![]() |
Odp: Siedem żyć
:D
"przyglądałam się twarzą" przyglądałam się twarzom |
Odp: Siedem żyć
haha, tak wiem robię czasem głupie błędy :<
ogólnie liczyłam na trochę większą ilość komentarzy :D noi chciałam jeszcze powiedzieć, że mam pomysł na nowe fotostory i w sumie jeszcze nie wiem kiedy z nim ruszę, ale możliwe że równolegle z tym, ale pierwszego odcinka spodziewajcie się bardziej w lutym niż w styczniu :D |
Odp: Siedem żyć
Ale super ten odcinek. Ja lubie takie cóś :]
|
Odp: Siedem żyć
super odcinki(przegapical jeden :C), naprawde, pisz dalej, juz nie moge sie doczekac!
|
Odp: Siedem żyć
Odcinek pojawi się jeszcze w tym tygodniu, będę miała trochę czasu wolnego między nauką to dokończę pisać i zrobię zdjęcia i wkleję, szkoda tylko że słabnie zainteresowanie :C
+zapraszam do oglądania tym razem mojej wesołej twórczości :D |
Odp: Siedem żyć
Zaskoczyłaś mnie tym odcinkiem. Nikt się chyba nie spodziewał, że Czarny okaże się bratem Michaela, skoro nie są w ogóle do siebie podobni.
Fajnie, że Mic coś czuje do Eli, no bo przecież nie obił by swojego brata z błahego powodu :) Masa błędów, i są faktycznie głupie :) Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cieszę, że planujesz już coś nowego. Ale mam nadzieję, że tego FS nie porzucisz :) |
Odp: Siedem żyć
Rozdział VII
Nie mogłam dłużej oglądać tej walki. W sumie to nawet nie była walka, bo Czarny nie był w stanie oddać Michaelowi. Wybiegłam stamtąd ze łzami w oczach, blondyn tego nawet nie zauważył, nikt na to nie zwrócił uwagi. Ukucnęłam i oparłam się o jakąś obrzydliwie brudną ścianę. Łzy ciekły po moich policzkach, a ja nie miałam pojęcia dlaczego płaczę. Przepełniało mnie tyle skrajnych emocji, ale jakoś nie potrafiłam ich nazwać. Nie była to złość, ani rozczarowanie, ani nawet smutek, było mi po prostu dziwnie z domieszką melancholii i łez. Wokół mnie nie było nikogo, co bardzo mi odpowiadało, gdyż nie musiałam co chwilę słyszeć głupiego: "ej, lala co się stało" na zmianę z: "nie płacz, bo ci się mejkap rozmaże". Wciśnięta w kąt między śmietnikiem, a ścianą siedziałam i płakałam. W pewnym momencie usłyszałam znajomy sygnał, a potem czerwono-niebieskie migające światła. - Psy przyjechały! - słysząc po krokach to mase ludzi weszło do klubu. Co miałam robić, iść tam czy siedzieć tu nadal udając, że rzucił mnie chłopak? Druga opcja wydawała mi się bardziej realna. Zostałam. Usłyszałam sygnał karetki pogotowia. Przyjechała bardzo szybko, niemalże odrazu po policji. Oby mu nic poważnego nie było. Odjechali równie szybko co przyjechali. Policja też odjechała. Wyszłam zza budynku żeby zobaczyć co się dzieje. Było ciemno, przed budynkiem stali Yogi i Kasper. Palili fajki, czując dym zrobiło mi się z niewyjaśnionych powodów niedobrze. - Chcesz? - spytał jeden z nich, nie wiem nawet który, bo wlepiłam wzrok w czubki moich butów, a odpowiedzią na pytanie było delikatne zaprzeczenie głową. - Gdzie Michael? Cała sytuacja wydawała się strasznie dziwna, mówiliśmy prawie szeptem, a po za nami przed klubem znajdowały się jeszcze jakieś dwie osoby, co zdarza się rzadko, bo zawsze ktoś przed nim sterczał. - Zaraz przyjdzie. - Czyli zwiał przed policją? - Lepiej żeby on sam ci wszystko opowiedział... Nie lubiłam takich rozmów, które