![]() |
Odp: Projekt "Camelot"
Odcinek krótszy niż poprzedni... Dość mało się w nim dzieje, ale to nie jest nic złego...
Oto błąd, który rzucił mi się w oczy: Cytat:
Swoją drogą strasznie uśmiałam się z tej sceny rzekomego zabicia... Tak dziwnie jest to opisane... A to 3 zdjęcie wymiata! Czy to wielkie coś to rewolwer? Myślałam, że rewolwer jest mały... Brawo za obróbkę zdjęć... :D 9/10 Pozdrawiam N. |
Odp: Projekt "Camelot"
no ten odcinek był genialny
z resztą jak wszystkie inne al eten jeszcze genialniejszy i mam jedno pytanko: czy ten big joe został powiększony kodem? chyba tak bo taki wysoki... dopiero teraz si,ę zorientowałam że big joe to od jego wzrostu! no super 10/10 |
Odp: Projekt "Camelot"
Cytat:
Właściwie to Tom nie miał być zabity, poprostu postrzelony :P Nie znam się na rozdajach broni, ale zawsze myślałam, że rewolwer to właśnie taki duuży jest XD Cytat:
Dzięki za komenty :) |
Odp: Projekt "Camelot"
Wybacz... Nie wytrzymałam:
http://wiatrowki.pl/typo3temp/pics/f3734455d3.jpg To jest rewolwer... Nie wiem dlaczemu tak się tego uczepiłam... Sorka za offtop... Czekam na następny odcinek... |
Odp: Projekt "Camelot"
Nysia - Sory za błąd... Ale daję słowo, że zawsze myślałam, że rewolwer jest duży, jak karabin :P
Ale mam dwa usprawiedliwienia : 1. Nie mam ściągniętych małych pistoletów (ściągnęłam, ale nie ma w grze) 2. "Morze ludzkiej głupoty nie ma dna" :P:D EDIT: Tak mi się spodobało to zdanie, że umieściłam je w swojej sygnaturze XD I mam jeszcze małą prośbę do wszystkich: Proszę, jeśli czytacie moje FS, proszę o komentarze, ponieważ nie wiem czy Wam się podoba, czy nie (jeśli jest jakiś cichy czytelnik :P) Pzdr. |
Odp: Projekt "Camelot"
AAAAAAAA!
|
Odp: Projekt "Camelot"
FS robi się coraz ciekawsze :) jest parę błędów powtórzeniowych i literówek, ale czyta się dobrze.
Zobaczymy jak rozwinie się akcja :) Rewolwer trochę przeszkadza ale nie każdy musi się znać na rodzajach broni :) Swoja drogą ja próbowałam znaleźć w necie właśnie rewolwer który sim mógłby trzymać w ręce ale takowego nigdzie nie ma, więc w Twoim wypadku ten karabin usprawiedliwiony ;) Chociaż zastanawiam się gdzie ten Toto go sobie schował zanim zaczęła się strzelanina ;) |
Odp: Projekt "Camelot"
Schował go do spodni :P
Do kieszeni (zakładając, że była duża :)ale nie za bardzo XD) A akcja rozwinie się... a zresztą sami się przekonacie Dziękuję za komentarze :) |
Odp: Projekt "Camelot"
Rozdział 6:
Podeszłam bliżej do piramidy, chciałam znaleźć jakieś wyżłobienia na skałach, by odeprzeć na nich nogi podczas wchodzenia. Dopiero wtedy zorientowałam się, że wejście znajdowało się piętnaście metrów nad ziemią! - I jak ja niby mam tam wejść? – zapytałam Toto. - Wyobraź sobie, że skaczesz tak wysoko, że bez problemu wejdziesz przez tamten otwór. Dobrze, a teraz stwórz kulę, w której tam polecisz… - więcej już nie musiał mówić, wiedziałam co mam zrobić. Skupiłam się najbardziej jak umiałam, zamknęłam oczy. Wokoło mnie była ciemność, nic nie słyszałam, czułam tylko, że moje nogi nie dotykają ziemi, wiszą swobodnie w powietrzu. Czas ciągnął się niemiłosiernie. Czy pokonanie kilkunastu metrów może zająć pół godziny?! Oczywiście nie licząc tego, że trzeba pokonać je wzwyż? Jest to prawdopodobne, ale aż tak małego mniemania o sobie nie miałam. http://images40.fotosik.pl/142/3d844dcc94fd84bdmed.jpg Otworzyłam oczy. Udało się! Byłam na górze, ale pozostawał jeszcze jeden mały szczegół, nie wiedziałam co zrobić z Toto patrzącym na mnie pełen podziwu i szacunku, lecz moje wątpliwości zostały zaraz rozwiane, ponieważ Toto zawołał do mnie: - Laura! Teraz moja kolej! Wiesz, co robić! – Tak, wiedziałam, co robić, ale bałam się, że mogłam skrzywdzić Toto. Nie chciałam, ale on mnie