TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims Fotostory (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=42)
-   -   machine for killing (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=52331)

Gold_Chocolate 07.08.2010 11:23

Odp: machine for killing
 
No cóż na razie przeczytałam do rozdziału 2 i.. bardzo mi się podoba :) Ciekawa fabuła i ładne zdjęcia. Postaram się jak najszybciej nadrobić reszte :D

Auroella 07.08.2010 14:56

Odp: machine for killing
 
Dobra nadrobiłam wszystkie rozdziały
Opisy są sugestywne i ogólnie takie, jakie lubie. Dialogi świetne i aż dziwie się, że wcześniej mnie tu nie było.
Mam nadzieję, że Sus pokaże nam swoją 'bardziej ostrą' stronę na jakieś fajnej, mhrocznej akcji :D Zdjęcia z ostatniego odcinka podobają mi się najbardziej.
Czekam na next'a ;)

pensivelane 07.08.2010 15:27

Odp: machine for killing
 
@up jeszcze wam pokaże :P A co do zdjęć, to po tej długiej przerwie w rozdziałach chyba zakumałam o co w nich biega :D


Niniejszy odcinek chciałabym zadedykować nieobecnej niestety Volt - myślę, że po przeczytaniu rozdziału dowie się dlaczego :P. Wszelkie zbiegi okoliczności takie jak imiona itd. to czysty przypadek, ale gdyby ktoś poczuł się urażony/skopiowany, to niech powie


__________________________________________________ __________________


ODCINEK 5
"Uwierz w to"


Cisza. Dobijająca… Szczególnie w tak niezręcznej sytuacji, jak ta. Ileż bym dała, by choć przez chwilę usłyszeć choćby najcichszy odgłos, dochodzący zza ściany. Odgłos, który przerwałby tę okropną katuszę, przez którą teraz przechodziłam. Nikt się nie odzywał, jednak ich spojrzenia mówiły same za siebie. Szybkie, ukradkowe, nieśmiałe, pytające, zaniepokojone, wyczekujące… Tak, miały wiele określeń, każde było inne, rzucane w inną stronę.
- Madeleine, może pokażesz jej pokój? – przemówił właśnie Elliot, który stał oparty o półściankę, dzielącą salon z jadalnią. Kiedy zadał pytanie długowłosej blondynce, cały czas lustrował moją osobę, jak gdyby za wszelką cenę chciał wywiercić dziurę w mojej głowie. Twarz miał kamienną, zupełnie jak James. Gdyby ktoś obcy (nie mówię, że ja nie byłam) wszedł w tej chwili, pomyślałby, że to sekta. Przyznam szczerze, ja sama tak myślałam.
- Em, S-Sussanne – powiedziała dziewczyna, wyraźnie przerażona świadomością, że ma mnie gdziekolwiek zaprowadzić. Co ja jej niby mogłam zrobić? Wyrwać te przepiękne, platynowe włosy? Odgarnęłam grzywkę na bok, ostatni raz rzucając zaciekawione spojrzenie na Elliota, który cały czas mnie obserwował. Ruszyłyśmy korytarzem, do pierwszych drzwi, mieszczących się po jego prawej stonie. Dziewczyna uchyliła je cicho, poczym ustąpiła mi miejsca w progu. Obejrzałam się za siebie – prawie jak w horrorze, James i Elliot stali w bliskiej odległości, obserwując ruchy postaci, wyglądem przypominającej upadłego anioła. Żołądek podskoczył mi do gardła. A co jeśli, oni naprawdę chcą mi coś zrobić? To niedorzeczne… Chociaż…? Nie, puknij się w głowę, Sussanne. Powoli ruszyłam w głąb pokoju. Nie był zbyt duży, oklejony ciemno-fioletową tapetą. Pod ścianą stało wielkie łóżko, okryte białą pościelą. Na ścianach wisiały zdjęcia, dużo zdjęć…
- Zostawię Cię na chwilę – rzuciła na odchodne i wyszła, pozostawiając drzwi lekko uchylone.
Podeszłam do jednej z ramek. Zobaczyłam siebie. Tak, to byłam ja, jednak wyglądałam… inaczej. Uśmiechałam się – co prawie w ogóle mi się nie zdarza, a jeśli nawet, to niezbyt szczerze– jak dziecko, które usłyszało dowcip o Świętym Mikołaju. Serce zabiło mi mocniej, jakby chciało się wyrwać z mojej piersi. Waliło jak oszalałe, a krew pulsowała mi w żyłach tak, że czułam ich ucisk na skórze. Oparłam się o ścianę, zaczęło mi wirować w głowie. Chwiejnym ruchem położyłam sobie dłoń na czole. Wszystko się uspokoiło… Zaryzykowałam. Wróciłam do pozycji pionowej i mrużąc oczy ponownie spojrzałam na zdjęcie. To był on… To James. ..

