![]() |
Odp: Complicated
ej dziękuję Volturii za trzymanie mnie na duchu i użyczenie mi simsów ;**
sprawy przedstawiają się tak : jak wiadomo, odcinek jest napisany. Ale. Nie mam głównych bohaterów. Zrobiłam Sam, wg Veripmy całkiem podobną xP [img]http://i43.************/2u886iu.png [/img] co do Josha, czekam na odpowiedź od scarlett... podobna ? edit : trochę zmniejszyłam oczy i usta. |
Odp: Complicated
no i gitez majonez ;p
|
Odp: Complicated
*****ista jest!
:P Zostaw ją tak, jak jest. EDIT: Wygwiazdkowało mi słowa ;P Ale jaja. xd |
Odp: Complicated
;D nono. kryzys zazegnany. - ale ja naprawdę moge poszperać dzisiaj po pakowaniu w archiwum i poszukać Sam ^^
|
Odp: Complicated
Skoro zażegnany to następny odcinek prosimy :D
|
Odp: Complicated
witam po dłuższej przerwie :D
”Game over?” - Przytrzymajcie ją w areszcie 3, góra 4 dni. Muszę pogrzebać w jej aktach. - Wiesz, że to wbrew prawu? – Spytał Josh, zapinając guziki płaszcza i wychodząc na zewnątrz – Przecież nie jesteś już w policji. Spojrzała na niego chłodnym wzrokiem. - Proszę – w jej głosie można było usłyszeć wyraźną nutkę błagalności – A do policji mogę wrócić. Tęsknię za starymi śmieciami. Uśmiechnął się i ją przytulił. - Dałaś się przekonać. - To raczej chęć zrobienia niektórym na złość – Skwitowała, stając na palcach i zezując nad ramieniem czarnowłosego w stronę samochodu, gdzie siedziała Patricia z zaciętą miną. Pokręcił głową z niedowierzaniem i wsiadł do samochodu, machając jej na pożegnanie. † - Jesteś niezłym aktorem.- Wiem. † Sam właśnie szła do kuchni, gdy zauważyła na podłodze dzwoniący telefon. Jako, że nie znała rozmówcy, odrzuciła połączenie. Kiedy komórka zadzwoniła ponownie, niechętnie odebrała.[IMG]http://i30.************/2hp60py.jpg[/IMG] - Tak słucham? Nie, nie wiem z kim mam do czynienia. Proszę sobie nie robić ze mnie żartów! Megan? Jaka...A, pamiętam. Spotkanie? U mnie – Powiedziała, biorąc do ręki nóż i przyglądając mu się badawczo – Do zobaczenia – Schowała nóż za pasek.Po chwili, która minęła zdecydowanie za szybko, rozległ się dzwonek do drzwi. Szybko zakryła narzędzie bluzką i poszła otworzyć. - Cześć – Uśmiechnęła się czarnowłosa, patrząc na nią – Kto cię tak urządził?! - Patysia – Odpowiedziała i starła krew z brody. Takie małe, a tak boli. Obie panie weszły do salonu, gdzie wspólnymi siłami ustawiły kanapę z powrotem, zaśmiewając się z jej położenia. Sam pilnowała się ile wlezie, żeby nie poharatać się ostrym narzędziem, boleśnie wpinającym jej się w brzuch. Poszła do kuchni pod pozorem zrobienia herbaty i zaczęła rozmyślać nad przyczyną wizyty zielonookiej. Gdy woda skończyła się gotować, wróciła do pokoju z napojami. - A więc... Mogę się spytać, czemu składasz mi wizytę o – Zerknęła na zegarek – 23? - Po pierwsze byłam blisko. Po drugie, obiło mi się o uszy, że niespecjalnie lubicie się z Patricią. Myślałam, że się dowiem czemu. Uwierz mi, jestem dobra w wyciąganiu zeznać – Zaśmiała się. Ach, ta Jessica. Daj jej ciasteczko, a już wszystko ci powie, pomyślała Sam. [IMG]http://i26.