TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims Fotostory (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=42)
-   -   Lekcje uczuć (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=58281)

Vipera 14.11.2010 20:43

Odp: Lekcje uczuć
 
Cytat:

Czyli w razie problemów z japońskim mogę się do Ciebie zwrócić? ^^
- Hai ;) Jestem na pierwszym roku, ale co nieco już skubnęłam :D

Bush 20.12.2010 17:43

Odp: Lekcje uczuć
 
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale święta mi namłuciły w łepetynce :D

Odc. 3

Czerwonowłosa kobieta kucała przyczajona przy namiocie. Było jej zimno, a wilgoć unosząca się w powietrzu, przyklejała jej włosy do czoła. Może i była wczesna jesień, to i tak pogoda w Londynie nie wydawała się zachwycająca. Zresztą jak zawsze. Słońce unosiło się wysoko na niebie żarząc się jak rozgrzana do czerwoności moneta, co jakiś czas przysłonięte przez gęste chmury. No tak – pomyślała. Słońce świeci, a na tym cholernym świecie i tak jest zimno. Potarła zmarznięte ramiona dłońmi i spojrzała w stronę zatłoczonej ścieżki. Wypatrywała jednej osoby, blondyna, który miał odebrać teraz towar. Musiała go przechwycić.
Za każdym razem, kiedy jej oczom ukazywała się blond czupryna napinała mięśnie pleców, gotowa do skoku. Ale żaden chłopak nie wyglądał jak Ciel. Czekała w cierpliwości, minęło kolejne pół godziny, ale nikt się nie zjawiał.
http://img101.imageshack.us/img101/1...8803a1bb3c.jpg
Poirytowana kobieta miała już serdecznie dość, chciała stamtąd uciec, wrócić przez portal do domu, gdy nagle do namiotu weszła młoda dziewczyna. Wyglądała na piętnaście, góra szesnaście lat, a jaj włosy były… różowe?! Nie – wykpiła ją w myślach. – To chyba jakieś żarty. Różowe włosy? Już jej czerwone były nienaturalne w tym świecie, a co tu dopiero mówić o cukierkowym różu!
Ale co ona tutaj właściwie robiła? Czy przysłał ją Ciel? Musi poczekać, aż wyjdzie i wyniesie towar.