Jak to się mogło stać? Kim ja jestem? Ofiarą photoshopa? A może miałam siostrę bliźniaczkę i po prostu mnie z kimś pomylili? Przecież ja… Ja jestem Sussanne, mieszkam w Nowym Jorku, pracuję… to znaczy… zabijam ludzi. Ja nie kocham.

http://img812.imageshack.us/img812/5...2927965ad5.jpg

Westchnęłam głęboko kilka razy. Obróciłam się za siebie – nie byłam tu sama. James siedział na pufie, koło łóżka. Podpierał się na nadgarstku, przyglądając się każdemu wykonanemu przeze mnie ruchowi, każdej reakcję. Chciałam zaczęć krzyczeć, najgłośniej jak potrafię, że nie ma prawa… Właśnie, do czego? Na przykładzie Louisa nauczyłam się żeby nie oceniać ludzi zbyt pochopnie. Może ma mi coś do powiedzenia? Chociażby słowo wyjaśnienia tej całej koszmarnej sytuacji.

-Kim jesteś? – spytałam, łamiącym się głosem. Próbowałam zatrzymać łzy, które same cisnęły mi się do oczu. Całe ciało chciało mnie zmusić do wybuchu płaczu. Zacisnęłam mocno powieki, spod których potoczyły się dwie, duże krople łez. – Kim… Czy my…? – próbowałam pytać przez zaciśnięte zęby. Oczy miałam szkliste, lekko zaczerwienione. Usiadłam naprzeciwko Jamesa na pikowanym, czarnym fotelu, złożyłam dłonie na kolanach i czekałam… czekałam na odpowiedź. Szkoda tylko, że jej nie otrzymam. James nie lubił odpowiadać na pytania – nie potrzebnie zawróciłam sobie głowę, mogłam uciec stąd minutę temu, albo spróbować. Dokądkolwiek.
James spojrzał mi w oczy, nieporuszony moją reakcją. Miał piękne oczy, takie… uspakajające… Jego spojrzenie szybko osuszyło moje łzy. Odgarnęłam włosy za ucho. Nie musiał nic mówić, sama jego obecność, jego spokój, jego oczy. To wszystko sprawiło, że poczułam się, jakby nic się nie stało. Jakby to wszystko było snem. Szkoda tylko, że nie było nocnym złudzeniem, które zaraz zniknie. Tu nie wystarczy się obudzić.
-Sussanne, nie jesteś tu bez powodu… - Tego już się domyśliłam – Wiesz, wiele czasu mi zajęło, żeby cię odnaleźć. Sprowadzić tutaj. Pokazać to wszystko, co jest częścią ciebie, choć o tym nie pamiętasz. Zastanawiam się, jak mam ci to wszystko teraz wyjaśnić, wytłumaczyć. Najlepiej będzie, jeśli zacznę od początku. Nadeszła pora, abyś pożegnała się ze swoim imieniem –Sussanne. Bo widzisz, zawsze byłaś i będziesz Rosalyn i… wcale nie jesteś maszyną do zabijania. Jesteś tylko częścią misternej układanki Willa, a raczej ważnym jej elementem. Byłaś córką jednego z najbardziej wpływowych ludzi w Toronto. Jak każdy człowiek babrający się w biznesie, maczał także ręce w kryminałach. Jakimś cudem stał się też ważnym człowiekiem mafii. To miasto dzieli się na dwa światy: Nasz i Willa. Zawsze kombinował, jak ma się nas pozbyć, jak zdobyć przewagę i wykombinował. Tej nocy… Tej nocy miałem Ci się oświadczyć, po czterech latach. Los jednak chciał, byś w tym dniu stała się kimś innym. Już nie byłaś moją Rosalyn. Czekałem w jednej z restauracji – powiedziałaś, że przyjdziesz sama, żebym się nie wygłupiał i nie jechał. Spędziłem tam samotnie dwie godziny. Myślałem, że coś ci wypadło, że to nic takiego. Nigdy się nie spóźniałaś, zawsze uprzedzałaś. Kiedy wyszedłem na ulicę, zobaczyłem Cię, po drugiej stronie. Uśmiechałaś się. Próbowałaś przekrzyczeć gwar nocnego miasta, szumiących samochodów. Chciałaś powiedzieć, co cię zatrzymało. Nie usłyszałem. Wyczekałaś moment, kiedy ulica będzie pusta. Zaczęłaś iść w moją stronę, cały czas uśmiechając się, jakby to miało być lekarstwo na całe zło tego świata – dla mnie było.

