![]() |
"Los tak chciał"
To moje II fs na tym forum. Tym razem nie ja wymyślałam tok wydarzeń, tylko życie. Zbieżność imion jest najzupełniej przypadkowa. Na razie mam napisanych 7 odcinków, więc rady dotyczące dalszej części są bardziej niż wskazane :D. Przepraszam za niedopracowane pomieszczenia na zdjęciach, jest to spowodowane tylko i wyłącznie moim lenistwem. Przepraszam też za ostrość, która aż razi po oczach, ale to poprawię przy następnym odcinku. Odcinki będę prawdopodobnie zamieszczać nieregularnie z powodu nadmiaru zajęć. No, ale przejdźmy do rzeczy.
Los tak chciał Odcinek 1 Dotknęła mnie jedna z najbardziej dziwacznych i nieprzewidywalnych rzeczy tego świata: byłam zakochana. Nie tak, jak większość dziewczyn w moim wieku: nie miałam chłopaka, byleby mieć, nie była to miłość krótkotrwała. Od ponad pół roku miałam fioła na puncie pewnego gościa. Konkretnie Pawła z klasy wyżej. A on nie miał o tym zielonego pojęcia. Mojego wzdychania na jego temat musiały słuchać moje przyjaciółki. Do dzisiaj nie wiem, jak to wytrzymywały - Paweł to, Paweł tamto, Paweł jest taki słodki - to był jedyny temat, jaki mogłam podjąć w tamtym czasie. Jednak okazały się wspaniałe - bez słowa narzekań wysłuchiwały mnie, próbowały zrozumieć. Pod postacią Pawła krył się dla mnie cudowny, dla innych przęciętny szóstkoklasista. Był średniego wzrostu, wyglądał na zamkniętego w sobie. Przerwy spędzał samotnie lub gawędząc z kolegami. Jego ciemnobrązowe włosy opadały łagodnie na ramiona, a grzywka sięgała najdłuższych, najciemniejszych rzęs, jakie w życiu widziałam. Jego oczy były czarne z lekkimi bursztynowymi refleksami pojawiającymi się tylko wtedy, gdy się śmiał. http://images28.fotosik.pl/322/d8aa922784c206b2.jpg Nosił zazwyczaj koszule z długim rękawem i luźne jeansy. Rzadko widziałam jego uśmiech, ale gdy się uśmiechał, moje serce wywijało koziołki, podskakiwało i tańczyło jednocześnie. Na każdej przerwie razem z moją najlepszą, ukochaną przyjaciółką Julią chodziłyśmy za nim krok w krok. http://images46.fotosik.pl/58/7c7cde799ec6228e.jpg On niczego nie zauważał. W końcu dlaczego miałby zwracać uwagę na roześmianą, bardzo niską piątoklasistkę z nadwagą? Już bardziej mógł przypatrywać się Julii - długonogiej, wysokiej dziewczynie z ciągle rozczochranymi, brązowymi, kręconymi włosami. Julia była w wielu sprawach niezastąpiona. Mogłam powiedzieć jej wszystko, wiedziałam, że i tak będzie dobrze, wybaczy mi lub jeśli coś jej się nie spodoba, obróci to w żart. O mojej miłości - bo inaczej nie mogłam nazwać bicia serca, które przepełniało się radością i jednocześnie myślami: zobaczył, że się denerwuję? - do Pawła wiedziały tylko 3 osoby - ja, Julia i Karolina, moja druga przyjaciółka. W pewnym sensie była ona przeciwieństwem Julii - bardzo drobna i szczupła, ciemna blondynka średniego wzrostu rzadko się odzywała, z pozoru była nieśmiała. http://images46.fotosik.pl/58/cce1a329742f1a58.jpg Potrafiła zrozumieć mnie bardziej niż Julia, nie mogłam wytłumaczyć dlaczego. Może powodem było zdziwienie Julii, czemu nie podejdę do Pawła, nie zagadam. Często zastanawiałam się nad tym, czy nie spytać go, która godzina, albo zacząć rozmowę o pogodzie. Niestety, w moje serce szybko pukało wahanie. Moja tchórzliwa z natury dusza nie dopuszczała do siebie myśli podejścia do niego choćby na odległość 2 metrów. Ja sama stałam na drodze do mojego szczęścia. Było to dla mnie bolesne, ale na myśl o Pawle trzęsły mi się rece. Kiedyś, gdy mijaliśmy się na wąskim korytarzu, niechcący otarł się koszulką o moją dłoń. Poczułam się błogo, całą przerwę zastanawiałam się, czy zrobił to specjalnie. Łudziłam się, że mnie zauważył, że odwzajemnia moje uczucia. Niestety, mijały miesiące, a on milczał. Nie patrzył na mnie, coraz rzadziej widziałam jego uśmiech. Żyłam nadzieją, że wreszcie mnie zauważy, zrobi cokolwiek. Niestety. Marzenia miały pozostać marzeniami. Dziwne, ale właśnie w tym okresie mojego życia byłam najszczęśliwsza. http://images28.fotosik.pl/322/a33fa53e660e95fc.jpg Każde jego przypadkowe spojrzenie wywoływało uśmiech na mojej twarzy, każdy jego ruch napawał mnie zachwytem, a głos jeszcze bardziej upewniał mnie w przekonaniu, że chyba trochę za wcześnie spotkałam tego jedynego i że przez moje tchórzostwo zmarnuję życiową szansę. Nie mogłam dopuścić do siebie takiej możliwości. Byłam zdecydowana działać. W chłodny, listopadowy poranek jak codzień szłam do szkoły za wcześnie, niż należało. Moi rówieśnicy właśnie się budzili, gdy ja przekraczałam próg szkoły. Lubiłam byc za wcześnie. Siadałam wtedy na ławce i w neutralnym otoczeniu mogłam pozbierać myśli nie będąc nękana przez rodzinę zaniepokojoną moim zamknięciem się w sobie. O tej porze w szkole zazwyczaj byli tylko dwaj uczniowie - niska, płaczliwa czwartoklasistka i Marcin, mój kolega z klasy. Był on dobrym kumplem. Przyjaźnił się z Julią, to od niej wiedziałam, że on też jest nieszczęśliwie zakochany. Nieszczęśliwie? Tak wtedy myślałam. Marcin mnie nie zadręczał. Wiedział, że chcę być sama i doskonale to rozumiał. Pogrążyłam się w rozmyśleniach. Muszę coś zrobić. Tylko co? Znałam tylko imię, nazwisko, klasę i plan lekcji ukochanego. W czym to mogło pomóc? W tym czasie w szkole zgromadzili się też inni uczniowie. Machinalnie odpowiadałam na powitania nie zwracając nawet uwagi, komu. Karolina zwykle się spóźniała, Julia wchodziła tuż przed dzwonkiem. Tak, jak Paweł. Codziennie na niego czekałam przy szatniach. Chciałam zobaczyć wyraz jego twarzy, po tym mogłam rozpoznać, w jakim jest nastroju. Lubiłam, gdy wchodził do szkoły zamyślony - wtedy mogłam podejść o wiele bliżej niż zwykle i z małej odległości podziwiać jego urodę, gesty, nawet po minie czasem mogłam wywnioskować, o czym myśli. Paweł często chodził zamyślony. Kiedyś z tego powodu przewrócił jakiejś dziewczynie ze swojej klasy termos z herbatą. Znów miałam powód do podziwu - błyskawicznie złapał go tak, że nic się nie wylało. Był moim bóstwem. Nie wyobrażałam sobie rozmowy z nim - on był dla mnie wręcz nieludzki. Nie mogłam uzmysłowić sobie, że taki ideał jak Paweł może chodzić po tym świecie niezauważony. Przeciez koło niego powinien się ustawiać wianuszek dziewczyn! Nagle wyostrzyłam słuch. Usłyszałam charakterystyczny układ kroków - prawie bezszelestne, poruszające się w miarowym tempie. Byłam prawie pewna, że to Paweł, choć jak na niego było za wcześnie. Nie myliłam się - to był mój ukochany. Jak zwykle zamyślony wszedł do szatni, na której wisiała stara, drewniana tabliczka z napisem "VI c". Przystanąłam naprzeciwko wyjścia z szatni wpatrując się z uwielbieniem w mojego lubego zdejmującego buty. Teraz zdaje mi się dziwne, ze mnie nie zauważył - dla wszystkich było oczywiste, że wpatruję się w niego jak sroka w gnat. Gdybym była Julią już obiegłyby mnie dziewczyny pytając, czy chodzę z Pawłem, czy mi się podoba itp. Byłam jednak tylko sobą - lubianą kujonką, ułożoną, grzeczną dziewczynką w mniemaniu wszystkich prócz Julii, Karoliny i Sylwii, czyli mojej przyjaciółki, która jeszcze chudsza od Karoliny, była typową chłopczycą. Nikt nie mógł przyjąć do wiadomości, że Klaudia, ta Klaudia, może się kiedykolwiek zakochać. Było mi to na rękę. Nienawidziłam rozgłosu. Paweł zdjął czapkę. - Och - wyrwało mi się. - Co jest? - podeszła do mnie Sylwia. - Nic, nic. Obciął włosy! Te piękne włosy! Nie mogłam się przyzwyczaić do widoku jego pięknych rzęs w całej okazałości. Był to dla mnie zbyt duży szok, nie mogłam kryć swoich uczuć przed osobą, która tak dobrze mnie zna. - Powiem Ci na przerwie. - Trzymam za słowo - Sylwia oddaliła się. http://images26.fotosik.pl/322/463d7406b1512bc8.jpg Wpatrywalam się jak urzeczona w Pawła. Nagle odwrócił się. Czym prędzej schowałam się za kolumną, by za chwilę, nie mogąc wytrzymać, znów się zza niej wychylić i z zapartym tchem obserwować mój ideał. To wtedy podjęłam ostateczną decyzję: nie mogę tego tak zostawić. Czas zrobic pierwszy krok, choćby miał prowadzić do pierwszych łez z miłości. |
Odp: "Los tak chciał"
Nawet mi się podoba. Narazie nie piszę co mi się podoba a co nie i nie daję oceny. Czekam na następny odcinek. Moja potencjalna ocena to 9/10.
