TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims Fotostory (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=42)
-   -   W cieniu zbrodni. (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=47700)

niepokorna 25.11.2008 18:37

Odp: W cieniu zbrodni.
 
Do Scarlett:
Ty zawsze będziesz wiedziała, kiedy wstawiam odcinki ^^
Obiecuję, że nie będzie już takich niespodzianek, zwłaszcza, że nie mam zdjęć :/

@ Ptasie Mleczko i Scarlett:
przestańcie, bo uwierzę :P
tekst już znacie, a mnie lepiej teraz nie słuchajcie, bo jestem z rozsypce :/

ptasie mleczko 25.11.2008 18:39

Odp: W cieniu zbrodni.
 
Jak to nikt nie czeka? a ja?? zapomniałaś też o mnie? już myślałam, że odcinek, wchodzę pełna nadziei a tu .... :/ jeeahh w czwartek to ja nie będę go już w stanie przeczytać, ale może w piątek przeczytam ...

Edit: no ale przecież trzeba przeczytać jeszcze raz. bo tak same zdjęcia oglądać?? nieeee

niepokorna 06.12.2008 17:46

Odp: W cieniu zbrodni.
 
Z mojej gry zrobił się pasztet totalny :(
Gra mi nie chodzi, pomimo reinstalki.
Do czytelników:
nie wiem, kiedy będzie odcinek, nawet nie wiem, czy się pojawi
pozdrawiam

Panna Lawenda 06.12.2008 18:04

Odp: W cieniu zbrodni.
 
Niech żyją stare złomy!
Też mi się wszystko spieprzyło, muszę na nowo robić postacie, ściągnąć dodatki z netu... Jak o tym myśle to mi się odechciewa. Szkoda, ale cóż twoje opowiadanie można podziwiać bez zdjęć, na szczęście.

niepokorna 07.12.2008 13:43

Odp: W cieniu zbrodni.
 
Cytat:

Napisał ptasie mleczko (Post 900209)

Dziękujcie Scarlett, to ona mnie wybawiła z kłopotów i zrobiła zdjęcia, przy których mogę się tylko schować

Odcinek III "Nowy"

