![]() |
Odp: Powrót do przeszłości
Odcinek jest nawet, chociaż w sumie jakoś mało się w nim dzieje. Takie moje małe spostrzeżenie: o ile mi się dobrze wydaje, to całowanie w dłoń, to bardziej taki polski zwyczaj powitania;).
|
Odp: Powrót do przeszłości
Fajnie.
Mam wrażenie , że okaże się iż Lily i Alan są rodzeńśtwem...:P |
Odp: Powrót do przeszłości
Nie, na pewno nie;).
|
Odp: Powrót do przeszłości
A z jakiej racji, jeśli można wiedzieć? :O
Nie, nawet nie wpadłam na taki pomysł (ale muszę powiedzieć, że ciekawy ;), chociaż mi już znany (napisałam już z nim FS- drugie po "AND")). Teraz nie wydarzą się takiego typu "niespodzianki". I prosiłabym o większą ilość komentarzy. |
Odp: Powrót do przeszłości
Mi to FS nie wiem dlaczego ,ale szczególnie przypadło do gustu. I fajny pomysł z tym, że Lily i Alan są rodzeństwem (w pierwszej chwili przeczytalem małżeństwiem). Mi takie coś nie przyszo do głowy. A za FS oczywiście 10/10.
Edit: MÓJ SETNY POST!!! |
Odp: Powrót do przeszłości
fajne odcinki czekam na kolejne
mi jakoś też się skojarzyło że Alan i Lily są rodzeństwem |
Odp: Powrót do przeszłości
och chciałabym tak pisać :)
|
Odp: Powrót do przeszłości
Odcinek 8
5 dni później... Tak- to właśnie dzisiaj miał się odbyć pogrzeb cioci i wujka. Dzień był ciepły i słoneczny. Moja sukienka była w sam raz na taka pogodę. http://img105.imageshack.us/img105/7691/47ph8.jpg Gorzej natomiast z włosami- gdy stanę na dłużej w jakimś nasłonecznionym miejscu, te pewnie zaczną- całkiem niepotrzebnie- dogrzewać moją głowę i kark. Ale nie chciałam ich związać- w rozpuszczonych wyglądam dożo ładniej (zupełnie jak autorka tego FS ;)) Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu pogrzeb miał się odbyć w kościele w San Mateo- rodzinnym mieście cioci, a także mojej mamy. Fajnie- może jak znajdę chwile czasu, to odwiedzę grób mamy... - Lily!- dobiegło do mnie wołanie z korytarza- Jesteś gotowa? - Prawie- odkrzyknęłam- Dajcie mi jeszcze trzy minuty. Gdzieś zapodziała się moja torebka i musiałam ja znaleźć. W torebce natomiast miałam telefon, który musiałam wyłączyć... http://img98.imageshack.us/img98/3096/48dk5.jpg Około godziny dziewiątej ja wraz z dziećmi i państwem Tyler, stanęliśmy na placu przed świątynią pod wezwaniem Serca Jezusowego. Był to nieduży, niedawno wyremontowany kościółek. Nie robił co prawda wrażenia, ale przywoływał wspomnienia. Przecież tutaj, 43 lata temu babcia i dziadek ochrzcili mamę, tutaj Tania Williams przyjęła pierwszy raz komunię i paręnaście lat później ostatecznie żegnała się z tymi, których kochała... Ledwo co udało mi się powstrzymać łzę, która pojawiła się, gdy tylko o tym pomyślałam. Tak samo było i z ciocią, tylko między tymi samymi wydarzeniami, które spotkały mamę, było kilka lat różnicy. I o ile dobrze pamiętam, to tutaj państwo Tyler ślubowali sobie miłość, wierność i uczciwość do końca życia. I dotrwali do ostatniej chwili... Teraz czeka ich ostatnia droga, którą także przebędą razem... Jak zostaliśmy poinformowani wcześniej, ciała zmarłych czekały już w kościele. Państwo Tyler i dzieci chwilę potem weszli do kościoła. Ja jednak zostałam jeszcze na dworze. Msza rozpoczynała się dopiero za 10 minut... http://img98.imageshack.us/img98/4388/49pg3.jpg Chwilę potem obok mnie przeszedł ksiądz. Był to zsiwiały pan- mógł mieć około 60, czy 70 lat. - Szczęść Boże!