zmuszał, aż w końcu ustąpiłam. - Tylko wybacz jak cię zabiję! – zażartowałam sobie, zdzierając przy tym gardło. - Wtedy to już nie będę miał jak wybaczyć. – krzyknął z dołu, śmiejąc się głośno. Przetransportowałam przyjaciela na górę i o dziwo obyło się bez ofiar. Bezpieczni i uśmiechnięci weszliśmy do środka. Było ciemno i zimno, próbowałam coś zobaczyć, ale bez skutku. Poczułam się jak w horrorze, bałam się, że zaraz wyskoczy na nas jakiś szalony morderca z piłą mechaniczną, albo jeszcze gorzej. I wcale nie zdziwiłabym się, gdyby tak się stało, ostatnio działo się tak dużo dziwnych rzeczy, tylu ludzi próbowało mnie zamordować. Zimny dreszcz przebiegł mnie po plecach, obiecałam sobie, że już nigdy nie będę tego wspominać. Stawiłam krok na przód, co okazało się wielkim błędem. Podłoga ugięła się pode mną i kamień na którym oparłam nogę rozsypał się w drobny mak, a nawet drobniejszy. http://images41.fotosik.pl/143/2be5f92bf473a25dmed.jpg - Uważaj Laura, jest tu pełno pułapek, a poza tym piramidy mają po kilkanaście tysięcy lat, a to nawet dłużej niż muzyczna kariera Krzysztofa Krawczyka, więc mogą się rozsypać w każdym momencie. – zachichotałam. Toto potrafił rozbawić człowieka nawet w tak strasznym miejscu, jak ciemne wnętrze piramidy. Wzięliśmy się pod ręce i ruszyliśmy dzielnym krokiem w głąb tej tajemniczej budowli. Zapytałam, czy nie powinniśmy wziąć czegoś do oświetlania drogi, lecz on w kółko powtarzał : „Wszystko przewidziałem”. Tak, rzeczywiście wszystko przewidział, mówił mi, gdzie mam stąpać, gdzie mam patrzeć (chociaż i tak nic nie widziałam), na co mam uważać i w ogóle cały czas mnie pouczał, co powoli robiło się denerwujące. Szliśmy tak i szliśmy, chyba ze sto lat, kiedy to zauważyłam maleńkie światełko na końcu korytarza (Zupełnie jak w horrorze, byłam święcie przekonana, że to baza potworów, ale…) Ale na szczęście się myliłam. Była to tylko wielka sala, pozłacana w każdym calu, naokoło było pełno złota i kosztowności (zupełnie jak w filmie (!) ale teraz to już był film akcji), ale jedyne, co przykuło moją uwagę, był odór gnijącego ciała wydobywający się z sarkofagu, który umieszczony był na środku pokoju. Ale to nie był zwykły smród, był taki jakiś… przesłodzony, dziwny, nigdy takiego czegoś nie czułam, choć kiedyś już miałam do czynienia z martwym ciałem człowieka, a dokładnie mojej opiekunki, która zamknęła się raz w pokoju, zamknęła się w nim i już nigdy stamtąd nie wyszła. Była ona kociarą w sędziwym wieku. Miała chyba z pięćdziesiąt kotów, które niestety nie kochały jej tak bardzo, jak ona je, ponieważ zjadły jej ręce, kiedy umarła na zawał na swoim ulubionym fotelu bujanym. Boże! Jakie ja historie wspominałam! Potrząsnęłam głową, by odgonić złe myśli i z niezadowoleniem stwierdziłam, że Toto zaczął zabierać się do otworzenia sarkofagu. Odmówiłam współpracy, nie chciałam zbliżać się do tego ‘kogoś’. Rozglądałam się po pomieszczeniu, lecz nie znalazłam niczego, co mogłoby mnie zainteresować tak jak ów sarkofag. Jednak ciekawość wygrała z obrzydzeniem, więc zaczęłam przyglądać się pracy Toto. Nieświadomie zaczęłam podchodzić bliżej i bliżej, aż w końcu znajdowałam się tylko pół metra od przedmiotu mojego zainteresowania. Nie widziałam nic, tylko pokrywę sarkofagu, lecz doczekałam się upragnionej chwili – Toto zepchnął pokrywę, a moim oczom ukazał się dziwny widok. W środku leżało ciało człowieka, lecz w nienaruszonym stanie, wyglądało jakby pochowane było wczoraj, a wcale nie było, sądząc po smrodzie. Dziwił mnie fakt, że tak dobrze zachowane ciało mogło tak śmierdzieć, przecież miał on nawet otwarte oczy! A były one koloru fioletowego. - Dlaczego ostatnio całe moje życie kręci się wokół ludzi o fioletowych oczach? – zapytałam