************/2r5x9on.jpg[/IMG] Zaczęła opowiadać historię wzajemnej antypatii, nie szczędząc szczegółów. Gdy doszła do momentu włamania i bójki, Megan jej przerwała.- A skąd Josh miał kajdanki? - Każdy policjant powinien je mieć? – Odpowiedziała pytaniem na pytanie. Owe zdanie wypowiedziane przez koleżankę po fachu dało jej sporo do myślenia. Czyżby Josh miał akcję? Nie, pomyślała, powiedziałby mi o tym. - O, późno już – Stwierdziła Megan i wstała – Dziękuję za herbatę i mam nadzieję, że do jutra. - Dobranoc. † - Witamy z powrotem! – W drzwiach wydziału kryminalistyki stał mały tłumek, ciesząc się, że Sam wróciła.- Uśmiechnęła się do nich krótko, acz cieple i z kartonem w ręku stała i wypatrywała znajomych blond kudłów, ale ich nie zobaczyła, co wywołało u niej jeszcze szerszy uśmiech na twarzy. Josh stał z tyłu, wyjątkowo oschły, ale Sam rozumiała jego sytuację. Nie mogli się wydać. Przywitał ją krótkim skinieniem głowy i udał się do swojego biura. Po skończonej robocie, Sam została trochę dłużej w pracy pod pretekstem ponownego zapoznania się z kodeksem pracy, który uległ małym zmianom. Gdy tylko drzwi za Joshem się zatrzasnęły, Sam zamknęła je od środka i dorwała się do akt. A dokładniej szuflady z nimi. Klęknęła przy szafce z nimi i otworzyła pierwszą lepszą szufladę. - Nie, to mnie nie interesuje – Mruczała, przeglądając teczki z danymi z uczelni. Wyrzuciła wszystko na podłogę i zabrała się do następnej zakładki, przeklinając Josha, że po prostu jej tego nie dał. [IMG]http://i31.************/r9h75c.jpg[/IMG] - Eureka – Uśmiechnęła się zadowolona, znajdując to, co chciała.Patricia Bean. - Josh, niezdaro, akta układa się nazwiskami, a nie imio... co? – Mruknęła, biorąc do ręki małą karteczkę. „Posprzątaj po sobie. Całuski, Josh” - Jak na faceta, masz ładne pismo – Powiedziała do kartki i się zaśmiała – Całuski! Leżała tak na podłodze i się śmiała jeszcze przez parę minut. Gdy się uspokoiła, zgięła karteczkę na pół i schowała do torby. Spojrzała na kartę zdrowia wroga i po chwili zastanowienia położyła ją na stercie nagromadzonych papierów i podeszła do ksero. - O matko, jak to się włącza? – Mruknęła, szukając odpowiedniego przycisku. Po chwili go znalazła i wcisnęła, a maszyna zaczęła buczeć, strasząc czarnowłosą. Następnie, po uprzątnięciu papierów wysypanych niechcąco na podłogę, pociągnęła usta błyszczykiem i wyszła, zahaczając o swoje biurko. † Boże, co ja wyrabiam? † Siedziała dumna jak paw w swoim salonie, pijąc herbatę z miodem i cytryną i przeglądając kserówki.- Nie chce mi sięę – Stwierdziła, wyciągając się na kanapie. Chcieć, nie móc. Kobieta ze znużeniem wróciła do studiowania akt, ziewając od czasu do czasu. - Hm? Jej uwagę przykuła karta zdrowia jej wroga, a dokładniej rubryczka z opisem chorób. 