*
Dni urlopu mijały bezpowrotnie, pomimo rozpaczliwych prób ich zatrzymania. Wszystkie zapiski, utrwalone na papierze w postaci pamiętnika były dla niej zagadką. Nie dość, że ciągle boleśnie odczuwała skutki wypadku, to co chwila nękały ją głuche telefony.
*
Sam straciła ochotę do życia. Myślami powracała do nieszczęsnego spotkania z rudowłosą na cmentarzu. Być może, gdyby została chociaż jeden dzień dłużej w szpitalu, nie doszłoby do tego. Wciąż żyłaby w błogiej nieświadomości… Nie musiałaby teraz cierpieć, nie musiałaby przeżywać tego spotkania ponownie. Nigdy by się nie dowiedziała, że Nick ma kochankę i dziecko. To wszystko nie było łatwe dla samotnej kobiety. Teraz, gdy kogoś potrzebowała, gdy chciała się komuś wyżalić, wypłakać, nie było nikogo. Cisza i spokój wokół niej tylko dodatkowo przypominały jej o samotności. Po dwóch tygodniach pojechała do szpitala na zdjęcie szwów. Lekarka wykonująca tę czynność, okazała się być miłą i uśmiechniętą kobietą, lecz bardzo gadatliwą.
Szła tam z naprawdę ciężkim sercem. Irytująca lekarka robiła niezłe zamieszanie wokół siebie. Wydając radosne piski, biegała po całym szpitalu, jak gdyby chciała udowodnić, że w swoim fachu jest najlepsza. Czarnowłosa obiecała sobie, że jeśli jeszcze raz ją cokolwiek zaboli, odstrzeli jej ten siwy łeb.
- Widzisz kochanie, wszystko się ładniusieńsko goi! Jeszcze parę dni i będziesz śmigać, tak jak ja! – ostatnie słowo zaakcentowała radosnym podskokiem. – Zapiszę ci jeszcze tableteczki, żeby nic cię nie bolało, i będziesz mogła…
Reszty dziewczyna nie usłyszała, bo najzwyczajniej na świecie wyszła z gabinetu.
*
Następnego dnia z głębokiego snu wyrwał ją dźwięk znienawidzonego budzika. Ile by jeszcze dała za chwilkę snu…
- Zamknij się… - mruknęła policjantka i rzuciła w niego poduszką, zwalając go z szafki nocnej.
Jako, że narobił jeszcze większego hałasu, poddała się.
- Dobra, dobra, wygrałeś…
W czym, jak w czym, ale w tej walce zawsze przegrywała. W ciężkim sercem zwlokła się z łóżka. Stawiając kroki na zimnej posadzce, posłała tęskne spojrzenie na posłanie. Wciąż półprzytomna ze zmęczenia poszła do łazienki, by wziąć zimny prysznic. W całym domu rozległ się jej wrzask, gdy odkręciła kurek z wodą. Znowu je pomyliła, czego skutkiem było oblanie się gorącą wodą. Klnąc jak szewc, przełączyła wodę na chłodniejszą.
- Teraz to rozumiem – mruknęła zadowolona.
Po kąpieli, wciąż z mokrymi włosami, stanęła przed szafą z typowym dla niej problemem. Znów nie miała co założyć. Z twardym postanowieniem wybrania się na zakupy, włożyła pierwszy lepsze podkoszulek i jakieś jeansy. Zastanawiała się chwilę nad ubraniem swetra. Stwierdziwszy, że i tak nie ma nic do stracenia, wzięła go ze sobą. Spojrzała na zegarek, który wskazywał, że jest już późno. Złorzecząc, że znowu nie zje śniadania, wybiegła na przystanek autobusowy, jednak po drodze zawadziła o piekarnię. Wychodząc z drożdżówką, z żalem stwierdziła, że jej autobus uciekł. Zrezygnowana zadzwoniła do Kate. Miała nadzieję, że zawozi dziewczynki do szkoły…
*
Gdy czekała na swoją przyjaciółkę, pod jej stopy podleciał liść. Schyliła się, aby go podnieść. Był pięknej, żółtej barwy. Obejrzała się za siebie i z zadowoleniem stwierdziła, że jesień wokół niej była w rozkwicie. Nie potrafiła sobie przypomnieć, kiedy tak bardzo cieszyły ją drobne akcenty, np taki liść, który opadał z drzewa, dodawał uroku tak normalnej rzeczy jak chodnik. Cieszyła się nawet na widok ludzi przechodzących obok niej z kubkami kawy na wynos. Chłód wdzierał się pod jej kurtkę, zabierając resztki ciepła, jednak to jej nie przeszkadzało .Patrzyła oczarowana na liść opadający z drzewa. Z zadumy wyrwał ją klakson samochodu Kate. Odwróciła się uśmiechnięta i wsiadła do ciepłego samochodu. Przez całą drogę milczały, słuchając muzyki z radia. Blondynka wielokrotnie otwierała usta, by coś powiedzieć, ale bała się jej reakcji. Nie mogła dowiedzieć się tego teraz. Nie wtedy, kiedy miała tak dobry nastój… Gdy pojechały do celu, czarnowłosa wysiadła, wcześniej dziękując przyjaciółce za przysługę.
*
