krzesła. Ta kobieta doprowadzała mnie do białej gorączki.
- Przecież go nawet nie znasz.
- Och, proszę! - Wyprostowała się i powoli zmierzała do kuchni. - Przecież to jest młody chłopak. Jak myślisz, o czym on myśli? Na pewno nie o tym, by spędzić z tobą wyłącznie miło czas.
Odpowiedź babci zszokowała mnie. Nigdy bym się nie spodziewała po tej miłej staruszce takich słów i tej bezceremonialnej dosłowności. Nie rozumiałam również, dlaczego darzyła go tak wielką antypatią.
- Czyli nie mogę jechać?
- Nie, drzwi tej nocy będą dla ciebie zamknięte, - Zanurzyła używaną filiżankę do wody w zlewie.
- To nie! - ryknęłam jak najgłośniej wobec niej mogłam i tupiąc poszłam na górę. Trzasnęłam drzwiami i padłam zrozpaczona na łóżko.



Dlaczego wciąż byłam postrzegana jako dziecko? Według prawa mogłam przecież prowadzić samochód, nie obowiązywała mnie godzina policyjna, mogłam spokojnie palić papierosy, jednak z tych wszystkich przyzwoleń skorzystałam wyłącznie z tego, które dawało mi możliwość samodzielnego poruszania się starym gratem, który zresztą i tak nie jeździł.
Najbardziej mnie jednak zastanawiało, dlaczego babci tak bardzo zależało na tym, bym się nie spotkała ze swym ukochanym. A może znała Damiena? Tak bardzo mnie to intrygowało, że nie mogłam doczekać się aż poznam prawdę.



Gdy Słońce powoli znikało z nieba, a ulice zaczęły ciemnieć, zaczęłam odczuwać coraz większy żal do staruszki. Byłam więziona w tej cholernej chałupie niczym jakiś przestępca. Usłyszałam jakby stukot w szybę. Na parapecie usiadł mały ptaszek, skuszony ziarenkami włożonymi do karmnika, który miałam zaraz przy oknie. Uchyliłam je delikatnie, by popatrzeć na małe zwierzątko mocujące się z pożywieniem. W pewnej chwili zauważyłam, że na gałęzi pobliskiego drzewa przesiaduje kolejny taki okaz.
Eureka. Kto powiedział, że do wydostania się z domu będą mi potrzebne drzwi, skoro ogromna topola niemal zahaczała o ramę okna? Poczułam nagły przypływ szczęścia. Natychmiast ruszyłam do komody, by wybrać odpowiednie ubranie. W końcu zdecydowałam się na moje ulubione jeansy i poliestrową bluzeczkę. Miałam godzinę, ale byłam praktycznie gotowa. Zadowolona ze swojego sprytu, podeszłam do toaletki i przyjrzałam się sobie w lustrze. Mina mi zrzedła, gdy zobaczyłam swoje odbicie. Wyglądałam zupełnie jakbym szła na szkolną potańcówkę w ósmej klasie. Zdjęłam z siebie te szmaty i w samej bieliźnie biegałam spanikowana po pokoju, nie wiedząc co założyć. Po kilku minutach dokopałam się wreszcie do ubrań, w których z pewnością będę wyglądać adekwatnie do swojego wieku. Podkreśliłam jeszcze rzęsy mascarą, nałożyłam róż na policzki i grubą warstwę błyszczyku na wielkie usta. Posłałam swojemu oszałamiającemu odbiciu buziaka i czekałam na swego lubego.



Tak jak go prosiłam, zaparkował kilkanaście metrów od domu po to, by babcia nie usłyszała ryku silnika.
- Pst! - Stał już pod oknem, rozglądając się ciągle na wszystkie strony.
Zamknęłam drzwi na klucz, pozorując tym mój wielki bunt. Podeszłam ostrożnie do okna.
- Skacz! - syknął nieco podenerwowany.
- Przecież się połamię, idioto!
- Złapię Cię!
Doskonale wiedziałam, że mój ciężar plus wysokość, z której miałabym skoczyć, zrobiłyby z niego (i ze mnie zresztą) kalekę. Owszem, nie wątpiłam w siłę spowodowaną krwią zmiennokształtnego płynącą w żyłach, ale nie chciałam być jego Ann Darrow. Zrzuciłam więc tuż pod jego nogi szpilki. Podniósł je, obrócił i aż zachłysnął się powietrzem. Nigdy wcześniej nie widział mnie w takim wydaniu. Ja w tym czasie niezdarnie przeskoczyłam na gałąź i robiłam wszystko według wspomnień z dzieciństwa - gdy byłam żywiołową dziewięciolatką, mój ojciec ledwo się obrócił, a ja już wesoło podrygiwałam 2 metry nad nim. Przy lądowaniu straciłam równowagę i mało by brakowało, by na mój tyłek zmienił kolor na jasnozielony. Na szczęście w ostatniej chwili złapał mnie Damien.
- Nie mógłbym pozwolić, żeby twój idealny look został jakkolwiek naruszony - zamruczał, dokładnie mi się przyglądając.



