![]() |
Odp: Szansa
Nie zauważyłam odcinka... o_O? Dzziwne...:/
Fajny był:D Podobał mi się. Z większych błędów, to: Nie mówi się "zlać na zbity pysk" Jest albo "wyrzucić na zbity pysk" albo "zlać na kwaśne jabłko";). W końcu męski Dustin. Powrócił dawny twardziel, który potrafi rozwalić wszystko wkoło za swoją rodzinę:). Świetnie wyszedł na zdjęciu, gdy popycha tego opryszka :). Jak zrobisz coś Dustinowi, to Cię stłukę :P. Kiedy następny odcinek:)? |
Odp: Szansa
To, że piszesz ciekawie to pewnie już wiesz ;).
Co do weny, nie śpiesz się. Z mojego krótkiego doświadczenia wiem, że lepiej dać odcinek później, a dopracowany, niż wcześniej, a dający wiele do życzenia. A jak wena już przyjdzie, to nie minie 5 minut, a odcinek będzie przed tobą napisany, zdjęcia zrobione i wszystko cacy. Bardzo szybko rozwija się akcja. Mi osobiście się to podoba, bo jestem osobą z natury niecierpliwą ;) Nie chce mi się na razie wystawiać oceny liczbowej. Nie lubię zbytnio tego. Wole opisówkę :P |
Odp: Szansa
Ostatnio zaczęłam czytać to FS i bardzo, muszę przyznać, mnie zaciekawiło ; ]]. Przyznaję, że poprzednich części nie czytałam (w ogóle rzadko czytam fotostory). No i z niecierpliwością czekam na następny odcinek ^^. Sama bym coś stworzyła, ale nie gram od pewnego czasu w Simsy... ;pp.
|
Odp: Szansa
Ahh, der nächste Bonus :)
http://forum.thesims.pl/showthread.p...559#post910559 Wiem, że mało, ale zawsze coś ;). Mam nadzieję, że się Wam się spodobała panna Wing za lat kilkadziesiąt :) Jak dobrze pójdzie, to jeszcze kiedyś zobaczycie ją w FotoStory (AND 5,6) :D |
Odp: Szansa
Czy to jest ta Tania, która jest w FS? Tzn. nic w niej nie zmieniałaś?
Czy to są w 100% geny Lily i Dustina, czy coś modyfikowałaś :P? Ładna jest, znaczy będzie :P! |
Odp: Szansa
Co tak małoooo?
|
Odp: Szansa
Tania Tereska jest piękna - odziedziczyła po swoim tatusiu te jego niezwykłe oczy :)
Żałuję tylko, że nie ma brata bliźniaka, mogłabym się dodatkowo powgapiać ;) @up He he - Dastuś!!! :D Nie sądzę, żeby sam zainteresowany był zachwycony tym jakże słodkim i uroczym zdrobnieniem :D |
Odp: Szansa
@Libby: tak. Tanię Tereskę mam zrobioną w Warsztacie według tej wersji, jaka powstała w oknie tworzenia rodziny (stwórz dziecko), czyli geny 100% rodziców ;)
Coś Ci się nie zgadza w rysach twarz? Albo inaczej: czy ona aż tak bardzo nie jest podobna do rodziców? @Callineck, ptasie mleczko- może przezwisko zbyt słitaśne jak na Dustina, ale nawet ja używam tego przezwiska (oj, Dastuś, Dastuś...) :D Tylko jakby tego użyła np. Lily w jego obecności, to lepiej nie mówić, co by się stało... On jest Dustin i koniec! A przezwisko zostaje tajemnicą moją i Waszą :) Ptasie mleczko- W KOŃCU masz swojego upragnionego Dastusia: http://forum.thesims.pl/showthread.p...849#post910849 To są te zdjęcia, o których Wam wspominałam. |
Odp: Szansa
muah ta pierwsza minka jest po prostu świetna, zasysam do kolekcji :D :P
|
Odp: Szansa
Jednak nie pisałam odcinka od początku, tylko przerobiłam ten co był. Mimo, że wcześniej weny nie miałam, w trakcie pisania, gdy wyrazy cisnęły się na moje palce, a potem na klawiaturę, i tworzyły kolejne zdania, stwierdziłam, że wena wróciła :). Z dwóch fragmentów jestem szczególnie zadowolona. Z tego, co macie niżej i najdłuższej części odcinka.