12 października 1996 rok. Ciężkie pobicie, operacja. Zaledwie siedemnastoletnia dziewczyna... zaginiona. Odłożyła kserówki na stół i ciężko westchnęła. Tego się nie spodziewała. Może przez swoją agresję wyrażała swój żal, chciała pokazać światu, jakie nieszczęście ją spotkała? Czy to właśnie po tym przestała ufać ludziom? Usiadła przy świeżo naprawionym laptopie, modląc się, żeby odpalił. Po chwili nerwowego oczekiwania, Zdzichu załadował się bez zbędnego buczenia i obrażania się. Zalogowała się w serwerze policyjnym i weszła w zakładkę zaginięcia. Wstukała 12.10.1996, lecz w tym momencie serwer uznał ich współpracę za zakończoną, obwieszczając, że dostęp ma tylko admin bądź osoba posiadająca hasło. Policzyła w myślach do 10 i spróbowała ponownie. Bez skutku. [IMG]http://i32.************/2ppnex2.jpg[/IMG] Smukłe palce poruszały się po klawiaturze, blokując dostęp do strony. Tak, ta osoba znała hasło i bynajmniej nie miała zamiaru się nim dzielić z kimkolwiek.† [IMG]http://i31.************/344cdqe.jpg[/IMG] †[/center] „Strona została zablokowana” - Do jasnej cholery! „Użytkownik został wylogowany” - Co do... – Zaczęła Sam, próbując zalogować się ponownie. „Admin zawiesił stronę” - Chrzanię taką współpracę! – Krzyknęła, wyłączając przeglądarkę. Może wystąpił jakiś błąd i strona będzie dostępna jutro, łudziła się, wstając i idąc do kuchni. † W porę. † Usiadła na krześle w jadalni, kładąc przed sobą talerz z kanapkami i pisząc sms-a do Josha. Jakoś nie miała ochoty na rozmowę z nim, zwłaszcza po tym, jak ją dzisiaj potraktował, a mianowicie był wobec niej oschły i nieprzyjemny. „Czemu byłeś dzisiaj nie w sosie?” Ledwie ugryzła kanapkę, przyszła wiadomość zwrotna. „Źle się czułem. Idę spać. Dobranoc.” Zmarszczyła czoło i zerknęła na zegarek. Faktycznie, była pierwsza w nocy. Czas spać. † - Zadowolona?- Tak. † - 18 luty. Jak ten czas szybko leci – Stwierdziła Sam, przeciągając się po długiej walce z budzikiem, którą oczywiście przegrała. Zerknęła na wskazówki i się zdziwiła wczesną porą. Dla pewności spojrzała na zegarek w komórce. Ta sama godzina. - Chociaż raz zdążę zjeść śniadanie – Ucieszyła się i podreptała do kuchni. † - Wiesz, że to nieuniknione?- Wiem. † Weszła jako jedna z pierwszych do biura, zamykając cicho za sobą drzwi. Znajoma, ciemnoruda szopa podniosła się znad biurka i spojrzała na nią. - Jess... - Zaczęła niepewnie, podchodząc do niej i gniotąc bluzkę. - Słucham? – Przerwała na chwilę miarowe stukanie w klawiaturę i poprawiła okulary. - Ja cię przepraszam za to, co odwaliłam w klubie – W jej głosie brzmiała szczerość i obawa, że rudej nagle przyjdzie ochota się zemścić i że ją strzeli w łeb. - Wiedziałam! – Zaśmiała się i ją przytuliła – Ash, moje 10 dolców! - Założyłyście się o mnie? – Zaśmiała się – Nie chcę znać wyników! Przypomniała sobie coś. - Macie dostęp do serwera? † - Muszę już iść.