![]() |
Dark Vamp
Sam nie wiem dlaczego to robię.
Pierwotnie FS miało być w sims 2, ale od niedawna znowu gram 1, więc zrobiłem je w pierwszej części kultowej gry. Zapraszam. Paryż, 24.05.1921r. Shannon siedziała w ogrodzie i patrzyła z pożądaniem, ale również nienawiścią na osobę odjeżdżającą spod jej domu. Wiedziała, że następnym razem będzie musiała zrobić to, do czego Robert usiłuje zmusić ją od tak dawna. - Ale tak właściwie, to dlaczego ja mam z nim iść? – Zapytała z goryczą. – Dlaczego nie mogę mieszkać sobie w moim domu, w którego utrzymanie wkładam tyle pieniędzy? - Bo my cię tu nie chcemy. – Shannon usłyszała głos, ale oprócz niej, w ogrodzie nie było nikogo. Tylko jej ruda kotka, Zabójczyni. - Dziwne – powiedziała do siebie, po czym wypiła duży łyk czerwonego, gęstego płynu z kielicha stojącego na stoliku obok. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...tar_2_0031.jpg Petersburg, 02.06.1921r. - Jak to nie przyjechała! – krzyczała piękna kobieta w stronę dziwnie ubranego mężczyzny. – Robercie, przeciąż powiedziałeś, że tym razem ci się uda! Czy Shannon nie rozumie, że jak nie wróci z Paryża do domu, to umrze? Tam grozi jej wielkie niebezpieczeństwo! - Tylko ty tak myślisz Alicjo! – krzyknął mężczyzna w zbroi. – Na jakiej podstawie uważasz, że twojej córce grozi w Paryżu niebezpieczeństwo? - Nie mogę ci powiedzieć Robercie! Przysięgłam Shannon, że nikomu nie zdradzę jej sekretu. – odpowiedziała Alicja. - Znając ciebie i twoją rodzinę, to jest coś okropnego – rzekł Robert ze zgrozą. – Chyba już nie chcę należeć do tej rodziny. - Robercie! – krzyknęła z pobłażliwością Alicja. – To nie ma nic wspólnego z tobą kochanie. Chciałabym, żebyś pojechał do Paryża jeszcze raz, zaprosił Shannon na nasz ślub i spróbuj wprosić się do niej na kawę. Wtedy dolejesz jej tego. – Alicja dała narzeczonemu flakonik z jakąś cieczą. Gregory, służący Alicji, siedzący przy suto zastawionym stole w kuchni przysłuchiwał się z uwagą rozmowie swojej pani. Wysłuchawszy całej rozmowy wymknął się cichutko z zamku z ordynarnym uśmieszkiem na twarzy. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...ory_7_0000.jpg |
Odp: Dark Vamp
HM. Nieco krótko szczerze mówiąc, jak nawet na prolog. Mimo że tekst nie długi to wkradło się parę błędów, ale oczywiście nigdy nie chce mi sie ich wymieniać :P Gdzieś duża litera za myślnikiem, literówka...
Cytat:
Nie wiem również, czy przypadkiem nie pomyliły Ci się stulecia. Lata 20ste minionego wieku? O ile się nie mylę plan zdjęciowy stylizowany jest na miarę średniowiecza ( tak jak i styl samego FS), zresztą wampiry siłą rzeczy kojarzą się ze średniowieczem ( może i lata 20ste, ale wieku XIV lub XV!). Mam nadzieję, że to jakoś wyjaśnisz, bo dla mnie to trochę chaotyczne. Lata 20ste wyglądały z grubsza inaczej w Polsce jak i w Europie. Czekam więc na dwa słowa chociażby na ten temat. Byłabym zapomniała - dymki, kryształki na zdjęciach - z reguły należy tego unikać. Jednak to jeszcze pikuś przy takim rzucie jak na zdjęciu drugim, gdzie widać ściany. >.< Przypatrz się niektórym FS, w dobrych nie ma tym podobnych zdjęć. Muszą one wyglądać naturalnie, na tyle na ile to możliwe i pozwala nam gra, a na to z pewnością nam pozwala, by nie robić zdjęć ze ścianami, dymkami i kryształkami! Zapamiętaj. Jak mówiłam - na razie krótko, jeszcze nie wiemy o co chodzi, jest nawet OK choć szału nie ma, możliwe, że zajrzę tu jeszcze, by zobaczyć jak to się rozwija. Pozdrawiam, VOLT. |
Odp: Dark Vamp
To miało być tak, że ona patrzy z pożądaniem na kierowcę samochodu. Zaraz to poprawię.
A stulecia są jak najbardziej poprawne. Po prostu i Alicja i Shannon mieszkają w starych domach. Shannon żyje jak najbardziej normalnie, a jej matka jest troszeczkę stuknięta i wymaga od swojej służby, żeby wszystko było jak w minionych wiekach, bo również jej wydaje się, że najlepszym okresem dla wampirów było średniowiecze. A fakt, że akcja dzieje się w XX wieku najlepiej zdradza fakt, że na pierwszym zdjęciu jest samochód, który mi kojarzy się właśnie z dwudziestoleciem międzywojennym. A o Polsce nie ma ani słowa. Jest tylko mowa o Francji i Rosji. Obiecuję, że następne rozdziały będą dłuższe :) |
Odp: Dark Vamp
@up: Wiem wiem, że o Polsce nie ma ani słówka, tylko chciałam podkreślić, że w żadnym zakątku Europy tak lata 20ste nie wyglądały. Hm. Przydałoby się więc nadmienić, narrator mógłby o tym napomknąć cokolwiek, bo tak naprawdę wgl nie przedstawił nam postaci - co jest trochę niekorzystne. Czekam wiec na drobne poprawki albo jakieś głębsze wyjaśnienia i opisy w następnej części.
Pozdrawiam, VOLT. :) PS Edytowałam pierwszy post. Możliwe, że nie zdążyłam przed twoim komentarzem i dodałam uwagę na temat zdjęć, którą trzeba wkuć na blachę, że tak powiem :P ( chociaż rozumiem, że w Sims1 może być ciężko. Prawie nie pamiętam tej gry, więc nie wiem dokładnie JAK ciężko). Ale dymki i tak nie są zbyt naturalne. To właściwie należy przyjąć jako zasade. Jak do ściany >.< ;] |
Odp: Dark Vamp
W tym przypadku akurat dymek pasuje, bo oni mówią o dolaniu czegoś do kawy.