***

Stanęłam przed czerwonym namiotem. Wydawał się taki… normalny? Nie było w nim nic podejrzanego, poza jego rozmiarem. Zastanawiałam się, jak ktoś w ogóle mógł cokolwiek tam zmieścić. Spojrzałam na swoje dłonie, blade, trzęsące się ręce odmawiały posłuszeństwa bojąc się wejść do środka. Ale już rozpatrzyłam wszystkie możliwe opcje. Jeśli tam wejdę i ktoś mnie zamorduje, to Christopher najprawdopodobniej to zgłosi, bo wie gdzie teraz jestem. Mogłem jeszcze odebrać towar bez większych ceregieli i niedomówień. Ta opcja znacznie bardziej jej się podobała. Choć w głębi duszy nie mogła i tak uwierzyć w pierwszą. Śmierć była dla niej czymś odległy, nie istniała w jej życiu.
Delikatnie rozsunęłam czerwone story i weszłam do środka. Pachniało tu wanilią, a gęsty dym kadzideł ograniczał widoczność do metra przed sobą. Rozejrzałam się dookoła, ale nie mogłam za wiele dojrzeć. Tylko mizerne zarysy mebli i jakiejś postaci.
- Dzień dobry – powiedziałam cicho. – Czy…
Nie zdążyłam jednak nic więcej powiedzieć, bo przerwał mi grzmiący głos.
- Nie jesteś Ciel – powiedział donośny bas, który należał do mężczyzny, który właśnie wyłonił się z dymu. Był wysoki i szczupły, a długie, ciemne włosy związane miał na karku w niedbałego warkocza.
- Ja przepraszam, ale…
http://img814.imageshack.us/img814/9...880ba1bb4e.jpg
- Czego chcesz? – warknął i położył rękę na małym biurku stojącym obok niego. Nie zauważyłam nawet, kiedy wyciągnął spod kurtki zapalniczkę, a do ust włożył papierosa.
- Ja… - zaczęłam, ale zaraz zdałam sobie sprawę, jak żałośnie musiałam wyglądać. Mała, różowonosa dziewczynka, która stoi zagubiona strzelając kostkami u prawej dłoni. Świetnie. Musiałam się wziąć w garść. – Dave zamawia margharitę – powiedziałam szybko, jakbym mówiła o jakiejś zakazanej tajemnicy. – I tak, przysłał mnie Ciel.
Mężczyzna odchrząknął znacząco i poprawił pasem u spodni. Nerwowo pogładził swoje włosy i powędrował wzrokiem do małego pakunku leżącego na biurku.
- Nie jestem pewien, czy jesteś do tego odpowiednia – powiedział, jakby rzeczywiście nie był pewien decyzji chłopaka. Ale właściwie, ja sama nie byłam tego pewna, czy powinnam była tu przychodzić. Postanowiłam jednak nie dać za wygraną, kiedy ujrzałam przed oczami rozwścieczoną twarz Ciela. Zadrżałam.
- Dave zamawia margharitę – powtórzyłam i spojrzałam gniewnie na czarnowłosego. Pewnie musiałam wyglądać teraz jak małe, rozzłoszczone dziecko, któremu zabrano lizaka, bo uniósł jedną brew i niepewnie sięgnął po pakunek.
- Dobrze, dam ci to, ale obiecaj, ze dostarczysz mu to natychmiast.
Zasalutowałam nie zmieniając wyrazu twarzy. Chciałam stworzyć chociaż nikłe wrażenie, że jestem dobra do wykonania tego zadania.
Mężczyzna podał mi pakunek, a jak zważyłam go w dłoniach. Było to podłużne pudełko, zapakowane w brązowy papier, z tajemniczą zawartością. Potrząsnęłam nim, a ze środka dobiegło ciche pukanie jakiegoś przedmiotu o ścianki. Spojrzałam zdziwionym wzrokiem na czarnowłosego, ale ten tylko pogonił mnie gestem ręki.
- Idź już, no dalej – dodał i obrócił mnie za ramiona w stronę wyjścia. – Najlepiej by było, jak byś pobiegła.
I wypchnął mnie z namiotu na chłodne powietrze Londynu. Poczułam ulgę, kiedy mogłam odetchnąć świeżym powietrzem, nawet nie zdawałam sobie sprawy jak gęsty dym był w namiocie.
Rozejrzałam się dookoła, ale nie zauważyłam żadnej osoby, która mogłaby mi odebrać pakunek. Popędziłam ścieżką londyńskiego parku prosto do wyjścia, mijając spieszących się na pokaz fajerwerków przechodniów. Biegłam ile sił w nogach, żeby jak najszybciej odnaleźć Ciela i mieć całą sprawę z głowy.
http://img195.imageshack.us/img195/9...880ba1bb5c.jpg
