TheSims.PL - Forum

TheSims.PL - Forum (https://forum.thesims.pl/index.php)
-   The Sims Fotostory (https://forum.thesims.pl/forumdisplay.php?f=42)
-   -   machine for killing (https://forum.thesims.pl/showthread.php?t=52331)

pensivelane 28.09.2009 07:44

Machine For Killing (+15)
 

Postanowiłam dodać moje opowiadanie w formie fs. Mam nadzieje, że zdjęcia nie są wielką klapą.
_______________________________________________

PODKŁAD : D http://www.youtube.com/watch?v=qCJEpFNxCOw

Leżałam na łóżku ze spuszczoną dłonią. Wskazującym palcem niemal dotykałam mahoniowej podłogi. Czułam chłód, jaki muskał moje plecy. Moje oczy zdawały się nie mieć gdzie podziać. Taka była moja codzienność, kiedy nie miałam żadnego zlecenia. Machine for killing - tak siebie nazywałam. Zabijałam ludzi nie dla własnego „widzi mi się”, ale taka była moja… praca. Czułam się równie bezwartościowa co prostytutka czy narkoman. Robię to odkąd pamiętam. Teraz widok zwłok i ludzkiej krwi jest mi kompletnie obojętny. To część mojego cholernego, beznadziejnego życia. Po pokoju rozległo się skrzypienie zawiasów w drzwiach, które przepuściły jakąś osobę. Słyszałam każdy krok owej postaci zbliżającej się w moją stronę.
- Sussanne, przestań się tak katować. Jest środek zimy – powiedział narzucając mi koc na plecy.
Louis był moim jedynym przyjacielem, jedyną osobą, którą darzyłam zaufaniem. Był też moim partnerem. Razem zabijaliśmy „grube(przy okazji niewygodne) ryby”, czy kogo tam siła wyższa miała w planie. Czasami wydaje mi się, że traktuje mnie jak młodszą siostrę, Część rodziny, której nie mamy. A przynajmniej tak nam się wydaje. Nie wiemy nic o naszej przeszłości, zupełnie jakby ktoś wymazał część naszych wspomnień.
- Daj mi spokój, Louis. – rzuciłam bezpłciowo. Nie miałam siły żeby wdać się z nim w kłótnie.
Usiadł przy moim łóżku. Milczał. Dla mnie było to nawet lepiej. Liczyło się dla mnie tylko to, że ktoś jest przy mnie. Nawet tak podły człowiek, niemający skrupułów żeby zbijać niewinne osoby jak ja, miał jakieś uczucia.
- Mogę Cię o coś spytać? – mruknęłam przekręcając się na bok, żeby mieć dobry punkt widzenia. Księżyc zakreślał jego chude, a mimo to, silne ramiona oraz tors, który w tym świetle wyglądał jak posąg. Był taki… idealny. Często zastanawiałam się, co tak właściwie czuje do Louisa.
- Tak? – spytał wyrwany z zamyślenia, kierując wzrok w moją stronę.
- Dla kogo my właściwie pracujemy? Zawsze to ty mi mówisz, co i kiedy mamy zrobić. Skoro już zabijam ludzi, to chyba mogę wiedzieć w imię czego? – powiedziałam czując narastający we mnie gniew. Czekałam na odpowiedź z wymalowaną złością na twarzy.
- Przestań Sus. Mówiłem Ci już kiedyś – to nie ma znaczenia – powiedział łagodnie. Jego głos nie wyrażał żadnych emocji. Dźwięczny, męski głos, który zawsze mnie uspakajał. Ale nie tym razem. Teraz żądałam odpowiedzi, na coś, co już dawno powinnam wiedzieć.
- Jak to nie ma!? Ty znasz prawdę! Powiedz mi! – Ton mojego głosu z sekundy na sekundę stawał się donośniejszy, a ja bardziej zniecierpliwiona.
Louis milczał jakiś czas. Ciszę przerwał dźwięk komórki. Nie mojej. Chłopak wstał, kierując się do okna. Przyłożył telefon do ucha, odkręcając się do mnie plecami. Mówił szybko i cicho, tak że nic nie mogłam zrozumieć. Robił to specjalnie, mimo to wiedziałam, że prędzej czy później dowiem się co jest grane.
Louis schował komórkę do kieszeni ciemnych jeansów i kiwnął głową na znak, że mam wstać z łóżka.

- zbieraj się, mamy kolejne zlecenie – oznajmił krzyżując ręce na piersi.
Zsunęłam się z łóżka, pocierając dłońmi ramiona. Było cholernie zimno. Wsunęłam na siebie spodnie, wiedząc, że Louis cały czas mnie obserwuje, a mimo to nie czułam się ani trochę skrępowana, kiedy tak stał i patrzył się na moje niemal nagie ciało.

- Szybciej, nie mamy dużo czasu – ponaglił kierując się ku drzwi.
W biegu zarzuciłam na siebie kurtkę i pobiegłam za Louisem.

blakistoni 28.09.2009 07:54

Odp: machine for killing
 
No,przeczytalam i mnie zaciekawilo.
Tekst fajny,zdjecia tez. Bardzo mi sie spodobala fabula,nieprzewidywalna :3
Coz wiecej moze powiedziec - czekam na nastepny odcinek .

Volturia 28.09.2009 10:04

Odp: machine for killing
 
Jak na początek - bardzo w porządku. Zaczynam mieć kompleksy, bo jak widać moje FS przerosną w końcu inne dzieła :( Ale do rzeczy;
Intrygujący tytuł, ciekawe wprowadzenie, zdjęcia też są ok. Chociaż nie mogę się doczekać, by zobaczyć twarz Louis`a :) Czekam na kolejne odcinki i wtedy ocenie, na pewno tu jeszcze zajrzę. z szacuneczkiem, Volt ;]

Dida 28.09.2009 10:13

Odp: machine for killing
 
Podzielam opinię blakistoni, bardzo ciekawię się zapowiada, powiedziałabym nawet że straszliwie wciąga. Mam nadzieję że na tym nie poprzestaniesz i zrobisz z tego krótkiego opowiadania fotostory, myślę że warto. Styl pisania i fotki bardzo ciekawe, fabuła hmmm to coś co tygryski lubią najbardziej, także pisz dalej.
Z niecierpliwością czekam na next. :D

Mizia 28.09.2009 11:14

Odp: machine for killing
 
Łoo ja Cię:) W końcu coś fajnie mrhocznego:) Troszkę mało jak na początek, ale ważne że żądam kolejnego:D

Słodka Ślicznotka 28.09.2009 13:24

Odp: machine for killing
 
zgadzam sie z poprzednikami!
to było cudowne :O po prostu piękne!
a kiedy następny odcinek? :D

ddo bwayo 28.09.2009 14:05

Odp: machine for killing
 
Tekst super, zdjęcia super. Boosko x3

Fatamorgana 28.09.2009 14:20

Odp: machine for killing
 
Bardzo fajne. :)
Czekam na następny odcinek. :D

Lalinne 29.09.2009 17:58

Odp: machine for killing
 
No, nieźle się zapowiada. ;d
Naprawdę podoba mi się.
Czekam na kolejne !

Casslin 29.09.2009 18:39

Odp: machine for killing
 
Dobrze się zapowiada . Zdjęcia sa w porządku . Czekam na kolejny odcinek .

caalam 01.10.2009 14:32

Odp: machine for killing
 
Yay, spodobało mi się jak nie wiem :D.
Ale i tak ocenię dokładnie jak napiszesz nowy rozdział. Teraz pozostaje mi tylko wytrwale czekać.

pensivelane 01.10.2009 14:49

Odp: machine for killing
 
Cieszę się, że jest tak dużo ocen po takim 'cieniasie' :) Rozdziały już daaaawno są zrobione, tylko musze przysiąsc jutro do zdjęć bo w tygodniu nie miałam czasu. Także w piątek wieczorem będzie już całosć.

Sandy 02.10.2009 08:56

Odp: machine for killing
 
Zaczyna się ciekawie. Już widać, że bohaterka ma charakterek ;)
Tylko musisz mi powiedzieć, co to znaczy 'rzucić coś bezpłciowo', bo naprawdę nie zrozumiałam tego fragmentu :)
Zapytałabym, kiedy następny odcinek, ale skoro datę już znam to o dokładną godzinę nie ma co pytać ^^

pensivelane 02.10.2009 14:56

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Napisał Sandra_16 (Post 1132180)
Tylko musisz mi powiedzieć, co to znaczy 'rzucić coś bezpłciowo', bo naprawdę nie zrozumiałam tego fragmentu :)

bezpłciowo=bezosobowo :)

Sandy 02.10.2009 16:15

Odp: machine for killing
 
Dzięki :). Ale dalej mi to dziwnie przy tym zdaniu brzmi:
Cytat:

- Daj mi spokój, Louis. – rzuciłam bezpłciowo.

pensivelane 02.10.2009 19:41

Odp: machine for killing
 
Przekręciłam klucz w zamku rozeschniętych drzwi. Odepchnęłam je prawą ręką i władowałam się do środka. W mieszkaniu było niesamowicie ciemno, z trudem znalazłam włącznik światła. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Chciałam zmyć z siebie cały ten niewidzialny brud, który ciążył na mojej skórze. Krople krwi z moich dłoni spływały wprost do odpływu. Oparłam się plecami o zimne płytki, odchylając głowę do tyłu. Woda nadal tryskała gorącym strumieniem na moje nogi. Stałam tak bez ruchu jeszcze jakiś czas, rozmyślając o Bóg wie czym.
Wyszłam i owinęłam się polarowym ręcznikiem, kierując się w stronę sypialni. Czułam jak woda sączy mi się z kosmyków włosów w odcieniu czekolady, przechodzącego w rudawy. Usiadłam na łóżku podciągając nogi pod brodę. I wtedy zdarzyło się coś, co wcześniej nie miało miejsca. Po policzku pociekła mi łza. Było to dla mnie całkiem nowe uczucie. Broda mimowolnie zaczęła mi drżeć, a zęby z cichym stukotem uderzać jedne o drugie. Opuszkiem palca dotknęłam owej kropli. Nigdy jeszcze nie płakałam, tym bardziej nie płakałam bez powodu. Uderzyła kolejna fala łez, zbierających się na moich powiekach a następnie spływających jedna za drugą. Byłam przekonana, że to mi pomoże…

Następnego dnia nie czułam się ani trochę lepiej. Zaczęłam przyglądać się mojemu mieszkaniu. Była to kawalerka w jednej z dzielnic Nowego Jorku. Wokół roiło się od różnej maści bloków i starych biurowców. Wychodząc na balkon, o ile można to tak nazwać, nie dane było zobaczyć nic oprócz wąskiego przesmyku między budynkami, w której przesiadywali bezdomni i alkoholicy. Samo mieszkanie nie było zbyt obszerne, jak na kawalerkę przystało. Mały salon, z którego nigdy nie korzystałam przecinał aneks kuchenny. Wąski korytarzyk prowadził do mojej sypialni oraz łazienki na jego końcu. Nie narzekałam. I tak nie bywam tu często. Włóczę się od melin gangsterów po pięciogwiazdkowe apartamenty w Ritz’u, gdzie mieszkają najwięksi mafijni szefowie. Mój cały świat opiera się na tej grupie społecznej. Bez nich nie miałabym tej brudnej roboty, a gdyby nie ona nie wiem co bym miała… Nigdy nie spotkałabym Louisa. Czasami wydaje mi się, że jestem częścią gry, w której jestem tylko pionkiem. Nie widzę innego sensu mojego istnienia. Jak widać Bóg miał wobec mnie dziwny plan, za co mu jeszcze podziękuje. Może jestem wysłannicą Szatana? Nic już nie wiem. Wiem tylko co umiem robić najlepiej i na razie się tego trzymam.

Rozległo się donośne pukanie do drzwi. Poderwałam się z miejsca i udałam się wąskim korytarzykiem ku wejściu. Przekręciłam pare zamków zabezpieczających, miałam na ich punkcie małą obsesję, bo wiedziałam, że w moim zawodzie zdarzyć się może wszystko. Uchyliłam drzwi dosłownie na 20 centymetrów, ściskając w prawej dłoni pistolet, który chowałam za plecami. Po drugiej stronie stał wysoki blondyn, stanowczo nie w moim typie. Wyglądem przypominał homoseksualistę. Ta myśl nie byłaby taka głupia, to by wyjaśniało idealnie gładką cerę i lśniące włosy. Nie był rozbudowany, wręcz przeciwnie: drobna twarz, kształtem przypominająca łyżkę, wąskie ramiona i nieprzyzwoicie piękne dłonie.
- Sussanne? – spytał mrużąc oczy, przy okazji lustrując mnie wzrokiem od góry do dołu. Wyglądało to jakby chciał mnie swoimi błękitnymi oczami przejrzeć na wylot. Chyba jednak przyglądał się moim nogom. Byłam ubrana, a właściwie miałam na sobie, bo nie można było tego nazwać ubraniem, czarne figi i koszulę w kratę, która niemal zakrywała moje pośladki.
- My się znamy? – rzuciłam przechylając lekko głowę, na której nosiłam artystyczny nieład pozostały po nocy.
- Wpuścisz mnie? – naciskał. Widać było gołym okiem, że nie należał do cierpliwych. Odłożyłam pistolet do szuflady komody, stojącej zaraz przy wejściu i otworzyłam drzwi na oścież. Teatralnie machnęłam ręką, usuwając się z przejścia.
- Więc… co Cię do mnie sprowadza? – spytałam opierając się o futrynę. Chłopak wyminął mnie i usiadł na kanapie. Co więcej czuł się jak u siebie. Za kogo on się uważa!? Miałam ochotę rzucić nim o ścianę lub cokolwiek innego byleby tylko zdjął te zabłocone glany z mojej kanapy. Jak widać czuł się bardzo swobodnie, bo w parę sekund po tym już leżał paląc skręta. No nie… Co on sobie wyobraża? Podeszłam do niego i zginając nogę przycisnęłam jego brzuch kolanem.
- Wygodnie? Gadaj, po co przyszedłeś, bo nie mam zamiaru dłużej Cię tolerować. – rzuciłam odgarniając włosy z czoła.
- Proszę Sussanne, nie zabijaj mnie! – mówił z chytrym uśmieszkiem na anielskiej twarzy. Przez chwilę myślałam, że robi mi na złość ale potem dotarło do mnie, że jest naćpany. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi.
- Podnoś ten swój chudy tyłek i za minutę ma cie tu nie być. – zagroziłam nachylając się nad nim.
- Ach tak, do rzeczy. Will kazał mi przekazać, że czeka na ciebie na 13th Avenue. Chyba wiesz, że masz być sama, złotko. Nie chcemy żeby komuś stała się krzywda – powiedział wstając i podchodząc do mnie niebezpiecznie blisko. Gwałtownie przysunął się do mnie i pocałował. Nie był to miły pocałunek jak na wszystkich romantycznych filmach, był za to nachalny a mimo to wspaniały. Zdecydowanym ruchem odepchnęłam go od siebie, uderzając w twarz.
- To za maniery i powiedz Willowi, żeby czekał na mnie w Heaven. Nie lubię niespodzianek – mruknęłam wypychając go za drzwi.
- Pamiętaj, za godzinę! – krzyknął schodząc po betonowych schodach na klatce.
- Taa – mruknęłam zamykając drzwi.
Will był największą szychą w mieście. Ludzie omijali go szerokim łukiem, wiedząc że może się to dla nich skończyć wąchaniem kwiatków od spodu. Ja traktowałam go jak zwykłego kumpla. Zdążyłam się już do niego przyzwyczaić. Znaliśmy się dosyć długo, gdyby nie to, za „takie” traktowanie dawno by mnie sprzątnął. Louis często powtarzał mi żebym sobie tak nie pozwalała, bo z Willem nie ma żartów i trzeba uważać na to, co się mówi. Nigdy nie brałam na serio tego gadania Louisa, a mimo to starałam się uważać. Ten kto nie znał Willa, mógłby powiedzieć, że jest dyrektorem jakiejś prestiżowej firmy, posiadającym żonę i dwoje dzieci. Był przy kości, do tego łysiejącym, pyzowatym 40-o latkiem.
Mijałam właśnie Brooklyn. Słońce przygrzewało, aż żałowałam, że w taki dzień musze załatwiać interesy. Wreszcie dotarłam do kawiarni, mieszczącej się na rogu 7th i 14th Avenue. Popchnęłam ciężkie drzwi i weszłam do środka. Spojrzałam znad ciemnych okularów i rozejrzałam się po lokalu. Przy stoliku umieszczonym w najciemniejszym kącie kawiarni siedział Will paląc cygaro. Podeszłam do niego i przysiadłam się.
- Co to za interes? – spytałam rozglądając się, czy nikt nie słyszy.
- Witaj Sussanne – powiedział jak zwykle spokojnie wypuszczając dym z płuc. Jego cygaro pachniało niesamowicie ładnie. Jak kakao. – Tak, mam jedną sprawę… - ciągnął dalej. Po granitowym stoliku posunęła czarna teczka.
- Kolejny zalegający z długiem przedsiębiorca, czy niewygodny konkurent? – spytałam obracając teczkę w ręku.
- Nie musisz wiedzieć, masz tylko wykonywać swoją pracę – rzucił zaciągając się cygarem.
- Jasne… - przytaknęłam przeglądając zawartość teczki
- Tym razem pójdziesz sama… Mam nadzieję, że wyjdziesz z tego cało. – powiedział zaglądając mi w oczy.
- Wątpisz we mnie? Robie to od lat, nie rozśmieszaj mnie – prychnęłam, chociaż trochę się bałam. Nigdy jeszcze nie byłam zupełnie sama. Kto wie, może tym razem to nie ja miałam zabić? Może mam być tylko ofiarą? Wsunęłam teczkę do torby i wstałam od stolika.
- Powodzenia – mruknął, jakby od niechcenia Will. Nie odpowiedziałam mu. Wyszłam z kawiarni i złapałam taksówkę.

Volturia 02.10.2009 21:05

Odp: machine for killing
 
Świetnie, porywająco, emocjonalnie. :) Jednymi słowy - b. mi się spodobało i teraz nie mam wątpliwości co do czytania tego FS dalej . Tak trzymaj, błędów nie wyłapałam ( zresztą nigdy się tym nie zajmuję ;p ) Zdjęcia są raczej ok, ale unikaj kryształków i dymków, wbrew pozorom nieco drażnią.
Bardzo barwnie opisana postać blondyna, również nie w moim typie ^^ Pozostaje mi tylko życzyć powodzenia i czekac na next. 10/10 pozdrawiam, Volt.

Sandy 03.10.2009 11:26

Odp: machine for killing
 
10/10
Wow, ten blondyn naprawdę wygląda jak dziewczynka :) Ogólnie bardzo dużo jest przemyśleń bohaterki, za co masz u mnie ogromny plus. Szczerze mówiąc sama jestem ciekawa, czy Susanne będzie 'łowcą', czy 'ofiarą'. Czekam na kolejny odcinek.

blakistoni 03.10.2009 13:03

Odp: machine for killing
 
Swietne to jest ^^
Super sa opisane przemyslenia glowej bohaterki,za co wielki plus. Bardzo mnie to wciagnelo,nie ukrywam. Czekam na ciag dalszy :3

pensivelane 04.10.2009 09:38

Odp: machine for killing
 
Może ktoś jeszcze się skusi?

Volturia 04.10.2009 10:03

Odp: machine for killing
 
.. mogę jeszcze dodać, że nie uchronnie będę cię męczyć o nast. odcinek. Błagam, nie zwlekaj ^^

Lalinne 04.10.2009 11:25

Odp: machine for killing
 
No, ja nie wiedziałam, że masz taki talent do pisania. Postacie są świetne, dialogi. Jest strasznie ciekawie ! Super, czekam na koljeny rozdział ! ;D

Fatamorgana 04.10.2009 16:02

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Napisał pensivelane
koncie kawiarni

Wyłapałam tylko ten błąd. :)
Twoje FS jest super, będę czytać je dalej. :)
9,5/10 za błąd.

pensivelane 04.10.2009 16:04

Odp: machine for killing
 
okej biegne poprawić ; p

caalam 04.10.2009 16:36

Odp: machine for killing
 
Świetnie piszesz, nie zauważyłam jakichś szczególnie dużych błędów. No może na czwartym zdjęciu ten dymek przy rozmowie. No i to jak opisujesz jest po prostu czarujące. Będę cię męczyła o następny odcinek :D.

pensivelane 04.10.2009 16:39

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Napisał Quenna (Post 1133544)
Świetnie piszesz, nie zauważyłam jakichś szczególnie dużych błędów. No może na czwartym zdjęciu ten dymek przy rozmowie. No i to jak opisujesz jest po prostu czarujące. Będę cię męczyła o następny odcinek :D.

Dymek zostawiłam specjalnie : p
A odcinek będzie pewnie znowu w piątek, bo narazie jestem po reinstalce simów i sussanne siedzi w kopiach zapasowych, więc proszę uzbroić się w cierpliwosć. Aktualnie piszę piąty rozdział, także jak nie fs, to zwykły odcinek. W każdym razie w piątek dam dwa pod rząd chyba.

pensivelane 10.10.2009 14:39

Odp: machine for killing
 
Okej, więc nadchodzę z trzecim rozdziałem moich wypocin, ale na początek małe wyjaśnienie. Jestem po reinstalce simów, części dodatków już nie mam. Co prawda miałąm kopię zapasową, ale bez niektórych dodatków Sussanne wyglądała mało apetycznie, że tak powiem :) Zrobiłam nową S, więc się nie dziwcie, ale mam nadzieję, że jest lepsza. To tyle, zapraszam do czytania :D .

