TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims Fotostory (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=42)
-   -   Jane (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=44491)

Eclipse 09.07.2008 13:39

Odp: Jane
 
Jednak jest nowy odcinek! I bardzo dobrze - jest świetny.
Bardzo mnie wciągnął.
Już nie potrafię się doczekać, co będzie dalej.
Rzeczywiście długi odcinek, ale dobrnęłam do końca.
Jestem ciekawa co będzie, gdy wrócę z wakacji - będę miała sporo do czytania.
Jest kilka błędów i zauważyłam literówkę:

Cytat:

ie
- przykro mi, ale nie pamiętam w której części tekstu to było ;(.

Ocena: 8,5/10 - za błędy

Martusiak 09.07.2008 14:09

Odp: Jane
 
Hm... Akcja. Za dużo akcji. Wiem, ze to dziwnie brzmi, ale naprawdę. Normalnie nie chciało mi się tego czytać, zasypiam... Trochę to długie. Wredna jestem, wiem, ale to moja opinia. Normalnie powieki mi same opadają... Długie, za dużo akcji, ale... całkiem, całkioem :D Jak dasz coś krótszego, z mniejszą ilością akcji (która pojawi się zapewne w następnym odcinku, ale nie uprzedzajmy faktów), to daj znać xDD Nie robisz błędów (albo ja ich nie zauważyłam) . Tylko to: "klamką....Nie otworzyły się.... " - okropnie rzuciło mi się w oczy. Jeśli piszesz 4 kropki, to po ostatniej ma być wielka litera. No, a ostatnie zdanie, się nie kończy, bo ma trzy kropki. Gdzie reszta :D? Oczywiście tutaj mówię poważnie, ale i po części się nabijam z tego :D.

Fs podoba mi się, aczkolwiek... Więcej uczuć, mniej akcji i... mniej tego wszystkiego! Błagam, bo nie wyrobię!!! xDDD :D

Souris 09.07.2008 14:22

Odp: Jane
 
Martusiak, wiem sama nie jestem zadowolona że tak dużo tekstu ale musiało tyle być, inaczej nie zakończyłoby się ciekawie. Obiecuję, że to był najdłuższy odcinek, teraz możecie spodziewać się tylko krótszych. Dzięki za opinie i proszę o więcej

Souris 12.07.2008 10:20

Odp: Jane
 
Oto kolejny odcinek, od razu mówię, że możecie być zaskoczeni tym co dzieje się w podanym odcinku, zapewne spodziewaliście się, że będę opisywała dokładnie co się tam stało - nic z tego...

ODCINEK 5

W tym samym czasie.
- Pospiesz się, nie chce mi się na ciebie czekać czarny ślimaku.
- Jeszcze sekundę.....o już jestem gotów - Curtis uśmiechnął się - Możemy iść - po tych słowach ruszył przodem i otworzył drzwi przed Eddiem, który gdy przeszedł przez nie, nawet nie podziękował. Może uznał, że mu się należało? Murzyn sięgnął po plik kluczy, mieszczący się w jego prawej kieszeni spodni.
- Poczekaj, tylko zamknę drzwi.
- Musisz to robić?
- Mam pozwolić żeby ktoś się to włamał? - Eddie popatrzał na sklep od góry do dołu, potem przyjrzał się mu jeszcze dokładniej i spytał:
- Myślisz, że ktoś chciałby się do tego wkraść? Jak tak sądzisz to jesteś głupszy niż myślałem - Curtis jednak go nie słuchał, skończył zamykać budynek i ruszył przed siebie.
http://i354.photobucket.com/albums/r...d_1584ad8b.jpg
- Idziesz?
- Kto ci pozwolił przede mną uciekać? - podbiegł do ciemnoskórego mężczyzny i teraz już mroczna, deszczowa uliczka nie była tak osamotniona.
http://i354.photobucket.com/albums/r...d_9584adff.jpg
Jeśli ktoś z domów po lewej czy prawej stronie ulicy wyjrzał przez okno, widział dwóch mężczyzn, jednego młodszego o cztery lata od drugiego, idących sobie po Advenue Street. Ulicy zawsze ruchliwej i pełnej zwierząt oraz ludzi, tym razem jednak prawie całkowicie pustej.
Kiedy przeszli całą długość ulicy, zatrzymali się na przejściu dla pieszych, bowiem mieli czerwone. Stanęli zupełnie niepotrzebnie, jedynie dlatego, bo murzyn koniecznie chciał się zatrzymać.
http://i354.photobucket.com/albums/r...d_f584ae98.jpg
Uznał, że nigdy nie przechodzi na tym świetle, od czego jest w końcu zielone. Eddie zaczął na niego przeklinać, ale to nic nie dało, jak tylko próbował przejść, silny Curtis łapał go za firmową bluzę i nie puszczał.
- Poczekaj na zielone, zawsze może przejechać auto - mówił za każdym razem ze spokojem aniołka.
Po pięciu minutach czekania, na sygnalizatorze pojawiło się światło informujące, że można już przejść. "No w końcu" pomyślał Eddie, ale nie powiedział tego na głos, po prostu szli dalej w milczeniu. Skręcili w lewo.
- Odwróć się, tylko dyskretnie - powiedział cicho Curtis, nie poruszając prawie wargami. Jego towarzysz wykonał polecenie, przechylił głowę dosłownie na sekundę, jednak i tak doskonale widział.
http://i354.photobucket.com/albums/r...d_d584af25.jpg
- Od jak dawna za nami idą?
- Odkąd wyszliśmy ze sklepu - mówił znowu z tym niemożliwym spokojem. Eddie miał zamiar krzyknąć, nie zrobił tego, tak samo cicho zapytał czemu mu wcześniej o tym nie powiedział. Odpowiedzi nie uzyskał, po długiej chwili (zaledwie minucie), zadał następne pytanie.
- Co teraz zrobimy?
- No jak to co, będziemy szli dalej, prosto do Jane - gdy powiedział to, dwóch mężczyzn skręciło w ulicę, która nie miała przejścia... - no widzisz już sobie poszli - Eddie odetchnął z ulgą, miał nadzieję, że murzyn nie przeczuł jego strachu...