http://img441.imageshack.us/img441/2...a32f966d21.jpg

W tym samym momencie zza rogu wyjechało czarne auto. Byli to ludzie Willa. Zanim zdążyłem się zorientować, kim oni są, leżałaś na jezdni w kałuży krwi, nieopodal kół samochodu. Z jego środka wybiegł mężczyzna, w czarnej kominiarce i kombinezonie, unosząc Cię szybko i wpychając na tylne siedzenie samochodu. Nim zdążyłem cokolwiek zrobić odjechał z piskiem opon. Gdybym… Gdybym zrobił coś wcześniej, nie bylibyśmy teraz tutaj, w tej sytuacji… wszystko byś pamiętała.

http://img825.imageshack.us/img825/1...a329966d15.jpg

Jak się już pewnie domyślasz, uderzenie spowodowało utratę pamięci. Początkowo plan Willa był taki, abyś zginęła pod kołami samochodu, jednak kiedy dowiedział się o amnezji postanowił wykorzystać Cię inaczej. Wmówiono Ci fałszywe imię, nazwisko, czym się zajmujesz... Czy pomyślałaś kiedykolwiek kogo zabijasz? Czym się narazili? Komu? Jedną z tych osób był właśnie twój ojciec…

http://img805.imageshack.us/img805/7...b091968353.jpg

Will uznał, że łatwo będzie Ci do niego dotrzeć. Wzbudzić jego zaufanie. Żeby wpuścił Cię do mieszkania. Żeby sam wystawił się na pewną śmierć. Zrobiłaś to. Wiem, że to nie twoja wina. To moja… Nie powinienem pozwolić na to wszystko. Nie mogłem sobie darować, że Cię wtedy nie odepchnąłem, nie zauważyłem. Przez te dwa lata szukałem Cię. Poruszyłem niebo i ziemię, żeby dowiedzieć się, jakie jest twoje kolejne zadanie, gdzie będziesz sama. I wreszcie się udało. Znalazłem Cię. Myślałem, że kiedy Cię tu przywiozę to… to wszystko sobie przypomnisz. Że znów będziesz moją Rosalyn.