- To w końcu gdzie jedziemy? - spytałam gdzieś w połowie drogi.
Przeniósł na chwilę wzrok na mnie i przesunął kciukiem zetkniętym z palcem wskazującym wzdłuż linii ust, sygnalizując mi tym, że nie ma zamiaru mówić. Miał przede mną tyle tajemnic. Tak bardzo chciałam je wszystkie poznać. Nie zdradzał mi ich ze względu na watahę, ale także po części obawiał się, że mogłabym się go po prostu zacząć bać. Co jak co, ale mógłby mi powiedzieć, gdzie jadę na pół nocy.
Przejeżdżaliśmy właśnie przez tą mniej zadbaną część miasta, gdy nagle brunet zgasił silnik.
- Robimy jakiś postój czy coś? Złapaliśmy może gumę?
- Nie. - Obdarował mnie złośliwym uśmieszkiem - To tutaj.
Myślałam, że zabierze mnie do jakiegoś modnego klubu w centrum albo jakiejś klimatycznej knajpki, a nie do... baru dla futrzaków. Byłam szczerze zawiedziona, ale i zawstydzona, ponieważ mógł mnie uprzedzić, bym założyła jednak zestaw numer 1.



Otworzył nam drzwi ochroniarz z groźnym spojrzeniem i zardzewiałą brodą. Moim oczom ukazał się stary magazyn zapełniony tłumem nadnaturalnych. Było mi co najmniej nieswojo w tym towarzystwie. Przedzierając się przez samych dryblasów, co chwilę zatrzymywaliśmy się, ponieważ Damien znał tam niemal każdego oraz ja sama byłam wśród nich swoistym białym krukiem. Ciągle padały pytania typu: "Ach, to ta twoja dziewczyna?"; "Nie bałeś się wybrać człowieka?"; "Jak zareagowała?" albo nieco bardziej oryginalne "Niezła dupcia ci się trafiła, stary!".
Usiedliśmy wreszcie przy długim, drewnianym barze.
- Dwa piwa - krzyknął do barmana.
- Ale ja... - zaprotestowałam.
Spojrzał na mnie z politowaniem.
- Faye, ile ty masz... - urwał w połowie zdania, gdy przypomniał sobie o mojej dzisiejszej kłótni z opiekunką.
Gdy barman zaczął nalewać trunek dla nas, Damien ponownie ryknął:
- Jednak tylko jed... - przerwał, ponieważ zacisnęłam mocno palce na jego ramieniu.
- Zmieniłam zdanie. - oznajmiłam hardo.



Wzięłam łyk i nieomal wyplułam całą zawartość na przechodzącego obok harley'owca.
Cóż za obrzydlistwo! Jeszcze nigdy nie piłam tak mocnego piwa. Z trudem połknęłam ciemnozłoty płyn i aż mnie pokrzywiło.
- Od razu widać, że to nie nasza. - Dobiegł z bliska melodyjny śmiech. Podniosłam wzrok i moim oczom ukazała się posiadaczka tego niezwykle kobiecego głosu. Przede mną stała seksowna, dość skąpo ubrana szatynka, zapewne tylko niewiele ode mnie starsza.
- Jada! - Mój chłopak zaśmiał się radośnie i objął mocno dziewczynę.
- Miło cię znowu widzieć, staruszku! - Odkleiła się od niego po chwili i dała sójkę w bok.
- Och, to moja dziewczyna, Faye. - Przedstawił mnie niczym jakąś zdobycz i położył dłoń na plecach.
- Wiem, wiem. Wszyscy ją znają, tylko nie osobiście. - Podała mi przyjaźnie dłoń, czym jej również odpowiedziałam.
Wyciągnęła z tylnej kieszeni szortów paczkę fajek, po czym włożyła do ust jedną, odpaliła i się głęboko zaciągnęła.
- A gdzie Doe? - odezwał się po minucie ciszy Damien.
- To nie miejsce dla małej. - Na jej twarzy malowało się zatroskanie. - Sprawy watahy to jeszcze nie jej problem.
Gawędzili sobie w najlepsze, podczas gdy ja piłam znudzona wodę z cytryną przez słomkę.