Specjalne podziękowania przy tworzeniu zdjęć kieruję do Chanel, która znalazła rzeczy potrzebne do zrobienia zdjęć, i która W OGÓLE przejęła się losem FS- napisała na gadu, a jak jej powiedziałam, w czym problem, zaraz zaoferowała się z pomocą :). Dzięki niej możecie podziwiać część tych cudnych zdjęć :D. Dla ciekawskich informacja, że to, co zaraz przeczytacie, to są 4 strony wordowe i kawałek 5. VI Szansa 26 XI Za oknem biało. W środku także. Na zewnątrz hałas przejeżdżających samochodów. Wewnątrz słychać tylko przerywane „piiip”. Za murami pełno ludzi włóczących się po mieście. W nich, tylko oni dwaj. Na ulicy przeważnie obojętność. W sali smutek, nieszczęście, żal… Dochodzi pierwsza, a ona jeszcze siedzi. Jakby czekała na cud. Mimo, że inni są przekonani, że go nie będzie, ona nie daje się omamić i czeka… http://img89.imageshack.us/img89/5755/40ga2.jpg Oczy ma przepełnione łzami. Swoim smutnym wzrokiem patrzy na niego i po cichutku pyta się go: „Dlaczego? Dlaczego mi to zrobiłeś?!” Pyta się, mimo iż wie, że nie dostanie odpowiedzi. Jego nie ma. http://img147.imageshack.us/img147/2347/41mo3.jpg Bo cóż z tego, że leży, oddycha, ale tak naprawdę jest zupełnie gdzie indziej? Tak daleko od niej… Mimo, że dzieli ich zaledwie kilkadziesiąt centymetrów, tak naprawdę między nimi są miliony kilometrów. - Pani Lilio, proszę wracać do domu- odezwał się ubrany na biało mężczyzna, wchodząc do sali- Nic tu po pani. - Jak to NIC?- wściekła się Lily- To mój mąż, nie mogę go tak po prostu zostawić! Przecież, jeśli się obudzi… - Mówiłem już pani coś na ten temat: nikłe są szanse, że w ogóle do tego dojdzie, nie mówiąc już o najbliższym czasie… Podniosła się z siedziska i podeszła bliżej lekarza. - ON SIĘ OBUDZI, ROZUMIE PAN?!- mówiła desperacko podniesionym głosem- Ja NIE POZWOLĘ mu umrzeć! Gorzkie łzy popłynęły ciurkiem po jej twarzy. Gardło boleśnie się ścisnęło. Dlaczego musiała być teraz tak bezradna? Tak samotna… Jeszcze nie tak dawno temu to ona leżała na jednym z tych szpitalnych łoży, i to on martwił się o nią… Teraz było na odwrót. Powinnam raczej powiedzieć, że było gorzej… Dustin był na granicy- teraz jeszcze żył, ale sekundę później mógłby już być po drugiej stronie… I już nigdy by nie wrócił… Nie chciała dopuścić do siebie tych myśli. Całym sercem wierzyła, że wyjdzie z tego, że wkrótce znów będzie tak jak dawniej… Przecież jeszcze tyle szczęśliwych dni przed nimi. Jej marzenia nie mogły się nagle tak po prostu rozsypać i doprowadzić jej życia do ruiny. Gdyby odszedł- zostałaby sama z dwójką dzieci, bez większych szans na utrzymanie rodziny, w dodatku z głęboką depresją na karku. „To się tak nie skończy…”- wmawiała sobie, starając tym samym dodać sobie otuchy. Ta jednak w chwili, gdy już nic nie można było zrobić, przychodziła z wielkim trudem. Trzeba było czekać. Z nadzieją w sercu. *** Dzień był piękny. Słońce łaskawie otaczało swym blaskiem rozradowane twarze. Chmurki wesoło płynęły po czyściutkim niebie, jakby i one radowały się tym cudnym, lipcowym dniem. Dla wszystkich był to dzień niezwykły, a w rodzinie rzadko kiedy spotykany, gdyż nie była to rodzina aż tak obfitująca w młode panny czy kawalerów na wydaniu. Tym większa była radość. A radowała się każda dusza, która miała zaszczyt uczestniczyć w przygotowaniach tego wspaniałego dnia, a owego dnia cieszyć się z szczęścia tych dwóch młodych. Fakt, obydwoje byli bardzo młodzi. Ona, 23- letnia, świeża pani magister o lśniących w słońcu, włosach, o naturalnym odcieniu blond, na których ich właścicielka nie dokonała jeszcze zamachu, używając różnorodnych barwników