Nie wiedziałam kompletnie co mam odpowiedzieć. Siedziałam, tępo wpatrując się w Jamesa. Pierwszy raz (tak właściwie, to nie mam pojęcia) mówił tak długo. Jego twarz wyrażała teraz ogromny ból, natomiast jego oczy przesiąknięte były miłością. Miłością do mnie. Byłam zła na siebie, że nic nie pamiętam, że nie mogę mu teraz ulżyć. Pomimo współczucia dla Jamesa, gotowała się we mnie nienawiść. Jak Will mógł mi to zrobić? Jak? Rozumiem, tu chodziło o mojego ojca, którego.. No właśnie, którego ja zabiłam. Z zimną krwią, nieświadoma kim on jest. Właśnie poczułam, jak to jest, kiedy ma się wyprany mózg.
- James, ja… Ja nie wiem co mam powiedzieć – wyjąkałam, ocierając łzy z policzków.
- Rosalyn, nic nie musisz mówić. Nie miałaś na to wpływu. Przepraszam, że namieszałem Ci teraz w głowie. Może byłoby lepiej, gdybyś wiodła to drugie życie. Gdybyś była przekonana o swojej nowej tożsamości – pokiwał przecząco głową i uniósł się z siedzenia, udając się powoli w kierunku drzwi. Również wstałam, podeszłam do niego i złapałam go za ramię.
- Poczekaj. – przerwałam na chwilę, kiedy odwrócił się w moją stronę i znów spojrzał mi w oczy. – Dziękuję. Dziękuję, że mi powiedziałeś. Gdyby nie ty, nadal byłabym tą maszyną w rękach Willa. – Przez moment przemknęło mi przez myśl, że kolejnym zleceniem Willa mógłby być sam James… A wtedy nie miałabym już nikogo.
- Nadal nie jestem pewien, czy stoisz tu naprawdę. Czy nie jesteś tylko snem. Czy to ja zwariowałem, dlatego, że mi Cię odebrali. Nawet sobie nie wyobrażasz jak trudno mi było przez te dwa lata, Rose. Jak przy życiu trzymała mnie tylko żądza zemsty i sprowadzenia Cię do domu. – powiedział – prawie jednym tchem. Szybkim ruchem ujął moją twarz w dłonie i pocałował.

http://img651.imageshack.us/img651/1...292f965aea.jpg

Choć nie pamiętałam Jamesa, moje ciało mówiło mi, że to wszystko prawda, że skądś już znam te usta, ten dotyk, przyprawiający o wybuchy gorąca.
- Kocham Cię Rose – powiedział, przerywając pocałunki. Staliśmy teraz pod ścianą – dotykałam jej plecami, podczas gdy James stał niebezpiecznie blisko. Niebezpiecznie dla nas obojga, choć jemu chyba na tym właśnie zależało. Mnie z resztą także. Poczułam jak kolejna partia łez napływa mi do oczu. Szybko chwyciłam Jamesa w odwzajemnionym uścisku:
-Boże, James, co się ze mną stało – wyszeptałam przerażonym głosem, kiedy nagle przerwał mi kolejny pocałunek, złożony na mojej szyi.
Jego dłonie błądziły po moim ciele. Na plecach, na biodrach, pod bluzką. Zupełnie nie przeszkadzało mi, że przez straconą pamięć wydawało mi się, że go nie znam, ale chciałam więcej…

Jego klatka piersiowa przywarła do mojego ciała, przyciskając mnie coraz mocniej do ściany. Czułam jak adrenalina buzuje mi w żyłach, jak z każdą sekundą rośnie ochota na Jamesa. Podwinęłam jego golf do góry. Z wielkim trudem oderwał się od moich ust, by go zdjąć i rzucić w kąt pokoju. Korzystając z okazji zrobiłam to samo z moją bluzką. Chwilę później byliśmy w tej samej pozycji, wzajemnie napierając na siebie coraz to namiętniejszymi pocałunkami. Złapał mnie w tali i pociągnął do siebie. Opadliśmy na łóżko, skręcając przy tym idealnie ułożoną pościel.

http://img821.imageshack.us/img821/8...292f966c19.jpg

- Sussanne… - przerwał James, który znajdował się teraz nade mną, podpierając się nadgarstkami.
Przyłożyłam palec wskazujący do ust i pokręciłam przecząco głową – Rosalyn – poprawiłam go i przyciągnęłam do siebie za ramiona. Moja prawa dłoń zatopiła się w gęstych, rudych włosach Jamesa, które opadały mu teraz na powieki. Lewa natomiast błądziła w okolicy jego paska od spodni. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Mogłaby…

