![]() |
Heltemodig
Kilka słów na wstęp: jest to moje pierwsze FS więc nie wiem, jak je przyjmiecie, mam jednak nadzieję, ze całkiem nieźle. Nie będzie ono długie- w planie mam jakieś 4 odcinki. Mogą sprawić Wam trudności zwydziwiałe nazwy własne, ale używałam ich, by urealistycznić tą opowieść. To chyba tyle ode mnie, zapraszam do czytania i komentowania!:) Rozdzial I Rozdzial II Rozdzial III Rozdzial IV http://i1094.photobucket.com/albums/...95814227</div>
http://i1094.photobucket.com/albums/...g?t=1295814444 Słońce powoli zachodziło za górami, oświetlając zielone lasy nadając im głęboką, pomarańczową barwę. Z pobliskiego sadu słychać było leniwe bzykanie pszczół. Dopełnieniem tego sielskiego widoku był intensywny, słodki zapach kwitnących kwiatów i zwożonego przez miejscowych chłopów siana. Polną drogą, chłonąc owe miejsce wszystkimi zmysłami szła drobna dziewczyna. Starsze kobiety siedzące na ławeczkach pod oknem, młode matki zbierające pranie, pastuszkowie prowadzący bydło, bawiące się dzieci- wszyscy patrzyli z niedowierzaniem na tę postać. Z ich oczu można było wyczytać niezrozumienie, ale także- respekt? Strach? Co ona tu robi? Skąd się tu wzięła? Dokąd zmierza? Tymczasem dziewczyna minęła gapiów, udając, że niczego nie zauważyła posłała kilka uśmiechów. Przeszła przez ciemny lasek i wkroczyła na zalaną popołudniowym słońcem polanę, skąd rozpościerał się widok na położone niedaleko miasteczko. Musiała przystanąć. Spojrzała w niebo. Nad jej głową przelatywał klucz ptaków wracających do ojczyzny. W głąb lasu biegły dwie smukłe łanie. Słychać było brzęczenie cykad i świerszczy rozpoczynających swoje wieczorne musicale. Dziewczyna nie mogła powstrzymać się od wzruszenia i podziwu- jaki ten świat potrafi być piękny. Świat bez ludzi, w idealnej harmonii, niezakłócony przez żadną, nawet najdrobniejszą myśl ludzką. Westchnęła i z cichym szelestem udała się dalszą drogę. Nie lubiła patosu i przesady- nawet w myślach. Poza tym była już spóźniona. W oddali zobaczyła ciemny kształt. Zmrużyła oczy, by przeciwstawić się nachalnym promykom słońca. Tak, to na pewno tutaj. Doszła do niewielkiego domu. Nie była to jedna z drewnianych chatek, jakie mijała po drodze, ale nie była to też potężna willa- po prostu zwykły dom jednorodzinny. Gdy otworzyła furtkę usłyszała dobiegające z wewnątrz odgłosy śmiechów i rozmów. Stanęła przed dębowymi drzwiami i sięgnęła po ręcznie wykłuwaną, mosiężną kołatkę. Po chwili usłyszała zbliżające się kroki. W drzwiach stanęła rudowłosa, roześmiana dziewczyna. Natychmiast rzuciła się w objęcia dziewczyny z okrzykiem, który wypłoszył drzemiące na pobliskiej gałęzi ptaki. -Yova! Nareszcie jesteś, czekamy na ciebie już ponad godzinę! -Wiem, Esther, przepraszam, ja nie mogłam…-zaczęła, ale rudowłosa, nie słuchając pociągnęła ją do środka. -Dobra, dobra, przecież się nie gniewam, wchodź, jesteśmy w salonie, zaraz wracam.-powiedziała wskazując jej właściwe drzwi, zza których dobiegały głośne rozmowy. Yova stanęła niepewna. Wchodzenie samotnie do pokoju pełnego ludzi nie wydawało się jej najlepszym pomysłem. Co z tego, że znała tam niemal wszystkich. Nie widziała ich od miesiąca, a wrodzona nieśmiałość nie pozwalała jej na swobodne przywitanie się z gośćmi. Delikatnie otworzyła drzwi, mając nadzieję na niezauważalne wejście. Na próżno. Gdy tylko nacisnęła klamkę wszystkie oczy zwróciły się ku nowoprzybyłej, która natychmiast oblała się pąsem. Stała by tak pewnie do przybycia Ester, gdyby poczciwa dusza, piękna blondynka o fiołkowych oczach nie krzyknęła radośnie: -Yova! Nareszcie, ależ się za tobą stęskniłam! Widziałam twoje wyniki! Oczywiście byłaś najlepsza z nas wszystkich, ale tego można było się spodziewać! Pozostali potwierdzili to półsłówkami i sympatycznym śmiechem, ale Yova byłąa pewna, że z niej żartują. -Witaj Anabell, widocznie miałam szczęście…- wymamrotała idąc ku wolnemu miejscu na kanapie koło blondynki. -Ty masz zawsze takie szczęście- uśmiechnął siedzący na przeciwległym fotelu mężczyzna o kruczoczarnych włosach. Na te słowa rumieniec Yovy pogłębił się. Jeżeli było to w ogóle było możliwe. -Chris dobrze wiesz, że nie zawsze…ale nie mówmy o mnie, co tam u ciebie?- spytała, szybko zmieniając temat i starając się nie patrząc mu w oczy. ‘Miejmy to za sobą, niech to się szybko skończy’. Tej rozmowy bała się najbardziej. -Od miesiąca raczej nic się nie zmieniło, po odebraniu dyplomu siedziałem w rodzinnym mieście i głównie nadrabiałem zaległości towarzyskie, nawet nie wiesz ile się zmieniło od moje ostatniego pobytu- nie mogłem się w tym wszystkim połapać! -Chyba wszystkim nam było trudno- wtrącił siedzący nieopodal chłopak z oczami koloru niezapominajek- Przez siedem lat spędzonych w zamknięciu, nie licząc tej miesięcznej abertury w wieku szesnastu lat nie widzieliśmy świata zewnętrznego! -Nie mów, że wyszło Ci to na złe- uśmiechnął się ironicznie Chris- Teraz wystarczy, że wejdziesz do karczmy, a wszyscy traktują cię z szacunkiem. -Mi się wydaję, że prości ludzie się boją- wtrąciła nieśmiało Yova- nie wiedzą, że tak naprawdę naszym zadaniem jest nieść pomoc. Wciąż mają przed oczami sześćdziesiąty drugi i Nigra Monto. -Przecież to nie nasza wina! Zaatakowali nas, wieśniacy byli zbyt uparci i do końca nie dali się przekonać, więc trzeba było ich uciszyć, jeśli nie prośbami czy przekonywaniem to siłą, zresztą na rozkaz króla!- oburzył się błękitnooki. -Havil, spokojnie, wina była po dwóch stronach, poza tym to raczej nie jest miejsce odpowiednie do takich dyskusji- powiedział znudzony Chris, a Yova popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Chris mówi, że historia i błędy popełnione przez ludzkość są nieważne? -Uważasz, że powinniśmy zapomnieć?- odważyła zapytać Chris popatrzył na nią. Niewątpliwie przez jego myśli przebiegło w tej chwili kilka- niekoniecznie miłych- wspomnień. Yova dopiero wtedy uświadomiła sobie, jakie pytanie wyszło spod jej warg. W pokoju zrobiło się nagle bardzo gorąco. -Nie, nie uważam. Powinniśmy pamiętać o historii naszych przodków, nie możemy zapomnieć. Jednak w naszym wypadku pierwszorzędnym zadaniem jest naprawa tych wspomnień, o ile można o czymś takim mówić. Nie osądzam nikogo, ale musimy się nieustannie zmieniać i dostosowywać się do zmian jakie wokół nas zachodzą, jeśli chcemy, by na tej ziemi panował jaki taki pokój. -Chris, słyszysz co ty mówisz? Na ziemi ma panować pokój? Człowieku, ty co dopiero uzyskałeś dyplom Akademi Armamento! -Słuchając twojego toku rozumowania zastanawiam się w jaki sposób zdobyłeś go ty, chyba musiałeś nieźle pogryźć się w język na egzaminie z etyki. Albo egzaminator był już przygłuchawy- rzucił niedbale, powodując tym samym cichy chichot zebranych. Yova zastanawiała się- czy to jest jedna z gier Chrisa, czy on tak naprawdę wierzy w to co mówi? Sama miała sprzeczne uczucia. Spór przerwała Esther wnosząca tacę z bajecznie kolorowymi drinkami. -To już nie szkoła, nie musimy się chować z butelką po kątach- zaśmiała się, a w jej oczach widać było radosne błyski osoby młodej i wolnej. -Nigdy nie kładziono na to szczególnie dużo nacisku, zwykle przymykano oko- wtrącił Chris biorąc od niej szklankę. -No może za wyjątkiem pirackiego rumu- zachichotała Anabell. -Nie bierzemy pod uwagę sytuacji podbramkowych, większość z nas wtedy ledwie uszła z życiem, ale skąd mogliśmy wiedzieć, że te skurczybyki poupychali tam amanityny czy innego świństwa- powiedział Chris a wszyscy wybuchli śmiechem. -Mieliśmy fart, że nie było tam tego dużo, inaczej byśmy tu już tak swobodnie nie rozmawiali- zaśmiała się Esther W tak beztroskim tonie mijał im niezauważalnie wieczór. Po kilku godzinach pokój wypełniły mniejsze i większe grupki. Yova wykorzystała ten czas na porozmawianie z przyjaciółką. Esther porzuciła swój radosny nastrój by wysłuchać Yovy. -Państwo hopeańskie się już zbroi Esther, ja na własne oczy widziałam, byłam tam. wiesz, że musiałam… -Yova, wiem, proszę nie zadręczaj się tym więcej, wszyscy cię uważają za Arankę z krwi i kości. -Ta, z śnieżnobiałą kopułą na włosach. Zresztą, nawet jeśli tak, to nie zmienia to faktu, że Hopean przymierza się do walki. -Ufam naszemu królowi i naszemu wojsku. Ufam też nam Yova i ty też zaufaj. -Nie mamy z nimi szans! -Na bitwie wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, myślę, że w Armamento dowiedziałaś się o tym dokładnie- same pochwały z taktyki i strategii! -Nie żartuj ze mnie!- wyszeptała oburzona Yova -Nie żartuję. Chcę, żebyś ten wieczór spędziła szczęśliwie, nie martwiąc się niczym. Czy ty to w ogóle potrafisz?- uśmiechnęła się Esther -Chyba nie- odpowiedziała poważne Yova -Zresztą, wróćmy do tematów nam bliższym- co jest z tobą i Chrisem? -A niby co ma być?- znów czerwone policzki silnie kontrastowały ze śniegiem na jej głowie. -Przecież widziałam jak na ciebie patrzył, czy wy się wreszcie… -Nie- ucięła Yova i wstała. Podeszła do stołu by napić się i ochłonąć. Ten temat nigdy nie pozostanie obojętny jej sercu. W chwili gdy przykładała zimne szkło do ust na zewnątrz rozległ się krzyk.. Wszyscy- ci bardziej przytomni i ci trochę mniej- podbiegli do okna. Niewielka postać biegła do domu, nieustannie pokrzykując. Z tej odległości nie można było rozróżnić słow. Esther wyszła gościowi naprzeciw otwierając drzwi. Był to niewielki chłopak o delikatnej urodzie. Wbiegł do środka zziajany i nie mógł wyksztusić słowa. Stojąca obok Anabell podała mu kubek wody. Wypił go jednym łykiem i wysapał: -Arana w niebezpieczeństwie…Kefurbo płonie…Hopean…zaatakował…znienacka…setki ludzi zabitych…tysiące rannych…- w pokoju natychmiast powstał szum.. Słychać było słowa niedowierzania z ukrytym lękiem. Yova popatrzyła na Esther, która stała niczym wmurowana do podłogi. -A więc-powiedział głośno Havil wyciągając cienki kawałek drewna zza pazuchy- będziemy im jeszcze do czegoś potrzebni. |
Odp: Heltemodig
Na początek czarna na zewnątrz, różowa w środku ;]
No Invidio :) Coś czułam, że kiedyś przeczytam coś twojego w dziale FS. Ogólnie zaciekawiłaś mnie. Właściwie to początek tej historii przypomina mi w dziwny sposób fotostory Fobiki, które niedawno zakończyła, a to z pewnością dobry znak :) Hm... Oczywiście jest trochę niedociągnięć i błędów. Najwięcej wyłapałam tego typu błędy: ''Tymczasem dziewczyna minęła gapiów, udając, że niczego nie zauważyła, posłała kilka uśmiechów.'' - rozumiesz - dwa orzeczenia. Parę literówek, ale nie ja jestem tutaj chodzącym wytykaczem błędów ;D Nie lubię tego za bardzo robić, bo sama wiele razy je popełniam. Zdjęcia również są całkiem niezłe, chociaż dla mnie zbyt sztywno ujęte zostały te postacie. Krótko - rozumiem, początek. Wydaje mi się, że po rozwinięciu historii będę tu wpadać regularnie. Havil - bardzo ładne imię. Wydaje mi się, że reprezentuje ono postać stanowczą i tajemniczą - już mi się podoba ;) Chris - hm.. na 3 zdj. wyszedł naprawdę przyjaźnie, możliwe, że go polubię. To tyle, ocenię za jakiś czas, gdy akcja nabierze tempa ;] Pozdrawiam, VOLT |
Odp: Heltemodig
nononono
swietny klimat, to po pierwsze! lubie historie osadzone wlasnie w takiej troche tajemniczej, troche fanstastycznej scenerii (czy jak by to ujac :|). piszesz tez bardzo dobrze, bledow nie wylapalam, a jak juz, to chyba jakis przecinek czy literowka, wiec jest okej. fabula intrygujaca; niby nic szczegolnego sie nie dzieje, ale nie jest nudno. fajnie przedstawilas bohaterow, dalas im ciekawe imiona i juz mozna wylapac cechy charakteru. oczywiscie (mnie) yova ciekawi najbardziej ;D zdjecia tez sa super, widze ze sie postaralas przy szukaniu dodatkow! jedyne co mi sie nie podoba to wlosy yovy, wygladaja jakby byly siwe (uh!), ale wiem, ze takie bylo twoje zamierzenie ("snieg na glowie" :d), wiec sie nie czepiam. aha, i ostatnie zdjecie jest dziwne, takie jakby zamazane, nie wiem czy to celowe czy tak wyszlo? ogolnie bardzo mi sie podoba i ciesze sie, ze zdecydowalas sie dac na forum! no i zaszczyt, ze sie do tego przyczynilam, marudzac, zebys dala, hihi : D |
Odp: Heltemodig
Utrzymane w "stylu Invidii" :D (głównie zdjęcia, choć wydaje mi się, że tekst też)
Ja powiem krótko (rozpiszę się przy następnym odcinku :P) Super! Już mi się podoba... :) |
Odp: Heltemodig
czarna
to wszystko przez Ellie, która popędzała mnie w robieniu zdjęć, następnym razem poświecę im więcej czasu. Co do literówek wciąż nie mogę się oswoić z tym nowym wordem sam mi jakoś literówki poprawia, tylko nieraz zupełnie bez mojej zgody;) Ale dziękuje, mam nadzieję, że Cię zaciekawię tak Ty mnie swoim Why Me!;p Ellie Yova musi się jakoś wyróżniać, w dalszych częściach dowiesz się dlaczego, ale wyróżnianie się ciemną karnacją jest dla mnie zbyt pospolite xd A włosy mam białe, kwestia oświetlenie ;)Co od ostatniego zdjęcia, to tak, miało być takie zamazane. Dziękuje Ci bardzo za wspieranie mnie!;p Nysia Ła, a cóż to za 'styl Invidii' nie znam takiego, ale cieszę się, że Ci się podoba!xd Hm...ktoś jeszcze?;) |
Odp: Heltemodig
na poczatku troche mdlo, ale pozniej akcja sie rozkreca, fajnie to wszystko opisalas. aczkolwiek wielu rzeczy nie rozumiem, no ale moze pozniej sie to wyjasni;p
|
Odp: Heltemodig
Przyznam, że nawet mnie zaciekawiło. Lubię takie historie z wojnami w tle ;)
Tylko jakoś nie mogę określić w jakich czasach to się dzieje |
Odp: Heltemodig
Hymm.. Przeczytałam i zastanawiam się do czego by tu zacząć. Od nagan czy może od pochwał? Może to pierwsze i miejmy to z głowy. Tylko jedno mi się nie spodobało - zdjęcia. Nie jakość a to co ukazują. Po prostu za mało mi jest Yovy! Wiem, podejrzewam że miałam okazję już ją podziwiać ale jakoś tak czuję niedosyt. Chociaż z drugiej strony, skoro jest nieśmiała to może specjalnie uciekała Ci od obiektywu? ;)
Tyle jeśli chodzi o nagany. Teraz pochwały. Więc - błędów szczególnie nie zauważyłam ani stylistycznych ani ortograficznych. Podoba mi się styl w jakim opisujesz np. krajobraz. Boski. Popracuj trochę nad opisywaniem emocji bohaterów, wydają się nieco ubogie obok tego pięknego i kwiecistego otoczenia. A może to dlatego, że było dużo dialogów ponieważ chciałaś przekazać nam jak najwięcej informacji? Puki co - zapowiada się ciekawie i czekam na następny odcinek. |
Odp: Heltemodig
o tak podoba mi się :)
Ale jedna uwaga Oddziel dialogi taką Trzcionką - [i ] [/ i] Bez spacji |
Odp: Heltemodig
centaurea
No tak, początki zwykle są trochę nudnawe. Będę się starała wszystko po kolei wyjaśniać:) Czekoladowy Ja nie znoszę powieści mających związek z wojną, dlatego nie wiem co mnie naszło xd Co do czasów- hm...trochę się to wyjaśni w następnym rozdziale, powiem jedynie, że odległe;) alexiel Kurka, ten brak Yovy był zamierzony:) Ale obiecuję, że na raz następny zrobię jej porządne zdjęcie, w ogóle przyłożę się do zdjęć. Przecież ja uwielbiam robić zdjęcia! Co do emocji- tak, skupiałam się na dialogach, szczerze zwykle emocje ograniczam do minimum, trochę przenoszę do z mojego życia xd Starlight Mówisz, że byłoby tak czytelniej? Pomyślę o tym:) Dziękuje Wam wszystkim za komentarze, naprawdę wiele się mogę dowiedzieć, no i wciąż zapraszam innych:) |
Odp: Heltemodig
Ja również nie przejdę obojętnie obok tak wspaniałego debiutu w tym dziale. :)
Zanim zapoznałam się z treścią, praca ta zaskoczyła mnie wielką starannością - piękne zdjęcia emanujące baśniowym ciepłem. Od razu poczułam, że akcja tej historii będzie toczyć się w odległych czasach. Myślę, że wybrałaś właściwy temat na fabułę. Bardzo dobrze potrafisz wykreować świat fantazji. Odcinek posiada charakterystyczną dla Twojej twórczości - atmosferę baśni. Widać, że treść pisana jest z rozwagą i dojrzałym zamysłem. Podoba mi się ta historia i będę śledzić jej losy. ;) |
Odp: Heltemodig
No to teraz kolej na mnie :D
Wspaniały start w dziale Fotostory ;) Rzadko się zdarza, że ktoś wstawiając swe pierwsze FS, jest ono bliskie perfekcji- bo to jest. Może jednak zacznę od tego, co mi się nie podoba: Z początku ten opis jest taki... no nie wiem... mdły, nieciekawy (choć użyłaś nawet ciekawego słownictwa), ogólnie mało mnie interesuje opis przyrody :D Cytat:
No i te imiona- niby pasują, bo w końcu opowiadanie jest takie jakby z pogranicza fantastyki, no ale niekiedy zbyt wymyślne. To chyba tyle co do moich uwag :D A teraz same pochwały (tylko nie spocznij nie laurach! :P) Po pierwsze opowieść osadzona jest w tych fajnych czasach- nie wiem jakich, bo jakoś dziwnie są poplątane tutaj różne rzeczy- no ale wiesz o co chodzi ;) To od raz daje klimacik B) Po za tym: W drugiej części odcinka niby nic wyjątkowego się nie dzieje, ale jednak napisałaś to wszystko tak, że było bardzo ciekawie (zastanawiam się, czy nie przeczytać niektórych fragmentów jeszcze raz :)) Ogólnie: Bardzo wyjątkowe, zarówno pomysł jak i wykonanie. pozdrawiam i mam nadzieję, że nie przeklinałaś mnie pod nosem kiedy spóźniałem się ze swoim komentarzem :) |
Odp: Heltemodig
Cytat:
|
Odp: Heltemodig
z tego co wiem, to kursywę używamy gdy kogoś cytujemy, lub gdy dialogi nie są od nowych linijek, lub gdy nie są oddzielone myślnikami od pozostałego tekstu.