Stanęła przed komisariatem. Wielki, nowoczesny budynek niejedno wydarzenie miał za sobą. Niejedno pokolenie nowych będzie jeszcze w nim pracowało, niejedna zbrodnia zostanie w nim rozwiązana. Kręcąc głową, weszła do budynku. Nikt nie zwracał na nią uwagi, co wydawało się jej co najmniej dziwne. Nawet sprzątaczka nie kiwnęła głową. Może faktycznie była dla nich wszystkich niemiła, arogancka i pyskata? Teraz chciała się zmienić. Weszła do windy i wcisnęła guzik z piątką. Wydział kryminalistyki, czyli miejsce jej pracy. Tutaj była zastępcą szefa, gdy on tylko wyjeżdżał na jakieś szkolenia, czy co tam oni mają… Cisza na korytarzu ją wręcz frustrowała. Powoli weszła do gabinetu.
- Niespodzianka! – tym radosnym okrzykiem o mało co nie przyprawili Sam o zawał.
Mimowolnie uśmiechnęła się. Pomimo tego, że się wystraszyła, odczuwała radość, że ktoś ją wita. Poczuła delikatne uszczypnięcie w bok, co spowodowało u niej śmieszną reakcję - podskoczyła jak oparzona. To była jej najlepsza koleżanka, Jessica, zdrobniale zwana Iskierką. Zawsze wesoła, uśmiechnięta, emanowała dobrą energią i dawała ludziom siłę. Sam jej po kryjomu tego zazdrościła. Gdy już się z każdym przywitała i odpowiedziała na kilka pytań, do jej uszu dobiegł ostry głos Jacka:
- Johnson, do mnie!
Ton jego głosu nie wróżył nic dobrego, co zmartwiło Sam. Pierwszy dzień pracy po powrocie z urlopu, a już u szefa na dywaniku. Poszła w stronę jego gabinetu, odprowadzana wzrokiem innych. Jack zawsze był wielbicielem broni. Co chwila robił wykłady na temat pożytku tego jakże skutecznego narzędzia. Nie przerywał nawet wtedy, kiedy ponad połowa przysypiała. Jego gabinet nie wyglądał jak inne. Na jego biurku nie było zdjęć bliskich, na ścianach nie wisiały obrazu. Jedyne, co wypełniało przestrzeń to były wycinki z gazet, piszące o ich akcjach, nieważne czy dobrze rozegranych, czy źle. Kobieta miała już wątpliwą przyjemność przebywania tutaj parę razy, między innymi za bójki, które sama wszczynała. Tak bynajmniej twierdził jej szef. Ona wiedziała co innego. Gdyby Jessica stała odrobinę dalej, gdy ta wymachiwała rękoma, gestykulując, nie złamałaby jej nosa. Derrik też nie musiał iść do dentysty, gdyby jej nie obmacywał.
No cóż, Sam do spokojnych kobiet nie należała. Usiadła na wskazanym przez niego krześle i zaczęła robić w myślach rachunek sumienia, rzucając na wszelki wypadek spojrzenie pełne skruchy. Jej uwagę przykuł opatrunek na łuku brwiowym jej szefa, ale wolałaby nie ryzykować pytania, gdyż znowu odesłałby ją do psychologa, do którego czy tak, czy siak by nie poszła.
- Johnson, słyszysz mnie? – jej rozmyślania przerwał Jack.
- Y… tak, tak. – zająknęła się.
Spojrzała mu w oczy. Skądś je kojarzyła, tylko nie pamiętała skąd….
- Johnson, do jasnej cholery, ostatni raz cię uprzedzam! – wybuchnął. – Mam dość twoich wybryków…
„Zaczęło się” pomyślała,
-.. dlatego dostaniesz partnera.
Tak szybko wstała, że aż przewróciła krzesło, na którym siedziała.
- Pan sobie jakieś żarty robi, prawda? – zapytała z nutką gniewu.
Nachylił się ku niej. Do jej nozdrzy dotarł ostry zapach jego wody kolońskiej. Był niebezpiecznie blisko…
- Sam, ja nigdy nie byłem bardziej poważny… - szepnął i się oddalił, zostawiając ją w tej samej pozycji.
Po chwili westchnęła, podniosła krzesło i na nie opadła. Świetnie… Teraz nie będzie samodzielnych akcji, tej adrenaliny i pewności. O niczym innym nie marzyła. Jack, widząc jej skwaszoną minę, rzekł :
- Spokojnie, nie dostaniesz jakiegoś żółtodzioba, co będzie za tobą łaził jak cień. Josh, chodź no tutaj. – zawołał.
Do pokoju wszedł wysoki mężczyzna z dredami. Gdy dokładniej mu się przyjrzała, zauważyła, że ma ładne, duże oczy i delikatne rysy twarzy.
- Josh, poznaj Sam. Johnson, poznaj Josha. – wyrecytował znudzony szef. – dla ciebie będzie on osobistym ochroniarzem, będzie dreptał twoimi ścieżkami. Masz wszędzie z nim chodzić, i nigdzie się bez niego nie ruszasz, zrozumiano?
- Ta… - mruknęła i zaczęła ponownie lustrować towarzysza.
Jako, że en też nie miał nic do roboty, też się w nią wpatrywał. Gdy ich wzrok się spotkał, oboje speszeni odwrócili głowy.
- Idź już, Johnson. – powiedział Jack. – A ty zostajesz – dopowiedział, widząc, że i ten zbiera się do wyjścia.
*
Gdy tylko wyszła, szef wyjął z szuflady plik banknotów i kusząco pomachał nimi przed nosem czarnowłosego.
- Pamiętasz, co masz robić? – zapytał.
- Donosić o każdym ruchu tej…. – tu urwał i patrzył na szefa w oczekiwaniu na pomoc.
- Sam? – dopowiedział.
- No właśnie. Mam za nią wszędzie łazić i tak dalej.
*
W sumie było mu trochę głupio ją szpiegować. Nie był przecież jakimś pieprzonym szpiegiem tylko satanistą!


