TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims 1: Uwagi na temat gry (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=10)
-   -   Gwiazdowe Telenowele.. (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=3221)

she 04.11.2004 20:49

Magi supppeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrr
 
- Nick , co tu robisz?
- Mam informacje o tym banku!
- NIe, tym razem na to nie ide!
- To czego tu szukamy?
-Mam własne sprawy do załatwienia! Nicky zrozum wole zabijać niż okradać!
- Skonatktujemy się! - POwiedział NIky i wyzsedł.
Haney wyjeła kolzcyki, związała włosy, założyła perukę, założyła okulary i ubrała się w szarą spódnicę do kolan, białą bluzkę z półkrótkimi rękawkami.
- Dz... dzieńdobry! Jestem Samantha Smith! - POwiedziała Haney kierownikowi biura, podając papiery (fałszywe).
- Zastanowimy się nad przyjęciem pani! Ma pani duże szanse. - Haney wyszła i szubko pojechałą do domu. Zdjęła z siebie te szmaty i ubrała się po "swojemu".
Kupiła gazetę gdzie na pierwszej stronie widniał napis: Masziewiarygodnie piękną twaqrz i figurę? Czymprędzej udaj się do dzielnicy showbiznesu" " Tą gazetą mogę sobie najwyżej podetrzeć tyłek" pomyślała. Tak też zrobiła. CDN
I... I.. I JAK??

Cocaine 04.11.2004 21:12

Dziś już nie będę pisać bo zaraz idę pisać wypracowanie z polskiego....:) GirlX pomysl z gadu-gadu byl moj.....spojrz sama kilka postwo dalej :/....czemu wiec Magi jest super a moje do du**y?

she 04.11.2004 21:20

NIe mówie,że twoja jest do dupy Kara!!! xP

Cocaine 05.11.2004 14:44

Nie mówisz ale czemu ja zawsze wszystkich chwalę a ja nic nie dostaje? Koniec tego!!
Bebe Twins odc. 11
Piszę jako Ashley bo nie wyrabiam.
Obudziłam się rano i z przerażeniem stwierdziłam że mam sińce pod oczami. W łazience skutecznie je zamaskowałam korektorem i zeszłam na śniadanie.
- Wiesz już? - spytała mnie jedząca śniadanie siostra
- Tak. Cieszysz się? - spytałam odrobinę weselej.
- Nie, wcale. MAma zajmie sie dzidkiem a ja co?
- Masz siostrę.
- Mam ale nie możesz być ze mną 24 h na dobę. - odparła i wfrzuciła miseczkę do zlewozmywaka.
- No tak. - poiwedziałam i podgrzałam mleko. Nagle usłyszałam glos płynący z telefonu:
"Ashley tu Melissa wejdz na gg. " Mary kate poszła spokojnie do góry spakowąć torbę a ja weszłam na górę i włączyłam komputer
Mell
Cześć, mam super wiadomość.
Ash
Mianowicie?
Mell
Będę miała rodzeństwo!!
Ash
Coooo? Ja też!! Matko baby boom!
Mell
Cieszysz się z tego powodu?
Ash
Nie. Wcale. Będę musiała zajmować się siostrą Mary - Kate i wiesz, to pracochłonne zadanie.
Mell
Rozumiem. Pa, spóźnimy się do szkoly.
Ash
Pa!
Zerknęłam na zegarek: Matko!! Już była ósma za osiem!



Uno momento reszte napisze jak wroce!