***

Curtis zadzwonił do drzwi dzwonkiem znajdującym się po ich prawej stronie, wcześniej zaś zdjął gruby płaszcz oraz szal, ponieważ zrobiło się dwa razy cieplej. W powietrzu unosił się zapach świeżego deszczu oraz woń wspaniałych kwiatów, które dziewczyna tak kochała, jej ogród był wyjątkowo piękny.
http://i354.photobucket.com/albums/r...e_b584b2c2.jpg
Dało się słyszeć ciche: ding-dąg, jednak po chwili czekania nikt nie otworzył.
- Może śpi - stwierdził Eddie i złapał za klamkę - Otwarte, chodźmy.
- Ale to jest włamanie - wahał się murzyn.
- Włamanie czy nie, sama chciała żebyśmy do niej przyszli, więc nie marudź i właź - skarcił go.
- Jane, jesteś tu?!! - krzyknęli jednocześnie, aż nie zamknęli za sobą drzwi, natychmiast trzasnęły o framugę o mało co nie tucząc się. "Przeklęty wiatr" pomyśleli znowu to samo. Znajdowali się teraz w obszernym pokoju, gdzie po ich prawej miało miejsce piękne, stylowe pianino, po lewej dwie kanapy, a za nimi whisky. Ściany miała pomalowane na brązowo i biało, te kolory również dominowały w meblach, wszędzie widzieli swoje odbicia, bowiem pełno było tam luster. Zza jednego z nich Eddie zdawał się widzieć znikający cień ale zlekceważył to, myślał, że ma omamy. Poszli dalej przed siebie, zmierzali prosto do kuchni, jednak nie doszli tam....
- Słyszałeś to, Curtis? - odwrócił się, ale nikogo nie zobaczył. Nie mógł go wyprzedzić, zobaczyłby przecież... znów wykonał tą samą czynność i zobaczył wielkiego faceta, kneblującego mu rękoma, natychmiast usta. Próbował mu się wyrwać, wiercił się, skręcał, nic nie dało, musiał mu się poddać...


---------------------------------------------

jak obiecałam odcinek jest krótszy, chociaż nie sądzę że pierwszej klasy... niestety trzeba było to napisać

Souris 13.07.2008 08:09

Odp: Jane
 
HALO! już jest piąty odcinek!! komentujcie plisss

Sim-Konik 13.07.2008 15:32

Odp: Jane
 
SUUPER!!! Błagam pisz szybko nie mogę się doczekać następnego odcinka!

10/10

Lipstick 13.07.2008 17:00

Odp: Jane
 
mi się nie podoba chciałaś ocene to masz!
4,5/10

Souris 14.07.2008 20:17

Odp: Jane
 
Informacja dla fanów fs :) - odcinek jest strasznie nudny ale musiałam napisać gdzie się znajdują, obiecuję że jeśli ktoś tu zajrzał to jutro dam następny.