|
Odp: "Los tak chciał"
Uszczęśliwiłaś mnie :)
Doczekałam się (W KOŃCU!) Twojego II FS i muszę powiedzieć, że warto było tyle czekać. FS piękne pod każdym względem. Świetne opisy sytuacji i uczuć- aż miło się czyta ;). Fakt, zdjęcia nie pokrywają się z tekstem (rozumiem w kwestii koloru oczu, włosów czy fryzury, ale bohaterka miała nadwagę... A wygląda jak modelka!), jednak w kwestii planów, czyli korytarze szkolne itd. nie mam zastrzeżeń, a wręcz przeciwnie. I takie jedno moje spostrzeżenie: w dialogach nie stosujemy formy grzecznościowej (wielkiej litery) pisząc cię, tobie, ciebie, ci- nie ma takiej potrzeby. To nie jest w końcu list... I takie moje spostrzeżenie: nie miałaś innego pomysłu na imię bohaterki, że została Twoją imienniczką? ;) Tak było w przypadku DI- jej Simcia nazywa się też tak jak ona ;) Jakaś nowa moda? To może i ja do swojej "Szansy" też powinnam wprowadzić jakąś Olivię? :D 10/10- no bo czegoś Ty się spodziewała po mnie... Aaaa... Z tego co mi wiadomo, piąto- i szóstoklasiści to jeszcze dzieci. Nie wiem czemu oni u Ciebie są nastolatkami... |
Odp: "Los tak chciał"
Liv - została moją imienniczką, bo opowiadam swoją historię :D Przedstawiłam ich jako nastolatków, aby było dostępnych więcej interakcji, które potem się przydadzą w robieniu dalszych zdjęć. To na początku było dla mnie nie fs, ale pamiętnikiem, a w celu raczej wyrzucenia z siebie zbędnych emocji przerobiłam to w coś "pożytecznego".
|
Odp: "Los tak chciał"
MIŁOŚĆ NA ZABÓJ W PODSTAWÓWCE?
podejrzane.coś mi tu śmierdzi nadinterpretacją. te poetyckie opisy banalnych rzeczy...nie przemawiają do mnie.ni dudu. Piszesz zdania na 10 linijek,a nie ma w nich żadnej szczególnej treści. Mogę podsumować cały odcinek-nastolatka kocha się w chłopaku,idzie rano do szkoły i zauważa,że obciął włosy.Tyle. Jakoś to do mnie nie przemawia ;p Jakby to powiedziała moja polonistka-maksimum słów,minimum treści.A to nie jest dobre ( nie zdasz tak matury! xD ) |
Odp: "Los tak chciał"
Może i nadinterpretacja. Nie mówię, że nie, w tej chwili opisywałam uczucia dziewczyny, nie obiektywną opinię. I naprawdę dziękuję za szczerą opinię, postaram się poprawić, nie pisać byle czego, ale wypróbuję bardziej dojrzałą treść (nie gwarantuję, że wyjdzie).
|
Odp: "Los tak chciał"
Spoko,ja wiem że pierwsze odcinki nie są jakieś szczególnie treściwe i obfite w wydarzenia,ale pamiętaj że poetyckimi opisami nie pociągniesz długo ^^
wiem że potrafisz napisać coś dobrego :P |
Odp: "Los tak chciał"
Cytat:
No mnie też dziwi trochę miłość w podstawówce... No, ale pomijając wiek bohaterów-fotostory podoba mi się. Na pewno przeczytam kolejne odcinki z ciekawości. |
Odp: "Los tak chciał"
OMG, jakbym słyszała siebie sprzed roku! ;*
Miałam podobną historię w 5 klasie. Uczucie z czasem osłabło, bo teraz jestem w 6, a on w gimnazjum. Ale dobra, teraz fs. Jak dla mnie, jest za bardzo uczuciowo, ale robi się ciekawie. Dość ładne opisy. Zajrzę tu jeszcze, choćby z ciekawości, co będzie dalej. Nie potrafię sobie tylko wyobrazić, co mu powiesz. Ja w takim miejscu stanęłabym w kropce. I nie zgadzam się z Liv, że 6-klasiści i trochę niżej to dzieci. Uważa się tak pewnie ze względu na większość, a mniejszość może być przecież bardzo dojrzała emocjonalnie. Patrzę na moich rówieśników i czasem mam takie wrażenie, że jestem zupełnie z innego świata. Oni są dziecinni - ja poważna. Wszyscy myślą, że jak podstawówka to już dziecko, często po samym wyglądzie. Kliii, przepraszam za pogmatwany komentarz. Ocena liczbowa po 3 odcinku, bo za wiele się nie dzieje. BTW nie ma prologu? Pozdrawiam, Lut. PS Ale się rozpisałam xd |
Odp: "Los tak chciał"
@up: pisząc to co napisałam miałam na myśli wygląd. Tylko i wyłącznie.
Bo jeśli chodzi o charakter, to powiem tyle, że nawet gimnazjaliści to jeszcze dzieciaki. |
Odp: "Los tak chciał"
Jeju, Kliii :)
Jakoś tak się złożyło, że dawno nie wchodziłem w dział FS, jednak wiem, co straciłem. Wiem, że nad tekstem długo pracowałać (tego stworzyłaś na podstawie tego, którego mi przesłałaś, tak?) i wyszło Ci. Zdania czyta się miło i tak "gładko". Czasami są nawet bardzo rozbudowane, jednak tylko w jednym się zgubiłem i musiałem czytać ponownie :D I to co mnie najbardziej kręci- to, że nie skupiasz się tak głównie na akcji, ale na czynnościach, opisach i uczuciach. Czytam naprawdę wielę książek- niektórych kację można by streścić w jednym zdaniu, a są to epopeje na 300 stron :) Mam nadzieję, że takie właśnie będzie "Los tak chciał". I skoro jest to z życia wzięte, to masz już pewne doświadczenie- powinnaś wiedzieć (i raczej już wiesz) , jakie uczucia i myśli szarpają osobą, która znalazła się w takiej sytuacji. I dobrze- będzie przynajmniej wiarygodnie i konkretnie. Na razie bez oceny liczbowej, ale niech zrekompenują Ci to dwa słowa: Świetnie piszesz :) |
Odp: "Los tak chciał"
@up: Tak, cały odcinek jest na wzór tekstu, który Ci przesłałam i w tym fs nie będzie nadmiaru akcji. Nad tekstem nie pracowałam wcale tak długo, pierwsze 3 odcinki były napisane jednego dnia pod wielkim przypływem weny.
