Cytat:
Napisał anie_1981
A ja będę ingerowała! Kasia to pokojówka, nie ma w sobie za grosz klasy Belli. Może być co najwyżej jej służącą...  A ja najchętniej zaczęłabym od produkcji własnego otoczenia, bo mam stare przyzwyczajenia do trzymania "swoich" osobno. I teraz będzie mi pod niektórymi względami smutno. Ja gram w Simy właściwie od początku. Ale w jedynce nie miałam nigdy cierpliwości, żeby odchować dzieciaka od kołyski do dorosłości, a co dopiero, żeby mi się jakieś zaawansowane pokolenia utworzyły. W dwójce za to, zaczynałam w kółko od nowa bo nie mogłam patrzeć na starość i śmierć moich ulubionych ludzi. Teraz będę musiała na to patrzeć i na to pozwolić... cry
|
Jeśli zagram, to pewnie też będę ingerowała w ich życie... Poprowadziłabym Ćwirów i resztę zgodnie ze scenariuszem, aż doszłabym do historii z TS2

Także gram w tę grę od początku, ale w jedynce z reguły miałam parę albo samotnego singla... Rodzinę z prawdziwego zdarzenia naprawdę rzadko (o pokoleniach nie wspominając). Denerwowało mnie to, że simy nie dorastają i nie mogą się zmieniać. Po ulicach szwędało się wiele klonów, tylko, że w innych ubraniach i chyba tego nie znosiłam najbardziej. Gra nie dawała możliwości wyrażenia indywidualności sima i przez to, z czasem, robiła się nudna. Jedynie ciekawe opcje jakoś ją urozmaicały, ale skoro wtenczas nie było dwójki, z zapałem grało się w to, co było dostępne