|
Odp: Heltemodig
Cytat:
|
Odp: Heltemodig
aniołek
Dziękuję!:) Bardzo dobrze myślisz, jak okaże się w następnym rozdziale, fabuła jest nieco baśniowa. Co do zdjęć, niedawno zdałam sobie sprawę jak ważną rolę odrywa zabawa światłem Gio Nie spodziewałam się od Ciebie tak pozytywnego komentarza, ale na laurach spocząć nie zamierzam;p Ja lubię pisać takie opisy przyrody, poza tym chciałam wprowadzić czytelnika w nieco hipnotyzujący nastrój- jeśli kiedykolwiek spędziłeś choć jedno słoneczne popołudnie na wsi(ale takiej zabitej deskami) to z pewnością zrozumiesz co chciałam przekazać;) Co do imion- jak już mówiła, niemal każde ma swoje drugie dno, są zwydziwane, ale takie słowa na prawdę istnieją;p Mika_Cute Przymiotniki utworzone od nazw własnych piszemy małą literą;) Co do kursywy doszłam do podobnego wniosku- zostawię ją na inną okazję, następny odcinek ma trochę dialogów, i nawet zmienianie ich zajęłoby trochę czasu. Dziękuje Wam serdecznie, to na prawdę satysfakcjonujące, że kogoś interesują moje fanaberie przelane na papier:) |
Odp: Heltemodig
W szybkim czasie nagryzmoliłam drugi rozdział- chcę kuć żelazo póki gorące, bo zwykle mam słomiany zapał. Jeszcze tylko kilka słów- ten rozdział jest nieco dłuższy, boję się czy nie za długi, dlatego proszę powiedzcie Ci czy taka długość jest odpowiednia, czy mam podzielić rozdział trzeci na dwie części;) To wszystko, zapraszam do czytania i komentowania:) http://i1094.photobucket.com/albums/...95815252</div>
http://i1094.photobucket.com/albums/...g?t=1295815248 -Est…Esther- głos Yovy był cichy i chrapliwy. Oddychała ciężko, z trudem wypowiadając pojedyncze słowa. -Yova nic nie mów…medycy mówili, że nie wolno…masz odpoczywać, spróbuj zasnąć- Esther patrzyła na przyjaciółkę, nie potrafiąc powstrzymać łez.. Był pierwszy dzień wojny Arany z Hopeanem, wzgórze Arklys nad Kefurbo. Starcie wrogich sobie wojsk nastąpiło wczoraj w nocy. Żołnierze ustawieni byli w stałym szyku- Arana od wieków słynęła z wysokiego stopnia wojskowości- stawiali oni zawsze na jakość, nie ilość. Jednak w walce z wojskami Hopeanu najbardziej wykwintna technika okazywała się upadać pod pchnięciami miecza i rozpuszczać we krwi innych poległych, stratowanych i znieważonych przez kopyta żołnierskich koni- tych braterskich i tych wrogich. Król pokładał nadzieję w magach, których umiejętności znacznie przewyższały magów hopeańskich. Armamento było najbardziej prestiżową uczelnią w obrębie kilku najbliższych państw , a niechętnie przyjmowano tam obcych. Mimo to wszyscy uważali tę wojnę za przesądzoną- jakże maleńka Arana mogła bronić się przed ponad dziesięciokrotnie większym Hopeanem! Jednak żołnierze, magowie i medycy dawali z siebie wszystko. Wielu poległo, pozostali dzielnie walczyli, nie odnotowano przypadku ucieczki z pola bitwy. Yova leżała bez ruchu na twardym łóżku w namiocie dla rannych. Ze względu na to kim była, Esther udało się załatwić dla niej najbardziej godziwie warunki leczenia- żeby nie powiedzieć- umierania. -Ty w to wierzysz? Esther…ja nie wywinę się z tego…już po mnie…zaraz przepadnę bez śladu…niezły ze mnie mag…polec w pierwszej walce… -Wielu chciałoby tak polec! Nasza batalia dalej walczy, broni cytadeli. Nie pozwolimy Hopeanowi jej odebrać!- głos Esther stawał się coraz bardziej rozpaczliwy -Musicie być odważni…-zaczęła Yova -Musimy- poprawiła ją przyjaciółka -Nie, musicie…mój czas minął, chociaż prawie się nie rozpoczął…ja znam Hopean…ty wiesz…ty jedna wiesz…- przerwała, by odkaszlnąć krwią. Zgięła się wpół, Esther pomogła jej utrzymać postawę siedzącą. Poprawiła koce udające poduszki. Yova opadła na nie bez sił- ty wiesz, że ja tam musiałam, Esther, ja uciekłam zaraz po aperturze, ja uciekłam, ja…-głos się jej załamał. Esther przyłożyła dłoń do jej rozpalonego czoła. Wypłukała czystą ścierkę w chłodnej wodzie i zaczęła skrupulatnie wykonywać okłady, tak jak polecił medyk. Wszyscy wzywali ją na front, ona jednak nie słuchała ich. Wiedziała, że jej miejsce jest przy umierającej przyjaciółce. W chwili, gdy Yova osunęła się bezprzytomnie na koce, do namiotu wszedł medyk. Spojrzał na dwie magiczki i zwrócił się do rudowłosej: -Cytadela wciąż się broni, jednak nie wytrzyma zbyt długo. Każda para rąk i serc- zwłaszcza tych czarodziejskich- jest tam potrzebna. Idź wypełnij swój obowiązek najlepiej jak potrafisz, wtedy obiecam ci, że ja zrobię to samo. Esther zrozumiała, że nie ma wyjścia. Jest magiem i musi zachowywać się jak mag. Wstała, pokiwała głową i skierowała się w stronę wyjścia. Odsunęła kapę namiotu. Odwróciła się jeszcze raz, patrząc prosto w ciemne oczy swojego rozmówcy. -Opiekuj się nią. Medyk skinął głową. *** Yova szamotała się na łóżku w malignie. Esther odeszła, co było dla niej zrozumiałe- obowiązek ponad wszystko. Medyk kręcił się koło jej łóżka mieszając jakieś zioła i proszki, nie zwracała jednak na niego większej uwagi. Przed jej oczami wciąż przewijały się obrazy ostatnich dni. Po tragicznej wieści jaką przyniósł posłaniec do domu Esther-kiedy to było!- wszystko potoczyło się bardzo szybko. Bezpośrednio z wioski udali się do Kefurbo. Cała batalia abiturientów Armanteo przechodząc przez miasta wzbudzała różne emocje: od radości, dumy i poczucia bezpieczeństwa po strach, niechęć i rozgoryczenie. Pomimo licznej grupy Yova wciąż była najbardziej zauważaną postacią. Jej blada cera i bieluteńkie włosy były znakiem rozpoznawczym rodowitych Hopeanów. W tym przypadku emocje ludu były jednoznaczne. Gdy zatrzymywali się w karczmach na posiłek Yova chowała się w najciemniejszy kąt. Kilka razy Chris już wyciągał różdżkę by dać nauczkę młodym mężczyznom rzucającym pod jej adresem niewybredne żarty. Zawsze jednak hamowała go, szepcząc mu do ucha rozmaite błagania i prośby, z przerażaniem patrząc na jego twarz, której sam wyraz gasił wszelkie komentarze . Niepotrzebny był im żaden skandal. Mama zawsze mi powtarzała ‘nigdy się nie chowaj i nie wstydź’- myślała w takich chwilach- ‘masz serce Aranki i to się liczy’. Oh, mamo gdybyś tu teraz była… Gdy doszli do Kefurbo, stolicy Arany mobilizacja dobiegała końca. Żołnierze byli formowani w odpowiednie bataliony, magazynowano pożywienie i broń, umacniano obronę cytadeli arklysowej. Przed bramą powitał ich nieznany, siwy mężczyzna. -Magowie, prawda- raczej stwierdził niż zapytał- przejdźcie tędy, tyłem cytadeli, znajdziecie zielone drzwi. Tam zbierają się magowie, dziś wieczór nastąpi oficjalne zebranie, na którym podzielą was na grupy i objaśnią strategię. -Jak myślicie, kto będzie naszym strategiem?- spytała Anabell- chyba nie jakiś wojskowy? -Inny, bardziej doświadczony mag, to pewne- odpowiedział Havil zmierzając szybko do celu. Przez całą drogę poganiał ich i zagrzewał do boju. Teraz w samym centrum obrony Arany był zdecydowanie w swoim żywiole. Doszli do zielonych drzwi. Gdy zapukali otworzyła im starsza magiczka. Niemalże czuć było bijącą od niej moc i blask. Tego faktu nie zmieniała nawet bardzo krzykliwa, kolorowa suknia. -Magicy? Nie przypominam sobie was, skąd jesteście? -Jesteśmy tegorocznymi abiturientami Armamento- odpowiedział Chris -Tegorocznymi powiadasz…no dobrze wchodźcie, na wojnie przyda się każda różdżka- otworzyła szerzej drzwi myślami będąc daleko. Popatrzyli na siebie zdziwieni, jednak posłusznie weszli do środka. -Tym korytarzem do końca- wskazała kobieta. Znaleźli się w dużym ciemnym pokoju z ustawionym na środku stole obstawionym najróżniejszymi krzesłami. Nie było tu nikogo. Na stole znajdowały się mapy i kolorowe pionki, jak gdyby zostawiły je dzieci grające w poszukiwanie skarbów. Z pomieszczenia wychodziły dwie pary drzwi, przy ścianach znajdowały półki z książkami. -Wszyscy są na kolacji, zaraz po niej odbędzie się zgromadzenie, nie wzięliśmy was pod uwagę, ale miejsce się zawsze znajdzie…- tu popatrzyła na ręcznie rzeźbiony w drogocennym kamieniu zegar- kolacja skończy się za jakieś pół godziny. Gdybyście jednak czegoś potrzebowali szukajcie mnie, to znaczy Ijós, w bibliotece – powiedziała mechanicznie, przekonana, że wiedzą, gdzie w cytadeli arklysowej znajduje się biblioteka, po czym zniknęła za drzwiami. Havil natychmiast rzucił się do oglądania map. Fachowym tonem stwierdził, że jest to strategia bitwy na wzgórzu Arklys. -Zaatakujemy ich od boku, tu zaznaczona jest też piechota i kawaleria. My to pionki niebieskie, Hopean to czerwone. Żółte… -Jeszcze nie ma żadnego my- wtrącił Chris- niewiadomo, czy nas przyjmą do batalionu magów. Mogą nas skierować do namiotów medycznych, w końcu tego też nas uczono. -Chyba sobie żartujesz, słyszałeś co powiedziała, ta magiczka Ijós- każda różdżka jest cenna! -Ale nie powiedziała, że koniecznie na bitwie… *** -Każda różdżka i każda moc jest dla nas niezwykle cenna. Hopean być może nie dysponuje tak wyszkolonymi magami jak Arana, ale jest ich-tak jak żołnierzy- więcej. Przeciętny mag arański to wybitny mag hopeański. Dlatego zabieramy każdego z was na pole bitwy. Nie obiecuję, że wszyscy wrócimy tu bezpieczni i zdrowi. Być może dzisiejsza noc jest ostatnią w waszym życiu. Ale to jest wojna, a wy jesteście magami- chlubą Arany i Armamento. –powiedziała Ijós i rozejrzała się groźnie po sali. – Nie powinniśmy się obawiać. Taktykę uzgadnialiśmy razem z oficerami wojska i uważam, że jest ona dobra i nieprzewidywalna. Wyszkolenie naszych żołnierzy stoi na najwyższym poziomie. Hopean to duże i potężne państwo. Mieliśmy szczęście sąsiadować z nim w pokoju tak długi okres czasu. Teraz musimy pokazać, że tego czasu nie zmarnowaliśmy. Jednak jeśli ktokolwiek w tym pokoju uważa inaczej, może wyjść- nie chcę do walki nikogo zmuszać, a ucieczka z pola bitwy jest niewypowiedzianą hańbą. Havil wyprostował się na krześle, wyraźnie dając do zrozumienia, że nikt nie będzie musiał nazywać go tchórzem. Chris uśmiechnął się pod nosem. Esther z Yovą wymieniły spojrzenia. -Z naszych źródeł wynika- ciągnęła Ijós- że wojska hopeańskie zjawią się na wzgórzu Arklys jutro wieczorem. Ale my będziemy gotowi do obrony. I do ataku… *** -Yova!- krzyknął przerażony Chris. Bitwa wrzała. Ginęli żołnierze i konie. Wszystkich zaskoczył brak magów z Hopeanu. Ijós i reszta dowodzących podejrzewali tu podstęp, ale byli przygotowani i na taką sytuację. Ściana magiczna otoczyła wojska hopeańskie i miała zacząć atak, gdy wprost ze środka walki wypadły bataliony magów. Arana zareagowała natychmiast. Powstały dwie grupy walczących- magów i żołnierzy. Ci pierwsi walczyli na wzgórzu, zaciekle, z mnóstwem wybuchów i błysków. Ijóś miała rację- pomimo znacznej przewagi liczebnej magów z Hopeanu, nie byli oni w stanie odeprzeć silnego uderzenia Arany. W bitewnym chaosie nikt nie zauważył, że Yova upada, zalana krwią, nieprzytomna. Oprócz Chrisa. Chwycił ją w ramiona, jednak nie wiedział co dalej. Jej zamknięte oczy. Czerwień krwi i biel włosów. Zieleń trawy. Obraz, który nawiedzał go w koszmarach sennych jeszcze przez wiele lat. Nagle przy jego boku pojawiła się Esther. -Idź walczyć. Zaniosę ją do namiotu medycznego. -Ale… -Walcz! walcz… alcz… cz… *** Otworzyła oczy. Medyk klęczał przy jej łóżku zmieniając bandaże. Odruchowo cofnęła się do ściany namiotu. Syknęła. Zabolało. -Nie ruszaj się, bo zrobisz sobie krzywdę- powiedział głębokim, spokojnym głosem. -Kto wygrywa?- spytała od razu. -Nie znam najnowszych wieści, ale wszystko jest pod kontrolą- odpowiedział, nie chcąc jej denerwować. Yova spojrzała na swoje ciało. Od piersi do pasa miała zawinięte bandaże z opatrunkami, od których bił dziwny, ziołowy zapach. -Co mi jest?- spytała nieśmiało. Przebywała w jednym pomieszczeniu z mężczyzną, którego nie znała. Z mężczyzną, który na dodatek rozpinał jej koszulę. -Sam chciałbym to wiedzieć- westchnął – przynieśli cię tu nieprzytomną, z ogromną raną na brzuchu. Ledwie zdołałem zatamować cieknącą krew. Potem dostałaś bardzo wysokiej gorączki. Majaczyłaś… -Majaczyłam? Ja…mówiłam coś konkretnego? -Nie- skłamał medyk, by znów nie podnosić ciśnienia magiczce – nic szczególnego. Teraz już nie masz gorączki, jednak rana wciąż nie chce się goić. Leżysz tu od trzech dni. -Trzech dni?! -Od trzech dni i chyba dopiero teraz jesteś w pełni świadoma. -Chyba tak… to znaczy…pamiętam, że Esther była przy mnie. -To ona cię tu przyniosła- potwierdził medyk – ale skoro jesteś w pełni świadoma, musze się ciebie zapytać o to, co wydarzyło się na polu bitwy. Co spowodowało, że trafiłaś tutaj? Yova zamilkła intensywnie wysilając swój rozum do wykrzesania chociaż iskry wspomnień. Na próżno. -Jedyne co pamiętam to potężne uderzenie światła. Nic więcej. -To mogło być wszystko- mruknął medyk- w takim razie nie zastosujemy żadnych specyficznych środków, będziemy się trzymać standardowych metod, na razie odpoczywaj- powiedział i skierował się do wyjścia. -Ja już nie wrócę do pełni sił, prawda?