Toto, trochę zdenerwowana, przecież oni wszyscy chcieli mnie zabić… Toto zdołał powiedzieć „ludzi”, a potem zaczął się śmiać. Strasznie mnie to zirytowało, chciałam to wszystko wyjaśnić. - Dlaczego się śmiejesz?! O co w tym wszystkim chodzi?! Dlaczego zostałam obdarzona mocami?! Czemu ludzie o filetowych oczach chcą mnie zabić?! Skąd ty to wszystko wiesz?! Wyjaśnisz mi to wszystko?! - Kurcze, ty znowu z tymi ludźmi! – tym razem mój przyjaciel powstrzymał śmiech. – Dobra, wyjaśnię ci jedno. Miałem wizje kiedy leżałem w szpitalu przez kilka lat. Wtedy dowiedziałem się wszystkiego, znam każdy szczegół i każdą tajemnicę. Ale wszystkiego ci nie powiem, wiele rzeczy będziesz musiała odkryć sama, te dobre – tutaj Toto uśmiechnął się jakby z zazdrością - i te złe – lecz tym razem zrobił taką minę, jakby mi współczuł - Nie powiem o fioletowych oczach, lecz o tym typku opowiem. Był on pierwszym faraonem Egiptu. Wierzył, że jeśli opanuje tą cywilizacje, z łatwością podbije też resztę świata. Nie udało mu się to. Był potężny, silny, cała tamtejsza ludność chowała się przed nim w domach, lub po prostu padała przed nim na kolana. Uważali go za bóstwo, modlili się do niego, składali ofiary przed jego posągami, a były to ofiary z ludzi. - Dlaczego z ludzi? Skoro był taki potężny, czemu nie podbił świata i czemu nie ma o nim nawet wzmianki w podręcznikach od historii, czemu świat się o nim nie dowiedział? - Widzisz, świat się o nim dowiedział, ale nie cały, znaczy tylko jego część. Są ludzie, którzy chronią tajemnicy. Właśnie oni chronią świat przed jego ludem, ludem, który chce się zemścić. Mają oni za zadanie zrealizowanie Projektu „Camelot”. Ale o tym może opowiem później. http://images49.fotosik.pl/147/ba333372d8db1426med.jpg - No dobrze, więc dokończ historię ów wielkiego władcy i ofiar z ludzi. I mam jeszcze jedno pytanie: Jak on miał na imię? - Wielki faraon miał na imię Achmed. - Jak ten Achmed od Jeffa Dunhama? - Tak, jak ten Achmed od Jeffa. Więc opowiadam dalej. Rządy faraona Achmeda miały prowadzić do wybicia w pień całej ludzkości. Kazał składać ofiary z ludzi, żądał potraw w postaci ludzkiego mięsa. Dopuszczał się wszelkich złych czynów, a potem kazał się czcić i uczyć dzieci, jaki to był dobry. Na szczęście ludzie zorientowali się do czego dąży i zaczęli spiskować przeciw niemu. Próbowali wszelkich sposobów, dolewali mu trucizny do picia, powodowali wypadki, by faraon połamał sobie kości, organizowali strajki, przestali składać ofiary. Nie zdołali jednak go zabić, nie nabierał się na podstępne próby wyeliminowania go i trucizny na niego nie działały. Ludzie zaczęli myśleć, że jest on nieśmiertelny, Lech gdy tak rozważali czy to w ogóle jest możliwe Achmed zniknął. Ludność nie znała prawdy, ale my ją znamy. Faraon schował się w piramidzie, którą kazał sobie wybudować, którą budowano kilkaset lat, przez które Achmed cały czas obserwował budowę, nie umierał. Zasnął on w tym sarkofagu, by po kilku tysiącach lat znowu powrócić i zacząć swój plan od początku. Nie spodziewał się tylko jednej rzeczy. A mianowicie nas. http://images39.fotosik.pl/143/c5e5e21fd2ca4580med.jpg - Dobra, a co my mu zrobimy? – zapytałam. - Zabijemy go. - Nie mam zamiaru nikogo zabijać, a poza tym mówiłeś, że jest on nieśmiertelny. - Tak, mówiłem, że jest nieśmiertelny, tak samo jak ty. - Ja? Nieśmiertelna? Przestań już, bo umrę ze śmiechu. - To prawda. Ale jeśli mi nie wierzysz to… sam nie wiem co, ale przekonasz się, zobaczysz. – zignorowałam jego słowa i zapytałam: - No dobra, to jak się do tego zabierzesz. Mówiąc „to” mam na myśli zabijesz. Ale to słowo jakoś w środku zadania brzmi bardzo strasznie. - Widzisz tą złotą bransoletkę? Musimy mu ją zdjąć, bo dzięki