kończyły się w takimi dziwnymi tekstami. W takim razie co on takiego strasznego zrobił, zabił go? - Chyba go nie zabił? Spojrzałam się na moich towarzyszy, ale oni byli wpatrzeni w jeden punkt znajdujący się za moimi plecami. - Nie zabiłbym przecież własnego brata... Odwróciłam się. Michael, równie piękny co zawsze, jego ubranie było tylko trochę brudne, ale nie mogło się nawet liczyć z ubraniem Czarnego, które wyglądało jak szmata jak widziałam go po raz ostatni. - To co zrobiłeś? Milczał. - Mów do jasnej cholery! Uśmiechnął się w taki sposób jakbym opowiedziała mu właśnie genialny dowcip, z którego jednak nie powinien się śmiać. - Chodź, przejdziemy się w jakieś cieplejsze miejsce. Objął mnie w pasie, ale strąciłam jego rękę, gdyż byłam zbyt zdenerwowana żeby bawić się w parę zakochanych zmierzających w jakieś odległe miejsce dla świętego spokoju. Po kilku minutach drogi w milczeniu poznałam miejsce w które blondyn chciał mnie zabrać. - Do was do mieszkania, chyba żartujesz? - Dlaczego? Nie znałam żadnego dobrego argumentu. W tym mieszkaniu pierwszy raz słuchałam Alice in Chains i spędziłam pierwsze chwile sam na sam z Czarnym, miałam do tego miejsca jakiś sentyment. Nie chciałam opowiadać o tym Michaelowi, szczególnie teraz. Usiedliśmy w kuchni, on zaparzył nam po kubku gorącej herbaty. - Nie możesz mi tego wszystkiego opowiedzieć normalnie? - Sądzisz, że będę gadał nienormalnie? - Odstawiasz teraz szopkę, a ja nie za bardzo wiem o co chodzi. Znowu to zrobił, uśmiechnął się w ten sposób w jaki zawsze się uśmiechał gdy ja śmiertelnie poważnie wkurzałam się na niego. - Zaczniesz w końcu mówić? Usiadł na przeciwko mnie i oparł głowę na rękach. - Okłamałem ich... - Kogo? - Policję. Powiedziałem... - sprawa wydawała mi się zupełnie błacha, ale on był taki poważny - powiedziałem im, że jakiś koleś go pobił, a ja go właśnie zbierałem z ziemi. Nie miał nawet kto zaprzeczyć, bo wszyscy weszli do środka, a na zewnątrz zostali tylko Yogi z tym drugim. Spojrzałam na niego z wyrzutem. - Dlaczego ich oszukałeś, nie mogłeś powiedzieć prawdy? - Stchórzyłem, bałem się że jak się dowiedzą to mnie zamkną i wtedy Czarny... on by mi ciebie zabrał. - Czarny jest kretynem - odparłam bezwahania - ale to, że go pobiłeś nie było fair. A kłamstwo, kłamstwo ma krótkie nogi, wiesz o tym? Spojrzał się w okno i ironicznie zaśmiał, nie widziałam u niego takiego zachowania wcześniej. - I kto mi mówi o tym, że kłamstwo ma krótkie nogi. Eli, to nie ja udaję kogoś innego, a ty! Z fajnej, wrażliwej dziewczyny robisz z siebie **** bez serca, bezwzględną i zimną. Taką cię znałem z opowiadań mojego brata, chociaż fakt, nie wiedziałem wtedy że ty to ty. On nie mówił za dużo, ale o tobie opowiadał wszystko... ze szczegółami. Poczułam jak łzy ciekną mi po policzkach. Miał rację, miał cholerną rację... byłam zwykłą, okropną hipokrytką, która nie dość, że okłamywała samą siebie to na dodatek wszystkich wokół. - Przepraszam, nie chciałem cię urazić - odparł skruszony. Pokiwałam przecząco głową. - Nie masz... za co przepraszać - wyszeptałam i ukryłam twarz w dłoniach. Nie chciałam płakać, ale nie umiałam się powtrzymać. Z zimnej suki wyszła mała, zagubiona dziewczynka. - A Czarny? Co z nim? - zapytałam przez łzy. - Z