ODCINEK 6

http://i302.photobucket.com/albums/n...9_3587d68b.jpg
Szept jeziora, słychać trzask fal rozbijających się o brzeg, ten odgłos jest równie cichy jak poprzedni. Trójka nieprzytomnych ludzi... tylko oni, wszystkie inne żyjące stworzenia rozproszyły się z chwilą gdy pojawili się na ich polance, równocześnie zakłócając im spokój. Jeszcze tylko zza drzewa widać wystające koniuszki czarnych kopyt.... podobnych trochę do odnóży konia, ale nie, ta część ciała nie należy do tego typu ssaka. Za sosną czai się satyr, pół człowiek, pół zwierzę, zaintrygowany pojawieniem się nowych, nieznanych dotąd istot postanowił poinformować o ich pojawieniu się całą resztę... o ile takowa istniała. Cofa się, robi to najciszej jak tylko umie. Stara się nie następować na suche gałęzie, boi się tych osób, jest wręcz śmiertelnie przerażony... nawet z odległości pięciu metrów dałoby się słyszeć ten trzask... stworzenie nadepnęło na kawałek kory, tym samym najpiękniejsza z tamtych istot otworzyła oczy... wcześniej leżała na plecach, wszyscy mieli taką pozycją, więc satyr mógł spokojnie się im przyjrzeć. Wstała wpół, podpierając się na łokciach i rozglądając się na boki, usłyszała galopowanie, może nie było głośne ale wyraźne. To istota nie znana jeszcze ludziom, uciekła, obudził się w niej znowu lęk. Może i oglądałaby jeszcze Jane, gdyby nie jej towarzysze. Zawsze chciała być taka piękna... Przez te krzywe oczy, blizny i przede wszystkim odstające uszy, nie była obiektem pożądania wśród mężczyzn...
http://i302.photobucket.com/albums/n...9_7587d725.jpg


http://i302.photobucket.com/albums/n...9_3587d6c8.jpg
Doszło do niej, że znajduje się znów w tej samej, bajecznej krainie Dooss, nie wiedziała skąd to wie, jednak miała przeczucie, które zdawało się nie zawodzić... Wstała, rozprostowując przy tym obolałe, posiniaczone nogi, chciała dowiedzieć się od ilu minut, godzin, a być może nawet dni znajduje się tu ale nic z tego. Jej przeczucie dotyczące czasu przestało działać. Wsłuchiwała się chwilę w szept wody, po czym dopiero zauważyła dwóch mężczyzn leżących i zdawało się nieprzytomnych, obok. Nie musiała się długo zastanawiać kto to jest, od razu poznała w nich twarz Eddiego oraz Curtisa. Podeszła do nich, całym sercem pragnęła ich obudzić ale nie zrobiła tego. Uznała, że zasłużyli na odpoczynek, zamiast tego wolnym tempem poszła na plażę, nad brzeg jeziora. Woda wydawała się zdatna do picia, takiej czystej, przejrzystej cieczy nie widziała nawet w butelkach sprzedawanych w sklepach. Tu wszystko było lepsze...przynajmniej na pierwszy rzut oka. Weszła do jeziora, najpierw zamoczyła stopy, ciepła, weszła do kolan, była w sam raz, dokładnie w takiej lubiła się kąpać latem... Złożyła dłonie "w miseczkę" i ochlapała się wodą, powtórzyła tę czynność kilka razy, a że była spragniona za trzecim napiła się jej. Poczuła chęć pływania, w czasie gdy słodkie ptaszki śpiewały swoje nieznane melodie, piękne piosenki, Jane poruszała się zgrabnie w wodzie...
http://i302.photobucket.com/albums/n...9_9587d6fb.jpg