Drugi odcinek w miarę możliwości pojawi się najwcześniej we wtorek. Przepraszam za to, ale naprawdę mam multum prac domowych, co i tak mnie nie usprawiedliwia :D. |
Odp: "Los tak chciał"
Przepraszam za post pod postem, ale musiałam tak zrobić, żeby ktokolwiek zauważył, że jest nowy odcinek. Przepraszam też za opóźnienie ;)
"Los tak chciał" Odcinek 2 Cztery pierwsze lekcje dłużyły się w nieskończoność, za to przerwy były krótkie. Za krótkie. Nie wystarczały mi już przelotne spojrzenia. Pragnęłam bliskości Pawła, była mi ona potrzebna niczym tlen. Nadeszła długa przerwa. Jak zwykle z Julią i Karoliną siedziałyśmy pod salą. Nie tą, w której miałyśmy miec lekcję, lecz jakąś w pobliżu tej, w której lekcje miał Paweł. Dołączyła do nas Sylwia. - Miałaś mi coś powiedzieć. - Ale.... - Żadnych ale. Czemu jesteś taka zamyślona? Widocznie zrobiłam zakłopotaną minę, bo Sylwia szybko dodała: - Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić. - Mogę? - Julia zrozumiała mnie bez słów, wiedziała, że nie lubię obwieszczać moich uczuć ludziom, którzy jeszcze nie wiedzą, za to "wtajemniczonym" mogę paplać ile wlezie. Niezauważalnie skinąłam głową, jednak Julia znała mnie na tyle dobrze, że wychwyciła ten gest. - No więc...Klaudia się zakochała. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/fs111.jpg - Naprawdę? Kto jest tym szczęśliwrzem? - Sylwia lubiła przekręcać słowa. Tym razem połączyła słowa "szczęśliwcem" i "szczęściarzem". Znając ją, zrobiła to z myślą o podwojeniu znaczenia słowa. Nigdy nie docierało do niej, że nie każda dziewczyna ma równe szanse u chłopaka. Bałam się jej pierwszej miłości, ta cecha mogła ją zgubić. - Paweł z 6c. Ten szatyn, ciągle sam siedzi - Julia dyskretnie wskazała palcem, o kogo chodzi. - Ten z czarnymi oczami - dodała Karolina. - Żartujesz? - Sylwia o mało co nie wybuchła śmiechem. - On chodzi ze mną... - przed moimi oczami w ułamku sekundy zaczęły pojawiać się sceny dla mnie niewyobrażalnie bolesne - Na angielski. W gimnazjum są dodatkowe lekcje. Równy z niego gość. Jak chcesz to możesz napisać do niego karteczkę, przekażę mu. Ulga wypełniła moje serce. Minęło kilka sekund zanim zrozumiałam, jakie mam szczęście. Sylwia była studnią pomysłów. Studnią bez dna. Dziękowałam Bogu, że mam taką wspaniałą przyjaciółkę. I dziękowałam Bogu, że chodzi ona na angielski. Cały dzień myślałam, jak powiedzieć Pawłowi o moim uczuciu, a ona w kilka sekund oszczędziła mi rozmyślań. Sylwia...to byla prawdziwa przyjaciółka. Przyjaźń - kiedyś nie znałam tego uczucia. Kolegowałam się ze wszystkimi dziewczynami z klasy, próbując traktować je po równo. Udawało się. Do dziś nie wiem, jakim cudem. - Dzisiaj mam angielski - Sylwia wyrwała mnie z odrętwienia. - To do roboty - Karolina była pełna entuzjazmu. - No dobrze, tylko...ja nie chcę, żeby on na razie wiedzial, że to ja. Niech się sam domyśli - genialny z pozoru pomysł wydał mi się za odważny, zbyt bezpośredni. Czytałam w różnych gazetach, żeby miłość wyznawać w cztery oczy, ale w moim przypadku byłoby to z góry skazane na niepowodzenie. Piąta była matematyka, nie było możliwości zrealizowania planu. Pani była bardzo surowa, a ja miałam za duży potencjał w tej właśnie dziedzinie, by podpaść nauczycielce, pozbawiając się tym samym oceny celującej na semestr. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/fs222.jpg Siedziałam cicho i z zapałem słuchałam monologu pani wychwytując każde słowo i analizując je w głowie, w której już z teorii powstawała praktyka. Dzwonek wybawił nas od odpytywania przy tablicy, jednak wywołał z mózgu nauczycielki myśl "praca domowa". - Do domu ćwiczenia strony 48-49, kaktusy jak zwykle dla chętnych. Nie przejmowałam się zadaniami, byłam pewna, że odrobię je w pięć minut. Tak, zdecydowanie matematyka była moim konikiem. Szybko myśli o moim ulubionym przedmiocie nie licząc wychowania fizycznego, które było poza rankingiem ustąpiły myślom o Pawle. Miał teraz wf, ja, dzięki Bogu, godzinę wychowawczą. Całą przerwę wpatrywałam się w Pawła i myślałam, że wreszcie dowie się o moim uczuciu do niego. Byłam taka dziecinna! Myślałam, że jeśli mu się spodobam, bedę miała życie jak w bajce. Wpatrywałam się w jego oczy. Tak pragnęłam, żeby na mnie spojrzał, nie przelotnie, ale prosto na mnie. Jednak wiedziałam, że gdyby to zrobił, gdyby nasze oczy się spotkały, przez ułamek sekundy poczułabym coś większego nawet niż euforia. Byłoby to uczucie tak wspaniałe, że nie do opisania. Szybko spuściłabym wzrok. Tak, znów moje tchórzostwo zepsułoby wszystko. Usłyszałam cichy głos pochodzący jakby z oddali: - Klaudia...Klaudia... Ignorowałam go. Od dawna wiedziałam, że coś ze mną nie tak. Niekontrolowane wybuchy śmiechu, odpowiedzi na pytania, jakich nie powstydziłby się wariat. Coś mną potrząsnęło. Tak chora być nie mogłam. Zwróciłam głowę ku temu "czemuś". Była to Natalia z mojej klasy, dziewczyna uczyła się bardzo dobrze, ale ciągle mnie nękała. Niemal codziennie dostawałam esemesy "Co było zadane z matmy?". Mimo to lubiłam ją. Była taka...oderwana od mojego świata, przy niej moje problemy prawie znikały. - W zadaniu 9 trzeba sprowadzić do wspólnego mianownika, zamienić mnożenie na dzielenie, drugą liczbę zamienić na jej odwrotność, skrócić na skos i pomnożyć? http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/fs333.jpg - W mnożeniu nie sprowadzasz do wspólnego mianownika - odpowiedziałam machinalnie, prawie że jej nie słuchając. - A no tak, dzięki - Natalka zrobiła minę, jakby była tego pewna, tylko celowo spytała mnie, żeby sprawdzić, czy jej słucham. Nie zdążyłam znów pogrążyć się w zamyśleniach. Zadzwonił dzwonek na lekcję. Wyrwałam z zeszytu kartkę w kratkę. Karolina usiadła ze mną, a Julia z Sylwią ławkę dalej. Nie umiałam w takim stanie myśleć nad tym, jak ją ozdobić. Po prostu wyciełam mały skrawek kartki i napisałam "Podobasz mi się. Anonim.". Każda litera była przepełniona moim bólem. A co, jeśli on już kogoś ma? - Wiecie co, przemyślałam wszystko, nie dawaj mu tej kartki. - Ani mi się śni. Zrobię to dla Twojego dobra. - Będzie dobrze - szepnęła mi do ucha Karolina. Wzięłam w dwa palce skrawek papieru, który miał odmienić życie Pawła. A może i moje własne. - Tylko nie rysujcie serduszek - przestrzegłam. Moje przyjaciółki zrobiły zawiedzione miny, jednak obiecały mi, że będą tylko kwiatki, kratki, szlaczki i... - Dość tego! Klaudia z Karoliną zamieniają się z Natalią i Anią. Raz, raz! -nasza wychowawczyni miała zły humor. Przesiadłyśmy się i włączylyśmy do dyskusji o tym, czy pani od przyrody łamie WSO. Może i je łamała, ale i tak ją lubiłam. Była bardzo miła, współczułam jej. Wszyscy uwzięli się na nią. Broniąc nauczycielki, wciąż myślałam o Pawle. Zresztą, zawsze o nim myślałam. Nawet o nim śniłam. Był dla mnie centrum wszechświata, kochałam go. Całą lekcję na nowo podziwiałam jego brwi, rzęsy, oczy, usta... Nawet nie wiem, jak minęło tyle czasu, ale pod koniec lekcji Sylwia i Julia podniosły do góry karteczkę. Była naprawdę ładna. Napis otaczała zielono-pomarańczowa ramka, a obok widniał mak polny. Nie było tam przesytu elementów, było idealnie. Gdy zabrzmiał dzwonek, podbiegłam do dziewczyn. - Jest super! Ale...musisz mu to dawać? - Musi - Julia natychmiast odpowiedziała. Po lekcjach zostałam z Julią i Karoliną przy moim bloku. Mimo, że był listopad, pogoda była ładna jak nigdy. Spokojnie można było wyjść na dwór w jeansach i T-shircie. To było nasze stałe miejsce spotkań. Tutaj toczyły się rozmowy na temat przyjaźni, miłości...a najczęściej chłopaków. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/fs444.jpg - Wiecie co? - zaczęła Julia. - Co? - Marcin napisał do Izy na gg. - Wreszcie - stwierdziła Karolina. - Nie mógł tak długo kryć tego uczucia. Iza była to niska, drobna i bardzo ładna szóstkoklasistka. Śpiewała w chórze szkolnym, tak jak Julia, Natalia i Sylwia. Ja nie miałam szans. Umiałam zaśpiewać czysto tylko piosenki, których słuchałam na codzień. Za to Natalia i Sylwia potrafiły wydobyć z siebie dźwięki, o których ja nawet nie mogłam pomarzyć. Widocznie zrobiłam smutną minę, bo dziewczyny od razu zamilkły. - Klaudia, co jest? - Julia szybko zauważała moje reakcje, ale nie rozumiała mnie na tyle, by znać ich powód. - Będzie dobrze. Na pewno mu się podobasz. Jesteś przecież ładna. - Karolina od razu wiedziała, o co chodzi. - A jeśli...- głos mi się załamał. Kilka łez pociekło mi po policzkach. - Nie ma żadnego jeśli. - wtrąciła Julia i delikatnie mnie objęła, pocieszając. - Klaudia, obiad - babcia wydarła się z klatki schodowej. Trzeba będzie ją tego oduczyć. Jak zwykle musiałam iść do domu w najgorszym momencie. Na szczęście opanowałam ukrywanie emocjii do perfekcji. Starłam łzy, uśmiechnęłam się i pewnym krokiem przekroczyłam drzwi. |
Odp: "Los tak chciał"
Przeczytałem:) Troche z nudów bo zazwyczaj nie czytam takich opowiadań. Jest całkiem ok, ładne zdania układasz. Fajnie ze to Twoja historia, a do komentarza skłoniło mnie Twoje zdjęcie w Fotkach bo teraz bede sobie Ciebie wyobrażał lepiej hehehe. Też przeżywałem takie historie:) Teraz jestem już staaaary ale warto poczytać:)
|
Odp: "Los tak chciał"
Bardzo fajne fs. Lekko się czyta. Zgadzam się ze steve, że twoje zdania są naprawdę poprawnie ułożone. Co do zdjęć do też oczywiście super. Nie mam się do czego przyczepić...
10/10 :-) |
Odp: "Los tak chciał"
Tekst bardzo fajny, błędów nie widziałam.
9,99/10 0,01- za to, iż nadal nie mogę przeżyć tematyki Twojego fs(miłość w podstawówce) Przepraszam |
Odp: "Los tak chciał"
pisaqeczka - nie ma za co przepraszać ;) Nie mogłam niestety zmienić wieku bohaterów, bo bardzo ważna jest tutaj rozłąka (podstawówka - gimnazjum), a na początku liceum treść musiałaby być nieco inna, wiele rzeczy nie miałoby miejsca, bo bohaterowie byliby bardziej dojrzali i podejmowali przemyślane decyzje.
|
Odp: "Los tak chciał"
Bardzo fajny tekst...
