Ok. Postaram sie jeszcze dzis pokazac fotostory. A jesli nie dzis to w poniedzialek wieczorem

.
Pozdrowka
EDIT: Macie czesc I

.

Hej. Nazywam sie Martyna, mam juz prawie 20 lat i chcialabym przejsc na simstudia kulinarne. Zauwazajac moje stosunki z rodzicami zaczelam zbierac wlasne pieniadze i sie przeprowadzilam. Moja mlodsza, 11 letnia siostrzyczka Cloe chciala sie ze mna przeprowadzic, bo "Kocha mnie bardziej, a ma dosc szlabanow".

Od razu po przeprowadzce pod drzwi przyszedl jakis facet. Zostawil paczke, a Cloe ciekawska od razu wybiegla z domu. "Martyna, jakas paczka!!!!" Zaczela wrzeszczec, musialam wyjsc z nausznikami i ja uciszyc.

Gdy wreszcie przekonalam Cloe, ze to do mnie i zeby natychmiast poszla odrabiac lekcje, otworzylam paczke. Wyskoczylo z niej kilka dziwnych przedmiotow, mniej wiecej polka, jakies dziwne urzadzeniai i czarna dziura. Podnioslam karteczke i przeczytalam, ze te przedmioty za darmoche dostarczyla jakas firma... MagicCo. Przedarlam karteczke, a rzeczy zniknely razem z nia.

Szybko poznalam tutejszych, niektorzy byli bardzo mili. Przyszla do mnie pani Wiola Wiejska, wlascicielka tej malej dzielnicy. Powiedziala, ze zyczy mi przyjemnego nowego zycia w nowym domu. Odwzajemnilam usmiechem, pani Wiejska dala mi swoj nr telefonu i pozegnalysmy sie.

Jak wczesniej wspomnialam, chcialabym zdawac na simstudia kulinarne. Poki jeszcze nie mam pieniedzy, duzo ucze sie gotowac. W sumie prawie caly czas, jak Cloe jest w szkole spedzam na nauce.

Okolo wpol do trzeciej gotuje obiad, bo o trzeciej wraca Cloe ze szkoly. Przez nowe dni robie nowe smakowitosci z ksiazki kucharskiej. Czasami Cloe sie brzydzi, ale potem ciagle sie napycha moimi rzeczami.

Nie mamy w tym domu procz czytania ksiazek zadnych rozrywek. Cloe zalezy, by troche zarobic i kupic sobie telewizor, wiec sie uczy, bo nasz dziadek obiecal 100 zl za kazda 6 w szkole. Nasz dziadek jest slawnym aktorem Wiktorem Simdonnem, wiec dla nas niczego nie zaluje i kocha nas bardziej niz tate i mame. On takze uwaza, ze sa nienormalni i ze zle sie stalo, ze mamy w swoich zylach ich krew.

W naszej dzielnicy na razie nie trzeba placic za wode. Dlatego uwielbiamy z Cloe nalewac mnostwo wody z plynem i "tonac" w pianie. Wtedy wlasnie myslimy o swoich problemach i stresach, probujac o nich zapomniec poprzez relaks w tak ladnie pachnacym plynie.

Cloe kladzie sie spac okolo 19, a ja po 21. Ciagle mi zazdrosci, bo uwaza, ze mam taka ladna i skromna sypialnie. Po raz pierwszy sie z nia zgodze. Procz tych dwoch szafek i mieciutkiego lozka, mam jeszcze tylko duza szafe, gdzie zawsze sie przebieramy.

Nie wiem, jak Cloe to robi. Chodzi o to, ze zawsze, nawet jak zapomni wlaczyc budzika, wstaje pare minut przed piata nad ranem. Dlatego zawsze, gdy wstaje o szostej, ona czeka strasznie zla i glodna w kuchni przy stoliku. Dlatego przez nia czasami nie moge sie wykapac, bo ciagle krzyczy, ze pojedzie glodna do szkoly. W pizamie robie jej sniadanie i razem jemy, a potem Cloe jedzie do szkoly, gdy ja pedze do lazienki i sie myje.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Poznaliscie juz wstep opowiadajacy o tym, jak wyglada ogolnie moj dzien. Zapraszam na czesc II, w ktorej juz bede opowiadac o calej tej historii.
__________________________________________________ _________
I jak? Na razie cieple kluchy, potem bedzie inaczej. Ale pamiętajcie, że to wstęp

.