http://img571.imageshack.us/img571/8...292b966c19.jpg

Całe miasto okryte było mrokiem. Z zewnątrz nie dochodził żaden odgłos, żaden dźwięk. Wszystko było takie ciche, uśpione, anemiczne. Księżyc świecił dziś w pełni, rzucając blade światło przez okno pokoju. Można było zobaczyć dokładnie, co się tam znajdowało, każdy szczegół. Liche, księżycowe promienie padały na łóżko, pozwalając dostrzec kontury naszych ciał, poruszających się płynnie w blasku nocy. Ktoś pomyślałby, że opisuję teraz nic nieznaczącą noc. Ciemno, szaro, zimno. Nie tutaj. To miejsce, ten pokój przesiąknięty był namiętnością. Namiętnością, która dopiero tej nic nieznaczącej nocy zdołała się ujawnić. Może gdyby nie to, też nie zwróciłabym na to uwagi. Ta noc była wyjątkowa, jest – od teraz – dla mnie. Nie musisz tego rozumieć.

***
Po każdej nocy musi nastać dzień. Nie inaczej było tym razem. Słońce wstało dziś rześkie, świeże, jakby inne, nowe. Może tylko tak mi się wydawało, dla mnie dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Był pierwszym dniem mojego życia. Wczoraj umarłam. Umarłam, ale zbudziłam się do życia na nowo. Drugą szansę mam zamiar wykorzystać, naprawić swoje błędy. Jednak chyba najbardziej zależy mi na wyjaśnieniu kilku spraw. Załatwieniu ich raz na zawsze. Na rachunek sumienia – nie mój – Willa. Najwyższy czas.

Przekręciłam się na drugi bok, plecami do światła. Coś nie pozwalało mi trzymać powiek zamkniętych. Ktoś.
James stał oparty o futrynę drzwi, starając się ukryć swój uśmiech. Już nie musiał udawać, nie przede mną, nie po tym, co wczoraj mi powiedział.
- Chodź, ktoś chciałby ci coś pokazać

_____________________________________





Wybaczcie mi ten rozdział. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że jest inny niż dotychczas. Jest więcej dialogów, mniej opisów i wiele innych dziwnych rzeczy, których nie mam serca poprawiać, bo boję się, że zrobię jeszcze większą kaszanę niż wcześniej. Przy końcu dodałam dwa opisy przyrody, żeby nie było, że moje natchnienie twórcze pojechało na wakacje. Pomysły są, ale przyznam szczerze: nudziło mi się i zaczęłam pisać ten rozdział o dwunastej w nocy :D Wzięłam też sobie do serca to nieustanne wołanie Volt o sceny łóżkowe i hm, coś tam skrobnęłam. Nie chciałam żeby było zbyt ostro/pruderyjnie, opisywać wszystkiego. Mam nadzieję Volta, że taki kawałek Ci wystarczy :P Na pocieszenie: Pierwszy – nie ostatni! + Wybaczcie mi ta nieregularność jeśli chodzi o zdjecia. Od połowy musiałam dodać ich trochę więcej, no wiecie ;D

Czy chcielibyście bonus w postaci niewykorzystanych zdjęć, które miały być w tym odcinku?


Violet 07.08.2010 16:42

Odp: machine for killing
 
przeczytałam pierwszy odcinek(z tyłu)I bardzo mnie to fotostory zaciekawiło teraz będe czytać drugi :)

yaoi fan 07.08.2010 17:53

Odp: machine for killing
 
"Odkręciłam się na drugi bok"

Jak można się odkręcić? Troszkę mi się to nie podoba.
I nie pisz "Cię" z dużej litery. Cię to raczej zwrot grzecznościowy, jeżeli piszesz do kogoś w liście.

pensivelane 07.08.2010 18:15

Odp: machine for killing
 
@up Więc poprawiam na `przekręcić`.