Magi 05.11.2004 20:32

Tatułaż

Odcinek 10

Gdy Gia i Rozi doszły do "Shop'a" spotkały tam Amber. Amber nie lubiła Gii, wolała Rozi. Gia zauważyła Amber i jak najszybciej chciała zejść jej z oczu.
- O! Nasza pani "czarna i zadziorna" przyszła do sklepu?
- Och, no popatrz! Widć panna "Princess Pop" przyszła kupić kolejny błyszczyk! Który to będzie? 24? - Odgryzła sie Gia.
- Dajcie spokój, dzieczyny! - starała sie uspokojć sytuacje Rozi
- Nie wtrącaj sie! - krzykneła na Rozi Amber - To sprawa pomiędzy nami!
- Chodź Rozi, nie chce mi sie gadać z taką plastikową lalką...- I razem z Rozi Gia poszła do sklepu B&W. Kupiła tam sobie czarne bojówki i super brelok. Po próbie kupienia przez Rozi szminki Gia wkurzyła sie i powiedziała:
- Kuźwa! Daj se luzu i chodź, bo musze kupić jeszcze lakier do paznokci! A poza tym mama mnie zabije bo jeszcze nie nauczyłam sie do klasówki z gegry!
- To ta klasówka jest jutro?! - wykrzykneła Rozi
- Tak!
- O kurnia. Musze iść sie uczyć!
- Dobra to wstąpmy jeszcze do Sephory po ten lakier i zmykamy do domu.
- Okey. - powiedziała zerkając na zegarek Rozi. Po kupieniu przez Gie lakieru do paznokci i czarnej szminki pobiegły do domu. Na rogu Wall Streat (czytaj Łol Striit) i Shadowen Streat (czytaj Szadołin Stiit) rozstały sie i Gia poszła do domu.
- Jestem mamo!
- Och, nareszcie...
- No co? Jest dopiero 17:25!
- Już dobrze, dobrze! Idź sie uczyć do tej klasówki.
- Dobrze mamo... - odpowiedziała z minimalnym entuzjazmem Gia. Gdy weszła na góre zadzwonił jej telefon komórkowy...
- Tak słucham?
- Hej!- powiedział ciepły głoos. To był Martin
- No cześć!
- Eee... Masz w sobote wolny wieczór?
- Poczekaj, sprawdze... Tak, a co?
- Może byś my zrobili plakat na gegre?
- No chentnie... A na którą godzine i gdzie?
- No, może o 18:30 u ciebie w pokoju?
- Okey, to jesteśmy umówieni... Pa!
- Pa pa! - powiedził Martin i sie rozłączył. Gia nie mogła uwierzyć we własne szczęście! Nie dość, że mama zaraz miała jej dać prezet-niespodzioanke to jeszcze umówił sie z nią fajny chłopak! Gia uczyła sie do 17:45. Opanowała cały mateiał więc miała nadzieje żę dostanie dobrą ocene. Nagle usłyszała jak ktoś wchodzi po schodach, spojrzała szybko na zegaek była już 18:01. A więc to mama z prezentem! Nie myliła sie, do pokoju weszła mama i wniosła...

CDN

Zong 05.11.2004 21:38

Bardzo fejne te wasze :)
Dziesieciorotne szczęście odc. 10
...Kasia powiedziała, że spotkała fajnego chłopaka i moze uda jej się pójść z nim do kina. Nie był to Gary...
-Wrócę za 4 godziny-powiedziała-Jak coś ci się stanie to dzwoń.
Siedzę już 2 godzinę, a ona ogląda jakiś film.. Tak bym chciała się rozerwać, ale nie mogę-jak tylko się ruszę łapią mnie bóle. Nie wiem co robić... W tej chwili zadzwonił telefon.
-Halo?
-Kate? Tu Jimmy.
-Jaki Jimmy?
-Flowy.
-CO? Ty.... zdrajco!
-Kto mówi?
-EDYTA!
-?
-Kate, powiedziała że się zabiłeś!
-Chciałem ja zabić, bo nie chciała...
-Mam ciebie dość-powiedziałam i prawie zwymiotowałam do słuchawki.
Przed chwilą wpadła Kate, wypłakała się i znowu wyszła.
-Wiesz-powiedziała-udało go sie namówić. Jak robiłam mu zdjęcie, zobaczyłam Jimmy'ego. Tym razem naprawdę się zabił. Poprzednio udawał. Wziął prawdziwy nóż. Pociął sobie żyły. Potem spadł do wody. Już nie żyje. Gdy mój chłopak zobzczył, ze zareagowałam więcej niż powinnam, rzucił mnie. Pa, idę do kawiarni i do sklepu. Wrócę na kolację.
Ja nawet nie wiem jak on ma na imię... Trudno. Znowu nie mam co robić. Wyjdę. Bez zgody lekarzy. Według nich mam leżeć do końca ciąży.
Wyszłam na spacer. "Troszeczkę" sie przeszłam. do kina. zobaczyłam film i poszłam na miasto. Powoli przybliżałam się do szpitala. Gdy przechodziłąm obok niego nagle upadłam i nie pamiętam co sie zdarzyło. Teraz siedzę. Jest noc. Lekarze mówią, że jak się rusze to prawie na pewno umrę. Nie obchodzi mnie to. Jeszcze dziś się wymknę. Pojadą do Polski i opowiem, dlaczego mnie nie było.