+ wiem, że odcinek krótki i beznadziejny, ale nie mam czasu tak pisać rozdziałów, więc mam nadzieję, że bardzo mnie za niego nie zjedziecie.
____________________________


- Parszywa pogoda – myślałam wchodząc w jedną z bocznych uliczek. Powiewał lekki wietrzyk, a mimo to było niesamowicie zimno. Podsunęłam suwak pod samą szyję i wcisnęłam zmarznięte dłonie w kieszenie kurtki. Szłam szybko powtarzając sobie w myślach, że za godzinę będę już w domu i że to nic wielkiego. Mimo wszystko moja podświadomość mówiła mi, żebym zawróciła. Uciekła? Nie, to nie w moim stylu. Zawsze uważałam, że uciekają tylko Ci, z którymi los nie obszedł się zbyt łagodnie, i którzy bali się świata. Nie dzisiaj. Chciałam mieć to jak najszybciej za sobą. Była dwudziesta pierwsza trzydzieści, niebo przysłoniły ciemne chmury. Jedynym źródłem światła, były uliczne latarnie, w których żarówki ledwo jeszcze oddawały jakikolwiek strumień światła.
- To chyba tu - powiedziałam sama do siebie i wyciągnęłam z kieszeni kurtki wymiętą kartkę. Zerknęłam na nią, porównując napis z tabliczką widniejącą na starym, zapewne opuszczonym magazynie. Przeszłam przez dziurę w płocie i udałam się w kierunku masywnych drzwi. Ku mojemu zdziwieniu były otwarte. Czyżby na mnie czekali? Myślałam, że wszystko jest dobrze zaplanowane. Raz, dwa i będzie po sprawie. Potem tylko jeszcze nagłówek w podrzędnej gazecie o kolejnym morderstwie w NYC. W zasadzie nikt się tym już nie interesował. Nowy Jork, to miasto opuszczone przez Boga. Codziennie kogoś gwałcą, zabijają, porywają, ale dla nas to już rutyna. Peter, bo tak się chyba nazywał właściciel tego blaszanego syfu, miał być o tej porze w kasynie, jak co tydzień w piątkowy wieczór. Weszłam w głąb budynku, oświetlając sobie drogę latarką. Moim celem była pewna teczka. Nawet nie wiedziałam co w niej jest. Poczułam czyjś oddech na ramieniu. Stałam nieruchomo przez dobre dziesięć sekund. Myślałam, że będzie czysto. Niespodzianka, Sussanne.
- Zapewne Peter. Jak miło Cię widzieć. – Rzuciłam, starając się ukryć nerwowość mojego głosu. Serce waliło mi jak oszalałe, a poziom adrenaliny skutecznie przysłaniał pracę mojego mózgu.
- Zapewne Sussanne. Wiesz, czekałem na Ciebie. – Powiedział wprost do mojego ucha. Sekundę potem stał już przede mną. Chwyciłam go za kołnierz śnieżno-białej koszuli i przysunęłam pistolet w okolice jego żołądka. Miałam świadomość tego, że jeśli ja go nie sprzątnę, to on mnie. Wybacz, Peter, ja chcę jeszcze pożyć.
- Tak.. Chętnie bym sobie pogadała, ale mam interes, a ty mi go nie ułatwiasz. – pokręciłam głową, wzdychając cicho. – Miło było Cię poznać – dodałam.
- Nie, Sus. Tak się nie bawimy – wytrącił mi z dłoni pistolet i jednym ruchem ręki przewrócił na ziemię. – Tutaj panują moje zasady. Chyba nie myślałaś, że dam Ci zabrać coś tak cennego? – mruknął pochylając się nade mną i przyciskając moją szyję przedramieniem.

- Nie wiesz, do póki nie spróbujesz – wydusiłam odpychając go z całej siły. Nie dał za wygraną. Tym razem zacisnął dłonie wokół mojej szyi. Szamotaliśmy się jeszcze jakiś czas. Nie miałam szans, był dużo silniejszy. Jego dłonie coraz mocniej oplatały moją szyję odcinając dopływ powietrza. Czułam rozrywającą pustkę w płucach. W jednej chwili ciało Petera osunęło się bezwładnie na moje kolana. Krew cieknąca z rany postrzałowej potylicy, krwawiła mi spodnie. Siedziałam oniemiała. Kto miałby mnie uratować? Przez myśl przemknął mi Louis, jednak to nie był on…
- Wstawaj! Nie mamy czasu! – rozkazał nieznajomy, męski głos.
- Kim do cho… - nie zdążyłam dokończyć. Poczułam jak coś szarpnęło moją ręką, podrywając mnie do góry. Chwilę później biegłam. Nie wiedziałam gdzie. Prowadziła mnie dłoń nieznanego mi mężczyzny. Wybiegliśmy na zewnątrz. Chłopak wepchnął mnie do BMW w kolorze granitu, stojącego na ulicy, a sam zajął miejsce kierowcy.


Teraz mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Był szczupły, na oko koło dwudziestu pięciu lat. Ruda grzywka opadała mu na błękitne oczy. Twarz miał chudą, łyżkowatą z nieco kamiennym wyrazem.
- Możesz mi wytłumaczyć co się dzieje? Kim ty w ogóle jesteś? – zaczęłam pytać, nieświadomie marszcząc czoło.
- James. – rzucił, gwałtownie skręcając w lewo, co spowodowało, że wylądowałam na szybie. – Może tak jakieś hm, dziękuje? W końcu gdyby nie ja, już leżałabyś martwa. – dodał, zerkając na mnie ukradkiem.
- Sama dałabym sobie radę! Nie potrzebowałam twojej pomocy supermenie! – Warknęłam. W tym samym czasie zapięłam pas, nie miałam zamiaru zginąć na którymś z zakrętów.
- Widzisz Sussanne, mamy ze sobą wiele wspólnego – Czułam się jak bohaterka „Pokoju 6” – Przestałaś być bezinteresowną maszyną do zabijania. Na twoim miejscu uważałbym na słowa. Gdybyś trzymała język za zębami, nie szukałaby cię nowojorska mafia.
- Skąd to wszystko wiesz? Dokąd mnie wieziesz? Wysadź mnie, poradzę sobie. – zażądałam.
- Wiem więcej niż Ci się wydaje. Mam zamiar Ci pomóc. – powiedział. Jego twarz wyglądała teraz tak poważnie. – Już jesteśmy- oznajmił
Wjechaliśmy na parking jakiegoś małego, przydrożnego moteliku. Stare, stalowe tablice wyżerane powoli przez korozję. Na parkingu stały zaledwie dwa samochody, biorąc pod uwagę, że zmieściło by się na nim 150 aut, wysnułam wniosek, że nie cieszy się popularnością.
- Nie mów, że będziemy tu spali – skrzywiłam się na widok zaniedbanego budynku. Ostatnią rzeczą jaką chciałam zrobić, było spanie w przydrożnym zajeździe dla pijaków.
- Nie powiem – wyprzedził mnie kierując się ku głównemu wejściu. Odrzucił kosmyk rudych włosów z czoła. Nawet w tak kiepskim świetle, jego rdzawy kolor włosów mienił się niesamowicie ładnie.
To miejsce przeżyło już lata swojej świetności. Poniszczona boazeria i zdrapany parkiet, z pewnością nie zachwycały gości. James chwilę rozmawiał z przysadzistą recepcjonistką, z kilogramem tapety na twarzy. Wyraźnie było widać, że nadgryzł ją ząb czasu.


- Chodź Sussanne – zawołał, wychodząc na zewnątrz. Szliśmy wzdłuż małych domków o powierzchni nie większej niż cela dla więźnia. No, może przesadzam. James wysunął kieszeni mały, złoty kluczyk i przekręcił go w zamku starych, zeschniętych drzwi.

- I jaki jest twój plan? Mamy tutaj spędzić całe życie trzęsąc majtkami, żeby nas tylko nikt nie znalazł? – spytałam siadając na krześle, koło drewnianego stolika. Zaraz przysiadł się James.
- Posłuchaj mnie. To jest twój wybór. Słuchasz się mnie i żyjesz, albo wracasz do miasta i wpadasz w ręce mafii? Zapewniam Cię, że już czekają w twoim mieszkaniu, pod kamienicą. Są wszędzie i tylko czekają, aż się pokażesz. Więc jak? – spytał
- Chyba gorzej już być nie może… - mruknęłam i pokiwałam głową, na znak, że się zgadzam.
- A teraz idź przemyj usta, bo nieźle dostałaś. – ponaglił.


Faktycznie. Z ust sączyła się krew. To musiał być prezent od Petera. Odkręciłam wodę w kranie, podkładając ręce pod ciepły strumień wody. Opłukałam ranę parę razy, oglądając ją jeszcze dokładnie.
Wyszłam z łazienki i położyłam się do łóżka.




***

Następnego dnia James zerwał mnie o świcie, była piąta, może szósta rano. Po wyjściu z domku uderzyło mnie lodowate powietrze. Wsiedliśmy do samochodu. Całą drogę prawie nie rozmawialiśmy. Mijaliśmy wsie i lasy. Tyłek zaczął mnie boleć od siedzenia, a nogi powoli drętwieć.

- Długo jeszcze? – spytałam, odgarniając kosmyk włosów za ucho.
- Zaraz będziemy – powiedział wykonując kolejny manewr wymijania.
Piętnaście minut później byliśmy już na miejscu. Wygramoliłam się z samochodu. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nie, nie. Nie myślcie, że przyjechaliśmy do pięknej willi. To było ucieleśnienie najgorszych melin narkomanów. W tej chwili pragnęłam wrócić do tego starego motelu przy drodze. Był o niebo lepszy od tego, co stało przede mną.


- Chyba sobie żartujesz!? – warknęłam. – Myślisz ,że będę tu spała!? Chyba śnisz! Już wole mieszkać w lesie!– darłam się na Jamesa, który mówiąc szczerze miał mnie gdzieś.


- Nie wybrzydzaj, wchodź – mruknął i popchnął mnie kierunku wejścia.


__________________________

A teraz małe bonusy, z nowego ,przytulnego mieszkania S.

http://i87.servimg.com/u/f87/14/37/24/04/snapsh24.jpg
http://i87.servimg.com/u/f87/14/37/24/04/snapsh25.jpg
http://i87.servimg.com/u/f87/14/37/24/04/snapsh26.jpg

aneurysm 10.10.2009 15:08

Odp: machine for killing
 
Świetne FS :)
Bardzo mnie zaciekawiło :)
Czekam na kolejny odcinek :D

Sandy 10.10.2009 15:41

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Był szczupły, na oko koło dwudziestu pięciu lat.
Śmiesznie to zabrzmiało, bo w sumie jedno nie ma nic wspólnego z drugim :P Mogłaś napisać "Był szczupły, [b]miał[b/] na oko koło dwudziestu pięciu lat"
Poza tym nie zauważyłam błędów :) A Susanne, może i nie wygląda na bardzo zmęczoną życiem, ale i tak jest całkiem dobra ^^
A co do James'a - sama chciałam tak nazwać bohatera z mojego FS. Ale chyba jednak zmienię mu imię ;) Żeby nie robić "plagiatu" ^^.
No i mieszkanie, nie powiem, ciekawe :D Czekam na C.D. Pozdrawiam,
Sandra

Volturia 10.10.2009 21:09

Odp: machine for killing
 
Hm... < to moja pierwsza myśl>
Całe FS jest dla mnie jakby mieszanką The Damned, Otwórz oczy oraz mojego Why me?. Taak, to dziwne ale dla mnie tak jest - może dlatego twoja 'Maszyna' jak to nazwę przypadła mi do gustu. ;]
Kolejne FS z nieznajomymi mężczyznami, mafią i zabójstwami. Trudno - taka moda.
Nie ukrywam, że jest pisane dobrym, ciekawym językiem. Co do zdjęć - są pewne nieudane kadry, no i ... widać kratki na jednym z nich. Poza tym - chętnie obejrzałabym postać Jamesa z bliska. Ale trochę pracy i zdjęcia będą naprawdę świetne.
To tyle jak narazie . No i czekam na nast. część. Pozdrawiam - Volt :)

PS @up; podesłałam ci Sandro na PM`a moje ulubione imiona jak chciałaś ;] przejrzyj.

Lalinne 11.10.2009 10:49

Odp: machine for killing
 
Nie no boskie. <3 Najlepsze są te bonusy a szczególnie ten ostatni, hehe. Super ! ;)

Phuture. 14.10.2009 17:45

Odp: machine for killing
 
Kiedy następny odcinek? :)

pensivelane 14.10.2009 20:34

Odp: machine for killing
 
Nie wiem, może w weekend, bo teraz nie mam czasu napisać kolejnego rozdziału.

Charionette 09.12.2009 21:26

Odp: machine for killing
 
No nie powiem... Fs na poziomie.
Tak trzymać
Pozdrawiam

tallje 13.12.2009 20:00

Odp: machine for killing
 
Świetne. Uwielbiam takie klimaty. Nowa Sussanne jest piękna. tak trzymać- zyskujesz czytelniczkę ;) 9,5/10 bo zauważyłam drobne błędy : )

pensivelane 13.12.2009 20:51

Odp: machine for killing
 
Dziękuję :)
Mam też komunikat, otóż:
Napisałąm dzisiaj połowę nowego rozdziału. Ponieważ mam tydzień w sprawdzianach i zaliczeniach, nie dam odcinka w tygodniu. Postaram się skończyć w piątek i w sobotę POWINIEN BYĆ. Dodam, że na 99,9%. Mam nadzieję, że mam jeszcze jakis czytelników, i że ich nie stracę, bo zmieniam lekko tory fabuły, po tym jak bodajże Volt powiedziała, że to mieszanka okolicznych fs o mafii itp. Jednak, nie zmienię tego zupełnie, bowiem dodam wątku obyczajowego, z resztą zobaczycie i mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.

pensive.

Volturia 14.12.2009 11:31

Odp: machine for killing
 
Element obyczajowy? Śmiało :) Jestem go bardzo ciekawa i mam nadzieje, że nas pozytywnie zaskoczysz. Oczywiście nie zmieniaj tak diametralnie charateru fs. Jeżeli chodzi o brak czasu to doskonale cię rozumiem :(

pozdrawiam i czekam na next VOLT

pensivelane 23.07.2010 16:40

Odp: machine for killing
 
Witam Was ponownie :)
Jak zapewne zauwazyliscie temat zostal wznowiony. Przez ostatnie kilka miesiecy mialam tzw. "urwanie glowy" i temat zostal zamkniety, przez moja nieobecnosc. Tak sobie niedawno czytalam te trzy stare odcinki i pomyslalam, ze mialam calkiem fajna koncepcje na poczatku i szkoda byloby jej zmarnowac. Jednak tym razem chcialabym wysunac ta historyjke troche dalej, smielej. Totez uprzedzam, ze nie obedzie sie bez watkow zakrapianych erotyzmem, mafia, prostytutki itd. Skoro juz o tym mowa, to chcialabym takze powiedziec, ze od teraz czytelnicy tego FS powinni miec minimum lat 15 (jak ja :D), chociaz wiem, ze jak ktos chce wejsc, to i tak wejdzie i przeczyta, ale zeby nie bylo, ze nie mowilam. Przez ten dluuugi czas mojej nieobecnosci, nieskromnie mowiac, wyrobilam sie troche z simami (ich robieniem konkretnie). Co to ma do rzeczy? Otoz chcialabym zmienic kazda postac tego FS - definitywnie i po raz ostatni. W nowym skladzie mam zamiar wytrwac do konca, ktory zapewne kiedys nastapi. Nie chcialabym robic z tego brazylijskiej noweli. W nowym zalozeniu ma byc ostro, ciekawie, duzo akcji, troche seksu, morderstw itd. Wspominany wczesniej watek obyczajowy tez postaram sie wprowadzic, ale pomyslalam, ze zrobie to "w dwoch partach". A o co chodzi? Chodzi o to, ze ten temat (MFK) jest tematem o konkretnej tematyce. Kiedy skonczy sie to, otworze drugi temat tzw. "dogrywke", w ktorej bede opisywala dalsze ich losy, a dla ciekawskich podam link do tego tematu, zeby mogli poznac poprzednie losy bohaterow FS.
Wstepnie odcinek przewidziany jest na za poltora tygodnia (1 sier wracam z wakacji + 2-3 dni na simy, odcinek i zdjecia).


Jesli macie jakies pytania, to smialo pod spodem, bedzie mi milo, jesli ktos wykaze zaintresowanie moim projektem xD*



*nie smiejcie sie z mojego pisania, bo tutaj nie ma polskich liter :D

Nieznajoma 24.07.2010 11:38

Odp: machine for killing
 
o ja *-*.
ale świetne to FS :D. od razu mnie po tytule zaciekawiło :>. I się bardzo cieszę, że to nie jest o jakichś płaczących i pokrzywdzonych przez los Simów ( mam tych fs już po dziurki w nosie ) ;DD. Świeeetne jest! Mam nadzieje ze bedziesz kontynuować! :*
Pozdro ;)

Panna Lu 24.07.2010 12:52

Odp: machine for killing
 
O, o, cudownie. W takim razie Luńka zaciera łapki i z niecierpliwością czeka na odcinek.

pensivelane 26.07.2010 18:01

Odp: machine for killing
 
PS. Odcinek już jest - zrobiłam wczoraj rękopis xD Jak tylko wróce do domu to machnę zdjęcia i wstawiam. Tak więc spodziewajcie sie odcinka na ok. 3, ewentualnie 4 sierpnia
I cieszę się bardzo, że wam się podoba :)

Nieznajoma 26.07.2010 19:48

Odp: machine for killing
 
Mrrr .
No to czekaaaam! :DDD

pensivelane 26.07.2010 19:51

Odp: machine for killing
 
Kurczę, aż mnie swędzi, żeby dodać, ale nie mam jak, a bez zdjęć nie chcę... Nie tylko wy musicie uzbroić się w cierpliwość - dla mnie też to jest bardzo trudne ;D Z nudów obmyśliłam już końcówkę sezonu (myślę, że zrobie 2-3 sezony) i bonusy! Ehhh, życie.

Searle 29.07.2010 19:21

Odp: machine for killing
 
Bardzo się cieszę, że odświeżyłaś temat. Przeczytałam od początku odcinki i podoba mi się :)

Widziałam kilka literówek, ale oczywiście nie będę ich teraz poprawiała bo nie ma sensu by Ci je wytykać po takim czasie.

Co do fabuły to ok, ale dziwi mnie trochę zbytnia ufność Sussane wobec Jamesa. Przecież on mógł zyskać jej zaufanie, by potem ją zamordować :)

Zdjęcia ok, ale mogły by być nieco lepsze.

Czekam na odcinek i życzę, byś miała dużo czytelników :D

.mirror 29.07.2010 19:45

Odp: machine for killing
 
Chyba najwyższy czas bym się odwdzięczyła za simów ;P

Fabuła narazie jest do wytrzymania, acz mogłabyś jeszcze troszkę podkręcić ;P Myślę jak Searle, że trochę za bardzo Sussane zaufała Jamesowi.
Zdjęcia są ok, acz mogłyby być lepsze... ;)

pensivelane 29.07.2010 20:24

Odp: machine for killing
 
Wiem... :P
To było dobre kilka miesięcy temu i jeszcze uczyłam się manewrować kamerą. Ściska mnie serce, jak patrze na te kratki, albo zbytnio rozjaśnione zdjęcia :D Hm, myślę, że już jest lepiej i nie mam zamiaru tak eksperymentować z programami graficznymi. A co do ufności S wobec Jamesa, to chyba coś w rodzaju kobiecej intulicji, nawet ja nie potrafię wam tego wytłumaczyc :P Co do akcji, to kolejny odcinek będzie odcinkiem "kopa na rozpęd". Możliwe, że odbierzecie go jako flaki z olejem, ale musiałam zamknąc pewne działy w takiej własnie sklejce. Nie załamujcie się 4 (następnym) odcinkiem, ponieważ muszę się znowu wcisnąć w fabułę, która zmieniła trochę tory. Myślę, że teraz będzie o wiele ciekawsza od mojej poprzedniej koncepcji (nie powiem jakiej, bo może kiedyś ją jeszcze wykorzystam :P ). Tak więc porządnej akcji spodziewajcie się na piąty odcinek - tylko tyle wam mogę powiedzieć. Cierpliwości :D

ptasie mleczko 29.07.2010 21:47

Odp: machine for killing
 
Niezłe. Nawet mnie zaciekawiła ta historia. Zobaczymy jak się to dalej rozwinie. Choć mnie również dziwi zbytnia ufność wobec Jamesa i szybki bieg wysarzeń. Widzę też, że bardzo jesteś przywiązana do "łyżkowatych" twarzy i "zeschniętych" drzwi ;)

pensivelane 03.08.2010 08:06

Odp: machine for killing
 
Postanowiłam dodać kilka bannerków reklamowych przed ofc. odcinkiem :P

http://img46.imageshack.us/img46/975...eee3963f0d.jpg

http://img812.imageshack.us/img812/3...eee7963f0b.jpg

http://img804.imageshack.us/img804/1...eee5963f3e.jpg

http://img69.imageshack.us/img69/800...eee5963f38.jpg

http://img6.imageshack.us/img6/6699/...eee5963f31.jpg

Panna Lu 03.08.2010 09:04

Odp: machine for killing
 
Genialny pomysł z tymi bannerkami. Wtorek, wtorek... jej, to dziś. o,o
* zasiada i czeka* Huhu. xD

Volturia 03.08.2010 10:45

Odp: machine for killing
 
Wtorek się zaczął, więc Volta czeka na mordy i ostry seks ;D do roboty! ^^


PS co do tego redaktora i zdjęć z Why me? niedługo się tym zajmę ;)

.mirror 03.08.2010 10:50

Odp: machine for killing
 
ŁÓŁ.
No to o 20.00 zwei się pojawia na forum i zaczyna czytać nowy odcinek. Obyś zdążyła na czas xD

Pomysł czaderski ^^

pensivelane 03.08.2010 15:25

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Napisał Volturia (Post 1284927)
Wtorek się zaczął, więc Volta czeka na mordy i ostry seks ;D do roboty! ^^


Volt, nie zabij mnie. Ten odcinek ma być prologiem reinkarnacji mojego FS. Ostrego seksu nie bedzie, ale obiecuje, że z nastepnym sie sprężę i specjalnie dla ciebie coś tam wrzucę xD
i'm sorryyyyyyyyyyyy

Searle 03.08.2010 17:12

Odp: machine for killing
 
Fajan ta reklama. Taka tajemnicza, bo nie widać twarzy bohaterów.
Do 20.00 - wielkie odliczanie :)

.mirror 03.08.2010 19:25

Odp: machine for killing
 
Mój zegarek wskazuje równo 20:00 a odcinka nie widać... :P
Btw. dlaczego na forum mam 19:25? O_o

pensivelane 03.08.2010 19:58

Odp: machine for killing
 
Wybaczcie mi. Wzielo mnie na dopisanie kawałka do odcinka..
Już wklejam a tu.. trach.
Trzasnęło mi komputerem - mam właśnie burze i pisze w strachu o własne życie (mam piorunochron :P )
Jednak odzyskało sie tylko - zlinkuje zdjecia i wklejam odcinek za dziesiec minut.
Prośba = jeśli to czytasz, to daj jakiś komentarz, nie chce pisać posta pod postem.