napakowanych samą chemią. Jej zawsze wesołe, niebieskie oczka, dzisiaj pokazywały lekkie oznaki zdenerwowania. No cóż, w końcu to był jeden z najważniejszych dniu w jej życiu. Wiązała się na dobre i na złe z tym, któremu oddała swoje serce, którym był dla niej wszystkim- opiekunem, najlepszym przyjacielem, towarzyszem, a teraz miało dostąpić przypieczętowanie tego, że był dla niej jedną z najważniejszych osób w całym jej życiu. Długo czekała na ten moment, bo od oświadczyn minęły już dwa lata. Nawet rozmowy na ten temat rozpoczęły się bardzo późno. Nie wspominam o tym, że oni w ogóle rzadko kiedy ze sobą rozmawiali… Oboje nie mieli czasu, zajęci albo studiowaniem, albo pracą. Kim był jej wybranek? Po wyglądzie można by śmiało powiedzieć, że był z marginesu. Wzrok miał stalowy, podobnie jak kolor oczu. Zawsze chodził pewny siebie, nikogo się nie bał, na jego ustach często można było dostrzec ironiczny, kpiący uśmieszek. Samą miną szydził ze wszystkiego i wszystkich. Włosy miał kruczoczarne i zawsze porządnie uczesane. To jeszcze bardziej potwierdzało jego „groźność”. Dobrze mu z tym było. Przynajmniej miał spokój. Gdyby nie to, że poznał ją, pewnie źle by skończył. Tak- z natury był niegrzecznym chłopcem i pod tym względem przeciwnością swojej narzeczonej, łagodnej, o spojrzeniu zawsze spokojnym i przepełnionym dobrocią i jakby słodyczą. Słodyczą, która jakby niszcząco działała na jego diabelski charakterek. Normalnie pojęcie miłości było jednym z powodów jego kpin. Dopóki nie zakochał się w niej. Jego spojrzenie na niektóre sprawy bardzo się zmieniło i doświadczył szczerego, mocnego uczucia. Dla niej skoczyłby w ogień… Ona, tylko ona… Ta zdenerwowana w tym dniu, on, zachowujący stoicki spokój. Nie miał czego się obawiać. Był pewien najważniejszego: kocha ją i chciał, żeby tak zostało, dopóki któreś z nich nie zejdzie z tego świata. Jej zdenerwowanie wynikało z tego, że chciała, żeby wszystko dobrze wyszło. Marzyła o ślubie z bajki. Mimo, iż część tego marzenia nie mogła się spełnić, to jednak chciała, żeby reszta była wręcz, że niebiańska. *** Wszyscy siedzieli w kościelnych ławkach. Msza trwała w najlepsze. Młodzi klęczeli obok siebie przed ołtarzem. Za chwilę miała się odbyć się przysięga. Czarnowłosy spojrzał na ukochaną. Tak, cały czas była zdenerwowana, ale teraz… Jeszcze bardziej. Może się wahała? Nagle obróciła głowę w jego stronę. W oczach było widać tremę, a usta jej lekko drżały. Posłał jej uśmiech, chcąc dodać jej otuchy. Zapewnić ją, że wszystko będzie dobrze… Zrozumiała to, po czym jej usta złożyły się w piękny, szczery uśmiech, którym chciała mu powiedzieć: „Tak! Na pewno będzie dobrze! Dziękuję…”. http://img208.imageshack.us/img208/9247/42bc8.jpg Chwilę potem młodzi zaczęli powtarzać przysięgę. Pierwsza była panna młoda. - Ja, Lily Muchomorek, biorę ciebie, Dustinie Wing za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, dopóki śmierć nas nie rozłączy… Teraz nadeszła kolej na niego. Każde jego słowo było wypowiedziane z odwagą i zdecydowaniem. - Ja, Dustin Wing, biorę ciebie, Lily Muchomorek, za żona i ślubuję ci milość, wierność i uczciwość malżenską, dopóki śmiercz nas nie rozlączi.... Tutaj się urwało… *** - Daddy!- woła malutki chłopiec, przerywając zabawę. Widzi, że jego tata gdzieś się wybiera. Ten natomiast spostrzegłszy, że jego synek nie chce, żeby poszedł, bierze go na rączki i mówi: http://img65.imageshack.us/img65/5199/43qi5.jpg - Tatuś musi tylko coś załatwić i za niedługo wróci- tłumaczy chłopcu, lekko się uśmiechając. Mały odpowiada mu porozumiewawczym uśmiechem. Po chwili znów jest na podłodze, a jego ojciec wychodzi. Gdy jednak mają się zamknąć drzwi mieszkania, on nagle wstaje i zaczyna biec. Coś mu nie dawało spokoju i nie chciał, żeby tata sobie poszedł. Już prawie jest u celu, gdy nagle drzwi się zamykają… - Daddy!