TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims Fotostory (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=42)
-   -   Otwórz oczy...+18 (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=42896)

lady_angel 29.08.2009 21:09

Odp: Otwórz oczy...+18
 
Next, next, next!
Za*******! Normalnie świetne! I mam propozycję. Wydaj książkę pierwszej części, a potem napisz na tym forum drugą :P. I nawet się nie pytam kiedy następny odcinek, bo wierze że zanim byś mi odpowiedziała, wstawiłabyś kolejny odcinek :P. I uparcie w to wierzę!

edd.brr 30.08.2009 20:03

Odp: Otwórz oczy...+18
 
nie no.. cód miód i orzeszki xD
Straaasznie wciągające fotostory ;P

Noemi 31.08.2009 09:53

Odp: Otwórz oczy...+18
 
Bardzo mi się podoba twój styl pisania.
Czekam na ciąg dalszy ;)

Fleur 23.09.2009 13:10

Odp: Otwórz oczy...+18
 
Kobieto litości... My tu czekamy i czekamy, chcemy czytać, a Ty nawet jednego malutkiego posta nie zamieścisz...

edd.brr 08.11.2009 19:33

Odp: Otwórz oczy...+18
 
noom... i znowu ogroooomna przerwa w pisaniu :/
no, ale czekamy czekamy :)

Fobika 16.11.2009 09:49

Odp: Otwórz oczy...+18
 
Witam wszystkich po dłuugim czasie :)
Muszę się przyznać, że zupełnie zapomniałam o tym fs (stąd moja długa nieobecność), aż tu wczoraj postanowiłam zajrzeć tutaj. Doszłam do wniosku, że muszę doprowadzić tą historię do końca i wziełam się za pisanie. (poza tym przestraszyła mnie opcja utraty oczu - Volturia :P).
Tak więc prezentuje kolejny odcinek (niestety jeszcze nieostatni :( ). Mam nadzieje, że wam się spodoba i sorry że o was zapomniałam :P Obiecuję, że już nie będę.
Miłego czytania!


Wysokie języki ognia przeskakiwały szybko na kolejne budynki, nie dotknięte jeszcze morderczym żywiołem..
Obraz zniszczenia w szybkim tempie rozprzestrzeniał się na całe miasto. Ulica po ulicy, dom po domu, wszystko płonęło. Od czasu do czasu rozbrzmiewał przerażone krzyki nieszczęśników na których spadały płonące ściany. Tak jakby trafili w sam środek piekła.
Nancy zbliżyła twarz do szyby starając się przebić wzrokiem szare chmury dymu. Wpatrywała się w gromady kłębowisk ludzkich przeciskających się między budynkami. Dopiero po dłuższej chwili doszło do niej, że oni walczą ze sobą. Wyglądali tak samo jak Edi. Ten sam chwiejny krok, przygarbiona sylwetka i przekrwione oczy. Rzucali się na siebie jak zwierzęta, gołymi dłońmi mordowali każdego kto stanął im na drodze. Wciskali palce w oczodoły i rozbijali głowy o chodniki. Nancy zasłoniła usta dłonią by stłumić krzyk.
- Co się z nimi stało?- zapytała z trudem przeciskając słowa przez skręcone gardło.
- To klątwa pierwszego jeźdźca- odparł Aladar- Klątwa wojny. Każdy kto choć raz spojrzy na demona traci rozum. Kieruje się tylko instynktem zabijania. Pragnie krwi. Zabija wszystkich, kobiety, dzieci, własną rodzinę.
- Jeździec zmusza ludzi by zabijali się nawzajem?- zapytała Nancy upewniając się czy dobrze zrozumiała.
- Tak- mrukną Aladar.
Nancy zacisnęła zęby.
- A co z pozostałymi demonami? Czy oni też....
- Nie- przerwał jej Aladar- Kolejny jeździec rzuca klątwę głodu, następny zarazy, a ostatni..- przerwał na chwilę i wciągnął głośno powietrze- Ostatni śmierci.
Nancy oparła głowę o zagłówek i przestała zadawać pytania. Każde jej kolejne pytanie przynosiło coraz to gorszą odpowiedź. Tyle jej na razie starczy, więcej nie wytrzyma. Zamknęła oczy. Po prostu chciała jak najszybciej opuścić to przeklęte miasto.
- Dokąd lecimy?- zapytała.
- Nad morze- odparł Aladar- Nigdy nie widziałem morza. To chyba dobre miejsce by umrzeć.
http://img200.imageshack.us/img200/6987/27297245.jpg