.mirror 03.08.2010 20:03

Odp: machine for killing
 
Ach. Why? Czemu nam to robisz? Ty burzo ty xD
Przecież odcinek miał być o 20:00... xD

pensivelane 03.08.2010 20:40

Odp: machine for killing
 
Rozdział 4
„Gdzie Diabeł mówi 'Dobranoc'”

Noc była wyjątkowo chłodna, jak na środek lipca. Mroźne powietrze wślizgiwało się, przez wybitą szybę na parterze. Wiatr świszczał, oplatając zeschłe konary sędziwych drzew, które chwiały się niebezpiecznie. Co jakiś czas, jedna z rozpostartych gałęzi ugodziła w stare, zniszczone okna, trzymające się 'na słowo honoru'.

Wszystko ucichło.

Już nie było słychać świstów, wycia wiatru, drapania suchych gałęzi. Niczego. Chłód także opuścił to miejsce, jak gdyby ktoś wyciągnął wielki korek i spuścił wodę z wanny. Nadchodził ranek... Granatowe niebo ociągało się, aby ustąpić miejsca słońcu, które równie leniwie wschodziło coraz wyżej, rozsiewając w każdy zakątek swój rześki promień. Do połowy zbita szyba, resztkami szkła dumnie odbijała światło. Cisze spokojnego, letniego poranka przerwał pewien dźwięk – śpiew ptaka. Zdawałoby się, że wychwala ów poranek, jakoby to było coś niezwykłego. Tak, to zapewne było coś niezwykłego. Jednak nie dla nas. Dla nas to zwykły wschód słońca – jeden z 365 w roku. Każdy taki sam, bez względu na miejsce. Nie ma symbolicznego, jak chociażby zwalczenia zła przez dobro. Tylko dlaczego noc jest zawsze tą złą? Może to ona w swych ciemnościach ukrywa nas, dzięki niej możemy być niewidzialni, lub być kimś zupełnie innym. Dlaczego nikt nie zastanowi się, co tak naprawdę kryje dzień? Jaką jest maską? Co próbuje nam przyćmić? Może jesteśmy zbyt leniwi aby się nad tym zastanowić. Czy będziemy musieli ofiarować coś w zamian? Czy...

http://img832.imageshack.us/img832/9...a321964409.jpg

-Wstawaj – rozkazał szorstki, obojętny wszystkiemu, męski głos. Był to ten sam dupek, którego poznałam dwie, na pozór długie (choć przeminęły w błyskawicznym tempie) doby temu.
Stał oparty o szeroko otwarte, tylne drzwi od strony kierowcy swojej terenówki. Przeciągnęłam się leniwie na siedzeniu – sztywna z zimna, które postanowiło ani trochę mnie nie oszczędzać tej nocy. Z dwojga złego lepsze chyba było marznięcie w samochodzie, niż spanie w tej ruderze. Lewą ręką odgarnęłam z czoła zasłonę, którą tworzyły, ułożone w porannym nieładzie, włosy. Będąc wciąż w stanie lekkiego wybudzenia (jeśli chodzi o to, można spokojnie posługiwać się hasłem „otępienie”) zmrużyłam jedno oko, chcąc zobaczyć komu życie niemiłe. Nie było nawet co się zastanawiać. Dałabym obciąć sobie rzęsy, że w promieniu przynajmniej 50 km nie było żywej duszy. A przynajmniej żadnej rodziny, która przyjechałaby tu na uroczy biwak w cieniu sosen. Nikogo, kto późnym wieczorem zapaliłby ognisko pod rozgwieżdżonym niebem i fałszował stare piosenki o miłości. Chwila moment, to miejsce było zupełnym odludziem – nawet nie było widać gwiazd. To dlatego nikogo tu nie ma...
-Czego chcesz...? - mruknęłam, zasłaniając z powrotem oczy dłońmi. Słońce paliło mnie w twarz, a ja miałam ochotę uciec z tego samochodu i biec jak najdalej się dało. Co ja tu właściwie robię? Czego On ode mnie chce? Fakt, uratował mi życie, bo gdyby nie on już dawno leżałabym martwa w tym starym magazynie. Z drugiej strony, gdyby chciał mnie sprzątnąć zostawiłby mnie tam, albo zrobiłby to dwa dni temu, zaraz po tym swoim heroicznym czynie. Chwilę zajęło mi, żeby zebrać w sobie na tyle silnej woli, aby podnieść się do pozycji siedzącej.
James stał nadal nieruchomo, wpatrując się w dal, nieskonkretyzowaną, gdzieś za nami. Przez dłuższą chwilę milczeliśmy oboje, jakby jedno czekało na odezwę drugiego, a raczej tylko ja. On zdawał się wcale mnie nie widzieć, zamarł w jednej pozycji. Przez moment nawet pomyślałam, że jakbym kopnęła go w tyłek, upadłby twarzą na ziemie i nic by nie zauważył.
-Przesiądź się do przodu. Nie mamy czasu, jeśli chcemy zajechać przed zmrokiem – powiedział wreszcie.
Trzasnął drzwiami i za chwilę pojawił się na miejscu kierowcy. Ja tymczasem wygramoliłam się z tylnego siedzenia, o mały włos unikając uderzenia się w głowę. Zwykle wychodziło mi to dużo lepiej. Popchnęłam za sobą drzwi, które tylko cicho klapnęły. Rozejrzałam się dookoła. Nic się nie zmieniło od wczoraj, bo niby co. Ta sama obdrapana elewacja, dogorywający płot, pochłaniane przez rdzę samochody, śmieci, zeschnięte gałązki, które może kiedyś były pięknym, zielonym, zdrowym żywopłotem. Ciekawe czemu popadło to w taką ruinę?
Dziś byłam ledwie żywa – w nocy nie mogłam zasnąć. Całą noc rozmyślałam: O Louisie; o tej akcji; o tym, kim naprawdę jest James; o tym, do czego jestem mu potrzebna, skoro zdecydował się mnie zabrać; co ja tu robię? No właśnie... Tu, to znaczy gdzie? Kompletne pustkowie, w środku lasu?
Kolejny natłok, krzyczących mi w głowie, myśli przerwało kliknięcie schowka, znajdującego się naprzeciwko moich kolan. Długa, lekko zarysowana mięśniami, które było widać przez opinającą się ciasno czarną koszulkę, ręka Jamesa, sięgnęła po okulary przeciwsłoneczne.
-Dokąd jedziemy? - spytałam, zapinając sobie pas. Po ostatniej przejażdżce tą czynność mam już dobrze wbitą do głowy. Pamiętajcie, zawsze zapinajcie pas, bo nigdy nie wiadomo kto będzie kierowcą. Nie bardzo liczyłam też na odpowiedź.
Mężczyzna przycisnął jednocześnie dwa guziki, otwierając przednie szyby i oparł o drzwi lewy łokieć.
-Do piekła – odpowiedział, przekręcając klucz w stacyjce.
-Bardzo śmieszne – mruknęłam pod nosem, odkręcając się w stronę otwartego okna.
Jechaliśmy bardzo długo. Oglądałam migające mi przed oczami wysokie drzewa, ale po pewnym czasie poczułam, jak robi mi się niedobrze. Poprawiłam się na siedzeniu i wycelowałam wzrokiem w Jamesa. Przez trzy godziny, zdawałoby się, nawet nie drgnął. Cały czas siedział trzymając prawą rękę na połyskującej, czarnej kierownicy; lewy łokieć oparty nonszalancko o drzwi a raczej miejsce, gdzie powinna być, ukryta teraz szyba. Jego płomieniste włosy mieniły się w południowych promieniach słońca. Jego martwy wzrok (jak się domyślałam) cały czas patrzył przez ciemne okulary na drogę, zdającą się nie mieć końca. Jechaliśmy bez ani jednej mapy, GPS, czy czegokolwiek, co miałoby nas zaprowadzić do celu. A dlaczego?
Otóż, on dobrze wiedział dokąd jedziemy.


***

http://img132.imageshack.us/img132/7...a32d96449a.jpg

James przerwał głuchą ciszę, splecioną ze stłumionym warkotem silnika i szumem powietrza , wwiewającego przez okna, włączając radio. W tym czasie zdążyło mi się trochę przysnąć, zważywszy na fakt, że normalnie nie wstaje o tak wczesnej godzinie. Akurat leciały wiadomości, a w nich główny raport o morderstwie znanego przedsiębiorcy, którego ciało znaleziono w opuszczonej hali towarowej.

Mówiła dla was Denise Walker, prosto z Nowego Jorku, a my przenosimy się z powrotem do Toronto. Rośnie zapotrzebowanie (…)

Dalsza część wiadomości przemknęła nieopodal mojego ucha, nie doczekawszy się z tej strony zainteresowania.
-Czy my jesteśmy w Kanadzie? - spytałam, choć znałam już odpowiedź. James uznał to za zbędne, więc nie wysilił się zbytnio, żeby cokolwiek powiedzieć.
Przez następne godziny nie rozmawialiśmy w ogóle. Od tego czasu zdążył mi nawet zdrętwieć język.
Nagle przyszło mi do głowy pytanie, którego nie wiedzieć czemu nie zadałam wcześniej.
-Jak przekroczyliśmy granicę? Przecież nie mam ze sobą paszportu. - spytałam, mimowolnie marszcząc przy tym czoło. Na pewno minęliśmy ją, kiedy spałam, jednak wciąż nie wiedziałam jak przepuścili MNIE. Może już nigdy nie doczekam się odpowiedzi...
Znudzona i zmęczona rozejrzałam się leniwie po wnętrzu auta. Spowite było czarną, skórzaną tapicerką. Co dziwne, w środku było idealnie czysto. Udając, że nie robi to na mnie żadnego wrażenia odwróciłam się znowu w kierunku okna. Chwilę potem poczułam wibrujący
telefon w kieszeni spodni. Sięgnęłam do środka, żeby go wyjąć. Wyświetlacz szalał. Na zmianę pokazywały się komunikaty:
Masz 14 nowych wiadomości na poczcie głosowej
6 wiadomości SMS
28 nieodebranych połączeń

Nerwowo nacisnęłam zieloną słuchawkę, łączącą z pocztą głosową. Wszystkie pochodziły od jednego nadawcy. Od Louisa. Usłyszałam krótki sygnał, po czym włączyła się pierwsza z wiadomości.

-To ja – Louis. Gdzie ty się do jasnej cholery włóczysz!? Byłem w twoim domu i co? Nie ma Cię. Po co ja dzwonię... Pewnie już nie żyjesz. Wiedziałem, że się nie nadajesz. Nie powinnaś była iść sama. Gdybyś jednak jakimś cudem ocalała i słuchała mojej wiadomości, to chciałem Ci tylko powiedzieć, że Will się niepokoi.

-Tak, jakimś cudem... - powtórzyłam sama do siebie. W jednej chwili cały autorytet, jaki miałam w swojej głowie, Louisa legł w gruzach. A wszystko przez to jedno, niewinne zdanie „wiedziałem, że się nie nadajesz”. Czułam jak ręka zaciska mi się na komórce, mało co nie zgniatając jej jak papierowy kubek po kawie. Zacisnęłam zęby, spojrzałam na wyświetlacz. Usunęłam wszystkie zalegające wiadomości, nieodebrane połączenia, numer Louisa... Choć może to zbyt pochopne.
James udawał, że nic go to nie obchodzi, ale i tak wiedziałam, że jest mu całkiem wesoło z tej sytuacji. Zapewne wszystko słyszał, było dosyć cicho, a my przecież nie rozmawialiśmy. Ciekawe, czy wiedział kim jest Louis? Spytam go, kiedy będzie bardziej skory do odpowiadania na pytania.

http://img529.imageshack.us/img529/2...a3219644d6.jpg
W pewnym momencie w twarz uderzyło mnie rześkie, chłodne powietrze. Już je znałam...Byliśmy nad morzem. Pomyślałam, że nie takie to piekło straszne, i że chętnie tu sobie zostanę. Jednak jechaliśmy nadal, a droga ciągnęła się nam jak guma balonowa.
-Nogi mi zdrętwiały, zatrzymaj się – powiedziałam.
W tej samej chwili rozpędzony do ok. 180 km/h samochód gwałtownie zahamował (dlatego trzeba zapinać pasy). James wykonał ten manewr z zimną krwią – jak zawodowiec. Widać, miał pewnie dużą wprawę w takich rzeczach. Gdyby nie pas, zapewne, marnie skończyłabym na jezdni.
-Jak sobie życzysz – rzucił, odpinając pas i wysiadając z auta, które zostawił na drodze.
Osłupiała, zdawałoby się, mechanicznie odpięłam swój pas, otworzyłam drzwi i wyszłam z samochodu.
Zatrzymaliśmy się przy parku. Choć był idealnie zadbany, to nie było tu żywej duszy. Całe miasto było dziwnie... uśpione. Malownicze miasteczko, usypane domami z białego drewna; wysokich, potężnych sosen i świerków; łódek stojących na plaży, było zupełnie puste. Jakby ludzie bali się wychodzić ze swoich idealnych domów.

http://img843.imageshack.us/img843/6...a3219643f4.jpg

-Długo jeszcze? Po co my w ogóle tam jedziemy? Dlaczego zabrałeś mnie ze sobą? - Pytania, na które wcześniej nie dostałam odpowiedzi, nachalnie cisnęły mi się na usta.
Staliśmy tak oboje, oparci o maskę samochodu. James zdjął okulary i spojrzał na mnie swoimi szaro-błękitnymi oczami.
-Nie, już niedaleko. Kilka minut – Urwał na chwilę – Po co? Myślę, że dobrze wiesz, tylko nie chcesz dopuścić do siebie tej myśli – Powiedział tym razem łagodnie, lekko.
O czym on mówił? Czego niby uświadomić?
-W takim razie, jedźmy już – stwierdziłam i usadziłam się ponownie na fotelu.
James zrobił to samo.
Faktycznie, nie minęło 10 minut, a znaleźliśmy się w …
PIEKLE




***
http://img534.imageshack.us/img534/6...a327964498.jpg
Tak, to było najgorsze miejsce na ziemi jakie widziałam. Szare, ponure... Zupełnie inne niż ta śliczna, nadmorska, uśpiona mieścinka.
Jechaliśmy ciemną ulicą, wzdłuż torów kolejowych, po których co chwilę przesunęła ciężka, stara i zniszczona kolej. Miasto spowił półmrok. Było koło siódmej wieczorem. To wspaniałe słońce właśnie chowało się z powrotem, zostawiając mnie tu samą. Uliczne latarnie rzucały blade światło na ulicę, pomrugując sporadycznie. Po obydwu jej stronach migały neony barów, klubów ze striptizem. Po chodnikach przechadzały się prostytutki z papierosami w dłoniach. Gdzieniegdzie widać było mężczyzn w zaułkach, bezdomnych... Nastolatki ze skrętami, dilerzy – nikt tu się nie chował. To było ich miasto.
- Witaj w domu, Sussanne.

http://img843.imageshack.us/img843/5...a3239644ba.jpg

***

Granitowe BMW zatrzymało się pod barem. Czerwone neony rozświetlały szarą ulicę, na której nie można już było dostrzec żadnej osoby. Zapewne większość siedziała w środku.
-Jesteśmy na miejscu – odezwał się James, wyciągając klucz ze stacyjki.
Odpięłam swój pas, nacisnęłam klamkę i wyszłam z samochodu. Na zewnątrz wiał chłodny wiatr, gwiżdżąc przy tym przeróżne, nawiedzone melodie. Z baru dobiegały stłumione wrzaski pijanych mężczyzn, grających w bilard, przerywane przez odgłosy tłuczonego szkła i łamanych krzeseł.
Chwilę później James stał tuż obok.
-Ostatnie piętro – rzucił, skinając głową w górę.

http://img828.imageshack.us/img828/8...29299648f5.jpg

Nad barem mieściło się kilka pięter mieszkalnych. Zapewne dosyć ekskluzywnych. W każdym z apartamentów tętniło jeszcze życie. Z okien błyskały światła, rzucane przez włączone ekrany telewizorów, bądź lampy. Powoli ruszyłam za Jamesem, w kierunku wejścia. Przeszliśmy długim, burgundowym korytarzem, na końcu którego była winda. James nacisnął guzik na ostatnie piętro. Na górnym korytarzu uderzył mnie zapach (a raczej smród) dymu z papierosów, piekących w nos perfum i whisky. James podszedł do drzwi – jedynych na korytarzu, i zapukał. Otworzyła mu długowłosa blondynka. Wyraźnie ucieszyła się z jego wizyty. Byłam prawie pewna, że ma łzy w oczach. Po chwili zastanowienia, uporządkowała myśli i otworzyła szybko drzwi na oścież. James wszedł do środka – jakby był u siebie w domu – kto wie, może był? Podążyłam tuż za nim, rozglądając się po ścianach. Było całkiem nowocześnie, zapewne urządziła to kobieca ręka.

http://img805.imageshack.us/img805/7...292f964900.jpg

Zatrzymaliśmy się przed czarną, skórzaną, pikowaną kanapą, na której siedział ciemnowłosy mężczyzna. Miał bardzo wyraźne rysy twarzy, lekko zapuszczoną, wyregulowaną bródkę. Moją uwagę przykuły jego włosy. Były zaczesane zadziornie na lewą stronę, przy czym z drugiej lekko przystrzyżone.

http://img192.imageshack.us/img192/6...29279648f1.jpg

-To ona? - spytał mężczyzna, podnosząc się z kanapy. Blondynka stała oparta o ścianę, przyglądając mi się uważnie. Lustrowała każdą część mojego ciała. Strasznie mnie to denerwowało, uciekłam wzrokiem do James'a, który szybko i cicho mówił coś do nieznajomego. Mężczyzna nagle uniósł się z miejsca i skierował wzrok w moją stronę. Nie tylko on, byłam w centrum każdego z nich.
-Jestem Elliot – przedstawił się, uśmiechając łobuzersko. - Cieszę się, że ją przyprowadziłeś – zwrócił się do James'a, który tylko skinął głową w podzięce.
-Eeem, Sussanne – powiedziałam, nie wiedząc zbytnio jak mam się teraz zachować.
Elliot uśmiechnął się szeroko
-Ah, tak, Sussanne. To Madeleine – pokazał na długowłosą blondynkę, stojącą w koncie.
Ta uśmiechnęła się nieśmiało, jakby z lękiem.

http://img822.imageshack.us/img822/3...292b9648fe.jpg

-Cieszę się, że wróciłaś – wykrztusiła.