- wyszeptała Yova. Medyk odwrócił się. -Istnieje taka możliwość- przyznał niepewnie -Dlatego musisz mi opowiedzieć na dwa pytania. Pierwsze: jaka jest naprawdę sytuacja Arany? -Wygraliśmy bitwę pod Arklys, ale pochłonęła ona bardzo dużo ofiar. Hopean znów szykuje się do ataku, a my…z tego co mi wiadomo ustalamy nową linię obrony, Ijós zarządziła kolejne posiedzenie- odpowiedział w skrócie. Nie miał zamiaru mówić jej o poległych, o przyjaciołach… -Rozumiem- odpowiedziała Yova zbierając pokruszone myśli i wspomnienia- a ile czasu pozostało mnie?- zapytała spokojnie, patrząc w oczy medykowi -To zależy od wysiłku i innych czynników, ale ciężko będzie ci się poruszać z tak poranionym brzuchem- powiedział z narzuconym spokojem. -Na pewno masz tam coś, co może uśmierzyć, chociaż chwilowo ból- zerknęła na stół z mnóstwem buteleczek i tajemniczych roślin. -Nie mogę cię wypuścić w takim stanie- zdumiał się medyk, że coś tak absurdalnego przyszło jej do głowy. Jednak ona nie słuchała go. Wstała pośpiesznie zapinając koszule. Po chwili jęknęła i zatoczyła się z bólu, opadając z powrotem na łóżko. -Pomóż mi, proszę. Medyk podszedł do niej poprawiając koce, a ona popatrzyła na niego ze zdziwieniem. -Co ty robisz? -Jak to co- zdumiał się po raz kolejny- pomagam ci. -Więc daj mi ten środek- będzie z tego o wiele więcej pożytku niż z leżenia tutaj i powolnego umierania. Zawahał się i popatrzył na Yovę. W jej oczach był dziwny, heroiczny upór. Gdy rudowłosa Esther przyniosła ją do niego całą zbrukaną krwią zdziwił się i zapytał -Od kiedy my leczymy też wrogów? Popatrzyła na niego wtedy z chęcią natychmiastowego wbicia jak pala w ziemie, jednak szybko opanowała emocje i rzuciła krótko -To jest nasz mag, Terveys. Jeden z najlepszych, dlatego weź się do roboty, ona musi żyć. Przez okres gorączkowania wciąż bredziła coś o Hopeanie, matce i niejakim Chrisie, jednak niewiele z tego zrozumiał. Był tym bardzo zainteresowany. Wygląd niewątpliwie zdradzał jej pochodzenie, jednak mowa była czysto arańska. W końcu doszedł do wniosku, że jest tylko medykiem. Jego zadaniem jest ratować ludzi ze szponów śmierci, niezależnie od tego kim byli. Nie mógł znieść myśli, że tym przypadku mu się to nie udało. -Nie jesteś w stanie walczyć, nawet na najsilniejszych eliksirach przeciwbólowych- powiedział w końcu. -Nie mam zamiaru walczyć, proszę, zaufaj mi- jej głos był coraz bardziej zdesperowany. W końcu Terveys uległ. Podszedł do stolika, rozdrobnił kilka rodzajów ziół w moździerzu, po czym wrzucił je do szklanej fiolki z pomarańczowym eliksirem. Roztwór zasyczał i zmienił barwę na intensywnie granatową. - To najsilniejszy środek jaki mogę ci dać. Łyk uśmierza ból na kilka godzin. -Dziękuję ci- powiedziała Yova od razu przykładając fiolkę do ust. Wstała, zapięła pas i wzięła do ręki różdżkę. Medyk popatrzył na nią. -Idziesz pożegnać się z przyjaciółmi? Yova zagryzła wargi. Przed oczami pojawiły się jej twarze Esther, Havila, Anabell, Chrisa… Zrozumieją. Muszą zrozumieć. Jednak pozostawienie ich w całkowitej niewiedzy byłoby oszustwem. -Masz tu coś dopisania?- zapytała. Terveys skinął głową i podał jej kawałek czystego papieru i atrament. Napisała list, chociaż-jak zauważył medyk- przyszło jej to z trudem i ze łzami w oczach. -Dasz im go najwcześniej pojutrze- powiedziała związując kartkę- i proszę przekaż im, że…że nie miałam wyboru. Medyk znów tylko pokiwał głową milcząc. Gdy Yova wychodziła nie wytrzymał i zapytał: -Co masz zamiar zrobić? Przecież bez mocy do walki jesteś im niepotrzebna. Yova popatrzyła na niego. -Nie mogę walczyć, ale mogę przydać im się w inny sposób. |
Odp: Heltemodig
mmmmmmmmmmmm... czyli juz wiem, dlaczego yova odznacza sie jasna karnacja i bialymi wlosami! robi sie coraz ciekawiej, bardzo mi sie podoba, jejku, ten klimat - po prostu swietny <3
zdjecia tez fantastyczne, zadbalas o wszystkie szczegoly. a ta zakrwawiona yova... brr. tylko mam jedno pytanie, co ona ma na sobie? jakis dziwny ten stroj. aha, a dlugosc odcinka - nareszcie w sam raz, kolejne odcinki jak dla mnie spokojnie moga byc takie same, nie dziel na dwie czesci! zycze weny! |
Odp: Heltemodig
Cytat:
Wiesz co najbardziej podoba mi się w wyglądzie Yovy? Białe włosy i cera, w połączeniu z ciemnymi oczami. To daje naprawdę fajny efekt. Hopeanka? Hm... Zastanawia mnie jedynie dlaczego opuściła swój kraj? I czy była jedynie podrzędnym obywatelem, czy może córką króla? ;) Coś mi się wydaje, że Yova uda się do wojsk Hopeanu i zamiesza im trochę w planach. Cytat:
|
Odp: Heltemodig
niet
mówisz, że w sam raz? to dobrze, nie lubię się rozdrabniać zaspokoiłaś swoją ciekawość śniegu na głowie;p Sandra Dziękuje, tak to jest jak się edytuje dialog w ostatniej chwili xd Co do Hopeanu to może i masz racje...;p Dziękuję Wam i już wyjaśnia- tego zdjęcia miało tu w ogóle nie być, ale jedyny strój zakrwawiony jaki znalazłam należał do pielęgniarki i miałam nadzieję, że mi wybaczycie!:D |
Odp: Heltemodig
spoko, ciężko jest znaleźć coś zakrwawionego, sama próbowałam :P
świetna jakość zdjęć, klimat, i w ogóle ten teges. 10000000/10 |
Odp: Heltemodig
Tydzień temu przeczytałem pierwszy odcinek, lecz - jak to mam ostatnio w zwyczaju - komentarz postanowiłem odłożyć na termin późniejszy. Teraz jednak zrozumiałem, że czas nagli, toteż nie mogę odwlekać swojej opinii w nieskończoność.
Zacznę - jak zwykle zresztą - od uwag formalnych. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Koniec. Pora na część właściwą. "Leria" - takie było moje pierwsze skojarzenie. Podobna tematyka (fantasy), podobny styl (staranny, dość rozległe opisy). Istnieją jednak również zasadnicze różnice: po pierwsze, zaczynasz niczym Hitchcock - od trzęsienia ziemi, czyli wojny, która w wymienionym FS na razie stanowi jeno potencjalne zagrożenie. Po drugie, tekst Vipery wydaje mi się bardziej stonowany; u Ciebie widzę pewien patos. Nie myśl, że to źle - nawet lubię, gdy autor(ka) ma do zaoferowania silne uczucia, emocje, a nie tylko wzgardliwą ironię. Jest i druga kwestia z owym patosem się wiążąca: czy te wzniosłe słowa padające z ust bohaterów mają związek z pewnym etosem, mentalnością abiturientów Armamento, ich silnym poczuciem obowiązku i - nie bójmy się użyć tego słowa - patriotyzmem (zdaje się to sugerować napomknięcie o jakimś egzaminie z etyki), czy też może stanowią tylko ot taką propagandową gadkę, przejaw bezmyślnego przesiąknięcia ideologią? Klimat odcinka drugiego (bo na nim skupiam swój wywód) przywodzi mi na myśl bitwę pod Termopilami (gwoli formalności: nie oglądałem "300", choć chciałbym kiedyś to zrobić). Panują tu podobne stosunki ilościowe i jakościowe, ale nie to jest najważniejsze. Też mamy tu do czynienia z walką garstki "sprawiedliwych" przeciw całej masie "złych", przy czym ci pierwsi - niczym Spartanie - bardziej skorzy są chyba do śmierci niż do hańby. Naturalnie mnie także interesuje sprawa Yovy - zarówno pochodzenie, jak również cel przerwania rekonwalescencji. Nie do końca wiem, czemu, ale wydaje mi się, że bohaterka może odegrać rolę konia trojańskiego. Pozdrawiam, życząc weny. |
Odp: Heltemodig
Dla mnie też długość idealna. Jak zwykle fenomenalny tekst. I to by było tyle :P (obiecałam, że się rozpiszę, ale nie mam za bardzo o czym, a poza tym wena mi się skończyła. Wybacz :P)
Już spieszę z wyjaśnieniem "stylu Invidii"- patrząc na to fs i twój atelier zauważam, że masz swój, charakterystyczny sposób robienia zdjęć (pozy, układ kamery), ale także, że najlepiej czujesz się w takich klimatach... hm... magicznych :D To tyle. Pozdrawiam |
Odp: Heltemodig
Dziękuje Wam serdecznie:)
karmin uff mów do mnie jeszcze, mam już dość wyszukiwania tak dziwnych rzeczy;) Hnat W głowie mi się nie mieści jak po czterokrotnym przeczytaniu tego tekstu mogłam narobić tyle błędów! Muszę zdecydowanie pisać te rozdziały wcześniejszą porą. Co do 'Leri' to pisząc też przypomniało mi się to FS, jednak doszłam do wniosku, że podobieństwa są znikome- jedynie co je łączy to obecność magii, nawet czas jest inny, bo 'Leria' dzieję się-bądź co bądź- we współczesnym świecie. Co do zarzucanego mi patosu- naprawdę chciałam go uniknąć, ale jak inaczej wprowadzić czytelnika w scenę na łożu śmierci?;) Etos? Tak, jak najbardziej, magowie w moim opowiadaniu będą, hm...rycerscy i patriotyczni- ale jak wiadomo nawet wśród takich zdarzają się wyjątki. Jest tu wyraźne podzielenie na czarne i białe, ale w końcu jest to baśń:> Co do "300" to nie jestem w stanie Ci odpowiedzieć, bo tak naprawdę nie znoszę filmów wojennych, dlatego pisanie o bitwie było dla mnie nie lada wyzwaniem. Dziękuje Ci za komentarz, dał mi na prawdę sporo do myślenia:) Nysia No to mi smutno, że nie masz o czym pisać przy tym odcinku :< Co do 'stylu' to chyba masz rację, ja nie bardzo rozumiem reguły rządzące dzisiejszym światem, dlatego uciekanie w baśni(raczej nieświadome) było widoczne u mnie od dziecka;) Hm, ja wiem, że wiele z Was pewnie nie ma czasu, weny itd. ale jeśli się już zdecydowaliście przeczytać moje wypociny, to proszę chociaż o dwa słowa 'Fajny/Nie fajny odcinek'- wtedy wiedziałabym, że ktoś to czyta i że mam w ogóle dla kogo pisać;) |
Odp: Heltemodig
Oj źle mnie zrozumiałaś. Po prostu... Odcinek moim zdaniem jest tak dopracowany, że nic więcej dodawać nie trzeba. Zresztą i tak podzielam opinie poprzedników, a po co mam pisać to samo? Ale postaram się walnąć ci kiedyś porządnego komenta :P (może jak będę miała więcej odcinków :P)
|
Odp: Heltemodig
Bardzo wiele się dzieje i rzeczywiście każdy szczegół jest dopracowany...
Bardzo podobają mi się zdjęcia i same postacie. Ogółem no nie mogę powiedzieć, że jest to fajne, bo to za banalne określenie..... Nie mogę znaleźć słowa, to po prostu jest takie oryginalne i wyjątkowe. Rozległe opisy wydarzeń i ten fantastyczny styl... Dawno nie czytałam czegoś podobnego. Nawet mnie zaciekawiło. Podoba mi się:P |
Odp: Heltemodig
Nysiu ja FS zakończę po 4 odcinku;p
Avonlea bardzo Ci dziękuję;) |
Odp: Heltemodig
Cytat:
Poza tym nie zauważyłem jakiś szczególnych błędów. Sama treść bardzo mi się podoba i jestem ciekaw dalszych losów bohaterki. |
Odp: Heltemodig
A już z początku wydawało mi się, że uśmiercisz naszą główną, białowłosą bohaterkę ;]
( Co nie ukrywam nawet by mi się spodobało, przez oryginalność, mimo że lubię Yovę ) Przypomina mi to, jak już mówiłam, Otwórz oczy Co było genialnym FS i przeklinam dzień w którym musiało dobiec końca. Mam nadzieję, że z czasem twój wymysł również mnie zachwyci i spełni moje oczekiwania. Havil - tego wojownika uśmiercić nie możesz. Jest niby taki jak każdy piękny mężczyzna, ale jest jakiś taki... um :) < więcej jego zdj.... no i w jednym z tych widać kratki ;D Jednak bardzo ładne zdj. > Chris - chciałabym móc wejrzeć w jego myśli, gdy widział leżącą w krwi Yovę.. Ogółem ciekawa jestem co tam naskrobiesz i czy zrobisz odważny ruch i uśmiercisz naszą heroiczną bohaterkę. Czekam, czekam. VOLT :D |
Odp: Heltemodig
Bardzo dobrze poradziłaś sobie z rozwinięciem fabuły. Sprawnie tworzysz akcję opisując jednocześnie myśli i sposób reagowania bohaterów. Od początku do końca podtrzymany jest jeden klimat - baśniowa fantazja.
Znakomite zdjęcia, dekoracje i charakteryzacja bohaterów idealnie odzwierciedlają czas i miejsce opowiadania. Podoba mi się nie tylko Twój pomysł, ale również stranność z jaką powstaje to fotostory. ;) Wyjątkowo zwróciła moją uwagę mądrość tego cytatu : Cytat:
|
Odp: Heltemodig
Długo zastanawiałam się nad odpowiednim komentarzem i stwierdziłam, że skoro dotychczas nie wymyśliłam nic konstruktywnego, będę pisała od tak, z głowy.