Skręciłam gwałtownie w jedną z mniejszych ścieżek, żeby skrócić sobie drogę do bramy, ale nagle przede mną wyrosła ciemna postać. Zatrzymałam się gwałtownie, przypadkowo upuszczając pakunek na ziemię. Stała tam kobieta o czerwonych włosach, a ubrana była w bardzo dziwny i skomplikowany strój. Wyglądała, jakby była wojowniczką z zaświatów.
- Yyy - wydukałam. – Bardzo ładny strój, ale czy mogłaby pani mnie przepuścić?- Kucnęłam i podniosłam z ziemi pudełko. Pomachałam nim przed twarzą kobiety i uśmiechnęłam się. – Muszę to szybko dostarczyć.
Czerwonowłosa założyła ręce na piersiach i również się uśmiechnęła. Była naprawdę ładna, a ciemny makijaż podkreślał jej wydatne kości policzkowe i duże oczy. Jej czarne źrenice zatopione były w brązowych tęczówkach.
- Oczywiście – powiedziała przesłodzonym tonem. – Jak tylko oddasz mi to – wskazała ręką na przedmiot trzymany przeze mnie w dłoni. Schowałam go za plecami żeby nie mogła go dostrzec.
- Nie wydaję mi się, abym mogła to pani dać.
- Nie przesadzaj – machnęła ręką w bagatelizujący sposób. – Od razu zaniosę to Cielowi, nie masz się czym martwić.
http://img24.imageshack.us/img24/635...880da1bb89.jpg
- Zna go pani? – spytałam zdziwiona. Oczywiście nie miałam zamiaru oddawać jej tego, ale warto było zapytać.
- Ależ naturalnie – znów się uśmiechnęła, ale to nie był ten sam, słodki uśmiech co przedtem. – Powiem nawet, że dla niego pracuję.
Cofnęłam się o krok planując w myślach drogę ucieczki. Mogła się przecież okazać o wiele szybsza ode mnie, więc musiałam wybrać ścieżkę pełną różnych zakamarków, żeby ją zgubić. I znałam taka jedną, ale musiałabym przedrzeć się prze wieli krzak dzikiej róży, który miał bardzo kolców. Ale co mogłam zrobić?
- Nie wiem czemu, ale jakoś pani nie wierzę – i to mówiąc puściłam się biegiem w głąb ciemnego parku. Już zbliżałam się do krzaku róży, metr, pół. Wskoczyłam w zarośla i zaczęłam się przedzierać na drugą stronę. Kolce kaleczyły mi dłonie, twarz i nogi, ale nie mogłam się teraz poddać. Jeśli nie dostarczę tej przesyłki Cielowi, to na pewno nie będzie cukierkowo.
Wystrzeliłam po drugiej stronie krzaka jak z procy i popędziłam dalej w ciemności powoli ogarniające całą ziemię. Wszystko naokoło mnie wydawało się przypominać czające się stwory, czekające tylko, aż się potknę i upadnę żeby zaraz się na mnie rzucić. Wstrzymałam oddech, gdy zobaczyłam przede mną bramę. Jeszcze tylko kawałek, nie dużo…
Nagle poczułam mocny ból przeszywający mój bok jak zimne ostrza. Zatrzymałam się gwałtownie i chwyciłam za niego. Z każdą chwilą ból narastał, nie wytrzymałam i opadłam na kolana głośno krzycząc. Naokoło nie było żadnej osoby, która mogła pomóc, wszyscy zgromadzili się już na festynie.
http://img12.imageshack.us/img12/487...880da1bb7b.jpg
Leżałam zwinięta z bólu na ziemi trzymając się bolący bok. Lekko odchyliłam jedną dłoń i zobaczyłam ciemną ciecz wypływającą z głębokiej rany.
Co się stało? I jak? – zastanawiałam się. Może kobieta czymś we mnie rzuciła?
Mocno zacisnęłam zęby próbując zapomnieć o cierpieniu, ale wszystko spełzło na niczym. Poczułam, jakby cale moje ciało wypełnione było wyżerającą, toksyczną substancją.
- I co teraz? – usłyszałam przesiąknięty jadem głos czerwonowłosej. Nie byłam w stanie na nią spojrzeć, po prostu nie miałam siły, a otępiający ból powoli ogarniał całe moje ciało. – Może skoro nie chcesz mi tego oddać, to pójdziesz ze mną?
Nie chciałam tego robić, nie znałam tej kobiety, zaatakowała mnie, a to, czym we mnie rzuciła, miało zatrutą zawartość. Chciałam odpowiedzieć, zaprzeczyć, ale z mojego gardła wydobył się tylko stłumiony charkot. Czerwonowłosa zaśmiała się.
- Nie przejmuj się, to minie za jakąś godzinę. – Kucnęła obok mnie i odgarnęła kosmyki włosów z twarzy czułym gestem. – Jeszcze mi się przydasz.
- A może jednak nie, co Alex? – usłyszałam znajmy głos. Wiedziałam do kogo należy, ale byłam w takim szoku, ze musiałam chwilę pomyśleć, zanim wszystko do mnie dotarło. To był Christopher.