Tym czasem na plaży obydwóch panów obudziło się w tym samym czasie, chyba że ktoś chce zagłębiać się w szczegóły. Leżeli tam dobre pięć minut wpatrując się w otchłań nieba, nie wiedząc o swojej obecności. Eddiego zaintrygowały kształty chmur, niektóre wyglądały jak oczy, inne zaś przypominały mu stos z ogniem.
http://i302.photobucket.com/albums/n...9_3587d7c7.jpg
Zastanawiał się nad ich znaczeniem "Jeśli w ogóle mają jakieś przesłanie". Tym czasem Curtis już wstał ale w dalszym ciągu sądził, że jet tu całkowicie sam. Kiedy tu tak nagle "wparowali" wszyscy byli oddaleni od siebie o co najmniej pięć metrów, młodszy mężczyzna leżał po lewej stronie Jane, murzyn zaś po prawej, czyli oni byli oddaleni od siebie o dziesięć metrów, a że Curtis wstał prawą nogą, nie zobaczył towarzysza. Otrzepał się z piasku i zdjął zakurzoną, obdrapaną, skórzaną kurtkę. Stanął centralnie tyłem do kolegi, bowiem śmiało można już powiedzieć, że lubili się bardzie, o wiele bardziej. Postanowił rzucić ją za siebie, był silnym facetem i ku jego nieszczęściu trafił prosto w Eddiego.

Chłopak nadal patrzył w niebieską otchłań, nie miała dosłownie żadnej białej plamy, żadnej chmurki. Ciągle myślał o przesłaniu nieba, gdy nagle jakaś mokra od potu (czół zapach), pełna piasku, zakurzona kurtka trafiła zamkiem prosto w jego nos... Zarwał się natychmiast na dwie nogi, trzymając ją w dłoniach...

------------------------

Cholernie nudne, wiem...

Souris 15.07.2008 07:54

Odp: Jane
 
Jeśli nie dostanę żadnych komentarzy to przerywam pisanie tego FS, bo widzę że nikt go nie czyta.

ODCINEK 7

...Rozejrzał się w okół siebie aby jego wzrok spoczął w końcu na Curtisie, odwróconym do niego plecami. Tańczył właśnie coś w afrykański rytmach, przynajmniej tak myślał Eddie, wszędzie palmy, egzotyczne kwiaty, plaża i jezioro, prawie jak w bajce dodatkowo cały ten piękny krajobraz zdawał się być całkiem ich. Jakby nigdy nikt tu nie był... Najpierw zagotowało mu się w głowie, że murzyn jest tak bezczelny, ale później zrozumiał, że nie rzucił kurtką w niego specjalnie.Nie ośmieliłby się...W tej chwili i tak nie mógł się złościć, było tak cudownie, że nie miał nawet na to ochoty. Doszło do niego w końcu uczucie ogarniającego ciepła, zdjął kurtkę nieprzemakalną, była mu taka potrzebna gdy w Nowym Jorku lało jak z cebra. Ucieszył się nawet nie nosząc jej już na sobie, uważał, że wygląda w niej wyjątkowo komicznie, tak też było, Jane podśmiewywała się z niego na boku, a Curtis robił to bezwstydnie. Teraz Eddie mógł mu się odpłacić, toteż złapał się za boki i zaczął śmiać na cały swój głos, tarzając się po piachu.
http://i302.photobucket.com/albums/n...f587d91a-1.jpg
Murzyn odwrócił się...i zapeszył.
- Co-o ty, hehehe robisz? - bezczelny Edddie nie był aż tak rozbawiony na jakiego wyglądał, chciał po prostu zdenerwować "tancerza". Zamiast reakcji jakiej spodziewał się chłopak, murzyn podbiegł do niego i objął go ramionami.
- Boże, nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś! - całej sytuacji zza krzaków przyglądała się Jane, ciekawiło ją co będzie dalej, ale miała wielką ochotę ich uściskać.
- Dobrze już, dobrze ja też się cieszę - oderwał się z uścisku siedemnastolatek - zastanówmy się raczej gdzie jesteśmy i co z naszą kochana przyjaciółeczką.
Usiedli na przeciwko siebie na delikatnym, cieplutkim piachu. Eddie podniósł patyk z ziemi i rzeźbił nim koła ze zdenerwowania, wyglądał na smutnego, przygnębionego.
- Co się stało?
- Jak to co? Gdzie jest Jane, gdzie my jesteśmy? Jest tu pięknie ale co z tego? - zadawał kolejno pytania - A jeśli to pułapka, sen lub jesteśmy naprawdę we wielkim niebezpieczeństwie...- ciągle coś mamrotał pod nosem, jednak Curtis go nie słuchał, miał schyloną głowę w stronę piachu i baznamiejętnie patrzał w ziemię. Usłyszał szelest, jakby coś na nich polowało... co prawda z odległości około pięćdziesięciu metrów, ale i tak się przeraził.Co jeśli przeczucia chłopaka stają się realne? Zerwał się na równe nogi.
- Co ty od*******asz? Wiesz, że nie mam ochoty już oglądać twojego tańca szczęścia...
- Cicho - powiedział delikatnie, prawie syknął przykładając wskazujący palec do ust. Eddie wiedział już coś na temat przeczuć "czarnucha" toteż się przymknął na moment. Po kilku sekundach z ciemnych, zielonych krzaków wygrzebała się Jane....oboje mężczyzn i ona ciężko biegli w swoim kierunku, bowiem piasek przeszkadzał im w swobodnym mknieniu...
http://i302.photobucket.com/albums/n...9_b587d9fd.jpg