- krzyczy ten sam chłopiec, siedząc właśnie w łóżeczku. Zamiast taty, do pokoju wchodzi jego mama, ze smutkiem na twarzy. - Tatuś już nigdy nie wróci… http://img147.imageshack.us/img147/6655/44ua4.jpg - Ar, gzie masz towar?! - Nie mam. Kończę z tym pie***** interesem! - Coś ty, k****, powiedział?! - Że kończę, do ch*****! Skombinujcie se towar przez kogoś innego! - K*****, Ar, pożałujesz tego, psie!- krzyknął złowieszczo, po czym w jego ręce pojawił się rewolwer. Rozlegają się strzały, pierwszy, drugi, trzeci... Ar pada martwy… *** Ciemność… Głęboka, nieprzenikniona, wręcz straszna. Nigdzie nie widać chociażby smużki jakiegoś światła. Człowiek jest w niej zagubiony i… boi się. Boi się tego, co za chwilę może się stać. Czy może z ciemności wyłoni się jakiś krwiożerczy potwór i zakończy żywot zagubionego, nędznego człeka? A może zjawi się ratunek, światełko w tunelu… - Dustin!- rozlega się dawno nie słyszany przez niego głos. Widzi jasny cień. Obraca się w jego stronę. Teraz nie może uwierzyć własnym oczom. Parę kroków przed nim, za jakąś białą linią stoi mężczyzna, prawie taki sam jak on, ale z brązowymi oczami i kolczykowaną twarzą. - Tata?- pyta się zdezorientowany, nie mogąc opanować wrażenia. - Ja, ja- odpowiada stojący po drugiej stronie linii- Chyba nadszedł czas, byś do mnie dołączył… Nagle jego nogi same idą w stronę ojca. - No, śmiało, synku!- zachęca go drugi czarnowłosy- Wiem, że tego chcesz… - Dustin!- nagle słyszy przerażony krzyk kobiety. - Lily!- krzyczy. Wtedy przypomina mu się wszystko; że po drugiej stronie czekają na niego żona i córeczka. A właściwie dwójka dzieci… Przecież oni go potrzebują! Nie może dopuścić do tego, żeby jego drugie dziecko wychowywało się bez ojca! Nie może pozwolić, by Lily wpadła w depresję… On ich kocha, nie może im tego zrobić! - Nie!- krzyczy w stronę ojca- Ja ich nie zostawię! - Synku, zastanów się… - Nie mam nad czym się zastanawiać! JA NIE CHCĘ UMRZEĆ! Zaczął uciekać w drugą stronę, byle jak najdalej od linii. http://img213.imageshack.us/img213/7816/45ou0.jpg - Ale i tak się jeszcze zobaczymy!- powiedział jego ojciec, gdy on był daleko. *** - Budzi się!- krzyknął, niedowierzając lekarz. Lily od razu poderwała się na równe nogi. Musiała byś przy nim, gdy otworzy oczy… I w końcu nadeszła ta oczekiwana przez nią chwila. Jego powieki pomału zaczęły się podnosić, ukazując jego stalowe spojrzenie. http://img65.imageshack.us/img65/8311/46zq1.jpg Myślała, że oszaleje ze szczęścia. Przecież chwilę temu jedna z osób, które najbardziej kochała, miała ją na zawsze zostawić… Ale się udało! Nie przekroczył granicy! PRZEŻYŁ! - Nie umarłem!- krzyknął radośnie- Żyję! - To cud!- krzyknął jeden z medyków. - Dustin, Bogu dzięki…- powiedziała zalana łzami szczęścia Lily. Gdyby mogła, zaraz by go wyściskała, ale wiedziała, że jest zbyt słaby, żeby się teraz podnieść. Zaraz wzrok skierował na swoją żonę. - Lily- słabym głosikiem wymówił jej imię - Ciii, nic nie mów- próbowała go uciszyć - Chcę, żebyś o tym wiedziała… Ja nie mogłem wam tego zrobić- mówił- Dostałem drugą szansę. Na pewno jej nie zmarnuję. Zaraz kontynuował: - Poza tym, jeszcze tyle przede mną… Przed nami… Zza zasłony jej łez wyjrzał piękny, jak zawsze, uśmiech. *** |
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 17:03. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023