Tysiące kilometrów od Cefeusza świat biegł swoim własnym torem, głuchy na krzyki płonących ludzi. Morze było tej nocy spokojne. Powierzchnia wody odbijała srebrzysty blask księżyca. W jej głębinach spokojnie żerowały nieliczne ryby, nieświadome tego, że przepływają właśnie nad miejscem, które kiedyś, w odległych czasach było miastem. Przykryte tonami wody miejsce ludzie nazywali kiedyś Madrytem. Kilkaset lat temu żyli tu, jeździli rowerami po ulicach, spieszyli się do pracy i robili zakupy. Dzisiaj chodniki zatopionego miasta już dawno zniknęły gdzieś pod stertą piachu i wodorostów, a wspaniałe niegdyś budynki zawaliły się pod ciężarem wody. Ale kilka z nich wciąż stało. Mimo, że od setek lat nie widziały promieni słońca, ani nie czuły powiewu wiatru lekko pieszczących ich ceglane ściany, wciąż stały. Dumne i zapomniane pomniki przeszłości, groby na podwodnym cmentarzu.
Jeden z budynków znajdował się w tragicznym stanie. Już dawno stracił szyby w oknach, drewniane drzwi przegniły, a z dachu pozostało zaledwie kilka dachówek. Wydawało się, że jest to niczym nie wyróżniający się spośród innych blok. Ale miał on coś wyjątkowego. Krył w sobie tajemnice. Od przeszło dwustu lat był jej strażnikiem.
Na drugim piętrze w jednym z mieszkań, które kiedyś było oznaczone jako 2a był człowiek. Blade, oplecione prze wodorosty ciało leżało na podłodze na strzępkach dawnego dywanu. Był to młody mężczyzna. Leżał tam nieruchomo od wielu lat, pozwalając różnego rodzaju stworzeniom morskim pełzać po swojej skórze i budować domy w swoich długich włosach. Ale to się miało skończyć. Tej nocy, trzy godziny po tym jak Lucy wybudziła się ze swego długiego snu w świątyni Cefeusza, drugi jeździec, śpiący w podwodnym mieście, po raz pierwszy od setek lat poruszył się. Demon głodu otworzył oczy.