***

Leżeli znowu na pisaku całą trójką, wsłuchując się w odgłosy jeziora, tym razem jednak zdecydowanie bliżej siebie i wiedząc o swoim istnieniu.
http://i302.photobucket.com/albums/n...9_f587da65.jpg
Nikt nie chciał zakłócać panującej ciszy, nikomu ona nie przeszkadzała, a wręcz przeciwnie, woleli nacieszyć się sobą w spokoju. Po długiej chwili trwającej pół godziny dokładnie, Jane znudziło się to leżenie.
- Gdzie idziesz - starał dowiedzieć się zmęczony Eddie, któremu nie widziało się wyruszać gdziekolwiek. Nie miał całkowicie takiego zamiaru i to wcale nie przez panującą tam znakomitą pogodę i urok osobisty miejsca, po prostu jak dla niego, za dużo wrażeń na jeden dzień. Najchętniej wylegiwałby się tam jeszcze całą dobę albo jeszcze dłużej. Chłopak nie zadawał sobie już pytań dręczących go, gdy pojawił się na wyspie na samym początku czyli m.in. "Skąd ja się tu wziąłem", "Co my tu w ogóle robimy", bowiem wiedział, że na takowe odpowiedzi raczej nie uzyska. Był też święcie przekonany, że Jane zamierza wyruszyć w podróż po dolinie, w końcu przebywali na niej co najmniej od kilku godzin i zapewne zdążyła już wypocząć, odsapnąć. Gdyby ona chciała przejść się nawet na koniec świata, jasnym faktem było, że musiałby zrobić to samo. Nie mógł jej przecież teraz zostawić samej, tym bardziej, że przeczuwał niebezpieczeństwo... Może i w tym interesującym kraju pełnym różnorodnych roślin i pięknych zwierząt jest pięknie ale z pewnością nie zbyt bezpiecznie. Wiedział to tak samo dokładnie jak to, że zaraz wyruszy w drogę. A po za tym nie czułby się wobec siebie w porządku pozwalając jej iść samej, pod opieką głupiego murzyna w busz.
- Jezu, przecież nie będę tu siedziała do jutra. Jesteście mężczyznami czy tylko ich nędzną podróbką? - mówiła tonem osoby niesamowicie stanowczej, dosłownie takiej która nie zrobi niczego innego po za tym co powiedziała. Ręce miała oparte na biodrach, jedną nogę zaś wysuniętą odrobinę wprzód.
http://i302.photobucket.com/albums/n...9_f587db8f.jpg
Eddie pomyślał, że wygląda bardzo pociągająco, jednak oczywiście nie powiedział tego na głos, bowiem przekonany był reakcji murzyna. W cieniu palm i eukaliptusów rzeczywiście prezentowała się doskonale, wręcz zabójczo, jakby to otoczenie było stworzone dla niej. Odwróciła się do nich tyłem, zdejmując obie ręce z bioder i szykując się do chodu, który miał potrwać długo...naprawdę długo.
- Idziecie ze mną? - mówiła idąc przed siebie tym samym zostawiając odciski stóp w piachu, nie odwracała się przy tym w ogóle.
- Jezu Chryste, pewnie Curtis wstawaj...- ale zupełnie nie potrzebnie wydał to polecenie. Cichy, małomówny mężczyzna szedł już przy boku Jane, obejmując ją prawą ręką za plecy, ona zaś odwzajemniła mu się tym samym...
http://i302.photobucket.com/albums/n...9_5587dbda.jpg
Eddie o mało co nie wyszedł z siebie, widząc obściskującą się parę. Jednak nic nie mógł zrobić, no bo w końcu kurcze co? Pobić murzyna na oczach dziewczyny? Nie wchodziło to w grę.... przed oczami stanęła mu scenka gdzie bije się z Curtisem, ten przywala mu pięścią w nos, jego ciało powili spada na ziemię...otrząsnął się po chwili. Uznał, że najlepszym rozwiązaniem jest podejść do nich oraz udawać, że się tego paskudnego incydentu nie zauważyło.
Plaża zdawała się znaleźć wyłącznie do nich, maszerowali tak w blasku popołudniowego słońca. Po spływał im po czołach lecz Jane uparcie szła przed siebie, ciężko było tak iść po piachu w butach, więc po pewnym czasie odkąd wyruszyli w podróż, zostawili je w cieniu jednego z egzotycznych, niezidentyfikowanych krzaków.