- przywitałam go - Szczęść Boże!- odparł, po czym zatrzymał się przy mnie- Pani jest zapewne znajomą pani Charlotte? - Nie- odpowiedziałam- Charlotte Tyler to moja ciotka. - Wie pani, dość dobrze znam rodzinę Williams, nawet tą dalszą, ale pani nie umiem sobie przypomnieć. - To dlatego, że my się nie znamy- wyjaśniłam- Jestem Lily, córka Tanii Williams. Mężczyzna bardzo się zdziwił. -Więc to ty jesteś tym dzieckiem, dla którego Tania zmarła... - Tak, to właśnie ja. - Na pierwszy rzut oka, nie widać, że jesteś z tej rodziny. - Wiem... Cały wygląd zewnętrzny mam po ojcu, ale z charakteru jestem "drugą Tanią". - Też mi się tak wydaje. Wiesz, Tania była jedną z najszlachetniejszych osób, jakie kiedykolwiek spotkałem. Odkąd tylko pamiętam, zawsze ja lubiłem. W szkole była trójkowiczką, ale z religii zawsze miała 5 na koniec. Szkoda, że tak skończyła... Smutno przytaknęłam. - Czas nagli- powiedział po chwili duchowny- Miło mi było cię poznać, Lily. Od zawsze chciałem się zobaczyć i porozmawiać z córką tak wspaniałej dziewczyny. - Dziękuję... Mnie również było miło księdza poznać. Uśmiechnął się jeszcze do mnie, po czym odszedł do zakrystii. Ja weszłam do kościoła. Msza rozpoczęła się parę minut później. Niczym się właściwie nie różniła od tej polskiej- tylko językiem. Była to akurat parafia katolicka. W czasie lekcji rozejrzałam się trochę po wnętrzu. Było ono skromne i utrzymane w jasnych barwach. Od zawsze wolałam jaśniejsze kościoły. Te będące w stylu gotyckim, czy jakimkolwiek innym, w którym przeważają ciemne kolory, były takie smutne. A przecież nie o to tutaj chodzi... Panowała tu niezwykła atmosfera- wspomnienia bardzo wyraźnie ukazywały swoje oblicze. Nie wiem, czy inni też to odczuwali, ale do mnie dochodziło to bardzo wyraźnie. W końcu nie można było mi się dziwić. W takim miejscu wracały ze zdwojoną siłą. http://img143.imageshack.us/img143/2996/50qo4.jpg Gdy spojrzałam na ołtarz, zdawało mi się, że widzę dwie dziewczyny. Jedna była nastolatką, a druga to około 10-letnie dziecko. Ta pierwsza to wysoka, szczupła i bardzo ładna dziewczyna, ta druga to okrąglutka dziewuszka z okularkami na nosie. Obie się śmieją. Nagle ta starsza spojrzała w moją stronę i przesłała mi bardzo przyjazny uśmiech. Był on taki szczery, jakiego w życiu nie widziałam. Jej oczy, roześmiane, mówiły mi "Wszystko będzie dobrze". W tym samym momencie ta druga także się uśmiechnęła i mi pomachała... - Lily!- usłyszałam znajomy głos- Lily! Odezwij się! Otworzyłam oczy. Nade mną stała pani Madison. - Co się stało?- zapytałam nieprzytomnie - Zemdlałaś.... Chwilę później dotarło do mnie, że jak gdyby nic leżę sobie na trawie w cieniu drzewa. http://img143.imageshack.us/img143/8899/51cg5.jpg Wstałam. - Dobrze się czujesz?