Odp: Leria
Dawno mnie tu nie było, a sporo się działo, jak widzę.
Cóż, jak zapewne Ci wiadomo, pomysł z przeniesieniem w inny wymiar mi się nie podobał. Ale muszę zwrócić Ci honor, ponieważ wyszłaś z tej sytuacji obronną ręką, prowadząc dalszy ciąg fabuły w sposób naprawdę interesujący. Wydaje mi się, że po tej pierwszej rozmowie Lerii z Eleną za wiele się nie dowiedzieliśmy - i bardzo dobrze, bo to pozostawia jakieś niedomówienia, znaki zapytania. Niemniej jednak istotny był ten incydent zapisany w amulecie - prawdopodobnie bohaterka była jakoś szczególnie wyróżniona, ponieważ nie tylko odziedziczyła po rodzicach moc (a nawet ją skumulowała), ale i umiała ją wykorzystywać już w dzieciństwie. Nie znam się na magii (a zwłaszcza z tego wymiaru), ale sądzę, że nawet w tej krainie żaden mag nie umiał rzucać zaklęć w wieku pięciu lat - musiał się tego po prostu nauczyć.
Jeszcze jedno - może i ten złodziejski profesjonalizm Lerii miał jakiś związek z magiczną sztuką?
A propos nauki savoir-vivre'u - pewne zachowania bohaterki wydają się dość typowe, moze nawet nieco przewidywalne. Na przykład niechęć do świecenia przykładem jako dziedziczka szacownych obywateli. To nie jest ani pozytywne, ani negatywne, po prostu takie trochę... zwykłe. Z drugiej jednak strony cieszy mnie, że Leria ma taki zdrowy dystans do "dworskiego" wychowania, podobnie jak do wielu z tych cudowności, które teraz ją otaczają. I ta na swój sposób słodka przekora - wyjście na dwór zamiast wizyty fryzjera i tak dalej.
Ach, to gadanie o "powrocie księżniczki"! Nie wiem czemu, ale trąci mi to trochę takim małym miasteczkiem, w którym wszyscy wszystkich znają. No, ale wiadomo - tak osobliwa i niecodzienna wiadomość ma prawo rozchodzić się tak szybko.
Mea wydaje się być postacią bądź co bądź sympatyczną, prawdopodobnie pozytywną. Ale główną myśl swojego wywodu pragnę skupić na Sirocie, ponieważ bohater ten jest tyleż ciekawy, co kontrowersyjny. Po pierwsze, zauważam u niego podobieństwa do Dustina Winga z opowieści Liv - opryskliwy z trudną przeszłością. Nie wiem jednak, czy należy te fakty ze sobą łączyć. Ale dalej - on prawdopodobnie wie bardzo dużo o Lerii. Mówi ciągle o niezapominajkach, ponieważ kojarzą mu się z główną bohaterką. Czyż bowiem nie są to te niebieskie kwiaty, które Leria zbierała jako mała dziewczynka? A może Siroth asystował przy przerzucaniu jej do "naszego" świata? Wszak z opisów dotyczących Eleny wynika, że w tej krainie można wyglądać na dużo młodszego niż się jest w istocie - a więc "posłaniec" być może pamięta wydarzenia z nieco odległej przeszłości... Niewykluczone, że dlatego właśnie stara się być dla głównej postaci niedostępny - zdecydowanie zmniejsza dzięki temu prawdopodobieństwo wystąpienia trudnych pytań.
Na swój sposób intrygująca jest ta dziewczyna z lasu. Sugerujesz, że to Leria, tak? Ale może to jakaś halucynacja powstała w wyniku magii tych niemiłych panów, co z krzaków wyłazili, żeby Sirotha zaczepiać?
Ogólnie rzecz biorąc, historia napisana bardzo ładnie, choć niestety nie bez błędów. Do zdjęć w żaden sposób nie mogę się doczepić - są wyraźne i staranne. Tylko te lateksowe gacie Sirotha to można oddać na PCK.
Oceny liczbowej nie stawiam, bo po co i na co? Jedynie zachęcam gorąco do dalszego pisania, albowiem zrobiło się ze wszech miar ciekawie. Mam nadzieję, że stopniowo będziesz odkrywać kolejne fakty z życia Lerii, tak jak w "Człowieku z marmuru" młoda reporterka odtwarzała z archiwalnych strzępów historię przodownika pracy.
Pozdrawiam.
|