Przyjemnie się czyta...:) |
Odp: "Los tak chciał"
Cytat:
Widać macie te same podręczniki, z których ja się uczyłam ;] Ale nigdy nie robiłam zadań dla chętnych :P Te pomysły z karteczkami też są mi znane (chociaż osobiście przez takie coś nie przechodziłam). I w ogóle czytając to wracają wspomnienia z podstawówki. Nawet w mojej szkole niewielu przepadało za panią od przyrody : | A odcinek, pokrótce rzecz ujmując, spodobał mi się :) 9,5/10 |
Odp: "Los tak chciał"
Zgadzam się z Liv ,wracają wspomnienia z podstawówki ;]
Czasami miło poczytać o sprawach ,które dotyczyły chyba każdego z nas.. |
Odp: "Los tak chciał"
Brak weny niestety :( Odcinek postram się dać jutro, ale nic nie obiecuję. Mam całe 7 odcinków i nie mogę zdania sklecić w 8, proszę więc o cierpliwość, nie chcę dopuścić do sytuacji, w której nie będę miała do czego robić zdjęć ;)
|
Odp: "Los tak chciał"
Na początku chciałabym przeprosić, że odcinek tak późno. Miał być przedwczoraj, ale... cóż, coś mi przeszkodziło ;) Znów za mało akcji, ale wkrótce to się zmieni :)
"Los tak chciał" Odcinek 3 Czym prędzej zjadłam obiad i poszłam do salonu, który był jednocześnie moim pokojem i sypialnią rodziców. W drugim pokoju mieszkali dziadek i babcia. Było ciasno, to prawda, ale dobijał mnie pewien paradoks: moja prababcia sama mieszkała piętro wyzej w identycznym mieszkaniu i za nic nie chciała go oddać ani żeby ktokolwiek się tam wprowadził. Przytuliłam Reksa, mojego psa i położyłam się obok niego na podłodze w kuchni. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/ja%7E8.jpg Nie chciałam w domu myśleć o Pawle, zdradziłabym się. Nawet nie zauważyłam jak zasnęłam. Obudziłam się o szóstej rano następnego dnia - spałam czternaście godzin! Nie podejrzewałam, że nadmiar emocji tak bardzo dał mi się we znaki. Była sobota. Starając się nie myśleć o Pawle, usiadłam do lekcji. Tak, jak przewidywałam, matma była banalna. Pierwszy raz w życiu żałowałam, że jest tak mało zadane. Odrabiając lekcje mogłam choć na chwilę oderwać się od myśli o Pawle i skoncentrować na bardziej przyziemnych sprawach. Zrobiłam zadania z książki "Kangur matematyczny"z lat 2000 i 2001, potem dla zabicia czasu napisałam opowiadanie o dziewczynce, która zgubiła się w lesie. Chwilę porysowałam i poczytałam, ale na żadnej z tych czynności nie mogłam skupić się dłużej niż pół godziny. W południe nie wytrzymałam i zadzwoniłam do Sylwii. - Słucham? - Cześć, Sylwia. Możesz wyjść na dwór? http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/ja1%7E1.jpg - Taaa...ale dopiero o trzeciej. - No dobra. Pod moim blokiem. Cześć. - Do zobaczenia. Trzy godziny! Co ja będę robić przez ten czas? Ta niepewność mnie przerażała. Jak zareagował? Czy domyślił się, że to ja? - Ehh... - westchnęłam. - Co jest? - spytała mama. - Nic, nic...jestem zmęczona - dopiero wtedy sobie to uświadomiłam. Tak, chciało mi się spać mimo, że nie tak dawno temu spałam. Nie lubiłam zasypiać w łóżku. Wolałam juz twardą podłogę, a dywan był dla mnie marzeniem. Kochałam uczucie zimna przy zasypianiu, czułam się wtedy odizolowana od świata zewnętrznego. Położyłam głowę na miękkim, wręcz puchatym dywanie. Przytuliłam się do poduszki, którą ściągnęłam z łóżka. Zwykle to pomagało. Niestety, nie tym razem. Wątpliwości mnie nie opuszczały. Nawet, gdy zapadłam w sen, śnił mi się Paweł. Powiedział, że mnie nie chce, że jestem brzydka. Może to głupie, ale płakałam przez sen. Wiem, to tylko sen, nie powinnam się przejmować. Jednak moja pogrążona w rozpaczy dusza zaczęła żałować swojej decyzji. Jak śmiałam sądzić, że Paweł zwróci uwagę na MNIE? Mnie - kujonkę? Mnie - niechodzącą na dyskoteki z powodu braku jakiegokolwiek talentu? Mnie - dziewczynę, która choć dobrze się uczy, tak naprawdę nic w życiu nie osiągnęła? Mnie - która jak głupia wierzyła, że zasłużyła na tak wspaniałego chłopaka jak on? Płakałam nawet po obudzeniu się. Miałam szczęście, że byłam w domu tylko z Reksem. Przeklinałam na głos swój los, swoje życie, samą siebie. Zdecydowanie wolałabym być kimś innym -kimś ładniejszym, mądrzejszym, bardziej otwartym, lekkodusznym, po prostu kimś lepszym. Podszedł do mnie mój pies - jedyna istota, która w pełni mnie rozumiała. Przytuliłam się do niego. Zmoczyłam mu futro łzami. Zlizał je z mojego policzka. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/ja2%7E1.jpg - Jestem żałosna - powiedziałam do niego - Mówię sama do siebie, uzalam się nad sobą... Na szczęście nie mógł mi odpowiedzieć. Za to go kochałam. Zawsze mnie wysłuchiwał do końca i pocieszał bez zbędnych słów. Nie miał ludzkich reguł, nie interesowała go moralność. Po prostu było mu smutno gdy płaczę, merdał ogonem gdy się cieszę. Był najbardziej empatycznym stworzeniem, jakie znałam. Otarłam łzy o poduszkę. Mój wzrok prześlizgnął się po meblach. Spojrzałam na zegarek. Było pięć minut po trzeciej! Wyszłam przed blok. Sylwia była widocznie zdenerwowana. Stała oparta o ławkę z założonymi rękami. Miała na sobie tunikę przewiązaną ślicznym paskiem. - Czekam na Ciebie 15 minut! - krzyknęła. - Sorry, zaspałam. Moja przyjaciółka zrobiła dziwną minę. Tylko ja byłam zdolna do snu o czternastej po przespanej całej nocy (jeśli tak można nazwać czternaście godzin pogrążenia w ramionach Morfeusza). - I jak zareagował? - drżałam z podniecenia. - Normanie - nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/ja3.jpg - Czyli jak? - Roześmiał się i przyjął karteczkę. Powiedziałam, że to od koleżanki i że w środę ją na niego niby przypadkowo wepchniemy i tak się dowie, która to. - Zwariowałaś? - nie mogłam przyjać tego do wiadomości. - Jak to w środę? - Tak to. Jeśli ja się w to nie włączę, będziesz się na niego gapić aż do zakończenia roku. I nic wiecej. Z bólem w sercu musiałam przyznać jej rację. Byłam otwarta tylko w towarzystwie najbliższych przyjaciół. Nie sprawiałam takiego wrażenia jak Karolina, jednak cokolwiek zwiazanego z Pawłem zawsze wywoływało u mnie uczucia, których nie byłam w stanie poskromić. Czemu? Sama nie byłam tego pewna. Może byłam nieśmiała? Lub bałam się odtrącenia? Jednak najbardziej prawdopodobna wydała mi się trzecia możliwość: zakochałam się. Czwartą, brzmiącą, że jestem nienormalna, zostawiłam sobie na później. - Można Ci zaufać? - spytała Sylwia. Zupełnie zmieniła ton głosu. Teraz słyszałam niepewność, nutkę niedowierzania, a może nawet nieufności w jej głosie. - Jasne - odpowiedziałam natychmiast. Co jak co, tajemnicy potrafiłam dotrzymać. Była to jedna z moich, nielicznych zresztą, zalet. - Więc...zakochałam się. - To wspaniale! Kto jest tym szczęściarzem? - Czy ja wiem...on o niczym nie wie. - To musisz mu powiedzieć. Zdecydowanie. Kto to? - Robert z 6c. - na dźwięk tego imienia ogarnęło mnie zaskoczenie. Robert był niskim blondynem, prymusem. Miałam przyjemność go poznać na drugim etapie konkursu ekologicznego. Zadawał się głównie z dziewczynami. Z dziewczynami ze swojej klasy. Szczerze współczułam Sylwii. Musiała cierpieć katusze na każdej przerwie. - Musimy działać. - No nie wiem... - Sylwia była pełna pomysłów zawsze, jeśli chodziło o kogoś innego. Za to gdy chodziło o nią samą, milczała jak grób. - Znam go z konkursu ekologicznego. Dużo gadaliśmy. Napisz mu karteczkę. Znacie się z chóru, coś się wymyśli. Zobaczyłam uśmiech na twarzy Sylwii. Najchętniej rozdawałaby ona szczęście wszystkim, tylko dla niej by nie wystarczyło. Nie była taką egoistką, jak ja. Była wzorem cnót - rozmawiało mi się z nią tak samo dobrze jak z Julią, za to nie miała w sobie jej niedyskretności. Rozumiała mnie jak Karolina. Dziwne, że wcześniej tego nie zauważyłam. - Będzie dobrze, zobaczysz - przekonywałam nie tylko przyjaciółkę, ale i siebie. - Wiem, zasłużyłyśmy na szczęście - lekki uśmiech wdarł się na jej wargi - Gdybyś widziała minę Pawła! Wybuchnęła śmiechem. Tak, to był mój najlepszy rok. Nie wiem, jakim cudem udawało mi się mimo przeciwności losu śmiać się ponad godzinę dziennie. Byłam taka wesoła, radosna... Wystarczała mi przyjaciółka, żeby dobrze się bawić niezależnie w jakiej sytuacji. - Zimno tu trochę - dopiero teraz zauważyłam, że Sylwia się trzęsie. Nic dziwnego, ja byłam odporna na chłód, rzadko kiedy było mi zimno. - Chodź do sklepu, ogrzejemy się - zaproponowałam. Poszłyśmy. Po drodze snułyśmy możliwości wybrnięcia ze sprawy, wybierałyśmy najlepsze rozwiązanie. Tak, zdecydowanie była nim karteczka. Sylwia tak jak ja w życiu nie podeszłaby do Roberta sama. Nie podjęłaby inicjatywy. Spędziłyśmy razem miłe dwie godziny. Odprowadziłam ją na przystanek i smętnym krokiem poszłam do domu. Gdy zostawalam sama, nie mogłam już oprzeć się myślom. Myślom, które najchętniej wyrzuciłabym z mojej głowy na zawsze. |
Odp: "Los tak chciał"
Przeczytałam i muszę powiedzieć to samo co zawsze :D (czyli że podobało mi się)
Błędów nie znalazłam (!), tylko czemu Klaudia na ostatnim zdjęciu jest ubrana w coś innego aniżeli na przedostatnim? Nie wspominałaś o tym, że się przebrała. I bardzo fajne opisy uczuć :) Może to dlatego, że wiesz, co Ty wtedy czułaś- to pomaga (chociaż są wyjątki od tej reguły- ja na przykład swoich uczuć nie umiałabym tak opisać ;)) 10/10 |
Odp: "Los tak chciał"
Przebrała się, bo byłoby jej za zimno, uznałam to za oczywiste, chociaż rzeczywiście powinnam to opisać ;)
|
Odp: "Los tak chciał"
Nikt jej nie znalazł tak leżącej na podłodze? O_o
Przeczytałam zaległe rozdziały i nawet mi się podoba, irytuje mnie jedynie fakt, że dziewczynki z podstawówki są tak biuściaste Błędów nie wychwyciłam. 7,5/10 |
Odp: "Los tak chciał"
Fajny odcinek...