- spytała kobieta - Tak... Przepraszam za kłopot. - Nic się nie stało. Dobrze, że trwało to tylko chwilę. Obie wróciłyśmy do kościoła. Nie mogłam w to uwierzyć: ja zemdlałam?! Przecież jeszcze przed chwilą siedziałam w ławce, wszystko było normalnie... Trafiłam w sam raz na kazanie. Po skończonej mszy procesją poszliśmy na cmentarz naprzeciwko kościółka. Wykopy na trumny były zrobione w prawej części cmentarza, prawie że na rogu i w dodatku przy samym murze. Groby obok były całkowicie odnowione. Przy niektórych data śmierci co prawda głosiła 1989 rok, ale i tak były w znakomitym stanie. Teraz z wielu oczu popłynęły łzy. Ostatni raz mogli spojrzeć na ciała swoich najbliższych (trumny były przeźroczyste), nim na wieki zasypie je ziemia. Starałam się nie płakać, ale i tak było mi przykro i bardzo smutno. Przecież ciocia Charlotte była jedyną bliska osobą dla mojej mamy... Nagle oderwałam wzrok od całej sceny i popatrzyłam na bok. http://img368.imageshack.us/img368/9216/52sk7.jpg "Nie, to niemożliwe! To nie może być on!"- pomyślałam, cała oniemiała. Nad czyimś grobem, stała, modląc się, znana mi sylwetka. To był Dustin! Ale jak to jest możliwe?! A może znowu zbiera mi się na mdlenie? Skąd on się tu, do licha, wziął? A może to rzeczywiście tylko przewidzenie... Wzrokiem powróciłam na miejsce pochówku. Właśnie w tym momencie ksiądz sypał gródkę ziemi na dwie trumny. Jeszcze raz spojrzałam w tamtą stronę. Nikogo już nie było... Pogrzeb dobiegł końca. Opuściliśmy cmentarz, po czym każdy udał się do domu. Tylko nie ja... Włączyłam telefon. W tym samym momencie ktoś do mnie zaczął dzwonić. - Cześć Lily!- usłyszałam Alana- Jesteś wolna? - O cześć... Tak, a co? - Jesteś pilnie potrzebna w klubie. Szef zaraz tu będzie... - Ale co się stało? - Przyjedź to się przekonasz... Rozłączył się. Całe szczęście, że pani Tyler wybierała się do San Francisco na zakupy- wybiorę się z nią. ************************************************** ************ Jaką sprawę ma do niej pan McKenzie? Czy na cmentarzu naprawdę był Dustin? Odpowiedzi wkrótce. Specjalne podziękowania składam Bjork, która w znacznym stopniu przyczyniła się do pomocy przy zdjęciach. Gdyby nie ona, pewnie nie moglibyście tak prędko zobaczyć ósmego odcinka. A teraz wiecie co :) |
Odp: Powrót do przeszłości
no właśnie nadal nie wiemy :D
Czy to był Dustin? dzięki za podziękowania - polecam się na przyszłość... i wcale nie zrobiłam tak wiele... Dzisiaj szczególnie mi się spodobało to wplecenie: " w rozpuszczonych wyglądam dożo ładniej (zupełnie jak autorka tego FS ) :) Rozładowuje trochę ten przykry w sumie w treści odcinek :) Pozdrawiam |
Odp: Powrót do przeszłości
Całkiem fajny odcinek, chociaż mało się działo. Ładne zdjęcia.
Wkradł Ci się błąd: gdy Lily siedzi w Kościele napisałaś, że rozgląda się podczas lekcji zamiast podczas Mszy. Ciekawe, co tam robił Dustin. Czyżby też za wcześnie jego mama odeszła? Mam nadzieję, że zbliżą się do siebie z Lily:). Dodaj szybko kolejny odcinek:). |
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 22:47. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023