Skróciłam trochę...
Odcinek II

Był to sprzedawca, który podał Joe’mu towary (bo ten ich zapomniał :lol: )... I Joe pojechał... Chciał jak naj szybciej opuścić to zwariowane miejsce... Nie wiedział jednak w co się pakuję...

I pojechał dalej...

- Aaaaa – wrzasną z całego gardła Joe gdy tylko zobaczył na środku drogi karawan

Podszedł i powiedział:
- Co on tu robi! Nie wiesz, że nie wolno parkować na środku drogi?!
- Przepraszam pana, ale przebiła nam się opona w samochodzie, bo kroś zastawia na nas pułapki...
- Pułapki? O czym ty mówisz - chłopiec o imieniu Will pokazał Joe'mu drut kolczasty po czym powiedział:
- Takie pułapki... Ten drut leżał na ziemi i myślę, że powinniśmy kogoś zawiadomić...
- Niestety na pobliskiej stacji jest okropny dziwak, który nie wie co to telefon, ani zegarek... <_< .
- Widzę, że będziemy musieli się rozdzielić...Kto chcę tu zostać?

W tym momencie Jean wypchnęła na środek Rick’ego i Rozaldinę (Otóż Rick od dawna o niej marzył, ale ona go nie widziała...)

- To chyba nie najlepszy pomysł – Powiedział Joe
- Uwierz mi to dla nich najlepsze – Od powiedziała Jean, ale wtedy jeszcze nie wiedziała w co ich pakuję...