- Zostań. - Nie mogę. † - S...Johnson, Blach, Ponesky, Vo, do mnie.Wołani wstali i zerkali na siebie niepewnie. Albo Joshowi wczorajszy zły nastrój nie minął, albo coś przeskrobali. Zaczęli szukać w pamięci swoich wyskoków. Najwięcej miała Sam, ale nie mogło być inaczej. - Macie sprawę, ale tym razem to łatwizna -Rzekł, rzucając każdemu folder z danymi – Dlatego wybrałem najlepszych, bo chcę mieć to z głowy jak najszybciej. Cała grupka wyszła z jego gabinetu, a Sam tradycyjnie już zahaczyła o swoje biurko, obrzucając je stekiem przekleństw. Po krótkiej naradzie wyruszyli na miejsce zbrodni, gdzie czekała już Kelly i policja. - Co macie? – Spytała Sam, narzekając w myślach na pogodę. - Mord... - To wiemy – Pomachała mu przed nosem teczką – Inaczej by nas to nie było. Pytam o jakieś ślady, ewentualnie poszlaki. Młody policjant zarumienił się. - Mamy ślady opon, ale urywają się one po paru metrach. - Wiecie, do jakiego samochodu należą? – Do rozmowy włączyła się Megan. - MY mamy to ustalić, dzióbek – Podpowiedziała jej teatralnym szeptem Iskierka. Zielonooka klasnęła się w czoło otwartą dłonią. Najlepsza funkcjonariuszka milczała. - Chcę zobaczyć ciało. - Proszę za mną, ale nie jest to ciekawy widok. Szli kawałek przez łąkę nieopodal lasu. Drzewa delikatnie szumiały, ocierając się o siebie, a niebo usiane było mnóstwem małych, szarych chmur, zwiastujących deszcz. Sam pokręciła sceptycznie głową i dogoniła wysokiego funkcjonariusza. Tuż przy linii lasu, leżało ciało opakowane w folię. Kelly klęcząca przy nim nie miała zbyt radosnej miny. [IMG]http://i25.************/2jg2s5h.jpg[/IMG] - Witam.- Dzień dobry – Sam odprowadziła wzrokiem mężczyznę, który odszedł jak najszybciej – Jest aż tak źle? Kelly bez słowa rozsunęła folię, a Sam wypuściła gwałtownie powietrze, czując, że zbiera jej się na wymioty. - Możesz zwymiotować, jak skończą zbierać ślady. Zakryła usta dłonią i kiwnęła głową na znak, że rozumie. Ciało było zmasakrowane. - Polali go kwasem solnym o bardzo wysokim stężeniu, wyżarł skórę w niektórych miejscach do kości. Nie ma też odcisków palców – jednej dłoni nie ma, a druga jest wyżarta przez kwas – Kelly chwyciła dłoń i bez zbędnych ceregieli jej ją pokazała. Treść żołądkowa podeszła jeszcze wyżej. - Powieki – Zakaszlała, a gdy szatynka uniosła brwi ze zdziwieniem, dodała – Są zaszyte. To nie robota satanistów – Spojrzała na twarz trupa, chwyciła się za żołądek i pobiegła do lasu. - Racja... - Kto go znalazł? – Spytała, gdy tylko wróciła. - Było anonimowe zgłoszenie – Rzuciła w jej stronę paczkę gumy do żucia. - Sprawca? - Kto wie... Wymiotowałaś krwią?! Machnęła lekceważąco ręką. - Kto to? - Ustalamy tożsamość. Ciało jest w fatalnym stanie, zostało bardzo mało materii genetycznej, zębów też nie ma. Żeby znaleźć próbkę, trzeba będzie go otworzyć. - Mafia? – I zemdlała. † Czuła, że ból rozsadza jej czaszkę. Rozmowy wokół niej tylko go pogłębiały, zwłaszcza, że rozmówcy nie mieli w planach być cicho. Powoli otworzyła oczy.