.mirror 03.08.2010 21:24

Odp: machine for killing
 
Uf... Dobrnęłam do końca. Uderzyła mnie tylko jeden błąd - w pewnym wyrażeniu Jamesa, którego nie chce mi się teraz szukać, nie było myślnika na początku ;) O, w ostatnim zdaniu pod zdjęciem także :P

Odcinek bardzo mi się podobał, pomimo braku akcji. Te opisy miejsc mnie wprost zachwyciły :D Wydaje mi się, że od połowy było za dużo zdjęć.
I... czy mi się wydaje, czy nie pokazałaś twarzy Jamesa tak... do końca? xD W poprzednim odcinku było jej trochę widać, ale ja nie widziałam jej... ekchem, w całości xD

pensivelane 03.08.2010 21:34

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Napisał zwei (Post 1285207)
1.Uderzył mnie tylko jeden błąd - w pewnym wyrażeniu Jamesa, którego nie chce mi się teraz szukać, nie było myślnika na początku ;) O, w ostatnim zdaniu pod zdjęciem także :P

2.Odcinek bardzo mi się podobał, pomimo braku akcji. Te opisy miejsc mnie wprost zachwyciły :D
3.Wydaje mi się, że od połowy było za dużo zdjęć.
4. I... czy mi się wydaje, czy nie pokazałaś twarzy Jamesa tak... do końca? xD W poprzednim odcinku było jej trochę widać, ale ja nie widziałam jej... ekchem, w całości xD

1. Pisałam w takim programie, gdzie po skopiowaniu zjadło mi myślniki, które zaczynały linijkę.
2. Bardzo mi miło :P
3. Wydaje Ci się xD Po prostu pojawiły się dwie nowe postacie i chciałam je pokazać - tak wyszło :P + Za bardzo podobało mi się zdjęcie Sus, żeby go nie wkleić :P
4. Dobrze Ci się wydaje :D Jeśli chcecie mogę wkleić zdjęcie Jamesa z BodyShop'u (nie wyszedł tam zachwycająco ;P)

Volturia 03.08.2010 23:41

Odp: machine for killing
 
Skąd Elliot ma to urocze wdzianko? ;) Dobra, do rzeczy Volt...
Lubię ten mocno ubarwiony język i oczywiście Sus też ;D
Jak często FS są oparte na głównej bohaterce, która babrze się w kryminaliach, czyż nie?
Może właśnie to wszyscy najbardziej kochają? ;)
Podoba mi się. Dyplomatycznym milczeniem James zabukował sobie moją sympatię. Jest ciekawą postacią. Blondynka ogółem z wyglądu mi się podoba, jest taka nieułożona jakby i ludzka.
Hm.. Nie wiem czemu, ale podoba mi się zdjęcie tego budynku. Jest takie prawdziwe.
Czekam na następną część i oby Susanne czuła się naprawdę - jak u siebie w domu ;)

Pozdrawiam. VOLT

PS Czekam na seks :)

pensivelane 04.08.2010 10:12

Odp: machine for killing
 
Dzięki Volt, ja też kocham Jamesa :D Myślę, że za jakieś dwa odcinki pokochacie go jeszcze bardziej, ale sie zamknę, bo wam jeszcze wszystko powiem na początku :P
Seks + morderstwo = gwałt xD Może być? :P
A tak poważnie to myślę, że się doczekasz, bo zamierzam się zabrać za następny odcinek wieczorem (jutro go pewnie dodam) i uwzględnić twoją prośbę :)
Wdzianko Elliota................. Mi się wydaje, że z sim(s)guys, zobacz, a jak nie, to postaram sobie jeszcze przypomnieć :D

PS. Czy postacie nie wyszyły za brzydkie? xD

mysza95 04.08.2010 10:33

Odp: machine for killing
 
Odcinek świetny, ogólnie dobrze piszesz. Postacie wyszły bardziej wyraziste niż wcześniej, ładne. :)

pensivelane 04.08.2010 10:36

Odp: machine for killing
 
@up teraz nie mam zamiaru ich zmieniać aż do końca FS :D Nie widziałam Cię wcześniej w moim temacie (albo zapomniałam, u mnie tak bywa xD ), dlatego bardzo się cieszę, że ktoś nowy to czyta i że mu się podoba :D

Panna Lu 04.08.2010 12:08

Odp: machine for killing
 
Mam ochotę zadusić forum gołymi łapkami. Już skończyłam pisać moją piękną, konstruktywną opinię, a tu mi wyskakuje błąd i całość diabli biorą. Potem jeszcze raz, z kolei przy podglądzie początku nowej wersji. Teraz już przezornie całość będę trzymać w schowku, żeby znów mi nie przepadło.

Wczoraj "premierę" przegapiłam i bardzo proszę o wybaczenie. To się więcej nie powinno powtórzyć. xD

Od razu powiem, że taką rzeczą, która się momentami w tekście rzuca w oczy, są liczne powtórzenia. Uparcie wwiercający się w głowę "pas" czy "korytarz" sprawia, że tekst nabiera nieco monotonnego charakteru. Owszem, czasem trudno znaleźć synonim. Można wtedy przebudować zdanie i w ogóle z wyrazu zrezygnować.

Opis nocy i poranka piękny. Liczę na takich więcej. Miałam wrażenie, że to ja siedzę w tym samochodzie, wiatr na mnie wieje, a słońce przesiąka przez szybę. To cenne, że umiesz tak właśnie przedstawić sytuację, by czytelnikowi zdawało się, że znajduje się w centrum akcji. Potem co prawda nieco - przynajmniej w moim przypadku - to wrażenie zmalało, by na moment powrócić przy przyjeździe Sussanne do piekielnego miasta. Ale jest dobrze. I to ważne.

Cytat:

Będąc wciąż w stanie lekkiego wybudzenia
Rozbudzenia, rozespania. Lepiej by wyglądało, wybudzenie kojarzy się raczej z czynnością niż ze stanem.
Cytat:

Czego On ode mnie chce?
.
"On" z małej.
Cytat:

Przez moment nawet pomyślałam, że jakbym kopnęła go w tyłek, upadłby twarzą na ziemie i nic by nie zauważył.
Ziemię.
Cytat:

James przerwał głuchą ciszę, splecioną ze stłumionym warkotem silnika i szumem powietrza , wwiewającego przez okna, włączając radio.
Wiatr nie może wwiewać. Może wpadać. A wwiewać może coś, na przykład piasek, kamyczki, czy tam jakiś zapach.
Cytat:

W tym czasie zdążyło mi się trochę przysnąć
Zdążyło mi się zrobić niedobrze, zdążyło mi się wszystko znudzić, ale już zdążyłam trochę przysnąć.
Cytat:

Mówiła dla was Denise Walker, prosto z Nowego Jorku, a my przenosimy się z powrotem do Toronto. Rośnie zapotrzebowanie (…)
Zamiast nawiasiku starczyłby zwykły trzykropek. Bohaterka nie podaje nam fragmentu audycji, której uważnie słuchała, a po prostu przytacza to, co akurat wpadło jej w ucho.
Cytat:

-Czy my jesteśmy w Kanadzie? - spytałam, choć znałam już odpowiedź. James uznał to za zbędne, więc nie wysilił się zbytnio, żeby cokolwiek powiedzieć.
Nie jest powiedziane, co uznał za zbędne. Odpowiedzenie? Udzielenie informacji. Trzeba by to gdzieś tu wcisnąć.
Cytat:

Pomyślałam, że nie takie to piekło straszne, i że chętnie tu sobie zostanę.
Przecinki to nie moi przyjaciele, dlatego nie czepiam ich się prawie nigdy. Tutaj jednak muszę. Przed "i" nie stawiamy ich nigdy, chyba, że wyliczamy coś w rodzaju: "Spakowałam i spodnie, i bluzki, i nawet buty". Chociaż w sumie potem nie popełniasz już tego błędu. Pewnie przypadek, nieuwaga.
Cytat:

Osłupiała, zdawałoby się, mechanicznie odpięłam swój pas, otworzyłam drzwi i wyszłam z samochodu.
"Zdawałoby się" - zbędne.
Cytat:

Jechaliśmy ciemną ulicą, wzdłuż torów kolejowych, po których co chwilę przesunęła ciężka, stara i zniszczona kolej.
Nie można tu użyć czasownika dokonanego. A więc "przesuwała się", z racji, że coś działo się regularnie, a nie raz.
Cytat:

Po chwili zastanowienia, uporządkowała myśli i otworzyła szybko drzwi na oścież.
Narratorem jest Sussanne. Nie może wiedzieć, co działo się w głowie blondynki, czyli stwierdzenie, że uporządkowała ona myśli, jest nie na miejscu. Chyba, żeby dodać, że "odbiło się to w jej oczach", czy coś.
Cytat:

James'a
Przy imionach zagranicznych kończących się spółgłoską, odmieniając, nie używamy apostrofu.
Cytat:

Nie tylko on, byłam w centrum każdego z nich.
Po "centrum" trzeba coś dodać - "zainteresowania", "uwagi". Inaczej można zasugerować się, że bohaterka tkwiła w żołądku każdego z tych gości.
Cytat:

pokazał na długowłosą blondynkę, stojącą w koncie.
Kącie.

O, na ostatnim zdjęciu Madeleine wygląda bardzo naturalnie. *w* Świetne jest.

Podoba mi się, jak piszesz. I genialne jest to, że umiesz przedstawić wszystko tak, by nie można było się domyślić, co stanie się w następnym odcinku. Zauroczyła mnie też sama sytuacja - Sussanne nie ma pojęcia, gdzie jest, kim są ci wszyscy ludzie, a oni wiedzą. Chyba, że coś ukrywa, co jednak okazałoby się dziwne, biorąc pod uwagę, że jej relacja powinna być raczej szczera, inaczej wszystko stałoby się nienaturalne. Nieco.

Budzisz w Luńce głód. :V

pensivelane 05.08.2010 13:02

Odp: machine for killing
 
Podziwiam, ze komuś chce sie wyłapywać błedy, bo jak zobaczyłam długość tego posta, to padłam przed komputerem Z założenia każdy odcinek miał się kończyć tak, żeby móc sobie gdybać co będzie w następnym, nie lubię kończyć na niczym. Co do błędów w tekście, to chyba czas wrócić na lekcje polskiego, bo one trzymają mnie przy ortograficznym życiu - w wakacje trochę to sobie olewam Postaram się dodać kolejny odcinek jutro/pojutrze. Mam nadzieję, że ktoś mi jeszcze skomentuje

EDIT: Powtórzenia. Masz rację, dużo tam było samochodowego pasa - ze względu na większość akcji toczącej się w samochodzie. Trudno mi było szukać synonimów, zastanawiam się czym w ogóle można zastąpić "pas" Wiele czynności się wokół niego obracało, dlatego tak wyszło. Już dostał wymówienie :P

pensivelane 06.08.2010 21:18

Odp: machine for killing
 
Wybaczcie post pod postem, ale muszę odświeżyć temat, ze względu na dzisiejsze wstawianie bonusów (o ile można to tak nazwać :P ):D

Po 1, chciałam wam pokazać twarze bohaterów, bo faktycznie - nie widać ich zbytnio na zdjęciach z FS.
2. Postanowiłam dodać małą sesję głównej bohaterki, na którą natchnęło mnie ściąganie nowych poseboxów (z tego miejsca robię reklamę janita's world :P).
Zapraszam do oglądania :D

James
http://img829.imageshack.us/img829/6...a32996592a.jpg

Elliot
http://img687.imageshack.us/img687/3...0f6196856e.jpg

Madeleine
http://img213.imageshack.us/img213/2...2929965b53.jpg

Sussanne
http://img15.imageshack.us/img15/671...a32d966d78.jpg

http://img175.imageshack.us/img175/8...a325966d78.jpg

http://img17.imageshack.us/img17/621...a321966d6a.jpg

http://img843.imageshack.us/img843/9...a323966d60.jpg

http://img204.imageshack.us/img204/1...a32d966d58.jpg

http://img534.imageshack.us/img534/6...a329966d59.jpg

http://img69.imageshack.us/img69/329...a32d966d51.jpg

To by było tyle :P (Jakby co, to sesja ma trochę więcej zdjęć :D)

Volturia 06.08.2010 22:34

Odp: machine for killing
 
James <3 a dziewczyny są sliczne :)

Do roboty moja panno - czekam na odcinek ^^

pensivelane 06.08.2010 22:51

Odp: machine for killing
 
Dziękuję :D

Odcinek już jest, ale zbieram się na odwagę, żeby powalczyć z powtórzeniami... Napisałam go o 1 w nocy i jak przeczytałam jeszcze raz rano to mi oczy wyszły na wierzch :P Zdjęcia też już są, więc odcinek jutro albo w niedzielę.

Searle 07.08.2010 10:21

Odp: machine for killing
 
Odcinek bez akcji, ale poznajemy w nim zapewne wszystkich głównych bohaterów, więc jest ok:)

Błędy wyłapała LU, ale dodam jeszcze od siebie:

Cytat:

otwierając przednie szyby
- przednie boczne, lub same boczne, bo przednie kojarzy mi się z tą główną jedną na przodzie ;)

Bonus fajny, bo widzimy dokładnie bohaterów i muszę ich skomentować: w FS James wydawał mi się przystojniejszy. W bonusie robi dziwną minę.
Elliot nawet fajny, ale nie podoba mi s ie jego asymetryczna fryzura.
Madalaine wygląda jak.... ćpunka - ma takie podkrążone oczy.
Suz wyszła ślicznie w tej fryzurze, w FSie mi się nie podoba.

pensivelane 07.08.2010 10:28

Odp: machine for killing
 
James - on się tylko usmiecha xD Ale jak cos, to moge dać takie poważne.
Elliot - Nie wiedziałam jaką mu fryzurę dobrać, u niego to było wyjątkowo trudne, żeby wyglądał tak łobuzersko :D Poza tym zdjęcie jest robione troche pod kątem, a nie na wprost i dlatego dziwnie to wygląda.
Madeleine - nie zauważylam :P No, może trochę :D
Sussanne - myślę, że pocuduję z jej fryzurą - po prostu żadna z moich mi wcześniej nie pasowałą do jej urody, przy robieniu odcinka. I jeszcze uświdomiłam sobie, że w FS wyszła staro :P Mam już zdjęcia do kolejnego odcinka, więc trzeba wytrzymać jeszcze z jej włosami :D

Gold_Chocolate 07.08.2010 11:23

Odp: machine for killing
 
No cóż na razie przeczytałam do rozdziału 2 i.. bardzo mi się podoba :) Ciekawa fabuła i ładne zdjęcia. Postaram się jak najszybciej nadrobić reszte :D

Auroella 07.08.2010 14:56

Odp: machine for killing
 
Dobra nadrobiłam wszystkie rozdziały
Opisy są sugestywne i ogólnie takie, jakie lubie. Dialogi świetne i aż dziwie się, że wcześniej mnie tu nie było.
Mam nadzieję, że Sus pokaże nam swoją 'bardziej ostrą' stronę na jakieś fajnej, mhrocznej akcji :D Zdjęcia z ostatniego odcinka podobają mi się najbardziej.
Czekam na next'a ;)

pensivelane 07.08.2010 15:27

Odp: machine for killing
 
@up jeszcze wam pokaże :P A co do zdjęć, to po tej długiej przerwie w rozdziałach chyba zakumałam o co w nich biega :D


Niniejszy odcinek chciałabym zadedykować nieobecnej niestety Volt - myślę, że po przeczytaniu rozdziału dowie się dlaczego :P. Wszelkie zbiegi okoliczności takie jak imiona itd. to czysty przypadek, ale gdyby ktoś poczuł się urażony/skopiowany, to niech powie


__________________________________________________ __________________


ODCINEK 5
"Uwierz w to"


Cisza. Dobijająca… Szczególnie w tak niezręcznej sytuacji, jak ta. Ileż bym dała, by choć przez chwilę usłyszeć choćby najcichszy odgłos, dochodzący zza ściany. Odgłos, który przerwałby tę okropną katuszę, przez którą teraz przechodziłam. Nikt się nie odzywał, jednak ich spojrzenia mówiły same za siebie. Szybkie, ukradkowe, nieśmiałe, pytające, zaniepokojone, wyczekujące… Tak, miały wiele określeń, każde było inne, rzucane w inną stronę.
- Madeleine, może pokażesz jej pokój? – przemówił właśnie Elliot, który stał oparty o półściankę, dzielącą salon z jadalnią. Kiedy zadał pytanie długowłosej blondynce, cały czas lustrował moją osobę, jak gdyby za wszelką cenę chciał wywiercić dziurę w mojej głowie. Twarz miał kamienną, zupełnie jak James. Gdyby ktoś obcy (nie mówię, że ja nie byłam) wszedł w tej chwili, pomyślałby, że to sekta. Przyznam szczerze, ja sama tak myślałam.
- Em, S-Sussanne – powiedziała dziewczyna, wyraźnie przerażona świadomością, że ma mnie gdziekolwiek zaprowadzić. Co ja jej niby mogłam zrobić? Wyrwać te przepiękne, platynowe włosy? Odgarnęłam grzywkę na bok, ostatni raz rzucając zaciekawione spojrzenie na Elliota, który cały czas mnie obserwował. Ruszyłyśmy korytarzem, do pierwszych drzwi, mieszczących się po jego prawej stonie. Dziewczyna uchyliła je cicho, poczym ustąpiła mi miejsca w progu. Obejrzałam się za siebie – prawie jak w horrorze, James i Elliot stali w bliskiej odległości, obserwując ruchy postaci, wyglądem przypominającej upadłego anioła. Żołądek podskoczył mi do gardła. A co jeśli, oni naprawdę chcą mi coś zrobić? To niedorzeczne… Chociaż…? Nie, puknij się w głowę, Sussanne. Powoli ruszyłam w głąb pokoju. Nie był zbyt duży, oklejony ciemno-fioletową tapetą. Pod ścianą stało wielkie łóżko, okryte białą pościelą. Na ścianach wisiały zdjęcia, dużo zdjęć…
- Zostawię Cię na chwilę – rzuciła na odchodne i wyszła, pozostawiając drzwi lekko uchylone.
Podeszłam do jednej z ramek. Zobaczyłam siebie. Tak, to byłam ja, jednak wyglądałam… inaczej. Uśmiechałam się – co prawie w ogóle mi się nie zdarza, a jeśli nawet, to niezbyt szczerze– jak dziecko, które usłyszało dowcip o Świętym Mikołaju. Serce zabiło mi mocniej, jakby chciało się wyrwać z mojej piersi. Waliło jak oszalałe, a krew pulsowała mi w żyłach tak, że czułam ich ucisk na skórze. Oparłam się o ścianę, zaczęło mi wirować w głowie. Chwiejnym ruchem położyłam sobie dłoń na czole. Wszystko się uspokoiło… Zaryzykowałam. Wróciłam do pozycji pionowej i mrużąc oczy ponownie spojrzałam na zdjęcie. To był on… To James. ..

Jak to się mogło stać? Kim ja jestem? Ofiarą photoshopa? A może miałam siostrę bliźniaczkę i po prostu mnie z kimś pomylili? Przecież ja… Ja jestem Sussanne, mieszkam w Nowym Jorku, pracuję… to znaczy… zabijam ludzi. Ja nie kocham.

http://img812.imageshack.us/img812/5...2927965ad5.jpg

Westchnęłam głęboko kilka razy. Obróciłam się za siebie – nie byłam tu sama. James siedział na pufie, koło łóżka. Podpierał się na nadgarstku, przyglądając się każdemu wykonanemu przeze mnie ruchowi, każdej reakcję. Chciałam zaczęć krzyczeć, najgłośniej jak potrafię, że nie ma prawa… Właśnie, do czego? Na przykładzie Louisa nauczyłam się żeby nie oceniać ludzi zbyt pochopnie. Może ma mi coś do powiedzenia? Chociażby słowo wyjaśnienia tej całej koszmarnej sytuacji.

