Temat: Szansa
View Single Post
stare 28.07.2009, 10:53   #294
Hnat
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Szansa

Czekaliśmy, czekaliśmy, no i żeśmy się doczekali.
Zacznę może w sposób wysoce formalny - od błędów, bo niestety się ich nie ustrzegłaś.
Cytat:
Piękna, czarna sukienka do kolan z fantazyjnym, różowym, kwiatowym wzorem ciągnącym się z góry w dół sukienki...
Powtórzenie - dlaczego nie na przykład "z góry w dół szaty"? Jakkolwiek może to brzmieć nieco niezgrabnie, ale pozwala uniknąć błędu.
Cytat:
...Lily zdecydowała się na zmianę fryzury. Jej wiecznie rozwiane włosy miała zastąpić elegancka, gładka fryzura, z grzywką zaczesaną na prawą stronę przedziałka, który był natomiast zrobiony na lewej stronie głowy.
Też powtórzenie, ale zbyt dobrego pomysłu na poprawkę nie mam.
Cytat:
A żeby kolczyki były widoczne, włosy da się za uszy- bardzo wygodne, a i ładnie wygląda.
Te przecinki mogłyby się przydać.
Cytat:
Jak się okazało restauracja nie byle z jakiego powodu nazywała się tak a nie inaczej. Nie da się zaprzeczyć, że ta nazwa idealnie do niej pasowała.
Pewne powtórzenie treści.
"Żywnie" i "zresztą" pisze się łącznie, a nie wiem, czy "wieczora" to poprawna forma dopełniacza słowa "wieczór".
A teraz przejdę do tego, co mnie bardziej rajcuje, czyli babrania się w treści. Julka staje się jeszcze bardziej podejrzana niż poprzednio. Wtedy tak namawiała L. do pójścia z Bartkiem, jakieś dziwne sugestie czyniła, a na samej zabawie nagle rżnie głupa. Przecież przed mężem nie ma co ukrywać - te swaty bowiem w żaden sposób jego ani jej nie dotykają. Chyba że on nie znosi intrygantek...
A i do Dustina można mieć pretensje. Przez cztery lata małżeństwa prawdopodobnie ani razu nie zabrał żony na jakąś potańcówę? Rozumiem, że dużo pracował, rozumiem, że potem były dzieci, ale no przecież... Chyba że on po prostu nie lubi tańczyć, bo w sumie już w "Powrocie do przeszłości" widać było, że nie pasowałaby do niego rola Johna Travolty nieustannie śmigającego po parkiecie.
O ile dobrze pamiętam, na początku "Szansy" L. była trochę ironiczna, może nawet cięta. Ale przy Bartku staje się czuła, niemal matkująca. Tu go przytula, tu pociesza, nawet po tym niefortunnym pocałunku zdobywa się na wspaniałomyślność. W takim razie musi do niego czuć jakąś bardzo specyficzną sympatię, być może wynikającą ze wspólnoty doświadczeń (tak a propos, moja rodzicielka twierdzi, że dziecko bez ojca to półsierota, ale bez matki to już naprawdę sierota - taka mała polemika z poglądem zawartym w odcinku). Kto wie, czy to nie jest nawet jakieś głębsze uczucie, którego jednak L. nie ujawni z racji małżeńskiej cnoty wierności?
Zresztą miłość (a może zauroczenie?) Bartka jest na swój sposób ciekawa. Dla niego L. z racji swojego wieku (przecież jest odrobinę odeń starsza, no nie?) i podobieństw fizycznych i psychicznych to trochę taka "zastępcza mamuśka". Dlatego też nie wiem, czy on rzeczywiście pragnąłby z nią jakiegoś partnerskiego związku - i czy byłby do takowego w ogóle zdolny. Na razie zachowanie Bartka sugeruje, że on szuka w niej obrazu swojej rodzicielki ("maciory" - chciałoby się ze staropolska powiedzieć, ale wiem, że dzisiaj to słowo ma węższe znaczenie), swoistej podpory życiowej. Na pewno wykluczam pogląd, jakoby ten pocałunek i to ciągłe przystawianie się do głównej postaci były tylko cyniczną grą. Jakoś zbyt szczerze brzmią te wszystkie emocje na balu.
A dodam coś jeszcze - sprawdziły się obawy Dustina i przypuszczenia Szymona. Ciekawe, jak ten ostatni zruga brata za to zachowanie na imprezie. Bo raczej wątpię w wersję, że nie będzie go obwiniał za śmierć matki. Trochę ciężkie życie ma ten Bartek...

I to by było na tyle. Pozdrawiam, zachęcając do dalszego pisania.
  Odpowiedź z Cytatem