@up: Można, jasne

Tak, wiem, bardzo krótko (i mało zdjęć

), ale w tym odcinku nie miałam się za bardzo nad czym „rozczulić”. W 23 pojawi się… ON!
XXII
Propozycja (nie do odrzucenia)
- I co, nadal masz zamiar zostać przy swoim?
- Jeśli nawet twój plan dojdzie do skutku, to i tak niczego to nie zmieni! Nie przywrócisz mamie życia!
- Ale przynajmniej osoby odpowiedzialne za jej śmierć zapłacą za swoje!
- Dlaczego tak bardzo zależy ci na zemście?! Czy to ich wina, że trafiło właśnie na ich córeczkę?
- Mówi się trudno.
- A z resztą, ty to źle zaplanowałeś i dlatego się nie udało! Tak naprawdę TY zabiłeś mamę!
- Jak możesz?! To nie moja wina, że ten dureń Wing wziął sprawy w swoje ręce i nie zdążyliśmy!
- Ale jemu też się do końca nie udało i pójdzie siedzieć!
- Zobaczysz- uda mu się i NIE pójdzie! Wróci do tej swojej Lilki i będą sobie dalej szczęśliwie żyli, podczas kiedy my będziemy CIERPIEĆ do końca życia! Nie mówię już o tym, że Lilka będzie cię miała głęboko gdzieś. Z resztą- Dustin będzie ją trzymał mocno przy sobie, więc możesz zapomnieć o swojej WIELKIEJ MIŁOŚCI.
- Co ty wygadujesz?!
Postawił przed nim aparat.
- Odważny jesteś- tak bez żadnego skrępowania dobierać się do niej!
- Skąd to masz?!
- Znajomy uświadczył mi małą przysługę i pstryknął te zdjęcia. Poza tym, będą bardzo potrzebne do realizacji mojego planu. Dzięki nim być może zyskamy w panu Wingu sprzymierzeńca. W końcu- który facet nie wpadnie w szał gdy dowie się, że ukochana go zdradza? Tylko te dwa zdjęcia to troszkę mało…
- Nie, Szymon, nie zrobię tego!
- Bo boisz się stracić Lilkę? Obudź się wreszcie! Prędzej i później i tak do tego dojdzie! A poza tym, zrozum- ona cię NIGDY nie pokocha!
Straszna cisza.
- Daj mi kilka dni na zastanowienie.
- Nie mamy czasu!
Tym razem milczenie się wydłużyło. Po tej ostrej wymianie myśli zapadł wyrok…
***
11 II
„Hej.
Moglibyśmy się dzisiaj spotkać w kawiarni przy Grunwaldzkiej o 17.00? Miałbym dla Ciebie ciekawą propozycję, która na pewno przypadnie Ci do gustu.
B.”
Tak brzmiała treść SMS-a otrzymanego przed chwilą. Po krótkim przeanalizowaniu jego treści doszła do wniosku, że spotkanie nie wypali, gdyż nie ma z kim zostawić dzieci. No chyba, że Bartek zgodzi się żeby u niej omówić „propozycję” (przynajmniej kawę miałby za darmo).
Szybko wysłała wiadomość „zwrotną” licząc na to, że w niedługim czasie dostanie potwierdzenie spotkania.
Zaciekawiło ją to, gdyż naprawdę nie podejrzewała, żeby Bartek mógł cokolwiek od niej chcieć, pomijając sprawy zawodowe.
Dwie minuty później znała odpowiedź. Oczywiście była ona twierdząca.
***
- Więc co to za propozycja?- zagadnęła blondynka
Jej rozmówca odłożył filiżankę z kawą na spodeczek, po czym zabrał się do tłumaczenia.

- Dostałem ciekawą ofertę. Do przetłumaczenia jest spory plan biznesowy. Myślałem, że mogłabyś mi z tym pomóc.
- Hm, to zlecenie indywidualne?
- Tak. Szef tej firmy wspominał ponadto, że bardzo dobrze zapłaci za fachową robotę… Tylko cena naszych usług jest do wynegocjowania.
- Brzmi zachęcająco…- podsumowała
- Materiały będą na 16. Rozumiesz- muszą nanieść poprawki zanim oddają to do tłumaczenia. Więc… zgadzasz się?
Zamyśliła się na chwilę.
Właściwie to nie miała na czym zbytnio dumać, bo propozycja nie miała żadnych minusów…
- Materiały dostanę do domu?- upewniła się tylko
- Tak, tak, do domu.
- W takim razie zgadzam się- zadecydowała
- Cieszę się- odparł- Gdy tylko będę miał coś, dam znać. Chyba nie pogniewasz się, jeśli sam podzielę papiery?
- Nie, skądże.
- W takim razie widzimy się koło 16- uśmiechnął się, co ostatecznie zakończyło ich rozmowę. Dopił jeszcze kawę, po czym spakował manatki i już go nie było.
***
Sama się sobie dziwiła, że tak bardzo się cieszy z tego powodu. Wyobrażała sobie sumę jaką miałaby zainkasować…
I doszła do smutnego wniosku, że…
mąż jej nie jest potrzebny.
Ze wszystkim tak naprawdę dawała sobie radę sama. Dzieciaki zdrowo rosły i były szczęśliwe, ich mama odnosiła kolejne sukcesy zawodowe zdobywając tym samym coraz pokaźniejsze sumy pieniędzy, miała przyjaciółkę, taką „od serca” i ogólnie z dnia na dzień żyło jej się lepiej. Już dawno przyzwyczaiła się do tego, że każdej nocy zasypia sama i o poranku nie zastaje nikogo obok siebie, że całuje tylko swoje dwa maleństwa na dobranoc, a gdy jest jej smutno stara sobie znaleźć jakieś zajęcie, nawet nie licząc na to, że ktoś miałby ją pocieszyć. Nawet rzadko kiedy było jej przykro, że nie ma go przy niej. Martwiała się, że za jakiś czas dojdzie nawet do tego, że przestanie nosić obrączkę- w końcu w sklepach jest tyle innych, ładniejszych pierścionków. A gdy wyjdzie Dustin, będzie sobie zadawała pytanie: co JEJ to da? Kobiecie sukcesu, która mężnie przebrnęła przez wiele życiowych tragedii; która poradziła sobie tak naprawdę ze WSZYSTKIM.
Czy ona go już nie kochała?
I to była ta jedyna sytuacja kiedy chciała, tak bardzo chciała, by znalazł się przy niej i powiedział, że to wszystko nieprawda… Że nadal jest tą biedną Lily, która zawsze pragnęła mieć kogoś, kto by się o nią troszczył i kochał z całego serca…
Ale najwyraźniej już nią nie była.