Pdobało mi się i dobrze się czytało... |
Odp: "Los tak chciał"
Cytat:
|
Odp: "Los tak chciał"
Znów post pod postem, przepraszam xD
"Los tak chciał" Odcinek 4 Moje powieki delikatnie się rozchyliły. Jak zwykle wstałam sama, kilka godzin przed rozpoczęciem lekcji. Spojrzałam na kalendarz wiszący na drzwiach szafy. Poniedziałek...przez głowę przeszła mi myśl, że tak niedaleko do środy. Tak niedaleko. Westchnęłam. Pierwszy raz w zyciu chciałabym pozbyć się swojego nawyku wczesnego wstawania. Była szósta. Miałam jeszcze półtorej godziny wolnego. Jakże bardzo chciałam zasnąć! Zasnąć nie myśląc o kłopotach, o tym, co ma nastąpić. Zapomnieć o wszystkim, nawet o tym, jak mam na imię. Niestety było to niemożliwe. Tak boleśnie niemożliwe. Na myśl o tym, co mnie czeka czułam realny, fizyczny ból. Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że to migrena. Poczułam ulgę. Ból tłumił narastające we mnie wątpliwości. Po prostu leżałam nie myśląc o niczym. To było cudowne...do czasu. Po około dwudziestu minutach ból stał się nie do wytrzymania. Chwiejnym krokiem poszłam do kuchni. Chciałam otworzyć szafkę. Ze zdumieniem zauważyłam, że idzie mi to oporniej niż zwykle. Nie miałam siły. Ani fizycznej, ani psychicznej. Połknęłam dwie tabletki Ibupromu i położyłam się na podłodze w kuchni. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/it3.jpg Leżałam tam bardzo długo, ale w końcu osiągnęłam spodziewany efekt - pulsujący ból opuścił moje skronie. Zmęczona ubrałam się i założyłam plecak. Jego ciężar wręcz przygniótł mnie do ziemi. Nie mogłam zjeść śniadania, to byłaby samodestrukcja. Ledwo mogłam chodzić, chwiałam się i co chwilę miałam wrażenie, że się przewrócę. Jednak wolałam iść do szkoły niż przez cały dzień nie zobaczyć Pawła. Tego dnia mimo, że przyszłam do szkoły jeszcze wcześniej, niż zwykle, i tak nie starczyło mi czasu na pozbieranie myśli. Kiedy nadszedł Paweł jeszcze więcej możliwości wybrnięcia z całej sytuacji kołatało mi się w głowie. Do tego nadal czułam się słabo i nie miałam na nic ochoty. No, prawie na nic. - Klaudia, co się dzieje? - Julia od razu zauważyła, że coś jest nie tak. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/it4.jpg Opowiedziałam jej wszystko, bo po co ukrywać cokolwiek? Do rozmowy dołączyła Karolina i musiałam opowiadać wszystko od początku. Nie miały czasu zadawać jakichkolwiek pytań, bo dzwonek natychmiast przerwał naszą konwersację. Nie szło mi tego dnia dobrze. Miałam szczęście, że nie było żadnego sprawdzianu. Czułam się źle. Nie chciałam rzucać się Pawłowi w oczy, bałam się ciągle jego reakcji, jeśliby uchwycił moje spojrzenie. Tak, teraz już wiedziałam - bałam się odtrącenia, obojetności, nawet nienawiści. Ogarnąły mnie wyrzuty sumienia: "a co, jeśli on kocha inną? Co, jeśli tą karteczką rujnuję mu życie?". Wieczór jak na złość wydawał się za krótki. Dużo za krótki. Każda czynność zdawała się bardzo krótka, a trwała w rzeczywistości długo. Nie miałam na nic czasu ani ochoty. Siedziałam przed komputerem i bezcelowo wpatrywałam się w ekran, co jakiś czas poruszając dla pozorów myszką. Dwa dni były dla mnie meczarnią, ale dziwnym trafem losu chciałam, żeby trwały wiecznie. Czułam przerażającą niepewność, ale jednocześnie bałam się rozwiązania całej sprawy. Moje myśli krążyły wciąż wokół jednego: Pawła i jego reakcji, która prawdopodobnie będzie dla mnie bardziej bolesna niż życie w niepewności. Wiedziałam jedno: nawet, jeśli będzie mnie bardziej bolało, to i tak poczuję ulgę. Wiem, że to dziwne, ale tak wtedy myślałam. Ból miał przynieść mi ulgę. Może w tym szaleństwie była metoda. Może... Ale o tym miałam się przekonać dopiero w środę. Jak na razie moją najblizszą przyszłością miało być oczekiwanie na coś, co aż za szybko nadchodziło, nie dając mi na nic czasu. Nie miałam czasu myśleć, mówić, ba, nawet jeść. Wypełniała mnie wszechobecna pustka. Z każdym ruchem myślałam o Pawle, każdy oddech był przepełniony nieustającym pragnieniem poczucia jego warg muskających moje. Wiedziałam, że bardzo mało prawdopodobne są moje nieustające marzenia i że na zawsze pozostaną w mojej głowie. Tak. Moje ciało przepełniała samotność, choć ciągle ktoś kręcił się po pokoju. Nie zwracałam nawet uwagi na Reksa. Nawet przeciętny obserwator zauważyłby, że coś jest nie tak, jednak nie moja rodzina. - Twoje problemy? Dziecko, jakie Ty możesz mieć problemy? - ach, jakże często słyszałam to z ust moich najbliższych. Reks narzucał się. Nie miałam serca odtrącić go. Wtuliłam głowę w jego miękkią, puszystą sierść i poczułam się raźniej. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/it1.jpg Był ktoś, kto mnie potrzebował. Ktoś, komu nie zależało na uprzejmości i szacunku. Liczyła się miłość i spontaniczność. Nie było miejsca na zazdrość, nienawiść, nieszczerość. Jego świat był taki prosty, tylko ludzkie uczucia są tak skomplikowane. Ludzie jako jedyny gatunek sami stają sobie na drodze do szczęścia. Sami ukrywają uczucia i chowają je za maską wymuszonej obojętności i cynizmu. Cynik to idealista z pękniętym sercem... - przypomniał mi się mój niedawny opis na gg. To znaczy nie tak niedawny, bo sprzed dwóch miesięcy. Tyle się przez ten czas zmieniło... Mój stosunek do świata zmienił się diametralnie. Kilka miesięcy temu gdyby ktoś mi powiedział, że nie będę miała ochoty żyć, zaśmiałabym się i nie uwierzyła. A teraz..niestety tak jest. Moje ciało przeszywał dreszcz, gdy do moich uszu doleciało imię Paweł. Ktoś jeszcze ma wątpliwości, czy to jest miłość? Tak, to z pewnością była miłość. Głęboka i nieposkromiona. Miłość, której nic nie mogło zlikwidować. Miłość na dobre i na złe. Przez okno wpadały promienie światła i delikatnie, acz stanowczo oświetlały mi powieki. Otworzyłam oczy i przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w śnieżnobiały sufit. Wiedziałam, że dzisiaj miał być wyjątkowy dzień. Tylko co miało się wydarzyć? Nie mogłam sobie przypomnieć. - Trudno, pewnie nic znaczącego - mruknęłam podnosząc się z łóżka, którego święcie nienawidziłam. Zabierało z mojego życia tyle cennego czasu, który mogłam przeznaczyć na wiele ważniejszych rzeczy. Mozolnie zabierałam się do zakładania jeansów i koszulki. Gdy już się z tym uporałam, zjadłam płatki i umyłam zęby. Byłam już gotowa. Gotowa na ważny dzień, z którego powagi nie zdawałam sobie sprawy, bo złapała mnie skleroza. Był początek grudnia, ale zamiast wymarzonego śniegu było tylko błoto. Zamyślona weszłam na pasy nie zwracając na nic uwagi. - Uważaj! - usłyszałam krzyk jakiegoś staruszka. Stanęłam jak wryta i tuż przed nosem przejechał mi Opel. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/it5.jpg Gdyby nie starszy pan, nie byłoby mnie na tym świecie. Tylko czy zrobił on dobry uczynek? Czy nie lepiej dla świata byłoby pozwolić mi umrzeć? Z pewnością. Mimo to podziękowałam mu. Nie mógł wiedzieć, że prawdopodobnie zrujnowałam cudze życie, chciał zrobić coś dobrego. Roztrzęsiona weszłam do szkoły. - Co się stało? - zapytał Marcin. - Samochód o mało mnie nie potrącił. To samo musiałam tłumaczyć każdemu, kto wchodził do szkoły. Nawet nieznajomi, "dobre dusze" chcieli się dowiedzieć, co jest i pomóc. A mi nie można było pomóc. To nie przez niebezpieczeństwo drżałam. W chwili zagrożenia do głowy wtargnęła mi myśl: "To dzisiaj". Tak, dzisiaj miała roztrzygnąć się cała moja przyszłość. Jak w takim momencie mogłam mysleć o piracie drogowym? Każdy mój nerw drgał na myśl o Pawle, każda myśl była bardziej intensywna od poprzedniej. Naprawdę chciałam, żeby ten Opel mnie przejechał. Ponad wszystko pragnęłam ucieczki od problemów. Byłam tchórzem. I, co gorsza, nawet obrócenie wszystkiego do góry nogami by tego nie zmieniło. Klaudia - tchórzliwa kujonka, coś obojętnego dla wszystkich. Klaudia - totalne zero. - Klaudia - najlepsza przyjaciółka pod słońcem - powiedziała Sylwia. Dopiero teraz zorientowałam się, że wszystko mówiłam na głos - Klaudia, osoba, bez której nie mogłabym żyć. Odważna Klaudia, która kiedyś podbije świat. Ach, jak chciałabym, żeby tak było. |
Odp: "Los tak chciał"
Fajny odcinek...