-Kim jesteś? – spytałam, łamiącym się głosem. Próbowałam zatrzymać łzy, które same cisnęły mi się do oczu. Całe ciało chciało mnie zmusić do wybuchu płaczu. Zacisnęłam mocno powieki, spod których potoczyły się dwie, duże krople łez. – Kim… Czy my…? – próbowałam pytać przez zaciśnięte zęby. Oczy miałam szkliste, lekko zaczerwienione. Usiadłam naprzeciwko Jamesa na pikowanym, czarnym fotelu, złożyłam dłonie na kolanach i czekałam… czekałam na odpowiedź. Szkoda tylko, że jej nie otrzymam. James nie lubił odpowiadać na pytania – nie potrzebnie zawróciłam sobie głowę, mogłam uciec stąd minutę temu, albo spróbować. Dokądkolwiek.
James spojrzał mi w oczy, nieporuszony moją reakcją. Miał piękne oczy, takie… uspakajające… Jego spojrzenie szybko osuszyło moje łzy. Odgarnęłam włosy za ucho. Nie musiał nic mówić, sama jego obecność, jego spokój, jego oczy. To wszystko sprawiło, że poczułam się, jakby nic się nie stało. Jakby to wszystko było snem. Szkoda tylko, że nie było nocnym złudzeniem, które zaraz zniknie. Tu nie wystarczy się obudzić.
-Sussanne, nie jesteś tu bez powodu… - Tego już się domyśliłam – Wiesz, wiele czasu mi zajęło, żeby cię odnaleźć. Sprowadzić tutaj. Pokazać to wszystko, co jest częścią ciebie, choć o tym nie pamiętasz. Zastanawiam się, jak mam ci to wszystko teraz wyjaśnić, wytłumaczyć. Najlepiej będzie, jeśli zacznę od początku. Nadeszła pora, abyś pożegnała się ze swoim imieniem –Sussanne. Bo widzisz, zawsze byłaś i będziesz Rosalyn i… wcale nie jesteś maszyną do zabijania. Jesteś tylko częścią misternej układanki Willa, a raczej ważnym jej elementem. Byłaś córką jednego z najbardziej wpływowych ludzi w Toronto. Jak każdy człowiek babrający się w biznesie, maczał także ręce w kryminałach. Jakimś cudem stał się też ważnym człowiekiem mafii. To miasto dzieli się na dwa światy: Nasz i Willa. Zawsze kombinował, jak ma się nas pozbyć, jak zdobyć przewagę i wykombinował. Tej nocy… Tej nocy miałem Ci się oświadczyć, po czterech latach. Los jednak chciał, byś w tym dniu stała się kimś innym. Już nie byłaś moją Rosalyn. Czekałem w jednej z restauracji – powiedziałaś, że przyjdziesz sama, żebym się nie wygłupiał i nie jechał. Spędziłem tam samotnie dwie godziny. Myślałem, że coś ci wypadło, że to nic takiego. Nigdy się nie spóźniałaś, zawsze uprzedzałaś. Kiedy wyszedłem na ulicę, zobaczyłem Cię, po drugiej stronie. Uśmiechałaś się. Próbowałaś przekrzyczeć gwar nocnego miasta, szumiących samochodów. Chciałaś powiedzieć, co cię zatrzymało. Nie usłyszałem. Wyczekałaś moment, kiedy ulica będzie pusta. Zaczęłaś iść w moją stronę, cały czas uśmiechając się, jakby to miało być lekarstwo na całe zło tego świata – dla mnie było.

http://img441.imageshack.us/img441/2...a32f966d21.jpg

W tym samym momencie zza rogu wyjechało czarne auto. Byli to ludzie Willa. Zanim zdążyłem się zorientować, kim oni są, leżałaś na jezdni w kałuży krwi, nieopodal kół samochodu. Z jego środka wybiegł mężczyzna, w czarnej kominiarce i kombinezonie, unosząc Cię szybko i wpychając na tylne siedzenie samochodu. Nim zdążyłem cokolwiek zrobić odjechał z piskiem opon. Gdybym… Gdybym zrobił coś wcześniej, nie bylibyśmy teraz tutaj, w tej sytuacji… wszystko byś pamiętała.

http://img825.imageshack.us/img825/1...a329966d15.jpg

Jak się już pewnie domyślasz, uderzenie spowodowało utratę pamięci. Początkowo plan Willa był taki, abyś zginęła pod kołami samochodu, jednak kiedy dowiedział się o amnezji postanowił wykorzystać Cię inaczej. Wmówiono Ci fałszywe imię, nazwisko, czym się zajmujesz... Czy pomyślałaś kiedykolwiek kogo zabijasz? Czym się narazili? Komu? Jedną z tych osób był właśnie twój ojciec…

http://img805.imageshack.us/img805/7...b091968353.jpg

Will uznał, że łatwo będzie Ci do niego dotrzeć. Wzbudzić jego zaufanie. Żeby wpuścił Cię do mieszkania. Żeby sam wystawił się na pewną śmierć. Zrobiłaś to. Wiem, że to nie twoja wina. To moja… Nie powinienem pozwolić na to wszystko. Nie mogłem sobie darować, że Cię wtedy nie odepchnąłem, nie zauważyłem. Przez te dwa lata szukałem Cię. Poruszyłem niebo i ziemię, żeby dowiedzieć się, jakie jest twoje kolejne zadanie, gdzie będziesz sama. I wreszcie się udało. Znalazłem Cię. Myślałem, że kiedy Cię tu przywiozę to… to wszystko sobie przypomnisz. Że znów będziesz moją Rosalyn.

Nie wiedziałam kompletnie co mam odpowiedzieć. Siedziałam, tępo wpatrując się w Jamesa. Pierwszy raz (tak właściwie, to nie mam pojęcia) mówił tak długo. Jego twarz wyrażała teraz ogromny ból, natomiast jego oczy przesiąknięte były miłością. Miłością do mnie. Byłam zła na siebie, że nic nie pamiętam, że nie mogę mu teraz ulżyć. Pomimo współczucia dla Jamesa, gotowała się we mnie nienawiść. Jak Will mógł mi to zrobić? Jak? Rozumiem, tu chodziło o mojego ojca, którego.. No właśnie, którego ja zabiłam. Z zimną krwią, nieświadoma kim on jest. Właśnie poczułam, jak to jest, kiedy ma się wyprany mózg.
- James, ja… Ja nie wiem co mam powiedzieć – wyjąkałam, ocierając łzy z policzków.
- Rosalyn, nic nie musisz mówić. Nie miałaś na to wpływu. Przepraszam, że namieszałem Ci teraz w głowie. Może byłoby lepiej, gdybyś wiodła to drugie życie. Gdybyś była przekonana o swojej nowej tożsamości – pokiwał przecząco głową i uniósł się z siedzenia, udając się powoli w kierunku drzwi. Również wstałam, podeszłam do niego i złapałam go za ramię.
- Poczekaj. – przerwałam na chwilę, kiedy odwrócił się w moją stronę i znów spojrzał mi w oczy. – Dziękuję. Dziękuję, że mi powiedziałeś. Gdyby nie ty, nadal byłabym tą maszyną w rękach Willa. – Przez moment przemknęło mi przez myśl, że kolejnym zleceniem Willa mógłby być sam James… A wtedy nie miałabym już nikogo.
- Nadal nie jestem pewien, czy stoisz tu naprawdę. Czy nie jesteś tylko snem. Czy to ja zwariowałem, dlatego, że mi Cię odebrali. Nawet sobie nie wyobrażasz jak trudno mi było przez te dwa lata, Rose. Jak przy życiu trzymała mnie tylko żądza zemsty i sprowadzenia Cię do domu. – powiedział – prawie jednym tchem. Szybkim ruchem ujął moją twarz w dłonie i pocałował.

http://img651.imageshack.us/img651/1...292f965aea.jpg

Choć nie pamiętałam Jamesa, moje ciało mówiło mi, że to wszystko prawda, że skądś już znam te usta, ten dotyk, przyprawiający o wybuchy gorąca.
- Kocham Cię Rose – powiedział, przerywając pocałunki. Staliśmy teraz pod ścianą – dotykałam jej plecami, podczas gdy James stał niebezpiecznie blisko. Niebezpiecznie dla nas obojga, choć jemu chyba na tym właśnie zależało. Mnie z resztą także. Poczułam jak kolejna partia łez napływa mi do oczu. Szybko chwyciłam Jamesa w odwzajemnionym uścisku:
-Boże, James, co się ze mną stało – wyszeptałam przerażonym głosem, kiedy nagle przerwał mi kolejny pocałunek, złożony na mojej szyi.
Jego dłonie błądziły po moim ciele. Na plecach, na biodrach, pod bluzką. Zupełnie nie przeszkadzało mi, że przez straconą pamięć wydawało mi się, że go nie znam, ale chciałam więcej…

Jego klatka piersiowa przywarła do mojego ciała, przyciskając mnie coraz mocniej do ściany. Czułam jak adrenalina buzuje mi w żyłach, jak z każdą sekundą rośnie ochota na Jamesa. Podwinęłam jego golf do góry. Z wielkim trudem oderwał się od moich ust, by go zdjąć i rzucić w kąt pokoju. Korzystając z okazji zrobiłam to samo z moją bluzką. Chwilę później byliśmy w tej samej pozycji, wzajemnie napierając na siebie coraz to namiętniejszymi pocałunkami. Złapał mnie w tali i pociągnął do siebie. Opadliśmy na łóżko, skręcając przy tym idealnie ułożoną pościel.

http://img821.imageshack.us/img821/8...292f966c19.jpg

- Sussanne… - przerwał James, który znajdował się teraz nade mną, podpierając się nadgarstkami.
Przyłożyłam palec wskazujący do ust i pokręciłam przecząco głową – Rosalyn – poprawiłam go i przyciągnęłam do siebie za ramiona. Moja prawa dłoń zatopiła się w gęstych, rudych włosach Jamesa, które opadały mu teraz na powieki. Lewa natomiast błądziła w okolicy jego paska od spodni. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Mogłaby…

http://img571.imageshack.us/img571/8...292b966c19.jpg

Całe miasto okryte było mrokiem. Z zewnątrz nie dochodził żaden odgłos, żaden dźwięk. Wszystko było takie ciche, uśpione, anemiczne. Księżyc świecił dziś w pełni, rzucając blade światło przez okno pokoju. Można było zobaczyć dokładnie, co się tam znajdowało, każdy szczegół. Liche, księżycowe promienie padały na łóżko, pozwalając dostrzec kontury naszych ciał, poruszających się płynnie w blasku nocy. Ktoś pomyślałby, że opisuję teraz nic nieznaczącą noc. Ciemno, szaro, zimno. Nie tutaj. To miejsce, ten pokój przesiąknięty był namiętnością. Namiętnością, która dopiero tej nic nieznaczącej nocy zdołała się ujawnić. Może gdyby nie to, też nie zwróciłabym na to uwagi. Ta noc była wyjątkowa, jest – od teraz – dla mnie. Nie musisz tego rozumieć.

***
Po każdej nocy musi nastać dzień. Nie inaczej było tym razem. Słońce wstało dziś rześkie, świeże, jakby inne, nowe. Może tylko tak mi się wydawało, dla mnie dzisiejszy dzień był wyjątkowy. Był pierwszym dniem mojego życia. Wczoraj umarłam. Umarłam, ale zbudziłam się do życia na nowo. Drugą szansę mam zamiar wykorzystać, naprawić swoje błędy. Jednak chyba najbardziej zależy mi na wyjaśnieniu kilku spraw. Załatwieniu ich raz na zawsze. Na rachunek sumienia – nie mój – Willa. Najwyższy czas.

Przekręciłam się na drugi bok, plecami do światła. Coś nie pozwalało mi trzymać powiek zamkniętych. Ktoś.
James stał oparty o futrynę drzwi, starając się ukryć swój uśmiech. Już nie musiał udawać, nie przede mną, nie po tym, co wczoraj mi powiedział.
- Chodź, ktoś chciałby ci coś pokazać

_____________________________________





Wybaczcie mi ten rozdział. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że jest inny niż dotychczas. Jest więcej dialogów, mniej opisów i wiele innych dziwnych rzeczy, których nie mam serca poprawiać, bo boję się, że zrobię jeszcze większą kaszanę niż wcześniej. Przy końcu dodałam dwa opisy przyrody, żeby nie było, że moje natchnienie twórcze pojechało na wakacje. Pomysły są, ale przyznam szczerze: nudziło mi się i zaczęłam pisać ten rozdział o dwunastej w nocy :D Wzięłam też sobie do serca to nieustanne wołanie Volt o sceny łóżkowe i hm, coś tam skrobnęłam. Nie chciałam żeby było zbyt ostro/pruderyjnie, opisywać wszystkiego. Mam nadzieję Volta, że taki kawałek Ci wystarczy :P Na pocieszenie: Pierwszy – nie ostatni! + Wybaczcie mi ta nieregularność jeśli chodzi o zdjecia. Od połowy musiałam dodać ich trochę więcej, no wiecie ;D

Czy chcielibyście bonus w postaci niewykorzystanych zdjęć, które miały być w tym odcinku?


Violet 07.08.2010 16:42

Odp: machine for killing
 
przeczytałam pierwszy odcinek(z tyłu)I bardzo mnie to fotostory zaciekawiło teraz będe czytać drugi :)

yaoi fan 07.08.2010 17:53

Odp: machine for killing
 
"Odkręciłam się na drugi bok"

Jak można się odkręcić? Troszkę mi się to nie podoba.
I nie pisz "Cię" z dużej litery. Cię to raczej zwrot grzecznościowy, jeżeli piszesz do kogoś w liście.

pensivelane 07.08.2010 18:15

Odp: machine for killing
 
@up Więc poprawiam na `przekręcić`.

EDIT: I może cos o odcinku :)

Auroella 07.08.2010 20:07

Odp: machine for killing
 
Haa i prosze bardzo, dzisiaj zaczełam czytać fs i dzisiaj jest nowy odcinek! miodzo. No ale do rzeczy - troche załuję, że tak od razu poszli do łózka, mogli iśc w drugim odcinku, teraz Rose (swoja droga, imie do niej bardzo pasuje :)) raczej powinna ukladac sobie wszystko w glowie, ale skoro to twoja historia, to niech bedzie tak :)

Co do dodatkowych/bonusowych zdjęc, to (moim skromnym zdaniem :P) pare fociszów zawsze mozna pod koniec wkleic ^^ Aha, no i BEDE TU ZAGLADAC :)

EDIT: Mialas racje, polubilam James'a dopiero w tym rozdziale :D A sceny łóżkowe wyszły naprawde subtelnie, 'nie za dużo, nie za mało' czytaj - ogolnie w porzadku :D wiec nie masz sie czym przejmowac :p

pensivelane 07.08.2010 20:22

Odp: machine for killing
 
Wybaczcie, za to pojscie do lozka, ale wzielam sobie do serca prosby Volt i uznalam to za fajne zwieńczenie odcinka. A co do układania sobie w głowie, to ma na to czas :D.
I miło mi, że Ci się podoba, i że będziesz zaglądać :P
No, w takim wypadku jest sens ciągnąć to fs 8) 8)

________________

Może ktos jeszcze :P ?

Ellika99 07.08.2010 21:14

Odp: machine for killing
 
Ej to jest .... Fajne :D Polecam Ellika99 :P

Panna Lu 07.08.2010 21:17

Odp: machine for killing
 
Sam rozdział czyta się przecudownie - jakoś tak inaczej niż poprzednie. Mam wrażenie, że przykładasz większą wagę do tego, co piszesz. I cudownie.

Cytat:

Dziewczyna uchyliła je cicho, poczym ustąpiła mi miejsca w progu.
Po czym.
Cytat:

- Zostawię Cię na chwilę – rzuciła na odchodne
Tutaj powiedziałabym "rzuciła na odchodne blondynka", czy coś w tym rodzaju. Może się tak zdarzyć, że czytelnik nie od razu domyśli się, kto wypowiada te słowa.
Cytat:

a krew pulsowała mi w żyłach tak, że czułam ich ucisk na skórze.
chyba "ucisk na skórze" pasuje bardziej do czegoś, co naciska na nią z zewnątrz. Nie wiem zresztą.
Cytat:

nie potrzebnie zawróciłam sobie głowę, mogłam uciec stąd minutę temu, albo spróbować.
Niepotrzebnie.
Cytat:

James spojrzał mi w oczy, nieporuszony moją reakcją. Miał piękne oczy, takie… uspakajające… Jego spojrzenie szybko osuszyło moje łzy. Odgarnęłam włosy za ucho. Nie musiał nic mówić, sama jego obecność, jego spokój, jego oczy. To wszystko sprawiło, że poczułam się, jakby nic się nie stało.
Oczy, oczy, oczy. :3 Ale to mało zwraca uwagę.

O, tu jeszcze powiem, że zauważyłam, że nie stawiasz spacji po myślnikach przy dialogach. Nieestetycznie to wygląda.

Cytat:

tu chodziło o mojego ojca, którego..
Trzykropek zawsze ma trzy kropki. xD

O, teraz z kolei te spacje po myślnikach stawiasz. I dobra.

Cytat:

- Poczekaj. – przerwałam na chwilę, kiedy odwrócił się w moją stronę i znów spojrzał mi w oczy. – Dziękuję. Dziękuję, że mi powiedziałeś. Gdyby nie ty, nadal byłabym tą maszyną w rękach Willa.
Pogrubionych kropek nie powinno być.
Cytat:

Może gdyby nie to, też nie zwróciłabym na to uwagi.
"na to uwagi"...chyba pasowałoby lepiej "na nią uwagi" - bo chyba mówisz o nocy, nie?

To było świetne, tyle powiem. Cały odcinek taki spokojny, dużo wyjaśnia, stanowiący ładną całość. Podoba mi się to, skąd wynikło to, że Rosalyn nic nie pamięta. Swoją drogą Rosalyn to zdecydowanie lepsze imię niż Sussanne, o!
I wybacz mi mój dość chaotyczny post - jakoś tak dziś padam z nóg i nie stać mnie na nic więcej. o,o I oczywiście głosuję za bonusem.

pensivelane 07.08.2010 21:22

Odp: machine for killing
 
Ta pogrubiona kropka to przypadek, nawet jej nie zauważyłam xD
Starałam się poprawić wszystkie możliwe błędy, ale widzę, że mam czytelniczkę sokole oko, więc gonisz mnie do wyciskania wszystkiego z moich odcinków. Prawde mówiąc to... chyba jest mniej błędów niż ostatnio :P Uhh.

Bonus mogę dodać jeszcze dzisiaj, jesli ktos mi skomentuje jeszcze FS :D
(post pod postem i te sprawy :P )

Panna Lu 08.08.2010 12:39

Odp: machine for killing
 
* pisze więc, tupiąc nóżką na bonus*

.mirror 08.08.2010 16:32

Odp: machine for killing
 
Czemu ja jeszcze nie skomentowałam tego odcinka? O_O
Eniłej. Nie będę się rozpisywać, bo chyba wiesz, że było bosko. Trochę przysypiałam na tych opisach (za długie..... <łeb na klawiaturze>), ale dobrnęłam do końca. I się opłacało ;)

A teraz dawaj bonus xD

pensivelane 08.08.2010 22:37

Odp: machine for killing
 
Miał być bonus - jest bonus :D Dodatkowo wrzućcie sobie http://www.youtube.com/watch?v=GEFco8us_QM (Sum41 dla jasnosci :P ). Nie mam pojęcia dleczego pasuje mi do tych zdjęć... Chyba dlatego, że oglądałam plotkarę :P Tak więc, poniżej jest kilkanascie/dziesiąt zdjęć, których z różnych powodów nie umiesciłam w FS (chociażby kiedy się skapnęłam, że Rose ma inną bieliznę niż dzień wczesniej xD) + zapraszam do funclubu FS (profil) Zaparaszam :P (duzo zdjec, nie sa w kolejnosci)


http://img576.imageshack.us/img576/5...b091968341.jpg

http://img815.imageshack.us/img815/6...b09d968352.jpg

http://img217.imageshack.us/img217/4...a321966d22.jpg

http://img17.imageshack.us/img17/660...a323966ca6.jpg

http://img685.imageshack.us/img685/2...a323966cda.jpg
(Nie bawilam sie w programach graficznych, swiatlo simowe xD)

http://img251.imageshack.us/img251/1...a325966cdf.jpg

http://img3.imageshack.us/img3/8803/...a325966ce0.jpg

http://img96.imageshack.us/img96/874...a323966cf5.jpg

http://img716.imageshack.us/img716/7...2921965b1a.jpg

http://img339.imageshack.us/img339/2...2921965b1d.jpg

http://img96.imageshack.us/img96/625...2921965b11.jpg

http://img836.imageshack.us/img836/6...2923965b1d.jpg

http://img208.imageshack.us/img208/3...2923965b13.jpg

http://img203.imageshack.us/img203/3...2925965b32.jpg

http://img826.imageshack.us/img826/9...2927965b33.jpg

http://img24.imageshack.us/img24/146...2927966be3.jpg

http://img808.imageshack.us/img808/9...2929965b25.jpg

http://img808.imageshack.us/img808/9...2929965b25.jpg

http://img818.imageshack.us/img818/1...29299661da.jpg

http://img514.imageshack.us/img514/2...292d96620d.jpg

http://img189.imageshack.us/img189/3...292996620b.jpg

http://img695.imageshack.us/img695/1...292b966225.jpg

http://img440.imageshack.us/img440/3...292d966c18.jpg

http://img51.imageshack.us/img51/151...292b965b42.jpg

Dziekuję za uwagę :)

.mirror 08.08.2010 22:56

Odp: machine for killing
 
http://img440.imageshack.us/img440/3...292d966c18.jpg

Hahahahaha xDDDDDDDDDDD

Do FC dołączyłam XD

Oooosz kurde.
http://img836.imageshack.us/img836/6...2923965b1d.jpg
Mogłaś je wrzucić do odcinka ^^ Boskie jest <3

Panna Lu 09.08.2010 08:23

Odp: machine for killing
 
* nie żyje na widok ostatniego zdjęcia*
Pozbierajcie mnie z podłogi. xDDD

http://img217.imageshack.us/img217/4...a321966d22.jpg
To jest świetne. Moim zdaniem chyba nawet lepsze niż to:
http://img441.imageshack.us/img441/2...a32f966d21.jpg
Znaczy... po prostu jakoś bardziej widzi mi się w tym konkretnym momencie FS.

Cytat:

Oooosz kurde.
http://img836.imageshack.us/img836/6...2923965b1d.jpg
Mogłaś je wrzucić do odcinka ^^ Boskie jest <3
Zgadzam się :D

mysza95 09.08.2010 10:23

Odp: machine for killing
 
Odcinek tak samo świetny jak bonus. Nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji. Żebym ja miała taki talent do pisania :). Nie przesadziłaś z opisami, nawet ich nie zauważyłam, gdyż były w sam raz. Takie uzupełnienie całości odcinka. To nie to samo co w Robinson'ie Cruzoe. Tam to dopiero jest opisów :D.

pensivelane 09.08.2010 14:08

Odp: machine for killing
 
A tam, macie jeszcze jedno :P
Tym razem podczas małej rezygnacji na planie xD
Myslę, że po 6 odcinku dodam wam bonus:
Jakas seksowna sesja James'a, albo kilka fotek z planu FS, zależy co chcecie. Ktorąs opcję moge dać po 7 odcinku np. :)


http://img713.imageshack.us/img713/7...0f699685f0.jpg

Searle 09.08.2010 21:01

Odp: machine for killing
 
Nie pisz, proszę wyśrodkowanym tekstem - źle się to czyta.