W pewnym momencie do owej dwójki podszedł mięśniak z poważną miną. Najwyraźniej tłumaczył im coś naprawdę ważnego. W końcu gestem dłoni nakazał podążać za sobą. Już chciałam pójść razem z nimi, gdy Damien mnie zatrzymał.
- Co, kolejne "wilcze sprawy?" - szepnęłam rozżalona.
- Poczekaj, dobrze? Postaram się to szybko załatwić. - Pocałował mnie delikatnie i ruszył za dwójką.



Zajmowało to stanowczo więcej niż chwile. Miałam tego dość. Wymknęłam się z domu, licząc na świetną zabawę, cudowne spędzenie czasu, ale się zawiodłam. Zamiast tego dostałam Hot 19, klejącą się niczym mucha na lep oraz oczekiwanie, aż załatwią swoje sprawy. Gdyby tego było mało, unosił się wokół dym papierosowy, smród alkoholu i... zapach mokrego psa.
Kątem oka zauważyłam, jak Jada wychodzi z MOIM chłopakiem tylnim wyjściem. Czyżby chcieli się wymknąć i pobyć sam na sam? O nie. Tego już za wiele.

Przekręciłam powoli klamkę metalowych drzwi, prowadzących na parking dla personelu i jak mniemam specjalnych gości. Gdzieś w tle buchał ogień z kontenera podpalonego przez okolicznych bezdomnych. Jednak zwróciłam uwagę na słabe światło docierające zza rogu. Szłam blisko mury po to, by nikt mnie nie złapał na podglądaniu. Podeszłam jeszcze bliżej. Kucnęłam pod uchylonym oknem jakiegoś garażu i nasłuchiwałam. W środku było kilka osób, może z siedem, nie byłam tego pewna, ponieważ nie wszyscy zabierali głos.
- Póki co musimy zabezpieczyć rejon C.
- A co z rejonami E i F? Są przecież najbliżej strefy zagrożonej.
- Racja, z powodu pełni mogą szybciej przedostać się do Moonlight niż się to wydaje. Wielki Księżyc w końcu ma wpływ nie tylko na nas.
- To w takim razie mamy niewystarczająco ludzi do obrony okolic. - Rozpoznałam głos Damiena. Był w tej chwili maksymalnie skupiony.
- Mogę zebrać kilka osób do pomocy - odparł znajomy już kobiecy głos.
- A co zrobisz ze swoją siostrunią? To zadanie dla mężczyzn, kochanie - zaśmiał się ktoś gardłowo.
- Rick, sprawdź lepiej czy cię tam nie ma - odgryzła się złośliwie Jada.
Po sekundzie ciszy znów zabrała głos.
- No co, rusz to tłuste dupsko, jeśli masz dalej gapić się na mój tyłek i nic pożytecznego nie robić!
Krzesło, na którym prawdopodobnie siedział, zaszurało głośno i usłyszałam kroki, które z każdą chwilą były głośniejsze. Stanął kilka metrów ode mnie i próbował wypatrzyć czegoś w mroku. Wstrzymałam oddech i ani drgnęłam. Gdy okrągła sylwetka zniknęła z pola mojego widzenia, przyjęłam poprzednią pozycję. Ze środka wciąż dobiegała wzajemna wymiana zdań.



Zza moich pleców dobiegło nagłe tąpnięcie i zanim się obróciłam, miałam usta zakryte dłonią.
- No, no... Kogo my tu mamy! - mruknął najwyraźniej zadowolony zmiennokształtny imieniem Rick.
Zaciągnął mnie siłą do środka i stanął na przed wszystkimi.
- Czyja to zabawka?
- Puść ją! - ryknął rozwścieczony Damien.
Gdy rozkaz został zignorowany, brunet nie zwlekał ani minuty dłużej i od razu zastosował przemoc wobec niesfornego faceta. Przytulił mnie mocno, po czym położył rękę na ramieniu.
- Co ty tu robisz?
Wszystkie oczy były zwrócone na mnie, zupełnie jak tego dnia, gdy uratował mnie od upadku kilka miesięcy wcześniej.
- Poszłam za wami - wyszeptałam.
- Dobra, ludzie, praktycznie wszystko mamy omówione. Teraz niechaj każdy poinformuje swoją ekipę i będziemy przygotowani na każdy atak - Zwrócił się do reszty, łapiąc się za skronie.



Wziął mnie pod ramię i zaprowadził do auta. W tym czasie jak i podczas całej drogi do domu nie odezwał się słowem.
Jada wracała z nami do Moonlight Falls, bo jak twierdziła, musiała towarzyszyć Damienowi w czasie przekazania informacji reszcie.
Podwieźliśmy ją do jednej z małych chatek otaczających las, w którym widziałam jak Damien się przeobraża.

