NASTĘPNEGO ODCINKA NIE BĘDZIE (anie dopadła grypa :P) ....
Mam tak zawirusowany komp ze bede musiala robic formata... i tyle... a co mialo byc dalej? Juz mowie.. Ona miala zachorowac tak samo jak inni turysci z tej wycieczki. W szpitalu miala spotkac tego tajemniczego p[odrywacza ktory tez jest na to "coś" chory. Oczywiscie sie w sobie zakochuja ale on umiera i ona chce popelnic samobojstwo. Stwierdza ze zrobi to w lazience wyjela zyletke, przystawila do dloni i uslyszala ze jakies inne chore dziewczyny mowia cos o tej chorobie, postanawia rozwiklac te sprawe po czym udaje jej sie zdobyc pare waznych informacji. Ludzie powoli umierają a ona ciagle zyje. Okazuje się że nagle cudotórczo wyzdrowiała i jest odporna na to "Coś". Zostaje na świecie tylko ona i jakaś dziewczyna, no i ta dziewczyna tez umiera... Patrishia miala sie potem zabic ta zyletka ale ciela sobie po rekach op szyi i nic jej sie nie dzialo, okazalo sie ze jest niesmiertelna... no i tu konieec :) Chcialam dodac ze ona byla "aniołem" który zszedł na ziemie by zapobiec tej epidemi ale jej sie nie udalo, wiec szwendała się sama po świecie (to byla wlasnie ta jej choroba o ktorym wspomnialam na poczatku fs)
|