Jeszcze jedno. Sir Treus i Robert to jedna i ta sam osoba, ale się pomyliłem i dałem jej dwie imiona. Zaraz to poprawię. |
Odp: Dark Vamp
Moim zdaniem zaczyna się całkiem nieźle, jest dość ładnie napisane i... w ogóle, całkiem mi się podoba. Koniec końców, w jedynce piekielnie trudno zrobić tak, by nie było "widać ścian", że już nie wspomnę o dymkach i kryształkach. Na dodatek "aktorzy" szybko się męczą, a nie ma prostego kodu na poprawę nastroju. Cóż... cierpliwie czekam na pierwszy odcinek.
|
Odp: Dark Vamp
Wystarczy mieć magicznego grzybka ukrytego gdzieś w krzakach, który zawsze może dodać aktorom energii :D
|
Odp: Dark Vamp
Świetne! Chłopie nie myślałem że ktos coś takiego zrobi w ts1 a jednak bóg dał nam Ciebie ;) 10/10
|
Odp: Dark Vamp
W jedynce napradwę trudno jest zrobić fajne zdjecię, ale tobie się udało. Fajne, podoba mi się.
|
Odp: Dark Vamp
ODCINEK I
Kobieta w czarnej sukni parzyła herbatę. Właśnie spodziewała się wizyty swojej najlepszej przyjaciółki. O mało nie rozlała zawartości imbryczka, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. - Jesteś troszeczkę za wcześnie Kordelio, ale możesz wejść – powiedziała Shannon spoglądając na zegarek. - Jak to miło z twojej strony, że mnie zaprosiłaś! Bardzo się cieszę z tej wizyty – powiedziała kobieta, ale widać było, że wcale tak nie myślała. Oglądała się ze strachem na wszystkie strony, jakby się czegoś obawiała, co może ją zaatakować. Shannon obrzuciła badawczym spojrzeniem przyjaciółkę i gestem zaprosiła ją do salonu. - Tylko uważaj na zabytkowe dzieła sztuki! – krzyknęła, kiedy Kordelia usiadła na ślicznej, obitej czerwonym aksamitem wersalce, za którą stał posąg przedstawiający boginię Afrodytę. - Shannon, spotkałam się wczoraj z Edgarem Elidde. Był czarujący. Podjechał po mnie swoim samochodem i zawiózł do restauracji. Spędziliśmy razem bardzo miły wieczór. – Kordelia westchnęła i zrobiła rozmarzoną minę. - Uważam, że to nieprzyzwoite – skwitowała ją Shannon. Gospodyni właśnie nalewała herbatę do filiżanek i Kordelia kątem oka zauważyła, że przyjaciółka ukradkiem dolewa coś czerwonego do jednej z filiżanek. Tego właśnie się obawiała, lecz odetchnęła z ulgą, kiedy zadała sobie sprawę Shannon sama zamierza to wypić. - Wiesz, że ten uroczy młodzieniec z Petersburga, Robert, znowu był u mnie? - Znowu chciał, żebyś wróciła? - Tak, ale ja nie wrócę. Przynajmniej za życia mojej matki Zbyt bardzo nienawidzę tego miejsca. - Przecież to twój dom rodzinny. Spodziewam się, że musi być piękny, skoro ten, to tylko namiastka tamtego. - Mylisz się, Kordelio. Tamto, to stary zamek, który był w Petersburgu, zanim Piotr I zbudował tam miasto. Należał do mojej rodziny od wielu pokoleń i wszyscy byli wampirami, oprócz mojej matki. Ona jedna nie dostąpiła tego zaszczytu, ale zachowuje się tak, jakby była najznamienitszą wampirzycą. – Shannon westchnęła i zalała się łzami. - Lepiej już pójdę – powiedziała Kordelia i pospiesznie wyszła z pokoju. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...tar_2_0032.jpg Wiele kilometrów od zapłakanej wampirzycy, w komnacie jakiegoś starego zamku, na czarnym fotelu siedział Gregory, służący hrabiny Alicji. Obok niego na taki samym fotelu siedział mężczyzna w czarnym garniturze i skrupulatnie notował wszystko, co powiedział Gregory. - Mówili o czymś jeszcze? – zapytał nagle mężczyzna. - Nie, chyba nie. – Gregory złapał się za głowę i usiłował sobie przypomnieć wczorajszą rozmowę swojej pani. – Przypomniałem sobie! – krzyknął nagle. – Alice mówiła coś o dolewaniu do kawy. Myślę, że ona usiłowała otruć swoją córkę za pośrednictwem narzeczonego, żeby mieć wyłączne prawo do majątku. - Przecież to okropne! – wrzasnął mężczyzna i zerwał się na równe nogi. – Musimy coś zrobić, żeby ją uratować! - Za późno – rzekł służący. – Rober wyruszył wczoraj wieczorem do Paryża. Nie zdołamy go dogonić. - Masz racje! – powiedział mężczyzna z rozpaczą. – Pozostaje nam tylko mieć nadzieję. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...ory_7_0003.jpg W tym samym czasie, w domu w górzystej Szkocji, chudy mężczyzna jak zwykle kombinował coś przy chemikaliach. Jak to dobrze – myślał człowiek. – Że mieszkam tak daleko od siedzib ludzkich. Nie muszę przynajmniej tłumaczyć się, z tego co robię. Hieronim po raz kolejny próbował stworzyć lekarstwo na wampiryzm. Wiedział, że dokonując tego przełomowego odkrycia, stanie się bogaty. Już widział siebie, otrzymującego nagrodę Nobla. - Panie Hieronimie! – Usłyszał głos starszej kobiety dobiegający zza drzwi. – Listonosz właśnie przyniósł list do pana. - Proszę go położyć na moim biurku, w gabinecie – odpowiedział. – Przeczytam go później. - Ależ panie Hieronimie! – ciągnęła kobieta. – To list z Petersburga. Sądząc po wyglądzie koperty i charakterze pisma, napisała go pani Alicja. - A już myślałem, że to od Edgara. Długo nie pisał. Prawda pani Revilli? - Owszem panie Hieronimie. Pański syn długo nie pisał. Nadal nie mogę zrozumieć, że to już osiem lat minęło, odkąd zmarła pańska małżonka, a syn wjechał do Paryża. - To takie druzgoczące, pani Revilli, że w tak trudnym dla mnie czasie, wszyscy przyjaciele mnie opuścili. Niech pani już idzie. Próbuję dokonać ważnego odkrycia. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...ams_5_0003.jpg |
Odp: Dark Vamp
Kurczę, kolejny odcinek rzeczywiście jest ciekawszy. Jest parę drobnych błędów, ale nie przeszkadzają one w czytaniu. W sumie... nie mam się do czego przyczepić, Twoje FS jest na poziomie.
|
Odp: Dark Vamp
W jednej z paryskich restauracji, przy zarezerwowanym stoliku siedziała para dziwnych ludzi, chociaż nie byli zbyt bardzo do ludzi podobni. Ona w czarno czerwonej sukni, ze skrzydłami nietoperza i on jakby wyjęty z średniowiecznego zamku. Chociaż inni ludzie spoglądali na nich z wyraźnym poirytowaniem, oni nie przejmowali się nimi, tylko nadal gawędzili w najlepsze.