Czekam na następny... |
Odp: "Los tak chciał"
Ciekawe to opowiadanie nawet. Tylko bardziej pasowałoby mi, gdyby sytuacja miała miejsce w minimalnie 2 gimnazjum, ale i tak jest dobrze, bo też mi się podobał pewien chłopak z 6 klasy, gdy ja byłam w 5. Lecz potem on poszedł do gimnazjum i przerzuciłam się na innego chłopaka ( tym razem z mojej klasy, lecz potem zrozumiałam, że łatwiej jest wzdychać do jakiejś sławnej osoby, ponieważ jej się nigdy nie spotka...)
Daję 8/10, albo 8,5/10 (raczej to drugie) Pozdrowionka :) |
Odp: "Los tak chciał"
Cytat:
Ad2. Hmmm, ciepły ten grudzień skoro dziewczyna chodzi w T-shircie. Fotostory podoba mi się bardzo, tematyki się już nie czepiam. |
Odp: "Los tak chciał"
Ja jestem takim cichym czytelnikiem ale stwierdziłam,że przydałoby się ujawnić :D
Otóż podoba mi się Twoje fotostory,lubię takie realistyczne historie :) Wprawdzie lepiej by było,gdyby bohaterka była chociażby w 2 gim.,no ale cóż :P Podobają mi się Twoje opisy i ogólnie wszystko jest w porządku,wg mnie mogłabyś się postarać o ładniejsze zdjęcia-te są niby ok,ale bez rewelacji,a FS mogłoby naprawdę wiele zyskać przez szczegółowe,ładne zdjęcia i realistyczne postaci :) Na pewno będę zaglądać :* |
Odp: "Los tak chciał"
I znów przepraszam za czas między odcinkami, ale tym razem mogę przynajmniej powiedzieć, że to nie moja wina :)
"Los tak chciał" Odcinek 5 Właśnie zaczęła się ostatnia przerwa, a Paweł nadal nie dawał dobrej okazji do realizacji "planu". Karoliny nie było tego dnia w szkole, więc najbardziej przejmowały się sprawą Julia i Sylwia. Mi prawdę mówiąc było już wszystko jedno. Byłam pewna odtrącenia i przyjmowałam je ze spokojem. Widocznie tak miało być. Tak zaplanował sobie Bóg. Mój ukochany na każdej przerwie tego dnia siedział sam i wyglądał na zamyślonego. - Jak mamy ją wepchnąć na siedzącego? - Julia niecierpliwiła się. - Poczekaj - odparła Sylwia - I trzymaj ją. Natychmiast znalazłam się w żelaznym uścisku mojej przyjaciółki. Byłam przerażona niepewnością, co ona chce zrobić - myślałam. Sylwia pewnym krokiem ruszyła prosto na Pawła. Zaczęłam się wyrywać. Nie miałam szans. Jedynym wyjściem było błagalne wpatrywanie się w przyjaciółkę i przepraszające w moją miłość. Sylwia powiedziała coś Pawłowi, na co on wstał. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/tak1.jpg Szybko przybiegła i jednocześnie z Julią popchnęły mnie. Wpadłam prosto w ramiona chłopaka. Moje ciało przeszył bardzo przyjemny dreszcz, za to on zesztywniał. Trwało to zaledwie kilka sekund, ale już miałam pewność - nie mam u niego szans. - Przepraszam - wyjąkałam. Nie przepraszałam go tylko za to, że na niego wpadłam, ale też za to, że się w nim zakochałam. Miałam nadzieję, że jednak nie zrozumiał tego drugiego kontekstu. Nie dając mu szans odpowiedzi pognałam przed siebie, byle dalej. Mijałam kolejne osoby, które znałam z widzenia, ale nawet nie rozróżniałam twarzy. Wszystko zamazywało się. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że płaczę. Nie chcąc być zadręczaną przez ludzi, którzy kompletnie mnie nie znają, uciekłam do łazienki. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/tak2.jpg Julia i Sylwia już tam na mnie czekały. Wyzsza z dziewczyn objęła mnie. - Co się stało? Coś nie tak? - zapytała Sylwia. - Nie... - tylko na tyle było mnie stać. Wyrawałam się z ramion Julii i zamknęłam w kabinie. Płacz mną pomiatał, rozpacz wypełniała mnie od wewnątrz. Miałam nadzieję, że gdy już wyjdę, nie będą na mnie czekały przyjaciółki. Chciałam być sama. Na zawsze. Czwartek. Kolejny dzień wypełniony smutkiem. Paweł wyraźnie mnie unikał. W szkole nie dawałam spokoju Sylwii. - Musisz coś zrobić w sprawie z Robertem. Miałaś napisać do niego karteczkę. - Wiem, ale nie mam co tam napisać. - Coś wymyslisz. Przyjaciółka na następnej przerwie pokazała mi kartkę. Treść brzmiała bardziej jak zarzuty niż jak wyznanie miłości. Ostanie zdanie brzmiało: "Więc to chyba nie moja wina, że Cię kocham". Sylwia nie chciała się w nim zakochać, to było widać już w pierwszym zdaniu. Nie chciałam, żeby przez źle sformuowane wyznanie straciła szansę na szczęście. - Pomogę Ci napisać jeszcze raz - stwierdziłam. - Ok. Tym razem wyznanie brzmiało przekonująco. Jak na złość Robert ciągle gadał z koleżankami z klasy. Kazałam Sylwii zaczekać z karteczką w kawiarence szkolnej. Śmiało podeszłam do Roberta. - Sylwia chce coś od Ciebie. Czeka w kawiarence. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/tak3.jpg Robert zrobił zniecierpliwioną minę. Wyraźnie nie chciał przerywać rozmowy. - No dobrze - westchnał. Poszedł. Usiadłam pod klasą, w której miałam lekcje. Julia spojrzała na mnie z wrogością. - Co jest? - spytałam. - Olewasz mnie. Liczy się tylko Sylwia. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/tak4.jpg Zaprotestowałam. Przyjaciółka nie chciała wierzyć. Westchnęłam. Może jej przejdzie. Nie miałam humoru na przepraszanie jej za rozmowy z Sylwią. Julia była po prostu zazdrosna, przejdzie jej. Wśród tłumu na korytarzu dostrzegłam przebłysk jasnozielonej bluzki. Pobiegłam za nim. Dogoniłam Sylwię w połowie drogi do toalety. Miała w oczach łzy. Nie musiałam pytać, co się stało. Widziałam, że były to łzy szczęścia. - Przeczytał przy mnie. Dał mi swój numer komy. - To fantastycznie - cieszyłam się ze szczęścia przyjaciółki. - Wiem. Mijały miesiące. Liście na nowo pojawiły się na drzewach, zaczynały kwitnąć pierwsze kwiaty. Coraz częściej wyglądając przez okno można było dostrzec ludzi na rowerach. Kurtki leżały w szafach już od miesiąca. Sylwii doskonale układało się z Robertem. Tylko jedno się nie zmieniło: Paweł wciąż mnie unikał. Wielkimi krokami zbliżały się moje urodziny, jednak nie miałam najmniejszej ochoty świętować. Dni mijały szybko, podobne do siebie jak dwie krople wody. Do mojego serca wkradała się melancholia. Julia obraziła się nie na żarty, a Karolina wiecznie ją pocieszała. Zwykłą koleją rzeczy jeszcze bardziej skumplowałam się z Sylwią. Któregoś popołudnia jak zwykle zadzwoniła do mnie, żeby spytać, czy mogę wyjść na dwór. Tym razem w jej głosie nie było cienia beztroski, tylko smutek. Nie chciała mi powiedzieć przez telefon, co się stało. Poszłam na miejsce naszego spotkania - pod szkołę. Na murku siedziała skulona postać patrząca w przestrzeń, lecz w której oczach nie można było dostrzec energii ani nawet życia. Ani trochę nie przypominała Sylwii w śnieżnobiałej bluzce, którą miała na sobie tego dnia w szkole. http://www.fotoszok.pl/albums/userpics/tak5.jpg Przez jej szloch nawet odcień karmazynu wydawał się dużo bledszy. Nie chcąc jej speszyć ani wystraszyć, cicho podeszłam i usiadłam obok. o mur był oparty jej żółty, trochę za mały już rower. Poczekałam, dałam jej się wypłakać. Gdy trochę się opanowała, usiadła na siodełku i powoli zaczęła się oddalać, jednak w takim tempie, żebym mogła za nią nadążyć. Mogłam wymyślić tylko jedno wytłumaczenie dla jej dziwnego zachowania - musiało chodzić o Roberta. Łzy na jej twarzy wyjaśniały wszystko. - Sylwia...co on Ci zrobił? W odpowiedzi usłyszałam cichy szloch przyjaciółki. Na rękaw jej bluzy spadło kilka łez. Przyspieszyła. Żeby ją dogonić, musiałam biec. Przemierzyłyśmy chyba każdą ulicę na osiedlu. Spotkałyśmy kilka znajomych osób, ale na żadną nie zwracałyśmy większej uwagi. Liczyło się tylko to, dlaczego moja przyjaciółka jest smutna. Nie zauważyłam nawet, że znalazłyśmy się na drugim końcu osiedla. W oddali majaczyła zielona, metalowa ławka. Sylwia dojechała do niej i ostro zachamowała. Przymocowała rower do ławki i poszła na skraj lasu. Pognałam za nią. - No więc on... |
Odp: "Los tak chciał"
Wspaniałe!