Zaskoczyłaś mnie fabułą. Na początku pomyślałam, że faktycznie ma siostrę bliźniaczkę :) Tzn. miała, bo umarła, albo ją zabili. Ale tak też jest fajnie.

Zabrakło mi większych przeżyć Sussanne, jak się dowidziała o swojej amnezji. Zamiast rozkminiać, to poszła z (praktycznie) nieznajomym do łózka. Nie ładnie

Błędów faktycznie robisz mniej. Lu poprawiła większość. Ja się jeszcze doczepię do:

Cytat:

przyglądając się każdemu wykonanemu przeze mnie ruchowi, każdej reakcję.
- reakcji

Cytat:

Chciałam zaczęć krzyczeć,
- zacząć

Podobał mi się bonus (ah, te majtasy :) ).
Jedno zdjęcie dałaś dwa razy :).
Muzyka też mi się podobała (uwielbiam Plotkarę :) )

pensivelane 09.08.2010 21:03

Odp: machine for killing
 
Zauważyłam z tym zdjęciem, a co do "zaczęć", to własnie umarłam xD

Horsez 12.08.2010 09:02

Odp: machine for killing
 
fotostory boskie. gratuluje pomysłu. czytam. czytam ;D

muffindance 12.08.2010 15:44

Odp: machine for killing
 
Czytam tak sobie i czytam aż stwierdzam, ze to FS naprawdę jest dobre i wciąga swoja fabułą. Obrót akcji bardzo mi się spodobał. Dodał większego dreszczyka emocji do twojego opowiadania. :) Bardzo podoba mi się postać Sus (ah, wyleciało mi z głowy jej prawdziwe imię - czytałam to FS tak dawno, a dopiero piszę. :((). Wszystkie fotki mi się podobają Bonusy też dobre. :D
Wstawiaj następny rozdział, bo się już nie umiem doczekać. :)

pzdr ,
Smooth .

.mirror 12.08.2010 16:07

Odp: machine for killing
 
O, właśnie, kiedy new odcinek? ;P

pensivelane 12.08.2010 19:09

Odp: machine for killing
 
Hm, myslę, że powinnam zacząc go pisać w sobotę, bo jutro nie mam czasu a dzisiaj mi się zwyczajnie nie chce :P Spodziewajcie się sobota/niedziela.

Liv 13.08.2010 14:14

Odp: machine for killing
 
Aaaaaaaaaaa! Toż to jedne z fajniejszych połączeń - romansidło, czyli to, co Liv lubi najbardziej i dobrze skrojony kryminał. Dla mnie bomba! :D
Przeczytałam właściwie wszystko od początku (w 1. i 2. odcinku pominęłam opisy - czytałam to kiedyś, jeszcze jako opowiadanie w dziale z twórczością, tylko nie pamiętałam akcji).
Podoba mi się. Z czystym sumieniem. Przed odcinkiem piąty dostrzegałam w tekście jakieś powtórzenia, źle postawione przecinki. Wszystkie części są świetne, mimo błędów. Co prawda motyw FS jest mi znany... Volturia pisze podobnie. Ale nie szkodzi. Jakoś to przetrzymam :P
Mogłam się spodziewać, że ona namówiła Cię na napisania owej miłosnej sceny. A szczególnie do tego "pójścia na całość" (ah, ta dzisiejsza niewyżyta młodzież!)
Zwykle duża ilość tekstu strasznie mnie męczy, ale jak naprawdę jest co czytać to pół biedy. No i dotarłam do tej ostatniej kropki, na szczęście.
Do zdjęć też nie przyczepię, bo niby do czego? Są pro i tyle.
Sama fabuła... Ciekawa. Jest prosta i zrozumiała. Dobrze opisałaś uczucia, bohaterka ma trafne przemyślenia. Brawa dla Jamesa, że potrafił wytrzymać taką ilość godzin milcząc przy ukochanej... To musiało być naprawdę trudne. Myślałam, że to pobłażliwość, jakieś poczucie wyższości... A tu się okazuje: "Nie nie Livko, to jednak nie to! To coś znacznie fajniejszego!"xD
I co ja Ci mam tu jeszcze napisać?
A, właśnie. Gdzieś tam walnęłaś opis wczesnego poranka! Nie cierpię opisów przyrody, Twój jednak okazał się być barwny, pomysłowy. Urzekłaś mnie tym :| Ja też tak chcę! (tym bardziej, ze ostatnio stwierdziłam, że moje opisy są nudne i monotonne, ech)
10/10, bo już nic mądrzejszego nie sklecę w tym komentarzu.

A no, i bonusy lolowe xD

@down: Ej, co Ty chcesz? Ja tak robiłam przez przez ponad 2 FS. To wgrywanie na mp4 (w większości ;)), potem na kompa taty i na neta nie było wcale takie złe :D Problemem było to, że nie zawsze mogłam wejść na forum :(

pensivelane 14.08.2010 18:15

Odp: machine for killing
 
Ej, jak ja was kocham za te komentarze i aż mi szkoda wam pisać (nie, nie przestaje kontynuować fs :P):
Przyjechała do mnie kuzynka zza granicy i rodzice cały czas mnie męczą, żebym się nią zajmowała, oprowadzała, zabierała na wycieczki itd. Prawdę mówiąc, mam jej trochę dosyć xD (dobrze, że w Polsce ona nie ma internetu i nie może tego przeczytać). Wyprała mnie z wszelkiej weny na dzisiaj/jutro. Za tydzień jedzie na Hel, więc mam nadzieję, że moje życie twórcze się poprawi :) Wreszcie swięty spokój... Plus jeszcze jedna sprawa, która oprócz kuzynki mnie strasznie irytuje. Simy mam na laptopie (tam nie mam internetu), więc kiedy robie zdjęcia, to jeszcze jest to całe zamieszanie z przegrywaniem na pendrive'a, wgrywaniem, linkowaniem... ech... Może wkleje odcinek wczesniej, ale to zależy jak długo mi dadzą od niej odpocząć. Przepraszam :(:(:(

Searle 15.08.2010 13:44

Odp: machine for killing
 
Nie masz za co przepraszać. Nigdzie nie jest napisane, że MUSISZ dodawać w jakichś konkretnych przedziałach czasowych kolejne odcinki :)
Pamiętaj, nie dodawaj odcinka na szybkiego, lepiej go dopracować odpowiednio :)
Życzę weny i spokoju po wyjeździe kuzynki :P

rudzielec 23.08.2010 23:56

Odp: machine for killing
 
No więc jak obiecałam, tak zrobiłam :P przeczytałam i muszę powiedzieć, że fajnie wychodzą ci opisy przyrody, są świetnie dopracowane ^^
Oczywiście będę czekać na ciąg dalszy (właściwie to już czekam :D)
Rose wygląda lepiej niż na początku, tak doroślej i poważniej :)
Cóż mogę napisać jeszcze.... ach no to, że FS mi się podoba :D
Napiszę jeszcze jak Volturia w którymś poście wstecz "czekam na seks" :D (ale tak wiesz, bardziej rozwinięty :D)
Szkoda, że na mojego Vorga wszyscy się wypięli i nie komentują, choć większości (tej niekomentującej) tak bardzo się podobało na początku (mam wrażenie, że jest tu jakaś zmowa od pewnego czasu...) no ale może ktoś się jeszcze skusi.

Wstawiaj kolejny odcinek i to migusiem, bo już sie nie mogę doczekać :D

pensivelane 24.08.2010 21:11

Odp: machine for killing
 
Dajcie mi na odcinek 3-4 dni xD
Póki co mam mały bonus, żebyście o mnie nie zapomnieli, w postaci zdjęć Rosalyn sprzed wypadku :)

http://img163.imageshack.us/img163/5...2929966bc0.jpg
http://img687.imageshack.us/img687/5...2927966bc7.jpg
http://img842.imageshack.us/img842/9...a32f968394.jpg

+ zdjęcie, które nieco rozminęło się z fabułą :P
http://img822.imageshack.us/img822/3...a32f9659dc.jpg

rudzielec 24.08.2010 21:21

Odp: machine for killing
 
Ta blondynka mnie intryguje, ma w sobie coś takiego... tajemniczego ;)
Rose jest śliczna ^^
No i skądś znam strój "pana rudowłosego"... :D

Panna Lu 25.08.2010 09:38

Odp: machine for killing
 
Trzy, cztery... spokojnie, nie śpiesz się. Odcinek nie powinien być robiony na szybko. :D
Powiem, że ładne te zdjęcia robisz - wyglądają zupełnie jak takie spontaniczne fotografie, zrobione rzeczywistym aparatem, ło!

.mirror 25.08.2010 12:49

Odp: machine for killing
 
Poczekamy :P

Zdjęcia są świetne, to drugie mnie rozwaliło xD
Ale i tak to które 'minęło się z fabułą' jest najlepsze *.*

pensivelane 04.09.2010 16:03

Odp: machine for killing
 
Boże, mam wreszcie odcinek :D!!!!
Tak więc, zostaje kwestia zdjęć - szybko je rozgromię. To nie jest mój jedyny problem :D Musze zrobić je na laptope + przegrać je na drugi komputer, gdzie mam internet, tak więc odcinek TAM TAM TAM!
DZISIAJ!
Z tym, że późnym wieczorem. Ok. 22-23. Jest sobota, więc możecie zabalować :P
Mały bonus, sledzie na planie, czyli James i Rose wersja zdechłe sardynki!


http://img688.imageshack.us/img688/7...0f699685f0.jpg

.mirror 04.09.2010 19:17

Odp: machine for killing
 
Hm, dawałaś już to zdjęcie xDDDDDD


No ale dobra, wreszcie odcinek <3
Będę czekać :P

pensivelane 05.09.2010 16:27

Odp: machine for killing
 
TAM TAM TAM!
JEST!!!
__________________________


http://img409.imageshack.us/img409/8...0f6f96863a.png
Rozdział 6
Przypadek


Drewniana podłoga, w podpalanym odcieniu, skrzypnęła leniwie. Z łóżka zsunęła się czerwona kołdra, jeszcze przed chwilą okrywająca ciało mężczyzny. Jedno było pewne: W pomieszczeniu trzeba było natychmiast przewietrzyć. Smród niedopałków papierosów, leżących w popielniczce na szafce nocnej, tekturowe pudełka po pizzy, czy po prostu walające się puszki po piwie sprawiały, że aby wejść do tego pokoju trzeba było uzbroić się w maskę gazową, bądź po prostu zatkać nos. Była też osoba, której najwyraźniej to nie przeszkadzało. Ubrany był w ciasny, czarny podkoszulek, opinający się na mięśniach oraz podwinięte spodnie w kratę. Usiadł na łóżku – spojrzał na zegarek. Była już dwunasta, to znaczy, że nieźle zabalował sam ze sobą zeszłej nocy. W tej samej chwili o ściany obiło się długie ziewnięcie.

http://img189.imageshack.us/img189/7...48e3977ec9.jpg


Mężczyzna niechętnie wstał z łóżka, przeczesując sobie kruczo-czarne włosy palcami. Rozejrzał się po sypialni – była jak zwykle w nieładzie. Choć stwierdzenie „jak zwykle” niestety do niego nie pasuje. Szedł długim korytarzem, obitym boazerią, kopiąc przy tym bosymi stopami różne śmieci, walające się po podłodze. Zszedł na dół po schodach. Pierwsza myśl o poranku dotyczy kawy. Tak, zaczyna się od kawy, a kończy na browarze przed telewizorem. Niewątpliwie był wrakiem. Człowieka? To trudno mi ocenić, zostawię to wam.

http://img825.imageshack.us/img825/6...48e9977ed0.jpg

Włączył ekspres do kawy, podstawiając stary, niebieski kubek pod strumień gorącego napoju. W tym samym czasie rozległ się dźwięk telefonu komórkowego. Chłopak podrapał się po swoim tygodniowym zaroście i zmierzył wzrokiem pomieszczenie. Wyglądało nie lepiej od sypialni, czy korytarza. Za grosz porządku. Po chwili nasłuchiwania, skąd mógłby dochodzić odgłos komórki, podszedł do kanapy, wokół której walało się mnóstwo puszek po Dr. Pepperze, paczek po papierosach i kapsli. Odgarnął ręką stertę śmieci, pod którą ukazało się małe, czarne urządzenie, z ekranem migoczącym jak szalony.

- Psia krew – mruknął pod nosem i przyłożył telefon do ucha – Tak?

- No nareszcie. – chrypnął głos w słuchawce – Słuchaj, daję ci ostatnią szansę. Podnieś swój leniwy tyłek, doprowadź się do porządku i jazda do biura. Chcę cię widzieć za godzinę. Lepiej, żebyś się nie spóźnił. – w tej chwili połączenie zostało przerwane.

- Cholera! – warknął mężczyzna, na widok kawy, rozlewającej się po terakocie w kuchni. Podbiegł do ekspresu i wyrwał wtyczkę z kontaktu – Koreańskie gówno – skwitował, kierując się do łazienki.

http://img814.imageshack.us/img814/3...48ef977edf.jpg

***

Czarne audi zajechało na parking, znajdujący się przy Elington Rd., nieopodal wysokiego, ceglanego budynku. Drzwi zostały otworzone jednym, mocnym pchnięciem ręki. Z auta wysiadł mężczyzna. Rozejrzał się wokół, poczym chwycił kluczyki, aby zamknąć swój samochód. Nowy Jork jak zwykle tętnił życiem. Wiele losów, skupiających się w jednym miejscu, w jednym mieście. Tymbardziej zagadkowe i fascynujące jest to, że nikt nikogo tu nie zna. Nikt nie próbuje dowiedzieć się o tobie czegoś więcej. Ty po prostu nie istniejesz.

Ciemnowłosy wyminął grupę ludzi, którzy gdyby mogli, to zabiliby się o taksówkę. W Nowym Jorku nie opłaca się mieć samochodu. Prędzej dotrzesz gdzieś skacząc na jednej nodze z palcem w uchu, niż sprawnie przejedziesz piątą aleją. Jak można się domyślić, był już mocno spóźniony. Przeszedł chodnikiem, pomiędzy jednym budynkiem, a drugim. W pobliżu nie było nikogo, z wyjątkiem dzikiego społeczeństwa, pozostawionego Daleko za plecami. Zatrzymał się na chwilę. Upewnił, że nikt nie widzi jego ruchów, nikt go nie obserwuje. Uchylił wielkie, drewniane drzwi i wśliznął się do środka.

Wewnątrz było pusto. Tak jakby. Na pewno pusty był rząd skórzanych foteli, ustawionych pod ścianą. W kącie, zaraz przy wejściu siedziała ognistowłosa dziewczyna. W uszach miała słuchawki od iPoda. Wyglądała na całkiem znudzoną siedzeniem w tym miejscu. Ospale przeżuwała gumę i jeździła myszą po blacie. Chłopak stanął naprzeciw biurka, czekając aż ruda podniesie wzrok.

- Hm, Cześć Louis. Wchodź, czeka w gabinecie, jak widać tylko na ciebie. – odezwała się dziewczyna, zakręcając wokół palca jedną ze swoich czerwonych kitek.

- Taak, dzięki. Bardzo się spóźniłem? – spytał ze zbolałą miną. Ułożył lewą dłoń na karku i czekał na odpowiedź.

- Nie bardziej niż zwykle – uśmiechnęła się – A teraz idź już, bo nie będzie zadowolony. – ponagliła go, zakręcając się na obrotowym krześle.

http://img821.imageshack.us/img821/8...fe219855c7.jpg


Pukanie do drzwi przerwało ciszę, panującą w gabinecie. Przygrywało jej tylko tykanie wielkiego, czarnego zegara, wiszącego na ścianie. Przy biurku siedział mężczyzna, z wyraźną nadwagą. Był ubrany w czarny garnitur, na głowie miał przekrzywiony kapelusz.

- Można? – spytał, uchyliwszy lekko drzwi Louis. Mężczyzna skinął głową w zapraszającym geście.

- Miło, że WRESZCIE wpadłeś, Louis – powiedział facet zza biurka, akcentując słowo „wreszcie”. – Widzisz, chciałem Cię poprosić o rozpatrzenie pewnej sprawy. Właściwie jest to propozycja nie do odrzucenia. Odkąd nie ma z nami Rose, jesteś cóż… nieużyteczny? Tak wiec jeśli chcesz nadal u mnie pracować, to grzecznie weźmiesz się do roboty – uśmiechnął się grzecznie – Nie chcemy przecież, żeby ktoś jej powiedział o tym, co się stało. A jeśli już za późno, to … będziesz musiał ją sprzątnąć z drogi. Rozumiemy się?

http://img40.imageshack.us/img40/460...fe2f9855dd.jpg


Ciemnowłosy przełknął ślinę, siadając na fotelu naprzeciwko otyłego mężczyzny – Gdzie ona jest? – spytał, drapiąc się po podbródku.

- Niedaleko. Trzy godziny samolotem. No i oczywiście nie jest sama. – dodał, stukając powoli palcami w drewniany blat. – Potowarzyszy ci Valentine, może okaże się bardziej przydatna niż ty. – Przerwał na chwilę, lustrując wzrokiem osobę, która właśnie pojawiła się w drzwiach. Była to kobieta z krótkimi, ciemnymi włosami, oraz splecionymi warkoczami. – Witaj, właśnie o tobie mówiliśmy.

Kobieta zwinnie usiadła na fotelu pod ścianą, opierając sobie podbródek na nadgarstku – Daruj sobie i lepiej się pospieszcie z tą uroczą pogawędką. Chcę załatwić tą sprawę, ekhem, tą lalę jak najszybciej. Nie mam czasu na takie pierdoły. – wywróciła oczami.

Louis nawet nie zauważył, jak usta otwierają mu się w wyrazie zdziwienia i lekkiego oniemienia.
- To kiedy lecimy? – spytał, zwracając wzrok.

- Za chwilę. Samochód czeka na chodniku. – powiedział, zerkając na zegarek, umieszczony na tłustym, lewym nadgarstku.

- Podnieś tyłek. Nie będę na Ciebie czekała. – mruknęła kobieta, podnosząc się z fotela – Miło było Cię znowu widzieć, Will – rzuciła z niesmakiem i zniknęła za drzwiami.

http://img291.imageshack.us/img291/1...fe2f9855f2.jpg


***

Usiadłam na łóżku. Spanie w samej bieliźnie, a raczej w stroju Ewy nie było najlepszym wyjściem. Potarłam dłońmi ramiona, szczękając przy tym zębami. W pokoju nie było już nikogo, oprócz mnie. Stłumione szepty dały się słyszeć za drzwiami. Zsunęłam się z materaca i skierowałam ku szafie. Ciekawe jakie ciuchy nosiłam wcześniej. Ubierałam się jak te wszystkie lale z dobrych domów? Glany? Nie, to niemożliwe. Pewnie chodziłam w wysokich szpilkach, na których normalnie bym się zabiła. To nie były buty dla mnie. Przynajmniej, od jakiegoś czasu. Otworzyłam drzwi szafy. Na wieszakach wisiały wszelkiego rodzaju wzorzyste sukienki, uroczo skrojone bluzki. Mimowolnie zmarszczyłam nos. No nie… Po jakimś czasie udało mi się wygrzebać w miarę przyzwoite spodnie i sweter. Tak, dzisiaj był potrzebny, szczególnie po tak chłodnej nocy. Właściwie co do jej temperatury można się sprzeczać. Ubrałam się można powiedzieć ekspresowo, byleby tylko zrobiło mi się cieplej. Zerknęłam w lusterko. Wyglądałam co najmniej dziwnie. Moja twarz śmiała się do własnego odbicia. Była radosna. Chwyciłam szczotkę z półki, żeby ujarzmić moje długie, proste włosy po dzisiejszej nocy. Mam nadzieję, że szczotka była moja… Głupoty, to był mój pokój, niby czyja szczotka miałaby tu leżeć? Kiedy upewniłam się, że nie wyglądam jak huragan, wyszłam z pokoju. James siedział przy stole i cicho dyskutował z Madeleine, stojącą oparta o kuchenny blat. Przeszłam powoli korytarzem, do kuchni. Moją obecność zauważyła tylko blondynka, akcentując to nieśmiałym uśmiechem.

http://img52.imageshack.us/img52/242...2929971c93.jpg

- Pewnie jesteś głodna – powiedziała, zakręcając się wokół na swoich wysokich, czarnych szpilkach. Wyglądała co najmniej seksownie, w obcisłej, czarnej sukience na ramiączka i czerwonych rajstopach. Stop, co ja gadam. Nie przepadam za kobietami. Zignorowałam jej pytanie, bynajmniej nie specjalnie. Ciekawiło mnie nowe wnętrze. Rozglądałam się po ścianach. Nie było szałowo. Zwykłe mieszkanie oklejone dziwaczną tapetą. Kuchnia była urządzona bardzo minimalistycznie. Brązowe szafki kuchenne z białymi blatami. Pomarańczowy ekspres do kawy, to jedyne, co można było na nich zobaczyć. Zapewne wszystko było pochowane do wszelakich szuflad i półek. Usiadłam przy stole, obok Jamesa, który najwyraźniej nad czymś rozmyślał. Wzrok utkwił mu w martwym punkcie, a rude włosy niesfornie opadały mu na oczy. Nie umiałam, albo nie wiedziałam, jak mam się do niego odezwać. Mimo wszystko było mi trochę głupio, choć nigdy wcześniej się tak nie czułam. Może powinnam mu była powiedzieć, że… No właśnie, że co? Wcześniej takie problemy wydawały mi się strasznie płytkie i odległe ode mnie, a teraz najchętniej schowałabym się pod stół. Anemię, wypełniającą pomieszczenie przerywała obecność rozweselonej Madeleine i jej czerwonych rajstop. Jak widać dzisiaj wstała prawą nogą. Krzątała się po kuchni, co chwilę odgarniając pasma długich, blond włosów. Klikanie obcasów na terakocie zdawało się wygrywać pewien rytm. Szkoda, że nie wiem jaki. Prawdę mówiąc, wolałam się skupić na klikających obcasach, niż rozmowie z Jamesem. Chwilę później przed nami postawione zostały talerze. Jajecznica, ohyda.
- Smacznego – powiedziała z uśmiechem blondynka, zwinnie siadając na krześle. Najwidoczniej tylko ona była głodna, bo wyczyściła talerz w 5 minut.
Siedziałam, rozgrzebując jajecznicę widelcem. James najwyraźniej też nie miał ochoty na jajka, nic nie ruszył.