Przeczytałam i bardzo mi się spodobało. Od razu uderzyło mnie to, czego mi brakowało w pierwszym odcinku. Opisy emocji głównych bohaterów! Trzeba przyznać, że w rozdziale pierwszym wprawdzie trochę tego brakowało, ale za to teraz oddałaś te braki i to z nawiązką! Zdjęcia - no nareszcie mogę się nasycić wyglądem Yovy i dokładnie o takie uchwycenie tej postaci mi chodziło, zupełnie jakbyś czytała w moich myślach. Jest Yova, zaakcentowana w zdjęciach ale nie wychyla się szczególnie na pierwsze miejsce. Mimo szramy i zadrapań widocznych na ostatnim zdjęciu, trzeba przyznać że wygląda uroczo, a przez to i groźnie (dodając fakt iż jest magiem). I jeszcze coś, na co zwróciłam uwagę. Mianowicie spodobał mi się sposób w jaki ujęłaś scenę, gdy Iova upada na ziemię. Był wprawdzie Chris, podbiegł do niej, krzyknął ale to wszystko pozostało jakby w tle a cała reszta ma się dziać tylko w naszej wyobraźni. Przyznam, gdybyś opisywała w tamtym miejscu jego lament.. nie wiem czy to by pasowało. No, tyle - mam nadzieję, że w miarę zwięźle ujęłam swoje przemyślenia - jest ich jeszcze więcej, ale spisanie ich zajęło by więcej czasu niż zajętego miejsca na forum. Pisz dalej, naprawdę przyjemnie mi się czyta Twoje dzieło. Opowiadanie mimo cięższego tematu (nie jest to opowieść o swobodnej przechadzce po parku) czyta się lekko i przyjemnie. |
Odp: Heltemodig
Czekoladowy
Cóż, już mówiłam, że mam mało wprawy w scenach batalistycznych, więc bardzo dziękuję za wszelkie uwagi;) Z flanki...zapamiętam! czarnula Uśmiercanie głównej bohaterki w drugim odcinku byłoby głupotą!xd Za to w następnym odcinku obiecuję Ci porządne zdjęcia Havila, no i może trochę więcej jego wypowiedzi;p Co do siatki- niestety widok z góry dostępny jest tylko w trybie kupowania, a zależało mi właśnie na takim ujęciu:) aniołek Cóż, filozofem to ja może i nie będę, ale dziękuje Ci bardzo za te ciepłe słowa!:) alexiel Pisz co Ci tylko do głowy przyjdzie, ja dokładnie analizuję każde zdanie;) Tak, w końcu to wojna i chciałam oddać klimat tych czasów zwłaszcza z perspektywy człowieka, stąd te emocje;) Scena upadku Yovy jest nam wiadomo-bądź co bądź- z jej wspomnień, dlatego jest ona tak...mglista, ale jestem pod wrażeniem, że to zauważyłaś!;d Liczę na komentarz jeszcze jednej(!) osoby, też dla mnie ważny, Wam serdecznie dziękuję za pochylenie się nad tym FS, wszystkich zachęcam do czytania i komentowania:) |
Odp: Heltemodig
jakiej osoby???
Jakbyś napisała że z flanki (dobrze napisałam?)to bym za Chiny nie załapała o co caman http://forum.thesims.pl/images/smilies/wink.gif |
Odp: Heltemodig
Hm, myślę, że ta osoba domyśli się, że o nią chodzi;p
|
Odp: Heltemodig
Tak, domyśli się domyśli :) (jeżeli Twój komentarz jest dla mnie ważny ;))
No więc tak - w celu potwierdzenia co moich spostrzeżeń, przeczytałem wszystkie komentarze przede mną, no i z przykrością muszę stwierdzić, że nic oryginalnego nie napiszę. W swoim temacie wczoraj sobie pozwoliłem na taką małą sentencję, że chciałbym pisać tak opisy jak Ty ^^ Czasami przynudzą, ale czasami są naprawdę ciekawe. No i coraz bardziej podoba mi się ten fantastyczny, czy tam baśniowy, charakter opowiadania. Ja z reguły jestem dość sceptycznie nastawiony, ale Twoje jak najbardziej mnie zainteresowało. Po za tym błędem było przejrzenie na początku wszystkich zdjęć- bo wynikało z nich z góry, że yova przeżyje :D Ja tam nie zauważyłem różnych błędów (widać, że piszesz starannie i poświęcasz temu czas). Pozdrawiam :) |
Odp: Heltemodig
Gio Oczywiście że ważny, w końcu jeszcze przez te miesiąc jesteś Kaczym Piórem;p Nudne opisy? Biedaku, co Ty zrobisz w 3 rozdziale(bo znów Cię będę szantażować dopóki nie przeczytasz xd) Śmieszne jest to, że ja nie dbam o ten klimat- on sam jakoś wychodzi:P Ponieważ na większą publikę nawet nie liczę; zauważyłam, że niektórzy użytkownicy dorzucają 'bonusy', więc postanowiłam nie być gorsza;) Z dzisiejszej 'sesji' |
Odp: Heltemodig
swietne zdjecia - ta kobieta na 1 ma wspanialy naszyjnik <3
|
Odp: Heltemodig
Trzecie zdjęcie jest prześwietne :) Ta blondynka (wybacz, zapomniałam imienia ^^) genialnie wyszła. Nie zauważyłam wcześniej tego tatuażu.
A Yova i Chris zawsze wydają mi się komiczni, bo pod względem wyglądu są swoimi przeciwieństwami. Po prostu jak dzień i noc ^^ |
Odp: Heltemodig
Świetne zdjęcia, nareszcie mogę sobie popatrzeć na Yove ;)
Ja również podpisuję się pod przedmówczynią. Yova i Chris z punktu wyglądu są swoimi przeciwieństwami ale.. mi to nie przeszkadza, przecież przeciwieństwa się przyciągają, no nie? Najbardziej podoba mi się czwarte zdjęcie (ahh ten moja wrodzona skłonność do romantyzmu - jakimkolwiek by nie był). Fajnie ukazana "Wenus i Wulkan". A .. ten pan widoczny, nad czwartym zdjęciem (za nic w świecie nie potrafię przypomnieć sobie jego imienia) ma boskie oczy.. mniam. To chyba tyle, jak coś sobie przypomnę to napiszę ;) |
Odp: Heltemodig
Bardzo pasuje ta różowa tonacja zdjęć gdyż daje poczucie nierealności i podkreśla klimat fantazji. Świetna charakteryzacja postaci. ;)
|
Odp: Heltemodig
dziękuje Wam, na trzecim zdjęciu to Anabell i Havil(ja też nie mogłam zapamiętać tych dziwnych imion)
Sandra przejrzałaś mnie, właśnie chodziło mi o taki kontrast- śmietanka i czekolada xd Albo, jak to ujęła Alexiel, Wenus i Wulkan;) aniołku, to miało być niebieskie O_o ale spoko, może być też różowe, ja się już będę do końca życia tutaj kojarzyć chyba z różowym:D |
Odp: Heltemodig
Cytat:
Apropos różowego, to jeden z moich ulubionych kolorów. :] |
Odp: Heltemodig
U mnie też to jest tak lekko różowe/liliowe.
A tak ogólnie, Invidio - co z kolejnym odcinkiem? |
Odp: Heltemodig
wciąż zastanawiam się jak ładnie wybrnąć z jednej sytuacji, ale odcinek leżakuje grzecznie w swoim folderze;)
wyszło liliowe, bo duża część przedmiotów sukien itp. była czerwona- odkryłam! |
Odp: Heltemodig
aj, a ja myślałam że dałaś odcinek!
a odcinek nie może poleżakować tutaj? |
Odp: Heltemodig
Cytat:
Kiedy coś nowego? |
Odp: Heltemodig
Kurczę, czarnulo, nie zabij mnie ale Havil nie zmieścił się w tym odcinku, bo musiałby on zmienić się w całkiem pokaźną epistołę.
W ostatnim, czwartym odcinku będzie na wszystko miejsce, obiecuję, na razie muszę zrobić zdjęcia do odcinka trzeciego, co czuję, że zajmę mi trochę czasu, ale obiecuję, że odcinek jutro, najpóźniej pojutrze!:) I dziękuję, że się tym interesujecie ;p |
Odp: Heltemodig
Spokojnie, nie zabije, ale może jakiś bonus by się.. nadał? :)
Cytat:
Wiem, wiem, jedynie ja robię ze swojego FS dziwny, niezrozumiały tasiemiec, ale Tobie na to zezwalam bez żalu, gdyż poradziłabyś sobie w bardzo rozwiniętej fabule. A tu koniec jest tak bliski? :( I pozbawisz mnie mojej ulubionej postaci męskiej?! :P Zastanów się nad tym Invisiu, bo trudno mi się z tym pogodzić. |
Odp: Heltemodig
^ To jest moje pierwsze FS, więc chciałam tylko spróbować czy dam radę;p Poza tym ja chyba bym nie umiała pisać taśmowców- bałabym się, że się w tym poplączę, dlatego podziwiam Twoją wytrwałość w Why Me xd No dobra, ale przynajmniej mogę obiecać, prawdopodobnie przedostatni odcinek. Pisze prawdopodobnie, bo nie wiem, czy mi jeszcze coś do głowy nie wpadnie. Zapraszam do czytania i komentowania!:) http://i1094.photobucket.com/albums/...95816525</div>
http://i1094.photobucket.com/albums/...g?t=1295816530 Brzask nowego dnia zaskoczył zwierzęta i ludzi. Pierwsze promienie słońca omiotły świat w czasie krótszym niż mrugnięcie powieki, otulając chłodnym blaskiem krople rosy i korony drzew. Żółty czyżyk sfrunął do gniazda z którego wydobywały się skrzeki domagających się natychmiastowego zaspokojenia głodu młodych. Pieczołowicie wsunął do ich gardeł cząsteczki pożywnych nasion. Już miał odlecieć po następną porcję, gdy jego uwagę przykuło, być może codzienne zjawisko, ale nie od dziś wiadomo mieszkańcom wsi, a nawet i uczonym czerpiącym inspiracje z wierzeń ludowych, że zwierzęta wyczuwają rzeczy niezwykłe, które ukrywają się pod błahymi, nic nieznaczącymi przesłankami. Miedzy drzewami kluczyła drobna, białowłosa dziewczyna. Maszerowała skulona. Być może było jej zimno, okryta była przecież jedynie cienką peleryną. Z wewnętrznej kieszeni wyciągnęła fiolkę z tajemniczym płynem. Jęknęła, usiadła na mokrej trawie, opierając się plecami o korę drzewa. Czyżyk sfrunął na pobliski kamień. Nie czuł bowiem wobec niej strachu. -Cieszysz się porannym dniem, co- mruknęła patrząc na niego nieprzytomnie – jak tu jest pięknie- rozglądnęła się po lesie po raz kolejny doznając dziwnego objawienia. Jakby natura wciąż odkrywała się dla niej na nowo. Ptaszek przekrzywił głowę. Skąd to zdziwienie? Jego dom to najpiękniejsze miejsce na świecie, przecież to oczywiste! Yova podniosła się ciężko z ziemi. Eliksir powoli zaczął działać, ból ustępował. -Muszę iść dalej, zanim lek przestanie działać – rozejrzała się jeszcze raz po zielonym lesie. Najchętniej zostałaby tutaj, wykąpała się w pobliskim strumyku i zasnęła pod sosną. Życie bywało okrutne. Popatrzyła na coraz szybciej wznoszące się słońce. Znała ten las, ścieżki i skróty niczym własną kieszeń. Bez wahania ruszyła dalej, próbując nie przyśpieszać bicia swojego serca. Czyżyk spojrzał na nią i znów się zdziwił. Skoro tu jest tak pięknie, jest pożywienie i schronienie to po co ona szuka szczęścia gdzieś indziej? *** Strażnicy otwarli dużą, masywną bramę miasta. Targ kwitł w najlepsze, miejscowe przekupy wymieniały plotki, wywrzaskując jednocześnie zawartość swoich straganów. Nikt nie zwracał uwagi na młodą dziewczynę, wyraźnie zmierzająca w stronę zamku i warowni. Dziwne, że tutaj wszyscy traktowali ją jak ‘swoją’, a nigdy nie nazwałaby tego miejsca- pięknej Grandy- domem. Minęła rynek oraz kilka sklepików, nie zatrzymała się przy wielkim, kamiennym mężczyźnie ustawionych na środku głównego placu. Duże miasto tętniło życiem. Tyle wspomnień, upokorzeń i satysfakcji… Wkroczyła na peryferie miasta. Spojrzała na pałac królewski- odgrodzony od miejskiego zgiełku, dostojnie górujący ponad wszelkimi innymi wzniesieniami, otoczony fosą i gęstym lasem. Przed oczami stanęły jej te wszystkie perły, suknie i orkiestry… Przez chwilę zastanowiła się jak się tam dostać. Znała niemal każdy zakątek tego zamku, ale nigdy nie musiała zakradać się do niego jak intruz. Zwykle wchodziła tam ze uśmiechem na ustach, wysłuchując, jak pięknie wygląda i odpowiadając na pytania związane z poczynaniami ojca, ze zdrowiem matki. Wyjątkiem były sytuacje, kiedy na zamek wkraczała razem z… -Dronning.- dokończyła swoje przemyślenia cichym szeptem . Tak , kiedy była z nią nie otrzymywała tak wiele komplementów. Nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie, zwykle pochwały przyjmowała gorącym rumieńcem. Dronning była inna. Umiała odbierać należne jej zaszczyty w naturalny sposób, zawsze serdecznie przy tym rozmawiając z przybyszami, a nawet ze służbą. Yova uśmiechnęła się pod nosem. Dronning zawsze żartowała z jej wrodzonej nieśmiałości. Wielokrotnie powtarzała: ‘jeżeli w środku zimy zabłądzisz w lesie i odnajdą cię rycerze to po rumieńcach rozpoznają, że to… -Yova?- zamarła. Głos, który jeszcze wyraźnie dźwięczał w pamięci nagle dotarł do jej uszu. Nie śmiała się poruszyć. -Yova, to ty?- melodyjny głos znów zranił jak sztylet leśną ciszę. Powoli odwróciła się. Nie myliła się. Jakże mogła się mylić- znała przecież ten głos od dziecka! Kilka kroków dalej stała młoda, piękna kobieta. Delikatną twarz pokrywało w tej chwili zdumienie. Nic więcej. -Nie myślałam, że kiedykolwiek cię tu jeszcze zobaczę- powiedziała, widząc, że Yova zaniemówiła. -Dronning…ja przybyłam tu tylko na chwilę- wykrztusiła- ja…chciałabym zobaczyć się z ojcem- wyszeptała patrząc na nią niepewnie. -Nie jestem pewna, czy wrócił już z wojny… -Wojny? Gdzie toczył wojnę?- spytała szybko. -Nie mam pojęcia, przecież się tym nie interesuje- odpowiedziała patrząc na nią podejrzliwie –Co ci się stało?- jej wzrok padł na poranioną twarz. -Nie…nic takiego, a co u króla?- spytała, desperacko siląc się na beztroski ton. -Jest chory. Właśnie wracam od znachorki. Może pójdziesz ze mną na zamek? -Nie- Yova cofnęła się z przerażeniem- nie, Dronning, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł… -Co, boisz się, że cię wydam?- zaśmiała się złośliwie- nie bój się. Nie powiem nikomu, że tu jesteś. Yova zawahała się. Wcześniej oddałaby Dronning swoje życie. Teraz jednak to bezgraniczne zaufanie było poważnie zachwiane, jeśli nie całkowicie zniszczone- i to zniszczone przez nią. -Chodź- powiedziała spokojnie- wejdziemy od tyłu, żeby nikt nas nie zobaczył. Przeszły przez zwodzony most, otwierany w dzień, ominęły główne, ozdobne drzwi i okrążyły pałac. -Jakże różni się to potajemne wejście na zamek od wjazdu na koniach z głośnym tętentem i dziewczęcym śmiechem- pomyślała. Po chwili wspinały się w ciszy po schodach. Yova doskonale wiedziała, gdzie prowadzą- ile razy wymykały się tędy na nocne hulanki w karczmie! Weszły do dużej, bogato zdobionej sypialni. Wtedy dopiero Dronning popatrzyła na nią z zatroskaniem. -Mów, co się z tobą działo. Pod jej wzrokiem coś w Yovie pękło- to bohaterstwo, ten upór, duma- wszystko poszło w niepamięć i zostało zalane spazmatycznym szlochem. -D…dron…ing…prze…prze…praszam- Yova łkając osunęła się na wielkie łóżko, które znało wszystkie sekrety przyjaciółek. -…ja nie ch…chciałam cię zranić…ale…ja nie mo…mogł…am dłużej wytrzymać…prz…przy ojcu… -Cicho, już spokojnie- powiedziała Dronning tuląc ją do siebie. Była bardzo zaskoczona taką reakcją, zwykle niewylewnej Yovy. – Ciężko było mi się pogodzić z twoim odejściem…twoją decyzją… -Musisz mnie teraz tak…tak strasznie nienawidzić- przerwała jej Yova wciąż nie mogąc się uspokoić. -Nie, Yo, to nie tak- zaczęła Dronning- bardzo chciałam cię zrozumieć…długo nad tym myślałam po twojej ucieczce…wszyscy byli w szoku. A raczej ci, którzy wiedzieli, twój ojciec starał się zachować to w tajemnicy, ale kiedy nie wróciłaś po odebraniu dyplomu… -Dronning, ale…ale ja…nie żałuję tego co zrobiłam. -Jak to?- zapytała Dronnig otwierając szeroko oczy- Yova…w takim razie po co tu przybyłaś? -Chciałam z tobą porozmawiać- Yova spróbowała na nowo pozbierać myśli- i przeprosić, tak mocno przeprosić. To ja zniszczyłam naszą przyjaźń, i te wszystkie wspomnienia… -Nie- przerwała Dronning – wspomnień nie da się zniszczyć. Z tym drugim się zgodzę. To twoja wina, to ty uciekłaś z Hopeanu chcąc udowodnić całemu światu jaka jesteś szlachetna.… -Nie…nie, to nie tak! -Cicho, teraz ja mówię. Uciekłaś raniąc wiele ludzi, o których uczuciach nawet nie pomyślałaś- począwszy na moich, a na królowej kończąc. Twoja matka oddała cię pod jej opiekę, a ty zbezcześciłaś jej pamięć łamiąc te nakazy. Twój ojciec był bardzo zmartwiony, wciąż mówił, że po śmierci Eloi kompletnie ci odbiło, chciałaś się tak bardzo do niej upodobnić, że… -Mój ojciec był jaki?!