Lubię takie realistyczne historie....czekam na next,bo jest to po prostu świetne FS :D 10/10 |
Odp: "Los tak chciał"
Opowiadanie po prostu świetne, pod każdym względem!
Takie realistyczne (chociaż bohaterowie powinni być trochę starsi), zdjęcia ładne, lecz czasem niedopracowane (Robertowi ręka weszła w ścianę), opisu uczuć moim zdaniem rewelacyjne. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek ;] |
Odp: "Los tak chciał"
Ciekawe,ciekawe ...
Czekam na następny ;)) |
Odp: "Los tak chciał"
Długo odwlekałam czytanie, ale w końcu się przełamałam.
Podejrzewam, co Robert zrobił Sylwii. Pewnie spodobała mu się inna... I trochę rozumiem Pawła- może uznał Klaudię za niezdarę, skoro wpadła prosto na niego, i nie chciał mieć z nią nic wspólnego. W tekście wkradły Ci się błędy, ale chyba nie ma potrzeby, żeby je wyszukiwać. Ogólnie odcinek OK. cała 10 |
Odp: "Los tak chciał"
Super odcinek, czekam na kolejny.
|
Odp: "Los tak chciał"
Dziękuję za wszystkie komentarze i przepraszam za to, że odcinek tak późno.
"Los tak chciał" Odcinek 6 Sylwia nie dokończyła, tylko wyjęła komórkę. Zerknęłam na zegarek. - O Boże, jestem spóźniona na angielski! Sylwia, pokażesz mi potem, przepraszam, ale mama się wkurzy. Natychmiast wracamy. Zostaniesz, dzisiaj mamy luźną lekcję. - Ok. Cały angielski zastanawiałam się, co też chciała mi pokazać. Szykowała się dłuższa rozmowa, a ja nie chciałam opuścić lekcji, za którą, bądź co bądź płacą moi rodzice. Na szczęście pani zgodziła się przyjąć niespodziewanego "gościa". Sylwia usiadła w ostatniej ławce i przybrała maskę obojętności. Ja też nie mogłam się skupić na konkursie na ocenę, który pani zrealizowała. Moje myśli krążyły tylko wokół jednego: co on jej zrobił? Po angielskim pierwsze wyszłyśmy z klasy. - Co on Ci zrobił? Znów wyciągnęła komórkę. Odczepiła rower od pobliskiej skrzynki na listy i prowadząc jedną ręką, drugą coś majstrowała w menu. Wcisnęła mi komórkę do ręki i prędko odjechała. Pełna wahania musiałam podjąć błyskawiczną decyzję: gonić ją czy przeczytać to, co chciała mi przekazać. Po głowie chodziły mi różne myśli, niektóre niepokojące. Wiedziałam, że była na skraju załamania. Zdecydowałam się spojrzec na telefon. Na ekranie była wyświetlona wiadomość od Roberta. Jej treść sprawiła, że nienawiść do tego człowieka zawładnęła całym moim ciałem. Włożyłam telefon przyjaciółki do kieszeni i pognałam w kierunku, w którym pojechała. - Sylwia! - darłam się, ignorując przechodniów, którzy zatrzymywali się, żeby się upewnić, że jestem wariatką. Przyjaciółka jeszcze przyspieszyła. Nie miałam szans jej dogonić, mimo to biegłam, ile sił w nogach. [IMG]http://i43.************/xfvt6s.jpg[/IMG] Była za bardzo przygnębiona, żeby jechać z maksymalną prędkością. Powoli oddalała się ode mnie, ale ja biegłam skrótami, przez które rower się nie przeciśnie. W końcu Sylwia zorientowała się, że mnie nie zgubi i zatrzymała się. Usiadła na ławce i ukryła twarz w ramionach. Nie wiedziałam, co robić. Gdybym próbowała ją pocieszyć, jeszcze pogorszyłabym sprawę. Bezszelestnie usiadłam obok niej. - Jak on mógł? - wyjąkała. - Nie wiem - nie kłamałam. [IMG]http://i44.************/1zckcwh.jpg[/IMG] Zerwał z nią kontakt, chodzenia nie mógł, bo nie byli parą, tylko przyjaciółmi. Sylwii to wystarczało. I to wszystko z takiego powodu! Nie mogłam pojąć, jak możne być takim okrutnym, nieczułym, próżnym egoistą. Wkrótce i do moich oczu wdarły się łzy. Udzielił mi się smutek przyjaciółki, ale nie tylko dlatego płakałam. To były łzy bezsilności. Nie mogłam zrobić nic, żeby jej pomóc. Nie obchodziło mnie co pomyślą ludzie. Objęłam delikatnie Sylwię i pomogłam jej wstać. Teraz to ja byłam dla niej oparciem. Jedną ręką delikatnie przytrzymywałam ją, a drugę prowadziłam rower. Byłyśmy na szczęście niedaleko jej domu. - Nie ma się co zamartwiać przez takiego debila. - Wiem, wiem. Tylko, że ja kocham tego debila. To było nasze pożegnanie. Oddałam jej komórkę i wolno skierowałam się w kierunku domu. Długa droga przede mną. Może powinnam się tego wstydzić, ale przez cały czas nie myślałam o Sylwii, Robercie, ani nawet Pawle. Myślałam o Julii. Żałowałam, że taka błahostka zepsuła wszystko, co było między nami. Zdecydowałam się przeprosić ją. Nie na gg, wolałam powiedzieć jej wprost, co myślę. Gdy doszłam do domu, od razu usiadłam do komputera. [IMG]http://i43.************/2n6f01x.jpg[/IMG] Nie wiem, co mnie naszło, ale zaczęłam przeglądać różne blogi. Natrafiłam na jeden mówiący o przyjaźni. Było na nim tak wiele znajomych mi rzeczy... Tego dnia płakałam jak nigdy wcześniej. Łzy leciały ciurkiem z moich oczu, ale mimo to nikogo to nie interesowało. Paweł nie dał mi żadnego znaku, a byl już czerwiec. Niedługo zakończenie roku i całkowicie stracę z nim kontakt. Sylwia pewnie jest załamana, Julię skrzywdziłam ja sama. Myślałam o tym wszystkim i odechciało mi się żyć. Moją rozpacz przerwał znajomy dźwięk. Karolina przesyła wiadomość. Karolina 18:34:22 Cześć Ja 18:34:25 Hej Karolina 18:34:31 wiesz co? Ja 18:34:33 co? Karolina 18:34:38 Poczekaj, napiszę Ja 18:34:55 ok Karolina 18:46:56 Ostatnio w ogóle ze mną nie gadasz, mimo, że nie zawsze siedzę przy Julii. Olewasz mnie naprawdę. Zapytam o coś, to dajesz zdawkową odpowiedź i sobie idziesz do Sylwii. Ja w ogóle jestem dla Ciebie przyjaciółką? Masz innych przyjaciół oprócz niej? Bo coś mi się nie wydaje. Żeby nie było, że się czepiam, wtrącam w Twoje życie. Ja chcę Ci tylko uświadomić, że świata poza Sylwią nie widzisz. No, może oprócz Pawła, który Cię olewa. Weź do niego podejdź, zagadaj, to już za długo trwa. I zastanów się, kto jest dla Ciebie ważniejszy - Sylwia czy cały świat. Ja się przez Ciebie dzisiaj pocięłam. Powiedz, czy zależy Ci na tej przyjaźni, bo jak nie to nie ma sobie czym zawracać głowy. Ja 18:47:42 Jasne, że mi zależy. Przepraszam, muszę spadać. Pogadamy kiedyś...może. Karolina 18:47:58 No ok. Bye! Ja 18:48:05 Czesc Karolina się pocięła. Tylko to chodziło mi po głowie przez następne dziesięć minut. Pocięła się przeze mnie. Faktycznie, tylko Sylwia się dla mnie ostatnio liczyła, tylko z nią gadałam, chociaż wcześniej tego nie zauważyłam, ale czy to powód do robienia sobie krzywdy? Pawłowi na mnie nie zależy. Julia przeze mnie cierpi. Tych nieszczęść było dla mnie o wiele za duzo. Wyszłam na dwór się trochę przewietrzyć. [IMG]http://i42.************/dyb1h.jpg[/IMG] Poszłam na pobliskie pole, ale wiatr ani trochę nie poprawił mi humoru. Koło domku jednorodzinnego był krzew róży. Zerwałam z niego gałązkę i poszłam dalej. Szłam, próbując zapomnieć o wszytkich problemach. Szłam, nie myśląc o niczym. Szłam bez celu, prosto przed siebie po krętej drodze zwanej życiem. |
Odp: "Los tak chciał"
Kolejny odcinek! Już zabieram się do czytania :)
*** Okej, odcinek bardzo fajny, ale zauważyłam jeden błąd: Usiadłam do komputera Lepiej byłoby napisać: Usiadłam przed komputerem Ogólnie podobało mi się i mam nadzieję, że Paweł zainteresuje się naszą bohaterką(zapomniałam jej imienia :P). |
Odp: "Los tak chciał"
Bardzo podobają mi się wszystkie te odcinki. Czekam na nastepne.
|
Odp: "Los tak chciał"
No i mój komentarz...