Tylko jeden człowiek okazywał większe niż inni zainteresowanie parą. Ciągle zerkał ukradkiem w ich stronę, a potem w stronę okna. Nagle ze swojej torby podróżnej wyjął notes i zaczął szybko przeglądać notatki. Po chwili znalazł upragnioną stronę notesu i odetchnął z ulgą, po czym położył banknot na stoliku, przy którym siedział i wyszedł. - Robercie, to nie wypada! – powiedział cicho Shannon puszczając rękę młodzieńca siedzącego obok. – Ludzie patrzą! - Co mnie ludzie obchodzą! – krzyknął podniecony mężczyzna. – Tu i teraz. - Robercie! Jeżeli natychmiast nie uspokoisz się, będę zmuszona zakończyć to spotkanie. Ja jestem porządną kobietą, a nie jedną z tych panienek, z którymi robisz te rzeczy w Petersburgu. Tak, wiem o tym – dodała widząc minę Roberta. – Wiem, że zdradzasz Alicję. - Shannon, nigdy nie ośmieliłbym się zdradzać twojej matki – rzekł oburzony Robert. – A nawet bym się nie odważył. Twojej matce nie sposób się sprzeciwić. - Doskonale o tym wiem, dlatego zgodziłam się dzisiaj z tobą spotkać. - Przepraszam ciebie na moment – powiedział Robert i wstał. – Jak wrócę, to mi dokończysz. Shannon westchnęła i spojrzała w okno. Mężczyzna w czarnym garniturze oddalał się pospiesznie od restauracji, trzymając w ręku notatnik. - Niebezpieczeństwo – szepnęła do siebie wampirzyca, po czym pociągnęła spory łyk kawy. – Niebezpieczeństwo – powiedziała ponownie Shannon. W jaj głowie zapaliła się czerwona lampka. Coś wewnątrz mówiło jej, że powinna uciekać stąd jak najszybciej. Wtedy wrócił Robert. - Już jestem kochanie. Teraz możesz mi dokończyć. - po pierwsze nie mów tak do mnie, a pod drugie wychodzimy stąd natychmiast. - Ale Shannon! Nie możemy tak po prostu wyjść. Ludzie zaczną plotkować… - Zamknij się – krzyknęła Shannon i zerwała się na równe nogi. Rzuciła banknot na stolik, złapała Roberta za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...tar_2_0034.jpg Edgar Elidde szedł przed siebie ulicami Paryża. - Byle dalej od tej przeklętej restauracji co? – usłyszał głos dobiegający z tyłu. - Gregory! Myślę, że nasz problem został rozwiązany! - Nie ekscytuj się tak. To jeszcze nie koniec. Nie mamy pewności, czy ta przeklęta Shannon nie uciekła. - To co z tego? Złapiemy ją w domu. - Ty chyba żartujesz. Przecież ona na pewno nie wróci do domu. Będzie wiedziała, że ktoś czyha na jej życie. - Myślę, że już o tym wie. – Edgar uśmiechnął się porozumiewawczo do Gregorego. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...ory_7_0004.jpg - Kupujcie wieści Paryża! – krzyczało dziecko roznoszące gazety w mieście. – Wszyscy przebywający w jednej z najbardziej luksusowych restauracji Paryża zginęli. Kupujcie wieści Paryża! – W stronę chłopca rzuciła się chmara przechodniów zaciekawiona nowiną. ___ Nareszcie zaczyna coś się dziać co? |
Odp: Dark Vamp
Nie patrzę na błędy ponieważ bardzo mnie zaciekawiła fabuła tego FS
czekam oczywiście na dalsze odcinki ;) twoje FS jest jednym z lepszych na tym forum jeśli chodzi o FS the sims 1 ;D |
Odp: Dark Vamp
No, no... ciekawy odcinek. Mam przeczucie, że szykuje się niezła akcja. Ciekawi mnie, co będzie dalej.
Trochę mi przeszkadzają te kryształki, ale wiem, że w jedynce nie tak łatwo je usunąć. |
Odp: Dark Vamp
Akurat w tym przypadku usunięcie kryształków było niemożliwe, ponieważ zdjęcie nie było robione w domu, tylko w centrum, a tam nie można wejść do trybu kupowania, żeby je sprzedać. Nie można też tam zabrać kogoś z domu, żeby to on miał kryształek.
|
Odp: Dark Vamp
bardzo mnie wciągnęło twoje fs, czekam na dalsze części:), jestem ciekawy czy teraz wampirzyca wróci do matki i czy przeżyje...
|
Odp: Dark Vamp
Przecież ona jej nienawidzi, więc nie wróci.
|
Odp: Dark Vamp
ale wie, że w jej domu czeka ją niebezpieczeństwo, więc może desperacko szukać ratunku gdziekolwiek... ale już rozwiałeś moje podejrzenie;)
|
Odp: Dark Vamp
Może dzisiaj dam kolejny odcinek.
|
Odp: Dark Vamp
Przepraszam, że krótsze, ale macie za to więcej zdjęć.
Przepraszam też za łódź. Po prostu w tej grze nie da się zrobić dobrej łodzi. Zmieniłem zamek Alicji. __________ Alicja pracowała w swoim gabinecie, kiedy dostała wiadomość o śmierci swojej córki. Za oknem świeciło słońce. Petersburg pogrążony był w codziennym życiu. Ludzie chodzili ulicą niedaleko zamku, a ona nie mogła zrozumieć dlaczego. - Jakim prawem oni cieszą się i rozmawiają, kiedy stało się takie nieszczęście! – krzyknęła. – A co z Robertem? Miał być u niej. – Twarz Alicji przybrała wyraz dogłębnej rozpaczy. Kilka chwil później hrabina siedziała już w swoim samochodzie. Zamierzała pojechać do Paryża, żeby poznać prawdę. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...ory_7_0005.jpg Wiele kilometrów dalej, w łodzi na jeziorze Bodeńskim siedziała blond włosa piękność. Naprzeciwko niej siedział mężczyzna usilnie wiosłując. - Cieszę się, Heleno, że wybraliśmy się dzisiaj popływać – rzekł mężczyzna. - Ja również Fryderyku – odpowiedziała kobieta. Płynęli w ciszy po spokojnym jeziorze rozkoszując się pięknem tego miejsca. - Spójrz Fryderyku! Ktoś się topi! – zawołała nagle Helena. - Rzeczywiście. Podpłyńmy do niego i uratujmy go! Fryderyk zaczął mocniej wiosłować i po kilku minutach znaleźli się koło topiącego się. Fryderyk rzucił mu linę. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...vcv_9_0001.jpg - Pomóż mi go wciągnąć na pokład Heleno! – zawołał. Helena złapała za linę i zaczęła mocno ciągnąć. Wtem topielec stał się cięższy. Tak się przynajmniej Helenie wydawało, ale prawda była taka, że to Fryderyk puścił linę. - Żegnaj Heleno! – zawołał i popchnął Helenę do wody, po czym topiący się mężczyzna szybko wsiadł na łódź i usiadł na miejscu Heleny. Kobieta została sama na środku jeziora. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...vcv_9_0002.jpg - Jak wyleczyć wampiryzm? – zapytał Hieronim Elidde. Stał na cmentarzu za domem i rozmyślał o swoich badaniach nad wampirami. Młoda kobieta przechadzała się po cmentarzu. Hieronim zauważył, że ona od jakiegoś czasu się nim interesuje. Domyślał się, że to powodu pieniędzy. – A może naprawdę się we mnie zakochała? – zapytał cicho. - Witaj Hieronimie – zapytała pochodząc do niego. – Nazywam się Katie i interesują mnie twoje odkrycia. - Naprawdę? – zapytał mężczyzna. Jeszcze nikt nigdy nie zainteresował się jego pracą. - Tak, ale ty jeszcze bardziej! – powiedziała Katie, po czym gorąco pocałowała mężczyznę. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...ams_5_0068.jpg |
Odp: Dark Vamp
Cóż co do odcinka 3 to nie jest tak ciekawy jak poprzednie ale jest + za więcej fotografii
Ale się pomyliłeś co do Jeziora Bodeńskiego (ponieważ pisałeś ,że akcja toczy się we Francji i Rosji) a Jezioro Bodeńskie jest między Niemcami,Austrią a Szwajcarią |
Odp: Dark Vamp
Wiem gdzie jest jezioro Bodeńskie. Prolog toczył się we Francji i Rosji, a w dalszych odcinkach wprowadzam coraz to nowe zakątki Europy. Pojawiła się już Szkocja i Niemcy i muszę przyznać, że pojawi się ich jeszcze więcej.
|
Odp: Dark Vamp
Alicja siedziała zapłakana na sofie w salonie, w domu swojej córki.