- krzyknęła Yova podnosząc się z łóżka. Dronning zamilkła. Zbyt dobrze znała przyjaciółkę. Widziała, że teraz była w stanie najwyższego wzburzenia, a w takich momentach stawała się nieobliczalna. Jakby wszystkie chowane przez nią emocje kumulowały się i wybuchały w takich chwilach. -Zmartwiony, przecież mówię. Bardzo to przeżył i wcale mu się nie dziwię. Najpierw stracił ukochaną żonę, potem zbuntowała się jego jedyna córka… -To jest bardzo mylne i krzywdzące spojrzenie Dronning. Krzywdzące mnie i moją matką- powiedziała Yova z niezwykłym spokojem- mój ojciec nigdy szczerze nie płakał za Eloi. To tylko pozory. Nie martwił się również moim bezpieczeństwem. Odeszłam z domu w pełnej świadomości, chociaż w bardzo niezdrowej atmosferze. Jeszcze raz proszę cię, byś mi wybaczyła, że nie przyszłam się z tobą pożegnać. To wszystko działo się tak szybko… -Dlaczego uciekłaś z domu?- spytała prosto z mostu Dronning. Przeprosiny mało ją obchodziły. Przebaczyła przyjaciółce już dawno. -Oficjalnie moja mama zmarła na gorączkę. To prawda, ale chorobę tą wywołały różne eliksiry, które zdobył od jakiejś szamanki. Otruł ją- powiedziała szybko, jakby bojąc się, że nie starczy jej odwagi. Te wspomnienia wciąż wywoływały w niej chęć przebicia ojca ostrym sztyletem. -Yova- Dronning nie mogła w to uwierzyć i zaczęła bać się o zdrowie psychiczne przyjaciółki- przecież to co mówisz nie ma sensu. Skąd wiesz, że to on za tym stoi? No i co ważniejsze, po co miałby to robić? -Wiem. Powiedział mi to prosto w twarz.. -Co?! -Powiedział mi to. Matka nie chciała dłużej z nim być. Jego postać dobrego ojca to tylko gra całej rodziny. Chciałyśmy odejść obie, do Arany. Tam miałabym bliżej do Armamento, a mama wróciłaby do swojej ojczyzny! -Przecież Eloi tylko urodziła się w Aranie, gdy była dziewczyną zamieszkała z rodzicami w Hopeanie… -…i poślubiła ojca, tak.. Ale była szczęśliwa z nim do czasu. Potem, kiedy zaczął podbijać obce ziemie, zrobił się zupełnie inny, ja pamiętam tą przemianę…- Yova znowu miała w oczach łzy-nigdy nie poznałam dziadków. Podobno wrócili do Arany, ale ich nie odnalazłam. Chciałam spróbować, chciałam spełnić wolę mojej mamy, Dronning naprawdę. Ojciec spalił wszystkie pamiątki po niej, został mi tylko ten wisior- spojrzała na misterny wisiorek zawieszony na długim złotym łańcuszku. -Dlaczego nikomu o tym powiedziałaś?- Dronning chciała uporządkować nowe wiadomości. -Powiedzieć?- zaśmiała się Yova- przecież i tak nikt by mi nie uwierzył. Wszyscy myślą, że jestem szalona. -A ty jesteś po prostu poraniona przez wspomnienia- pomyślała Dronning. Miała wyrzuty sumienia. Tak szybko uwierzyła innym. Była dumna ze swojego miłosierdzia- okazała wyrozumiałość dla chorej przyjaciółki, która nie wie co robi! Tymczasem ona w bólu szamotała się między wygodnym życiem w Hopeanie a ciężką pracą na arańskiej ziemi. To Yova zasługiwała na podziw, nie ona. Nawet nie zauważyła, kiedy łzy zaczęły spływać i z jej policzków. -Dlaczego chcesz się zobaczyć z ojcem?- spytała Dronning -Chcę z nim porozmawiać. Arana została zaatakowana przez Hopean, może mógłby coś zrobić, król, twój ojciec, przecież mu ufa… -Oh, Yova wątpię w to, żeby tak doświadczony strateg jak twój ojciec kierował na wojnie pobudkami emocjonalnymi…nie wiem nawet kto prowadzi tę bitwę -Ale jakie niby Hopean będzie miał korzyści z podbicia Arany? -Dostęp do Oceanu Północnego- odpowiedziała bez wahania Dronning. -To zaledwie parę kilometrów wybrzeża!- oburzyła się Yova -muszę zobaczyć się z ojcem- powiedziała, patrząc prosto w oczy przyjaciółce- proszę. *** Stanęła przed masywnymi, ciemnymi drzwiami. Serce znów zaczęło bić szybciej. Sięgnęła po fiolkę z lekarstwem. Zapukała. -Wejść- usłyszała niski, stanowczy głos. Wzięła głęboki oddech i nacisnęła zimną klamkę. Zobaczyła go i wszystkie wspomnienia znów stanęły jej przed oczami. Mama, dom, dzieciństwo- i te najnowsze, apertura i ostatni pobyt na zamku. -Proszę, proszę, kogo ja tu widzę- uśmiechnął się, ironicznie mrużąc oczy. Yova wzdrygnęła się. Była do niego tak strasznie podobna! – Tak, sądziłem, że jeszcze cię zobaczę. Usiądź. Co sprowadza tutaj niewierną córkę?- zapytał, wygodnie moszcząc się na fotelu przed stołem. -Chcę z tobą porozmawiać- odpowiedziała zbierając odwagę. Przyglądnął się jej badawczo. Uniósł jedną brew i wyraźnie powstrzymując się od komentarzy powiedział: -Słucham. -Jestem tu w sprawie wojny z Araną- głos Yovy lekko drżał, ale oczy były stanowcze. Szkoda tylko, ze identyczne oczy znajdujące się naprzeciwko niej wyrażały ten sam upór- pewnie wiesz, że Hopean zaatakował nas… -Wiem- potwierdził krótko. -Tak i właśnie…- zająknęła się- przyszłam do ciebie, żebyś powiedział mi kto prowadzi tę wojnę. Chciałabym porozmawiać z głównym dowódcą. -O czym? -Żeby zaniechał tej walki. Hopean utrzymywał dyplomatyczne stosunki z Araną przez wiele lat i oba państwa czerpały z tego korzyści. Nie widzę sensu burzenia tego spokoju, Arana będzie walczyć o niepodległość, a Hopean nie ma żadnych korzyści z tej inkorporacji. Nie uzyska dużych zasobów ziemskich, żadnych surowców ani majątku, obszar Oceanu Północnego jest znikomy. Utrzymując sojusznicze stosunki zawsze może liczyć na wsparcie magów podczas wojen z innymi większymi państwami- wyrecytowała z pamięci Yova. Patrzył na nią w skupieniu. Z jego twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji. -Może Hopean chce zająć Armamento?- zapytał. -Ta uczelnia nigdy nie będzie szkolić tak dobrze obcokrajowców- warknęła Yova -Wiesz to z doświadczenia?- zapytał złośliwie. Yova spiorunowała go wzrokiem -Daj mi porozmawiać z dowódcą. -Słucham. -Daj mi porozmawiać z osobą dowodzącą wojną Hopeanu z Araną- powtórzyła. -Słucham. Yova wtedy zrozumiała. Zachłysnęła się powietrzem i popatrzyła na niego wielkimi, zdumionymi oczami. -Ty…ty… -Ja- odparł znużony. -Myślałam, że nie możesz być jeszcze bardziej podłym sukinsynem!- krzyknęła nie panując nad sobą- ale dla ciebie nie ma granic nie do pokonania! Jak mogłeś! -Uspokój się dziecko, jak ty z tak wybuchowym charakterem ukończyłaś tą uczelnię?- nie mrugnął okiem na wykrzyczane mu w twarz obelgi. -Dlaczego to zrobiłeś? I kto ci na to pozwolił?! -Jestem prawą ręka króla i głównym strategiem, a powiedzmy sobie szczerze król nie należy do najbystrzejszych ludzi chodzących po tym brudnym świecie. Nie było trudno przekonać go do działań wojennych. -Mogłeś zaatakować kilka lat temu. Wtedy Arana była słabsze niż teraz… -Oh, chciałem, żebyś zdążyła się wykazać na wojnie, w końcu nie po coś siedziałaś w tej dziurze przez siedem lat- mówił spokojnie- no i chyba nie poszczęściło ci się w tych pierwszych walkach- dodał patrząc na jej poranioną twarz. Tego Yova nie była w stanie znieść. Wstała, przewracając ciężki fotel z hukiem na podłogę. -Ty nie jesteś moim ojcem. Nie chcę nawet myśleć, że twoja krew płynie i w moich żyłach. Jak mama mogła popełnić taki błąd… -Wciąż jesteś zaślepiona ideałem swojej nieskazitelnej matki- prychnął- szkoda, że nie wiesz kim naprawdę ona była. Nie różniła się wiele ode mnie. Była równie podła i… -Milcz! – krzyknęła i rzuciła się w stronę drzwi. Szumiało jej w głowie, ściskała w dłoni różdżkę. Nie chciała, by krew ojca spoczywała na jej rękach. Patrząc na wybiegającą córkę poczuł lekkie ukłucie. Gdzieś w okolicy serca? Nie, trzeba natychmiast stłumić to uczucie. Ale gdyby tylko znała prawdę… Nie wiedziała jak wydostała się z centrum Grandy. Pamiętała zwodzony most i zamykane na noc stragany, nic więcej. Po chwili znalazła się w lesie na obrzeżach miasta. Usiadła na najbliższym kamieniu. Nie mogła powstrzymać szlochu. Łzy spadały na ubranie, jedna po drugiej. Czuła, że jej życie było tylko marną grą przy stole otoczonym wybornymi graczami, a ona jedna nie umiała zachować pokerowej twarzy. I właśnie została wyrzucona z kolejnego rozdania kart. Znów poczuła uderzający ból, na który pod wpływem emocji nie zwróciła uwagi. Sięgnęła po fiolkę. Na samym dnie lśniło kilka kropel. Jęknęła. -Przynajmniej zdążyłam po latach pogodzić się i pożegnać z Dronning- przemknęło jej przez myśli.. Wszystko zaczęło się rozmazywać, a ona poczuła, że opada w miękką ciemność… (A teraz coś specjalnie dla czarnuli) |
Odp: Heltemodig
Heh, trochę się uzbierało :D
Cytat:
Cytat:
może przekupki? Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
[quote]Byłą do niego tak strasznie podobna![quote] była Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
jak na początku przejrzałam zdjęcia to chciałam napisać że ostatnie (nie licząc bonusu dla czarnuli) wyszło rozmazane, ale koniec wszystko wyjaśnia :) ocena: 9/10 bo jednak trochę błędów było. PZDR~KARMIN456 |
Odp: Heltemodig
karmin, ja się tak nie bawię, niech ktoś mi powie, jak wyłączyć tą przeklętą samokorekte!
Poza tym naprawdę dziękuję za to bystre oko, szkoda tylko, że nie powiedziałaś mi nic o samym odcinku;) Co do przecinków- w niektórych miejscach nie dawałam kropek aby podkreślić szybkość i dynamiczność wypowiedzi. No dobra, ale wciąż czekam na więcej komentarzy!;p |
Odp: Heltemodig
Cytat:
Cytat:
Cytat:
No... wiedziałam! Wiedziałam, że Yova ma wpływowego tatusia w Aranie ;D Ale tak ogólnie widać, że wiele tajemnic, które mogłyby zmienić bieg historii, nadal nie wyszło na światło dzienne. Szczególnie zastanawia mnie postać ojca Yovy - przez tą wieeelką skorupę obojętności przebijają się jeszcze jakieś uczucia. I coś co jego córka powinna wiedzieć... Generalnie bardzo podoba mi się postać Dronning. Może dlatego, że jest częścią przeszłości głównej bohaterki, a może dlatego, że potrafiła przyznać się do swoich błędów. Nie próbowała się wyprzeć swojej ślepoty i łatwowierności. Tak, to chyba główny powód, dlaczego tak bardzo ją polubiłam ^^ Co do samej Yovy - cóż... nie wierzę, że pozwolisz jej tak łatwo umrzeć. To byłoby po prostu wredne ;P Nie no, tak naprawdę to nie wiem co mogłoby ją uratować, ale podejrzewam, że coś wymyślisz ^^ Chociaż trochę brakuje mi w tym odcinku innych magów Armamento... No ok, ok, przyznaję się, tak najbardziej to Chrisa ;P Lubię te kontrasty między nimi, szczególnie biorąc pod uwagę, że przeciwieństwa się przyciągają ;) Ps. A, zapomniałabym - bardzo ładny początek, Invidio. Taki klimatyczny, szczególnie podobało mi się to ostatnie zdanie pierwszego... aktu (jeśli mogę to tak nazwać ^^). Cytat:
Oj, Invidio, aż mi szkoda, że kończysz to FS to 4 odcinku... |
Odp: Heltemodig
Witaj
Rzadko piszę jakiś komentarz gdziekolwiek , ale jestem cichym obserwatorem na forum. Czytam twoje fs od pierwszego odcinka i muszę powiedzieć że jest ono wspaniałe. Naprawdę urzekł mnie twój styl pisania i charakterystyka postaci. Opisy także zasługują na wielkie oklaski. Nie będę mówić o błędach bo każdy ma prawo je popełniać. Jestem co prawda nic nieznaczącym pyłkiem na forum ale skłaniam się w twoją stronę mym najznamienitszym ukłonem. Cudowne fs! |
Odp: Heltemodig
Wylewne emocje Czarnej;
Boże! Genialna i szkoda, że krótka fabuła. Arcydzieło. Świetnie, jak zwykle, opisywane uczucia, nie mówiąc o samej przyrodzie. Mam nadzieję, że się wyjaśni to 'ukłucie' w sercu ojca,bo naprawdę mogłaby się tam czaić ciekawa i niesamowicie nieprawdopodobna tajemnica. Dziękuję za bonus dla mnie :) Cudny! Nie zajmę się wytykaniem błędów a FS oceniam na maksa, byle do ostatniej ( jeśli takowa się ukaże ) częsci ^^ VOLT. |
Odp: Heltemodig
jest swietne!
fantastyczne opisy, naturalne dialogi, sliczne zdjecia. jak zwykle cudownie, wylapalam kilka bledow, ale nie chce mi sie ich wymieniac, poza tym pewnie juz ktos mnie w tym uprzedzil. szkoda, ze planujesz jeszcze jedna czesc, bo robi sie coraz ciekawiej! |
Odp: Heltemodig
zdjęcia i opisy są the best ^^
Niektóre fragmenty przeczytałem sobie dwa razy, żeby mi zapadły w pamięć i potem zabłysnę na jakimś wypracowaniu z polaka B) (to chyba nie podchodzi pod plagiat, prawda?) Mnie teraz najbardziej ciekawi postać ojca Yovy- niezwykle ważnego człowieka w Aranie. Ciekawe co on w sobie kryje... ale jestem pewny, że jest to coś strasznego no i ogólnie nie do pojęcia- wierzę, że nas totalnie zaskoczyć. Ogólnie to mam nadzieję, że zmienisz postanowienie co do długości tego FS i czwarta nie będzie ostatnią :) pozdrawiam |
Odp: Heltemodig
Oficjalnie ogłaszam, że do redakcji wdarł się złośliwy chochlik, co, jak wszyscy wiemy, jest sprawą powszechną.
Sandra Mi samej brakowało znanych mi postaci, ale w następnym odcinku będzie i Chris i Yova...razem xd Zaskakują mnie Twoje przemyślenia- mi nawet przez głowę nie przechodzą a okazują się okrutnie trafne i prawdziwe- dziękuję!;) Bańka No wiesz! Dla mnie każdy komentarz jest tak samo i równo ważny- co to za w ogóle podziały- zapraszam do dalszego czytania i komentowania oczywiście, choćby króciótkiej notki, że przeczytałaś;) czarna Ło, nie spodziewałabym się po tej wredocie takiej wylewności xd Dziękuję Ci bardzo! Co do ojca...tak, w pewnym sensie się to wyjaśni;p Ellie Raczej będzie jeszcze jedna część, chyba, że się za bardzo rozpiszę i wyjdą 2. Dziękuję;> Gio Ty mały skurczybyku!:P Spoko, ale ostrzegam, że mnie w szkole właśnie za ten styl bardzo tępili. To ja widzę, że muszę nieco rozwinąć wątek ojca, w sumie to chyba się nie da inaczej Dziękuję Wam za komentarze, oczywiście każdy jest mile widziany od każdego, czy to będzie kompletna nagana czy pochwała- wszystko uczy! Na razie mam kłopot ze złapaniem weny do pisania felietonu Cafe(Gio zamknij oczy), jeszcze kilka innych spraw, ale chciałabym się zabrać za pisanie tak szybko jak tylko jest no możliwe:) Dziękuję Wam za komentarze, oczywiście wciąż każdy jest mile widziany od każdego, czy to będzie kompletna nagana czy pochwała- wszystko uczy! A tego nigdy nie za wiele. |
Odp: Heltemodig
Nigdy nie lubiłam czytać książek takiego typu, nie lubiłam czytać o nieistniejących krainach, ludziach, wojnach. Widocznie nie znalazłam książki, która zaciekawiłaby mnie wystarczająco, aby polubić taki typ literatury. Postanowiłam przeczytać twój Heltemodig, bo podobają mi się simy tworzone przez ciebie. Opowiadanie spodobało mi się bardzo. W każdym odcinku było coś co przykuwało moją uwagę. W pierwszym podobała mi się postać Chrisa (mojego ulubieńca) oraz główna bohaterka , zastanawiałam się czemu ma taką unikatową urodę . W drugim odcinku podobał mi się sposób w jakim piszesz , ciekawe opisy, nie nudne, szybka akcja; a także to co przyciągło mnie do twojego opowiadania fantastyczne zdięcia. Trzeci odcinek jest jeszcze lepszy niż poprzednie. Bardzo intryguje mnie postać ojca . Słowa ,,Ale gdyby tylko znała prawdę…" . Z niecierpliwością czekam na następny odcinek , mam nadzieje że będzie ich dużo więcej.
|
Odp: Heltemodig
Cytat:
9,99/10-błędy :P |
Odp: Heltemodig
Ciekawie kontynuowana fabuła i piękna scenografia zdjęć. :)
Zaskakuje mnie Twoja umiejętność kreowania emocji bohaterów. Potrafisz bardzo prawdziwie i dojrzale tworzyć osobowość i z urokiem poezji przedstawić miejsce i czas. Odcinek mi się podoba i na pewno przeczytam ciąg dalszy. ;) |
Odp: Heltemodig
Analiza
No to jestem dumna, że przekonałam kogoś do literatury, za którą sama nie przepadam!xd Carolina Nie do końca oto mi chodziło, ale dziękuję Ci bardzo^^ aniołek Cóż mogę odpowiedzieć na tak ciepłe słowa. Chyba tylko dziękuję:) I chcę wszem i wobec zakomunikować, że chociażby zostałby mi jeden czytelnik to i tak kontynuować będę, więc jeśli mam jakieś cichego czytelnika(wątpię, no ale warto się łudzić) to nic nie wskóra milczeniem bo to FS i tak dokończę! Amen:D |
Odp: Heltemodig
Osz, nie zauważyłam nowego odcinka. Mogę jeszcze coś wtrącić? Tak króciutko bo właśnie wróciłam z dworu i moje palce odmawiają mi jeszcze posłuszeństwa.