Dziękować Scarlett :*

scarlett 07.12.2008 14:02

Odp: W cieniu zbrodni.
 
Nie ma za co^^
Opinię na temat tekstu znasz:)
O zdjęciach się wypowiadać nie będę:P
Pozostaje mi czekać tylko aż w końcu zacznie się diać coś, czego nie znam i pojawią się Twoje zdjęcia:)

Callineck 07.12.2008 14:19

Odp: W cieniu zbrodni.
 
Tekst świetny, moją opinie na jego temat możesz znaleźć w opowiadaniu ;)
Postacie rwewlacyjne - lekarka (:)) i Josh (<3) :D

Zdjęcia jak to u scarlett perfekcyjne...

Ekhm, jest jedna literówka, później poprawię :P

Pani_Snejp 07.12.2008 16:01

Odp: W cieniu zbrodni.
 
cud, miód i orzeszki ;]
treść świetna (czytałam wcześniej ;o), a fotki są wspaniałe.
dredy, haha xD skąd ja to znam ;]

ptasie mleczko 07.12.2008 18:08

Odp: W cieniu zbrodni.
 
Niezmiernie cieszy mnie to, że mimo piętrzących się trudności i złośliwości sprzętów martwych udało Ci się dopiąć swego. Kolejny odcinek w jakże pięknej oprawie, aż miło było przeczytać jeszcze raz. Cieszę się, że posłuchałaś mojej rady , wybór scarlett na autora zdjęć był strzałem w dziesiątkę ;) Już troszkę zapomniałam jak ładnie i trafnie potrafisz opisywać sytuacje i wydarzenia. Prawie, że słyszałam szczebiot zdejmującej opatrunek lekarki i podobnie jak Sam miałam ochotę ją trzasnąć w ucho. Niezmiernie ciekawi mnie wygląd tej energicznej i emanującej radością i przyjacielskością Jessic'i, mam nadzieję, że jeszcze w dalszych częściach pojawi się jej osoba. Mimo, że tekst już czytałam, nie znużyło mnie czytanie go po raz drugi. Wyrażam też głęboką nadzieję, że teraz wszystko ruszy z kopyta i kolejne odcinki zaczną pojawiać się mniej więcej regularnie. Sam jest twardą i silną babą mam nadzieję, że jeszcze nie jedno ma nam do pokazania.
Wystarczająco długi komentarz czy dodać jeszcze jakiś wiersz? :D

Invidia Semper 10.12.2008 19:31

Odp: W cieniu zbrodni.
 
czytam pierwszy raz i może dlatego że na fotostorach się mało znam albo może dlatego że mam słabość do kryminałów we wszelkiej postaci...albo może po prostu dlatego że opowiadanie jest świetne- bardzo mi się całość podoba:D


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 11:55.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023