Temat: Niepokorne
View Single Post
stare 18.08.2009, 11:10   #124
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
Domyślnie Niepokorne- odcinek 10

W tym odcinku tak mało się dzieje, a jakoś dłuższy niż zwykle wyszedł No ale... czytajcie


Część X

„Życie się skomplikowało”




TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

- Ktoś do pani przyszedł- strażnik odsunął kratę, która oddzielała Zofię Kowalską od pięknego świata, którego do tej pory nie doceniała- Ma pani 20 minut.
Zosia wiedziała kto ją odwiedza, była tego pewna. Dziś przecież mieli wypisać ze szpitala Roberta. I nie myliła się. Po drugiej stronie szyby siedział jej mąż, wyglądał na poważnie zmartwionego. Kobieta usiadła naprzeciw niego.
- Dziękuję ci, że przyszedłeś- powiedziała na wstępie- Czekałam na ciebie.
- Dlaczego się tutaj znalazłaś? Rozmawiałem z policjantem, mają poważne podejrzenia, że to ty mogłaś być sprawczynią pożaru.
- To nie ja…

[IMG]http://i27.************/izoz6w.jpg[/IMG]

- Mają twoje odciski palców, nagranie z kamery.
Zofia doznała szoku, jednak kolejne słowa Roberta zmniejszyły ciśnienie jej krwi:
- Ale nie widać na nim jak dokonujesz podpalenia. Pozostaje tylko pytanie, co tam robiłaś w chwili, kiedy zaczął się pożar.
- Zobaczyłam pożar i postanowiłam go ugasić- ton ciężarnej był niespokojny.
- Nie mówiąc nic Brandy?
- Co tu było dużo mówić! Dom zaczął się palić, nie było na nic czasu!
- A później odeszłaś i ponownie wróciłaś, tak?
- Poszłam wezwać straż, gdy wiedziałam, że już sama nie ogarnę pożaru.
- I to zajęło ci dwie godziny, po czym przyszłaś kiedy dom był już spalony? Zosiu, znam ten głos i proszę, nie kłam mi prosto w oczy. Przecież to widzę- Robert zbliżył twarz do szyby.
Nastała chwila niepewności, oczekiwania na reakcję Zofii. Jej mąż nigdy nie się mylił co do niej, także w tym wypadku. Kłamała mu prosto w oczy. A przecież kiedyś byli takim szczęśliwym małżeństwiem, mówili sobie tylko prawdę… ale życie się skomplikowało i ich do tego zmusiło.

[IMG]http://i32.************/140cajb.jpg[/IMG]

- O Boże…- kobieta zakryła twarz rękoma- Co ja najlepszego narobiłam? Czy kiedykolwiek mi wybaczysz?
- Wybaczę ci wtedy, kiedy powiesz prawdę przed sądem- mężczyzna postanowił być szczery- Nie mógłbym żyć z kobietą, która o mało by mnie nie zabiła i jeszcze nie dostałaby za to kary.
- Posadzą mnie na wiele lat, a razem do końca życia nie spłacimy tego różowego zamczyska!- Zofia podniosła głos, jednak wkrótce domyśliła się, że nie są sami i wszyscy zaczęli na nich spoglądać.
- Pieniądze to najmniejszy problem, przecież je mamy, rozłożymy wszystko na raty. Chodzi o karę dla ciebie.
- Ale…
- Jeżeli nie powiesz prawdy przed sądem odejdę od ciebie- Robert odszedł zostawiając Zofię samą. Wkrótce jednak i ona odeszła ciągnięta za ramię przez strażnika więziennego.

***

- Nie wiem jak ci się odwdzięczę- Brandy Murphy przytuliła Hanię- Nie wiem gdzie bym zamieszkała gdyby nie ty.
- Wreszcie mogę się komuś przydać- czarnowłosa uśmiechnęła się, po czym dodała- Czuj się jak u siebie. Twój pokój, to ten na górze, drugi po prawej. Już go przyszykowałam.

[IMG]http://i27.************/1z6tyrr.jpg[/IMG]

