XVI
„Ciemna strona” Bartka?
10 I
Udało się. Mogła się z nim zobaczyć. Ucieszyła się z tego bardzo. Nieźle dawała sobie radę bez niego i trzeba było się tym pochwalić. Pewnie on też się martwił o nią, więc to, co chciała mu wtedy powiedzieć, było jak najbardziej wskazane w ramach uspokojenia równie rozszarpanych nerwów jej męża.
***
Miłe zaskoczenie? Z pewnością. Ale z drugiej strony zdziwienie, że po tak krótkim czasie Lily chciała się z nim zobaczyć.
Od razu zauważył, że była jakaś inna niż ostatnio. Jej kroki były żywsze, pewniejsze, biło od niej spokojem, i jak się potem okazało, także ogromną radością, której nawet nie zdradzał jej uśmiech. Podpowiedziało mu to, że w jej życiu pomału dobiega końca ten straszny okres pełen trosk i melancholii. Zaczął sobie zdawać sprawę, że ma przed sobą tę samą Lily, z którą spędził najpiękniejsze chwile swojego życia.
Zaczął w niej widzieć silną, dzielną i niezależną kobietę. Może tylko pod tym względem różniła się od tej wiecznie uśmiechniętej Lily, która jednak bez czyjegoś oparcia nie dałaby sobie rady. Czyżby skończyły się te czasy, kiedy musiał się opiekować soją „Maleńką”? A może przyjdzie w jego życiu taki moment, kiedy to on będzie potrzebował jej pomocy?
Po krótkim przywitaniu, od razu przeszła do sedna sprawy:
- Mam pracę!
Zaraz jej radość udzieliła się i jemu. Nie pomylił się. W niczym.
- Wiedziałem, że dasz sobie radę - powiedział, tuląc ją do siebie.
Zaczęła mu opowiadać wszystko od początku, starając się nie pomijać żadnych szczegółów. Słuchając tej historii nie mógł się nadziwić, ile jego ukochana miała szczęścia i jakich wspaniałych ma przyjaciół. Świetnie dała sobie radę - to było dla niego najważniejsze i najbardziej przepełniało go radością i dumą.
Opowiedziała wszystko o Rudku (nie da się ukryć, że Dustin był troszkę zazdrosny

i o Julce, która okazała się być naprawdę świetną przyjaciółką.
- Rudek ma jeszcze zastępcę - ciągnęła swój monolog. - Nazywa się Bartek. Bartek Korzeniowski…
- Co?!- wypalił.
Zdziwiła ją jego nagła reakcja na nazwisko kolegi.
- Dustin, wszystko OK? - spytała zaniepokojona.
Wyglądał na pogrążonego w rozmyślaniu. Od razu rozpoznała, że coś jest nie tak…
- Jak on wygląda? - zapytał nagle.
- Ciemne włosy i oczy, wysportowana sylwetka, wzrost mniej więcej taki jak mój…
Zamyślił się na chwilę.
***
W jego głowie pomału zaczęła się rysować czyjaś sylwetka.
Był to mężczyzna w wieku około 30 lat, muskularny. Miał zaciśnięte pięści, jakby szykował się do ataku, albo z trudem próbował się opanować przed chęcią skrzywdzenia kogoś.
Na twarzy miał wypisaną nienawiść do całego świata. W jego chłodnych, mocno podkrążonych niebieskich oczach oprócz złości widział również żal i bezradność. Ciemne włosy zdradzały, że czesał się w pośpiechu, w dodatku drżącą ręką. Spoglądając na niego nie można było przeoczyć rany, która niemalże dzieliła jego prawe oko na dwie części.
Dustin próbował sobie przypomnieć, jak on się nazywał…
***
- Maleńka, uważaj na niego - ni stąd ni zowąd w jego głosie dało się słyszeć wyraźną przestrogę.
- Dustin, oszalałeś?! - nie chciało się jej wierzyć w to co słyszała. - Bartek to porządny chłopak, nic mi nie zrobi!
- Ale gdyby się dowiedział kim ty jesteś, mógłby się zemścić…
- Zemścić?! Za co? - nadal nie rozumiała.
***
Kto wymyślił koniec widzeń? Przecież minęło tylko pół godziny!
Strażnik był nieugięty. Musiała odejść i koniec.
Z niespokojnym sumieniem.
***
Cały czas ta dzisiejsza krótka rozmowa chodziła jej po głowie. Jeśli Dustin się nie myli, to w takim razie KIM jest Bartek? Czy naprawdę powinna się obawiać tego przebojowego, troszkę porywczego, ale mimo wszystko inteligentnego i sympatycznego faceta? A może to tylko i wyłącznie jego „jasna strona”, a tak naprawdę jest potworem, który żywi się ludzkim cierpieniem?
Po rozważeniu równie mocnych argumentów „za”, jak i „przeciw”, postanowiła mieć go na oku. Innego wyjścia nie było…
Z racji tego, że dzisiaj krótko, 6 komentarzy.