Dziesięciokrotne szczęście odc. 11
Lęce samolotem. Zaraz będę na Balicach. Na szczęście mieszkamy blisko nich.
Jestem w domu. Zostałąm zaskoczona. Diana zaginęła. John chciał wymordowac sześcioraczki... Nie rozumiem nic z tego, ale Róża obiecała, że mi wytłumaczy... Ale ja pierwsza. Powiedziałam im o mioch dzieciech (pomijając te szczegóły, np. że mogę umrzeć; jestem chora). Po obiedzie połozyłam sie na łóżku (jakie te dzieci ciężkie!). Róża usiadła obok mnie i zaczęła opowiadać:
-Jak nie było cię przez 2 tygodnie i nie dawałaś znaku życia, to nic.
-Dałam!
-Jeden list... Miesiąc, było spokojnie. Minęły 2 miesiące. John zaczął się martwić. Tylko on. Ja byłam spokojna. Wiedziałam, ze dasz sobie radę. Diana była trochę zazdrosna o Johna. Narzeczony Klary zginął, ale wcześniej ją rzucił. Klara była zrozpaczona. Widzisz, ledwo daje sobie rade. Chciała nawet popełnić samobójstwo.. Powiedziała, że urodzi chłopca. Wtedy John powiedziała Dianie, ze on też by chciał mieć syna, ona na to, że nie ma zamiaru więcej rodzić i zę moze sie nie uda chłopak i moze będzie tego wiecej i że 7 dzieci jej wystarcza; on na to, ze on musi mieć syna, ona nie, on tak... Pokłócili się. Było to jeszcze miesiąc później. Od tamtego czasu John wymaga od niej syna.
-To wszystko?
-Nie. Przecież widzisz, ze nie ma Diany...
-Co sie z nią stało?
-Nie wytrzymała z Johnem. Powiedziałą: mam dosyć, nie urodzę żadnego syna, wynosze się stąd. Ale nie wyniosła się.
-..ona go kocha...
-A on ją. Po 2 tygodniach niespodziewanei uciekła.
-I tyle?
-Chyba tak.. aLina urodziłą 2 dziewczynki, a Klara chłopca... John jej zazdrości.... A czy ty mi powiedziałaś cała prawdę?
-Nie, ominęłam historię Jimmy'ego.-opowiedziałam ją, ale nadal przemilaczałam to, ze jestem chora.
-Co urodzisz?
-Nie wiem. Jadę do szpitala się zwolnić i wyjeżdzam do Kate. Moze uda mi sie ja namówić do powrotu. Za kilka miesięcy, może 5, będziemy.
-Co, dzisiaj wyjeżdzasz?
-Tak. Żegnaj.
I znów jestem w samolocie... W szpitalu Zosia się zdziwiła wielką ciążą, ale zwolinili mnie jeszcze na 1 rok. Urlop macierzyński. Obiecałam, ze jak wrócę ze Stanów to będę często przychodzić.. Chociaz im więcje urodze tym trudniej będzie się nimi opiekować... Ale Kate mi pomoże.. Róża, Alina, Klara i Diana (jak wróci) też... Zawsze mogę liczyć na moją kochaną przyjaciółkę-KATE!...
CDN.

Przepraszm za literówki....