- Wszyscy zginęli – szeptała przez łzy. Na stoliku leżał stary numer „Wieści Paryża” ze zdjęciem restauracji na okładce. - Pani Alicjo, przyniosłem tą szkatułkę, o którą pani prosiła. Była tam, gdzie pani przewidywała. – Kamerdyner wskazał na pieczęć na szkatułce. – Panna Shannon najwyraźniej jeszcze jej nie otwierała, bo jest na niej pani pieczęć. - Dziękuję ci. Ta szkatułka była mi bardzo potrzebna. Teraz, kiedy Shannon nie żyje, moja druga córka może przejąć rodowe dziedzictwo. Nic mnie już tu nie trzyma. Zamów samochód, zaraz wyjeżdżam. Przede mną długa droga. Helenka mieszka nad jeziorem Bodeńskim. Alicja spacerowała po ogrodzie ze szkatułką w dłoniach. Przypomniała jej się właśnie pewna chwila z przeszłości. Straszna chwila. Rok 1886. Alicja miała dziesięć lat, kiedy matka oświadczyła jej, że nie dostąpiła chwały bycia wampirzycą, bo zwykle ten dar objawiał się przed dziesiątym rokiem życia, więc rodzina spisała ją na straty. Wiele lat później okazało się, że Alicja jest jedyną żyjącą członkinią rodziny i odziedziczyła cały rodowy majątek. To spotęgowało jej dumę i doprowadziło do tego, że zamknęła najcenniejszy rodowy skarb w drewnianej szkatułce, który miał czekać na swój dzień. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...ry1_2_0000.jpg - Shannon! Tak się cieszę! – krzyknęła Kordelia z entuzjazmem, kiedy wampirzyca i Robert pojawili się u jej drzwi. – Myślałam, że zginęłaś! Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa! - Dzień dobry Kordelio! Tobie również radzę najpierw się przywitać, a nie od razu zaczynać z takimi wyznaniami. Mogłabyś okazać trochę więcej dobrych manier, szczególnie, że Robert patrzy na ciebie i nie może się nadziwić jaka niewychowana z ciebie pannica – powiedziała wampirzyca z zażenowaniem. - Cała Shannon! – Uśmiechnęła się Kordelia. To jej słownictwo jest doprawdy rozbrajające. – zwróciła się do Roberta. – Kordelia, miło mi pana poznać. - Robert, mi również panno Kordelio. - Dosyć tych czułości! – wtrąciła Shannon. – Kordelia pakuj się i wyjeżdżamy. Nie mamy czasu do stracenia. - Wyjeżdżamy? Ale dokąd? – zapytała dziewczyna, ale wampirzyca już trzymała podróżną torbę i pakowała rzeczy z szafy Kordelii. - Do Los Angeles, a dokładniej do Hollywood. Myślę, że razem czeka nas świetlana przyszłość w przemyśle rozrywkowym! – powiedziała Shannon. - Ale ja nie mogę podejmować tak ważnych decyzji pod wpływem chwili. To wymaga głębokiego przemyślenia. - Ależ nie musisz się tym martwić, kochana. Ja już wszystko przemyślałam. - A co z Edgarem? – zapytała Kordelia łudząc się, że coś działa. Wiedziała, że jej los został już przesądzony. Wyjeżdża do Hollywood robić karierę. - Zapomnij o nim. Jako gwiazda kina będziesz miała dziesiątki adoratorów. Mamy po dwadzieścia lat, całe życie przed nami. - No nie wiem, waham się. - Czyż nie kochamy obie teatru i kina? - Kochamy. - Czyż nie mamy obie doświadczenia w przemyśle filmowym? - Mamy. - W iluż to filmach zagrałyśmy już? - Oj w wielu, wielu. - No to jedziemy do Hollywood? - A mam inne wyjście? http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...ry2_9_0000.jpg - Dzień dobry. Nazywam się Shannon Evans, a to jest moja najlepsza przyjaciółka, Kordelia Hell. – powiedziała wampirzyca dźwięcznym głosem wchodząc wraz z przyjaciółką do gabinetu dyrektora jednego z restauracji w Hollywood. - A co panie do mnie sprowadza? – zapytał spoglądając z pożądaniem w dekolt dziewczyn. Shannon ucieszyła się widząc to. Był to jeden z elementów jej planu. Pokazać swoje wdzięki i wedrzeć się na szczyt, ale trzeba do czegoś zacząć. - Chciałybyśmy podjąć pracę w pana restauracji. – powiedziała Kordelia. - Nie potrzebujemy kucharek, barmanek ani żadnych innych osób – powiedział z rozpaczą w głosie. - Ale my nie chcemy ciężko pracować! – zaprzeczyła Shannon podchodząc bliżej do dyrektora, który zaczął się ślinić. – Chciałybyśmy zająć się oprawą artystyczną w pańskiej restauracji. Wiemy, że goszczą w niej przeróżni milionerzy, którzy z pewnością zadowoliliby się pięknym śpiewem tak dwóch uroczych dziewczyn jak my co? - Ależ oczywiście! Są panie zatrudnione! – krzyknął dyrektor ścierając pot z czoła. - O to ci chodziło Shannon? – zapytała Kordelia po wyjściu. – Żeby śpiewać do kotleta starym grubasom? - Nie rozumiesz mnie, kochanie. To tylko początek mojego misternego planu, żeby wedrzeć się na szczyt w showbusinessie. - Coś nie mam zaufania do tego twojego planu. Niedługo nie będziemy miały pieniędzy na jedzenie. Nie jestem do końca przekonana, czy potrzebny jest nam dom w Beverly Hills. Mogłybyśmy równie dobrze mieszkać w małej kawalerce na przedmieściach, pracować w restauracji i nie martwić się o to, czy będziemy mieć jutro chleb. - Kochana, którym dziewczynom łatwiej zdobyć rolę w wielkiej produkcji Hollywood: dwóm, skromnym, dorabiającym po godzinach w restauracji, czy pięknym, bogatym paniom, które mieszkają w Beverly Hills i umilają życie milionerom? - Zostawiam sprawy w twoich rękach, ale pamiętaj, ja chcę jutro mieć co jeść! - Zostaw to mnie. Widzę, że pan Nabob spogląda w naszą stronę. Chodź, przysiądziemy się do niego. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...y3_14_0003.jpg - Witam panie Nabob. Nazywam się Shannon Evans, a to jest moja przyjaciółka Kordelia Hell. Jesteśmy wpływowymi szlachciankami z Paryża i przyjechałyśmy tu, żeby pokazać pięknym dżentelmenom jak potrafimy śpiewać. - Panno Evans, jestem zaszczycony. Bardzo chciałbym, żeby poznały panie moją córkę, Lorelei Nabob. Ona również, tak samo jak wy chcę zrobić karierę w przemyśle rozrywkowym. - Och, panie Nabob, przyjaciele mówią mi Shannon, a pan jest chyba moim przyjacielem prawda? - Oczywiście Shannon. - Zapewne chciałby pan usłyszeć ja Shannon śpiewa, panie Nabob – powiedziała Kordelia. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...y3_14_0002.jpg - A więc śpiewamy Kordelio! – krzyknęła Shannon i wstała pociągając Kordelię za sobą. Weszła na barowy kontuar i zawołała: - Panie i panowie, nazywam się Shannon Evans, a to moja przyjaciółka Kordelia Hell. Jesteśmy wpływowymi paryżankami i jutro urządzamy tu recital, ale specjalnie dla państwo zaśpiewamy jedną piosenkę już dziś. – Shannon podeszła do gramofonu, ustawiła płytę i stanęła powrotem na kontuarze. Kiedy dziewczyny zaczęły śpiewać, wszystkie szepty umilkły i wszystkie oczy zwrócone były na nie. Ich przejmujący głos oczarowywał każdego, kto go usłyszał, a niespotykana uroda dziewczyn, usidlała każdego, kto na nią spojrzał. Po zaśpiewaniu przez nie piosenki, na Sali rozległy się głośne brawa, a dziewczyny ukłoniły się, zeszły z kontuaru i wróciły do stolika pana Nabob. - Wprost cudownie dziewczęta! – zawołał starszy pan. – Spójrzcie, ten producent, który siedzi obok chyba również jest zachwycone, bo idzie tu. Oj, chyba możecie spodziewać się głównej roli. http://th.interia.pl/30,b205a6a78424...r3_14_0001.jpg |
Odp: Dark Vamp
Ciekawy odcinek, do zdjęć też nie można się przyczepić (na ostatnim są chmurki, ale tych się w TS1 chyba nie da usunąć). Zastanawia mnie tylko, czy to się nie dzieje ciut za szybko?