Aladar pomógł Nancy wyjść z helikoptera. Trzymając się za ręce poszli na plażę i stanęli naprzeciwko nieskończonej powierzchni oceanu. Pierwsze promienie słońca nieśmiało wzbijały się na sklepienie nieba rozpędzając ostatnie ślady nocy. Nancy wciągnęła w nozdrza delikatny zapach morza i odetchnęła głęboko. Puściła rękę Aladara i podeszła do wody. Usiadła na mokrym piasku, tak aby cofające się i powracające delikatne fale obijały się o jej stopy.
- Ile mamy czasu?- zapytała wpatrując się w płynny horyzont. Aladar usiadł obok niej.
- Pięć może sześć godzin- odparł- Drugi jeździec się już na pewno wybudził.
- To nie może być koniec- szepnęła Nancy opierając ciężką głowę o dłonie- Musi być jakieś rozwiązanie, zawsze jakieś jest. Na pewno coś jeszcze można zrobić. Powstrzymać pozostałą dwójkę... Musi być jakiś sposób.
- Nie ma żadnego sposobu- zaprzeczył Aladar- Ten jeden raz nic nie możesz zrobić.
- Nie możemy się poddać!- wybuchła Nancy z nową siłą- Przez tyle lat ty i twój zakon, chroniliście nas przed apokalipsą. Wystarczy tylko odnaleźć pozostałych nosicieli i zabić ich zanim uwolnią demony. Sześć godzin to dużo czasu. Jeszcze możemy wszystko odratować!
- Nancy...- zaczął Aladar próbując jej przerwać, ale nawet on nie mógł powstrzymać potoku słów wypływającego z ust dziewczyny.
- Zabijemy jednego i reszta zaśnie. Tak było w czasie Wielkiej Wojny, prawda? Jest jeszcze szansa Aladar. Wiesz gdzie są pozostałe demony?- zapytała wbijając pytająca spojrzenie w towarzysza i z podnieceniem czekając na odpowiedź.
Ale ta nie nadchodziła.
Aladar siedział nieruchomo wpatrując się w spokojne morze.
- Ty wiesz gdzie one są?- zapytała z niedowierzaniem odczytując odpowiedź z jego zmarszczonych brwi- Wiesz to prawda?
Aladar powoli odwrócił twarz w kierunku Nancy. Z trudem zaczerpnął powietrze i wyrzucił z siebie jedno zdanie.
- Wiem kim jest jeden z nich.
Zapadła cisza. Nancy z niedowierzaniem wpatrywała się w wygiętą w grymasie bólu twarz Aladara. Dlaczego jej wcześniej o tym nie powiedział? I dlaczego teraz z takim trudem przychodzi mu wyjawienie tożsamości kolejnego jeźdźca? Coś było nie tak, czuła to.
- Kto to jest?- zapytała słabo.
Aladar parsknął śmiechem.
- Naprawdę niczego się nie domyślasz?- zapytał.
- Nie rozumiem o czym mówisz- powiedziała odruchowo odsuwając się od niego.
- Otwórz oczy Nancy! Otwórz w końcu te swoje piękne błękitne oczęta i zobacz prawdę! Przestań się w końcu okłamywać samą siebie i udawać, że niczego nie widzisz!
- O czym ty do cholery mówisz?!- krzyknęła podrywając się z ziemi.
- Ile ty masz właściwie lat?!- zapytał Aladar podnosząc się- Wiesz? Czy po sześdziesiątce przestałaś już liczyć?
- O czym ty mówisz?!- wrzasnęła czując jak po jej policzku spływają łzy.
- Zastanów się Nancy! Pamiętasz jeszcze swoje rodzinne miasto? Pamiętasz jak z niego wyjechałaś kiedy sąsiedzi zaczęli chwalić twój młody wygląd? Pamiętasz jeszcze swoją córkę?! Pamiętasz ją do cholery?! Przypomnij sobie co zrobiłaś po jej śmierci! Co wtedy czułaś! Przypomnij sobie to cierpienie i wewnętrzną pustkę! Jak bardzo pragnęłaś wtedy śmierci! Jak chwyciłaś za nóż i przecięłaś sobie żyły! A teraz...- powiedział spokojniej łapiąc ją za drżące ramiona- A teraz przypomnij sobie kto cię wtedy odwiedził.
- Dość!!- wrzasnęła Nancy. Chwyciła dłońmi pulsującą z bólu głowę i wysuwając się z dłoni Aladara opadła na kolana.
http://img12.imageshack.us/img12/3839/96984563.jpg