Zatrzymał się znów kilkanaście metrów przed moim domem. Nie chciałam jeszcze wysiadać, a i on nie próbował mnie wygonić.
- Przepraszam - powiedział cicho, jakby nie chciał, bym usłyszała. Wciąż trzymał ręce na kierownicy.
Spojrzałam na niego smutno. W końcu odważył się na to samo.
- Nie powinienem cię zostawiać samej. To miał być nasz wieczór. - Kręcił głową.
Opuszkami palców dotknęłam szorstkiej skóry jego policzka.
- Wybaczam ci.
Pochylił się nade mną i złożył na mych ustach krótki, aczkolwiek przepełniony uczuciem pocałunek.



Pomógł mi się wdrapać na drzewo, a potem dostać do okna. Gdy chciał już skakać na ziemię, zatrzymałam go.
- A... o co chodzi z tymi całymi strefami? Przed czym musicie bronić miasta?
Spojrzał na mnie proszącym o litość wzrokiem. Wiedziałam, że nie powinnam domagać się szczegółów, ale w końcu skoro poznałam trochę tajemnicy, jako jego dziewczynie, należało mi się poznać całą prawdę.
- I tak nie uwierzysz. - Traktował mnie protekcjonalnie.
- Nic już mnie nie zdziwi. - Pozostawałam nieugięta.
Wskoczył na okno, wgramolił się do środka i usiadł na fotelu, zakładając ręce.
- Co byś powiedziała na to, że niektóre... stworzenia, nie do końca są martwe?
Założyłam ręce na piersi i zmarszczyłam brwi.
- Co masz na myśli, mówiąc "nie do końca martwe"?
- No to może inaczej. Oglądałaś jakieś denne horrory o potworach, których pożywienie stanowią żywi ludzie?
Nie wytrzymałam. Nienawidzę, gdy ktoś zmierza do czegoś okrężną drogą.
- Może jaśniej? - syknęłam, starając się być mimo wszystko cicho.
Westchnął. Próbował to z siebie wydusić.
Jego oczy jakby się zaświeciły.
- Zombie, Faye. Umarli powstali z grobów. Zmierzają prosto na Moonlight.


Libby 08.07.2013 18:52

Odp: Moonlight Falls by myrtek
 
Jak prosiłaś, tak jestem :P.
Aż nie wierzę, że dodałaś odcinek :D! W końcu :D!
Mam za dużo na głowie ostatnio, więc ciężko mi się w cokolwiek wciągnąć, ale postaram się sklecić sensowny komentarz ;).
Ładne zdjęcia, nie marudź. Wkradło Ci się parę błędów i literówek, ale tak poza tym tekst fajny. Lubię Twój styl pisania :D. Jest taki... obszerny, dokładny. :)
Co do samego odcinka... Szkoda, że tak naprawdę nie pobyli sami. Miał być wieczór we dwoje i zabawa i nic z tego nie wyszło. Choć rozumiem też i Damiena. Chłopak jest odpowiedzialny. To dobrze o nim świadczy :). Znaczny czuje się odpowiedzialny za watahę i miasteczko, bo z Faye trochę pokpił sprawę... Trochę winy też leży po stronie dziewczyny. Po co tam lazła :P? Ach, ta ciekawość i lawina podejrzeń :D...
Mam jednak nadzieję, że jeszcze się jakoś odkują z tą randką :P.
Zombie...? Serio :P? Muszę przyznać, że w pierwszym momencie, gdy była wzmianka o obstawianiu stref, obstawiałam co innego :D. No cóż, zobaczymy, co z tymi zombiakami wyjdzie :D...
I nadal jestem zdania, że powinnaś z tego zrobić FS :)!
Ach! I ja nadal czekam na sesję Wyatta :D! Nie odpuszczę Ci :P!

PS. Jakiś dziś krótki ten komentarz... :(
PS 2: I w takiej kiecce łaziła po drzewie :D? Powinna się cieszyć, że sobie jej nie rozdarła lub, że sukienka nie została na jakiejś gałęzi :D.

Katherine 08.07.2013 19:09

Odp: Moonlight Falls by myrtek
 
Moja reakcja jak zobaczyłam, że jest nowy odcinek: :O SERIOUSLY? Odcinek jak zawsze świetny. Taki klimatyczny... :D No, widzę że Faye się buntuje. Najbardziej mnie ciekawi czy babcia coś ukrywa... Wiesz, jak te babcie. :p Czekam na kolejny odcinek.

PS. Zołza z Ciebie, że tak długo nie dodawałaś nic. Just zołza. :(
PS 2 Serio Big zołza. :(


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 14:20.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023