EDIT: I może cos o odcinku :)

Auroella 07.08.2010 20:07

Odp: machine for killing
 
Haa i prosze bardzo, dzisiaj zaczełam czytać fs i dzisiaj jest nowy odcinek! miodzo. No ale do rzeczy - troche załuję, że tak od razu poszli do łózka, mogli iśc w drugim odcinku, teraz Rose (swoja droga, imie do niej bardzo pasuje :)) raczej powinna ukladac sobie wszystko w glowie, ale skoro to twoja historia, to niech bedzie tak :)

Co do dodatkowych/bonusowych zdjęc, to (moim skromnym zdaniem :P) pare fociszów zawsze mozna pod koniec wkleic ^^ Aha, no i BEDE TU ZAGLADAC :)

EDIT: Mialas racje, polubilam James'a dopiero w tym rozdziale :D A sceny łóżkowe wyszły naprawde subtelnie, 'nie za dużo, nie za mało' czytaj - ogolnie w porzadku :D wiec nie masz sie czym przejmowac :p

pensivelane 07.08.2010 20:22

Odp: machine for killing
 
Wybaczcie, za to pojscie do lozka, ale wzielam sobie do serca prosby Volt i uznalam to za fajne zwieńczenie odcinka. A co do układania sobie w głowie, to ma na to czas :D.
I miło mi, że Ci się podoba, i że będziesz zaglądać :P
No, w takim wypadku jest sens ciągnąć to fs 8) 8)

________________

Może ktos jeszcze :P ?

Ellika99 07.08.2010 21:14

Odp: machine for killing
 
Ej to jest .... Fajne :D Polecam Ellika99 :P

Panna Lu 07.08.2010 21:17

Odp: machine for killing
 
Sam rozdział czyta się przecudownie - jakoś tak inaczej niż poprzednie. Mam wrażenie, że przykładasz większą wagę do tego, co piszesz. I cudownie.

Cytat:

Dziewczyna uchyliła je cicho, poczym ustąpiła mi miejsca w progu.
Po czym.
Cytat:

- Zostawię Cię na chwilę – rzuciła na odchodne
Tutaj powiedziałabym "rzuciła na odchodne blondynka", czy coś w tym rodzaju. Może się tak zdarzyć, że czytelnik nie od razu domyśli się, kto wypowiada te słowa.
Cytat:

a krew pulsowała mi w żyłach tak, że czułam ich ucisk na skórze.
chyba "ucisk na skórze" pasuje bardziej do czegoś, co naciska na nią z zewnątrz. Nie wiem zresztą.
Cytat:

nie potrzebnie zawróciłam sobie głowę, mogłam uciec stąd minutę temu, albo spróbować.
Niepotrzebnie.
Cytat:

James spojrzał mi w oczy, nieporuszony moją reakcją. Miał piękne oczy, takie… uspakajające… Jego spojrzenie szybko osuszyło moje łzy. Odgarnęłam włosy za ucho. Nie musiał nic mówić, sama jego obecność, jego spokój, jego oczy. To wszystko sprawiło, że poczułam się, jakby nic się nie stało.
Oczy, oczy, oczy. :3 Ale to mało zwraca uwagę.

O, tu jeszcze powiem, że zauważyłam, że nie stawiasz spacji po myślnikach przy dialogach. Nieestetycznie to wygląda.

Cytat:

tu chodziło o mojego ojca, którego..
Trzykropek zawsze ma trzy kropki. xD

O, teraz z kolei te spacje po myślnikach stawiasz. I dobra.

Cytat:

- Poczekaj. – przerwałam na chwilę, kiedy odwrócił się w moją stronę i znów spojrzał mi w oczy. – Dziękuję. Dziękuję, że mi powiedziałeś. Gdyby nie ty, nadal byłabym tą maszyną w rękach Willa.
Pogrubionych kropek nie powinno być.
Cytat:

Może gdyby nie to, też nie zwróciłabym na to uwagi.
"na to uwagi"...chyba pasowałoby lepiej "na nią uwagi" - bo chyba mówisz o nocy, nie?

To było świetne, tyle powiem. Cały odcinek taki spokojny, dużo wyjaśnia, stanowiący ładną całość. Podoba mi się to, skąd wynikło to, że Rosalyn nic nie pamięta. Swoją drogą Rosalyn to zdecydowanie lepsze imię niż Sussanne, o!
I wybacz mi mój dość chaotyczny post - jakoś tak dziś padam z nóg i nie stać mnie na nic więcej. o,o I oczywiście głosuję za bonusem.


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 16:14.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023