- Sam! – Krzyknął Josh, podbiegając do niej – Co się stało?! - Nie wiem – Odparła i próbowała unieść się na łokciach. Pomógł jej w tym Josh – Zemdlałam? - I wymiotowałaś krwią. Tak twierdzi Kelly. Zaraz, jaka Kelly? Ach, ta... - Napędziłaś nam wielkiego stracha – Powiedział i ją przytulił. - Muszę się stąd wypisać jeszcze dzisiaj. - Zemdlałaś. Lekarze powiedzieli, że masz początkowe stadium wrzodów. Musisz przestać palić. Spojrzała na niego chłodnym wzrokiem. - Wypisuję się na własne żądanie. Siostro! † Weszła do domu, rzucając torbę i płaszcz na podłogę, i obijając się o ściany doszła do swojego pokoju. Od razu padła na łóżko i zasnęła kamiennym snem. Obudziła się w środku nocy, rozglądając się nieprzytomnie. Gdy mniej więcej połapała się w swojej sytuacji, stała i kołysząc się, podeszła do laptopa. Z uporem trzylatka próbowała zalogować się w serwerze, lecz bez skutku. Zła, wyłączyła przeglądarkę i ułożyła pasjansa dla odreagowania, przeglądając przy okazji akta. - „Nie można ustalić tożsamości ofiary”. Nic nie wiemy o ofierze. Świetnie – Mruknęła Sam, postanawiając uczepić się ostatniej deski ratunku, jaką było włamanie się do komputera Josha, skoro nikt na wydziale nie miał dostępu do strony. Ściągnęła odpowiedni program, przepisała IP, które kiedyś znalazła i zamyśliła się. „Najczęściej wybieranym hasłem jest hasło”, przypomniała sobie nagłówek pewnego artykułu i spróbowała. Bez skutku. Strzeliła. Tak samo. Komputer poinformował ją o tym, że ma ostatnią szansę. Zrezygnowana, wpisała „sam”, a wszystkie dane jej chłopaka stanęły przed nią otworem. - Nie do wiary – Uśmiechnęła się i zaczęła grzebać w ustawieniach i hasłach. Ledwie zdążyła się nacieszyć swoim triumfem, na pulpicie pojawiło się ostrzeżenie o wirusie panoszącym na jej dysku i Zdzisiek wyłączył się, nie szczędząc swojej pani przekleństw w języku komputera. Zrezygnowana, zatrzasnęła go, obiecując sobie, że jutro poprosi Josha, żeby jej to naprawił. † Nie ma tak łatwo. † - Hej.- Co ty tu robisz tak wcześnie? – Spytał Josh, wskazując jej krzesło – Miałaś być w domu. Usiadła na nim ostrożnie, podsuwając kubek kawy mężczyźnie. - Laptop mi się zepsuł. - I mam co go naprawić? Wygięła usta w podkówkę i zatrzepotała rzęsami. - Dobra, ale nic nie obiecuję – Wstał i otworzył drzwi. - Powiesz mi, o co ci chodzi? Czy mam sama do tego dojść? Zacisnął mocniej rękę na kubku, aż mu pobielały knykcie. Sam przez moment obawiała się, że naczynie zaraz po prostu pęknie. - Nie masz w ogóle podejścia do samej siebie. Jesteś świetną policjantką, ale nie potrafisz o siebie zadbać. Lekarz każe ci siedzieć w domu, a ty jak na złość przychodzisz do pracy, wykręcając się awarią laptopa! - I tu cię boli – Wstała – Wnerwia cię mój upór w dążeniu do celu! Czyli wszystko! A może powinniśmy powrócić do relacji szef-pracownik?! Moje życie to moja sprawa! I nic ci do tego. Jak chcę, to palę. Mogę nawet zacząć ćpać, ale tobie k***a nic do tego! – I wyszła. † - Wiem o waszej kłótni – Powiedziała Megan, siadając na schodkach obok ciemnookiej i rzucając jej zapalniczkę. [IMG]http://i27.************/2zhpon6.jpg[/IMG] Sam zapaliła papierosa i głęboko się zaciągnęła.