Czuła się tak jakby w jej głowie eksplodowała bomba dźwięków, obrazów i słów z przeszłości. Wszystko to co do tej pory podświadomie spychała w najgłębsze czeluści swej pamięci w jednej chwili zrzuciło niewolnicze kajdany i bombardowało ją swoją treścią.
Tyle lat, tyle wspomnień... Ile to trwało czasu? Kiedy to było? Rok temu, czy dwadzieścia? Tyle zapomnianych twarzy... rodzina, przyjaciele, współpracownicy... zmarszczki na ich czołach, białe pasma włosów i pogrzeby. I jej odbicie w lustrze. Wciąż to samo, niezmienne, zatrzymane w czasie. Czy to się naprawdę działo, czy to był tylko sen?
- Nie, to nie może być prawda- wyszeptała słabo, patrząc załzawionymi oczami przed siebie. Aladar kucnął obok niej i otarł łzy z jej policzka.
- Kim ja jestem?- zapytała patrząc na niego błagalnie.
- Przypomnij sobie Nancy- powiedział łagodnie gładząc dłonią jej czarne włosy- Przypomnij sobie jak zawarłaś umowę.
Nancy dławiąc się łzami zamknęła oczy. Po raz pierwszy od wielu lat zobaczyła swoje ciasne i ciemne mieszkanie w Oktanie. Jeden duży pokój, maleńka kuchnia i łazienka w której wiecznie psuła się kanalizacja. Pośrodku salonu stał drewniany stół, a na nim leżało zdjęcie blondwłosej dziewczynki. Tuż obok zdjęcia był nóż.
http://img163.imageshack.us/img163/9494/10423926.jpg