|
Odp: Dark Vamp
Te chmurki są celowe. Mam w komputerze drugie, bez chmurek, ale chciałem podkreślić, że widzom podoba się występ dziewczyn. Chyba poznajecie Shannon w nowej sukience i fryzurze?
A co dokładniej dzieje się za szybko? |
Odp: Dark Vamp
Bardzo fajny i ciekawy odcinek nom cóż czekam na kolejny;)
|
Odp: Dark Vamp
Nie chciało mi się skomentować wczoraj. Ta, leń ze mnie.Ten odcinek mi się podoba. A kiedy patrzę na zdjęcia to mam ochotę pograć w starą, sędziwą jedynkę.
|
Odp: Dark Vamp
a ja się przyczepię do paru rzeczy;), mianowicie nagle się okazuje, że główne bohaterki są aktorkami, że jest sporo filmów, w których grały, a więc powinny być już znane skoro tych filmów było sporo, aczkolwiek z drugiej strony to nie musiały być znane produkcje, dlatego to aż tak mi nie przeszkadza, ale razi mnie trochę, że grały w filmach, a teraz dość nagle chcą śpiewać, poza tym strasznie szybko dostały pracę, nie musiały długo negocjować, czy przekonywać, raczej to nie działa aż tak łatwo, nawet jeśli chodzi o śpiewanie w barach... ale generalnie bardzo mi się podoba, fabuła coraz bardziej mnie wciąga i czekam na więcej;)
|
Odp: Dark Vamp
Jak ja uwielbiam kiedy ktoś się czepia ;)
Lubię, kiedy czytelnik poznaje bohaterów w miarę upływu akcji. Wcześniej nie było potrzeby wspominania o pracy Shannon i Kordelii, więc nie wspominałem. Zauważ, że to FS dzieje się w latach 20 ubiegłego wieku. Wtedy nie było telewizji, komputerów, internetu. Bohaterki pracowały we francuskich filmach i we Francji były znane. Mieszkały w luksusowych domach, jadały w drogich restauracjach. Od Ameryki dzielił je cały ocean. Wyjechały tam z powodu prześladowania, ale to pewnie wiecie. Były artystkami uniwersalnymi. Czy znasz jakąś aktorkę, która nie umie śpiewać? No może zdarzają się wyjątki, ale większość potrafi. A tak w ogóle to śpiewanie było tylko tak na chwilę, żeby Hollywood o nich usłyszał. A tą pracę dostały tak szybko, bo uwiodły dyrektora. Mogę dać tekst kolejnego odcinka, ale zdjęć na razie nie będzie, bo mam wielką awarię komputera i muszę zainstalować od nowa grę, a teraz mi się nie chce, więc może jutro albo po jutrze dam tekst kolejnego odcinka. Chciałbym jeszcze powiedzieć, co nikt tego nie powiedział, że zmienia się drastycznie miejsce akcji. Stare domy w Paryżu zamieszkane przez straszne czarownice zostały zastąpione przez wschodzące gwiazdy Hollywood, ale nie zapomniałem, że Shannon jest wampirzycą i w następnym odcinku objawi się jej wampirzy instynkt. Nie zapomniałem też o prześladowcach Shannon, chociaż rzez kilka kolejnych odcinków będą nieobecni, kiedy będą pojawiały się nowe sekrety i nowe postaci. Zapraszam niedługo na kolejny odcinek. |
Odp: Dark Vamp
jak ja lubię, kiedy ktoś umie dobrze wytłumaczyć rzeczy niejasne, ale raczej większość aktorek nie umie śpiewać, to dwa różne zawody:P
|
Odp: Dark Vamp
Ale Shannon i Kordelia potrafią śpiewać i koniec tematu. Od razu mówię, że zostaną jeszcze modelkami, więc żebyś się nie zdziwił.