- Gdzie, hm, gdzie Elliot? – spytałam znad talerza. Nie pojawił się dzisiaj na uroczym śniadaniu.
- Ah, wyszedł rano, niestety nie powiedział dokąd – Madeleine wzruszyła ramionami, wstając od stołu. Zaczęła zgarniać ze stołu to, czego my nie chcieliśmy zjeść. Była wyjątkowo miła i radosna. Taka pełna energii. A ja czułam się, jakby ktoś przed chwilą spuścił ze mnie życie.
- My też musimy się zbierać, Rose. – Odezwał się James, który najwyraźniej nie miał zamiaru dalej nazywać mnie Sussanne. Ja chyba też tego nie chciałam. – Jesteśmy umówieni – dodał, wstając od stołu.
- Dokąd? – spytałam, marszcząc czoło. Od jeżdżenia samochodem bolał mnie już tyłek. Najwyraźniej ten facet nie zna innego sposobu przemieszczania się, chociażby na piechotę.
- Zobaczysz – rzucił, zakładając na siebie kurtkę.


***

Zatrzymaliśmy się pod klubem. Była 14 w południe, więc lokal nie przeżywał oblężenia. Wysiedliśmy z samochodu i w milczeniu udaliśmy się do wejścia. Obsługa zajmowała się przygotowaniem miejsca na wieczorne spotkania. Czyściła kieliszki, polerowała blaty. Nikt nawet nie zauważył naszej obecności. Przeszliśmy długim korytarzem, aby dotrzeć do pomieszczenia, usytuowanego na jego końcu. James otworzył drzwi, wpuszczając mnie przodem. Były tak grube, że słoń miałby trudności z rozwaleniem ich. Pewnie były to jedne z tych tłumiących dźwięk. No pięknie… Nie wiem dlaczego, ale odkąd spotkałam Jamesa, mam non-stop różne wizje uśmiercenia mnie. Wszystko kojarzy mi się z wykorzystaniem przeciwko mojej osobie. Paranoja, nieprawdaż? Pokój nie był pusty. Na fotelu siedziała kobieta, z lekkim uśmiechem na ustach. Miała długie, ciemne włosy za ramiona i kanciastą twarz.
- Cześć James, wreszcie jesteście – powiedziała i poprawiła się na siedzeniu – Witaj Rosalyn, miło mi w końcu cię spotkać. – dodała i wystawiła dłoń w moją stronę. Wyciągnęłam prawą rękę, aby ją uścisnąć, tymczasem kobieta zmiażdżyła moją kończynę niczym jeden z tych żelaznych mechaników. Gdyby zrobiła to o dziesięć sekund dłużej, z pewnością złamałaby mi jakąś kość.
- Tak, mnie również – mruknęłam i rozmasowałam sobie dłoń.
- No dalej, siadajcie – ponagliła – Mam do was sprawę.
Usiadłam posłusznie na kanapie, wraz z Jamesem, który przysunął się blisko mojego boku. Przy nim nie czułam się już tak obco, nie czułam wewnętrznej paniki przed tą kobietą. Położyłam prawą dłoń na jego nadgarstku, spoczywającego na kolanie. A co tam, niech sobie coś pomyśli.
- Do rzeczy Mirando – rzucił oschle James w jej kierunku. Bardzo dobrze, przynajmniej na nią nie leci. Może go nie znam, ale chyba byłabym zazdrosna, gdyby zagapił się na jej dekolt.

http://img405.imageshack.us/img405/8...a80d98569e.jpg

- Znasz Elliota, prawda? – Ta rozmowa dotyczyła tylko ich. Rudowłosy pokiwał tylko głową, na znak, iż oczywiście wie – Chyba już z nami nie trzyma – westchnęła – Sprawa jest przegłosowana, trzeba coś z nim zrobić. Wóz, albo przewóz. Ja osobiście sądzę, że lepiej byłoby go zabić. Przynajmniej nie będzie problemu – uśmiechnęła się słodko.
- Elliot? – spytał. Najwyraźniej o coś takiego by go nie posądził. Może się kumplowali? Kto ich tam wie. Czasami chciałabym znaleźć swój pamiętnik, wiele by mi to ułatwiło. – Masz jakąś propozycję?
- A wiesz, że mam? Znacie się dobrze, tobie najłatwiej będzie do niego dotrzeć, a potem pyk i po sprawie. Co ty na to? Oczywiście robota jest płatna, jeśli o to chodzi. Nie martw się, wynegocjowałam niezłą stawkę dla ciebie. Chcieli, żebyś zadowolił się samym widokiem. Zdążysz mi podziękować.
Parszywa żmija.
- No nie wiem, muszę się zastanowić… - mruknął, rozczesując włosy palcami.
- Wymiękasz, James? – spytała rozbawiona owym widokiem. Zastanawiający się James i brunetka rodem z nikąd, nie wiedząca kompletnie o co chodzi. To musiało być komiczne. Przynajmniej dla niej, bo nie dla mnie.
- Nigdy – wycedził, przez zaciśnięte zęby w jej kierunku. Jemu też zdążyła zagrać na nerwach.

http://img94.imageshack.us/img94/272...a805985699.jpg

- Fantastycznie, będziemy musieli jeszcze omówić szczegóły – westchnęła.
Przeszkadzała mi jej obecność. Zatruwała otoczenie, wyłącznie swoją osobą. Była pokroju tych ludzi, których wyczuwałam na kilometr. Parszywe szczury. Wstałam z kanapy, zwracając tym samym ich uwagę. Fajnie, że chociaż raz.
- Za-zaraz wracam – powiedziałam byle co, żeby tylko stąd wyjść. Cofnęłam się do drzwi i jakby w poszukiwaniu tlenu wypadłam na korytarz. Zamknęłam je za sobą i ruszyłam przed siebie. Szłam dłuższy czas, te korytarze nigdy nie mają końca… Zatrzymałam się dopiero przed drzwiami łazienki. Oczywiście w środku nikogo nie było. Weszłam do pierwszej kabiny jaka tam stała. Oparłam się o ścianę i sięgnęłam do kieszeni. Ku mojemu zdziwieniu wyciągnęłam jointa…
- Niegrzeczna Rose – stwierdziłam z uśmiechem. O zapalniczkę nie było trudno. Musiało tu przychodzić dużo narkomanów, bo podczas poszukiwań natrafiłam nawet na podpalaną łyżkę. Otworzyłam metalową zapalniczkę, żeby podpalić sobie skręta. Spadł mi z nieba. Zaciągnęłam się mocno i postarałam przypomnieć sobie cokolwiek. Cokolwiek z mojego wcześniejszego życia, jakby dym miał mi otworzyć szare komórki. A nawet jeśli nie otworzy, to trochę oszołomi. Będzie fajnie. Kiedy stwierdziłam, że nici z przypominania sobie, wrzuciłam papierosa do toalety i nacisnęłam spłuczkę. Otworzyłam drzwi od kabiny. Podeszłam do umywalki – woda była lodowata, super. Wsunęłam dłonie pod zimny strumień. Zakręciłam kran, zerknęłam w lustro – nie byłam sama.

http://img340.imageshack.us/img340/3...a8039856a5.jpg

- Nie lubię, kiedy ktoś ucieka. Szczególnie, jeśli nie mówi dokąd – zza pleców usłyszałam damski głos. Miranda. Stała w drzwiach jednej z kabin, z lewą ręką na biodrze. Podeszła do mnie, czułam jej oddech na ramionach. – Tak dawno się nie widziałyśmy – szepnęła mi do ucha. Nie dość, że z wyglądu dziwna, to jeszcze pewnie biseksualna. Zdrętwiałam, nie mogłam nic powiedzieć. Jej obecność robiła za paralizator. – Jeszcze się spotkamy – zaśmiała się i opuściła pomieszczenie.
Ci ludzie byli chorzy, wszyscy. Czego oni w ogóle chcą? Czego chcą od Elliota? Przecież, przecież wydawał sie być w porządku. Ale co ja tam wiem, ja ich nie znam, ja ich nie pamiętam.
Natłok myśli przerwał głos Jamesa, który stanął w drzwiach toalety.
- Rosalyn, chodź, wychodzimy stąd – przez chwilę zdawało mi się, że mówi do mnie jak do psa: przynieś, podaj, pozamiataj. Szkoda, że nie ‘aport’. Ale gdyby powiedział ‘Bierz ją!’ i wskazał na Mirandę, to czemu nie. Podeszłam do niego. Chciałam wrócić do domu. Do mojego prawdziwego domu. Mój dom był w Nowym Jorku. Ten świat był mi zupełnie obcy. Był i jest. Łzy napłynęły mi do oczu. Przytuliłam się do Jamesa, może dlatego, żeby nie widział. Mimo wszystko wiedziałam, że przed nim nic nie ukryję. To była rzecz, której byłam pewna. Jedna z niewielu.
Jego ramiona zacisnęły się wokół mojego ciała.
- Chcę wrócić do domu – powiedziałam, niemal łkając.
- Wiem Rose, już wracamy – powiedział, głaskając mnie po plecach.

.mirror 05.09.2010 17:06

Odp: machine for killing
 
Hm... Jeśli mam być szczera to prawie całkowicie spodziewam się dalszej akcji, ale jeszcze pewnie się zawiodę :P

Mam dziwne wrażenie, że odcinek jest gorszy od poprzednich. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego, ale... jakoś ciężej mi się go czytało.

Ciekawi mnie postać Mirandy, zadziorna, wredna... Na kogoś takiego czekałam :P

Jeśli mam napisać ogólnie, to odcinek średni, osobiście spodziewałam się czegoś innego, no ale cóż.
To chyba tyle ode mnie :P

pensivelane 05.09.2010 17:58

Odp: machine for killing
 
Wiem, nie miałam czasu go wykończyć :<

yaoi fan 05.09.2010 20:21

Odp: machine for killing
 
Drzwi zostały otwarte, nie otworzone.

pensivelane 05.09.2010 20:24

Odp: machine for killing
 
O.o tylko tyle?

Gio 05.09.2010 20:40

Odp: machine for killing
 
No dobra, zacząłem czytać i myślę, że powinien nadrobić resztę rozdziałów :)

Cytat:

Jedno było pewne: W pomieszczeniu trzeba było natychmiast przewietrzyć.
1.Po dwukropku nie powinno być z dużej litery
2. Lepiej brzmiało "Pomieszczenie trzeba było natychmiast przewietrzyć"- prościej i logiczniej.

Cytat:

Była już dwunasta, to znaczy, że nieźle zabalował sam ze sobą zeszłej nocy.
"Co znaczyło"- czas przeszły.

Cytat:

czy po prostu walające się puszki po piwie sprawiały
Cytat:

różne śmieci, walające się po podłodze
Dwa razy powtórzyłaś się "walające się..." coś tam- po pierwsze, to słowo jest póki co na razie do mowy potocznej, po drugie nawet dokładnie nie wiadomo co ono znaczy. Nie można było po prostu napisać, że śmieci leżące na podłodze, czy zaśmiecające podłogę?

Cytat:

To trudno mi ocenić, zostawię to wam.
Nie podoba mi się ten bezpośredni zwrot od narrator- tego raczej nie stosuje się w tego typu opowiadaniach.

Cytat:

pozostawionego Daleko za plecami.
Nie rozumiem tutaj przeznaczenia tej wielkiej litery :D

Więcej błędów nie zauważyłem, bo drugą część tekstu czytałem trochę po macoszemu :P Wszak jednak dużo jest generalnie dziwnych stylistycznie zwrotów, które błędem nie są, ale dziwnie się to czyta, nienaturalnie po prostu ;)

Ponadto w tekście jest, że mężczyzna miał biały podkoszulek, a na zdjęciu- kolor wręcz przeciwny :D No i otyły mężczyzna niezbyt jest otyły w gruncie rzeczy :D

Pozdrawiam i spróbuję nadrobić resztę.

pensivelane 05.09.2010 20:42

Odp: machine for killing
 
Zapomniałam o tym podkoszulku xd W każdym razie, dla daltonistów to nie będzie problem :D
W ogóle to ciesze się, że Gio zawitałes do mojego tematu!!! :)
Po prostu nie wygląda na zdjeciach na otyłego, no i w dwójce nie można zrobić takiego pączka z sima jak w 3 :(

.mirror 05.09.2010 20:45

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Napisał pensivelane (Post 1299359)
Wiem, nie miałam czasu go wykończyć :<

A szkoda, bo jestem pewna, że gdybyś go wykończyła byłby o wiele lepszy i 'lżejszy' :)

pensivelane 05.09.2010 20:46

Odp: machine for killing
 
Oczywiscie, jesli bys chciała to moge jeszcze nad nim przysiąsc, a jak nie dla zwei to dla dobra ogółu :D

.mirror 05.09.2010 20:53

Odp: machine for killing
 
Akurat to jest twoja decyzja, jednak nad następnym odcinkiem radzę się przyłożyć i porządnie wszystkich zaskoczyć, bo niestety musisz nadrobić straty z tego odcinka :P

pensivelane 05.09.2010 20:56

Odp: machine for killing
 
Wiem, wiem. Po prostu spóźniłam się wczoraj z jego dodaniem + miałam dzisiaj imieniny mamy = chałupa ludzi i w stresie wstawiałam odcinek xd. Już mam plan na kolejny i zabieram się za niego od piątku. No i muszę jeszcze zrobić reinstalkę dodatku, bo weszłam przed odpaleniem gry w Nejberhuds i sie wszystko zwaliło -.-"

.mirror 05.09.2010 21:01

Odp: machine for killing
 
To mamie życzę najlepszego ;)

A tak w ogóle to wiadomo, każdemu zdarzają się problemy i musimy ci je wybaczyć :P
Jednak dalej będę liczyła, że mnie czymś zaskoczysz, i mam nadzieję że pozytywnie. I bez pośpiechu, gdy się człek śpieszy wtedy się diabeł cieszy ;) A my możemy poczekać, poza tym wydaje mi się, że im dłużej się pracuje nad odcinkiem tym jest bardziej dopracowany :)

pensivelane 05.09.2010 21:04

Odp: machine for killing
 
Sek w tym, że zabrałam się za niego dopiero w sobote. Wrzesień, czasu nie ma. W dodatku jestem w 3 gimnazjum, ta nagonka na test i oceny to jakaś paranoja. Mamciu, cieszę się, że miemo wszystko ktoś we mnie wierzy zwei! Okej, tym razem was nie zawiodę :P

.mirror 05.09.2010 21:12

Odp: machine for killing
 
Taaak, wiem coś o tym, miałam to samo w zeszłym roku xD Istny horror z tym wszystkim, trzeba jakoś pogodzić te wszystkie przedmioty i test, aargh.

No, ja w ciebie wierzę, wierzę że dasz radę i sama też musisz w to wierzyć, bo gdy sama nie wierzysz w to co robisz to nie ma to najmniejszego sensu.
Jak napisałam wyżej, nieważne kiedy dasz odcinek, ważne byś wszystkich nim powaliła, byś nas pozytywnie zaskoczyła. No! xD Mam nadzieję, że jakoś cię motywuję do działania, bo ja nie bez powodu tak ci nawijam :P

rudzielec 06.09.2010 13:04

Odp: machine for killing
 
A mnie się odcinek podobał, Rose ma fajny charakterek.
Czytało mi się go lekko i przyjemnie, Gio błędziki wyłapał więc jest git :D

Ciekawi mnie ta dziewczyna w warkoczach... pewnie niedługo się dowiemy jakie ma prawdziwe zamiary ;p
Czekam na next.

ps. sorki za kolor, jestem wściekła to dlatego

Panna Lu 06.09.2010 20:36

Odp: machine for killing
 
Niedobry net, nie doładował mi do końca niektórych zdjęć. Humorzaste z niego stworzenie, ale działa, mogę przeczytać, więc nie narzekam. :D

Wybacz, że komentuję tak późno, trochę czynników się na to złożyło.

Cytat:

Prędzej dotrzesz gdzieś skacząc na jednej nodze z palcem w uchu, niż sprawnie przejedziesz piątą aleją.
Jak Lu cieszą takie rodzynki w tekście. xDDD

Mnie tam się podobało. Postaram się już nadążać, bo zaległości to ja przeokropnie mieć wręcz nie lubię. W każdym razie ten odcinek jest ciekawy - chyba korzystnie na niego wpływa odejście nieco od formy takiej pamiętnikowej, gdzie relację zdaje jedynie Rose.

Miłego pisania kolejnych części. :D

Liv 07.09.2010 17:16

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Drewniana podłoga, w podpalanym odcieniu, skrzypnęła leniwie.
Bez drugiego przecinka.
Cytat:

Czarne audi zajechało na parking, znajdujący się przy Elington Rd.
Rozwijaj skróty... Dopisanie liter "o" i "a" zajmuje gdzieś dwie sekundy :)
Cytat:

Rozejrzał się wokół, poczym
Osobno.
Cytat:

Tymbardziej zagadkowe
Tym_bardziej.
Cytat:

Upewnił, że nikt nie widzi jego ruchów, nikt go nie obserwuje.
Mogłaś to umiejętnie zgrać z wcześniejszym zdaniem, bo bez "się" po prostu jest niepoprawnie.
Piszesz, że koles miał nadwagę, a z twarzy jest strasznie wychudzony...
Cytat:

- Miło, że WRESZCIE wpadłeś, Louis – powiedział facet zza biurka, akcentując słowo „wreszcie”. – Widzisz, chciałem Cię poprosić o rozpatrzenie pewnej sprawy.
1. Bez kropki.
2. Piszesz list?
Cytat:

grzecznie weźmiesz się do roboty – uśmiechnął się grzecznie
Powtórzenie...
Cytat:

Przynajmniej, od jakiegoś czasu
Bez przecinka...

Dobry odcinek, ale jakoś wcześniejsze bardziej mi się podobały.
Te synonimy są wpisane jakby na siłę - strasznie rzucają mi się w oczy. I ten "wyszukany" wręcz język. Ja wolę raczej, gdy coś jest napisane lekko i prosto. Nie lubię się męczyć przy nadmiarze opisów (w moim stylu bardzo ograniczonych).
Na chwilę obecną myślę, że ta część w narracji trzecioosobowej nie była tu bardzo wymagana. Taki przerywnik, ale trochę za dużo w nim zdradziłaś...
9/10

Aaaa, i weź popraw błędy, które wyłapaliśmy (ja i Gio). "Daleko", na które on zwrócił uwagę, ciągle nie zostało skorygowane/wyjaśnione.

Searle 11.09.2010 13:27

Odp: machine for killing
 
Odcinek taki sobie.
Podoba mi się poczucie humoru Rose :)

Louis jest fajny, nie ma co :D

Miranda - nie dość, że brzydula to jeszcze ma jakiś wypaczony charakter.


Cytat:

Była to kobieta z krótkimi, ciemnymi włosami, oraz splecionymi warkoczami.
- nie powiedziałabym, że jej włosy są krótkie, wręcz przeciwnie - są długie.
Nie potrzebne jest to 'oraz'.
Cytat:

spytał, zwracając wzrok.
- 'zwracając wzrok', ale na co?

pensivelane 18.09.2010 20:38

Odp: machine for killing
 
Po długim zbieraniu do działania wreszcie mam odcinek. Mam nadzieję, że choć krótki to zawęźla akcję. Możecie poczuć małą zmianę torów, ponieważ dzis rano lekko zmieniłam koncepcję. Oby wam się spodobał taki bieg wydarzeń :P
Miłego czytania! :)
______________________________

http://img827.imageshack.us/img827/2...f849997e77.png

Rozdział 7
Pionek


Dreszcze biegnące po nagich ramionach.
Blade przebłyski światła.
Ściany jakieś nieznane, to wszystko zwyczajnie inne.



Czy zastanawialiście się kiedyś, co byście zrobili, gdybyście spotkali taką chociażby anakondę? Tylko pomyślcie. Wielkie, dzikie, silne, a przede wszystkim niebezpieczne zwierze w jednej chwili może zacisnąć swoje oślizgłe ciało wokół ciebie. Niestety, już się nie uwolnisz. Umierasz, jeśli nie ma w pobliżu kogoś, kto może ci pomóc. Jednak są także wyjątki. Są ludzie samowystarczalni, być może przełamujący swoje lęki, zmieniający się pod wpływem strachu, impulsu, momentu. Ja boję się węży, staram się ich unikać… A co jeśli wąż sam przyjdzie do mnie? Do ciebie?