Nancy zobaczyła swoją bladą dłoń sięgającą po jego rękojeść. Podniosła go na wysokość oczu i przyjrzała się swojej zmęczonej twarzy w odbiciu ostrza. Przysunęła do stołu krzesło i usiadła na nim. Uniosła do ust butelkę wódki i pociągnęła spory łyk. Była już tak pijana, że nie czuła jak rozgrzewająca ciesz przelewa się przez jej gardło. Odstawiła butelkę. Z lekkim uśmiecham na ustach przyglądała się zdjęciu. Z czułością przebiegła palcem po twarzy uwiecznionej na fotografii. Była tak piękna, tak niewinna. Miała jej oczy. Ten sam odcień błękitu i jeszcze ten drobny zadarty nosek... Nie powinna umierać. Była zbyt młoda na śmierć.
Zabiłaś własną córkę Nancy. To przez ciebie ona nie żyje!
Nowa fala łez napłynęła do oczu Nancy. Wyciągnęła dłoń po butelkę wódki i przycisnęła ją do ust, ale nic już w niej nie było. Z dzikim krzykiem złości odrzuciła butelkę na sam koniec pokoju, gdzie zakończyła swój żywot spotykając na swej drodze ścianę i rozbijając się na drobne kawałeczki.
Nancy wzięła głęboki oddech i zacisnęła mocno rękojeść noża. Drugą dłoń zacisnęła w pieść i oparła ją na stole wierzchem do góry. Przyłożyła do przegubu ostrze noża i poczuła na skórze jego chłód. Zamknęła oczy i odchyliła głowę.
- Jeszcze chwila skarbie- powiedziała- Jeszcze tylko chwilka i znów się spotkamy. Tym razem cię nie opuszczę.
Po słowach przecięła ostrzem cienką warstwę skóry. Nagły impuls bólu wdarł się do jej mózgu, ale ona nie przerwała. Zaciskając mocno zęby poruszała nożem w prawo i w lewo. Z jej oczu płynęły łzy, ale była szczęśliwa. Wiedziała, że nadszedł koniec jej cierpienia.
Otworzyła oczy i spojrzała na swoje dzieło. Z poszarpanej rany wyciekał strumień jasno czerwonej krwi. Krew rozlała się na stole i poplamiła zdjęcie jej córki.
Dobrze, tyle powinno wystarczyć. Teraz czas na drugą rękę.
Nancy próbowała chwycić w śliską od krwi dłoń nóż, ale jej palce nie chciały się zacisnąć na jego rękojeści. Cięła zbyt głęboko. Zrezygnowana odłożyła nóż i odchyliła do tyłu głowę.
Nic nie szkodzi, jedna ręka powinna wystarczyć.
Zamknęła oczy.
- Nancy...- rozchyliła gwałtownie powieki słysząc swoje imię. Przez krótką chwilę wydawało jej się, że się przesłyszała.
- Nancy...- męski, przeciągliwy głos po raz kolejny wyszeptał jej imię. Nancy rozejrzała się niepewnie po pokoju.
Wtedy go zobaczyła. Czarny cień kryjący się w kącie pokoju. Z początku myślała, że to człowiek, ale szybko zorientowała się, że nie może być to nic ludzkiego. Postać w kącie nie miała ciała, był to tylko unoszący się w powietrzu dym o ludzkim kształcie.
- Nancy, co ty zrobiłaś?- zapytał mimo, że nie miał ust z których mógłby wypowiedzieć te słowa. Miał tylko dwie niewielkie kulki w których zamknięty był żywy ogień. Dopiero po chwili doszło do Nancy, że są to jego oczy. Oczy w głowie zbudowanej z czarnego dymu.
- Ty nie istniejesz- powiedziała słabo czując jak wraz z wypływającą z jej żył krwi uciekają jej siły.
- Ależ istnieje- odparł jej gość gardłowym głosem- Jestem tutaj Nancy. Co ty zrobiłaś?- zapytał ponownie.
Nancy poczuła jak kolejne łzy spływają po jej policzku.
- Zabiłam ją- odpowiedziała słabo.
- Tak...- powiedział przeciągle- Zabiłaś swoją córkę. Nancy, co ty zrobiłaś?- zapytał wyciągając oskarżycielsko w jej kierunku obłok dymu, będący zbudowany na kształt ludzkiego ramienia.
- Ja nie chciałam...- powiedziała płacząc- Nie chciałam, żeby tak to się skończyło. Myślałam, że będzie u nich bezpieczna- tłumaczyła się.
- Byłaś jej matką, powinnaś się nią opiekować, ale ty ją porzuciłaś...
- Wiem- powiedział kręcąc głową- To moja wina. Oddałabym wszystko, żeby tylko przywrócić ją do życia.
- Wszystko?- powtórzyła tajemnicza postać. Nancy drgnęła słysząc zainteresowanie w jego głosie.
- Tak, wszystko- odparła stanowczo.
Ogniste oczy postaci rozgrzały jeszcze jaśniejszym blaskiem.
- Nie potrafię przywrócić jej życia. Ona jest już w krainie umarłych, a stamtąd nie ma powrotu. Mogę ją tu jednak sprowadzić na chwilę. Żebyś mogła z nią pożegnać i przeprosić.
- Czego chcesz w zamian?
- Och, niczego wielkiego... Po prostu pozwolisz mi zamieszkać w swoim ciele. Stanie się ono dla mnie schronieniem. Będę żył w tobie niezauważony. Dzięki temu będziesz miała wieczną młodość i bardzo długi żywot. Ale pewnego dnia cię zabije i wtedy twoje ciało stanie się moją własnością. Nie musisz się o to martwić to się stanie za wiele, wiele lat...
- I pozwolisz mi ją zobaczyć?- upewniła się Nancy.
- Tak...- odparł przeciągle.
Nancy wciąż nie była jeszcze pewna czy dymiąca postać jest jedynie wytworem jej opadającego z sił umysłu, czy też istnieje naprawdę. Podświadomie czuła, że nieznajomy chowa w sobie jakieś duże niebezpieczeństwo. Ale czy mogłaby odrzucić jego propozycję? Mogłaby zrezygnować z jedynej szansy na ujrzenie córki?
- Zgadzam się- powiedziała.
Dymiąca postać wydała z siebie przerażający syk. W jednej chwili wypłynął z ciemnego kąta pokoju i znalazł się przy Nancy. Kłęby dymu oplotły jej twarz. Poczuła jak wdziera się do jej gardła i nozdrzy pozostawiając po sobie ostry posmak siarki. Odchyliła się na krześle próbując od niego uwolnić i zaczerpnąć trochę powietrza. Ale on wciąż trzymał ją w swoich szponach. Nancy poczuła jak dusi się z powodu braku tlenu. Poderwała się z krzesła patrząc tęsknie w stronę okna. Jednak była już zbyt słaba by utrzymać się na nogach i upadła na podłogę. Kiedy już myślała, że umrze ostatnie kłęby dymu weszły do jej płuc.
Łapczywie zaczerpnęła haust świeżego powietrza. Przyciskając krwawiącą rękę do piersi przebiegła przekrwionymi oczami po pokoju.
- Gdzie ona jest, s****ysynie?!- krzyknęła- Masz to co chciałeś! Teraz twoja kolej! Oddaj mi córkę!
- Mamo...
Delikatny, dziecięcy głos rozbrzmiał za jej plecami. Nancy powoli odwróciła głowę i spojrzała w błękitne oczy swojej córki.
Była tam. Stała zaledwie dwa metry od niej, ubrana w białą sukienkę do kostek. Naprawdę tam była, jej mała córeczka.
http://img94.imageshack.us/img94/741/62428709.jpg