- Skąd? Czyżby nasz szefuńcio się wypaplał? Ciężko westchnęła i również wyciągnęła fajkę. - Palisz? - Nie, ale staram się ciebie zrozumieć – Wykaszlała. Zaśmiała się szczerze. - Lepiej to zgaś. Skończysz jak ja – Odpowiedziała z pogardą – Powiesz, skąd wiesz o naszej kłótni? Z ulgą zgasiła i wyrzuciła papierosa. - Nie wiem, co wy, palacze w tym widzicie – Kaszlnęła – A wiem, bo słychać was było na korytarzu. Josh naprawdę jest smutny. - To trzeba było mi to powiedzieć w twarz, a nie wysyłać jakąś swatkę – Zakrztusiła się dymem. Koleżanka walnęła ją w całej siły w plecy, aż tej zabrakło powietrza w płucach. - Przyszłam sama z siebie. A Josh boi się o swoje życie. - Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę – Stwierdziła i weszła do budynku. † - Jedziemy dzisiaj do laboratorium. Dawno nie babrałam się w próbkach.- Ja nie mogę – Powiedziała Jessica. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Iskierka dawno by leżała martwa pod swoim biurkiem. - A więc jedziemy w trójkę? - Czwórkę – Dopowiedział męski głos. Josh. - Szefowi nie wypada babrać się w krwi. A widok trupa nie jest przyjemny. I nie nadaje się dla osób wrażliwych – Stwierdziła uszczypliwie, nie obracając się. Chwycił ją mocno za ramię i siłą obrócił do siebie. Sam syknęła. Nie wiedziała, że jest taki silny. - Do mnie – I ciągnął ją za sobą, mimo tego, że się opierała i szukała pomocy nawet w postaci włosów Jessicy bądź swojego przeklętego biurka. Zasunął rolety, zamknął drzwi na klucz i usadził ją na krześle. - Co ty sobie do cholery wyobrażasz?! – Wysapał, ledwo nadążając z artykulacją głosek. - Nic mi nie zrobisz, masz do mnie słabość – Zaśpiewała cichutko, wstając – Otwieraj. - Musimy porozmawiać – Objął ją w pasie i obrócił do siebie. - Nic nie mu... – Nie dokończyła, ponieważ Josh zatkał jej usta pocałunkiem. [IMG]http://i28.************/dmcle8.jpg[/IMG] - Żadnych wrzasków? To niepodobne do Sam – Stwierdziła Jessica, siadając na biurku i piłując paznokieć. † - Przepraszam – Powiedziała Sam, tuląc mężczyznę – Nie wiem, co we mnie wstąpiło. - Nic się nie stało – Odpowiedział, wykorzystując sporą różnicę wzrostu i klepiąc ją po głowie. - Jedziesz z nami do laboratorium? † - Od razu mówię, że widok trupa nie jest przyjemny – Rzekła patolog, prowadząc ich krętymi korytarzami do chłodni. Ich tłumione ruchy słychać było już na drugim końcu korytarza. Cisza panująca wokół nich i ciemności oświetlane przez pojedyncze żarówki, rzucające wątłe światło na posadzkę tylko ich dobijały. Sam i Josh trzymali się z tyły, a gdy kobieta pobladła, chwycił ją pocieszająco za rękę. Uśmiechnęła się niepewnie i poszła szybciej. - To tak. Ci, którzy nic dzisiaj nie jedli, albo mają cholernie mocne nerwy, za mną. Reszta do tego pokoju, Już na was czeka Dick – Otworzyła mocnym pchnięciem drzwi. Megan i Derrick, trzymając się za ręce, poszli tam czym prędzej. Sam prychnęła i podziękowała sobie w duchu, że oprócz paru papierosów wypalonych w tajemnicy przed jej szefem i kawy, nic nie wzięła do ust. - Zepnijcie włosy, umyjcie ręce, załóżcie rękawiczki i fartuchy. Będziecie mi asystować w sekcji zwłok. Josh, ty będziesz filmował, z kobietą lepiej mi się dogaduje. - Dzięki – Wyszeptała z sarkazmem Sam, podchodząc do