Master of Disaster 21.12.2010 13:56

Odp: Lekcje uczuć
 
Łaaaał, robi się naprawdę ciekawie... No, nie bardzo wiem, co jeszcze napisać, domyślam się, że następne odcinki sporo wyjaśnią. A ten mi się naprawdę podoba.

Okej, taka uwaga: mam wrażenie, że ten cały Ciel jest żałosnym tchórzem.

Bush 23.12.2010 12:22

Odp: Lekcje uczuć
 
A dziękować. :*
Co do Ciela to się dowiecie. :D

Lorette 25.12.2010 18:53

Odp: Lekcje uczuć
 
Cytat:

Napisał Bush (Post 1336160)
Jeśli tam wejdę i ktoś mnie zamorduje, to Christopher najprawdopodobniej to zgłosi, bo wie gdzie teraz jestem. Mogłem jeszcze odebrać towar bez większych ceregieli i niedomówień. Ta opcja znacznie bardziej jej się podobała. Choć w głębi duszy nie mogła i tak uwierzyć w pierwszą. Śmierć była dla niej czymś odległy, nie istniała w jej życiu.
Delikatnie rozsunęłam czerwone story i weszłam do środka.

Coś tu jest zdecydowanie nie tak. Najpierw używasz 1. osoby liczby pojedynczej, potem wkradł Ci się czasownik w formie męskiej, a potem nagle ni stąd ni zowąd pojawia się 3 osoba liczby pojedynczej. Namieszałaś! Ja zawsze po napisaniu czegoś czytam całość i wyłapuję błędy i powtórzenia, wiem że nie uda mi się nigdy wszystkich wyłapać, jednakże ten rzuca się w oczy od razu.

Cytat:

Napisał Bush
różowonosa dziewczynka

to mnie rozbawiło, powinno być różowowłosa oczywiście :D


Cytat:

Napisał Bush
Leżałam zwinięta z bólu na ziemi trzymając się bolący bok.

To zdanie jest totalnie źle skonstruowane : >

Leżąc na ziemi zwijałam się z bólu, trzymając się za bolący bok.



Ogólnie jestem troszkę rozczarowana, że zaczyna robić się z tego fantasy, bo raczej przepadam za obyczajówkami bez elementów magii, mimo to jestem ciekawa strasznie co to tam dalej będzie się działo. No i widzę ogromną poprawę, z odcinka na odcinek czyta się lepiej!

+le ciel to po francusku niebo, celowy zabieg czy czysty przypadek?

Bush 25.12.2010 22:35

Odp: Lekcje uczuć
 
Cytat:

Napisał embrouillé (Post 1337599)

+le ciel to po francusku niebo, celowy zabieg czy czysty przypadek?

Przemilczę to. :D

Vipera 29.12.2010 14:42

Odp: Lekcje uczuć
 
Cytat:

Może i była wczesna jesień, [to] i tak pogoda w Londynie nie wydawała się zachwycająca.
- ale

Cytat:

Słońce unosiło się wysoko na niebie [[żarząc się jak rozgrzana do czerwoności moneta]], co jakiś czas przysłonięte przez gęste chmury.
- Nie pasuje mi to.

Cytat:

Za każdym razem, kiedy jej oczom ukazywała się [blond] czupryna napinała mięśnie pleców, gotowa do skoku.
- Jasna. Blond było wyżej.

Cytat:

Spojrzałam na swoje dłonie, blade, trzęsące się ręce odmawiały posłuszeństwa bojąc się wejść do środka.
- Dziwnie to brzmi, biorąc pod uwagę, że ręce nie mogą same wejść do środka xD

- Nie jesteś Ciel – powiedział donośny bas, który należał do mężczyzny, który właśnie wyłonił się z dymu.

Cytat:

Stała tam kobieta o czerwonych włosach, [a] ubrana [była] w bardzo dziwny i skomplikowany strój.
- zbędne

Cytat:

Już zbliżałam się do krzaku róży, [metr, pół]. Wskoczyłam w zarośla i zaczęłam się przedzierać na drugą stronę. Kolce kaleczyły mi dłonie, twarz i nogi, ale nie mogłam się teraz poddać. Jeśli nie dostarczę tej przesyłki Cielowi, to na pewno nie będzie cukierkowo. Wystrzeliłam po drugiej stronie krzaka jak z procy i popędziłam dalej w ciemności powoli ogarniające całą ziemię.
- [ ] nie ładnie brzmi.

Cytat:

Wszystko naokoło mnie wydawało [[się]] przypominać czające się stwory, czekające tylko, aż [[się]] potknę i upadnę żeby zaraz [[się]] na mnie rzucić.
Cóż... włosy dziewczny pasują jej idealnie do rozumku :P Tak moim zdaniem.
Poza wymienionymi wyżej błędami, było dość ciekawie ;)
Wybacz za spóźniony komentarz.

Lucha 31.12.2010 17:25

Odp: Lekcje uczuć
 
Świetne opowiadanie i nareszcie się doczekałam odcinka. Sorry, że długo nie komentowałam. Nie miałam konta aktywnego:D Ale uśmiałam się 'różowonosa':D

ermine 01.01.2011 18:22

Odp: Lekcje uczuć
 
O jaaa odcinek! I to juz dawno. ;p
Ermine oczywiście nie wie co się wokół niej dzieje. ;)
Jest coraz ciekawiej. ^^ Czekam na następny.

Bush 01.01.2011 22:40

Odp: Lekcje uczuć
 
No tak, no tak. Odcinka będzie się można spodziewać raczej niedługo. ;)


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 02:16.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023