- Kochanie...- szepnęła i próbowała się podnieść z podłogi by podejść do małej i ją uściskać, ale wtedy opuściły ją resztki sił. Ponownie upadła na podłogę.
- Przepraszam- szepnęła słabo, patrząc na jej zaniepokojoną twarzyczkę- Kocham cię- zdążyła jeszcze dodać zanim straciła przytomność.

- Obudziłam się w szpitalu- powiedziała Nancy patrząc na Aladara- Sąsiadka słyszała moje krzyki i przyszła sprawdzić co się dzieje. Oszukał mnie. Dał mi zbyt mało czasu... Nie zdążyłam nawet jej dotknąć...
Aladar przyciągnął ją do siebie i przycisnął do piersi. Nancy bezwiednie poddała się temu nagłemu aktu czułości. Tego teraz potrzebowała, poczucia bliskości drugiego człowieka.
- Dlaczego o tym nie pamiętałam...
- Nosiciele zazwyczaj nie pamiętają o umowie zawartej w umowie- wyjaśnił Aladar- Tak jest bezpieczniej, jest wówczas mniejsze ryzyko, że się ujawnią.
- Więc on... jest we mnie?
- Tak- pokiwał głową- Od kilkunastu lat ukrywasz w sobie czwartego jeźdźca. Demona śmierci.
Nancy wyrwała się z objęć Aladara i spojrzała mu prosto w oczy.
- Musisz mnie zabić- powiedziała stanowczo.

Libby 16.11.2009 10:13

Odp: Otwórz oczy...+18
 
Czekałam na ten odcinek :D. Dobrze, że sobie o nas przypomniałaś :P!
Namotałaś mi tu. Były takie piękne plany Nancy i Aladar ratują świat i są razem. Teraz to wydaje się niemożliwe, bo Nancy jest nosicielem...
Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka:). Mam nadzieję, że tym razem nie będę musiała tyle czekać :D!

Phuture. 16.11.2009 15:11

Odp: Otwórz oczy...+18
 
Przeczytałam ten odcinek i naprawdę FS wydaje się genialne. :) Później zabiorę się za całą resztę. ;)

Fobika 16.11.2009 15:17

Odp: Otwórz oczy...+18
 
Cytat:

Napisał Phuture. (Post 1153776)
Przeczytałam ten odcinek i naprawdę FS wydaje się genialne. :) Później zabiorę się za całą resztę. ;)

To pierwszy odcinek, który przeczytałaś? Tracisz element zaskoczenia, gdy się już weźmiesz za całość :P

edd.brr 16.11.2009 15:19

Odp: Otwórz oczy...+18
 
kurde ;O
tego to się nie spodziewałam xD
no, to ciekawe co teraz zrobisz ;PP
ty to umiesz zaskoczyć człowieka ^^


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 21:35.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023