Cocaine 05.11.2004 21:38

Bebe Twins odc. 12
- Mary Kate!! - wrzasnęłam i pobiegłam na dół po obszernych schodkach/
- Kochanie nie krzycz tak. - powiedział słabo ojciec męcząc się nad kanapką.
- Pa Tatusiu. - powiedziałam i chwyciłam kluczyki od mojego seicento.
- Mary!! - krzyknęłam niezadowolona pod drzwiami. W końcu zeszła. Wiedziałam co jej zajęło tak dużo czasu - szykowanie się! Była ubrana w nowy różowy sweter i czarne dżinsy (ciemno granatowe).
- Jak ty rozrożniasz kolory? - spytałam ją w drodze
- Mam swój sposób. Plakietki. - wydukała z siedzenia obok.
- A jak wiesz który plecak jest twój?
- Ty mi pomagasz
- No tak. - I zamknęłam się.
- Ashley? - usłyszałam
- No? - spytałam podjeżdżając pod szkołę.
- Nie chcę rodzeństwa. - I wysiadła z samochodu jakby to była conajmniej moja wina. Czy to moje rodzeństwo? NIE!! Włąsnie chcę się dowiedzieć że jesteśmhy z Mary adoptowane!!
- Mary kanapki!! - krzyknęłam i podałam jej foliowy woreczek do ręki.
- THx. - wyszeptała i poszła pod klasę. Ja spotkałam Brandona.
- Hej ślicznotko.
- Nie przesadzaj. - burknęłam
- Nie w humorze?
- Jak widać? - spytałam wnerwiona
- No widać. Co się stało? - spytał łagodnie.
- Nic tylko moja matka znowu będzie miała dziecko.
- W jej wieku> - spytał filuternie
- No właśnie!!
- Spodziewasz się czegoś?
- Nie chcę tego "czegoś" i uż.
- A czemu? - zapytał niepewnie
- A ty byś się czuł OK? - spytałam wnerwiona i odeszłam dalej. Brandon spojrzał za mną dziwnie i podbiegł do mnie.
- Przyjdź do mnie dzisiaj o 18:59.
- A nie io 19?
- Nie. O 18:59. Pa. - i odszedł dalej do swojej grupki. wZRuszyłam ramionami i poszłam do szkoły.
***********
Kurde Kurde Kurde. Pięknie. Leżę sdobie właśnie w domu z białym świecącym gipsem na nodze, tuż po złamaniu z przemieszczeniem!!
- Mary? - spytałam siostrę słabo
- NO?
- Nie mówi się no! - odparłam ponaglająco.
- C zego więc raczysz chcieć?
- Herbatki.
- Nie zrobię ci bo się oparzę. - i poszła na górę do pokoju. Zrobiłam więc sobie sama ale kosztowało mnie to cholernie wiele wysiłku. Ze świeżym gipsem naprawdę. O 18, skapnęłam się że za 58 minut muszę być pod domem Brandona. Kuśtykając wyszłam o kulach do pokoju. Ach ta piłka nożna.......

Ponieważ nikt nie pali się do pisania nwet Zong :( ja napiszę kolejny odcinek
Bebe Twins odc. 13
Przebrałam się w szerokie dżinsowe szwedy i niebieską welurową bluzę. Było wpół do. Nie mogłam pojechać samochodem - nie mogłam zginać nogi. Musiałam jechać autobusem. Wiedziałam że zajmie to dużo więcej czasu niż bym pojechała własnym autem
- Mary wyjeżdżam
- Gdzie? - spytała przestraszona
- Do kolgei. Wrócę pożnym wieczorem. - I trzasnęłam drzwiami. Wyszłam o kulach przed dom i dokuśtukałam do przystanku. Zobaczyłam jednak niebieski sportowy samochód.
- Brandon!! - krzyknęłam zadowolona i usadowiłam się z tyłu na siedzeniu
- Miałaś być sama ale usłyszałem co się stało. - powiedział łagodnie.
- Dzięki. - odparłam i zamilkłam. Poprawiłam ukradkiem makijaż i uczesanie, a potem wyszłam przed jego dom. Była 18:57.
- Jest osiemnasta 58. - powiedział.
- Więc wchodzimy
- Nie. Możemy wejść o 18:59/
- Więc czekam, - To była najdłuższa minuta w moim dziewętnastyoletnim życiu.
- wchodzimy. - i weszłam. W holu był tort. Weselny. Z olbrzymią figurką panny młodej której welon opadał na kilka pięter tortu.
- Co dalej? - weszłam do kuchni. W kuchni było biało i wielkie różane serce okalało wejście do sypialni.
- Wejdź tam. - nakazał i otworzył drzwi. Wielkie sercowe łoże nakryte czerwonym welurem stało pośrodku. Wielkie szafy wszystko było różowo - czerwone. Brandon usadowił mnie na krześle. I klęknął przede mną.
- Ashley....zgadzasz się? - spytał nie.
- Tak...- szepnęłam i zegar wybił 18,
- Czemu musieliśmy zaręczyć się o 18?
- Moi rodzice zrobili tak samo. To godzina szczęścia.
- Dobrze po iwedizłam i wróciłam do domu.
- Kochanie...- powiedziała do mnie mama. Ale ja zignorowałam ją i wyszłam na górę.

Zong 06.11.2004 12:20

Palę się i to bardzo, ale od dwóch godzin to przeklęte łącze nie chce działać. Napisałam jeden odcinek "nei można wyświetlić strony". Napisałam go jeszcze raz w notatniku. I jeszcze jeden. Przepraszam, ale dopiero przed chwilą zaczęło działać i mogę napisać póki jeszcze działa. Przepraszam, Karuś ;( Wybacz..
Dziesięciokrotne szczęście odc. 12
.. przypomniałam sobie, że Róża mi nie powiedziała, jak to John chciał utpić sześciraczki.
-Róża?
-Tak?
-Nie powiedziałaś mi, jak John chciał utpić sześciraczki.
-Nie było w tym nic strasznego. Jak Diana mówiła, że nie chce mieć więcej niż 7 dzieci, on zaproponował, że zabija kilka i ona urodzi mu syna. Chciał jes utopić w wannie pełnej wody, ale go powstrzymałyśmy.
-A...
Rozłączyła się. Zawsze lubiła dużo ze mną rozmawiać... Dlaczego teraz nie? Moze przez Stany... Albo moją "naiwność"...
Od razu z lotniska poszłam do spzitala. Wiedziałaam jak nie przywitają. "Pani nie było, teraz to na pewno pani umrze".. A jak się dowiedzą gdzie byłam, to powiedzą "Chce pani osierocić jeszcze nie narodzone dzieci?"
-Pani Edyta! Gdzie pani była?
-U rodziny.
-Alez proszę pani! Pani sie zabija!
-Tam powiedzieli mi, ze mam 1% szansy na śmierć.
-Teraz to ma pani 91%.
-Akurat! Przstańcie sie mną opiekować jak dzieckiem! Jesetm dorosła i dam sobie radę! I nei myślcie, że wam powiem, gdzie pójdę! Więcej tu nie wrócę!
Teraz siedzę w parku koło szpitala. Gdzie ja pójdę? Na pewno całą ciążę będę u Kate. Ale jak urodzę? Tam nie ma odpowiednich warunków.
-Gdzie byłaś?-przywitała mnie zapłakana Kate
-W Polsce.
-Teraz umrzesz!
-Kate... Oni nas oszukują!
-Są lekarzami!
-Lekarze mówią różne głupoty dla zarobków.
-Głupoty?
-Tak. Wcześniej mówili że mam 20% szansy na wyzdrowienie. W moim, zaawansowanym, spzitalu, powiedzieli, że mam 99%!
-Ale.. Będziesz żyć?
-TAK!
-A jak urodzisz, jak tam nie wrócisz?
-Ciążę "przeleżę" u ciebie. A potem polecimy do Polski.
-CO? Do Polski?
-Dawno nie widziałaś Susie.
-I moich tamtejszych chłopaków.
-Kiedy lecimy? Teraz?
-Jestem zmęczona.
-Edyto...
-Wiem. Codzinnie jestem zmęczona, więc takie zmęczenie w ogóle mi nie przeszkadza.
-Kiedy lecimy?
-Mozemy za neidługo ale mam 2 warunki.
-Mów. Ciężarne trzeba słuchać.
-KATE!
-Przepraszam.
Ona wie jak nienawiedzę jak mówi się do mnie "ciężarna".. Nie chciałam mieć tych dzieci. Dlaczego wszyscy sa pzreciwko mnie?? Dlaczego nikt nie chce ze mną porozmawiać? Dlaczego Kate to zrobiła?
-Pierwszy: Popłyniemy statkiem. Są ładne widoki.. i nie tak szybko jak samolotem.
-Zgadzam się.
-Drugi: Zamieszkamy u ciebie, gdziekolwiek, byle nie u mnie. Nie chcę, żeby wiedzieli, ze wróciłam.
-Zgadzam się.
-Pakuj się.
-Kiedy jedziemy?-usłyszałam po kilku godzinach. Odpocząć mi nie daje!
-Możemy jutro-powiedziałam od niechcenia
-Super! Jadę sie zwolnić i pożegnać ze wszystkimi! Wracam na kolację!
-Kup bilety!
Wyszła. Ciekawe, czy usłyszała.
Jak dobrze, że jedziemy do Polski... Nie będę się juz nudziła, tu, w domu Kate.. ona całe dnie była u swoich chłopaków.. Przynajmniej zobacze, jak tam u mojej rodziny...
CDN.

Dziesięciokrotne szczęście odc. 13
Jesteśmy w porcie. Na statku było nudno. Kate podrywała facetów, ja chodziłam po statku... Nic ciekawego. Nawet Kate powiedziała: "Było nudno".. A ją fascynuje byle co..
-Jestem!-wyśpiewała-Jak sie czujesz?
Chciałam płakać. Pierwszy raz w ciągu całej ciąży zadała mi to pytanie.
-Dobrze.
-Idziemy na obiad, czy zjemy u mnie?
-Chodzmy do baru.
-Do baru? Chcesz zabić dzieci jedzeniem fast food'ów?
-Tu nie Ameryka, Kate.
-Idziemy do resteauracji.
-Kate?-zapytałam patrząc sie na kosztowne jedzenie-Co ci jest?
-Nic jedz, bo zachorujesz.
-Kate, nie okłamuj mnie.
-Chciałam ci podarować miłą ciążę spędzoną ze mną. Chciałam ci dać w prezecie miły dzień. Pójdziemy do ciebie.
-O nie! Nie zgadzam sie! Tylko nie do mnie!
-Dlaczego?
Musiałam jej opowiedzieć sytuację w domu.
-Chciałam zaobserwować co sie będzie działo i pomóc im.
-Jedz.
-Dlaczego nazwałaś mnie kilkanaście dni temu "ciężąrną"? Wiesz, jak tego nie lubię.
-Nasunęło mi sie, jak patrzyłam na twój brzuch.
Zjadłam to, co dostałam, chociaż zapewniałam Kate, że nie mam na to ochoty.
-Susie!-powitała Kate siostrę
-Jak ten twój narzeczony?-zapytałam z uśmiechem
-Sam mnie opuścił, bo widział jak z nim cierpię.
-Byłaś u Susie?
-Tak. Prawie 5 miesiecy temu.
-Widzę, ze jesteś w zaawansowanej ciąży.
-Dopiero 5 miesiąc-powiedziałam-Pójdę do szpitala.
-Nie odpoczniesz?
-Jestem przyzwyczajona do takiego trybu życia. Podróż-obiad-praca to dla mnie nic.
-Chcesz kogoś leczyć?
-Nie. Dowiem się co słychać w szpitalu i wrócę na kolację.
-Na kolację?
-W szpitalu zawsze dużo się dzieje.
Duzo sie działo.. Niezbyt ciekawe. Nie będę pisać. Może kiedy indziej...
CDN.

Cocaine 06.11.2004 12:39

CVhyba przestanę tu pisać. Z dwóch powodów:
1. Jak napisałam o gadu-gadu Magi zaraz ode mnie zwaliła
2. Jak napisałam 2 lub trzy odcinki w jednym to też wszyscy zwalili. Ja za coś takie zostałam objechana. A tak to milczę. Moze by tak spytac io pozwoloenie??
Bebe Twins odc. 14
Nabazgrałam w pośpiechu kartkę:
"wychodzę za mąż" czarnym flamastrem i przykleiłam na drzwiach.
- COO??- usłyszałam głos mamy
- Połóż się kochanie. - usłyszałam skrzypienie drzwi i szybko zakopałam się w kocu udając że czytam.
- Czytasz? - spytał
- Nie. - odparłam i teatralnie odłożyłam książkę na biurko,
- Kim on jest>
- Człowiekiem. - odparłam beznadziejnie.
- Ale jak się nazywa...
- Brandon Twin. - powiedziałam i usiadłam na kanapie
- Mama omało nie dostała zawału.
- Mogę [podejmować sdamodzielne decyzje!! - wykrzyknęłam
- Niby możesz. - powiedział oln
- IWęc nie niby a możesz. Skończyłam osiemnaście laty. - powiedziałam i siadłam na biurku
- Nie dbasz o Mary kate
- Kto jej robi codziennie śniadanie ze złamaną nogą?- zapytałam zgryźliwie.
- Sorry. - i wyszedł z pokoju. Siadłam i gapiłam się w wyczekiwane przeze mnie okienko. Jest, mignęło.
- Mell
Czesc moja mila
Ash
elo kochana...co tam u ciebie
Mel
Okay, a u ciebie jak z BrandoneM<
Ash
Zaręczyłam się z nim!!!
- Mell
Jak dawno?
Ash
Jejku już 24. Sorry ale muszę iść się wykąpać. - powiedziałam
Mell
Pogadamy jutro przez komorke? Moj numer: 59858545.
Ash
Ok.
Numer wydał mi się znajomy ale wytłumaczyłąm to sobie jako złudzenie. Zeszłam do łazienki i rzuciłam się na kosz na bieliznę. Trzasnął. Zakryąłm go skutecznie ręcznikiem i weszłam do kąpieli. Około trzeciej nad ranem usnęłam. Rano wstałam, zjadłam śniadanie i zeszłam na dół by poczekać na Brandona. Nawet chwili się nie obejrzałam jak,.........

Magi 06.11.2004 17:46

Tatułaż

Odcinek 11

Do pokoju weszła mama i wniosła wielkie pudło.
- To twój prezent urodzinowy ode mnie! - zawołała wesoło mama
- Aaa... Co to jest? - zapytała niepewnie Gia
- No otwóż to sie przekonasz! - Gia zaczeła otwierać pudło. To co zobaczyła zaskoczyło ją.
- To... To... Naprawde dla mnie?!
- Tak, podoba ci sie? - spytała uradowana mama.
- Oczywiście!!! - zawołała z zachwytem Gia.
- No, to teraz sobie to poprzeglądaj, a ja nie będe ci przeszkadzać
- Och, mamo dziękuje! - zawołała Gia i uściskała mame. W pudle znajdowała sie sterta ciuchów! I wszystkie w stylu Gii (czytaj Dżiji)! Były tam 3 pary bojówek. 2 pary czarne z łańcuchami i ogromnymi kieszeniami i 1 para ciemno szarych bojówek o długości 3/4 ze ściągaczami wzdłuż nogawek. 1 para czarny jeansów, bardzo obcisłych, bez kieszeni i innych dupereli. 2 bluzki z długim rękawem, czarne, 1 miała duży dekolt, a 2 malutki, obie w łódeczke. 1 z białym napisem Baby Girl, a 2 z napisem Black. Była też 1 bluzka z krótkim rękawkiem biała z szarym napisem Black&White, w serek. Nie obyło sie bez 3 bluzek na ramiączka, 2 na cienkich, a jedna na grubych ramiączkach. 2 na cienkich były bez dodatków 1 biała i 1 czarna, ale za to ta na grubych ramiączkach była czarna pokryta białą siatką, którą można było zdiąć. Mama kupiła też Gii 6 par podkolanówek, 2 czarne, 2 białe i 2 w czarno-białe paski. Gia z pod tony ciuchów znalazła też czarne buty do kolan i dużą szarą kosmetyczke. Po wystypaniu wszystkiego na łóżko znalazła też 2 mniówki. 1 była czarna z kieszeniami i łańcuchami, a druga szara tylko ze szlówkami. Gia doszukała sie też 3 pasków. 1 czarnego z ogromną okrągłą klamrą, 1 białego z łańcuchami przytwierdzonymi do niego i 1 szary z różnymi wzorami na nim oraz wielką klamrą w ksztaucie kwiata. Po włożeniu tego wszystkiego do szafy i wyżuceniu powycieranych spodni Gia zeszła na kolacje która zawsze odbywała sie o 19:30.
- I jak mój prezent? - zapytała mama gdy Gia zabrała sie za kanapke z żółtym serem i ketchupem.
- Oj super! Wszystko poprzymierzałam i te ubrania poprostu... No nie moge w uwierzyć!!!
- No wkońcu od czego ma sie mame?
- A jak udało ci sie to wszysko dobrać do mnie? - zapytała zaciekawiona Gia
- Rozi mi pomagała...
- Rozi???!!! - wykrzykneła Gia opluwwając sie herbatą.
- Tak, prosiłam ją o pomoc.
- I ona nic mi nie powiedziała?
- Prosiłąm, aby ci nie mówiła bo to maiała być niespodzianka...
- Acha... - powiedziała zamyślona Gia. Gdy skończyła jeść poszła do swojego pokoju jeszcze raz popatrzeć na te wszystkie ciuchy. Następnie wzieła telefon i wykręciła numer do Rozi.
- Halo? - usłyszała głos jej mamy
- Dobry wieczór. Czy jest Rozi?
- Nie, nie ma.
- A wie pani może kiedy będzie?
- Pewnie późno, bo poszła z kolegą z klasy na dyskoteke. - "Z jakim kolegą?" pomyślała Gia.
- Acha, dziękuje dobranoc.
- Dobranoc. - powiedziała mama Rozi i odłożyła słuchawke. Gia jeszcze długo siedziała na łóżku myślą z kim mogła pójść na dyskoteke Rozi. Wzieła ponownie telefon i wykręciła telefon do Samanty.
- Słucham?
- Hej, Sami!
- Hejka! - odpowiedziała wesoło Samanta. Była wesołą dziewczyną, ale jak dla niej za dużo poświęcała sie szkole. Malowała stołówke, pomagała zbierać piłki po W-F'ie itp.
- Nie wiesz z kim poszła Rozi na dyskoteke?
- Wiem.
- A z kim?
- Nie mówiła ci? Wszystkim o tym rozpowiadała w piątek.
- No widać zapomniała mnie poinformować. - odparła zdenerwowana Gia.
- Poszła na dyskoteke z Maxem...
- Z Maxem?!
- No też sie dziwiłam... - powiedziała zamyślając sie Samanta.
- Słuchaj Sami jest już 21:30 musze kończyć.
- No pa!
- Pa! - powiedziała szybko Gia i rozłączyła sie. Gia siedziała do 22:10 rozmyślaja. Gdy spojrzała na zegarek wydała z siebie zduszony krzyk. Szybko sie rozebrała i pobiegła do wanny. Zawsze w niedziele myła głowe, zarzywała aroma terapii, kładła sobie maseczke itp. wszystko to zajmowało jej 2-3 godziny. Więc dopiero o godzinie 1:15 zgasiła światło. Myślała co jutro powie jej Rozi, i co powie Amber na jej odjechany pasek. Dopiero o 1:40 zasneła. Rano...

CDN

Ale sie rozpisałam z tymi ubiorami :laugha:


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 19:18.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023