niej. - Nie ma sprawy. † - Sekcja zwłok. Ofiara nieznana. Sprawa z dnia 19 lutego 2008 roku – Powiedział głośno i wyraźnie Josh, robiąc zbliżenie na twarz ofiary. Sam zacisnęła szczęki i kiwnęła głową na znak, że jest gotowa. Dasz radę... Kelly chwyciła skalpel. - Robię nacięcie na klatce piersiowej nieznanego mężczyzny w kształcie litery Y – Zrobiła głębokie nacięcie – Żeby pobrać próbkę dowodową i żeby sprawdzić, czy uszkodzenia wewnętrzne nie są przyczyną zgonu. Przecinam żebra. Sam skupiła się na twarzy Josha. Zero emocji. Ja też tak chcę... - Funkcjonariuszko Johnson, proszę mi podać miednicę. Machinalnie wykonała polecenie, nie patrząc w jej stronę. Już sama twarz ją osłabiała, a nie chciała oglądać rozprutych wnętrzności. Coś jej zaświtało. - Mogę prosić nożyczki? Ze zdziwieniem spojrzała na swoje ręce, w których trzymała nożyczki. - Rozcinam zaszyte powieki – Drżącym głosem powiedziała, rozcinając szwy. Musiała wielokrotnie zmieniać ułożenie ręki, żeby nie uszkodzić skóry przy nacinaniu. - Podejrzewam, że sprawca jest leworęczny. Szwy są inaczej założone. Josh spojrzał na nią z podziwem znad kamery. Gdy tylko pozbyła się szwów, drżąca ręką otworzyła powiekę, spodziewając się mętnej rogówki. Słabo mi... - Proszę kontynuować beze mnie – Powiedziała, przerywając obserwację oczodołu. Pustego. Odeszła od nich jak najszybciej. Zerwała fartuch, maskę i rękawiczki, kierując swoje kroki na dwór. Sieć korytarzy podziemnych była bardzo zawiła, a Sam z każdym krokiem czuła się gorzej. Pchnęła pierwsze lepsze drzwi i zemdlała. [IMG]http://i25.************/358xc8o.png[/IMG] - Sam, gdzie jesteś?! † - Game over?- Jeszcze nie... |
Odp: Complicated
Tekst znam i wiesz, że uważam, iż jest cudowny :>
Fotki gniotą. Widzę, że znalazłaś dokumenty ^^ Z czystym sercem 10/10 ^^ |
Odp: Complicated
Ostatnie zdjęcie powala! Ten artyzm! Ahh! :D
Sam ma za łągodne rysy, ale to nic ^^ Ogólnie fajnie, ze wróciłaś :* Jeszcze tylko w Twórczości pisanej żeby był odcinek... Ale ja nic nie mówię! :) |
Odp: Complicated
Witam wszystkich forumowiczów. To mój pierwszy post. Ostatnio często przebywam na tym forum i czytam Wasze dzieła. Upodobałam sobie 3 FS i droga niepokorna .. Twoje jest jednym z nich. Bardzo podoba mi się fabuła, zdjęcia też są świetne i pasują do treści. Dużo ciekawych zwrotów akcji .. co chwilę mnie zaskakujesz! Daję Ci 10/10
|
Odp: Complicated
No, ale jestem zła, bo nie ma ani ' i na plaże, na kawałek plaży' oraz dedyka dla koła ratunkowego ;\ No cóż - trudno się mówi :P
Bo odcinek udany. Mam tylko jedną refleksje, no może jest ich parę... Gdy wprowadzimy dialog po myślniku stawiamy małą literę. Było parę literówek, ale co tam ;p nie będe tępić za gupiego błęda xdd A więc Sam i Josh ( m.. <3 ) . Bardzo podoba mi się dokładny opis chirurgiczny. Ty się kobieto na tym raczej znasz. A nawet na pewno :) PS chcę do ściągnięcia te dokumenciki no! :P |
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 12:29. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023