***

http://img697.imageshack.us/img697/6...292d99ff58.jpg
Dzisiejszy poranek był chłodny. Nie chodzi mi wcale o temperaturę. Atmosfera była grobowa, we wnętrzu cicho. Chyba byłam sama. Chwila moment… Gdzie ja znowu jestem? Może jestem u siebie w domu, na moim Brooklynie? Może ta cała sytuacja z Jamesem, z „mafią” była wytworem mojego mózgu? Może zaczynam tracić zmysły, może jestem chora, może umieram? Nie. To wszystko robi się jeszcze bardziej pokręcone niż wcześniej. Kolejne nieznane mi pomieszczenie. Wyglądało dużo normalniej, niż mieszkanie Madeleine nad barem. Ściany pokrywała błękitno-biała tapeta. Sprawiała, że pomieszczenie wydawało się takie… żywe. Usiadłam na łóżku, odgarniając włosy za ucho. Tak, były już stanowczo za długie. Przetarłam dłonią czoło i rozejrzałam się po pokoju. Było cicho, jakby raptem cała ludzkość wymarła, zniknęła, wyparowała? Wstałam z łóżka, co dziwne, nawet nie pamiętam kiedy się kładłam i czy w ogóle zrobiłam to z własnej woli. Uchyliłam lekko drzwi, nawet się nie zdziwiłam, kiedy zobaczyłam kolejne, puste pomieszczenie. Podobnie wymarłe było całe mieszkanie. Weszłam do łazienki. Chciałam wziąć prysznic, doprowadzić się do porządku. Dopiero w następnej kolejności ubrać się i zwiać stąd jak najdalej.

http://img408.imageshack.us/img408/2...292199ff41.jpg

Okręcona w ręcznik podeszłam do umywalki. Otworzyłam szafkę. Same pierdoły. Jakiś krem na zmarszczki, kilka męskich żyletek, aspiryna, plastry i… nożyczki. Właściwie, przydałoby mi się zrobić coś z tymi kudłami. Wzięłam nożyczki z półki i już po chwili na białe płytki spadły pierwsze kosmyki włosów. Cięłam, czując jakąś wewnętrzną ulgę. Jakbym pozbywała się jednej z wielu powłok, które składają się na moją osobę. To było swego rodzaju przeistaczanie się. Spojrzałam w lustro, miałam teraz włosy do ramion, a nawet trochę krótsze. Nie wyglądały tak źle. Może być.

Podeszłam do szafy. Może znajdę coś dla siebie. W oko wpadła mi sukienka, wyglądająca trochę jak pocięta zasłona. Zrzuciłam ręcznik, żeby móc się ubrać. Cóż, myślałam, ze będę wyglądała jak obywatel tego miasta. Jak jakaś zaprawiona prostytutkach ze stuletnim stażem. Grunt, to budować sobie wizerunek w takim miejscu, prawda? Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było kompletnie pusto, z wyjątkiem nocnego stolika. Leżała na nim książka, co dziwne, bez tytułu. Miała zieloną okładkę. Aż kusiło, żeby sprawdzić co jest w środku. Wzięłam ją do ręki, otworzyłam. Dobry manewr, myślałam, że tak robi się tylko na filmach. A jednak, nie… To nie była książka, raczej dobrze wyprofilowany schowek na kokę. Stwierdziłam, że skoro została położona na, można tak powiedzieć, moim stoliku nocnym, koło mojego łóżka, to chyba jest dla mnie, tak? Ponieważ w sukience nie było żadnych kieszonek byłam zmuszona zakamuflować sobie torebeczkę w cholewce kozaka i udawać, jak wygodnie mi się z tym chodzi. W tej tzw. Książce była również karteczka. Adresat? Rosalyn, czyli chyba ja. Rozchyliłam złożoną na dwa kartkę, na której zgrabnym, kobiecym pismem widniało:

Rosalyn,
Zapewne cieszysz się z mojego małego prezentu, pewnie Ci się przyda. Każdy lubi sobie czasem odlecieć, ty pewnie także. Gdybyś jednak miała dość… W torebce znajduje się wystarczająco dużo, żeby wybrać się na drugą stronę. Dlaczego miałabyś mieć dosyć? Otóż, mam dla Ciebie propozycje. Od tej chwili jesteś uczestnikiem, uczestnikiem pewnej… gry. Tak, lubię to tak nazywać. Zaczynasz tutaj, w tym pokoju. Pozwoliliśmy sobie wszczepić Ci pewne urządzenie. Zapewne już rozumiesz, że nie ma odwrotu. Grasz, albo na własne życzenie fundujesz sobie złoty strzał. Zasady są proste. Ufasz tylko sobie i mnie. Musisz odnaleźć wskazówki, które są pozostawione w różnych punktach. Jednak zdobycie podpowiedzi będzie wymagało od Ciebie pewnego wysiłku. Myślę, że stać Cię na to. W komodzie, w pierwszej szufladzie jest broń. Przyda Ci się. Kolejny magazynek dostaniesz na drugim przystanku. Masz osiem naboi. Wykorzystaj mądrze. Musisz działać sama. Potraktuj to jak zabawę. W końcu, to rozrywka, prawda? W kuchni na stole leżą kluczyki od auta, stoi zaparkowane przed blokiem. Na pewno poznasz. W bagażniku jest torba. Znajduje się w niej gotówka, tak na wszelki wypadek. Może trzeba będzie dać łapówkę?
Palomino Dr. 134




Stałam z kartką w ręku, czytając po raz setny pojedyncze słowa. Broń w szufladzie, złoty strzał, zabawa. Wygląda na to, że nie mam wyboru. Tylko… gdzie jest James? Co z nim zrobili? Patrząc na to z innej strony jestem jego dłużniczką, nawet, jeśli zrobił to wszystko z własnych pobudek.
- Dowiem się o co tu chodzi – mruknęłam do siebie.

Podeszłam do szuflady, szybkim ruchem szarpnęłam ją za uchwyty w moim kierunku. Zaczęłam wyrzucać kolejno ubrania. Pusto, pusto, pusto. Gdzie ona (albo on) to schowała? Nachyliłam się, żeby dokładniej zajrzeć w głąb drewnianego mebla. Na końcu stało małe, drewniane pudełeczko. Przyciągnęłam je do siebie, uchyliłam wieko. Uśmiechnęłam się pod nosem. Był idealnie wypolerowany. Srebrny, błyszczący i… cholernie ciężki. Wzięłam pistolet do ręki i wybiegłam z pomieszczenia. Pokonałam kręcone schody i w ciągu kilku sekund znalazłam się w kuchni. Kluczyki leżały w umówionym miejscu, na stole. Usiadłam na krześle. Musiałam to sobie jakoś ułożyć. Oparłam brodę na nadgarstku. Przesiedziałam tak w milczeniu dobre dziesięć minut.

http://img826.imageshack.us/img826/2...292f99ff0c.jpg

- Dobra, im szybciej tym lepiej – powiedziałam, chwyciłam kluczyki i wyszłam z mieszkania. Na parkingu stało mnóstwo samochodów. Zanim znalazłabym ten właściwy minęło by sporo czasu. Uniosłam rękę pionowo do góry i wcisnęłam przycisk. Gdzieś w oddali słychać było żywy odgłos, na znak, że samochód został otwarty. Odwróciłam się w prawą stronę, w tej samej chwili światłami mrygnęło srebrne, sportowe auto. Cacko. Otworzyłam drzwi od strony kierowcy i wrzuciłam broń na tylne siedzenie. Sama usiadłam za kierownicą. Włożyłam klucz do stacyjki, przekręciłam. Usłyszałam przyjemne warknięcie silnika, nie mam pojęcia ile mógł mieć koni. Jedno było pewne, był drogi. Komuś musiało się nudzić, żeby układać taką misterną gierkę, gdzie dla zabawy wydaje forsę na lewo i prawo. Zdziczały milioner? Mafia…? Z tych dwóch rzeczy mafia była bardziej prawdopodobna. Poza tym od pewnego czasu, a właściwie od zawsze obracałam się w tym środowisku. Byłam jego częścią. Włączyłam radio, odgłosiłam na tyle, żeby muzyka wypełniła cały samochód. Lubiłam rocka, chyba w jakiś sposób oddawał mój charakter, z którym teraz się utożsamiałam. Nie mówię o charakterze Rosalyn, mówię o charakterze Sussanne, którą mimo wszystko znam lepiej. Z Rosalyn musze się jeszcze zapoznać.

http://img829.imageshack.us/img829/2...f84199fe9f.jpg

Dopytując się o drogę wreszcie dotarłam na miejsce. Wyszłam z samochodu. Byłam na jakimś obleśnym złomowisku. Dwóch mężczyzn grało w karty na ławce, zrobionej z kilku cegieł i deski. Podeszłam do nich i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Byliśmy umówieni, prawda? – spytałam, nie bardzo wiedząc, czy nie robię w tej chwili z siebie idiotki.
- Wayne, spadaj stąd, już. – warknął ciemnowłosy mężczyzna w białej koszulce i dżinsach, z których zwisały czarne szelki. Jednak moją uwagę przykuła blizna, przeinająca jego... oko? Nie wiem jak to powiedzieć. – Jestem Oscar – powiedział i podał mi rękę. Przypomniałam sobie słowa z kartki, że mam nikomu nie ufać, ale… ostatecznie podanie komuś ręki to nic takiego, prawda? Uścisnęłam jego słoń. Była gorąca, w przeciwieństwie do mojej, lodowatej.
- Słyszałam, że masz mi coś do przekazania – kontynuowałam, nie rozdrabniając się nad swoim imieniem. Na pewno już je znał.
- No tak, słyszałem, że jesteś niecierpliwa. – zacmokał i odpalił sobie papierosa. Wstał z ławki, oparł się o wrak jakiegoś samochodu – Słuchaj, dam ci radę. Nie brataj się z żadną osobą. Nawet taką, która znasz. Albo wydaje ci się, że znasz. Wydaje to dobre słowo… Jesteś teraz pionkiem. Pokaż co potrafisz a łaskawie dadzą ci przeżyć. O ile nie zginiesz wcześniej.
- Jak to, wydaje mi się, że znam? O kim mówisz? – spytałam, odgarniając włosy z czoła. – No dalej, gadaj co wiesz… - mruknęłam, marszcząc przy tym czoło.
Oscar zaśmiał się tylko cicho i pokiwał głową. Nie rozumiem, co go tak śmieszyło…
- Zrozum, nie mogę. Myślisz, że mnie nie obserwują? Muszę robić to co mi każą, to co ułoży się w grę, którą ty musisz przejść. Nie pytaj o nic więcej. Tu masz adres. Pojedziesz autostradą 407. Droga jest prosta, jedziesz przed siebie. Po godzinie zobaczysz znak, poznasz, że chodzi o ciebie. Droga jest dokładnie obliczona. Samochód jest kontrolowany. Kiedy będziesz na autostradzie nie przyspieszy. Będziesz mogła jechać maksymalnie 180km/h. Do znaku dotrzesz o zmierzchu. Za nim skręcisz w prawo. Droga prowadzi środkiem lasu. Oprócz ciebie nikogo tam nie ma. Dojedziesz do pewnej rezydencji. W kopercie są klucze od głównej bramy. Sęk w tym, że posiadłość jest dobrze strzeżona a ty musisz zdobyć pewną walizkę. W domu zostawione są ślady, jednak właściciele nie wiedzą o twojej wizycie. Musisz przechytrzyć system. Psy, ochrona, monitoring w głównym holu. Punktualnie o 21 lokaj schodzi do piwnicy włączyć termofor. Wtedy masz czas na prześliźnięcie się do kuchni.
- Co mnie doprowadzi do tej walizki? Tajemnicze strzałki na podłodze? – zadrwiłam sobie, z twarzą upiększoną miną nieboszczyka.
- Nie wygłupiaj się. Zobaczysz. Teraz czas na ciebie, zegar tyka. – ponaglił i skinął głową w kierunku auta.

http://img80.imageshack.us/img80/228...f84199feb4.jpg

Wzięłam od niego kopertę, wypchaną jakimiś papierami i wsiadłam do samochodu. Włączyłam silnik, w uszy zakuła mnie głośna muzyka. Rzuciłam kopertę na siedzenie pasażera i odjechałam z piskiem opon w kierunku autostrady 407.



________________________________

+ bonus - twarz Oscara, zapomniałam jej uwzględnić na zdjęciach z FS, sorki :D
Bonus nosi tytuł "Co faceci robią sami w łazience?"


http://img214.imageshack.us/img214/4...f84199fee7.jpg

http://img192.imageshack.us/img192/2...f84399fee2.jpg

http://img189.imageshack.us/img189/1...f84599fee3.jpg

http://img213.imageshack.us/img213/2...f84799feea.jpg

http://img844.imageshack.us/img844/9...f84b99feee.jpg




Dziękuję za zmarnowanie cennego czasu :P

yaoi fan 18.09.2010 21:29

Odp: machine for killing
 
Wreszcie xD Trochę ci sie chyba klawiatura poprzestawiała. Czuję niedosyt :D Odcinek krótki, acz ciekawy.

pensivelane 18.09.2010 21:31

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Napisał yaoi fan (Post 1304173)
Trochę ci sie chyba klawiatura poprzestawiała.

Gdzie jesli można spytać?

yaoi fan 18.09.2010 21:45

Odp: machine for killing
 
teraz MUSIAŁABYM TO OD NOWA PRZECZYTAĆ, ALE WIDZIAŁAM, że tam ci literka się podmieniła. Ale, mimo tej literki, wielki plus.

pensivelane 18.09.2010 21:49

Odp: machine for killing
 
Jedna literka? :P
Milo mi, że czytasz.

rudzielec 18.09.2010 22:06

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Włączyłam radio, podgłosiłam na tyle, żeby muzyka wypełniła cały samochód.
tutaj jest ta zgubiona literka ;)
co do odcinka, to bardzo mi się podobał, nie ma żadnych błędów, prócz tej zgubionej literki ;) no i tego :P

Cytat:

Podeszłam do szuflady, szybkim ruchem szarpnęłam ją za uchwyty w moim kierunku.
wydaje mi się, że lepiej brzmiałoby "w swoim kierunku" ;)

ciekawi mnie co się stało z Jamesem i kto wrabia Rose w to wszystko...
z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek :)
ps. reklamę nowego odcinka już masz w dziale FS ^^

.mirror 19.09.2010 10:42

Odp: machine for killing
 
Wreszcie xD
Miał być wielki suprajz i.. byl, ale mały :|
Fajnie obmyśliłaś, ktoś ją wrabia i to całkiem nieźle, ale czekam aż przestanie się słuchać ^^" W końcu kiedyś się jej znudzi to słuchanie rozkazów, nie? :P
Domyślam się, że ta wredota z poprzedniego odcinka, której imienia nie pamiętam, ją wrobiła, no ale xD
I gdzieś też uchwycilam literówkę, ale teraz jej nie mogę znaleźć ^^"

AAAAAAAAAa, Oscar ma mój ulubiony 'poraniony' skin! xDDDDDD

niunilove6 19.09.2010 13:37

Odp: machine for killing
 
Super! Czekam na dalej! xD

Panna Lu 19.09.2010 14:20

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Ściany pokrywała błękitno-biała tapeta.
A na zdjęciu wygląda, jak zielono-biała. :D

Wydaje mi się, że Rose zdecydowanie ładniej z krótkimi włosami, o.

Cytat:

Jak jakaś zaprawiona prostytutkach ze stuletnim stażem.
Prostytutka.

I tyla. ^^ Bardzo nam się podobało i nie możemy się doczekać, jak to się dalej rozwinie.

Liv 20.09.2010 11:30

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Podeszłam do szafy[1]. Może znajdę[2] coś dla siebie. W oko wpadła[3] mi sukienka
1 - przeszły
2 - teraźniejszy
3 - przeszły
Gdybyś to dała jako cytat, nie byłoby tego problemu. Mieszanie czasów nie wygląda dobrze...
Ogonki zjadasz...
Cytat:

Rozchyliłam złożoną na dwa kartkę
A nie na pół?
Cytat:

Każdy lubi sobie czasem odlecieć, ty pewnie także. (...) Otóż, mam dla Ciebie propozycje.
Zdecyduj się, czy piszesz zwroty grzecznościowe czy nie. No i ogonek zjedzony.
Blizna przecinająca oko? :D
http://img21.imageshack.us/img21/5007/xv3y.jpg
Coś takiego jak tu? ^^

Mojej przypuszczenia? Zwinęli naszą Rosalyn, a James i ekipa teraz jej szukają. Fajnie wygląda z tą fryzurą :) Tylko jakim cudem włosy jej się tak pofalowały? :O A i sam ciuszek jest bardzo... pomysłowy xD O Oskarze na pierwszy rzut oka mogę powiedzieć - CIACHO! :D
Błędziki były, niemalże niewykonalne jest napisanie odcinka, w którym nie byłoby się przyczepić do pewnych niejasności w tekście.
Ostatnie odcinki były bardziej przesycone romantyzmem, co mnie zbiło z tropu. I się muszę teraz przestawiać na kryminał. Będą zagadki, zadania itd. (pozdrawiam Sherlocka!). Generalnie nie gustuję, ale z drugiej strony czego się mogłam spodziewać po FS o tym tytule? No i męcz się teraz, dziewczę! Nie no, żart.
Cały problem polega na tym, że ostatnimi czasy dużo takich kryminałów się pojawia. No ale fakt - nie zawsze tak było i, na szczęście, opinię dobrej, punktualnej komentatorki wyrobiłam sobie w czasach, gdy romansidła rządziły na forum :D To tak na marginesie, bo zeszłam z tematu xD
Ogólnie wyszła ta część dobrze, chociaż za szybko to wszystko się dzieje.
9/10 - za zdjęcia musiałam podwyższyć o jeden punkcik do góry, bo urzekły mnie tym razem :)
I bonusik fajny :D

Searle 20.09.2010 15:51

Odp: machine for killing
 
Podoba mi się ten zwrot akcji. Przypomina mi to Piłę :) Myślę, że teraz zrobi się ciekawiej.

Czy Oskar odegra większą rolę? Zrobiłaś mu tyle zdjęć w bonusie, że się na to zanosi :)

Szkoda, że nie dałaś zbliżenia na twarz Rosalyn w nowej fryzurze.

Cytat:

Napisał rudzielec (Post 1304188)
co do odcinka, to bardzo mi się podobał, nie ma żadnych błędów, prócz tej zgubionej literki ;)

rudzielcu jesteś pewna, że nie ma więcej błędów? ;)

Cytat:

przede wszystkim niebezpieczne zwierze
- zwierzę
Cytat:

A co jeśli wąż sam przyjdzie do mnie?
– 'przyjdzie', to chyba nieodpowiednie słowo. Wąż może co najwyżej 'przypełznąć'
Cytat:

Cóż, myślałam, ze będę wyglądała jak obywatel tego miasta.
– że; będę wyglądać
Cytat:

W tej tzw. Książce była również karteczka
– książka z małej litery
Cytat:

w tej samej chwili światłami mrygnęło srebrne, sportowe auto.
- mrugnęło
Cytat:

Włączyłam radio, odgłosiłam na tyle
- lepiej 'dałam głośniej'
Cytat:

blizna, przeinająca jego... oko
– przecinająca

pensivelane 20.09.2010 15:57

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Napisał Searle (Post 1304701)

Czy Oskar odegra większą rolę? Zrobiłaś mu tyle zdjęć w bonusie, że się na to zanosi :)

Szkoda, że nie dałaś zbliżenia na twarz Rosalyn w nowej fryzurze.

Myślę, że mogę tu uchylić rąbka tajemnicy (a tajemnicą to już chyba nie jest, sądząc po waszych komentarzach), że owszem Oscar będzie miał do wtrącenia swoje pięć groszy :P Ogólnie strasznie podoba mi się jego postać pod względem wizualnym. No i niestety stwierdzam, że Jamesa (w moich odczuciach) powoli zaczynają przebijać Louis i Oscar. Może dlatego, że mają taką inną, dosyć obleganą przez wszelakie panie, urodę. No ale zobaczymy :P

+ Zdjęcie Rosalyn nadrobię przy następnym odcinku, czyli w sobotę/niedzielę.


Cytat:

Napisał Liv (Post 1304632)
Blizna przecinająca oko? :D
http://img21.imageshack.us/img21/5007/xv3y.jpg
Coś takiego jak tu? ^^

Tak :P Niestety nie zrobiłam zbliżenia jego twarzy, dlatego jej nie widać.

.mirror 29.09.2010 21:48

Odp: machine for killing
 
Ekchu, ekchu... Sobota/niedziela minęły.... ^^"
Chyba najwyższy czas dać coś nowego ^^

pensivelane 30.09.2010 15:03

Odp: machine for killing
 
Ano przydałoby się, ale nie teraz. W weekend dodam.

yaoi fan 30.09.2010 16:13

Odp: machine for killing
 
Cytat:

Napisał pensivelane (Post 1304707)
owszem Oscar będzie miał do wtrącenia swoje pięć groszy :P widać.

Mówi się swoje dwa grosze :D Ok. Czekam na odcinek

P.S Oscar ma słit tatuaż *^*

simsomanka30 02.10.2010 16:58

Odp: machine for killing
 
Łał,przeczytałam wszystkie rozdziały w pół godziny.A tak poza tym świetne fotostory


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 01:45.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023