http://i302.photobucket.com/albums/n...9_b587dca7.jpg
Przeszli przez brzeg jeziora około 180 stopni, ponieważ widzieli tam kamienistą ścieżkę, do Curtisa dopiero dotarło, że będzie im ciężko się szło po kamieniach całkiem boso. Podzielił się tą myślą z towarzyszami ale oni zgodnie zapewniali biedaka, że na pewno dadzą sobie radę. Chciał nawet zawrócić jednak uznał to za niestosowne, bowiem po prostu go wyśmiali, spotkał się z typowym zlekceważeniem. Było mu gorąco w stopy, zauważył że im dalej oddalali się od miejsca startowego, tym było cieplej i duszniej.Zatrzymał się na chwilę aby zrobić sobie "buty" z koszuli, rozerwał mokrą szmatę na dwie części z czego zaraz miała powstać para "bamboszy". Może nie były pierwszej klasy ale i tak był z nich zadowolony, przynajmniej stopy już go tak nie piekły. W przodzie toczyła się głośna rozmowa.
http://i302.photobucket.com/albums/n...9_3587dc2d.jpg
- Jak myślisz, z tego jeziora można pić? - spytała lekko zdenerwowana dziewczyna takim obrotem sprawy. To ona miała być tą najlepszą, która wszystko wie.
- Skąd mam wiedzieć, nie wiem czy moje poglądy cię interesują ale uważam, że nie jest to nazbyt bezpieczne...- nie zdążył już nic dodać, bo Jane pochylała się już nad wodą...nabrała kilka łyków wody w miseczkę zrobioną z dłoni i zaczęła pić...przez chwilę Eddie miał wrażenie, że gdzieś się unosi, jednak to musiała być jego psychika, bowiem ciągle byli w tym samym miejscu, tylko dziewczyna nie była już tak spragniona.
- Niebezpieczne....? - mówiła do to chłopaka ocierając przy tym górną częścią dłoni twarz, a właściwie same usta mokre od wody. Zaśmiała się cicho, do siebie, pomyślała że zadaje się z typowymi nieudacznikami...i czemu ona wcześniej tego nie zauważyła?
Szli dalej, dalej i dalej. Eddiemu wydawało się, że mijają wieki, gdzie w rzeczywistości nie była to nawet godzina.
Końca drogi nie było widać nawet stąd - ze wzgórza największego z tych w dolinie.
http://i302.photobucket.com/albums/n...9_5587df45.jpg
Nie mogli ukryć swojego zdziwienia, no i nie wiedzieli co robić dalej...Nagle coś jakby ich otoczyło, tak to musiała być mgła, od razu zasnęli a znajdując się w jej zasięgu nie czuli nic...nie zdążyli nawet zauważyć co było ową przyczyną zjawiska, od razu oczy delikatnie im się zamknęły, oni zaś padli na ziemię...
http://i302.photobucket.com/albums/n...9_3587df87.jpg

-----------------------------------------

POWTARZAM, że jeśli nie dostanę komentarzy to nie będę pisała FS dla powietrza...dla dwóch osób mam pisać? Nie lepiej od razu im wszystko na PM dać?

Björk 15.07.2008 21:09

Odp: Jane
 
Hej - ja bym bardzo prosiła o przypominanie o kolejnych odcinkach na PM :D
Najpierw co mi się nie podoba...
Zbyt chaotyczne przedstawianie postaci (chyba w drugim odcinku przedstawiam rodziców tak trochę niespójnie).
Niektóre historie są zbyt naciągane (nie chodzi mi tu bynajmniej o satyra), ale np. "nie znała imienia swojego ojca" - przecież przez 15 lat żyjąc z rodzicami musiała coś usłyszeć :D
Aż tak odgrodzić od rzeczywistości się nie da (no chyba, że jest chora psychiczni :D)
A teraz: co mi się podoba:
- dialogi
- opisy przyrody
- i oczywiście sam pomysł na historię

Ocena 9/10


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 05:19.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023