- Jesteś taka kochana. Dziękuję ci- tutaj miał miejsce ponowny uścisk.
- Ależ nie ma za co, chociaż, jakbyś chciała się odwdzięczyć, to możesz mi przynieść kosz ubrań ze swojego pokoju. Jest pod łóżkiem. W końcu twoje ubrania wszystkie się spaliły, a ja przyszykowanych dla ciebie nie zdążyłam jeszcze wyprać.
- Już idę.
Brandy Murphy poszła na górę i weszła do pokoju, który wcześniej wskazała jej Hania. Kobieta zajrzała pod łóżko, lecz zamiast kosza ubrań ujrzała zupełnie co innego. Zdobycz wyłożyła na szafkę i postanowiła zawołać Hanię, która przybyła już po chwili.
- Dlaczego jesteś w pokoju Judyty?
- Sama powiedziałaś, że drugi po prawej- amerykanka rozłożyła ręce.
- A tak, przepraszam, chciałam powiedzieć pierwszy pokój po lewej- Hania odgarnęła włosy z czoła.
- Nie masz za co przepraszać, lepiej pomóż mi to otworzyć- pani Murphy wskazała palcem na walizkę.
- Skąd to masz?
- Znalazłam pod łóżkiem. Jak myślisz, co tam jest?
-Nie wiem, ale raczej nie pieniądze. Skąd niby Judyta tyle by ich miała?
- Nie wiem, ale tak czy siak musimy zobaczyć co jest w środku!- Brandy nie dawała za wygraną, nawet jeżeli miało to oznaczać pogwałcenie czyjejś prywatności.
- Ale… tutaj jest sześciocyfrowy kod. Do końca życia nie znajdziemy właściwego rozwiązania- Hania uniosła lekko walizkę, by dokładniej się jej przyjrzeć. Była naprawdę ciężka.
- Mam pomysł- druga kobieta gdzieś na chwilę zniknęła. Wróciwszy miała w ręce narzędzie, którego im było trzeba.
- Siekiera?- czarnowłosa spojrzała na przyjaciółkę.
- Masz lepszy pomysł? Jeśli nie to postaw walizkę na ziemię i schowaj się za szafą.
Pani Linde postąpiła zgodnie z instrukcjami Amerykanki, położyła walizkę na ziemi, w pozycji pionowej, kłódką do góry i schowała się za łóżkiem. Zaś pani Murphy wzięła narzędzie w obie ręce, podniosła jej do góry i z całej siły pchnęła nim w dół.
- Moja dębowa podłoga!- Hania nie mogła patrzeć na pozostałości po nietrafnym uderzeniu, które przebiło dywan i uszkodziło posadzkę.
- Sorry, ale to była tylko próba- Brandy zamachnęła się ponownie. Tym razem dźwięk był zupełnie inny, to nie był dźwięk uderzenia o podłogę…
- Toaletka po prababci…- czarnowłosa zakryła dłonią oczy.
- To BYŁA toaletka po prababci. Ale, do trzech razy sztuka- tym razem kolejne podejście okazało się trafne. Walizka otwarła się, a z niej wysypało się pełno banknotów.
- Boże…- przerażona kobieta wybiegła zza łóżka- Jak myślisz, ile tu tego jest?
- Parę milionów- odpowiedziała Brandy która zaczęła już przeliczać pieniądze.
Obie zabrały się do liczenia. Siedziały na podłodze a wokół nich leżało pełno banknotów w najwyższych nominałach. Tak upłynęło 5 minut…. 15… 45 minut…
- Tego jest dziesięć milionów!- Brandy wstała i spojrzała na stos kasy z normalnej perspektywy, aby móc to wszystko ogarnąć, kiedy już skończyły- Dzielimy się po pół?
- Najpierw to spakujmy, zaraz może wrócić Judyta.
I słowa Hani okazały się prorocze. Usłyszały czyjeś kroki na schodach. Ledwo zdążyły zapakować wszystko do walizki, zamknąć ją, wrzuciły ją na łóżko, a same na niej usiadły, jak gdyby nigdy nic.

[IMG]http://i30.************/5bpr9s.jpg[/IMG]

- Co tu się dzieje?!- rudowłosa, gdy tylko ujrzała dwie kobiety siedzące na jej łóżku, miała pewne podejrzenia.
- Siedzimy sobie- odpowiedziała Hania, która otarła pot z czoła.
- Od siedzenia się tak zmęczyłyście?
- Czasami nieróbstwo jest bardziej męczące niż jakieś zajęcie- wytłumaczyła pani Brandy, która Amerykańskich powiedzonek miała pod dostatkiem. Jednak nawet mądrości z obcego kontynentu nie usprawiedliwiłyby leżącego pod rozwaloną toaletką po prababci dwustuzłotowego banknotu.
- Gdzie są moje pieniądze?- Judyta zauważyła go po chwili i podniosła.
- O jakich pieniądzach mówisz?- Hania ironicznie się uśmiechnęła, jakby jej siostra zaczęła nagle bredzić. Była to prawdziwa gra aktorska- ale nie dla Judyty.
- Wiem, że macie ją pod tyłkami!
Dwie kobiety w tej chwili zerwały się, Brandy trzymała walizkę i przeskoczyły na drugą stronę łóżka.
- Możemy to podzielić na trzy- zaproponowała Brandy.
- Mowy nie ma!- Judyta zrobiła się czerwona ze złości.

[IMG]http://i25.************/hryihd.jpg[/IMG]

- W takim razie nie dostaniesz ani grosza!
To tak rozwścieczyło przybyłą kobietę, że przeskoczywszy łóżko rzuciła się na czarnowłosą i Amerykankę. Ta druga jednak zdążyła odskoczyć i nie została przygnieciona przez ciało kobiety tak jak Hania.
- Złaź ze mnie!- czarnowłosa broniła się rękami i nogami.
- Oddawaj kasę!
- Ma ją Brandy- lecz ta stała już w drzwiach i przyglądała się wszystkiemu z bezpiecznego miejsca. Judyta wstała i przeszyła nieprzyjaciółkę wzrokiem.
- Oddawaj!
- Ani mi się śni!- i uciekła schodami na dół.
- Brandy, złodziejko! Oddawaj pieniądze!- Hania również zaczęła pogoń za uciekinierką, kiedy zorientowała się co jest grane. Jednak ani po Brandy Murphy, ani po pieniądzach nie było już śladu.

Dwie zrezygnowane siostry usiadły na ulicznej ławce, gdzie zgubiły trop. Przez chwilę panowało milczenie, ale ciekawość Hani szybko je przerwała:
- Skąd miałaś te pieniądze?
- Nie twoja sprawa.
- Przepraszam, cię. Nie chciałam, żeby ta framuga wszystko zabrała.
- Nie przyjmę przeprosin póki pieniędzy nie odzyskam.
I tak zakończyła się ich „miła pogawędka”.
__________________
Evil is a Point of View
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem