TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims Fotostory (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=42)
-   -   Traktat Przymierza (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=48977)

Vipera 09.01.2009 18:59

Traktat Przymierza
 
Hej!
No więc... znalazłam trochę czasu, w związku z czym, zamieszczam pierwszy odcinek kontynuacji Krwawego Przeznaczenia. Mam nadzieję, że będzie się podobać;)
Miłego czytania!

I odc
II odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...0&postcount=16
III odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...9&postcount=30
IV odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...2&postcount=43
V odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...2&postcount=51
VI odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...9&postcount=59
VII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...6&postcount=68
VIII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...2&postcount=74
IX odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...8&postcount=83
X odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...3&postcount=94
XI odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...2&postcount=99
XII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=108
XIII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=114
XIV odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=124
XV odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=137
XVI odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=142
XVII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=155
XVIII odc- http://forum.thesims.pl/showpost.php...&postcount=163

I
Zamknięta w czterech ścianach, w nowym ciele, do którego w dalszym ciągu nie mogłam przywyknąć. Doskonały wzrok i słuch, dzięki któremu słyszałam każdy, nawet najmniejszy szmer. Jeszcze niedawno myślałam, że to takie wspaniałe mieć idealnie rozwinięte zmysły. Teraz jednak wiem, że bardzo się myliłam. Spojrzałam na zasłonięte roletami, do samego parapetu okno. Miałam ochotę wyjść na zewnątrz, przespacerować się po parku, spotkać z przyjaciółką...ale nie mogłam. Mimo tego, że minęły prawie trzy miesiące odkąd pożegnałam się ze swoim dawnym życiem, byłam ogromnym zagrożeniem dla otoczenia. Każdego dnia walczyłam ze sobą, ze swoimi myślami i ciałem. Nie potrzebowałam krwi, a jednak odczuwałam ogromy głód, który nasilał się z każdym podmuchem zimnego wiatru.
Bałam się, że dłużej tego nie wytrzymam, że w końcu ucieknę i zrobię coś, czego będę żałować do końca, mojego bardzo długiego życia. Przesunęłam się na koniec sofy, na której siedziałam. Włożyłam głowę w kolana i wsunęłam dłonie między włosy. Nie mogłam się na niczym skupić i miałam wrażenie, że zaraz zwariuję. Cieszyłam się, że żyję i byłam wdzięczna Sethowi, za to co dla mnie zrobił, jednak odczuwałam do siebie wstręt. Nie za to kim się stałam, ale za swoje myśli... za to, że nie potrafię nad sobą panować!
Dla dobra ludzi i mojego własnego, przeprowadziłam się do Coldów, przynajmniej na czas, aż nie zacznę normalnie funkcjonować. Michael zapewniał mnie, że nie potrwa to długo, i że niebawem zacznę nad sobą dostatecznie panować, aby moc przebywać między ludźmi. Niestety z każdym dniem traciłam nadzieję, że kiedykolwiek to nastąpi. Nikt nie sądził, że będę musiała byś pilnowana dwadzieścia cztery godziny na dobę! Po przemianie zmienił się nie tylko mój wygląd, ale też zachowanie. Stałam się nerwowa i momentami agresywna. W każdym przechodzącym ulicom człowieku, widziałam jedynie ofiarę... źródło energii i siły. Byłam tym przerażona!
Kiedy spoglądałam w lustro, nie widziałam już tej samej Sarah... zakompleksionej, spokojnej dziewczyny, o dużych szarych oczach i matowych włosach. Jak na wampira przystało miałam bardzo bladą cerę i podkrążone oczy, których barwa przechodziła w odcień fioletu. Moje włosy zaczęły się lekko falować i całe lśnić. Jednym słowem... byłam piękna. Właściwie to powinnam się z tego cieszyć, przynajmniej pozbyłam się kompleksów, ale martwiłam się swoim wnętrzem. Nie chciałam być mordercą i żywić się krwią niewinnych ludzi. Nie mogłam!
Przez ściany usłyszałam szybkie kroki i po chwili rozległo się pukanie do drzwi, w których zaraz stanął mój brat. Zanim wszedł, rozglądnął się badawczo po pomieszczeniu. W pokoju panowały ciemności egipskie, chociaż na dworze trwał jeszcze dzień. Na ciemnych panelach porozrzucane były płyty i książki, którymi próbowałam zająć myśli...chociaż na chwilę, jednak nic mi to nie dało. Michael podszedł do stojącego naprzeciw sofy biurka, odsunął krzesło, po czym usiadł na nim, nie spuszczając ze mnie wzroku. Wiedziałam co miał zamiar mi powiedzieć... mówił to codziennie. Wiedziałam, że martwi się moim stanem psychicznym i chce dla mnie jak najlepiej, ale nie umiał mi pomóc. Nikt w tym momencie nie mógł tego zrobić.
http://img79.imageshack.us/img79/480...1673bf0tu2.jpg
-Sarah...- zaczął spokojnie, czekając aż na niego spojrzę.- za tydzień masz egzaminy. Powinnaś zająć się nauką. Ja wiem, że jest ci trudno... sam przez to przechodziłem, ale bezczynne siedzenie w niczym ci nie pomoże. Tylko pogorszy sytuację.
-Myślisz, że nie zdaję sobie z tego sprawy? Przez cały ten czas próbuję się czymś zająć!- warknęłam obdarzając go spojrzeniem, przepełnionym irytacji.- siedzę w tym cholernym pokoju... przeczytałam już połowę książek, które zagracają biblioteczkę, wysłuchałam większości płyt, przerobiłam materiał z biologii z całego roku i nadal o tym myślę! Nadal czuję głód! Już nie wiem co mam robić Michael...
-Chciałem ci tego wszystkiego oszczędzić, ale niestety... innego wyjścia nie było. Teraz potrzeba czasu. Zobaczysz, że wszystko się ułoży. Niedługo będziesz mogła bez obstawy wyjść na zewnątrz.
-Wiem braciszku. Jestem wam wdzięczna za to co dla mnie robicie. Jest mi trudno, ale postaram się. W końcu jestem wampirem, musze być silna. Nie mogę się poddać.- powiedziałam ze smutkiem, spuszczając nogi na panele. Podniosłam z podłogi książkę do historii i przekartkowałam ją, wzdychając głośno. Chwilę później Michael opuścił pokój a ja zajęłam się nauką. Teraz wszystko zajmowało mi dużo mniej czasu. Byłam w stanie bez problemu, nauczyć się całej książki. Z taką pamięcią, byłam pewna zdania egzaminów na maksymalną ilość punktów.
Kiedy po trzech dniach męczarni i bólu, wszystko ustało i obudziłam się już jako wampir, Michael wraz z domownikami zadecydował, że nie mogę w najbliższym czasie uczęszczać na zajęcia, dlatego teraz mam naukę indywidualną. Właściwie to nie wiem co brat powiedział dyrektorce, bo przecież do tego potrzebny jest nauczyciel ze szkoły, ale udało się. Siedzę w domu a David, jako najstarszy i najbardziej doświadczony z całej naszej piątki, zastępuje mi profesora. Już nawet nie wypytywałam go ile kierunków studiów ukończył w życiu, ale na pewno dużo, bo posiadał ogromną wiedze, chyba na każdy temat. Czasami żałowałam, że nie uczęszczam już do szkoły, bo David wręcz zasypywał mnie kartkówkami, sprawdzianami i różnymi wypracowaniami! Dzięki temu miałam znakomicie zdać egzaminy i taki też miałam zamiar.
Otworzyłam lekko okno i wróciłam do nauki. Położyłam się wygonie na sofie i czytałam podręcznik, szybko przerzucając stronę za stroną. Zrobiło się późno i ciemno, więc odsłoniłam rolety. Światło księżyca nie przeszkadzało mi w porównaniu do słonecznego. Oparłam się o parapet i wciągnęłam głęboko powietrze, delektując się świeżym zapachem sosen. W pewnym momencie usłyszałam donośny, kobiecy krzyk a zaraz potem poczułam zapach krwi. Zastanawiałam się jak to możliwe, bo przecież dokoła jest tylko las, a najbliższe domy znajdują się jakiś kilometr wcześniej. Ogarnął mnie niesamowity głód. Powstrzymywałam się jak mogłam, ale całe moje ciało drżało. Podeszłam do lustra wiszącego niedaleko na ścianie i chwyciłam się mocno ręką o szafę. Spojrzałam na swoje odbicie.
http://img79.imageshack.us/img79/993...1673bfdxh5.jpg
Widziałam potwora... krwiożerczą bestię, którą tak bardzo chciałam uspokoić. Oczy momentalnie ściemniały, a przez głowę przeleciało mnóstwo straszliwych myśli. W tym momencie bałam się samej siebie! Czułam jak zaczyna się we mnie wzbierać agresja. Nie wiedziałam co mam ze sobą począć!
Nagle nie wytrzymałam. Szybkim krokiem podeszłam do okna, jednym silnym uchem ręki, otworzyłam je i zwinnie zeskoczyłam na zasypaną śniegiem trawę. Przez chwilę stałam nieruchomo, nasłuchując czy nikt mnie nie słyszał, a kiedy byłam pewna, że wszystko w porządku... rzuciłam się biegiem w stronę centrum.
Przebycie całego kawałka drogi, zajęło mi bardzo mało czasu. Znalazłam się w najbardziej parszywej dzielnicy Londynu. Tu ludzie zabijali się nawzajem i nie było w tym nic dziwnego. Nawet policja przestała się tym przejmować. W końcu było to miejsce, w którym żyły same lumpy, pijaki i narkomani... zapomniane przez Boga.
Przeszłam chodnikiem, wzdłuż starych, odrapanych z tynku domów, prowadzona przez cudowny zapach świeżej krwi. Po drodze rozglądałam się dokoła, ale prócz kilku ćpunów leżących niedaleko pod drzewem, nie widziałam żywej duszy. Nagle ponownie usłyszałam krzyk, tym razem bardzo wyraźnie, co oznaczało, że jestem blisko. Zdołały mi się też obić o uszy strzępki rozmowy, a raczej błagania i psychopatycznego śmiechu. Wdrapałam się na dach sypiącego się już ze starości baru, którego okna od dawna zabite były deskami, po czym podeszłam do krawędzi i spojrzałam w dół. W ciemnym zaułku stało trzech obleśnych mężczyzn. Jeden z nich dobierał się do jakiejś młodej kobiety, a obok kontenera na śmieci, który stał w rogu, leżał zmasakrowany mężczyzna. Domyślałam się, że był to partner owej kobiety i to właśnie zapach jego krwi, przywiódł mnie tam.
Przez jakiś czas obserwowałam z ukrycia całą sytuację, aż w końcu postanowiłam zaspokoić głód i przy okazji ocalić dziewczynę. Zeskoczyłam cicho z dachu i skryłam się w miejscu, gdzie nie docierało światło latarni ulicznej. Przeszłam bezszelestnie do poszkodowanego i sprawdziłam puls.
http://img512.imageshack.us/img512/2...7673c36og3.jpg
Mężczyzna jeszcze żył, a więc kiedy zrobiło się naprawdę gorąco, wkroczyłam do akcji. Szybkim zwinnym ruchem, chwyciłam dwóch przyglądających się facetów i pchnęłam nimi w ścianę. Dobili z taką siłą, że aż pokruszone kawałki cegieł, zsypały im się na głowy. Facet który zajęty był obmacywaniem dziewczyny, słysząc huk i jęki kolegów, odwrócił się gwałtownie w moją stronę.
-Cos ty za jedna?- zapytał, spoglądając na mnie z odrazą.
-Twój najgorszy koszmar!- warknęłam, chwytając go za szyję i wypuszczając blondynkę z jego objęć.- On jeszcze żyje, więc zadzwoń po pogotowie i uciekaj.- rzuciłam wskazując dziewczynie, chłopaka pod śmietnikiem.
-Puszczaj wariatko!- krzyknął zboczeniec.- chłopaki bierzcie ją!
Koledzy chwiejąc się lekko, wstali z ziemi i spojrzeli na mnie z przerażeniem. Postanowiłam dać im możliwość ucieczki i zadowolić się tym jednym. Pomyślałam, że to przecież nic nie wart śmieć, gwałcący niewinne kobiety, więc nie będę miała później wyrzutów sumienia. To nic złego... będzie jednego bandyty mniej na świecie.
-Wy dwoje...- powiedziałam odwracając się w stronę pozostałej dwójki.- daję wam dwie minuty. Jeśli uda wam się uciec, to daruje wam życie, ale jeśli nie... podzielicie los waszego towarzysza. Czas start!
Nie musiałam dwa razy powtarzać. Oboje bez słowa rzucili się do ucieczki, a ja spojrzałam na swoją ofiarę z diabelskim uśmiechem. Później nie zwracając uwagi na krzyki i błagania, zanurzyłam kły w jego szyi, a po chwili puściłam ciało, które bezwładnie opadło z trzaskiem na beton. Wycierając spływającą krew z brody, odwróciłam się na pięcie i odeszłam, kierując się w stronę parku.
http://img512.imageshack.us/img512/8...3673c43cd6.jpg
Siedziałam na w pół rozwalonej ławce i zastanawiałam się nad swoim zachowaniem. Wszystkie emocje opadły, głód został zaspokojony i znowu czułam się okropnie. Nie mogłam sobie darować tego, że zrobiłam coś tak strasznego. Mimo tego, że był to zwykły zboczeniec i bandyta... nie miałam prawa pozbawiać go życia. Po raz kolejny udowodniłam sobie, że stałam się nikim innym, jak tylko mordercą. Jak w ogóle mogłam pomyśleć, że po tym czynie nie będą mnie dręczyć wyrzuty sumienia? Byłam na siebie wściekła za to, że nie opanowałam się na czas. Teraz jest już za późno. Zawiodłam moich najbliższych i było mi wstyd. Normalnie w takiej sytuacji rozpłakałabym się, ale jakoś... nie potrafiłam. Jak ja teraz wrócę... jak spojrzę im wszystkim w oczy? Wszystkie starania Setha poszły na marne i to wszystko przez moją słabość. Chciałam zapaść się pod ziemię i już nigdy stamtąd nie wyjść.
W pewnym momencie usłyszałam dźwięk deptanego śniegu. Niechętnie podniosłam głowę i spojrzałam na zasypaną dróżkę, na której białe płatki, mieniły się w świetle księżyca. Zamarłam. Poczułam, jakby ktoś rozerwał mi serce!
Przede mną, w rozpiętej, czarnej kurtce powiewającej lekko na wietrze, stał Seth. Doskonale widziałam jego wyraz twarzy. Spoglądał na mnie ze smutkiem i współczuciem, a nie tak jak sobie wyobrażałam... z pogardą i obrzydzeniem.
Poniekąd wiedziałam, że nie będzie miał do mnie żalu. Za bardzo mnie kochał, ale ja nie mogłam tak siedzieć. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy, po tym co zrobiłam. Nienawidziłam siebie. Chciałam zniknąć!
http://img512.imageshack.us/img512/2...f673cbbie2.jpg
Kiedy zrobił krok w moją stronę, zerwałam się szybko z ławki i uciekłam z parku. Biegłam tą parszywą dzielnicą, nie zwracając uwagi na kierunek. Nic mnie już nie obchodziło. Chciałam tylko zaszyć się w jakimś ciemnym zaułku i pozostać tam na zawsze. Byłam za słaba na wampira i czułam, że już zawsze tak zostanie.
Zatrzymałam się niedaleko miejskiego kościoła. Przechodząc obok, nawet na niego nie spojrzałam, tylko skręciłam w boczną uliczkę i ruszyłam przed siebie. Chwilę później, zaraz za moimi plecami usłyszałam dziwny stukot. Odwróciłam się gwałtownie do tyłu i rozejrzałam gorączkowo. Nikogo nie było. Postanowiłam więc pójść dalej, ale kiedy zamierzałam to zrobić, poczułam mocny uścisk na ramieniu. Tak... to był Seth. Mogłam się tego domyślić, że z łatwością mnie znajdzie. Był szybszy i dużo lepiej ode mnie znał miasto. Przez chwilę patrzyłam na niego ze smutkiem, aż w końcu spuściłam wzrok. Było mi tak strasznie głupio. Tyle czasu stracił, aby nauczyć mnie polować na zwierzęta, aby od początku wybić mi z głowy ludzką krew, a ja co zrobiłam? Olałam to i udałam się na nocne łowy.
-Sarah...- zaczął, jednak nie dopuściłam go do słowa.
-Przepraszam cię Seth. To było silniejsze ode mnie... nie umiem, nie potrafię...- powiedziałam. Zaraz po tym zbliżył się do mnie i przytulił mocno, głaszcząc wolną ręką po głowie.
http://img512.imageshack.us/img512/4...b673ca6cv2.jpg
-Myślisz, że od zawsze poluję na zwierzęta? Kiedyś żywiłem się ludzką krwią i czułem się tak samo jak ty teraz. Czułem do siebie wstręt, nawet chciałem popełnić samobójstwo, ale na szczęście nie jest to takie łatwe. Przez długi czas byłem sam, ale ty masz mnie i pomogę ci, ale nie uciekaj przede mną!
-Ale dlaczego to tak długo trwa? Michael już po miesiącu panował nad sobą.- zapytałam ze smutkiem, uwalniając się z jego objęć.
-Każdy jest inny. Michael ma bardzo silną wolę, dlatego jemu było dużo łatwiej niż reszcie. Jest jedynym wampirem jakiego znam, który zaczął panować nad sobą w tak szybkim czasie. Ja pracowałem nad tym kilka lat... początkowo odwiedzałem las dwa razy w tygodniu i było mi bardzo ciężko, ale widzisz... teraz mogę nawet chodzić do szkoły, a na polowanie starczy mi iść raz na 2 tygodnie.- powiedział uśmiechając się do mnie.- Ty też dasz radę, tylko musisz w siebie uwierzyć.
-A co z egzaminem? Jak mam iść w takim stanie do szkoły?
-Pójdziemy dzień wcześniej na polowanie, a potem już ja dopilnuję, żebyś nic nie narozrabiała.
-Dziękuję ci Seth.- powiedziałam, całując go w policzek. Byłam mu na prawdę wdzięczna za tą rozmowę. Dzięki temu poczułam się dużo lepiej. Nadal czułam się źle z faktem, że zabiłam człowieka, ale wiedziałam, że zawsze mogę liczyć na Setha i nie pozwoli mi więcej popełnić tego błędu.
Tego wieczora, postanowiłam wziąć się w garść i zacząć wszystko od nowa.

Mikolea 09.01.2009 19:06

Odp: Traktat Przymierza
 
Komentowałam już w opowiadaniach i jest super.
Zdjęcia bardzo fajne i Sarah super wygląda...
Czekam na kolejną część...

Flash 09.01.2009 19:46

Odp: Traktat Przymierza
 
super ja zawsze :)

Callineck 09.01.2009 20:16

Odp: Traktat Przymierza
 
Sarah jako wampir jest równie śliczna z czego się bardzo cieszę :D
Genialne jest 3 zdjęcie i na ostatnim Seth w swojej ulubionej bluzie :)

Jeśli chodzi o treść odcinka to na miejscu Sarah nie obawiałabym sie o następne napady agresji, ma przy sobie takich ochroniarzy, że to niemal niemożliwe ;)

Za to już chwaliłam Cie w opowiadaniu, ale powtórzę raz jeszcze - bardzo ładnie piszesz, a literacki warsztat poprawił się bardzo znacząco. Czytanie sprawia mi niemałą przyjemność :)

Libby 09.01.2009 20:56

Odp: Traktat Przymierza
 
Ciszę się, że tak szybko ruszyłaś z kontynuacją;).
Sarah zabiła człowieka... Jakieś to dziwne mimo wszystko...
Tak się zastanawiam, czy uczucia Setha się nie zmienią. Jednak Sarah calkiem się zmieniła. On to zawsze wie, co powiedzieć.;)
Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek!
Było parę błędów.

Vipera 09.01.2009 21:10

Odp: Traktat Przymierza
 
Dziękuję!
Libby... Sarah nie zmieniła się tak bardzo, co będzie można zauważyć w kolejnych odcinkach. Jeśli chodzi o Setha... kochałby ją nawet, jeśli zabiłaby całą armię ;)

Następny odcinek prawdopodobnie w piątek.

Flash 09.01.2009 22:15

Odp: Traktat Przymierza
 
dopiero za tydzień ?! :(
szkoda ale cóż jest na co czekać heh :)

Callineck 09.01.2009 22:22

Odp: Traktat Przymierza
 
Zdecydowanie warto :)
Ja tam po cichu liczę że w końcu zobaczę Davida... ;)

Kejt24 10.01.2009 09:20

Odp: Traktat Przymierza
 
Jaka niespodzianka :)
W sumie oglądnęłam tylko zdjęcia, tekst czytałam już w "Twórczości pisanej"...
No, Sarah stała się piękną dziewczyną. :D No to co, że wampirem... :P A teraz z utęsknieniem będę czekała na następny odcinek :) A może da radę szybciej...? :P

Anema 10.01.2009 11:09

Odp: Traktat Przymierza
 
Vipero CUDOWNIE !!!
Zastanawiałam się jak też będzie wyglądała "nowa" Sarah i muszę powiedzieć,że jest dalej tak samo piękna :D :D :D No i Seth ... < ciche westchnienie >

Vipera 10.01.2009 12:12

Odp: Traktat Przymierza
 
Hmmm... no... powiedzmy, że może dzisiaj zrobię zdjęcia do kolejnego odcinka, ale dodam go najwcześniej we wtorek.
Dzięki za komentarze!

Callineck, już niebawem go zobaczysz... w 3 odcinku będzie.

Anema 12.01.2009 15:33

Odp: Traktat Przymierza
 
A nie dałoby się prędzej :D ? Proszę :)

Schrei 12.01.2009 17:08

Odp: Traktat Przymierza
 
o super, Anema nie narzekaj miał być w piątek a tu 3 dni szyciej heh :)
dzięki Vipero jesteś wielka, swoją drogą świetne fs dzisiaj przeczytałam całą 1 część troche dużo ale warto było :)

Sweet.Dreams 12.01.2009 18:22

Odp: Traktat Przymierza
 
Zdjęcia są cudne (jak zawsze).
Tekst już oceniałam.
Z wrażenia nie mogę więcej napisać :D

Vipera 12.01.2009 19:24

Odp: Traktat Przymierza
 
Anema, przykro mi, ale wcześniej nie dam rady. W ferie będę dodawać wcześniej odcinki, ale póki jeszcze mam szkolę... musisz uzbroić się w cierpliwość.

Vipera 16.01.2009 16:52

Odp: Traktat Przymierza
 
Kolejny odcinek!
Miłego czytania życzę;)


Minęły trzy dni. Kolejny zimowy wieczór spędziłam na wkuwaniu do egzaminów, ale tym razem w towarzystwie Setha. Chłopak przejął się tym, że całymi dniami siedzę samotnie w jego pokoju, i postanowił dotrzymać mi towarzystwa. Szkoda tylko, że w jego obecności nigdy nie mogłam się skupić. Zamiast zajmować się nauką, wolałam robić coś innego, jak na przykład walka na poduszki i inne przedmioty. Zazwyczaj cała zabawa kończyła się wkroczeniem Davida do pokoju, po czym musieliśmy słuchać kilkuminutowego wykładu, na temat nauki, bałaganu i naszego dziecinnego zachowania. Po jego wyjściu, wszystko wracało do normy i znowu siedziałam z nosem w książkach, głośno wzdychając.
http://img525.imageshack.us/img525/6...967cdb8en3.jpg
-Naszemu profesorkowi chyba brakuje kobiety...- zauważył Seth, przerzucając strony w książce do włoskiego- jeszcze trochę, a wprowadzi zakaz rozmów po 22 i poranną musztrę przed domem.
Zerknęłam na niego ze zdziwieniem, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały, oboje wybuchliśmy śmiechem. Czułam, że musze zostawić obowiązki do następnego dnia. W końcu miałam jeszcze dużo czasu i świetną pamięć. Odłożyłam wszystkie podręczniki na bok i przysunęłam się bliżej Setha. Nagle usłyszałam wibracje telefonu na szafce. Szybkim ruchem chwyciłam komórkę i odczytałam smsa.
„Sarah, co się dzieje? Nie chodzisz do szkoły, od miesięcy nie mogę się z tobą skontaktować. Pisze maile, smsy, dzwonię na domowy... nawet parę razy byłam pod domem, ale ciebie nigdy nie ma. Obraziłaś się? Clover”
Oparłam się plecami o szafę i chwyciłam się wolną ręką za głowę. Co mam teraz zrobić? Nie mogę dłużej ignorować jej wiadomości. Mimo wszystko Clover jest moją przyjaciółką i nie zasługuje na takie traktowanie, ale przecież nie mogę się z nią spotkać.
-Co jest?- zapytał Seth, głaszcząc mnie delikatnie po głowie.
Bez słowa podałam mu telefon i wbiłam wzrok w ścianę. Nie chciałem tego, ale wiedziałam, że innego wyjścia nie ma. Musiałam zerwać tą znajomość ze względu na bezpieczeństwo przyjaciółki. Gdybym jej coś zrobiła... nie dawałabym sobie tego, nigdy!
http://img525.imageshack.us/img525/6...767cde0rs5.jpg
-Co masz zamiar teraz zrobić?- zapytał Seth, oddając mi komórkę.
-Jest tylko jedno rozwiązanie... musze zakończyć naszą przyjaźń, chociaż bardzo tego nie chcę. Nie mogę się z nią spotykać, bo to dla niej niebezpieczne, a przecież prawdy też jej nie powiem.- powiedziałam ze smutkiem, spoglądając w jego piękne oczy.- w poniedziałek po wyjściu ze szkoły, będę musiała sprawić, że mnie znienawidzi. Dłużej nie mogę tego ciągnąć.
-Przykro mi, że tak się stało. Gdyby nie to, że mogłem cię wtedy stracić...nigdy nie zmieniłbym cię w wampira.- powiedział ze smutkiem, spuszczając wzrok.
-Oj Seth! Mimo tych wszystkich problemów, nie żałuję, że mnie zmieniłeś!- powiedziałam przytulając się do niego mocno.- jesteś dla mnie najważniejszy na świecie i cieszę się, że nadal będziemy razem. Kiedyś na pewno spotkam się z Clover i wszystko jej wytłumaczę, oraz przeproszę... ale teraz... i tak by nie uwierzyła.
-Kocham cię Sarah...- szepnął, całując mnie w czoło.
...
W niedzielę rano, udałam się z Wiki i Sethem na całodniowe polowanie. Jeśli miałam poruszać się między ludźmi, bez zrobienia im krzywdy, musiałam porządnie zaspokoić głód. Nie mogłam pozwolić sobie nawet na chwilę słabości. W całym moim życiu nie nabiegłam się tyle co tego dnia. Na początku trudno było mi przyzwyczaić się do moich nowych możliwości, ale po jakimś czasie, zwinnie omijałam każda przeszkodę. Właściwie to nigdy nie popierałam bezsensownego zabijania zwierząt, jakim jest hobby wielu mężczyzn- myślistwo, ale w tym wypadku, nie miałam wyboru.
W poniedziałek rano, kiedy David w końcu dał mi święty spokój z przepytywaniem, ubrałam swój jasny płaszcz i wyszłam na zewnątrz. Seth wyprowadził już samochód z garażu i czekał na mnie przed domem. Po niedługim czasie, zaparkował na szkolnym parkingu i oboje ruszyliśmy w stronę budynku. Przez całą drogę do drzwi czułam dziwny, nieprzyjemny zapach. Rozglądnęłam się dokoła, ale żadna z osób przechodzących obok, w żaden sposób nie wyrażała obrzydzenia. Jedyne co zauważyłam, to niewielka grupkę uczniów, która bacznie mi się przyglądała, rozmawiając między sobą. Z każdym krokiem, owy zapach nasilał się i robiło się coraz nieprzyjemnej. Odwróciłam się i spojrzałam na Setha, którego mina mówiła sama przez siebie. Nie byłam jedyną osobą, która wyczuła cos dziwnego.
-Czujesz to? zapytałam
-Tak... śmierdzi zmokłym psem...- mruknął, marszcząc nos.
-Myślisz, że...
-Nie wiem, ale nie podoba mi się to.- powiedział, chwytając mnie za rękę.- chodźmy, bo się spóźnimy. Później będziemy się nad tym zastanawiać.
Weszliśmy na korytarz i przeszliśmy nim do końca, aż do sali biologicznej, w której miał odbyć się egzamin. Weszłam do środka i rozejrzałam się.
http://img510.imageshack.us/img510/7...167ce5epd0.jpg
Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, w rogu sali przy plakatach anatomicznych stał... Roger, a obok niego Clover. Najwyraźniej całkiem miło im się rozmawiało. Próbowałam nie myśleć o tym, na czas egzaminu, więc usiadłam razem z Sethem na końcu klasy i nie spoglądałam już w ich stronę. Chwilę później weszła nauczycielka i cała reszta uczniów, usadowiła się na swoich miejscach.
...
Nie mogłam się skupić. Za każdym razem kiedy próbowałam rozwiązać zadanie, w mojej głowie zaczynały tłoczyć się wiecznie te same myśli. Co on tu robi i dlaczego rozmawia z Clover, chociaż wcześniej nigdy tego nie robił. Kątem oka zauważyłam, że Seth coraz bardziej zaczyna się wiercić, aż w końcu zastygł w bezruchu ze zirytowaną miną. Jego kartka była zapełniona po brzegi w ciągu piętnastu minut. Spojrzałam na swój arkusz z pytaniami i westchnęłam cicho. Musiałam wypchnąć te wszystkie myśli z głowy na jakiś czas i szybko rozwiązać ten test. Im szybciej to zrobię, tym wcześniej będę miała spokój.
-Skończyłaś?- zapytał szeptem, kiedy odłożyłam długopis na bok.
-Tak. Uspokój się w końcu.- powiedziałam marszcząc brwi.
-Jestem spokojny...
-Nie wydaje mi się, żeby coś planował... może chce po prostu zdać klasę.
-Może masz rację, ale mam złe przeczucia.
Po tych słowach skończyliśmy rozmowę i zaczekaliśmy do końca egzaminu, w ciszy.
Kiedy nauczycielka ogłosiła koniec czasu, jako pierwsza wyprułam z klasy. Miałam zamiar spędzać jak najmniej czasu między ludźmi. Nigdy nie miałam pewności, kiedy nadejdzie fala głodu i zrobię komuś krzywdę.
Szybko przeszłam przez zatłoczony korytarz, zwinnie omijając wszystkich rozmawiających uczniów. W pewnym momencie, kiedy dochodziłam na parking, usłyszałam czyjś bieg.
-Sarah poczekaj!- odwróciłam się i ujrzałam Clover, stojąca przede mną. Lewą ręka trzymała ucho od torby a drugą poprawiła sobie włosy. Miałam wielką nadzieję, że tego nie zrobi, gdyż cały jej zapach podleciał do mnie z powiewem zimowego wiatru. Zmieniła się. Jej czarne włosy nieco urosły i chyba schudła... chociaż zawsze była chuda.
-Jej, jak ty się zmieniłaś przez ten czas! Prawie cię nie poznałam...- powiedziała wesoło.- dlaczego nie dawałaś znaku życia?
http://img525.imageshack.us/img525/6...567ce8ajk1.jpg
Serce mi się kroiło na samą myśl tego, co właśnie miałam jej powiedzieć, ale musiałam. Nie mogłam tego ciągnąć. Miałam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczy.
-Nie pomyślałaś, że nie mam ochoty z tobą rozmawiać?- zapytałam z nutą irytacji w głosie.
-Dlaczego? Czy coś zrobiłam, nie tak?- zapytała, a uśmiech momentalnie zniknął z jej twarzy.
-Po prostu mnie nudzisz...- rzuciłam od niechcenia, wzdychając głośno.
-Jak to cię nudzę? Tak nagle?! Przecież jesteśmy przyjaciółkami...- powiedziała zasmucona, wpatrując się we mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami. Było mi tak strasznie żal, ale musiałam wytrzymać.
-Poprawka... byłyśmy! Teraz mam inne towarzystwo, bardziej interesujące od ciebie. Już cię nie potrzebuję...- patrzyłam, jak łzy spływają jej po czerwonych z zimna, policzkach. Zauważyłam jak ze szkoły wyszedł Seth. Spojrzał na mnie pocieszająco i udał się w stronę samochodu. Zaraz za nim, na zewnątrz pojawił się Roger.
-Jak możesz być taka podła...po tylu latach...- krzyknęła przez łzy.- a ja traktowałam cię jak siostrę!
-Przykro mi... ludzie się zmieniają. Żegnaj- po tych słowach odwróciłam się i odeszłam w stronę samochodu. Kiedy wsiadałam do środka, jeszcze raz spojrzałam za siebie. Clover nadal stała na parkingu zalana łzami, jednak nie sama. Zaraz po moim odejściu, podszedł do niej Roger i z tego co widziałam... zaczął ją pocieszać. Chwilę później wsiedli razem do jego czarnego BMW i odjechali. Odprowadziłam ich wzrokiem do końca ulicy, po czym opadłam zmarnowana na siedzenie. Dlaczego życie musi być takie trudne? Spojrzałam na Setha, a ten objął mnie ramieniem i czule pocałował. Później wróciliśmy do domu.
Weszłam do salonu i rzuciłam się na kanapę. W kominku jak zwykle trzaskały wesoło ogniki, gdyż David był romantykiem, uwielbiającym czytać książki w jego blasku. Po chwili usłyszałam cichy stukot butów na panelach podłogowych, a zraz potem poczułam jak coś, lub ktoś kładzie mi się na plecach, wgniatając mnie tym samym w kanapę.
-Sarah kochanie, dlaczego jesteś taka przybita?- powiedziała mi Wiki do ucha.
-Przybiłaś mnie do kanapy, dlatego...- mruknęłam, prostując nos.
-Oj! Widziałaś się z Michaelem? Dzwoniła twoja matka...- powiedziała chichocząc.
-Jak to, a po co?- zapytałam zrywając się z siedziska, zrzucając dziewczynę na podłogę.
-Może by tak mniej brutalnie...ja też mam uczucia, które właśnie zraniłaś.- powiedziała, siadając obok mnie.- Chciała abyście przyjechali do niej na kilka dni.
-Jeszcze tego brakowało...- powiedziałam załamana, chwytając się z głowę.- ze świąt się jakoś wymigałam, ale teraz nie pójdzie tak łatwo. Musze porozmawiać z Michaelem.
-A powiedz mi, dlaczego Seth był taki zirytowany, kiedy weszliście do domu?
http://img525.imageshack.us/img525/7...567ce01xt6.jpg
-Eh... spotkaliśmy wilkołaka i w ogóle...- siedziałyśmy tak chyba z godzinę. Trochę zajęło mi opowiadanie całej sytuacji a potem jeszcze rozmawiałyśmy na ten temat. Wieczorem Michael przekazał mi wszystkie informacje odnośnie wyjazdu. Okazało się, że wszystko ustalił bez mojej zgody i potwierdził matce, że przyjedziemy w przyszłym tygodniu. Oczywiście nie obeszło się bez awantury, w której poszkodowany został nawet mój biedny Seth, gdyż dostał encyklopedią, której cudem uniknął brat. Najbardziej nienawidziłam ustalania takich rzeczy za moimi plecami. Co on sobie w ogóle wyobrażał?! Zgodził się na wylot do Włoch, wiedząc jaka jest moja sytuacja. Chciał narazić matkę na niebezpieczeństwo, czy wkopać mnie w kolejną awanturę z powodu mojego wyglądu? Miałam ochotę go zmasakrować, ale powstrzymałam się kiedy do pokoju wszedł David z groźną miną. Naprawdę go lubiłam, ale czasami przesadzał z tą powagą. Zachowywał się jak jakiś zdesperowany starzec! W każdym razie później, kiedy wszystko przemyślałam i ochłonęłam, stwierdziłam, że wolę mieć ta wizytę za sobą.

Mikolea 16.01.2009 16:56

Odp: Traktat Przymierza
 
Oceniałam już w opowiadaniach, więc ocenię zdjęcia. Są bardzo ładne, szczególnie podoba mi się to pierwsze...
:)

Callineck 16.01.2009 17:07

Odp: Traktat Przymierza
 
Przykro mi że tak się skonczyła przyjaźń z Clover...
Wiem, że Sarah zrobila to dla jej bezpieczeństwa, ale nie sądzę żeby Roger miał podobne obawy. Szczerze mówiąc coś mi tu śmierdzi ;)

Zdjęcia świetne, Seth ma urocze buciki :D Śliczne jest to zdjęcie z Clover.

Znalazłam jeden błędzik:
Rozglądnęłam się dokoła - rozejrzałam

Dalej czekam na Davida :)

Libby 16.01.2009 17:26

Odp: Traktat Przymierza
 
Świetny odcinek. Ładne zdjęcia.
Choć nie rozumiem, czemu Sarah zerwała przyjaźń z Clover. Prędzej, czy później będzie umiała nad sobą panować. Teraz wystarczyłoby przeczekanie.
Nie zdziwiłabym się, gdyby Roger zmienił Clover w wilkołaka... Choć mam nadzieję, że tego nie zrobi.
Ciekawe, czy we Włoszech poznają nowego faceta matki :D.
Czekam na kolejny odcinek!

Castaway 16.01.2009 18:04

Odp: Traktat Przymierza
 
Łał wreszcie! :D
Świetne odcinki :*
No no Sarah się zmieniła. ^^
A Seth.. ahh.. ^^
Po prostu świetnie :]

Ajsza 16.01.2009 21:14

Odp: Traktat Przymierza
 
moze zalozymy fanklub setha? on jest boski! :)
oczywiście jak zwykle podoba mi sie, potrafisz wciagnac i masz fajny jezyk
a co do zdjec sa ladne i pasuja do tego co piszesz a nie np. piszesz szla ciemnym korytarzem a tam pole z kwiatkami
czekam na kolejny odcinek z zdj bo i tak czytam opowiadanie :)

Vipera 16.01.2009 22:54

Odp: Traktat Przymierza
 
Z tego co mi wiadomo, więcej czytelniczek woli Michaela:D Co do zdjęć... staram sie! :D Dziękuje za komentarze... kolejny odcinek za tydzień, w którym pojawi sie wreszcie David.

Nessy 17.01.2009 21:33

Odp: Traktat Przymierza
 
Czytałam to w opowiadaniach więc teraz tylko oglądałam zdjęcia i powiem jedno:
UWIELBIAM TO!
Nie mogę się doczekać następnego odcinka ^^
Ajsza ja też uważam że Seth jest bosssski :*
Życzę weny w pisaniu następnych odcinków i weny do robienia zdjęć :)

Engang 18.01.2009 11:30

Odp: Traktat Przymierza
 
jeżeli chodzi o założenie fanklubu Setha to jestem na tak :D
ogólnie zdjęcia mi się bardzo podobają
i nic dodać nic ująć
pozdrawiam

Schrei 18.01.2009 21:26

Odp: Traktat Przymierza
 
nie mogę się doczekać kiedy zobacze Davida hehhe :)
super odcinek, czekam na następny, ja osobiście wole Setha, chociaż Michel też jest boski :)

Aya de Chat 19.01.2009 22:12

Odp: Traktat Przymierza
 
O Boże, Seth jest naprawdę czarujący ^^ Michael nie dorasta mu do pięt! :D

Kejt24 20.01.2009 12:03

Odp: Traktat Przymierza
 
Hihihi następny odcinek będzie moim ulubionym ^^
A co do bohaterów, to Seth jest piękny :D Śmiem stwierdzić, że niedługo porzucę dla niego Edwarda :>

Vipera 20.01.2009 13:35

Odp: Traktat Przymierza
 
Nooo! tyle fanek Setha... może pomyślę o jakimś bonusie :D
Bardzo możliwe, że kolejny odcinek dodam już dzisiaj. W prawdzie nie mam jeszcze ferii, ale choroba robi swoje. Mam nadzieje, że to nie za wcześnie.

Sweet.Dreams 20.01.2009 15:07

Odp: Traktat Przymierza
 
Tak, chcę zobaczyć zdjęcia :D
Daj nowy odcinek ;) Choć już czytałam :)
EDIT: Seth < 333 ; ***

Vipera 20.01.2009 16:00

Odp: Traktat Przymierza
 
No to wklejam kolejny odcinek, w którym wreszcie pojawia się David.
Miłego czytania;)


Przez cały następny tydzień David zaganiał mnie do nauki, żebym przypadkiem nie zasiadła na laurach. Przecież to, że jadę do matki nie oznacza, że mam wakacje. Dwa dni przed wylotem, ubzdurał sobie, że powinniśmy zabrać się w końcu za anatomię człowieka. Wieczorem po powrocie z polowania, od razu pobiegłam do łazienki. Nie miałam jeszcze opanowanej sztuki łapania zwierząt, więc wiele razy zaliczyłam błoto. Wszystko byłoby ok., gdyby nie Seth, który śmiał się wniebogłosy...jeszcze trochę, a zacząłby się tarzać po trawie i wymachiwać nogami.
Umyłam się starannie, usuwając każdy placek błota ze swojej bladej skóry. W momencie kiedy miałam wychodzić, usłyszałam pukanie do drzwi i głos znudzonego „profesorka”
-Sarah masz zamiar tam nocować? Pośpiesz się...
http://img297.imageshack.us/img297/1...76821a6yj6.jpg
-Może by tak trochę prywatności. Piętnaście minut to nie tak długo...- powiedziałam otwierając drzwi. Niezmiernie rozbawiła mnie jego mina, widząc mnie w samym ręczniku. Domyślam się, że gdyby mógł, to zalałby się rumieńcem.- Zaczekaj na mnie na dole, chciałabym się przebrać...-dodałam, poprawiając ręcznik. Przeszłam obok niego, puszczając mu oczko, po czym znikłam w pomieszczeniu obok.
...
Siedział na dywanie w salonie i wpatrywał się w wesoło skaczące, w kominku ogniki. Usiadłam obok niego i podałam mu podręcznik do biologii, który szybko przekartkował ze znudzoną miną. Później odrzucił go na bok i wziął z kanapy jakąś grubą książkę w ciemnej oprawie, po czym otworzył w połowie i położył na podłodze. Wykład jak zwykle trwał długo, więc gdy spojrzałam na zegarek, dochodziła 3 nad ranem. Westchnęłam głośno i oparłam się o kanapę. Jakoś nie mogłam się skupić na tym, co mówił do mnie David, a on zaczynał po woli tracić cierpliwość.
-Skup się w końcu!- warknął spoglądając na mnie swoimi rubinowymi oczami.
-Przepraszam, ale czy nie możemy tego przełożyć?- zapytałam, uśmiechając się niewinnie.
-Nie, bo nie będę miał na to czasu. W poniedziałek jadę do Glasgow, zbadać sytuację tych nowych zaginięć... dlatego wykaż teraz trochę chęci.
-Eh... postaram się.- mruknęłam, przyciągając do siebie książkę.- no więc... to jest kość promieniowa.
-Nie, to jest kość łokciowa! Promieniowa, to ta obok.- powiedział chwytając się za głowę. W tym samy momencie do pokoju wszedł Seth. Po jego minie wywnioskowała, że bardzo go bawiła ta sytuacja. Stanął przy drzwiach i oparł się o framugę, z uśmiechem od ucha do ucha. Teraz, wiedząc, że on mi się przygląda... już w ogóle nie mogłam się skupić. Usłyszałam westchnięcie a za chwilę David kazał Sethowi podejść bliżej.
-Zdejmuj koszulkę.- powiedział blondyn do stojącego naprzeciw chłopaka.
http://img297.imageshack.us/img297/2...b6821dcrs8.jpg
-Po co?- zapytałam zdziwiona.
-Jeśli nie rozumiesz na modelach w książce, to będziesz miała żywego.
-Hmm... dla mnie bomba!- powiedziałam, spoglądając na mojego przystojniaka, z diabelskim błyskiem w oku.
-David! Ja się nie zgadzam... jeszcze mnie ta zboczenica zgwałci i co będzie?!- krzyknął Seth, udając zawstydzonego. Zakrył się szczelnie bluzą i spojrzał na mnie z wyrzutem.
-No oczywiście, a coś myślał?- zapytałam, odgarniając włosy z czoła.
-No, no...
-Seth do cholery! Rozbieraj się i przestań się wygłupiać!!- krzyknął David, zamykając z hukiem książkę
Później nastała cisza. Seth posłusznie ściągnął górną część garderoby, prezentując swoje idealne, muskularne ciało. Usiadł na dywanie, tyłem do kominka, a ja początkowo miałam wskazywać kości, wymienione przez mojego nauczyciela. Kiedy po dwóch godzinach doszliśmy do nóg, David całkowicie stracił cierpliwość. W końcu dał nam spokój i ze zirytowaną mina opuścił pomieszczenie.
-Anatomii, to mogę cię nauczyć sam...w góry.- powiedział Seth, całując mnie po szyi.
-Zboczeniec- mruknęłam
...
W poniedziałek wieczorem, siedzieliśmy już z Michaelem na lotnisku i wyczekiwaliśmy odlotu. Bałam się spotkania z matką, do którego miało dojść już za kilka godzin. Domyślałam się jak ona zareaguje na mój wygląd, ale nie miałam pojęcia co zrobi jej facet. Nie wyobrażałam sobie w ogóle wspólnych posiłków, bo przecież jak wytłumaczę im, że nie jestem głodna? Wszystko zaczynało się komplikować, ale mój kochany braciszek wydawał się być zrelaksowany, jak nigdy. Chciałabym bym taką optymistką jak on!
Rozejrzałam się dookoła. Gdzie tylko nie spojrzeć, przemieszczało się pełno osób z walizkami i torbami podróżnymi. Całe rodziny tłoczyły się do kontroli, a dzieci biegały wesoło pomiędzy innymi pasażerami. Zastanawiałam się, jak będzie wyglądał nasz pobyt w Rzymie i jaki jest partner mamy. Martwiłam się tym, że może źle zareagować na nasz widok i może dojść między nimi do kłótni. Dobrze pamiętam dzień powrotu Michaela do domu. Mama zrobiła mu wtedy awanturę i prawie posądziła go o ćpanie. Mam nadzieję, że do niczego takiego nie dojdzie i spędzimy miły tydzień. Naprawdę bardzo bym tego chciała, ale zdaję sobie sprawę z tego, że będzie nas to z bratem kosztowało wiele wysiłku.
Z przemyśleń wyrwał mnie głos Michaela. Jak się okazało, nasz samolot miał odlatywać za dwadzieścia minut i musieliśmy się pośpieszyć. Podniosłam się z siedzenia i ruszyłam za bratem w stronę naszego wejścia. Po kontroli biletów, udaliśmy się rękawem do wnętrza samolotu i zajęliśmy swoje miejsca.

Przypomniałam sobie moje ostatnie odwiedziny u Sashy, w Ameryce. Byłam wtedy taka zadowolona, że wreszcie ją zobaczę i spędzę z nią tak dużo czasu. Właściwie od tamtego dnia, wszystko zaczęło się komplikować. Wilkołaki, o których jeszcze nie miałam pojęcia, które próbowały zmienić mnie w jedną z nich, a później dowiedziałam się, że mój brat jest wampirem. Moje życie zmieniło się, praktycznie z dnia na dzień. Z normalnego życia, spokojnej szarej nastolatki... przerodziło się w jakąś opowieść fantasy. Jakiś czas temu nawet nie śmiałam przypuszczać, że na świecie dzieją się takie rzeczy. Byłam przekonana, że wampir i wilkołak to jedynie postacie z filmów i książek. Kto by pomyślał, że stanę się częścią tego świata... właściwie to nawet nie wiem, w jaki sposób do tego doszło. Jak to możliwe w dzień mojej „śmierci” znaleźli mnie tak szybko.
Kiedy samolot wzbił się w powietrze, oparłam się wygodnie na fotelu i spojrzałam na mojego braciszka, który zajęty był słuchaniem iPoda i wystukiwaniem palcami rytmu, o kolano. Miałam zamiar zapytać go w końcu jak o przebieg tamtego dnia, ale nie wiedziałam, czy to aby najlepszy moment na taką rozmowę.
Odwróciłam się w stronę okna i wyjrzałam przez nie. Dlaczego akurat teraz napadła mnie chęć znania szczegółów?
-Michael..- zaczęłam ściszonym głosem, przenosząc wzrok na siedzenie naprzeciw.
-Słucham?
http://img297.imageshack.us/img297/9...b682207to3.jpg
-Powiedz mi... jak to było, tego dnia?
-Tego dnia? Znaczy... chodzi ci o porwanie?- zapytał ze zdziwieniem, wyłączając muzykę.
Nie odpowiedziałam, tylko skinęłam głową.
-Dlaczego pytasz jak nagle?
-Sama nie wiem... jak jakoś mi się przypomniało. Chciałabym wiedzieć jak to możliwe, że znaleźliście mnie w porę.- powiedziałam, spoglądając mu w oczy.
-Mieliśmy w grupie świetnego tropiciela. Właściwie to wszyscy ciężko pracowali...
-To znaczy? Opowiedz mi...
-Zaczęło się od telefonu. Kiedy Roger odebrał twoją komórkę, wiedzieliśmy, że stanie się coś złego. David od jakiegoś czasu widział kręcące się psy wokół jego domu. Przeczuwał, że mają zamiar dotrzeć do ciebie, przez niego. Kiedy koleś się rozłączył, pojechaliśmy wraz z Sethem do parku, gdzie znaleźliśmy plamę twojej krwi. Chyba nie muszę mówić, jak Seth reaguje na jej zapach? Na dodatek świeże krople znajdywały się na dość sporym odcinku alejki, więc domyśliliśmy się w którą stronę mamy się udać.- mówił , oglądając swoje dłonie.- Wróciliśmy do domu i zrobiliśmy krótką naradę, w której ustaliliśmy cały plan działania. Na szczęście Roger był na tyle głupi, że zabrał ze sobą twój telefon i mogliśmy go z łatwością namierzyć.
http://img297.imageshack.us/img297/9...d6821f5gt0.jpg
Kiedy Akira zebrał wszystkie dane na temat twojego położenia, wpakowaliśmy broń do samochodu i pojechaliśmy pod tą starą fabrykę w której byliście. Zaparkowaliśmy po drugiej stronie lasu, aby psy nas nie wyczuły, następnie Wiki sprawdziła teren. Jak wiesz, ona również posiada wizje, jednak nieco odmienne od twoich. Może sprawdzić liczbę i odległość dzieląca nas od wroga. Bardzo przydatna rzecz,... ale wracając do tematu... pod fabryką zlikwidowaliśmy kilkoro wilkołaków, a później to już wiesz co się wydarzyło.
-Udało mi się uciec... ale co się stało, kiedy umierałam?- słyszałam wtedy tylko głosy i to nie wszystkie, więc byłam ciekawa przebiegu sytuacji.
Wydawało się, że to dla niego ciężki temat. Spojrzał na mnie ze smutkiem, a następnie za okno i westchnął głośno.
-Kiedy po skończonej walce, znalazłem cię tam na ziemi...uff...Seth i Wiki byli już przy tobie. Boże... Sarah, nawet sobie nie wyobrażasz w jakim on był stanie! Tętno jeszcze było, ale z każda sekundą słabło. Zakryliśmy cię kurtkami i wszystkim co mieliśmy, aby zatrzymać ciepło, ale prawdę mówiąc... zaczynałem tracić nadzieję. Chwilę później dotarł do nas Akira i stwierdził, że nic już nie możemy zrobić. Szpital był za daleko, a ty byłaś w stanie krytycznym. Wtedy Seth postanowił zmienić cię w wampira. Byłem temu przeciwny... próbowałem znaleźć jakiś inny sposób na uratowanie ci życia, chociaż wiedziałem, że innego wyjścia nie ma. Może po prostu nie dopuszczałem do siebie wiadomości, że właśnie tracę siostrę.- zrobił przerwę i spojrzał na mnie. Ja siedziałam z zapartym tchem i uważnie wysłuchiwałam każdego słowa.- Kiedy przemówiłaś... pomyślałem, że jest jeszcze szansa... może uda nam się na czas zawieść cię do szpitala, ale Seth już nie wytrzymał. Zaczął na mnie krzyczeć, grozić, że mnie zabije jeśli mu przeszkodzę. Później dałem za wygraną, a on przemienił cię...teraz cieszę się, że jednak to zrobił.
...
Do końca lotu siedziałam zamyślona. Musiałam sobie to wszystko poukładać. Teraz, kiedy znałam już szczegóły, mogłam dopasować wszystkie brakujące puzzle i uzupełnić luki. Warto było umrzeć, żeby narodzić się na nowo.
Kiedy wyszliśmy przed lotnisko, było już ciemno. Niebawem na horyzoncie pojawiła się mama. Można by powiedzieć, że aż tryskała radością na nasz widok. Niestety nie obyło się bez komentarzy na temat mojego wyglądu, ale nie trwały na szczęście długo. Michael wpakował nasze bagaże go samochodu i całą trójką wsiedliśmy do środka. Po trzydziesto minutowej podróży rzymskimi ulicami, dotarliśmy na miejsce. Dom był duży i nieco stary... przynajmniej na taki wyglądał. Na ogrodzonym podwórku stał czerwony, ładny samochód, a obok srebrny motor. Domyśliłam się, że dobrze im się tu powodzi, ale zastanawiało mnie... kto jedźcie tym motorem. No cóż... niebawem na pewno się dowiem. Mama wprowadziła nas do mieszkania i pokazała pokój w którym będziemy mieszkać na czas pobytu, następnie oprowadził nas po domu. Później usiedliśmy w salonie na kanapie i rozmawialiśmy... muszę przyznać, że było dość sympatycznie. Dobrze jej zrobiła ta przeprowadzka i może uda nam się odbudować zniszczone relacje. W pewnym momencie usłyszałam trzask drzwi wejściowych. Spojrzałam na Michaela. Wpatrywał się w drzwi z nieco zirytowaną miną, więc ja ciekawa dlaczego, uczyniłam to samo. Nagle w pokoju pojawił się młody, wysoki, ciemnowłosy chłopak z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy.
-Ah! Sarah... Michael... to jest Adriano, syn Roberta.- powiedziała mama z uśmiechem, wskazując młodzieńca ręką.
Czułam, że zapowiada się ciekawy tydzień...

Kejt24 20.01.2009 16:38

Odp: Traktat Przymierza
 
Mrmhmrmhrmmm :D (czytaj jako odgłos zadowolenia). Jaki ładny ten David... ;)
Generalnie ja jak zwykle zdjęcia oglądam tylko, bo tekst już czytałam. Pierwsze zdjęcie jest boskie :D
No i co tu powiedzieć, żeby się nie powtórzyć... Że ładnie, świetnie, bez zarzutów... Masz talent, dziewczyno. I go nie zmarnuj.
Ja tak się cały czas zastanawiam, czy coś napisać, ale cały czas dochodzę do wniosku, że jeszcze nie teraz... :)
Dla odmiany napiszę, że czekam na kolejny odcinek opowiadania ^^

Schrei 20.01.2009 17:04

Odp: Traktat Przymierza
 
"Seth do cholery! Rozbieraj się i przestań się wygłupiać!!" ten tekst mnie rozbroił hahah
dobre, xD super odcienek, a David całkiem, całkiem ciekawe jak będzie wyglądał ten nowy heh ;)

Libby 20.01.2009 22:19

Odp: Traktat Przymierza
 
Fajny odcinek;). Ta lekcja anatomii...:D
Fajny ten David :P. Aikira też niczego sobie.
Wcześniej chyba nie wspominałaś, że ich matka ma faceta. Miałam rację :P.
Po przeczytaniu o motorze wiedziałam, że będą mieli braciszka;).
Ciekawe, jak im się relacje ułożą;).
Czekam na kolejny odcinek!

Callineck 20.01.2009 22:43

Odp: Traktat Przymierza
 
Strasznie się uśmiałam czytając o tej lekcji anatomii. Sama bym tak chciała ;)

David jest fajny, ale na drugim miejscu po Michaelu :D Akira też ładny, masz talent do postaci, nie tylko z resztą męskich :P Nawet wilkołaki były fajne ;)

Jestem ciekawa jeszcze jednej postaci, ale dowiem się już w następnym odcinku :)

Kejt24 21.01.2009 08:53

Odp: Traktat Przymierza
 
Cytat:

Napisał Callineck (Post 938417)
Strasznie się uśmiałam czytając o tej lekcji anatomii. Sama bym tak chciała ;)

David jest fajny, ale na drugim miejscu po Michaelu :D

Lekcje anatomii to ja też bym tak chciała :P
A David jest na drugim miejscu, ale pierwszy jest Seth :P :D

Sweet.Dreams 21.01.2009 19:17

Odp: Traktat Przymierza
 
Fotki są przecudne, tekst tak samo.
Czekam na więcej ;)
Pozdrawiam
Ps. Ja tylko tyle, bo co tu więcej dodać? :P Boskie!

Mikolea 21.01.2009 19:39

Odp: Traktat Przymierza
 
Super foty, tekst już komentowałam.
Mi też David się podoba, a i Akira jest niczego sobie:).
Czekam na to, żeby zobaczyć jak wygląda Adriano.
:)

Vipera 21.01.2009 19:45

Odp: Traktat Przymierza
 
Dziękuję za komentarze!! Kolejny odcinek koło soboty.
Dzisiaj mam mały bonus dla wielbicielek Setha ;)

1. http://img99.imageshack.us/img99/486...b68384fvu1.jpg
2. http://img99.imageshack.us/img99/330...d683a60id7.jpg
i duże
3. http://img444.imageshack.us/img444/2202/sethve6.png

Edit:
Callineck, da się zrobić ;)

Callineck 21.01.2009 20:49

Odp: Traktat Przymierza
 
No proszę!
Jak przystojniak z niego ;) Szczególnie te dwa pierwsze zdjęcia :P I jaka klasa w garniturze!

To ja teraz mam życzenie obejrzeć podobną sesję z Michaelem :D

Libby 21.01.2009 21:18

Odp: Traktat Przymierza
 
Świetne zdjęcia! Proszę o więcej;).

Kejt24 22.01.2009 11:04

Odp: Traktat Przymierza
 
Drugie jest boskie, cudowne i w ogóle naj! Uwielbiam go! :P
Pożyczyłabym na pulpit, ale podejrzewam, że Alice Cullen się obrazi :D

EDIT: I znowu zaczynam stronę :D

Aya de Chat 22.01.2009 22:37

Odp: Traktat Przymierza
 
Seth w najaczach, cudo <3 ;>

Vipera 23.01.2009 19:21

Odp: Traktat Przymierza
 
Podeszłam do okna i spojrzałam na przechodzących ulicą, roześmianych ludzi. Nie wiedziałam dlaczego, ale miałam dziwne wrażenie, że z tym młodym będą problemy. Mimo tego, że nie zamieniłam z nim ani jednego słowa, nie polubiłam go. Raczej Michael podzielał moje zdanie co do Adriano. Przez cały ten czas, kiedy siedzieliśmy w salonie, bacznie mu się przyglądał ze zirytowaną miną. Miałam skrytą nadzieję, że jednak wszystko pójdzie gładko i niepotrzebnie się martwię. Kilka minut później usłyszałam stukot butów przed drzwiami, a zaraz potem do pokoju wszedł Michael, zanosząc się śmiechem. Rzucił się na łóżko i spojrzał na mnie rozbawiony. Przez chwile wpatrywałam się w niego ze zdziwieniem, aż w końcu postanowiłam dowiedzieć się o co chodzi.
-Co cię tak rozbawiło braciszku?
-Ten Adriano jest świetny! Już mi się tu podoba...- powiedział, opierając się o poduszki.
-Świetny?- skrzywiłam się lekko.
-Będę miał na kim się wyżyć. Już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio robiłem sobie z kogoś jaja!
-Ah...- mruknęłam- co zamierzasz mu zrobić?
-Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę. W każdym razie będziesz mi potrzebna...- powiedział, drapiąc się po brodzie z diabelskim błyskiem w oku.
-Proszę cię... nie mieszaj mnie do tego. Nie chcę mieć z nim, nic wspólnego...- rzuciłam, z oburzeniem podchodząc do szafy, z zamiarem poukładania w niej wszystkich ubrań.
-Daj spokój... wiedziałem jak cię zmierzył. Wpadłaś mu w oko, możemy to wykorzystać!- wstał pośpiesznie z łóżka i stanął obok mnie.
-Nie!
-Siora no! Tylko jeden raz...
-Nie!
-Saaaaruś!- wsunął mi się przez ramię do szafy i zmusił mnie, abym na niego spojrzała. Na jego twarzy pojawił się piękny, niewinny uśmieszek, do którego dołączyło trzepotanie rzęsami. Miałam ochotę zamknąć go w środku i obwiązać cały mebel grubym, metalowym łańcuchem. Nie mogłam mu odmówić kiedy tak robił i dobrze o tym wiedział. Spuściłam wzrok, i opadłam na łóżko, głośno wypuszczając powietrze.
-Co mam robić?
-Yeah!- krzyknął zachwycony.
...
Następnego dnia, do południa siedzieliśmy z bratem w pokoju, aby uniknąć rozmów dotyczących śniadania. Mama zapewne stwierdziła, że jesteśmy zmęczeni po podróży i nawet nie próbowała przeszkadzać nam w odpoczynku.
Wyłożyłam się wygodnie na łóżku i wbiłam wzrok w ścianę naprzeciw.
http://img147.imageshack.us/img147/4...3686299oh8.jpg
Zastanawiałam się co robi Seth, chociaż minął dopiero jeden dzień, odkąd pożegnałam się z nim na lotnisku. Czułam się trochę nieswojo, kiedy nie było go przy mnie... że też można się tak do kogoś przywiązać. Cofnęłam się myślami do dnia rozmowy z Clover. Byłam ciekawa, czego chce od niej Roger. Czy będzie próbował zrobić z nią to, co ze mną? Bardzo prawdopodobne, że chce się na mnie zemścić. Wiedziałam, że to z mojej winy został zmieniony w wilkołaka i z jednej strony było mi go żal, ale z drugiej strony... wtedy na spacerze zachował się jak skończony dupek. Bałam się, że Clover może być w niebezpieczeństwie... ponownie z mojej winy. Właściwie to w ostatnim czasie, jestem przyczyną wszystkich złych sytuacji, a najgorsze jest to, że cierpią na tym moi bliscy. Czy kiedykolwiek się to skończy?
Z przemyśleń wyrwało mnie głośne westchnięcie Michaela. Kątem oka zauważyłam, że leży odwrócony w moją stronę i przygląda mi się z troską. Czasami miałam wrażenie, że umie czytać w myślach. Wzdrygnęłam się na samą myśl.
-Może pójdziemy pozwiedzać okolicę, w czasie kolacji?- zapytał, przeczesując palcami swoje lśniące włosy.- może znajdziemy przy okazji jakieś kasyno...
-Świetnie... z chęcią się rozerwę.
-Przyda ci się. Ostatnio jesteś jakaś zamyślona i smutna.
-Za dużo się zmieniło w moim życiu... ciągle nie mogę przywyknąć do tego, że już nigdy nie będzie tak jak dawniej.- odwróciłam się w jego stronę i usiadłam po turecku, na kocu.- wiesz... mam złe przeczucia. Czuję, że Roger coś planuje.
-Możliwe, ale na razie wszystko pod kontrolą.
-Skąd ta pewność?- zapytałam zdziwiona.- Czy ja czegoś nie wiem?
-Seth obserwuje go w szkole, a Akira sprawdza sytuację u reszty psów. Na razie u nich cisza, ale coś dziwnego dzieje się w Glasgow. Coraz więcej ludzi ginie i nikt nie wie dlaczego. Jednego dnia człowiek jest, a następnego zostają tylko wspomnienia...- powiedział, spoglądając w okno.- policja nie ma pojęcia co się dzieje. Nie ma żadnych dowodów popełnienia przestępstwa.
-Myślisz, że to wampiry?
-Jestem tego pewny. Tylko one mogą tak zatuszować wszelkie ślady. David pojechał to sprawdzić. Niebawem wszystkiego się dowiemy.
Po tej krótkiej rozmowie, opuściliśmy pokój i zeszliśmy do salonu. Mama siedziała przy stole i czytała jakieś czasopismo o medycynie, a Adriano wpatrywał się w tępo w świecące pudło, zwane telewizorem. Na sam jego widok, przez moje ciało przepłynęła fala złości. Sama nie wiedziałam, dlaczego wywołuje we mnie tyle negatywnych emocji. Usiadłam na fotelu obok i wbiłam wzrok w ekran. Z tego co zważyłam, chłopak lubił oglądać wybitnie głupie, komedie amerykańskie. Ja osobiście nie widziałam w tym nic śmiesznego, ale Adriano wręcz zrywał boki ze śmiechu. Skrzywiłam się i rzuciłam okiem na brata. Michael siedział obok na kanapie i wydawał się być bardzo rozbawiony całą sytuacją.
http://img147.imageshack.us/img147/2...76862b7dv7.jpg
Po jakimś czasie nie wytrzymałam i aby nie zrobić krzywdy żadnemu z chłopaków, przysiadłam się do mamy. Opowiedziała mi o swojej nowej pracy w sądzie rzymskim, o Roberto, który był jej nowym partnerem i o wielu różnych rzeczach. Chwilę później miejsce obok mnie zajął Michael i przyłączył się do rozmowy. Kątem oka zauważyłam, że Adriano co jakiś czas mi się przygląda. Miałam ochotę wziąć jabłko, które leżało na stole i rzucić mu w nim głowę... jednak zakończyło się tylko na przemyśleniach.
Wieczorem tak jak postanowiliśmy wcześniej, wyszliśmy z bratem na miasto. Pogoda była naprawdę ładna. Wyglądało na to, że we Włoszech wiosna zagościła już na dobre. Niebo pozbawione było nawet najmniejszej chmurki, a leciutki wiaterek rozwiewał mi włosy. Najbardziej cieszyło mnie jednak to, że spacerowałam między ludźmi i nie czułam głodu. Nie musiałam się przed niczym powstrzymywać... nie musiałam się męczyć. Michael chyba zauważył u mnie poprawę humoru i poklepał mnie po ramieniu z uśmiechem. Spojrzałam na niego i odwzajemniłam uśmiech, ściskając mocniej jego ramię. Chwilę później doszliśmy na plac, na którym znajdywała się fontanna di Trevi. Usiadłam na krawędzi i zanurzyłam dłoń w wodzie, zachwycając się pięknie oświetlonymi rzeźbami. Miałam wrażenie, że teraz kiedy jestem wampirem... wszystko wydaje się być jeszcze piękniejsze niż dawniej, a może wcześniej nie zwracałam tak na to uwagi.
Siedzieliśmy tam z Michaelem przez jakiś czas, rozmawiając. Później pozwiedzaliśmy trochę okolicę i około drugiej w nocy, postanowiliśmy wracać, żeby nie niepokoić mamy. Przechodząc obok jednego z barów, zauważyłam dokładnie taki sam motor, jaki stał przed domem w dniu przyjazdu. Spojrzałam na brata zaskoczona, puszczając jego ramie, za które trzymałam go całą drogę.
-Ta sama rejestracja...- powiedział oglądając pojazd.
-Na pewno?
-Tak. Idź zobacz... widzę, że ciekawość cię zżera.
http://img147.imageshack.us/img147/2...56863f8im0.jpg
Posłałam mu piękny uśmiech, po czym szybkim i zwinnym ruchem zakradłam się pod okno. We wnętrzu panował straszny hałas, więc nie było szans, żeby ktoś mnie zauważył. Właściwie, wydawało się, jakby przechodzący ludzie nawet mnie nie zauważali. Przynajmniej nikt nie patrzył w moja stronę. Weszłam do środka i wmieszałam się w tłum, wypatrując Adriano. Zastanawiałam się co taki narcyz robi w takim paskudnym miejscu. Pełno tam było pijanych mężczyzn obmacujących młode, chichoczące dziewczyny, a w powietrzu unosił się okropny zapach alkoholu i papierosów. W pewnym momencie, kiedy przecisnęłam się przez grupę grających w bilard ludzi, zauważyłam tego, którego wypatrywałam. Siedział przy barze pijąc piwo, w przerwach od całowania jakiejś kuso ubranej blondyny. Na samą myśl o pocałunku z nim, dostawałam drgawek. Kto by pomyślał, że chłopak zabawia się w ten sposób. Jego ojciec na pewno nie miał o tym pojęcia... moja mama również. Uśmiechnęłam się złośliwie, niczym mały diabełek i zaszyłam się w najciemniejszym kącie, nie spuszczając wzroku z obiektu zainteresowań. Po jakimś czasie Adriano zaczął się rozkręcać i niedawno trzymaną przez niego szklankę z piwem, zastąpił papieros. Brakowało jeszcze tylko, że wyciągnie skręta. Mogłam się założyć, że nie chciałby, aby ktoś z rodziny dowiedział się o jego nocnych wypadach na miasto...miałam na niego haka. W pewnym momencie podszedł do mnie jakiś pijany mężczyzna i zaczął się przystawiać, ziejąc mi w twarz nieświeżym oddechem. Skrzywiłam się lekko i odeszłam dalej, dając kolesiowi jasno do zrozumienia, że mam go gdzieś. Prześlizgnęłam się przy oknie w stronę drzwi, kiedy nagle poczułam zapach krwi. Był tak intensywny, że prawie straciłam nad sobą panowanie.
http://img520.imageshack.us/img520/4...1686419zi7.jpg
Przywarłam do ściany i chwyciłam się jej mocno rękami. Czułam głód... straszliwy głód i nie wiedziałam co zrobić. Chciałam stamtąd uciec, ale nie mogłam. Spojrzałam w stronę baru. Wszystko to spowodowane było nieuwagą barmana, który skaleczył się w palec zbierając rozbita szklankę. Miałam wrażenie, jakby moje ciało poruszało się samo. W momencie kiedy próbowałam rzucić się na pierwsza lepsza osobę... poczułam silny uścisk na ręce i zaraz potem znalazłam się przed budynkiem. Niestety Adriano w ostatniej chwili zauważył moją obecność.
Michael zaciągnął mnie do jakiejś ciemnej uliczki, z dala od ludzi i popchnął plecami do ściany, trzymając mnie mocno z ramiona. Miałam straszną ochotę go uderzyć. Nie mogłam zapanować nad swoim ciałem, pewnie dlatego trzymał mnie tak mocno. Z jednej strony byłam na niego wściekła, co pewnie widać było w moich oczach... a z drugiej wdzięczna za to, że nie pozwolił mi zrobić niczego głupiego.
-Wiem, że wytrzymasz...- powiedział, wpatrując się we mnie swoimi rubinowymi oczami.- jeszcze chwilę... nie szarp się.
Chwilę później zapach zaczynał stopniowo znikać, a głód ustawać. Wszystko powoli wracało do normy i znowu mogłam panować nad swoim ciałem. Brat widząc, że przestałam się szamotać, rozluźnił nieco uścisk i uśmiechnął się.
-Mało brakowało.- zauważył, rozglądając się wokoło.
-Przepraszam. Nie mogłam nad sobą zapanować...- powiedziałam ze smutkiem, poprawiając niesforne kosmyki opadające mi na czoło.- same problemy przeze mnie...
-To minie młoda.-powiedział pocieszająco, przytulając mnie- nie martw się... nie dam ci nikogo zabić.
http://img509.imageshack.us/img509/3...f68642atl6.jpg
-Kocham cię braciszku.
-Ja ciebie też. Wracajmy już... mama się będzie niepokoić.
Chwyciłam go pod ramie, tak jak wcześniej i ruszyliśmy do domu. Weszłam po schodkach do środka i udałam się na piętro. Kiedy przechodziłam obok salonu, usłyszałam strzępki rozmowy, a raczej kłótni między mamą a Roberto.
-Nie sądzisz, że powinieneś mu przykrócić te wyjścia?- zapytała mama odkładając książkę na bok.
-Przecież nie wychodzi znowu tak często. Niech się chłopak bawi, póki jest młody.- powiedział mężczyzna, zabierając się za obieranie jabłka.
-Roberto... on zdaje w tym roku maturę. Mógłby się zabrać za naukę...
-Nie martw się... to zdolny chłopak. Poradzi sobie.
-Mówisz tak, bo nie widziałeś jego ocen. Ostatnio na nic nie masz czasu. To ty powinieneś chodzić na wywiadówki. Jesteś jego ojcem, a nawet godziny dziennie nie możesz mu poświęcić.
-O co ci chodzi? Przecież nie sprawia kłopotów wychowawczych... nie pije, nie pali ani nie ćpa.
Na te słowa, wybuchałam niekontrolowanym śmiechem. Oboje momentalnie zwrócili swoje oczy w moim kierunku i wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem. Po chwili mama wstała, poprawiła sukienkę i ruchem dłoni zaprosiła mnie i brata do środka.
-Roberto, to są właśnie moje dzieci... Sarah i Michael.- powiedziała z uśmiechem.
Mężczyzna spojrzał na nas ze znudzeniem, następnie zmierzył nas z góry na dół, po czym odkaszlnął.
-Witam- powiedział po chwili zastanowienia, podając bratu dłoń.- miło mi was poznać.
-Nam również- odpowiedziałam. Jakoś nie byłam przekonana do tego co powiedział. Widocznie inaczej sobie nas wyobrażał. Po krótkiej rozmowie opuściliśmy z Michaelem salon i udaliśmy się do naszego pokoju, tłumacząc się zmęczeniem po spacerze.
...
Około czwartej nad ranem, usłyszałam dźwięk parkującego motoru przed domem. Wygramoliłam się z łóżka i podeszłam do okna. Chwilę później ktoś ciężko wdrapał się po schodach i udał do łazienki. Było oczywiste, że tym kimś był Adriano, bo i moja rodzicielka jak jej partner już spali. Spojrzałam na brata, który ze znudzoną miną zmieniał kanały w telewizji, mrucząc coś szybko pod nosem. Jeśli dobrze zrozumiałam, narzekał na ludzką głupotę i idiotyczny horror który właśnie oglądał. Był naprawdę zabawny, kiedy to robił. Uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam do biurka na którym leżała moja komórka, z zamiarem zadzwonienia do Setha, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
-Co chcesz?- zapytałam otwierając.
-Pogadać...- powiedział chłopak, opierając się o framugę.- widziałaś mnie dzisiaj...
-To o to biega... ja też cię widziałem.- odezwał się Michael, nie odrywając wzroku od świecącego pudełka.
-Tak...nie chciałbym, żeby mój ojciec się o tym dowiedział.- powiedział Adriano, poprawiając nażelowane włosy.
-A co mnie to obchodzi?- zapytałam z sarkastycznym uśmieszkiem.
-Słuchaj lala... nie przyszedłem cię tu o nic prosić...- warknął chłopak.
-Wejdź i zamknij drzwi. Nie chcemy przecież obudzić rodziców.- podeszłam do okna i usiadłam na parapecie.- nie przyszedłeś prosić, więc po co?
http://img259.imageshack.us/img259/7...16862aelu7.jpg
-Przyszedłem ci powiedzieć, że jeśli ktokolwiek się o tym dowie...- podszedł bliżej- zemszczę się...
Z końca pokoju usłyszałam śmiech Michaela. Spojrzałam na Adriano i uśmiechnęłam się najpaskudniej jak tylko umiałam.
-Naślesz na mnie pijanych koleżków, żeby mnie pobili? A może zgwałcili?
-Nie... sam się tobą zajmę.
-Powodzenia życzę...- mruknął Michael przeciągając się w najlepsze.
-Co takiego? Nie obchodzi cię co się stanie z twoja kochaną siostrzyczką?- zapytał Adriano odwracając się w jego stronę.
-Moja kochana siostrzyczka umie o siebie zadbać, i nie da sobie podskakiwać takiemu zakochanemu w sobie bubkowi jak ty.
-Skończcie już chłopcy...
-Ostrzegam... nie prowokujcie mnie!- warknął, zamykając za sobą drzwi.
Spojrzałam na brata i oboje ryknęliśmy śmiechem. W tym momencie miałam ochotę zejść na dół, wyśpiewać wszystko Roberto i poczekać na rekcje jego synka. Po minie Michaela domyśliłam się, że ma na myśli to samo co ja. Zapowiadał się ciekawy dzień.

*******

Kolejny bonus!
Dostałam weny na robienie zdjęć :D
1. http://img113.imageshack.us/img113/2...rahsethjd1.jpg
2. http://img113.imageshack.us/img113/3539/seth1bh5.jpg
3. http://img113.imageshack.us/img113/8...b686247wl4.jpg
4. http://img504.imageshack.us/my.php?image=sarah1tw0.jpg
5. http://img509.imageshack.us/img509/8...5686213oj6.jpg

Callineck 23.01.2009 19:35

Odp: Traktat Przymierza
 
Powaliła mnie mina Sarah w reakcji na zapach krwi :D
No i Adriano też niczego sobie :P
Takie spacerki w nocy po Rzymie... Zazdroszczę :D
No matka Sarah nie ma łatwo również z wychowywaniem Adriano, pewnie tęskni za kłopotami ze swoimi dziećmi...

Zdjęcia bardzo ladne, a 2, 3 i 5... ^^ no, no :D

@Libby - racja :D

Libby 23.01.2009 20:38

Odp: Traktat Przymierza
 
Świetny odcinek! Czekałam tylko na to, aż Michael wykręci jakiś numer Adriano;). Nie doczekałam się jednak.
Masz dar do robienia postaci. Całkiem fajny Ci ten Adriano wyszedł. Tylko ten paskudny charakterek:D.
Było kilka literówek.
Piękne zdjęcia i genialny bonus!
Czekam na kolejny odcinek! :P

Call, zostawiłaś tu chyba 641 post a ja 341;).

Mikolea 23.01.2009 20:42

Odp: Traktat Przymierza
 
Bardzo fajny odcinek...
Zdjęcia też...
Czekam na kolejne...
:)

Schrei 23.01.2009 21:41

Odp: Traktat Przymierza
 
świetny odcienek a bonus jeszcze lepszy, czekam na next odcinek :)

Aya de Chat 23.01.2009 21:45

Odp: Traktat Przymierza
 
http://img113.imageshack.us/img113/8...b686247wl4.jpg zdjęcie cudowne <3

'zakochany w sobie bubek' :D :D :D :D


I chcę jakąś większą burdę w następnym odcinku! :P

Ajsza 24.01.2009 14:45

Odp: Traktat Przymierza
 
super zdj :) najlepsza mina Sarah w pubie ;)
a ten Adriano tez niczego sobie ;)
a aha i jeszcze bonus... ale oni pięknie za sobą wyglądają... ;)

Sweet.Dreams 24.01.2009 19:03

Odp: Traktat Przymierza
 
Cudowne zdjęcia (tekst oceniałam)
; ***
Bonusik też SUPER!

Vipera 27.01.2009 14:31

Odp: Traktat Przymierza
 
Z samego rana, po odbytej rozmowie telefonicznej z Sethem, zeszłam zadowolona do kuchni. Mama przygotowywała właśnie śniadanie i w całym domu unosił się zapach, ciepłych naleśników. W rogu przy stole, siedział Adriano udając, że czyta... zapewne oglądał obrazki, bo czytanie to już wyższa szkoła jazdy. Z kocią gracja przeszłam przez pomieszczenie i usiadłam wygodnie naprzeciw chłopaka, wyciągając nogi na fotelu. Przez chwile wpatrywałam się w liście lśniące w promieniach słonecznych, które cieszyły oczy zza okna. Przeczesałam dłonią swoje długie gęste włosy, i poprawiłam zsuwające się z ramienia ramiączko od pidżamy. Kątem oka zauważyłam, że Adriano wpatruje się we mnie jak w obrazek i gdyby tylko mógł, rozebrałby mnie wzrokiem. Jednak braciszek miał racje... ten zakochany w sobie laluś, napalił się na mnie. Postanowiłam wykorzystać ten fakt, do swoich niecnych planów. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy z pięknym uśmiechem... oczywiście jak przystało na wampira.
http://img300.imageshack.us/img300/9...3687714ao4.jpg
Czułam, że po przemianie prócz wyglądu, zmienił się też mój charakter. Kiedyś nie byłam taka złośliwa i pewna siebie jak teraz...miałam tylko nadzieję, że nie zmienię cię na gorsze. Póki co, podobało mi się jaka jestem, bo mogłam przez to więcej osiągnąć. Z przemyśleń wyrwał mnie głos zadowolonej rodzicielki, która rozkładała właśnie talerze na stole.
-Gdzie Michael?- zapytała siadając przy stole.- nie zejdzie na śniadanie?
-Niestety nie...wyszedł dzisiaj wcześnie. Powiedział, ze nie wysiedzi w domu w tak ładną pogodę.- powiedziałam przegryzając naleśnika. Skoro już trafiłam na śniadanie, to nie mogłam zrobić mamie przykrości, chociaż jedzenie nie uśmiechało mi się za bardzo.
-Nie chciał cię zabrać ze sobą?
-Pójdziemy wieczorem jeszcze raz... chciałam się wyspać.- zauważyłam, ze kłamstwo ostatnio weszło mi w krew. Jako wampir nie musiałam spać tak często...
-Jaka szkoda.- mruknął Adriano, krojąc naleśnika ze zirytowaną miną.- miejmy nadzieję, że się nie zgubi...
-Nie zaprzątaj sobie tym głowy, bo cię jeszcze rozboli... w końcu wczoraj nieźle zabalowałeś.- powiedziałam z sarkastycznym uśmieszkiem spoglądając w jego wściekłe oczy.
W tym samym momencie do kuchni wszedł Roberto, zawiązując sobie starannie krawat. Przywitał się i zasiadł do stołu.
Przez chwilę jego wzrok wędrował kolejno po naszych twarzach, aż w końcu westchnął głęboko i spojrzał na swojego syna.
-Jaka impreza?- zapytał przysuwając w swoją stronę talerz.
-Nie było żadnej imprezy... a w ogóle, skąd ona to może wiedzieć.- warknął Adriano wstając od stołu.- idę do siebie. Mam coś do roboty.
...
Wyszłam z pod prysznica, uczesałam się i przewiązałam ręcznikiem, następnie opuściłam łazienkę. Zegarek wskazywał godzinę siedemnastą, więc braciszek powinien był niedługo wracać. W drodze do pokoju, o uczy obiła mi się dość interesująca rozmowa między Roberto i Adriano. Troskliwy tatuś przejął się moją wypowiedzią w czasie śniadania, i robił wywiad środowiskowy. Uśmiechnęłam się w duchu, po czym zamknęłam drzwi. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam z niej czarną bieliznę, następnie poprawiając mokre włosy opadające na plecy, podeszłam do łóżka.
-Jak się udał spacer?- zapytałam Michaela. Najwidoczniej wrócił już jakiś czas temu, bo nawet zdążył się przebrać i stać się królem pilota od telewizora. Spojrzał na mnie zadowolony, przełączył kanał i odpowiedział.
http://img300.imageshack.us/img300/7...d68771duv1.jpg
-Był przyjemny i relaksujący. Znalazłem kasyno niedaleko. Chciałbym, abyś udała się tam ze mną, wieczorem.
-Z przyjemnością, ale w takie miejsce raczej trzeba się stosownie ubrać, a ja nie zabrałam ze sobą żadnej eleganckiej kreacji.
-O to się nie martw... o wszystkim pomyślałem.- wstał z miejsca, podszedł do dużej komody stojącej w rogu pokoju, i wyciągnął z niej duże, czerwone pudło. Następnie wręczył mi je z szerokim uśmiechem.- mam nadzieję, ze będzie ci się podobać. Osobiście byłem zachwycony. Teraz pójdę naprawić mamie toster, a ty zrób się na bóstwo. Liczę dzisiaj na pomoc swojej przepięknej siostry.
Po tych słowach puścił mi oczko i zniknął za drzwiami. Usiadłam na łóżku, zdjęłam czerwoną pokrywę i spojrzałam do środka. W pierwszej chwili rzucił mi się w oko pomięty, srebrny papier w malutkie kwiatuszki. Odchyliłam go lekko i wyciągnęłam z wnętrza śliczną, kremowo- bordową sukienkę na ramiączkach, która sięgała za kolana. Byłam zachwycona! Michael miał naprawdę dobry gust. Szybko wskoczyłam w prezent i spojrzałam w lustro z zachwytem.
http://img300.imageshack.us/img300/1...7687735oi4.jpg
-Idealnie!- powiedziałam sama do siebie. Później wyszykowałam się do końca i około 21 zeszłam na dół.
Przeszłam przez korytarz i udałam się do salonu z myślą poinformowania mamy, że wychodzimy z domu wraz z bratem. Rozglądnęłam się, jednak w pomieszczeniu nie widziałam żywej duszy. W sypialni natomiast świeciło się światło, i słychać było podniesione głosy gospodarzy. Nie zamierzałam się wtrącać do rozmowy, więc ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. W momencie kiedy położyłam dłoń na klamce, usłyszałam interesujący urywek. Zaniechałam próbę wyjścia i podeszłam bliżej.
-Co takiego? Samantha, czy ty próbujesz mi wmówić, ze mój syn nadużywa alkoholu? Masz jakieś dowody?- krzyknął Roberto.
-Wystarczy na niego spojrzeć! Od kilku dni chodzi w złym humorze, jest blady, boli go głowa... a ostatnio po powrocie od kolegi, przewrócił się na schodach. Wydaje mi się, że...
-Daj spokój. Chłopak ma w tym roku maturę... może jest zmęczony, bo dużo się uczy.
-Roberto na litość boską! Czy ty nic nie widzisz? Nie tak wygląda osoba zmęczona...on jest...
-Mówisz, że Adriano źle wygląda... a twoje dzieci? Blade jak ściana, podkrążone oczy... może ćpają!
-Przepraszam, ale nie rozmawiamy teraz o moich dzieciach! One nic nie biorą...- wyczuwałam irytację w głosie rodzicielki. Właściwie to przez moje ciało również przeszła fala złości. Miałam ochotę wtrącić się do rozmowy, ale postanowiłam poczekać na dalszy ciąg.
-Skąd ta pewność? Myślisz, że ci to wyjawią?
-Nie, ale...
-Ale? Twoja córka ma cienie pod oczami, blada skórę i zaciemnione oczy! Chyba nie uważasz, że wszystko z nią w porządku?- powiedział Roberto, podchodząc do okna.
Miałam tego wszystkiego dość. Nie rozumiałam, jaki ja mam związek z tą cała sytuacją. W ogóle za kogo on się uważam, żeby mnie osądzać o cokolwiek! Mama to co innego... mieszkają razem, widuje Adriano na co dzień. Ma prawo wyrazić swoje zdanie, ale on...
http://img300.imageshack.us/img300/4...968774dlw9.jpg
-Taki z ciebie kochający ojciec? Radziłabym zainteresować się własnym dzieckiem, a nie mną. W przeciwieństwie do Adriano, nie pale, nie pije alkoholu, ani nie obmacuje się z *****ami w barze... no chyba, że on tak właśnie uczy się anatomii. Ja przynajmniej widziałam jego wyczyny na własne oczy, a ty masz jakieś dowody na to, że ćpam? Widziałeś ślady po igłach na mim ciele? W ogóle jakim prawem oceniasz mój wygląd, widząc mnie drugi raz w życiu?! Człowieku otwórz oczy i zacznij wreszcie słuchać co się do ciebie mówi! Pracujesz całe dnie... co ty możesz wiedzieć o tym, co robi Adriano. Chłopak wciska ci kit, że uczy się ze znajomym, a tak naprawdę większość czasu spędza na zabawach. Byłeś na jakiejś wywiadówce? Nie!... bo na każdą chodzi moja mama, chociaż to nie jest jej obowiązek. Twój syn stacza się na dno, a ty nic nie robisz... obudź się, bo niedługo może być za późno.- krzyknęłam otwierając z hukiem drzwi.- A teraz przepraszam, ale wychodzimy z bratem na miasto...
Po tych słowach odwróciłam się na pięcie i zniknęła za ścianą. Na holu spotkałam czekającego na mnie Michaela. Stał oparty o framugę drzwi wejściowych i uśmiechał się od ucha do ucha. Na sam jego widok, poprawił mi się humor, chociaż nerwy jeszcze trzymały. Wyszliśmy na zewnątrz i ruszyliśmy przed siebie, oświetloną ulicą w stronę kasyna.
Po niedługim czasie doszliśmy na miejsce. Przed budynkiem znajdywało się wiele samochodów, a ludzie tłoczyli się całymi grupami do drzwi. Po wejściu do wnętrza, zdjęliśmy ubrania wierzchnie i przeszliśmy do sali w której odbywały się wszystkie gry. Przez cały czas czułam na sobie wzrok ludzi, kiedy przechodziliśmy z bratem do stołu pokerowego. Powoli zaczynałam się domyślać, do czego tak naprawdę byłam mu potrzebna.
-Mała... mam zamiar dzisiaj wygrać dość pokaźną sumkę, a więc liczę na ciebie.- powiedział mi do ucha, odsuwając krzesło, na którym miałam usiąść.
-Oczywiście, ale wątpię, abyś potrzebował mojej pomocy... jesteś świetny w tej grze.- mruknęłam poprawiając sukienkę, która lekko zmięła się przy siadaniu.
-Zawsze może trafić się ciężki przeciwnik...
-No tak.. w więc zrobię co w mojej mocy- odpowiedziałam, uśmiechając się zalotnie do siedzącego naprzeciw mężczyzny. Tym czasem Michael rozsiadł się wygonie na krześle i wszyscy zaczęli grę.
...
Do domu wróciliśmy około pierwszej w nocy. Brat przez cała drogę powrotną, tryskał radością... w sumie nic dziwnego, bo wygrał ponad dwanaście tysięcy. Był tak zadowolony, że aż zaczął śpiewać jakieś sprośne piosenki, używając komórki jako mikrofonu.
Czułam zapach dymu na swoim ciele, którym przesiąkła sukienka i włosy. Nie lubiłam śmierdzieć tytoniem, dlatego zazwyczaj starałam się unikać miejsc, w których roiłoby się od palaczy. Zdjęłam ubranie, udałam się do łazienki, po czym weszłam pod prysznic z zamiarem spłukania z siebie nieprzyjemnego zapachu.
http://img218.imageshack.us/img218/4...9687719gc4.jpg
Michael stwierdził, że nie ma zamiaru kolejnej nocy spędzać na oglądaniu telewizji, więc postanowił pomajsterkować trochę w samochodzie mamy. Dobrze się składało, bo miałam całe piętro domu, tylko dla siebie. Przebrałam się w swoją ulubioną bieliznę i zawiązując się szczelnie w pasie szlafrokiem, wróciłam do pokoju. Ledwo zamknęłam drzwi, moich uszu dobiegł cichy stukot butów, po drewnianej posadce. Zignorowałam go, po czym podeszłam do łóżka, zrzucając z siebie ubranie. Otworzyłam szeroko szafę i kiedy chciałam wyciągnąć z niej jeansy, usłyszałam pukanie do drzwi. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, do pokoju wszedł wściekły Adriano. Nie powiem, żebym była z tego zadowolona... koleś widział mnie w samej bieliźnie. Stanęłam na przeciw niego z sarkastycznym uśmieszkiem, opierając ręce na biodrach.
-Czego chcesz?
-Wygadałaś...- warknął chłopak, podchodząc bliżej
http://img218.imageshack.us/img218/7...7687762zk4.jpg
-Hm...- mruknęłam- i?
-Nie tak się umawialiśmy, mała...
-Nie przypominam sobie, żebym się z tobą kiedykolwiek umawiała...- powiedziałam, odgarniając z czoła, niesforne kosmyki.- mów o co chodzi i spadaj... chciałabym się ubrać.
Odwróciłam się tyłem do rozmówcy i podeszłam do szafy. Przez chwilę wpatrywałam się tępo w jej zawartość, aż poczułam ciepły uścisk na ręce i nocne szarpnięcie.
-Nie musiałaś wtrącać się, w nie swoje sprawy- powiedział mi do ucha, ściskając mi nadgarstek.- teraz będziemy musieli porozmawiać inaczej. Nie zamierzam być już miły...
-Świetnie... to lubię- odpowiedziałam z uśmiechem. Zatrzepotałam zalotnie rzęsami, po czym jednym, szybkim ruchem ręki popchnęłam go na łóżko. Opadł ciężko na koc, spoglądając na mnie ze zdziwieniem. Na pewno nie spodziewał się tego. Domyślałam się, że miał zamiar się mną pobawić... nie ma tak łatwo. Wkroczył do mojego pokoju... teraz on będzie moją zabawką.
http://img218.imageshack.us/img218/5...d68777dro3.jpg
Usiadłam mu okrakiem na kolanach i spojrzałam w jego ciemne, wystraszone oczy.
-No więc, czekam... co mi zrobisz?- zapytałam rozpinając mu bluzę, aby odsłonić jego szyję.- ponoć miałeś zrobić mi krzywdę...więc spróbuj...
Przejechałam mu palcami po policzku, zjeżdżając coraz niżej. Czułam jego ciepłą skórę i szybkie bicie serca. Nie odpowiedział. Widziałam, jak na mnie spogląda... wygłodniałym wzrokiem studiował każdy kawałek, mojego odkrytego ciała. Chwyciłam jego prawą rękę i położyłam sobie ją na plecach, oblizując wargi. Po chwili, kiedy chłopak zaczynał się rozkręcać, postanowiłam go lekko nastraszyć. Miałam tylko nadzieję, że nad sobą zapanuję. Nie miałam zamiaru go zabić...
-Jestem ciekawa jak smakuje twoja krew...- mruknęłam mu do ucha, rysując palcem kółeczka na jego nagiej szyi.
-Co takiego?- zapytał zaskoczony.
Odrzuciłam włosy na plecy i uśmiechnęłam się do niego diabelsko, prezentując długie, śnieżnobiałe kły. Czułam niesamowitą radość, spoglądając na twarz Adriano, która z każdą sekunda robiła się coraz jaśniejsza. Wyglądał, jakby miał zaraz dostać ataku... lub co gorsza, wyzionąć ducha.
-Nigdy nie lekceważ kobiet. Taka moja rada dla ciebie...- otworzyłam usta i zbliżyłam się do jego twarzy.
-Co ty robisz? Chcesz mnie zabić?!- krzyknął spanikowany. Ja natomiast ryknęłam głośnym śmiechem. Po chwili wstałam i ubrałam leżący na łóżku szlafrok. Spojrzałam na swoją „ofiarę’ po czym powiedziałam.
-Masz szczęście, że się tobą brzydzę...

Panna Lawenda 27.01.2009 15:18

Odp: Traktat Przymierza
 
Wiesz co? To jest... Nawet nie wiem jak mam to powiedzieć.
Powinnaś wydać książkę, bo piszesz jeszcze lepiej od Rowling.
Przeczytałam wiele książek i opowiadań, ale wiem, że to jest najlepszym jakie kiedykolwiek czytałam.
Naprawdę, wielkie gratulacje, zyskałaś nową czytelniczkę.
Właśnie dziś, są ferie, a że jeszcze nigdzie nie wyjechałam, postanowiłam poczytać jakieś opowiadanie.
Weszłam więc w ten temat, przeczytałam wszystkie odcinki i tak bardzo mi się spodobało, że musiałam przeczytać również Krwawe przeznaczenie.
Jestem w wielkim szoku, to jest wspaniałe!
Piszesz tak dobrze, że w twoim opowiadaniu jest pełno uczuć i pozwalasz aby czytelnik wczuł się w opowiadanie.
No i te postacie. Michael jest piękny. Seth również.
Pozazdrościć talentu.
Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najlepszych ocen i dużo weny,
Skarpeta (Di)

Vipera 27.01.2009 15:28

Odp: Traktat Przymierza
 
Jej Dziękuje bardzo! Czy pisze lepiej od Rowling... na pewno nie, ale cieszy mnie to, że ci się podoba:)

Mikolea 27.01.2009 16:19

Odp: Traktat Przymierza
 
Tekst już znam, więc oglądałam zdjęcia.
Są świetne...:)
Adriano ma za swoje...:D
Michael jes świetny.

Callineck 27.01.2009 18:17

Odp: Traktat Przymierza
 
Tak, bardzo trudno w tej seksownej i uwodzicielskiej Sarah znaleść tamtą zakompleksioną dziewczynę :)
Ślicznie wyglądała i w sukience i w bieliźnie :D
A Michael nie dość że boski na drugim zdjęciu to jeszcze dowcipny i pomocny ;)
Stosunki z matką zaczęły się układać obojgu, dobrze im widocznie zrobiła ta rozłąka.

Jeden błąd:
Rozglądnęłam się, jednak w pomieszczeniu nie widziałam żywej duszy - rozejrzałam

Libby 27.01.2009 20:10

Odp: Traktat Przymierza
 
Świetny odcinek!;)
Najbardziej podobało mi się, jak Sarah przysrała Roberto:D.
Zupełnie się dziewczyna zmieniła. Nie poznaję jej w sytuacji z Adriano. Calkiem inna osoba. Ciekawa jestem, co by na to powiedział Seth:P.
No i co zrobi Adriano, skoro wie, że Sarah to wampir:).
Czekam na kolejny odcinek:).

Flash 29.01.2009 14:52

Odp: Traktat Przymierza
 
kiedy next?

Sweet.Dreams 29.01.2009 19:21

Odp: Traktat Przymierza
 
Bardzo ładne zdjęcia i piękny tekst
Gratuluję wszystkiego ; ***
Pozdrawiam ;)

Vipera 03.02.2009 17:06

Odp: Traktat Przymierza
 
Do zdjęć się nie przyłożyłam dzisiaj za bardzo...:( jednak mam nadzieję, że odcinek będzie się podobać.
Miłego czytania ;)



Wyszłam z samochodu i pomknęłam do domu, zostawiając brata daleko za sobą. Właściwie to minął tylko tydzień, a ja już zdążyłam stęsknić się za moją nową rodziną. Brakowało mi gderania Davida, wesołego chichotu Wiki, no i oczywiście... mojego kochanego Setha. Chciałam go w końcu zobaczyć, przytulić i zauroczyć się jego zniewalającym uśmiechem. Tak mi tego brakowało!
Zamknęłam drzwi i zadowolona udałam się do salonu. Po rozczarowaniu spowodowanym nieobecnością moich bliskich w pokoju, zwiedziłam resztę domu w dalszych poszukiwaniach. Jak się okazało, zostałam sama z Michaelem. Możliwe, że reszta wybrała się na polowanie, lub zrobili sobie wycieczkę krajoznawczą. Raczej nie powinnam mieć powodu do obaw, więc postanowiłam się przebrać w coś wygodniejszego, i po prostu poczekać na ich powrót.
Weszłam do pokoju i otworzyłam na roścież okno, wpuszczając do pomieszczenia nieco ciepłego powietrza.
Zmieniłam ubranie i przeciągając się w najlepsze, podeszłam do lustra. W pewnym momencie ujrzałam w odbiciu, że z kieszeni moich spodni wystaje kawałek, kolorowego papieru. Po wyciągnięciu go, okazało się, że to zdjęcie przedstawiające mnie i Clover. Siedziałyśmy wtedy nad jeziorem, świeciło słońce... było naprawdę pięknie. Zawsze miło wspominałam tamte wakacje... może dlatego, że byłyśmy szczęśliwe?
Spojrzałam na uśmiechnięta przyjaciółkę, i poczułam dziwny ucisk w żołądku. Tęskniłam za nią, ale wiedziałam, że nie mogę się z nią spotkać. Właściwie to, po tym co jej powiedziałam... wątpię aby chciała mnie zobaczyć. Trudno. Widocznie tak musiało być. W moim życiu wszystko uległo zmianie. Charakter, zachowania, towarzystwo oraz wygląd, chociaż...włosy nadal zostały nienaruszone, prócz tego, że teraz lśnią. Spojrzałam ponownie na swoje odbicie w lustrze, odkładając fotografię na kanapę. Może czas coś z tym zrobić? Zmienić brąz na coś innego i definitywnie zapomnieć o dawnym życiu? Po co rozpamiętywać stare dzieje, wiedząc, że już nigdy nie będzie tak samo...
Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk łamanego drzewa. Pośpiesznie podeszłam do okna i ze zdziwieniem wyjrzałam na zewnątrz. Nagle zauważyłam kolejne, upadające na ziemię z hukiem. Przez moją głowę przemknęło zaraz mnóstwo myśli. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno wszystko w porządku, i czy gdzieś tam w głębi lasu, nie toczy się walka. A jeśli tak? Jeśli moi bliscy są w niebezpieczeństwie? Może właśnie teraz walczą z wilkołakami!
Bez zastanowienia wyskoczyłam przez okno i rzuciłam się biegiem w stronę miejsca zamieszania. Przez jakiś czas biegłam, omijając wszystkie napotkane na drodze przeszkody. W pewnym momencie usłyszałam donośny krzyk Wiki. Zatrzymałam się gwałtownie i rozglądnęłam dookoła, następnie wspięłam na jedno z drzew. Po chwili zauważyłam dość dużą polanę niedaleko, ale prócz wymachującego kataną Michaela, nic nie widziałam. Tak właściwie... skąd on się tam znalazł, przede mną?
Zeskoczyłam na ziemię i weszłam na polanę.
-No wreszcie!- krzyknęła Wiki, pojawiając się zaledwie kilka metrów za mną.
-Miło, że do nas dołączyłaś.- mruknął Akira, rzucając mi jeden z mieczy. Złapałam ze zdziwieniem, wpatrując się pytająco w kolegę.
http://img145.imageshack.us/img145/5...b6948b5nz2.jpg
-Co tu się dzieje?- zapytałam, oglądając lśniącą w słońcu broń.- czyżby szykowała się jakaś walka?
-Na razie nic mi o tym nie wiadomo, ale nie jest to wykluczone. Dzisiaj dostałem wiadomość od Davida, że po mieście grasują wampiry. Na pewno słyszałaś o nowych zaginięciach, na terenie naszego miasta. To właśnie ich sprawka, dlatego musimy być przygotowani. Nie pozwolimy na masowe ludobójstwo, na naszym terenie.- powiedział Akira, podchodząc bliżej.- Ty jako najmłodsza i najmniej doświadczona, musisz nauczyć się obrony i walki od podstaw.
-Rozumiem... więc kiedy zaczynam?
-Teraz. Twój nauczyciel stoi tam!- powiedział zadowolony, wskazując palcem na stojącego niedaleko Michaela.
...
-Młoda! Nie bawimy się w Final Fantasy... chwyć to dwoma rękami!- krzyknął brat.
-No już, już... nie krzycz na mnie, bo się zamknę w sobie.- mruknęłam wykonując polecenia nauczyciela.
-Dobrze... teraz patrz uważnie na mnie.- powiedział, puszczając moją uwagę mimo uszu.
Stanęłam nieco z boku i przyglądałam się wyczynom brata. Następnie chwyciłam mocno katanę i próbowałam powtórzyć każdy ruch. W tym momencie cieszyłam się z tego, że jestem wampirem. Kiedyś, nauka zajęłaby mi całe tygodnie!
Po niedługim czasie, zaczęliśmy walczyć razem i muszę przyznać, że szło mi nawet nieźle... jak na pierwszy raz.
Po południu Akira zrobił nam krótką lekcję sztuk walki, i w związku z tym, że jako jedyna nie wiedziałam o co chodzi... wytłumaczył w jaki sposób zabić wampira.
...
Wieczorem postanowiłam udać się na spacer. Było już ciemno, głód zaspokojony, a więc miałam pewność, że nie zrobię nikomu krzywdy. Niestety mój kochany braciszek był innego zdania, i stanowczo zabronił mi samotnych przechadzek po mieście. Wkurzyłam się na poważnie. Rozumiałam, że może się o mnie martwić, ale bez przesady! Niech nie robi ze mnie niewolnicy domowej! Kiedy miało dojść do rękoczynu, w salonie pojawiła się Wiktoria i zaproponowała, że pójdzie ze mną. Nie byłam z tego zbytnio zadowolona, ale zgodziłam się, gdyż była okazja aby spędzić z przyjaciółką więcej czasu. Ostatnio jakoś nam to nie wychodziło.
Wsiadłyśmy w samochód i po niedługim czasie, dotarłyśmy do centrum. Wiki zaparkowała przed centrum handlowym i obie weszłyśmy do środka. Mimo tego, że dochodziła dwudziesta, tłoczyło się tam pełno ludzi. Przecisnęłyśmy się zwinnie przez grupę ludzi stojących przy drzwiach, i udałyśmy się do sklepu kosmetycznego.
-Masz zamiar farbować włosy?- zapytała zdziwiona Wiki, spoglądając na rudą farbę.
-Tak, ale nie wiem na jaki kolor. Może blond?
-Moim zdaniem lepszy będzie rudy lub czerwony. Blond jest taki... wyblakły.
-Skoro tak mówisz...może ten?- zapytałam, pokazując przyjaciółce opakowanie.
-Świetnie! Weź dwa...
Później odwiedziłyśmy kilka sklepów z odzieżą i butami, po czym postanowiłyśmy iść do kina. Byłam zachwycona tym pomysłem, gdyż lubiłam oglądać filmy na dużym ekranie.
Po skończonym seansie, włożyłyśmy zakupy do samochodu i poszłyśmy na spacer. Była naprawdę ładna noc. Liczne gwiazdy pięknie świeciły na niebie, a księżyc jakby zawstydzony, wyłaniał się lekko zza chmurki. Szłyśmy wzdłuż chodnika rozmawiając, a chłodny wiaterek rozwiewał nam włosy. W pewnym momencie zauważyłam coś niepokojącego, niedaleko miejskiego cmentarza. Szturchnęłam Wiki łokciem i wskazałam palcem na ruszające się w oddali postacie. Cała ta sytuacja wyglądała na pobicie lub co gorsza, próba zabójstwa. Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo, po czym rzuciłyśmy się biegiem pod bramę cmentarza. Kiedy znalazłyśmy się nieco bliżej, dostrzegłam, że sprawcami zamieszania są jeden: młody chłopak, dwóch mężczyzn i kobieta. Właściwie to chłopak został raczej napadnięty przez resztę i nie bardzo miał szanse się obronić.
-I co kundlu...rodzinka cię zostawiła? Jakie to smutne...- zadrwiła ciemnowłosa.
http://img10.imageshack.us/img10/767...3694a28dw1.jpg
Kundlu? Czy ona chciała przez to powiedzieć, ze ich ofiara był młody wilkołak? Odwróciłam się w stronę Wiki, z zamiarem odezwania się, ale ubiegła mnie.
-Trójka wampirów i wilkołak...- mruknęła cicho, aby nikt nas nie usłyszał.-wracajmy...
-Co takiego?- zapytałam zdziwiona- nie możemy go tak zostawić. Zabiją go...
-Mamy ratować wilkołaka? Będziemy musiały z nimi walczyć, a ty dopiero dzisiaj zaczęłaś naukę. To nie jest takie proste... to nie są ludzie, którym możesz rozwalić czaszkę pstryknięciem palca. Poza tym... nie pamiętasz już ile krzywdy wyrządziły ci psy?
-Pamiętam, ale... nie chce żyć ze świadomością, że pozwoliłam mu zginać. On jest jeszcze taki młody...
-Sarah... my nic o nich nie wiemy. Mogą okazać się lepsi od nas, a wtedy...
-Zawsze możemy uciec... Wiki proszę cię!- powiedziałam ze smutkiem, wpatrując się w jej duże oczy.
-eh...zrobimy tak...
...
Prześlizgnęłyśmy się tylnym wejściem na teren cmentarza, i skryłyśmy się przy bramie głównej, za nagrobkiem.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za moment miał pojawić się jeden z wampirów, aby sprawdzić kto ich śledzi. Musieli wyczuć obecność kogoś z zewnątrz, tak też nie czekałyśmy długo. Już po chwili rozległ się głos wampirzycy, a zaraz potem na cmentarzu pojawił się jeden z mężczyzn.
http://img22.imageshack.us/img22/953...d6949e8un1.jpg
Wszedł bardzo cicho, i ostrożnie rozejrzał się dookoła. Kiedy znalazł się bliżej nagrobka za którym byłyśmy ukryte, Wiki błyskawicznym susem wyskoczyła przed niego, i chwyciła za koszulkę, a następnie pchnęła o mur. Nieco zdezorientowany podniósł się z trawy, i ruszył w kierunku przyjaciółki, z zamiarem rzucenia się na nią. Oczywiście nie mogłam na to pozwolić, więc wybiegłam zza nagrobka, ale wtedy poczułam, że ktoś chwyta mnie za nogę. Upadłam na hukiem na ziemię, obijając sobie żebro o kamień. W momencie, kiedy odwracałam się na plecy, aby zobaczyć co się stało, nad sobą ujrzałam rozwścieczonego wampira, o czarnych jak smoła oczach. Wystawił kły, zaprezentował mi swoje długie szpony i zbliżył w moją stronę. Poczułam jak przez moje ciało przeszła dziwna fala gorąca. Jakby rozpierała mnie energia...
Przypomniałam sobie o kamieniu, na który się nadziałam. Spojrzałam na swojego przeciwnika z szyderczym uśmiechem, po czym chwyciłam ów kamień i cisnęłam mu nim w głowę. Niestety zdołał go uniknąć, ale ja zyskałam czas na podniesienie się z ziemi, i zaplanowania kolejnego ataku. Wściekły mężczyzna rzucił się na mnie z łapami. Zdążyłam zrobić unik i zaskoczyć go. Wskoczyłam mu na plecy, oplotłam mu nogi na brzuchu i wgryzłam w jego szyję. Nie wiem czy powinnam to robić, czy w ogóle mogłam... ale to było silniejsze ode mnie. Poczułam krew spływającą mi po brodzie... ludzką krew!
Nagle zza grobu wyłoniła się sylwetka Wiki. Ona również umorusana była krwią, więc domyślam się, że uczyniła to co ja. Na jej widok odsunęłam twarz od szyi wampira, i skręciłam mu zwinnie kark. Zeszłam na ziemię i puściłam nieruchome ciało, które upadło z hukiem na trawę i rozpadło się. Ku mojemu zdziwieniu pozostała po nim tylko, niewielka kupka popiołu. Później Wiki podbiegła do mnie z uśmiechem na twarzy, i obie wyszłyśmy pośpiesznie przez główną bramę, gdzie spotkałyśmy ciemnowłosą wampirzyce wraz z chłopakiem.
http://img13.imageshack.us/img13/749...1694a38dk9.jpg
-Zostaw go!- krzyknęłam kładąc dłoń na wystającym z ziemi, metalowym pręcie.
-Bo? Myślisz, ze dam się tak łatwo załatwić, jak ci dwoje?- zapytała z sarkastycznym uśmieszkiem, puszczając młodego wilkołaka.- Nie kochana...ja już trochę żyje na tym parszywym świecie. W porównaniu do tych nic nie wartych śmieci, znam się na walce...
-Poradzimy sobie... jedna na dwie...- dodała Wiktoria, prostując kręgosłup.
-Haha! Dlaczego tak wam zależy na tym psie?- zaśmiała się kobieta.- maskoteczka?
-Nie interesuj się! Zostaw chłopaka i znikaj...- krzyknęłam wyrywając pręt z ziemi. Nie wiedziałam do czego jest zdolna, więc zamierzałam użyć tego, jako broni. Nawet nie zauważyłam, kiedy moja towarzysza znalazła się za plecami przeciwniczki. Dała mi znak głową, więc podeszłam bliżej i przygotowałam się to ataku. Kiedy Wiki planowała rzucić się na kobietę z pazurami, ona uderzyła chłopakiem o bramę cmentarza i wskoczyła zwinnie na drzewo.
-Zostawiam wam tego wyrzutka. Zapamiętam was... jeszcze się spotkamy. Możecie być pewne, że już niebawem.- powiedziała- Ah... Wiki... pozdrów Setha. Stęskniłam się za nim.
Po tych słowach uśmiechnęła się paskudnie i zniknęła na dobre.
„pozdrów Setha”? co to miało znaczyć? Kim była ta kobieta i skąd ona zna Setha? Spojrzałam na przyjaciółkę, która w tym momencie opierała się plecami o drzewo i wiązała włosy w kucyka. Miałam ochotę zapytać ją, o co w tym wszystkim chodzi, ale przypomniałam sobie o pobitym chłopaku. Podeszłam do młodego i wyciągnęłam w jego stronę rękę. Przez chwilę wpatrywał się w nią z obrzydzeniem, aż przemówił.
-Czego ode mnie chcecie pijawy?! Zabić mnie, czy może użyć jako królika doświadczalnego?
-Mały... pomyśl logicznie. Po co miałabym cię ratować, żeby później zabić?- zapytałam nadal trzymając wyciągniętą dłoń.- daj rękę... pomogę ci wstać.
-Sam sobie poradzę! Nic od ciebie nie chce!
-Jak chcesz. Chciałam być miła.
-Sarah, chodźmy już! Chłopak jest bezpieczny. - krzyknęła Wiki, podchodząc bliżej.
-Nie... on pójdzie ze mną.- powiedziałam poważnie, odwracając się w jej stronę.- zabieram go do domu.
-Co takiego? Oszalałaś?! Nie możesz tego zrobić...David i reszta się nie zgodzą. To wilkołak!- krzyczała, nerwowo gestykulując rękami.
-Wiem, dlatego pójdziemy do mojego domu. Stoi całkiem pusty...
http://img12.imageshack.us/img12/967...9694a47et5.jpg
-Nigdzie nie idę! Zostaw mnie w spokoju! Nie mam zamiaru mieszkać z wampirzycą!- oburzył się chłopak.
-Gdzie twoja rodzina?- zapytałam gniewnie, zagradzając mu drogę.
-Nie mam...
-A stado?
-Nie mam...
-Więc chcesz się włóczyć samemu? Bez jedzenia, pieniędzy... w każdej chwili możesz zostać ponownie napadnięty! W końcu cię ktoś zabije...
-Przynajmniej moje beznadziejne życie się skróci...- powiedział ze smutkiem, odwracając się do mnie tyłem.
-Przestań chrzanić!
-Zostaw mnie...
-Dobra jak chcesz... ale jak znowu przyjdzie ta kobieta, i będzie chciała zrobić z ciebie obiekt doświadczalny...zginiesz. Już nikt cię nie uratuje. Żegnaj..- odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Czułam smutek, bo wiedziałam, ze chłopak nie przeżyje sam w mieście pełnym wampirów. Mimo tego, że był wilkołakiem... martwiłam się o niego.
Po chwili usłyszałam za sobą głośne chrząknięcie, więc zatrzymałam się gwałtownie i odwróciłam głowę.
-Nie chcę tego...- bąknął młody.- ale ty też jesteś wampirem...
http://img26.imageshack.us/img26/339...3694a4dwa4.jpg
Uśmiechnęłam się łagodnie i spojrzałam w jego ciemne, zielone oczy.
-Zapomnij o tym. Nic ci nie zrobię... chodź.
-Sarah, jesteś pewna? Co ja powiem Sethowi?- zapytała Wiki, wpatrując się we mnie pytająco.
-Prawdę. Będzie zły, ale zrozumie. Jestem tego pewna...- powiedziałam, przytulając ją mocno.- dobrze wiesz, ze musiałam to zrobić... nie mogłam inaczej.
-Wiem kochanie. Masz za dobre serce...
Później zniknęła, a ja odwróciłam się w stronę chłopaka i uśmiechnęłam się do niego. Ruchem dłoni dałam mu znak, aby podszedł bliżej. Ku mojemu zaskoczeniu, odwzajemnił uśmiech i zrobił krok do przodu. Z początku niepewnie, ale po jakimś czasie, biegliśmy na skróty ciemnymi uliczkami w stronę domu.
...
-Jak masz na imię?- zapytałam otwierając drzwi.
-Morice
-Więc... witaj w domu Morice.

ivette 03.02.2009 17:49

Odp: Traktat Przymierza
 
Robi się coraz ciekawiej.
Podoba mi się twoje fs i klimat w jakim jest napisane. Zdjęcia też umilają czytanie.
10/10
Czekam na następny odcinek!

Libby 03.02.2009 21:59

Odp: Traktat Przymierza
 
Fajny odcinek! Sarah zaskakuje;). Przygarnęła młodego wilkołaka. Jestem pewna, że kiedyś jej się za to odwdzięczy:).
Ciekawa jestem, skąd ta wampirzyca zna Setha. Czyżby kiedyś mu się narzucała:P Zobaczymy:D.
Czekam na kolejny odcinek!

Sweet.Dreams 04.02.2009 18:21

Odp: Traktat Przymierza
 
Jak zwykle wspaniale - nic dodać, nic ująć
Pozdrawiam

paranoja13 04.02.2009 19:34

Odp: Traktat Przymierza
 
Genialne :D czekam na następny odcinek :)

Mikolea 05.02.2009 19:17

Odp: Traktat Przymierza
 
Super odcinek...
Czekałam na to, żeby zobaczyć tego chłopaka:)
Oj, Seth się wkurzy...:D

Vipera 05.02.2009 22:37

Odp: Traktat Przymierza
 
Dziękuję za komentarze;)
Cieszę się, że się podobało, pomimo beznadziejnych zdjęć. Gra mi się cholernie zacina i są jakieś błędy... nie wiem, czy nie będę musiała instalować na nowo:(

Callineck 06.02.2009 07:11

Odp: Traktat Przymierza
 
Jaki fajny ten Morice. A jaki zezłoszczony :D
Przyznaję, że Twoi bohaterowie są świetni.
Intryguje mnie strasznie ta wampirzyca z cmentarza, skąd ona w ogóle zna Setha?
Sarah wpakowała się w klopoty z tym wilkołakiem, ale mam nadzieję, ze szybko one miną.


Błędy:
Zatrzymałam się gwałtownie i rozglądnęłam dookoła - rozejrzałam
próba zabójstwa - próbę
Prześlizgnęłyśmy się tylnym wejściem - prześliznęłyśmy
następnie pchnęła o mur - na mur
jak ci dwoje - ci dwaj

Vipera 06.02.2009 17:50

Odp: Traktat Przymierza
 
Chciałam poinformować, że nie wiem kiedy będzie kolejny odcinek, gdyż musiałam ponownie instalować grę...

Jutro kolejny odcinek!

Vipera 14.02.2009 20:37

Odp: Traktat Przymierza
 
Wreszcie udało mi się zrobić zdjęcia! Przepraszam, że tak długo to trwało, ale miałam mały problem. Niestety zmienił się trochę wystrój wnętrz, gdyż nie posiadam sporo dodatków.


Wszedł ostrożnie do salonu i rozejrzał się dookoła. Stanęłam w drzwiach i przez chwilę wpatrywałam się w niego uważnie. Byłam ciekawa co zrobi. Zdawałam sobie sprawę z tego, że początki będą trudne. Wampir i wilkołak pod jednym dachem...miałam jednak nadzieję, że chłopak się przyzwyczai i mimo różnych ras, uda nam się dogadać. Może nawet zostać przyjaciółmi. Kto wie...
Przeszedł obok mnie, zmierzając w stronę regałów z książkami. Niestety tym samym spowodował, że cały nieprzyjemny zapach jego skóry, zaatakował mnie ze zdwojoną siłą. Skrzywiłam się lekko, po czym zmieniłam miejsce obserwacji. Usiadłam na sofie i przeciągnęłam się, głośno wypuszczając powietrze.
Zastanawiałam się, jak to teraz będzie ze mną i Sethem. Wiedziałam, że wiadomość o obecności wilkołaka w moim domu, na pewno go nie ucieszy. Za każdym razem kiedy będzie mnie przytulał... poczuje zapach psa, którego tak nie lubi. Czułam ogarniający mnie smutek. Bałam się, że może się popsuć między nami, a bardzo bym tego nie chciała. Nie mogłam zostawić młodego na pastwę losu, nawet jeśli jest tym, kim jest. Wierzyłam, że Seth to zrozumie i z czasem zaakceptuje.
Nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Podniosłam głowę i spojrzałam w stronę Morice, który zajęty był przeglądaniem czasopisma. Domyślałam się, że był to dźwięk awanturującego się żołądka, o coś do jedzenia. Kompletnie zapomniałam, że on przecież nie odżywia się krwią i potrzebuje normalnego, ludzkiego jedzenia. Podniosłam się z sofy i ruszyłam w stronę kuchni.
http://img27.imageshack.us/img27/915...56a346aug4.jpg
Otwierając lodówkę, uświadomiłam sobie, że od wyjazdu mamy, bywałam w domu tylko po pieniądze, które przysyłała mi co miesiąc. W związku z tym, we wnętrzu znajdę tylko druty i światło.
-Chyba powinieneś wziąć prysznic, jesteś cały brudny.- powiedziałam, wchodząc ponownie do salonu.-chodź ze mną.
Morice odłożył gazetę na szafkę i posłusznie podreptał za mną na piętro. Pokazałam mu gdzie znajduje się łazienka, dałam jakieś ubranie Michaela, od którego nie było czuć wampirem i postanowiłam wybrać się do sklepu.
...
Otworzyłam książkę kucharską i wyciągnęłam wszystkie potrzebne składniki, do przygotowania naleśników. Za nic trudniejszego wolałam się nie zabierać, gdyż moje umiejętności kulinarne, miały wiele do życzenia.
W momencie kiedy układałam jedzenie na talerzu, do kuchni wszedł Morice. Stanął na środku pomieszczenia i spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Ja natomiast uśmiechnęłam się do niego i wskazałam krzesło przy stole.
-Dlaczego to robisz?- zapytał, kiedy usiadłam naprzeciw.
-Pomyślałam, że będziesz głodny.- odpowiedziałam, czytając ulotkę od farby do włosów.- dawno nie gotowałam, ale mam nadzieję, że będą ci smakować.
-Nie chodzi mi tylko o naleśniki...-mruknął, mieszając widelcem w talerzu.
Oderwałam wzrok od lektury i spojrzałam na niego pytająco. Chłopak podniósł lekko głowę, a kiedy nasze spojrzenia się spotkały, zalał się rumieńcem. Dopiero w tym momencie, dokładnie mu się przyjrzałam.
http://img216.imageshack.us/img216/9...96a3476az3.jpg
Jego skóra była dość ciemna, lecz nie można było powiedzieć, że to mulat. Czarne włosy średniej długości, sterczały mu niedbale na głowie, ale muszę stwierdzić, że pasowała mu taka fryzura. Miał nieco zadarty nos i kolczyka w lewej brwi. Najładniejsze jednak były jego oczy... duże, błyszczące i zielone. Po twarzy wyglądał na góra 15lat, ponadto był dość niski i chudy. Patrząc na niego, zastanawiałam się dlaczego wałęsał się sam po mieście. Naprawdę nie ma nikogo bliskiego, czy po prostu nie chce mi tego powiedzieć. Może mi nie ufa... w sumie nie dziwiłabym się, gdyby tak było.
-Dlaczego uratowałaś mi życie, będąc wampirzycą?- zapytał po chwili, opierając widelec o krawędź pustego talerza.- przecież jesteśmy wrogami!
-Tak się przyjęło, ale my nie musimy być wrogami. Wampiry żywią się ludzką krwią, a wilkołaki pragnąc zapobiec rzezi w mieście, pozbywają się ich.- powiedziałam, nachylając się nad stołem.- na szczęście są wyjątki...
-No tak, ale nie odpowiedziałaś mi na pytanie... dlaczego mnie uratowałaś? Masz w tym jakiś interes?
-Nie. Po prostu nie mogłam zostawić się na pastwę losu.
-Ale ratując mnie...
-Oni nie byli tacy jak ja...- przerwałam mu szybko. Dobrze wiedziałam do czego zmierza.- nie żywię się ludzką krwią.
-Więc jak to się stało, że jeszcze istniejesz?- zapytał wybałuszając oczy ze zdziwienia.
-Zastępuję ją, krwią zwierzęcą... tak jak reszta mojej rodziny. Nie uśmiecha mi się mordować niewinnych ludzi. Dobra, ale koniec o mnie... powiedz mi, gdzie jest twoja rodzina.
-Mówiłem już, że nie mam- powiedział, spuszczając wzrok.
-Jakoś nie mogę w to uwierzyć, że zostałeś sam.
-To już twoja sprawa.- mruknął gniewnie.- nie musisz mi wierzyć.
-To prawda, ale chciałabym dowiedzieć się czegoś o tobie...
http://img27.imageshack.us/img27/262...76a3470rh2.jpg
Minęło trochę czasu, aż rozwiązał mu się język i zaczął opowiadać o swoim życiu. To czego się dowiedziałam, wcale nie było szczęśliwą historią. Jego rodzice zginęli w walce z wampirami, które zaatakowały ich posiadłość, a młodsza siostra trafiła do „niewoli”. Reszta wilkołaków podejrzewała, że została poddana jakimś badaniom genetycznym, które prowadziła ta sama kobieta z cmentarza. Od najmłodszych lat, jego stado próbowało zrobić z niego maszynę do neutralizowania wampirów. Kiedy skończył piętnaście lat, zbuntował się i oświadczył, że nie chce podzielić losu swoich rodziców, lub co gorsza stać się królikiem doświadczalnym. Miał dość tej wiecznej, krwawej wojny. Po długotrwałej naradzie, Wilkołaki „wydziedziczyły” go ze stada, i takim sposobem znalazł się na ulicy... bez jakichkolwiek środków do życia. Nie mogłam zrozumieć, jak można być tak okrutnym i bez serca. Teraz, kiedy znałam już całą historię...bardziej zapragnęłam pomóc temu chłopakowi.
Nad ranem, kiedy Morice położył się spać... zabrałam opakowanie z farbą, po czym udałam się do łazienki.
...
Siedziałam na podłodze w salonie, przekładając beznamiętnie strony w książce. Miałam wielką ochotę pojechać do Setha. Nie widziałam go od wylotu do Włoch i bardzo mi go brakowało, ale nie bardzo wiedziałam... co mu powiem, gdy go spotkam. Nie chciałam się z nim kłócić, ale wiedziałam, że będzie to nieuniknione.
Chwyciłam zeszyt leżący na kanapie, i wyrwałam z niego kartkę papieru, na której napisałam wiadomość do Morice, ze wychodzę. Później przyczepiłam ją magnesem na lodówce i opuściłam dom.
Po około piętnastu minutach, dotarłam do domu Coldów. Nacisnęłam delikatnie na klamkę, po czym weszłam do środka, rozglądając się. W całym budynku panowała cisza, więc może domownicy udali się na polowanie. Przeszłam przez hol i udałam się schodami na piętro. Postanowiłam skorzystać z okazji, i zabrać ze sobą trochę ubrań. Jeszcze trochę, a nie miałabym co na siebie założyć. Weszłam do pokoju, otworzyłam szeroko szafę i wyciągnęłam parę rzeczy. Nagle usłyszałam dziwny szmer i ciche kroki. Ktoś szedł w moją stronę. Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam przed siebie.
http://img216.imageshack.us/img216/8...76a3489qg2.jpg
W drzwiach, opierając się o framugę stał Seth. Miał na sobie ciemne spodnie, a mokre jeszcze włosy, lśniły w promieniach słonecznych, które włamały się przez otwarte okno. Uśmiechnęłam się lekko, ale mój ukochany, najwidoczniej nie cieszył się z mojego widoku. Stał nieruchomo niczym posąg, z nieco zirytowaną miną i wpatrywał się we mnie z wyrzutem.
-Dawaj... przygotowałam się psychicznie...- powiedziałam podchodząc do okna.
Zamiast odpowiedzi usłyszałam głośne westchnięcie.
-Seth... proszę cię!- krzyknęłam odwracając się w jego stronę.- powiedz coś... nakrzycz na mnie, ale nie stój w milczeniu!
-Przecież wiesz co powiem...- powiedział spokojnie, siadając na kanapie.-wiesz, że mi się to nie podoba i nie mogę zrozumieć, dlaczego zrobiłaś coś tak głupiego!
-Nie mogłam zostawić go samego... on ma dopiero piętnaście lat! Zginąłby sam...
-I co z tego?- zapytał ze złością- to wilkołak!
-Co takiego?- nigdy nie pomyślałabym, że jest taki okrutny- Nie mogę w to uwierzyć...
-Przestań Sarah. Psy to nasi wrogowie... nie pamiętasz już co ci zrobili?
http://img216.imageshack.us/img216/1...d6a347fdo1.jpg
-Do cholery! Seth, jak możesz?!- krzyknęłam podchodząc bliżej do sofy.- Jak możesz oceniać młodego, po zachowaniu kilku debili?! Przecież ty nic o nim nie wiesz!
-To prawda, ale wiem, że przez niego będziemy mieć problemy!!- warknął, uderzając pięścią w ścianę.- jeśli wampiry dowiedzą się, że przetrzymujesz psa... będzie wojna!!
-Przepraszam bardzo... to JA będę mieć problem a nie ty, więc nie musisz się niczym martwić.- powiedziałam, pakując ubrania do torby.
-Sarah, dobrze wiesz, że nie pozwolę aby ci się coś stało! Musisz się pozbyć tego psa...- podszedł do mnie i oparł się o szafę.- wynosisz się?
-Przykro mi, że nie obchodzi cię to co czuje, i nie umiesz mnie zrozumieć... a raczej nie chcesz.- zapięłam torbę, zarzuciłam ją na ramie i spojrzałam w jego pomarańczowe oczy.- Wilkołak czy nie... to jest żywa istota, młody chłopak, który nie jest niczemu winny. Dlaczego ma cierpieć? Dlatego, że jest gorszą rasą? Myśl co chcesz... ale nie zostawię go samego. Nie potrafię i nie chce...
Nic nie odpowiedział. Patrzył na mnie przez chwilę, a kiedy ruszyłam w stronę drzwi, spuścił tylko głowę.
Czułam smutek... wielki smutek. Nie spodziewałam się, że to wszystko tak się skończy. Czy to już koniec nas?
-Teraz przynajmniej wiem, co kryło się pod tą maską...- po tych słowach opuściłam pokój i udałam się do domu.

Callineck 14.02.2009 22:46

Odp: Traktat Przymierza
 
Ciekawa jestem kim jest ta wampirzyca, która zaatakowała Morice'a. I co się stało z jego siostrą.
Sarah wpakowała się w kłopoty i ma teraz jeszcze większego wroga.
Ale ciągle mam nadzieję, że jednak szybko się pogodzą z Sethem.

A jeśli chodzi o zdjęcia - to jak dodasz jeszcze parę takich ujęć Setha to nie wiem czy nie przemyślę zmiany ulubieńca ;)

Lova 15.02.2009 09:35

Odp: Traktat Przymierza
 
Odcinek widziałam w opowiadaniach.Zdjęcia fajne,ale czemu Sarah ma brązowe włosyPod koniec tamtego odcinka miała czerwone :P

Mikolea 15.02.2009 09:41

Odp: Traktat Przymierza
 
Odcinek już komentowałam.
Jest bardzo fajny...
Zdjęcia też są świetne...

Libby 15.02.2009 13:55

Odp: Traktat Przymierza
 
Świetny odcinek i piękne zdjęcia!:)
Ładny Ci wyszedł ten Morice. Żal mi go. Ciekawa jestem, co się stało z jego siostrą.
Szkoda, że Seth jest taki uparty, ale wiem, że to wszystko przemyśli i pomoże Sarah. Przecież on bez niej żyć nie może:P.
Piękne ujęcia Setha i nie spodziewałam się, że skrywa taką klatę pod tymi swoimi ciuszkami.
Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek:).

Vipera 15.02.2009 14:12

Odp: Traktat Przymierza
 
Lova, dlatego, że robiłam zdjęcia bonusowe i zapomniałam zmienić fryzury :D

Dziękuję za komentarze:)

Vipera 21.02.2009 15:06

Odp: Traktat Przymierza
 
Padał deszcz. W jednym momencie, całe niebo pokryły ciemne chmury, zasłaniając słońce. Drzewa kołysały się z gracją na wietrze, a krople wody spływały wolno po szybach. Chociaż zegar wskazywał godzinę popołudniową, widok zza okna sprawiał wrażenie, jakby zawitał wieczór. W całym domu panowała cisza. To, czego najbardziej nie lubiłam...dziwne, ale nawet jako wampir. To okropne uczucie, że ktoś mnie obserwuje...że widzi każdy mój krok, słyszy każdy mój oddech. Na samą myśl dostawałam gęsiej skórki.
Nie wiedziałam od jakiego czasu tak stałam, i dlaczego. Może chciałam uciec od ciszy, lub upewnić się, że nadal tam jest...że nie jestem sama?
Oparłam się o framugę, drzwi do pokoju Michaela, i przez jakiś czas wsłuchiwałam się w równomierny oddech Morice.
http://img6.imageshack.us/img6/1924/...d6ac32ayi6.jpg
Widok tego małego, śpiącego wilkołaka, sprowadzał uśmiech na moją twarz. Dlaczego tak się działo? Nie umiałam tego wytłumaczyć. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie zachowuje się jak reszta. Może nie powinnam być zła na Setha, w końcu to wampir. Co prawda nigdy się tak nie zachowywał, odkąd go poznałam, ale... nie mogę od niego oczekiwać, że będzie się wszystkimi przejmować. Więc to może ja jestem dziwna, a on miał racje? Teraz już za późno na myślenie. Stało się... nie mogę się wycofać.
Zamknęłam cicho drzwi, po czym zeszłam do salonu. Leżąca na sofie komórka wibrowała już od jakiegoś czasu. Zignorowałam ją. Włączyłam wieżę i położyłam się wygodnie na dywanie. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w piękną melodię muzyki poważnej. Chciałam na chwilę oczyścić umysł ze zbędnych przemyśleń, które i tak do niczego nie prowadziły. Wszystko zaczynało mi się komplikować, jak zwykle z mojej winy. Po chwili telefon ucichł, więc wzięłam go ręki i spojrzałam na wyświetlacz.
-Seth?- powiedziałam do siebie, ze zdziwieniem wpatrując się w nieodebrane połączenia.- Aaa jestem beznadziejna!
Uklękłam na dywanie i zakryłam twarz dłońmi. W momencie kiedy odrzucałam komórkę z powrotem na sofę, do salonu wszedł zaspany Morice.
http://img25.imageshack.us/img25/424...f6ac3acjt4.jpg
Przeciągnął się, po czym spojrzał na mnie zdziwiony.
-Sarah, co jest?- zapytał podchodząc bliżej. Miał taką zatroskaną minę.
Spojrzałam na niego, poprawiłam rozczochrane włosy opadające na twarz i uśmiechnęłam się lekko. Nie chciałam aby wiedział o moich problemach. Nie chciałam aby czuł się winny.
-Nic, wszystko w porządku.
-Czy to z mojej winy?
-Morice, przecież mówię, że wszystko dobrze. Nie martw się.- powiedziałam podnosząc się z dywanu.
-Telefon dzwoni.- zauważył, spoglądając na kanapę.
Nie odpowiedziałam. Spojrzałam na wibrującą komórkę i spuściłam wzrok.
-Idę się przejść.- mruknęłam ruszając w stronę drzwi.- zostań w domu, niedługo wrócę.
...
Deszcz nadal padał. Właściwie to nic nie wskazywało na to, aby miał przestać przed świtem. Całe niebo przybrało barwę granatu i gdzieniegdzie można było zauważyć, maleńkie błyszczące gwiazdki. Wiał dość zimny wiatr, który momentami biczował mnie kroplami wody, po twarzy. W tym momencie jednak, nie zwracałam na to uwagi. Myślami byłam daleko, od miejsca w który się znajdywałam... prawdę mówiąc, nawet nie wiedziałam gdzie dokładnie jestem.
Szłam przed siebie pustymi, miejskimi chodnikami, spoglądając na bębniący w kałuże deszcz. Czułam jak woda spływami strumykami po czole, ale nie obchodziło mnie to.
Kiedy wreszcie wróciłam do rzeczywistości, otarłam twarz dłonią i rozejrzałam w około. Stałam przy tym samym barze, w tej samej parszywej dzielnicy, gdzie pierwszy raz zasmakowałam ludzkiej krwi. Poczułam jak przez moje ciało przeszły dreszcze. Weszłam w pamiętną uliczkę, po czym przeszłam nią, przejeżdżając ręką po murze. Mimo upływu czasu, na ziemi nadal można było zauważyć jasną, rozmytą nieco przez deszcz, plamę krwi.
Nagle poczułam dziwnie znajomy zapach, jakby pomieszany ze świeżą krwią. Odwróciłam się gwałtownie i wytężyłam zmysły. Do moich uszu dochodziły odgłosy rozmowy, lecz nie wiedziałam skąd. Wdrapałam się zwinnie na dach odrapanego budynku i bezszelestnie przykucnęłam na jego krawędzi.
http://img22.imageshack.us/img22/846...f6ac34cgo1.jpg
Po kilkunasto sekundowym poszukiwaniu, zauważyłam dwie osoby wyłaniające się zza zakrętu. Było to dwóch, wysokich i dość dobrze zbudowanych wampirów. Szli powolnym tempem, rozglądając się we wszystkie strony i co jakiś czas zmieniając słowo. Zmrużyłam oczy i przesunęłam się trochę do tyłu. Nie chciałam ryzykować, że któryś z nich mnie zauważy.
-Czujesz to?- zapytał jeden z nich, zatrzymując się niedaleko budynku na którym siedziałam.
-Tak, wampir... myślisz, że to ona?- odpowiedział drugi, poprawiając koszulkę.
-O tak!- powiedział pierwszy, a na jego twarzy pojawił się uśmiech triumfu.- i to nie daleko...
-A co z psem? Kira kazała...
-Wiem co mówiła Kira!! Znalezienie kundla nie sprawi nam większych kłopotów. Cuchnie na odległość.- warknął. Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Czyżby ta wampirzyca z cmentarza, wysłała po Morice swoich „ludzi”? Nie mogłam pozwolić na to, żeby coś mu się stało, a więc musiałam dotrzeć do domu, przed nimi. Przeszłam po cichu na drugi koniec dachu, po czym zsunęłam się na ziemię. Ukradkiem spojrzałam jeszcze na dwóch rozmawiających mężczyzn. Zauważyłam, że teraz został tylko jeden, a więc...
-Rozdzielili się?- powiedziałam cicho pod nosem
Odwróciłam się z zamiarem pobiegnięcia małemu na ratunek, kiedy przede mną pojawił się jeden z wampirów.
-Nie tak prędko.- powiedział, spoglądając mi w oczy.- psu już nie pomożesz, więc możemy się zabawić.
http://img25.imageshack.us/img25/824...56ac363jn9.jpg
Zrobił krok do przodu, a ja w tym czasie zaczęłam obmyślać plan ucieczki. Właściwie to nie miałam pojęcia jak to zrobię, ale musiałam chociaż spróbować. Uśmiechnęłam się niewinnie, po czym przeczesałam palcami, mokre włosy. Deszcz zacinał coraz bardziej i czułam, że moje ubranie jest już całe przemoczone. Mężczyzna podszedł bliżej, mierząc mnie z góry na dół.
-Więc czekam... w co się bawimy? W chowanego?- zapytałam cały czas się uśmiechając- a może w doktora?
Poprawiłam mokrą bluzkę, ujawniając nieco piersi i kawałek koronkowego stanika. Zastanawiałam się, czy koleś jest na tyle głupi, żeby wpaść w moją pułapkę. Oparłam się o ścianę i spojrzałam na niego wyczekująco. Ten jedynie posłał mi jeden ze swoich sarkastycznych uśmieszków i skrzyżował ręce.
-Myślisz, że dam się nabrać?- zapytał po chwili.
-Nie wiem o czym mówisz...- mruknęłam.- chciałeś się bawić...
-Tak... zrobisz mnie w ciula, i zwiejesz ratować swojego zapchlonego znajomego.- powiedział ze złością.- masz mnie za idiotę?
-Raz go uratowałam, więcej nie będę tego robić...- powiedziałam, podchodząc bliżej niego-to był taki chwilowy przebłysk ludzkich uczuć. Zrobiło mi się żal pieska. Teraz możecie sobie go zabrać, nie jest mi potrzebny. No więc...czekam.
Miałam ogromną nadzieje, że mi uwierzy w tą gadkę, bo to jedyna droga na ucieczkę. Przez chwilę wpatrywał się we mnie badawczo, aż w końcu spuścił ręce wzdłuż ciała i westchnął głośno.
-Pójdziesz ze mną. Ktoś chciałby cię zobaczyć.
-Ktoś, czyli kto?- zapytałam podejrzliwie, bawiąc się jego łańcuszkiem na szyi.- szef?
http://img22.imageshack.us/img22/290...16ac38fhl2.jpg
-Dowiesz się na miejscu. Idziemy...- po tych słowach odwrócił się szybko i ruszył dumnie przed siebie. Pomyślałam, że to idealna szansa dla mnie. Jeśli mi się teraz uda, uratuje Morice.
Podbiegłam do niego i chwyciłam go mocno za koszulkę. Próbował się odwrócić, ale nie zdążył, gdyż uderzyłam nim z całej siły o stary bar. Upadł na ziemię z hukiem, wydając z siebie jęk bólu, ale wiedziałam, że na tym się nie skończy. Rzeczywiście. Podniósł się szybko i rzucił na mnie z łapami, ale na szczęście zdążyłam zrobić unik. Zatrzymał się kawałek dalej, i spojrzał na mnie wściekłymi, wygłodniałymi zemsty oczami. Uśmiechnął się szyderczo, poczym podciągnął koszulkę i wyciągnął z za paska od spodni, nóż. Postanowiłam, że nie dam mu się nastraszyć. Przybrałam postawę bojową i rozejrzałam się za czymś, czego mogłabym użyć jako broni. Niestety, prócz leżących na betonie cegieł, nic nie zauważyłam. W tym samym momencie wampir ruszył do ataku. U ostatniej chwili zdążyłam uniknąć zderzenia z nożem przeciwnika, jednak upadłam na ziemię. Mężczyzna zaśmiał się głośno, podnosząc mnie za bluzkę, do góry. Nie poddam się!- pomyślałam, spoglądając w jego ciemne oczy. Podciągnęłam kolana pod brzuch i kopnęłam go obiema nogami w żołądek. Poleciał kilka metrów dalej, puszczając moja bluzkę. Skorzystałam z okazji i rzuciłam się do ucieczki, jednak był szybszy. Doskoczył do mnie błyskawicznie i pchnął mną o drzewo, które pod wpływem uderzenia, złamało się w pół. Czułam jak całe moje ciało gotuje się ze złości. Odwróciłam się w jego stronę, poprawiłam włosy i otarłam ściekającą z policzka krew. Nie będę już próbowała uciekać... teraz go zabije!
-Co mała, masz dość?- zapytał, śmiejąc się głośno.- nie masz szans, więc lepiej się poddaj, a może będę łaskawy i oszczędzę ci życie...
Nie odpowiedziałam. Siedziałam na złamanym drzewie i wpatrywałam się w niego z obrzydzeniem. Podszedł bliżej i nachylił się nade mną, prezentując swoje śnieżnobiałe kły. Wtedy zerwałam się szybko z siedzenia, i skoczyłam na niego, pozbawiając go broni. Nie był przygotowany na ten ruch. Chwyciłam nóż, po czym z diabelskim uśmiechem wbiłam mu go w szyję. Przez chwilę patrzyłam jak spanikowany próbuje uratować sobie życie, aż w końcu skończył swój żywot. W miejscu zdarzenia zostało tylko zakrwawione narzędzie zbrodni, i nieduża kupka prochu.
...
Biegłam ile sił w nogach. W duchu modliłam się, aby nie było za późno. Tak bardzo nie chciałam, aby Morice podzielił los swojej młodszej siostry. Nie mogłam na to pozwolić. Skręciłam w jedną z uliczek, aby szybciej dotrzeć do domu. Kiedy w końcu dotarłam pod dom, zwolniłam nieco z tempa. Otworzyłam z hukiem drzwi i wpadłam do holu.
http://img27.imageshack.us/img27/219...48d36ac3a3.jpg
-Morice!! Morice!!- krzyczałam rozglądając się dookoła.- Moooorice!!
W całym domu panowała głucha cisza. Czułam się strasznie. Byłam wściekła na siebie, ze nie zdążyłam na czas. Po co ja w ogóle zostawiałam go samego? Cholera!!
Oparłam się dłońmi o ścianę i spuściłam głowę. Dlaczego tak się do niego przywiązałam, w tak krótkim czasie? Jestem słaba... za dużo zostało we mnie, ludzkich uczuć. Co ze mnie za wampir...
Wszystko co robiłam było źle. Przyjęłam młodego wilkołaka pod swój dach, pokłóciłam się z tego powodu z Sethem, a teraz...pozwoliłam, aby go uprowadzili. Najchętniej popełniłabym seppuku!!
Nagle usłyszałam cichy stukot butów po drewnianych stopniach. Odgarnęłam włosy i spojrzałam na schody, z których właśnie zszedł Morice. Stał przede mną ze zdziwioną miną i drapał się zakłopotany po głowie. Poczułam ogarniającą mnie radość i lekki uśmiech szczęścia, który zawitał na moja twarzy.
-Sarah co się...- nie skończył, gdyż podeszłam do niego szybkim krokiem, i mocno go przytuliłam. Gdybym była jeszcze człowiekiem, to pewnie bym się rozpłakała... nie... na pewno bym się rozpłakała
http://img6.imageshack.us/img6/2631/...b6ac3c0ue8.jpg
-Sarah!- jęknął młody.
-Tak się cieszę, że nic ci nie jest!- powiedziałam z ulgą, niszcząc mu dłonią fryzurę.
-Co miało mi się stać?- zapytał zdziwiony.- Walczyłaś? Masz krew na policzku...
-Tak...jesteś poszukiwany przez tą kobietę z cmentarza.- powiedziałam, podchodząc do okna.- ja też...
Nastała cisza. Oboje staliśmy bez słowa, wpatrują się tępo na oświetloną, światłem latarni, ulicę.
-Przepraszam...- bąknął Morice, podchodząc bliżej mnie.-gdyby nie ja, nie miałabyś tyle problemów...
-Daj spokój...
-Wyniosę się z samego rana.- powiedział ze smutkiem, odwracając się w stronę schodów.
-Przestań wygadywać głupoty. To niczego nie zmieni!- krzyknęłam- nie chcę żebyś odchodził...
-Ja też nie chcę odchodzić... polubiłem cię, ale... nie chcę przysparzać ci więcej problemów.
Nagle poczułam zapach wampira. Przesunęłam się gwałtownie do tyłu i chwyciłam młodego za rękę. Jeśli koleś dotarł na miejsce, nie poddam się bez walki. Zmrużyłam oczy i wbiłam wzrok w zamknięte drzwi wejściowe.
-Dwóch wampirów...- powiedział cicho Morice
-Co?- spojrzałam na niego zdziwiona. Jak to możliwe, że czułam tylko jednego?
W pewnym momencie rozległ się donośny okrzyk bólu, ogromnego bólu i coś z hukiem opadło na beton. Zerwałam się do drzwi i wyszłam na zewnątrz. Przed wjazdem do garażu, leżała niewielka kupka prochu. Wybałuszyłam oczy i podeszłam bliżej, aby jej się przyjrzeć. Co tu się stało?
-Chciał się włamać przez balkon...- zamarłam. Stałam przez chwilę w bezruchu, zanim zdołałam się odwrócić. Przede mną, na podjeździe stał nikt inny, jak Seth... jak zwykle cudowny.
-Seth...- bąknęłam.
-Przepraszam!

ivette 21.02.2009 16:01

Odp: Traktat Przymierza
 
Odcinek jak zwykle świetny, ciekawe co jej powie Seth.

Panna Lawenda 21.02.2009 16:02

Odp: Traktat Przymierza
 
Jakoś nie mam weny na pisanie komentarza, ale bardzo mi się podobało.
Szkoda mi wilkołaczka.
Najlepszy koniec, mam nadzieję, ze Sarah i Seth wreszcie się pogodzą.

Libby 21.02.2009 16:39

Odp: Traktat Przymierza
 
Wiedziałam, że się pogodzą! Nie ma to jak uratować damę z opresji :D!
Świetny odcinek;). Piękne zdjęcia.
Dobrze, że nic się nie stało Morice'owi:).
Czekam na kolejny odcinek!
PS. Czemu do Sarah wszyscy chcą wchodzić przez balkon :P?

Mikolea 21.02.2009 19:24

Odp: Traktat Przymierza
 
Odcinek już jak zwykle czytałam w opowiadaniach i jak zawsze bardzo mi się podoba...
Świetny tekst i zdjęcia.
Czekam na next...

bubel-96 21.02.2009 21:45

Odp: Traktat Przymierza
 
To jest... brak mi słow. A mi mało kiedy brak słów ;]. No cóż. oceny liczbowej nie dam. bo nie mieściła by się w standardach... Czekam na następny odcinek z niecierpliwością.

Sweet.Dreams 22.02.2009 17:54

Odp: Traktat Przymierza
 
Tekst już oceniałam ;)
Jednak, jest on tak wspaniały, jak zdjęcia :D
Serdecznie pozdrawiam i oczekuję na kolejne zdjęcia (i tekst w opowiadaniach:P)

Callineck 23.02.2009 01:55

Odp: Traktat Przymierza
 
Ja z pewnym opóżnieniem... ;)
Morice, jak widać na zdjęciach już się zadomowił :) Myślę, że dobrze im się będzie razem mieszkało mimo tych kłopotów w jakie się wpakowali.
Ciekawa jestem jak mamusia Sarah zareagowałaby na wieść o nowym współlokatorze swojej córki :P
Piękne postacie robisz, aż szkoda jak niektóre giną :(

Schrei 23.02.2009 17:29

Odp: Traktat Przymierza
 
odcienek świetny, szkoda że Sarah i Seth się pokłócili :( ale trudno, mam nadzieję że się pogodzą, ocena 11/10 :D tekst super, a Sarah wygląda w tym nowym kolorze o niebo lepiej ;) czekam na new odcinek

Vipera 28.02.2009 20:57

Odp: Traktat Przymierza
 
Czułam zimne krople deszczu, spływające po twarzy. Spuściłam głowę i wbiłam wzrok w niewielką kupkę prochu, leżącą przy wejściu do garażu. Słyszałam jego równomierny oddech. Przyszedł do mnie, aby przeprosić...a ja nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować. Byłam na niego zła, chociaż wiedziałam, że miał rację. Przeze mnie i on będzie miał kupę problemów, i było mi przykro z tego powodu. Nie żałowałam, że pomogłam małemu, ale... mogłam pomyśleć o skutkach mojej decyzji. Czy ja zawsze muszę sprowadzać kłopoty?
-Sarah...- powiedział cicho.- przemyślałem tą sytuację, i przepraszam cię za moje zachowanie. Nie powinienem tak mówić...przykro mi, że tak wyszło.
-Nie.- bąknęłam, odgarniając z twarzy mokre włosy.- miałeś rację. Przeze mnie, jak zwykle będą kłopoty... właściwie to już są. Mimo tego wszystkiego, nie chcę żeby Morice odchodził... przywiązałam się do niego i - przerwałam. Spojrzałam na jego piękną twarz i westchnęłam głośno.-Nie chcę, aby przez moje nieprzemyślane decyzje, coś stało się tobie , Michaelowi i reszcie...
http://img26.imageshack.us/img26/452...8df6b5ab5v.jpg
-Nie zostawię cię z tym samej.- podszedł do mnie, i chwycił za ręce, spoglądając mi w oczy.- jeśli będzie trzeba, wszyscy będziemy walczyć.
-Seth, nie...- powiedziałam stanowczo.- Namieszałam, to sama muszę z tego wybrnąć. Najlepiej będzie, jeśli zabiorę Morice i wyjadę.
-Sarah, posłuchaj mnie.- westchnął głośno i otarł krople wody, spływające mu po czole.- Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie...moją drugą połową. W prawdzie nie podobało mi się twoje postępowanie, ale będę cię kochać bez względu na to, co zrobisz. Twoje problemy, są również moimi i tak już zostanie, dlatego uporamy się z nimi razem.
Stałam nieruchomo, wpatrując się w ukochanego ze zdziwieniem. Nie sądziłam, że powie coś takiego.
http://img26.imageshack.us/img26/265...48db6b5aae.jpg
Po chwili jednak zerwałam się z miejsca i rzuciłam mu na szyję.
-Dziękuję!
...
Siedziałam w salonie na sofie, wpatrując się w krążącego nerwowo po pomieszczeniu, Setha. Od kilku minut nie odezwał się ani słowem. W całym domu panowała nieznośna cisza, która zaczynała mi grać na nerwach. Zastanawiałam się co robi Morice, gdyż nie widziałam go od naszej ostatniej rozmowy w holu. W momencie kiedy o tym pomyślałam, usłyszałam stukot butów na schodach, i zaraz w drzwiach stanął młody. Odruchowo spojrzałam na Setha. Zatrzymał się kilka metrów od chłopaka i spojrzał na niego badawczo, pociągając nosem.
-Seth...- syknęłam, widząc jego minę. Nie chciałam aby doszło między nimi to jakiejś sprzeczki.
Na dźwięk mojego głosu, odwrócił się szybko i usiadł na sofie, obok.
-ej ty, mały... siadaj..- powiedział, wskazując ręką miejsce przy mnie. Morice spojrzał na niego z obrzydzeniem, jednak wykonał polecenie.
-Więc... przemyślałem sytuację, i doszedłem do wniosku, że nie możecie tutaj zostać.- powiedział, opierając łokcie na kolanach.- to nie jest już bezpieczne miejsce.
-Dobrze, ale gdzie mamy się wynieść?- zapytałam po chwili milczenia.
-Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę. Najlepiej na jakieś odludzie... będzie mniejsze prawdopodobieństwo, że ktokolwiek was wytropi.
-Seth... ta kobieta...- wymamrotałam- znała cię. Możesz powiedzieć mi, skąd?
Nic nie odpowiedział. Przez jakiś czas wpatrywał się w swoje dłonie ze zdenerwowaną miną. Nie ukrywam, że zaczęłam się niepokoić. Kim ona jest?
-Ona razem z nim...- odezwał się Morice, wskazując głową na Setha- kołowali reszcie szamkę...
-Co takiego? -zapytałam, spoglądając na chłopca ze zdziwieniem.
-Wypuszczali się na miasto, oczarowywali mieszkańców... a później zabierali ich do swojej kwatery i mordowali.
-Skąd to wiesz?
http://img26.imageshack.us/img26/523...48dd6b5a8a.jpg
-Kilka lat temu, widziałem taką akcję. Wtedy właśnie zginęli moi rodzice, próbując ratować ludzi.
-Seth, czy to prawda?- zapytałam, odwracając się w jego stronę. Siedział nieruchomo, z twarzą zakrytą dłońmi. Miałam wielką nadzieję, że jednak zaprzeczy. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić, że mógłby zrobić coś takiego. Chociaż...
-Niestety tak...- powiedział w końcu, podchodząc do okna.- kiedyś byłem inny. Mordowałem z zimną krwią, mając z tego wielką satysfakcję. Obchodziła mnie jedynie siła, i władza nad innymi wampirami. Na szczęście zmieniłam się... nie chcę wracać do tego co było.
-Nie mogę w to uwierzyć... przecież ty też byłeś kiedyś człowiekiem, jak mogłeś ich...- powiedziałam zdziwiona, zauważyłam, że zaczęłam nawet nerwowo gestykulować. Cały czas stał tyłem do mnie, wpatrując się na opustoszałą ulicę. Dlaczego dopiero teraz mówi mi to wszystko? Czyżby mi nie ufał?
-Nigdy nie byłem człowiekiem.- powiedział w końcu, odwracając się.- jestem wampirem od zawsze.
-Przestań sobie ze mnie żartować...
-Przykro mi, ale nie żartuję. Kilka lat temu, kiedy nie byłem jeszcze na „diecie”...mieszkałem w Glasgow. Kira...to była moja narzeczona, którą zostawiłem wtedy, kiedy postanowiłem przerzucić się na krew zwierzęcą. Oczywiście reszta wampirów, nawet nie przyjmowała tego do wiadomości. Miałem wszystkiego dość, więc opuściłem Glasgow i zamieszkałem w Londynie, zostawiając wszystko za sobą. Chciałem zacząć żyć w inny sposób. Niedługo później dołączyła do mnie Wiki. Przez długi okres czasu miałem spokój... aż do teraz.- obszedł sofę dookoła i przykucnął przy oparciu, spoglądając mi w oczy. –Kira, to doświadczona i bardzo silna wampirzyca, tak jak większość tych, których znam. Niestety jest jeszcze jedna osoba, z którą będzie największy problem. Vincent...najstarszy i najsilniejszy wampir, który trzyma za wszystkie sznurki... nikt mu jeszcze nie podskoczył. Jeśli dowie się, że jestem w to zamieszany, lub o twojej zdolności... będziemy mieć naprawdę poważne kłopoty. Dlatego nie możecie tu zostać...
Po tych słowach wyciągnął z kieszeni telefon i stanął przy oknie.
http://img26.imageshack.us/img26/597...48d16b5aa0.jpg
Ja tym czasem siedziałam zdumiona na sofie i wpatrywałam się beznamiętnie w ścianę naprzeciw. Wszystko to, czego się dowiedziałam od Setha, wydawało mi się takie niewiarygodne. Nie mogłam w to uwierzyć!
Dlaczego nic mi nie powiedział? Przecież byliśmy ze sobą tak blisko...dlaczego ukrywał przede mną swoją przeszłość?
Zastanawiałam się nad tym jakiś czas. Może Seth po prostu mi nie ufał, lub bał się wyjawić mi prawdę... nie wiedział jak zareaguję na tę wiadomość. Wiem, że mimo wszystko zależy mu na mnie i nie chce mnie stracić... możliwe, że to właśnie był powód. Przeczesałam włosy palcami, po czym spojrzałam na niego ze smutkiem. W mojej głowie panował straszny mętlik i nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć.
Kiedy poznałam Setha...był moim ideałem, pod każdym względem. Byłam nim po prostu oczarowana! Był taki dobry i troskliwy... a kiedy byłam z nim...czułam się wspaniale. Teraz jednak zdaję sobie sprawę, że nic o nim nie wiedziałam...nic mi nie opowiadał... może dlatego, że nie pytałam. Boże... przecież nie mogę mieć mu tego wszystkiego za złe! Zmienił się.
http://img26.imageshack.us/img26/821...48dd6b5a8f.jpg
Nic chciał dłużej tak żyć, więc dlaczego mam mu wypominać jego przeszłość? Powinnam żyć teraźniejszością. Dla mnie Seth zawsze będzie najwspanialszym mężczyzną pod słońcem, moim ideałem...Kocham go, i nic tego nie zmieni. Nic.
...
Kilkanaście minut później, siedzieliśmy już wszyscy w samochodzie. Seth po odbytej rozmowie telefonicznej z Akirą, oznajmił nam, że znalazł dla nas świetne miejsce na kryjówkę. Tak więc, zabrałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszyliśmy w drogę. Na zewnątrz było już bardzo ciemno, a deszcz nie przestawał padać.
Jechaliśmy opustoszałymi ulicami, nieznanej mi dotąd dzielnicy. Wyjechaliśmy na jakieś totalne odludzie. Miejsce gdzie wydawało się, że nie istnieje życie. Ostatni dom widziałam kilka kilometrów za nami, a od tamtej pory dookoła można było zauważyć tylko las, po obu stronach szosy. Spojrzałam na tylne siedzenie. Morice siedział przy oknie, z nosem rozpłaszczonym na szybie, spoglądając na spływające po niej krople wody. Uśmiechnęłam się w duchy, po czym zerknęłam na kierowcę. Siedział wyprostowany niczym struna od skrzypiec, i w skupieniu wpatrywał się na drogę.
-Tak właściwie to... gdzie znajduje się ta kryjówka?- zapytałam po chwili.
-W lesie... już niedaleko.- odpowiedział Seth, nie odrywając wzroku od przedniej szyby. Od jakiegoś czasu starał się na mnie nie patrzeć. Mruknęłam coś w stylu „mhm” i odwróciłam głowę, spoglądając przez okno.
Po niedługim czasie dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy przed dużym, iglastym lasem i ruszyliśmy w jego głąb.
Mknęliśmy szybko, zwinnie omijając wszystkie napotkane przeszkody. Przez całą drogę Seth nawet nie spojrzał za siebie. Nie rozumiałam dlaczego tak się zachowuje...czy zrobiłam coś nie tak? Westchnęłam głośno, przyśpieszając tempo biegu.
Zatrzymaliśmy się w samym środku lasu, na niewielkiej polanie, na której stał mały, drewniany domek. Był naprawdę śliczny! Weszliśmy po schodkach do środka i rozejrzeliśmy się dookoła.
-Wszystkie sprzętu jakie się tutaj znajdują, są do waszej dyspozycji. Mam nadzieję, że nas tu nie wytropią.- powiedział Seth, wprowadzając nas do salonu.- rozgośćcie się, a ja pójdę sprawdzić teren.
Po tych słowach wyszedł z domu, zostawiając mnie i Morice w pokoju. Stałam chwilę wpatrując się ze smutkiem w drzwi. Nie mogłam zrozumieć dlaczego on się tak zachowuje! Czemu mi to robi?
-Idź...- powiedział młody, stając obok mnie.
http://img26.imageshack.us/img26/459...48d76b5aee.jpg
-Co?- zapytałam odrywając wzrok od drzwi.
-Porozmawiaj z nim. Na pewno czuje się głupio z tą całą sytuacją, dlatego unika twojego spojrzenia.
Spojrzałam na małego ze zdziwieniem. Jak mogłam nie na to nie wpaść?! W tym momencie cieszyłam się ze spostrzegawczości wilkołaka. Uściskałam do w podziękowaniu, po czym wybiegłam z domu, na zalaną światłem księżyca, polanę. Stanęłam na schodach i rozejrzałam się dookoła, lecz nigdzie nie widziałam Setha. Zeszłam na trawę i powoli obeszłam całą polanę.
-Seth...- bąknęłam, znajdując go siedzącego na dużym kamieniu, za domem.
Podniósł głowę i spojrzał na mnie swoimi cudownymi pomarańczowymi oczami.
-Proszę cię... uśmiechnij się.- powiedziałam podchodząc bliżej.
-Nie mogę. Czuje się jak ostatni dupek.- oparł łokcie na kolanach i zakrył twarz dłońmi.- przepraszam cię, że nic ci nie powiedziałem. Bałem się...
-Rozumiem i nie mam żalu.
-Nie chce cię stracić.- ciągnął dalej.- przez moją głupotę mogłem wszystko stracić...
-Nigdy mnie nie stracisz. Będę z tobą na zawsze!
-Kocham cię.- wstał, po czym mocno mnie uściskał.
-Ja ciebie bardziej. Wracajmy.

Callineck 01.03.2009 00:53

Odp: Traktat Przymierza
 
Seth jest zdecydowanie złym chłopcem. A nie wygląda. Taki niewinny i słodki ;)
Dopiero na ostatnim zdjęciu widać, że Morice jest młodszy od Sarah :)
Jestem pewna, że wszyscy się pogodzą, właśnie przez wzgląd nad nią :D Ale przynajmniej wyjaśniłaś dobrze ich wzajemną niechęć.

Mikolea 01.03.2009 07:58

Odp: Traktat Przymierza
 
Jak zawsze odcinek komentowałam w opowiadaniach...
Jest super i zdjęcia też są świetne...:)

ivette 01.03.2009 14:38

Odp: Traktat Przymierza
 
Zdjęcia fajne i Seth taki ładny. Ale Sarah wygląda zupełnie inaczej niż na początku fs.

Vipera 01.03.2009 20:00

Odp: Traktat Przymierza
 
Jak to inaczej? Prócz makijażu i koloru włosów, nic w niej nie zmieniałam.

bubel-96 02.03.2009 17:32

Odp: Traktat Przymierza
 
Pewnie to ją ją tak zmieniło. Ja tam różnicy nie widzę wcale ;P

Sweet.Dreams 02.03.2009 17:45

Odp: Traktat Przymierza
 
Zdjęcia są bardzo ładnie, tekst już oceniałam
Nie będę już się dłużej męczyć z wypowiedzią.. więc...
Pozdrawiam :P

Eve 05.03.2009 15:54

Odp: Traktat Przymierza
 
Świetne fs. Dobrze się czyta. Fajne zdjęcia. :)

Red Trumpet 05.03.2009 19:32

Odp: Traktat Przymierza
 
Ale fajne zdjęcia!!! Odcinek już oceniłam, ale zapomniałam na bieżąco sprawdzać zdjątka i dopiero dzisiaj dowiedziałam się jak wygląda Morice. Trochę inaczej sobie go wyobrażałam, ale i tak mi się podoba, nawet bardzo.:)

Libby 06.03.2009 14:23

Odp: Traktat Przymierza
 
Przyłapałaś mnie na nieskomentowaniu. Odcinek przeczytałam już jakiś czas temu, ale zabrakło mi czasu na komentarz. Ostatnio mam urwanie głowy.
Odcinek jest zawsze świetny i piękne zdjęcia:D. Wiedziałam, że się pogodzą:). Sarah nic innego nie robi, tylko wciąż się przeprowadza:P.
Kto by podejrzewał Setha o taką przeszłość... Nie dziwię się, że Morice tak na niego reagował. Z kolei Seth w jego towarzystwie musi mieć spore wyrzuty sumienia.
A wszystko się ułoży, bo pogodzi ich Sarah:).
Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Nie było Michaela.

Vipera 06.03.2009 16:01

Odp: Traktat Przymierza
 
No tak... nie było Michaela i tak naprawdę, nie wiem kiedy będzie. Może uda mi się go wcisnąć gdzieś, niebawem.

Dziękuję za komentarze! :)

Vipera 08.03.2009 19:45

Odp: Traktat Przymierza
 
Zielone młode liście, kołysały się z gracją na wiosennym wietrze. Ciepłe promienie słoneczne zalewały mokrą jeszcze od nocnego deszczu, trawę. Kolorowe ptaki fruwały między wysokimi drzewami, radując wszystkich swoim pięknym śpiewem. Wreszcie mogłam powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Wszystko pomału zaczynało się układać, co wprowadzało uśmiech na moją twarz. Leżałam na kocu, nieopodal dwóch zielonych świerków i z zadowoleniem przyglądałam się poczynaniom, mojego młodego współlokatora. Odkąd przeniosłam się do domku w lesie, minął tydzień. Jeszcze tego samego wieczora Seth oznajmił, że zaczynamy intensywny trening, na wypadek ataku ze strony wampirów. Nie ukrywam, że obawiałam się jak moi przyjaciele przyjmą Morice, bo przecież był to wilkołak. Na szczęście nie było tak źle, jak sobie to wyobrażałam. Kiedy następnego dnia, z samego rana dotarliśmy na polanę, na terenie Coldów, bardzo się zdziwiłam.
http://img22.imageshack.us/img22/861...48df6c043c.jpg
Akira wraz z moim bratem, przyjęli młodego tak, jakby w ogóle nie wiedzieli kim jest. Wiedziałam, że Michael ma złote serce, ale jednak nie spodziewałam się tego po nim.
David starał się nie spędzać w towarzystwie Morice więcej czasu, niż było konieczne, a Wiki była trochę nieufna. W sumie to się nie dziwiłam. To dla nich zupełnie nowa sytuacja i musieli przywyknąć. O jego stosunkach z Sethem, wolę nawet nie wspominać. Odzywali się do siebie tylko wtedy, kiedy musieli, a gdy ich spojrzenia spotykały się...na ich twarzach witała irytacja i obrzydzenie. Domyślałam się, że Morice odczuwał żal o to, co stało się z jego rodziną. Miałam nadzieję, że jednak kiedyś się dogadają.
http://img12.imageshack.us/img12/350...48d96c0450.jpg
Położyłam się wygodnie na plecach, po czym zamknęłam oczy wsłuchując się w śpiew ptaków i odgłosy toczonej walki. Zastanawiałam się co planują wampiry i dlaczego wilkołaki tan nagle przypomniały sobie o istnieniu młodego. Myślami cofnęłam się dwa dni wstecz. To był wieczór. Wracałam z młodym do domu, zahaczając po drodze o sklep. Czasami zapominałam, że chłopak potrzebuje normalnego, ludzkiego pożywienia. Przechodziliśmy przez park, oświetloną żwirową alejką, kiedy nagle poczułam dość intensywny, nieprzyjemny zapach. Oglądnęłam się za siebie i wtedy zauważyłam trzech dobrze zbudowanych mężczyzn, idących w nasza stronę.
~
-Nareszcie!- odezwał się czarnowłosy, stając naprzeciwko mnie- zrobiłaś już małemu pranie mózgu?
-Dlaczego miałabym to obić?- zapytałam krzyżując ręce na piersiach.
-Z zemsty...- warknął mężczyzna- chcesz nabuntować go przeciw jego rodzinie!
-Mylisz się. Nie jestem taka jak wy... – prychnęłam gniewnie, spoglądając ma chłopaka.- z tego co wiem, nie jesteście już jego rodziną.
-Co ty możesz o tym wiedzieć, laluniu!- krzyknął wilkołak-nie mam zamiaru wdawać się tu z tobą w dyskusje. Ta sprawa ciebie nie dotyczy. Oddaj nam małego i uznamy, że tego spotkania nie było.
-Ależ ja go nie trzymam... niech sam zadecyduje, gdzie mu lepiej.
-Morice...
-Nie wrócę do was, Marc!- powiedział mały, zbliżając się do mnie.
http://img13.imageshack.us/img13/859...48d16c04b6.jpg
-Co takiego?- zapytał zbity z tropu, wilkołak.- bratając się z wrogiem, zdradzasz całe stado! Jesteśmy rodziną!
-Haha! Najpierw zostałem wygnany, a teraz pieprzysz mi o rodzinie? Nie rozśmieszaj mnie...
-Dobra... popełniliśmy błąd, ale teraz chcemy abyś do nas wrócił. Nie możesz zostać z tą pijawą... wampiry to nasi wrogowie!- krzyknął Marc podchodząc bliżej.
-Teraz to ja nie chce wracać, a ta obecna tu pijawa, uratowała mi życie po tym, jak mnie „wydziedziczyliście”
-Co z twoimi rodzicami i siostrą... zapomniałeś już...
-Nie, nie zapomniałem...ale ta bezsensowna wojna z wampirami, nie przywróci im życia. Poza tym, za dużo jej zawdzięczam, żeby tak po postu odejść. Tak się składa, że mój niby wróg, okazał mi więcej serca niż moja rodzina..- po tych słowach spojrzał na mnie i uśmiechnął się.- mimo tego jak mnie potraktowaliście, nie chcę z wami walczyć, ale... jeśli któryś z was będzie próbował zrobić Sarah krzywdę, to...
-To?- przerwał mu Marc- Jesteś dzieckiem... co możesz wiedzieć o prawdziwej walce!
-A żebyś się nie zdziwił!- warknął młody

~
Pamiętam, że byłam pod wielkim wrażeniem. Nie sądziłam, że młody stanie w mojej obronie... to było takie miłe. Teraz, kiedy patrzyłam jak walczy z Michaelem, zastanawiałam się... dlaczego poddał się Kirze bez walki? Był dobry... nawet bardzo dobry.
Wieczorem opuściłyśmy teren polany i wróciliśmy do domu w lesie. Oczywiście Seth również się tam przeprowadził, żeby w razie potrzeby mógł pomóc.
-Musze jeszcze porozmawiać z Davidem. Idźcie sami... wrócę niedługo.- powiedział, całując mnie czoło.
...
Był naprawdę piękny wieczór. Gwiazdy świeciły wysoko na niebie, a ptaki śpiewały jeszcze, mimo późnej godziny. Przedarliśmy się przez gęsto rosnące krzaki, aż naszym oczom ukazała się drewniana chatka. Weszłam do środka zaraz po młodym i pośpiesznie udałam się pod prysznic. Czułam na sobie brud z całego dnia! Po odświeżającej kąpieli wyszłam na zewnątrz. Była tak piękna pogoda, że aż naszła mnie ochota na podziwianie przyrody. Oparłam się o balustradę i spojrzałam w niebo.
Watr zaczął wiać nieco mocniej. Odgarnęłam włosy za uszy, po czym weszłam na polanę, rozglądając się dookoła. Nagle zauważyłam duży, ciemny kształt wyłaniający się z głębi lasu. Gdyby nie to, że zapach nie ten... pomyślałabym, że to jakieś duże zwierzę. Zmrużyłam oczy, próbując dostrzec kto to, jednak nawet z wampirzym wzrokiem, nie mogłam rozpoznać owej postaci. Kimkolwiek ona była, musiałam zachować ostrożność.
Po niedługim czasie, kiedy księżyc oświetlił pobliski teren, zauważyłam, że to...
-Clover?- zapytałam z niedowierzaniem.- Jak tu dotarłaś?
Nie uzyskałam odpowiedzi. Zastanawiałam się, skąd ona się tam wzięła... przecież miejsce w którym byłam, znajdywało się daleko od centrum miasta, a poza tym... było ciemno.
-Witaj Sarah- powiedziała podchodząc bliżej. Jej głos się zmienił... właściwie to wygląd też. Kiedy widziałam ją ostatni raz, jej twarz miała takie łagodne rysy...oczy były nieco jaśniejsze i błyszczące.
Wybałuszyłam oczy. Czyżby była...
-Coś taka zdziwiona?- zapytała uśmiechając się sarkastycznie.- nie spodziewałaś się, że jeszcze mnie zobaczysz?
http://img365.imageshack.us/img365/5...48d76c0463.jpg
-Clover... czy to Roger?- zapytałam puszczając jej pytanie mimo uszu.
-To nie ma znaczenie.- powiedziała podnosząc nieco nogawkę od spodni. Kiedy zrobiłam krok w jej stronę, zauważyłam, że wyciągnęła jakiś świecący przedmiot. Srebrny nóż...
-Co zamierzasz zrobić z tym nożem?
-Naprawdę nie wiesz, czy jesteś taka głupia?- spojrzała na mnie z obrzydzeniem, przejeżdżając palcem po błyszczącym ostrzu.- byłaś moją najlepszą przyjaciółką... traktowałam cię wręcz jak siostrę, a ty tak po prostu mnie olałaś! Po tylu latach przyjaźni odeszłaś jakby nigdy nic.
-Nigdy cię nie olałam! Chciałam cię chronić- krzyknęłam wymachując nerwowo rękami.
-Nie wierzę ci!- warknęła Clover- Roger mi opowiedział jaka jesteś naprawdę...
-Co on może o mnie wiedzieć?!- teraz to byłam wściekła.- nawet mnie nie zna!
-Zniszczyłaś mu życie! Przez ciebie stał się wilkołakiem!
Nie odpowiedziałam. Tym razem miała racje... ale ja na to nie miałam wpływu.
-Najpierw on, a teraz ja... jakby tego było mało mordujesz niewinnych ludzi! Coś takiego jak ty nie powinno w ogóle istnieć!- podbiegła do mnie i zamachnęła się bronią, obcinając mi trochę włosów. Ten ruch był tak szybki, że cudem uniknęłam zranienia.- będziesz walczyć? Świetnie... będę miała lepszą zabawę.
Odskoczyłam do tyłu i przybrałam postawę obronną. Nie miałam zamiaru stracić życia, a widziałam, że Clover gra na poważnie. Co ten cholerny śmieć jej naopowiadał?!
Jej kolejny ruch zapędził mnie w głąb lasu. Wycelowała w brzuch, jednak zdążyłam uciec. Nie chciałam z nią walczyć, ale widziałam, że to jedyne wyjście na przeżycie. Stanęłam za nią, po czym kopnęłam ją w plecy. Uderzyła z hukiem w drzewo, powalając je na ziemię.
http://img9.imageshack.us/img9/541/s...48d76c04a3.jpg
-Clover, ja nie wiem co naopowiadał ci ten idiota, ale to nie prawda...- zaczęłam w chwili spokoju.- wtedy po egzaminie... ja nie chciałam ci tego wszystkiego mówić. Jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek miałam... dlatego też chciałam cię chronić. Przed samą sobą. Nie wybaczyłabym sobie, jeśli zrobiłabym ci krzywdę.
-Nie wybaczyłabyś sobie... mogłaś mi powiedzieć prawdę!- krzyknęła, podnosząc się z trawy. Następnie rzuciła się biegiem wymachując nożem.
-A uwierzyłabyś? Szczerze w to wątpię...- powiedziałam, robiąc unik.- Clover...zawsze mogłam ci się zwierzyć... byłaś przy mnie, kiedy cię potrzebowałam. Kocham cię jak siostrę...
-Dość! Skończ tą żałosną wypowiedź!- dopiero teraz zauważyłam jak blisko mnie stoi. Poczułam, że coś wbija mi się w skórę, a zaraz później spływającą po brzuchu krew. Spojrzałam w dół. Z żołądka wystawał dość długi, srebrny nóż... właściwie to sztylet, na którym krople mojej krwi, mieniły się w świetle księżyca. Podniosłam głowę i odgarnęłam włosy. Clover nadal stała przede mną, jednak na jej twarzy nie było widać ani odrobiny radości. Właściwie to miałam wrażenie, że jest smutna. Wyciągnęła zakrwawiony sztylet i spuściła wzrok.
-Proszę cię uwierz mi... gdyby nie chodziło o twoje bezpieczeństwo, nigdy nie powiedziałabym ci tak okropnych rzeczy. Przemiana Rogera była poniekąd z mojej winy, ale ja nie miałam na to wpływu... człowieka zabiłam tylko jednego! I bardzo tego żałuję... nie kontrolowałam się w momencie, kiedy się na niego rzuciłam. Nie chciałam, abym straciła panowanie nad sobą, kiedy będę w twoim towarzystwie.- zrobiłam krok do przodu i zarzuciłam przyjaciółce ręce na szyję, po czym przytuliłam ją mocno.- Przepraszam cię!
http://img7.imageshack.us/img7/3171/...48dd6c048a.jpg
Powoli zaczęłam opadać z sił. Oczy zamykały mi się mimowolnie, a ciało robiło się ciężkie. Z oddali usłyszałam czyjeś szybkie kroki. Domyślałam się, że to Morice lub Seth wyszli aby mnie poszukać. Możliwe, że jeśli dotrą na miejsce, będzie za późno. Clover wiedziała z jaką bronią przyjść. Niestety... nikt nie jest niezniszczalny.
Odsunęła się ode mnie, następnie odwróciła i odeszła bez słowa, upuszczając broń na trawę. Przez chwilę stałam w bezruchu, patrzą na oddalającą się sylwetkę dziewczyny. Czułam, że drętwieją mi nogi, a rana na żołądku pali. Później straciłam kontakt z rzeczywistością.
...
-Sarah, słyszysz mnie?- domyślałam się, że był to głos Akiry. Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam na siedzącego obok mnie, wampira.
-Gdzie ja jestem?- zapytałam
-W domu.- powiedział uśmiechając się przyjaźnie.- aleś nam stracha narobiła. Co się stało?
Odwróciłam głowę i spojrzałam na drzwi, w których stanął Seth. Podszedł bliżej i pogłaskał mnie po głowie.
Cieszyłam się, że go widzę...że to nie jest ostatni raz.
-Kto to był?- zapytał po chwili.
-Clover
-Co takiego? Jak ona cię znalazła?- był wyraźnie zaskoczony moją wypowiedzią.
-Została zmieniona w wilkołaka... przez Rogera.- odpowiedziałam, dotykając sobie bandaż na brzuchu.- gdzie Morice?
-W salonie.- mruknął Seth.- dzięki niemu jeszcze żyjesz. Znalazł cię nieprzytomną w lesie i zabrał do domu. Nie myślałem, że kiedykolwiek to powiem... ale jestem mu naprawdę wdzięczyły. Mądry jest jak na wilkołaka.
-Seth!- warknęłam, uderzając go w ramie.
-żartowałem!
-A co ze mną?- zapytałam siedzącego dalej Akiry- będę żyć?
-Jasne! Zostanie ci tylko blizna i możliwe, że nie będziesz miała czucia w miejscu rozcięcia skóry. Na szczęście nie trafiła w serce!
Cieszyłam się, że tak to się wszystko skończyło. Prawdę mówiąc, nie interesowałam się za bardzo swoim stanem zdrowia. Nie to było najważniejsze. Jedyne czego teraz chciałam, to aby Clover mi wybaczyła i aby Morice był bezpieczny.

Libby 09.03.2009 14:43

Odp: Traktat Przymierza
 
Wiedziałam, że zamienią Clover w wilkołaka. Nie podejrzewałabym, że aż tak się zmieni. Nic do niej nie docierało. Szczęście, że Morice szybko znalazł Sarah.
Myślę, że Seth i młody się w końcu dogadają;).
Seth musiał się wystraszyć nie na żarty, gdy zobaczył nieprzytomną Sarah...
Czekam na kolejny odcinek:P!

Callineck 09.03.2009 23:54

Odp: Traktat Przymierza
 
Szkoda mi Sarah. Myślała, że chroni swoją przyjaciółkę, ale okazało się, że może zrobiła błąd. Jakby wcześniej wyjaśniła jej powody tego chłodnego potraktowania to Clover może byłaby mniej skłonna do takich pretensji.

A chłopcy Sarah traktują się na razie z dużym dystansem, jednak jestem pewna, że połączy ich troska o nią.

Mikolea 10.03.2009 14:22

Odp: Traktat Przymierza
 
Odcinek już oceniałam, a zdjęcia super.

Vipera 15.03.2009 18:50

Odp: Traktat Przymierza
 
Już prawie skończyłam kolejny rozdział, więc jak dobrze pójdzie, to jutro wkleję nowy odcinek ;)

Vipera 16.03.2009 21:39

Odp: Traktat Przymierza
 
Od spotkania z Clover minął tydzień. Można by powiedzieć, że było dość spokojnie, pomijając wzrastającą liczbę zaginięć ludzi w okolicach Londynu, które zaczęły niepokoić Davida. W czwartek wieczorem, kiedy wróciliśmy wszyscy z polowania, zabrał niezbędne rzeczy i wraz z Sethem oraz Wiktorią, udał się na zwiady. Natomiast cała reszta zajmowała się treningiem. Wtedy, kiedy Akira uczył mnie jakiś dziwnych technik walki, Michael spędzał czas w towarzystwie Morice. Większość dnia poświęcał mu na naukę władania różnego rodzaju bronią, a wieczorami opowiadali sobie historie, i wymieniali się wspomnieniami.
http://img152.imageshack.us/img152/2...48db6cae1f.jpg
Szłam miejskimi ulicami, omijając zwinnie przechodzących ludzi. Słońce już dawno zaszło za horyzont, a na jego miejscu pojawił się jasny księżyc w towarzystwie wielu gwiazd. Brat wraz z Morice, siedzieli już pewnie w domku w lesie i czekali na mój powrót. Odkąd opuściłam dom Coldów, nie spojrzałam na zegarek. Domyślałam się, że minęło już sporo czasu. Uwielbiałam spacerować w nocy po oświetlonym mieście, oglądając najróżniejsze wystawy, jednak zabierało to dużo czasu. Oderwałam wzrok od wystawy księgarni i ruszyłam przed siebie w stronę sklepu spożywczego. W lodówce można było znaleźć jedynie światło i druty, a przecież mój młody przyjaciel musi coś jeść. Przez całą drogę miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale nikogo nie wyczuwałam, a tym bardziej nie widziałam. Prócz przechodniów, których omijałam idąc, nie zauważyłam nic podejrzanego. Pomyślałam, że po tych ostatnich zdarzeniach, mam po prostu wyczulone zmysły i nie powinnam się tym przejmować. Weszłam do sklepu i skierowałam się między regały z żywnością.
Kiedy koszyk napełniony był już po brzegi, zapłaciłam za zakupy i opuściłam budynek. Na ulicach nieco się przerzedziło, a wszystkie latarnie zapłonęły jasnym światłem. Skręciłam w pobliska uliczkę i ruszyłam przed siebie. Do domu miałam dość daleko, więc aby jak najszybciej się tam znaleźć, postanowiłam rzucić się biegiem, kiedy tylko znajdę się w mniej zatłoczonym miejscu.
http://img152.imageshack.us/img152/8...48d96cae01.jpg
Biegłam ile sił w nogach poboczem lasu, delektując się pięknym zapachem sosen. Czułam zimny wiatr, który mierzwił mi włosy i biczował twarz. Niestety poczucie bycia obserwowaną, nie odstępowało mnie na krok. Można by powiedzieć, że jeszcze się nasiliło. Rozejrzałam się dookoła, jednak znowu nic. Momentami zastanawiałam się, czy nie popadam w jakąś paranoję!
W pewnym momencie usłyszałam dziwny szelest i dźwięk łamanej gałęzi. Zatrzymałam się gwałtownie i spojrzałam za siebie. Zauważyłam dość duży, ciemny kształt przemykający między drzewami, w głębi lasu. Czyżby ktoś chciał mnie zaatakować? Może to tylko jakieś duże zwierze...
Odgarnęłam włosy z czoła i jeszcze raz zbadałam teren. Kiedy byłam pewna, że jestem bezpieczna, chwyciłam mocno torbę z zakupami i odwróciłam się aby biec dalej. Wtedy poczułam, że moje ciało zaczyna odmawiać mi posłuszeństwa. Miałam wrażenie, że gorzej widzę i słyszę. W jednym momencie uleciała ze mnie cała energia i zaczęłam odczuwać potworny głód. To było nie możliwe! Co się ze mną stało?!
Upuściłam zakupy na ziemię i obiema rękami, chwyciłam się za głowę. Nagle wszystko zaczęło wirować...
Usłyszałam ciche kroki. Było ich dużo. Chciałam zobaczyć kto to, ale nie mogłam podnieść głowy... była za ciężka! Nie mogłam nic zrobić. Już po mnie?
http://img17.imageshack.us/img17/378...922d6cae76.jpg
-Znowu się spotykamy, Sarah...- nad sobą usłyszałam znajomy, kobiecy głos. Nachyliła się nade mną i chwyciła mnie za koszulkę, podnosząc do pionu. Drugą ręką przechyliła mi głowę, abym spojrzała jej w oczy. Teraz poznałam kim jest owa kobieta. Doskonale ja pamiętałam...
-No, no... dzisiaj bez obstawy? Nie dobrze...- powiedziała, uśmiechając się sarkastycznie.
-Czego chcesz?- zapytałam, próbując uwolnić się z rąk wampirzycy.- jeśli Morice, to wiedz, że go nie dostaniesz!
-Oj nie kochana, ten kundel już mnie nie interesuje...- mruknęła, uśmiechając się sadystycznie- przyszłam po ciebie. Domyślam się, że jesteś zadowolona...
-Jak cholera- warknęłam posyłając jej mordercze spojrzenie.
-Ja też się cieszę, że cię widzę.- dodała, puszczając moja koszulkę.- a teraz... pójdziesz ze mną.
-Nigdzie nie pójdę!
-Jesteś tego pewna?- oparła jedną rękę na biodrach, a drugą zrobiła szybki ruch w powietrzu, jakby kogoś wołała. Nagle z głębi lasu wyłoniło się czterech, dobrze zbudowanych wampirów.- myślę, że jednak nie masz wyboru. Słyszałam, że lubisz uciekać... więc dla pewności...- zbliżyła się do nie i położyła dłoń na moim czole. Poczułam, że ponownie opadam z sił i nagle... ciemność.
...
Straszliwy ból głowy wybudził mnie ze snu. Przewróciłam się ostrożnie na plecy i powoli otworzyłam oczy. Miałam ważenie, jakby ktoś wbijał mi metalowe igły w czaszkę i czułam ogromny głód. Bardzo nie chciałabym znaleźć się teraz między ludźmi... z pewnością rzuciłabym się na kogoś, a później czułabym do siebie wstręt.
Przetarłam dłonią powieki, po czym rozejrzałam się dookoła. Leżałam na łóżku zasłanym, czerwoną satynową pościelą. Całe pomieszczenie było dość duże, w ciemnych barwach od czerni po bordo, a jedynym źródłem światła, był kominek.
http://img22.imageshack.us/img22/937...92236cae58.jpg
Podniosłam się na rękach z posłania i usiadłam wygodnie, poprawiając fryzurę. Dopiero w tym momencie zauważyłam, że miałam na sobie tylko bluzkę i majtki. Co to miało znaczyć?
Nagle otworzyły się drzwi i do pokoju weszła Kira, niosąc w ręku jakiś czarny materiał. Rzuciła przyniesione rzeczy na łóżko i spojrzała na mnie z odrazą.
-Ubierz się w to.- powiedziała wracając w stronę wyjścia- czekam przed drzwiami.
Spojrzałam na ubranie leżące obok mnie, po czym wzięłam je do ręki. Przez chwilę zastanawiałam się po co to wszystko... dlaczego jestem w tym budynku i czego oni ode mnie chcą, aż w końcu przebrałam się i wyszłam na zewnątrz. Na mój widok, wampirzyca ruszyła bez słowa przed siebie, ciemnym korytarzem. Ja również szłam posłusznie, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu jakiejś drogi ucieczki, chociaż wiedziałam, że to mi się nigdy nie uda. Zatrzymałyśmy się przed dużymi, czarnymi drzwiami na końcu korytarza. Kira zapukała trzy razy, a potem nie czekając na odpowiedz, weszła do środka.
-Przyprowadziłam ją, jak prosiłeś- powiedziała, pochylając lekko głowę.
-Świetnie Kiro... wprowadź ją- z wnętrza pomieszczenia wydobył się gruby męski głos. Pomimo tego, że był nieco zachrypnięty, był naprawdę cudowny.
Wampirzyca spojrzała na mnie rozkazująco, poczym odsunęła się od drzwi, robiąc mi przejście.
http://img10.imageshack.us/img10/474...922b6caedc.jpg
Wciągnęłam głęboko powietrze i weszłam do pomieszczenia. Wszędzie panowały ciemności egipskie, ale mimo tego zdążyłam zauważyć, że nikogo tam nie ma. Po środku na ciemnych panelach, w odcieniu czekolady stał duży, czarny fortepian. Właściwie to była jedyna rzecz, jaka się tam znajdywała. Więc kogo głos słyszałam wcześniej?
-Dalej!- warknęła wampirzyca, przechodząc obok mnie. Podeszła do drzwi na końcu pokoju i spojrzała na mnie wyczekująco.- ruszaj się!
-Bądź milsza dla naszego gościa.- ponownie usłyszałam męski głos. Tym razem wiedziałam już skąd dochodzi.- podejdź Sarah.
Niewiadomo dlaczego, poczułam strach. Mężczyzna nie wydawał się być groźny, chociaż słyszałam tylko jego głos... jak na razie. Przeszłam przez próg i ruszyłam w głąb pokoju. W rogu na pięknie zdobionej, czerwonej kanapie, siedział białowłosy wampir.
http://img22.imageshack.us/img22/166...92236cadc4.jpg
Spojrzał na mnie z zadowoleniem, odkładając kieliszek pełny jakiegoś czerwonego płynu, na stolik. Nagle przez moje ciało przeszedł dreszcz. Domyślałam się, a raczej byłam pewna, że ową cieczą była krew. Przesunęłam się kilka kroków i chwyciłam mocno łóżka stojącego przy ścianie. Czułam ogromny głód, który z każdą sekundą nasilał się.
-Zostaw nas.- po tych słowach drzwi zamknęły się i zostałam, sam na sam z białowłosym mężczyzną.- tak... więc to ty sprawiasz mi ostatnio tyle problemów?
Nie odpowiedziałam. Stałam przyczepiona mocno kolumny łóżka, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w kieliszek. Mężczyzna najwidoczniej zauważył, że coś jest nie tak. Spojrzał na swoje naczynie, poczym wstał i podszedł do komody.
-Usiądź- powiedział wskazując dłonią łóżko.- wypij to...
Obeszłam mebel dookoła i usiadłam na jego skraju, nie spuszczając wzroku z kieliszka, którego trzymał wampir.
http://img513.imageshack.us/img513/6...92256caeea.jpg
-Nie...- mruknęłam, odwracając niechętnie głowę. Nie miałam najmniejszego zamiaru brać od niego czegokolwiek. Wolałam cierpieć.
-Chcesz zginąć z własnej głupoty?
-Już wolę śmierć...
-Jesteś pewna, że nie chcesz więcej zobaczyć Setha?
Wybałuszyłam oczy. Seth... pewnie nawet nie wie, że zostałam porwana. Co z Michaelem? Na pewno zaczął się już martwić, że nie wracam do domu. Wzięłam kieliszek od mężczyzny i wypiłam zawartość do dna.
Poczułam jak wraca mi energia i siła. Jak krew znowu przepływa w moich żyłach i wyostrzają się zmysły. Zamknęłam oczy i odetchnęłam z ulgą.
-Czego ode mnie chcesz?- zapytałam po chwili, ocierając kroplę krwi spływająca po brodzie.
-Jesteś ciekawą osobą.- odpowiedział siadając obok mnie.- Pokrzyżowałaś moje plany, dwa razy udało ci się uciec przed moimi ludźmi... i co najważniejsze, interesuje mnie twój dar.
-Kolejny świr...- mruknęłam, podnosząc się z łóżka.
http://img17.imageshack.us/img17/827...92296caf44.jpg
-Odważna jesteś- powiedział, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął z powrotem na posłanie.- chyba nie wiesz kim jestem.- nachylił się nade mą, przejeżdżając mi dłonią po włosach, a następnie po twarzy.
-Masz rację...nie wiem. Mógłbyś mnie oświecić, albo chociaż przedstawić się.
Uśmiechnął się sarkastycznie, po czym odgarnął mi włosy z czoła. Teraz mogłam mu się dokładnie przyjrzeć.
Miał piękne oczy w kolorze rubinu, a przez lewe przechodziła jasna blizna. Jak większość wampirów, był nieziemsko przystojny i dobrze zbudowany.
-Vincent, miło mi.

Libby 16.03.2009 22:29

Odp: Traktat Przymierza
 
Piękny odcinek.
Nieciekawie, że Sarah zostala porwana. W ogóle to ciekawa jestem, jak Kira pozbawiła ją mocy.
Vincenta już nie lubię. Kolejny świr, jak go określiła Sarah, który ma chrapkę na dar do ucieczek...
Oby Seth i Michael szybko się zorientowali, że dziewczynie grozi niebezpieczeństwo.
Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek :P.

Vipera 17.03.2009 19:24

Odp: Traktat Przymierza
 
Libby, eee tam... Vincent jest słodki! Co do Kiry... wszystko wyjaśni się niebawem.

Red Trumpet 17.03.2009 19:53

Odp: Traktat Przymierza
 
Ja mysle, że to, że Kira potrafi robić to... no to co umie robić (chyba wiecie o co chodzi, o to, że umie tak osłabiać przeciwnika itp.), ponieważ to jest jej moc tak jak Sarah ma swój dar do ucieczek...
A Vincent jest bardzo przystojny:).

Callineck 18.03.2009 01:38

Odp: Traktat Przymierza
 
Tak, Vincent to kolejna, zdecydowanie udana postać :D Taki bardziej mroczny, psychopatyczny a jednocześnie uprzejmy i szarmancki. Iście wybuchowa mieszanka :)
To pewnie on jest "mózgiem" tych wszystkich eksperymentów.

Jednak jestem pewna, że Sarah uda się stamtąd wydostać. Jak nie samej to przynajmniej przy pomocy swoich przyjaciół i ukochanego.

Mikolea 19.03.2009 18:46

Odp: Traktat Przymierza
 
Tekst oceniałam...
Zdjęcia są super:)

Vipera 20.03.2009 14:16

Odp: Traktat Przymierza
 
Dzięki za komentarze ;)
Nie wiem kiedy dodam kolejny odcinek, bo nie ruszyłam jeszcze tekstu :P
Coś krucho z weną ostatnio...

Libby 20.03.2009 14:26

Odp: Traktat Przymierza
 
A już myślałam, że to odcinek :P. O Ty niedobra!

Kejt24 20.03.2009 17:49

Odp: Traktat Przymierza
 
Tekst jak zwykle świetny :)
A co do Vincenta... Jestem jego fanką! :D Cudowny jest!

Vipera 25.03.2009 21:09

Odp: Traktat Przymierza
 
Stałam w oknie, wpatrując się na kołysające się na wietrze, sosny i wsłuchując się w dźwięk kropli deszczu, opadających na parapet. Czułam smutek i żal, ściskający moje serce. Skrzyżowałam ręce na brzuchu, dłońmi ściskając na szwach jedwabną koszulę nocną, którą miałam na sobie. Było mi źle. Wiedziałam, że prędko stąd nie ucieknę... jeśli w ogóle kiedykolwiek mi się to uda. W tej „twierdzy” było zbyt dużo wampirów, abym mogła wymknąć się niezauważona. Najgorsze było jednak to, że nie wiedziałam, dlaczego tak naprawdę jestem potrzebna Vincentowi.
Przejechałam palcem po zimnej szybie, jakbym chciała dotknąć spływającej kropli wody, po drugiej stronie okna. Odgarnęłam opadające na czoło włosy, następnie przywarłam plecami do ściany i zsunęłam się po niej, siadając na podłodze. Myślałam o moich bliskich, którzy z pewnością zamartwiali się o mnie... może nawet obmyślali, jak mnie stąd wyciągnąć. Prawdę mówiąc, nie chciałam aby cokolwiek robili. Jeśli coś miałoby się stać, to wyłącznie mnie. Nie chciałam ich w to wciągać...nie mogłabym.
Vincent był szefem. Osobą odpowiedzialną za te wszystkie straszne rzeczy... porwanie siostry Morice, śmierć jego rodziców, zaginięcia w mieście, morderstwa no i co najważniejsze... wojna z wilkołakami. Przestałam już wierzyć w to, że kiedyś zapanuje spokój. Póki ten wampir stąpa po ziemi, nic się nie zmieni... a może będzie jeszcze gorzej! Kiedy myślałam o nim, czułam się jakoś dziwnie. Nie umiałam tego wytłumaczyć...
http://img522.imageshack.us/img522/3...92256d6bdd.jpg
A kiedy byłam z nim... miałam wrażenie, że może zrobić ze mną co chce! Jak on to robił?
Podniosłam się z podłogi i powoli podeszłam do drzwi. Uchyliłam je ostrożnie, rozglądając się czy nikt nie idzie, wyszłam na korytarz. Zastanawiałam się, dlaczego nikt mnie nie pilnuje. Czyżby wiedzieli, że nawet z moim darem, nie uda mi się uciec?
Przez jakiś czas chodziłam pustymi korytarzami, bez celu. Właściwie to nie wiedziałam, dlaczego w ogóle wyszłam i czego szukałam. Jakiś głos w mojej głowie kazał mi iść... ale dokąd, po co?
Skręciłam w prawo i ruszyłam przed siebie. Wszędzie panowała głucha cisza i ciemność. Jednak tak naprawdę, nie zwracałam na to uwagi. Zatrzymałam się przy kolejnym „skrzyżowaniu”. Przez lekko uchylone drzwi do jednego z pomieszczeń, wydostawało się przyciemnione światło i czyjeś głosy. Przysunęłam się do ściany i wyostrzyłam słuch.
-Oczywiście. Wyruszę jeszcze dzisiaj...
-Świetnie. Liczę na to, że dostarczysz wiadomość w ekspresowym tempie... wiesz, że nie lubię czekać.- to był ten sam piękny głos, który słyszałam kilka godzin wcześniej. Domyślałam się, że należał do Vincenta.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy.- odpowiedział drugi mężczyzna.
-Cieszę się... możesz iść.
-Ehm... jeśli pozwolisz, chciałbym jeszcze o coś zapytać.
-Słucham.
-Dlaczego posłałeś po dziewczynę, skoro to nie ona jest ci potrzebna?
-Chciałem zobaczyć osobę, która krzyżuje moje plany.- powiedział Vincent, wręcz znudzonym głosem.
-Naprawdę tylko tyle?- zapytał zaskoczony mężczyzna.
-Owszem.
-Więc mógłbyś ją już wypuścić, skoro nie jest...
-Mógłbym, ale nie mam zamiaru tego robić. Ta dziewczyna podoba mi się... jest niezwykle interesująca, piękna i jako jedyna, ośmieliła się powiedzieć mi w twarz, że jestem świrem. Jak mógłbym wypuścić z rąk taki klejnot?
-Ona naprawdę ci się podoba, czy robisz to żeby...
-Lucius... zapomniałeś, że masz coś do zrobienia?- przerwał mu białowłosy.- Jak będziesz wychodził to zaproś Sarah do środka...
-Oczywiście.- po tych słowach usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, a zaraz potem na korytarzu pojawił się wysoki, czarnowłosy mężczyzna. Spojrzał na mnie ze zirytowaną miną, następnie ukłonił się i ruchem ręki zaprosił do środka.
Weszłam niepewnie do środka. Ponownie znajdywałam się w pokoju z fortepianem, jednak tym razem zapalone były wszystkie lampy. Vincent siedział oparty o instrument i wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem.
http://img520.imageshack.us/img520/9...922b6d6bef.jpg
Zamknęłam drzwi, po czym oparłam się o nie i spojrzałam wyczekująco na wampira.
-Cieszę się, że zjawiłaś się tak szybko.- powiedział po chwili, wstając.- boisz się mnie?
-Nie.- odpowiedziałam szybko, wpatrując się w białowłosego jak w niezwykle cudowny obrazek.
-Dlaczego więc stoisz tak daleko? Podejdź do mnie...- wyciągnął rękę w moją stronę, jakby prosił mnie do tańca.
-Skoro nie jestem ci potrzebna... pozwól mi odejść- powiedziałam podchodząc bliżej.
Zbliżył się do mnie powoli, jedną ręką chwycił moją dłoń, a drugą pogłaskał mnie po policzku. Przez cały czas patrzył na mnie, tymi swoimi rubinowymi oczami. Wydawał się być mną wręcz oczarowany... ale za to ja, czułam się bardzo nieswojo. Był tak delikatny i piękny, jego głos taki ciepły i melodyjny... momentami miałam ochotę go pocałować.
http://img525.imageshack.us/img525/5...92256d6bf8.jpg
Z całych sił starałam się odrzucić od siebie tą myśl. Nie mogłam zrobić tego Sethowi... nie mogłam i nie chciałam go zdradzić. Odwróciłam głowę i spuściłam wzrok, uwalniając rękę z uścisku.
-Wolisz wracać do tych, nic nie wartych wampirów polujących na zwierzaki, niż zostać ze mną?- zapytał przesuwając się tak, abym widziała jego twarz.- ze mną możesz mieć wszystko. Władzę, siłę, pieniądze... cały ten budynek, łącznie ze wszystkimi wampirami, które znajdują się na jego terenie.
-Przykro mi, ale nie uda ci się mnie przekupić.- powiedziałam stanowczo, marszcząc brwi.- władza, siła, pieniądze... kiedyś to zniknie. Nie zależy mi na tym.
-Podobasz mi się coraz bardziej.- powiedział, odchodząc w stronę drzwi na końcu pokoju.- pozwól ze mną. Nie będziemy przecież rozmawiać na stojąco...
Wszedł do pomieszczenia, tego samego, w którym rozmawialiśmy po raz pierwszy. Rozsiadł się wygodnie na kanapie, wskazując mi ręką miejsce, obok niego. Przez chwilę stałam w drzwiach, jednak w końcu usiadłam na fotelu.
http://img520.imageshack.us/img520/2...92236d6c07.jpg
-Nie wyglądasz najlepiej.- powiedział z powagą.- powinienem zabrać cię na... kolację.
Kiedy wymawiał słowo kolacja... poczułam, jakby przeszył mnie zimny dreszcz.
-Obędzie się...- powiedziałam, spuszczając wzrok.
Spojrzał na mnie rozbawiony. Naprawdę nie wiedziałam, co było zabawnego w mojej wypowiedzi.
-Strajk głodowy?- zapytał po chwili, opierając łokcie na kolanach.
-Nie będę zabijać niewinnych ludzi!- krzyknęłam, podnosząc się gwałtownie z fotela.
-Nikt nie będzie cię do tego zmuszać.- powiedział spokojnie, jakby w ogóle nie ruszyła go moja reakcja.- żadnego zwierzaczka nie dostaniesz, więc masz wybór. Albo przestaniesz kręcić nosem i weźmiesz co ci dają... albo jeszcze kilka dni i pożegnasz się z życiem.
Posłałam mu mordercze spojrzenie, po czym podeszłam do okna i skrzyżowałam ręce na piersiach. Byłam bezradna. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jeśli zrezygnuję z ludzkiej krwi... niebawem umrę. To, co dostałam wcześniej... to stanowczo za mało, abym odzyskała wszystkie siły. Oparłam się ręką o ścianę i westchnęłam głośno. Po chwili poczułam ręce Vincenta na moim brzuchu, a następnie jego usta na mojej szyi. Pocałował mnie kilka razy, po czym założył mi włosy za ucho i powiedział szeptem.
-Zostań moją Panią...
Odwróciłam się powoli, chcąc odejść, jednak nie byłam w stanie.
http://img522.imageshack.us/img522/9...92276d6c62.jpg
Był tak blisko. Nadal czułam jego dłonie, na moim ciele, jego oddech na mojej szyi. Położyłam mu ręce na plecach i przysunęłam go bliżej. Miałam wrażenie, że straciłam nad sobą panowanie. Zamknęłam oczy, pozwalając na to, co ze mną robił. Wiedziałam, że nie powinnam, że robię źle...ale nie umiałam powiedzieć mu dość.
...
Ponownie wędrowałam wzdłuż korytarzy. Na zewnątrz było już jasno, a na błękitne niebo, zawitało słońce. Przystanęłam przy otwartym oknie i wyjrzałam na zewnątrz. Była naprawdę piękna pogoda. Miałam ogromną ochotę wyjść na zewnątrz, delektować się zapachem sosen i mokrej trawy, oraz wsłuchiwać się w wesoły śpiew ptaków. Niestety. Byłam zamknięta w tym okropnym miejscu, dręczona poczuciem winy.
W pewnym momencie zauważyłam, że z głębi lasu wyłania się jakaś zakapturzona postać. Oparłam się o parapet i zmrużyłam oczy, próbując rozpoznać biegnącą osobę. Po chwili z budynku wyszła Kira. Poznałam ją po długich, tańczących na wietrze, czarnych włosach. Podeszła do bramy i wpuściła nieznajomego. Jak się później okazało, był to Lucius, który wrócił z powierzonej przez Vincenta, misji. Przez chwilę dyskutował z wampirzycą, szybko gestykulując rękami. W końcu oboje zniknęli z pola widzenia. W drodze do pokoju, zastanawiałam się, co takiego ważnego, miał zrobić Lucius. Wnioskując po rozmowie, którą odbył z Vincentem przed wyjściem... było to coś wspólnego ze mną. Jeśli to nie ja jestem im potrzebna, to kto?
Zamknęłam drzwi i podeszłam do fotela, aby zabrać z niego swoje ubrania. Później położyłam się na łóżku i zasnęłam.
...
Ze snu wyrwały mnie czyjeś krzyki. Usiadłam na łóżku, spięłam włosy i przetarłam oczy. Głosy ucichły, ale byłam pewna, że słyszałam rozpaczliwy krzyk kobiety. Wstałam z posłania i podbiegłam do drzwi. Kiedy nacisnęłam na klamkę, ponownie usłyszałam kobietę... tym razem płakała. Wyszłam z pokoju i pobiegłam korytarzem w stronę kamiennych schodów, prowadzących na piętro niżej. Przyczaiłam się za ścianą i rozejrzałam, sprawdzając czy jestem sama. Im byłam niżej, tym płacz był coraz głośniejszy. Nagle zza rogu wyszła ruda wampirzyca, ubrana w biały, lekarski płaszcz w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Przykucnęłam, a kiedy wampiry zniknęły za drzwiami, rozejrzałam się jeszcze raz i szybko pobiegłam za nimi. Zatrzymałam się prze ogromnymi, ciężkimi drzwiami. Przełknęłam głośno ślinę, po czym położyłam rękę na klamce.

Callineck 25.03.2009 22:26

Odp: Traktat Przymierza
 
Vincent wygląda na takiego, któremu nie sposób się oprzeć ;) W dodatku ta pewność siebie, autorytet... Tylko Sarah będzie mieć ogromne wyrzuty sumienia względem Setha.
Ciekawa jestem bardzo z jaka misją został wysłany Lucius i kim jest ta uwięziona kobieta... Oby tylko nie był to ktoś bliski Sarah.

Mikolea 30.03.2009 10:35

Odp: Traktat Przymierza
 
Fajny odcinek jak zawsze...
Ciekawe co Seth zrobi, jak się, o tym dowie...

Sweet.Dreams 30.03.2009 19:38

Odp: Traktat Przymierza
 
Tym razem nie przeczytałam w twórczości, ale w FS
Było jedno drobne powtórzenie i chyba literówka ; ]
Bardzo ładne FS, super jak zawsze ;D
Pozdrawiam ; *

Libby 30.03.2009 21:15

Odp: Traktat Przymierza
 
W końcu udało mi się doczytać:)!
Piękny odcinek, jak zwykle zresztą;).
Vincent czaruje i ciężko mu się oprzeć. Jednak Sarah nigdy sobie nie wybaczy zdrady i jak spojrzy Sethowi w oczy? Mam nadzieję, że do niczego więcej nie dojdzie.
Sarah nie jest im potrzebna. Może Morice? Ale po co właściwie?
Tak się zastanawiam, że tą kobietą na końcu mogłaby być matka Sarah, ale nie wiem, czy to możliwe, by tak szybko ją tu sprowadzili.
Czekam na kolejny odcinek :P!

Vipera 31.03.2009 16:33

Odp: Traktat Przymierza
 
Dziękuję za komentarze!
Nie wiem kiedy dodam kolejny odcinek, bo jestem chora i nie mam za bardzo dostępu do kompa.

Vipera 03.04.2009 16:24

Odp: Traktat Przymierza
 
Stałam pod drzwiami przez jakąś chwilę. Bałam się nacisnąć na klamkę, a jednocześnie byłam strasznie ciekawa, do kogo należał krzyk. Obawiałam się najgorszego, że właśnie za tymi drzwiami, mogę ujrzeć kogoś z moich bliskich. Nawet nie chciałam myśleć, że komuś z moich przyjaciół i rodziny, mogłaby się stać krzywda... ponownie z mojej winy.
Przyłożyłam ucho do drzwi, nasłuchując wampirzych kroków, lub czegoś, co wskazywałoby na ich obecność nieopodal. Kiedy oceniłam, że bez strachu mogę wejść do środka, nacisnęłam na klamkę. Pchnęłam ogromne wrota, następnie przekroczyłam betonowy próg. Znalazłam się w długim i dość szerokim, ciemnym korytarzu. Mimo tego, że moja wampirza skóra była wyjątkowo zimna, odczuwałam dziwny chłód. Zimny powiew i zapach krwi, przysporzył mnie o dreszcze. Wzdrygnęłam się, a moje usta wykrzywiły się w grymasie obrzydzenia. Rozejrzałam się dookoła, aby zorientować się w terenie. Wszędzie panowała głucha cisza i ciemność. Dopiero w tym momencie dotarło do mnie, że już od jakiegoś czasu krzyki i płacz kobiety, ucichły. Czyżbym poszła w złym kierunku? To było niemożliwe. Po prostu wykluczone!
Ruszyłam przed siebie, starając się nie robić hałasu i zachować środki ostrożności.
http://img27.imageshack.us/img27/744...92216e2637.jpg
Przeszłam korytarzem. Nasłuchując, przejechałam dłonią po chłodnej, kamiennej ścianie. Skupiałam się na znalezieniu kobiety, jednak prócz gołych ścian, nic nie widziałam. W pewnym momencie zauważyłam coś dziwnego. Jakby nagle wyrósł przede mną jakiś pokój.
Otworzyłam szeroko oczy i odwróciłam się szybko, jednak gdy próbowałam się temu przyjrzeć, wszystko zniknęło. Fatamorgana? Co się ze mną dzieje? Zaczynam świrować?
Przetarłam czoło zewnętrzną częścią dłoni, po czym ponownie oparłam się o ścianę. Znowu to samo. Przed oczyma ponownie ukazało mi się ciemne pomieszczenie. Przerażona oderwałam dłoń od muru i odruchowo przycisnęłam ją do piersi. Cos takiego zdarzyło mi się pierwszy raz i nie bardzo wiedziałam jak i dlaczego. Wzięłam dwa porządne wdechy, następnie dwiema dłońmi dotknęłam kamiennej ściany.
Widziałam ciemne pomieszczenie. Na jego środku stała duża, czarna sofa i dwa fotele w tym samym kolorze. Po prawej stronie stał dość duży stół, a na nim kilka brudnych kieliszków i świece. Cały pokój oświetlał skaczący w kominku ogień.
Nagle usłyszałam ciche kroki, a zaraz potem zobaczyłam postać Kiry. Wampirzyca niosła w ręce... mopa?
Postawiła wiadro z wodą na podłodze i zabrała się za mycie podłogi. Nie ukrywam, że bardzo zdziwił mnie ten widok. Wydawało mi się, że Kira jest raczej kochanką Vincenta, a nie jego sprzątaczką.
http://img26.imageshack.us/img26/647...922d6e2646.jpg
Spojrzałam na brązową podłogę, na której stała i zamarłam. Ciemnowłosa stała w wielkiej kałuży, świeżej krwi, ścierając ją w zadziwiająco szybkim tempie. Po kilkunastu sekundach usłyszałam trzask drzwi. Oderwałam dłonie od ściany i rzuciłam się biegiem w stronę wyjścia, aby wrócić do „swojego pokoju”, jednak w drodze zmieniłam zdanie. Skręciłam w wąski korytarz i przykucnęłam za jednym z filarów. Chwilę później usłyszałam ciche kroki i odgłos zamykanych drzwi.
Odczekałam chwilę, upewniłam się, że znowu jestem sama, po czym ruszyłam dalej.
Zastanawiałam się, czy to co widziałam wcześniej to skutki uboczne po wypiciu ludzkiej krwi? Może Vincent mi coś do niej dosypał...nie to niemożliwe. Dlaczego miałby to robić? Może to po prostu kolejny dar, który ujawnił mi się po przemianie w wampira. Jeśli naprawdę tak było... to...
Uśmiechnęłam się do siebie łobuzersko, przecierając dłonie. Teraz miałam większe szanse na ucieczkę z tego okropnego miejsca, a tym czasem sprawdzę, co jeszcze skrywa korytarz.
...
Ponownie poczułam zimny podmuch i zapach krwi. Tym razem był tak intensywny, że z trudem się kontrolowałam. Przemknęłam zwinnie po kamiennej posadzce, zatrzymując się w najbardziej zaciemnionym miejscu. Oparłam ostrożnie ręce na ścianie i zmarszczyłam brwi. Moim oczom ukazało się duże, ale tym razem jasne pomieszczenie. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak sala szpitalna, ale po rozejrzeniu się dookoła doszłam do wniosku, że to jakieś laboratorium. Przy jednej ze ścian stały jakieś dziwne urządzenia... biały monitor, komputer i pełno kabli. Po środku stało duże, białe, szpitalne łóżko przy którym stała trójka wampirów. Ruda kobieta, którą widziałam wcześniej, zmieniała kroplówkę z krwią a jeden z jej pomocników, zakrywał kogoś białym prześcieradłem. W momencie kiedy miałam zamiar zakończyć obserwację, poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. Odwróciłam się gwałtownie, a z mojego gardła wydostało się ciche „oh”.
-Co ty robisz Sarah?- zapytał Vincent, przejeżdżając ręką po moich plecach.- czy nie powinnaś być u góry?
http://img24.imageshack.us/img24/498...922d6e2652.jpg
-Um...ano...- nie mogłam się wysłowić. Na dodatek jego piękny uśmiech wyprowadzał mnie z równowagi. Gdybym była nadal człowiekiem, to pewnie zalałabym się rumieńcem i zaczęła jąkać.- usłyszałam krzyki i... zgubiłam się.
Spojrzał na mnie badawczo, po czym uśmiechnął się ponownie i pogłaskał mnie po policzku.
-Nie wolno ci tutaj schodzić. To niebezpieczne. Nie chciałbym, żeby coś ci się stało...- powiedział spokojnie, wyciągając rękę w moja stronę. Przez chwilę stałam nieruchomo, wpatrując się w jego bladą dłoń, aż w końcu podałam mu swoją. Pocałował ja delikatnie, nachylając się lekko. Następnie posłał mi iście diabelski uśmieszek i szybkim ruchem wziął mnie na ręce, kierując się w stronę wyjścia.
...
Całą drogę do pokoju, pokonał w błyskawicznym tempie. Stanął przed drzwiami, po czym pchnął je lekko nogą. Wszedł do środka, podszedł do łóżka i posadził mnie na jego środku, nie spuszczając ze mnie oczu. Usiadł obok i zaczął wręcz studiować moje ciało, kawałek po kawałku. Poczułam, jak przez moje żyły przepływa fala ciepła... nie powiem, było to bardzo przyjemne, ale też bardzo dziwne. Jego ręka przesuwała się w górę, aż od mojej łydki, aby zatrzymać się w talii. Odruchowo zamknęłam oczy i przygryzłam wargę, przecinając tym samym skórę. Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej.
http://img175.imageshack.us/img175/5...92276e265b.jpg
Pocałował mnie, zlizując spływającą krew po moich ustach. Odwróciłam głowę, pozwalając mu na zajęcie się moją szyją. Czułam się jakby był przy mnie... Seth! Otworzyłam momentalnie oczy i wbiłam wzrok w sufit. Byłam na siebie wściekła, że robię mu coś takiego. Kochałam go i najbardziej nie chciałam go zdradzić... ale już do tego doszło.
Vincent chwycił mnie za brodę i obrócił mi głowę, karząc na siebie spojrzeć. Kiedy patrzyłam w jego oczy, miałam wrażenie jakby mógł zajrzeć mi w głąb umysłu, jakby wiedział o czym myślę.
-Teraz jesteś moja...- powiedział szeptem- on się już nie liczy.
-Ale...- chciałam mu przerwać, ale poczułam się dziwnie. Jakbym ponownie straciła kontrolę nad swoim ciałem, a co najgorsze... nad swoim umysłem także. Chciałam mu powiedzieć, że Seth nadal się liczy, że go kocham, ale nie mogłam. Jakby w jednej chwili całe uczucie wygasło.
-Pragnę cię, Sarah...- zamruczał mi do ucha, rozpinając mi guziki od bluzki.- zostań moją Panią.
-ah...-jęknęłam cicho.- zostanę twoją Panią, Vincent- powiedziałam, następnie położyłam mu dłonie na plecach i jednym, szybkim szarpnięciem, rozdarłam jego czarną, jedwabną koszulę.
Usiadłam mu na kolanach, a on delikatnie całował mnie po brzuchu. Przejechałam dłońmi po jego idealnie umięśnionym torsie, następnie po twarzy, zatrzymując się na bliźnie na lewym oku. Spojrzał na mnie z uśmiechem, po czym chwycił moją rękę i wbił swoje śnieżnobiałe kły w mój nadgarstek. Patrzyłam jak jasna krew spływa mi po ręce i skapuje na czerwoną pościel. Nie miałam nic przeciwko...
Po kilku sekundach puścił moją rękę, a zraniona jego kłami skóra, momentalnie zaczęła się zrastać.
-Gryź- powiedział nagle, przeczesując palcami, moje długie włosy.
Bez najmniejszego słowa sprzeciwu, wgryzłam się w jego szyję, delektując się smakiem jego krwi.
...
Obudziłam się późno w nocy. Sama. Przetarłam ręką zaspane oczy i usiadłam na łóżku, ściągając z siebie kołdrę. Czułam przyjemny powiew ciepłego powietrza, na moich nagich plecach. Spojrzałam dookoła, a następnie na siebie. Myślałam, że to wszystko to był tylko sen, a może miałam taką nadzieje. Coś jednak mówiło mi, że to prawda... zdradziłam Setha i tak naprawdę nie czułam się z tym źle. Przejechałam dłonią po kilku ciemnych plamach krwi na kołdrze, a następnie spojrzałam na swój nadgarstek, na którym już dawno nie było ani śladu kłów. Zauważyłam, że moja skóra jakby zmieniła lekko kolor. Czy była troszeczkę ciemniejsza? Sama nie wiem.
http://img27.imageshack.us/img27/322...922d6e2674.jpg
Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra nad kominkiem. Moje oczy lśniły jak nigdy wcześniej a ich kolor był tak intensywny, tak cudowny! Mimo tego byłam pełna energii i taka... silna.
W związku z tym, że miałam na sobie tylko majtki, wzięłam z fotela czarną koszulę i ubrałam ją.
Podeszłam ponownie do lustra, aby doprowadzić rozczochrane włosy do porządku, kiedy usłyszałam czyjś głos na korytarzu. Podbiegłam do drzwi i uchyliłam je lekko, nasłuchując. Głosy ucichły. Wyszłam z pokoju i powoli podeszłam do okna, spoglądając w stronę bramy wejściowej. Oparty o kamienny filar, stał ciemnowłosy mężczyzna, w ciemnym ubraniu i o bardzo jasnej skórze, która wręcz świeciła w blasku latarni.
Po chwili na zewnątrz wyszedł Lucius i ruchem dłoni, zaprosił przybysza do środka. Kiedy zniknęli mi z widoku, wróciłam do pokoju i zmarnowana opadłam na fotel, wpatrując się w żarzący się w kominku ogień.
Nie wiem jak długo tak siedziałam. Nie wiem nawet, czy nad czymś specjalnie rozmyślałam. Wszędzie dookoła panowała nieznośna cisza, która zaczynała doprowadzać mnie do szału. Nie słyszałam wiatry na zewnątrz, ani samochodów na drodze, głosów... nawet krzyku z poprzedniego dnia. Kompletnie nic.
Ponownie wyszłam na korytarz i udałam się przed siebie. Tym razem miałam zamiar pójść do Vincenta i po prostu zapytać, co ma zamiar dalej zrobić. Kim jest ten mężczyzna, którego widziałam niedawno i co za badania prowadzą w lochach. Właśnie tak zrobię! Mam tego dość- pomyślałam, kierując się w stronę jego pokoju.
Nagle jednak zatrzymałam się. Na końcu korytarza zauważyłam dwóch wampirów, wchodzących na piętro po schodach. W towarzystwie Luciusa, z poważną, zasmuconą miną szedł nikt inny jak...
-Seth- powiedziałam do siebie szeptem, otwierając szeroko oczy ze zdumienia.

Callineck 03.04.2009 16:59

Odp: Traktat Przymierza
 
No dobrze...


Ciekawa jestem jakim to eksperymentom wampiry poddają swoje ofiary. Na pewno okrutnym, ale intryguje mnie jaki wynik chcą przez to osiągnąć.
Vincent w końcu dopiął swego ;)
Jednak nie potępiam Sarah, bo nie uważam żeby była w pełni świadoma tego co robi. Vincent to przecież bardzo potężny wampir.

Libby 03.04.2009 19:03

Odp: Traktat Przymierza
 
Nie wierzę, że Sarah to zrobiła.
Wiem, że nie była świadoma tego, co robi, ale mimo wszystko...
Tak myślałam, że to Seth. Ciekawe, ile wie o Vincencie i Sarah.
Sarah ma nowy dar. Przydatny:).
Ciekawa jestem, jaki wpływ na Sarah i Vincenta będzie miało to wzajemne picie krwi...
Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek:P!

Vipera 03.04.2009 19:20

Odp: Traktat Przymierza
 
Krew Sarah właściwie nic Vincentowi nie daje. Napił się tylko dlatego, że taką miał zachciankę... natomiast jego krew, jako najsilniejszego wampira, dodała Sarah siły ;) Co do Setha... biedny chłopina nic jeszcze nie wie o "związku" tamtych dwóch :D

Mikolea 03.04.2009 20:25

Odp: Traktat Przymierza
 
Odcinek, jak zwykle już oceniałam.
Zdjęcia są super...

Engang 04.04.2009 15:52

Odp: Traktat Przymierza
 
no nie =.=
a miałam cichą nadzieję, że Vincent da sobie spokój
w gruncie rzeczy cholernie szkoda mi Setha ;(
A co do fs to mi się podoba :D
szczerze mówiąc oddziałuje na mnie podobnie jak saga "zmierzchowa" :P
ocena nie mieści się w skali ;)
pozdrawiam

Vipera 05.04.2009 20:16

Odp: Traktat Przymierza
 
W związku z tym, że nudziło mi się dzisiaj... bonus ;)
1. http://img19.imageshack.us/img19/4995/sarahvincent.jpg
2. http://img14.imageshack.us/img14/548...92236e5345.jpg
3. http://img79.imageshack.us/img79/873...92276e52d9.jpg

Red Trumpet 05.04.2009 20:24

Odp: Traktat Przymierza
 
Boskie zdjęcia! :*
Jak zwykle 10/10, albo jeszce więcej za te zdjęcia, albo więcej niż więcej, bo już sam tekst zasługuje na 11 :)

Sweet.Dreams 05.04.2009 21:07

Odp: Traktat Przymierza
 
No i jak ja mam to Cudo skomentować?
Super po prostu.. nie mogę się doczekać następnych części FS ;]
Bonusik też ładny ;D
To chyba tyle.
Pozdrawiam ; *

Ajsza 05.04.2009 21:24

Odp: Traktat Przymierza
 
super dodatki nie wspominajac o tych zdj z fs :)
czekam na kolejne odinki i bonusy :)

Vipera 09.04.2009 21:08

Odp: Traktat Przymierza
 
Przepraszam za kiepskie zdjęcia, ale trochę mi się gra zacina i już nie miałam nerwów.
Miłego czytania życzę ;)

Dlaczego? Właśnie to pytanie, zadawałam sobie od momentu ujrzenia Setha, idącego w towarzystwie Luciusa.
Czy to po niego posłał Vincent? Czy może przyszedł sam? Nie byłam w stanie tego wszystkiego zrozumieć.
Tyle pytań kotłowało mi się w głowie, na które chciałabym znać odpowiedź.
Teraz, kiedy siedziałam sama w pokoju... miałam ogromne wyrzuty sumienia. Wraz z odejściem Vincenta, wróciły wspomnienia, uczucie miłości i ogromny smutek. Tak bardzo chciałam cofnąć czas. Nie dopuścić do zdrady... niestety.
Mijała godzina za godziną. Zdenerwowana i pełna obaw, spacerowałam po pokoju, w te i spowrotem. Miałam wrażenie, że zaraz zwariuję. Zegar głośno tykał, przesuwając wskazówki. Spojrzałam na niego gniewnie, jakbym chciała dać mu do zrozumienia, że jest irytujący. Zaczynałam głupieć!
Chwyciłam się dłońmi za głowę i potrząsnęłam nią, próbując odgonić wszystkie, natrętne myśli. W końcu postanowiłam dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Zapięłam sweter i ruszyłam w stronę drzwi. Kiedy zamierzałam nacisnąć na klamkę, usłyszałam szybkie kroki, a zaraz potem do pokoju wszedł Vincent.
Spojrzałam na niego wyczekująco, a on posłał mi jeden z tych swoich cudownych uśmiechów. Podszedł do mnie, chwycił za rękę i delikatnie pocałował w dłoń, następnie spojrzał mi w oczy.
-Musimy porozmawiać.- powiedział łagodnie, prowadząc mnie w stronę łóżka.
...
Nie pamiętam kiedy wyszliśmy z pokoju. Tak naprawdę nie pamiętam nawet naszej rozmowy. Czułam się, jakby uleciały ze mnie wszystkie emocje... jak po praniu mózgu! Wszystkie osoby, które jeszcze godzinę temu traktowałam jak rodzinę, które były najbliższe mojemu sercu...przestały się liczyć. Byłam pozbawiona jakichkolwiek uczuć i nic nie mogłam z tym zrobić. Chciałam, ale nie byłam w stanie.
Szłam posłusznie ciemnym korytarzem, prowadzona za rękę przez Vincenta. Nie wiedziałam dokąd idziemy i nie specjalnie mnie to interesowało. Mógł zrobić ze mną co chciał.
http://img21.imageshack.us/img21/512...922b6ea8ad.jpg
Podeszliśmy do wielkich ciemnych drzwi, które jak się domyślałam, prowadziły do piwnicy, lub lochów.
Wampir pchnął je lekko palcami, jak gdyby były z kartonu, poczym pozwolił mi wejść pierwszej.
Rozejrzałam się znudzona po wnętrzu, przeczesując wolną ręką, włosy. Wydawało mi się, że już wcześniej szłam tym ciemnym, zimnym korytarzem. W powietrzu unosił się zapach świeżej krwi, a za ścianami było słychać czyjeś głosy.
Zeszliśmy w dół kamiennymi schodami. Po drodze, Vincent zapalił wszystkie wiszące na ścianach, świece, których światło oświetlało nam trasę. Po jakimś czasie, przed nami pojawiły się kolejne drzwi, tym razem z kratą- zamknięte na kłódkę.
Spojrzałam na swojego towarzysza pytająco, jednak nie odezwał się. Otworzył kłódkę wiszącym na jego szyi kluczykiem, po czym wprowadził mnie do pomieszczenia. Wszędzie panowały ciemności egipskie. Ostrożnie przeszłam dalej, zastanawiając się po co tam przyszliśmy. Dookoła nie było nic, prócz kilku zgaszonych świec, jednego brudnego krzesła i celi.
-I jak ci się tu podoba?- zapytał Vincent, podchodząc do krat.- mam nadzieję, że ci wygodnie. Jako, że jesteś moim specjalnym gościem... dostałeś celę dla VIPów.
Podeszłam do niego bliżej, chwyciłam go za ramię i spojrzałam za kraty, aby zobaczyć z kim rozmawiał.
-Przestań się dąsać i odwróć się.- ciągnął wampir, głaszcząc mnie po policzku. Uśmiechnęłam się do niego, po czym wbiłam wzrok w siedzącego przy ścianie mężczyznę.
-Vincent, co się dzieje?- zapytałam cicho.
Na dźwięk mojego głosu, więzień odwrócił się gwałtownie i wbił we mnie swoje lśniące, pomarańczowe oczy. Poczułam jak przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Wytrzeszczyłam oczy i zrobiłam krok do przodu, puszczając rękaw Vincenta.
http://img23.imageshack.us/img23/807...922b6ea8b9.jpg
-Sarah!- powiedział Seth, podnosząc się błyskawicznie z posadzki.- Sarah kochanie...
Przez chwilę stałam nieruchomo, wpatrując się w niego obojętnym wzrokiem, kiedy w końcu odwróciłam się tyłem. Co ja w ogóle robiłam?!
-Po co mnie tu przyprowadziłeś?- zapytałam, krzyżując ręce na piersi.
-Chciał cię zobaczyć.
-Więc możemy już iść...
-Chwileczkę. Mam mu coś do powiedzenia.- powiedział białowłosy, podchodząc do krat.- Pomyślałeś już nad moją propozycją, bracie?
-Nie jestem już twoim bratem.- warknął Seth.- i nie mam zamiaru zmieniać zdania! Wypuść ją...
-Myśmy się chyba nie zrozumieli. Chcesz umrzeć i już więcej jej nie zobaczyć?- zapytał, wskazując na mnie ręką.- jesteś pewien?
Nie odpowiedział. Patrzył na mnie chwilę zasmuconymi oczyma, następnie spuścił głowę i wbił wzrok z kamienie. Ja natomiast stałam nieruchomo przy drzwiach, śledząc całą rozmowę.
-Tak właśnie myślałem. Masz 48 godzin.- powiedział Vincent, po czym odwrócił się i ruszył w moja stronę.- wychodzimy.
Otworzył kratę i wyszedł na korytarz. Kiedy miałam przekroczyć próg, usłyszałam głos Setha.
-Sarah- powiedział cicho. Wiedział, że usłyszę.- Kocham cię i nigdy nie przestanę.
Zawahałam się. Czułam się bardzo dziwnie, jakby ktoś wrzucił mnie do wanny z gorącą wodą. Stałam jak wryta, tępo wpatrując się w ścianę, wytrzeszczonymi oczyma. Coś się we mnie odblokowało...jakby drgnęło, jednak to było za mało. Może gdybym coś zrobiła... spojrzała na niego, chociaż prze chwilę? Nie.
Poprawiłam opadające na twarz włosy, po czym bez słowa, nie oglądając się za siebie, opuściłam pomieszczenie.
...
Leżałam na łóżku, beznamiętnie wpatrując się w bordowy sufit. Mężczyzna którego kochałam najbardziej na świecie, za którego oddałabym życie... miał zginąć za dwa dni, a ja? Jak mogłam tak szybko zapomnieć o tym, co nas łączyło? Dlaczego wszystko było mi obojętne?!
-Coś ty ze mną zrobił, Vincent!!!- krzyknęłam, siadając na pościeli.
Tak bardzo chciałam, żeby to wszystko co wydarzyło się w ostatnich dniach, było tylko złym snem, z którego niebawem się obudzę. Co ja takiego zrobiłam, że nie mogę być szczęśliwa?! Co jest ze mną nie tak?
Podeszłam do okna i spojrzałam na kołyszące się w oddali sosny. Mimo tego, że zbliżała się piąta rano, na zewnątrz ciągle było ciemno. Padał deszcz. Ciemne chmury zawładnęły całym niebem, nie pozwalając ujawnić się słońcu. Wiatr hulał, wprawiając wszystko w ruch z głośnym świstem. Dokładnie taka sama pogoda gościła w moim sercu. Nie chciałam tego. Musiałam coś zrobić, bo nie mogłam przecież siedzieć bezczynnie i pozwolić na to, co miało stać się za dwa dni. Musiałam sobie przypomnieć...
http://img17.imageshack.us/img17/223...922d6ea8c5.jpg
-Dość!- powiedziałam sama do siebie, podchodząc do lustra. Spojrzałam na swoją bladą twarz, odgarniając rozczochrane włosy.- nikt nie będzie mną dłużej manipulować... basta!
Ubrałam stojące przy ścianie buty, doprowadziłam się z lekka do porządku i wybiegłam na korytarz. Chciałam go zobaczyć i przypomnieć sobie. Nie chciałam, aby był dłużej dla mnie obojętny. Musiałam go ratować.
Biegnąc przed siebie, zastanawiałam się, dlaczego nigdy nikogo nie spotykam na swojej drodze? Ktoś na pewno musiał mnie słyszeć.
Zbiegłam po schodach na parter, rozglądając się na wszystkie strony. Kiedy uznałam, że droga wolna, podeszłam do jednych z drzwi i uchyliłam je ostrożnie, zaglądając do środka. Nie pamiętałam, czy szłam w dobrym kierunku, ale nie miałam czasu na zastanawianie się.
W korytarzu spotkałam rudowłosą wampirzycę w stroju lekarskim, którą widziałam już wcześniej. Szybko skręciłam w boczny korytarz i schowałam się kamiennym filarem. Kobieta przystanęła niedaleko i rozejrzała się podejrzliwie, pociągając kilkakrotnie nosem. Na moje szczęście, po chwili odeszła. Odruchowo zamknęłam oczy i odetchnęłam z ulgą.
Szłam przed siebie, szukając schodów, które zaprowadziłyby mnie do „więzienia”, ale z każda sekunda traciła nadzieję na ich odnalezienie. Skręciłam w lewo. Przed moimi oczyma ukazały się ogromne, granatowo-czarne wrota. Nie byłam za bardzo zainteresowana tym, co znajduje się za nimi, lecz kiedy poczułam w powietrzu zapach krwi, a o moje uszy obił się cichy jęk... zmieniłam zdanie. Podeszłam do drzwi i powoli położyłam na nich dłonie. Nie chciałam wpakować się do pokoju pełnego wampirów.
Uchyliłam je na tyle, abym mogła bez problemu się przecisnąć i weszłam do pomieszczenia. W środku było tak jasno, że aż oślepiło mnie na kilka sekund. Wiałam wrażenie, że weszłam do jakiejś sali operacyjnej lub laboratorium. Wszystkie ściany były obłożone białymi płytkami... podłoga również. Po prawej od wejścia stały białe szafki, na których poustawiane były różne sprzęty. Naprzeciwko znajdowały się dwa biurka. Na jednym stał czarny laptop i telefon, a drugie zawalone było książkami i jakimiś papierami. Przy jednej ze ścian, za dużym białym parawanem, na łóżku leżała jakaś osoba. Na pierwszy rzut oka nie mogłam ocenić jakiej jest płci.
Zrobiłam kilka kroków do przodu, aby lepiej widzieć. Niestety długie, brązowe włosy, zasłaniały twarz.
http://img21.imageshack.us/img21/259...92236ea8cd.jpg
Podeszłam do łóżka i usiadłam na stojącym obok krześle. Tak naprawdę, nie wiedziałam dlaczego po prostu stamtąd nie wyszłam. Zobaczyłam co chciałam zobaczyć, a teraz powinnam szukać Setha.
Zauważyłam, że w pobliżu na szafce, stało kilkanaście słoików z krwią i wiele narzędzi chirurgicznych.
Po jakimś czasie postanowiłam jednak opuścić to dziwne pomieszczenie, ale kiedy podniosłam się z siedzenia, usłyszałam cichy jęk. Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam na łóżko. Leżąca na nim mała osóbka, odwróciła głowę i spojrzała na mnie swoimi dużymi, zielonymi oczami. Patrząc na nią, miałam wrażenie, że patrzę na Morice.. tylko nieco młodszego. Była tak bardzo podobna do niego, a jej śliczne oczka miały wręcz identyczny kolor. Poczułam jakby coś ścisnęło mnie za serce i odruchowo położyłam dłoń na piersi.
Dziewczynka patrzyła na mnie przez chwilę ze smutkiem. W pewnym momencie zakaszlała cicho, a zaraz potem chwyciła się za brzuch z grymasem bólu wymalowanym na twarzy.
-Co oni ci zrobili?- zapytałam nieśmiało, zbliżając się do łóżka.
-R-r-robią baa-a-dania gen- genetyczne.- powiedziała z trudem. Widziałam, że każde wypowiedziane słowo, sprawia jej ból. Tak bardzo było mi jej żal!- k-kim jesteś?
-Nazywam się Sarah i jestem więźniem Vincenta...- odpowiedziałam pośpiesznie.- właściwie to znalazłam się tutaj przypadkiem.
-Jesteś w-waampirem.
-Tak, ale nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy.
-Wampiry nas nienawidzą.- powiedziała cicho, próbując odgarnąć sobie włosy z czoła, ale podniesienie ręki, sprawiało jej trud. Wyciągnęłam rękę w jej stronę, ale szybko cofnęłam ją. Nie wiedziałam jak zareaguje i nie chciałam ryzykować.- jeśli eksperyment im nie wyjdzie- zakaszlała ponownie- z-z-abiją mnie.
Podeszłam do zawalonego papierami biurka i sięgnęłam po stertę lezących luzem, dokumentów. Z tego co wyczytałam, wynikało, że dziewczynka ma 12 lat, jest wilkołakiem i od czterech lat była w ...
-Śpiączka?- zapytałam sama siebie, nieco zdziwiona.- pamiętasz może jak się tu znalazłaś?
-Moi rodzice zginęli w wojnie z wampirami, a ja zostałam porwana do... do tych badań.- powiedziała ze smutkiem.
-Chcą skrzyżować ją z wampirem...- powiedziałam cicho, przeglądając papiery.- przecież to straszne!
Odwróciłam się i spojrzałam na posiniałą twarz dziewczynki. Dopiero teraz zauważyłam w jakim ona była stanie. Przecież te bydlaki ja wykończą! Zabiją małą, niewinna istotę!
Nagle przypomniała mi się rozmowę z Morice w dniu, kiedy go uratowałam. Powiedział mi wtedy, że jego rodzice zginęli w czasie wojny, a jego młodsza siostra została porwana. Czy to możliwe, że właśnie ją znalazłam? Ten sam kolor oczu... te same rysy twarzy... to musiała być ona.
Usiadłam na łóżku obok niej i jeszcze raz dokładnie jej się przyjrzałam.
-Wiem, że rozmowa sprawia ci ból, ale musze to wiedzieć.- zaczęłam- czy pamiętasz, żebyś miała brata?
Nie odpowiedziała. Odwróciła wzrok i wbiła go w białą ścianę, a następnie skierowała go spowrotem na mnie.
-On nie żyje.- odpowiedziała, a po policzku spłynęła jej łza.
-Czy miał na imię Morice?
Wybałuszyła oczy i spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Jakbym właśnie powiedziała, że na Ziemi wylądowali obcy i chcą zawładnąć planetą.
-Tak, ale...
http://img15.imageshack.us/img15/573...22d6ea8dfk.jpg
-On żyje i zabiorę cię do niego.- powiedziałam. Zebrałam się na odwagę i pogłaskałam ją po głowię. W tym samym momencie usłyszałam kroki w oddali. Zerwałam się na równe nogi i podbiegłam do drzwi.- wrócę po ciebie.- po tych słowach wyszłam pośpiesznie na korytarz.
Biegłam przed siebie starając się, aby nikt mnie nie przyłapał. W końcu zauważyłam schody prowadzące do lochów. Zatrzymałam się dopiero przy zamkniętej na kłódkę kracie. Niestety potrzebny był mi kluczyk, który Vincent nosił na szyi. Próbowałam wymyślić jakiś inny sposób na wejście do środka, ale nic nie przychodziło mi do głowy. W końcu wzięłam ją do ręki do ręki i po krótkim zastanowieniu, pociągnęłam.
Rozejrzałam się dookoła, odłożyłam urwaną kłódkę na podłogę i otworzyłam kratę.
-Seth!- zawołałam wchodząc do środka.
-Sarah, co ty tu robisz?- zapytał wyłaniając się z cienia celi.- jeśli ktoś cię tu znajdzie...
-Seth... powiedz mi coś.
-Co mam powiedzieć?- zapytał zaskoczony
-Cokolwiek! Seth... ja, ja...coś się ze mną stało. Wiem, że cię kochałam, że byłeś dla mnie wszystkim, ale... nie odczuwam tego!- mówiłam spanikowana. Bałam się.
-Vincent- syknął gniewnie pod nosem.
-Co?
-Vincent posiada dar manipulacji umysłem. Ten gnój nie da za wygraną, póki nie osiągnie celu! Dlaczego nie zabiłem go wtedy, kiedy miałem możliwość! Szlag!- krzyknął uderzając pięścią o ścianę.
-Seth... wyciągnę cię stąd- powiedziałam podchodząc do krat. Miałam zamiar rozwalić je tak jak wcześniej kłódkę, ale kiedy chwyciłam za pręty...
-Aa!- jęknęłam, powstrzymując się od krzyku. Czułam się, jakby uderzył we mnie piorun.
-Nie dotykaj, są pod napięciem- mruknął Seth- stąd nie da się uciec. Przepraszam cię. To wszystko moja wina... przeze mnie tu jesteś.
-Przestań nie pora teraz na przeprosiny. Musimy się stąd wydostać i to szybko.- powiedziałam, masując sobie rękę.- powiedz mi lepiej którędy można się stąd wydostać.

Mikolea 09.04.2009 21:57

Odp: Traktat Przymierza
 
No tak myślałam, że Vincent zrobił coś z Sarą...
Odcinek oczywiście świetny...
Czekam na następny...

Engang 09.04.2009 22:05

Odp: Traktat Przymierza
 
=.=
Mam skrytą nadzieję, iż nie chcesz uśmiercić mojego ulubionego bohatera /tu czytaj Setha/
;<
Podejrzewałam, co do tych "zdolności" Vincenta ;>
oczywiście bez bicia przedłużania i owijania w bawełnę 10/10 ;)

Vipera 09.04.2009 22:08

Odp: Traktat Przymierza
 
Hmmm... tak naprawdę, to nie wiem jeszcze co z nim zrobię:P
To będzie zależało od humoru hihihi

Dziękuję za komenty! ;)

Kejt24 10.04.2009 11:42

Odp: Traktat Przymierza
 
E tam. Ja i tak kocham Vincenta. :D
Odcinek świetny! :) Ale podejrzewam, że wszystko skończy się dobrze, Sarah wróci do Setha i będą żyli (bądź nie żyli :P) długo i szczęśliwie :)
Będę wredna: a szkoda! :D
10/10 :)

Red Trumpet 10.04.2009 17:08

Odp: Traktat Przymierza
 
:* Jak ja kocham to FS, świetne zdjęcia, super tekst. Co jeszce dodać?... O już wiem:10/10 :)

Vipera 10.04.2009 17:16

Odp: Traktat Przymierza
 
Dziękuję bardzo i cieszę się, że wam się podoba... chociaż mogłabym się bardziej postarać.

Red Trumpet 10.04.2009 19:32

Odp: Traktat Przymierza
 
Bardziej postarać? Chyba sobie kpisz! Moim zdaniem jest bezbłędnie! :)

Callineck 11.04.2009 16:20

Odp: Traktat Przymierza
 
Dzisiaj krótko, bo wyczerpałam wenę na komentarze w opowiadaniu :(
Przejmujący bardzo ten widok Setha za kratami :( Jeszcze ta przygnębiona mina. Dobrze pasuje do treści opowiadania.

Libby 11.04.2009 17:17

Odp: Traktat Przymierza
 
Fajny odcinek:).
Od początku wiedziałam, że Seth jakoś zmanipulował Sarah.
Biedny Seth i młodsza siostra Morice. Jak oni mogli się tak nad nią znęcać? Kreatury!
Mam nadzieję, że Sarah przypomni sobie, co czuje do Setha i że uda się im uciec. Oczywiście muszą też uratować siostrę Morice'a!:P

Schrei 12.04.2009 21:07

Odp: Traktat Przymierza
 
no to się porobiło... mam nadzieję że Sarah uratuje siostre Morice i Setha, odcinek b. mi się podobał, zdjęcia są "zabójczo" świetne ;)

Engang 15.04.2009 19:04

Odp: Traktat Przymierza
 
Panno Vipero, na kiedy przewidujesz nowy odcinek,
gdyż moja ciekawość nie daje mi spokoju ;>

Vipera 15.04.2009 19:21

Odp: Traktat Przymierza
 
Już zaczęłam pisać kolejny rozdział... kolo weekendu powinnam dodać razem ze zdjęciami. Cierpliwości ;)

Vipera 20.04.2009 19:06

Odp: Traktat Przymierza
 
Wybaczcie, nie postarałam się przy zdjęciach :(


Biegłam przed siebie, ciemnymi korytarzami. Miałam ogromną nadzieję, że moje zdolności mnie nie zawiodą i nie spotkam nikogo na swojej drodze. Wiedziałam już jak się wydostać z tego piekielnego miejsca, a przynajmniej tak myślałam. Niestety nie miałam czasu, żeby wszystko posprawdzać. Liczyła się każda minuta, każda sekunda. Nie mogłam pozwolić na śmierć Setha... musiałam mu pomóc i miałam na to tylko 48h.
Wbiegłam do pokoju, w którym leżała siostra Morice, po czym zamknęłam pośpiesznie drzwi. Wydawało mi się, że jasność jaka tam panowała, oślepiała jeszcze bardziej niż za pierwszym razem, kiedy tam weszłam.
Odwróciłam się i ostrożnie podeszłam do łóżka, na którym leżał dziewczynka.
-Musisz stąd uciekać... ona zaraz wróci.- wyszeptała z trudem mała.
-Kto?- zapytałam zdziwiona, zaczynając odłączać ją od aparatury.
-Lekarka, ona prowadzi te badania gene...
Nagle usłyszałam czyjeś szybkie kroki. Odwróciłam się gwałtownie i przybrałam postawę obronną, czekając na pojawienie się wampirzycy. Nie miałam najmniejszego zamiaru, poddać się bez walki. Miałam cel. Obiecałam sobie, że uratuję ich oboje... Setha i tą biedną, małą istotę. Nie dam za wygraną.
Podbiegłam do drzwi, i stanęłam przy ścianie, aby wampirzyca wchodząc, nie zauważyła od razu, że jestem w pomieszczeniu. Nie chciałam, aby narobiła hałasu. Póki Vincent nic nie wiedział o moich planach, miały szanse powodzenia.
Kroki ucichły. Wiedziałam, że mnie wyczuła i czeka. Słyszałam jej przyśpieszony oddech... byłam gotowa, ona również. Wysunęłam paznokcie i obnażyłam kły czekając na lekarkę, której lada chwila mogłam się spodziewać.
Drzwi uchyliły się lekko, a zaraz potem, powoli i ostrożnie do pokoju weszła rudowłosa wampirzyca.
http://img525.imageshack.us/img525/8...92276f7b5f.jpg
Spojrzała na odłączoną od aparatury dziewczynę, a następnie w moją stronę z ogromną złością wymalowaną na pięknej, bladej twarzy. Zauważyłam, że drgnęła. Również wysunęła paznokcie i szykowała się do skoku na mnie, ale ja byłam szybsza. Doskoczyłam do lekarki i uderzyłam ją pięścią w twarz. Przeleciała przez całe pomieszczenie i dobijając z hukiem o ścianę, zrzuciła wszystko co stało na półkach. Podniosła się błyskawicznie, po czym rzuciła się na mnie, odsłaniając długie kły. Cudem udało mi się uniknąć zetknięcia z nią, jednak moje szczęście nie trwało długo. Wampirzyca odbiła się zwinnie od biurka, powalając mnie na zimną podłogę. Poczułam jej długie palce, zaciskające się na mojej szyi.
http://img17.imageshack.us/img17/567...92256f7b6e.jpg
Przez zmrużone oczy widziałam jej tryumfalny uśmiech, chociaż jeszcze wcale nie wygrała. Odwzajemniając uśmiech, chwyciłam ją mocno za ramię, wbijając boleśnie paznokcie w skórę, a nogą mocno kopnęłam w kolano. Kiedy straciła równowagę, przewróciłam ją na plecy. Rudowłosa niestety przewidziała mój kolejny ruch i oswobadzając jedną rękę, uderzyła mnie w twarz, rozrywając paznokciami skórę. Przewróciłam się, uderzając głową o jedną z szafek, w której momentalnie zrobiła się dziura. Poczułam jak krew spływa mi po policzku, a jej zapach unosił się już w całym pokoju. Spojrzałam na nią z rządzą mordu w oczach. W tym samym momencie zauważyłam, że moja przeciwniczka zabrała z biurka jakiś długie narzędzie chirurgiczne i zamierzała rzucić się na mnie. Domyślałam się, że jest to srebrny skalpel do badań genetycznych, aby nie goiły się rany.
W momencie kiedy zamachnęła się, próbując mnie zranić, przetoczyłam się na prawy bok, po czym kopnęłam ją w brzuch. Wampirzyca jęknęła, upuszczając narzędzie zbrodni na jasną podłogę. Postanowiłam skorzystać z okazji i pozbyć się wreszcie natrętnej lekarki. Szybkim, zwinnym ruchem doskoczyłam do leżącego skalpela, po czym położyłam rudowłosej dłoń na twarzy i wbiłam ostry przedmiot, prosto w jej serce. Wydała z siebie głośny okrzyk bólu, wijąc się po podłodze, jednak po chwili pozostała po niej tylko mała kupka prochu.
Przez jakiś czas jeszcze wpatrywałam się w miejsce, gdzie niedawno leżała kobieta.
http://img525.imageshack.us/img525/8...922f6f7b84.jpg
Otarłam z policzka zaschniętą krew, poprawiłam włosy, po czym podeszłam do łóżka dziewczynki.
-Przepraszam cię, że musiałaś na to patrzeć. – powiedziałam, nachylając się nad nią, aby odpiąć resztę rurek. Później odkryłam cieniutką kołdrę, którą była przykryta i... zamarłam. Na jej ciele było pełno nie zagojonych do końca, ciętych ran. Już nawet nie wspominam o licznych siniakach! Westchnęłam głośno, następnie zabrałam z szafki, szpitalny fartuch, ubrałam małą i owinęłam ją szczelnie kocem.
-Wezmę cię na ręce.- powiedziałam, podnosząc delikatnie dziewczynkę z łóżka. Wiedziałam, że sprawia jej to ból, ale nie widziałam innego wyjścia.
-Dokąd idziemy?- zapytała, spoglądając na mnie swoimi wielkimi, zielonymi oczami. Cały Morice!
-Uciekamy stąd.
...
Mknęłam ciemnymi korytarzami z małą na rękach. Bardzo starałam się, aby jak najmniej sprawiać jej bólu, swoimi ruchami. Była taka malutka, krucha i poobijana... zdawałam sobie sprawę, że wszystko ją boli, ale niestety musiała to przecierpieć. Kiedy tylko uda nam się wydostać z tego piekielnego miejsca, obejrzy ją Akira.
-Jak masz na imię?- zapytałam zatrzymując się przy małym okienku, wysoko przy suficie.
-Iris- odpowiedziała z trudem, mrużąc oczy.
http://img100.imageshack.us/img100/3...92256f8e4e.jpg
-Śliczne imię.- powiedziałam, uśmiechając się lekko do dziewczynki.- teraz posadzę cię na moment na tym murku, dobrze? Muszę zrobić nam przejście.- przykucnęłam, delikatnie sadzając Iris na kamiennym murku. Jęknęła cicho i wykrzywiła usta w grymasie bólu.
-Przepraszam- mruknęłam szeptem, głaszcząc ją po brązowych włosach.- zabiorę cię do lekarza, jak tylko stąd wyjdziemy. Wszystko będzie dobrze kochanie.
Wyprostowałam się i rozejrzałam dookoła. Następnie przyłożyłam dłonie do ściany i zorientowałam się, czy jesteśmy bezpieczne... przynajmniej przez chwilę.
-Świetnie- powiedziałam do siebie z zadowoleniem, po czym wdrapałam się zwinnie po murze, pod sam sufit. Stanęłam stabilnie na dwóch, lekko wystających kamykach, a rękami chwyciłam za grube kraty w oknie. Po chwili zeskoczyłam na posadzkę i podeszłam do dziewczynki, z zamiarem wzięcia jej na ręce.
-Trzymaj się mnie mocno. Nie chciałabym, żebyś spadła.- powiedziałam, sadzając ją na swoim lewym przedramieniu. Iris splotła swoje chude rączki na mojej szyi, a kiedy była gotowa, wspięłam się ponownie po ścianie. Posadziłam dziewczynkę na oknie, karząc złapać się wygiętej kraty, następnie prześlizgnęłam się na drugą stronę. Spojrzałam w dół. Okno znajdywało się blisko ziemi, a więc spokojnie mogłam zeskoczyć i ściągnąć małą. Wyciągnęłam ręce w jej stronę, chwyciłam pod pachami i delikatnie ściągnęłam z okna. Później rozejrzałam się, by sprawdzić czy nikt nas nie goni, po czym rzuciłam się biegiem w stronę lasu.
...
Na początku zdziwiło mnie, dlaczego nikt mnie nie zauważył... albo może zauważył, ale nie goni. Pomyślałam, że może Vincent gdzieś wyjechał, albo działałam wystarczająco cicho. W każdym razie udało mi się uciec razem z małą i to było teraz najważniejsze.
Zatrzymałam się dopiero daleko w głębi lasu.
http://img262.imageshack.us/img262/6...92256f7bf4.jpg
Przykucnęłam przy wysokiej sośnie, posadziłam Iris na leżącym, spróchniałym pniu i położyłam dłonie na zielonej trawie. Kompletnie nie wiedziałam w którą stronę mam się udać, aby dotrzeć do domu, ale miałam nadzieję, że i tym razem mój dar mnie nie zawiedzie.
Odgarnęłam włosy i zamknęłam oczy. Widziałam las... ten sam w którym byłam. Wysokie i niskie drzewa, zielone krzewy i leśne zwierzęta przemykały mi przed oczami, wskazując drogę. Cała ta roślinność, wydawała się ciągnąć bez końca. Wiedziałam, że przede mną daleka droga, ale nie miało to znaczenia. Bardzo szybko poruszałam się po takich terenach i nie odczuwałam zmęczenia. Domyślałam się, że zostałam przewieziona do Glasgow, a więc do Londynu miałam kawałek drogi. Miałam tylko 48h... musiałam się śpieszyć. Najlepszym rozwiązaniem, byłoby znalezienie lotniska i polecieć samolotem. Był jeden mały problem. Mianowicie, nie miałam przy sobie żadnych pieniędzy. Trudno... jakoś musiałam sobie poradzić.
Nagle las w wizji skończył się i w końcu zobaczyłam ulice i miasto. Wspaniale. Miałam duże szanse zdążyć na czas. W momencie kiedy zamierzałam wstać, wizja cofnęła się do kilku kilometrów ode mnie, wskazując biegnących w moją stronę, dwóch wampirów. Musiałam czym prędzej się stamtąd ewakuować. Podniosłam się pośpiesznie z trawy, wzięłam Iris na ręce i pobiegłam przed siebie, ile sił w nogach. Po jakimś czasie, omijając zwinnie wszystkie napotkane przeszkody i bez problemów, dotarłyśmy do miasta. Nagle zaczął padać deszcz, a niebo pokryło mnóstwo ciemno-szarych chmur. Owinęłam dziewczynkę kocem i przytuliłam mocno do ciebie, przechodząc miejskimi chodnikami. Czułam jak ciepłe krople wody spływają mi po czole.
Kiedy w końcu moim oczom ukazało się ogromne lotnisko, minęła godzina. Stałam po drugiej stronie ulicy i zastanawiałam się co zrobić. Byłam daleko od domu, bez pieniędzy i z małą, obolałą istotką... nie wiedziałam co mam robić. Usiadłam na pobliskiej, ociekającej wodą ławce i spojrzałam na Iris. Wpatrywała się we mnie tymi ślicznymi, zielonymi oczkami. Chciałam jej obiecać, że będzie dobrze... ale... nie mogłam. Mała przez jakiś czas patrzyła na mnie ze smutkiem, aż w końcu odwróciła głowę i spojrzała w stronę salonu gier, który znajdywał się kilkanaście metrów dalej.
http://img144.imageshack.us/img144/7...92216f8e84.jpg
-Potrzebujemy pieniędzy, prawda?- zapytała cicho.
-Tak- odpowiedziałam, również spoglądając w stronę salonu.- ale nie wiem czy potrafię.
-Jesteś wampirem... wszystko potrafisz.- wyciągnęła spod koca rączkę i pogłaskała mnie po policzku.- nikt się nie zorientuje.
Westchnęłam głośno.
-Tu chodzi o moje sumienie...- mruknęłam zasmucona.- niestety, innego wyjścia nie mam.
Ponownie wzięłam małą na ręce i udałam się w stronę salonu gier. Posadziłam ją ławce pod daszkiem, a sama weszłam do środka. Zrobiłam to tak cicho, że osoby które przebywały w środku, nawet nie zauważyły mojej obecności. Rozejrzałam się dookoła, a kiedy byłam pewna, że nikt na mnie nie patrzy, podeszłam do jednej z maszyn, która stałą w najciemniejszym kącie. Zawahałam się.
Powoli wyciągnęłam rękę przed siebie i położyłam ją z boku na automacie. Westchnęłam głośno, po czym przystawiłam torebkę pod otwór i lekko klepnęłam. Od razu z maszyny zaczęły wysypywać się monety.
Spojrzałam za siebie, ale nadal nikt na mnie nie patrzył. Widocznie muzyka w pomieszczeniu, zagłuszała odgłos wysypujących się pieniędzy. Po chwili chwyciłam mocno torebkę i wybiegłam z salonu tylnymi drzwiami.
Iris siedziała posłusznie na ławce i czekała na mój powrót. Kiedy podeszłam bliżej, uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła swoje chude rączki w moja stronę. Odwzajemniłam uśmiech, po czym wzięłam ją na ręce i ruszyłam w stronę lotniska.

Mikolea 20.04.2009 20:56

Odp: Traktat Przymierza
 
Super odcinek!
Tylko nie było w nim Setha :(.
Ciekawa jestem, dlaczego nikt nie goni Sarah.
Może to, tylko pozory i tak naprawdę ktoś ją śledzi...
Czekam na next:)

Red Trumpet 21.04.2009 17:07

Odp: Traktat Przymierza
 
No pięknie! :* Ale co z Sethem? Pewnie Sarah po niego wróci... tak myślę.

Callineck 22.04.2009 17:00

Odp: Traktat Przymierza
 
Zdjecia z bójki niezłe, chociaz nie umywają się do jej opisu. Zresztą wiesz co o tym myślę... ;)

I w końcu widzę, że Iris jest jednak dzieckiem, nie wiem skąd mi się to wzięło, ale w poprzednim odcinku na zdjeciu wyglądała mi na nastolatkę. Ale nic dziwnego, ze wygląda poważnie skoro tyle przeszła.

Libby 22.04.2009 22:58

Odp: Traktat Przymierza
 
To było za proste. Ten salon gier. Gdzieś ukryłaś haczyk...
Ciekawa jestem, jak Sarah uratuje Setha.
Mam nadzieję, że uda jej się wyleczyć małą;).
Dziwne, że nikt ich nie gonił. Węszę jakiś podstęp :P.
Morice się ucieszy, jak ujrzy siostrę:).

Vipera 29.04.2009 17:12

Odp: Traktat Przymierza
 
Tym razem krótki odcinek, tak więc mało zdjęć. Na dłuższy niestety nie miałam czasu, ale mam nadzieję, że będzie się podobał ;)


Chodziłam nerwowo w kółko, co chwilę spoglądając na zegarek, a Iris spała smacznie na ławce, owinięta kocem. Biedna maleńka... tyle przecierpiała! Nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić radości Morice, kiedy zobaczy siostrę, o której myślał, że nie żyje. Miałam ogromną nadzieję, że Akira zdoła ją wyleczyć do końca i mała zacznie żyć normalnie. U boku brata.
Po półtorej godzinnym oczekiwaniu, wreszcie rozległ się wyczekiwany przeze mnie komunikat, informujący o możliwości wejścia do samolotu. Czym prędzej wzięłam śpiąca Iris na ręce i udałam się w stronę rękawa, prowadzącego na pokład. Po sprawdzeniu biletów, odszukałam nasze miejsca, po czym przygotowałyśmy się do odlotu. Podróż nie trwała długo, ale miałam jednak sporo czasu, na dokładne przemyślenie wszystkiego. Jeśli tylko uda mi się szybko dotrzeć do domu, wszystko stanie się znacznie prostsze.
Była jeszcze jedna sprawa, która nie dawała mi spokoju. Jak to możliwe, że wampiry dały mi tak łatwo uciec? Coś tu śmierdziało na kilometr, ale nie wiedziałam co. Czyżby Vincent coś knuł? Pffff... na pewno!
Kiedy tylko samolot wylądował w Londynie i można było odpiąć pasy, porwałam Iris z fotela i migiem wybiegłam na lotnisko. Przy bramkach z kontrolą pojawiłam się jako pierwsza, więc szybko miałam je za sobą. Wyszłam pośpiesznie z budynku, szukając wzrokiem budki telefonicznej. Znalazłam ją kilkanaście metrów dalej, niedaleko wygłupiającej się i przeklinającej strasznie młodzieży. Opatuliłam małą szczelnie kocem, po czym ruszyłam przed siebie.
-Hej stary, patrz jaka lala...- usłyszałam głos jednego z chłopaków, kiedy sięgałam po słuchawkę.
-Noo... niezła dupa.- odpowiedział drugi, odpalając papierosa.
Ignorując ich głupie teksty, przełożyłam Iris do lewej ręki i wykręciłam numer. Na szczęście nie musiałam długo czekać, bo stojący obok mnie chłopcy, zaczynali działać mi na system nerwowy. Po kilkunastu sekundach, po drugiej stronie słuchawki, usłyszałam głos Michaela.
-Słucham.
-Michael, tu Sarah!- powiedziałam pośpiesznie.- jestem na lotnisku w Londynie!
-Siostra?! Boooże! Nic ci nie jest?- zapytał uradowany.- jest z tobą Seth?
-Porozmawiamy później, bo teraz nie mam czasu. Postaraj się, aby wszyscy byli w domu, kiedy przyjadę. To jest bardzo ważne!!- powiedziałam- będę tak szybko, jak to możliwe.- po tych słowach odłożyłam słuchawkę i rozejrzałam się.
-Tee... lala...umów...- zawołał chłopak, podchodząc bliżej.
http://img179.imageshack.us/img179/3...48dd704bac.jpg
-Zamknij się, bo zrobię ci krzywdę! –syknęłam gniewnie, odwracając się w jego stronę.
Widziałam jak miejsce cwaniackiego uśmieszku, zajmuje przerażenie i strach. Ciemnowłosy cofnął się kilka kroków, a następnie kiwną na znajomych i wszyscy pośpiesznie odeszli dalej.
Wolną ręką odgarnęłam włosy z czoła i pogłaskałam małą po głowie.
-Znajdę tylko środek transportu i niedługo będziemy w domu. Jeszcze trochę...- powiedziałam szeptem. Spojrzała na mnie wdzięcznie, uśmiechając się lekko. Na ten widok, od razu poczułam się lepiej. Jakby jej śliczny uśmiech dodał mi energii, do dalszej walki. Musiałam być dobrej myśli! Uda się!
...
-Pić- szepnęła Iris, kiedy przechodziłyśmy niedaleko stacji benzynowej.
Wyciągnęłam z kieszeni resztę drobniaków, które zostały mi z kupna biletów i przeliczyłam je błyskawicznie w myślach. W prawdzie zostało ich bardzo niewiele, ale na wodę dla małej powinno starczyć. Posadziłam ją na ławce przed sklepem na stacji, po czym weszłam do środka.
-Tylko to dla Pani?- zapytała kasjerka, kiedy postawiłam butelkę na ladzie.
-Tak- odpowiedziałam szybko, rozglądając się dokoła. Czas płynął nieubłaganie, a ja nadal nie wiedziałam jak dostać się do domu. Wysypałam dokładnie policzone drobniaki na ladę, następnie odwróciłam się na pięcie i wyszłam ze sklepu. Podałam małej napój, i westchnęłam głośno, siadając obok na ławce.
W pewnym momencie na stację podjechał mężczyzn, srebrnym mercedesem. Wysiadł z samochodu nie zamykając drzwi i ruszył w stronę sklepu. Przez chwilę wpatrywałam się tępo w drzwi, aż w końcu doznałam olśnienia. Zerwałam się z ławki i niezauważona podbiegłam do pojazdu i przez otwarte okno, spojrzałam do środka. Mężczyzna najwyraźniej nie zamierzał spędzać na stacji dużo czasu, bo zostawił włączoną muzykę i kluczyki w stacyjce.
Uśmiechnęłam się do siebie diabelsko, następnie porwałam Iris z ławki i wpakowałam ja ostrożnie na siedzenie obok kierowcy.
-Jedziemy mała.- powiedziałam zapinając jej pas.- niedługo będziemy w domu.
-Nie możesz ukraść tego auta- powiedziała cicho, spoglądając na mnie wielkimi, zielonymi oczkami.
-Nie mam innego wyjścia. Zostawię je gdzieś po drodze.- odpowiedziałam, siadając za kierownice. Zanim właściciel mercedesa zdążył otworzyć sklepowe drzwi, przekręciłam kluczyk i ruszyłam z piskiem opon.
...
Mknęłam londyńskimi ulicami, omijając wszystkie jadące przede mną samochody.
http://img259.imageshack.us/img259/2...48dd704b9d.jpg
Chciałam jak najszybciej dojechać do domu i opowiedzieć przyjaciołom o całej sytuacji, oraz moim planie. Strasznie bałam się, że nie starczy nam czasu. Nie mogłam do tego dopuścić... nie chciałam stracić Setha. Chociaż na chwilę obecną, nie czułam tego... wiedziałam, że moje nieśmiertelne życie bez niego, nie miałoby najmniejszego sensu.
Spojrzałam gniewnie przez przednią szybę samochodu, po czym docisnęłam gaz. Pojazd wydał z siebie jedynie cichy warkot, jakby próbował się przeciwstawić, jednak na nic nie zwracałam teraz uwagi.
Zatrzymałam się dopiero kilka kilometrów od domu Coldów. Wysiadłam z samochodu, następnie obeszłam go pośpiesznie i wyciągnęłam małą. Wrzuciłam kluczki na siedzenia, zamknęłam drzwi i rzuciłam się biegiem w głąb lasu. Było już tak niedaleko!
Upłynęło zaledwie kilka minut, kiedy wbiegłam do ogrodu. Mimo tego, że nikogo nie było na zewnątrz, wiedziałam, że czekają na mnie z niecierpliwością. Weszłam do holu, następnie skierowałam się w stronę salonu.
-Sarah, nareszcie!- usłyszałam za sobą znajomy, melodyjny głos.
-Oh Akira! Dobrze, że jesteś.- powiedziałam, wpatrując się w niego jak w wybawcę.- to jest...
-Młody wilkołak...- przerwał, przyglądając się Iris z powagą.
-Tak, a dokładnie zaginiona siostra Morice.- dodałam szybko.- jest wycieńczona i poraniona. Te gnoje robili na niej badania genetyczne! Nie wiem dokładnie w jakim jest stanie... nie znam się na tym. Mam nadzieję, że dasz rade przywrócić jej zdrowie. Proszę!
-Nie wiem, ale oczywiście spróbuję. – wydawał się być w lekkim szoku, kiedy usłyszał moją wypowiedz. Gdy tylko skończył mówić, podałam mu małą na ręce, a zaraz po tym zniknął na schodach.
-Siostra!!- krzyknął Michael wbiegając do pokoju. Rzucił mi się na szyję i mocno przytulił. Miałam wrażenie, że nie ma najmniejszego zamiaru mnie puścić. Po chwili dałam za wygraną i z uśmiechem poklepałam braciszka po plecach
http://img412.imageshack.us/img412/8...48dd704b90.jpg
-Też się cieszę, że cię widzę.
-Kochana!- krzyknęła radośnie Wiki, wpadając do salonu, w towarzystwie Davida.- tak się cieszę, że jesteś cała i zdrowa.
-Ja tak, ale...- zaczęłam
-Gdzie Seth?- zapytała po chwili.
-Yhh... no właśnie... i tu jest problem.- dodałam ze smutkiem, uwalniając się z uścisku brata. Usiadłam na kanapie, ruchem ręki zapraszając resztę. Nawet nie wiedziałam, jak mam im to wszystko powiedzieć... od czego zacząć?
-No więc...Seth został zamknięty w lochach przez Vincenta. Nie wiem o co chodziło, ale ma 48h na podjęcie jakiejś decyzji. Jeśli się nie zgodzi... Vincent go... zabije. Kraty były pod napięciem, dlatego nie mógł się wydostać. Mnie jak widać się udało, ale wydaje mi się, że kryje się za tym jakiś podstęp. Prócz szalonej lekarki, która prowadziła badania genetyczne na małej Iris, nie spotkałam nikogo innego.
-Boże! Musimy coś zrobić!- jęknęła Wiki, zasłaniając sobie dłonią usta.
-Tak, ale co?- zapytał David.- jest nas stanowczo zbyt mało, aby walczyć z obstawą Vincenta! Nie damy rady...
-Więc mamy się poddać? Pozwolić mu umrzeć?!- zapytał Michael, spoglądając ze złością na blondwłosego wampira.
-Przykro mi...- mrukną David, opuszczając głowę.- ja też tego nie chcę... tak jak wy, ale... sami dobrze o tym wiecie, że w pięciu sobie nie poradzimy z kilkoma setkami wampirów!
-Nie, nie, nie... musi być z tego jakieś wyjście... David... nie możemy na to pozwolić! Boże... przecież to mój brat!- krzyknęła Wiki, podnosząc się z kanapy. Była zrozpaczona. Gdyby nie to, że nie mogła.. pewnie już dawno by się rozpłakała. W sumie.. pewnie ja też.
-Naprawdę mi przykro.- mruknął David.
-Ale może...- zaczął Michael
-Mam plan!- wtrąciłam mu się w zdanie.- Wszystko dokładnie obmyśliłam i wiem co możemy zrobić. Jeśli tylko się uda... wygramy z nimi i uwolnimy Setha!
-Na co jeszcze czekasz? Mów!- krzyknęła Wiki, opadając na sofę, obok mnie.

Red Trumpet 29.04.2009 17:50

Odp: Traktat Przymierza
 
Odcinek już oceniałam. Jak zwykle pozytywnie :P
Te zdjęcia są super, ale czemu tylko trzy? Ale i tak są super!

bubel-96 30.04.2009 20:11

Odp: Traktat Przymierza
 
Wow...
To jest wspaniałe, nieziemskie itp. itd.
Wyskoczę z prośbą: dałoby radę udostępnić głównych bohaterów do pobrania?

Vipera 30.04.2009 20:36

Odp: Traktat Przymierza
 
Ajaj... ciemna jestem, jeśli chodzi o to chodzi... żebym to ja w ogóle wiedziała, których dodatków nie można załączać :P

Libby 30.04.2009 21:51

Odp: Traktat Przymierza
 
Standardowo dobry odcinek:)!
Ciekawa jestem, jaki to plan wymyśliła Sarah;). Musi się udać. Nie wyobrażam sobie opowiadania bez Setha.
Mam nadzieję, że Akirze uda się uratować małą;).
Byla bodajże jedna literówka.
Też jestem za daniem do ściągnięcia głównych bohaterów. Jakby się dało, byloby super:D.

bubel-96 01.05.2009 11:07

Odp: Traktat Przymierza
 
Nie martw się, ja też nie wiem co, jak i gdzie...
Ale popróbuj, może Ci się uda .

Sendri 01.05.2009 11:15

Odp: Traktat Przymierza
 
Cytat:

Napisał bubel-96 (Post 1011762)
Wow...
dałoby radę udostępnić głównych bohaterów do pobrania?

Ooo tak, podpisuję się pod tym :D

Odcinek jak i całe FS - super :)

Vipera 01.05.2009 14:02

Odp: Traktat Przymierza
 
Jeśli wszystko będzie ok, to niedługo Sarah, Seth i Michael będą do pobrania. Na razie czekają :P

bubel-96 01.05.2009 15:30

Odp: Traktat Przymierza
 
Juhu! Już się nie mogę doczekać... ;]

Mikolea 03.05.2009 19:45

Odp: Traktat Przymierza
 
Odcinek przeczytałam już wcześniej, ale ostatnio jakoś niczego nie komentuje.:)
Jak zawsze super!
Ciekawa jestem co to za plan i czemu tak łatwo puślili Sarah.
Zdjęcia równie dobre.
Czekam na next....

Vipera 03.05.2009 21:11

Odp: Traktat Przymierza
 
Ostatnio mam lenia i nie chce mi się napisać kolejnego odcinka. Właściwie to też brak weny... ale niedługo powinnam się zabrać.
Sarah, Seth i Michael już są do pobrania ;)

Callineck 04.05.2009 13:49

Odp: Traktat Przymierza
 
Ja też strasznie jestem ciekawa planu, który wymyśliła Sarah. Ale też nei mogę się oprzeć wrażeniu że Vincent pod pretekstem uwięzienia Setha próbuje się pozbyć tych wszystkich, którzy pośpiesza mu na ratunek.
Nie mogę też się doczekać spotkania małej z Morice.

Błędy:
Po półtorej godzinnym oczekiwaniu
W pewnym momencie na stację podjechał mężczyzn, srebrnym mercedesem
że w pięciu sobie nie poradzimy z kilkoma setkami wampirów
- półtoragodzinnym
- proponuję inny szyk - ...na stację podjechał srebrnym mercedesem mężczyzna...
- pięcioro

bubel-96 04.05.2009 17:55

Odp: Traktat Przymierza
 
Ahh, dziękuję za wstawienie simów do ściągnięcia ;)

Vipera 06.05.2009 19:26

Odp: Traktat Przymierza
 
Ciepła woda spływała strumieniem, po moim bladym ciele. Czułam przyjemne orzeźwienie... właśnie tego było mi trzeba, po całej podróży z Glasgow. Odchyliłam głowę do tyłu, przesuwając się pod prysznic. Ciężkie krople, obijały się o brodzik, robiąc straszny hałas. Tysiące myśli dobijało się do mojego umysłu...Seth, Morice, Iris...
Nie wiedziałam co zrobić. Bałam się. Wszystkie najbliższe mi osoby, u których szukałam ratunku... nie zgadzały się ze mną. Uważały, że mój pomysł nie wypali, że to najgorsze o czym mogłam w ogóle pomyśleć. Cóż innego miałam zrobić? Pozwolić Sethowi umrzeć? Nie mogłam. Musiałam spróbować wszystkiego, aby go uratować... i właśnie to zamierzałam zrobić.
http://img23.imageshack.us/img23/253...48db70e10a.jpg
Zakręciłam kran, przewiązałam się ręcznikiem, po czym wyszłam z łazienki. Otworzyłam drzwi do pokoju, w którym mieszkałam razem z Sethem i powoli weszłam do środka. Pomieszczenie wydawało się być ciemne i puste bez niego. Jakbym znajdywała się w zupełnie innym pokoju, opuszczonym od wieków.
Otworzyłam szafę. Przez chwilę wpatrywałam się tępo w jej wnętrze, aż w końcu otrząsnęłam się i sięgnęłam po długie czarne spodnie i czarną bluzkę. Kiedy byłam już cała ubrana, włożyłam buty i ponownie podeszłam do szafy, aby wyciągnąć kurtkę. Otworzyłam drzwiczki na roścież i wyciągnęłam coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak moja szara kurtka. Niestety... ubranie które trzymałam w rękach, należało do Setha. Spojrzałam na nie ze smutkiem, czując zapach jego perfum unoszących się w powietrzu. Było mi tak strasznie żal! Tak bardzo chciałam go zobaczyć, dotknąć, usłyszeć jego cudowny, ciepły głos. Chciałam, aby powiedział mi, że już wszystko za nami... że wreszcie będziemy żyć normalnie. Razem.
Czułam się tak, jakbym miała się zaraz rozpłakać, ale nie mogłam. Za jakie grzechy to wszystko?!
Nagle poczułam się dziwnie. Jakby przez mój organizm przepłynęła fala gorąca. Podniosłam głowę i spojrzałam jeszcze raz, na ściskany przeze mnie sweter.
-Udało się?- zapytałam szeptem sama siebie. Czyżby ten dziwny urok Vincenta minął?- ale ty jesteś głupia Sarah...- zbeształam się na głos, odkładając sweter na miejsce. Seth jeszcze żył, a ja myślałam o nim tak, jakby już dawno opuścił świat żywych. Może moi bliscy uważali, że nic już nie można zrobić, a mój idiotyczny pomysł nie wypali, ale... nie poddam się bez walki. Ten wampir jest częścią mojego świata... częścią mnie samej. Tylko dzięki niemu żyję... dla niego, dlatego nie mogę go zostawić. Jestem pewna, że zrobiłby dla mnie to samo. Próbowałby mnie uratować nawet, gdyby miał walczyć sam, przeciwko wszystkim poplecznikom Vincenta. Zrobiłby to dla mnie, bo mnie kocha.
http://img19.imageshack.us/img19/781...48df70e111.jpg
Ubrałam swoją szarą, skórzaną kurtkę, zamknęłam z hukiem szafę, po czym opuściłam pokój. Przed wyjściem postanowiłam zobaczyć, jak czuje się Iris.
Przeszłam korytarzem do końca i zapukałam do drzwi. Odpowiedz uzyskałam natychmiastowo, więc weszłam do środka i podeszłam do siedzącego na fotelu, Akiry.
-Co z nią?- zapytałam spoglądając na małą. Leżała na dużym, dwuosobowym łóżku, przykryta cienką kołdrą w kolorze zielonym. Na stojącym obok, małym stoliczku stała dziwna maszyna... zapewne jakieś urządzenie szpitalne, a po prawej stronie- kroplówka.
-Przeszła wiele bolesnych operacji. Mimo tego, że jest wilkołakiem, jej układ odpornościowy jest bardzo osłabiony. Ta lekarka o której mówiłaś, próbowała jej wszczepić wampirze komórki, ale z tego co widzę, jej organizm nie chciał ich zaakceptować.- mówił, wpatrując się w migające na monitorze, kreski.- Jej serce pracuje w zwolnionym tempie... prawdę mówiąc, kolejnej operacji tego typu, nie przeżyłaby.
-Akira powiedz mi... czy ona z tego wyjdzie?- usiadłam na łóżku i pogłaskałam małą po głowie.
-Myślę, że tak. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby wyrzucić z niej te świństwa.- spojrzał na mnie, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Dziękuję.- mruknęłam, odwzajemniając uśmiech.
-Chcesz to jednak zrobić?- zapytał po chwili, wymieniając worek w kroplówce.
-Tak.- powiedziałam stanowczo.- zaraz wychodzę. Przyszłam tylko zobaczyć co z małą.
-Wierzysz w to, że się uda?
-Nie wiem Akira... ale muszę spróbować. Nie mogę siedzieć bezczynnie i odliczać minuty do egzekucji.- wstałam i podeszłam do odsłoniętego okna.- wiesz co mnie najbardziej boli?
-No?- podszedł bliżej i oparł się o framugę drzwi balkonowych.
-Kiedy jest naprawdę źle, to nawet nie ma się do kogo zwrócić o pomoc. Prawda jest taka, że wszyscy mnie olali... mnie i Setha. Nawet mój kochany braciszek! Myślałam, że chociaż on jeden jest po mojej stronie, bo przecież chodzi o jego przyjaciela. Ale nie... wszyscy skazali go na śmierć!
-Sarah... to nie tak...- zaczął, ale nie dałam mu dokończyć.
http://img26.imageshack.us/img26/611...48d970e11f.jpg
-Nie tak? A jak? Nie było cię przy tej rozmowie... nie słyszałeś jak David nazwał mnie wariatką, kiedy opowiedziałam im mój plan. Żaden z nich nie miał lepszego pomysłu, ale za to milion argumentów przeciwko mojemu. Nie chcą jego śmierci, ale nic nie robią, aby jej zapobiec!
-Sarah... proszę cię, daj mi dokończyć.- powiedział Akira, chwytając mnie za ramiona.- Oni chcą mu pomóc, ale się boją. Daj im trochę czasu do namysłu...
-Zrozum, że my nie mamy czasu!!
-Posłuchaj... wcześniej nie dam rady, bo muszę jechać po leki dla Iris, ale jeśli poczekasz dwie godziny, to pojadę z tobą. Wiedz, że słyszałem całą waszą rozmowę i jestem po twojej stronie. Wszystko dokładnie przemyślałem, i rzeczywiście nie ma innej opcji.
-Cieszę się i dziękuję, że chociaż ty jeden mnie rozumiesz, ale niestety... nie mogę tyle czekać.
-Więc jednak jedziesz sama?
-Tak... ale liczę na to, że pomożesz mi kiedy już wszystko załatwię?- zapytałam, spoglądając mu w oczy.
-Mam się obrazić?
-Dziękuję.
-Nie ma za co- powiedział, następnie uściskał mnie mocno i pogłaskał po głowie.- a teraz jedź i powodzenia.
...
Zeszłam po schodach do ogrodu i udałam się w stronę garażu. W momencie kiedy weszłam na podjazd, usłyszałam głos Michaela. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego gniewnie.
-Jeśli zamierzasz mnie powstrzymać, to wiedz, że ci się nie uda.- powiedziałam stanowczo.
-Sarah, to nie tak, że ja nie chce ci pomóc...- tłumaczył się brat.
-Tak, więc dlaczego mi nie pomagasz?- zapytałam. Spuścił głowę i westchnął głośno.- widzisz? Nawet nie umiesz odpowiedzieć na tak proste pytanie.
-To się nie uda...- wymamrotał w końcu.
-Jasne... gdyby to o mnie chodziło, to też byś tak mówił?- wybałuszył oczy. Nie spodziewał się takiego pytania.- skazałbyś mnie na śmierć? Swoją rodzoną siostrę?
-Nie.- odpowiedział krótko.
-Nie? Wiec dlaczego on? Przemienił cię w wampira... uratował ci życie, a ty tak mu się odpłacisz? Będziesz siedzieć w domu i wspominać go po śmierci? A Wiki? Przecież to jej brat... tez ma go w dupie?
-Sarah, nie...
http://img80.imageshack.us/img80/890...48d770e128.jpg
-Daruj sobie!! Prawda jest taka, że gdybym ja była na jego miejscu, to byłoby identycznie! Tylko Seth próbowałby mnie ratować, bo mój brat uznałby, że to się nie uda...- krzyczałam- lepiej niech zginie jedna osoba, niż pięcioro, prawda? Po co narażać się dla przyjaciół... jeśli w ogóle Seth jest twoim przyjacielem.- odwróciłam się na pięcie i otworzyłam garaż.
-Zejdź mi z oczu.- warknęłam, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.
Podeszłam do zaparkowanego samochodu i wsiadłam do środka. Następnie przekręciłam klucz, jednak nie ruszyłam. Przez chwilę wpatrywałam się ze złością w kierownicę, nasłuchując cichego warkotu pojazdu. W pewnym momencie usłyszałam szmer na zewnątrz.
-Znikaj, zanim się wkurzę.- powiedziałam cicho. Wiedziałam, że mimo to, słyszy mnie dokładnie.
Czego ja się spodziewałam. Oczywiście, że mnie nie posłucha. Westchnęłam zmarnowana, opierając się o oparcie fotela. Po chwili do pomieszczenia wszedł wysoki, szczupły, młody mężczyzna. Kiedy go ujrzałam, moja mina momentalnie się zmieniła. Siedziałam z wybałuszonymi oczami, wpatrując się w niego jak w obrazek. Jego duże, zielone oczy błyszczały radośnie spod opadających na czoło, lekko falowanych, czarnych włosów. Uśmiechnął się przyjaźnie, opierając się o ścianę garażu. Zauważyłam, że bardzo się zmienił. Nie tylko po twarzy, ale i pod względem budowy ciała. Nie wyglądał już jak dzieciak... ale jak mężczyzna... naprawdę przystojny mężczyzna. Odchrząknęłam lekko zdziwiona, po czym odwróciłam wzrok.
-Ty też?- zapytałam.
http://img22.imageshack.us/img22/214...48dd70e134.jpg
-Nie...- odpowiedział. Jego głos także się zmienił.- Jadę z tobą, nie zostawię cię z tym wszystkim samej.
Po tych słowach, błyskawicznie otworzył drzwiczki i wsiadł do samochodu. Ja natomiast patrzyłam na niego, jak na wybawcę i byłam mu naprawdę wdzięczna. Odgarnął opadające na oczy kosmyki i spojrzał na mnie pytająco. W odpowiedzi posłałam mu radosny uśmiech i ponownie przekręciłam kluczyk. Kiedy wyjechaliśmy na ulicę, postanowiłam dowiedzieć się, skąd o wszystkim wie.
-Skąd wiesz, co zamierzam zrobić?
-Słyszałem przez okno, rozmowę Davida z Wiki. Nie chciałem, żebyś jechała sama.
Tak bardzo cieszyłam się, że go mam...że nie pozwoliłam Kirze zabrać go do Glasgow. Był jak mój mały, czarnowłosy anioł stróż.
-Morice, dziękuję ci!- powiedziałam, całując go w policzek.
-Jej, jej... nie ma za co, ale proszę cię... patrz na drogę!!

Engang 06.05.2009 19:58

Odp: Traktat Przymierza
 
pierwsza :P
punkt dla Morice'a ;>
zauważyłam tylko jedną literówkę- zamiast buty napisałaś budy ;)
już nie mogę doczekać się kolejnego odcinka :D

Red Trumpet 07.05.2009 15:59

Odp: Traktat Przymierza
 
No fajnie! Odcinek już oceniłam.
Fociaki są fajne, ale na tym, jak Sarah kłóci się z Michaelem, wygląda jakby ie miła przednich zębów :P
Czekam na next :) Już umieram z ciekawości

Vipera 07.05.2009 16:22

Odp: Traktat Przymierza
 
Bo na tym zdjęciu, tylko kiełki jej wystają :P Nie zdążyła schować do zdjęcia...

Mikolea 07.05.2009 20:53

Odp: Traktat Przymierza
 
Super odcinek, a jakże inaczej!
Nie mogę teraz zbytnio pisać, ale mam nadzieję, że wszystko im się uda.
A Morice wogóle wie o swojej siostrze?
Czekam na next...

Libby 10.05.2009 12:39

Odp: Traktat Przymierza
 
Bardzo dobry odcinek:).
Michael sobie nagrabił u siostry... Ostatecznie pewnie się jeszcze do niej przyłączy :P. Ciekawa jestem, co zamierza Sarah.
Morice wie o Iris...? Kiedy on tak wydoroślał? o_O Przystojniak :P!

Red Trumpet 10.05.2009 17:48

Odp: Traktat Przymierza
 
Cytat:

Napisał Vipera (Post 1016100)
Bo na tym zdjęciu, tylko kiełki jej wystają :P Nie zdążyła schować do zdjęcia...


Ojć... :redface:
Ale ja inteligentna... No to w takim razie fotki są bezbłędne :D

Vipera 14.05.2009 14:45

Odp: Traktat Przymierza
 
Przepraszam, że tak długo nie ma odcinka, ale na razie nie mam czasu się tym zająć. Może w weekend wstawię, ale nic nie obiecuję.

Vipera 17.05.2009 18:08

Odp: Traktat Przymierza
 
Zrobiło się całkiem ciemno. Gwiazdy świeciły jasno, na bezchmurnym niebie, a księżyc oświetlał nam szosę.
Przez większość drogi siedzieliśmy w milczeniu. Zastanawiałam się, czy Morice dowiedział się o swojej siostrze, ale domyślałam się, że jeszcze nie. Zapewne nie było to dobry moment na oświecenie go, ale musiałam to zrobić.
-Morice, czy ty wiesz, że twoja siostra żyje?
-Słyszałem, że ją odnalazłaś...- odpowiedział po chwili zastanowienia.
-Byłeś u niej?- zapytałam, zerkając na niego.
-Nie.- mruknął, odwracając wzrok.
-Dlaczego?
-Właściwie to... sam nie wiem.- powiedział.- przez tyle czasu byłem przekonany, że nie żyje... trudno mi w to wszystko uwierzyć. A może po prostu się boje...
Po tych słowach, nasza rozmowa skończyła się.
...
Przejechaliśmy wąską dróżką, prowadzącą przez mały, ciemny lasek.
Morice siedział niespokojnie, wpatrując się beznamiętnie w boczną szybę. Domyślałam się, że jednak ta cała sytuacja nie jest dla niego łatwa i byłam mu bardzo wdzięczna, że był ze mną.
Od momentu kiedy wjechaliśmy do lasu, miałam dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuje. Byłam pewna, że wszyscy wiedzieli już o naszej obecności niedaleko i szykowali się do obrony. Morice też to czuł. Wyprostował się i rozejrzał dookoła, wypatrując szpiegów. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko, a on odwzajemnił uśmiech i oparł się wygodnie o oparcie fotela.
Po chwili dojechaliśmy na miejsce. Zaparkowałam samochód między drzewami i oboje wyszliśmy z pojazdu. Szybko pokonaliśmy pozostałą trasę i po kilkunastu sekundach byliśmy już pod bramą. Zbliżyłam się do ogrodzenia i spojrzałam na teren budynku. Zielony trawnik oświetlony był licznymi, małymi lampkami ogrodowymi, a jasne marmurowe schody lśniły czystością. Jakby nikt, nigdy po nich nie przeszedł. Naprzeciw wejścia, na samym środku znajdywała się duża fontanna, w której co jakiś czas skakała wesoło woda.
Nagle zza budynku wyłoniło się dwóch, wysokich mężczyzn. Po ich minach można było wywnioskować, że wcale nie cieszą się na nasz widok. Najchętniej rozszarpaliby nas i zakopali pod pobliskim krzaczkiem.
-Czego tu szukacie?- zapytał jeden z nich, kiedy obaj podeszli do bramy.
-Chciałabym...- zaczęłam, ale Morice przerwał mi, ustawiając się przede mną.
-Morice?- drugi mężczyzna podszedł bliżej, przyglądając się uważnie mojemu towarzyszowi.
-Tak, to ja- odpowiedział szybko- zaprowadź nas do Severa. Musimy z nim porozmawiać, to bardzo ważne.
Ciemnowłosy podrapał się po szyi, następnie spojrzał na mnie, jakby zastanawiał się czy na pewno może to zrobić.
http://img269.imageshack.us/img269/9...ed6f71c7ed.jpg
-Nie mam złych zamiarów. Chcę tylko porozmawiać.- powiedziałam pośpiesznie.
Udało się. Utworzył bramę, wpuścił nas na teren twierdzy, a następnie ruszył w stronę wejścia. Morice uśmiechnął się do mnie, następnie chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą.
-Będzie dobrze, nie denerwuj się. Jestem z tobą.- powiedział cicho.
Weszliśmy po schodach do jasnego, ogromnego holu. Wszędzie było mnóstwo kwiatów, a prawie wszystkie ściany poobwieszane były pięknymi obrazami. Skręciliśmy w jeden z korytarzy i przeszliśmy nim do końca, aż do schodów prowadzących na piętro. Wspięliśmy się na górę, podążając za ochroniarzem.
Nagle mężczyzn zatrzymał się przy dużych, białych drzwiach i zapukał w nie trzy razy. Nie czekaliśmy długo.
Drzwi otworzyły się i na korytarz wyszła, krótko ścięta, czarnowłosa dziewczyna. Przez chwilę wyglądała, jakby doznała szoku, jednak zaraz otrząsnęła się i momentalnie spoważniała.
-Co cię do nas sprowadza?- zapytała, krzyżując ręce na piersiach.
-Muszę porozmawiać z waszym przywódcą.- powiedziałam pośpiesznie.
-Nie wiem czy...
-To naprawdę ważne, Clover proszę cię!
Dziewczyna stała chwilę nieruchomo, wpatrując się we mnie uważnie. Wilkołak, który przyprowadził nas do niej, oparł się o ścianę i wydał z siebie dźwięk zniecierpliwienia. Clover bez słowa, skinęła na niego ręką, po czym odwrócił się i zniknął na schodach. Później i ona odwróciła się do nas tyłem. Podeszła do drzwi i nacisnęła na klamkę.
-Chodźcie za mną.- powiedziała, wchodząc do pomieszczenia.
Wprowadziła nas do dużego, ciemnego pokoju z kominkiem. Na samym środku stała piękna antyczna sofa, dwa fotele i ciemny, drewniany stolik. Jak się domyślałam, wszystkie meble znajdujące się tam, musiały być robione ręcznie, a przy tym bardzo drogie. Duża, równie cudowna jak reszta przedmiotów lampa, oświetlała całe pomieszczenie, bladym światłem.
-Sever, masz gości.- powiedziała obojętnie Clover, siadając na jednym z foteli.
W tym samym momencie do pokoju wszedł wysoki, czarnowłosy mężczyzna.
http://img269.imageshack.us/img269/1...ed6d71c7fb.jpg
Był tak przystojny, że aż z wrażenia wybałuszyłam oczy. Jego lśniące w świetle lampy włosy, sterczały lekko rozczochrane. Parząc mu w uczy, miałam wrażenie, że jego tęczówkach płynie krew i mimo tego, że były pozbawione źrenic... nie można było oderwać od nich wzroku. Miał pięknie zarysowane kości policzkowe i dwie, dość duże blizny, które dodawały mu jeszcze uroku.
-W czym mogę wam pomóc?- z przemyśleń wyrwał mnie jego gruby, lekko zachrypnięty głos. Wskazał mi dłonią drugi fotel, a sam usiadł na brzegu sofy. Przeczesał palcami włosy i spojrzał na mnie wyczekująco.
-Przyjechałam tutaj, aby prosić cię po pomoc.- powiedziałam poważnie, odgarniając niesforne kosmyki z twarzy.
-Wampirzyca prosi Wilkołaka o pomoc? Ciekawe...- mruknął Sever, uśmiechając się do mnie sarkastycznie- a więc usiądź i opowiedz, o co się rozchodzi.
...
-...i właśnie dlatego postanowiłam zwrócić się do ciebie o pomoc.- opowiedziałam mu całą historię z nadzieją, że jednak mi się uda. Tak bardzo chciałam uratować Setha. Tylko to się dla mnie liczyło... byłam gotowa zrobić dla niego wszystko.
Sever siedział nieruchomo, wpatrując się we mnie jak w obrazek. Minę miał bardzo poważną... zapewne zastanawiał się, jakie miałby z tej pomocy korzyści. Muszę przyznać, że zaczynałam powoli tracić nadzieję na to, że się zgodzi. Spuściłam wzrok i opierając łokcie o kolana, wsunęłam palce między włosy. Nie było czasu. Co jeśli się nie uda? Miałam jeszcze jeden plan, którego najbardziej nie chciałabym wprawiać w życie.
Nagle poczułam ciepłą dłoń Morice, na moim ramieniu. Podniosłam szybko głowę i spojrzałam mu w oczy. Nie był smutny, a wręcz przeciwnie. Uśmiechnął się do mnie pocieszająco i powiedział, że wszystko będzie dobrze.
-Uratujemy go.- dodał cicho.
Kątem oka zauważyłam, że Sever uważnie nam się przygląda. Na pewno nie spodziewał się, że wampir i wilkołak, mogą się kiedykolwiek dogadać. A jednak. Morce traktowałam jak swojego młodszego brata. Było w prawie wiele problemów, kiedy przyprowadziłam go do domu, ale nie żałuję tego. Nigdy nie żałowałam.
Właściwie to byłam wdzięczna losu, że spotkałam tego chłopaka na swojej drodze. Dzięki niemu czułam, że jednak może być dobrze... że mam siłę aby walczyć, bo nie jestem sama.
http://img190.imageshack.us/img190/4...ed6171c808.jpg
-Sever... nie pamiętasz już, ile oni nam zła wyrządzili?- powiedział młody, stając za fotelem, na którym wiedziałam.- ilu naszych bliskich zginęło na wojnie, kiedy wampiry nas zaatakowały?! Teraz masz szansę się zemścić. Wreszcie będziemy mieli możliwość pomścić nasze rodziny... naszych rodziców, rodzeństwo...
Mężczyzna milczał. Siedział na sofie, obojętnym wzrokiem wpatrując się w kieliszek z czerwonym winem. Temat bliskich musiał być dla niego ciężki... zresztą jak i dla Morice.
-Czy ona też nie jest wampirem?- zapytał Sever, wstając- prosisz mnie o pomoc w uratowaniu pijawki... naszego wroga. Właśnie tacy jak ona wybili nasze rodziny! Dlaczego mam pomóc?- podszedł bliżej i nachylił się, aby spojrzeć młodemu w oczy.- Dlaczego mam narażać kilkaset niewinnych istot, żeby ratować jedną pijawkę?
-Nie zapominaj, że to właśnie jej zawdzięczam życie. Gdyby nie Sarah, to pewnie leżałbym teraz na stole operacyjnym, albo w najlepszym wypadku nie żył.- warknął Morice marszcząc brwi.- Oni nie są tacy jak Vincent i jemu podobni. Okazali mi więcej serca i zrozumienia niż moja rodzina... niż ty!
http://img29.imageshack.us/img29/784...ed6971c812.jpg
-Chciałem żebyś wrócił!- powiedział Sever w wyrzutem.- wolałeś zostać w nimi...
-Wyrzuciłeś mnie!!- krzyknął Morice, gestykulując nerwowo rękami.- Miałeś w dupie to, co się ze mną dzieje. Chciałeś żebym wrócił tylko po to, abym nie zbratam się z wrogiem!
-Sever...- odezwała się Clover. Podeszła bliżej i chwyciła go za rękę.
-Chodź Sarah.- warknął młody, ruszając w stronę drzwi.- Nigdy nie można było na niego liczyć. A ja głupi łudziłem się, że może teraz coś się zmieni.
Poczułam ogarniający mnie smutek. Jakby coś skręciło mi wnętrzności i powoli wyrywało serce.
Sever był moją ostatnia szansą. Wstałam z fotela i bez słowa udałam się za moim towarzyszem.
Jedyne co mogłam jeszcze zrobić, to wrócić do Vincenta i błagać go o wolność dla Setha, a w zamian za to... zostanę z nim na wieki. Gdyby jednak Seth umarł... nie, nie!! Nie mogłam w ogóle dopuścić do siebie takiej myśli. Nawet jeśli miałby żyć zdała ode mnie, jeśli nigdy bym go nie zobaczyła... musi żyć.
Wyszliśmy na korytarz i ruszyliśmy w stronę schodów, prowadzących na parter. Mimo tego, że nie byłam człowiekiem, miałam wrażenie, że zaraz stracę przytomność. Kątem oka widziałam, że Morice cały czas przygląda mi się z troska i współczuciem. Nie udało się, ale byłam mu wdzięczna... tyle dla mnie zrobił.
-Dziękuję- mruknęłam cicho, schodząc po schodach.
-Za co? Przecież nic nie zrobiłem...
http://img269.imageshack.us/img269/5...ed6171c81b.jpg
-Za wszystko. Za to, że byłeś ze mną, kiedy nawet mój brat mnie olał... za to, że mnie wspierałeś i podtrzymywałeś na duchu... za to, że próbowałeś pomóc...
Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, ochroniarze już na nas czekali przy bramie. Przeszliśmy kamienną dróżką, omijając piękną fontannę i cudownie pachnące kwiaty, rosnące na trawniku. W pewnym momencie poczułam ciepłą rękę Morice na ramieniu. Odwróciłam się i spojrzałam na niego pytająco.
-Co zrobimy?- zapytał
-My? Ty wracaj do domu, a ja lecę do Glasgow.- odpowiedziałam, odgarniając włosy z czoła.- mogę zrobić już tylko jedno.
-Sarah... czy ty masz na myśli... czy ty chcesz zrobić wymianę?- zapytał nieśmiało. Widziałam szok wymalowany na jego twarzy i jednocześnie smutek, który zagościł w jego ciemnozielonych oczach.- nie możesz tego zrobić.
-Muszę.- po tych słowach odwróciłam się i pośpiesznie ruszyłam w stronę bramy, a następnie w głąb lasu.
-Jadę z tobą!- krzyknął, biegnąc za mną.
-Nie ma mowy. Wracasz do siostry!
-Ale...
Już miałam na niego nakrzyczeć, kiedy usłyszałam kolejne kroki. Zmrużyłam oczy i spojrzałam przed siebie. Byłam pewna, że ktoś biegnie w moją stronę. W powietrzu unosił się znany mi zapach wilkołaka, jednak nie należał do Morice. Postanowiłam nie interesować się tym i jak najszybciej jechać na lotnisko. Z każdą minutą miałam mniej czasu... musiałam się pośpieszyć. Spojrzałam ostatni raz w stronę, z której dochodziły odgłosy, po czym rzuciłam się biegiem w kierunku samochodu. Otworzyłam drzwi i wsiadłam do środka, od strony kierowcy. Włożyłam klucz do stacyjki, ale kiedy zamierzałam go przekręcić, coś zaszeleściło na drzewie. Spojrzałam do góry i wytrzeszczyłam oczy. Zaraz potem na maskę pojazdu zeskoczyła ciężko Clover.
-Nie tak prędko!- powiedziała.

Red Trumpet 17.05.2009 18:30

Odp: Traktat Przymierza
 
Odcinek już oceniałam.
A te zdjęcia są superaśne! Bardzo mi się podobają :) Mają taki swój klimat...
A ten Sever to rzeczywiście przystojny :P
Morice zresztą też.

Libby 17.05.2009 21:52

Odp: Traktat Przymierza
 
Świetny odcinek!:)
Wydaje mi się, że wilkołaki jej jednak pomogą i po to pojawiła się Clover. Znała imię Morice. Przecież ona chyba pojawiła się u wilkołaków po jego odtrąceniu?
Sever naprawdę Ci zabójczo wyszedł. Takie ciasteczko:D. Jego też chcę do pobrania, oprócz czarnowłosego. Morice też w sumie możesz dorzucić.:) Ależ ja się rozpędziłam ;)...

Vipera 17.05.2009 22:10

Odp: Traktat Przymierza
 
Clover dołączyła do wilkołaków przed wyrzuceniem Morice.
Dobrze myślisz, jeśli chodzi o pomoc. A co do Severa... hmm... zastanowię się :P

Mikolea 18.05.2009 09:20

Odp: Traktat Przymierza
 
Świetny odcinek!
Mam nadzieję, że Clover pomoże Sarah...
Czekam na kolejny odcinek!

Vipera 26.05.2009 20:04

Odp: Traktat Przymierza
 
Przepraszam, ale kolejny odc pojawi się prawdopodobnie w czerwcu. Nie mam teraz czasu, ani weny do pisania. Mam nadzieję, że nikt nie zapomni o tym FS do tego czasu:P

Red Trumpet 27.05.2009 18:12

Odp: Traktat Przymierza
 
Nie wiem jak inni, ale ja nie zapomnę :P
A do czerwca to jeszcze tylko tydzień!
Na to FS jest warto czekać, a co to tydzień. Wystarczy umieścić go na skali roku i już pojawia się wyobrażenie jak to mało czasu :)
Jestem optymistką XD Wiem...

Vipera 08.06.2009 21:11

Odp: Traktat Przymierza
 
No i wreszcie ostatni odcinek! :D
Trochę długo to trwało, bo nie miałam czasu w ogóle odpalać gry.
Przepraszam, za małą ilość zdjęć. Mam nadzieję, że będzie się podobać mimo to.

Biegłam przez wielki, ciemny las. Wszędzie w powietrzu unosił się piękny zapach drzew sosnowych i mokrej od deszczu trawy. Mimo tego, że za kilkanaście minut miała stoczyć się ogromna walka na śmierć i życie... byłam szczęśliwa. Czułam, że jednak jest szansa na uratowanie Setha. Nigdy bym nie pomyślała, że to właśnie dzięki Clover, biegnąć będzie za mną stado wilkołaków, gotowych umierać, aby uratować wampira. Kiedy zeskoczyła na maskę mojego samochodu, wróciła nadzieja. Kiedy myślałam, że to już koniec... że nic nie mogę już zrobić, spadła mi jak anioł z nieba. Po krótkim czasie spora grupa wilkołaków z Clover na czele, gotowa była do wyruszenia na wojnę. Na dużym placu za budynkiem, stał czarny helikopter, do którego została zapakowana broń i inne potrzebne sprzęty.
Morice uparł się, że nie zostawi mnie samej, tak więc od razu udaliśmy się na lotnisko i polecieliśmy pierwszym lotem do Glasgow. Sever wraz z kilkoma wilkołakami, polecieli helikopterem i mieliśmy się spotkać kilka km przed „pałacem” Vincenta.
...
Nastała noc. Całe niebo pokryły ciemne chmury, zapowiadające burzę. Do egzekucji brakowało już tylko kilku godzin. Już naprawdę mało dzieliło nas od walki. Czy uda nam się wygrać? Przez całą drogę zadawałam sobie to jedno pytanie. Miałam ogromną nadzieję, że wszyscy moi bliscy wyjdą z tego cało. Nie chciałam, aby znowu z mojej winy umierały niewinne istoty. Szczerze mówiąc... bałam się!
-Stop!- warknął Sever, zatrzymując wszystkich w środku lasu. Cała armia wilkołaków łącznie ze mną, zatrzymała się posłusznie i wbiła w niego swoje ciemne, wygłodniałe krwi oczy.- wszyscy wiedzą co mają robić? Naszym celem jest uratować uwięzionego wampira, po którego pójdzie Sarah. Cała reszta zajmuje się wrogiem. Mordujemy wszystkich... nie ma litości!! Za nasze cierpienia... za naszych bliskich poległych na wojnie... za to, aby naszym dzieciom żyło się lepiej. Za NAS!!
http://img385.imageshack.us/img385/8...ed637398ba.jpg
-Taak!- krzyknęli chórkiem, wymachując bronią.
-Ruszajmy!- powiedział na koniec, odwracają się do wszystkich tyłem. Ruszył przodem, a za nim cała reszta w ciszy i skupieniu.
Po kilku minutach wybiegliśmy z lasu na teren Vincenta.
Na pierwszy rzut oka wydawało się, że nikogo nie ma w pobliżu. Jakby nie wampiry nie wyczuły całej armii nadchodzącej w ich kierunku. Dobrze wiedziałam o tym, że wiedzą i czekają na nasze przybycie. Teraz, kiedy byliśmy już przy bramie, z wnętrza twierdzy zaczęły wylewać się uzbrojone bestie.
Nie czekali na nic. Od razu rzucali się na wilkołaków stojących najbliżej. Zaczęła się rzeź.
...
W powietrzu unosił się zapach świeżej krwi i palonych drzew. Cały najbliższy teren dookoła budynku, zmienił się w jedno wielkie pole walki. Z każdej strony słychać było dźwięk uderzanych mieczy i przeraźliwe okrzyki bólu, którym towarzyszyły liczne groźby i przekleństwa.
Kątem oka zauważyłam, że zbliża się do mnie straż Vincenta. Mężczyzna biegł w moją stronę w błyskawicznym tempie, prezentując długie, śnieżnobiałe kły. W dłoni połyskiwała mu piękny, srebrny miecz ze zdobioną rękojeścią.
Szybko wyciągnęłam swoją katanę, którą przypiętą miałam do boku i ruszyłam do walki.
Zamachnął się. Z łatwością uniknęłam ostrza, robiąc zwinny unik. Dopadłam wampira od tyłu i przecięłam go na ukos przez całe plecy, zostawiając krwawiąca bliznę na jego bladej skórze. Jęknął przeraźliwie odwracając się twarzą do mnie. Kiedy próbował zadać cios, zauważyłam, że zaczyna się lekko chwiać.
http://img192.imageshack.us/img192/1...ed6d7398e5.jpg
Zaraz potem upadł na zieloną trawę, a jego ciało zamieniło się w kupkę prochu. Odgarnęłam włosy z czoła i rzuciłam się biegiem w stronę kraty, która prowadziła do lochów.
Zdziwiłam się widząc, że droga prowadząca do celu jest całkiem pusta. Nie zastanawiając się długo nad przyczyną, wspięłam się szybko po murze i przecisnęłam się przez niewielkie okno. Zeskoczyłam do dużego ciemnego pomieszczenia i skierowałam się w stronę celi, gdzie znajdywał się Seth. Przebiegłam kamiennym korytarzem, następnie otworzyłam z hukiem drzwi i wyciągając broń weszłam do środka.
Zmrużyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Mimo tego, że miałam znakomity wzrok, nigdzie nie mogłam znaleźć Setha... może dlatego, że wcale go tam nie było.
-Vincent, niech cię tylko dorwę!- syknęłam przez zaciśnięte zęby, biegnąc korytarzem w stronę schodów.
...
Zatrzymałam się dopiero przy ogromnych, bordowych drzwiach na drugim piętrze. W powietrzu unosił się zapach krwi... krwi, którą doskonale znałam, i za którą byłam gotowa oddać życie. Wstrzymałam oddech, ściskając mocniej trzymająca w ręce katanę. Wiedziałam kogo spotkam za tymi drzwiami i miałam świadomość, że jeśli tam wejdę, mogę już nie wyjść. Poczułam się, jakby ktoś wbijał mi w żołądek miliony malutkich igiełek. Wszystko się we mnie gotowało ze złości i ze strachu jednocześnie.
Położyłam rękę na klamce i otworzyłam powoli drzwi. Zapach, który czułam wcześniej zaatakował mnie ze zdwojoną siłą, kiedy tylko weszłam do środka. Bałam się tego, co mogłam tam zobaczyć.
-Stęskniłem się słonko- z ciemności wyłoniła się postać Vincenta. Szedł dumnie uśmiechając się do mnie sadystycznie, wymachując lśniącą bronią.
-Gdzie jest Seth!- krzyknęłam stając w pozycji obronnej, odsłaniając kły.
-Ah tak... zapomniałem, że przyszłaś do niego, a nie do mnie. Cóż... niezmiernie mi przykro.- powiedział kładąc sobie dłoń na sercu, udając smutek.
-Skończ tą błazenadę Vincent i powiedz, gdzie on jest!
-Spokojnie mała. Złość piękności szkodzi... może najpierw się napijemy?- zapytał z uśmiechem.
-Pytam ostatni raz...
-No dobrze, dobrze... twój kochany leży tam.- powiedział, wskazując palcem na łóżko przy ścianie, stojące w najciemniejszym kącie.- czekał i czekał, ale się nie doczekał.
-Co takiego?- zapytałam zszokowana, podbiegając do łóżka. Odsłoniłam kołdrę i zamarłam.- ty bydlaku!!
Na wpół przytomny Seth leżał przykryty czerwoną, satynową kołdrą, a z jego rozciętego boku spływała ciurkiem krew, skapując na ciemne prześcieradło. Usiadłam na skraju materaca i przyłożyłam mu dłonie do policzków, całując go czule. Czułam ogarniającą mnie złość. Miałam ochotę skoczyć na Vincenta i rozszarpać go na strzępy tak, aby czuł każdą, nawet najmniejszą ranę. Nienawidziłam go z całego serca!
-Seth, proszę cię, odezwij się!- powiedziałam błagalnym tonem, głaszcząc ukochanego po włosach.- nie umieraj... nie zostawiaj mnie!
-Sarah...- jęknął cicho- przepraszam cię...
-Nie, nie, nie... nie zamykaj oczu... Seth!- wrzasnęłam, próbując nim potrząsnąć.- Seeeeth!!!!! Nieeeee!!!
Było już za późno. Jego blade powieki zamknęły się na wieczność, a spod wachlarza czarnych jak smoła rzęs, wypłynęły dwie małe łezki. Miałam wrażenie, że właśnie wyrwano mi serce i podeptano je na moich oczach. Jeszcze przez chwilę krzyczałam jego imię, potrząsając nim w nadziei, że jednak otworzy oczy.
Z głębi pokoju słyszałam głośny śmiech tryumfu. Vincent siedział wygodnie na antycznej kanapie, wyjątkowo zadowolony ze swojego czynu. Odstawił kryształowy kieliszek na piękny, rzeźbiony stolik i zaklaskał głośno wstając.
-Nie daruję ci tego, ty szumowino...- powiedziałam cicho, sięgając po katanę.- zamieniłeś moje życie w piekło, odbierając mi najważniejszą osobę. Zabiję cię!
Odwróciłam się gwałtownie i robiąc kilka kroków, znalazłam się obok niego. Zamachnęłam się, ale zrobił unik. Próbował podciąć mi nogi, ale uniknęłam tego. Ponownie rzuciłam się na niego z bronią, jednak chwycił mnie za ramię i uderzył mną o ścianę. Odbiłam się od niej stopami i skoczyłam mu a plecy, wbijając paznokcie do krwi w skórę. Zaśmiał się głośno, z potężną siłą uderzając mną o duże lustro, które od razu rozbiło się na kawałki, raniąc mi plecy. Odczepiłam się od niego i upadłam na podłogę z sykiem bólu.
http://img150.imageshack.us/img150/3...9225739942.jpg
-Nie wygrasz ze mną kwiatuszku- powiedział, odwracając się do mnie plecami. Podszedł do łóżka gdzie leżał Seth i w momencie kiedy chciał go dotknąć, podbiegłam do niego i uderzyłam w tył głowy.
Odbił się od kamiennej ściany i wściekły obnażył zęby, rzucając się na mnie z pazurami. Dorwałam błyskawicznie leżącą na podłodze katanę i przebiłam nią Vincenta na wylot, w okolicy lewego ramienia. Niestety w momencie upadku, zdążył dźgnąć mnie sztyletem w udo.
Nie zwracając uwagi na ranę, podeszłam do Setha i chwyciłam go pod pachami, aby zabrać jego ciało ze sobą.
Nagle dotarło do mnie, że przecież wampiry po śmierci, rozsypują się i zostaje tylko niewielka kupka prochu. Seth natomiast był cały!
-Żyje!- powiedziałam do siebie radośnie.
...
Wyszłam za zewnątrz. Przeszłam pomiędzy leżącymi na mokrej trawie trupami wilkołaków. Deszcz zacinał niemiłosiernie, a całe niebo oświetlały białe pioruny. Walka nadal trwała. Chwyciłam mocniej Setha w pasie i szybko ruszyłam w stronę lasu, by jak najszybciej zabrać go w bezpieczne miejsce. Biegłam omijając zwinnie wszystkie drzewa. Czułam pulsującą ranę na nodze, ale nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Nie miałam na to czasu. Musiałam ratować Setha.
Nagle usłyszałam szelest liści. Odwróciłam się gwałtownie próbując wyciągnąć katanę, jednak nie zdążyłam. Kira stała już niecały metr ode mnie, uśmiechając się paskudnie. Kiedy zamachnęła się, aby zadać mi ostateczny cios, usłyszałam kolejny świst i z drzewa zeskoczył Michael, wprost na nią. W całym lecie rozległ się przeraźliwy okrzyk bólu a zaraz potem ciało wampirzycy rozleciało się.
-Nic ci nie jest?- zapytał brat, nie odwracając się w moja stronę.- przepraszam, że tak długo to trwało... że nie pojechałem z tobą. Wybacz mi siostrzyczko...
-Jak to... kiedy się zjawiłeś?- zapytałam zdziwiona.- jesteś sam?
-Nie. Są wszyscy. To znaczy byli, bo... bo Wiki...- mówił. Słyszałam jak jego głos drżał. Poczułam jak po plecach przeszedł mi zimny dreszcz. Nie wiedziałam dlaczego, ale bałam się zobaczyć jego twarz.- Wiki nie żyje...
Wytrzeszczyłam oczy. To nie możliwe! Pomyślałam, wpatrując się ze zdumieniem w tył głowy brata. Nie...
-Kochałem ją...- powiedział.
Spuściłam wzrok. Było mi tak przykro! Wiki... moja najlepsza przyjaciółka umarła, nie było jej już i więcej jej nie ujrzę. Tak bardzo żałowałam, że rozstałam się z nią w kłótni. Dlaczego? Dlaczego wszystko musiało się tak potoczyć?
Nagle pod nogami Michaela zauważyłam czerwoną plamę na zielonej trawie. Podniosłam głowę i ujrzałam kawałek srebrnej broni Kiry, wystającej z jego pleców. Odwrócił się i spojrzał mi w oczy, uśmiechając się blado.
http://img190.imageshack.us/img190/7...48db73991f.jpg
Widziałam spływająca krew po jego bladej brodzie i policzkach. Odkaszlnął, a z oczu popłynęły mu krwawe łzy. Posadziłam szybko nieprzytomnego Setha na ziemi i podbiegłam do opadającego z sił brata.
-Ciekłe srebro- powiedział wyciągając sobie przedmiot z ciała.- zabawne... dać się zabić w taki sposób.
Jego kolana zadrżały i upadł wprost w moje ramiona. Klęczałam na mokrej trawie i trzymając Michaela modliłam się, aby nie umarł. Tylko nie on!
-Michael, nie rób mi tego!! Braciszku musisz żyć, słyszysz??!!- krzyknęłam
-Wybacz mi.- wymamrotał krztusząc się krwią.- wyb-b-acz, że nie byłem p-przy tobie, kiedy mnie po-potrzebowałaś.
-Wybaczam. Proszę, nie zostawiaj mnie...- jęknęłam. Podniósł rękę i pogłaskał mnie po policzku.
-Kocham cię... m-m-oja mała siostrzyczko.- jego ręka opadła ciężko na trawę, a powieki zamknęły się.
-Nieeeee!!!!- wrzasnęłam- Michaeeeel!! Nieee!!
Po chwili na moich dłoniach został tylko popiół, który momentalnie spłukał deszcz. Zostałam sama.
Klęczałam na deszczu i zanosząc się łzami, uderzałam pięściami o ziemię, ochlapując się dodatkowo wodą. Mój brat... mój ukochany braciszek poświęcił swoje życie, aby mnie uratować. Przed wyjazdem tak na niego nakrzyczałam, a on mimo to ocalił mi życie. Tak bardzo go kochałam i nawet nie zdążyłam mu tego powiedzieć.
-Tak mi przykro- usłyszałam za plecami głos Setha. Otworzył oczy i resztkami sił przysunął się do mnie i obgiął mnie czule.
-Michael odszedł...Umarł w moich ramionach... i Wiki...- powiedziałam drżącym głosem.
Nie odpowiedział. Przysunął się jeszcze bliżej i pocałował mnie, przytulając do siebie.
Wiedziałam, że nic już nie będzie takie samo, ale Michael nie chciałby, abym się załamywała. Chciałby, abym była szczęśliwa z osobą którą kocham i z wszystkimi bliskimi mojemu sercu osobami, które mi jeszcze zostały.
Na pewno długo to potrwa aż dojdę do siebie i zacznę normalnie żyć, jednak będę się starać. Dla Michaela.

Koniec

niepokorna 09.06.2009 19:30

Odp: Traktat Przymierza
 
zabiję :c
jak mogłaś mi zabić Mikiego? : ((

ofc poraza mnie Twoj styl pisania.

Engang 10.06.2009 08:06

Odp: Traktat Przymierza
 

O nie... Michael >.<
Oczywiście brak mi słów jeżeli chodzi o opowiadanie
po prostu wspaniałe, podobnie jak zdjęcia
O ironio, czekam na kolejne twoje opowiadanie/fs :)
pozdrawiam

Panna Lawenda 10.06.2009 09:50

Odp: Traktat Przymierza
 
osz ty, jak moglas zabic Michaelcia :c !
moja ulubiona postac
no i Wiki, ale jej jest mniej mi zal.
Michaaeel
Nie wybacze ci tego :(
Swietnie to napisalas, dobrze, ze chociaz Setha nie zabilas.
Fantastyczne.

Vipera 10.06.2009 14:15

Odp: Traktat Przymierza
 
Na początku planowałam zabić Setha i Sarah, ale jakoś później po tej kłótni Michaela z siostrą stwierdziłam, że jednak on jest najlepszy do tej roli.
Jak już wcześniej pisałam (nawet kilka razy) kolejnej części nie będzie, ale mam już dwa rozdziały kolejnego opowiadania. Nie wiem czy zrobię z niego FS, gdyż brakuje mi wielu dodatków, których nie mogę nigdzie znaleźć. No i może być to pierwsze opowiadanie, którego nie skończę...
Oczywiście dziękuję wszystkim za komentarze ;)

Mikolea 11.06.2009 21:43

Odp: Traktat Przymierza
 
Szkoda, że to już koniec...
Szkoda mi też Michaela:(...
Od początku wiedziełam, że coś czuje on do Wiki...
FS świetne...

Libby 13.06.2009 11:04

Odp: Traktat Przymierza
 
Piękny odcinek:). Szkoda, że to już koniec.
Było kilka drobnych błędów, ale to nic.
Jak mogłaś zabić Michaela?! I Wiki?! Dobrze, że chociaż Setha ocaliłaś... Nie musiałaś nikogo zabijać.
Piękne zakończenie. Mam nadzieję, że jeszcze zobaczę jakieś FS Twojego autorstwa.;)

Vipera 13.06.2009 12:41

Odp: Traktat Przymierza
 
Dziękuję ;)
Libby, możliwe, że zobaczysz. Pracuje nad nowym FS...potrzeba mi tylko tytułu.

Red Trumpet 14.06.2009 18:51

Odp: Traktat Przymierza
 
Sory, że dopiero teraz, ale wyjechałam na kilka dni i przed chwilą wróciłam...

Michael!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie!!!!!!!!! Jak mogłaś!!!!!!! I Wiki!!!!!!!
Nie ukrywam, że popłakałam się na końcu...
Kurcze, szkoda, że już koniec...
Już wiem, że w moim FS pojawi się postać o imieniu Michael, na cześć TEGO Michaela :)

Sweet.Dreams 16.06.2009 19:40

Odp: Traktat Przymierza
 
Zabiłaś Michaela ! .. I Wiki..
Oh :(
Świetny koniec, bardzo wzruszający.
Pzdr. ; *


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 03:54.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023