Więc, najpierw zdjęcia - nie mam nic do zarzucenia, bardzo fajne ujęcia, nie takie "pospolite rzuty" i to dodaje im uroku tylko.. ojciec Yovy.. ciasteczko, które można schrupać czyli - wygląda na młodszego niż jest w rzeczywistości. A może to taka uroda Hopeanu? Co do samego tekstu - jak zwykle super - opisy krajobrazu jak i dialogi na szóstkę i jeszcze to: "Patrząc na wybiegającą córkę poczuł lekkie ukłucie. Gdzieś w okolicy serca? Nie, trzeba natychmiast stłumić to uczucie. Ale gdyby tylko znała prawdę…" Tylko ja to zauważyłam (przyznaję bez bicia, nie czytałam komentarzy wcześniej)? Czyli mniemam, iż ojciec Yovy nie jest aż takim bezdusznym człowiekiem. Albo ponosi mnie wyobraźnia. Super, czekam na część kolejną (ostatnią?) i mam nadzieję, że w porę ją zauważę ;) |
Odp: Heltemodig
no dobra Invidia :odcinek był super, tylko nie podoba mi się charakter ojca Yovy(chyba tak miało być :D), Fajny moment z ptaszkiem-cwany, swoje chwali:D, Dronning to jej była przyjaciółka? Jej charakter mi się nie podoba (jakby coś knuła).
Jak nie o taką ocenę ci chodziło to nie wiem o jaką :D PZDR |
Odp: Heltemodig
Ojć... Troszkę się opuściłam :D
Ale ty i tak wiesz, że mi się podoba :) Uwielbiam twoje zdjęcia :D Pozdrawiam |
Odp: Heltemodig
plakalem :{ swietne!
|
Odp: Heltemodig
Alexiel
Wtrącaj ile chcesz, ja lubię Twoje komentarze!xd No właśnie dużo osób zauważyło to zdanie, które nieźle namieszało i zmieniło moją koncepcję ostatniego odcinka xd Młody- to ta biel włosów tak odmładza!;p Carolina Tak, właśnie o coś takiego. Dronning, hm...miała być postacią jak najbardziej pozytywną;) Nysia No to dziękuję!xd centaurea trochę mi przykro, ale jestem dumny, że doprowadziłem Cię do płaczu! Następny rozdział mam napisany w połowię, a wkładam w niego mnóstwo pracy, żeby był naprawdę dobry. Ale nie pozwolę Wam o sobie zapomnieć i przygotowałam mały bonus o nazwach własnych- bo bynajmniej nie wymyślam ich ot tak, z głowy;) Heltemodig to po norwesku bohaterski Armamento w interlinguale uzbrojenie Arana to z węgierskiego arany złoto Hopean to z fińskiego hopea srebro Dronning to po duńsku królowa Havil to po kurdyjsku rozwiązanie Eldfjall (imię ojca Yovy, występuję dopiero w następnym odcinku) to po islandzku wulkan I mały plakat następnego odcinka;p |
Odp: Heltemodig
Dobry pomysł. Podobają mi się te obcojęzyczne nazwy zaczerpnięte ze skandynawskich kultur, duńskiej czy węgierskiej... Bardzo pasują do klimatu tego opowiadania. :)
Plakat piękny ! Bardzo podoba mi się stonowana, neutralna gama kolorów. Cała scenka wygląda bardzo realistycznie. ;) |
Odp: Heltemodig
aj aj aj bonus!!!
ja w ogóle nie wiedziałam że istnieje taki język jak kurdyjski! Osz kurcze mnie zaskoczyłaś. 10/10 |
Odp: Heltemodig
Cytat:
Cytat:
A ten język kurdyjski normalnie wymiata :D Nawet nie wiedziałam, że taki istnieje. A plakacik cudowny, już nie mogę doczekać się odcinka. Pozdrawiam |
Odp: Heltemodig
aniołek
Trzeba jeszcze dorzucić mojego bzika na punkcie kultury skandynawskiej!;) Carolina Ja też nie wiedziałam- t czysty przypadek, sama wymyśliłam imię Havila i okazało się, że ma ono całkiem przyzwoite znaczenie xd Nysia Ah, widziałam ten nawias, ale z czystego lenistwa go nie edytowałam, zaraz to zrobię. Tam jest literówka- musiałam się machnąć oczywiście. Chociaż i tak miałam w kłopot z odmianą. Zaraz się zresztą zabieram za pisanie;) |
Odp: Heltemodig
Jeszcze coś. Ten ojciec Yovy ten Edcośtam to będzie chyba wybuchowy?
|
Odp: Heltemodig
Carolina, w ostatnim odcinku wszystkiego się dowiesz ;>
No właśnie, czwarty rozdział, ostatni- bardzo proszę o ocenę tego jednego odcinka jak i całeg FS- w końcu to mój debiut:) [img]http://i49.************/28tdpok.jpg[/img] Niebo znów zaczynało swój cowieczorny spektakl. Słońce wyraźnie oświetlało zarysy gór, które delikatnie zacierały się przy horyzoncie. Widać było już pierwsze gwiazdy, a czarujące sklepienie niebieskie mieszało granat z różem, a róż z pomarańczowym w sposób godny pozazdroszczenia przez największych malarzy. Okiennice domów praworządnych obywateli były już pozamykane, a ulica należała teraz do drobnych złodziejaszków, biesiadników i pań lekkich obyczajów. Wielki zwodzony most został zamknięty, rodzina królewska mogła nareszcie poczuć się swobodniej, bez mieszkańców, którzy oczekiwali pomocy przy rozwiązywaniu swoich własnych, niejednokrotnie błahych problemów. W końcu i zgasło światło w najwyższym oknie- sypialni Dronning. Tylko bardzo wnikliwy obserwator zauważyłby mdłe, delikatne światło ukryte gdzieś w głębi komnaty wierzy zachodniej. - Eldfjalldzie, mówisz więc, że twoja córka wciąż jest zafascynowana mentalnością arańskich ludzi?- zapytał starszy mężczyzna opierając się o poduszki wielkiego fotela, na którym siedział. -Na to wygląda- odpowiedział Eldfjall patrząc w okno.- Dobrze wiesz królu, że Eloi wywierała na nią nacisk już od małego. -Mówiłem ci, żeby oddać córkę pod opiekę piastunce- mruknął król.- To dziecko ma w sobie krew Eloi, dlatego wcale nie dziwię się temu, co nastąpiło… -Mnie też to nie dziwi- odpowiedział Eldfjall zimnym jak lód głosem, wciąż nie odrywając wzroku od okna.- Ja też bym chciał pomścić śmierć matki zamordowanej przez jej własnego męża. -Dobrze wiesz, kochany Eldfjalldzie, że nie miałeś wyboru- król skrzywił się. Nie lubił poruszać tego tematu. -Nie, nie miałem- skinął głową i dopiero wtedy odwrócił się w stronę chorego króla.- Ponieważ to ty nie dałeś mi wyboru- jego głos był spokojny, ale w królu i tak budził lęk. Eldfjall był przy nim odkąd przestał być dzieckiem- najpierw jako pachołek, potem piął się coraz wyżej, aż wreszcie został naczelnym wodzem i strategiem. Przez ostatnie lata król wyraźnie zauważył, że nie ma zbyt wiele do powiedzenie w swoim państwie, bo każde jego słowo brzmiało niezwykle głupio przy słowach Eldfjallda. Bał się jego inteligencji, oraz powierzchowności- opanowany, nigdy nie unosił się gniewem, świetny negocjator. Dlatego mimo wszystko zawsze chciał mieć go przy sobie. Podziwiał tę moc panowania nad uczuciami. Nawet w tej jednej chwili… - Eldfjalldzie…- nie mógł znieść tego spojrzenia.- Eldfjalldzie, sam wiesz, że to sytuacja mnie zmusiła do wydania ci takich rozkazów… -Nie pomyślałeś jedynie, że Yova nie przyjmie tego ze spokojem… -Niepotrzebnie jej mówiłeś, że śmierć Eloi nie była chorobą! -Powinieneś się cieszyć, że nie wyjawiłem, że to ty kazałeś mi otruć własną żonę- syknął. Król skulił się na fotelu. -Była szpiegiem! Eldfjalldzie, nie zapominaj, że ona przez całe wasze małżeństwo, przez piętnaście lat donosiła Aranie o twoim każdym, nawet najmniejszym kroku! [img]http://i48.************/14n3hag.jpg [/img]Eldfjall znowu odwrócił się do okna. Nie chciał, by król zobaczył bolesny grymas na jego twarzy. -Yova wciąż tego nie wie. -To dlaczego jej nie powiedziałeś?- zapytał król, szeroko otwierając oczy. Eldfjall zamyślił się. Nie zwracał uwagi na króla, szczerze mówiąc, przestał to robić już dawno. Chciał być dobrym ojcem. Nie mógł psuć własnej córce ideału bohaterskiej matki, która tak naprawdę byłą zimną ****. Nawet, jeśli miałaby go za to znienawidzić. -Gdzie teraz jest Yova? -Nie wiem, nie mogła uciec daleko. -Dlaczego tak sądzisz? -Była ranna- to Eldfjallda drażniło najbardziej. Chciał odnaleźć zaginioną córkę zanim ta wykrwawi się na śmierć w jakimś lesie, a uparty król wciąż nie pozwolił mu wyjść. -Ona walczy w wojskach przeciwnych, powinieneś być zadowolony, że twoja armia jest na tyle wyszkolona i silna, że potrafiła zranić abiturienta Armamento. Eldfjallda zmroził go wzrokiem. -Chciałbyś, żeby Dronning leżała teraz ranna przy brzozie?- spytał spokojnie, z właściwą sobie ironią. Króla znów oblał zimny pot, jednak zanim zdążył powiedzieć cokolwiek, Eldfjalld wyszedł z komnaty, nie odwracając się za siebie. *** Ciężkie drzwi otwarły się z niepokojącym jękiem, jednak na wychodzących nie zrobiło to wielkiego wrażenia. Gorący podmuch wiatru uderzył w ich znużone twarze. Schodzili w dół zbocza, żywo dyskutując. Pomimo zmęczenia można było wyczuć radosną, swobodną aurę, charakterystyczną dla ludzi młodych i wolnych. Po chwili znaleźli się na leśnej polanie. Rozłożyli się wygodnie w cieniu drzew, nie przerywając dyskusji. -Najważniejsze, że najgorsze mamy za sobą- powiedział popielatowłosy chłopak, żując leniwie źdźbło trawy. -No jasne, dla ciebie egzamin z etyki był bolesny- zaśmiał się siedzący obok niego kolega, mrużąc oczy. -Stary, pisemny mogłem jeszcze jako znieść, to znaczy, wiesz, uderzyć pięścią w stół, ale na ustnym było już gorzej- odpowiedział, nie otwierając oczu.- Kto wymyślił, że musimy zdawać etykę? Każdy ma inne zasady i nikt mi nie wmówi, że spokojem i perswazją możemy rozwiązać wszelkie problemy. To jest niemożliwe. -Czy ja wiem Havil- odezwała się nagle dziewczyna siedząca w trawie. Krótkie, wściekle rude włosy odbijały promienie słoneczne, a ona sama sprawiała wrażenie upartej i buntowniczej.- Rozwiązanie konfliktu w sposób pokojowy oszczędza nam nie tylko wartości materialnych, jak wojsko czy broń, ale też tych duchowych- wojna, walki wpływają na nas, na naszą psychikę… -Nie cytuj mi teraz podręczników, mam ich dość- odpowiedział oburzony Havil, unosząc się na łokciach. .-To oczywiste, że nie mam zamiaru wyzywać kumpla na pojedynek, bo ma inne poglądy niż ja… -W takim wypadku byśmy się pozabijali- wtrącił Chris. -…albo dziewczyny, bo powiedziała, że jestem do niczego w łóżku…-ciągnął, nie zwracając uwagi na Chrisa. -A jesteś? Zawsze twierdziłeś coś innego- zainteresował się żywo Chris. Po chwili zgiął się w pół pod siłą kuksańca Havila. -Po prostu uważam, że należy oddzielać sprawy prywatne, w których użycie siły, rzeczywiście, nie jest czynnikiem pozytywnym, a sprawami zawodowymi… -Jesteś magiem i chcesz używać przemocy?- zdziwiła się Esther. -Ja mówię o sile magicznej- zniecierpliwił się Havil tępotą swoich rozmówców.- Otrzymaliśmy wykształcenie magiczne i ja mam zamiar z tego korzystać. -Dlatego chcesz wstąpić do wojska- skwitowała ładna blondynka siedząca na pieńku drzewa. -Myślisz, że oni jeszcze potrzebują magów?- zapytała, dotychczas milcząca, białowłosa dziewczyna, siedząca obok Esther. -No jasne, tam zawsze potrzebują dobrze wykształconych i utalentowanych magów- odpowiedział z pewnością Havil. -Cóż za skromność- mruknęła ironicznie Anabell. Havil w odwecie zrobił do niej głupią minę. Z niektórych nawyków się nie wyrasta. -No ale przecież Arana nie prowadzi już od dawna żadnych wojen- ciągnęła temat Yova. -A Nigra Morto i powstanie rolników?- wtrąciła Esther. -No tak, masz rację- powiedziała Yova patrząc z zamyśleniem przed siebie. -Dajcie już spokój z takim tematami, przez najbliższe tygodnie nie musimy martwić się światowymi problemami, a jedynie cieszyć się wolnością!- krzyknęła radośnie Anabell, przeciągając się i wyciągając ręce do góry.-Nareszcie odwiedzę rodziców i stare śmiecie, już się za nimi stęskniłam. -Tak, pewnie znów przez kilka dni będę musiał wysłuchiwać mojej mamy. Nie da mi spokoju, dopóki nie opowie wszystkich miejscowych plotek- jęknął Chris, a inni roześmiali się głośno. Esther uśmiechnęła się szeroko. [img]http://i50.************/ypjqc.jpg [/img]-Nareszcie nikt nie będzie miał wpływu na to o której się wracamy, dokąd idziemy, z kim się spotykamy…to jakiś absurd. -No wiesz, romans z nauczycielem pojedynków to nie był najlepszy z twoich pomysłów- wtrąciła Yova, śmiejąc się. -Niestety Yova, nie każdy jest tak święty i wierny jak Ty- przekomarzała się Anabell, zezując jednocześnie na Chrisa. Białowłosa oblała się rumieńcem, Chris jedynie uśmiechnął się, patrząc na Anabell z pobłażaniem. -Mówi to dziewczyna, która złamała serca niemalże całej części męskiej Armamento. -Niemalże- podkreśliła blondynka, puszczając do niego oko. W tak beztroskiej atmosferze toczyła się dalsza rozmowa.. Niebo zaczęło przechodzić z lazurowego turkusu poprzez przydymiony błękit, aż po miękki pomarańcz, gdzieniegdzie przecinany pierzastymi smugami chmur. Powietrze przesycał intensywny zapach leśnych jagód i trawy, na której sperliły się już krople rosy. Abiturientów również ogarnęło znużenie, jednak zupełnie niepodobne do zmęczenia wywołanego przez wiele godzin w salach egzaminacyjnych. Leniwym krokiem wracali do kampusu. Yova z Chrisem szli wyraźnie oddzieleni od reszty grupy. Bez pośpiechu, bez słów, nawet bez jednego spojrzenia- rozumieli się doskonale. -Pomyśl, że nigdy tu już nie wrócimy- wyszeptała Yova, nie chcąc zbudzić śpiących ptaków. -Zawsze możesz tu wrócić jako nauczyciel- zauważył trzeźwo Chris, trzymając ją za rękę. -Myślałam o tym- odpowiedziała poważnie Yova. -No co ty- zdziwił się.