Przyznaję się, nie wytrzymałem. Oto kolejny odcinek. Na razie bez zdjęć. Alicja wróciła zdesperowana do Petersburga. - Nie mam po co żyć! - krzyknęła, kiedy znalazła się w pięknym salonie. - Moje ukochane córki nie żyją! Mój ród wygasł. - Dasz mu tak po prostu wygasnąć? - zapytał Robert, który pojawił się w drzwiach. - Robert! Myślałam, że nie żyjesz! - Alicjo nie martw się! - powiedział mężczyzna i usiadł obok narzeczonej. Alicja żyje, wyjechała wraz z przyjaciółką, żeby zrobić karierę w Hollywood. - Ale skąd one wzięły na to pieniądze! Przecież Shannon nie może sprzedać domu, bo praktycznie nie należy do niej - zaniepokoiła się Alicja. - Kordelia sprzedała dom i nie drąż więcej tego tematu. Nie mamy czasu do stracenia. Shannon już wie o wszystkim. - Powiedziałeś jej? - Nie, sama się domyśliła. Głównie dlatego żyjemy. Gdyby nie domyśliła się w porę, pewnie zginęlibyśmy na miejscu. - To świetnie! - uśmiechnęła się Alicja. - Teraz do Szkocji. - powiedziała kobieta i zaczęła zbierać się do podróży. - Zaczekaj! - krzyknął za nią Robert. - Co znowu? - zapytała ze znudzeniem. - Bardzo cię kocham, wiesz? - zapytał i pocałował swą wybrankę. http://th.interia.pl/30,b205a6a784240077/11111.jpg Na zachodnim wybrzeżu Ameryki, w okazałej willi w Beverly Hills, w dużej garderobie na piętrze siedziały dwie dziewczyny przed lustrami. - Kordelio, podaj mi ten kapelusz! - powiedziała czarnowłosa. - Ty się martwisz kapeluszem, a ja tym, czy zarobimy coś na tym dzisiejszym występie. Czy będziemy miały dość pieniędzy na zapłacenie za czynsz - powiedziała blondynka podając kapelusz przyjaciółce. - A ty ciągle o tym samym. Może i dyrektor restauracji nie zapłaci nam zbyt wiele za ten występ. Był przecież bardzo zły, że okłamałyśmy jego gości i nie powiedziałyśmy im, że jesteśmy zatrudnione tu na stałe, tylko mamy jednorazowy recital. Dlatego zatrudnił nas tylko na ten wieczór. - Właśnie, dziś będziemy miały pieniądze a jutro? - Po pierwsze, to dziś zaroimy tyle, że będziemy mogły z tego żyć przez kilka miesięcy, a przecież podpisałyśmy już kontrakt z wytwórnią filmową. -Shannon, powiesz mi w końcu, dlaczego wyprowadziłyśmy się z Paryża? - zapytała Kordelia i przestała pudrować swoją różową twarz. - Nie zrozumiesz tego - rzekła Shannon i odłożyła flakonik z perfumami, które trzymała w dłoni, po czym podeszła do okna. - Ktoś czyha na moje życie. - Więc, dlaczego wciągnęłaś w to mnie? - Kordelia poczuła się oszukana. - Bo tym kimś jest twój narzeczony, Edgar Elidde. W pokoju zapanowała niezręczna cisza, którą przerwała Shannon. Zachwiała się i usiadła na krześle stojącym niedaleko okna. - Słabo mi - powiedziała. - Przyniosę ci wody - odpowiedziała koleżanka ze smutkiem. - Nie! To nie pomoże! - Shannon resztami sił podniosła się z krzesła i osunęła się na Kordelię, wtedy zatopiła kły w jej szyi. Kordelia poczuła ukłucie. Na początku trochę bolała, ale potem stało to się bardzo przyjemne. Jakby dziwna siła rozchodziła się po całym ciele, która jednak nie dodawała jej energii. Wręcz przeciwnie. Powoli osłabiała. Nagle Kordelia zdała sobie sprawę, że nie czuję rąk. Paraliż powoli rozchodził się po całym ciele. Shannon czuła jak krew przyjaciółki spływa jej do gardła, którą z pożądaniem połyka. Siły witalne rozchodził się po jej ciele. Czuła, że może przenosić góry. Nagle oderwała się od Kordelii, która osunęła się na fotel. - Nie będę mogła wystąpić - powiedziała. - Będziesz musiała znaleźć zastępstwo za mnie. Myślę, że Lorelei, córka pana Naboba będzie odpowiednia. - Nie masz mi za złe tego, że cię ukąsiłam? - zapytała ze zdziwieniem Shannon. - Nie, wiem, że taka jest już twoja natura, że nie możesz nic na to poradzić. Zadzwoń do Lorelei, zanim będzie za późno. http://th.interia.pl/30,b205a6a784240077/11112.jpg Opalona, blond włosa dziewczyna stała przed lustrem w swoim luksusowo urządzonym pokoju i po raz kolejny podziwiała swój wygląd. Krótka, skórzana kurtka opinała się na jej ramionach. Kiedy kobieta poruszyła się, widać było jej różowy biustonosz. - Lorelei, odbierz telefon! – powiedział ktoś z dołu. Dziewczyna spojrzała na siebie ostatni raz i zbiegła ze schodów. Znalazłszy się na dole, ujrzała swojego ojca gawędzącego najspokojniej w świecie przez telefon. - Jesteś wreszcie! – zganił córkę pan Nabob. – Lorelei, ile czasu można podchodzić do telefonu? Dzwoni panienka Shannon. Wiesz, ta, o której ci opowiadałem. Jej przyjaciółka, Kornelia źle się poczuła, więc panna Evans chce, żebyś to ty ją zastąpiła. - Ojcze, ja nie chcę. Nie znam jej. Nie wiem jak ona śpiewa. -Ależ nie martw się, kochanie, wystarczy, że ja wiem. To jest dla ciebie wielka szansa. Shannon jest znakomitą aktorką i piosenkarką. - Skąd wiesz? – zapytała z niedowierzaniem Lorelei. – Przecież przyjechała z Paryża przed tygodniem. - Córeczko, panna Evans i panna Hell były aktorkami w teatrze, w Paryżu. Przyjechały tu, żeby zrobić karierę w filmie. - Dziwne – zamyśliła się Lorelei. – Ciocia Katie pojechała do Szkocji robić karierę, a tymczasem tu też można. - Jaka znowu Katie, kochanie? - Katie Nabob! Twoja siostra, ojcze. Twierdzi, że poznała tam bardzo miłego dżentelmena, naukowca. Niejakiego pana Hieronima Elidde. http://th.interia.pl/30,b205a6a784240077/11113.jpg |
Odp: Dark Vamp
I git majonez:) Czekam na kolejny rozdział.
|
Odp: Dark Vamp
Wiesz co, ja nie wiem czy zrobię kolejny rozdział. Oczywiście napiszę go, ale nie wiem czy zrobię zdjęcia. Po pierwsze simsy mi się zepsuły i poprzepadały wszystkie rodziny i domy. A żeby to odtworzyć, musiałbym poświęcić kilka tygodni na odwzorowywaniu ze zdjęć. To kupa roboty. Nie wiem czy mam na to siłę. Może po prostu dokończę to w formie tekstu, sam nie wiem.
|
Odp: Dark Vamp
Szkoda. Cholernie trudno jest znaleźć FS robione w jedynce. W szczególności takie, któro ma ręcę i nogi (czyli takie jakieś lepsze).
|
Odp: Dark Vamp
Przeczytałam całe FS i średnio mi się podoba. Tzn. fabuła fajna, ale wykonanie jakieś takie nie za dobre. Akcja faktycznie za szybko się dzieje. Skaczesz z wątka na wątek. Za mało opisów, za dużo dialogu. Wszystko jakieś takie naciągane.
Dużo błędów stylistycznych, zjadasz literki lub je przestawiasz. Mimo wszystko zachęcam Cię do kontynuowania. Domy nie muszą być takie same, a postacie przecież w 'jedynce' wybiera się z proponowanych i tworzyć ich nie trzeba. Cytat:
|
Odp: Dark Vamp
Coś mnie tak wzięło na dokończenie tego, ale bez zdjęć.