niej umie oddychać na Ziemi. - A to takie straszne nie jest… - stwierdziłam, ale skutki takiego działania byłyby katastrofalne, a mianowicie śmierć człowieka. Toto zabrał się za zdejmowanie złotej bransoletki z ręki faraona Achmeda, lecz kiedy tylko jej dotknął, przez ciało „zmarłego” Achmeda przeszedł dreszcz, a potem usiadł jak oparzony. Spojrzał szybko na nasze zdziwione twarze, zatrzymał się chwilę na mojej, lecz po chwili wyskoczył z sarkofagu i popędził w głąb piramidy. Toto od razu się zorientował, co się święci i pobiegł za nim. Dopiero, kiedy oboje zniknęli mi z oczu zrozumiałam, że Achmed rzeczywiście nie był martwy, tylko spał. Musiałam ich dogonić, by dowiedzieć się, co zajdzie między nimi. Wyleciałam jak z procy przed siebie. Musiałam ich dogonić, byłam ciekawa. Biegłam jak najszybciej mogłam, lecz coraz bardziej byłam zmęczona. Do tego naokoło mnie była tylko ciemność, tak więc było duże prawdopodobieństwo, że wpadnę w jakąś pułapkę. Nagle przede mną pojawiły się schody, nie miałam innego wyjścia, musiałam po nich wbiec. Ostatkiem sił wdrapałam się na szczyt. Znajdowałam się przed wielkimi, metalowymi drzwiami. Ciężko dysząc popchnęłam je, a moim oczom ukazał się naprawdę przedziwny widok. Była to wielka sala, której ściany pokryte były grubą warstwą metalu, podłoga i sufit zresztą też. Pod każdą ścianą stały jakieś dziwne mechanizmy i komputery, ale na szczególną uwagę zasługiwał wielki spodek ustawiony na środku sali. Miał zaostrzone krawędzie, na których zainstalowano pełno małych diod. Maszyna stała na trzech stalowych nogach, a do środka prowadziła kładka z metalu pod spodem spodka. To co tam zobaczyłam było niesamowite. Achmed czym prędzej wbiegł do pojazdu, który po chwili uniósł się w powietrze. Zachodziłam w głowę, jak on stamtąd odlecieć. Doczekałam się odpowiedzi niewiele później, kiedy to z Toto, który niestety nie zdążył dogonić Achmeda, obserwowaliśmy jak czubek piramidy otwiera się ukazując piękne niebo bez nawet najmniejszej chmurki. Spodek odleciał tak szybko, że jedyne co dane nam było zobaczyć to błyśnięcie, gdzieś w oddali na niebie. To znaczyło, że Achmed był kosmitą. Ale czy to możliwe? Nigdy w takie rzeczy nie wierzyłam, ale teraz? Nie wiedziałam co o tym myśleć. Miałam nadzieję, że to tylko nowa technologia ziemskich samolotów, lecz jakoś sama w to nie wierzyłam. Zawsze chciałam zobaczyć kosmitę, lecz nigdy tak naprawdę nie wierzyłam w ich istnienie, tak samo jak wampirów i ludożerców, ale to wszystko prawda. Są dowody. Jednak wampiry jak i ludożercy to tylko wynik dziwnej psychiki ludzkiej, z którą często jest coś nie tak. Ale istoty pozaziemskie nie mają żadnego związku z psychiką ludzką. To tylko… sama nie wiedziałam co. Nie umiałam odpowiedzieć sobie samej. Ale jeśli on, stworzenie z innej planety miał fioletowe oczy, takie jak nikt inny z ludzi żyjących na Ziemi… O nie! Musiałam usiąść na ziemi, by nie upaść. http://images38.fotosik.pl/143/095d17c5042ef92cmed.jpg Czy ja byłam kosmitką?! Wiem, że zdjęcia nie są zachwycające, ale wszystkie musiałam zrobić wczoraj w pośpiechu, ponieważ wyjeżdżam na 3 tygodnie i muszę się spakować. Jakby co na następny odcinek trzeba będzie trochę poczekać... |
Odp: Projekt "Camelot"
nooooo fajniiiie ale nie podoba mi sie zdjecie achmeda
nie postarałaś się przy nim ale reszta jest ok zastanawiam siętylko czy kosmici potrafią spać z otwartymi oczami ;] chyba wiesz o co mi chodzi ;] trochę ubolewam nad tym że Laura ciągle radzi sobie przy użyciu mocy fajnie by bylo gdyby sie wspinała czy coś ogólnie jest dobrze, a nawet bardzo dobrze ;] 10/10 pzdr. |
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 10:55. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023