nim... no raczej dobrze, mówili że nic poważnego się nie stało. Szwów chyba zakładanych mieć nie będzie, a to najważniejsze. Przypomniał mi się ten straszny obraz tej bijatyki. - Wiesz, powinnam być na ciebie teraz strasznie zła. Wstałam z krzesła ocierając łzy z twarzy. Złapałam za kurtkę, która wisiała na wieszaku w przedpokoju. Michael też wstał. - Nie będę ci się wcale dziwił jeżeli przestaniesz się do mnie odzywać, ale... Wtedy po raz pierwszy blondyn mnie pocałował. Był taki cudowny i delikatny jak to robił, że nie potrafiłam się od niego oderwać. - Michael, jestem zła - powiedziałam bez przekonania odsuwając go od siebie. Oczywiście po tygodniu wszystko było wporządku. Zaczęłam normalnie rozmawiać z Czarnym. Przez parę miesięcy Michael musiał ukrywać całą prawdę, pomagałam mu w tym niejednokrotnie. Czarny pogodził się z myślą, że nigdy nie będzie mnie miał. Po walentynkach w 2001 roku ja i Michael staliśmy się parą. Byliśmy niemalże nierozłączni, do czasu gdy został wezwany w kwietniu na komisariat. Bałam się, strasznie się bałam, że go zatrzymają, jednak oni oznajmili mu tylko, że nie mogą prowadzić dalej śledztwa, bo facet który zaatakował jego brata nie żyje. Dobrze było wiedzieć, że facet mojego życia, który trzymał mnie w objęciach mówiąc mi to nie żyje. Informacja była dobrą informacją wystarczającą na cały rok. 4 Stycznia 2011 Te momenty mojego zwątpienia w siebie dawały mi jakąś niewyjaśnioną siłę, którą potem chciałam wykorzystać w celu zbawienia świata, ale jakoś nigdy mi się nie udawało. Z Michaelem mam kontakt jeszcze do teraz, to dobry przyjaciel i czuję, że nadal gdzieś w głębi duszy czuje coś do mnie. Tak, jako czternastolatka kochałam zliczać ile chłopaków w sobie rozkochałam, ilu się podobałam. To było takie podnoszące na duchu w chwilach gdy stawałam przed lustrem i nie mogłam na siebie patrzeć. Zazwyczaj działo się tak dzień po zażyciu jakichś dragów czy innego świństwa. Do teraz się zastanawiam - po co ja to robiłam? Dlaczego nie mogłam pomyśleć jak rozsądna osoba i spojrzeć na całą sytuację trzeźwo i zobaczyć jak to mnie niszczy. A wmawianie sobie, że nie jestem uzależniona? A oszukiwanie mamy, że źle się czuję, bo zjadłam coś niedobrego i spędzanie nocy nad muszlą, na zimnej, łazienkowej podłodze? Wspomnienia, okropne wspomnienia. Pierwszy odcinek w tym roku :D mam nadzieję, że oglądalność się poprawi. Jeżeli chcecie mogę wysyłać Wam informację na PW o nowych odcinkach, wystarczy tylko napisać. +co do fabuły: obrót o 180 stopni mogłoby się wydawać... :D |
Odp: Siedem żyć
Noo... Bardzo mi się podoba.:)
Dzięki za wiadomość bo bym pewnie w ogóle tego nie zauważył. -.-" Nic dodać nic ująć. Czekam na kolejne odcinki.:) |
Odp: Siedem żyć
Ja to już czytałam xD Nie dałam komentarza, bo... Nie wiem co napisać, fajny odc. Jak zresztĄ CAŁE fs
|
Odp: Siedem żyć
Świetny odcinek. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Mam nadzieję, że odcinki będą takie świetne przez cały rok :). Czekam na następny.
10/10. A, i proszę (jeśli nie będzie to problemem) abyś wysyłała mi PM'a z przypomnieniem jak wstawisz odcinek. Nie zauważyłam. |
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 17:25. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023