Bardzo proszę moderatorów o przeniesienie tego tematu do działu z twórczością pisaną. Shannon siedziała na zapleczu restauracji. Lada chwila miała pojawić się Lorelei. Wampirzycy żal było przyjaciółki. Wiedziała, że sprawiła przykrość Kordelii. Teraz dopiero zacznie się jej bać. Nagle drzwi otworzyły się i stanęła w nich pani Nabob. Seksowna i pełna wdzięku, opalona dwudziestodwulatka. Podeszła szybkim krokiem do Shannon i wręczyła jej plik nut. - Myślałam, że mogłybyśmy zaśpiewać jedną z tych piosenek – powiedziała bez przywitania się. - Nie, moja droga. Ten pomysł nie wypali. Nie możemy śpiewać czegoś co jest ładne i łatwe. Musimy brać na siebie wyzwania, a kiedy coś pójdzie nie po naszej myśli, będziemy improwizowały. Sądzę, że stworzymy razem wspaniały duet. - Raczej trio! – powiedziała Kornelia, która właśnie pojawiła się w restauracji. – Poczułam się już lepiej i pomyślałam, że jednak wystąpię. - To świetnie! – powiedziała uradowana Shannon. Tak naprawdę była wściekła. Im więcej osób, tym więcej chwały do podziału, ale Kordelia to jej przyjaciółka i Shannon nie może jej zawieść, a Lorelei może się jeszcze przydać. Elegancko ubrany mężczyzna przyglądał się trzem śpiewającym kobietom przez okno restauracji. - Nie sądzę, Edgarze, żeby panienka Shannon i panienka Kordelia nie chciałyby cię widzieć – mówił pan Nabob stojący obok. – Jesteś przecież starym przyjacielem mojej ukochanej córeczki, Lorelei. Moja siostra i twój ojciec niedługo się pobiorą. Myślę, że panienki nie miałyby żadnych pretensji do ciebie. - Panie Nabob – zaczął Edgar. – Mój ojciec był pierwszym mężem Alicji Evans. Jestem przyrodnim bratem Shannon, tylko ona o tym nie wie. Śledzę ją od dłuższego czasu. Ile razy mam panu tłumaczyć? - Ale ja nie widzę powodu, żeby śledzić panienkę Shannon… - Ona jest wampirzycą, jak cały jej ród! Wyeliminowaliśmy już jej siostrę, została tylko ona. - Wampirzycą? – zapytał Nabob łapiąc się instynktownie za szyję. – Myślałem, że one wyginęły… - Evansowie to jeden z najpotężniejszych rodów wampirskich. Mniej więcej każda teraźniejsza rodzina ma w swoim drzewie genealogicznym przodka wampira. To nieuniknione. Pan zapewne też. Kidy wampiry zaczęły zawierać małżeństwa z ludźmi, dar wampiryzmu powoli zanikał. Teraz zostało już bardzo niewiele wampirów, na które wraz z moim ojcem poluję. Wie pan, mój ojciec, Hieronim, od wielu lat próbuje wynaleźć lek na wampiryzm, ale mu się to nie udaje, więc postanowiłem pomóc mu, eliminując wampiry. Wtedy będzie miał więcej czasu dla siebie. - Usiądźmy lepiej – zaproponował Nabob. – Trochę za dużo wrażeń jak na jedną noc. Powiedz mi tylko, dlaczego polowanie na wampiry zacząłeś od Evansów? - To proste. Kiedy się ich pozbędę, zamek w Petersburgu, willa w Paryżu, willa w Wiedniu, kamienica w Londynie i posiadłości mojego ojca będą należały do mnie. Stanę się jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Będę miał wtedy dość funduszy na dokończenie mojego dzieła pozbywania się wampirów. - Jesteś odrażający Edgarze – powiedział po namyśle pan Nabob. – Nie chcę żebyś zrobił krzywdę panience Shannon. Masz natychmiast wyjechać! Och, nie wiem po co cię tu zaprosiłem. Najlepiej wyjedź stąd jak najszybciej. - Cóż – powiedział Edgar przeciągle. – Pańska postawa wskazuje, że nie będzie pan już potrzebny. – Po czym wyciągnął z kieszeni rewolwer. Po chwili martwe ciało pana Naboba osunęło się na ziemię. |
Odp: Dark Vamp
Może jednak skusisz się na kontynuację FS? Po ostatnim odcinku mogę stwierdzić, że robi się ciekawsze. Przebiegły plan Edgara zaciekawił mnie.
Evansowie to jeden z najpotężniejszych rodów wampirskich. - wampirzych Kidy wampiry zaczęły zawierać małżeństwa z ludźmi, - kiedy |
Odp: Dark Vamp
To jeszcze ktoś to czyta :O
Dobra, skuszę się, ale nie teraz. Właśnie wracam z wakacji i pojutrze znowu wyjeżdżam, więc nie będę miał czasu. W każdym razie nie będzie to FS, tylko opowiadanie bez zdjęć. Oczywiście, jeżeli ktoś chciałby zrobić zdjęcia to zapraszam na PW. |
Odp: Dark Vamp
Hm.. widzę że od dawna nikt tu nie zagląda, muszę jednak napisać że opowiadanie bardzo mi się podoba =D Mam nadzieję że jednak będziesz kontynuował =D
|
Odp: Dark Vamp
Przeczytałem to moje FS od nowa i stwierdziłem, że jest tak tandetne, że muszę napisać je od początku. Na pewno to zrobię.
W czeluściach mojego komputera znalazłem dawno zapomniane kopie zapasowe domów i postaci z mojego FS, więc niedługo porobię zdjęcia. Oprócz tego daję kolejny odcinek "tekstowy" (dziś nie mam czasu na zdjęcia). Rozdział VI Alicja i Robert przedzierali się przez gęsty las. Mężczyzna szedł pierwszy i torował jej drogę. - Ależ Robercie, czyż nie ma innej drogi do Hieronima? – zapytała zrezygnowana kobieta, zręcznie uchylając się przed kolejną gałęzią. - A chcesz natknąć się na ludzi z miasteczka? – rzekł ironicznie mężczyzna. – Po tym co zrobiłaś tu ostatnio, raczej nie są do ciebie zbyt przyjaźnie nastawieni. Musisz to przecierpieć, ale jeszcze dziś będziesz tryumfowała, kiedy jeszcze dziś wyeliminujesz tych „łowców”. - Myślisz, że to takie proste? – zapytała Alicja. – Hieronim z pewnością spodziewa się mojej wizyty, a Edgara nie ma w domu. Będziemy musieli uciec się do podstępu. - Tak, to chyba nieuniknione – westchnął Robert. Edgar Elidde namiętnie całował Lorelei, leżąc z nią na jej łóżku. Oboje właśnie wrócili z pogrzebu pana Forbes’a (zmieniłem nazwisko Nabob na Forbes). Lorelei już dawno nie czuła się tak dziwnie. Całowała się z zabójcą jej ojca. - Mimo wszystko, myślę, że powinieneś mnie chociaż przeprosić – powiedziała rozpinając bluzkę. – I chyba wiem jak mógłbyś to zrobić. W momencie, kiedy para miała przejść do kulminacyjnego momentu wieczoru, odezwał się alarm przeciwpożarowy. - Nie przejmuj się – rzekła dziewczyna. – Kucharka pewnie coś przypaliła. - Nie sądzę, żeby to była wina kucharki – zauważył z niepokojem chłopak, pospiesznie ubierając spodnie. Podbiegł do drzwi od pokoju, spod których wydobywał się dym i przekręcił klamkę. Spodziewał się tego. Drzwi były zamknięte od zewnątrz. - Stało się coś? – zapytała Lorelei, zła, że jakiś dymek zepsuł jej chwilę rozkoszy. - Tak, myślę, że ktoś targnie się na nasze szczęśliwe życie. Shannon i Cordelia siedziały na puchowych fotelach w gabinecie jednego z najważniejszych producentów filmowych, Richarda Dennisona. Obie z ekscytacją wyczekiwały tej chwili. Kontrakt z Dennisonem oznaczał wieczną sławę, bogactwo, a nawet własną wyspę. - Myślę, że możemy podpisać umowę – rzekł uśmiechnięty mężczyzna podając dziewczynom dwie kartki papieru z tekstem umowy. – Przepraszam na chwilę – rzekł słysząc dzwonek telefonu na stoliku obok. W czasie krótkiej rozmowy, jaką odbył, uśmiech powoli pełzał z jego twarzy. - Przykro mi, ale nie możemy podpisać kontraktu – westchnął wyraźnie zwiedziony. Zostałyście oskarżone o zabójstwo pana Forbes’a. Lepiej dla was, jeżeli dobrowolnie zgłosicie się na policję. Naprawdę nie sądziłem, że ktoś to może jeszcze czytać. Miło się zaskoczyłem, kiedy zobaczyłem aż dwie prośby o kontynuację. Nie chcę sprawiać zawodu moim czytelnikom, dlatego postanowiłem wskrzesić na nowo moje FS. Jeszcze w tym tygodniu zapraszam na zaległe zdjęcia. |
Odp: Dark Vamp
Szkoda, że nie ma zdjęć, no ale ok, jakoś to przeżyję :)
Dobrze, że kontynuujesz i się nie poddałeś. Zaciekawił mnie ten wątek z próbą spalenia żywcem Lorelei. do kulminacyjnego momentu wieczory, - wieczoru. |
Odp: Dark Vamp
Nie tylko Lorelei. Ten "ktoś" chciał spalić również Edgara (głównie jego).