- Byłaś najlepszą studentką na roku, czeka cię świetlana przyszłość! -Nie chcę mieć świetlanej przyszłości- powiedziała Yova, opierając się drzewo. Cała ścieżka była oświetlona przez delikatne lampiony- władze Armamento dbały o bezpieczeństwo swoich uczniów. Czasem aż za bardzo.- Chciałabym być po prostu komuś potrzebna- kontynuowała swoją myśl.- Nie chcę odbierać laurów, na które nie zasłużyłam. Mnie nawet nie powinno tu być. -Yova- westchnął Chris i przytulił ją do siebie.- Ty znowu swoje. Już nie musisz przejmować się opiniami zawistnych ludzi. Zresztą każdy już cię tu zaakceptował. Koniec szkoły, być może nigdy nie zobaczysz już szyderców. Taka jest kolej rzeczy, każdy idzie swoją drogą… -Jak to? My tez?- Yova odsunęła się i otworzyła szeroko oczy. Chris przygryzł wargę. Wiedział, że wcześnie czy później będą musieli przeprowadzić taką rozmowę. [img]http://i48.************/96vlaq.jpg [/img]-Nie chciałbym tego- powiedział szczerze.- Kocham cię, i ty to wiesz. Ale jesteśmy młodzi, mamy przed sobą jeszcze tyle lat… -Słucham?- Yova nie mogła w to uwierzyć.- Czyli co? Tak po prostu? Uważasz, że powinniśmy zapomnieć? -Yova, nie, nie zrozumiałaś mnie- zaczął szybko Chris. Wiedział, że Yova często działa pochopnie. Zbyt często.- Ja teraz chcę wyruszyć w podróż, zdobywać doświadczenie- ty za to marzysz o kształceniu innych magów…Nasze cele się mijają, dlatego pomyślałem, że powinniśmy na jakiś czas odetchnąć… -Nic już nie mów- wyszeptała Yova, odwróciła się na pięcie i zaczęła uciekać wzdłuż ścieżki. -Yova!- krzyknął Chris, biegnąc za nią. Ale ona nie chciała go słuchać. Nie chciała go widzieć. Nie chciała go nawet dotknąć… Wyciągnęła rękę i wykonała nią skomplikowany ruch, przez cały czas nie odwracając się do tyłu. Chris biegnąc zatrzymał się na niewidzialnej ścianie. Upadł na ziemię, patrząc za uciekającą dziewczyną, którą przecież tak bardzo kochał…Nie tak to miało wyglądać. *** -Nie tak!- krzyknęła nieprzytomna. Starszy, białowłosy mężczyzna dotknął jej czoła. Było wciąż rozpalone, nie pomagały żadne leki. Niecałą godzinę temu udał się, jak to miał w zwyczaju, na wieczorny spacer. Obserwował ze spokojem i zadumą zmierzch kolejnego dnia, gdy nagle jego uwagę przykuło cos bardziej przyziemnego. Niedaleko jego chaty leżała w trawie kobieta, a raczej jeszcze dziewczyna. Był pewien, że to jedna z tych lekkomyślnych dziewuch, które idą z żołnierzami do lasu, a potem przez miesiąc nie mogą złożyć nóg. Westchnął. W końcu był medykiem, znachorem- musiał im pomagać. Ich ciałom, bo na głupotę niestety lekarstwa nie wynaleziono. Podszedł do dziewczyny. Zauważył, że ma bardzo delikatne rysy i skrwawioną twarz. Nie dostrzegł krwi na krótkiej spódniczce. [img]http://i46.************/w2d6cy.jpg [/img]Chciał ją podnieść, kiedy jego uwagę przykuł złoty łańcuszek wiszący na jej szyi. Ostatni raz widział go kilkanaście lat temu, na szyi pięknej rudowłosej kobiety. Ale skoro ta dziewczyna go teraz nosi to musi to być… -Yova?- wyszeptał. Zaniósł ją ostrożnie do chaty. Żeby tylko nikt nie przyszedł teraz do niego po pomoc. Złożył ją delikatnie na kanapie i nie wiedział co dalej. Dać znać Eldfjallowi? Tak, to powinna być pierwsza rzecz, jaką będzie musiał zrobić. Ale na razie zajmie się Yovą. Przyklęknął przy niej i odruchowo pogłaskał po policzku. Nie robił tego od tak dawna… Kontakt z nią urwał się kiedy poszła do szkoły. A przecież był dla niej dobrym dziadkiem…Był też dobrym ojcem dla Eldfjallda- kiedy dowiedział się, że jego żona, dla której zrobiłby wszystko, po kryjomu donosiła na niego nieprzyjacielowi, serce mu omal nie pękło- pękło dopiero, kiedy Yova uciekła z zamku. [img]http://i46.************/2621mog.jpg [/img]-Nie tak!- krzyknęła znów otworzyła szeroko oczy. -Yova- powiedział szybko,. Popatrzyła na niego, ale jej wzrok był nieprzytomny.- Yova, słyszysz mnie? -Ja…nie chciałam…ona…oszukała mnie…-łzy pociekły po jej skrwawionych policzkach.-…to on…cierpiał, i…nie chciał…nie chciał zabić?- spytała patrząc w obłędzie na niego. -Nie chciał- odpowiedział szybko.-On musiał. -Kochał… jak…Chris…- z jej ust wydobyło się jeszcze ciche rżenie świszczącego powietrza. Po nabrzmiałych wargach pociekła krew, ciemne oczy spoczęły na suficie, i była to ostatnia rzecz jaką zobaczyły. *** Słońce delikatne otulało drzewa złocistym blaskiem. Słychać było ciche opowieści liści, które za sprawą delikatnego podmuchu wiatru wyjawiały swoje najskrytsze tajemnice. Drobne kamyczki skrzypiały pod jej nogami. Wzięła głęboki oddech.. Nawet powietrze tu było inne. Wciąż pachniało krwią. Wzgórze Arklys, na pamiątkę pierwszej bitwy wojny hopeańskiej zostało zamienione w cmentarz- ku pamięci poległym. Przeszła przez główną ścieżkę i skręciła w jedną z bocznych alejek. Po chwili znalazła się uroczym zakątku. Stał tam duży grób, otoczony polnymi kwiatami. Na ławce siedział ciemnoskóry mężczyzna, intensywnie wpatrujący się w kamienny grób, jakby chciał go ożywić. Ale ten na złość pozostawał tylko kamieniem. -Czułam, że cię tu dzisiaj spotkam- powiedziała Esther, siadając obok niego. -To już cztery lata- odpowiedział, nie spuszczając wzroku z grobu.- Dziwię się, że jej ojciec tak łatwo oddał ci…trumnę.- Imię Yovy wciąż nie przechodziło mu przez gardło. Esther zamyśliła się. [img]http://i45.************/11c785i.jpg [/img]- Miał jedyne pewne zastrzeżenia co do grobowca. W Hopeanie są one bardziej strojne. Eldfjalld to dobry człowiek. No i dobry król. -No tak król. To szczęście, że dawny król umarł, nie pozostawiając po sobie syna. Tylko jedną córkę… -…która oddała władzę temu, który tak naprawdę ją posiadał- dokończyła Esther.- Ale tytuł królewny wciąż jej przysługuję. W sennej ciszy minęło kilka minut. Żadne nie chciało jej zakłócać. -Wciąż nie mogę przyzwyczaić się, że jej nie ma- wyszeptał po chwili Chris. -Ja też-odpowiedziała Esther patrząc na delikatne kwiatki ustawione na grobie Yovy.- Ty to przyniosłeś? -Lubiła je. -Chris- Esther wzięła go za rękę i popatrzyła w jego smutne oczy.- Kochałeś ją, wiem. Ale czytałeś list, który dla nas zostawiła. Tam wyraźnie pisała, żebyś szedł dalej. Taka jest kolej rzeczy, każdy idzie swoją drogą… -Przestań- szarpnął się Chris.- Przepraszam- powiedział patrząc na nią ze skruchą.. Przecież Esther nie wiedziała, ja bardzo ranią go te słowa. Jego własne słowa. -Yova- wypowiedział to imię na głoś pierwszy raz od czterech lat.- Ja cię nie zapomnę- patrzył z uporem w kamienny grobowiec.-Nigdy. Esther popatrzyła na niego z zatroskaniem. -Chodź- powiedziała cicho.- Chodź, odwiedzimy jeszcze grób Anabell. Havil prosił, aby złożyć też bukiet na jej grób od niego. Na razie wciąż uczestniczy w tych tajnych naradach narodowych. -Przynajmniej on spełnij swoje marzenia- uśmiechnął się Chris. Wstali, wzięli się pod ręce jak starzy przyjaciele i ruszyli wzdłuż ścieżki. A kamienny grobowiec wciąż stał majestatycznie, pozwalając dużym konarom drzew rzucać na siebie delikatny cień. [img]http://i50.************/3127m6d.jpg [/img] |
Odp: Heltemodig
jaaa, ale mi smutno teraz. ale swietnie to wszystko opisalas, mam nadzieje, ze stworzysz cos jeszcze!
|
Odp: Heltemodig
NIEEEEEEEE!!!!!!!
JAK TY MI TO MOGŁAŚ ZROBIĆ?!?!?!? Cytat:
Cytat:
Cytat:
nie wierzę że to koniec i że Yova NIE ŻYJE!!!!!!! jestem w zbyt ciężkiej depresjii żeby napisać coś więcej! |
Odp: Heltemodig
Tym razem nie przeoczyłam odcinka ;)
A więc, co do opisów nie mam oczywiście zastrzeżeń - na początku mogą się wydawać zbyt kwieciste, ale to wrażenie znika po kilku zdaniach i człowiek całkowicie zatapia się w wykreowanym przez Ciebie świecie. No tak, wiedziałam że ojciec Yovy nie był złym człowiekiem - takie ciacho nie mogło być złe ;P Zastanawia mnie jedno, skąd leżąca (umierająca) Yova dowiedziała się prawdy o swojej matce? Coś mi umknęło? No i jako całokształt. Cudownie piszesz, mam nadzieję że stworzysz coś jeszcze. Podobał mi się motyw uśmiercenia głównej bohaterki, mimo że był smutny. Teraz widzę, że od pierwszego odcinka tak ją wykreowałaś, że wiedziałam że zginie ;) Szkoda mi tylko trochę Chrisa. Jego własne słowa, że każdy powinien pójść swoją drogą zostawiona mu "na pożegnanie" od Yovy - trochę to niesprawiedliwe. W sumie, miał jakby rację. |
Odp: Heltemodig
Szkoda, że to koniec :(
Ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie każdy ma takie debiuty :D Piszesz fantastycznie. Masz straszny potencjał i mega zapas opisów :) Super. Mam nadzieję, że coś jeszcze wyskrobiesz :P Pozdrawiam |
Odp: Heltemodig
centa
Przynajmniej nie płakałeś! Ale dziękuję Ci bardzo!: ) Carolina przykro mi, że wpędziłam Cię w depresję, nie miałam takiego zamiaru! Może jak z niej wyjdziesz napiszesz coś więcej xd Alexiel Aaa i tu jest pies pogrzebany- nie napisałam dokładnie nawet o czym bredziła Yova, dając tym samym czytelnikowi powód do namysłu jak i własnej kreatywności- to pozostało niezapisaną kartą;) Niestety, ja nie mogłam zrobić z jej ojca złego człowieka- od początku go polubiłam xd Nysia Jej, dziękuję;p Coś jeszcze...kiedyś na pewno o tym pomyślę, ale pomysł zwykle wpada do głowy znienacka;p |
Odp: Heltemodig
uff, wdech, wydech.... już!
to twój debiut GENIALNY! Mam nadzieję że napiszesz coś więcej (i marzę skrycie żebyś łaskawie czytała moje nowe FS.Ukaże się wkrótce![jak w sygnie]) mi poprostu brak słów żeby opisać fajność tego FS. nie wydumam nic więcej :( Pzdr~Carolina |
Odp: Heltemodig
az mam lzy w oczach, naprawde. czytalam, czytalam i bylam pod coraz wiekszym wrazeniem... teraz dopiero widze, jaka kupa bylo moje fotostory : O
naprawde swietne. swietne, cudowne, fantastyczne, nieziemskie, niesamowite, boskie, genialne, wspaniale - wlasciwie tylko tyle jestem w stanie napisac. musisz napisac cos jeszcze! musisz! debiut roku 2009 (czy tam 10, juz nie wiem) ps. hmm cos mi nie pasuje ze zdjeciami. bo najpierw yova ma krotkie wlosy, potem dlugie i potem znowu krotkie. i ubrania tez ma inne. nie wiem, czy to specjalnie czy moze ja czegos nie zrozumialam w tym zachwycie? : D |
Odp: Heltemodig
Niet, ja też to zauważyłam ale siedziałam cicho :D
|
Odp: Heltemodig
Nie znam słów, aby wyrazić to jak mi się podobało. Na pewno masz talent, który powinnaś wykorzystań nie tylko tu na forum. Opisy były bardzo ciekawe i wogóle cała akcja. Musze powiedzieć że popłakałam się , urzekła mnie cała historia. Sposób w jaki to napisałaś , jak to wymyśliłaś. Nie umiem teraz nawet po polsku pisać, bo cały czas w głowie mam postać Chrisa siedzącego na ławce i teraz znów płacze. W głębi sądziłam, że ojciec okaże się dobry. Było to świetne. Mam nadzieje że napiszesz niedługo nowe FS, nie mogę się doczekać tego co teraz znowu wymyślisz . 100000000/10
|
Odp: Heltemodig
Carolina
Dziękuję i przepraszam za palec! Co do FS- oczywiście będę zaglądać;) Ellie Kurczę, takich pochwał to się od Ciebie nie spodziewałam! xd Dzięki! Co do ubrania to jest to rzecz prosta- zdjęcia na których Yova ma długie włosy to retrospekcja- to się wydzarzyło dawno, a teraz Yova ma krótkie włosy, chciałam zaznaczyć jakoś ten mijający czas;p |
Odp: Heltemodig
no to ci sie udało :P
Ale za cholere nie moge zakumać o co ci kaman z tym palcem? |
Odp: Heltemodig
Analiza
Pomyślę o innym FS, ale na pewno jeszcze nie teraz;) No i dziękuję, chciałam, żeby ostatnia scena była sentymentalno-dramatyczna! Carolina- palcem...? |
Odp: Heltemodig
no to się przyjrzyrz poprzedniej wypowiedzi gdzie przekręciłaś mój nick:P
albo ja coś nie kumata jestem:D |
Odp: Heltemodig
pisałaś, że urżnęłaś się nożem to myślałam, że w palca xd
|
Odp: Heltemodig
A no tak! Ej, a skąd wiedziałaś że w palec?! ty jesteś dziwna, ale robisz superowe FS!
|
Odp: Heltemodig
Jeju, ja nie wiem skąd wy bierzecie takie fajne pomysły na historię. Liczę, że będzie odcinków tyle (a może więcej!) niż Mody na Sukces ;D.
|
Odp: Heltemodig
Uuq odcinków czego? Heltemodig się już skończyło
|
Odp: Heltemodig
Cytat:
aa no wlasnie, tak myslalam, ze to sie wydarzylo wczesniej, ale jakos tego nie moglam ogarnac i musialam spytac! (a tak w ogole to nie odpisalas mi na moje zwierzenia w profilu :{) |
Odp: Heltemodig
Uuq.