Ty to uwielbiasz pisać tragedie, Kliii ;] I całe szczęście, wychodzi Ci to. Odcinek pod każdym względem OK. No, może czepnę się do zakończenia rozmowy na gg. Takie pożegnanie, jakby nic się nie stało. Przynajmniej ja to tak odebrałam. 10 za odcinek i do końca FS |
Odp: "Los tak chciał"
To pożegnanie właśnie takie miało być ;] Miało pokazywać to, jaka dziecinna jest jeszcze główna bohaterka i jej przyjaciółki.
Ten odcinek jest trochę inny pod względem zdjęć. Postaci są inne, bo niestety poprzednie zginęły śmiercią tragiczną :D Odcinek trochę krótki, wybaczcie. "Los tak chciał" Odcinek 7 Wpatrywałam się w stary, zniszczony zeszyt. Mój pamiętnik sprzed trzech lat. Trzy lata - niby tak niewiele czasu, a jednak w moim umyśle między teraźniejszością a tamtym okresem widnieje głęboka przepaść. Moje odczucia zachowały się już tylko na pożółkłych kartkach papieru. [IMG]http://i42.************/20ze238.jpg[/IMG] Niemalże z czcią otworzyłam zbiór moich dawnych myśli pogrążona w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości. Teraz nic oprócz tego zeszytu się nie liczyło. Odbieram tamte lata jako jeden wielki błąd. "Karolina pocięła się przeze mnie. Faktycznie, tylko Sylwia się dla mnie ostatnio liczyła, tylko z nią gadałam, chociaż wcześniej tego nie zauważyłam, ale czy to powód do robienia sobie krzywdy? Pawłowi na mnie nie zależy. Julia przeze mnie cierpi." To był mój pierwszy wpis. Przypomniałam sobie, że wtedy poszłam na pole z zamiarem, o którym wolę nie myśleć. Coś mnie od tego odciągnęło, tylko co? Z całej siły próbowałam wydobyć to ze swojej pamięci, ale to przerosło moje możliwości. Przeciętny czytelnik nawet nie pomyśli, że moje życie mogło potoczyć się w tak niespodziewanym kierunku. Karolina tak naprawdę się nie pocięła, ale teraz nie miało to znaczenia. Z przyzwyczajenia chciałam odgarnąć z czoła kosmyk włosów. Poczułam ból i szybko opuściłam rękę. Po wypadku nic już nie miało być takie, jak dawniej. Zagłębiłam się z powrotem w lekurze pamiętnika. Kiedy czytałam kolejne wpisy, wspomnienia powoli odnajdowały się w mojej głowie. Moja radość z tego, że chodzę z Pawłem, następna nieszczęśliwa miłość Sylwii, powolne oddalanie się od Karoliny i Julii, nowe przyjaźnie z Patrycją i Magdą, zerwanie z Pawłem, bo się mną nie interesował i smutek po tym wydarzeniu. To wszystko po wypadku wyparowało z mojej głowy, a teraz stopniowo powracało, tak jak powracały emocje i uczucia. Już wszystko z wyjątykiem tego, co zdarzyło się na polu, było na swoim miejscu. Miałam dziwne wrażenie, że to, co się tam stało było bardzo ważne nie tylko dla mnie. Od tego właśnie momentu zaczęłam dostrzegać to, co w życiu jest najważniejsze i cieszyć się każdą chwilą. Bardzo pragnęłam przypomnieć sobie, co spowodowało taką nagłą zmianę, ale niestety przez moją nieuwagę straciłam to wspomnienie prawdopodobnie na zawsze. Moje ciało domagało się odpoczynku. Walczyłam z tym już od paru godzin, ale w końcu moje powieki powoli opadły i mój oddech spowolnił się, wysyłając mnie w ramiona Morfeusza. [IMG]http://i44.************/1zwzuvd.jpg[/IMG] Rozchyliłam delikatnie powieki i zasłoniłam oczy przed nadmiarem światła, które przebijało się przez szybę. Rozejrzałam się dookoła szukając wzrokiem starego zeszytu i znalazłam go na półce. Na kanapie obok mnie siedziały dwie osoby. Jedna wyższa ode mnie o dobrych piętnaście centymetrów, miała nogę założoną na nogę i wpatrywała się we mnie z uśmiechem. Druga z nieco poważniejszą miną, była tak szczupła, że z łatwością mogłabym objąć dłonią jej ramię, ze zniecierpliwienia kiwała się na boki. [IMG]http://i41.************/16lg3rm.jpg[/IMG] - Hej łomuś - roześmiała się wyższa z dziewczyn. - Cześć Pati - spojrzałam w kierunku drugiej przyjaciółki - I Sylwia. Co wy tu robicie? - Przyszłyśmy cię odwiedzić - Sylwia lekko mnie objęła - Twoja mama nas wpuściła. - Cieszysz się? - Jasne - odpowiedziałam. Bardzo tęskniłam za dziewczynami, w szpitalu mogła odwiedzać mnie tylko najbliższa rodzina. Co prawda traktowałam je jak siostry, ale pielęgniarek nie dało się przekonać. Teraz - już w domu - mogłam się z nimi widywać nawet codziennie. - A mnie ciągle zastanawia - powiedziała Sylwia - Jak można niechcący wejść pod samochód, który jedzie 20 km/h? - Zamyśliłam się - skrzywiłam się. Rozmawiałyśmy jak za starych, dobrych czasów. Moje przyjaciółki zdawały się nie zauważać rany na moim brzuchu, ogromnej ilości siniaków i zszytej głowy. Ja też starałam się nie zwracać uwagi na te niedogodności. Ważne, że żyłam i nie miałam większych obrażeń. Nagle naszą wesołą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Patrycja poszła otworzyć, bo moi rodzice wyjechali odebrać ze szpitala wyniki badań. Po chwili do pokoju za Patrycją weszło dwóch chłopców - jeden miał około szesnastu lat, drugi był pewnie blisko osiemnastki. Starszy z nich wyglądał na znudzonego, patrzył w podłogę i co jakiś czas ziewał. Młodszy od razu podszedł do mnie i uścisnął mi dłoń. - Pamiętasz mnie? Jestem Piotrek. - uśmiechnął się. [IMG]http://i44.************/34e3vw1.jpg[/IMG] - Nie za bardzo - odparłam szczerze - Skąd się znamy? - Wakacje rok temu, Szczecin, kojarzysz? Byliśmy dość blisko. Praktycznie to ze sobą chodziliśmy. Przyjechałem, bo słyszałem, że miałaś wypadek. Przyjrzałam mu się. Jego twarz była mi dziwnie znajoma, ale nie na tyle, co twarz Patrycji, czy Sylwii. Zwróciłam oczy ku jego bratu i poczułam coś, czego nigdy bym się po sobie nie spodziewała. Podziw. Nie wiem dlaczego, ale czułam, jakbyśmy znali się od zawsze i wiele czasu spędzili razem. - A my się znamy? - spojrzałam podejrzliwie na starszego. - Nie sądzę, nie miałaś go gdzie poznać - wzruszył ramionami - To Sebastian, mój starszy brat. Sebastian spojrzał na mnie spod oka wzrokiem mówiącym, abym się od niego odczepiła. Posłuchałam go. Bardzo nieprzyjemne uczucie - nie pamiętać faktów ze swojego życia. Nie wiem, kogo znam i skąd. Pojedyncza łza pociekła mi po policzku. Sylwia natychmiast ją starła. - Usiądźcie, napijecie się czegoś? - przejęła inicjatywę. - Poproszę herbatę - Piotrek wydawał się być typem, który zawsze wali prosto z mostu. Młodszy z chłopaków usiadł obok mnie i uśmiechnął się. - Mimo tych ran, ciągle jesteś piękna. Zawstydziłam się. Tak jak mówił, musieliśmy być bardzo blisko. |
Odp: "Los tak chciał"
Wakacje, wypadek? O co chodzi?
Jestem zacofana, czy co? Nie rozumiem. Może opuściłam jakiś odcinek? A może specjalnie tak zrobiłaś, żeby czytelnicy czuli to co bohaterka - nie pamiętali wydarzeń z jej życia? Lubię rozmyślać i czytać romantyczne historie, a niespełnoina miłość z pewnością jest romantyczna :P Ogólnie fajnie, tylko na jednym zdjęciu widać niebo, a powinien być sufit. Pozdr. :) |
Odp: "Los tak chciał"
Cytat:
|
Odp: "Los tak chciał"
Muszę przyznać, że to bardzo dobry pomysł :D
W takim razie już nie mogę się doczekać next odc. :) Jestem ciekawa co tam się stało z tym Pawłem... |
Odp: "Los tak chciał"
Bardzo fajny odcinek... Nie mam się do czego przyczepić :D
10/10 |
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 15:35. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023