Zdjęcia zrobię jeszcze w tym tygodniu, może nawet jeszcze dziś. Byłyby już, ale dopiero wróciłem ze szkoły i nie miałem na to czasu. Zaraz się za to zabieram. Oczywiście zacznę od tych starych odcinków. Edit: Dodałem zdjęcia do odcinka, w którym Shannon kąsa Cordelię. |
Odp: Dark Vamp
całkiem fajna część ale muszę się przyznać że postacie mi się poplątały ;P Muszę sobie je powtórzyć. Kiedy następna częśc?
|
Odp: Dark Vamp
Mam próbne egzaminy gimnazjalne, więc kompletnie nie mam do tego głowy, poza tym wszyscy nauczyciele chcą konieczni zrobić prace klasowe przed świętami, to pewnie next odcinek będzie między świętami i nowym rokiem. Tymczasem zapraszam do moich tematów w dziale z twórczością pisaną.
|
Odp: Dark Vamp
Wiem, że należy kończyć to, co się zaczęło i zrobię to tylko ze względu na tą zasadę. Od dawna nie gram już w jedynkę, dlatego zdjęcia sobie odpuszczę. Niedawno mówiłem, że postawię na nogi to FS, ale po prostu nie mogę. To jest silniejsze ode mnie i o ile napiszę jeszcze tekst, to za zdjęcia się nie wezmę. Może kiedyś. W każdym razie nie teraz.
Mam to do siebie, że szybko podejmuję decyzję, zaczynam coś robić, staram się, lecz potem szybko się nudzę. Tak samo było z tym FS. Przepraszam wszystkich, którym się ono podobało. Na pewno poznacie dalsze losy Shannon, lecz pewnie już ich nie ujrzycie. Rozdział VII Shannon spojrzała na Dennisona ze zdziwieniem. Wiedziała, że wojna pomiędzy nią a Edgarem już się zaczęła i że nie można się już cofnąć. - Och, to z pewnością jakieś nieporozumienie – powiedziała wampirzyca machając lekceważąco ręką. – Każdy wie, że takie dziewczyny jak my, nie dopuściłyby się tak haniebnego czynu. Mimo wszystko, lepiej będzie jeżeli pójdziemy rozwiązać tą sprawę. Mam nadzieję, że później, kiedy będzie już po sprawie, wciąż się znajdzie dla nas posada? - Ależ oczywiście, panienki. Życzę powodzenia, Z Forbesami jeszcze nikt nie wygrał w sądzie. Lorelei jeszcze nigdy nikogo nie pozywała, ale zapewne wdała się w ojca, który to osobiście usadził na parę ładnych lat wiele osób. Shannon i Kordelia udały się na policję. Blondynka nie mogła uwierzyć, że jej chłopak zrobił coś tak okropnego. - No widzisz, moja droga – rzekła Shannon. – Strach pomyśleć, co by się stało, jeżeli wyszłabyś za niego za mąż. Alicja siedziała w starym fotelu w salonie, naprzeciwko swojego pierwszego męża. Robert został w krzakach. Kobieta natomiast prowadziła ożywioną dyskusję z Hieronimem, podczas której jej mina stawała się coraz bardziej zdziwiona. W końcu oboje wyszli do ogrodu i odszukali Roberta, który zdążył tymczasem nawiązać znajomość z Katie. - Wyobraź sobie Robercie, że Hieronim nie wie nic o poczynaniach Edgara! – krzyknęła Alicja, kiedy cała czwórka siedziała znowu w salonie. – Mój kochany synek tymczasem próbuje w niwecz obrócić wieloletnią pracę ojca! Cóż za niewierność! Musimy tam koniecznie jechać! - Słucham? Edgar to twój syn? – zapytał Robert. – Spłodziłaś potwora, musisz być z siebie dumna. Szkoda tylko, że nigdy mi o tym nie powiedziałaś. - Dostałam wczoraj list, że wasz syn zabił mojego brata! – wtrąciła Katie, przyodziana w czerń. – Doprawdy Hieronimie, nie wiem, czy warto nam się zawierać małżeństwo… - A więc Edgar chce wytępić wampiry… Żeby moja praca nad lekiem dla nich poszła na marne. Bo niby po co komu lek dla wampirów, skoro ich nie będzie? - A więc postanowione! Jutro o tej porze będziemy w drodze do Los Angeles. Lorelei wzięła kolejną tabletkę nasenną. Dopiero teraz zaczęło docierać do niej, co zamierzała zrobić. Chciała stracić cnotę z zabójcą jej rodzonego ojca. Tego było już dla niej za wiele. Postanowiła ze sobą skończyć, chociaż w głębi duszy liczyła na ratunek. Zadzwoniła do Shannon. - Witaj, tu automatyczna sekretarka Shannon Evans. Zostaw wiadomość. - Shannon, mówi Lorelei. To Edgar doniósł na policję, że to ty i Kordelia zabiłyście ojca. Ja jednak znam prawdę i będę zeznawała przeciwko niemu. Nie mogę znieść tego co się stało. Chciałbym cię przeprosić za to co zrobiłam. Nie wiem dlaczego to robię. Może dlatego, by pojednać się przed śmiercią? Żegnaj Shannon. Lorelei poczuła się słabo i szybko połknęła jeszcze trzy tabletki i straciła przytomność. - Zgnijesz w więzieniu za to, że miałaś czelność mi się sprzeciwiać! – krzyczał Edgar, który przyszedł na odwiedziny do więzienia. Dziewczynom niestety nikt nie uwierzył i zostały osadzone w więzieniu. – W ten sposób wampiry wymrą śmiercią naturalną. Można bowiem uznać, że jesteś już martwa. Pozbawiona krwi, zginiesz po miesiącu. - Jeszcze zobaczymy! – zawołała za nim, kiedy ten już wychodził. Shannon zaczęła płakać. Wszystko zaczynało się psuć, a było już tak pięknie. |
Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 17:56. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023