Chyba nie do końca czytałeś, albo oglądałeś zdjęcia bo Heltemodig się już skończył;) A pomysły...z nudów! Carolina, ee no trochę dziwna jestem, nie zaprzeczę! Ellie z tymi pochwałami to różnie bywało;p no cóż, może mimo wszystko ktoś jeszcze się wypowie na temat tego FS, zanim odejdzie ono w niepamięć? |
Odp: Heltemodig
Hm.. Właściwie to gdybym pisała tak fantastyczne treści, również pytałabym ludzi, czy o nich nie zapomnieli ;)
Co do odcinka: 1. Havil nie może być zły w łóżku, nie nabrałabym się na to :P 2. Hm... Śmierć Yovy - podoba mi się takie zakończenie. Może właśnie dlatego, że jest tak refleksyjne i smutne. Wiedziałam, że przyda jej się za jakiś czas ten list do przyjaciół. Jej odejście wisiało w powietrzu. 3. Tak naprawdę w wielu rzeczach się mocno pogubiłam, więc nie do końca wszystko zrozumiałam. Gratuluję wyobraźni ;) 4. Podobał mi się ten element z powtórzeniem słów Chrisa nad grobem Yovy. Było to bardzo dobitne, a zarazem delikatne. 5. Domagam się kolejnego FS, gdzie jako bohater gł. wystąpi Havil :3 FS: 1. Uwielbiam ten twój czynnik, ten język dzięki któremu łatwo się czyta. :) 2. Ujęło mnie parę opisów, które były mocno szczegółowe, a jednocześnie zdawało się, że zawierają parę nieskomplikowanych słów. 3. Tematyka - oceniam ją tak średnio, gdyż wiele utworów fantasy mnie przekonuję, ale jest to bardzo szerokie pojęcie i są też takie, które mnie odpychają. Jednak świat magów jest zawsze przeze mnie reflektowany :) 4. Fabuła - wiele wątków zawartych w niepozornie małej treści. Wiele emocji z zaledwie VI odcinkach. Bardzo dobrze rozegrane. Ogółem uważam, że jako debiut, mogę ocenić na coś więcej niż ' powyżej oczekiwań' a nawet zastanawiałabym się nad 'wybitnym' :D Sam klimat Fs mi się bardzo podobał, tylko czasami gubiłam się w tych imionach, nazwach własnych i 'kto kogo zabił' - to mi nieco przeszkadzało. Trudno mi się zastanawiać nad oceną liczbową, pozostawiam to innym ^^ + Zachwyciłaś mnie tym opisem Cytat:
|
Odp: Heltemodig
Cytat:
/co do tematu, usilnie oczekuje odpowiedzi, kiedy cos nowego/kolejne fs! |
Odp: Heltemodig
czarna
Na początek dziękuję za tak obfity komentarz!;> No i po kolei: Niestety, raczej na pewno nie wrócę już do tej fabuły, co Havila- musiałam napisać coś na przekór jego waleczności i męskości;p Starałam się,żeby wszystko było klarowne, ale oczywiście z mojej strony to wygląda zupełnie inaczej- pomyślę o tym na następny raz, to ważne! Co do fantasy...zaczęłam od tego, ponieważ wydaję mi się, że jest mniej wymagające niż opowiadania toczące się we współczesności, za którą średnio nadążam;p Ellie, no cóż, taka jest niestety okrutna prawda;p Co do następnego FS, nie będę kłamać, mam już mgliście zarysowaną fabułę, ale i również mnóstwo obowiązków na głowie, więc nie mogę podać nawet dalszego terminu. Ale zdradzę, że byłoby to coś zupełnie innego od Heltemodiga;) |
Odp: Heltemodig
Cytat:
czekamy z niecierpliwoscia. ooo, ja chyba wiem, mam przeczucie, ze glownym bohaterem bedzie rzeznik! |
Odp: Heltemodig
No dobrze- mój komentarz na ostatku, ale to takie jakby ukoronowanie :)
Więc, przeczytałem jakieś parę dni temu, ale chciałem poczekać, aż ludzie napiszą przede mną, żebym się z moim komentarzem nie wyrwał jak guma z majtów. Ale teraz spokojnie mogę Cię chwalić: Po pierwsze, zakończenie, bardzo wzruszające, choć przez chwilę myślałem, że to ze śmiercią Yovy to tak nie na poważnie- że się nagle obudzi i okaże się, że był to tylko zły sen. Jednak gdy okazało się później, że jednak nie i dobrnąłem do końca odcinka, nim zacząłem pisać ten komentarz, na chwilę oparłem głowę o rękę i zacząłem myśleć- to opowiadanie pobudziło mnie do refleksji! (a nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło czytając jakiekolwiek inne FS na tym forum). No i te subtelne powtórzenie słów Chrisa nad grobem denatki [trochę zbyt brutalne określenie, ale muszę go użyć ^^] Po za tym wiesz, jak zawsze niesamowicie. W zasadzie, to Ci zazdroszczę umiejętności pisania, Twoja twórczość jest taka łatwa w odbiorze, ale jednocześnie trudna, aż się prosi czytać między wierszami (mam nadzieję, że zrozumiałaś, jeśli nie, i tak pewnie mój komentarz puścisz za chwilę w niepamięć ;)) Uważam, że ocena liczbowa nie wyraziłaby tego, jak teraz się czuję, chcę tylko dodać, że mam nadzieję, że w najbliższym czasie znowu czymś nas olśnisz :) Pozdrawiam. |
Odp: Heltemodig
Czas na moje podsumowanie. :) Opowiadanie krótkie, bo składające się zaledwie z kilku części, ale ja osobiście wolę historie takie jak ta - pozostawiające pewien niedosyt.
Przesyt treści w niekończących się historiach, często sprowadza utwór do kiczu, a Ty umiejętnym rozplanowaniem treści, stworzyłaś naprawdę dobrą opowieść. Utwór ten od początku do końca ma zwartą kompozycję, uniknęłaś tzw. pływania. Podobają mi się również dojrzałe refleksje i piękne metafory. Co do końcowej fabuły... trochę spodziewałam się takiego rozegrania, być może dlatego, że w moim odczuciu również nieszczęśliwe zakończenie bardziej pasowało do tej baśni... Ponadto smutno kończące się historie dodają utworom większej dojrzałości, częściowo jest to odczucie pozorne, ale nie bez znaczenia. No i świetne zdjęcia, bardzo starannie tworzone scenki, które całości dodały pięknej oprawy. :) Tak wspaniale zapoczątkowana Twoja twórczość w tym dziale przekonuje, że potrafisz "poszukiwać i tworzyć", dlatego tak jak inni - namawiam Cię do napisania czegoś jeszcze. ;) |
Odp: Heltemodig
Gio
Z tą refleksją to mnie zagiąłeś- nawet nie zastanawiam się czy to dobrze, czy źle...ale chyba dobrze, jestem dumna z siebie!xd Tak, wprowadzenie tutaj mtywu snu byłoby niezwykle krzepiące, ale i oznaczałoby o iście na łatwiznę- smutne zakończenie czytelnikowi bardziej utkwi w pamięci;) aniołek Twoje komentarze są zawsze jak miód na moje serce;p Jest to moje pierwsze FS, dlatego nie chciałam porywać się z motyką na słońce i tworzyć od razu taśmowca-a nuż bym nie dała rady? Bardzo dobrze czuję się również w klimacie baśni, ale już teraz mogę powiedzieć, że następne FS, jakie bym miała tworzyć, byłby raczej współczesne- chciałabym się przekonać jak sobie radzę z rzeczywistością, jednak nie wiem, kiedy będę mogła się zabrać za tą mgliste historię:) Komentarze Gio i aniołka są ostatnimi, których się spodziewałam i na które z niecierpliwością czekałam, dlatego jeszcze raz oficjalnie dziękuję wszystkim, którzy czytali moje wypociny i je komentowali, bo to przecież jest dla mnie najważniejsze! |
Odp: Heltemodig
ja chyba nie doczytałam wcześniej? To twoje PIERWSZE fs? Kurde, zazdroszczę ci talentu.;/
|
Odp: Heltemodig
Pozwolę sobie zacząć od pewnej dygresji. Sofokles pisał "Antygonę" jakieś 2,5 tysiąca lat temu (wiem, przybliżenie bardzo niedokładne, ale trudno), a jednak do dziś Wielcy Badacze Literatury (podobnie jak reżyserowie teatralni) zajmują się jego dziełem, wymyślając coraz to nowsze interpretacje i uznając wyższość racji Antygony nad racjami Kreona (tudzież na odwrót).
Przeto myślę, że nie będziesz miała mi za złe odświeżania starego tematu i komentowania pracy, którą skończyłaś pisać dwa miesiące temu. Jeśli chodzi o styl, to najbardziej rzuciły mi się w oczy błędy rozmaitego autoramentu, od których Twój tekst się wręcz roi. Drugą najważniejszą kwestią dla mnie są opisy - raz jest ich obfitość (z którą w parze idzie staranność, o czym już kiedyś wspomniałem - zwłaszcza jeśli chodzi o przedstawienia przyrody), kiedy indziej zaś nie ma ich w ogóle (choćby w scenie przeprosin łkającej Yovy podczas spotkania z Dronning). Tyle gwoli formy. Cytat:
Poza tym dobrze wiem, jak wstrętny Ci jest naturalizm. A w tak skrajnym przypadku patos jest chyba jedyną alternatywą. Cytat:
No i po drugiej stronie barykady znajduje się pewna postać całkowicie niepasująca do czarno-białych podziałów - Eldfjall. On to będzie jednym z głównych przedmiotów mojej analizy. Człowiek ten wydaje się być rozdarty pomiędzy racją stanu a uczuciami wobec rodziny. Przekładanie tej pierwszej ponad czynniki osobiste owocuje posuwanie się do zbrodni, która z kolei wywołuje kolejne grzechy. Mechanizm jak u Makbeta, z tą jednak różnicą, że nie prowadzi do aż tak tragicznego finału. Zastanawia mnie tylko, dlaczego Eldfjall nie skorzystał z jedynej chyba szansy na pogodzenie spraw zawodowych z prywatnymi, a mianowicie nie ujawnił Yovie prawdy o swojej żonie. Mógłby przecież uporządkować w ten sposób swoje relacje z córką, a przy okazji uświadomić jej fałszywość dotychczasowych przekonań. Z drugiej jednak strony wątpię, żeby jego latorośl łatwo mu uwierzyła. Ale chyba jednak mimo wszystko warto byłoby spróbować. Z tą żoną jest jeszcze jedna rzecz. Dziwi mnie, że Eldfjall wybrał akurat cudzoziemkę, choć mogło to być dlań niebezpieczne ze względu na zajmowaną przezeń pozycję. Z milczenia źródła (takie ładne "naukowe" określenie) wnioskuję, że mariaż ten nie miał przecież charakteru politycznego, a więc ryzyko szpiegostwa z drugiej strony było bądź co bądź wysokie. To po pierwsze. Po drugie, ambicja (chciwość?) raczej nakazywałaby poślubić pannę z możnego rodu albo którąś z dwórek - ileż to by przyniosło pieniędzy i prestiżu! Cóż, decyzję hopeańskiego dostojnika można tłumaczyć chyba tylko tym, że ponoć za młodu nie był taki zimny i wyrachowany (coś tam jest przecież w Twoim dziele na ten temat napisane). Zatrzymam się także nad Yovą. Niemożliwe jest, by w Armamento uległa praniu mózgu. Idealizm i bezkompromisowość musiała mieć we krwi - tylko po kim? Skoro nie po ojcu, to może po matce, która tak dobrze grała wzorową małżonkę i rodzicielkę? A może Yova wyrosła rodzicom na złość - bo tak często bywa? Zresztą ta pryncypialność niekoniecznie wychodziła jej na zdrowie. Myślę, że nawet w grupie przyjaciół ona mimo wszystko w jakiś sposób stała obok, będąc dla nich odmieńcem zajmującym się tylko i wyłącznie sprawami wzniosłymi. Pozostawała głucha na wszelkie zachęty do choćby odrobiny beztroski. A z takim podejściem to - pomijając moralny syf świata, jakże nieprzystający do pragnienia zasad - zawał serca gwarantowany. Może i to brutalnie zabrzmi, ale Yova była skazana na zagładę. I dlatego nie wiem, czy jej związek z Chrisem miałby jakieś szanse przetrwania. Chyba że w końcu bohaterka przeszłaby na bardziej "życiowy" tok myślenia. Jeśli zaś chodzi o moje podejście do tekstu jako całości, to myślę, że dobrze się stało, iż zaczęłaś pisać w tym dziale. Geniuszem literackim nie jesteś, ale znajdujesz się na dobrej drodze do sukcesu. Pozdrawiam. |
Odp: Heltemodig
Cytat:
No dobra, przeglądnęłam 3 ostatnie strony tego tematu i faktycznie brakuje tu mojego komentarza. I gdzie go znalazłam? W notatniku http://img245.yfrog.com/img245/4792/sciana.gif. Bo nie dokończyłam pisać 2 zdań i miałam zamiar skończyć potem... No więc, może teraz ten właściwy komentarz (który przy tym Hnata nie prezentuje się najlepiej): Hm... może nie wierzyłam, że Yova cudownie ozdrowieje, ale miałam nadzieję, że zostawisz otwarty koniec. Wtedy mogłabym sobie wmawiać, że wszystko jest możliwe i jednak przeżyła. Albo, że przynajmniej zdążyła jeszcze zobaczyć przyjaciół. No nie wiem - w każdym razie jako fanka szczęśliwych zakończeń, muszę powiedzieć, że to smutne zakończenie jest tu jak najbardziej na miejscu. I nawet mi się podoba - smutne, ale przyjemne. No i zmusza do refleksji. Tylko trochę ten nastrój popsuł mi strój Esther, ale to już drobiazg. Cytat:
Cytat:
Cytat:
|
Odp: Heltemodig
Hnat
To już dwa miesiące?oO Kiedy to zleciało... Heltemodig jest baśnią, a raczej starałam się, żeby nią był, dlatego nie pomyślałam nawet 'śmierdzącej kupie flaków', których zresztą- z medycznego punktu widzenia- nie byłoby widać, a ciało w fabule nie zdążyło się rozłożyć(chyba, żeby założyć sytuację, że rana Yovy jest już w stanie rozkładu). Jednak naprawdę-mimo, że zamierzam startować na medycynę- w tym przypadku wydaję mi się to być nie na miejscu:D Poza tym, nazwałabym to inaczej- nie brzydzę się naturalizmem, bo to tak, jakbym się brzydziła życia ludzkiego, ale nie uważam, że trzeba go wkładać do każdego tekstu- sztuka(nie mówię teraz o sobie, to by była zbyt wielka zuchwałość) dla mnie pełni funkcje przede wszystkim estetyczną- zwłaszcza literatura, oczywiście, nie należy mylić tego z naiwnością twórcy, ale jeżeli chodzi o prąd turpistyczny- cóż, mam wobec niego mieszane uczucia, ale wiem, że on również jest niezbędny(cholera, pisze jak pijana, ale ciężko mi ubrać swoje myśli w słowa) Nie zgodzę się jednak do porównania mechanizmu tej powieści do Makbeta- i nie ta ranga, i sytuacja nie taka sama. Makbet zabił osobę państwową namawiany przez osobę prywatną(w tym wypadku żonę), a Eldfjall zabił osobę prywatną z ramienia osoby państwowej- to jest pierwsza różnica. Druga to fakt, że Makbet jako powieść jest niejako porterem mordercy królobójcy, u mnie zbrodnia jest na ostatnim planie. Co do 'milczenia źródła', masz rację, a powód jest bardzo prosty- Heltemodig z założenia miał być krótką powieścią, więc na rozpisywanie się o przeszłości bohaterów, czy na roztrząsanie problemów moralnych po prostu nie było miejsca. Co do Yovy, sytuacja się powtarza- nie pisałam o jej przesżłości, z wyjątkiem jednej sceny w Armamento, ale uważam, że za ostro ją oceniasz- czy fakt, że kochała Chrisa i była z nim w związku przez czas nauki nie świadczy- chociaż odrobinę- o beztrosce bohaterki?;) Na koniec bardzo Ci dziękuję za komentarz- nawet nie wiesz, ile dał mi on do myślenia! Cenię sobie Twoje uwagi, bo widzę, że Twoja wiedza na temat literatury znacznie przewyższa moją, a piszę przede wszystkim po to, żeby się uczyć:> Cytat:
Sandra No widzisz, a ja byłam pewna, że zapomniałaś;p Co do szczęśliwych zakończeń- również jestem ich zwolenniczką i teraz dopiero widzę, że od strony twórcy uśmiercanie głównego bohatera jest o wiele prostsze, niż od strony czytelnika(ja np.odmówiłam przeczytania Pana Wołodyjowskiego, kiedy usłyszałam, że Michał ginie- nie będę czytać o zagładzie mojego ukochanego rycerza!xd) Co do stroju Esther- ciężko było znaleźć mi coś godnego czarodziejki- nie mogła to być suknia jak dla księżniczki, ani prosta szata wieśniaczki(wzorowałam się trochę na portrecie czarodziejek Sapkowskiego). Dlatego cieszę się, że w Ostatnim Strzale mogę pozwolić sobie na wiele więcej luksusów w wyborze dodatków. Co do książek- wątpię, żebym kiedykolwiek się zdecydowała na taki krok, przede wszystkim dlatego, że przyszłość wiąże w zupełnie innych realiach, poza tym- wychodzę z założenia, że nie każdy może być Twórcą i chociaż internet zaciera tą zasadę, ja postanawiam się jej trzymać w prawdziwym świecie;) Ale dziękuję Ci bardzo, to jest wielki komplement dla mnie!:) No i przy okazji zaproszę wszystkich czytelników Heltemodiga do mojego nowego FS- tak wiem, wybitnie Was nudzę, ale jeśli komuś się nudzi tak jak mi, to jest to idealne miejsce B) |
Odp: Heltemodig
Podobało mi się to opowiadanie (piszę opowiadanie, bo zdjęcia zobaczyłam dopiero w ostatnim odcinku - nie pojawiają się, a sprawdzałam w dwóch przeglądarkach. Czy można, by to jakoś naprawić?)
Trzeba Cię pochwalić przede wszystkim za rozbudowane i piękne opisy przyrody. Nie lubię opowieści z czasów średniowiecza i tematyki o walkach, ale cieszę się, że nie opisywałaś dokładnie scen batalistycznych, tylko skupiałaś się na losach głównych bohaterów. Aczkolwiek brakowało mi opisu "czarowania". Wiem tylko, że magowie posługiwali się różkami, ale nie wiem, jakie mieli zajęcia (czy na wzór Harry'ego Pottera czy może Czarodziejek?). Zakończenie było dla mnie zaskakujące. Spodziewałam się raczej szczęśliwego, w którym walki się kończą za sprawą interwencji ojca Yovy, a ona sama i Chris schodzą się - takie zakończenie w zasadzie było by banalne, więc dobrze, że zaskoczyłaś mnie w ten sposób :) Błędy (te malutkie i nieco większe), jakich się dopatrzyłam, a o jakich nie wspomnieli moi poprzednicy: Rozdział I: Cytat:
Cytat:
II: Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
III: Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
IV: Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Ok, To chyba wszystko :) Zwracaj też uwagę na znaki interpunkcyjne i ich miejsce w tekście (spacje po znaku, a nie przed). Jeszcze chciałabym dodać, że mimo iż FS jest krótkie (tylko te 4 rozdziały), to doskonale zawarłaś w nich, wszystko, co miało zostać zawarte. Bardzo udane FS. Pozdrawiam. |
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 22:36. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023